Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

poczciwy
11.11.2024 13:36:22
Andzia na firefox działa.

Andzia76rr
11.11.2024 03:55:19
na jakiej przeglądarce działa Wam czat?

poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.

Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie. Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i

Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Zdradzony i co dalej...Drukuj

Zdradzony przez żonęWitam Zawsze myślałem sobie - zresztą pewnie jak każdy tutaj, że mnie to nigdy nie spotka, że jesteśmy tak idealnym małżeństwem - kochamy się i będziemy szczęśliwi. Nic bardziej mylnego.. No cóż zacznijmy od początku.. Dzień przed świętami wielkanocnymi żona oświadczyła mi, że już mnie nie kocha i mam zadecydować czy robimy separację czy rozwód. Dobiło mnie to strasznie i to jeszcze przed samymi świętami.. Najgorsze jest to, że przechodziliśmy już przez to samo dwa lata wcześniej też wtedy oznajmiła mi że mnie nie kocha i chce rozwodu. Niestety w tamtym okresie dużo piłem, oszukiwałem, mijaliśmy się i żyliśmy trochę jak pies z kotem. Był to bardzo trudny dla mnie okres walczyłem o nią, znosiłem upokorzenia, przestałem pić - byłem na terapii - jednym słowem ogarnąłem się i odzyskałem ją i jej miłość. Dodam iż nigdy jej nie zdradziłem. Życie toczyło się dalej - było cudownie dużo miłości, wzajemnej pomocy itp. Po jakimś czasie weszła rutyna, codzienność - ja cały czas kontrolowałem się aby czegoś nie palnąć aby robić coś dobrze - no ale wiadomo nie zawsze wychodziło. Wydawało mi się, iż pomimo problemów dogadujemy się, umieliśmy rozmawiać - nawet kilka dni przed feralnym "obwieszczeniem" żony w rozmowie z przyjacielem przyznałem iż mamy sporo wzlotów i upadków ale rozmawiamy i radzimy sobie jakoś z tym. Do meritum: Święta były straszne - ja biegałem za żoną próbując udowodnić, iż poradzimy sobie z tym damy rade, że się zmienię jeśli trzeba, że pójdziemy na terapie itp. Były dni, że żona okazywała mi miłość przytulała, kochała się ze mną czule dawała jasne znaki że chce - chwilami jakby nic się nie stało. Jednak że stała murem za separacją na zasadzie - żyjemy jak chcemy i nie jesteśmy razem a co życie przyniesie to przyniesie. Miałem straszny mętlik w głowie - codziennie humorki żony typu: chcę cię, kochaj się ze mną, po chwili odejdź nie dotykaj itp. Masakra. Nawet podjąłem decyzję o odejściu od niej bo sam już miałem psychicznie dość widziałem że ją to męczy - a nie chciałem przechodzić przez kolejne piekło jak dwa lata wcześniej - czułem się winny. Ale za każdym razem zatrzymywała mnie żebym został. Z tego wszystkiego odwaliło mi trochę. Nie wiedziałem co mam już o tym myśleć - czy ona chce być ze mną czy nie? więc postanowiłem podłożyć dyktafon w czasie jak była u niej jej koleżanka - wiem okropne ale nie wiedziałem co mam robić.. I nagrało się ale nie to co bym chciał... Okazało się, zbliżyła się do swojego kolegi z pracy bo on ją tak świetnie rozumie jest miły czuły itp. itd. wypowiadała się o nim w takich superlatywach uhhh... serce mi pękło.. był ważniejszy ode mnie.. Nawet stwierdziła, że może i było by lepiej jak bym się dowiedział i dał jej spokój. Nie wiedziałem co zrobić czułem się oszukany, upokorzony - żona kocha się ze mną, całuje przytula, okazuje miłość a jednocześnie jest on. Zrobiłem ogromną awanturę - oczywiście wyparła się, że to nie tak i że to tylko zauroczenie bo on był przy niej, bo on ją rozumie itp. Wyprowadziłem się do kolegi - powiedziałem jej dość i że daje nam miesiąc na poskładanie tego. Cały czas twierdziła że to tylko smsy że się nie spotykali, że do niczego nie doszło. Miałem świadomość, że pewnie mnie okłamuje ale nie dopuszczałem tej myśli do siebie. Byłem nawet w ten dzień u niego patrząc mu w oczy zapytałem czy coś jest między nimi - twierdził że nie - no ale co miał powiedzieć. Wyobraźcie sobie że żona tak mną zmanipulowała że musiałem go przeprosić za to najście - bo przecież nic nie było. Mijał czas dalej ją nagrywałem, na jaw wychodziły kolejne kłamstwa. Sytuacja między nami poprawiała się była czuła kochana - pomimo iż wyprowadziłem się większość nocy spędzałem i tak w domu z nią. Jednocześnie nawiązałem relacje z jej koleżanką z którą to rozmawiała o nim - chciałem może i coś wyciągnąć, pogadać sam nie wiem. Okazało się iż żona mówi jedno jej a robi drugie - czyli: mi okazuje miłość chce spróbować, kocha się ze mną a jej mówi że ją męczę, że ją denerwuje itp. Pewnego dnia powiedziałem dość tych kłamstw oszustw - na spokojnie powiedziałem jej co o niej myślę o tym że mnie zdradziła i mam już dość i chcę rozwodu. Cały czas okłamywała że do niczego nie doszło że to zdrada i że mi wszystko wyzna ale się boi. No i wyznała, że zauroczyła się nim - że nie czuła miłości ale była dwa razy u niego pisali dużo ze sobą, za drugim razem będąc u niego przytulili się - takie wyznanie na łagodnie. Powiedziała że jest całkowicie szczera że mnie kocha i nie mam jej zostawiać że wszystko zrozumiała - błagała wręcz. Postanowiłem spróbować kochałem i kocham ją nadal. Po czasie okazało się, iż nadal z nim pisze że utrzymują kontakt, dostałem się do bilingu żony a tam szok.. setki smsów z nim - rekord jednej nocy ponad 120smsów... uhhh. Powiedziałem dość to koniec... Błagała prosiła żebym został że powie wszystko, że nie wie czemu pisała i dzwoniła do niego że to niby nic nie znaczy. Wyznała że jak była u niego to się przytulali i całowała go... Tffu jak sobie o tym pomyśle.. Minął z tydzień - teraz jest kochana walczy o nas o naszą miłość naprawdę się stara i chyba jest szczera.. Ale u mnie coś się zmieniło - po tylu kłamstwach nie wiem czy potrafię. Czasami patrzę na nią i po prostu ją nienawidzę.. Nie wiem czy jest sens i czy warto, czy dam rade... Najgorsze jest to że ona naprawdę żałuje i robi wiele żeby odbudować nasz związek... Ale ja .. ja nie wiem czy dam radę - widzę wszędzie jego...
3739
<
#1 | Deleted_User dnia 02.05.2016 12:30
No to zbierasz gościu pokłosie swojego uzależnienia i współuzależnienia żony. Jak bardzo byłeś uważny na terapii i co robiłeś dalej po wytrzeźwieniu? Widzisz, jakimś cudem dopóki piłeś Twój nałóg i Ty tak bardzo zajmowaliście żonę, dostarczaliście jej potrzebnych emocji, że mimo wszystko małżeństwo jakoś się kulało do przodu. Z fajerwerkami, ale było. Żona mogła Cię kontrolować. Gdy wytrzeźwiałeś, kontrola padła na pysk. Większość rozstań , zdrad w rodzinach alkoholików zdarza się w wyczekiwanym okresie trzeźwości. Zasuwaj z żoną do poradni uzależnień. Dowiesz się paru ciekawych rzeczy, może coś oboje ponaprawiacie. Oboje, ty sam uważaj na swoje poczucie winy, bo daleko nie zajedziesz. Dodatkowo macie lekcje do odrobienia z wybaczania i odpracowania przewinień.
3739
<
#2 | Deleted_User dnia 02.05.2016 13:44
Czasem tak bywa z miłością, że jak się coś zaniedbało/straciło, to trudno to potem odtworzyć w niezmienionej formie. Nawet jeśli wydaje się że cyt "odzyskałam ją", czy jego. Dlatego tak ważne (przynajmniej dla mnie), jest obustronne dbanie o związek, pielęgnowanie go i nie narażanie na niepotrzebne wstrząsy. Nie znaczy to, że ma być wieczna sielanka, bez prawa do popełniania błędów. Jednak trzeba zdawać sobie sprawę, że co za dużo to nie zdrowo i można popełnić błąd, którego zwyczajnie nie da się naprawić. Może wtedy, te dwa lata temu, właśnie tak się stało? W konsekwencji Twojego postępowania, coś się skończyło, coś się wypaliło w sercu Twojej żony? Niekiedy trudno to zauważyć od razu, ale ziarno raz zasiane, kiełkuje...
Jednak zdrada jest zawsze wyborem strony zdradzającej. Jeśli doszło do zdrady, masz prawo tego nie znieść i nie wybaczyć. Możesz z tego prawa skorzystać, zawsze.
Wydaje mi się, że na obecną chwilę jesteś rozbity i nie bardzo wiesz, co dalej.
Po pierwsze, daj sobie czas. Może gdzieś wyjedź, chociaż na kilka dni sam? Zastanów się, co dalej. Muszą opaść emocje, one zwykle są złym doradcą. Potem tak, jak napisał apologises... Poradnia i terapia. Żona dała Ci szansę dwa lata temu, Ty dziś zrób podobnie, potem podejmiesz decyzję. Bez względu na to, jaka ona będzie, będziecie oboje pewni, że zrobiliście wszystko co się dało, dla siebie nawzajem.
9850
<
#3 | lagos dnia 05.05.2016 10:09
Przede wszystkim, żeby była szansa dla związku trzeba wybaczyć, żeby wybaczyć trzeba zaakceptować, żeby zaakceptować trzeba wiedzieć co. To z Twojej strony, z jej szczerość, świadomość tego co zrobiła i chęć naprawy.
U was nie ma żadnego z tych elementów. Ona nie jest szczera, choć Ty naiwnie w to wierzysz, a co za tym idzie nie rozumie co tak właściwie się stało. Ty podświadomie wiesz, że to nie jest do końca tak, wiec się męczysz.
A wystarczy pomyśleć. Ze zdradą jest jedna zasada, zakładasz warianty najgorsze nie najlepsze ( choć większość tak robi). Dorosła kobieta, to nie nastolatka, jeśli jest zauroczona i idzie do faceta to nie po to żeby się przytulać. I nie myśl, o tym ze myślała wtedy ze nie może Ci tego zrobić...
Druga rzecz, takie związki nie kończą się od tak. Ona cały czas go pragnie i to będzie stało na przeszkodzie waszym relacjom. To musi się wysycić, ale musi stać się coś co ich próżni. Kobiety potrafią pielęgnować w sobie uczucia latami...
Zrób coś by poczuła, że Cię traci, jeśli będzie chciała Cię odzyskać, zdecyduje się na szczerość jeśli będzie to warunek.
6959
<
#4 | zgryzolowaty dnia 07.05.2016 09:45
panie kolego...pomyłka...to ona powinna się wyprowadzić, powinieneś był elegancko wynieść jej rzeczy po schodach albo przez okno... to ona powinna przychodzić do pana a nie na odwrót... proponuję dać sobie spokój na jakiś czas...np. rok... bo po roku może się okazać, że sam pan zauważysz śmieszność swego postępowania...
9937
<
#5 | Ramirez dnia 07.05.2016 14:10

Cytat

Zawsze myślałem sobie... że mnie to nigdy nie spotka, że jesteśmy tak idealnym małżeństwem - kochamy się i będziemy szczęśliwi. Nic bardziej mylnego...
... żona oświadczyła mi, że już mnie nie kocha... przechodziliśmy już przez to samo dwa lata wcześniej, też wtedy oznajmiła mi że mnie nie kocha i chce rozwodu. Niestety w tamtym okresie dużo piłem, oszukiwałem, mijaliśmy się i żyliśmy trochę jak pies z kotem. ... walczyłem o nią, znosiłem upokorzenia, przestałem pić - byłem na terapii - jednym słowem ogarnąłem się i odzyskałem ją i jej miłość... było cudownie dużo miłości, wzajemnej pomocy itp. Po jakimś czasie weszła rutyna, codzienność

... ja biegałem za żoną próbując udowodnić, iż poradzimy sobie z tym, damy rade, że się zmienię jeśli trzeba, że pójdziemy na terapie itp. Były dni, że żona okazywała mi miłość, przytulała, kochała się ze mną czule, dawała jasne znaki że chce - chwilami jakby nic się nie stało. ... codziennie humorki żony typu: chcę cię, kochaj się ze mną, po chwili odejdź nie dotykaj itp. Masakra. ... czułem się winny. Ale za każdym razem zatrzymywała mnie, żebym został. Z tego wszystkiego odwaliło mi trochę. .... zbliżyła się do swojego kolegi z pracy, bo on ją tak świetnie rozumie jest miły, czuły itp. uhhh... serce mi pękło... był ważniejszy ode mnie. ...czułem się oszukany, upokorzony - żona kocha się ze mną, całuje przytula, okazuje miłość, a jednocześnie jest on. ... Sytuacja między nami poprawiała się, była czuła kochana - pomimo iż wyprowadziłem się, większość nocy spędzałem i tak w domu z nią. ... Okazało się, iż żona mówi jedno jej, a robi drugie - czyli: mi okazuje miłość, chce spróbować, kocha się ze mną, a jej mówi że ją męczę, że ją denerwuje itp. ... No i wyznała, że zauroczyła się nim - że nie czuła miłości... że jest całkowicie szczera, że mnie kocha i nie mam jej zostawiać, że wszystko zrozumiała - błagała wręcz.
Po czasie okazało się, iż nadal z nim pisze, że utrzymują kontakt, dostałem się do bilingu żony a tam szok.. setki smsów z nim - rekord jednej nocy ponad 120smsów... uhhh. Powiedziałem dość to koniec... Błagała, prosiła żebym został, że powie wszystko, że nie wie czemu pisała i dzwoniła do niego, że to niby nic nie znaczy. ... teraz jest kochana, walczy o nas, o naszą miłość naprawdę się stara i chyba jest szczera...
Czasami patrzę na nią i po prostu ją nienawidzę... Nie wiem czy jest sens i czy warto, czy dam rade... Najgorsze jest to, że ona naprawdę żałuje i robi wiele, żeby odbudować nasz związek... Ale ja... ja nie wiem, czy dam radę - widzę wszędzie jego...


Słabo... zresztą, to picie o tym też świadczy, że trzeba było się kiedyś otumaniać alkoholem, by jakoś dało się żyć. Ale skoro już udało Ci się zdobyć tą kobietę i wyjść z picia, to musisz zrozumieć kobietę, że ona nie będzie posługiwała się naszą męską logiką, że to jest istota emocjonalna, na którą kobiece emocje mają większy wpływ niż na innych. I to czego doświadczasz, to są te jej tylko emocjonalne zmagania samej ze sobą. W jednej chwili Cię kocha i pragnie, w innej już nienawidzi - bo jako kobieta, dostrzega Twoją męską słabość, pomieszanie, które nienawidzi, bo czuje się przy takim facecie niepewna jutra - a winnym momencie czuje wieź.

Okazałeś trochę siły, wyprowadziłeś się, pokazałeś, że jej takiej nie chcesz - i masz znowu zakochaną kobietę. Ale jednocześnie znowu walczysz ze świadomością własnej słabości, a jej przejawem jest głos, który nakazuje martwić się silniejszą męską konkurencją. Nie w sensie fizycznym, bo może byś konkurentowi i nastukał, ale w sensie takim, że u niego żona ujrzała spełnienie deficytów jakie posiadasz w jej oczach. Ona przecież jego definiowała jako tego magicznego elfa, czułego, troskliwego i takie tam pierdoły... ale to były jej wyobrażenia potrzeb.

Kobieta, jako kłębek emocji, potrzebuje emocji tak jak my smacznego obiadu. Nie nauczyłeś się zapewniać jej tych emocji, więc poszukała ich sobie przez jakieś SMSowe flirty - ile to można sobie w czasie ich wyobrażać, ile uniesień, wzruszeń :_jezyk - to wszystko sobie uzupełniła, nie otrzymując wcześniej tego od Ciebie. Nie wiń jej za to - bo to istota emocjonalna, jej decyzjami, wyborami - będą zawsze kierować emocje, a nie żelazna logika i rozum, czy nawet przyzwoitość. Kobiety mają taką już swoją naturę, więc dobrze jest to zrozumieć i zaakceptować, by nie ranić się swoim wyobrażeniem jej, jako osoby operującej naszą męską logiką. Na kumpla za takie numery jak nielojalność, można się obrażać - na kobietę już nie.

Musisz wiedzieć jedno: nie zapewniasz emocji jakich pragnie kobieta, tych miłosnych uniesień, adoracji, wzruszeń - każda z jaką byś nie był, zrobi dokładnie to samo, poszuka ich na zewnątrz związku. Każda kobieta z jaką byś nie był. A że ona zdała już sobie z tego sprawę, czym grozi jej taka zabawa - to tylko dobrze. Ona wybrała Ciebie - ciesz się z tego. Dbaj o jej emocje, zapewniaj je - bo gdy spoczniesz na laurach z piwem przed TV - to będziesz miał powtórkę z rozrywki.

Przeszkadza Ci świadomość, że mogła chcieć innego samca? Mogła. Miała do tego prawo. Ale jest zawsze z tym, który jest najsilniejszy, to z nim ma seks, jemu rodzi dzieci. Utrzymanie się w siodle, zmuszenie jej, by się określiła, kto jest ważnym w jej życiu - bezcenne. Jeśli zaś będziesz się z tego powodu że nieustannie konkurujemy i musimy konkurować o prawo do kobiety jako samce, rozczulać się, dramatyzować i katować - to lepiej ją zostaw dla tego silniejszego, który będzie miał głęboko w D, jaka była jej przeszłość i że z Tobą sypiała - on będzie korzystał i się nią cieszył, bo nie będzie ciężkim rozżalonym na świat frajerem wszędzie widzącym konkurenta. :cacy
Zawsze masz jakiś wybór.
12911
<
#6 | Poturbowany dnia 11.05.2016 23:40
Trochę czasu minęło, ale mam czasami wrażenie że stoję w miejscu. Żona wydaje się że coś zrozumiała, stara się walczy o mnie okazuje dużo uczucia. Ale ... To "Ale" dobija mnie najbardziej. Jestem po kilku rozmowach z terapeutą, który radził mi jak większość z was - czas i jeszcze raz czas, jednak że muszę sam odpowiedzieć sobie czy dam radę z tym żyć, nie zapomnieć ale nie dręczyć siebie a w szczególności i jej bo bez tego się nie uda...
Są dni że jest cudownie nie myślę zatracam się. Kocham ją nadal ale boję się że już nie potrafię, nie ma już tego czegoś, coś się wypaliło. Jak jej nie ma to tęsknię, wyczekuje sms-ów, ale jak już jest to robi się jakoś tak... Hmmm.. wracają wątpliwości, uczucie zawodu rozczarowania... Pytałem niejednokrotnie dlaczego to zrobiła?? - nie potrafi jednoznacznie odpowiedzieć dlaczego... a ja nie potrafię tego zrozumieć jak można zaryzykować tyle dla kilku chwil - swoją osobę jestem wstanie zrozumieć ale dlaczego poświęciła dzieci, dom, prace a nawet i siebie. Twierdzi że się tylko zauroczyła ale czy aby na pewno. Nie potrafię już jej zaufać, po tylu kłamstwach mam wrażenie że ciągle mnie okłamuje, że coś ukrywa.. Ostatnio nawet przyłapałem ją na drobnym ale zawsze kłamstwie... Rozum mówi zostaw - nie zasługuje na drugą szansę po tym wszystkim a serce - poczekaj a może...
12891
<
#7 | pit dnia 12.05.2016 00:09
Poturbowany
Na chwilę obecną faktycznie daj sobie czas, bo z biegiem czasu dochodzimy do ładu z samym sobą. Zacznij zajmować się sobą, odetchnij od jej towarzystwa.
Co do jej zachowania zawsze jest ryzyko że przeszła do podziemia, bo często tak bywa że jak kochaś nie daje jej pewności że ją nie zostawi to trzyma Cię w rezerwie. Dlaczego tak podejrzewam ?

Cytat

Ostatnio nawet przyłapałem ją na drobnym ale zawsze kłamstwie...

Myślę że ona powinna zacząć od odbudowania zaufania a nie na powtórkach kłamstw.

Cytat

zauroczyła się nim - że nie czuła miłości ale była dwa razy u niego pisali dużo ze sobą, za drugim razem będąc u niego przytulili się - takie wyznanie na łagodnie.
Ja myślę że na samym przytulaniu się nie skończyło. Przeczytaj jeszcze raz to co napisałeś na wstępie. Pamiętaj że można czasem coś odbudować związek, ale jak rozpadły się wszystkie filary trzeba to zrobić od podstaw a tam nie ma miejsca nawet na drobne kłamstwa.
12911
<
#8 | Poturbowany dnia 16.05.2016 09:26
No i jesteśmy po wspólnym weekendzie we dwoje. No cóż było nawet miło, spędziliśmy dużo czasu wspólnie, chwilami było jak dawniej, starałem się nie myśleć - wyłączyć ale pomimo dobrych chwil były momenty że wszystko wracało... Najgorszy był powrót i to uczucie powrotu do rzeczywistości... Chciał bym móc jej zaufać uwierzyć ale już chyba nie potrafię.. Dręczy mnie to, że czuje że wszystkiego nie wiem, że może mnie nadal oszukiwać:

Cytat

Co do jej zachowania zawsze jest ryzyko że przeszła do podziemia, bo często tak bywa że jak kochaś nie daje jej pewności że ją nie zostawi to trzyma Cię w rezerwie
Zbyt długo mnie okłamywała i oszukiwała. Najgorsze jest to, że to jej kolega z pracy i nadal się widzą (choć przez chwilę) i kto wie czy jeśli znowu będzie między nami gorzej czy znowu sytuacja się nie powtórzy... Zbyt dużo pytań, niejasności.. Wkurza też mnie jej podejście typu: "Przepraszam to moja wina żałuję teraz wszystkiego ale nie mogę cofnąć czasu - musisz mnie zrozumieć, wybaczyć i dać mi szansę i już nigdy do tego nie wracać" - podejście typu było minęło.. zdaję sobie sprawę, że między nami nie zawsze było dobrze, że w jakiś sposób przyczyniłem się do rozpadu naszego małżeństwa - może i większym ale jak prawda jest taka, że za rozpad małżeństwa winni są oboje małżonków ale za zdradę tylko jeden... Chciałbym zadać jej tyle pytań typu: dlaczego, dlaczego on, do czego doszło między nimi i zapytać o niektóre szczegóły - wiem może i nie powinienem lepiej dla siebie żeby się nie zadręczać ale jeśli się po prostu pewnych rzeczy nie dowiem zadręczą mnie one same - muszę wiedzieć z czym mam się zmierzyć... Nawet gdybym zapytał to i tak nie miał bym pewności czy jest szczera czy czegoś nie ubarwia, oszukuje - nie ufam jej na tyle, że nie jestem wstanie pójść dalej, zbyt dużo kłamstw, oszustw i zmarnowanych prób ratowania - sam już nie wiem czego...

Udało się komuś poradzić z tym wszystkim, żyć dalej bo ja jakoś nie umiem.. Wiem za wcześnie... Wiem jedno chce odejść, rozwodu...

Co lepsze zacząć życie od nowa bez tej ukochanej osoby czy tkwić w związku niepewnym jutra...
3739
<
#9 | Deleted_User dnia 17.05.2016 11:44
Widzę, że jesteś na podobnym etapie, choć nasze historie się nieco różnią. Ja też chcę wiedzieć, mam wrażenie, że jak nie przemagluję ten zdrady od początku do końca, to wyobraźnia mnie zabije. Co gorsze - najgorsza prawda, czy najgorsze wyobrażenia? Może prawda nie jest aż tak straszna, a czy może być gorsza? Mam wrażenie, że nie, że nic gorszego niż sobie wyobrażam nie mogło się dziać. Ty nie wiesz czy doszło między nimi do zbliżeń, więc masz tą największą niewiadomą przed sobą, w głowie.

"Przepraszam to moja wina żałuję teraz wszystkiego ale nie mogę cofnąć czasu - musisz mnie zrozumieć, wybaczyć i dać mi szansę i już nigdy do tego nie wracać"

Słowo w słowo słyszę to za każdym razem jak zaczynam tą rozmowę. Dosłownie. Wiem jak się czujesz, podejrzewam, bo każdy przeżywa to po swojemu, choć schemat jest podobny.
12911
<
#10 | Poturbowany dnia 26.05.2016 00:58
Kolejne dni za nami, dni spędzone w miłej atmosferze - udało nawet mi się jakoś to wszystko wyciszyć nie myśleć o tym co było... Żona cudowna, urocza kochana zabiega i troszczy się o mnie - no można by powiedzieć prawie jak w raju... Na szczęście w tym całym nieszczęściu nie doszło po między nimi do zbliżenia.. Nie wiem jak ani czy może to już dobry moment na odbycie tej szczerej rozmowy na temat jak, kiedy i w jaki sposób przebiegało to wszystko. Boję się że mogę usłyszeć nie do końca prawdę lub ta prawda mnie przerazi na tyle że się nie pozbieram. Ehh... Jest teraz naprawdę cudownie ale mimo wszystko już nie tak samo, nie ma tego czegoś tego spokoju poczucia bezpieczeństwa, zaufania.. Wiem czas, czas... Są po prostu chwile kiedy bym to wszystko rzucił, wyszedł i już nigdy do niej nie wracał... Najgorsze że on nadal jest w jej otoczeniu, pracują razem i mimowolnie widzą się, nawet i rozmawiają (ona twierdzi że unika go, że tylko jak już naprawdę musi). trash nawet nie wiesz jakie to wszystko schematyczne cała ta zdrada, czas po niej itp. to takie oczywiste że czasem mnie to niesamowicie wnerwia, bo każdy myśli na swój sposób że jest wyjątkowe to co ma i to co wokół się dzieje a okazuje się to takie proste i banalne... że aż ehhh...
3739
<
#11 | Deleted_User dnia 26.05.2016 08:36
Wyjątkowość to paskudny mit. Nasi zdrajcy nie są w żadnym stopniu wyjątkowi. Przypisujemy im cechy, które chcieliśmy w nich widzieć, w które ślepo wierzymy. Budujemy iluzję i uporczywie w niej żyjemy. To są tylko ludzie, z takimi samymi przywarami jak reszta społeczeństwa. Posiadają egoizm. Zrobiłeś z niej pomnik, wielki i ciężki. Trudno go będzie usunąć z widoku. Pozbądź się tej iluzji wyjątkowości, na co Ci ona? Chcesz mieć pomnik czy żonę?
12911
<
#12 | Poturbowany dnia 08.06.2016 23:13
apologises - święte słowa..

Próbowałem i to bardzo mocno wręcz czasem nawet i trochę na siłę czasem wbrew sobie i nawet chwilami udawało się jakoś przezwyciężyć ten żal, poczucie krzywdy. Nawet i myślałem z żoną o kolejnym dziecku - wiem głupie to no ale pomyślałem że da mi to pewność że jest tylko moja i moja. Minęły dopiero albo i nawet aż 2 m-ce od momentu jak dowiedziałem się o zdradzie, miesiące ciężkie, trudne i bolesne zarówno dla mnie i dla żony. Wydawało się, iż coś się udało - pozbierałem się, zaakceptowałem i zrobiłem krok na przód. Niestety nic bardziej mylnego boli tak samo jak na początku a może i nawet bardziej, kocham ją strasznie i bardzo bym chciał to jakoś poskładać do kupy ale już nie potrafię, nawet nie wiem czy chcę. Uczucie żalu, złości a nawet i wręcz nienawiści jest zbyt silne i ten strach o to co jeszcze może się wydarzyć co jeszcze się dowiem. Najgorsze jest to udawanie że nic się nie stało wobec własnej rodziny, znajomych a nawet i w obecności tego jej "przyjaciela" bo "jak to by było gdyby to się w pracy wydało" - dlaczego to ja mam się zmagać z konsekwencjami jej czynów a nie ona, dlaczego to ja mam się poświęcać - jestem już kłębkiem nerwów. Czuję się strasznie upokorzony i wiem że to głupie ale czuje, że rozwód dopiero przyniesie mi ukojenie, ten długo wyczekiwany spokój. Nie zależy mi na upokorzeniu żony podczas rozpraw itp. ale nie ukrywam że chciałbym aby w jakimś stopniu "dostała to na co sobie zasłużyła" zdradzając i oszukując mnie...
6959
<
#13 | zgryzolowaty dnia 09.06.2016 01:16
Panie kolego, może rozwód i wyjazd gdzieś dalej od niej... ale... możecie wrócić do siebie albo i nie... w pracy się wydało ;-) myślę, że w pracy już zrobiono zakłady czy razem czy osobno...albo inne... pytania końcowe jak najbardziej zasadne...dlaczego to ty masz być likwidatorem całego bałaganu... a ona co dziennie widuje kochasia...oczywiście nic się nie dzieje...
ona powinna zmienić pracę żeby nie widywać tego gościa ale najwidoczniej to jej nie przeszkadza... panie kolego, niema co kombinować, skoro zamierza zamieść wszystko pod dywan i udawać dalej... to może ma pan rację, uwolnić się od tego chorego układu i tyle... przestać patrzeć na to wszystko... wyjechać i zacząć wszystko od nowa... bez niej... powodzenia
12911
<
#14 | Poturbowany dnia 10.06.2016 21:05
Żeby to było takie proste... Najgorsze to że ja wciąż bardzo ją kocham i cały czas bije się z myślami czy dobrze robię... Rozum mówi odejdź zostaw nie warto, ale serce drugie... Czasem nie ogarniam... Są jeszcze dzieci... Jasno określiłem czego od niej oczekuje - zmiany pracy, zerwania kontaktu z nim i jej destrukcyjną przyjaciółką, która to pchała ją wręcz w jego ramiona zamiast powstrzymać od najgorszego błędu w życiu... I niestety pomimo obietnic ani jedna Cv nie wysłana, wykryłem próby kontaktu z starą przyjaciółką i przez przypadek dowiedziałem się że ma w komórce dalej jego numer - zapytałem po co ci on odpowiedziała "bo przecież razem pracujemy" - to był niesamowity cios.. Obiecywała że nie chce się z nim kontaktować, że nie rozmawia ale numer ma bo razem pracują.. Najgorsze jest to że skutki jej wyskoku w bok odczujemy wszyscy, nie tylko ona... Za chwilę zaczną się problemy finansowe związane z tym, że przestałem współpracować z firmą w której oboje pracują... Ona będzie musiała rzucić studia.. Mieszkanie na kredyt.... Echhh i dzieciaki... Tak naprawdę konsekwencje jej zdrady jak na razie ponoszę tylko ja... Ale cała reszta jeszcze przed nami... Teraz pisząc posta zastanawiam się gdzie poszła - bo podobno umówiła się z koleżanką..
3739
<
#15 | Deleted_User dnia 10.06.2016 21:23
Zadałeś sobie pytanie i na nie odpowiedziałeś. Ty ponosisz odpowiedzialność za jej zdradę, nie ona. Czego więc się spodziewasz? Powtórzę za B40 - odpalasz petardy zamiast bomby. Robisz dużo szumu, masz wypisane poczucie winy po przeszłości alkoholowej. Dlaczego to nie zarządzisz rozdzielności majątkowej, nie trzymasz pozwu o rozwód na widoku ? Daj jej prosty wybór i konsekwencje tych wyborów. I nie przesuwaj już swoich granic. Byłbyś w stanie złożyć pozew w sądzie?
5808
<
#16 | Nox dnia 10.06.2016 21:31
Poturbowany jeżeli nie masz zamiaru egzekwować tego co wymagasz od niej to niczego nie żądaj.Jeżeli mówi się A to trzeba umieć powiedzieć B.
Zastanów się czy nie lepiej by było wyprowadzić się i pokazać jej jak dużo straci .
Zaraz ktoś się odezwie ze ,,porzucisz rodzinę",a co ona robi?
Może zostawienie jej samej z płaceniem rachunków,obowiązkami dnia codziennego ,rozmowa tylko o dzieciach byłoby lepsze niż prośby,żale i niespełniające się obietnice?
Mógłbyś odpocząć od niej ,zajmować się dziećmi ale na swoich warunkach.Ona mając mniej luzu,więcej obowiązków mogłaby się ogarnąć/lub nie/Nie byłbyś wieczorną niańką .Zmądrzeje ?niech to udowodni;zmiana pracy,zero samotnych wypadów itd..i wtedy rozmowa co dalej.
Ty zamiast głowić się czy włączyła szwendacza idź z kolegą pograć w piłkę,albo obejrzyj z nim mecz.Jutro wsiądź na rower jak pogoda pozwoli i pedałuj jak najdalej a wieczorem na basen.Ona do koleżanki a Ty w domu?dlaczego nie odwrotnie?
Uprzedź jej rodziców gdzie ją swędzi i co jej chodzi po głowie oraz do czego to doprowadzi.Powiedz im że robi wszystko by zostać rozwódką.Że może wróci do nich bo ...sprawę kredytu trzeba będzie rozwiązac.
12911
<
#17 | Poturbowany dnia 16.06.2016 06:37
Mam zamiar powiedzieć jej jasno i trzymać się tego, że to koniec z mojej strony, że ja już odpuszczam że nie mam zamiaru walczyć już o nas i że odchodzę. Zamierzam być konsekwentny - nie przytulać, nie całować i nie kochać się z nią nawet, niech poczuje że to nie tylko straszak ale twarda decyzja. Pozew przygotuje, zbiorę do kupy dowody jakie mam i złożę w sądzie. Co ma być to będzie. Muszę tylko być konsekwentny a tu będzie najgorzej. Sporo o tym ostatnio myślałem w samotności, analizowałem i stwierdzam jedno: jak opadnie ten emocjonalny kurz dobrych czy złych emocji pozostaje jedno złość, rozczarowanie, żal i to uczucie samotności pomimo iż jest tuż obok.
3739
<
#18 | Deleted_User dnia 16.06.2016 13:13
Przewidujesz już całkowity upadek, zupełnie niepotrzebnie. Potrafisz na chwilę zapomnieć o przyszłych skutkach pozwu? Oderwać się od proroctw typu wróci czy popłynie? Jest fajny artykuł o dziesięciu błędach jakie popełniają kobiety po rozstaniu. Podobne błędy przy rozstaniu i zagrożeniu rozstaniem popełniają mężczyźni. Działanie pod wpływem emocji i zagrożenia zabija szacunek. Ciekawa sprawa, że w podobnym stopniu Twój szacunek do samego siebie jak i szacunek Twojej żony do Ciebie. Na szacunku oparte są inne uczucia i emocje. Nawet miłość i nienawiść. Szacunek daje siłę i wiarę, mimo, że wydarzenia powalają na kolana.
12911
<
#19 | Poturbowany dnia 16.06.2016 14:41
apologises to gdzie według ciebie jest ta granica kiedy trzeba powiedzieć sobie dość, już nie mogę.. Wiem co to znaczy walczyć o tą ukochaną osobę i ile można dla kogoś poświecić byle go odzyskać coś pokazać czy udowodnić... A gdzie w tym wszystkim jestem ja moja godność i szacunek do siebie... Dowiedziałem się o zdradzie pierwsze co myślałem to nie tak coś źle zrozumiałem - no przecież nie ona, przepraszałem i błagałem o szanse pomimo iż to ona zawiniła. Jak chciałem odejść to błagała wręcz bym został - super seks, kolacyjki itp. zapewnianie o miłości, masa smsów że mnie kocha - jednocześnie dalej kontynuując przygodę z nim..I tak ze trzy razy aż w końcu rzuciłem obrączką i powiedziałem dość... I co starała się jakiś czas obiecywała, że zrobi wszystko, że będzie walczyć do samego końca i na słomianym zapale się skończyło.. Telefon jak za hasłowany był tak jest, dodatkowo zmiana haseł na face i jakieś dodatkowe nowe @ no i numer kolesia w telefonie zapisany jak był tak jest i żadnej próby zmiany pracy - absolutnie żadnej... To na co jeszcze czekać na kolejne ich spotkanie kolejny cios?? Jak pisaliście wyżej rzucałem do tej pory same petardy a powinienem bomby i właśnie zamierzam takową rzucić w postaci pozwu i obojętności.. Będzie jej zależało niech pokaże jak bardzo.. Bo puki co oczekuje zbyt wiele a mało oferuje wzamian..
3739
<
#20 | Deleted_User dnia 16.06.2016 15:23
Granica jest bardzo płynna i każdy ma ją w nieco innym miejscu.
Fajnie jest powiedzieć sobie, że zrobiłeś wszystko co mogłeś. O ile to Twoja działka. Uwłaczające jest, gdy czujesz się wykorzystywany . Mało ważne jak bardzo Twoja żona nie radzi sobie ze swoimi uczuciami. Jest dorosła i tylko ona może zadecydować za siebie. Pojęcie swojej wartości i szacunku to uczucia bardzo subiektywne. Między innymi dlatego istotne jest być naprawdę samemu uczciwym i w porządku.
Zupełnie inaczej jest z szacunkiem żony dla Ciebie. Dopóki Twój brak stanowczości pozwala jej na dalsze wahania, dopóty jej szacunek też będzie bylejaki. Jedną z ważniejszych i zdaje się szczerych uwag jakie sam usłyszałem była uwaga o mojej stanowczości. Dopiero gdy walnąłem głośno w stół, powiadomiłem że chcę rozwodu, moja żona dostrzegła we mnie mężczyznę. Zanim tak uczyniłem też byłem jej zabawką, też były przyciąganie seksem i odpychanie zachowaniem. Możesz się starać podręcznikowo, pomagać w obowiązkach, zmuszać do rozmów jak radzą w mądrych fachowych pismach dla kobiet, ale równie ważne jest być facetem. Zdecydowanym i pewnym. Jak na ironię taka zmiana pomogła w uratowaniu małżeństwa i swojego poczucia godności nie tylko mnie. Przeczytaj B40 w wątku "zdrada/na razie/emocjonalna" , doczytasz dokładnie to samo. I nawet gdyby miało się nie udać, będziesz już w innym miejscu, gdzie obecność Twojej żony i jej chimery nie będą miały wpływu na Twoje poczucie szczęścia.
5808
<
#21 | Nox dnia 16.06.2016 20:18
Jeżeli zdecydowałeś się na rozstanie to nie uprzedzaj nie obiecuj...
Poszukaj mieszkania/nie nory/po tym jak zbierzesz dowody,napiszesz pozew i będziesz gotowy by odejść .
Ominie cię przytulanie,seks,rozterki itd jeżeli załatwisz to jednym cięciem w tym samym dniu wyprowadzka i informacja że to koniec mydlenia oczu"
Ona nie będzie ,,tuż obok"więc to uczucie samotności sam sobie wykreujesz.
Dwa lata temu w walce z nałogiem ktoś ci pomógł,te drzwi chyba nie są zamknięte i możesz wrócić po wsparcie.
Już teraz trzeba sobie zagospodarować czas po pracy by w przyszłości nie gapić się w sufit i nie rozczulać nad sobą.

..,, jak opadnie ten emocjonalny kurz dobrych czy złych emocji pozostaje jedno złość, rozczarowanie, żal i to uczucie samotności pomimo iż jest tuż obok...."myślę że idąc ty tokiem rozumowania daleko nie zajdziesz.
Już teraz dołujesz się na własne życzenie.Jesteś wróżką???
Nie będzie obok ciebie żony ale czy ty będziesz przez to gorszy,lepszy,mądrzejszy,głupszy? nie,tylko otoczenie się zmieni.
Zamiast myśleć o tym jaki będziesz/????/nieszczęśliwy bo coś się kończy ,zastanów się jak być szczęśliwym bo...coś się zaczyna.To nie zależy od niej ale od ciebie.
Nie jest powiedziane że po zamieszkaniu osobno nie będziesz z żoną świetnie się dogadywał ale nie jako partner ale jako rodzic wspólnych dzieci ,jak ktoś z przeszłości.
O przyszłość musisz powalczyć ze sobą ,nie z nią.
Nie byłeś w tym związku aniołem ,swoje też masz za uszami ona przetrzymała wtedy Ty dasz radę teraz.Żale,pretensje cię zniszczą.Znajdź ujście dla złej energii w wysiłku fizycznym ,nie psychicznym.
Szukaj wsparcia wśród rodziny i znajomych którzy wiedzą o abstynencji,spędzaj czas z dzieciakami.
7375
<
#22 | B40 dnia 17.06.2016 21:20
Sorry, czytam Ciebie od początku i sorry ale już nie mogę nic nie mówić. Jakiś czas temu było źle bo "oddaliliście się od siebie", czy aby na pewno czy jedynym powodem było to że piłeś???
Z tym czy się spotkałem z reguły partnerzy najpierw walczą później mówią o separacji, rozwodzie. Powiesz może coś więcej o tym piciu. Czy piłeś bo lubiłeś czy piłeś bo widziałeś że coś jest nie tak. Wybierając najprostsze, błędne rozwiązanie?

Na moje Twoja pani jakoś za często się w Tobie odkochuje, jakoś lekko przychodzą jej myśli o separacji, rozwodzie. Powiedzmy sobie że czuję "pismo nosem".

Oczywiście za każdym razem jesteś winny TY. No bo przecie'ż nie ona. Spróbuj sobie przypomnieć jak to było poprzednio. Kiedy zaczęła się przygoda z alkoholem". Widzę że Twoja Pani zna Ciebie lepiej niż siebie. Powiem coś okrutnego ale opowieści o przytulaniu wstaw między bajki. NIE WIERZĘ W TO. Gdy dorosła kobieta ląduje u faceta w domu, razem na pokoju to nie po to żeby się przytulać. Nasze panie uwielbiają sprzedawać nam takie kawałki - BAJKA.

Poturbowany obawiam się że cały czas będziesz odpalał bomby (niby nie petardy) a Pani się przyzwyczai.
Pamiętaj najważniejsze -KONSEKWENCJA W DZIAŁANIU. Zbierz dowody, nic nie mów, stań się przeźroczysty. Nie pytaj nie oczekuj odpowiedzi - bo uczciwej i tak nie otrzymasz. Ot kolejne mydlenie oczu.

Zahasłowany telefon, hasła do FB - stary to koszmarny żart??? Po daniu szansy telefon leży na widoku, dowiesz się o nowym "tajnym" numerze - KONIEC, jeden kontakt z typem - KONIEC, jedna uwaga na Twój temat - KONIEC.
Tak wygląda dawanie szansy. U Ciebie rozbisurmaniona pannica robi co chce. Nadal są tajemnice, miotasz się co zrobić.
Zacznij działać. Podsłuch, GPS - DOWODY. Pamiętaj nie odpalanie bomb. Ale jednej konkretnej wraz z załącznikiem w postaci pozwu.
Powiedz jak ona ma czuć się zagrożona, ma traktować Ciebie poważnie skoro w niczym nie jesteś konsekwentny. Łykasz bajki o przytuleniu, będę szukać pracy ale nie mam czasu, telefon, FB - to jej prywatność.

Chłopie nie chcę być złym prorokiem ale obudzisz się z ręką w nocniku lub.... na grzyby do lasu się nie zapuszczaj. Większość z nas została by odstrzelona ze względu na nasze poroże (wyhodowane za naszym cichym przyzwoleniem).
12911
<
#23 | Poturbowany dnia 28.06.2016 11:28
Witam po jakim tam czasie...

Odpowiadając na twoje pytania betrayed40 na początku piłem jak każdy (w większości) po pracy i przy okazji, wiadomo potem tych okazji było więcej - no nie oszukujmy się rozpiłem się. Po jakimś czasie mieliśmy swoje ścieżki ja po pracy piwko z kolegami a ona koleżanka.. No i ta jej cała koleżanka tak naprawdę rozwaliła wszystko... No wiem bez winy nie jestem.. Gdy za pierwszym razem usłyszałem, że żona mnie nie kocha i chce rozwodu to tak jakby ktoś rozjechał cię walcem - ale jak?? Rozumiałem w tedy, że rozwód z jej strony był uzasadniony ale przestać kochać? No jak? Przecież nie da się tak o? Wiem coś o tym wobec tego co zrobiła i tak nie potrafię przestać jej kochać - ale ona potrafiła... Hmm.. Za drugim razem, niby kryzys jest źle i nagle to samo nie kocham cię chcę rozwodu... i nagle w tle on... No masakra... Teraz twierdzi że kocha tylko mnie, żałuje, chodzi nawet na terapię że to wszystko nic dla niej nie znaczyło - no ale zrobiła co zrobiła... A w momencie zdrady znaczyło i to najwięcej porzuciła mnie, dzieci - miała gdzieś co ja sobie pomyśle co się ze mną stanie... Najgorsze jest to że mam to wszystko nagrane, sms i cały czas w głowie słyszę jej słowa jak to się wkręca i to że ja to nawet mógłbym się o wszystkim dowiedzieć... Najbardziej wpienia mnie ta jej psycho koleżanka pchająca wręcz w ramiona kolegi: na nagraniach słychać jej komentarze typu: a czemu ty się nie chcesz z nim przespać itp. wręcz pochwalanie jej poczynań. Kocham ją i nie wiem jak mam odejść i czy potrafię... To zawieszenie najgorsze...
6755
<
#24 | Yorik dnia 28.06.2016 11:49
Czy oprócz górnolotnych słów, które nie kosztują coś za tym idzie ?
A ta koleżanka to chyba już dawno powinna przestać istnieć;
Mam nadzieję, że już nie pijesz; bo jeśli tak, to chyba powinna Cię zostawić;
12911
<
#25 | Poturbowany dnia 28.06.2016 20:01
Yorik nie pije już od ponad dwóch lat - rzuciłem picie w tym samym dniu co żona oświadczyła mi że chce rozwodu, nie miałem jakiś ciągot-ów, dilerek itp. odseparowałem się od alkoholu i pomimo, iż miałem wiele okazji i sposobności, gdzie nawet by się nie wydało że piłem nigdy nie ruszyłem alkoholu rodzina i żona byli dla mnie ważniejsi.. Walczyłem o żonę długo by odzyskać jej zaufanie i by mnie na nowo pokochała. Znosiłem wiele upokorzeń z jej strony - czasem czułem się jak taki nic nie warty śmieć ale dzielnie to jakoś znosiłem. Wsparcie znalazłem u terapeuty AA i w przyjacielu - który to muszę przyznać niestety nie raz ratował mnie rozpędzając samobójcze myśli. Największym cisem było to jak zostawiła mnie w walentynki wychodząc z tą koleżanką niby tylko na szybkie piwko a jak się okazało potańczyć do białego rana, a ja głupi czekałem z bukietem róż, płatkami róż rozsypanymi po pokoju ponad 150 świec itp. romantyczna muzyczka ... Najlepsze jest to że pisała do mnie zaraz będę i będę a jak wysłałem jej fotke tego co przygotowałem odpisała tylko że super i ... i tyle ... Przeszedłem sporo ale dałem radę odzyskałem ją - więc na podstawie swoich doświadczeń wiem ile można zrobić i poświęcić żeby kogoś odzyskać i nie chodzi tu o jakąś zemstę typu ja pokutowałem teraz ty cierp - nie to nie tak, chodzi o to zaangażowanie a tu jest takie słabe. Na początku super: zmienię prace, zrobię wszystko, udowodnię ci że z nim koniec i nic dla mnie nie znaczy itp. I na słowach stanęło jedyne co zrobiła to po moich namowach: poszła do terapeuty i chodzi nadal, zaczęła rozsyłać CV i jak na razie tyle. Zaczęły się zaś oczekiwania typu: ja zrozumiałam twój błąd i nigdy już tak nie zrobię - musisz mi po prostu uwierzyć, zmienić się też oczywiście, nie trzymać w klatce, pozwalać na wychodzenie, nie kontrolować i nie decydować o tym z kim może a z kim nie powinna się spotykać (chodzi tu o tą koleżankę - na szczęście terapeuta odradził jej tą znajomość - chyba go posłucha). Mam tak po prostu pogodzić się z tym co się stało i już. A ona jak pracowała tak dalej z nim pracuje... Chore jak nic układ typu Ona i reszta świata... Ciekawe jak by to było gdybym to ja zdradził ją, jak by reagowała czy też by była tak wyrozumiała....
6755
<
#26 | Yorik dnia 28.06.2016 20:12

Cytat

Chore jak nic układ typu Ona i reszta świata... Ciekawe jak by to było gdybym to ja zdradził ją, jak by reagowała czy też by była tak wyrozumiała....

5 min by się nie zastanawiała, zostawiła by Cię od razu, gdyby miała sponsora. Naprawdę tego nie wiesz ?
3739
<
#27 | Deleted_User dnia 28.06.2016 22:01
Skoro chodzisz na AA, pewnie odrobiłeś choć w części 12 kroków, zwłaszcza ten dotyczący winy. Pamiętasz pewnie i słowa"na ile to możliwe" . Twoje winy, Twoje poczucie winy i Twoje opracowanie win. Żona ma swój zestaw przewinień i krzywd jakie zadała Tobie i dzieciom, ona musi dojrzeć i popracować nad sobą. Co możesz zrobić, gdy nie bardzo jej to wychodzi? Pozwolić odczuć całą pełnią konsekwencje jej decyzji, pozwolić odczuć straty. Dokładnie tak samo jak to działa w przypadku alkoholików.
12911
<
#28 | Poturbowany dnia 13.07.2016 22:35
Kolejne dwa tygodnie za mną kolejne wnioski no i chyba już konkretne decyzje...

W tym czasie spędziliśmy z żoną sporo miłych i mogę powiedzieć szczęśliwych chwil - było już prawie idealnie no i w chwilach tak zwanego spokoju, szczęścia wszystko zaczęło wracać do mnie jak bumerang - cała ta zdrada, jej oszustwa i to pytanie "jest tak dobrze więc dlaczego to zrobiła". Postanowiłem pójść do terapeuty by sobie to jakoś poukładać, coś może zrozumieć i kolejny kubeł zimnej wody. Zrozumiałem tylko, że nie jestem jeszcze gotowy że zbyt dużo oczekuje od siebie i powinienem poukładać to sobie wszystko - czułem się jakbym cofnął się do początku. Opisał mi jak to działa z psychologicznego punktu widzenia i uświadomił że ta moja kobieta też nie jest jeszcze gotowa. Rozwaliło mnie jego zdanie na pożegnanie: "Bardzo ci współczuje bo wiem przez co przeszedłeś i jak teraz cierpisz." Postanowiłem że powinniśmy się rozstać spróbować żyć osobno - oczywiście na tyle ile to możliwe mieszkając dalej razem, że zobaczę jak się zachowa jak poczuje że jej uciekam czy będzie się dalej starać - walczyć, czy też poczuje wolność i uderzy do tego swojego amanta. Powiedziałem jej o rozstaniu no i niby ok. zgodziła się ale po chwili płacz, przytulanie, słowa że nie potrafi ode mnie odejść, że nie jest wstanie zdjąć obrączki że ja mam to zrobić. Powiedziałem jej że zdjęcie obrączki to jej decyzja i to że się rozstajemy ma być próbą dla nas - no i podsumowałem "przecież dwa razy już ją zdjęłaś więc potrafisz". Najśmieszniejsze jest to że po godzinie zdjęła obrączkę choć twierdziła że nie potrafi. Wybuchłem skwitowałem to słowami "widzisz a jednak do trzech razy sztuka - szybko sobie z tym poradziłaś".
Mała kłótnia i od razu wyszła do koleżanki ehhh - szkoda słów...

Jak tylko przetrwać takie rozstanie tzw. abstynencie do niej gdy kocha się tak mocno że samo przebywanie blisko niej jest trudne jak cholera... Macie jakieś sprawdzone metody???
5808
<
#29 | Nox dnia 13.07.2016 23:14

Cytat

Jak tylko przetrwać takie rozstanie tzw. abstynencie do niej gdy kocha się tak mocno że samo przebywanie blisko niej jest trudne jak cholera... Macie jakieś sprawdzone metody???

jeżeli to jest problemem to wyjściem będzie przebywanie daleko od niej.
Bedziesz miał czas ochłodzić emocje,jeszcze raz przeczytać zarówno to co pisalismy jaki to co sam napisałeś.
Nie dociera do Cibie że przebywanie na jednym metrażu nie pomaga??
Nie potraficie się ze sobą komunikować więc o kłótnie nietrudno.
Im ich więcej tym więcej pretensji,wywlekania brudów,uszczypliwości.

Komentarz doklejony:
wziąłeś się za jakiś sport?Na napięcie w głowie i dolnych partiach najlepiej dać sobie wycisk.
12911
<
#30 | Poturbowany dnia 18.07.2016 00:51
Z tym sportem no naprawdę nie głupi pomysł, rower, siłka. Wiem, że mieszkanie na wspólnym metrażu oraz przebywanie w pobliżu nie pomaga no ale nie da się tak po prostu odejść mając dwójkę dzieci no i dlaczego to ja mam sobie pogarszać wyprowadzać się i tułać gdzieś po znajomych?? Mimo wszystko liczyłem że może coś poskładamy do kupy, że jakoś udowodni mi że warto, że żałuje i ... No właśnie i okazuje się że z tą swoją psychogeniczną koleżanką choć zarzekała się że nie będzie ale jednak razem utrzymują kontakt a postawiona przed wyborem albo ja albo ona usłyszałem tylko że ja jej koleżanek nie będę wybierał... Przykre no ale .... Zastanawiam się ile jeszcze dam rade znieść, gdzie jest ten mój kres...
5808
<
#31 | Nox dnia 18.07.2016 01:10
Aj przestań z tym kresem. Wytrzymasz ile wytrzymasz a później coś zmienisz lub ona zrobi to za Ciebie.
Dobrze Ci tam gdzie jesteś, wygodnie to siedź tylko zamiast czekać na wielkie poruszenie w sercu żony zmień siebie.
Opieka nad dziećmi na zmianę z nią, najlepiej ustalić stały grafik. Reszta czasu Twoja, terapia, sport, spotkanie z kolegą, zmiana garderoby, dbanie o siebie. Zero użalania się, więcej działania.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?