Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Kolejna banalna historia - 8 lat szczęśliwego pożycia (tak mi się wydawało), dwójka cudownych dzieci, własna firma, zero problemów - po prostu sielanka i nagle cios! Nie ma sensu pisać o szczegółach, wiem już wszystko, mam dostęp do skrzynki i telefonu żony. Żona jeszcze nie wiem, że ja wiem. Myślałem, że jestem twardym facetem, ale to mnie po prostu rozjechało! i nie chodzi mi o sam fakt fizycznej zdrady bo to mógłbym sobie jakoś wytłumaczyć, ale ten stopień zażyłości z kochankiem po dwóch tygodniach??? (naprawdę poznali się dwa tygodnie temu)Te poranne sms-y "Dzień dobry Kochanie" itp., to ja przez 10 lat buduje związek, zajmuje się dziećmi, pracuje, dogadzam żonie a ona jakiemuś sku....y synowi, którego w ogóle nie zna, po dwóch tygodniach mówi Kochanie!!! Czuje się jakby mnie przenieśli z prawdziwego życia do telenoweli dla nastolatków. Najgorsze jaka teraz w domu jest "do rany przyłóż": co ci jest "Kochanie" (!), dlaczego jesteś taki smutny ? mogę Ci w czymś pomóc ? Tak Ku...wa!, przestań każdego dnia wbijać nóż w plecy! No ale przejdźmy do rzeczy, te kilka dni po pierwszym szoku przeznaczyłem na konsultacje z prawnikiem, poszukiwanie nowego lokum dla siebie i strategii odkrycia kart. Największy "orzech" mam z dziećmi, kocham je najmocniej na świecie, a dzieci kochają matkę. Kompletnie nie wiem jak ich w tej sytuacji nie skrzywdzić. Nie zamierzam się z nią kłócić, chce wszystko rozwiązać polubownie, zostawię jej dom (tak, już czytam wasze komentarze , że jestem nienormalny, ale dzieci kochają ten dom i czują się w nim dobrze) i będę łożył połowę na utrzymanie dzieci, ale jak im wytłumaczyć, że tatuś nie mieszka już z mamusią, co zrobić żeby nie straciły poczucia bezpieczeństwa, jak spędzać święta, wakacje, nie ma pojęcia jak to rozwiązać. Chyba przejdę się do psychologa dziecięcego po poradę, ale może wy macie jakieś doświadczenia ?
po ilości waszego pożycia sądzę że dzieciaki są małe.Początkowo można im powiedzieć że ze względu na pracę nie sypiasz w domu.Z czasem przyzwyczają się do sytuacji /gorzej z tobą/Co do polubownego załatwienia rozstania to nic nie wiesz zanim nie porozmawiasz z żoną.Może być tak że ona zaakceptuje decyzję,dogadacie się co do opieki nad dziećmi,chętnie przyjmie twoją część domu.Ustalicie na papierze kto dzieci zawozi ,kto przywozi na zajęcia,kto z nimi później spędza czas.....Ale może być też inaczej ,ty się wyprowadzisz,rozwód bez orzekania o winie,nie dzielisz majątku.Ona przed rodziną /znajomymi/może odstawić porzuconą,pokrzywdzoną i jako taka stawiać tobie warunki /dzieci/... zostawię jej dom ..."-oficjalnie tego nie rób,zaczekaj na jej reakcję i długofalowe zachowanie .Możesz unormować to z czasem /na nią lub na dzieci/
Nox, dzięki za odpowiedź. Podziału majątku nie będzie bo mamy rozdzielność, domu formalnie jej nie przekaże ale będzie mogła w nim mieszkać z dziećmi. Zresztą finanse to nie problem, bo ona własną firmę, mieszkanie i dom tylko w znacznie gorszym standardzie. Syn ma 8 lat, córka 5. Ona tej decyzji nie zaakceptuje, tylko będzie się kajać, ale po tym co przeczytałem i usłyszałem (zainstalowałem podsłuchy) nie ma h...a w wsi żebym jej darował! Nie będzie chciała rozwodu bo ma 40 na karku (tyle że jest bardzo atrakcyjna), a jej gach to 2o paroletni amator mężatek, zresztą z ich rozmów wynika, że nie tylko moją żonę uwodzi, co jej nie przeszkadza! To jest dla mnie dziwna sytuacja bo z jednej strony traktuje to nonszalancko jak partyjkę tenisa a z drugiej to jej zaangażowanie emocjonalne jej dla mnie porażające. Kolesiowi na bank za miesiąc-dwa przejdzie. Ku...wa, gdzie ona miała rozum jak się w to pakowała?
Najbardziej mnie rozwala, że ona sms-suje i rozmawia z nim w domu przy dzieciach kiedy mnie nie ma!
działasz zdecydowanie ,podejmujesz ostateczne kroki bardzo szybko.Jeżeli w jej przypadku to zabawa w pogaduchy i dowartościowywanie się ryczacej 40 tki to będzie się bronić.Bez jej zgody ,przy tak małych dzieciach możecie się trochę potarmosić emocjonalnie a stracą na tym twoje kontakty z dziećmi.
Alan, co nagle to po diable; daj sobie czas; bo jak na razie nie możesz w to uwierzyć i wiele rzeczy Ci się w głowie nie mieści;
Gdy masz kota, musisz zdawać sobie sprawę, że kiedyś może Cię podrapać; taka jego natura; nie wystarczy wierzyć, że ma się pluszową maskotkę.
Masz dojrzałą kobietę w wieku największego popędu płciowego, nie wiedziałeś?
Ludzie myślą, że wszystkim różne rzeczy mogą się przydarzyć, ale nie im, bo są tak wspaniali, dokonują zawsze najlepszych wyborów, więc jest to nie możliwe, a życie uczy pokory.
Wybrał byś inną kobietę, testy różne przeprowadził i wciąż nie miałbyś żadnej gwarancji na przyszłość (jeśli by była zdrowa).
Potrzeby i poglądy w czasie się zmieniają, Twoje też;
Oceniasz na daną chwilę i nie wiesz do czego będziesz zdolny nawet chwilę przed, ona też;
Spróbuj to przerwać tak, żeby zapamietała i żałowała;
Wyglada na to, że to dla niej zabawa; nie zdaje sobie sprawy jak to się dla niej moze skończyć, poczuła się nastolatką, latka lecą i jeszcze na tak młodego zadziałała, to ją dowartosciowuje; nie wydaje mi sie, aby się zakochała, ale się skusiła i dobrze się bawi;
Nie poprzestała na flircie, wciągnęło ja to strasznie szybko. Fajnie być dojrzałą kobietą i u młodych wzbudzać porządanie, jeszcze ich czegoś nauczyć.
Dostała od niego mocne zainteresowanie, uwierzyła, że jest wyjątkowa, lepsza od tych, które do tej pory miał, w końcu swiat się kręci wokół niej; no musi się jakoś odwdzięczać, żeby zainteresowanie trwało.. :-)
Jak na razie miałeś z tego korzyści, była bardziej czuła, jej uwaga na Tobie wzrosła, z poczucia winy chce to jakoś odpracować, wynagrodzić, nie przekreśliła Cię. Wie, ze jest nie w porządku, więc che być dobrą żoną; Czyli nie odwaliło jej zupełnie; tamten nie zajął Twojego miejsca.
Gdybyś się nie dowiedział, jak się zabawia, pewnie byłbyś szczęśliwy;
Zaplanuj i zrób ostre kroki, bądź nieprzewidywalny, ale niczego nie zakładaj.
Teraz tylko brakuje, żebyś Ty zachował się jak dzieciak.
Zobaczysz, co z tego będzie.
Na razie chyba nie masz jasności sytuacji, tylko urażoną męską dumę i chcesz uciekać;
Źle, że wszystko przeczytałeś i usłyszałeś, nie było przeznaczone dla Ciebie, sam chciałeś, Przynajmniej możesz ocenic sytuację, szkoda, że nie na chłodno;
Musisz podjąć takie dycyzje, żeby ich nie załować, bo mogą być nieodwracalne, więc musisz mieć pewność czego chcesz, a będziesz to wiedział dopiero za jakis czas, gdy Ci emocje opadną...
Niestety przegrasz z kretesem w ten sposób postępując. Ty już sobie zaplanowałeś, że oddajesz dom, itd. Błąd. Dasz sygnał , że za każde jej świństwo gotów jesteś sowicie zapłacić. Będzie to wykorzystywać , aż nie będziesz miał już nic na stanie. Czym wtedy powalczysz o dzieci?
Póki co, ona jeszcze nie wie, że Ty wiesz. I to jest Twój czas. Jesteś bardzo ogarnięty, silny psychicznie, przemyśl od nowa, jak nie dać się wyrugować z życia dzieci.
Zdradzający działa na biegunowo różnych schematach, niż te które obecnie bierzesz pod uwagę.
Alan- dlaczego nie powiesz jej że wiesz? Szlachetne że chcesz odejść bez problemów ale?....bez przesady. Ty też jesteś ważny.
Ochłoń a jak będziesz gotowy zdobądź się na poważną rozmowę. Takim postępowaniem stracisz nie tylko dorobek życia ale i dzieci.
Dzięki za wszystkie komentarze, może rzeczywiście poczekam na rozwój wypadków, na razie temat rozwija się dalej, żona miała wczoraj lekkie załamanie, z rozmowy z przyjaciółką wynika, że nie wie co zrobić, tzn, wie bo chciałaby trzymać dwie sroki za ogon, chce mieć ciepełko w domu i kut..sa na boku, fajnie. W tej chwili to skłaniam się żeby po odkryciu kart nie chować się tylko ją wypieprzyć z domu. W poniedziałek umówiłem się do psychologa żeby obiektywnie ocenił sytuację i doradził jak mam się zachować. Tak czy siak we wtorek lub środę szykuje się dla niej małe trzęsienie ziemi. Boże jak bym chciał żeby wszystko było tak jak dawniej. Swoja drogą współczuję wszystkim, którzy nie mają tego poczucia pewności co robi druga strona, ta pewność daje mi dużą siłę i poczucie kontrolowania sytuacji. Jezu ! gdybyście wiedzieli jaką oskarową rolę odgrywam w domu, sam nie wiem jak ja w tej sytuacji zachowuje spokój.
..,, gdybyście wiedzieli jaką oskarową rolę odgrywam w domu..."niewielu z piszących tu potrafiło odkrywane wiadomości zachować dla siebie,najczęściej chce się je skonfrontować Prowadzi to niedorzecznych tłumaczeń i ,,zejścia do podziemia"zdradzacza..... Boże jak bym chciał żeby wszystko było tak jak dawniej...."jeżeli widziałbyś szansę dla was to chyba tylko wstrząs typu..,,skłaniam się żeby po odkryciu kart nie chować się tylko ją wypieprzyć z domu..."pozwoliłby żonie się ogarnąć i zrozumieć co wyprawia,co może stracić,co leży na szali?
no właśnie, kiedy pierwszy raz odkryłem w telefonie ciągłe kontakty z jednego numeru, pierwszą reakcją było żeby od razu z nią porozmawiać, w końcu jesteśmy razem tyle lat, nigdy jej o nic nie podejrzewałem , miała pełną swobodę i moje zaufanie, pół nocy gryzłem się w język żeby jej nie obudzić, ale przeczuwałem że pójdzie w zaparte i niczego się nie dowiem, kto się przyzna że zdradza?, dlatego drugie pół nocy przeczesywałem net w poszukiwaniu metod inwigilacji musiałem mieć twarde dowody żeby nie mogła już tego zanegować. Na bieżąco monitoruje sytuacje i teraz zaczyna trzymać gościa na lekki dystans, czyli ciągle się waha. Myślę, że następne dwa dni będą kluczowe. Jeżeli ma choć odrobinę oleju w głowie może się jeszcze opamięta, co oczywiście nie zmienia mojego nastawieni w kwestii rozwiązania całej sytuacji.
Komentarz doklejony:
....aha no i jeszcze łyżka miodu w beczce dziegciu, tej wahanie wynika po części z tego, że jak zdradziła przyjaciółce gość jest podobno kiepski w łóżku i rekompensuje sobie niedobory natury dużym samochodem i siłownią....marna pociecha, ale zawsze....
..., rekompensuje sobie niedobory natury dużym samochodem i siłownią....marna pociecha, ale zawsze....Alan ona prawdopodobnie nie przeszła z nim na inny poziom znajomości dlatego że z ty masz braki.Więc nie ma się co porównywać czy pocieszać.Facet ma bajer,jest młodszy,ona 40 lat i....poszło.
Komentarz doklejony:
jak znajdziesz czas przeczytaj ,,dylematy,wątpliwości"temat odświeżony po roku przez autora.Jesteście w podobnym wieku,wasze panie prowadziły intensywną korespondencję...
Alan....wycisz swoje myśli hmmmm a czy nie myślisz czasem że wasze małżeństwo jest do uratowania?
Wiem...wiem...zdrada to zdrada, ale może wcale tak nie miało być? Coś się wydostało spod kontroli...mam tysiące myśli
wiem że zdrady nie da się wytłumaczyć i znam ból....ostygnij troszkę....może okaże się że warto uratować wasz związek....no nie każdy związek od razu musi iść pod młotek.
Dzięki Noix, poczytałem. U mnie już pozamiatane, nie miałem siły ciągnąc dalej tej farsy, umawiali się dzisiaj na wieczór więc zrobiłem konfrontację z dowodami i tam mam już ich tyle, że można nakręcić kiepski serial o zdradzie. Oczy miała jak 5 zł, nie mogła z siebie wydusić słowa po czym oczywiście błagania i litania na kolanach, "...że to wszystko bez znaczenia, że kocha tylko mnie i dzieci, że rodzina jest dla niej najawazniejsza(!) dobre sobie można by pomyśleć, że potknęła się na chodniku i przypadkiem nadziała na ku...sa!, żebym jej wybaczył i dał jeszcze jedną szansę że wszystko skończy. Ale byłem twardy jak skała, przeciągnąłem ją po podłodze jak burą su...kę, powiedziałem że ma dzień do wyprowadzki z domu, że jak będzie się stawiać to zrobię seans dźwiękowy w salonie dla całej rodziny czyli bliższych i dalszych krewnych z jej interesujących rozmów. Oczywiście wcale nie czuję się lepiej, może lekka ulga, że wyrzuciłem w końcu z siebie to całe gówno, teraz na horyzoncie zostały tylko dymiące ruiny.......
Komentarz doklejony:
Vitaminka oddałby wszystko żeby wrócić do tego co było, ale wątpię czy to się da posklejać. Straciłem do niej całe zaufanie i obawiam się, że już go nigdy nie odzyskam. Po tym co usłyszałem i przeczytałem......
należy ci się Oskar nie tylko za grę ale też za reżyserię.Mimo wszystko współczuję.Może twoja postawa uświadomi jej że z tobą to nie przelewki.Jak opadną emocje,minie trochę czasu na spokojnie przemyślisz czy to koniec.
Zobaczymy...na pewno będzie kontynuacja tej historii, nie powiedziałem jej wszystkiego o mojej inwigilacji i zostawiłem sobie jednego asa w rękawie, zobaczymy teraz jak potoczą się sprawy z jej chłoptasiem, zobaczymy czy była szczera w swoim żalu, czy tylko znowu łgała jak przez ostatnie tygodnie...
Alan nie obraź się, ale czytając to co napisałeś miałam wrażenie, że Breivik w więzieniu nauczył się polskiego i okupuje internet.
Nie znam ciebie ale si boję. Przerażające zimno wieje od ciebie i wyrachowanie.
Nie popieram zdrady, ale pal licho twoją żonę. Ciekawe, w którym momencie ujdą z ciebie emocje i ile zniszczenia one przyniosą?
Ale byłem twardy jak skała, przeciągnąłem ją po podłodze jak burą su...kę
hmmmm
Cytat
8 lat szczęśliwego pożycia (tak mi się wydawało), dwójka cudownych dzieci, własna firma, zero problemów - po prostu sielanka i nagle cios!
A wiesz co mi się wydawało? a no że w tej całej historii czułam od Ciebie zimno, dziwną szlachetność usunięcia się z domu , wszystko załatwić polubownie, wiedząc o zdradzie i zero dyskusji.
Nie wiem jak żyliście z prostej przyczyny- nie znam was. Pierwszy cytat dużo mi powiedział o tobie. Za dużo. Zero problemów, szczęśliwe pożycie? hmmmm i zachowanie bestii?????? Tak, zostałeś zdradzony, ale nic nie upoważnia Ciebie do takiego prostackiego zachowania....wyrachowany????????????????
Vitaminka jaka dyskusje masz na mysli, nie czytalas tych wszystkich wpisow na forum?, ktory ze zdradzajacych sie przyznal. Jezeli mojej zonie czegos brakowalo mogla mi o tym powiedziec przed wskoczeniem innemu facetowi do łóżka. Ten chłód i cynizm bijacy z moich wpisow to moja zbroja i mój jedyny oręż jaki mi pozostał żeby nie zwariować. Co miałem zrobić? Porozmawiać z żoną i usłyszeć tylko zaprzeczenia? Miałem potem jak inni uczestnicy forum żyć w niepewności i karmić się złudzeniami? Ja po prostu mam analityczny umysl, wyciagam wnioski, szukam rozwiazania i dzialam. Gdybym tego nie rozwiazal w ten sposob romans by sie rozwinal na dobre i wiecie co? jesli ten dramat będzie miał szczęśliwy finał to tylko dzięki takiemu radykalne cięciu. Nie powiedzialem ze na pewno nie dam jej drugiej szansy, ale do odkupienia potrzebny jest wstrzas, szczery żal i skrucha za grzechy. Gdybym okazal slabosc zona wczesniej czy pozniej zaczela by mna gardzic. Prawda nie znacie mnie ale mogę was zapewnić ze nie miała najmniejszego powodu do zdrady. To ja i moje dzieci zostały skrzywdzone wiec nie powinienem się tłumaczyć.
Komentarz doklejony:
Do Nicka. To nie prawo serii tylko brak doswiadzenia żony w zacieraniu śladów , poza tym jeśli się dobrze zna druga osobe to naprawdę nietrudno zauważyć zmiany w jej zachowaniu.
Jak zdradzony facet się mazgai, to jest, wg większości, miękką pipą.
Jak się złości i reaguje zdecydowanie i jednoznacznie, robicie z niego bestię.
Alan. Nie musisz się tłumaczyć. Faza szoku i wściekłości pomaga Ci przetrwać pierwsze, najtrudniejsze momenty. To normalne.
Podziwiam Cię i doskonale rozumiem. Bo ja też nie beczałam, ale od razu działałam. Dla mnie jesteś facetem z jajami. Szacun.
Gdybym okazal slabosc zona wczesniej czy pozniej zaczela by mna gardzic
Wiesz, nie wiem czy po tym co zrobiłeś właśnie wcześniej czy później nie będzie tobą gardzić bo o ile nic nie usprawiedliwia jej zdrada, to twoje zwierzęce zachowanie również.
Cytat
To ja i moje dzieci zostały skrzywdzone wiec nie powinienem się tłumaczyć.
Nie musisz się tłumaczyć, prowadzimy dyskusję i czasem może ona tak wyglądać.
Mnie natomiast zastanawia czy osoba skrzywdzona ma upoważnienie na krzywdzenie?
Kiedy znacznie wcześniej pisałam że mam tysiące myśli...gdzieś przelatywało mi po głowie coś "mrocznego", zimnego, podporządkowanego, aczkolwiek też wyżej napisałam że nie znam waszego życia ani was...nie oceniam Ciebie jakim jesteś człowiekiem, ale mam prawo ocenić chamstwo damskiego boksera tu i teraz.
Wiesz-
1. Ja nie popieram zdrady, nie głaszczę i nie tłumaczę.
2. Ja nie popieram przemocy fizycznej.
1+2 zawsze będzie dla mnie dnem.
Przecież to są tak silne emocje, że człowiek często nie jest w stanie zapanować nad swoimi reakcjami. Nie może i już.
Chamstwo damskiego boksera?! Gdzie tu chamstwo?!
Chłopak próbuje nie zwariować, a przy tym wyleźć jakoś z tego goowna i robi to wyjątkowo, jak na tę posraną sytuację, celnie i, co ciekawe, wielotorowo.
Wiem, że tak można. A na słabości przyjdzie jeszcze czas.
Osoba skrzywdzona nie ma upoważnienia na krzywdzenie, ale ma prawo do obrony.
Vitaminka ja też brzydze się przemoca! to zostawiam prymitywny osobnikom chyba nie wzięłas moich słów o przeciąganiu na serio??? To była tylko metafora, w trakcie konfrontacji nawet nie użyłem w stosunku do niej ani jednego wulgarnego epitetu, oczywiście trochę mięsem porzucalem ale nie bezpośrednio do niej. Wracając do mojego wyrachowania i zimnych kalkulacji, wina mojej żony jest bezdyskusyjna, jest dorosla, sama podejmuje decyzje i ponosi konsekwencje, ale ten amator cudzych żon też się dobrze przysłóźył wiec jemu też zorganizuje niespodzianke, nie martw się zero przemocy i kolizji z prawem, ale nie teraz poczekam aż o tym zapomni i kiedy będzie się delektował kolejna ofiarą dostanie nauczkę. Jak wiadomo zemsta najlepiej smakuje na zimno
Osoba skrzywdzona nie ma upoważnienia na krzywdzenie, ale ma prawo do obrony.
Do jakiej obrony? Przeciągnięcia po podłodze? To samosąd a nie obrona.
Tak, masz racje- emocje są bardzo mocne ale nie pisz mi że nie można panować nad sobą i już. Jak nie można i już - to trzeba się leczyć.
Nie proponuję Alanowi aby dał się zwariować ale proponuję aby właśnie nie dał się zwariować i w tym wszystkim co go spotkało zachował też godność dla siebie.
Komentarz doklejony:
Cytat
chyba nie wzięłas moich słów o przeciąganiu na serio???
kurka wodna, wzięłam na serio i wkurzyłam się bo jednako brzydzę się zdradą jak i takimi czynami
Pierdu, pierdu.
I tak zrobi to, co czuje.
Ja wywaliłam z chaty. Jeszcze dostał kopa w walizkę. Żałuję, że nie w duupę.
Tak. Jestem harpią. Jestem męskim bokserem. Czy to był samosąd?! Nie. To była obrona.
Nie żałuję. Dzięki takim, a nie innym reakcjom, nie wylądowałam w psychiatryku.
Dzieci straciły ojca, bo się od nich całkiem odwrócił, ale mają silną matkę.
Która gotowa jest za nich oddać życie.
Komentarz doklejony:
A znam gościa, który faktycznie przeciągnął za włosy przez korytarz swoją niewierną i zostawił pod drzwiami, skamlącą.
Teraz są razem i solidarnie przyklaskują kurestwu mojego byłego.
:niemoc
Avenious często się śmieję że powinnam swojego zwalić ze schodów, ale wiesz co? gdyby wrócić sytuację , też bym tego nie zrobiła. Każdy spostrzega siłę inaczej
Nienawidzę zdrady, nienawidzę przemocy fizycznej i wybacz mi owe zboczenie ale będę zawsze jednakowo reagowała choćby to nawet była osoba zdradzona.
No nie, żadnego dosłownego przeciągania, na Boga to w końcu matka moich dzieci, sam bym tego nie zrobił ... ale rozumiem ze ktoś może popłynąć na fali emocji .
Ok, dziękuję towarzyszom niedoli za wszystkie komentarze i grupową terapię ale pora spać, przez ostatnie kilka dni spałem po 3h i musze nadrobić. Zobaczymy co też przyniesie jutrzejszy dzień.
Nie będzie chciała rozwodu bo ma 40 na karku (tyle że jest bardzo atrakcyjna), a jej gach to 2o paroletni amator mężatek, zresztą z ich rozmów wynika, że nie tylko moją żonę uwodzi, co jej nie przeszkadza!
Coś mi się wydaje, że ów gach jak go nazywasz, szuka mężatek aby w ten sposób podnieść swój status materialny.
Dla żony jest odskocznią od domu, pracy no i fakt posiadania kogoś młodszego- zatrzymanie biologicznego zegara.
Faktycznie wcale nie musi być zakochana a tylko oczarowana, łasa na miłe komplementy i dowartościowana młodym ciałem.
Rozwodu może nie chcieć nie ze względu na wiek (zapewniam Cię że to nie jest problem) a ze względu na to, czego oczekiwała zadając się z młodym kochankiem. Upsss nie wzięła pod uwagę, że możesz odkryć jej "zabawę".
Alan, proponuję Ci porozmawiać z nią abyś choć sam mógł zrozumieć czym się kierowała,...abyś mógł być pewien czego chcesz Ty... czy chcesz cokolwiek ratować, czy nie....czy dasz radę cokolwiek ratować....abyś na długie lata nie zadawał sobie pytań, na które już odpowiedzi nie usłyszysz.
Aquarius, właśnie dobitnie pokazałes, że nie jest z Tobą git. Nienawiść Cię zaślepia.
To Alan, który ma wszystko na gorąco jest w stanie na spokojnie rzeczowo zmierzyć się z innym stanowiskiem. Ty nie masz żadnych argumentów, tylko złę emocje wobec wszystkich, którzy się z Tobą w czymś nie zgadzają.
Myslałeś o jakiejś terapii dla siebie, żeby flaki Ci się nie darły ?
Alan,
Cytat
Ja po prostu mam analityczny umysl, wyciagam wnioski, szukam rozwiazania i dzialam. Gdybym tego nie rozwiazal w ten sposob romans by sie rozwinal na dobre i wiecie co? jesli ten dramat będzie miał szczęśliwy finał to tylko dzięki takiemu radykalne cięciu. Nie powiedzialem ze na pewno nie dam jej drugiej szansy, ale do odkupienia potrzebny jest wstrzas, szczery żal i skrucha za grzechy. Gdybym okazal slabosc zona wczesniej czy pozniej zaczela by mna gardzic.
Dokładnie tak.
Miałeś szczeście, że uzyskałeś nad tym kontrolę.
Nie zmarnowałeś tego. Nie wpadłeś w panikę. Oceniłeś sytuację.
Rozegrałeś najlepiej jak można było, bo myślisz przyczynowo-skutkowo.
Dla szczęśliwego zakończenia nic lepszego byś nie wymyślił, ale jak będzie, okaże sie za jakiś czas.
Teraz to okres dla was obojga na niezły reset i analizę całości, również z Twoim dokładnym spojrzeniem w lustro;
Pomijając Twojego strasznego doła, jeśli kobieta uderzy po pocieszenie do tego gościa, to znaczy, że jest popaprana bardziej niż by się chciało i szkoda na cokolwiek czasu;
Jeśli ją to otrzeźwiło i zdruzgotało, a powinno, to będziesz miał dużo mądrzejszą kobietę, przez siebie wychowaną, która być może zasługuje na Ciebie. Musisz rozpatrzeć nie tylko ostatnie wydarzenia.
Jeśli się na to zdecydujesz, cena za tą zabawę nie może być mała, ale nie może za to płacić do końca życia, bo co to za życie?
Facet nie był lepszy od Ciebie, ale poprostu się trafił, w odpowiednim miejscu i czasie
Dobrze by było, gdybyś wiedział, czym ją kupił, ale to pewnie klasyka ?
W mężatce zawsze znajdziesz jakąś szczelinę pragnień, marzeń czy niezadowolenia. Większość chce się poczuć beztrosko jak kiedyś, jak nastolatka, dowartościować. Nie zakładają, że to może wywrócic ich życie do góry nogami, nie myślą, że kogoś zranią. Mają nadzieję, że nie, bo przecież nikt się o niczym nie dowie;
Refleksja często przychodzi, gdy jest już za późno. Niestety ktoś ją jeszcze musi wyzwolić, bo tak sama to niekoniecznie;
Alan, nie napisałeś nic o reakcji dzieci na tą sytuację. Jak one to przechodzą? Jednak nagła wyprowadzka ich mamy musiała jakoś się na nich odbić. Jeśli Twoja żona dostanie szansę na powrót to pamiętaj że odbudowa związku to praca was obu.
Yorik dnia wrzesień 27 2015 16:53:24
Aquarius, właśnie dobitnie pokazałes, że nie jest z Tobą git. Nienawiść Cię zaślepia.
Jesteś administratorem więc dlaczego nie ukarałeś kulką za obrazę mojej osoby? Nie wystarczy napisać że nie jest z Tobą git.
Cokolwiek zaślepia Aquarius nie upoważnia do obrażania.
Komentarz doklejony:
Sprawdziłam teraz że ta osoba właśnie zarejestrowała się w celu aby mnie obrazić...może Yorik powinieneś się tym zająć. Cóż to za odważna osoba?
Jezeli mojej zonie czegos brakowalo mogla mi o tym powiedziec przed wskoczeniem innemu facetowi do łóżka.
Owszem, tak być powinno, lecz z jakichś powodów nie miało miejsca.
Rzecz w tym, że tam gdzie wszystko jest ok. nie zdarzają się zdrady, skoki w bok, poszukiwania ekscytacji poza związkiem.
Pomijam oczywiście przypadki, gdy ktoś ma ku...stwo we krwi, czy też towarzyszą mu inne przypadłości wiodące go do uzupełniania własnych deficytów poprzez romanse.
Tak więc Alan, dowiedziałeś się, że żona nie jest doskonała.
Lecz ta jej niedoskonałość jest jej pierwszym potknięciem/ upadkiem.
Bo skoro jest skrucha, wygląda na to, że ową znajomość traktowała zaledwie jak dodatek do prawdziwego życia, które to życie wiedzie przecież z Tobą i dziećmi, to cóż, ale nie ma sensu w mojej opinii burzyć wszystkiego z powodu jednego młodocianego chłysta oraz słabości czterdziestolatki w syndromem zamykających się drzwi.
Alan, rozwala się szybko, odbudowuje wolno, zwłaszcza gdy nasze ego nakłania do radykalnych decyzji.
Jest oczywiste, że coś w Waszym związku kulało na tyle, że żona zechciała pedeprzeć się umizgami młodszego bawidamka.
Dobrze byś przyjrzał się przy tej okazji sobie, swoim reakcjom. Czy aby sobie nie masz nic do zarzucenia? Nie sądzę byś był wzorem cnót wszelakich, tak więc na pewno jest nad czym popracować w obrębie własnej osoby.
Zachęcam Cię w pierwszym rzędzie do ostudzenia emocji. Tylko w ten sposób, z zimną, na ile to możliwe głową będziesz w stanie podjąć w miarę racjonalne decyzje.
Wybuch emocji, złość która Tobie się przydarzyła są naturalną częścią procesu oswajania się z tą niezwyczajną sytuacją, lecz nie powinny towarzyszyć Ci na stałe. Czas najwyższy wziąć "zimny prysznic" i zrobić rachunek zysków i strat.
Jeśli żonę kochasz, a prawdziwa miłość mam nadzieję że nie ustaje, jeśli ona jest dobrą matką, jeśli Ty jesteś dobrym ojcem, jeśli do tej pory byliście szczęśliwą rodziną, to warto przynajmniej spróbować odbudować wasze małżeństwo, dać szansę Twojej rodzinie.
Ty jesteś rozgrywającym w tej rodzinie, mam wrażenie że od Ciebie dużo zależy.
Masz siłę, tylko jej nie zmarnuj. Szlachetność okazana innym ma wielką moc. Czasem zmienia ich nie do poznania. Oby tak było i u Was.
Rzecz w tym, że tam gdzie wszystko jest ok. nie zdarzają się zdrady, skoki w bok, poszukiwania ekscytacji poza związkiem.
Jak ja nienawidzę takich osób, które za zdradę starają się przerzucić winę na osobę zdradzoną(jakby jej było mało). Alan wyraźnie napisał, że jego decyzja nie jest podyktowana samym aktem zdrady fizycznej a głównie tym co usłyszał(chociaż sama zdrada fizyczna mim zdaniem jest wystarczającym powodem - jak jej czegoś brakowało mogła powiedzieć - święta racja). Żona Alana jest osobą dorosłą i samodzielnie podjęła decyzję o romansie, gdyby faktycznie było tak że największą wartością dla niej jest Alan i ich dziecko nigdy nie zaryzykowałaby utraty swojej rodziny, a zdradą to właśnie zrobiła. Trzymam kciuki za Alana aby wytrwał w swoim postanowieniu, a osoby pokroju 'elixa' raczej powinny zastanowić się nad sobą zanim zaczną nad innymi.
piotrze, jestem odpowiedzialna tylko i wyłącznie za to co napisałam, a nie za to, jak Ty moje słowa interpretujesz.
W żadnym razie nie mowy o przerzucaniu winy na zdradzonego.
Odpowiedzialność za zdradę ponosi tylko zdradzający, tutaj żona Alana, wszak sama podjęła decyzję o zdradzie.
Jednak już za kryzys w małżeństwie odpowiedzialni są oboje małżonkowie, owszem w różnym stopniu, lecz jednak.
A skoro tak, to dobrze jest czasem wywołać u siebie refleksje na temat swojego udziału w kryzysie. No chyba, że Ty na ten przykład pretendujesz do roli wzoru cnót wszelakich.
Bezrefleksyjne trwanie w skrzywdzeniu nie posuwa człowieka ani o krok dalej.
Btw, piotrze wiele emocji w Twoim poście, zbyt wiele.
Coś trzeba z nimi zrobić, inaczej Ci zaszkodzą...może po prostu bezpiecznie je jakoś upuścić pozdrawiam.
Alan,
czy pisałeś o kryzysie w Waszym związku? Nie mogę się doczytać...
Zresztą, kiedy można mówić o kryzysie?
Czy np. już wtedy, kiedy małżonek dzień później, niż prosiła, wyrzuci śmieci?
:niemoc
elixa...szukasz dziury w całym...
Jednak już za kryzys w małżeństwie odpowiedzialni są oboje małżonkowie, owszem w różnym stopniu, lecz jednak.
A skoro tak, to dobrze jest czasem wywołać u siebie refleksje na temat swojego udziału w kryzysie
Cytat
Czasami faktycznie, nawet zdrada to za mało, żeby ktoś odważył się spojrzeć w lustro;
Nie wiem co za ludzie tutaj piszą? Nic nie jest w stanie usprawiedliwić zdrady, nawet najgorsze postępowanie partnera/rki. Jeśli w związku komuś coś nie odpowiada to się o tym mówi, lub odchodzi , a nie wbija nóż w plecy i niszczy życie drugiego człowieka. Ludzie zastanówcie się co piszecie, czy wy siebie przeczytaliście?piotr12 ma rację - przerzucanie winny na osobę zdradzoną to nie fair. Też mam nadzieję że Alan wytrwa w postanowieniu i zachowa honor, a swojej żonie pozwoli gnić w bagnie do którego weszła świadomie, świadomie ryzykując jego utratę.
Komentarz doklejony:
Nikt nie jest ostoją cnót i szukając na siłę wad każdy coś znajdzie, jednak nasze wady nie dają nikomu powodu aby niszczyć nam życie, które mamy jedno.
.. Nic nie jest w stanie usprawiedliwić zdrady, nawet najgorsze postępowanie partnera/rki...."a co jest w stanie usprawiedliwić najgorsze postępowanie tegoż partnera.....,,, nasze wady nie dają nikomu powodu aby niszczyć nam życie, które mamy jedno....."-ale dotyczy to sytuacji przed np.zdradą obydwoje partnerów.Bywa jednak tak że małżeństwo uchodzi za wzór,że jeden z partnerów się z tym zgadza,drugi go w tym utwierdza prowadząc pokrętne życie na boku .
Też nie wiem co za ludzie tutaj piszą, dzieciuchy jakieś
Obraz świata po zdradzie jest bardzo specyficzny, zniekształcony, mocno spolaryzowany, tam, gdzie pasuje wyidealizowany, a tam gdzie nie przesadzony, często daleki od obiektywizmu. Mało kto potrafi zachować czyste spojrzenie a co dopiero przedstawić obraz z drugiej strony.
To są trudne i zawiłe sprawy, często wszystkiego nie wiemy, ludzie są różni, więc szybkie, jednoznaczne zagarnianie na jedną kupkę na podstawie jednej cechy jest ryzykowne.
Avenious,
Cytat
Alan, czy pisałeś o kryzysie w Waszym związku? Nie mogę się doczytać...
Skoro nie pisał i nie zapomniał, to chyba jego zdaniem go nie było;
Małżonka mogła mieć inne odczucia, tego nie wiemy;
Może dla niej bardzo istotne są rzeczy, które są dla Alana błahe lub śmieszne i nie traktuje tego poważnie.
Cytat
Zresztą, kiedy można mówić o kryzysie?
Czy np. już wtedy, kiedy małżonek dzień później, niż prosiła, wyrzuci śmieci?
Jak to kiedy? Kryzys w związku zaczyna się następnego dnia po ślubie
A brak terminowego wyrzucania śmieci w swoim pokrętnym myśleniu z wyolbrzymianiem niepasujących szczegółów, których nazbiera, kobieta z czasem może odbierać jako opór w podporządkowaniu się jej, jako wyraz olewania, więc braku miłości, bo ten kto kocha powinien być na każde skinienie; więc nie kocha; Innej, na której by mu zależało, by pewnie wyrzucał w podskokach, zanim by o tym pomyślała
Ana23,
Cytat
Jeśli w związku komuś coś nie odpowiada to się o tym mówi, lub odchodzi , a nie wbija nóż w plecy i niszczy życie drugiego człowieka.
Bez sensu. Fantastyka zupełnie wyssana z palca;
Już widzę jak stosują się do tego Ci co to głoszą i tak łatwo odchodzą, gdy coś im się nie podoba lub czegoś nie mogą zmienić
Związek to układ wypadkowej korzyści i strat. Gdy nie ma możliwości na polepszenie sytuacji wypadkowa wychodzi na plus (przynajmniej subiektywnie); a jak korzyść się pojawi, nikt nie bierze jej jak kota w worku, tylko najpierw chce porównać i przetestować, żeby nie zostać na lodzie z niczym;
To chyba logiczne
Życie to nie jest układ zero- jedynkowy; poza tym taki szczegół- oprócz wyjątków osób mściwych, nikt nikomu specjalnie noża w plecy nie wbija; myśli się o swoich korzyściach a nie stratach i to jeszcze czyichś
Cytat
Nic nie jest w stanie usprawiedliwić zdrady, nawet najgorsze postępowanie partnera/rki.
Doprawdy nic ?
To tak na szybko, nie mam czasu na lepsze mniej skrajne przykłady:
1. Pod przymusem. Osoba którą kochasz ciężko zachorowała (mąż, dziecko). Czas bardzo nagli. Jeśli nie będzie bardzo drogiego zabiegu umrze; nie masz możliwości zorganizowania takiej kasy, zwłaszcza tak szybko;
Ktoś mówi, że nie ma żadnego problemu, ale coś za coś. Wyciąga kasę od ręki, ale Ty przeprowadzasz się natychmiast do niego i będziesz starała się go pokochać, zacząć nowe życie lub prościej dobrowolnie z czułością zaspokajać go przez miesiąc, kiedy tylko sobie zażyczy;
To układ zero-jedynkowy;
Co zrobisz ?
Nic nie usprawiedliwia zdrady, więc nie możesz;
Nie powinnaś ratować komuś życia w ten sposób, bo najważniejsze są Twoje zasady i dobre samopoczucie
2. Żyjesz ze strasznym manipulatorem, który zrobił Ci wodę z mózgu, Pije bije i wykorzystuje; nie jesteś w stanie odejść, boisz się;
Dopiero jak poznałaś jakiegoś faceta, zakochałaś się w nim i poszłaś z nim do łóżka, zobaczyłaś jak cudownie mogło by być, jak bardzo żyłaś w wielkiej nieświadomości- zyskałaś siłę, aby odejść i zmienić swoje życie na lepsze;
Wcześniej nic do Ciebie nie docierało, dopiero silne zaangażowanie emocjonalne i zdrada pozwoliły na uratowanie Cię; na szansę życia w miłości i spokoju;
Myślę, że mimo wszystko powinnaś być spalona na stosie, bo nic nie usprawiedliwia zdrady
Yorik, nie zapędziłeś się troszkę? Myśląc w ten sposób, zawsze można usprawiedliwić każdą zdradę. Wystarczy wysłuchać jednej strony, tej zdradzającej.. Kładę dolary przeciw orzechom, że 99,9% opowie swoją, tkliwą historię, aż zmiękną Ci kolana...
Krótko; Jaką masz gwarancje, że kobieta która zdradziła tego niegodziwego męża, nie zdradzi następnego, tego niby wspaniałego? Przecież wystarczy tylko, że jakoś zajdzie jej za skórę. Może bić i pić nie będzie, ale np. będzie hazardzistą? Albo skarpetki wrzuci "z białym" do pralki? Jak to ocenić, czy już mogła? Czy jeszcze było za wcześnie na zdradę? Generalnie zdrada to podłość, której nie powinno się robić drugiemu człowiekowi. Jeśli w związku coś nie pasuje, to potwierdzam; rozejść się! A potem budować coś od nowa.
Co do przykładu z chorobą męża albo dziecka.. Przypadek skrajny i przydatny może w klubie dyskusyjnym..
M.
Nic nie jest w stanie usprawiedliwić zdrady, nawet najgorsze postępowanie partnera/rki
.
Nic nie usprawiedliwia- zdrady, aborcji, kradzieży, morderstwa, maltretowania itd.itp jednak zapominamy o czymś...człowiek nie jest istotą doskonałą. W każdym dnie jest iskierka usprawiedliwienia...psychika. Psychika która jest bardzo złożona. Zatem nie starajmy się "być sędzią sprawiedliwym" bo to zbyt trudne, przynajmniej na warunku portalu.
Cytat
Yorik
Też nie wiem co za ludzie tutaj piszą, dzieciuchy jakieś smiley
To samo bym napisała na owy tekst co Yorik.
Komentarz doklejony:
Zapomniałam o najważniejszym
Jeśli ktokolwiek zadaje pytania do osoby zdradzonej, ma jakieś wątpliwości itp. z całą pewnością nie kieruje się przerzuceniem winy a chęcią lepszego rozeznania w sprawie a tym samym podpowiedź lepszej rady/porady. Bo samo głaskanie, ochy i achy czy utwierdzanie w przekonaniu pokrzywdzenia, nie przynosi dobrego skutku. Nie wszystkie małżeństwa po zdradzie rozpadają się.
Yorik dnia wrzesień 30 2015 11:43:20
Też nie wiem co za ludzie tutaj piszą, dzieciuchy jakieś smiley
Cytat
Nic nie jest w stanie usprawiedliwić zdrady, nawet najgorsze postępowanie partnera/rki.
Doprawdy nic
?
Sprowadzanie kwestii winy i okoliczności łagodzących do poziomu "pisaniny dzieciuchów" jest łagodnie mówiąc, mało powazne.
Podawanie sytuacji krańcowych, jako uzasadnienie jest drogą do relatywizmu moralnego w ocenie zdrady.
No, przecież zawsze można znaleźć "okoliczności" łagodzące.
"Bo ona taka wyjątkowo seksi była, jednorazowa okazja... każdy by skorzystał."
Słynny dylemat rozbitka :
- dwoje rozbitków w wodzie, jedno koło ratunkowe. Dwóch nie udźwignie. Można zabić konkurenta do przeżycia ?
Można zrozumieć, ale usprawiedliwić ?
Tak samo zły stan psychiczny, alkohol, nieogarnięta potrzeba zaspokojenia seksualnego, problemy w dzieciństwie, niezaspokojone potrzeby miłości, akceptacji, niedorozwój emocjonalny, czy wpływ machania skrzydełkami przez motyla w dżungli, albo brak odpowiedniej ilości hormonów z powodu przesolonej zupy.
Powodów do relatywizowania oceny moralnej zachowań można by znaleźć tysiące.
Trzeba jednak pamiętać, że decyzje podejmuje sam zdradzający.
Bez konsultacji ze zdradzanym.
Dlatego całą odpowiedzialność za tą decyzje, spada nie niego.
Przytoczona, biedna istota postawiona wobec dylematu "pozwolić umrzeć czy zdradzić" zawsze ma możliwość konsultacji z ratowanym przez zdradę, czy w ogóle tego chce.
Podobnie żona i matka - żeby zdobyć pieniądze na wymarzony dom - zdradzić i awansować w nagrodę ?
a może zacząć "dorabiać w nadgodzinach" ?
Może spytać najbliższych co jest dla nich ważniejsze.
Yorik,
nie rozmywaj na siłę moralnego osądu zdrady. traktując tematu jako "pisaninę dzieciuchów".
Okoliczności łagodzące, po pierwsze muszą być obiektywne, a po drugie wcale nie uwalniają od winy.
Co najwyżej mogą złagodzić karę.
Kryzysy w związku, są zazwyczaj winą obustronną, wtedy można rozwiązywać na wiele cywilizowanych sposobów, łącznie z odejściem.
Natomiast samodzielnie podjęta decyzja o zdradzie nie jest takim rozwiązaniem.
Samodzielna, niezależna decyzja zdradzacza za ktorą ponosi wyłączną odpowiedzialność.
Zdradzany nie ma wpływa na wybór tej a nie innej decyzji.
W sądzie, to nawet zdrada za zgodą, namowa zdradzanego jest traktowana jako powód do orzeczenia winy przez zdradzającego.
No przecież ma swój rozum, nie ?
a że go nie ma...cóż :niemoc
Też mam nadzieję że Alan wytrwa w postanowieniu i zachowa honor, a swojej żonie pozwoli gnić w bagnie do którego weszła świadomie, świadomie ryzykując jego utratę.
Żona Alana, choć postąpiła wysoce niegodziwie raniąc męża jest wciąż matką jego dzieci, zatem chociażby z tego powodu należałoby wykazać trochę delikatności w wyrażaniu swoich życzeń co do jego postępowania.
Sugestie by autor pozwolił gnić żonie w bagnie są wysoce nie na miejscu i noszą dużą dozę osobistego, mocno pielęgnowanego żalu.
Miałabyś jakąś osobistą satysfakcję, gdyby faktycznie Alan tak postąpił jak Ty Ana sugerujesz, że tak wprost zapytam?
Na szczęście nie wszystkie małżeństwa/związki w których pojawiła się zdrada są skazane na rozpad, no i b. dobrze, zwłaszcza gdy poprzez głupotę dorosłych mogłyby ucierpieć małoletnie dzieci.
Jeśli się da, jeśli są ku temu przesłanki, warto zrobić coś więcej niż tylko rozwalić wszystko w drobny mak, korzystając z zagrzewających do zemsty porad, tych trwających w krzywdzie.
Poza tym, na pewno na tym portalu są osoby które dały szansę i którym dano szansę, czyli da się.
Ci którzy nie doświadczyli skruchy zdradzającego oraz których nie proszono o danie szansy są skłonni widzieć świat w czarnobiałym kolorze oraz niestety mają tendencję by epatować zemstą przebraną w honor.
Poza tym, autora wątku już tutaj nie ma. Może nawet wstydziłby się przyznać, że dał żonie szansę, czytając zachęty by pozostawić ją w bagnie.
Ja notomiast mam nadzieję, że dorośli się dogadają, żona wykaże skruchę, Alan jej wybaczy i dzieci będą miały oboje rodziców. A to co się stało będzie tylko bolesnym doświadczeniem, z czasem wyblakłym, z którego oboje wyciągną stosowne wnioski na przyszłość.
Autora wątku już nie ma, zatem chyba bezcelowe jest wałkowanie tego tematu
Prowadzicie jakąś wojnę?
Chyba nie ma jednej prawdy o zdradach. Doświadczenia ,reakcje, zdania bywają bardzo różne.
Czy autor skończył swój wątek? Tego też nikt nie wie. Po paru dniach jazdy na najwyższych obrotach można choćby mieć dość.
Ciekaw jestem miny Alana, jak zajrzy do swojego wątku;
Biedaczek jest w traumie, a tu takie dyrdymały
Nick, wiedziałem jak Cię ściągnąć, może trochę zostaniesz?
Relatywizm moralny był i będzie funkcjonował jako narzędzie argumentacji; Od całkiem logicznych argumentów do całkowitej durnoty;
Czy istnieje 100% obiektywizmu w kwestiach moralnych?. Obiektywizm też jest oparty na relatywizmie, wszystko zależy od tego co uwzględnia, a uwzględnia na bazie wiedzy, wychowania i doświadczenia; odnoszenia się do gdzieś panującej normy.
A co jeśli ta norma jest skrajnością? Drugi biegun zawsze będzie wtedy rozmywaniem na siłę moralnego osądu, bo mój jest ten najwłaściwszy z właściwych;
Cytat
Przytoczona, biedna istota postawiona wobec dylematu "pozwolić umrzeć czy zdradzić" zawsze ma możliwość konsultacji z ratowanym przez zdradę, czy w ogóle tego chce.
A jeśli nie ma?
Jeśli to jest dziecko, to matka miała by się konsultować ?
Układ wcale nie jest prosty jak się wydaje; decyzja o konsultacji z ratowanym nie jest łatwa i nawet nie wskazana, bo jeśli ma żyć i z nią być, to lepiej, żeby o niczym nie wiedział;
Będzie wiedział, będzie chciał żyć, ale potem tego nie przełknie, więc po co ma go ratować dla kogoś?
Poza tym czy to sprawa ratowanego? To nie on za to ma płacić.
Nie będzie chciał wykorzystać takiej szansy ze względu na zachowanie dobrego samopoczucia kobiety, ale nie pomyśli o większej traumie, jaką spowoduje jego śmierć;
To klasyczna sytuacja wyboru mniejszego zła, mniejszych strat i dziwie się, że nikt nie powiedział, że wartość życia jest największą z wszystkich wartości, więc nad czym tu się zastanawiać ? ;
Nick, a Ty co byś odpowiedział pytany ?
Cytat
Trzeba jednak pamiętać, że decyzje podejmuje sam zdradzający.
Bez konsultacji ze zdradzanym.
Dlatego całą odpowiedzialność za tą decyzje, spada nie niego.
OK; klasycznie, a jeśli jest warunkowanie, to już odpowiedzialność się rozcieńcza ?
- mam cię już dość, jeśli się nie zmienisz, jeśli dzisiaj nie wyrzucisz śmieci, to Cię zdradzę;
Nie wyrzucił; no i zdradziła
Wiedział, mógł temu zapobiec, jest współwinny;
Ile to osób mówi sobie w związkach, że sobie kogoś znajdzie ?
Odbiór?
baju baju będziesz w raju, kto Cię zechce, kto Cie ruszy, zresztą mam już Ciebie po uszy ?
A tu bach i trach
I co? wielka tragedia ?..myślałem, że żartowa/łaś/łeś ?
Elixa jakos Tobie to nie przeszkadza, zeby pisac w tym watku i pouczac zdradzonych jak powinni myslec. Pewnie nalezysz do tych co wybaczyli. I chwala Ci za to. Nie dociekam z jakiego powodu, moze akurat mialas taka mozliwosc. Zauwaz, ze inni mogli jej nie miec. Ich postrzeganie zdrady jest zupelnie inne od Twojego. Nie potepiam myslenia Any23 gdyz doskonale takie myslenie rozumiem. Najsmieszniejsze z tego wszystkiego jest to, ze wybaczylem i myslalem, ze to rozwiaze problem. Blad. Na moje nieszczescie mialem mozliwosc wybaczenia ale tylko dlatego, ze gosc sie ulotnil. Calkiem mozliwe, ze gdyby nie odpuscil to po prostu nie mialbym tej mozliwosci i dzisiaj bylbym w innym miejscu. Lepszym. Wybaczenie uspilo we mnie czujnosc. Chcialem wierzyc we wszystko co slysze, zbudowalem wobec przeszlosci wysoki mur, nie dopuszczalem do siebie mysli, ze mozna taki dar ponownie podeptac. Coz, na cmentarzach jest mnostwo idealistow, ktorzy nie dozyli starosci.
Uwierz, ze gleboko wierzylem w moc sprawcza wybaczenia, skruchy winnego itp. Niestety to tak nie dziala. Moim zdaniem nie ma sie co zastanawiac. Trzeba chora tkanke natychmiast wycinac. To jak z gangrena, czasem jest juz za pozno. Argumenty, ze to matka jego dzieci hmmmm, sa medialne, grzeczne i takie na miejscu ale co to ma do tego, ze kobieta dala ciala w przenosni i doslownie? Na swoim przykladzie sam wie jak potwornie trudno zbudowac cos na nowo, odbudowac do takiej osoby zaufanie. To niwyobrazalne poswiecenie. Po 8 latach odkrywasz jednak, ze to na nic, ze zmarnowales najlepsze lata z kims kto jak CHUBA wysysal z Ciebie co najlepsze, a na koncu i tak podziekowal wbijajac powtornie noz w plecy.
Dlatego niech kazdy tutaj pozwoli sie wypowiadac innym tak jak czuje.
Ja akurat czuje, ze nigdy bym juz nie wybaczyl. Gadki o przyczynach zdrady, ze zdradzony mial tez w tym swoj udzial uwazam za kpine i nie mam zamiaru tlumaczyc dlaczego. Relatywizm moralny to tez nie moja bajka.
Ana23 trzymaj sie cieplutko. Rozumiem Twoj punkt widzenia. Zdrada jest jak smierc. Duchowa smierc. To koszmar. To najgorsze co mnie w zyciu spotkalo.
Nick, wiedziałem jak Cię ściągnąć, może trochę zostaniesz?
Cwany z Cibie lis, który na dodatek dobrze opanował zasady erystyki
Cytat
Nick, a Ty co byś odpowiedział pytany ?
OK; klasycznie, a jeśli jest warunkowanie, to już odpowiedzialność się rozcieńcza ?
- mam cię już dość, jeśli się nie zmienisz, jeśli dzisiaj nie wyrzucisz śmieci, to Cię zdradzę;
Nie wyrzucił; no i zdradziła smiley
Cóż, od kiedy to szantaż to daje możliwość współdecydowania ?
To wymuszenie za zasadzie :Którą rękę Ci obciąć lewą czy prawą ?
- noooo, sam wybrałeś ....Twoje decyzja.
Yorik, mozan by szukać sytuacji w których okliczności agodzących dla zdrady będzie cała mas np :
- w spadającym samolocie jest tylko jeden spadochron,
w środku matka, dziecko i kapitan.
Za pięć minut wybuchnie bomba podłożona przez ojca dziecka, na dole w oceanie krąży stado rekinów, czekających na spadający z nieba żer.
Pytanie :
- czy matka która da ciała kapitanowi w zamian za spadochron dla dziecka, zostanie zbawiona ?
Komentarz doklejony:
...z Ciebie,
..można by szukać,
.. łagodzących..
...cała masa ...
wiem, wiem trzeba przeczytać zanim się kliknie "dodaj komentarz":_jezyk
Panowie, a może by do rzeczy? bo to że York rozpływa się w dyrdymałach, to już wiem.. Teraz jest jeszcze ktoś..
Ale zasadniczo chodzi o to, czy można wybaczyć
Cyt;
Żona jeszcze nie wiem, że ja wiem. Myślałem, że jestem twardym facetem, ale to mnie po prostu rozjechało! i nie chodzi mi o sam fakt fizycznej zdrady bo to mógłbym sobie jakoś wytłumaczyć, ale ten stopień zażyłości z kochankiem po dwóch tygodniach??? (naprawdę poznali się dwa tygodnie temu)Te poranne sms-y "Dzień dobry Kochanie" itp., to ja przez 10 lat buduje związek, zajmuje się dziećmi, pracuje, dogadzam żonie a ona jakiemuś sku....y....
Koniec cytatu...
No więc można? Czy nie można? Wybaczyć, czy nie wybaczyć? Ile można zrobić krzywdy, by potem liczyć na przebaczenie...
M.
Komentarz doklejony:
I jeszcze jedno Yorik... Ubliżanie ludziom, wyśmiewanie ich jest jak najbardziej trafione.. Bo jesteś jednym z administratorów? Jakoś nie zauważyłam, żebyś dostał kulkę za głupstwo w rodzaju "spieprzej gdzie pieprz rośnie" . Sam obrażasz ludzi ile wejdzie, wyśmiewasz ich i poniżasz...; I jakoś nikomu to nie przeszkadza, że dyskusja schodzi poniżej jakiegoś poziomu..
Była tutaj Mono, była Lisbet i byli inni.. Wycofali się, dlaczego?
Wiem, ze mój wpis zostanie "wymazany", ale cóż... lepiej kiedyś powiedzieć prawdę i zostać "skulkowanym", niż nie mówić prawdy...
Z pozdrowieniami
M.
Jelonek, współczuję, że zawiedziono Twoje nadzieje. To bezsprzecznie nader bolesne doświadczenie, lecz jak każde doświadczenie bez wyjątku i ono ma swoją wartość. Tylko w takich kategoriach postrzegając swoje życie mamy szansę nie zwariować i nie okapać się na stałe w bólu, żalu i pielęgnowaniu urazy.
Co do reszty postu, nie wiem co odpowiedzieć.
Mam wrażenie, że ja piszę jedno a niektórzy czytają coś, czego nie napisałam.
Wnioski płynące z obserwacji zależą od tego w jakim kontekście się jej dokonuje a także od stanu emocji obserwatora, stąd "nieporozumienia". Zatem daruję sobie.
Kto chce niech dalej epatuje negatywizmem oraz zaraża nim przy okazji innych, kogo nie pociągają takie klimaty, niech otrzepie kolana i pójdzie naprzód.
Wybór zawsze jest. Zatem życzę tylko dobrych wyborów.
oto elixa dała popis empatii, nie jestem jednak pewien czy osobie, której się to należy. " Za kryzys w związku odpowiadają dwie osoby"- teza co najmniej dyskusyjna, ale jeśli nawet, to jednak nie usprawiedliwia zdrady, kryzysom stawia się czoła a nie przed nimi ucieka. Ucieczka niczego nie załatwia . "..pretendujesz do wzoru cnót wszelakich" - nie, nie pretenduję i nie znam człowieka, który miałby takie ambicje - żona Alana z pewnością też takich ambicji nie przejawia, co jednak nie pchnęło go w zdradę.
W jednym elexio masz rację "burzy się łatwo" - żona Alana bardzo łatwo zburzyła swoją rodzinę. Jak mawia znana polska sędzia,Barbara Piwnik:"słowa to tylko powietrze wypuszczane z ust, ludzi ocenia się po czynach" - co z tego że żona Alana mówi że rodzina jest dla niej najważniejsza skoro jej czyny przeczą słowom?
Cytat
Bo skoro jest skrucha, wygląda na to, że ową znajomość traktowała zaledwie jak dodatek do prawdziwego życia, które to życie wiedzie przecież z Tobą i dziećmi
. A tu dziewczyno to dopiero 'pojechałaś' - w twojej opinii osoba zdradzana powinna godzić się na kochanka/ę swojej/go partnera i cieszyć się że na noc wraca do niej/go?że my jesteśmy od rozwiązywania problemów, od pomocy w trudnej sytuacji a tamten/a na boku to tylko fun? - niezłe
Komentarz doklejony:
Coś mi się wydaje elixo, że jesteś jednym ze zdradzaczy - tylko oni mogą wypisywać takie brednie na forum dla zdradzonych.
Bo skoro jest skrucha, wygląda na to, że ową znajomość traktowała zaledwie jak dodatek do prawdziwego życia, które to życie wiedzie przecież z Tobą i dziećmi
Piotrze, czy powyższe zdanie wyraża moją aprobatę?
Czy sugeruję że tak być powinno? Że tak jest właściwie?
Nie, wyrażam tylko przypuszczenie, że tak być mogło, że jest takie prawdopodobieństwo- to wszystko.
A to jest ogromna różnica, która Tobie jakoś dziwnie umyka w związku z czym budujesz tezy typu:
Cytat
w twojej opinii osoba zdradzana powinna godzić się na kochanka/ę swojej/go partnera i cieszyć się że na noc wraca do niej/go?że my jesteśmy od rozwiązywania problemów, od pomocy w trudnej sytuacji a tamten/a na boku to tylko fun?
spróbuj piotrze przeczytać to zdanie które posłużyło Ci do interpretacji raz jeszcze, lecz tym razem, ze zrozumieniem.
Cytat
Coś mi się wydaje elixo, że jesteś jednym ze zdradzaczy
- cóż, muszę Cię rozczarować. Nie pasuję do tego opisu.
Maraykee dnia wrzesień 30 2015 18:23:05
Panowie, a może by do rzeczy? bo to że York rozpływa się w dyrdymałach, to już wiem.. Teraz jest jeszcze ktoś..
Dzięki.
rzadko mi się ostatnio zdarza, by mówiono o mnie "ktoś" !
Cytat
No więc można? Czy nie można? Wybaczyć, czy nie wybaczyć? Ile można zrobić krzywdy, by potem liczyć na przebaczenie...
Ależ TRZEBA wybaczyć.
Dla samego siebie, higieny psychicznej, wyzbycia się negatywnych emocji które zatruwają życie i zdolność racjonalnego myślenia. Wybaczenie to nie jest prezent dla zdradzającego, ale dla zdradzonego, który funduje sobie sam.
Inna sprawa - czy pojednać się, odpuścić winę.
To już zależy od postawy zdradzającego i naszej zdolności do ponownego zaufania, szacunku, szczerości.
Z tym trzeba bywa różnie, za dużo czynników należy spełnić to TRZEBA można zrealizować. Po stronie zdradzacza jest ich tyle i tak długotrwały proces, że nie każdy zdąży się "wyrobić". Zasadniczo po stronie zdradzacza leży całe to staranie się o wybaczenie. Ilu z nich jest niereformowalnych i pozbawionych jakichś normalnych cech empatii ,żalu itp ? Pełno takich historii. Nie każdy zdradzony nadaje się sam do wybaczenia, do przeskoczenia ponad swoją krzywdę, żale, własną poharataną psychikę. Zdarzają się historie gdy mimo tego wybaczenia, bądź ich usilnych i szczerych prób nie dają rady funkcjonować. Ciężko więc mówić o utartej regułce -trzeba wybaczyć. Zamieniłbym dwa słowa z tych dwóch, zmienia się bardzo sens, ale może ? WARTO SIĘ POGODZIĆ. Pogodzić się z tym co się stało, co nas dotknęło, nie uogólniać wszystkich i wszystkiego do nieszczęsnego schematu własnego, osobistego zdradzacza.
Z tym TRZEBA WYBACZYĆ nie jest tak łatwo i nie jest oczywiste. Tych różnych czynników jest bardzo i ich ocena , zwłaszcza subiektywna, bywa obarczona błędami. O obiektywizm i prawidłowe spojrzenie we własnej sprawie niebywale ciężko. Ocena czy warto naznaczona jest przez doświadczenie i poczucie krzywdy wybaczającego. Niespodzianki jakie trafiają się na drodze do wybaczenia są nie do przewidzenia.
Często samo życie niesie swoje niespodzianki i rozwiązania, a dywagacje o tych warunkach wybaczenia stają się nic nie warte. Mój przykład. Mój ojciec wyrządził wiele krzywd, zdążył zapić się na śmierć, więc o"odkupieniu" i staraniach nie ma mowy. Pierwsze przyszło zrozumienie i zobaczenie w nim nieszczęśliwego człowieka. Po wielu latach dopiero wybaczenie. Nie oznacza to zapomnienia.
apologises,
Przykro mi. Jakże trudnym doświadczeniem musi być życie ze świadomością win własnego ojca... Ile trzeba siły, by wybaczyć i ile samozaparcia, by nie powtórzyć jego błędów. Alkoholizm mojej teściowej nie zatrzymał choroby alkoholowej mojego byłego, a teraz patrzę na mojego dorosłego syna. I drżę... Ale to nie temat na ten portal...
Do wybaczenia nie można się zmusić. To proces, który zachodzi pod wpływem korzystnych dla nas zmian. Jeśli po zdradzie ułoży nam się lepiej, to i wybaczenie przyjdzie. Jeśli zdrada sprawi, że pogrążymy się w problemach i żalu, nie będziemy w stanie wybaczyć. I żadne TRZEBA tego nie zmieni.
No tak, błądzić jest rzeczą ludzką, a wybaczać boską;
Jezus cała swoją misje oparł na namawianiu do wybaczania. Jeśli jemu się nie udało, to znaczy, że to nie możliwe
Avenious,
Cytat
To proces, który zachodzi pod wpływem korzystnych dla nas zmian. Jeśli po zdradzie ułoży nam się lepiej, to i wybaczenie przyjdzie. Jeśli zdrada sprawi, że pogrążymy się w problemach i żalu, nie będziemy w stanie wybaczyć.
Czyli korzyści, coś za coś, marionetki w teatrze życia bez własnej woli i rozumu, bo i tak zawsze rządzą emocje
Jeśli ktoś żyje po to, by podporządkowywać sobie innych, kontrolować działania, osądzać i nakładać kary, jako samozwańcza instytucja nadrzędna, to nie wie, co znaczy wybaczyć;
Wybaczenie, czyli darowanie komuś winy, odstąpienie lub zaprzestanie zemsty.
Niewybaczenie- domaganie się kary, jakiejś zemsty, karanie kogoś bez zahamowań, bo ciągle mało, aż staje się to celem życia; mało kto widzi, że w ten sposób za czyjeś postępowanie, które nam się nie podobało, karamy głównie siebie.
Trzeba, nie trzeba. To przecież nie wyliczanka, ani powinność. Podałeś swoją definicję wybaczenia, wielu z tu obecnych pewnie się z nią zgodzi. Wielu do wybaczenia potrzebna będzie kara dla swojego zdrajcy. Zdradzacz często oczekuje wybaczenia w postaci amnezji, brak kary, odpracowania winy itd.
Powołałeś się na chrześcijańskie źródła wybaczenia, fajnie. Wybaczenie może z powodu naszej niedoskonałości być celem. Właśnie przez wpojone przez zasady społeczne prawa, powinności, wzorce. Często powołujemy się tutaj na atawistyczne podstawy naszych reakcji. Wybaczenia i litości w tym nie ma. Jest to powodem naszych wewnętrznych rozterek. Walka między rozumem i sercem.
Oczywiście istnieje wzorzec wybaczenia nakazany przez Jezusa, mamy do niego dążyć. Uzasadnienie psychologiczne też jest na tym wzoru oparte. I jakby nie było sam ten wzorzec przyjąłem, staram się tak postępować. Ale to jednak to wzorzec. On sam jest doskonały, a ja nie. Muszę sporo pracować nad swoim wybaczaniem. Wiem też, że obok mnie są ludzie bardziej lub mniej zbliżeni do tego wzorca. Nasza niedoskonałość ,by nie powiedzieć ułomność decyduje naszej zdolności do wybaczenia. Dlatego zrozumieć można (wcale nie trzeba) stanowiska tych którzy nie umieją wybaczyć, nie widzą sensu wybaczenia. Mimo wszystko uczciwie postawiona sprawa.
Co daje wybaczenie? Bardzo dużo. Przytoczyłem swój przykład, w tej sprawie pozwoliło mi pogodzić się z wieloma rzeczami. Pewnie żyłbym i bez tego. To już kwestia wyboru, potrzeby, radzenia sobie z tym ciężarem.
Wybacza się też dla siebie. Nie dla winowajcy. Piękne opisane jest wybaczenie na blogu " uciekamy do przodu". Dopóki wybaczenie wiążemy z ulgą dla winowajcy, dopóty wybaczenie jest bez sensu. Wybaczenie właśnie jest bardzo egoistyczne. Taki paradoks, który najłatwiej zrozumieć po przejściu swojej ścieżki wybaczenia. Ten komentarz to moje zdanie, nie narzucam go nikomu. Bardzo indywidualne są paskudztwa ,z którymi się zmierzamy.
PS skoro się Yoriku pokazałeś -strasznie zaśmieciliśmy ten wątek, a temat jest ciekawy. Da radę zrobić jakiś porządek?
Nasza niedoskonałość ,by nie powiedzieć ułomność decyduje naszej zdolności do wybaczenia. Dlatego zrozumieć można (wcale nie trzeba) stanowiska tych którzy nie umieją wybaczyć, nie widzą sensu wybaczenia. Mimo wszystko uczciwie postawiona sprawa.
Na ogół nie uczciwie, jakoś nie słyszę:
Nie wybaczam, nie jestem w stanie bo jestem SŁABA i UŁOMNA, nie potrafię byc ponad to, jestem słaba i dlatego gardzę słabością innych. Wybaczenie to dla mnie abstrakcja, bo jest domeną ludzi silnych.
Cytat
Dopóki wybaczenie wiążemy z ulgą dla winowajcy, dopóty wybaczenie jest bez sensu.
Aby na czymś nie stracić, odruch emocjonalny chyba z automatu narzuca, że na wybaczenie trzeba zasłużyć, ewentualnie odpokutować.
Źle, jeśli wyolbrzymiamy swoją krzywdę i nadajemy jej rangę największego kataklizmu na Ziemi, a przeciez tak nie jest. Ciężko wybaczyc komuś spowodowanie końca świata czy wyznaczyć odpowiednią karę, bo to już nie ma znaczenia. Kara czy zadośćuczynienie nigdy nie będą wystarczające, a wybaczenie nieistotne.
W poczuciu krzywdy zupełnie nie widzimy, że jest to także mocno w naszym interesie, bo zasługujemy na wewnętrzny spokój. Ciągłe zajmowanie się wciąż tym samym, co wzbudza nam negatywne emocje, odbiera nam uroki życia i zaburza normalne funkcjonowanie. Ciężko to dostrzec, to świetnie widać z boku.
Wybaczenie nie zmieni nam przeszłości, musimy ją zaakceptować, ale w jakimś stopniu nas od niej uwolni, dajac szansę na lepszą przyszłość, zostawienie tego za sobą, nie zajmowanie sie tym i pójście do przodu;
Nick ma rację, Trzeba Wybaczać, nie od razu i nie bezwarunkowo, bo to by było naiwne, niewychowawcze i często emocjonalnie niemożliwe, ale kiedyś trzeba, żeby samemu sie z tym nie męczyć, nie żeby ulżyć komuś, ale sobie;
PS. Przeniesienie tematu nie jest konieczne; gdy Alan zajrzy, coś z tego się mu napewno przyda;
Lubię rozmawiać na forum, pozwala mi taka rozmowa jak ta pokonywać własne schematy, zmusza do myślenia.
Wybaczenie jest samo w sobie aktem pozytywnym. Przynosi korzyści, wiele z nich wymieniłeś. Pogodzenie się z przeszłością i niemożliwością jej zmiany to podstawa. Drugim elementem powinno być dojrzenie do wybaczenia i dobrowolność. Często przy zdradzie poharatany łączy wybaczenie swojemu zdrajcy z przyjęciem go z powrotem, dalszym życiem. Jak dla mnie nic bardziej mylnego. Wybaczenie to pozwolenie temu człowiekowi na własny wybór, , poniesienie kosztów tego wyboru. Na dobrą sprawę chęć wyrównania rachunków, zemsty, upokorzenia niewiele daje. Korzyść dla zdrajcy to możliwość wyciągnięcia wniosków przez niego. Czy to da jakieś efekty to zupełnie inna sprawa.
Dobrowolność wybaczenia neguje słowo trzeba. Zmuszenie nie przynosi z kolei efektów, mija się z celem.
Po bezwarunkowym wybaczeniu, jeśli pojawi się jakiś sens ratowania, łatwiej jest spróbować. Ale to osobny temat, pełen różnych zdań, różnych emocji.
Który słaby człowiek przyzna się do swojej słabości?
Dobrowolność wybaczenia neguje słowo trzeba. Zmuszenie nie przynosi z kolei efektów, mija się z celem.
Po bezwarunkowym wybaczeniu, jeśli pojawi się jakiś sens ratowania, łatwiej jest spróbować.
Wydaje mi się, mylnie sprowadzamy cały proces przebaczania do jednego słowa - wybaczyć.
Dla mnie, cały proces składa się z 3 kolejnych kroków :
1. Wybaczyć
2. Poinformować o wybaczeniu
3. Pojednać się.
krok 1. - Wybaczyć, jest jedynym który robimy wyłącznie dla swojego dobra, wyłącznie dla siebie.
Można dywagować "czy ja chce sobie zrobić dobrze??" :_jezyk
Można unikać, mówić o dobrowolności, zmuszaniu sie itp.
Podobnie jak w przypadku zażywania leków - mając dać zdrowie, ale tak ohydnie śmierdzą i smakują, czy zmuszając się do przyjmowania takiego ohydztwa mogę wyzdrowieć ? czy przypadkiem nie muszę najpierw je polubić ?
pozostałe kroki, to działanie dla siebie ale również dla zdradzacza, ich podjecie zależy głównie od postawy zdradzacza
Chciałbym Nick, aby i to trzystopniowe wybaczenie mogło się spełnić w każdym przypadku, u każdego skrzywdzonego. Albo ja mam pecha, albo "przeznaczenie" czy inne cholerstwo? Minęło prawie dwa i pół roku odkąd wiem o zdradach (wtedy wiedziałem tylko o jednej i wielkim zakochaniu,a mimo moich starań kicha. Wybaczyłem -przypłaciłem to odpoczynkiem w psychiatryku , dogadaliśmy się, latałem z kwiatami bez okazji, seks, wspólny czas, rozmowy, pogodzenie żony z córką, wkład w leczenie żony. .. Naprawdę dużo tego. I widzisz, nic z tego nie będzie. Żona nie zdradza, czy to wystarczy? Nie, bo jest tak silnie zaburzona, że pogarsza się. Ona nie umie przebaczyć, pojednać się, a ja wiedząc, że jest mimo wszystko nieszczęśliwą osobą mam wybór odejść i nie zwariować albo zostać i się wykończyć. A wiem ,że nie wytrzymam, że jestem na granicy. Żal mi jej, chciałbym, by mogła żyć szczęśliwie i spokojnie. Tylko, że nadzieja umarła. Wybaczenie ma różne oblicze.
Nie dziwi mnie też podejście do wybaczenia np żon alkoholików. Często pogodziły się z losem, zaczęły swoje życie, nie wracają do złych czasów. Wiele osiągnęło szczęście, nie życzy źle swym byłym partnerom. Czy to jest wybaczenie, czy pogodzenie, kto ma prawo im mówić, że są słabe i nauczać o wybaczeniu? To naprawdę indywidualna sprawa i ocena tego wybaczenia nie będzie miarodajna.
Jeśli partner się obija nic w domu nie robi tylko wymaga zero uczucia to wtedy kobietom się nie dziwię że zdradzają szczególnie gdy uzależnił je od siebie finansowo (też wydzielał kasę)a brak stażu pracy uniemożliwia im samodzielne życie w takim przypadku rozumiem osoby niezdarzające. W Szwecji kobieta może łatwo odejść od męża ponieważ w razie czego dostanie kasę jako samotna matka nawet jakieś lokum. Pisze to ponadziewa moja przyjaciółka zdradza swojego męża z takich własnie powodów w sumie to ja ją namówiłam do zmiany partnera ale bezboleśnie dla niej. Ponieważ jako osoba postronna widziałam to co się u nich działo z boku. kazałam jej zostawić telefon z aplikacją dyktafon włączona i tak na 4 dni. Potem odtworzyłam nagranie i włos na głowie mi się zjeżył jak to usłyszałam.
Bolesne są te sprawy.Mam tylko nadzieję,że czas pomoże się pozbierać.Najgorzej cierpią dzieci.Ja myślę, że dobrze zrobisz jak dzieci będą mieszkać tam gdzie są,przecież źle byś się czuł jakby się gdzieś tułały.Psycholog też dobry pomysł.Powodzenia!
Najbardziej mnie rozwala, że ona sms-suje i rozmawia z nim w domu przy dzieciach kiedy mnie nie ma!
Gdy masz kota, musisz zdawać sobie sprawę, że kiedyś może Cię podrapać; taka jego natura; nie wystarczy wierzyć, że ma się pluszową maskotkę.
Masz dojrzałą kobietę w wieku największego popędu płciowego, nie wiedziałeś?
Ludzie myślą, że wszystkim różne rzeczy mogą się przydarzyć, ale nie im, bo są tak wspaniali, dokonują zawsze najlepszych wyborów, więc jest to nie możliwe, a życie uczy pokory.
Wybrał byś inną kobietę, testy różne przeprowadził i wciąż nie miałbyś żadnej gwarancji na przyszłość (jeśli by była zdrowa).
Potrzeby i poglądy w czasie się zmieniają, Twoje też;
Oceniasz na daną chwilę i nie wiesz do czego będziesz zdolny nawet chwilę przed, ona też;
Spróbuj to przerwać tak, żeby zapamietała i żałowała;
Wyglada na to, że to dla niej zabawa; nie zdaje sobie sprawy jak to się dla niej moze skończyć, poczuła się nastolatką, latka lecą i jeszcze na tak młodego zadziałała, to ją dowartosciowuje; nie wydaje mi sie, aby się zakochała, ale się skusiła i dobrze się bawi;
Nie poprzestała na flircie, wciągnęło ja to strasznie szybko. Fajnie być dojrzałą kobietą i u młodych wzbudzać porządanie, jeszcze ich czegoś nauczyć.
Dostała od niego mocne zainteresowanie, uwierzyła, że jest wyjątkowa, lepsza od tych, które do tej pory miał, w końcu swiat się kręci wokół niej; no musi się jakoś odwdzięczać, żeby zainteresowanie trwało.. :-)
Jak na razie miałeś z tego korzyści, była bardziej czuła, jej uwaga na Tobie wzrosła, z poczucia winy chce to jakoś odpracować, wynagrodzić, nie przekreśliła Cię. Wie, ze jest nie w porządku, więc che być dobrą żoną; Czyli nie odwaliło jej zupełnie; tamten nie zajął Twojego miejsca.
Gdybyś się nie dowiedział, jak się zabawia, pewnie byłbyś szczęśliwy;
Zaplanuj i zrób ostre kroki, bądź nieprzewidywalny, ale niczego nie zakładaj.
Teraz tylko brakuje, żebyś Ty zachował się jak dzieciak.
Zobaczysz, co z tego będzie.
Na razie chyba nie masz jasności sytuacji, tylko urażoną męską dumę i chcesz uciekać;
Źle, że wszystko przeczytałeś i usłyszałeś, nie było przeznaczone dla Ciebie, sam chciałeś, Przynajmniej możesz ocenic sytuację, szkoda, że nie na chłodno;
Musisz podjąć takie dycyzje, żeby ich nie załować, bo mogą być nieodwracalne, więc musisz mieć pewność czego chcesz, a będziesz to wiedział dopiero za jakis czas, gdy Ci emocje opadną...
Póki co, ona jeszcze nie wie, że Ty wiesz. I to jest Twój czas. Jesteś bardzo ogarnięty, silny psychicznie, przemyśl od nowa, jak nie dać się wyrugować z życia dzieci.
Zdradzający działa na biegunowo różnych schematach, niż te które obecnie bierzesz pod uwagę.
Ochłoń a jak będziesz gotowy zdobądź się na poważną rozmowę. Takim postępowaniem stracisz nie tylko dorobek życia ale i dzieci.
Komentarz doklejony:
....aha no i jeszcze łyżka miodu w beczce dziegciu, tej wahanie wynika po części z tego, że jak zdradziła przyjaciółce gość jest podobno kiepski w łóżku i rekompensuje sobie niedobory natury dużym samochodem i siłownią....marna pociecha, ale zawsze....
Komentarz doklejony:
jak znajdziesz czas przeczytaj ,,dylematy,wątpliwości"temat odświeżony po roku przez autora.Jesteście w podobnym wieku,wasze panie prowadziły intensywną korespondencję...
Wiem...wiem...zdrada to zdrada, ale może wcale tak nie miało być? Coś się wydostało spod kontroli...mam tysiące myśli
wiem że zdrady nie da się wytłumaczyć i znam ból....ostygnij troszkę....może okaże się że warto uratować wasz związek....no nie każdy związek od razu musi iść pod młotek.
Komentarz doklejony:
Vitaminka oddałby wszystko żeby wrócić do tego co było, ale wątpię czy to się da posklejać. Straciłem do niej całe zaufanie i obawiam się, że już go nigdy nie odzyskam. Po tym co usłyszałem i przeczytałem......
Nie znam ciebie ale si boję. Przerażające zimno wieje od ciebie i wyrachowanie.
Nie popieram zdrady, ale pal licho twoją żonę. Ciekawe, w którym momencie ujdą z ciebie emocje i ile zniszczenia one przyniosą?
Cytat
hmmmm
Cytat
A wiesz co mi się wydawało? a no że w tej całej historii czułam od Ciebie zimno, dziwną szlachetność usunięcia się z domu , wszystko załatwić polubownie, wiedząc o zdradzie i zero dyskusji.
Nie wiem jak żyliście z prostej przyczyny- nie znam was. Pierwszy cytat dużo mi powiedział o tobie. Za dużo. Zero problemów, szczęśliwe pożycie? hmmmm i zachowanie bestii?????? Tak, zostałeś zdradzony, ale nic nie upoważnia Ciebie do takiego prostackiego zachowania....wyrachowany????????????????
Komentarz doklejony:
Do Nicka. To nie prawo serii tylko brak doswiadzenia żony w zacieraniu śladów , poza tym jeśli się dobrze zna druga osobe to naprawdę nietrudno zauważyć zmiany w jej zachowaniu.
Jak się złości i reaguje zdecydowanie i jednoznacznie, robicie z niego bestię.
Alan. Nie musisz się tłumaczyć. Faza szoku i wściekłości pomaga Ci przetrwać pierwsze, najtrudniejsze momenty. To normalne.
Podziwiam Cię i doskonale rozumiem. Bo ja też nie beczałam, ale od razu działałam. Dla mnie jesteś facetem z jajami. Szacun.
Cytat
Wiesz, nie wiem czy po tym co zrobiłeś właśnie wcześniej czy później nie będzie tobą gardzić bo o ile nic nie usprawiedliwia jej zdrada, to twoje zwierzęce zachowanie również.
Cytat
Nie musisz się tłumaczyć, prowadzimy dyskusję i czasem może ona tak wyglądać.
Mnie natomiast zastanawia czy osoba skrzywdzona ma upoważnienie na krzywdzenie?
Kiedy znacznie wcześniej pisałam że mam tysiące myśli...gdzieś przelatywało mi po głowie coś "mrocznego", zimnego, podporządkowanego, aczkolwiek też wyżej napisałam że nie znam waszego życia ani was...nie oceniam Ciebie jakim jesteś człowiekiem, ale mam prawo ocenić chamstwo damskiego boksera tu i teraz.
Wiesz-
1. Ja nie popieram zdrady, nie głaszczę i nie tłumaczę.
2. Ja nie popieram przemocy fizycznej.
1+2 zawsze będzie dla mnie dnem.
Chamstwo damskiego boksera?! Gdzie tu chamstwo?!
Chłopak próbuje nie zwariować, a przy tym wyleźć jakoś z tego goowna i robi to wyjątkowo, jak na tę posraną sytuację, celnie i, co ciekawe, wielotorowo.
Wiem, że tak można. A na słabości przyjdzie jeszcze czas.
Osoba skrzywdzona nie ma upoważnienia na krzywdzenie, ale ma prawo do obrony.
Cytat
Do jakiej obrony? Przeciągnięcia po podłodze? To samosąd a nie obrona.
Tak, masz racje- emocje są bardzo mocne ale nie pisz mi że nie można panować nad sobą i już. Jak nie można i już - to trzeba się leczyć.
Nie proponuję Alanowi aby dał się zwariować ale proponuję aby właśnie nie dał się zwariować i w tym wszystkim co go spotkało zachował też godność dla siebie.
Komentarz doklejony:
Cytat
kurka wodna, wzięłam na serio i wkurzyłam się bo jednako brzydzę się zdradą jak i takimi czynami
I tak zrobi to, co czuje.
Ja wywaliłam z chaty. Jeszcze dostał kopa w walizkę. Żałuję, że nie w duupę.
Tak. Jestem harpią. Jestem męskim bokserem. Czy to był samosąd?! Nie. To była obrona.
Nie żałuję. Dzięki takim, a nie innym reakcjom, nie wylądowałam w psychiatryku.
Dzieci straciły ojca, bo się od nich całkiem odwrócił, ale mają silną matkę.
Która gotowa jest za nich oddać życie.
Komentarz doklejony:
A znam gościa, który faktycznie przeciągnął za włosy przez korytarz swoją niewierną i zostawił pod drzwiami, skamlącą.
Teraz są razem i solidarnie przyklaskują kurestwu mojego byłego.
:niemoc
Nienawidzę zdrady, nienawidzę przemocy fizycznej i wybacz mi owe zboczenie ale będę zawsze jednakowo reagowała choćby to nawet była osoba zdradzona.
Cytat
No nie, żadnego dosłownego przeciągania, na Boga to w końcu matka moich dzieci, sam bym tego nie zrobił ....
Wiem, wiem :tak_trzymaj:tak_trzymaj:tak_trzymaj:tak_trzymaj
Cytat
Coś mi się wydaje, że ów gach jak go nazywasz, szuka mężatek aby w ten sposób podnieść swój status materialny.
Dla żony jest odskocznią od domu, pracy no i fakt posiadania kogoś młodszego- zatrzymanie biologicznego zegara.
Faktycznie wcale nie musi być zakochana a tylko oczarowana, łasa na miłe komplementy i dowartościowana młodym ciałem.
Rozwodu może nie chcieć nie ze względu na wiek (zapewniam Cię że to nie jest problem) a ze względu na to, czego oczekiwała zadając się z młodym kochankiem. Upsss nie wzięła pod uwagę, że możesz odkryć jej "zabawę".
Alan, proponuję Ci porozmawiać z nią abyś choć sam mógł zrozumieć czym się kierowała,...abyś mógł być pewien czego chcesz Ty... czy chcesz cokolwiek ratować, czy nie....czy dasz radę cokolwiek ratować....abyś na długie lata nie zadawał sobie pytań, na które już odpowiedzi nie usłyszysz.
To Alan, który ma wszystko na gorąco jest w stanie na spokojnie rzeczowo zmierzyć się z innym stanowiskiem. Ty nie masz żadnych argumentów, tylko złę emocje wobec wszystkich, którzy się z Tobą w czymś nie zgadzają.
Myslałeś o jakiejś terapii dla siebie, żeby flaki Ci się nie darły ?
Alan,
Cytat
Dokładnie tak.
Miałeś szczeście, że uzyskałeś nad tym kontrolę.
Nie zmarnowałeś tego. Nie wpadłeś w panikę. Oceniłeś sytuację.
Rozegrałeś najlepiej jak można było, bo myślisz przyczynowo-skutkowo.
Dla szczęśliwego zakończenia nic lepszego byś nie wymyślił, ale jak będzie, okaże sie za jakiś czas.
Teraz to okres dla was obojga na niezły reset i analizę całości, również z Twoim dokładnym spojrzeniem w lustro;
Pomijając Twojego strasznego doła, jeśli kobieta uderzy po pocieszenie do tego gościa, to znaczy, że jest popaprana bardziej niż by się chciało i szkoda na cokolwiek czasu;
Jeśli ją to otrzeźwiło i zdruzgotało, a powinno, to będziesz miał dużo mądrzejszą kobietę, przez siebie wychowaną, która być może zasługuje na Ciebie. Musisz rozpatrzeć nie tylko ostatnie wydarzenia.
Jeśli się na to zdecydujesz, cena za tą zabawę nie może być mała, ale nie może za to płacić do końca życia, bo co to za życie?
Facet nie był lepszy od Ciebie, ale poprostu się trafił, w odpowiednim miejscu i czasie
Dobrze by było, gdybyś wiedział, czym ją kupił, ale to pewnie klasyka ?
W mężatce zawsze znajdziesz jakąś szczelinę pragnień, marzeń czy niezadowolenia. Większość chce się poczuć beztrosko jak kiedyś, jak nastolatka, dowartościować. Nie zakładają, że to może wywrócic ich życie do góry nogami, nie myślą, że kogoś zranią. Mają nadzieję, że nie, bo przecież nikt się o niczym nie dowie;
Refleksja często przychodzi, gdy jest już za późno. Niestety ktoś ją jeszcze musi wyzwolić, bo tak sama to niekoniecznie;
Komentarz doklejony:
obojga
Cytat
Aquarius, właśnie dobitnie pokazałes, że nie jest z Tobą git. Nienawiść Cię zaślepia.
Jesteś administratorem więc dlaczego nie ukarałeś kulką za obrazę mojej osoby? Nie wystarczy napisać że nie jest z Tobą git.
Cokolwiek zaślepia Aquarius nie upoważnia do obrażania.
Komentarz doklejony:
Sprawdziłam teraz że ta osoba właśnie zarejestrowała się w celu aby mnie obrazić...może Yorik powinieneś się tym zająć. Cóż to za odważna osoba?
Cytat
Owszem, tak być powinno, lecz z jakichś powodów nie miało miejsca.
Rzecz w tym, że tam gdzie wszystko jest ok. nie zdarzają się zdrady, skoki w bok, poszukiwania ekscytacji poza związkiem.
Pomijam oczywiście przypadki, gdy ktoś ma ku...stwo we krwi, czy też towarzyszą mu inne przypadłości wiodące go do uzupełniania własnych deficytów poprzez romanse.
Tak więc Alan, dowiedziałeś się, że żona nie jest doskonała.
Lecz ta jej niedoskonałość jest jej pierwszym potknięciem/ upadkiem.
Bo skoro jest skrucha, wygląda na to, że ową znajomość traktowała zaledwie jak dodatek do prawdziwego życia, które to życie wiedzie przecież z Tobą i dziećmi, to cóż, ale nie ma sensu w mojej opinii burzyć wszystkiego z powodu jednego młodocianego chłysta oraz słabości czterdziestolatki w syndromem zamykających się drzwi.
Alan, rozwala się szybko, odbudowuje wolno, zwłaszcza gdy nasze ego nakłania do radykalnych decyzji.
Jest oczywiste, że coś w Waszym związku kulało na tyle, że żona zechciała pedeprzeć się umizgami młodszego bawidamka.
Dobrze byś przyjrzał się przy tej okazji sobie, swoim reakcjom. Czy aby sobie nie masz nic do zarzucenia? Nie sądzę byś był wzorem cnót wszelakich, tak więc na pewno jest nad czym popracować w obrębie własnej osoby.
Zachęcam Cię w pierwszym rzędzie do ostudzenia emocji. Tylko w ten sposób, z zimną, na ile to możliwe głową będziesz w stanie podjąć w miarę racjonalne decyzje.
Wybuch emocji, złość która Tobie się przydarzyła są naturalną częścią procesu oswajania się z tą niezwyczajną sytuacją, lecz nie powinny towarzyszyć Ci na stałe. Czas najwyższy wziąć "zimny prysznic" i zrobić rachunek zysków i strat.
Jeśli żonę kochasz, a prawdziwa miłość mam nadzieję że nie ustaje, jeśli ona jest dobrą matką, jeśli Ty jesteś dobrym ojcem, jeśli do tej pory byliście szczęśliwą rodziną, to warto przynajmniej spróbować odbudować wasze małżeństwo, dać szansę Twojej rodzinie.
Ty jesteś rozgrywającym w tej rodzinie, mam wrażenie że od Ciebie dużo zależy.
Masz siłę, tylko jej nie zmarnuj. Szlachetność okazana innym ma wielką moc. Czasem zmienia ich nie do poznania. Oby tak było i u Was.
Cytat
Jak ja nienawidzę takich osób, które za zdradę starają się przerzucić winę na osobę zdradzoną(jakby jej było mało). Alan wyraźnie napisał, że jego decyzja nie jest podyktowana samym aktem zdrady fizycznej a głównie tym co usłyszał(chociaż sama zdrada fizyczna mim zdaniem jest wystarczającym powodem - jak jej czegoś brakowało mogła powiedzieć - święta racja). Żona Alana jest osobą dorosłą i samodzielnie podjęła decyzję o romansie, gdyby faktycznie było tak że największą wartością dla niej jest Alan i ich dziecko nigdy nie zaryzykowałaby utraty swojej rodziny, a zdradą to właśnie zrobiła. Trzymam kciuki za Alana aby wytrwał w swoim postanowieniu, a osoby pokroju 'elixa' raczej powinny zastanowić się nad sobą zanim zaczną nad innymi.
W żadnym razie nie mowy o przerzucaniu winy na zdradzonego.
Odpowiedzialność za zdradę ponosi tylko zdradzający, tutaj żona Alana, wszak sama podjęła decyzję o zdradzie.
Jednak już za kryzys w małżeństwie odpowiedzialni są oboje małżonkowie, owszem w różnym stopniu, lecz jednak.
A skoro tak, to dobrze jest czasem wywołać u siebie refleksje na temat swojego udziału w kryzysie. No chyba, że Ty na ten przykład pretendujesz do roli wzoru cnót wszelakich.
Bezrefleksyjne trwanie w skrzywdzeniu nie posuwa człowieka ani o krok dalej.
Btw, piotrze wiele emocji w Twoim poście, zbyt wiele.
Coś trzeba z nimi zrobić, inaczej Ci zaszkodzą...może po prostu bezpiecznie je jakoś upuścić pozdrawiam.
Cytat
Czasami faktycznie, nawet zdrada to za mało, żeby ktoś odważył się spojrzeć w lustro;
Najprościej nienawidzieć, to taki prosty i naturalny odruch
czy pisałeś o kryzysie w Waszym związku? Nie mogę się doczytać...
Zresztą, kiedy można mówić o kryzysie?
Czy np. już wtedy, kiedy małżonek dzień później, niż prosiła, wyrzuci śmieci?
:niemoc
elixa...szukasz dziury w całym...
Cytat
A skoro tak, to dobrze jest czasem wywołać u siebie refleksje na temat swojego udziału w kryzysie
Cytat
Nie wiem co za ludzie tutaj piszą? Nic nie jest w stanie usprawiedliwić zdrady, nawet najgorsze postępowanie partnera/rki. Jeśli w związku komuś coś nie odpowiada to się o tym mówi, lub odchodzi , a nie wbija nóż w plecy i niszczy życie drugiego człowieka. Ludzie zastanówcie się co piszecie, czy wy siebie przeczytaliście?piotr12 ma rację - przerzucanie winny na osobę zdradzoną to nie fair. Też mam nadzieję że Alan wytrwa w postanowieniu i zachowa honor, a swojej żonie pozwoli gnić w bagnie do którego weszła świadomie, świadomie ryzykując jego utratę.
Komentarz doklejony:
Nikt nie jest ostoją cnót i szukając na siłę wad każdy coś znajdzie, jednak nasze wady nie dają nikomu powodu aby niszczyć nam życie, które mamy jedno.
Obraz świata po zdradzie jest bardzo specyficzny, zniekształcony, mocno spolaryzowany, tam, gdzie pasuje wyidealizowany, a tam gdzie nie przesadzony, często daleki od obiektywizmu. Mało kto potrafi zachować czyste spojrzenie a co dopiero przedstawić obraz z drugiej strony.
To są trudne i zawiłe sprawy, często wszystkiego nie wiemy, ludzie są różni, więc szybkie, jednoznaczne zagarnianie na jedną kupkę na podstawie jednej cechy jest ryzykowne.
Avenious,
Cytat
Skoro nie pisał i nie zapomniał, to chyba jego zdaniem go nie było;
Małżonka mogła mieć inne odczucia, tego nie wiemy;
Może dla niej bardzo istotne są rzeczy, które są dla Alana błahe lub śmieszne i nie traktuje tego poważnie.
Cytat
Czy np. już wtedy, kiedy małżonek dzień później, niż prosiła, wyrzuci śmieci?
Jak to kiedy? Kryzys w związku zaczyna się następnego dnia po ślubie
A brak terminowego wyrzucania śmieci w swoim pokrętnym myśleniu z wyolbrzymianiem niepasujących szczegółów, których nazbiera, kobieta z czasem może odbierać jako opór w podporządkowaniu się jej, jako wyraz olewania, więc braku miłości, bo ten kto kocha powinien być na każde skinienie; więc nie kocha; Innej, na której by mu zależało, by pewnie wyrzucał w podskokach, zanim by o tym pomyślała
Ana23,
Cytat
Bez sensu. Fantastyka zupełnie wyssana z palca;
Już widzę jak stosują się do tego Ci co to głoszą i tak łatwo odchodzą, gdy coś im się nie podoba lub czegoś nie mogą zmienić
Związek to układ wypadkowej korzyści i strat. Gdy nie ma możliwości na polepszenie sytuacji wypadkowa wychodzi na plus (przynajmniej subiektywnie); a jak korzyść się pojawi, nikt nie bierze jej jak kota w worku, tylko najpierw chce porównać i przetestować, żeby nie zostać na lodzie z niczym;
To chyba logiczne
Życie to nie jest układ zero- jedynkowy; poza tym taki szczegół- oprócz wyjątków osób mściwych, nikt nikomu specjalnie noża w plecy nie wbija; myśli się o swoich korzyściach a nie stratach i to jeszcze czyichś
Cytat
Doprawdy nic ?
To tak na szybko, nie mam czasu na lepsze mniej skrajne przykłady:
1. Pod przymusem. Osoba którą kochasz ciężko zachorowała (mąż, dziecko). Czas bardzo nagli. Jeśli nie będzie bardzo drogiego zabiegu umrze; nie masz możliwości zorganizowania takiej kasy, zwłaszcza tak szybko;
Ktoś mówi, że nie ma żadnego problemu, ale coś za coś. Wyciąga kasę od ręki, ale Ty przeprowadzasz się natychmiast do niego i będziesz starała się go pokochać, zacząć nowe życie lub prościej dobrowolnie z czułością zaspokajać go przez miesiąc, kiedy tylko sobie zażyczy;
To układ zero-jedynkowy;
Co zrobisz ?
Nic nie usprawiedliwia zdrady, więc nie możesz;
Nie powinnaś ratować komuś życia w ten sposób, bo najważniejsze są Twoje zasady i dobre samopoczucie
2. Żyjesz ze strasznym manipulatorem, który zrobił Ci wodę z mózgu, Pije bije i wykorzystuje; nie jesteś w stanie odejść, boisz się;
Dopiero jak poznałaś jakiegoś faceta, zakochałaś się w nim i poszłaś z nim do łóżka, zobaczyłaś jak cudownie mogło by być, jak bardzo żyłaś w wielkiej nieświadomości- zyskałaś siłę, aby odejść i zmienić swoje życie na lepsze;
Wcześniej nic do Ciebie nie docierało, dopiero silne zaangażowanie emocjonalne i zdrada pozwoliły na uratowanie Cię; na szansę życia w miłości i spokoju;
Myślę, że mimo wszystko powinnaś być spalona na stosie, bo nic nie usprawiedliwia zdrady
Krótko; Jaką masz gwarancje, że kobieta która zdradziła tego niegodziwego męża, nie zdradzi następnego, tego niby wspaniałego? Przecież wystarczy tylko, że jakoś zajdzie jej za skórę. Może bić i pić nie będzie, ale np. będzie hazardzistą? Albo skarpetki wrzuci "z białym" do pralki? Jak to ocenić, czy już mogła? Czy jeszcze było za wcześnie na zdradę? Generalnie zdrada to podłość, której nie powinno się robić drugiemu człowiekowi. Jeśli w związku coś nie pasuje, to potwierdzam; rozejść się! A potem budować coś od nowa.
Co do przykładu z chorobą męża albo dziecka.. Przypadek skrajny i przydatny może w klubie dyskusyjnym..
M.
Cytat
Nic nie usprawiedliwia- zdrady, aborcji, kradzieży, morderstwa, maltretowania itd.itp jednak zapominamy o czymś...człowiek nie jest istotą doskonałą. W każdym dnie jest iskierka usprawiedliwienia...psychika. Psychika która jest bardzo złożona. Zatem nie starajmy się "być sędzią sprawiedliwym" bo to zbyt trudne, przynajmniej na warunku portalu.
Cytat
Też nie wiem co za ludzie tutaj piszą, dzieciuchy jakieś smiley
To samo bym napisała na owy tekst co Yorik.
Komentarz doklejony:
Zapomniałam o najważniejszym
Jeśli ktokolwiek zadaje pytania do osoby zdradzonej, ma jakieś wątpliwości itp. z całą pewnością nie kieruje się przerzuceniem winy a chęcią lepszego rozeznania w sprawie a tym samym podpowiedź lepszej rady/porady. Bo samo głaskanie, ochy i achy czy utwierdzanie w przekonaniu pokrzywdzenia, nie przynosi dobrego skutku. Nie wszystkie małżeństwa po zdradzie rozpadają się.
Cytat
Też nie wiem co za ludzie tutaj piszą, dzieciuchy jakieś smiley
Cytat
Doprawdy nic
Sprowadzanie kwestii winy i okoliczności łagodzących do poziomu "pisaniny dzieciuchów" jest łagodnie mówiąc, mało powazne.
Podawanie sytuacji krańcowych, jako uzasadnienie jest drogą do relatywizmu moralnego w ocenie zdrady.
No, przecież zawsze można znaleźć "okoliczności" łagodzące.
"Bo ona taka wyjątkowo seksi była, jednorazowa okazja... każdy by skorzystał."
Słynny dylemat rozbitka :
- dwoje rozbitków w wodzie, jedno koło ratunkowe. Dwóch nie udźwignie. Można zabić konkurenta do przeżycia ?
Można zrozumieć, ale usprawiedliwić ?
Tak samo zły stan psychiczny, alkohol, nieogarnięta potrzeba zaspokojenia seksualnego, problemy w dzieciństwie, niezaspokojone potrzeby miłości, akceptacji, niedorozwój emocjonalny, czy wpływ machania skrzydełkami przez motyla w dżungli, albo brak odpowiedniej ilości hormonów z powodu przesolonej zupy.
Powodów do relatywizowania oceny moralnej zachowań można by znaleźć tysiące.
Trzeba jednak pamiętać, że decyzje podejmuje sam zdradzający.
Bez konsultacji ze zdradzanym.
Dlatego całą odpowiedzialność za tą decyzje, spada nie niego.
Przytoczona, biedna istota postawiona wobec dylematu "pozwolić umrzeć czy zdradzić" zawsze ma możliwość konsultacji z ratowanym przez zdradę, czy w ogóle tego chce.
Podobnie żona i matka - żeby zdobyć pieniądze na wymarzony dom - zdradzić i awansować w nagrodę ?
a może zacząć "dorabiać w nadgodzinach" ?
Może spytać najbliższych co jest dla nich ważniejsze.
Yorik,
nie rozmywaj na siłę moralnego osądu zdrady. traktując tematu jako "pisaninę dzieciuchów".
Okoliczności łagodzące, po pierwsze muszą być obiektywne, a po drugie wcale nie uwalniają od winy.
Co najwyżej mogą złagodzić karę.
Kryzysy w związku, są zazwyczaj winą obustronną, wtedy można rozwiązywać na wiele cywilizowanych sposobów, łącznie z odejściem.
Natomiast samodzielnie podjęta decyzja o zdradzie nie jest takim rozwiązaniem.
Samodzielna, niezależna decyzja zdradzacza za ktorą ponosi wyłączną odpowiedzialność.
Zdradzany nie ma wpływa na wybór tej a nie innej decyzji.
W sądzie, to nawet zdrada za zgodą, namowa zdradzanego jest traktowana jako powód do orzeczenia winy przez zdradzającego.
No przecież ma swój rozum, nie ?
a że go nie ma...cóż :niemoc
Cytat
Żona Alana, choć postąpiła wysoce niegodziwie raniąc męża jest wciąż matką jego dzieci, zatem chociażby z tego powodu należałoby wykazać trochę delikatności w wyrażaniu swoich życzeń co do jego postępowania.
Sugestie by autor pozwolił gnić żonie w bagnie są wysoce nie na miejscu i noszą dużą dozę osobistego, mocno pielęgnowanego żalu.
Miałabyś jakąś osobistą satysfakcję, gdyby faktycznie Alan tak postąpił jak Ty Ana sugerujesz, że tak wprost zapytam?
Na szczęście nie wszystkie małżeństwa/związki w których pojawiła się zdrada są skazane na rozpad, no i b. dobrze, zwłaszcza gdy poprzez głupotę dorosłych mogłyby ucierpieć małoletnie dzieci.
Jeśli się da, jeśli są ku temu przesłanki, warto zrobić coś więcej niż tylko rozwalić wszystko w drobny mak, korzystając z zagrzewających do zemsty porad, tych trwających w krzywdzie.
Poza tym, na pewno na tym portalu są osoby które dały szansę i którym dano szansę, czyli da się.
Ci którzy nie doświadczyli skruchy zdradzającego oraz których nie proszono o danie szansy są skłonni widzieć świat w czarnobiałym kolorze oraz niestety mają tendencję by epatować zemstą przebraną w honor.
Poza tym, autora wątku już tutaj nie ma. Może nawet wstydziłby się przyznać, że dał żonie szansę, czytając zachęty by pozostawić ją w bagnie.
Ja notomiast mam nadzieję, że dorośli się dogadają, żona wykaże skruchę, Alan jej wybaczy i dzieci będą miały oboje rodziców. A to co się stało będzie tylko bolesnym doświadczeniem, z czasem wyblakłym, z którego oboje wyciągną stosowne wnioski na przyszłość.
Autora wątku już nie ma, zatem chyba bezcelowe jest wałkowanie tego tematu
Chyba nie ma jednej prawdy o zdradach. Doświadczenia ,reakcje, zdania bywają bardzo różne.
Czy autor skończył swój wątek? Tego też nikt nie wie. Po paru dniach jazdy na najwyższych obrotach można choćby mieć dość.
Biedaczek jest w traumie, a tu takie dyrdymały
Nick, wiedziałem jak Cię ściągnąć, może trochę zostaniesz?
Relatywizm moralny był i będzie funkcjonował jako narzędzie argumentacji; Od całkiem logicznych argumentów do całkowitej durnoty;
Czy istnieje 100% obiektywizmu w kwestiach moralnych?. Obiektywizm też jest oparty na relatywizmie, wszystko zależy od tego co uwzględnia, a uwzględnia na bazie wiedzy, wychowania i doświadczenia; odnoszenia się do gdzieś panującej normy.
A co jeśli ta norma jest skrajnością? Drugi biegun zawsze będzie wtedy rozmywaniem na siłę moralnego osądu, bo mój jest ten najwłaściwszy z właściwych;
Cytat
A jeśli nie ma?
Jeśli to jest dziecko, to matka miała by się konsultować ?
Układ wcale nie jest prosty jak się wydaje; decyzja o konsultacji z ratowanym nie jest łatwa i nawet nie wskazana, bo jeśli ma żyć i z nią być, to lepiej, żeby o niczym nie wiedział;
Będzie wiedział, będzie chciał żyć, ale potem tego nie przełknie, więc po co ma go ratować dla kogoś?
Poza tym czy to sprawa ratowanego? To nie on za to ma płacić.
Nie będzie chciał wykorzystać takiej szansy ze względu na zachowanie dobrego samopoczucia kobiety, ale nie pomyśli o większej traumie, jaką spowoduje jego śmierć;
To klasyczna sytuacja wyboru mniejszego zła, mniejszych strat i dziwie się, że nikt nie powiedział, że wartość życia jest największą z wszystkich wartości, więc nad czym tu się zastanawiać ? ;
Nick, a Ty co byś odpowiedział pytany ?
Cytat
Bez konsultacji ze zdradzanym.
Dlatego całą odpowiedzialność za tą decyzje, spada nie niego.
OK; klasycznie, a jeśli jest warunkowanie, to już odpowiedzialność się rozcieńcza ?
- mam cię już dość, jeśli się nie zmienisz, jeśli dzisiaj nie wyrzucisz śmieci, to Cię zdradzę;
Nie wyrzucił; no i zdradziła
Wiedział, mógł temu zapobiec, jest współwinny;
Ile to osób mówi sobie w związkach, że sobie kogoś znajdzie ?
Odbiór?
baju baju będziesz w raju, kto Cię zechce, kto Cie ruszy, zresztą mam już Ciebie po uszy ?
A tu bach i trach
I co? wielka tragedia ?..myślałem, że żartowa/łaś/łeś ?
Uwierz, ze gleboko wierzylem w moc sprawcza wybaczenia, skruchy winnego itp. Niestety to tak nie dziala. Moim zdaniem nie ma sie co zastanawiac. Trzeba chora tkanke natychmiast wycinac. To jak z gangrena, czasem jest juz za pozno. Argumenty, ze to matka jego dzieci hmmmm, sa medialne, grzeczne i takie na miejscu ale co to ma do tego, ze kobieta dala ciala w przenosni i doslownie? Na swoim przykladzie sam wie jak potwornie trudno zbudowac cos na nowo, odbudowac do takiej osoby zaufanie. To niwyobrazalne poswiecenie. Po 8 latach odkrywasz jednak, ze to na nic, ze zmarnowales najlepsze lata z kims kto jak CHUBA wysysal z Ciebie co najlepsze, a na koncu i tak podziekowal wbijajac powtornie noz w plecy.
Dlatego niech kazdy tutaj pozwoli sie wypowiadac innym tak jak czuje.
Ja akurat czuje, ze nigdy bym juz nie wybaczyl. Gadki o przyczynach zdrady, ze zdradzony mial tez w tym swoj udzial uwazam za kpine i nie mam zamiaru tlumaczyc dlaczego. Relatywizm moralny to tez nie moja bajka.
Ana23 trzymaj sie cieplutko. Rozumiem Twoj punkt widzenia. Zdrada jest jak smierc. Duchowa smierc. To koszmar. To najgorsze co mnie w zyciu spotkalo.
Cytat
Cwany z Cibie lis, który na dodatek dobrze opanował zasady erystyki
Cytat
OK; klasycznie, a jeśli jest warunkowanie, to już odpowiedzialność się rozcieńcza ?
- mam cię już dość, jeśli się nie zmienisz, jeśli dzisiaj nie wyrzucisz śmieci, to Cię zdradzę;
Nie wyrzucił; no i zdradziła smiley
Cóż, od kiedy to szantaż to daje możliwość współdecydowania ?
To wymuszenie za zasadzie :Którą rękę Ci obciąć lewą czy prawą ?
- noooo, sam wybrałeś ....Twoje decyzja.
Yorik, mozan by szukać sytuacji w których okliczności agodzących dla zdrady będzie cała mas np :
- w spadającym samolocie jest tylko jeden spadochron,
w środku matka, dziecko i kapitan.
Za pięć minut wybuchnie bomba podłożona przez ojca dziecka, na dole w oceanie krąży stado rekinów, czekających na spadający z nieba żer.
Pytanie :
- czy matka która da ciała kapitanowi w zamian za spadochron dla dziecka, zostanie zbawiona ?
Komentarz doklejony:
...z Ciebie,
..można by szukać,
.. łagodzących..
...cała masa ...
wiem, wiem trzeba przeczytać zanim się kliknie "dodaj komentarz":_jezyk
Ale zasadniczo chodzi o to, czy można wybaczyć
Cyt;
Żona jeszcze nie wiem, że ja wiem. Myślałem, że jestem twardym facetem, ale to mnie po prostu rozjechało! i nie chodzi mi o sam fakt fizycznej zdrady bo to mógłbym sobie jakoś wytłumaczyć, ale ten stopień zażyłości z kochankiem po dwóch tygodniach??? (naprawdę poznali się dwa tygodnie temu)Te poranne sms-y "Dzień dobry Kochanie" itp., to ja przez 10 lat buduje związek, zajmuje się dziećmi, pracuje, dogadzam żonie a ona jakiemuś sku....y....
Koniec cytatu...
No więc można? Czy nie można? Wybaczyć, czy nie wybaczyć? Ile można zrobić krzywdy, by potem liczyć na przebaczenie...
M.
Komentarz doklejony:
I jeszcze jedno Yorik... Ubliżanie ludziom, wyśmiewanie ich jest jak najbardziej trafione.. Bo jesteś jednym z administratorów? Jakoś nie zauważyłam, żebyś dostał kulkę za głupstwo w rodzaju "spieprzej gdzie pieprz rośnie" . Sam obrażasz ludzi ile wejdzie, wyśmiewasz ich i poniżasz...; I jakoś nikomu to nie przeszkadza, że dyskusja schodzi poniżej jakiegoś poziomu..
Była tutaj Mono, była Lisbet i byli inni.. Wycofali się, dlaczego?
Wiem, ze mój wpis zostanie "wymazany", ale cóż... lepiej kiedyś powiedzieć prawdę i zostać "skulkowanym", niż nie mówić prawdy...
Z pozdrowieniami
M.
Co do reszty postu, nie wiem co odpowiedzieć.
Mam wrażenie, że ja piszę jedno a niektórzy czytają coś, czego nie napisałam.
Wnioski płynące z obserwacji zależą od tego w jakim kontekście się jej dokonuje a także od stanu emocji obserwatora, stąd "nieporozumienia". Zatem daruję sobie.
Kto chce niech dalej epatuje negatywizmem oraz zaraża nim przy okazji innych, kogo nie pociągają takie klimaty, niech otrzepie kolana i pójdzie naprzód.
Wybór zawsze jest. Zatem życzę tylko dobrych wyborów.
W jednym elexio masz rację "burzy się łatwo" - żona Alana bardzo łatwo zburzyła swoją rodzinę. Jak mawia znana polska sędzia,Barbara Piwnik:"słowa to tylko powietrze wypuszczane z ust, ludzi ocenia się po czynach" - co z tego że żona Alana mówi że rodzina jest dla niej najważniejsza skoro jej czyny przeczą słowom?
Cytat
Komentarz doklejony:
Coś mi się wydaje elixo, że jesteś jednym ze zdradzaczy - tylko oni mogą wypisywać takie brednie na forum dla zdradzonych.
Cytat
Piotrze, czy powyższe zdanie wyraża moją aprobatę?
Czy sugeruję że tak być powinno? Że tak jest właściwie?
Nie, wyrażam tylko przypuszczenie, że tak być mogło, że jest takie prawdopodobieństwo- to wszystko.
A to jest ogromna różnica, która Tobie jakoś dziwnie umyka w związku z czym budujesz tezy typu:
Cytat
spróbuj piotrze przeczytać to zdanie które posłużyło Ci do interpretacji raz jeszcze, lecz tym razem, ze zrozumieniem.
Cytat
- cóż, muszę Cię rozczarować. Nie pasuję do tego opisu.
Cytat
Panowie, a może by do rzeczy? bo to że York rozpływa się w dyrdymałach, to już wiem.. Teraz jest jeszcze ktoś..
Dzięki.
rzadko mi się ostatnio zdarza, by mówiono o mnie "ktoś" !
Cytat
Ależ TRZEBA wybaczyć.
Dla samego siebie, higieny psychicznej, wyzbycia się negatywnych emocji które zatruwają życie i zdolność racjonalnego myślenia. Wybaczenie to nie jest prezent dla zdradzającego, ale dla zdradzonego, który funduje sobie sam.
Inna sprawa - czy pojednać się, odpuścić winę.
To już zależy od postawy zdradzającego i naszej zdolności do ponownego zaufania, szacunku, szczerości.
To się uśmiałam przy porannej kawie!
:brawo
O, tak, apologises. Dziękuję.
:tak_trzymaj
Wybaczenie jest prezentem dla samego siebie.
Po to, żeby móc normalnie funkcjonować.
Czy informować zdradzającego, o tym że się wybaczyło ?
Jeżeli WARTO to zrobić.
Jeśli zdradzający zaczyna okazywać empatie i przyznaje się do winy.
Następny krok to pojednanie.
Też zależy, czy WARTO, czy tego chcemy, czy będzie nam z tym dobrze.
Często samo życie niesie swoje niespodzianki i rozwiązania, a dywagacje o tych warunkach wybaczenia stają się nic nie warte. Mój przykład. Mój ojciec wyrządził wiele krzywd, zdążył zapić się na śmierć, więc o"odkupieniu" i staraniach nie ma mowy. Pierwsze przyszło zrozumienie i zobaczenie w nim nieszczęśliwego człowieka. Po wielu latach dopiero wybaczenie. Nie oznacza to zapomnienia.
Przykro mi. Jakże trudnym doświadczeniem musi być życie ze świadomością win własnego ojca... Ile trzeba siły, by wybaczyć i ile samozaparcia, by nie powtórzyć jego błędów. Alkoholizm mojej teściowej nie zatrzymał choroby alkoholowej mojego byłego, a teraz patrzę na mojego dorosłego syna. I drżę... Ale to nie temat na ten portal...
Do wybaczenia nie można się zmusić. To proces, który zachodzi pod wpływem korzystnych dla nas zmian. Jeśli po zdradzie ułoży nam się lepiej, to i wybaczenie przyjdzie. Jeśli zdrada sprawi, że pogrążymy się w problemach i żalu, nie będziemy w stanie wybaczyć. I żadne TRZEBA tego nie zmieni.
No tak, błądzić jest rzeczą ludzką, a wybaczać boską;
Jezus cała swoją misje oparł na namawianiu do wybaczania. Jeśli jemu się nie udało, to znaczy, że to nie możliwe
Avenious,
Cytat
Czyli korzyści, coś za coś, marionetki w teatrze życia bez własnej woli i rozumu, bo i tak zawsze rządzą emocje
Jeśli ktoś żyje po to, by podporządkowywać sobie innych, kontrolować działania, osądzać i nakładać kary, jako samozwańcza instytucja nadrzędna, to nie wie, co znaczy wybaczyć;
Wybaczenie, czyli darowanie komuś winy, odstąpienie lub zaprzestanie zemsty.
Niewybaczenie- domaganie się kary, jakiejś zemsty, karanie kogoś bez zahamowań, bo ciągle mało, aż staje się to celem życia; mało kto widzi, że w ten sposób za czyjeś postępowanie, które nam się nie podobało, karamy głównie siebie.
Nooo....
:niemoc
Powołałeś się na chrześcijańskie źródła wybaczenia, fajnie. Wybaczenie może z powodu naszej niedoskonałości być celem. Właśnie przez wpojone przez zasady społeczne prawa, powinności, wzorce. Często powołujemy się tutaj na atawistyczne podstawy naszych reakcji. Wybaczenia i litości w tym nie ma. Jest to powodem naszych wewnętrznych rozterek. Walka między rozumem i sercem.
Oczywiście istnieje wzorzec wybaczenia nakazany przez Jezusa, mamy do niego dążyć. Uzasadnienie psychologiczne też jest na tym wzoru oparte. I jakby nie było sam ten wzorzec przyjąłem, staram się tak postępować. Ale to jednak to wzorzec. On sam jest doskonały, a ja nie. Muszę sporo pracować nad swoim wybaczaniem. Wiem też, że obok mnie są ludzie bardziej lub mniej zbliżeni do tego wzorca. Nasza niedoskonałość ,by nie powiedzieć ułomność decyduje naszej zdolności do wybaczenia. Dlatego zrozumieć można (wcale nie trzeba) stanowiska tych którzy nie umieją wybaczyć, nie widzą sensu wybaczenia. Mimo wszystko uczciwie postawiona sprawa.
Co daje wybaczenie? Bardzo dużo. Przytoczyłem swój przykład, w tej sprawie pozwoliło mi pogodzić się z wieloma rzeczami. Pewnie żyłbym i bez tego. To już kwestia wyboru, potrzeby, radzenia sobie z tym ciężarem.
Wybacza się też dla siebie. Nie dla winowajcy. Piękne opisane jest wybaczenie na blogu " uciekamy do przodu". Dopóki wybaczenie wiążemy z ulgą dla winowajcy, dopóty wybaczenie jest bez sensu. Wybaczenie właśnie jest bardzo egoistyczne. Taki paradoks, który najłatwiej zrozumieć po przejściu swojej ścieżki wybaczenia. Ten komentarz to moje zdanie, nie narzucam go nikomu. Bardzo indywidualne są paskudztwa ,z którymi się zmierzamy.
PS skoro się Yoriku pokazałeś -strasznie zaśmieciliśmy ten wątek, a temat jest ciekawy. Da radę zrobić jakiś porządek?
Cytat
Na ogół nie uczciwie, jakoś nie słyszę:
Nie wybaczam, nie jestem w stanie bo jestem SŁABA i UŁOMNA, nie potrafię byc ponad to, jestem słaba i dlatego gardzę słabością innych. Wybaczenie to dla mnie abstrakcja, bo jest domeną ludzi silnych.
Cytat
Aby na czymś nie stracić, odruch emocjonalny chyba z automatu narzuca, że na wybaczenie trzeba zasłużyć, ewentualnie odpokutować.
Źle, jeśli wyolbrzymiamy swoją krzywdę i nadajemy jej rangę największego kataklizmu na Ziemi, a przeciez tak nie jest. Ciężko wybaczyc komuś spowodowanie końca świata czy wyznaczyć odpowiednią karę, bo to już nie ma znaczenia. Kara czy zadośćuczynienie nigdy nie będą wystarczające, a wybaczenie nieistotne.
W poczuciu krzywdy zupełnie nie widzimy, że jest to także mocno w naszym interesie, bo zasługujemy na wewnętrzny spokój. Ciągłe zajmowanie się wciąż tym samym, co wzbudza nam negatywne emocje, odbiera nam uroki życia i zaburza normalne funkcjonowanie. Ciężko to dostrzec, to świetnie widać z boku.
Wybaczenie nie zmieni nam przeszłości, musimy ją zaakceptować, ale w jakimś stopniu nas od niej uwolni, dajac szansę na lepszą przyszłość, zostawienie tego za sobą, nie zajmowanie sie tym i pójście do przodu;
Nick ma rację, Trzeba Wybaczać, nie od razu i nie bezwarunkowo, bo to by było naiwne, niewychowawcze i często emocjonalnie niemożliwe, ale kiedyś trzeba, żeby samemu sie z tym nie męczyć, nie żeby ulżyć komuś, ale sobie;
PS. Przeniesienie tematu nie jest konieczne; gdy Alan zajrzy, coś z tego się mu napewno przyda;
Wybaczenie jest samo w sobie aktem pozytywnym. Przynosi korzyści, wiele z nich wymieniłeś. Pogodzenie się z przeszłością i niemożliwością jej zmiany to podstawa. Drugim elementem powinno być dojrzenie do wybaczenia i dobrowolność. Często przy zdradzie poharatany łączy wybaczenie swojemu zdrajcy z przyjęciem go z powrotem, dalszym życiem. Jak dla mnie nic bardziej mylnego. Wybaczenie to pozwolenie temu człowiekowi na własny wybór, , poniesienie kosztów tego wyboru. Na dobrą sprawę chęć wyrównania rachunków, zemsty, upokorzenia niewiele daje. Korzyść dla zdrajcy to możliwość wyciągnięcia wniosków przez niego. Czy to da jakieś efekty to zupełnie inna sprawa.
Dobrowolność wybaczenia neguje słowo trzeba. Zmuszenie nie przynosi z kolei efektów, mija się z celem.
Po bezwarunkowym wybaczeniu, jeśli pojawi się jakiś sens ratowania, łatwiej jest spróbować. Ale to osobny temat, pełen różnych zdań, różnych emocji.
Który słaby człowiek przyzna się do swojej słabości?
Cytat
Po bezwarunkowym wybaczeniu, jeśli pojawi się jakiś sens ratowania, łatwiej jest spróbować.
Wydaje mi się, mylnie sprowadzamy cały proces przebaczania do jednego słowa - wybaczyć.
Dla mnie, cały proces składa się z 3 kolejnych kroków :
1. Wybaczyć
2. Poinformować o wybaczeniu
3. Pojednać się.
krok 1. - Wybaczyć, jest jedynym który robimy wyłącznie dla swojego dobra, wyłącznie dla siebie.
Można dywagować "czy ja chce sobie zrobić dobrze??" :_jezyk
Można unikać, mówić o dobrowolności, zmuszaniu sie itp.
Podobnie jak w przypadku zażywania leków - mając dać zdrowie, ale tak ohydnie śmierdzą i smakują, czy zmuszając się do przyjmowania takiego ohydztwa mogę wyzdrowieć ? czy przypadkiem nie muszę najpierw je polubić ?
pozostałe kroki, to działanie dla siebie ale również dla zdradzacza, ich podjecie zależy głównie od postawy zdradzacza
Nie dziwi mnie też podejście do wybaczenia np żon alkoholików. Często pogodziły się z losem, zaczęły swoje życie, nie wracają do złych czasów. Wiele osiągnęło szczęście, nie życzy źle swym byłym partnerom. Czy to jest wybaczenie, czy pogodzenie, kto ma prawo im mówić, że są słabe i nauczać o wybaczeniu? To naprawdę indywidualna sprawa i ocena tego wybaczenia nie będzie miarodajna.