Zdrada - portal zdradzonych - News: Nie radzę sobie sam ze sobą

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

zona Potifara05:57:00
bardzo smutny07:52:26
Kalinka9308:48:44
# poczciwy09:14:06
uzytkowniczka10:45:51

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Nie radzÄ™ sobie sam ze sobÄ…Drukuj

Zdradzony przez żonęWitam wszystkich. Nie mogę dalej już żyć po zdradzie żony. Chociaż upłynęło już od tego czasu sporo czasu i romans żony, który trwał w wakacje 2013 całkowicie się zakończył nie widzę dalszego sensu w życiu i zaczynam się psychicznie staczać. Małżeństwo od 12 lat, dwoje dzieci (4,7), sielanka. Duchowo byliśmy zawsze bardzo blisko siebie. Nigdy nie oddaliliśmy się. Żona zdradzała mnie z kolegą z pracy. Był to romans praktycznie wyłącznie w sferze fizycznej zdrady. Uczuciowo ich nic nie łączyło. Trafiła na playboya, który został oddelegowany do ich firmy z firmy - matki z zagranicy, Włoch. Nie wiem jak to się stało, że zabajerował moją żonę na tyle, że zaczęła z nim chodzić do łóżka. A w zasadzie nie tylko do łóżka, łóżko było tylko jednym z wariantów. Jeździli do moteli na godziny, w plener, delegacje. Żona dobrze się maskowała, bo nie dostrzegłem w jej zachowaniu niczego, co by sugerowało oddalenie emocjonalne. Wszystko było "po staremu". W normalnym tygodniu, weekendy, spędzaliśmy z rodziną, pojechaliśmy na wakacje. Seks prawie codziennie. Przez myśl mi by nie przeszło, że wtedy grała na dwóch fujarkach. Koniec końców dowiedziałem się. Sytuacja kuriozalna, bo powiedziała mi to moja przyjaciółka, która widziała jak wyjeżdżają spod motelu. Motel prowadził jej szwagier i powiedział jej, że przyjeżdżają regularnie a hałasy mojej żony jak uprawiają seks słychać w całym motelu. Nie trudno domyślić się mojej reakcji. Nogi mi się ugięły jak to usłyszałem. Zacząłem kojarzyć wtedy, że często czułem od niej jakiś obcy zapach perfum czy też w czasie seksu miałem wrażenie, że jest dziwnie rozluźniona i nienaturalnie "mokra". Skojarzyłem też, że widywałem na jej ubraniach czy bieliźnie plamy, które mylnie interpretowałem jako różne nieczystości a nie substancje pochodzenia organicznego od innego faceta. Jak się dowiedziałem to próbowałem zadzwonić ale miała wyłączoną komórkę a w pracy powiedziano mi, że ma posiedzenie w zarządzie (była to prawda). Wsiadłem mimo to w samochód i popędziłem do niej. Pech chciał, że padał deszcz, z boku wyjechała ciężarówka i uciekałem od zderzenia, co skończyło się poślizgiem i lądowaniem na latarni. Obudziłem się w szpitalu mocno poobijany i połamany (złamany obojczyk, naruszenie kręgów szyjnych, wstrząs mózgu, uszkodzona śledziona itp.). Żona siedziała przy mnie cała zapłakana i roztrzęsiona. W końcu powiedziałem jej, że wiem a ona przyznała mi się, że miała romans ale właśnie to kończy. Faktycznie, rozwiązała umowę i zmieniła pracę a z tym Włochem nie nawiązała żadnych kontaktów. On zresztą znalazł inną mężatkę ale to nie na temat. Wylizałem się. Żona faktycznie żałowała a ja postanowiłem dać nam szansę. Nie chciałem, żeby dzieci cierpiały. Poszliśmy na terapię chociaż to w sumie terapia mojej osoby, mojego cierpienia a żona też nie potrafiła dać sobie rady z wyrzutami sumienia. Jesteśmy po terapii. Ale mam wrażenie, że nic mi ona nie dała. Najgorsze było to, że zmierzyłem się z historią jak naprawdę wyglądał ich związek. Moja żona zachowywała się jak seksualne zwierze wobec gościa, który był tylko zwykłym Casanovą i zaliczał kolejne zamężne panienki. Nie potrafię zmyć z siebie obrzydzenia, że tego samego dnia uprawiała seks z nim a wieczorem ze mną. Tworzą mi się przed oczami różne wizje, których nie potrafię wymazać. Robili to bez zabezpieczeń, ale nic nie przywlokła, to sprawdziłem. Wybaczyłem żonie i kocham ją. Jest matką moich dzieci i kobietą mojego życia. Stara się bardzo i żałuje ale ja często jej wyrzucam zdradę i zagłuszam emocje środkami psychotropowymi. To jednak jeszcze pogarsza sprawę, bo jestem skołowany a i tak nie potrafię przepracować tej zdrady. Czas niby leczy rany ale w moim przypadku jest odwrotnie. Seks z żoną jest słaby z mojej strony. Libido mi spada i nie jest tak jak dawniej. Mam blokadę psychiczną na myśl, że robiła to z innym gościem. Nigdy wcześniej nie mieliśmy nikogo oprócz siebie. Żona powiedziała mi, że to był straszny błąd i gdyby mogła cofnąć czas to by tego błędu nie popełniła. Jak ją prosiłem o wyjaśnienie dlaczego to odpowiada mi, że nie potrafiła się wówczas oprzeć jego działaniu i adoracjom. Zachowała się jak gówniara i tak się czuła. Nie opierała się ją zaczął dotykać czy posuwał się dalej a potem wiadomo do czego doszło. Wiem, że seksualnie odczuwała dużą satysfakcję z tego romansu. W zasadzie tylko o to jej chodziło. Myślała, że się nie dowiem a romans miał się skończyć po powrocie jego do Włoch bo on był tylko czasowo oddelegowany. Dodatkowo o romansie wie kilka osób i domyślam się, że jesteśmy "na językach". Mam jakieś natręctwa, że gdzie nie wyjdę to jest ktoś, kto wie. Mam wrażenie, że ludzie się dziwnie patrzą. Życie towarzyskie też jakoś odsunęliśmy od siebie. Nie chcę rozwodu bo kocham ją ale nie potrafię tak żyć. Czy jest coś co mogę jeszcze zrobić, by jakoś zacząć normalnie żyć. Jak odejdę, to czuję, że będę żałował. Dzieci też bardzo będą cierpiały naszą rozłąkę. Póki co nie odczuwają chyba naszych napięć bo to najgorsze momenty mam wieczorem jak już wszystkie sprawy dnia zostaną zakończone a ja zostaję sam z żoną i swoimi myślami. Czy jest szansa, że dojdę jakoś do siebie, czy powinienem może sam sobie kogoś znaleźć i odreagować. Chyba nie potrafiłbym i boję się, że zniszczyłbym to, co staramy się oboje odbudować. Na odbudowie małżeństwa najbardziej mi zależy.
11358
<
#1 | domator dnia 01.10.2015 16:00

Cytat

Żona powiedziała mi, że to był straszny błąd i gdyby mogła cofnąć czas to by tego błędu nie popełniła

Uśmiech
to akurat stara śpiewka, moja też tak mówiła
oczywiście, że dojdziesz do siebie tylko zastanów się, czy to wystarczy
ja do siebie doszedłem, od początku zdrady minęło 4,5 roku (od jej końca 2,5 roku - tak romans żony trwał 2 lata)
doszedłem do siebie i co z tego?
po co tu ciÄ…gle zaglÄ…dam?
po rozwodzie wróciliśmy do siebie ale mimo starań z obu stron fajerwerków nie ma i musisz się z tym liczyć
życzę, żeby Ci się udało, żeby wróciły uniesienia
ale z historii tu opisanych wydaje mi się, że będzie trudno
jakby co, pisz na priv, może pomogę
6755
<
#2 | Yorik dnia 01.10.2015 17:19
Historia jak z filmu;
To nie był błąd, ona wtedy tego bardzo chciała.
Która by nie chciała Włocha, nawet na jakiś czas ? Uśmiech

Zmieniło Ci się wyobrażenie o żonie. Myślałeś, że wszystko wiesz, wszystko masz pod kontrolą i wszystko jest przewidywalne. Tak w życiu nie jest.
Strasznie ucierpiała samcza duma, że ktoś mógł być lepszy od ciebie, zwłaszcza że nikogo przed sobą nie mieliście, więc i odniesienia nie było;

Z jakąś fajną dziewczyną odreagujesz, bo odsuniesz się od żony, ale co będzie jak dobrze trafisz i ta nowa bardziej Ci się spodoba ? Inaczej, ale będziesz się też męczył; Jeśli zazdrościsz żonie, że znalazła sobie kogoś i miała okazję zobaczyć, jak to jest z kimś innym, to niech teraz pomyśli o Tobie i kogoś fajnego Ci załatwi. Obrotna dziewczyna przecież jest;
7194
<
#3 | Suchy64 dnia 01.10.2015 18:50

Cytat

... gdyby mogła cofnąć czas to ...

Ważniejsze jest to co robi, poza powtarzaniem tej magicznej formuły.

Cytat

...odpowiada mi, że nie potrafiła się wówczas oprzeć jego działaniu i adoracjom.

Wskazuje, że sama nie przepracowała przyczyn tego dlaczego "poszła w tany".

Cytat


Czas niby leczy rany ale w moim przypadku jest odwrotnie.

Tak, czas leczy rany, ale te dobrze opatrzone. W nieopatrzone może wdać się gangrena zatruwająca krok po kroku cały organizm; przez lata.

Cytat

Czy jest coś co mogę jeszcze zrobić, by jakoś zacząć normalnie żyć.

Myślę, że niewiele. W Twojej konstelacji, podobnie jak u mnie, więcej zależy od osoby która zdradziła. W przypadku rozstania masz swój los w swoich rękach; żałoba i wychodzisz na prostą. Przy pozostaniu w związku w gruncie rzeczy składasz swój los w ręce osoby która zawiodła. Zdany jesteś na jej pomoc. Jeśli ona tego nie zrozumie, że winna jest Tobie pomoc przy odbudowie Twojej psychiki i Twojego obrazu jej osoby to macie pozamiatane.
Samemu to się nawet dobrze po plecach nie podrapiesz, o wyjściu na prostą za dwie osoby nie wspominając.
12508
<
#4 | robertos dnia 02.10.2015 11:56

Cytat

To nie był błąd, ona wtedy tego bardzo chciała.


Twierdzi, że to był jakiś niezrozumiały dla niej impuls. Trochę ciekawość, trochę monotonia (jesteśmy dla siebie pierwszymi i jedynymi partnerami, znamy się z liceum), mocno też podniosło to jej samoocenę. Straciła rozum i sądziła, że się nie dowiem a romans się zakończy w miarę szybko. Chodziło tylko o seks. Kocha tylko mnie. Tak twierdzi, w sumie nie mam podstaw by jej nie wierzyć.

Cytat

Zmieniło Ci się wyobrażenie o żonie. Myślałeś, że wszystko wiesz, wszystko masz pod kontrolą i wszystko jest przewidywalne.


Zmieniło i to bardzo. Była dla mnie ideałem ale jej zdrada odarła mnie mocno z poczucia bezpieczeństwa. Spadła mocno z piedestału, na którym ją stawiałem.

Cytat

Strasznie ucierpiała samcza duma, że ktoś mógł być lepszy od ciebie, zwłaszcza że nikogo przed sobą nie mieliście, więc i odniesienia nie było;


Trochę ucierpiała. Chociaż unikam rozmyślania o porównaniach. Chodzi mi o to, że tak łatwo rozłożyła nogi przed kimś obcym. Jakimś południowym ruchaczem, który uważa Polki za łatwe i moja żona to potwierdziła. Moja kochana żona, matka moich dzieci była workiem na spermę. Eh wkurw mnie bierze.


Cytat

Z jakąś fajną dziewczyną odreagujesz, bo odsuniesz się od żony, ale co będzie jak dobrze trafisz i ta nowa bardziej Ci się spodoba ? Inaczej, ale będziesz się też męczył; Jeśli zazdrościsz żonie, że znalazła sobie kogoś i miała okazję zobaczyć, jak to jest z kimś innym, to niech teraz pomyśli o Tobie i kogoś fajnego Ci załatwi. Obrotna dziewczyna przecież jest;


Uważam to za żart. Nie chcę schodzić do poziomu, który potępiam. Też popełniłem kilka błędów (nie zdradziłem), które zraniły mocno moją żonę (nietrafione i ukrywane inwestycje finansowe, skłócenie z rodziną, gdzie to moje bezsensowne ambicje, które doprowadziły do kłótni w rodzinie). Inny może kaliber ale też nie jestem całkowicie bez skazy.

Cytat

Myślę, że niewiele. W Twojej konstelacji, podobnie jak u mnie, więcej zależy od osoby która zdradziła. W przypadku rozstania masz swój los w swoich rękach; żałoba i wychodzisz na prostą. Przy pozostaniu w związku w gruncie rzeczy składasz swój los w ręce osoby która zawiodła. Zdany jesteś na jej pomoc.


Nie dawałem żadnych gwarancji tego, że się uda i, że się nie rozstaniemy. Robię co się da aby zmienić do tego podejście. Żona też się mocno stara. Pracę zmieniła, poświęcamy sobie więcej czasu. Wyjeżdżamy razem, także i bez dzieci. Ale to tkwi i rozdziera serce.
1088
<
#5 | torf dnia 02.10.2015 12:38
Witaj kolego wybaczyłeś ok twoja sprawa, stary zacznij w końcu coś robić dla samego siebie. Twojego małżeństwa jakie było już nigdy nie będzie,chcesz zapomnieć nie da się .Wyjdz do ludzi zajmij się sobą [sport jakieś inne pasje] .
Nabierz dystansu do zony jej już nie ma jako tamtej bo tekst w stylu gdybym mogła cofnąć czas to zwykły banał przy takim okazaniu lojalności i szacunku do ciebie, ona już nie jest kobieta twojego życia, tak jak ty nie jesteś już jej ale wybaczyć trzeba tez potrafić. A wraz z wyjściem do ludzi zabierz te prochy z domu bo to nic nie daje tylko zabiera człowieczeństwo.
9937
<
#6 | Ramirez dnia 02.10.2015 15:28
Robertos, prawda jest taka, że nadajesz sam sobie zbyt duże znaczenie dla tej zdrady. Czy żona jest ładną kobietą? Jeśli tak - to traktuj każdy seks z nią jako możliwość, jako jej dar - a nie to, co Ci się od niej należy.

Wcześniej żona wybrała Włocha - teraz wybrała Ciebie - więc w sumie warto machnąć już ręką na zranione Ego, bo to ono jest teraz Twoim największym prześladowcą.

W wariancie "jednak nie radzę sobie", masz tylko kolejną gorszą alternatywę - rozwieść się, poszukać sobie kolejnej kobiety "po przejściach", która będzie miała może "przebieg" i z 50-ciu takich Włochów - i tylko sam banalny fakt, że uda Ci się ją poderwać, niejako wymaże "problem", że jacyś Włosi tam byli Pokazuje język

Małżeństwo moim zdaniem zawiera się na dobre i złe - złe się trafiło, więc teraz warto zawalczyć o dobre. Dobre jest to, że przez życie idąc zdobywamy doświadczenie, a żona w ten sposób już wie, jak jest z innym facetem - i wie, że może nie warto sięgać po narzędzie takiej destrukcji jaką jest zdrada. Bo to destrukcja nie tylko małżeństwa, ale i cios zadany wobec dzieci.

Zaprawdę powiadam Ci Fajne, doceń fakt, że masz dziewczynę w łóżku, możliwość seksu - rodzinę i dzieci. Jest bowiem zawsze tylko tu i teraz - przeszłość jest tylko coraz bardziej mdłym obrazem, po latach nie powinna mieć większego już znaczenia. Jest zawsze tu i teraz - sam kreujesz swoje samopoczucie samca, więc lepiej być nim, niż czuć się podle przez jakieś historie z przeszłości.

Ta zdrada jest teraz dla Ciebie niczym głaz, jaki nosisz w ręce. Przeszkadza, uwiera - więc nie ma innej rady, by było dobrze, jak tylko go wyrzucić z tej ręki, nie nosić już, odrzucić. Tak jak wszelkie myśli o tej historii, której już nie ma - niczym z dawnego filmu...
12054
<
#7 | Andromeda dnia 02.10.2015 16:05
"Mam jakieś natręctwa, że gdzie nie wyjdę to jest ktoś, kto wie. Mam wrażenie, że ludzie się dziwnie patrzą"."Najgorsze momenty mam wieczorem jak już wszystkie sprawy dnia zostaną zakończone a ja zostaję sam z żoną i swoimi myślami." Mam wrażenie że to typowy objaw depresji. Może konsultacja z innym lekarzem , może zmiana leków, może kolejna terapia jest w stanie to zmienić? Za dużo analizujesz , sam siebie nakręcasz. Masz natłok myśli? -odsuń je zajmując się czymś innym( wyjdź z domu) pobiegaj , posłuchaj muzyki, spacer po lesie czy parku może książka.
10207
<
#8 | Crowley dnia 02.10.2015 16:49
Ramirez, trudno odmówić Ci w wielu miejscach racji. Ja widocznie jestem mniej dojrzały niż ty. Nie potrafiłbym zareagować w sposób taki, jaki radzisz bohaterowi tego dramatu. Nie umiałbym przejść do porządku dziennego nad czymś takim. Mam przypuszczenia graniczące z pewnością, że Robertos też tego nie udźwignie. I ma prawo do tego prawo. Ma prawo być słaby, emocjonalny, niestabilny, bo dostał kindżałem z kierunku, z którego cios miał nigdy nie paść! To potężny wstrząs.

Zgadzam się z Tobą w jednym Ramirez. Ten głaz zdrady należy odrzucić, jak najdalej od siebie, z tym, że według mojej opinii tym głazem jest wiaroułomna bladź naszego bohatera. Znów mówię tylko za siebie. Dawno, w innych, mniej dramatycznych okolicznościach (brak dzieci chociażby), również zostałem zdradzony. Starałem się wybaczyć, głównie dla siebie, partnerka niemalże założyła wór pokutny. Widziałem, że też cierpi. Po pierwszym szoku, przyszło obrzydzenie, nienawiść pomieszana z miłością, a w końcu obojętność. Byłem obojętny. W najmniejszym nawet stopniu nie współodczuwałem jej cierpienia. Ono nie było mi wtedy ukojeniem. Spokojnie i bez emocji kazałem mojej partnerce zniknąć z mojego życia. Chyba ją wtedy złamałem do reszty, ale jak wspomniałem - byłem obojętny. Każdy ma inną konstrukcję psychiczną, ale ja tego potrzebowałem by odżyć. Zdrada, jak piszesz Ramirez, stała się dla mnie mdłym wspomnieniem i przestała mieć większe znaczenie. Musiałem się jednak odciąć od źródła bólu.

Nie potrafiłem i nadal nie potrafię zrozumieć z jaką łatwością przychodzi ludziom zadawanie niewyobrażalnego wręcz bólu osobom, które przynajmniej w teorii powinni kochać ( o dzieciach nie wspominając). Przeraża mnie to, autora z pewnością również i ten strach przed powtórką był zbyt potężny, by rozważać pojednanie.

Teraz, patrząc z perspektywy ojca, byłbym skłonny wybaczyć własne cierpienie i upokorzenia. Nie wybaczyłbym jednak NIGDY, gdyby moja żona naraziła na cierpienie nasze dzieci, a to zrobiła żona autora wątku. Robertos - przez chwilę przestań myśleć o swoim cierpieniu i wyobraź sobie, co dzieje się z dziećmi (lub będzie się działo, jak się dowiedzą), gdy widzą co się z wami dzieje. Wskaż winnego raz jeszcze i dobitnie przekaż to (nawet jeśli ona wie), że "dzieci cierpią przez CIEBIE żono".

Robertos - zrobisz, co uważasz za stosowne. Ja bym się odciął od tego, co kiedyś nazywałeś swoją żoną, na tyle, na ile jest to możliwe (dzieci). Poświęcaj czas sobie i dzieciom. Zostałeś tylko ty i one. Są twoją ostoją. Na niej buduj.
5808
<
#9 | Nox dnia 02.10.2015 19:51
...,, Chodziło tylko o seks. Kocha tylko mnie. Tak twierdzi, w sumie nie mam podstaw by jej nie wierzyć. ..."mieliście problemy z seksem,czy jej potrzeby są aż tak duże że kochając ciebie/?/poszła dokupić sobie trochę zabawy w innym sklepiku?....Próbowałes sobie poradzić będąc blisko żony i nie wyszło może spróbuj, ograniczając kontakt z nią do minimum.Nie chodzi o ostateczne rozstanie/chociaż ona nie musi o tym wiedzieć/ ale o zamieszkanie osobno.Chodzi o czas dla siebie,o podniesienie sobie samooceny,o zajęcie się sobą/po pracy i kontakcie z dziećmi/Piszesz że kochasz żonę to wyprowadź się na kilka miesięcy ,popracuj nad sobą i upewnij się że to miłość a nie strach przed zmianami w życiu.Spotykaj się ze znajomymi,idź na mecz i piwo z kolegą a wieczory przeznacz na sport/nawet jak nie lubisz/nie każdy odnajduje się na siłowni ale godz rowerku w terenie,albo bieganie,przepłyń kilka basenów.Na sobotę,niedzielę wyjedź w góry sam albo zabierz kolegę.Zrób coś co da satysfakcję że pokonujesz słabości,zmęcz się tak by sen nadchodził bez potrzeby łykania chemii.Z nikim nie musisz rozmawiać o swojej sytuacji ani nawet o tym że mieszkasz osobno,nikt nie musi wiedzieć/chyba że mieszkasz w mieścinie i nie da się tego ukryć.Jak zatęsknisz za żoną to się z nią umów,spędź trochę czasu,pogadaj ale nie wracaj aż nie będziesz pewny że tego chcesz,Wróć nie dlatego że dzieci,kredyt,że wypada,że tak lepiej,że wszyscy gadają,że nie radzisz sobie z gotowaniem .Wróć kiedy dotrze do ciebie że mimo wszystko warto budować od nowa ten związek .Kiedy to nie będą tylko słowa ,ale kiedy poczujesz to całym swoim wnętrzem.
12511
<
#10 | Logarytmik dnia 02.10.2015 20:31
Perfidna zdrada, takie coś musi boleć tym bardziej, że byli dla siebie pierwsi i jedni. Piękna sprawa. Nic dziwnego że boli, bo ona to rozpier.... na amen.
Co ja bym zrobił? Wybaczyć może i się da... ale się tak męczyć? Uważam, że Yorik dobrze podpowiada - dać to na remis i poszaleć z jakąś dobrą panną. Tak bym zrobił: remis grzeszków albo bym odszedł. Inaczej tego nie widzę, żeby do końca życia chodzić taki struty.
10937
<
#11 | annahelena dnia 02.10.2015 21:35
W którym momencie wyczytaliście, że Robertos wybaczył? Bo to, że napisał te słowa to widzę, ale że faktycznie to zrobił to dostrzec nie potrafię.
Robertos siedzisz w tym bagnie i próbujesz zaklinać rzeczywistość. Nie wybaczyłeś i chyba nie masz tego w planach. Liczysz na cud, który nie nadchodzi. A tego co wiesz, nie zmazała terapia i psychotropy.
Mam wrażanie, że ta zdrada bardzo ubodła twoje męskie ego. Że nie byłeś na tyle męski, dobry w łóżku, żeby dać swojej kobiecie tyle seksu by nie miała nawet chwili czasu by pomyśleć o innym. Może gdyby się zaangażowała emocjonalnie byłbyś w stanie jakoś wybaczyć, ale powód dla którego to zrobiła (potrzebowała porządnego rżnięcia) jest dla chyba większości facetów nie do zaakceptowania.
Nie wiem też czy rada "to też zdradź" dałaby ci ulgę w cierpieniu. Nie z takim stanem psychicznym jaki masz obecnie.
Nie popieram zdrady, żeby nie było.
Czy próbowałeś pobyć choć przez chwilę sam? Odseparowałeś się od tego co sprawiło ci ten największy ból: od żony? Odejść by wrócić lub odejść i zobaczyć, że osobno jest jednak lepiej. Zobaczyć problem z innej perspektywy.
Ale skoro boisz się spojrzeń ludzi, którzy "wiedzą", to chyba takie rozwiązanie nie wchodzi w grę?
10607
<
#12 | Advokat_D dnia 02.10.2015 22:02
Miłość wpadła do rynsztoka i złamała ci męską dumę.
Złamaną dumę da się jakoś załatać
i najlepszy sposób to wyrównanie rachunków jak proponuje Yorik ona zdradziła - ty też nie gorszy, też zdradziłeś i można zaczynać od zera. A potem powiesz, że to tylko dla seksu, bo ta obca piała znacznie głośniej niż twoja ślubna, bo chciałeś zobaczyć jak to się rżnie w hoteliku na godziny...
Jednak
utraconej miłości odtworzyć nie da się już nigdy

Cytat

Po pierwszym szoku, przyszło obrzydzenie, nienawiść pomieszana z miłością, a w końcu obojętność
napisał Crowley i tylko dzieci są w stanie zmusić nas do życia w takiej obojętności.
6755
<
#13 | Yorik dnia 02.10.2015 23:02
Powiem Wam szczerze, że ciężka sprawa. Chyba dlatego, że wciąż jest sporo niejasności, nie wiem czemu, ale czegoś ważnego mi brakuje.
Czegoś czego Robertos nie widzi. Nie wiem czy jest sens i możliwości, ale warto by przyjrzeć się wszystkiemu dokładniej po kolei.
Nawet nie wiadomo, po której stronie płota jest pies pogrzebany.

Tak, zdrada perfidna i cieżko się powstrzymać od nazywania rzeczy po imieniu, ale napewno można ją zamknąć, choć jeszcze nie wiadomo w jaki sposób.

Jestem pod dużym wrażeniem wpisów pod wątkiem. Przy każdym bym się pochylił, bardzo cenne i trafne uwagi praktyków w pigułce, którzy wiedzą co mówią, bo sami przeszli długą, krętą i ciernistą drogę.
Padły dla Robertosa 100x lepsze koła ratunkowe, niż te których próbuje się łapać na siłę i mu się wyślizgują; tylko czy On je widzi ?

Reasumując, Robertos, nie wiem czemu, ale nie przerobiliście tej traumy. Terapia to tylko hasło, ważne jak przeprowadzona i co obejmowała;

Tak na szybko, macie bardzo duzo oboje do przerobienia:
1. Czy uważasz, że wystarczająco zorientowałeś się co się stało ? Jak sobie to tłumaczysz? Na jakie pytania nie potrafiłeś sobie odpowiedzieć ? Co najbardziej Cię w tym boli?

2. Świat w którym czułeś się dobrze i bezpiecznie w kilka sekund zniknął. Jak on wyglądał ? Jak sądzisz, na ile to były Twoje wyobrażenia, a na ile rzeczywistość? Czego się teraz boisz? Zdefinjuj co tak naprawdę się zmieniło ?

3. Czy teraz wiesz, co czuła i czuje Twoja żona? Nie ważne to co mówi; jesteś w stanie ją zrozumieć, wczuć się w jej położenie przed, w trakcie i po baletach bez uwzględniania siebie?
Chciałbyś żeby była inna, jest jaka jest. Czy wiesz już teraz jaka jest?

4, Określ, czym jest dla Ciebie bliskość z nią, a czym dla niej z Toba?
Jaka jest definicja miłości dla Ciebia, jaka dla niej ?
Ustalaliście kiedyś granice wolności w związku ?

Cytat

Uważam to za żart. Nie chcę schodzić do poziomu, który potępiam.

Gdybyś zszedł, ciężko było by Ci ten poziom potępiać Z przymrużeniem oka
Was już nie ma, żyjesz przeszłością, uważasz, ze byłą by to zdrada taka sama jak ta jej....;

Nie często to sugeruje, ale u Ciebie jest kilka przesłanek;
Emocje zdrady można pokonać na dwa sposoby: wyrównać rachunki lub odpracować;
Nic nie wiadomo jak wygląda to odpracowanie, odpokutowanie, ale może się nie da? Póki nie wiesz jak to jest, będziesz jechał na wyobrażeniach, które mogą urosnąć do rozmiaru galaktyki i eksplodować; chyba jesteś blisko;

Zastanów się jeszcze nad obojętnością, o której już wspomniano; Crowley poszedł tą drogą; nie jest taka zła, choć bez gwarancji powrotu;
Aby do siebie wrócić trzeba najpierw odejść; nabrać dystansu, spojrzeć z pewnej odległości; inaczej widać; wszystko jest prostsze i nie zmącone; wtedy mozna podejmować jakieś decyzje; nie jest to wtedy na siłę..;
9937
<
#14 | Ramirez dnia 03.10.2015 01:43

Cytat

najlepszy sposób to wyrównanie rachunków jak proponuje Yorik ona zdradziła - ty też nie gorszy, też zdradziłeś i można zaczynać od zera.

Cytat

Aby do siebie wrócić trzeba najpierw odejść; nabrać dystansu, spojrzeć z pewnej odległości;


W życiu mężczyzny liczą się dwa faktory: szacunek do i uroda kobiety.

Jeżeli żona jest choć trochę ładna - to łatwiej jest iść z nią do łóżka. Bezczelnie łatwiej. Ale pozostaje jeszcze problem szacunku. Nie lubimy inwestować siebie i energii tam, gdzie nie mamy szacunku. I to o ten szacunek tu idzie... Prawdziwa miłość wynika z szacunku do siebie. Wtedy możemy mówić, że jest bezwarunkowa. Kochamy się, ale tylko do tego momentu, kiedy się szanujemy.

Gdy szacunek znika z rozmaitych powodów, na przykład z powodu zdrady, trudno powrócić do miłości.
Ale ludzie czasem popełniają różne głupie błędy.
Biorą narkotyki, wpadają w alkoholizm, popełniają przestępstwa, biorą kredyty w bankach,... zdradzają, biją,... - i wszystko to jest przyczyną utraty szacunku dla drugiego człowieka.

Padła tu propozycja rewanżu, by iść na dziwki. :szoook
Nawet nie kosztuje to wiele - od drinku w knajpie, po 400 zł w podłej agencji.
Tylko czy w taki sposób da się odbudować wzajemny szacunek, de facto staczając się na bardzo podobne dno?
Czy trzeba faktycznie się upodlić, skur w i ć, by było cios za cios - by zacząć ze sobą rozmawiać?

Czasami to działa, i może dlatego jest często stosowane jako metoda na poradzenie sobie z urażonym Ego. Nasze Ego krzyczy wręcz wtedy: "byliśmy zawsze wierni, kochający i lojalni, więc za co taka krzywda?!" A po dziwce, znika to pierwsze - jest cios za cios. Ona na dnie, Ty na dnie - możecie podać sobie łapki. Ale to dość prymitywne będzie...

Wystarczy więc może przez chwilę uruchomić taką medytację, że dwa tygodnie temu byłeś tak pijany, że żadnych szczegółów nie pamiętasz, ale to zrobiłeś - i uwierzyć w to, że się stoczyłeś na dno. Czy przez chwilę poczułbyś się lepiej? Jeśli tak, to... :rozpacz

Twój jedyny problem to odnaleźć w sobie odpowiedź na proste pytanie, czy potrafisz nadal w sobie odnaleźć szacunek do żony. My faceci mamy łatwiej, bo wielu z nas jest zero-jedynkowa, dla nas obiekt "szacunek" budują takie proste elementy-klasy jak:
- wierność
- uczciwość
- pracowitość
- dbałość o dom i dzieci
- dbałość o rodzinę
- przeszłość
itd...

I sami nadajemy im wartość znaczenia. Gdy nadamy dla przeszłości niesamowitą wartość, to przestaje mieć znaczenie wszystko inne, jakim jest człowiekiem w innych aspektach. Ale ten problem jest wyłącznie w nas - bo to my nadajemy im znacznie.

Na przykład ja omijam szerokim łukiem każdą kandydatkę na żonę posiadającą tatuaż, bo nadałem tej kwestii dość wysokie znaczenie, może mając uraz z przeszłości. Eliminuję dziewczyny z tatoo, ale to Ty mógłbyś mi teraz powiedzieć - odpuść, to tylko ozdoba, a nie znak zawodowy agencji i przynależności do cechu. Nie zechcę. Więc gdy nawet tu dowiesz się od nas, żebyś odpuścił tamtą przeszłość, przez to, że sam nadajesz jej znaczenie - nie zrobisz tego, do czasu aż sam o tym nie zadecydujesz, i poczujesz się lepiej jako ten, co potrafi wybaczyć. To szczególna sztuka, umieć wybaczać. Umieć nadawać właściwe znaczenia.

Czasami, lepiej wyobrazić sobie, że tamto wszystko już się wydarzyło, jest za nami - taka gruba kreska, i schodzicie się na nowo. Możesz czuć się niepewnie wobec żony, bo utraciłeś pewność co jej zachwytu Tobą jako samcem, pewność bycia jako ten najważniejszy samiec wkoło - ale czy to jest konieczne? Teraz de facto nim jesteś, najlepszym - okoliczności i to co się działo przepłoszyło konkurencję.

Ja zamiast tracić kasę na dziwki, poszukałbym jakiejś oferty wycieczki np. do Paryża, i tam zabrał żonę. Nie w nagrodę, ale by przejść się po bulwarze nad rzeką, przepłynąć stateczkiem po rzece, wejść do katedry, zmienić na chwilę otoczenie, i dostrzec w żonie człowieka który kiedyś zawiódł, lecz powoli idąc spacerem przez życie, odzyskującym powoli utracony szacunek. Bo na wzajemny szacunek trzeba pracować razem, latami.
Taka wyprawa jest miejscem, które zostawia wspólne i oby fajne wspomnienie bycia razem - to spaja. Teraz - przeszłość zablokowała wszelkie miejsca w jakich budowaliście wzajemne emocje - i jesteście jak skazańcy spięci ze sobą łańcuchem małżeństwa po zdradzie. Sugeruję nową fajną wycieczkę gdzieś znowu razem, od nowa.

Teraz tkwisz w pułapce własnych nadanych historii znaczeń. Mają dla Ciebie wagę, paraliżują relacje z żoną - kobiety to też czują, ale jak zbyt długo będziesz ją trzymał z głową "pod wodą" , bez pozytywnych emocji a babrając się w przeszłości - to udusicie się razem w tym związku. Więc w pewnym momencie można wybaczyć i odpuścić. Zacząć znowu budować nowe RAZEM i szacunek do siebie.

Słabi - tego nie potrafią, więc się rozstają. Czasami, nabierając życiowych doświadczeń, po latach się schodzą ponownie. Lecz lepiej należeć do tych twardzieli, co sobie z tym poradzili. Jak nie umiesz nadać rzeczom właściwych znaczeń, będziesz sam cierpiał tylko ze swojego powodu, sam wywołując to cierpienie.

http://www.zdradzeni.info/forum/viewt...ad_id=2487
12508
<
#15 | robertos dnia 03.10.2015 03:40
Witajcie. Dziękuję wszystkim za rady i słowa wsparcia. Zwłaszcza Ramirezowi. Jestem trochę wstawiony a po alkoholu spać nie mogę. Mieliśmy fajny wieczór. Kolacja w restauracji, 2 butelki dobrego winka w domu i kilka godzin seksu. Jak za dawnych czasów.

Padły tu słowa, że nie zaspokajalem żony. Nie wiem czy to prawda. Uważam, że nasze pożycie przed zdradą było udane. Na pewno zona bula seksualnie zaspokajana. Z tym nigdy nue mieliśmy problemu. W szczerych rozmowach po zdradzie mówiła, że to była jakaś chora ciekawość na początku a potem poszło.

Nie jestem typem mazgaja. Nie siedzę wciąż w domu i nie płaczę nieustannie nad zdradą. Chodzę na mecze, z kumplami na piwo z żoną na narty rower, mamy skuter wodny i tez na nim jeździmy.

Jednak tej sinusoidy nie mogę przrprawic. Raz jest fajnie i "normalnie" jak teraz az sie chce żyć by za moment wszystko się rozpadło i wróciły czarne wizje. Zony rznietej przez tego koguta.

Żona jest b. atrakcyjną kobietą. Dba o siebue od zawsze i mlodziej wygląda niż rowiesniczki. Ja tez sobie niczego nie zarzuce. Wiem, ze nie mialbym problemów w nawiązaniu romansu. Sygnałów odbieralem sporo. Ale nie chce.

Myślę o dzieciach i licze ze to posklejamy. Zwłaszcza, że żonie jak widze zależy.

Psycholog na terapii chcial wszystko wyczyścić i mam wrażenie, że wsadził kij w mrowisko. Bo nagle dowiedziałem sie tego najgorszego tj. co oni naprawdę robili. Doluje mnue to strasznie. Stało się
9767
<
#16 | milord dnia 04.10.2015 07:53
Nic z tego Robertos nie wychodzi bo robisz podstawowy potworny błąd. Mianowicie starasz się za wszelką cenę żyć ja dawniej. A to tak nie działa. Wręcz odwrotnie? To chyba dobre słowo... Zastanawia mnie co ty tymi kolacyjkami, wypadami i innymi prezentami chcesz żonie wynagrodzićZ przymrużeniem oka Normalnie nie będzie już między wami nigdy i od uświadomienia sobie tego powinieneś w ogóle zacząć by z tego drobnymi kroczkami jakoś wychodzić. A ty? Co ty do jasnwj cholery robisz człowieku. Ja jakbym się rozwalił samochodem i leżał w szpitalu to pod żadnym pozorem nie pozwoliłbym jej tam lekarzom wpuszczać! Rypałeś się z nią choć czułeś psychiczną blokadę i ogólnie cały czas starasz się jej pokazać, że jesteś lepszy od tego skurwiela, który bez żadnych skrupułów wlewał w tqoją lafiryndę litry spermy wyłącznie dlatego, że nie umiała walnąć go w pysk z liścia jak już wiedziała do czego to może doprowadzić. Pytasz czy kiedyś ten wasz związek ma szansę jeszcze wyjść na jakąś prostą. Odpowiedź będzie brutalna. MaZ przymrużeniem oka Ale nie zrobisz tego sam i na siłę. To się stanie kiedyś i kompletnie bez twojego udziałuZ przymrużeniem oka Domyślasz się już o co mam na myśli? Musi się stać coś, co doprowadzi do sytuacji kiedy twoja *** zrozumie, że w tym momencie może liczyć wyłącznie na ciebie i absolutnie nikogo innego. Nawet najbliższych. I jeśli w takim momencie zdecydujesz się jej tej pomocy czy też wsparcia udzielić >>>>> jest jakaś szansa. Będze to pewnie jakieś okropieństwo bo tylko taki bardziej cementują nż rozpieprzają i nie wiadomo kiedy lub kiedykolwiek do takiego momentu dojdzie ale go wypatruj. A żali żony jaka to ona była durna czy innych w tym stylu to nie słuchaj. Niektórzy z nas byli lub są karmieni takimi farmazonami, że byś zdębiał. A to wynagradzanie zajebistym sexem to już czysty klasykUśmiech A tego momentu wypatruj. Musisz go wyłapać i jeszcze coś. Absolutnie i pod żadnym pozorem nie wolno ci do niego nie dopuścić lub przerwć nim to coś się nie stanie do końca. Inaczej nici i rozczarowanie. A tego ci już chyba póki co wystarczy, nie?

Milord, nie obrażaj cudzych żon, swoją możesz, wasza sprawda jak się do siebie zwracacie. Yorik.
12333
<
#17 | elixa dnia 04.10.2015 10:52
milord-

Cytat

Rypałeś się z nią choć czułeś psychiczną blokadę i ogólnie cały czas starasz się jej pokazać, że jesteś lepszy od tego skurwiela, który bez żadnych skrupułów wlewał w twoją lafiryndę litry spermy

Cytat

Musi się stać coś, co doprowadzi do sytuacji kiedy twoja ***** zrozumie,


Do moderacji: gdzie reakcja wobec takich prostackich określeń jak wyżej, które jednoznacznie obrażają ? Ktoś dba o poziom tego forum?

Elixa, dziękuję za czujność, ale cytując z kontekstu, powtarzając z wytłuszczeniem sama to dobitniej propagujesz. Yorik.
.......................................................................................

Cytat

Psycholog na terapii chcial wszystko wyczyścić i mam wrażenie, że wsadził kij w mrowisko. Bo nagle dowiedziałem sie tego najgorszego tj. co oni naprawdę robili. Doluje mnue to strasznie. Stało się

Nie ma uzasadnienia dla drążenia w szczegółach zdrady, niczemu to nie służy poza pogębianiem traumy zdradzonego.
Robertos,obawiam się, że terapeuta się nudził zatem postanowił Waszym kosztem "ubarwić" sobie codzienną rutynę. To niezbyt profesjonalne zachowanie. Drążenie w szczegółach zdrady niczego dobrego nikomu nie przynosi, czego jesteś dowodem.
Pozbycie się kompulsywnych myśli związanych z traumatyczną przeszłością jest dla Ciebie priorytetem. Kontrolę nad własnym umysłem masz tylko Ty, nikt więcej. Zatem moc pracy nad sobą Cię czeka, oczywiście przy właściwej postawie żony..a ta, jak piszesz jest.
Życzę powodzenia, szczęśliwie jest ono w Waszym zasięguUśmiech
5808
<
#18 | Nox dnia 04.10.2015 11:57
Robertos czytałes komentarze po winku i wyczerującej zabawie z żoną,przeczytaj je jeszcze raz bo mam wrażenie że nie do końca je zrozumiałeś.Nie jest powiedziane że gdybyś nie znał szczegółów które usłyszałeś w gabinecie byłoby ci lepiej.Przyjaciółka przed wizytą u psych powiedziała ile hałasu robiła zona podczas uniesień.Pozostawanie w strefie domysłów potrafi zżerać tak samo jak wiedza. Elixa ,,rypałeś"obraża autora?
12333
<
#19 | elixa dnia 04.10.2015 12:32
Nox-

Cytat

Elixa ,,rypałeś"obraża autora?

- co do pozostałych wulagryzmó nie masz wątpliwości, nie odnosisz się do nich?
rypać się - wulgarne określenie dot. uprawiania seksu, tak mówi słownik JP, jeśli ktoś ma wątpliwości może sięgnąć tam, gorąco zachęcam.
Może autor kocha się z żoną a może tylko uprawia seks, zatem niegrzecznie , żeby nie powiedzieć dosadniej, jest opatrywać to wulgarną etykietką. Czemu ma to służyć?
Może należałoby delikatniej traktować tych nowo przybyłych, potrzebujących wsparcia. Bo jak widzę wielu, po kilku postach "dokładajacych im do pieca", opuszcza w milczeniu to forum.
5808
<
#20 | Nox dnia 04.10.2015 12:54
...Może autor kocha się z żoną a może tylko uprawia seks..."a może tylko zagłusza emocje,próbuje odnaleźć siebie z przed zdrady w tym co robi,jak robi .Milord nazwał to dosadnie ja pewnie napisałabym ,,bzykać"/co z motylka i delikatności ma niewiele/ale to nie wstrząsnęłoby autorem który sam napisał...,, tak łatwo rozłożyła nogi przed kimś obcym. Jakimś południowym ruchaczem,. Moja kochana żona, matka moich dzieci była workiem na spermę...."Dlatego nie odniosłam się do dalszego wpisu Milorda który pewnie po męsku jak facet facetowi wykłada wykłada kawę na ławę że nie tędy droga.
7194
<
#21 | Suchy64 dnia 04.10.2015 13:35
Milord,
Ciebie chyba po...bało! Pisałeś nawalony jak radziecki infanterysta w trofiejnej gorzelni? Jak już pewien czas temu pisałem, to nie nasze życe. My mamy szansę pomóc zainteresowanej osobie pokazując jej potencjalne niebezpieczeństwa i pomagając się ich ustrzec. Nie mamy za to prawa decydować i pchać w określonym kierunku. Do tego należy również używanie neutralnego słownictwa.
Robertos napisał, że chce ten związek wyprowadzić na prostą, napisał, że prześladują go obrazy, a Ty serwujesz mu plastyczne zobrazowanie tego, co on chce ze swojej pamięci i świadomości wyprzeć.

Robertos.
Za to Milord ma rację w kwestii "życia jak dawniej", choć nie jestem pewien czy to explicite Ty chcesz "żyć jak dawniej", czy w pierwszym rzędzie Twoja pani.
Co do obrazów i "czucia zapachu" podczas zbliżenia, to mam dla Ciebie dobrą wiadomość. To blednie z czasem (ja męczę się już 7 lat).
W Twoim przypadku najwyraźniej trafiliście na nienajlepszego terapeutę który odwalił schemacik xy zamiast wpierw zidentyfikować Wasze potrzeby.

Wpierw powiedzmy sobie szczerze czy da się zaspokoić "potrzeby" drugiej osoby? Znamy przecież stary kawał z puentą: "a żebyś to Ty choć trochę obca była"?
Wszystkich potencjalnych fantazji drugiej osoby nie zaspokoisz, bo obiektywnie się to nie da. A na tym między innymi polega związek, że to i owo powinno na zawsze pozostać w swerze fantazji.

Cytat

Psycholog na terapii chcial wszystko wyczyścić i mam wrażenie, że wsadził kij w mrowisko. Bo nagle dowiedziałem sie tego najgorszego tj. co oni naprawdę robili. Dołuje mnie to strasznie. Stało się

Potwierdza to moje dawno napisane słowa, że ważniejszym od tego co się mówi jest jak się to mówi. Podejrzewam, że dostałeś to zaserwowne emocjonalnie, bez przemyślanego słownictwa i będąc na to zupełnie nieprzygotowanym. Dlatego jestem zdania, że taka "terapia par" to zupełny bezsens i bawienie się uzbrojonym granatem bez zawleczki.
Oczywiście masz prawo do prawdy! Niezbywalne! Ale to TY masz decydować co chcesz wiedzieć, w jakich ilościach i kiedy mają te informacje do Ciebie spływać.
Za to zadaniem terapeuty byłoby w pierwszym rzędzie przygotowanie osoby która zdradziła na taką rozmowę. Choćby właśnie słownictwo i by miała świadomość Twoich reakcji na jej słowa. Przygotowanie Ciebie polega z kolei na tym by wytłumaczyć Tobie, że wypytywanie o szczegóły do niczego nie jest przydatne. Powoduje jedynie powstawanie zapętlających się obrazów. Jeśli sesja dochodzi do granic Twoich możliwości percepcji, to też należy ją bezwzględnie przerwać (niezależnie czy z terapeutą, czy rozmawiacie we dwoje).
Ty chcesz w końcu odzyskać "komfort psychiczny", czyli chcesz wiedzieć co się stało i mieć rękojmię, że nie powtórzy się to w przyszłości. Trudność polega na tym, że zaufanie do partnerki skonfrontowane z realiami poszło się paść. Czyli teraz nie wystarczy jej deklaracja, tylko ona musi Ciebie przekonać.

Osobiście wierzę w to, że można zrozumieć swoje błędy i wyciągnąć wnioski na przyszłość. Wierzę też, że osoba która poszła w tany i poznała związane z tym wzloty i upadki może być lepszą inwestycją na przyszłość niż osóbka mająca jedynie wyidealizowane pojęcie o życiu (akurat nasze przypadki są dosyć podobne "... jesteśmy dla siebie pierwszymi i jedynymi partnerami ..."Z przymrużeniem oka.

Cytat

Poszliśmy na terapię chociaż to w sumie terapia mojej osoby, mojego cierpienia a żona też nie potrafiła dać sobie rady z wyrzutami sumienia.

Dlatego terapia powinna odtworzyć "kolejność zdarzeń". Wpierw terapia żony, później Wasza. Przypuszczalnie Twoją żonę trochę idealizujesz i nie zauważasz, że być może ma ona niską ocenę własnej osoby. Sukcesy w życiu zawodowym wcale nie muszą być miernikiem jej autooceny. Może być to coś z dzieciństwa, co ona sobie próbuje kompensować właśnie sukcesami w pracy, dobrym wyglądem, brylowaniem w otoczeniu, a wewnątrz jest mała i zagubiona. To idealna ofiara w takich układach jak wyżej opisany.


A co konkluzji; odradzam zagłuszanie tematu kolacyjkami czy wspólnymi wakacjami "jak z bajki". Być może nawet trzeba tę częściowo zasklepioną ranę otworzyć by ją wyczyścić i by mogła się ostatecznie zagoić. To może boleć. Ale moim zdaniem bez uczciwego przepracowania tematu będziecie do końca życia, bądź do rozwodu "zamiatać pod dywan". I w związku z powyższym widzisz jak ważna rola przypada w tym procesie tej drugiej osobie.

Powodzenia.
6755
<
#22 | Yorik dnia 04.10.2015 19:16
Zobaczmy, co zamiatasz pod dywan?
Taki punkt widzenia, ciekawe co na to Twoja żonka, która urabia Cię w swoim stylu ?

Robertos,

Cytat

Duchowo byliśmy zawsze bardzo blisko siebie. Nigdy nie oddaliliśmy się.

To na tym opierasz swoją fantazje, że właściwie nic się nie zmieniło, ale coś jednak nie daje Ci spokoju. To tylko Twoje pobożne życzenie. Dlatego zadałem Ci chłopie pytanie o bliskość. Nie odpowiedziałeś. Nie chcesz o tym słyszeć ? To oszukuj się dalej, tylko nie jęcz, bo to Twój wybór; Nieźle Cię urobiła.
Pytanie:
Czy jeśli jestem z kimś naprawdę blisko i ta bliskość z konkretną osobą jest dla mnie ważna, nie pielęgnuję jej, bo po co ?, szukam nowych doznań lub przyjmuję je gdy się trafią, ryzykując utratę tego na czym mi zależy i co mi całkowicie wystarcza?
Bardzo ważną składowa bliskości jest ofiarowanie siebie, również fizyczności, szczególnie swojej intymności, chęci przeżywania uniesień i rozkoszy z osobą, z którą tą bliskość chce się utrzymać jak najdłużej i jeszcze bardziej ją potęgować. Jeśli ktoś jest dla ciebie ważny i naprawdę Ci bliski, daje Ci tak bardzo niezapomniane cenne chwile, wszystkim co masz najlepsze chcesz dzielić się tylko z nim, wierzysz, że z kimś innym to już nie będzie to samo, więc nadajesz temu etykietę wyjątkowości, której nie chcesz stracić; Budujesz wspólny intymny świat. U was wyjątkowości już nie ma, została przez żonę sprzedana jakiemuś fagasowi za cenę nieziemskich orgazmów. Skoro się na to zdecydowała, to jaka ta bliskość była między wami?
Większość osób, które są z kimś blisko, odruchowo przyjmuje postawę, że ktoś może sobie co najwyżej popatrzeć i się poślinić, co jest miłe, ale wspólne intymne uniesienia zostawia dla wybrańców, osób wyjątkowych; Nie byłeś, a teraz na pewno nie jesteś wyjątkowy dla swojej żony, ten gość nim był niezależnie od pobudek; to jemu poświęciła, to co powinno być dla niej cenne, waszą bliskość. Więc przestań chrzanić, że zawsze byliście ze sobą blisko i nigdy się nie oddaliliście od siebie; gdyby tak było, nie wyła by z innym po motelach, tylko z Tobą;

Cytat

Był to romans praktycznie wyłącznie w sferze fizycznej zdrady. Uczuciowo ich nic nie łączyło. Trafiła na playboya,


Chwyciłeś się tego, jak tonący koła ratunkowego, ale coś nie styka, co ? To wersja Twojej żony, w którą na siłę chcesz wierzyć, nie wiem czemu?. Tak wymyśliła, żeby zmniejszyć wagę tego co się działo. Ja nie znam kobiet, oprócz nimfomanek, żeby chciały uprawiać seks bez zaangażowania emocjonalnego i żeby sprawiało im to przyjemność; To się wyklucza. Tak jak zauroczenie można zrozumieć, to to nie bardzo;
Przerzucasz winę na jakiegoś playboya, któremu każda ulegnie. Zapewniam Cię, że nie każda, tylko te które tego chcą. Jeśli facet odpowiada, pozwalają się mu zbliżyć i się z tego cieszą, pragną tego, zachęcają. Siłą jej nie wziął, gwałty to nie były. Czy Twoja żona jest bezmyślną samicą na którą każdy kto jej pasuje może wskoczyć? Tak wychodzi.
Niestety ta Twoja okoliczność łagodząca zupełnie nią nie jest. Jeśli jej wierzyć, to masz kobietę, która nie panuje nad swoim popędem seksualnym. Więc, dziwne, że nie zadajesz sobie pytania, czy to był jej pierwszy raz ? Tak nagle się przecież nie objawił. Biorąc pod uwagę Twoje zaślepienie, to bardzo możliwe.
Wiesz tyle ile sam się dowiedziałeś, nie miała wyjścia więc coś musiała Ci powiedzieć. Niby czemu ma się przyznać do czegoś o czym nie wiesz? Żeby jeszcze pogorszyć swoją sytuację ?
Skoro to nie uczucia i to tylko seks, więc jest to niezaspokojona chcica nad którą nie panuje, każdy lowelas może ją łatwo podniecić i rozłoży nogi, gdy Ciebie przy niej nie będzie. Tak to jest?

Dla mnie to gorzej. Kochliwość można zrozumieć. Każdy szuka czułości, ciepła i miłości. Nie chciał bym mieć samicy, którą rządzą zwierzęce instynkty nad którymi nie panuje. Nie jest w stanie nawet powiedzieć, kto, czy co na nią działa. Zapytaj, czy nie chce zmienić zeznań;

Cytat

Moja żona zachowywała się jak seksualne zwierze wobec gościa, który był tylko zwykłym Casanovą i zaliczał kolejne zamężne panienki. Nie potrafię zmyć z siebie obrzydzenia, że tego samego dnia uprawiała seks z nim a wieczorem ze mną.

Nie powiedziała Ci, ze ją to kręci? To jak to jest z tą bliskością ? Znasz ją choć trochę ?
Tak bardzo oddzielasz fizyczność od uczuć i próbujesz znaczenie fizyczności pomniejszać, to jeszcze jedno. Skoro to dla Ciebie nie jest takie ważne, potraficie być ze sobą duchowo blisko bez fizyczności, która do tego nie jest wam potrzebna, zrezygnujcie z niej, miejcie ją z kimś innym. Nie będziesz się wtedy z żoną męczył, a duchowo będziesz blisko.

Cytat

Nie wiem jak to się stało, że zabajerował moją żonę na tyle, że zaczęła z nim chodzić do łóżka. A w zasadzie nie tylko do łóżka, łóżko było tylko jednym z wariantów. Jeździli do moteli na godziny, w plener, delegacje.


To jak to jest ? Czyli nie spotykali się tylko na seks ? Masz dowody na to, że nie było to tylko łóżko, a w to wierzysz, bo tak Ci powiedziała ? Wiedziała, co łykniesz; ogarnij się.


Cytat

(złamany obojczyk, naruszenie kręgów szyjnych, wstrząs mózgu, uszkodzona śledziona itp.); W końcu powiedziałem jej, że wiem a ona przyznała mi się, że miała romans ale właśnie to kończy.

Niezłą cenę zapłaciłeś za jej romans, wie, że to dzięki niej się rozwaliłeś i mogłeś osierocić dzieci ? Pewnie nie wiedziała, ze ją kochasz, no ale jak z jej powodu mało nie straciłeś życia wypadało przestać się z gościem spotykać; Myślisz, że tak szybko by z nim skończyła, gdybyś ją prosił? Czemu wcześniej nie zakończyła znajomości ? Dwóm samcom na niej zależy, jeden i tak się zwija a ten który z nią zostaje mało się przez nią nie zabił. To cholernie dowartościowujące; kto by tak nie chciał. Wciąż to ona rozdaje karty !

Cytat

Żona powiedziała mi, że to był straszny błąd i gdyby mogła cofnąć czas to by tego błędu nie popełniła.

Tak, bardziej by się pilnowała, żeby się nie wydało; Nie przypuszczała, że przez to może stracić ojca swoich dzieci. A skoro jesteście ,,na językach to znaczy, ze miała gdzieś dyskrecję. Liczyła na to, ze jak się wyda, to i tak spadnie na 4 łapy i tak się stało;

Cytat

Kocha tylko mnie. Tak twierdzi, w sumie nie mam podstaw by jej nie wierzyć.

Ty się lepiej dowiedz co znaczy dla niej, ze kocha, co to za frazes ?; Skoro te impulsy są dla niej niezrozumiałe, to ciekawe życie Cię czeka w tym jej kochaniu.

Starasz się, żeby było jak dawniej. W sumie udajesz, ze nic się nie stało. Żony tłumaczenia świadczą, że nie wyciągnęła wniosków, a to jest warunek. Playboy, Impuls, tylko seks ? to jakieś jaja. Tak to mogła zapomnieć się raz, to ile tych impulsów było? Policzyłeś?.
Jak masz się przy niej czuć bezpiecznie ???? żyjesz w ciągłej niepewności. Stracisz ją z oczu, znów będzie miała serię impulsów póki się nie dowiesz, będzie po staremu . Mówisz, że się stara, jak się stara, zapewnia Cię frazesami, które nic nie znaczą? Udowodniła Ci, ze wie co się z nią stało i że to już ją nie rusza, przerobiła to i jest odporna? NIE !! Ona nic nie musi, Ty musisz jej zdaniem się z tym pogodzić, dostosować bazując na kicie, że nie było uczuć, że to tylko dziki seks, jakby to miało łagodzące znaczenie;
Można stwierdzić, ze Twojej żonce się upiekło, jaką cenę zapłaciłeś i płacisz wiemy, a ona? ; za chwilę Ty będziesz winien, że wam się nie udało. Ona nie wie co czujesz i czego potrzebujesz, jaja sobie robi, a Ty na to pozwalasz. Zrobiła tylko to co musiała, żeby to jakoś wyglądało. Chyba to ona rządzi w waszym związku od zawsze, bo łykasz wszystko. Pamiętaj, gdyby nie darła się w tym hotelu jak samica w rui, nie wydało by się, nie miał byś wypadku; nie straciła by wizerunku, więc i nie żałowała by niczego.

Możesz pogodzić się z tym co się stało, ale bez jej szczerości i wysiłku to niemożliwe i wcale nie chodzi o przyznanie się szczegółowe do tego co z nim robiła, bo to już była konsekwencja, Fajnie jej było, żonie żałujesz ?;

To nie jest koniec świata, ale musisz z nią w końcu złapać jakąś bliskość;

Komentarz doklejony:
To tak wyglada, jakby to żona nosiła spodnie i miała większy poziom testosteronu, który ją rozpiera. Facet wzdycha i wierzy w bliskość, miłość, a żonka nie fantazjuje, inaczej widzi te sprawy, od czasu do czasu musi sobie porządnie ulżyć na boku, bo taka natura Z przymrużeniem oka; możliwe ?
12333
<
#23 | elixa dnia 04.10.2015 21:44
Yorik:

Cytat

Elixa, dziękuję za czujność, ale cytując z kontekstu, powtarzając z wytłuszczeniem sama to dobitniej propagujesz. Yorik.


Gdybyś Ty Yorik był czujny zamiast mnie, nie musiałabym wytluszczać milordowych wulgaryzmów.
Nie widzę wciąż upomnienia dla milorda, miast tego jest zarzut o propagowanie.Szeroki uśmiech Ależ to pokrętne !
Co się stało z tym kiedyś prawym Yorikiem?

btw, po Twoim ostatnim poście autor niechybnie będzie musiał podwoić ilość psychotropów które i tak już bierze. Nie wstyd tak kopać leżącego?
O ile dobrze pamiętam Ty swojej żonie wybaczyłeś choć nie wiem czy miałeś więcej podstaw do tego niż Robertus...chyba że to już nieaktualne, stąd taka negatywna postawa. No wprost zło wcielone ta żona Robertusa!Szeroki uśmiech
Oj Yorik, Yorik...
10937
<
#24 | annahelena dnia 04.10.2015 22:33
Yorik zgadzam się z tym co napisałeś. Robertos w jakiejś mierze próbuje zwalić winę na kochanka: że ten paskudny playboy tak mu przycisnął żonę, że ona, no już wyjścia nie miała.
Gdy pojawiają się tu kobiety zdradzone próbują tego samego się chwytać. Bo wtedy myśl, że zdradzili bo chcieli boli mniej. Wina jest dzielona na zdradzaczy jest winą pomniejszoną, a przecież to nie lowelas żony ślubował ci miłość wierność i uczciwość małżeńską.
Też nie kupuję wersji, że to tylko seks ich połączył, choć sądząc po hotelowych odgłosach, żona Robertosa lubi ten "sport".
Robertos skoro według ciebie było między wami tak dobrze to dlaczego zdarzyło się to, co się zdarzyło?
Gdyby była miedzy wami ta bliskość i intymność nawet największa "pała" w mieście nie miałaby szans.
Powtórzę jeszcze raz: zaklinasz rzeczywistość. Boisz się otworzyć oczy i zobaczyć prawdę.
9767
<
#25 | milord dnia 05.10.2015 03:18
Bardzo dobrze napisane YorikZ przymrużeniem oka Nox. Dobre spostrzeżenia. Wyłuskałem z komentarzy kilka takich, ktôre faktycznie obrazują Robertosowi w jakiej jest sytuacji a co do reszty to niech sobie kupią jakieś zwierzątko do głaskania bo Eliksa potrafi najgorszy badziew polać lukrem i posypać wiórkamiZ przymrużeniem oka Rozumiem gościa, że ciężko mu jest ale staram się go po swojemu postawić do pionu bo widzę, że powinien sobie coś uświadomić. Czytając tematy tych, którzy wybaczyli lub tego chcieli i jak to wygląda z perspektywy lat a nie miesięcy. A ja to u Robertosa raczej cienko widzę póki co. Nie wiem bo nie napisał gdzie mieszka ale ludzie ślepi nie są. Szczególnie amatorzy mężatek i jak znam życie liczba propozycji z ich strony względem żony R trochę wzrośnie bo zrobiła się luka po oliwkowymZ przymrużeniem oka i niech raczej nie wysyła jej na urlop na południe. Słyszeliście kiedyś o podświadomych fetyszach? Różnie się to objawia. Może żona R ma coś takiego jak w pobliżu pojawi się właśnie taki typ o konkretnej karnacji? Cholera wie... Fetyszem mojej żony są hindole a jak się zastanowicie to tym najczęściej się tłumaczy wszelkiego rodzaju zauroczenia. Kiedyś głupotą a teraz coraz częściej tym. I co Elixa? Wygodne wytłumaczenie i wstęp do ratowania małżeństwa Robertosa? UśmiechUśmiechZ przymrużeniem oka Ale co z nim samym? Ano to co napisałem wcześniej.
6755
<
#26 | Yorik dnia 05.10.2015 05:18
Elixa,

Cytat

btw, po Twoim ostatnim poście autor niechybnie będzie musiał podwoić ilość psychotropów które i tak już bierze. Nie wstyd tak kopać leżącego?

No, ale sam się położył. To nie moja wina, ze nie chce wstać.
Psychotropy bierze, bo pomagają mu zaklinać rzeczywistość. Ile można przed czymś uciekać i mieć mętlik w głowie ? Dostał świetne sugestie, jak ma sobie radzić z traumą, ze swoimi emocjami. Są jednak do realizacji, gdy sprawa jest zamknięta, niewiele się już doda, a problem leży po stronie wyobraźni zdradzonego. Najlepiej działa przy rozstaniu, gdzie czynnik traumy bezpośrednio nie drażni, nie wzbudza wyobraźni. Gość na terapii może nawet i dobrze zrobił, chciał Robertosa ściągnąć na ziemię, ale go nie przypilnował i poszedł w swoje wyobrażenia; a że nie bardzo mają się do rzeczywistości, ciągła huśtawka.

Cytat

O ile dobrze pamiętam Ty swojej żonie wybaczyłeś choć nie wiem czy miałeś więcej podstaw do tego niż Robertus...chyba że to już nieaktualne, stąd taka negatywna postawa.

Dobra uwaga. Podstaw? Żeby z kimś zostać i dalej próbować iść przez życie? Nie ilość się liczy, tylko jakość. U każdego jest inaczej. Nie bierze się pod uwagę samej zdrady, bo to jest bardzo niedojrzałe. To tylko migawka, choć bolesna, bo uderzająca w ego, które czym innym lubi być karmione;
Samą zdradę dość łatwo wybaczyć, dużo gorzej z tym co przy okazji odsłania. Zaburza głupie wyobrażenia o idealnym świecie, czyjejś i swojej wartości. Ciężko się z tym rozstać.
Ludzie myślą, że tworzą jeden wspólny świat w którym żyją, okazuje się, że tak naprawdę są dwa różne, które w jakimś stopniu się tylko zazębiają. Trzeba to określić. To może być szok! Możemy żyć w wyobrażeniach sprzed kilku, kilkunastu lat, każde w swoich;
Widać dużo lepiej na czym polegał związek, jakie miał dobre i złe strony. Nie można przed tym uciekać. Trzeba zweryfikować wiele ważnych rzeczy od nowa, zobaczyć ile się przeszło razem, gdzie jesteśmy i czy dalej będzie nam po drodze; Problem w tym, że dopada nas to z nienacka, mając jakieś plany, wyobrażenia, marzenia, wcale takiego rozliczenia nie planowaliśmy; a musimy je jeszcze robić z jęczącym ego, które szuka jakiegokolwiek sposobu na ulgę;
Meritum, inny układ:
- nie brałem psychotropów, żeby nie fruwać między niebem a piekłem, wolałem mieć czysty umysł i zostać na Ziemi. Zdrada towarzyszy człowiekowi od wieków, jest powszechna, więc powinna być traktowana jako prawdopodobny element życia, a mało kto nie jest zaskoczony. Jesteśmy gatunkiem rozdzielnopłciowym ciągnącym do siebie, miksowanie jest powszechne, tacy jesteśmy. Inni wytrzymali na trzeźwo, nie chciałem być gorszy.
- szkoda mi było wyobrażeń z przeszłości, ale nie sposób było stać w miejscu na siłę; Biorąc pod uwagę zmienność nastrojów i sytuacji, nic nie zakładałem. Niewiele, ale próbowałem zaklinać rzeczywistość, to odruch. Tacy jak Milord czy Rekonstrukcja postawili mnie do pionu. Nawet nie wiem czy ich za to lubię, chyba nie Uśmiech I nie ważne czy mieli rację, ale zmusili mnie do myślenia, żebym się czymś nie łudził. Sam musiałem ocenić i zdecydować, czy akceptuję swoje i cudze słabości i niedoskonałości i czy nam jeszcze jest po drodze; Sam nie wiem, kiedy zaakceptowałem.
- ktoś mi doradzał pozycję żebraka, powiedz, że wybaczasz, pokaż, ze jest ważna, ze jesteś lepszy od gościa, staraj się i nigdy już nie wspominaj o zdradzie, nawet, gdybyś wychodził z siebie, bo odejdzie. Zrobiłem odwrotnie, jeśli wytrzyma ostre tornado, będzie dobrze, jeśli nie, nie ma czego żałować, roztrząsanie zdrady szybko mi się znudziło, nie można wypominać w nieskończoność, bo to nie daje normalnie życ; a słowo wybaczam nic nie znaczy, jeśli tego nie widać, więc po co mówić i za szybko robić komuś nadzieję ?;

Cytat

No wprost zło wcielone ta żona Robertusa!

Jakie zło? Przecież nikogo nie chciała krzywdzić ani porzucać, a tylko zaszaleć, poczuć, że żyje. Dyskretna nie była, więc cierpią Ci, którzy mieli o niej inne wyobrażenie. Teraz to jej szkoda, bo fajnie było, a tu nagle gleba i długo to się będzie za nią ciągnęło i ograniczało.

PS;
Elixa, musiałaś ?.., jak mus to mus
Ja upomnienie milorda widzę, jak będzie uparty, dostanie ostrzeżenie, może nawet dwa.
Zarzut o propagowanie? A widzisz..Chyba nie chcesz odpowiadać za współudział ? Szeroki uśmiech
12333
<
#27 | elixa dnia 05.10.2015 11:28
Yorik-

Cytat

No, ale sam się położył. To nie moja wina, ze nie chce wstać.

No to jak nie daje rady i się "położył" to może należałoby mu pomóc się podnieść, zamiast przyduszać go nogą do gruntu i patrzyć na niego z wyższością? Co z empatią? Wszak byłeś w na jego miejscu kiedyś.
Nie Twoja wina jak on sobie radzi, ale Twoja wina co mu podsyłasz w swoich sugestiach. Za to należałoby wziąć odpowiedzialność i mieć na uwadze konsekwencje.

Cytat

Żeby z kimś zostać i dalej próbować iść przez życie? Nie ilość się liczy, tylko jakość. U każdego jest inaczej. Nie bierze się pod uwagę samej zdrady, bo to jest bardzo niedojrzałe. To tylko migawka, choć bolesna, bo uderzająca w ego, które czym innym lubi być karmione;


U każdego jest inaczej.Uśmiech No proszę ! Słuszna konkluzja. No zgadzam się z powyższym zdaniem Yorik. Ale jak widać ta wiedza istnieje w oderwaniu od tego co autorowi niektórzy ochoczo zapodają.
Na podstawie kilku postów autora, niektórzy, z tego forum mogą ponad wszelką wątpliwość napisać, że żona Robertosa nie dość się stara, że udaje, że jest oszustką, że nie ma dobrych intencji, a on sam jest naiwny jak dziecko we mgle. A przepraszam bardzo, skąd taka pewność? Ktoś ma szklaną kulę, ma dar jasnowidzenia? To klasyczne podcinanie skrzydeł.

Cytat

Sam musiałem ocenić i zdecydować, czy akceptuję swoje i cudze słabości i niedoskonałości i czy nam jeszcze jest po drodze; Sam nie wiem, kiedy zaakceptowałem.

No właśnie, sam musiałeś ocenić i zdecydować. Chciałbyś by inni za Ciebie decydowali? A tutaj niektórzy chcą decydować za autora wątku.
W swoich przypadkach nie mieli okazji do podjęcia decyzji, bo ich zdradzacze nie dali im takiej możliwości więc frustracja sięga zenitu i dokonuje się projekcja na czyjąś zdradzaczkę czy zdradzacza.
Suchy 64-

Cytat

Jak już pewien czas temu pisałem, to nie nasze życe. My mamy szansę pomóc zainteresowanej osobie pokazując jej potencjalne niebezpieczeństwa i pomagając się ich ustrzec. Nie mamy za to prawa decydować i pchać w określonym kierunku. Do tego należy również używanie neutralnego słownictwa.

Dobrze ujmuje cel porad i ich zakres Suchy64. Bardzo mi się podoba takie podejście. Jest za czym podążać, taki wzór naśladować.

Komentarz doklejony:
milord-

Cytat

A ja to u Robertosa raczej cienko widzę póki co. Nie wiem bo nie napisał gdzie mieszka ale ludzie ślepi nie są. Szczególnie amatorzy mężatek i jak znam życie liczba propozycji z ich strony względem żony R trochę wzrośnie bo zrobiła się luka po oliwkowym i niech raczej nie wysyła jej na urlop na południe. Słyszeliście kiedyś o podświadomych fetyszach? Różnie się to objawia. Może żona R ma coś takiego jak w pobliżu pojawi się właśnie taki typ o konkretnej karnacji? Cholera wie... Fetyszem mojej żony są hindole a jak się zastanowicie to tym najczęściej się tłumaczy wszelkiego rodzaju zauroczenia.

Czy ty milord masz jakieś optymistyczne wieści do przekazania autorowi wątku czy tylko te pt. jak znam życie? Dodać powinieneś jeszcze: jak znam swoje własne życie, wtedy obraz Twoich intencji byłby pełniejszy.

Jeśli wierzysz w moc fetyszy oraz tylko i wyłącznie je obarczasz winą za to, że Twoja żona zboczyła, wszak "hindolem" nie jesteś i nie będzieszSzeroki uśmiech, to nie jest dziwne że drepczesz w miejscu rozsiewając swój wszechobecny negatywizm.
Poza tym wciąż żadnych refleksji na temat wulgaryzmów napisanych przez Ciebie.
Zawsze jesteÅ› taki bezrefleksyjny?
Nie wspomnę o przeprosinach dla autora wątku. Należałoby zastanowić się w jakim stanie emocjonalnym tutaj przybył i w jakim może być po takiej lekturze.
9767
<
#28 | milord dnia 05.10.2015 14:23
Widzisz Elixa... Tylko, ze ja zwróciłem uwagę na tytuł autora wątku. Reszta to tłumaczenie dlaczego nagłówek jest taki a nie innyZ przymrużeniem oka a przepraszać nie mam zamiaru bo żądasz tego dla siebie a R jest tylko przykrywką. Jakoś do tej pory nie widziałem by osobiście miał do mnie o to pretensje ale pochlebia mi fakt, że zdecydowałaś się na taki gest i Suchy przyłożył do tego łapkę, to może i Robertos przeczyta to co napisałem oraz Yorika z większą wnikliwością i uwagąZ przymrużeniem oka Czy się to uda? Ano zobaczymyUśmiech Na razie apadam. Bez Robertosa dalsza produkcja będzie klepaniem go po plecach lub powielaniem tego co zostało napisane.
7194
<
#29 | Suchy64 dnia 05.10.2015 19:39
Cóż jeszcze dopisać po lekturze ostatnich wpisów?
Spektrum ludzkich zachowań jest o wiele szersze, niż by paru przedmówców chciało przyjąć do wiadomości.
Z lektury tematu (psychologii) wiadomo, że taki stan chemicznego "zakochania" może dopaść osoby nawet z przyzwoitym kręgosłupem moralnym. Zachowują się wtedy jak ćpun który zdaje sobie sprawę, że coś niszczy, ale przestać nie może. Zdawałoby się, że miłość do dziecka będzie dla kobiety wartością nadrzędną, ale pierwsze praktyczne zastosowanie daktyloskopii w kryminalistyce dotyczyło przypadku gdy kobieta zabiła dwoje swoich dzieci, bo kochaś nie chciał kobiety z dziećmi.
Po jakimś czasie takie osoby wracają z tego hormonalnego obłędu na ziemię i jak najbardziej widzą przed jaką kupą gruzów stoją. Czasem boją się do tego przyznać (nawet same przed sobą, wypierają) i brną dalej byleby tylko nie stracić twarzy.
Moim zdaniem, kto napaskudził ten sprząta. Po prostu nie wyobrażam sobie by szło to zrobić za kogoś. Oczywiście można próbować, ale wtedy zdradzony będzie obciążony nie tylko przerobieniem samej zdrady, ale i sprzątaniem; a to nie tyle się sumuje co potęguje.
Widzę to w postach Robertosa. Ja to przeżyłem tak, że dwa razy byłem w "drodze na drugą stronę". To się może bardzo szybko rozchuśtać od stanu depresyjnego (nie depresji) po psychozę z trendami autodestrukcyjnymi.

I jak napisałem; gdybym dał po twarzy i wywalił za drzwi byłbym już po żałobie i na prostej. A tak codziennie spotykam się z osobą której pobudek postępowania nie znam i do końca nie rozumiem, a ona unika tematu jak diabeł święconej wody pozwalając dojrzewać moim pschozom. Tego żaden terapeuta za nas dwoje nie załatwi. Tak pozatym, do rany przyłóż. Mógłbym postawić klocka na środku pokoju i dalej byłbym najukochańszym mężem. Tylko, że ja tak nie chcę.
Przy czym muszę dla Robertosa dodać, że ja miałem dosyć głęboki wgląd w gruchanie tych gołąbków; domowe komputery trochę zdradziły (przetrzepałem je, jak moja pani chciała mi koniecznie wmówić, że "oni to tylko na kawę, do kina i co najwyżej za rączkę". Wyszło oczywiście, że za kutaska.

Ach, wiele by pisać.
11358
<
#30 | domator dnia 06.10.2015 10:52
generalnie, obydwie strony popełniają błędy
błąd popełnia zdradzająca kobieta, która przyłapana na gorącym uczynku, na kłamstwach próbuje potem (jak kurz opadnie) ratować małżeństwo, próbuje sobie wmówić, że swojego męża, którego nie szanuje i zdradza to jednak kocha
g..no prawda, gdyby kochała nie pojawiłby się kochanek
i siedzi potem taka i beczy i twierdzi, że kocha obydwu i że nie wie co ma robić
trzeba wybrać nową miłość, bo stara nie istnieje, gdyby stara miłość istniała nie byłoby miejsca na nową
błąd popełnia zdradzany mąż, który wierzy w skruchę, we łzy zdradzającej i pozwala jej wrócić, pozwala mieszkać w swoim domu żmii (może dlatego że ją sam wyhodował)
śmiem twierdzić, że w przypadku zdrady najlepsza jest opcja "zero", kończymy stary związek i zaczynamy od nowa (niekoniecznie z tym kochankiem, który do zdrady posłużył - czasami to tylko papierek lakmusowy toksycznego związku)
...
pod pojęciem zdrady rozumiem długotrwały związek emocjonalny, którego następstwem jest cielesna bliskość (uprawianie seksu z przypadkową osobą po pijaku na jakiejś imprezie po czym ma się kaca moralnego 100 razy większego niż alkoholowego za zdradę w tym kontekście nie uważam, znaczy się nie za taką zdradę, która nakazywałaby zakończyć bieżący związek)
zdrada to świadome i intencjonalne zawiedzenie zaufania danego przez drugą osobę - czy można to wybaczyć? tak wybaczyć żeby to nie miało wypływu na późniejsze wspólne życie?
4498
<
#31 | rekonstrukcja dnia 06.10.2015 11:58
Tu problem jest tylko jeden : oliwkowy nad wyraz satysfakcjonująco wychędożył Robertosową , więc musisz się rzeczowo i uczciwie zastanowić Robertos , czy masz go jak i czym przebić. Jeśli tak, żona jest z powrotem Twoja. Jeśli nie, to ona tylko będzie się przy Tobie zachowawczo egzystować, ale jej dupsko i być może głowa do końca Waszego małżeństwa pozostanie w fazie tęsknoty za utraconym rajem. Trafi się sprzyjający splot okoliczności i znowu się bidula zatraci.
7194
<
#32 | Suchy64 dnia 06.10.2015 14:07
Jeśli miałbym czytać tylko takie płaskie teksty jak powyższy Rekonstrukcji, to radziłbym Robertosowi ewakuować się z tego forum.

Sensowniej pisze Domator, choć nie uwzględnia moim zdaniem, że "miłość niejedno ma imię". Kochanka można "kochać" chemicznie (oj te "motylki w brzuchu"Z przymrużeniem oka, a mąża tą miłością dojrzałego związku (wiem, wiem; to, że staram się zrozumieć nie oznacza, że usprawiedliwiam, pochwalam, czy akceptuję).

Albo, mąż to mąż, a być może pani chciała np. (neutralnego) dowodu, że dalej jest coś warta na rynku matrymonialnym? I co zrobisz z takimi psychozami atrakcyjnej kobiety która wmawia sobie, że jest nieatrakcyjna?
To jak z pewnymi babkami o figurze tyczki grochowej które dalej się na siłę odchudzają.

Czy w omawianym przypadku chodziło jedynie o seks? Nie wiem. To pani powinna się zastanowić, ale osobiście w to nie wierzę. W mojej ocenie kobiety "płacą" w ten sposób za poczucie bycia wyjątkową.
Literatura zna też przykład fanek zespołów muzycznych, które nie mogą liczyć na nic więcej poza numerkiem pomiędzy flaszką, a kreską, a mimo wszystko podróżują za swoimi idolami. I o co im chodzi? O dobry seks na toalecie z pijanym ćpunem?

To takie sobie dywagacje. A obserwując forum widzimy, że wiele kobiet które osiągnęły jakąś stabilizację, mąż, praca, dzieci, dom itd. nagle odwala numer jak niedojrzała nastolatka (bo o tym mówimy; schematów zdrad jest więcej).
Czy w takiej sytuacji ma wybrać "nową miłość"? Trochę trudno, bo jak "sprawa się rypnie" to pani schodzi (spada) z obłoków na ziemię, znaczy motylki sp... na drzewo i szybko dojrzewa od tej nastolatki do kobiety i widzi, że motylki to jedno, a to co ma do stracenia, to budowane przez lata, to drugie.
12288
<
#33 | anulka43 dnia 06.10.2015 14:10
Jeżeli Tobie zależy i Jej zależy to będzie dobrze,ja jestem za tym aby dać JEDNĄ szansę,bo każdy popełnia błędy...nawet takie specjalnej wagi.To prawda,że czas leczy rany,poboli jeszcze trochę ale jeżeli obydwoje będziecie tak bardzo zdeterminowani i nastawieni na odbudowanie swojego małżeństwa to się uda. No chyba ,że mamy do czynienia z psychopatą wtedy szans się nie daje tylko szybko ucieka.Głowa do góry!
7194
<
#34 | Suchy64 dnia 06.10.2015 19:20
To nie do końca tak Anulka. Oczywiście wola jest podstawą, ale; nie mam powodów by wątpić, że moja pani chciała; ja też chciałem. A wyszło jak wyszło. Dobrymi chęciami piekło wybrukowano. Jak na każdej budowie i przy odbudowywaniu związku można wiele sfuszerować.
4498
<
#35 | rekonstrukcja dnia 06.10.2015 21:38
Rozumiem Suchy, że dorobienie ideologii do zwykłego ruchania na boku pozwoliło Ci dostrzec w tym głębię i wspomóc w bohaterskim połykaniu żaby. O tak, zdradzeni są niesamowicie kreatywni w samooszukiwaniu. Otóż Suchy swój post napisałam z punktu widzenia kobiety i wychodząc z prostego założenia : gdyby mi ktoś tak dogodził, że darłabym się z rozkoszy , aż cały hotel wiedziałby o moim szczytowaniu, to wierz mi, że na długo wspomnienia powodowałyby drżenie kolan i wilgoć w majtkach. Do czasu dopóki nie pojawi się ktoś i coś, co przebije tamte doznania. Chcecie się panowie łudzić? Wasza sprawa. Zresztą z tego , co czytam rzeczywistość przerosła te pobożne życzenia i cienko przędziecie po zdradzie. Kapeć ma przebić kochanka ? Taa, jasne.
3739
<
#36 | Deleted_User dnia 06.10.2015 22:24
Rekonstrukcja.... Uśmiech Uśmiech Uśmiech ..... Zatkało mnie... Nikt chyba by lepiej tego nie opisał... Uśmiech
Ja zwykle staram się jakoś "po okręgu" napisać, żeby nikt nie poczuł się urażony, ale to nie jest chyba dobra metoda! Urażeni i tak się czują, a ja pozostaje z wrażeniem, że rozmawiał "głuchy ze ślepym o kolorach"...
Chyba jednak lepiej walnąć jak Ty to zrobiłaś i nikt nie ma wątpliwości, co miałaś na myśli Uśmiech
Pospisuje się obiema rękami pod Twoim tekstem. Howgh!
M.

Komentarz doklejony:
Oczywiście miało być "podpisuję się"... Przepraszam... Wieczór już i zmęczona nieco jestem...
12333
<
#37 | elixa dnia 06.10.2015 23:20
Otóż Suchy swój post napisałam z punktu widzenia kobiety i wychodząc z prostego założenia : gdyby mi ktoś tak dogodził, że darłabym się z rozkoszy , aż cały hotel wiedziałby o moim szczytowaniu, to wierz mi, że na długo wspomnienia powodowałyby drżenie kolan i wilgoć w majtkach.
Do czasu dopóki nie pojawi się ktoś i coś, co przebije tamte doznania.

Założenie jest rzeczywiście proste żeby nie powiedzieć że umyślnie spłaszczone, bo nosi w sobie całkowicie błędną informację a mianowicie taką, że dla przeciętnej kobiety siła orgazmu jest jedynym kryterium służącym ocenie przydatności mężczyzny.
Jest ten mężczyzna, póki inny go nie przebije. Szok
Drogie panie, która myśli tak samo?
Namiętność owszem jest szalenie istotna, lecz jest zaledwie częścią składową tego co stanowi o wartości i sile związku. No chyba, że ktoś samym seksem żyje.
Rekonstrukcjo, nie wierzę Ci. Jesteś delikatną i wrażliwą kobietą.
To co piszesz to zwykła poza.

Komentarz doklejony:
ps. czyżbyś chciała panom dokopać?Szeroki uśmiech
7194
<
#38 | Suchy64 dnia 07.10.2015 00:10
No Rekonstrukcja, czytając co napisałaś muszę stwierdzić, że jako samcza połowa gatunku od lat jesteśmy straszne w tej kwestii oszukiwani. Bo co innego oznacza to całe pieprzenie, że "u kobiet orgazm rozpoczyna się w głowie", że trzeba kwiatki, świece, atmosfera i reszta dupereli.

Tak, byłem całkiem dobry w mydleniu sobie oczu, ale to już historia. Osoby zdradzające pisały i tu na forum, że tamte odloty asocjują w tej chwili z konfrontacją z ruiną swojej egzystencji. W takich okolicznościach majtki szybko potrafią podeschnąć.
Oczywiście nie możemy generalizować, każda osoba jest inna, ale wątpię by w chwili obecnej pani Robertosa poleciała gdyby jej amant gwizdnął. Po prostu w tej chwili ma świadomość co może stracić, której absolutnie nie miała wcześniej.

Widzisz, wtedy była podniecająca tajemnica, poczucie bezkarności, jakiś amant którego sobie wykreowała na bóstwo, które to bóstwo się do niej schyliło; afrodyzjaki dla pensjonarki. Przecież chyba nie powiesz, że żul spod pobliskiego monopolowego z dwukrotnie większym sprzętem da więcej dobroci, od Włocha z Mirafiori (mam nadzieję, że jarzysz piosenkę).
9937
<
#39 | Ramirez dnia 07.10.2015 01:45

Cytat

Otóż Suchy swój post napisałam z punktu widzenia kobiety i wychodząc z prostego założenia: gdyby mi ktoś tak dogodził, że darłabym się z rozkoszy, aż cały hotel wiedziałby o moim szczytowaniu, to wierz mi, że na długo wspomnienia powodowałyby drżenie kolan i wilgoć w majtkach. Do czasu dopóki nie pojawi się ktoś i coś, co przebije tamte doznania. Chcecie się panowie łudzić? Wasza sprawa. Zresztą z tego, co czytam rzeczywistość przerosła te pobożne życzenia i cienko przędziecie po zdradzie. Kapeć ma przebić kochanka? Taa..., jasne.


Oj, to jest nadawanie jakiegoś szczególnego znaczenia dla seksu i jego jakości. A życie jest tylko życiem - nie da się całe życie żyć tylko jakąś ambrozją. Mało - od nadmiaru... :_jezyk

Nawet jak się kiedyś jej skosztowało, to co najwyżej buduje skalę... odczuć i wrażeń, ale jest dość nieistotne.

Tu pojawia się jakby model istniejącego zagrożenia, że niby ktoś może być w tym fedrowaniu lepszy?

Guzik nas to obchodzi drogie panie!!!
Fajne
Dla nas liczy się to, że sami możemy sobie nieźle pofedrować.

Czy ja muszę być supermenem, by móc to robić? Fajne

Z takim wykreowanym problemem, że niby popadamy w dyskomfort, że przed nami mógł być ktoś, kto robił w tym lepiej - co w tym założeniu tylko powoduje, że rura mięknie i nie chce się być z drugiej ligi Fajne - takie myślenie jest myśleniem bardzo zdołowanego, często zmanipulowanego przez kobiety faceta - mięczaka.
Tu nie ma czasu na takie głupoty, gdy się fedruje - bo tu sobie też robimy dobrze, a tylko przy okazji, żeby nie wyjść na egoistów... :cacy

Dla nas samców kobieta jest wyłącznie do fedrowania potrzebna i do dzieci, czasem do gotowania, a nie do jakiś dylematów, czy ona nas czasem nie porówna z innym swoim doświadczeniem. Tak, porówna potem... a potem ma znaczenie, że jest potem, i to my WCZEŚNIEJ sobie zrobiliśmy dobrze, a reszta... to jest wtedy co najwyżej jej problem, gdy sobie robi z tego jakiś problem.

Wyjaśnię na modelu.
Kupiłem nową używaną Toyotę. Guzik mnie obchodzi, co o moim stylu jazdy myśli sobie teraz Toyota, jakie ma porównania ze stylem jazdy jakiegoś Niemca, od którego ją kupiłem. Od czasu, kiedy mogę do niej wsiadać, olej w niej zmieniać i płyny Fajne - jest moja, i guzik mnie obchodzi, co ona sobie o mnie myśli. Szeroki uśmiech
Wsiadam, jadę, zapinam, korzystam - i niewiele więcej się będzie tu liczyło. Ptak mi ją obsra - pojadę najwyżej na myjnię, ale nie będę się takim głupim zdarzeniem katował... Drzwi ktoś przerysuje - to nie będzie to powodem likwidacji auta... pryśnie się nowy lakier, i jedzie się dalej!
Fajne

Mówicie, że jest ciągle ryzyko, że może będzie chciała mieć z kimś, w jej chłodnej kalkulacji, lepiej. Ale to ryzyko istnieje zawsze i z każdą kobietą bez wyjątku!!!
Ale dla niej ma się taka zmiana zwyczajnie nie opłacać. I to nasza w tym głowa, jak to uczynić. To musi być nasza pełna oferta: nasza pensja, pozycja, konto, karta, dzieci, rodzina, seks, zakupy, kino, teatr.... itd - bo to zbuduje życie kobiety, której dla głupiego seksu przez chwile, ma się nie chcieć tego wszystkiego rujnować. I wiele pań po zdradzie, same do tego dochodzą. Sięgnęły po gwiazdkę z nieba, ale nie warto było. Bo co jej po mokrych majtkach jakiś wspomnień? Fajne
Mokre majty tylko... Pokazuje język
6755
<
#40 | Yorik dnia 07.10.2015 13:59
Suchy,

Cytat

Jeśli miałbym czytać tylko takie płaskie teksty jak powyższy Rekonstrukcji, to radziłbym Robertosowi ewakuować się z tego forum.

Zaszufladkowanie do negatywnych komentarzy, jako jednego z wielu;

Rekonstrukcja,

Cytat

Rozumiem Suchy, że dorobienie ideologii do zwykłego ruchania na boku pozwoliło Ci dostrzec w tym głębię i wspomóc w bohaterskim połykaniu żaby.

Brawo!. Celowe spłycenie, sprowadzenie zdrady do zaspokojenia chcicy, z użyciem wulgaryzmu, żeby móc podważyć i wydrwić życiową decyzję, którą podjął Suchy;
Dla mnie to pośredni atak personalny, jako odpowiedź na urojony atak na swoją osobę;

Cytat

[..] Otóż Suchy swój post napisałam z punktu widzenia kobiety i wychodząc z prostego założenia: gdyby mi ktoś tak dogodził, że darłabym się z rozkoszy , aż cały hotel wiedziałby o moim szczytowaniu, to wierz mi, że na długo wspomnienia powodowałyby drżenie kolan i wilgoć w majtkach. Do czasu dopóki nie pojawi się ktoś i coś, co przebije tamte doznania.


Maraykee

Cytat

Chyba jednak lepiej walnąć jak Ty to zrobiłaś i nikt nie ma wątpliwości, co miałaś na myśli smiley. Pospisuje się obiema rękami pod Twoim tekstem.

Brawo, brawo, Tobie też..:-)))
Hmm..wspomnienia, drżenie kolan, wilgoć w majtkach, no nie sądziłem.. :-)

Elixa,

Cytat

Drogie panie, która myśli tak samo?


Też jestem ciekaw, czy wszystkim kobietom tylko jedno w głowie, zaspakajanie zwierzęcych żądzy. Czy może tylko tym niewyżytym, które dawno się nie darły z rozkoszy? Szeroki uśmiech Szeroki uśmiech Szeroki uśmiech


Ramirez,

Cytat

To musi być nasza pełna oferta: nasza pensja, pozycja, konto, karta, dzieci, rodzina, seks, zakupy, kino, teatr.... itd - bo to zbuduje życie kobiety, której dla głupiego seksu przez chwile, ma się nie chcieć tego wszystkiego rujnować.

Nie wszystkie są dobre z rachunkowości, choć się starają. Co z emocjami, uczuciami, którymi podobno kobiety się głównie w życiu kierują Z przymrużeniem oka
Nie wszystkie są wyrachowane, a wiele z nich dla miłości jest w stanie poświęcić wszystko;

Rekonstrukcja,

Cytat

oliwkowy nad wyraz satysfakcjonująco wychędożył Robertosową , więc musisz się rzeczowo i uczciwie zastanowić Robertos , czy masz go jak i czym przebić.


Czyli rację mają Ci faceci, którzy traktują kobiety tylko, jak tyłki do chędożenia i dbają tylko o to, by je jak najlepiej wychędożyć, bo reszta niewiele się liczy, samice i tyle ?

Przepraszam, może się mylę, ale czy to nie jest trochę prymitywne podejście do sprawy?
No, ale skoro kobiety tak twierdzą, powołując się na podobno proste założenie i punkt widzenia kobiety, to musi tak być SzokSzeroki uśmiech Szeroki uśmiech
Czasami rezygnując z hipokryzji, niechcący, którejś uda się powiedzieć prawdę;

Tak na serio, gdy weźmiemy całokształt dostarczanych emocji i wrażeń wraz z wyobrażeniami, to zgadzam się. Kobiety bardzo często wszystko porównują, oceniają, wracają do przeszłości w której im było cudownie i nawet ją idealizują.
Przebicie tych emocji, to ważna sprawa. Czasami już wystarcza to, że coś się wyda, czasami bardzo ciężko je przebić, ale to możliwe.
5808
<
#41 | Nox dnia 07.10.2015 18:32
..., dla przeciętnej kobiety siła orgazmu jest jedynym kryterium służącym ocenie przydatności mężczyzny...."nie wiem czy dla przeciętnej kobiety ale dla zdradzającej która tego orgazmu posmakowała pewnie tak chociaż nie zawsze od seksu się zaczyna.Często pisze się że mężczyzna zdradzający żonę to ten któremu jest reglamentowany seks.Bo przecież on zawsze może,po pracy nie ma nic innego do roboty.A żona która pracuje zawodowo,zajmuje się domem,dziećmi,psem i kotem /bo nikomu więcej się nie chce/,wieczorem nie ma ochoty na mężowe figle Sama jest sobie winna.Niby mąż winny zdrady ale to ona go pchnęła na tą drogę bo ktoś mu musi ulżyć a jej się nie chce.Widocznie niektórym kobietom też trzeba ulżyć....Czyli rację mają Ci faceci, którzy traktują kobiety tylko, jak tyłki do chędożenia i dbają tylko o to, by je jak najlepiej wychędożyć, bo reszta niewiele się liczy, samice i tyle ?...."jak napisał Ramirez...Dla nas samców kobieta jest wyłącznie do fedrowania potrzebna i do dzieci, czasem do gotowania, a nie do jakiś dylematów,..."Facet najpierw ma /potrzebę/a później zastanawia się gdzie ją zaspokoić,dobrze jak nie trzeba z domu wychodzić.....Nie wszystkie są dobre z rachunkowości, choć się starają. Co z emocjami, uczuciami, którymi podobno kobiety się głównie w życiu kierują
Nie wszystkie są wyrachowane, a wiele z nich dla miłości jest w stanie poświęcić wszystko;...."-tak,najbardziej siebie,co tu często widać.
6755
<
#42 | Yorik dnia 07.10.2015 21:33
Nox,

Cytat

A żona która pracuje zawodowo,zajmuje się domem,dziećmi,psem i kotem /bo nikomu więcej się nie chce/,wieczorem nie ma ochoty na mężowe figle Sama jest sobie winna.Niby mąż winny zdrady ale to ona go pchnęła na tą drogę bo ktoś mu musi ulżyć a jej się nie chce.


No a nie ?
To proste jak drut, tylko w niektórych kobiecych główkach się to nie mieści, co też dobrze widać na tym forum Uśmiech
Ważne są tylko ich potrzeby i pretensje o ich niezaspakajanie, facet jest tym złym, jeśli nie chce się dostosować;
Skoro taka uważa, że dom pies i kot, niewyrzucone smieci są ważniejsze od faceta, hierarchia wartości jest taka a nie inna, bo ją narzuca i nie ma dyskusji, to powinna być szczęśliwa, że to na czym jej do tej pory najbardziej zależało wciąż ma Szeroki uśmiech
A jakoś nie jest. Potem jakieś dziwne jęki, płacze, histerie, że facet gdzieś tam braki sobie uzupełnia, a wszystko było ważniejsze niż on. Ona tego nie widzi. Kobieta nawet wtedy nie potrafi spojrzec w lustro, idealizuje siebie, wylicza dla faceta rzeczy nieistotne, nie widzi związku z niewdzięcznością, dziwi się strasznie. Było przecież dobrze, a nawet idealnie, no było- ale jej Szeroki uśmiech

Potwierdzenia swojej idealności szuka u kobiet podobnie ślepych do siebie, często powielających ten sam los, to też jest smieszne;

Większość kobiet niestety sama niszczy bliskość z facetem (bo na ogół na początku jest), jest głucha na niego, bo ona wie wszystko lepiej, myśli, że wszystko kontroluje, ze jest sprytniejsza, faceta uważa za prostą konstrukcję, a potem nagle ma pretensję, że tej bliskosci nie ma.
Niektóre to dopiero otwierają oczy, jak już faceta nie ma Szeroki uśmiech bo nie chciał się dostosować do realizacji narzuconego, biologicznego planu kobiety i jej wizji świata;
A po czym poznają, że faceta nie ma? No właśnie, właśnie....
Śmieci nie wyrzucone, okazja, zeby komuś pogderać, a tu nie ma komu. No i bieda.

No przeciez prały, gotowały, sprzątały, dziećmi się zajmowały..itd...;więc facet powinien być szczęśliwy, a on uciekł do innej; Nienormalny jakiś, łajza niewdzięczna.
9767
<
#43 | milord dnia 08.10.2015 02:57
Nox, YorikZ przymrużeniem oka
5808
<
#44 | Nox dnia 08.10.2015 10:06
Milord nie zasłuzyłam,pisałam trochę ironicznie. Ja też należę do tych idiotek które panują nad wszystkim bo niestety samo się nie zrobi.Zgadzam się z Rekonstrukcją w tym co napisała trochę dla niektórych za dosadnie.Mężczyzna który dostaje w domu,,po bożemu"jak wyrwie się w ,,świat"ze swoim sprzętem to go w domu nic nie zatrzyma.Dlaczego kobieta która otrzymała podobną porcję doznań ma się zadowolić szarością?Bo się wydało,bo gdyby nie wypadek męża/i wyrzuty sumienia że dziecko mogło stracić ojca/ to nie siadłaby na tyłku?.... jestem ciekaw, czy wszystkim kobietom tylko jedno w głowie, zaspakajanie zwierzęcych żądzy...."nie ,nie wszystkim, to przywilej panów....... Czy może tylko tym niewyżytym, które dawno się nie darły z rozkoszy?....."pewnie wiesz że wiele kobiet przez całe małżeństwo nie leżało nawet w pobliżu rozkoszy.
9767
<
#45 | milord dnia 08.10.2015 13:27
Zdziwi Ćię więc pewnie fakt, że znam kobietę szczęśliwą u boku męża, która zapytana przez ginekologa o orgazm zapytała co to jest i czym się objawiaZ przymrużeniem oka A jak? Dziesięć posuwisto-zwrotnych i gitUśmiech Jak widać tak też można. A'propos... Pojęcie zdrady w ich związku było równie abstrakcyjne jak jajko wiszące nad pustyniąZ przymrużeniem oka
7194
<
#46 | Suchy64 dnia 08.10.2015 13:53

Cytat

pewnie wiesz że wiele kobiet przez całe małżeństwo nie leżało nawet w pobliżu rozkoszy.
Nox


Coś w tym jest. Ja bym dodał "wiele kobiet na własne życzenie ...". Bo się wstydzą, że po dziecku "gorzej" wyglądają, bo z mężem nie wypada itd. itp. I dopiero z wyidealizowanym kochasiem puszczają im hamulce.

Moja pani na seks nie narzekała. Raczej o kochasiu się wypowiedziała, że seks był niesatysfakcjonujący i gość "miał małego fiutka". Za to po tym nie ma problemu akceptować to co lubię i co wcześniej akceptowała jedynie od wielkiego dzwonu i co jej też sprawia przyjemność.
6755
<
#47 | Yorik dnia 08.10.2015 16:45
W pobliżu rozkoszy nie leżały te, które nie wiedziały, gdzie jej szukać Uśmiech Leniwe myślały, że sama do nich przyjdzie, aż o niej zapomniały, że w ogóle istnieje.

Suchy, zastanawiałem się czemu tak jest?
Może rutyna ? nie wiedzą, że odbiór zależy od nich samych.
Nowemu facetowi łatwiej wprowadzić kobietę w stan zaintrygowania, podniecenia. Chcą sprostać temu, co on w nich widzi. chcą być idealne pod każdym względem. Nie chcą wyjść na takie z ciemnogrodu, bo nie chcą stracić w jego oczach. Mężowi łatwo odmówić czy go zbyć, że coś nie sprawia przyjemności, nie ma ochoty itd..;po co się wysilać, nie muszą imponować. Wiedzą czego nie lubią i już, koniec tematu. Nie starają się odnaleźć w czymś przyjemności. Są zasuszone i nieświadome siebie.
Z kochankiem się starają i przez przypadek odkrywają, że coś może być dla nich bardzo przyjemne, chcą tego, a wystarczyło zmienić myślenie, obraz siebie i uruchomić trochę wyobraźnię.
Faceci zimnych i drętwych kobiet chcą, żeby ktoś je rozruszał, bo sami nie są w stanie, próbowali wszystkiego; Jest ryzyko, że jak taka odkryje przyjemność, nie będzie jej łączyła ze swoim nastawieniem, a magiczną właściwością nowego faceta, to pójdzie w długą.
11358
<
#48 | domator dnia 08.10.2015 17:01

Cytat

Faceci zimnych i drętwych kobiet chcą, żeby ktoś je rozruszał, bo sami nie są w stanie, próbowali wszystkiego; Jest ryzyko, że jak taka odkryje przyjemność, nie będzie jej łączyła ze swoim nastawieniem, a magiczną właściwością nowego faceta, to pójdzie w długą.

to najprawdziwsza prawda, to co się wyprawia z kochankiem ma się nijak do tego co się robi z mężem, z kochankiem można coś lubić a z mężem się tego nie lubi
7194
<
#49 | Suchy64 dnia 08.10.2015 17:40
Yorik,
zacznijmy od tego, że "nowy facet" zna ją z "najlepszej strony", a ona jego nie zna ze strony "aromatycznych" skarpetek wkładanych do pralki.
Z partnerem ma się mnóstwo codziennych problemów które w "motylkowym uniesieniu" po prostu nie występują i dlatego mąż zawsze będzie na przegranej pozycji jeśli pani oprócz chcicy nie wykazuje się odrobinką rozsądku.
5808
<
#50 | Nox dnia 08.10.2015 20:29
Milord nie dziwi mnie że kobieta zaopiekowana,doceniana ,kochana nie mająca orgazmu może być bardzo szczęśliwa i jako taka uniesień nie poszukuje/bo o nich tylko czytała lub nie/ale co to za facet który tak szczęśliwej i chętnej kobiety na szczyty nie wyprowadza?Suchy..,, Ja bym dodał "wiele kobiet na własne życzenie ...". Bo się wstydzą, że po dziecku "gorzej" wyglądają, bo z mężem nie wypada itd. itp....."to z orgazmem trzeba czekać do urodzenia dziecka?z mężem nie wypada skoro wypada ,,robić"z nim potomka?nie można mieć przyjemności z tej pracy?Można tylko nie zawsze jest czas by się rozkręcić,niektórzy panowie szybko kończą.Yorik ,,,Wiedzą czego nie lubią i już, koniec tematu. Nie starają się odnaleźć w czymś przyjemności. Są zasuszone i nieświadome siebie...."a ty jak czegoś nie lubisz to się do tego zmuszasz by przez umartwianie się odnaleźć przyjemność?może próbujesz gdy cię ktoś zachęca ale czy się zmuszasz za każdym razem by zakwitnąć? .Uważacie że jesteście super samcami i jak kobieta nie jest zadowolona to sama sobie winna.Możliwe że tak bywa ale nie każdy pan jest super samcem i wiele kobiet odpuszcza sobie orgazm bo wiedzą że go nie osiągną /bo za szybko,bo za krótko,bo bez wstępu.bo po piwie,bo na brudno,bo dzieci za ścianą,bo teściowa za drzwiami,bo niedoceniane a traktowane instrumentalnie/A że mu się należy jak twierdzi i wymaga to dostaje Te co znają siebie wiedzą jak go mieć bez partnera a te co go nie miały nie wiedzą czego żałować.Ale nie ma się co dziwić że jak spotkają tego co je nauczy to ryczą z rozkoszy.Szkoda że to nie zawsze jest mąż.
7194
<
#51 | Suchy64 dnia 08.10.2015 23:07
Nox,
w optymalnym przypadku na początku z mężem (in spe) jest "podrywanie", jest tajemnica, są oczekiwania, są hormonki i motylki w brzuchu. To sprzyja osiąganiu orgazmów.
Z samej natury rzeczy hormonki po jakimś czasie przestają buzować i związek dwojga ludzi przechodzi w inną fazę. Oczywiście nie wyklucza to udanego pożycia, ale zawsze wkrada się jakaś rutyna, dzieci za ścianą i teściowie czy sąsiedzi piętro niżej.

W tej sytuacji pojawia się rycerz na białym koniu obiecujący odloty jak za dawnych czasów. I nie mówię wcale o kiepskim seksie z mężem"po piwie i na brudno", to nie klasa związków takich jak mój czy Robertosa.

W wielu przypadkach pani idzie na całość i po paru latkach hormonki znowu przestają buzować i cykl się powtarza. Widzimy to na przykład często w showbiznesie, ale i jak się przyjrzymy i w otoczeniu.

Inną sprawą jest, że panie na mężów chyba jednak odruchowo nie wbierają najlepszych ogierów, choćby dlatego, że zgodnie z biologami ewolucjonymi priorytetem kobiety jest wychowanie własnych (tzn. kobiety) dzieci (niezależnie czy nudnego męża, czy bożyszcza na boku). Podobnie działa to ponoć i w drugą stronę. Panowie chętnie przelecą super laskę, ale na żonę wybierają jednak te mniej seksowne; by nie mieć partnerki za którą szaleje się całe "stado", której trzeba na okrągło pilnować (ale jak gdy trzeba iść ubić mamuta) lub na okrągło dobrze "zabawiać", tak by być ciągle obecnym w jej drogach rodnych (ta pieprzona ukryta owulacja :niemoc )
10937
<
#52 | annahelena dnia 08.10.2015 23:20
Suchy64 dlaczego tak wszystko upraszczasz do jaskini, mamutów i innych prymitywnych zachowań? Czy zdradę mężczyzny też usprawiedliwiasz tym, że facet musi rozsiewać swój materiał genetyczny po całym świecie i im więcej kobiet ma tym lepiej?
Czy tylko kobietom, które zdradzają należy przyszyć łatkę łatwych ździr, a facetom napisać, że "no tak zrobiłeś błąd, kryzys wieku średniego, albo kobieta za mało seksu dawała to i zdradzić miałeś prawo"?
7194
<
#53 | Suchy64 dnia 08.10.2015 23:46
Aniu,
bynajmnie nie, ale nie mam zamiaru pisać tutaj książki. Oprócz tych zachowań "pierwotnych" mamy bogatą "warstwę kulturową" która też determinuje nasze postępowanie i odczucia. Również to, że coś opisuję wcale nie oznacza, że się z tym identyfikuję czy pochwalam. W końcu to moja pani poszła w tany i przyprawiała mi 9 miesięcy poroże, lecz nie piszę, że jej jedynie hormonki zabuzowały, szukała lepszego materiału genetycznego i wszystko jest ok. Wręcz przeciwnie.

Po prostu w procesie "przerabiania" zdrady powinniśmy (tak myślę) zastanowić się nad wszystkimi aspektami naszego "ja" i "my".
12046
<
#54 | emigrant dnia 09.10.2015 00:35
Doskonale wiem co czujesz... Przezylem podobna historie... To ciezkie doswiadczenie patrzec codziennie na osobe, ktora to zrobila i zastanawiac sie, czy to jeszcze ma sens... Chetnie pogadam na priv.
emigrant
7375
<
#55 | B40 dnia 09.10.2015 01:15
Widzisz AnnoHeleno może Suchy trochę zbyt uprościł ale to fakt. Kobiety na mężów (nie wszystkie) wybierają porządnych facetów zdradzają ich z łajzami. Nie raz zadawałem pytanie do dziewczyn z forum dlaczego nawet przez myśl nie przyszło im zdradzenie mężów. Odpowiedziała Lisbet. Gdy walczy się o "przeżycie" nie myśli się o tym. Czy ty pomijając tzw kręgosłup moralny zrobiła byś coś takiego?zy którakolwiek by się odważyła? Nie moja droga. Kiedyś znajomy powiedział zdradza zawsze ten który w związku czuje się pewniej. Moje wyjaśnienie: "jest pewny miłości partnera".
Fakt że zdrada jest dla wielu z nich chęcią dowartościowania. Jednak w relacjach my-oni swoją wartość znają i niestety to my byliśmy tymi "po których chodzono".

Robertos ja ze swoimi demonami walczyłe bardzo długo. Czy wygrałem? Nie wiem . Czasami myśli wracają nie tak natrętne, nie tak rzeczywiste ale wracają. Fakt moja wiedza na temat zdrady była dużo większa od Twojej. Mi o uniesieniach małżonki nikt nie musiał opowiadać. Z przymrużeniem oka

Odnośnie "noszenia szkarłatnej litery". Mieszkam na małym osiedlu pod dużym miastem gdzie każdy wie o każdym wszystko. Tylko co mnie interesuje zdanie obcych ludzi. Bardziej martwi mnie to że kiedyś dzieci dowiedzą się czegoś od życzliwego.

Podejrzewam ze wiem co Ciebie męczy. To co męczyło mnie jak mogłem być tak mało ważny, ja, dzieci nasz świat. Dobra rada patrz na to co jest tu i teraz. Żyjąc tym co bylo zajeździsz się. Zajeżdzałem się tak b. długo.

Też miałem etap znajdę odreaguję i prawda tkwiąca głębiej: JA TEŻ MOGĘ. Mogłem nie chciałem i nie żałuję chociaż niektórym to pomaga. Oj Robercie nie wiesz nawet ile miałem takich nocy gdy zostawałem sam z myślami. Nie kreuj obrazów gdy już ich nie ma nie warto albo dajemy im szansę albo skończy cyrk. Dręczenie jej/jego latami nic nie daje po prostu karmimy naszego wilka.

A dlaczego? Pokaż mi jednego który wie. Ja nie wiem może mam pewne teorie ale pewności nie mam.
5808
<
#56 | Nox dnia 09.10.2015 09:09
..,, Kiedyś znajomy powiedział zdradza zawsze ten który w związku czuje się pewniej. Moje wyjaśnienie: "jest pewny miłości partnera". ..."moim zdaniem guzik prawda,może tak być ale niekoniecznie.Zdradzi osoba niepewna miłości partnera by jej poszukać i zakompleksiona gdy trafi na dobrego bajeranta.....w optymalnym przypadku na początku z mężem (in spe) jest "podrywanie", jest tajemnica, są oczekiwania, są hormonki i motylki w brzuchu. To sprzyja osiąganiu orgazmów...."Orgazm osiąga się dobrą ,,zabawą" z partnerem lub samemu.Nie są do tego potrzebne motylki,hormonki itd...ale znajomość ciała drugiej osoby,jej potrzeb,pragnień,tego co ją podnieca,co lubi.Jak ktoś zna się na robocie to orgazm partnerce zafunduje w kilka minut .Nie będzie jej męczył mizianiem,kizianiem jak ona lubi szybko i na temat.I nie będzie grał na czas jeżeli ona potrzebuje kiziania.Ja wychodząc za mąż musiałam być bardzo niedojrzała bo wcale nie myślałam o dzieciach,nie skupiałam się na szukaniu ojca mych dzieci ale widziałam człowieka.I nie zauważyłam żeby facet spotykający się z laską której zazdroszczą mu koledzy mówił,,sorki dałaś mi dużo radości a teraz ożenię się z twoją brzydszą wersją..."Facet cieszy się że ma kogoś kogo zazdroszczą mu kumple a to jest jego.Zgodzę się że kobiety zdradzają z łajzami tylko dlatego że żaden porządny człowiek nie nagabuje kobiety w związku.Może takie łajzy wyczuwają łajzowate skłonności łajzusek.

Nox, po prawej stronie klawiatury masz taki trochę większy klawisz- ,,Enter". Przyciśnij czasami, nawet dwa razy, gdy zaczynasz nową myśl. Błagam. Yorik.
3739
<
#57 | Deleted_User dnia 09.10.2015 11:39
Są pewne miłości partnera, jako słabości. Wtedy i łatwo zdradzić i po zdradzie zlać sprawę sloganami.
6755
<
#58 | Yorik dnia 09.10.2015 22:09
Suchy,

Cytat

W wielu przypadkach pani idzie na całość i po paru latkach hormonki znowu przestają buzować i cykl się powtarza. Widzimy to na przykład często w showbiznesie, ale i jak się przyjrzymy i w otoczeniu.

Suchy przesadziłeś Smutek
Annahelena ma rację. Jesteś bezduszny. odzierasz wszystko z magii Uśmiech Nie odbieraj naszym księżniczkom wiary w miłość do grobowej dechy. Nie muszą wiedzieć, że ich życiem rządzą oczywiste schematy, oscylacje, fluktuacje, jaskinie, mamuty i prymitywne zachowania. Że rządzą facetami, to co innego. Niech uważają się za wyższy szebel ewolucji, której ich zdaniem nie było. To tylko my wiemy, że okres mają okresowo i niech tak zostanie Szeroki uśmiech
7375
<
#59 | B40 dnia 10.10.2015 02:03
Apologises w dwóch zdaniach ale zrozumiałeś to co chciałem powiedzieć. Rozwijając oddanie, wsparcie odbierają jako miękkość, podporządkowanie.

Fakt Nox też słyszałem o:

Cytat


Zdradzi osoba niepewna miłości partnera by jej poszukać i zakompleksiona gdy trafi na dobrego bajerantaZdradzi osoba niepewna miłości partnera by jej poszukać i zakompleksiona gdy trafi na dobrego bajeranta


słyszałem też o Yeti i Megalodonie Z przymrużeniem oka.

Ile takich przypadków znacie? Ile było na naszym forum. Promile śmiem twierdzić. Te które znam to Panie które żyły z normalnymi facetami. Dziewczyny które całą energię poświęcały dla mężów rodziny domu.

Nie no NOX nie uwierzę że kobieta idąca z rasowym trollem do wyrka który bedzie wiedział gdzie i jak dotknąć przeżyje orgazm. Do tego potrzebna jest jednak fascynacja. Zosia samosia też gdy sama zabiera się za siebie nie myśli o klepaniu kotletów. Szeroki uśmiech

Ważne są elementy o których mówisz ale bez całości układanki to niczemu nie służące elementy. Takie "łajzy" to łowcy zarówno damskie jak i męskie. Zwróćcie uwagę ilu z nich ma za sobą związki z mężatkami/zamężnymi. To w gruncie rzeczy łatwy łup. Aby nie umniejszać roli naszych partnerów - łup równie chętny do urozmaicania związków. Wię u masz rację w jakiś sposób ich wynajdują.:niemoc
7194
<
#60 | Suchy64 dnia 10.10.2015 10:10
Są pewne powtarzające się elementy zdrady które rozpoznajemy w kolejnych historiach tu na forum. Ale to jak z szachami, 32 elementy, 64 pola i miliony możliwych kombinacji. Dlatego każda historia jest inna i trzeba trochę "wyjść z siebie i stanąć obok".
12333
<
#61 | elixa dnia 10.10.2015 11:12
Suchy64 -

Cytat

Są pewne powtarzające się elementy zdrady które rozpoznajemy w kolejnych historiach tu na forum. Ale to jak z szachami, 32 elementy, 64 pola i miliony możliwych kombinacji. Dlatego każda historia jest inna i trzeba trochę "wyjść z siebie i stanąć obok".


Otoż to! Prawda najprawdziwsza. Uśmiech
Dodałabym, że trzeba nie tylko trochę wyjść, ale wręcz koniecznie bardzo wyjść poza własne doświadczenia.
5808
<
#62 | Nox dnia 10.10.2015 17:32
...,, Dlatego każda historia jest inna i trzeba trochę "wyjść z siebie i stanąć obok"...."i dlatego że każda historia jest inna nie mówimy ani jednym głosem ani o jednej sprawie i nie zawsze o swoich przeżyciach.Chociaż z tą ilością kombinacji bym nie przesadzała.
Yorik tym ,,błagam"czuję się przywołana do porządku.
3739
<
#63 | Deleted_User dnia 13.10.2015 16:42
Trochę mnie tu nie było.
Cyt z Yorika
"Brawo, brawo, Tobie też..:-)))
Hmm..wspomnienia, drżenie kolan, wilgoć w majtkach, no nie sądziłem.. :-)"

Mam pytanie do moderatorów tego portalu;
Czy ten facio przestanie w końcu obrażać ludzi? A mnie w szczególności! Nie chcę z nim wchodzić w jakieś jałowe i pozbawione treści dywagacje, ale chyba ten portal schodzi poniżej jakiegoś poziomu. Przypominam, że dostałam kulkę za użycie słowa "spieprzaj", a ten gościu obraża do imentu np. mnie i nikt jakoś nie reaguje!!
Może podajcie do publicznej wiadomości, że jest to portal dla ludzi o poziomie Yorika, aby mogli się wyżyć i pławić w plugawieniu innych, a reszta to tylko dymna zasłona.
M.
7375
<
#64 | B40 dnia 13.10.2015 20:11
Masz rację długo Ciebie nie było jak byś cofnęła się parę postów wyżej zauważyła byś Maraykee że Yorik zacytował Rekonstrukcje.
Cytat o mokrych gatkach i wilgoci tu i tam.

Jeszcze jeden zwrot w stylu "facio" zaliczysz kulę. Musiałem zadać sobie trochę trudu i zobaczyć za co zaliczyłaś ostrzeżenie.
Jeżeli masz problemy z pamięcią przypomnę. 1-sze za atak i chamskie zachowanie (masz to w śmietniku wycinek radosnej twórczości). 2-gie za recydywę bezpośredni atak na usera. Zadziwiający dar do zmieniania faktów. Swoją drogą na oba przyznane przez JW zasłużyłaś.. Mam nadzieję że pomogłem rozwiać Twoje wątpliwości.
3739
<
#65 | Deleted_User dnia 19.10.2015 21:16
No cóż Betrayed40... Czytać nie umiesz, głupoty piszesz, jak zwykle agresją zatykasz usta wszystkim, którzy ci nie po myśli... Z aplauzem Jakich Wiele... Jakich wiele tutaj...Coś mi się zdaje, że czas skończyć z tym portalem, który nieco na psy zszedł... Nie ma już Mono, Lisbet tez jakby wycofała się w niebyt.. Zostałeś tylko ty, czasami się ktoś wpisze na poziomie, ale reszta... Powiedzmy sobie szczerze.. Nic sobą nie prezentuje...Tym samym zostań sobie nieboraku z tym tematem, na który nie masz większego pojęcia... Obstawiaj się sobie równymi i mąć ludziom w głowach.. Bo nic mądrego doradzisz nie możesz Uśmiech))))
Z pozdrowieniami
M.
7375
<
#66 | B40 dnia 20.10.2015 01:26
Nie obrażam Cię, już powiedziałem to Tobie to w poprzednim wcieleniu.
To że zmieniamy nick nie znaczy że nie mam pojęcia z kim rozmawiam. Twoja wrogość, przytyki nic więcej żal, gniew że... pokazałem skąd Twoja "mądrość".
Standardowo, słaba pamięć brak odpowiedzi na pytania (dotyczy pytań innych userów nie moich). Dlaczego gdy jakiś czas temu 2 userki zadały proste pytanie "jak było u Ciebie" zniknęłaś lub zmieniłaś temat? Proste bo miało by się to nijak do udzielanych rad jak to trzeba się ze zdrajcą rozprawić.
Kiedyś jako poprzednie wcielenie napisałaś "nie Twój kaliber" masz rację nie jesteś moim kalibrem. Nie udaję wszechwiedzącego co będzie i jaki jest możliwy jedyny finał. Jedyną osobą mącącą w głowach (pomiędzy nami dwojga) jesteś TY. Moje rady wynikają z doświadczenia, Twoje ...z braku wyboru. Na nic nie miałaś wpływu i sama o tym wiesz.
Za zwrot "czasami się ktoś wpisze na poziomie, ale reszta... Powiedzmy sobie szczerze.. Nic sobą nie prezentuje..." - zaliczasz ostrzeżenie obrażasz innych userów tego forum
3739
<
#67 | Deleted_User dnia 21.10.2015 18:11
Nie sposób walczyć z kłamcą... Niczego o mnie nie wiesz, a czego nie wiesz to sobie zmyślisz... Nie do wiary, że tacy ludzie istnieją...
M.
12508
<
#68 | robertos dnia 13.01.2016 13:18
Witajcie.
Długo nie pisałem, ale nie miałem o czym. Musiałem sam przetrawić temat. Wczoraj złożyłem pozew o rozwód. Za dużo tego było.

Powiedziałem żonie. Jest w szoku. Przepłakała całą noc. Chce walczyć o nasze małżeństwo ale je nie czuję się już mężem. Dzieciaki kocham i ich nie zostawię. Ale moje uczucia do żony nie są takie jak przed jej zdradą. I chcę żeby wygasły całkowicie. Podjąłem decyzję, przestaję ratować złudzenia.
1088
<
#69 | torf dnia 14.01.2016 00:25
Witaj jednak nie wytrzymałeś, czy coś nowego wyszło ze podjąłeś taką decyzje?
10937
<
#70 | annahelena dnia 14.01.2016 13:02
Dołączam się do pytania torfa: możesz napisać co wpłynęło na twoją decyzję? 2,5 roku trawiłeś tę zdradę. Musiało coś być więcej, że zdecydowałeś się akurat teraz.
3739
<
#71 | Deleted_User dnia 14.01.2016 21:24
Nie wiem czy ma sens dzielić się doświadczeniami, skoro już podjąłeś decyzję. Więc tak tylko jako ciekawostkę powiem Ci, że można się pozbyć tego bólu i wygrać Uśmiech Można wrócić do normalności, nadal być szczęśliwym. I to bardzo, a nawet bardziej Uśmiech Mój mąż żałował skoku w bok, podobnie jak i Twoja żona. Ja wyłam z bólu, podobnie jak i Ty teraz. Bieganie, naparzania godzinami po worku, bieganie, naparzanie. Jej karykatura narysowana na worku. I dalej naparzanie, bieganie, naparzanie, a w międzyczasie terapia. A i jeszcze Ramirez ze swoimi wywodami na temat przerośniętego ego. Pomogło Uśmiech Miałam bardzo dobrego psychoterapeutę i dużo samozaparcia, aby pomóc samej sobie. Myślę, że bardzo istotnym jest wybranie jak najlepszego psychologa. Najlepiej takiego z polecenia, który w środowisku ma opinię bardzo dobrego specjalisty. I wiesz co Robertos? Mam teraz skrzydła i zbroję. Pewnie nie raz jeszcze w życiu padnę na kolana i jakiś ból mnie przygniecie, ale już wiem jak się wstaje Uśmiech wiem jak się wygrywa Z przymrużeniem oka

6755
<
#72 | Yorik dnia 14.01.2016 22:58
Nic nie musiało wypływać, wystarczy, że nie ustąpiło. Obraz małżonki jest zupełnie inny niż był. Sens życia mógł zniknąć, poczucie bezpieczeństwa nie wróciło. I z upokorzeniem miłość własna mogła nie dać rady.

Sam nie wiem co gorsze, zdrada bo się ktoś zakochał, czy z chcicy, bo zwierzęca natura wezwała ? Szok
12508
<
#73 | robertos dnia 15.01.2016 12:39
Nic sie nie wydarzyło. Zbyt dużo mnie kosztuje ten stan. Skoro ratowanie małżeństwa nie daje rezultatu to znak że najwyraźniej go nie uratuje i szkoda tracic życie i zdrowie.

Moje odczucie po złożeniu pozwu? Ulga i świadomością podjęcia trafnej decyzji.
1088
<
#74 | torf dnia 15.01.2016 13:17
Jak to rodzina przyjęła czy znają prawdę?
3739
<
#75 | Deleted_User dnia 15.01.2016 14:32
Robertos daj temu wszystkiemu czas, nie spiesz się. To jest bardzo ważna decyzja. Rodzinę bardzo łatwo zniszczyć. To się wyrywa z serca boleśnie, jak drzewo z korzeniami. Nikt nie da Ci gwarancji, że kolejne partnerka nie wbije Ci w swej głupocie noża w serce, a ten kto takie daje, to Cię oszukuje. Pokochałeś kobietę, która nosi w sobie jakąś ułomność. Pytanie, czy kochałeś ją, czy wyobrażenie o niej- ciągle aktualne. Jeśli kochałeś tylko wyobrażenie, to kto tu kogo pierwszy oszukał Z przymrużeniem oka Jeśli faktycznie żałuje tego co zrobiła i kocha Cię, to przecież ona też bardzo cierpi. Inaczej, ale nie mniej niż Ty. Tylko Ty możesz ocenić, czy warta jest tego, aby dać jej jeszcze szanse. Dać szanse Wam. Życzę Ci z całego serca, aby i w Twoim życiu przyszedł taki dzień, gdzie sam poczujesz, że nie ma sensu nakręcać spirali cierpienia i wtedy zwyczajnie się od niego uwolnisz.
5808
<
#76 | Nox dnia 15.01.2016 16:20
..,,, aby i w Twoim życiu przyszedł taki dzień, gdzie sam poczujesz, że nie ma sensu nakręcać spirali cierpienia i wtedy zwyczajnie się od niego uwolnisz...."ponieważ znam wątek autora,czytałam o wspólnej terapii ,o jego fatalnym fizycznym i psychicznym samopoczuciu myślę że ,,taki" dzień właśnie nadszedł.
..,,Jeśli faktycznie żałuje tego co zrobiła i kocha Cię, to przecież ona też bardzo cierpi...."-Amor ,a kto powiedział że muszą cierpieć razem ?,patrząc na siebie,obcując ze sobą to cierpienie mnożyć?
..,,. Pokochałeś kobietę, która nosi w sobie jakąś ułomność..."podejrzewam że pokochał kobietę która w jego wiedzy ,,tej" ułomności nie posiadała.
3739
<
#77 | Deleted_User dnia 15.01.2016 17:31
Nox - jeśli ona nie odeszła z kochankiem, a walczy o męża, to oni cierpią właśnie teraz razem Uśmiech Kiedy jesteśmy zakochani wolimy pewnych rzeczy nie zauważać, co nie znaczy, że one nie istnieją Uśmiech Jeśli kochasz wyobrażenie o kimś, to nie kochasz tej osoby z jej wadami i ułomnościami. Proste. Rożne rzeczy mogą popychać do zdrady. Czasem może to być zwykłe niskie poczucie własnej wartości i silna potrzeba dowartościowania się. Ramirez ma rację, problemem jest ego. Ono stoi za bólem. Ucieczka od problemu jest więc pozornym rozwiązaniem, nie uciekniesz od własnego ego. Możesz się z nim świadomie zmierzyć, poznać siebie samego głębiej. I głębiej życie zrozumieć. Ja wiem jaki to ból, nie mieć jednego z rodziców, nie mieć pełnej rodziny. Takim dzieckiem sama byłam. Stąd uważam, że jeśli w rodzinie nie ma patologii, czy toksycznych relacji, a jedynie zdarzyła się jakaś idiotyczna zapaść, spowodowana przez któregoś z małżonków, to warto o taką rodzinę walczyć. 4-latka, 7-lat , to są małe dzieci, pewnie bardzo przeżywają tą sytuacje i bardzo się boją.

Komentarz doklejony:
Robertos nie chciałabym Cie w żaden sposób urazić, tym co pisze. Wiem , jak bardzo jest Ci trudno. I wiem jak bardzo cierpisz. Wiem jak okropnie boli. Wiem co znaczy obudzić się w środku nocy i czuć tą przeraźliwą pustkę wokół. Mówię o swoich doświadczeniach dlatego, że udało mi się wyjść z tego piekła złych emocji. Piekła bólu. I chce Ci powiedzieć, że można Uśmiech,wcale nie trzeba w tym trwać. Da się z tego na spokojnie wyjść. Nie trzeba trwać w tym zaklętym kręgu kata i ofiary, wiecznych podejrzliwości, nieufności, poczucia pokrzywdzenia, odrzucenia itd. Olej ludzi i ich języki, oni Twoim dzieciom pełnego domu nie zapewnią

Komentarz doklejony:
I jeszcze jedno, zdrada coś kończy. Związek trzeba zbudować na nowo. I po zdradzie można zbudować go, na o wiele głębszym zrozumieniu wzajemnym. Spadkiem libido bym się nie martwiła. Tym bardziej, że wraz z wiekiem gospodarka hormonalna zmienia się w każdym organizmie. Są ważniejsze i bardziej wartościowe rzeczy na świecie.
9824
<
#78 | BT92 dnia 17.01.2016 14:28
Robertos

Mam pytanie ile trwał ten romans? Jak reaguje teraz żona?
Jeżeli złożyłeś pozew o rozwód to wskaż,że wyłącznie żona jest winna i walcz o to przed sądem + na twoim miejscu powalczyłbym o dzieci i wykopał wiaroułomną z domu. Jak teraz radzisz sobie z uczuciem do żony,jeżeli w ogóle istnieje coś takiego u Ciebie jeszcze?
12508
<
#79 | robertos dnia 02.02.2016 10:32
Witajcie ponownie
Amor to wazne co piszesz ale ja juz nie potrafie. Mam wrażenie, że coś sie we mnie przelało, jedna opcja zwycieżyła. Żona ciągle prosi mnie o powrót. Obiecuje mi dać szczęście, że będzie jak na początku małżeństwa. Często rozmowy z nią kończą się tym, że płacze.
Ja już chyba nic do niej nie czuję. Denerwuje mnie to jej ciągłe zawodzenie. Ok. Żałuje i co z tego? Ja z nią zwyczajnie nie chcę już byc. Jak probuje sie do mnie przytulic to czuję swoistą irytację i zniecierpliwienie.

Może i można związek zbudować na nowo ale jak? Jak to zrobić gdy ktoś budzi we mnie irytacje i odrazę? Jak zakochac sie na nowo gdy ktos przestaje byc dla mnie atrakcyjny fizycznie i podważył już moje zaufanie? Czy mam odbudować małżeństwo i udawać że jestem szczęśliwym gdy niejestem a czuję się szczesliwy odliczajac dni do rozwodu? Notabene to juz 8 kwietnia - jej urodziny Szeroki uśmiech
Mam udawać że ją kocham? Czuję ze bym ją, siebie i innych oklamywał.

Bt92. Dzieci nie maja z tym nic wspolnego. Nie bede ich matce odbieral za to ze malzenstwo rozwalila. Nie wiem czy bede sie bawil w orzekanie winy.
1088
<
#80 | torf dnia 11.04.2016 23:31
Robertos co tam u ciebie i jak po sprawie.
3739
<
#81 | Deleted_User dnia 12.04.2016 17:13
ROBERTOS
dość późno znalazłem twój wątek i co ja bym zrobił na twoim miejscu?
Poszedłbym jednak w romans z inną, żeby się przekonać jak silne emocje działają podczas flirtu, schadzek i seksu z kimś innym niż małżonek.
Myślę, że jeżeli to sam przeżyjesz, to zrozumiesz dlaczego żona poszła w długą.
Jestem ciekaw jak ty byś się zachował, gdyby jakaś mokra, opalona, cycata Włoszka zakręciła się przy tobie :-) Nie wierzę, że byś się nie skusił. Myślę, że ludzi na co dzień tak często się nie zdradzają z powodu tylko i wyłącznie...braku okazji.

Komentarz doklejony:
AMOR napisała: "Pokochałeś kobietę, która nosi w sobie jakąś ułomność. "

No co ty Amor! Jaką ułomność? To naturalne, że pożądamy i wciąż szukamy. Wszyscy to mamy wpisane w geny. Nie wierzę, że Ty nigdy nie oblizałaś warg na widok innego faceta.

Komentarz doklejony:
ROBERTOS
to, że czujesz odrazę do żony, to wg mnie tylko taka twoja wewnętrzna gra. Ty chcesz ją ukarać rozwodem i swoim "odkochaniem" się. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby jednak uczucia do żony za kilka miesięcy wróciły, ale wtedy będzie już musztarda po obiedzie.
Jesteś urażony, obrażony, bo przecież Ty jesteś taki kryształowy, tak ją kochałeś a ona zapragnęła przeżyć coś nowego. Coś czego nie miała wcześniej, więc tym bardziej atrakcyjnego. Myślę, że na jej miejscu większość innych kobiet...zrobiłaby to samo.
Może lepiej przejść do porządku dziennego nad tym, że wszyscy tak mamy i zdrada może tak naprawdę spotkać każdego. Również twoją małżonkę.
3739
<
#82 | Deleted_User dnia 22.04.2016 22:45
Hakaa co za bzdury: "Myślę, że ludzi na co dzień tak często się nie zdradzają z powodu tylko i wyłącznie...braku okazji."
A może mają jakieś hamulce moralne. Uważasz, że wszystkich ogranicza popęd seksualny? Żałosne

Robertos - powodzenia
6755
<
#83 | Yorik dnia 22.04.2016 23:28
Vera, co Ty za bzdury piszesz ?
To, że nie trafiłaś jeszcze na nikogo przy kim straciłaś całkowicie kontrolę nad sobą, nie znaczy, że jeszcze nie trafisz. Chyba, że jesteś królową lodu, atrakcyjna i intrygująca nie jesteś, to już tak zostanie Uśmiech;
Hamulce moralne czy jakieś tam inne, działają, do pewnego momentu;
12891
<
#84 | pit dnia 23.04.2016 00:43

Cytat

Poszedłbym jednak w romans z inną, żeby się przekonać jak silne emocje działają podczas flirtu, schadzek i seksu z kimś innym niż małżonek.

Hakaa jak masz szmal to płać później alimenty :cacy
3739
<
#85 | Deleted_User dnia 23.04.2016 08:05
Vera, to co chciałem ci odpowiedzieć wyraził już przed chwilą Yorik, dosłownie wyjął mi to z ust (ależ dwuznaczność ;-)
Nie wiem czy chciało ci się czytać moje wątki, ale ja miałem potężne hamulce a nawet kręgosłup moralny :-) przez wiele długich lat związku, pomimo, że jestem ateistą.
Nie wiem ile masz lat i jacy dookoła ciebie kręcą się mężczyźni, ale wierz mi, nadejdzie dzień, gdy twój hamulec puści, bo w końcu nadarzy się okazja. No chyba, że za partnera masz jakiegoś Jamesa Bonda :-)

PIT, czy u ciebie każdy romans kończy się poczęciem nowego życia? Chyba to piszesz na bazie własnego doświadczenia, bo taki jesteś pewny.
3739
<
#86 | Deleted_User dnia 23.04.2016 08:11
Yorik,

Cytat

Hamulce moralne czy jakieś tam inne, działają, do pewnego momentu
, skoro tak, to zdrada jest rzeczą naturalną. Co tu robisz i po co ta strona? Bzykajmy się wszyscy jak chomiki i każdy będzie szczęśliwy Szeroki uśmiech.
Hamulce w związku muszą być i muszą być sprawne.
3739
<
#87 | Deleted_User dnia 23.04.2016 08:28
Vera napisała: hamulce w związku muszą być sprawne.
I są sprawne w większości związków, ale... do czasu, gdy jedno z dwojga zacznie mieć grzeszne myśli.
Hamulce możesz mieć sprawne przez całe życie, ale za partnera głowy nie dasz. Wierz mi, potężnych pokus miałem wiele w życiu, ale się im opierałem, bo kochałem i byłem lojalny. Niestety a może stety druga strona taka nie była.
3739
<
#88 | Deleted_User dnia 23.04.2016 09:29
Hakaa, wiem coś o tym, trochę lat mam. Moja praca to głównie męska klientela (bez podtekstów Szeroki uśmiech), ale na żadnych zjazdach firmowych nigdy emocje nie wzięły góry, chociaż miałam wrażenie, ze właśnie po to były organizowane. Mój kręgosłup nigdy nie pękł, czasem się nagiął, ale po to mam właśnie hamulce, aby móc go wyprostować zanim się złamie. Punkt równowagi mam w mózgu, nie między nogami.
I może nie pomimo, że jesteś ateistą, ale właśnie dlatego. Wierzący myśli, że się wyspowiada, wyrzuci z siebie cały brud i jest czysty, może grzeszyć dalej. Często jeszcze powołując się na biblię, której tak naprawdę nigdy nie przeczytał. Taki paradoks, ale chyba nie zasada.

Yorik, masz trochę racji. Przez dwadzieścia lat takiego związku można powoli zlodowacieć.
12891
<
#89 | pit dnia 23.04.2016 09:34

Cytat

PIT, czy u ciebie każdy romans kończy się poczęciem nowego życia? Chyba to piszesz na bazie własnego doświadczenia, bo taki jesteś pewny.
:rozpacz
Hakaa widzisz nawet nie masz pojęcia co to obowiązek alimentacyjny.

Cytat


Art 60 § 1 KRiO. Małżonek rozwiedziony, który nie został uznany za wyłącznie winnego rozkładu pożycia i który znajduje się w niedostatku, może żądać od drugiego małżonka rozwiedzionego dostarczania środków utrzymania w zakresie odpowiadającym usprawiedliwionym potrzebom uprawnionego oraz możliwościom zarobkowym i majątkowym zobowiązanego.
§ 2. Jeżeli jeden z małżonków został uznany za wyłącznie winnego rozkładu pożycia, a rozwód pociąga za sobą istotne pogorszenie sytuacji materialnej małżonka niewinnego, sąd na żądanie małżonka niewinnego może orzec, że małżonek wyłącznie winny obowiązany jest przyczyniać się w odpowiednim zakresie do zaspokajania usprawiedliwionych potrzeb małżonka niewinnego, chociażby ten nie znajdował się w niedostatku.
:cacy

Komentarz doklejony:
Hakaa Moim celem nie jest Ciebie zdyskredytować ale naprowadzić na typowy scenariusz na sali sądowej. Tam nie chodzi o to kto się z kim bzykał w małżeństwie tylko kto doprowadził do rozpadu związku małżeńskiego.
Wierz mi często widzę na sali sądowej i głupotę ofiar zdrady i pazerność tych którzy zdradzili. Widzę też jak rozpadają się nowe związki tych którzy zdradzili i że ich nowe życie to jednak nie była sielanka w starciu z rzeczywistością.
3739
<
#90 | Deleted_User dnia 23.04.2016 11:53
Ok, PIT. Nie wiedziałem, że od tej strony atakujesz :-)
Coś jest w tym co piszesz, ale myślałem, że działa to tylko w niektórych krajach np. w Niemczech, gdzie przekonał się o tym mój brat.

Ożenił się z Chorwatką, byłem na ich ślubie w Chorwacji i patrząc na państwa młodych myślałem sobie "jestem ciekaw kiedy to się rozpadnie". Nie mogłem uwierzyć, że brat - podbijacz niewieścich serc, człowiek hiperaktywny, sportowiec wziął za żonę kobietę obcą w każdym zakresie. Ultrapasywna (pilot w ręce i tv), powolna, niespecjalnie nawet atrakcyjna.

Rozwiedli się po 2 latach, brat był zaszokowany nakazem sądu do płacenia jej ...alimentów a dzieci nie mieli. Zaprawdę dziwne to prawo.

Więc przyznam ci rację, że od tej strony romansowanie może być niebezpieczne, ale jakże ekscytujące! :-)
9937
<
#91 | Ramirez dnia 23.04.2016 13:08

Cytat

AMOR napisała: "Pokochałeś kobietę, która nosi w sobie jakąś ułomność. "

No co ty Amor! Jaką ułomność? To naturalne, że pożądamy i wciąż szukamy. Wszyscy to mamy wpisane w geny. Nie wierzę, że Ty nigdy nie oblizałaś warg na widok innego faceta.
Hamulce moralne czy jakieś tam inne, działają, do pewnego momentu;


Dlatego zawsze powiadam, że kurewstwo to nie praca, to charakter! Fajne

Uczucie: "chcę", "pragnę" - jest podstawowym motywatorem naszych działań. Przed rozpasaniem hamują nas narzucane nam normy, czy to w formie regulaminów, kodeksów, ustaw, czy też norm religijnych, które są o tyle dobre, że nie stawiają nas wobec wszelkich dylematów: tam proste "nie cudzołóż" załatwia wszystko - dlatego też liberalizm i lewactwo ze swoim luzackim podejściem jest aż tak bardzo szkodliwe, dlatego wszelkich komuchów trzeba bezwzględnie zwalczać, tych liberałów od siedmiu boleści, szKODniki i obcy nam element gonić z Polski niczym zarazę - bowiem oni mają jedynie do zaoferowania rozkład lokalnej społeczności, a nie wydumane przez polityków "ubogacenie kulturowe".

Takie prawo szariatu jest o tyle bardziej genialne, że radykalnie dodaje do norm zwyczajowych dość solidną zasadę, niczym u nas mandat za złe parkowanie: kamienowanie - tam cudzołożnica wie, że jak jest zabawa, to jest i spore ryzyko... Czyż nie wspaniała religia?!... Fajne Zaprośmy ich na swoje podwórko! :brawo

Zakładanie zaś, że skoro nikt nie widzi, to można kraść - jest dość prymitywne, tak samo, że skoro chcę seksu, to mogę - nie bacząc na normy i zasady. "Mam prawo do szczęścia", powiedziała jedna znana mi hiena, rozbijając świadomie rodzinę z trojgiem małych dzieci, zabierając im ojca - takie coś jest w powszechnej sprzedaży.

Po to człowiek ma nad sobą tego rozumnego "pana", by ten nad nim panował - gdyż jeśli nie, to mamy do czynienia ze zwykłym zbydlęceniem, zezwierzęceniem. :rozpacz
A zbydlęcenie, tak jak prymitywizm umysłu - to jest ułomność... jak napisała Amor.
12604
<
#92 | Atrakcja dnia 23.04.2016 14:42

Cytat

Moja praca to głównie męska klientela (bez podtekstów smiley), ale na żadnych zjazdach firmowych nigdy emocje nie wzięły góry, chociaż miałam wrażenie, ze właśnie po to były organizowane.


Widzisz Vera, jeśli dany meżczyzna nie wzbudza w kobiecie emocji/pożądania/uczuć to ona nie pęknie. I to wcale nie dlatego, że tak sobie postanowiła. Po prostu nawet nie ma pokusy to jak może polecieć. Szeroki uśmiech Kiedy zjawi się taki, który wzbudza emocje/pożądanie - jak zwał te wszystkie rzeczy tak zwał - to i nie tak trudno jest się skusić. Szeroki uśmiech

Mając dobrego męża i dziecko, powinno się pewnych sytuacji i pokus unikać. Fajne
Jeśli zależy mi na rodzinie i widzę, że jakiś inny facet zaczyna mnie pociągać to spierdzielać od niego jak najdalej, a nie brnąć w tarapaty. :rozpacz

Kręgosłup moralny nie polega na tym, że nikt nas nigdy nie będzie pociągał (poza jednym mężem czy żoną), że żadne pokusy nas nigdy nie zainteresują, tylko na tym by na wczesnym etapie podejmować decyzje czy wchodzimy w coś czy nie.

Znam pannę, która pisała potajemnie smsy z innym facetem, twierdząc, że to tylko pisanie i nigdy męża nie zdradzi bo ma hamulce (haha). Szeroki uśmiech Uprzedzałam, że jak nie skończy tego natychmiastowo to będzie płacz i zgrzytanie zębami. Miało skończyć się na pisaniu, a skończyło się na bzykaniu. I na płaczu i zgrzycie zębów oczywiście. Szeroki uśmiech
3739
<
#93 | Deleted_User dnia 23.04.2016 21:16
Atrakcja napisała: "Jeśli zależy mi na rodzinie i widzę, że jakiś inny facet zaczyna mnie pociągać to spierdzielać od niego jak najdalej, a nie brnąć w tarapaty."

Tak szanowna pani, trafiłaś w samo sedno. Bardzo trudno jest oprzeć się pokusie, a jeśli w związku nie wszystko "funguje ", to kusiciel(ka) ma ułatwione zadanie.

Rzeczywiście lepiej unikać spotkań z atrakcyjną pokusą, ale jeżeli się taka nadarzy, to czy naprawdę chcemy uciec?
5808
<
#94 | Nox dnia 24.04.2016 16:44
...,, 28-03-2013
Nieważne jakie pokusy istnieją wokół, decyzja zawsze należy do kuszonego, chce ulec pokusie lub nie.
Nie da się z tego świata wyeliminować pokus - to nierealne.
Czy wszyscy ulegają....NIE ....choć sidła w postaci pokus wszelkich świat zastawia na wszystkich jednakowo.

Autor: Margaret
3739
<
#95 | Deleted_User dnia 24.04.2016 18:41
Nie wiem, czym kierują się ludzie zdradzający, bo sama nigdy nie zdradziłam. Byłam za to zdradzana wielokrotnie.. przez tego samego mężczyznę. Do bólu, do imentu, do kości. Dlaczego do rkoscir1;? Bo zdrada przypomina penetrację twojego ciała obcęgami, bez znieczulenia, rwanie tkanki narzędziem tortur, wyrywanie jego części po kawałku, jeszcze dymiące od ciepłej krwi wyrzucanie ich na śmietnik. Nikt nie wie, kto tego nie przeżył. Dlatego nie pojmę nigdy, lekkich i na wpół prześmiewczych sformułowań w rodzaju;
rRzeczywiście lepiej unikać spotkań z atrakcyjną pokusą, ale jeżeli się taka nadarzy, to czy naprawdę chcemy uciec?r1;

Kto kocha naprawdę, nie zdradza. Nawet gdy w związku coś nie gra, nawet gdy ma się pokusy, nawet gdy nie ma gdzie uciekać! To nie tylko kwestia woli lub jej braku, nie tylko kwestia wielkości pokusy, to kwestia własnej wartości i własnej godności. Dziś zdradzę żonę/męża, jutro coś ukradnę, albo kogoś zabijer30; Dlaczego nie? Przecież raz się żyje! Wszystko dozwolone! Można kłamać, zdradzać, oszukiwać, bo to tylko rkorzystanie z życiar1;.
A przecież można kogoś zabić zdradą, tak jakby się mu trucizny dosypało do porcji porannego mlekar30; Wiem, bo sama ledwie przeżyłam zdradę.
Czy jestem jakimś dziwolągiem? Nier30; W miarę ładna ze mnie kobieta, wykształcona tez dostatecznier30; Czy nie miałam okazji do zdrad? Miałamr30; Przykład; mój kolega z pracy, żonaty, zagiął na mnie parol jak to się mówi. Jesteśmy razem w pracy, on dyszy mi do ucha, jaka to jestem ładna, jak go pociągam, jak na niego działamr30; Dzwoni jego telefon. Niezadowolony odbiera.. Dzwoni jego żona/narzeczona? A on; Tak kochanie, kupię ci te słodkie bułeczki, które lubisz.. tak, te z makiemr30; nie zapomnęr30; Ja ciebie też.
Po czym odkÅ‚ada telefon i zwraca siÄ™ do znów do mnie; Na czym to skoÅ„czyliÅ›my? Z przymrużeniem oka)))
Było kilku takich, którzy nie mieli niby żon, narzeczonychr30; Ale ja miałam! Ja chciałam wszystko w swoim związku ułożyć, uratowaćr30; Spanie z obcym facetem jakoś nie przybliżało mnie do tego celu.
I nie gniewajcie się panowie, ale nie spotkałam w życiu żadnego z was, kto miałby pod tym względem poukładane pod grzywką. Dramat zaczynacie wtedy, gdy to kobieta was zdradzi. Dokąd to wam zdarza się rchwilka zapomnieniar1;, to uważacie że wszystko gra. Jak nazwał to nawet kolega z forum; Jest różnica między samcami a samicamir1;.
3739
<
#96 | Deleted_User dnia 24.04.2016 18:58
Sybilla, podpisuję się pod tym czterema kończynami.
12604
<
#97 | Atrakcja dnia 24.04.2016 19:25

Cytat

Rzeczywiście lepiej unikać spotkań z atrakcyjną pokusą, ale jeżeli się taka nadarzy, to czy naprawdę chcemy uciec?


Oczywiście, że mamy ochotę ulec. Gdybyśmy nie mieli ochoty to nie byłaby to żadna pokusa. Szeroki uśmiech

Ale tutaj stoimy przed wyborem, nasza przyjemność i czyjaś krzywda.
Myślę, że chęć aby nie zranić bliskiej osoby i nie spartaczyć dotychczasowego związku z nią, może być silnym motorem do tego by odeprzeć pokusę.

Samo życie składa się z różnych takich wyborów, a miłość przecież nie wygląda jak w filmach, że trwa w niezmiennej formie do późnej starości. W realnym życiu jest rutyna, spadek dynamiki uczuć i dodatkowo pokusy na zewnątrz.
Jeśli jednak kogoś kochamy i zależy nam tej osobie to wybór wydaje się oczywisty.
12891
<
#98 | pit dnia 24.04.2016 20:27
Sybilla nawet jak ktoś już chce zmienić swoje życie to może się rozwieść (odejść) a później samotnie podbijać cały seksualny świat.

Cytat

Bo zdrada przypomina penetrację twojego ciała obcęgami, bez znieczulenia, rwanie tkanki narzędziem tortur, wyrywanie jego części po kawałku, jeszcze dymiące od ciepłej krwi wyrzucanie ich na śmietnik. Nikt nie wie, kto tego nie przeżył. Dlatego nie pojmę nigdy, lekkich i na wpół prześmiewczych sformułowań w rodzaju

Jest tutaj stary wątek "Zdrada=zabójstwo" Autor napisał :

Cytat

Jest powszechna społeczna nieświadomość co znaczy zdrada. Powszechne jest usprawiedliwienie tego bezkrwawego zabójstwa. Tak zabójstwa. Nie pomyliłam się, ani nie przesadziłam. To bezkrwawa zbrodnia na człowieku, którego się kochało, któremu się tą miłość i wierność przysięgało.

Ja sama jeszcze rok temu, myślałam o tym beznamiętnie i bez zrozumienia. Dlatego mam świadomość, że to daleko wydawałoby się idące porównanie, nie jest przesadą. Dziś jestem żywym trupem. Nie wiedziałam, że w momencie, ba w sekundzie w którym dowiadujemy się o zdradzie, coś pali się bezpowrotnie w głowie, coś co stanowi własne "ja" . To trudno zrozumieć, ale jak znikło własne ja, czy właściwie się żyje? Tym jesteśmy przecież. Ciało żyje, intelekt co prawda okaleczony potwornie ale działa. Na zewnątrz nic nie widać oprócz dziwnie roztrzęsionego człowieka. Człowieka, który wie, że tam gdzie są jego uczucia nie ma nic i każda próba wejścia w ten obszar kończy się koszmarem przerażenia. Buduje się więc jakąś protezę siebie,ale nigdy to już nie jest to. Tego naprawić się nie da.

Zdrada jest więc skoczeniem w przepaść, czymś czego już nigdy nie da się naprawić. Może tylko wyglądać - no jakoś to się udało, przeszło, minęło, wybaczyło. To są obrazy stworzone na funkcjonowanie z innymi. Prawda jest inna i okrutna. Ale osób zdradzonych się nie słucha, a i oni sami zdają sobie sprawę z tego ogólnego niezrozumienia z zewnątrz, wszak kiedyś sami nie rozumieli, więc nie mówi, bo po co.

Zdrada zabija też w jakimś sensie zdradzającego, tylko to jest co, co będzie toczyć długo, powoli i coraz więcej, czego nie widać na początku, ani nawet można nie odczuwać dłuższy czas.

Zdrada zabija wiele osób w otoczeniu. Psychikę dzieci, a często wielu wydawałoby się nie związanych z parą osób. Ja ofiar zdrady, która mnie dotknęła naliczyłam 10. To osobiste WTC i nigdy nic nie będzie już tak samo.

Zdrada to zabójstwo w obszarze psychiki, które stanowi ludzkie ja, ale nie tylko. Zdrada powoduje, że nawet bardzo silne wewnętrznie osoby ocierają się o samobójstwo. Dotyczy to tak partnerów jak i dzieci i do niektórych niestety dochodzi. Zapytajcie któregokolwiek ze zdradzonych czy myślał o samobójstwie. Odpowie wam, że był bliski tego. I nieistotne było nawet co normalnie myślał na temat samobójstwa.

Dzieci mają podkopany sens swojego istnienia, wiarę w najbliższych, własne bezpieczeństwo. Zdradzając żonę, męża zdradza się własne dzieci, ale zdradzający w momencie w którym tkwi w amoku zdrady nie myśli o tym. Wszystko jest daleko, wszystko takie nic. Czym jest to nic okazuje się później. Niestety za późno. Wielu zdradzaczy kiedyś powie, chciałbym aby to się nigdy nie zdarzyło. Ale się zdarzyło i nie da się zmienić czasu.
Więc stawiam ten znak ostrzegawczy. Uwaga przepaść.

Zdrada to zabójstwo rozłożone na czas w sensie fizycznym. Zdrada partnera to infekowanie go wszelkiego rodzaju chorobami, jest ich setki. Niektóre w ogóle nie kojarzone z chorobami wenerycznymi. Narażanie partnera na choroby jest zabójstwem. Wiele z nich jest śmiertelnych, niektóre w latach i nie tak spektakularnie jak jak HIV czy kiła, ale np wirusowe zapalenie wątroby, które też przenosi się w ten sposób.

Zdrada to narażenie partnera na konsekwencje zdrowotne potężnego długotrwałego stresu, który nie zostaje bez znaczenia dla organizmu.
Zdradzeni nie jedzą miesiącami, bo nie są w stanie i nie z powodu widzi mi się. Wielomiesięczne niedożywienie swoje robi. Zdradzeni nie śpią, nie są w stanie usnąć, zdradzeni nie są w stanie podejmować długo normalnych funkcji społecznych, można by dodawać i dodawać co naprawdę się dzieje.

Ten świat jest światem nieznanym dla tych, których to nie dotknęło. Nawet nie za bardzo jest do pojęcia. I nikomu nie życzę aby miał okazję pojąć.

Nie mniej myślę, że należy się przeciwstawić tym społecznym przyzwoleniom, umniejszaniu tematu i robienie zabawy i sensacji z ludzkiego życia. Jest mnóstwo ciężko okaleczonych ludzi wokół, są już w jak jakichś zaświatach tego świata, który leci jak oszalały bąk ku kolejnym przepaściom bez powrotu.
6755
<
#99 | Yorik dnia 25.04.2016 13:17
Sybilla, tak się zatopiłaś w swoim bólu, że tracisz obiektywizm. Ale to normalne.
Emocje powstałe z poczucia doznanej krzywdy są silne, zawsze się podpisze pod nimi ktoś, kto doznał podobnej. Niektórzy nawet pięcioma kończynami Uśmiech


Ramirez,

Cytat

Takie prawo szariatu jest o tyle bardziej genialne, że radykalnie dodaje do norm zwyczajowych dość solidną zasadę, niczym u nas mandat za złe parkowanie: kamienowanie - tam cudzołożnica wie, że jak jest zabawa, to jest i spore ryzyko... Czyż nie wspaniała religia?!... Zaprośmy ich na swoje podwórko!



Tak jakoś zawsze jest, że radykałowie, niezależnie od narodowości, wyznania i koloru skóry, głosząc górnolotne hasła i idee, wprowadzając zasady, powołując się na najwyższe świętości religii, która jest pod ręką i wszystko, co można wypaczyć i wykorzystać dla swoich celów ograniczania wolności i podporządkowania sobie innych, tylko sobie dają nieograniczone prawa do wszystkiego;

Historia się powtarza, od tysiącleci w różnych zbiorowościach, na mniejszą czy większą skalę; Zawsze dobrze sprawdzają się metody sekciarskie, stare jak świat, czyli zaszczepianie fanatyzmu i zastraszanie; Zawsze idzie to w jednym kierunku;

Fanatyzm niestety jest zaraźliwy, bo gra na prymitywnych emocjach, zwłaszcza prymitywnych ludzi, całkowicie odbierając im resztki rozumu niezależnie od wyznania. Może być to dowolna religia, którą można wypaczyć, zarówno katolicyzm czy islam; Akurat w tych przypadkach dobrze udokumentowano zbrodnie, do jakich z imieniem boga na ustach można było i można się dopuszczać.

Gdy nie ma wroga lub kogoś, na kim można się wyżywać, trzeba koniecznie go stworzyć lub wymyślić, bo dzięki temu grupa fanatyków poczuje swą wyjątkową jedność i wspólny cel.
Gdy nie ma wroga zewnętrznego, zostaje wewnętrzny, jak jest go mało, można piętnować cokolwiek, najlepiej słabszych, kobiety idealnie się do tego nadają;
W obu religiach nie znaczyły nic. Za kilka kóz można było nabywać samicę rozpłodową lub dla przyjemności mężczyzny; Islam do tej pory się z tego nie wyzwolił, a chrześcijaństwo robi dobrą minę do złej gry, bo w cywilizacji zachodniej kobiety zyskały na znaczeniu.
Tęsknota do czasów jaskiniowych u radykałów jest jednak ogromna, na ogół u miernot, które nie potrafią się odnaleźć w bardziej skomplikowanym świecie, w którym nic nie znaczą;
Potrzebują też guru, który autokratywnie będzie im mówił, co jest dobre a co złe;
Duża część Homo postsovieticus ma to chyba już w genach, bo samodzielne myślenie często wielu jest obce.

Zachwycanie się bezkrytycznym wprowadzaniem fanatycznych norm postępowania jakiejkolwiek religii jest, co najmniej nie na miejscu;
W przypadku kamienowania kobiet trzeba wspomnieć, że nie dotyczy to mężczyzn. Kobieta zgwałcona też jest kamienowana, bo to też zawsze jej wina.
Taka tam religijna norma zwyczajowa, bardzo korzystna dla mężczyzn.
Nie ma żadnego problemu z gwałceniem kobiet innych wyznań, nawet swoich, które nie są własnością jakiegoś mężczyzny. To kobiety problem, że się dała. To też taka norma zwyczajowa.
Trzymanie pod zamknięciem i zmuszanie do współżycia póki nie zaciąży, też taka norma.
A jak nie może zaciążyć, to szwagier też ją namiętnie dopycha, ojciec lub wuj, bo jest tylko samicą rozpłodową, póki nie urodzi syna.
Normy zwyczajowe, to często religijne, bo religia daje uzasadnienia do podporządkowywania sobie innych. Z wolą nieobecnego boga ciężko dyskutować przez jego wyznawców; Tak się składa, że jego wola jest dla nich bardzo korzystna, najczęściej kosztem innych;

Cytat

A zbydlęcenie, tak jak prymitywizm umysłu - to jest ułomność... jak napisała Amor.


Tak, tylko kogo, bo bydło potrafi funkcjonować tylko w stadzie Uśmiech

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?