Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam wszystkich,myslalem ze ten portal nie bedzie mnie dotyczyl ale stalo sie,Po 12 latach malzenstwa szczesliwego,dwoje dzieci,atrakcyjna zona wszystko ukladalo sie dobrze,zona zawsze spokojna mowila ze jest szczesliwa ze jestem miloscia jej zycia wiekszosc czasu spedzala w domu z dziecmi czasami wychodzilismy na dyskoteke bylo ok.W maju tego roku wyszla na impreze do parku sama z kolezanka(zawsze chciala tylko ze mna wychodzic)i po powrocie rano o 5!opowiadala mi jak fajnie bylo na imprezie.Od tego czasu zaczela wyjezdzac na rowerze w co trzeci wieczor(wczesniej na rowerze nie jezdzila)nie bylo jej po trzy godziny,gdy trwalo to dluzej pytalem sie zaniepokojony gdzie jezdzi i z kim sie spotyka?Mowila ze z kolezanka,trwalo to dwa miesiace,po dwoch miesiacach stala sie do mnie agresywna i zaczela prowokowac rozne sytuacje.Zaczela opowiadac koleżanką ze ja ja bije i jestem agresywny!Nigdy jej nie uderzylem.Pytalem czy kogos poznala,oczywiscie zaprzeczala,przylapalem ja kilka razy na pisaniu smsow do kogos ale szybko kryla telefon w stresie gdy wchodzilem do pokoju chowala go nerwowo(telefon miala na pin)Z kochajacej zony przemienila sie w kogos kogo nieznalem,obca,agresywna do mnie i do dzieci,powiedziala mi w koncu ze mnie juz nie kocha ale zaprzeczala ze kogos ma.No i stalo sie jak pojechalem na tydzien delegacji z pracy,po powrocie mialem zamki w drzwiach zmienione,zadzwonilem na policje,przyjechali a ona w srodku siedziala ze swoim kochankiem w moim mieszkaniu jakby nigdy nic i pokazujac mi drzwi zebym sie wynosil!Kochanek opuscil mieszkanie po interwencji Policji a ja pojechalem na weekend do kolegi,po powrocie zastalem prawie puste mieszkanie wyniosla prawie wszystkie meble,ale przede wszystkim zabrala dzieci i wyprowadzila sie do kochanka,teraz juz wiem rozwodnika z 3 dzieci bez slowa wyjasnienia nic!Od poltora miesiaca mieszkam sam i zastanawiam sie ze nawet po tylu latach czlowiek nie zna wydawaloby sie najbliższą osobe.Jest mi bardzo ciezko teraz,a ona podobno szczesliwa ze swoim kochankiem i nie ma zadnych skrupulow co zrobila,obgaduje mnie dalej przed znajomymi i wymysla nieprawdziwe historie.Musze zalatwiac rozwod i widywanie sie z dziecmi, jej po tym wszystkim juz nie chce widziec.
Wiem, co czujesz...
Obyś dał radę przejść przez to piekło. Niestety, po tym, co się stało, człowiek nie będzie już ten sam. Znika wyobrażenie naszego beztroskiego świata. A słowa:
"I żyli długo i szczęśliwie" pozostają jedynie w bajkach...
Śpij dobrze. Oby, bez koszmarów. Wystarczy ich na co dzień...
:cacy
Takie akcje potrafią sprawić, że stajesz obok siebie i nie poznajesz swoich reakcji. Kiedyś dostałbyś do głowy, uwierzył w każdą bzdurę, każdą obietnicę. Dostałeś wystarczająco mocno obuchem po łbie, i kuracja pomogła. Przyjdzie czas, że będziesz jeszcze w duchu dziękować za jej romansik. Wyświadczyła Ci niechcący olbrzymią przysługę, pokazała kim jest, w jakiej iluzji żyłeś.
Twoja żona upadła już dość nisko, będzie miała przebłyski żalu, poczucia winy itp, ale jak zauważyła Avenious wszystko to jest zbyt pijane i zbyt przesiąknięte złością, strachem by było prawdziwe. Tu nie ma nic normalnego. Nawet gdyby udało się jej nie pić dłuższy czas, bez terapii i nauki uczuć i emocji na nowo jej słowa będą bez znaczenia. Póki co dbaj o interesy swoje i dzieci, litość wobec żony to danie komfortu picia.
Ja wiem, Marku, że możesz odebrać to za czepialstwo, ale muszę...
W "normalnej" sytuacji, partnerzy rozchodzą się, dzielą opieką nad dziećmi i układają nowe życie. U Ciebie, już nigdy, nie będzie normalnej sytuacji.
To nie zdrada jest tu największym problemem, ale choroba. Choroba matki Twoich dzieci. Im szybciej to do Ciebie dotrze, tym lepiej. Bo jeszcze do Ciebie nie dociera.
Teraz najważniejsza dla Ciebie jest uraza, jaką żywisz do żony, poczucie zranienia, urażona duma... Ok. Ja to wszystko rozumiem. Mimo tych emocji, będziesz musiał, i tak, uczestniczyć w życiu tej kobiety. Ona nie będzie w stanie sama zatroszczyć się o dzieci. Co z tego, że nie widać, że pije? Zresztą, jak nie widac? Wystarczy zobaczyć, co robi. Alkohol najpierw niszczy mózg. Najwrażliwszy organ. Centrum dowodzenia. Już najmniejsza dawka jest trucizną. To są zmiany nieodwracalne. To się dzieje u matki Twoich dzieci. I, jak myślisz, kto najdotkliwiej odczuje konsekwencje jej picia? Tak. Dzieci. Pierwsze oberwą. Już obrywają. Przecież one muszą widzieć! Rosną. Rozumieją. Zaczynają żyć z obrazem matki pijącej. Kochają matkę. Więc przyjmują, że to, co robi ich kochająca mama, jest naturalne. Jest dobre. Nie obronią się przed tym myśleniem. "Cudowna" inwestycja w ich przyszłość...
Marku, kiedy to się zaczęło? Czy jeszcze przed ślubem? Czy piła w ciąży? Jak dawno tknęło Cię, że coś jest nie tak?
Wiem, że chcesz się od niej odciąć. Póki dzieci są z nią, nie możesz. Niech ona jeszcze trochę zmięknie. Niech zacznie jej być coraz gorzej. Może, wtedy, uda się ją nakłonić na rozmowę z terapeutą. Zrobisz to Ty. Paradoksalnie, wciąż jesteś dla niej ważny. Zobacz, że w Tobie szuka ratunku. Ona się boi. Jeszcze raz mówię: odrzuć urazy. Dla dobra dzieci. Nie musisz z nią być. Ale powinieneś być przy niej. Przynajmniej spróbować. Nie możesz bezczynnie przyglądać się cierpieniu dzieci. Zbieraj dowody jej choroby. Dowody konsekwencji picia. Może być tak, że staniesz się jedynym prawnym ich opiekunem.
Adwokat Ci tego nie powie. Chyba, że przeżył to, co Ty. Przeprowadzi Cię przez rozwód, podział majątku, ustalenie alimentów i sprawę opieki nad dziećmi, skasuje i...tyle. A, co dalej? Dalej zostaniesz sam. Z dużym problemem. Nie odwrócisz się od tego, nie zamieciesz pod dywan, nie zapomnisz. Ta choroba ciągle będzie dawać znać. W ohydny sposób.
Więc nie odetniesz się od tej kobiety. Nakłoń ją na leczenie. Nie daj się nabrać na obietnice, że sama sobie poradzi. Bo, nie poradzi.
Jak się nie uda, walcz o wyłączną opiekę nad dzieciakami.
To wszystko może jeszcze potrwać kilka lat. Ale, jakie to będą lata dla Twoich dzieci? Tych błędów, tych zaniedbań nigdy nie naprawicie, ani żona, ani Ty.
:cacy
Jej z piciem niech teraz pomaga jej gach,choc watpie czy cos zdziala ona po prostu lubi pic i nie stanowi to dla niej problemu tak mowi,pila juz w ciazy to jest ladnych kilka lat do tylu,ja jej nie pomoge juz bo nie mam z nia kontaktu i choc zadzwonila, to mnie juz ona nie obchodzi nawet jako matka moich dzieci,ona mi dzieci zabrala do innego mezczyzny i to dla mnie jest cos czego wybaczyc nie umie,a jakby jej z nim nie wyszlo(wczoraj dala do zrozumienia ze tam jest nie tak)to musi sobie szukac mieszkania a dzieci ja jestem gotowy przyjac do siebie w kazdej chwili.
Dobrze, ok. Nie mówię, że masz z nią być. Też sobie tego nie wyobrażam! Zresztą, podobnie było u mnie. Picie znosiłam- zdrady nie.
Dalej nic nie rozumiesz. Jasne, że nie zrozumiesz w ciągu tygodnia.
Mam nadzieję, że, gdy emocje opadną, zmienisz zdanie. Mimo wszystko, idź na terapię dla współuzależnionych.
Komentarz doklejony:
Chociaż posłuchasz, jak inni przez to przechodzą...
Będzie lżej...
Ale dzieci Cię obchodzą. Co z tego, że zabrała do innego mężczyzny. To Ty jesteś ich ojcem! Nie, tamten, czy kolejny.
No, pewnie. Żyłeś przez lata z alkoholiczką, która nie zaniedbywała dzieci, wszystko jako tako się kręciło, to, niby, dlaczego, teraz, ma to wszystko jebnać? Prawda? Jakoś to będzie, myślisz.
U mnie też tak było. Z tą różnicą, że od początku broniłam pić. Wiesz, że moje dzieci, a mają teraz 21 i 17, nigdy nie widziały ojca pijanego, czy nawet pijącego? Zresztą, nikt w koło. Robił to w ukryciu. No, tzw. wysokofunkcjonujący alkoholik. Podobnie, jak lekarz operujący pod wpływem, czy kierowca TIRa po piwku, czy, ostatnio, nieżyjąca, pani wiceminister, pijana za kółkiem...
Gdy się rozstaliśmy, poszedł na całość. Teraz jest nikim. Ale ja mam dzieci. Duże dzieci. Podarowałam im, w miarę normalne, dzieciństwo. Nie, nie chroniłam przed prawdą. Wszystko wiedziały. Mają świadomość.
Twoja żona też może pić coraz więcej. Chcę Cię tylko uczulić, że może być Ci ciężko definitywnie od niej odciąć. Choćbyś nie wiem, jak chciał. Będzie wracać. Przez policję, szkołę, ośrodek pomocy, może szpital...
Możesz się rzucać; to niczego nie zmieni. Zresztą, sam do tego wszystkiego wracasz, choćby przez kontakt ze sprzedawczynią.
Więc, nie oszukuj sam siebie.
Dzisiaj ja widzialem rano przechodzila kolo mojego domu,palila papierosa i patrzyla w okno ja stalem w drugim,ja moge z nia rozmawiac ale tylko o dzieciach innych lamentow nie chce sluchac,dzieci sa najwazniejsze,nie widziala mnie jak stalem w drugim oknie,pierwszy raz ja tu widzialem od tego czasu normalnie mieszka 3 kilometry stad.
Jedno jest pewne, że nie zabłądziła
A co z dzieci szkołą? Jak daleko teraz mają? Jak się do niej dostają?
Skoro sama szuka kontaktu, poczekaj, aż znów zadzwoni.
Umówcie się na rozmowę. Jasne, że o dzieciach.
To ok. Wszystko, co dzieje się między wami, niech się odbywa jak najmniejszym kosztem dzieci.
Czy wiesz, że dopiero po tych prawie trzech latach dotarło do mnie, że zachowywałam się bardzo egoistycznie? Że zadecydowałam za siebie? Nie pytając o nic dzieci?
Pogoniłam i koniec. Inna rzecz, że skwapliwie z tego skorzystał. Z radością, co potwierdził na nagraniu. Ale nie myślałam wtedy o dzieciach; jedynie o sobie.
Wiem, że to była słuszna decyzja, dzieci też to zrozumiały, ale, mimo wszystko, to mnie uwiera. Wtedy były zrozpaczone...
Zauważyłeś pewnie jak dużo komentarzy piszę i ja i Avenious. To przez bliskość Twojej historii do naszych. Dajemy Ci możliwość zmierzenia się z Twoimi demonami, ograniczeniami, strachem. Próbujemy Ci na swój sposób pomóc, ale cała praca będzie należeć do Ciebie.
Trochę przemawia przez Ciebie urażona duma zdradzonego, wykorzystanego mężczyzny. Myślę, że absolutnie nikt Cię za nie potępia. Jednak mimo tego przyjdzie Ci powalczyć z Twoim ego, dumą , żalem i co tam jeszcze siedzi w Tobie. Twoja żona pewnie będzie tylko byłą żoną. Będziesz chciał o niej zapomnieć, wyprzeć ze swojego życia. I tutaj pojawia się problem. Niezależnie czy zmądrzeje, czy wytrzeźwieje, czy też się zapije na amen - była, jest i będzie
matką Twoich dzieci. Chocbyś nie wiem jak tego pragnął Twoje dzieci ją kochają, możesz próbować odebrać im tę miłość, ale czy masz takie prawo? Czy warto stać się takim samym jak ona w tej chwili?
Rozwód z nią, odebranie jej dzieci to wszystko będą Twoje decyzje, nic do tego nikomu. Odebranie komuś czyjejś miłości, pamięci to inna sprawa.
Próbuję sam uchronić swoje dzieci przed zaburzeniami ich matki, wprowadzić je w miarę bezpiecznie w dorosłe życie. A moim marzeniem nadal jest by kiedyś mogły normalnie z nią rozmawiać. Nie zależy to ode mnie, jednak nie chcę i nie mogę z tym walczyć.
ja nie chce odbierac jej milosci dzieci nigdy!Nie chce zejsc do jej poziomu dzieci maja dwojke rodzicow i tak ma byc bez wzgledu na to co sie stalo,a wam jestem wdzieczny ze pomagacie w trudnych chwilach i radzicie co i jak pozalatwiac.
Komentarz doklejony:
Mam pytanie do was czy mial ktos taki przypadek ze zanim poszla do gacha to powiedziala ze mozemy zostac przyjaciolmi lub kolegami ale nie malzonkami?Ja oczywiscie powiedzialem ze nie.
moja tak mówiła, składała takie propozycje
że możemy być przyjaciółmi bo jestem zaj...stym facetem ale pociągu do mnie nie czuje
a ja na to, że nie przyjaźnię się z kłamcami i ludźmi bez moralnego kręgosłupa
No wlasnie czuja pociag przez cale lata a potem powachaja innego i poszlo.....
Komentarz doklejony:
Zawsze przewaznie po jakims czasie pociag maleje,a jak sie pozna kogos nowego to wiadomo wszystko nowe i chociaz ja tez po tylu latach nie bylem jakis za bardzo"napalony"to do glowy by mi zdrada nie przyszla.
Fizjologia panie, czysta fizjologia i czemu tu się dziwić ?
To chyba głównie niedoświadczone kobiety promują przekonanie i w to naprawdę wierzą, swoim dzieciom to wciskają od maleńkości,że jak się ktoś raz zakocha, to na całe życie i o innych nie ma mowy, że gdy się spotka tego jedynego, to nie możliwe. One faktycznie myślą, że tak to działa, że jakieś magiczne siły je chronią. Wyobrażeniami wzniosłej miłości żyją. Wszystkiego są pewne na 100%, choć większość nie potrafi okteślić, co to jest ta miłość ?
No i wystarczy, że mokro im się przy kimś zrobi, to już kochają, nad życie..
To wcześniej, to widocznie jakaś pomyłka była, nie to co teraz;
Komentarz doklejony:
No a tak wogole to od trzech dni cisza nic na razie nowego niewiem.
Komentarz doklejony:
Adwokat powiedzial ze trzeba zlozyc pozew rozwodowy pomoze mi w tym i trzeba zalatwic kontakty z dziecmi,regularne kontakty i znowu na wszystko trzeba czekac.
marek1000 dnia lipiec 03 2016 10:39:52
U mnie tez cos nowego,moja historie opisywalem w zeszlym roku pt "Po 12 latach"no i fagas wywalij ja po 7 miesiacach mieszkania u niego i przyszla do mnie spowrotem ale tylko dla dobra dzieci,dodam tylko ze jej przez te dwa miesiace nawet nie muslem palcem(choc piekna kobieta)gdy jej nie bylo doszlem do siebie po tych 7 miesiacach i nagle moj spokoj zostal zburzony powrotem bo nie miala gdzie mieszkac,przez te dwa miesiace schudlem 8 kilo(stres).Co wazne ze przez te dwa miesiace wieszala na nim wszelakie gowno jakie mozna na kims powiesic,mowila ze zimy dran bez serca,ze czlowiek nie do zycia,ze w lozku totalna klapa(slyszalam jak mu to mowila nawet przez telefon),ze nigdy do niego nie wroci,zarzekala sie ze nigdy!I co?A no to ze jak zadzwonil do niej tydzien temu to tak jak stala tak znowu wziela wszystkie swoje rzeczy i poleciala na skiniecie palcem spowrotem do niego!!!Chociaz z nia juz nie bylem i bym nie byl to te dwa miesiace emocjonalnie mnie dobily,znowu sie przekonalem komu poswiecilem polowe swojego zycia,teraz musze od nowa do siebie dochodzic ze przyszed do mnie spowrotem pod dach oszust,zdrajca i wyrachowany klamca.
Komentarz doklejony:
Marek przeniosłam to co napisałes w innym watku
.Dodałeś wcześniej 2 komentarze więc zablokowałeś swoje wpisy.
Dzieci mieszkają z Tobą?Czy przyjąłeś ją bo dzieci nie miały gdzie mieszkać?
Za każdym razem kiedy pojawi się na horyzoncie chcesz się przekonywać kim się stała?nadal jest zameldowana pod tym samym adresem co Ty?
Przeczytaj swój pierwszy wpis tutaj zanim znowu zaproponujesz jej kąt i nie dawaj się ranić kolejny raz.
..przyszed do mnie spowrotem pod dach oszust,zdrajca i wyrachowany klamca..."- a kogo się spodziewałeś ?przecież ona nie była na turnusie rehabilitacyjnym ani na spotkaniu oazowym.Jaka wyszła taka wróciła.
Marek możemy pisać podpowiadać. Co z tego skoro sam nie robisz z tym porządku. Jak napisała kiedyś Hurricane istna plaga impotencji u tych kochanków. Ile dla niej znaczysz chyba widzisz. Gościu wywala ją z domu wraca do Ciebie, kiwnie palcem ma Ciebie w d...e.
Czego więcej oczekujesz, Rozumiem że wróciła z dziećmi, one są najważniejsze ale człowieku. Ile będzie się tak pojawiać i znikać. Jak myślisz ile wytrzymasz. 7 m-cy dochodziłeś do siebie. Kolejne 2 Ciebie dobiło. I z siedem znowu wróci bo pancio wykopie ją z domu. Sorry Marku chyba czas unormować prawnie stosunki rodzinne. Jestem za dawaniem szansy ale wg mojej subiektywnej oceny jesteś jedynie bezpieczną przystanią. :niemoc
Marek doczytałam że listopadzie ją wymeldowałeś
To Twoje słowa....po tym numerze ktory ona mi wykrecila nawet nie mysle o jakimkolwiek powrocie,cierpienie cierpieniem ale jestem facetem i nie moge byc w jej oczach a przede wszystkim w swoich jakis frajer czyli rezerwowy do ktorego mozna wrocic kiedy sie chce ona musi wiedziec ze do mnie powrotu niema...."
Jak sobie syn poradził w szkole? dzieci korzystają z pomocy psychologa?
Napisałeś że ,,pozbierała swoje rzeczy" Dzieci są z nią czy z dziadkami?
Jak było z jej piciem kiedy mieszkała u Ciebie?
W listopadzie pisałeś o spotkaniu z adwokatem i co?
Robisz coś w kierunku opieki na dzieciakami?
No gdy mieszkalismy te dwa miesiace to pila tak jak dawnie po 7,8 piw dziennie,dzieci sa z nia i teraz ten fagas znowu do niej przyjezdza,napiosalem o tym dzisiaj ale jako osobny temat bo myslalem ze juz tu nie moge dokleic.
Marek, jaki to temat bo nie mogę znaleźć.
Z tego co piszesz, to zwyczajnie masz żonę alkoholiczkę. Teraz powstaje sprawa: Czy dasz radę wychowywać sam dzieci? Masz ew. pomoc od rodziny, rodziców itp.? Czy chcesz dzieci zabrać do siebie? W ogóle jak wyobrażasz sobie dalsze Twoje życie? Czego TY chcesz? Napisz, bo bez tego nie można Ci wiele radzić.
Obyś dał radę przejść przez to piekło. Niestety, po tym, co się stało, człowiek nie będzie już ten sam. Znika wyobrażenie naszego beztroskiego świata. A słowa:
"I żyli długo i szczęśliwie" pozostają jedynie w bajkach...
Śpij dobrze. Oby, bez koszmarów. Wystarczy ich na co dzień...
:cacy
Twoja żona upadła już dość nisko, będzie miała przebłyski żalu, poczucia winy itp, ale jak zauważyła Avenious wszystko to jest zbyt pijane i zbyt przesiąknięte złością, strachem by było prawdziwe. Tu nie ma nic normalnego. Nawet gdyby udało się jej nie pić dłuższy czas, bez terapii i nauki uczuć i emocji na nowo jej słowa będą bez znaczenia. Póki co dbaj o interesy swoje i dzieci, litość wobec żony to danie komfortu picia.
W "normalnej" sytuacji, partnerzy rozchodzą się, dzielą opieką nad dziećmi i układają nowe życie. U Ciebie, już nigdy, nie będzie normalnej sytuacji.
To nie zdrada jest tu największym problemem, ale choroba. Choroba matki Twoich dzieci. Im szybciej to do Ciebie dotrze, tym lepiej. Bo jeszcze do Ciebie nie dociera.
Teraz najważniejsza dla Ciebie jest uraza, jaką żywisz do żony, poczucie zranienia, urażona duma... Ok. Ja to wszystko rozumiem. Mimo tych emocji, będziesz musiał, i tak, uczestniczyć w życiu tej kobiety. Ona nie będzie w stanie sama zatroszczyć się o dzieci. Co z tego, że nie widać, że pije? Zresztą, jak nie widac? Wystarczy zobaczyć, co robi. Alkohol najpierw niszczy mózg. Najwrażliwszy organ. Centrum dowodzenia. Już najmniejsza dawka jest trucizną. To są zmiany nieodwracalne. To się dzieje u matki Twoich dzieci. I, jak myślisz, kto najdotkliwiej odczuje konsekwencje jej picia? Tak. Dzieci. Pierwsze oberwą. Już obrywają. Przecież one muszą widzieć! Rosną. Rozumieją. Zaczynają żyć z obrazem matki pijącej. Kochają matkę. Więc przyjmują, że to, co robi ich kochająca mama, jest naturalne. Jest dobre. Nie obronią się przed tym myśleniem. "Cudowna" inwestycja w ich przyszłość...
Marku, kiedy to się zaczęło? Czy jeszcze przed ślubem? Czy piła w ciąży? Jak dawno tknęło Cię, że coś jest nie tak?
Wiem, że chcesz się od niej odciąć. Póki dzieci są z nią, nie możesz. Niech ona jeszcze trochę zmięknie. Niech zacznie jej być coraz gorzej. Może, wtedy, uda się ją nakłonić na rozmowę z terapeutą. Zrobisz to Ty. Paradoksalnie, wciąż jesteś dla niej ważny. Zobacz, że w Tobie szuka ratunku. Ona się boi. Jeszcze raz mówię: odrzuć urazy. Dla dobra dzieci. Nie musisz z nią być. Ale powinieneś być przy niej. Przynajmniej spróbować. Nie możesz bezczynnie przyglądać się cierpieniu dzieci. Zbieraj dowody jej choroby. Dowody konsekwencji picia. Może być tak, że staniesz się jedynym prawnym ich opiekunem.
Adwokat Ci tego nie powie. Chyba, że przeżył to, co Ty. Przeprowadzi Cię przez rozwód, podział majątku, ustalenie alimentów i sprawę opieki nad dziećmi, skasuje i...tyle. A, co dalej? Dalej zostaniesz sam. Z dużym problemem. Nie odwrócisz się od tego, nie zamieciesz pod dywan, nie zapomnisz. Ta choroba ciągle będzie dawać znać. W ohydny sposób.
Więc nie odetniesz się od tej kobiety. Nakłoń ją na leczenie. Nie daj się nabrać na obietnice, że sama sobie poradzi. Bo, nie poradzi.
Jak się nie uda, walcz o wyłączną opiekę nad dzieciakami.
To wszystko może jeszcze potrwać kilka lat. Ale, jakie to będą lata dla Twoich dzieci? Tych błędów, tych zaniedbań nigdy nie naprawicie, ani żona, ani Ty.
:cacy
Dalej nic nie rozumiesz. Jasne, że nie zrozumiesz w ciągu tygodnia.
Mam nadzieję, że, gdy emocje opadną, zmienisz zdanie. Mimo wszystko, idź na terapię dla współuzależnionych.
Komentarz doklejony:
Chociaż posłuchasz, jak inni przez to przechodzą...
Będzie lżej...
No, pewnie. Żyłeś przez lata z alkoholiczką, która nie zaniedbywała dzieci, wszystko jako tako się kręciło, to, niby, dlaczego, teraz, ma to wszystko jebnać? Prawda? Jakoś to będzie, myślisz.
U mnie też tak było. Z tą różnicą, że od początku broniłam pić. Wiesz, że moje dzieci, a mają teraz 21 i 17, nigdy nie widziały ojca pijanego, czy nawet pijącego? Zresztą, nikt w koło. Robił to w ukryciu. No, tzw. wysokofunkcjonujący alkoholik. Podobnie, jak lekarz operujący pod wpływem, czy kierowca TIRa po piwku, czy, ostatnio, nieżyjąca, pani wiceminister, pijana za kółkiem...
Gdy się rozstaliśmy, poszedł na całość. Teraz jest nikim. Ale ja mam dzieci. Duże dzieci. Podarowałam im, w miarę normalne, dzieciństwo. Nie, nie chroniłam przed prawdą. Wszystko wiedziały. Mają świadomość.
Twoja żona też może pić coraz więcej. Chcę Cię tylko uczulić, że może być Ci ciężko definitywnie od niej odciąć. Choćbyś nie wiem, jak chciał. Będzie wracać. Przez policję, szkołę, ośrodek pomocy, może szpital...
Możesz się rzucać; to niczego nie zmieni. Zresztą, sam do tego wszystkiego wracasz, choćby przez kontakt ze sprzedawczynią.
Więc, nie oszukuj sam siebie.
A co z dzieci szkołą? Jak daleko teraz mają? Jak się do niej dostają?
Skoro sama szuka kontaktu, poczekaj, aż znów zadzwoni.
Umówcie się na rozmowę. Jasne, że o dzieciach.
Czy wiesz, że dopiero po tych prawie trzech latach dotarło do mnie, że zachowywałam się bardzo egoistycznie? Że zadecydowałam za siebie? Nie pytając o nic dzieci?
Pogoniłam i koniec. Inna rzecz, że skwapliwie z tego skorzystał. Z radością, co potwierdził na nagraniu. Ale nie myślałam wtedy o dzieciach; jedynie o sobie.
Wiem, że to była słuszna decyzja, dzieci też to zrozumiały, ale, mimo wszystko, to mnie uwiera. Wtedy były zrozpaczone...
Trochę przemawia przez Ciebie urażona duma zdradzonego, wykorzystanego mężczyzny. Myślę, że absolutnie nikt Cię za nie potępia. Jednak mimo tego przyjdzie Ci powalczyć z Twoim ego, dumą , żalem i co tam jeszcze siedzi w Tobie. Twoja żona pewnie będzie tylko byłą żoną. Będziesz chciał o niej zapomnieć, wyprzeć ze swojego życia. I tutaj pojawia się problem. Niezależnie czy zmądrzeje, czy wytrzeźwieje, czy też się zapije na amen - była, jest i będzie
matką Twoich dzieci. Chocbyś nie wiem jak tego pragnął Twoje dzieci ją kochają, możesz próbować odebrać im tę miłość, ale czy masz takie prawo? Czy warto stać się takim samym jak ona w tej chwili?
Rozwód z nią, odebranie jej dzieci to wszystko będą Twoje decyzje, nic do tego nikomu. Odebranie komuś czyjejś miłości, pamięci to inna sprawa.
Próbuję sam uchronić swoje dzieci przed zaburzeniami ich matki, wprowadzić je w miarę bezpiecznie w dorosłe życie. A moim marzeniem nadal jest by kiedyś mogły normalnie z nią rozmawiać. Nie zależy to ode mnie, jednak nie chcę i nie mogę z tym walczyć.
Komentarz doklejony:
Mam pytanie do was czy mial ktos taki przypadek ze zanim poszla do gacha to powiedziala ze mozemy zostac przyjaciolmi lub kolegami ale nie malzonkami?Ja oczywiscie powiedzialem ze nie.
że możemy być przyjaciółmi bo jestem zaj...stym facetem ale pociągu do mnie nie czuje
a ja na to, że nie przyjaźnię się z kłamcami i ludźmi bez moralnego kręgosłupa
Komentarz doklejony:
Zawsze przewaznie po jakims czasie pociag maleje,a jak sie pozna kogos nowego to wiadomo wszystko nowe i chociaz ja tez po tylu latach nie bylem jakis za bardzo"napalony"to do glowy by mi zdrada nie przyszla.
To chyba głównie niedoświadczone kobiety promują przekonanie i w to naprawdę wierzą, swoim dzieciom to wciskają od maleńkości,że jak się ktoś raz zakocha, to na całe życie i o innych nie ma mowy, że gdy się spotka tego jedynego, to nie możliwe. One faktycznie myślą, że tak to działa, że jakieś magiczne siły je chronią. Wyobrażeniami wzniosłej miłości żyją. Wszystkiego są pewne na 100%, choć większość nie potrafi okteślić, co to jest ta miłość ?
No i wystarczy, że mokro im się przy kimś zrobi, to już kochają, nad życie..
To wcześniej, to widocznie jakaś pomyłka była, nie to co teraz;
Komentarz doklejony:
No a tak wogole to od trzech dni cisza nic na razie nowego niewiem.
Komentarz doklejony:
Adwokat powiedzial ze trzeba zlozyc pozew rozwodowy pomoze mi w tym i trzeba zalatwic kontakty z dziecmi,regularne kontakty i znowu na wszystko trzeba czekac.
U mnie tez cos nowego,moja historie opisywalem w zeszlym roku pt "Po 12 latach"no i fagas wywalij ja po 7 miesiacach mieszkania u niego i przyszla do mnie spowrotem ale tylko dla dobra dzieci,dodam tylko ze jej przez te dwa miesiace nawet nie muslem palcem(choc piekna kobieta)gdy jej nie bylo doszlem do siebie po tych 7 miesiacach i nagle moj spokoj zostal zburzony powrotem bo nie miala gdzie mieszkac,przez te dwa miesiace schudlem 8 kilo(stres).Co wazne ze przez te dwa miesiace wieszala na nim wszelakie gowno jakie mozna na kims powiesic,mowila ze zimy dran bez serca,ze czlowiek nie do zycia,ze w lozku totalna klapa(slyszalam jak mu to mowila nawet przez telefon),ze nigdy do niego nie wroci,zarzekala sie ze nigdy!I co?A no to ze jak zadzwonil do niej tydzien temu to tak jak stala tak znowu wziela wszystkie swoje rzeczy i poleciala na skiniecie palcem spowrotem do niego!!!Chociaz z nia juz nie bylem i bym nie byl to te dwa miesiace emocjonalnie mnie dobily,znowu sie przekonalem komu poswiecilem polowe swojego zycia,teraz musze od nowa do siebie dochodzic ze przyszed do mnie spowrotem pod dach oszust,zdrajca i wyrachowany klamca.
Komentarz doklejony:
Marek przeniosłam to co napisałes w innym watku
.Dodałeś wcześniej 2 komentarze więc zablokowałeś swoje wpisy.
Dzieci mieszkają z Tobą?Czy przyjąłeś ją bo dzieci nie miały gdzie mieszkać?
Za każdym razem kiedy pojawi się na horyzoncie chcesz się przekonywać kim się stała?nadal jest zameldowana pod tym samym adresem co Ty?
Przeczytaj swój pierwszy wpis tutaj zanim znowu zaproponujesz jej kąt i nie dawaj się ranić kolejny raz.
..przyszed do mnie spowrotem pod dach oszust,zdrajca i wyrachowany klamca..."- a kogo się spodziewałeś ?przecież ona nie była na turnusie rehabilitacyjnym ani na spotkaniu oazowym.Jaka wyszła taka wróciła.
Czego więcej oczekujesz, Rozumiem że wróciła z dziećmi, one są najważniejsze ale człowieku. Ile będzie się tak pojawiać i znikać. Jak myślisz ile wytrzymasz. 7 m-cy dochodziłeś do siebie. Kolejne 2 Ciebie dobiło. I z siedem znowu wróci bo pancio wykopie ją z domu. Sorry Marku chyba czas unormować prawnie stosunki rodzinne. Jestem za dawaniem szansy ale wg mojej subiektywnej oceny jesteś jedynie bezpieczną przystanią. :niemoc
To Twoje słowa....po tym numerze ktory ona mi wykrecila nawet nie mysle o jakimkolwiek powrocie,cierpienie cierpieniem ale jestem facetem i nie moge byc w jej oczach a przede wszystkim w swoich jakis frajer czyli rezerwowy do ktorego mozna wrocic kiedy sie chce ona musi wiedziec ze do mnie powrotu niema...."
Jak sobie syn poradził w szkole? dzieci korzystają z pomocy psychologa?
Napisałeś że ,,pozbierała swoje rzeczy" Dzieci są z nią czy z dziadkami?
Jak było z jej piciem kiedy mieszkała u Ciebie?
W listopadzie pisałeś o spotkaniu z adwokatem i co?
Robisz coś w kierunku opieki na dzieciakami?
Z tego co piszesz, to zwyczajnie masz żonę alkoholiczkę. Teraz powstaje sprawa: Czy dasz radę wychowywać sam dzieci? Masz ew. pomoc od rodziny, rodziców itp.? Czy chcesz dzieci zabrać do siebie? W ogóle jak wyobrażasz sobie dalsze Twoje życie? Czego TY chcesz? Napisz, bo bez tego nie można Ci wiele radzić.