Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
poczciwy
11.11.2024 13:36:22
Andzia na firefox działa.
Andzia76rr
11.11.2024 03:55:19
na jakiej przeglądarce działa Wam czat?
poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witajcie ponownie. Swój przypadek opisałem 2 lata temu.
Link
Chciałbym dopisać ciąg dalszy, jeżeli pozwolicie.
Dwa tygodnie temu doszło do dawno nie widzianej u nas kłótni. Czara goryczy się przelała. Nie, nie nagłym chlupnięciem. Raczej kolejną, małą kroplą.
Poszła na domową babską imprezę z dwiema koleżankami. Wiecie, pogaduchy przy winie, ploty i tajemnice skrywane przed mężami.
Gdy zapytałem o której wróci, powiedziała, że nie wie, czyli to może być 1,5 h, może i być 5 godzin.
Gdy wróciła w nocy po prawie 4 godzinach, zapytałem cz byli tam też jacyś mężczyźni. Odpowiedziała, bez zająknięcia, że były tylko one trzy.
Zatkało mnie, bo wiedziałem, że z czasem pojawili się tam także dwaj mężowie jej koleżanek. Zrobiło mi się tak przykro, że znowu skłamała i to z tak błahego powodu.
Od słowa do słowa doszło do kłótni, która polega na tym, że ja mówię co mnie ciśnie a ona zazwyczaj milczy i idzie...spać.
Nagle, po 7 latach "chodzenia" i 17 latach małżeństwa dotarło do mnie, a wręcz olśniło mnie, że Ona mnie nie kocha i chyba...nigdy nie kochała. Skojarzyłem wszystkie znane mi przykre fakty z przeszłości i wyszło mi na to, że ona wyszła za mąż za faceta ...zapasowego. Faceta, którego zawsze była pewna, zakochanego po uszy, wpatrzonego jak w obrazek.
Próbowałem sobie przypomnieć kiedy ostatnio powiedziała do mnie "kocham cię" - nie przypomniałem sobie.
Często za to "kochuje" swojej najbliższej przyjaciółce i próbuje tuszować wszelkie z nią kontakty.
Od dwóch tygodni w zasadzie odzywamy się się tylko w sprawach wspólnego gospodarstwa domowego. Nie wychodzę z propozycją pojednania, jak to mam w zwyczaju. Chcę sprawdzić, czy ona wyjdzie z tym pierwsza. Pierwsza się w łóżku przytuli, zapyta o seks i naprawę naszej relacji. Na chwilę obecną nic takiego się nie dzieje. Jest tak, jak przez ostatnie 2 lata z nielicznymi przerwami.
Obojętność i stagnacja. Zapytałem ją wprost po co jest ze mną? Nie odpowiedziała. Spytałem, czy byłem jej zapasem? Tu także cisza.
Ludzie, co ja mam z tym zrobić? Nie mam siły o tym myśleć a co dopiero walczyć.
Panie kolego... znam to uczucie az za dobrze... co robić ? pan pyta ? proste, przestać być zapasem...skończyć to chore współżycie... współczuję panie kolego, bo odkrycie, że jesteś nikim dla kogoś kogo kochasz, jest straszne... ból jest niemal bólem fizycznym... obojętność i stagnacja... tak, to prawda... musi pan przerwać tą sielankę, złożyć pozew, rozdzielność majatkową...skończyć z tym raz na zawsze... możliwe, że w trakcie procesu rozwodowego z tych czy innych względów usłyszy pan wyznanie miłości... proszę twardo to olać... skończyć... z tego co przeczytałem, dzieci sa juz na tyle dorosłe, że może je pan spokojnie zabrać w jakieś miejsce i wytłumaczyć co się dzieje i jak to wygląda z pańskiej strony... po prostu skończ pan z tą fikcją i niech robi co chce... proszę pana, ona nie wyjdzie z propozycja pojednania do moemntu kiedy przekalkuluje sobie czy dużo straci, jeśli tak, to usłyszy pan takie zapewnienia o miłości... że Romeo i julia to będą bajki robotów... absolutnie, nie dać się złapać na takie cóś... określić cel... wykonać, nie oglądając się na nic... kiedys była mowa, że trzeba odpocząć od siebie... proszę jej to przypomnieć, że daje pan jej szansę w tej materii... moim zdaniem tutaj pomoże tylko amputacja... ostre cięcie, skalpel mentalny... to będzie bardzo boleć bo na brak serca jeszcze nie wynaleziono znieczulenia...
życzę powodzenia i wytrzymałości na ból... a potem, będzie coraz lżej... pzdr
Niby nie mogę narzekać na bo: obiad zawsze podany, pranie zrobione, dzieci pilnowane, seks w łóżku na zawołanie... Można pomyśleć, ze żona ideał. Tylko, że ja nie chcę ...usług. Ja chcę żony, która powie miłe słowo, przytuli się,...
Poszła na domową babską imprezę z dwiema koleżankami. Wiecie, pogaduchy przy winie, ploty i tajemnice skrywane przed mężami.
Gdy zapytałem o której wróci, powiedziała, że nie wie, czyli to może być 1,5 h, może i być 5 godzin.
Gdy wróciła w nocy po prawie 4 godzinach, zapytałem, czy byli tam też jacyś mężczyźni. Odpowiedziała, bez zająknięcia, że były tylko one trzy.
Zatkało mnie, bo wiedziałem, że z czasem pojawili się tam także dwaj mężowie jej koleżanek. Zrobiło mi się tak przykro, że znowu skłamała i to z tak błahego powodu.
Nagle, po 7 latach "chodzenia" i 17 latach małżeństwa dotarło do mnie, a wręcz olśniło mnie, że Ona mnie nie kocha i chyba...nigdy nie kochała. Skojarzyłem wszystkie znane mi przykre fakty z przeszłości i wyszło mi na to, że ona wyszła za mąż za faceta ...zapasowego. Faceta, którego zawsze była pewna, zakochanego po uszy, wpatrzonego jak w obrazek.
Hakaa - fajnie jest sobie uświadomić taki mały fakt, że nie jesteśmy idealni. Jak opisywałeś swoją historię, mnie tu jeszcze nie było. Teraz jestem krok dalej, dwa lata po rozwodzie, a przypadek w swoim schemacie bardzo podobny - ona nauczycielka, przyjmuje adoracje swojego ucznia, zaczyna się tajna komunikacja, potem wymiana SMS-ów. Dekonspiruję, ma skończyć z dziecinadą - pół roku później facebook i same słodkości z tym samym kurduplem... tadaaa!!!
Nasze życie składa się niestety z codzienności oraz z emocji.
Adonisów było wkoło mało, pewna presja społeczna jednak tkwiła, żeby nie zostać czasem starą panną - to... one obniżyły poziom wymagań i sięgnęły maksymalnie wysoko po nas, co byliśmy w ich zasięgu, jednak nie na tyle, by bać się każdego dnia możliwością utracenia nas - w naturalny sposób staliśmy się zaślepką na brak lepszego faceta. A zaślepka - no cóż, jest bo jest, ale skoro i w nas jest pragnienie bycia kochanym (bo potrzebni byliśmy z czystego pragmatyzmu - nie masz faceta, to trafiasz do babskiego piekła ) - to jednak i ja nie przypominam sobie tej uważności zakochanej kobiety, jaką znamy z filmów o miłości.
Proza życia - w sumie powinniśmy się może cieszyć, bo przecież seks jakiś był, życie rodzinne było - Ty jesteś do przodu, bo masz przynajmniej odchowane już dzieci.
Nasze kobiety są też głodne emocji. Wiele kobiet to emocjonalne wampirzyce - inaczej nie istniałby księgarski potężnie rozwinięty przemysł Harlequinów, a i filmowe seriale nie poruszałyby aż tyle tematów o miłości. Wiedza o potrzebach większości kobiet, narzuca nam w filmach czy książkach, taką głupią dla nas samców narrację
Głód emocji, seriale, filmy, książki - budują w ich umyśle pewien wzorzec, który nijak nie pasuje do rzeczywistości na jaką... ich skazaliśmy!!!
Gdy więc w takim choćby pokoju nauczycielskim czy w biurze, koleżanki plotkują sobie, która z kim męża zdradziła, czy z kim ma nowy romans - to nagle środowisko koleżanek - często hien, czyni poczucie bycia tą gorszą kobietą, której nic się ciekawego w życiu nie trafia, nie ma emocji, nie ma romansów, zdrad, nie ma już tych motyli w brzuszku, itd... Nie musi to być środowisko z pracy narzucające taki schemat poczucia szczęścia i spełnienia - to równie dobrze mogą być romansidła, narzucające ten pewien schemat... bycia nijaką, jeśli nie ma emocji.
W pewnym momencie, nasze kobiety powiedziały sobie usprawiedliwiając się: "mam prawo być szczęśliwa", a zadając sobie to pytanie - jak?, odpowiedź była jedna - przez wyrwanie się z marazmu życia. Czytają romanse i porno-romanse, oglądają seriale, w końcu nawet zdradzają.
Nagle pojawia się adorator, zaczyna się niewinnie i po przyjacielsku od niewinnego flirtu, a potem idzie z górki, uzależniają się od tych komplementów, czasem i prezentów. Jest emocja, są w końcu te motyle w brzuchu - w końcu można rozmawiając z koleżankami z pokoju nauczycielskiego dołączyć do szanownego zdradzającego grona i poczuć się w niczym tą gorszą od babskiego stada.
Tyle, że czasem zaliczają wpadkę - więc na chwilę sprawy często wracają na swoje tory. Ale o braku emocji tak łatwo się nie zapomina, emocje uzależniają, więc czasem gdy jest okazja - ryzykują znowu i znowu, by znowu poczuć te motylki w brzuszku.
W pewnym sensie jest to UŁOMNOŚĆ naszych pań.
Do nas dociera poczucie, że nie jesteśmy kochani jak byśmy chcieli, że bardziej nas już traktują nawet jak brata, czy kuzyna - ot, trafiło się, że znaleźliśmy się w ich życiu. W pewnym sensie one też mają rację, gdy uda nam się wydusić z nich wyznanie, że kochają - ale to jest zupełnie inna miłość. OK - teraz pytanko, czy warto katować się faktem, że kochają nas uczuciem o pozycji niżej niż chcemy, bo jest to uczucie dopiero może po miłości do psa i kota oraz auta - też domowników... ? :rozpacz
Możesz się rozwieść, ale przemyśl, czy po rozwodzie Twoje życie zmieni się na lepsze, czy na gorsze? Czy potrzebujemy: "Kocham pana, panie Sułku!"?
Skutek rozwodu będzie taki, że ona może sobie kogoś znajdzie - w większości przypadków będzie to zmiana faceta na gorszego, jeszcze większy kompromis pomiędzy tym literackim Adonisem jakiego pragną, a jakiego im życie przyniosło. A latka lecą - kolejny wybór zacznie się wśród samotnych wdowców, niż 18latków
Cytat
Ludzie, co ja mam z tym zrobić? Nie mam siły o tym myśleć, a co dopiero walczyć.
Jak czujesz potrzebę miłości bezwarunkowej, kup po prostu psa
200 zł - tyle zapłacisz za przygodny seks z prostytutką. Ok. 1500 zł miesięcznie - stała oferta seksu za tzw. sponsoring...
Albo zmień strategię, bo w tej chwili zbudowałeś w sobie poczucie krzywdy, że żona Cię nie kocha tak jak każdy by chciał.
Ona się do Ciebie zwyczajnie przyzwyczaiła, a nie bardzo potrafisz wzbudzać w niej emocje. Tymczasem, od zawsze jest tak, że jak chcesz dziewczynę rozkochać, to nie tylko poprzez swój wygląd to uzyskujesz, ale przez strategiczne budowanie w niej emocji - romantyzm, spacery, kolacje przy świecach, wyprawy do restauracji, wycieczki. Karmisz jej emocje sobą - non stop inwestujesz.
Teraz zadaj sobie pytanie, jakimi swoimi działaniami prócz prób skłaniania do seksu, mogłeś w niej dostarczać takie emocje jakich kobiety pragną - i jej potrzeby emocjonalne w ten sposób spełniać?
Może jest tak, że szukasz w niej problemu - a on jest w Tobie, w błędnym przekonaniu, że miłość jest bezwarunkowa, że się należy jak psu zupa. Może za mało inwestowałeś w emocje w związku, więc szuka ich poza nim. Nic nie poradzisz, gdy nie dasz rady sprostać takim oczekiwaniom, ale przynajmniej, warto próbować.
Ramirez, z uwagą czytam twoje komentarze z niekłamaną przyjemnością. Naprawdę wiesz o czym piszesz i to w sposób naprawdę ciekawy. A tekst o hienach to prawdziwy majstersztyk. A wracając do mojej sprawy.
Cytuję ciebie: "Ona się do Ciebie zwyczajnie przyzwyczaiła, a nie bardzo potrafisz wzbudzać w niej emocje. Tymczasem, od zawsze jest tak, że jak chcesz dziewczynę rozkochać, to nie tylko poprzez swój wygląd to uzyskujesz, ale przez strategiczne budowanie w niej emocji - romantyzm, spacery, kolacje przy świecach, wyprawy do restauracji, wycieczki. Karmisz jej emocje sobą - non stop inwestujesz.
Otóż ja...nie inwestuję w ten sposób, bo nie mogę. Nie mogę się przemóc by pojechać z nią na samotne wakacje, wziąć ją do restauracji czy nawet pójść na spacer. Mam blokadę przed "inwestowaniem".
Większości facetów stąd bardzo brakuje seksu ze swoimi zdradzaczkami. I tak naprawdę głównie o to im chodzi. O seks. Co oczywiście nie dziwi, bo tak jesteśmy zaprogramowani. Ale akurat na tę sferę nie mogę narzekać. Ona bardzo lubi seks i w zasadzie ma pretensje lub focha gdy jej odmawiam. A trzeba przyznać, że w łóżku jest naprawdę dobra.
Mnie najbardziej boli brak okazywania uczuć oraz to, że dla mnie ..nie chce się ładnie, kobieco ubrać. Gdy jechaliśmy nad morze w tym roku, to prosiłem "weź obcasy i sukienkę". Odpowiedziełą tylko "a po co". No tak, nie ma dla kogo... :_jezyk
Skojarzyłem wszystkie znane mi przykre fakty z przeszłości i wyszło mi na to, że ona wyszła za mąż za faceta ...zapasowego. Faceta, którego zawsze była pewna, zakochanego po uszy, wpatrzonego jak w obrazek.
To bardzo wygodne i z punktu widzenia kobiety rozsądne, nawet gdy trzeba poświęcić swoje marzenia. Kocha pierwszego, ale on jej nie chce, więc z wyrachowaniem wybiera drugiego; mniej pociągającego, ale stabilnego;
Nie jesteś zapasowym, tylko od początku bezpieczną przystanią gwarantującą spokojne życie i odchowanie potomstwa. Udało się, z Tobą już ma.
Teraz, gdy dzieci odchowane ma ostatnią szansę, żeby znowu mieć potomstwo. Natura podświadomie ją ustawia na tryb szukania, bo to ostatnia szansa;
Głód pozytywnych emocji, każdy ma. To nie jest tylko ułomność kobiet. Problem chyba jest taki, że są bardziej emocjonalne, ich życiem bardziej rządzą emocje, instynkt, intuicja; często wbrew logice.
Chcesz uwieść faceta, podbij mu emocje pokazując cycki, może wystarczy :-); Chcesz uwieść kobietę, spraw, aby przez chwilę poczuła się księżniczką z bajki, powiedz, że jest wyjątkowa, wtedy będzie chciała się rozmnażać na potęgę..:-));
Ta Twoja sama szuka, co za desperacja..;chce poczuc się wyjątkowa; cena, którą przyjdzie zapłacić nie ważna.
Zastanawiam się ile tak naprawdę wiesz, a ile o niej nie wiesz ?
Nie bardzo rozumiem, co masz na myśli mówiąc; Zapasowy mąż...
Odbiłeś ją komuś? Zniszczyłeś jej prawdziwą miłość ? Bo jeśli to zrobiłeś, to nie dziw się, że szuka chociaż namiastki tamtych wzruszeń...
M.
"Maraykee dnia wrzesień 02 2015 22:20:42
Nie bardzo rozumiem, co masz na myśli mówiąc; Zapasowy mąż...
Odbiłeś ją komuś? Zniszczyłeś jej prawdziwą miłość ? Bo jeśli to zrobiłeś, to nie dziw się, że szuka chociaż namiastki tamtych wzruszeń... "
Przepraszam, źle się wyraziłem. Nie zapasowy, co bardziej mąż na "czarną godzinę", gdy nie uda się ambitniejszy plan A. Ja byłem planem B.
Nikomu jej nie odbijałem, a czy zniszczyłem miłość? Hmh, możliwe, gdy odkryłem jej pierwszą zdradę sprzed małżeństwa.
Komentarz doklejony:
Wczoraj, gdy jechałem pociągiem obok pięknej, zadbanej, delikatnej (również w zachowaniu) blondynki zrozumiałem, że rzeczywiście można się oczarować kimś innym niż partner. Przez moment rozumiałem co czuła moja dziewczyna/żona gdy wpadła w wir oczarowania innym mężczyzną.
Takich kobiet, jak tę wczorajszą w pociągu prawie nie widać, ale....są! A myślałem, że zostały tylko wyrachowane, często zaniedbane babochłopy. Wierzcie mi, spotkałem wczoraj anioła. Niewysoka, na oko 160 cm, wysokie obcasy, piekny obcisły kostium, spódnica do kolan, kształty marzenie (talia, pupa, piersi), długie blond włosy i duże oczy. ALe najbardziej poraził mnie ...łagodny wyraz ślicznej twarzy i jakiś taki blask bijący od niej. Po twarzach innych pasażerów, szczególnie kobiet widać było, że także zrobiła na nich wrażenie.
Oj Haka wrażenia bywają złudne. Coś fajnego z czasem okazuje się nudne, piękno powszednieje. Twoje zachowanie całkowicie normalne poz zdradzie. Nieważne internetowej, realnej czy emocjonalnej. Każda boli może stopień bólu jest inny. Ale boli. Do tego dochodz coś co nazywam deficytem tym bliskości.
W skrocie oczekujemy od partnera tego co ktos mial za nic. Czesto jest to seks, czesto przytulenie a często krotkie "kocham cie". Do tego dochodzi zdeptane poczucie wartości. Wiemy ze nic nam nie brakuje. Możemy mieć świ7adomość własnej wartości i atrakcyjności dla płci przewnej jednak zbyt małe staranie się sprawcy powoduje że to boli.
Napisałeś co cie boli. To powinieneś powiedziec jej. Normalnie bez nerwów. Nie będziesz rozmawiał o swoich potrzebach najzwyczajniej zerzre cie to. Wiem bo miałem podobnie po wyczynem małżonki. I również nie chodziło o seks ale o zwykłe poczucie się ważnym. Bo aby tak znowu się poczuć łóżko, obiad pod nos akceptacja, posluszenstwo panu i wladcy to mało.
Przeprowadzil bym na Twoim miejscu poważną rozmowę. Ja to zrobiłem i nie żałuję. U mnie było staranie na 200% a i tak było mało. Bo to 200% było 20 tego czego potrzebowałem. A była to przede wszystkim pełna bliskość. Coś czego moja małżonka nie umiała okazywać (jakoby).
W spokojny acz stanowczy sposób wyjaśniłem iż tak żyć nie potrafię i nie chce. Pamiętaj ze rozmowa to nie monolog jednej strony. Więcej wyjaśnij jej ze milczenie do niczego nie prowadzi. Po prostu utwierdza w Ciebie w przekonaniu że masz rację.
Komentarz doklejony:
Sorry za literówki piszę z tableta
betrayed40 wiele razy chciałem porozmawiać. Normalnie, spokojnie, konstruktywnie. Niestety na to nie ma szans. Ona nie potrafi albo nie chce. Po prostu jest strusiem, który woli udawać, ze nic złego się nie dzieje.
Od kilu tygodni żyjemy tylko zdawkowymi cześć-cześć, dobranoc-dobranoc; często śpię w nocy w drugim pokoju - jej to już nie przeszkadza.Chciałem sprawdzić, czy się sama się przytuli, powie coś miłego, nawiąże kontakt żeby poprawić atmosferę. Zapomnij. Wydaje się, że taki klimat w domu jej odpowiada. Ręce opadają. :niemoc
wiele razy chciałem porozmawiać. Normalnie, spokojnie, konstruktywnie. Niestety na to nie ma szans. Ona nie potrafi albo nie chce.
Kobiety mogły kiedyś przetrwać tylko i wyłącznie dzięki najsilniejszemu samcowi - silny samiec dawał jedzenie, pozycję społeczną, zdrowe potomstwo, bezpieczeństwo. I żeby wygrać w życiu WSZYSTKO co najlepsze, kobieta musiała być tylko szybka i... seksowna. Pradawnego samca nie interesowały inteligentne dysputy z samicą, włochaty samiec Alfa jak i często obecnie, nie chciał słuchać paplaniny samicy - samiec chciał seksu, a samica potomstwa, futer i pozycji, aby żyć wygodnie, a jej dzieci lepsze życie.
Teraz kobiety są nowoczesne i wyzwoloner30; ale o decyzjach człowieka nadal decydują emocje, a nie choćby najbardziej racjonalny umysł. Ważne sprawy zawsze uruchamiają emocje - analiza jest zawsze rzeczą wtórną. To te emocje nam wskazują, kogo np. wybierzemy na małżonka - zakochujemy się.
Gdy więc masz obraz kobiety jako romantycznej słabej istoty, której koniecznie trzeba otwierać ciężkie drzwi, to jesteś jak człowiek, który widząc żywego tygrysa, myśli że to fajny kotek. Iluzja w którą uwierzył, pcha go do zabawy, co zazwyczaj kończy się skonsumowaniem... małżeństwa. Gdyby zaś on znał prawdę o tygrysicy, uciekałby ile sił w nogach.
Kobiety nie są słabsze - mają co prawda mniej mięśni, ale to nie mięśnie teraz rządzą światem. Są silniejsze psychicznie, te zdominowane przez atawizmy, nie mają często skrupułów i ograniczających barier moralnych, mają niejako wbudowane w swoje oprogramowanie mechanizmy wypierania prawdy i projekcji własnej winy na innych.
Muszą być takie - bo inaczej te samolubne geny nie przetrwałyby kilku milionów lat, gdzie żeby przetrwać trzeba było:
- zainteresować najsilniejszego w okolicy samca, który zapładniając, weźmie ją pod swoją opiekę;
- dać się zapłodnić innym silniejszym samcom, by w razie śmierci tego słabszego, inny chciał zaopiekować się nią i jej dziećmi. Gdyby tak nie robiła, umierałaby z dziećmi w okropny sposób z głodu i zimna, a kobieta dla dzieci najczęściej zrobiłaby wszystko.
- żeby zdradzić z silniejszym samcem, w istocie musiała mieć obniżoną moralność albo mechanizmy jej wypierania - inaczej by nie przetrwała bez dokonywania lepszych wyborów i porzucania słabszych.
Cytat
Chcę sprawdzić, czy ona wyjdzie z tym pierwsza. Pierwsza się w łóżku przytuli, zapyta o seks i naprawę naszej relacji. Na chwilę obecną nic takiego się nie dzieje.
A teraz Neo, witaj w prawdziwym świecie! :cacy
Gdy kobieta mówi, że uwielbia fajnych ciepłych mężczyzn kochających dzieci, pracujących na rodzinę, to mówi prawdę, bo ona naprawdę tak myśli!!!
Ale uważaj, bo nie będę najważniejszego powtarzał - kobieta podejmuje decyzje za pomocą emocji, więc to co kobieta myśli i mówi, wiążące nie jest - bowiem ważne jest tylko to, co ona czuje!!!!
I tu masz swoje schody, bo Ty i większość mężczyzn tego nie łapiecie. Kobieta może lubić swojego delikatnego, pracowitego ciepłego misia swoim UMYSŁEM, ale po około mniej jak 7 latach, ona emocjonalnie nim GARDZI.
A od kobiecej wzgardy do zdrady jest bardzo blisko!!! Chyba, że zadziałają przesłanki dominującego samca!
Analogicznie, kobieta może swym umysłem nie lubić pajaca, kłamcy, zdrajcy, kryminalisty i dresiarza - ale jej emocje go KOCHAJĄ i tu często zaczyna się dramat, bo odzywa się w niej pragnienie jego siły i dominacji.
Vide: http://www.zdradzeni.info/news.php?re...dmore=4773
Ten mechanizm odczuwania siły i dominacji miliony lat kojarzył siłę z przetrwaniem i pozycją, więc ona teraz tak właśnie reaguje na przejawy siły. Kobieta nie rozumiejąca samej siebie, która potrafiła bez zająknięcia spławić fajnego słabego chłopaka - oddaje się bandycie czy alkoholikowi i gadowi, który ją poniewiera i zdradza.
A ponieważ kobieta nie rozumie swoich własnych reakcji emocjonalnych, tworzy sobie projekcję, by sama mogła siebie przekonać - dlatego słyszymy żenujące historie o de facto gnojkach, że to dobrzy chłopcy tylko zagubieni, ale ona to zmieni ich swoją miłością.
Zdradzająca kobieta często nie rozumie szarpiących nią emocji, więc się z nią po męsku i racjonalnie nie dogadasz. Równie dobrze możesz podejmować próbę dyskusji ze swoim telewizorem.
To trzeba zrozumieć, a przede wszystkim nauczyć się nie pytać o nie kobiet, bo one same nie wiedzą, co się z nimi dzieje, choć szczytem intelektualnej ekwilibrystyki jest nazywanie tego zakochaniem się.
Jak kobieta nie wie co się z jej emocjami dzieje, bo dzieje się to często na poziomie podświadomości - to wymyśli Ci jakąś bajeczkę na poczekaniu, że szczena Ci ze zdziwienia opadnie i potoczy się z hukiem.
Niestety, musimy nauczyć się, że o kobietach decydują emocje i pradawne wzorce. Inaczej stracisz wszystko i każda kobieta Cię zniszczy - choć nie, zniszczysz się sam, szukając odpowiedzi, dlaczego kobieta Cię porzuciła i nie znajdując jej!!!
Bo nie wiedziałeś dotąd o co chodzi.
Emocje które kobietą rządzą to mechanizm z czasów, kiedy były brutalne i prymitywne warunki życia. Wtedy wszystko co najlepsze dawał najsilniejszy samiec, a słaby oznaczał braki jedzenia, niską pozycję społeczną, pogardę i śmiech koleżanek z jaskini. Kobiety, żeby obronić się przed STRESUJĄCYM JE losem, którego gwarantem był każdy słabeusz, wytworzyły w sobie PODŚWIADOMIE mechanizm pogardy i niechęci wobec słabych samców, a pożądanie i SZACUNEK wobec silnych.
Nadal podobny odczuwamy wstręt i strach przed pająkami i wężami, a te właśnie nieprzyjemne odczucia mają nas uchronić od często pierwszego i ostatniego kontaktu z nimi. :szoook
Kobieta to nie jest jednak miękka kicia a bezwzględna istota, która potrzebuje mężczyzny do spełnienia swoich pragnień o rodzinie i dzieciach. Przez miliony lat byliśmy potrzebni samicy do spełnienia jej pragnień - a one spełniały w tej kooperacji nasze. To od zawsze był interes jako konstrukt, plus mniej istotne dodatki. Fajnie jak uczestnicy interesu się lubią, szanują, ale często to nadal jest brutalny biznes.
SŁABY mężczyzna rozumuje tak: będę miły, więc będę szanowany i żona odpłaci mi samym dobrem i swoimi słodkościami. Niestety, dla podświadomych emocji kobiety miły, spokojny facet... jest nudny i SŁABY.
Jej umysł docenia Twoją dobroć męża i ojca, ale jej emocje Tobą bezczelnie gardzą - i jest to absolutnie poza kontrolą kobiety.
Dlatego kobiety robiąc nam facetom swoje awantury i piekielne jazdy, jakże często podają kompletnie nielogiczne ich przyczyny. A co mają powiedzieć?!! Że czują do nas złość i pogardę, więc atakują - bo po prostu tak czują, ostro wk.... ne?!
A czują podobne emocje niczym do pająków, emocje - co ratowały ludzi przed śmiercią i zagładą.
Słaby samiec to śmierć i rozpacz, silny to przetrwanie i przyjemności!!!
Kobieta marzy racjonalnym umysłem - dobry, ciepły facet, co oddaje jej pensję każdego miesiąca, nie chodzi z kolegami na wódkę i zrobi wszystko co trzeba w domu. Ona dąży przy tym do całkowitej dominacji nad mężczyzną - pozbawiając go pensji, co najwyżej dając mu drobne na papierosy, pozbawia za chwilę kolegów, naiwnie sobie wyobraża pod wpływem filmów oraz opinii koleżanek-hien, że zdominowany facet pod jej kontrolą da jej szczęście i nie będzie fikał, a już na pewno jej nie zdradzi.
Chce sobie w ten sposób zabezpieczyć SWÓJ związek, sprawić, że jej życie będzie spokojne i bezpieczne.
Tymczasem EMOCJONALNA część natury kobiecej, często ta znacznie silniejsza - ceni siłę i DOMINACJĘ bandyty u faceta. Silny facet zdominować się nie da, bo sam dominuje, walczy i zwycięża - i właśnie dlatego jest taki silny i podziwiany - i przez to taki dla nich ATRAKCYJNY, pachnący męskim testosteronem i spermą.
Czy silny facet odda kobiecie swoją pensję? Zrezygnuje z kolegów!? Nigdy w życiu!!!
Przy słabym facecie kobieta odczuwa podświadomie odrazę i pogardę, ale tak naprawdę to nie ona te uczucia wytwarza, a pradawny zakodowany w DNA mechanizm przetrwania w niej, niezależny od niej.
Kobieta CZUJE ODRAZĘ, złość, gniew oraz niekiedy bezbrzeżną pogardę do mężczyzny, który dał się jej zdominować!
A na pewno nie poczuje szczęścia, które sobie wyobraża, że dozna tego znajdując delikatnego uczciwego faceta na męża. Jeśli facet na to jej pozwolił, jeśli zwierza się jej i oddaje pieniądze - już został wykastrowany psychicznie - i w jej oczach staje się... słaby. Wtedy kobieta z pogardy do słabeusza zdradza tego uczciwego porządnego męża, często zatajając to do pewnego momentu, ale dbając, by miał on rytualny kontakt ze spermą silniejszego kochanka, np. poprzez pocałunek czy entuzjastycznie zaangażowany jeszcze przez chwilę stosunek zaraz po seksie odbytym z kochankiem. :szoook
Kobieta mści się na nas za słabość często w ten sposób niejako rytualnie - bo to zapewnia jej dodatkowe endorfiny przyjemności w mózgu - dawne atawizmy.
Potem dopiero zaczynają się fochy, szlaban na seks i zgryźliwość w każdy możliwy sposób.
Zdrada, to najczęściej albo zemsta na swoim mężu za brak tzw. szczęścia, które wg. filmów, seriali i książek powinna odczuwać po ślubie plus pogarda, że poddając się kobiecej dominacji, on sam pozbawił się męskiej siły i dominacji - albo ona znalazła już SILNIEJSZEGO samca dla siebie, testuje go i czeka na moment jego akceptacji, by nie puściwszy jeszcze starej gałęzi, przesiąść się na nową.
Seks u kobiety jest monetą, którą płaci za utrzymanie i wypłatę, pozycję społeczną i opiekę nad dziećmi. Seks jest uruchamiany wtedy, gdy kobiecie zależy na mężczyźnie, lub gdy jest w fazie polowania, napięta, uważna i gotowa na wszystko. Seks należy się wyłącznie dla SILNEGO dominującego mężczyzny, który potrafi skutecznie manipulować kobietą, stwarzając w niej wrażenie silniejszego niż chciałby być, brutalniejszego niż jest, mniej oddanego niż jest.
W naturze samce rywalizują ze sobą, by ten który wygrywa mógł zapłodnić samicę. Czasami są to brutalne, zakończone zgonem konkurenta walki, co wcale zaraz po walce nie przeszkadza samicy przyjąć najlepszej jakości nasienie zwycięscy. Czy kobieta ma litość dla pokonanych, krwawiących, uciekających swoich byłych samców? Nie, nigdy!!!
Przegrany samiec dla niej nie istnieje, chyba że już jako wróg!!!
Liczy się tylko ten który wygrał, bo udowodnił już, że jest najsilniejszy, a dzięki temu potomstwo mieć będzie najlepszy materiał genetyczny - czyli największe szanse na przetrwanie.
W dzisiejszym świecie taka walka ma nadal miejsce, ale my już nie zderzamy się rogami na stromym górskim zboczu, nie okładamy mieczami, a rywalizujemy w prosty sposób - zarabianiem pieniędzy.
Ten kto ma ich więcej, jest w stanie dać kobiecie i jej potomstwu lepsze, bezpieczniejsze życie.
Problem w tym, że tysiące lat temu jeszcze przed nastaniem zorganizowanej cywilizacji, najsilniejszy samiec miał też najwięcej testosteronu. Pachniał nie tylko kupą, moczem, potem i brudem, ale też upojną, dającą bezpieczeństwo i pozycję społeczną - siłą i agresją. Dziś można być słabym, ale mieć talent np. do programowania komputerów, by robić duże pieniądze - a te dziś są atrybutem siły!
Kobieta dawniej miała dwa w jednym - atrybuty siły, czyli pozycję społeczną, lepsze jedzenie w klanie, większa szansa na przeżycie potomstwa, oraz męskiego samca, który swą dominacją pobudzał ją do kopulacji.
Dziś silny samiec ma pieniądze, ale nie musi mieć wysokiego poziomu testosteronu - dlatego kobiety będąc z takimi mężczyznami, gdy udaje im się odebrać im wypłatę, dość szybko tracą zainteresowanie seksualne nimi - a wkrótce zdradzają i porzucają go, na rzecz tego z większym testosteronem.
Okazałeś się słabszy, nie licz na racjonalne uzasadnienie odejścia swojej kobiety. Ona już zdecydowała podświadomie, z kim pragnie być. Na szczęście, świat pełen jest jeszcze innych kobiet, wobec których niestety musimy przyjąć zupełnie odmienną strategię od tej, która teraz spowodowała naszą przegraną.
Cytat
Od kilu tygodni żyjemy tylko zdawkowymi cześć-cześć, dobranoc-dobranoc; często śpię w nocy w drugim pokoju - jej to już nie przeszkadza. Chciałem sprawdzić, czy się sama się przytuli, powie coś miłego, nawiąże kontakt żeby poprawić atmosferę. Zapomnij. Wydaje się, że taki klimat w domu jej odpowiada. Ręce opadają.
Teraz już znasz przyczynę jej zachowywania się wobec Ciebie.
RAMIREZ, jak zawsze świetny wykład. Twoje przemyślenia dają po głowie, ale myślę, ze to zbyt czarno-białe podejście do problemu.
Po pierwsze, wydaje mi się, że ze wszystkich samców, którzy startowali do niej albo ona starowała do nich mieli o wiele...mniej testosteronu niż ja
Ja nie jestem potulnym misiem, pomimo tego, że jestem wrażliwym facetem i wychowałem się w klimatach "new romantic"
Mam w rodzinie opinię faceta dość trudnego w obsłudze, potrafię niestety jednym celnym zdaniem doprowadzić do płaczu, ale nie jestem domowym tyranem czy brutalem. Nie raz dochodziło między nami do ...bijatyk (to zawsze była obrona przed jej fizyczną agresją, musiałem tak to robić, by nie zrobić jej krzywdy - oboje znamy karate
Jej ostatni romans z 18-latkiem w ogóle nie pasuje do twojej teorii. On jeszcze uczeń, młody, bez zawodu i pieniędzy a i testosteronu jakby mało (taki typ metroseksualny).
Bardziej do twojej wizji pasuje jej poprzedni romans, który odkryłem na dwa miesiące przed zaręczynami. Z młodym dobrze zapowiadającym się dentystą (przyszła kasa), przystojny, dość męski. Tylko nie wiem dlaczego wybrała mnie a nie jego. Parę razy ją spytałem wprost, dlaczego nie poszła za niego. Odpowiada zawsze "bo ciebie kochałam". Ale ja czuję, że to On się wycofał więc Ona wróciła na bezpieczne pozycje.:_jezyk
Hakaa. Złe wieści Błyznęło mi w głowie jak napisałeś o karate Sam trenowałem sztuki walki w tym z elementami broni i coś ci powiem. Może cię tevgo uczono albo i nie. Coś mi się wydaje, że stosujesz sztukę walki bez walki. Jesteś spokojny do ostatniego momentu, ale jak cię wkurwić to konsekwencje same cię przerażają. Nie do końca wiem co ci w takim wypadku poradzić bo z opisu to twoja żona wygląda na osobę pod tym qzględem nieobliczalną... Jej chęci wykazania się za wszelką cenę to dno. I to w każdej sferze. I obojętne czy to będzie sparing partner w karate czy też w seksie. Jakbym ją określił? Xsena. Oto z czym masz do czyniania. Masz dwa wyjścia. Albo zrobić coś co jej zaimponuje na kolejnycxh kilka lat, albo... No niestety usunąć się w cień.
Eeeeeee...... Xena była wspaniałą wojowniczka, szlachetną, wyczuloną na ludzką krzywdę, a nie zdradzającym męża baboszonem, skoncentrowanym na sobie, zdradzającym dla zaspokojenia swoich jakiś niskich instynktów, do tego rzucającym się z "łapami" na męża, gdy zabraknie jej rzeczowych argumentów w dyskusji. Używanie przemocy fizycznej, z resztą każdej właściwie Będzie dla mnie zawsze oznaką słabości, braku charakteru i moralnego kręgosłupa. Dla mnie jej zachowanie bardziej przypomina mi moją dawną sąsiadkę z dołu, w kamienicy w której mieszkałam... Starą Żelazkową....
Akurat nie do końca o to mi chodziło w tym porównaniu i wręcz pewnie ciężko by to wyjaśnić. Le z jednym się zgodzę. Pomaga szczeniakom osiągnąč męskość. Taka tam misja i to ratowanie ludzkości ni to doprowadzenie do zagłady małżeństwa. Byle się sprawdzić. Jak dla mnie żenada.
Ramirez, relacje nie są na szczęście (!) czarno-białe:-)
Przykładanie jednolitego wzorca do opisu relacji damsko-męskich może powodować frustrację. Dlaczego? Bo to nie zawsze się sprawdza:-)
Hakaa, czego Ty właściwie oczekujesz? Żona-recydywistka (w kategorii zdrad), jej postawa względem Ciebie jest do bólu klarowna i nie wiem co musiałoby się wydarzyć aby rokowania były pozytywne.
Analizujesz komentarze, odnosisz się do nich, ale co Ty chcesz zmienić w swoim życiu? Zakładam, że utrzymanie statusu quo to nie jest szczyt marzeń?:-)
Hakaa dnia wrzesień 09 2015 17:08:31
Po pierwsze, wydaje mi się, że ze wszystkich samców, którzy startowali do niej albo ona starowała do nich mieli o wiele...mniej testosteronu niż ja
Testosteron jest hasłem bo jakoś koreluje, ale tak naprawdę chodzi o zdolność wzbudzania pierwotnych emocji przez wpasowywanie się w zakodowane wyobrażenia;
Jednym to przychodzi od niechcenia, inni muszą się napracować. Pozatym kobiety też są różne i w różnych etapach życia i okolicznościach, które predysponują lub nie;
Ta Twoja wygląda na dość prostą kobietę, gdzie sprawdza się reguła, że jej życiem rządzi to co w danej chwili czuje, a nie logicznie myśli;
Wszystkie mają sprzężenie uczuć z funkcją nóg, o czym nie pamiętają i same są zaskoczone jak do tego doszło, co się stało, że to silniejsze od nich i nieuniknione; małowiele coś poczują, to już wielka miłość. No a jak miłość, to grzechu nie ma, przecież po to żyją aby kochac i być kochaną, a że partner się zmieni, nawet nie wiadomo kiedy, to tylko ciekawiej; Tak to Matka Natura zaplanowała;
Nie wszystkim tak często rozum odbiera i idą na zatracenie; chociażby dlatego, że kalkulują korzyści. Kalkulacja u kobiet na ogół jest bardzo silnie rozwinięta i na swoją korzyść rewelacyjnie kalkulują; Oczywiście zdarzają się takie, które bardzo źle kalkulują lub lubią ryzyko, zmiany ich nie przerażają.
Twoja albo jest łatwa, bo wiele wskazuje, że nie panuje nad wieloma swoimi emocjami, albo cały czas ryzykując, jest w trybie szukania najlepszej opcji dla siebie, bo wciąż jest niespełniona;
Nie jest istotne ile faktycznie masz jednostek testosteronu, tylko ile masz w jej oczach, na ile odpowiadasz jej wyobrażeniom wzbudzając endorfinki
Cytat
Jej ostatni romans z 18-latkiem w ogóle nie pasuje do twojej teorii. On jeszcze uczeń, młody, bez zawodu i pieniędzy a i testosteronu jakby mało (taki typ metroseksualny).
Ale pasuje do innego bardzo częstego i obserwowanego schematu.
Kobieta dopuszcza często samca, który jest nią zachwycony, w nią wpatrzony, któremu bardzo imponuje.
Nie dość, że jest akceptowana taka jaka jest, to jeszcze ktoś widzi w niej seksowna babkę, super samicę, to z błędu nie będzie wyprowadzać, raczej będzie chciała to podtrzymać, jak długo się da, a często udowodnić, że się ktos nie myli
18-latek akurat jest wdzięcznym obiektem oddziaływania, dla którego pokazanie kawałka cycka, nie mówiąc o bzykaniu dojrzałej kobiety to kosmos
Niewiele musi dać, aby być podziwianą i uwielbianą;
Testosteron się nie liczy, liczą się podbite estrogeny
Cytat
Parę razy ją spytałem wprost, dlaczego nie poszła za niego. Odpowiada zawsze "bo ciebie kochałam".
Hi, hi....świetne !
Gdyby to był facet, to bym w takie tłumaczenie uwierzył;
Poszła w tango poświęcając Ciebie, a jak się okazało, że facet chciał tylko miło spędzic z nią czas wróciła i wzięła to co było.
Pewnie wiedziała, że może sobie na to pozwolić, a Ty i tak to przełkniesz; wiedziała co musi zrobić, żeby zaślepionego w niej faceta ugłaskać;
Cena żadna, bo na ogół jest to odróbka w łóżku i kilka górnolotnych tekstów
Skoro tak łatwo poszło, to czemu się dziwić, że dalej pozwalała sobie na wszystko ? Standard.
myślę, ze to zbyt czarno-białe podejście do problemu.
Opisuję z dużym przerysowaniem pewien model działań gotowych do zdrady kobiet. To, z czym musisz się zmierzyć, to z faktem, ze masz kobietę - już ryczącą czterdziestkę, żyjącą bogatą wyobraźnią i głodną emocji! Dzieci prawie odchowane, ale jak napisałeś - ona była od zawsze głodna silnych emocji:
Cytat
Oprócz słynnego już Greya dziesiątki powieści erotycznych i coraz częściej pornograficznych. Ostatnio czytała nawet gejowską pornografię. Chciałem o tym porozmawiać, spokojnie, bez nerwów, wytłumaczyć, że coś jest nie tak - nie słuchała, mówiła, że to nic takiego, ale jak prosiłem, żeby pokazała co aktualnie czyta, uciekała z laptopem.
Miałeś już wcześniej zdarzenie:
Cytat
Jakieś 10 lat temu nakryłem ją na cyberseksie z jakimś kolesiem.
Potem opisałeś historię z 18-to latkiem, gdzie napisałeś:
Cytat
Jej ostatni romans z 18-latkiem w ogóle nie pasuje do twojej teorii. On jeszcze uczeń, młody, bez zawodu i pieniędzy a i testosteronu jakby mało (taki typ metroseksualny).
5. Ubierała się wyzywająco wtedy, gdy wiedziała, że będą się widzieć w realu.
9. Prawiła mu komplementy, podarowała prezent i jako pierwsza złożyła na FB życzenia urodzinowe, domagała się zdjęć szczególnie z jego oczami.
14. Zachwycała się jego oczami, włosami i wargami...
Ja chłop, Ty chłop - ale sam powiedz, czy odmówiłbyś sobie seksu z biedną, choć piękną i młodą 18-to latką, na sam widok której... leci wręcz ślinka?
A więc dlaczego chcesz pozbawiać własną starzejącą się żonę, romantycznego spełnienia z młodym mężczyzną, który zachwyca kobiety... także swoją delikatnością i urodą? Ona ma w domu samca z testosteronem, a szukała poza domem tego, czego jej brakuje - uzupełnia DEFICYTY ZWIĄZKU, szukając: EMOCJI, piękna, delikatności, flirtu, zaangażowania... oraz pięknego ciała delikatnego młodzieńca z pięknym młodym różowym penisem. Panie powinny się teraz przynajmniej zarumienić...
Romans, miłość - to co w powieściach: on młody, ona dojrzała ale atrakcyjna - MIŁOŚĆ, ROMANS, EMOCJE...
On nie musiał być dominujący - on dawał jej namiastkę erotycznych marzeń o seksie z kimś w jej mniemaniu pięknym. Kobieta jest w stanie zakochać się nie tylko w sile, ale i w pięknych oczach..., bowiem jeszcze liczą się GENY. A piękne oczy to jakość i GENY, w dodatku młode geny, pozbawione pojawiających się z wiekiem męskim wad i starczych defektów!!! :rozpacz
Seks to potomstwo, a seks i potomstwo pozbawione potencjalnych wad genetycznych, to tylko z młodymi partnerami!!! One pragną młodych partnerów, gdy tymczasem zazwyczaj dostają starszych! Czysty kobiecy pragmatyzm sięgania po geny jeszcze bez wad idących z wiekiem!!!
Plus EMOCJE! Książki, filmy i pogardzany często mąż - to z czasem za mało, by być szczęśliwą.
Cytat
ale nie jestem domowym tyranem czy brutalem. Nie raz dochodziło między nami do ...bijatyk (to zawsze była obrona przed jej fizyczną agresją, musiałem tak to robić, by nie zrobić jej krzywdy - oboje znamy karate
To ja miałem łatwiej gdyż moja nie miała techniki. Ale w głębokim szoku byłem, nie mogłem pojąć, dlaczego moja tygryska nagle i z zaskoczenia zaczyna mnie okładać zupełnie bez powodu. Długo nie wiedziałem, jaka mogła być przyczyna takiego zachowania, gdy mnie olśniło - kieruje tym nie logika i rozum, ale kobiece emocje.
Zacytuje samego siebie:
Cytat
Kobieta może lubić swojego delikatnego, pracowitego ciepłego misia swoim UMYSŁEM, ale ona emocjonalnie nim GARDZI.
Kobiety, żeby obronić się przed STRESUJĄCYM JE losem, którego gwarantem był każdy słabeusz, wytworzyły w sobie PODŚWIADOMIE mechanizm pogardy i niechęci wobec słabych samców, a pożądanie i SZACUNEK wobec silnych. Kobieta CZUJE ODRAZĘ, złość, gniew oraz niekiedy bezbrzeżną pogardę do mężczyzny, który dał się jej zdominować!
U mnie recepta na dość istotny problem okazała się prosta i podpowiedziana przez intuicję, czyli z podświadomości - gdy pojawiały się pierwsze symptomy agresji, tylko ostry dominujący seks, by ją zmęczyć. I tak do kolejnego ataku...
Podsumujmy to co już wiemy...
Uważasz, że jesteś męski i masz testosteron - wygrałeś kiedyś rywalizację z dentystą, ale przegrywałeś na polu wrażliwych emocji. W dodatku zablokowałeś swoje starania i inwestowanie w kobiece emocje, jakby żonie nienależne.
Co więcej - zadziałałeś zgodnie z zasadą, że skoro ona była taka "niegrzeczna", to Ty sobie, by ją ukarać..., odmrozisz uszy... czyli palcem nie kiwniesz w jej stronę licząc, że przyjdzie sama na kolanach... :rozpacz
Sam napisałeś tak:
Cytat
Otóż ja... nie inwestuję w ten sposób, bo nie mogę. Nie mogę się przemóc by pojechać z nią na samotne wakacje, wziąć ją do restauracji czy nawet pójść na spacer. Mam blokadę przed "inwestowaniem".
Ona bardzo lubi seks i w zasadzie ma pretensje lub focha, gdy jej odmawiam. A trzeba przyznać, że w łóżku jest naprawdę dobra. Mnie najbardziej boli brak okazywania uczuć oraz to, że dla mnie... nie chce się ładnie, kobieco ubrać. Gdy jechaliśmy nad morze w tym roku, to prosiłem "weź obcasy i sukienkę". Odpowiedziała tylko: "a po co". No tak, nie ma dla kogo...
Zauważ sam, że dla tego 18-to latka się stroiła.
To oznacza, że najpierw żonę zagłodziłeś emocjonalnie, dając jej NAMIASTKĘ: tylko film i książki.
Potem, gdy szukała romantycznych przeżyć - OBRAZIŁEŚ się na nią, i jak sam wspomniałeś - zero inwestowania w kobiece emocje z Twojej strony. ZERO, głód, pustynia, żadnych inwestycji.
To czemu się teraz dziwisz, że żona najpierw seksu nie odmawiała, ale było to BEZ EMOCJI i romantyzmu, jakby to był seks z lodówki - choć skoro piszesz, że była dobra w te klocki - to może lubiła to, gdy wreszcie doznawała Twojej męskiej dominacji nad nią, to tak jak wtedy, gdy bierzesz ją od tyłu ostro trzymając za włosy i jedziesz do końca, nie pozwalając się ruszyć - wtedy wie, że rządzisz i jesteś... dominujący!!! Odmawiasz jej tej przyjemności - ma focha, jak sam pisałeś.
Potem, chciałeś z jej strony gestów - a było null, zero - nie inwestowałeś w seksualny klucz do kobiecych emocji, to i ten wulkan wygasł, równie dobrze jest kupić sobie w seks szopie gumową lalę do seksu... , też nie wymaga inwestowania
Kiedy skazałeś żonę na taką pustynię emocjonalną - może poszukała sobie kolejnego jakiegoś kurdupla na boku, któremu udało się wzbudzić w niej kobiece EMOCJE. Ty przyjmujesz najgorszą z możliwych (ale zakodowaną w naszej męskiej podświadomości) strategię, by ustąpić pola innemu dominującemu samcowi, czyli obrażasz się, śpisz na kozetce osobno, nie odzywasz się i oddajesz czas do działania i pole dla konkurencji.
Wiesz już jaki popełniasz błąd, wiesz, że kobietę swoją zagłodziłeś EMOCJONALNIE, wiesz już, że obrażanie się na kobietę i liczenie na to, że będzie logiczna w swoim postępowaniu to błąd!!!
Tak jak radzi Milord - musisz znaleźć patent na okazanie męskiej dominacji jaką ONA lubi (bynajmniej nie chodzi o gwałt!!! :szoook ), musisz włożyć spodnie twardziela, zacząć inwestować w kobiece emocje, romantyzm, świeczki, gesty, prezenty - by potem ją zdominować w łóżku, choćby to miało być coś innego niż zwykle - o ile da Ci jeszcze kiedyś szansę.
Bo problem jest taki, że jak ona Tobą wzgardziła dostrzegając słabość jakiej nie wolno nigdy kobiecie okazywać (facet nie może się obrażać, okazywać fochów, iść spać osobno - facet ma ściągnąć jej stringi i wychrobotać prawie wyrywając jej wszystkie włosy, by poczuła zmęczenie i nic więcej już nie pragnęła, jak tylko spokojnego snu ).
Ale jak jest już inny facet w tle - to trudna walka o swoją kobietę. Przegrywamy z własnym lenistwem typu "już nie chce mi się". Więc de facto, często bez tej walki oddajemy naszą kobietę innemu. Kwestia więc, czy się obrazisz na jej kobiecy atawizm i potraktujesz jak równouprawnionego logicznego partnera - czy jako kobietę miotaną przez żądze i kobiece emocje, pozbawione często logiki?!
A jak z finansami w domu?
Czasami, przegrywamy na tym polu - nagle utrata pracy, słaba pensja - to już wystarczy, by kobieta nami wzgardziła. Często pomagamy jej w tym. Vide ciekawy przypadek, co się z nami może stać, w co zamienia się kobieca pogarda, gdy nagle stracimy pracę i pieniądze: http://www.zdradzeni.info/news.php?re...dmore=4246
Ramirez nie obraź się, ale Ty nic nie wiesz o kobietach! Skąd Ty te swoje wiadomości o nich czerpiesz, z podręcznika dla weterynarzy? Bo o tych samcach i samicach to już do omdlenia nadajesz. Wszystko według Ciebie jest czarno- białe, a kobiety przejrzałeś jak wczorajsze gazety i nic nie stanowi dla Ciebie tajemnicy. Nawet nieźle sobie radzisz w zaprzeczaniu własnym teoriom, w zależności od potrzeby.
Tylko my mówimy o jakimś procencie kobiet, tych które zdradzają! A cała reszta to już kobietami nie są? Każda zdrada mimo podobnego rdzenia, jest jednak inna, co innego ją warunkuje i powoduje. Kobiety zdradzają z tych samych powodów co mężczyźni... przestają kochać swojego partnera lub chcą mieć dreszczyk emocji, adrenaliny, albo z zemsty... Tylko tłumaczą to sobie inaczej niż mężczyźni.
W ogóle ta Twoja rada, żeby kobietę "wychrobotać" prawie wyrywając jej wszystkie włosy, to prosta droga do tego, aby każdego takiego faceta w następstwie tego czynu kobieta zdradziła i to na pierwszym zakręcie, z miłym, subtelnym panem w okularach.... który do tego umiałby słuchać....
Ramirez...Nieprawdą jest, że kobieta traci szacunek do faceta, gdy ten straci pracę i pieniądze... No chyba że ów facet ma za żonę głupią, pustą lalę, ale wtedy to sam sobie zgotował los i nie wiem, czy jest o co wyrywać rękawy, by ją zatrzymać.
Kobieta zdradza, gdy nie ma wystarczająco silnej więzi z partnerem, gdy na tym polu coś szwankuje. No nie oszukujmy się, panowie często myślą właśnie, że jak zapewniają odpowiedni standard życia, to wszystko gra. Kiedy odgadują, że jednak tak nie jest, już jest najczęściej nieco za późno...
I nie na pewno nie pomoże tu brutalny seks z wyrywaniem włosów, tego akurat jestem pewna, bo nie są to stworzenia pozbawione logiki, miotane przez atawistyczne rządze....No chyba, że to ja nic nie wiem o kobietach!
Z pozdrowieniami
M.
Ramirez nie obraź się, ale Ty nic nie wiesz o kobietach! ... Tylko my mówimy o jakimś procencie kobiet, tych które zdradzają! A cała reszta to już kobietami nie są? Każda zdrada mimo podobnego rdzenia, jest jednak inna, co innego ją warunkuje i powoduje.
Maraykee kochana, jak ja bym chciał, byś miała rację! Ale wszystko co tutaj piszę, robię to wyłącznie przez pryzmat własnych doświadczeń plus z tutejszych wątków na zetce - polecam wątek H - JAK HIENA jako kompilację zdarzeń.
Z reguły nie dostrzegamy tego, co nas zupełnie nie dotyczy!
Fakt - moje doświadczenia nie są za bogate, bo do każdego swojego związku zawsze podchodziłem wyłącznie poważnie i na do końca życia, ale teraz do problemu podchodzę jak do kolejnej aplikacji - są stałe, są zmienne, są parametry wejściowe, są rezultaty. Ten program działa, jest logiczny, nie sypie błędami.
Spostrzeżenia te nie dotyczą kobiet ciepłych, kochających mężów, rodzinnych - (bo może tylko ja miałem wielokrotnie pecha), ale tych co zdradzają. Tych - co musiały popełnić zgniły kompromis wybierając dla siebie słabszego mężczyznę od tego, o którym śnią i którego chciałyby mieć w nocy.
Ja opisuję te charaktery, które mają uwarunkowania do zdrady, a te mają swoje przyczyny nie zawsze w okolicznościach i zaniedbaniach męża, ale właśnie w genach i wychowaniu wyniesionym z rodzinnego domu.
Nie opisuję wszystkich kobiet, nie jest to ogólna miara.
Cytat
W ogóle ta Twoja rada, żeby kobietę "wychrobotać" prawie wyrywając jej wszystkie włosy, to prosta droga do tego, aby każdego takiego faceta w następstwie tego czynu kobieta zdradziła i to na pierwszym zakręcie, z miłym, subtelnym panem w okularach.... który do tego umiałby słuchać....
Polecam więc kobiecy bestseller: "Pięćdziesiąt Twarzy Greya" - nie bez powodu stał się bestsellerem - i zapewniam, że nie przez intelektualne rozmowy z subtelnym panem w okularach
Dominacja męska jest jednym z fajniejszych afrodyzjaków dla pań.
Coś delikatniejszego? Proszę bardzo: Jedenaście minut - Paulo Coelho, wkraczanie na ścieżkę ze szkła... Masz jakiś czytnik do ebooków - mogę podesłać
Cytat
Ramirez...Nieprawdą jest, że kobieta traci szacunek do faceta, gdy ten straci pracę i pieniądze...
Może są wyjątki. Twierdzę - że nieliczne, w dodatku świetnie w sferze materialnej dające sobie radę. Za chwilę możesz sobie tylko wyobrazić, jak destrukcyjnie wpływa na tego męża fakt, że to żona płacić musi za jego kawę w kawiarni - i jest to tylko pierwszy kamyczek w lawinie klęsk jaki go spotyka. Potem jest już tylko gorzej, bo życie udowadnia mu, że to on jest słaby, słabszy od swojej żony. Jak umie się z tego wydobyć - chwała mu, ale część sięga po znieczulacze, zaczyna się upijać z nieszczęścia, więc rosnąca pogarda żony ma już wtedy swoje realne uzasadnienie. Zrób coś - zarób!!! Ile razy słychać echo tego zawołania...
Rzadko kiedy takie dziewczyny chcą być do końca życia męczennicami - gdy tylko mogą się uwolnić od obciążenia, robią to. Kobiety nie tolerują w swojej większości żadnej słabości okazywanej przez mężów! Gdy są jej świadkami - nawet po latach będą to przypominać i wykorzystywać to jako argument w swojej dyskusji.
Szczęśliwe związki to wyłącznie te, w których mężczyzna nauczył się dominować i był silny, zaradny, bogaty. Te związki, w których mężczyzna nie potrafi wręczyć swojej żonie nawet tych symbolicznych 100-200 zł każdego dnia na drobne wydatki i kobiece przyjemności - są najczęściej pierwsze do "odstrzału", jako związki hien ze słabeuszami. Oni mają więc swoją jedyną szansę w dominowaniu na innym polu, w generowaniu pozytywnych kobiecych emocji. Inaczej - przepadają wobec konkurencji, lub żyją odczuwając nieustannie kobiecą wzgardę.
Powtórzę:
Spostrzeżenia te nie dotyczą kobiet ciepłych, kochających mężów, rodzinnych - (bo może tylko ja miałem wielokrotnie pecha), ale tych co zdradzają. Tych - co musiały popełnić zgniły kompromis wybierając dla siebie słabszego mężczyznę od tego, o którym śnią i którego chciałyby mieć w nocy.
Dziękuję wszystkim za naprawdę świetne, ciekawe komentarze. Każde z was ma rację. Nie ma jednego przepisu na zdradę i reakcji na nią. Tutejsze forum dokładniej mi naświetliło to, o czym wcześniej myślałem. Przyznam, że jest mi łatwiej patrzeć z dystansu na siebie, na nią, na tę całą przykrą sytuację. Przyznam, że teoria Ramireza najbardziej przemawia do mnie, pomimo tego, że ustawia kobiety w niezbyt dobrym, bardzo spolaryzowanym świetle. Zawsze byłem zdania, że to co nas złego spotyka w życiu to też trochę...nasza wina. Człowiek prawie zawsze idzie najłatwiejszą i najprzyjemniejszą drogą, stąd późniejsze problemy.
A wracając do mojej połowicy. Kiedyś spędziłem noc u niej w hotelu robotniczym, gdzie mieszkała z koleżanką z roku, gdy się jeszcze uczyły w pomaturalnej. Jakież było moje zdziwienie, gdy o północy wpada do pokoju dwóch kolesi jak do siebie i obaj po prostu siadają na wyrkach dziewczyn, jakby tu bywali...codziennie. Szczęka mi opadła, moja dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć....
noc u niej w hotelu robotniczym, gdzie mieszkała z koleżanką z roku, gdy się jeszcze uczyły w pomaturalnej. Jakież było moje zdziwienie, gdy o północy wpada do pokoju dwóch kolesi jak do siebie
Tym nie ma co się katować - życie w akademikach czy w takich hostelach uczy, że jest się tam jak we wspólnocie hippi
Więc jak ci dwaj nie wpadli tam na golasa - to ja bym z tego faktu nie wyciągał zbyt daleko idących wniosków... Gdyby przyszedł jeden - byłoby to bardziej podejrzane, bo koleżanka może sama wolałaby iść na jakąś imprezę do sąsiedniego pokoju, lub do innej kumpeli na waleta... A tak, jak przyszło dwóch, to na herbatę i żebry przyszli pewnie jak zwykle...
Pewnie one lodówkę miały! :tak_trzymaj
RAMIREZ
Tym nie ma co się katować - życie w akademikach czy w takich hostelach uczy, że jest się tam jak we wspólnocie hippi.
Nie katuję się, to było tak dawno. Ale już wtedy miałem wiele powodów, żeby zerwać i nie zrobiłem tego. Być może dlatego, że ona była moją pierwszą i jedyną dziewczyną. Taki ze mnie trochę monogamista - idealista. Natomiast ona miała przede mną...8 chłopaków. Teraz wiem, że jej strategia próbkowania i różnicowania była o wiele lepsza niż moja. Ja czekałem jak głupek na tę jedyną a trzeba było próbować, poznawać, zbierać doświadczenia. Ona przymierzyła kilka par butów i wybrała najbardziej wygodne, ja wpadłem do sklepu i bez zastanowienia kupiłem najładniejsze. :brawo
A wracając do hotelu robotniczego. Wiem, że odbywały się tam huczne imprezy ze studentami aktorstwa, którzy też tam mieszkali. Oczywiście nic o tym nie wiedziałem. Przypadkiem posłuchałem sobie jej wspomnień podczas babskiej imprezy, gdy panie sobie trochę popiły. Oczy mi lekko wyszły z orbit gdy usłyszałem jakie szczegóły pamiętała. Mogę się tylko domyślać co tam się działo. Nie mogłem dojść do ładu z jej wizerunkiem, dla mnie po prostu święta, anioł w ludzkiej skórze a naprawdę to taki mały lucyferek
No cóż... Chciałoby się powiedzieć "cierp ciało, kiedyś chciało"... Miałeś wiele sygnałów, że Twoja wybranka nie będzie subtelną, kochającą żoneczką, smażącą naleśniki na niedzielne śniadanie. Mimo to ją zawiodłeś do ołtarza, bo to Ty ją wybrałeś wbrew temu co mówisz. Połaszczyłeś się na jej śliczną buzię, oraz łechtała Twoje ego zazdrość kolegów? No to masz...Może zgódź się z tym, że jak ją wziąłeś kiedyś, to dostałeś w pakiecie wszystko, czego pewnie się spodziewałeś, gdzieś w głębi serca, ale "zamulony" jej wdziękami spychałeś to w podświadomość. Teraz Ci to przeszkadza? A dlaczego? Bo zaczynasz zauważać także inne kobietki? Bo trochę czasu minęło i opadła euforia z posiadania najładniejszych bucików w okolicy? Albo buciki, już nie takie nowe się zrobiły...
Sorry za sarkazm, ale czytam już któryś raz wszystkie Twoje listy z dużą uwagą i nie obraź się, ale nie we wszystko o czym piszesz wierzę. Coś mi w Tobie do końca nie pasuje.. Coś ukrywasz...
jagodalesna dnia wrzesień 09 2015 20:04:03
Hakaa, czego Ty właściwie oczekujesz? Żona-recydywistka (w kategorii zdrad), jej postawa względem Ciebie jest do bólu klarowna i nie wiem co musiałoby się wydarzyć aby rokowania były pozytywne.
Analizujesz komentarze, odnosisz się do nich, ale co Ty chcesz zmienić w swoim życiu? Zakładam, że utrzymanie statusu quo to nie jest szczyt marzeń?:-)
Sytuacja stała się klarowna dopiero po wielu latach, gdy skojarzyłem wszystkie wydarzenia i poczytałem to forum. Trudno jest stanąć obok siebie i spojrzeć z boku na to wszystko zimnym umysłem. Co chcę zmienić w życiu? Sam już nie wiem. Chciałbym zmienić ją, żeby widziała we mnie faceta godnego uwagi, żeby byłą miła, kochająca, przyjacielska. I żebym mógł w nią "inwestować" kwiatami, spacerami, restauracjami, wakacjami. Tego chyba chcę, ale czy ona tego chce, nie wiem.
Komentarz doklejony:
Cytat
Maraykee dnia wrzesień 11 2015 17:21:04
Sorry za sarkazm, ale czytam już któryś raz wszystkie Twoje listy z dużą uwagą i nie obraź się, ale nie we wszystko o czym piszesz wierzę. Coś mi w Tobie do końca nie pasuje.. Coś ukrywasz...
Nie obrażam się, bo nie mam o co Hmh, cóż ja mogę ukrywać :-) Nie wiem Maraykee, może ty ze mnie to wyciągniesz?
Komentarz doklejony:
Cytat
Maraykee
Mimo to ją zawiodłeś do ołtarza, bo to Ty ją wybrałeś wbrew temu co mówisz. Połaszczyłeś się na jej śliczną buzię, oraz łechtała Twoje ego zazdrość kolegów?
Zazdrość kolegów? Niczego, nigdy nie robiłem dla czyjegoś poklasku. Jestem jednostką mocno niezależną i żaden koleś a nawet najbliższa rodzina nie miała wpływu na moje decyzje. Ja jej do ołtarza na siłę nie ciągnąłem. Szła do ołtarza będą w ciąży, ale poczęcie dziecka było naszą wspólną decyzją, która zmusiła nas w końcu do małżeństwa.
Cyt;
Wczoraj, gdy jechałem pociągiem obok pięknej, zadbanej, delikatnej (również w zachowaniu) blondynki zrozumiałem, że rzeczywiście można się oczarować kimś innym niż partner. Przez moment rozumiałem co czuła moja dziewczyna/żona gdy wpadła w wir oczarowania innym mężczyzną.
Takich kobiet, jak tę wczorajszą w pociągu prawie nie widać, ale....są! A myślałem, że zostały tylko wyrachowane, często zaniedbane babochłopy. Wierzcie mi, spotkałem wczoraj anioła. Niewysoka, na oko 160 cm, wysokie obcasy, piekny obcisły kostium, spódnica do kolan, kształty marzenie (talia, pupa, piersi), długie blond włosy i duże oczy. ALe najbardziej poraził mnie ...łagodny wyraz ślicznej twarzy i jakiś taki blask bijący od niej. Po twarzach innych pasażerów, szczególnie kobiet smiley widać było, że także zrobiła na nich wrażenie.
Koniec cytatu.
Jak na męża cierpiącego z powodu rozpadającego się związku, dużo miejsca poświeciłeś tutaj, na opis tego nieziemskiego zjawiska z pociągu. Rozumiem, że można cierpieć z powodu braku seksu... Tylko ja się zastanawiam w jakiej fazie tego związku jesteś Ty teraz? Czy chodzi Ci rzeczywiście o ratowanie małżeństwa, czy jak napisałam wcześniej, buty zaczynają Cię mocno cisnąć...
Nagle zaczęło Ci przeszkadzać w niej wszystko, co wcześniej brałeś jak leci...Przecież sam napisałeś, że właściwie od zawsze życie z nią tak wyglądało.
Nie bronię jej, bardzo daleka jestem od obrony kogoś kto zdradza, manipuluje i oszukuje. Tylko tak jakby ona nie miała przed Tobą tajemnic w tej kwestii.. no więc o co chodzi?
I na zakończenie, bo nic więcej nie mam do dodania w tej sprawie...
Piszesz, że masz już dość...Więc działaj! Nie liczysz chyba na to,że cokolwiek się zmieni na lepsze w waszym pożyciu. No chyba, że za jakieś... 20 lat... Zestarzeje się, może przytyje, na pewno zbrzydnie. Pewnie przestanie romansować, ale Ty też nie młodniejesz.. Kwadratura koła..
Maraykee
Jak na męża cierpiącego z powodu rozpadającego się związku, dużo miejsca poświeciłeś tutaj, na opis tego nieziemskiego zjawiska z pociągu. Rozumiem, że można cierpieć z powodu braku seksu... Tylko ja się zastanawiam w jakiej fazie tego związku jesteś Ty teraz? Czy chodzi Ci rzeczywiście o ratowanie małżeństwa, czy jak napisałam wcześniej, buty zaczynają Cię mocno cisnąć...
Zachwyciłem się dziewczyną w pociągu, bo ...moja też kiedyś taka była. Ale już nie jest. Nie przez to, że zbrzydła i zgrubła. Po prostu nie ma dla kogo, ja już nie jestem tym, dla którego może się ubrać w coś innego niż tylko dresy Nike.
Zdaję sobie sprawę, że nie jestem już młodzieniaszkiem, chociaż fizycznie czuję się na 25. Tak naprawdę to żal mi d... ściska, że "dla ojca nic już nie można zrobić" - cytat z filmu Lyncha "Diuna" :kapitulacja
jagodalesna dnia wrzesień 11 2015 20:20:31
A może to zwykły kryzys wieku średniego?:-)
U kogo kryzys? U mnie czy u niej?
Komentarz doklejony:
Prawdę mówiąc, to nie ma co za bardzo wchodzić w problem, roztrząsać go po tysiac razy, nurzać się w domysłach i przeżywać. Tak jak pisał Ramirez, na kobietach wrażenie robi facet z kasą, testosteronem i możliwością inwestowania w kobietę. Jeżeli tego brakuje, to możesz zapomnieć o tzw. miłości.
O miłość żebrać nie zamierzam. Trudno, bez tego też da się żyć.
Komentarz doklejony:
Cytat
Maraykee
Nie bronię jej, bardzo daleka jestem od obrony kogoś kto zdradza, manipuluje i oszukuje. Tylko tak jakby ona nie miała przed Tobą tajemnic w tej kwestii.. no więc o co chodzi?
Hmh! To cały czas były tajemnice, tylko, że trudno na dłuższą metę to ukrywać a skojarzyć fakty ze sobą potrafi nawet średnio rozgarnięty facet. Wszystko było utrzymywane w tajemnicy, a gdy już wyszło na jaw i miałem dowody to i tak zaprzeczała. Przykładem niech będzie zdjęcie młodego dentysty, które przypadkiem wypadło jej z organizera. Na odwrocie, jej pismem było napisane miłosne wyznanie i propozycja...seksu po seansie w kinie. Dzisiaj w oczy mi mówi, ze żadnego takiego zdjęcia nie było i sobie to....wymyśliłem
Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie jakiś czas po zdradzie przyszedł moment, w którym zobaczyłem obok siebie inny świat. Przez lata nie zauważałem kobiet, nie oceniałem ich, przy sytuacjach, gdy robiło się ze strony jakiejś kobiety "ciekawie" najzwyczajniej ucinałem wszelkie zapędy. I gdy coś we mnie pękło po zdradzie stwierdziłem istnienie innych kobiet, zwracam uwagę na nie, na ich piękno, często rozmawiam, widzę ich zainteresowanie. Zgłupiałem jak tylko zdałem sobie z tego sprawę. To mimo wszystko dobra rzecz, mile łechce ego, pozwala myśleć ,że nie jestem taki ostatni. Jednym słowem daje powód, by cieszyć się życiem, budować swoją wartość.
Czy zmusza mnie to w jakiś sposób do flirtów, wykorzystywania w jakiś sposób sytuacji, czy w końcu do zemsty na żonie? Absolutnie nie. Bo nie ma żadnych podtekstów. Wśród wielu moich znajomych są normalni mężczyźni, bez doświadczenia zdrady, i być może o zgrozo dla niektórych pań, oni też potrafią się zachwycić inną . Pamiętając o swoich żonach, wierności i wszystkim co niesie małżeństwo.
apologises dnia wrzesień 11 2015 22:08:24
Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie jakiś czas po zdradzie przyszedł moment, w którym zobaczyłem obok siebie inny świat. Przez lata nie zauważałem kobiet, nie oceniałem ich, przy sytuacjach, gdy robiło się ze strony jakiejś kobiety "ciekawie" najzwyczajniej ucinałem wszelkie zapędy. I gdy coś we mnie pękło po zdradzie stwierdziłem istnienie innych kobiet, zwracam uwagę na nie, na ich piękno, często rozmawiam, widzę ich zainteresowanie.
Przed zdradą także widziałem inne kobiety i ich zainteresowanie mną. Nawet miałem kilka jednoznacznych w zasadzie propozycji. Ale miłość do dziewczyny/żony i lojalność były skutecznymi hamulcami. Pa zdradzie hamulce puściły i co ciekawe...nie mam żadnych wyrzutów sumienia. Zero. Coś we mnie umarło.
To chyba normalne.
W krainie plantacji z brzoskwiniami i bananami zakładasz z kimś własne poletko i zobowiązujecie się, że tylko o nie będziecie dbać. Wkładasz w to cała swoja energię, nawet gdy jest nieurodzaj. Żyjesz myślą, że może następny sezon będzie lepszy, bardziej urodzajny, więc nie odpuszczasz.
Któregoś razu patrzysz przez płot, a Twoja wspólniczka z apetytem wciąga i dogląda banany na plantacji u sąsiada, Wiadomo było ogólnie, że je lubi, ale, że aż tak?; Patrzysz na swoje i widzisz, ze wcale nie są gorsze i nie rozumiesz, dlaczego ma gdzieś wasze ustalenia, czemu już jej nie zależy? może faktycznie są kiepskie ?
Przechodząc przez plantację brzoskwinek, które od dziecka ubustwiasz, dostrzegasz, że są bardziej zróżnicowane niż to co masz u siebie w ogródku;
wyglądają ciekawiej; dawno się nad tym nie zastanawiałeś, ale skoro banany u sąsiadów tak dobrze smakuja, to brzoskwinki też pewnie są lepsze;
Zastanawiasz sie czy nie obrobić całego drzewka
Po co się wysilać, uprawiać, nawadniać, doglądać, czekać, ponosić koszty, martwić się o klimat i pogodę, jak z doskoku można trafić na całkiem dojrzałe, słodkie i soczyste okazy prawie przez cały rok, które często same proszą, żeby je już zerwać.
Myślę że twoje słowa i,,,przemyślenia' najbardziej pasują do twojego wątku.Jako ciąg dalszy,sposób na życie,wytłumaczenie partnerki?
,, Mają umowę z mężem, że jeżeli któreś pójdzie w bok, to drugie absolutnie nie może się o tym dowiedzieć.
Przyznam, że mi otworzyła oczy na pewne sprawy i pokazała inny świat stosunków damsko-męskich..."
..,,..kobiety są bardzo niebezpieczne nawet dla najmocniej związanych małżeństw. ." / mężczyźni też tacy bywają/
..,, nie dziwmy się, że dochodzi do zdrad, takie jest kurde po prostu życie..."
Teraz kiedy rozumiesz zonę,nie dziwisz się jej zdradzie,otworzyły ci się oczy na wiele spraw życie jest łatwiejsze,przyjemniejsze.
Trudno znaleźć takie zrozumienie ,możecie razem wychodzić na randki.
Tak, na randki do swinger klubu :-)
Faktem jest, że teraz jest mi jakby lżej. nie czekam aż wróci z imprezy, nie dogaduję, że podoba się jej ten czy tamten, nie mam pretensji, że za długo siedzi przed komputerem. Jakby przestalo mnie zajmować, to czym się zajmuje, co robi, co myśli. Po prostu płynie dzień za dniem "bez nienawisci, bez milości". Za innymi babami nie próbuję latać, co najwyżej sobie popatrzę na ulicy, gdy przejdzie jakaś zadbana i kobieca kobieta, a to niestety coraz większa rzadkość. Jakby dziewczyny nie chciały być kobiece.
Zazdrościsz pamelce.nie wymagasz wierności od kobiet,za lokatora masz żonę która wisi ci i powiewa.Kręcą cię flirty.wakacyjne romanse,kobiety które przejmują inicjatywę najlepiej mające na stopach szpilki.W lustrze widzisz rogacza czyli to co pewnie widzą
sąsiedzi.
Nie stać cię na samodzielne lokum?
Widzę, że już dokonałaś analizy mojej skromnej osoby :-) Myślę, że analizy dość nietrafionej.
Sąsiedzi niczego nie widzą, bo nie ma na co patrzeć.
Nikt niczego nie wie o temperaturze naszego związku, może tylko się domyślać jej siostra, której kiedyś się zwierzyłem. Ona na szczęście potrafi trzymać język za zębami i wie tylko o internetowym flircie swojej siostry.
Nie napisałem, że jakoś specjalnie kręcą mnie romanse i flirty. Po prostu uważam to już za naturalny proces w życiu ludzi dorosłych. I nie grzmię, jak niektórzy tutaj, na tych co zdradzili. Taka jest niestety kolej rzeczy. Jedyną rzeczą jaką możemy zrobić, to starać się być atrakcyjniejszym dla swojej połówki.
nie analizuję ,podsumowuję to co piszesz.
Inaczej radzisz innym a inaczej piszesz o sobie.Brak tu spójności.
,,,.. Jedyną rzeczą jaką możemy zrobić, to starać się być atrakcyjniejszym dla swojej połówki..."--..,, przestalo mnie zajmować, to czym się zajmuje, co robi, co myśli. Po prostu płynie dzień za dniem "bez nienawisci, bez milości"..." ////która część połówki ma po zdradzie być atrakcyjniejsza dla której?
...,,romanse i flirty . uważam to już za naturalny proces w życiu ludzi dorosłych....-/////ludzi w związkach też?????
...Ona jest po prostu typem czlowieka bez zahamowań i próbuje brać z życia co najlepsze póki jeszcze może. Nie potępiam jej za to, a raczej podziwiam, że stać ją na takie przekraczanie granic......."co broni ci podziwiać zonę za przekraczanie granic?????
Co do sąsiadów ,,wiedzą sąsiedzi jak kto siedzi"jest z nimi tak samo jak z dziećmi.
Nam się wydaje że jesteśmy dobrymi aktorami a to tylko marzenia.
Jak widzisz nie analizuję ale czytam .
Ok, ja i większość uczestników tego forum pisze tutaj po to, żeby jakoś dać radę swoim demonom i zrozumieć trudną sytuację, jak ich dotknęła. Często też lepiej poznają samych siebie i próbują zrozumieć motywy zdradzających lub po prostu się wyżalić. Siłą rzeczy muszą to być wypowiedzi niespójne, dyktowane emocjami.
Lepiej za bardzo nie wchodzić w analizę, bo się łatwo można zaplątać w nikomu niepotrzebne wnioski. Dziękuję ci Nox za to chciało ci się czytać moje wypociny i wyrażać swoje opinie. Miło, ze komuś się chce głębiej wchodzić w tę smutną i z czasem dość nudną tematykę :-)
Serdecznie Cię pozdrawiam.
A ja nie widzę braku spójności tylko brak doprecyzowania;
Teksty te były pisane w odpowiednich kontekstach;
Cytat
,,,.. Jedyną rzeczą jaką możemy zrobić, to starać się być atrakcyjniejszym dla swojej połówki..."--..,, przestalo mnie zajmować, to czym się zajmuje, co robi, co myśli. Po prostu płynie dzień za dniem "bez nienawisci, bez milości"..." ////która część połówki ma po zdradzie być atrakcyjniejsza dla której?
Tu nie ma sprzeczności. Przed zdradą to trudne, po, jeszcze trudniejsze; dla obu połówek, bo żal, bo już mało zależy lub całkowicie komuś dynda.
Ile czasu możemy starać się byc dla kogoś bardziej atrakcyjni, ile czasu jesteśmy w stanie kreować komuś rzeczywistość na codzień, jesli w tym nie pomaga ?; To dobre na podryw.
Kluczem jest dopasowanie z takimi osobami, które naturalnie są dla nas atrakcyjne, wtedy zawsze będą bez większych starań lub zupełnie od niechcenia;
Cytat
...,,romanse i flirty . uważam to już za naturalny proces w życiu ludzi dorosłych....-/////ludzi w związkach też?????
Też, zwłaszcza jeśli łączenie się w parę było nietrafione lub po zdradzie jednej ze stron, gdy wiążą głównie zobowiązania lub nie ma bliskości; Naturalna kolej rzeczy;
Poza tym proces jest faktycznie naturalny, trzeba wydać zróżnicowane potomstwo; ustalenia kulturowe i wyobrażenia to zwykłe wyidealizowane chciejstwo; Miejmy nadzieję, że przynajmniej niektórym się udaje nie tylko na pokaz;
Paradoks szczęścia w związku może polegać na tym, że oboje zdradzili ale o tym nie wiedzą, bo czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal :-))
Cytat
...Ona jest po prostu typem czlowieka bez zahamowań i próbuje brać z życia co najlepsze póki jeszcze może. Nie potępiam jej za to, a raczej podziwiam, że stać ją na takie przekraczanie granic......."co broni ci podziwiać zonę za przekraczanie granic?????
Dwa różne układy/związki, dwie różne kobiety i ich intencje oraz podejścia do życia;
Dzięki Yorik. Każdy tuta stara się w miarę zrozumiale wyrażać swoje myśli. Ja także próbuję, ale często chce się napisać coś pod wpływem chwili i wtedy jasność wypowiedzi jest zagrożona :-)
Dobrze, że jesteś w stanie wychwycić głębszy sens naszych wypowiedzi.
Czuję, że na studiach miałeś 5 z logiki :-)
Hakaa
A gdzie w tych Waszych relacjach są dzieci ? Bo z tego co doczytałem macie dzieciaki. Czy one w swoim dorosłym życiu będą mieć szacunek do Was a przy okazji do swoich partnerów ?
Dzieci (nastolatki) nie wiedzą niczego poza tym, że w 2013 było poważnie źle i że miało to związek z FB.
Absolutnie nie chciałem, żeby ani dzieci ani rodzice i teściowie się dowiedzieli o czymkolwiek. Wie tylko siostra żony, która naprawdę mi pomogła w trudnych chwilach rozmawiając ze mną a jest osobą bardzo zrównoważoną i trzymającą język za zębami.
Dzieci (nastolatki) nie wiedzą niczego poza tym, że w 2013 było poważnie źle i że miało to związek z FB. Absolutnie nie chciałem, żeby ani dzieci
To jesteś naiwny, bo zwłaszcza dzieci wyczuwają co się dzieje w ich rodzinie.
Cytat
Wie tylko siostra żony, która naprawdę mi pomogła w trudnych chwilach rozmawiając ze mną a jest osobą bardzo zrównoważoną i trzymającą język za zębami.
Do momentu kiedy nie zostanie świadkiem w sprawie rozwodowe z orzeczeniem Twojej winy
To jest sprawa sprzed 3 lat. Nie wiem czemu teraz to wywlekasz.
Koleś poszedł w odstawkę a mnie to wszystko bardzo zmieniło. Jeżeli ci się chce to poczytaj obydwa moje wątki.
życzę powodzenia i wytrzymałości na ból... a potem, będzie coraz lżej... pzdr
Cytat
Niby nie mogę narzekać na bo: obiad zawsze podany, pranie zrobione, dzieci pilnowane, seks w łóżku na zawołanie... Można pomyśleć, ze żona ideał. Tylko, że ja nie chcę ...usług. Ja chcę żony, która powie miłe słowo, przytuli się,...
Poszła na domową babską imprezę z dwiema koleżankami. Wiecie, pogaduchy przy winie, ploty i tajemnice skrywane przed mężami.
Gdy zapytałem o której wróci, powiedziała, że nie wie, czyli to może być 1,5 h, może i być 5 godzin.
Gdy wróciła w nocy po prawie 4 godzinach, zapytałem, czy byli tam też jacyś mężczyźni. Odpowiedziała, bez zająknięcia, że były tylko one trzy.
Zatkało mnie, bo wiedziałem, że z czasem pojawili się tam także dwaj mężowie jej koleżanek. Zrobiło mi się tak przykro, że znowu skłamała i to z tak błahego powodu.
Nagle, po 7 latach "chodzenia" i 17 latach małżeństwa dotarło do mnie, a wręcz olśniło mnie, że Ona mnie nie kocha i chyba...nigdy nie kochała. Skojarzyłem wszystkie znane mi przykre fakty z przeszłości i wyszło mi na to, że ona wyszła za mąż za faceta ...zapasowego. Faceta, którego zawsze była pewna, zakochanego po uszy, wpatrzonego jak w obrazek.
Hakaa - fajnie jest sobie uświadomić taki mały fakt, że nie jesteśmy idealni. Jak opisywałeś swoją historię, mnie tu jeszcze nie było. Teraz jestem krok dalej, dwa lata po rozwodzie, a przypadek w swoim schemacie bardzo podobny - ona nauczycielka, przyjmuje adoracje swojego ucznia, zaczyna się tajna komunikacja, potem wymiana SMS-ów. Dekonspiruję, ma skończyć z dziecinadą - pół roku później facebook i same słodkości z tym samym kurduplem... tadaaa!!!
Nasze życie składa się niestety z codzienności oraz z emocji.
Adonisów było wkoło mało, pewna presja społeczna jednak tkwiła, żeby nie zostać czasem starą panną - to... one obniżyły poziom wymagań i sięgnęły maksymalnie wysoko po nas, co byliśmy w ich zasięgu, jednak nie na tyle, by bać się każdego dnia możliwością utracenia nas - w naturalny sposób staliśmy się zaślepką na brak lepszego faceta. A zaślepka - no cóż, jest bo jest, ale skoro i w nas jest pragnienie bycia kochanym (bo potrzebni byliśmy z czystego pragmatyzmu - nie masz faceta, to trafiasz do babskiego piekła ) - to jednak i ja nie przypominam sobie tej uważności zakochanej kobiety, jaką znamy z filmów o miłości.
Proza życia - w sumie powinniśmy się może cieszyć, bo przecież seks jakiś był, życie rodzinne było - Ty jesteś do przodu, bo masz przynajmniej odchowane już dzieci.
Nasze kobiety są też głodne emocji. Wiele kobiet to emocjonalne wampirzyce - inaczej nie istniałby księgarski potężnie rozwinięty przemysł Harlequinów, a i filmowe seriale nie poruszałyby aż tyle tematów o miłości. Wiedza o potrzebach większości kobiet, narzuca nam w filmach czy książkach, taką głupią dla nas samców narrację
Głód emocji, seriale, filmy, książki - budują w ich umyśle pewien wzorzec, który nijak nie pasuje do rzeczywistości na jaką... ich skazaliśmy!!!
Gdy więc w takim choćby pokoju nauczycielskim czy w biurze, koleżanki plotkują sobie, która z kim męża zdradziła, czy z kim ma nowy romans - to nagle środowisko koleżanek - często hien, czyni poczucie bycia tą gorszą kobietą, której nic się ciekawego w życiu nie trafia, nie ma emocji, nie ma romansów, zdrad, nie ma już tych motyli w brzuszku, itd... Nie musi to być środowisko z pracy narzucające taki schemat poczucia szczęścia i spełnienia - to równie dobrze mogą być romansidła, narzucające ten pewien schemat... bycia nijaką, jeśli nie ma emocji.
W pewnym momencie, nasze kobiety powiedziały sobie usprawiedliwiając się: "mam prawo być szczęśliwa", a zadając sobie to pytanie - jak?, odpowiedź była jedna - przez wyrwanie się z marazmu życia. Czytają romanse i porno-romanse, oglądają seriale, w końcu nawet zdradzają.
Nagle pojawia się adorator, zaczyna się niewinnie i po przyjacielsku od niewinnego flirtu, a potem idzie z górki, uzależniają się od tych komplementów, czasem i prezentów. Jest emocja, są w końcu te motyle w brzuchu - w końcu można rozmawiając z koleżankami z pokoju nauczycielskiego dołączyć do szanownego zdradzającego grona i poczuć się w niczym tą gorszą od babskiego stada.
Tyle, że czasem zaliczają wpadkę - więc na chwilę sprawy często wracają na swoje tory. Ale o braku emocji tak łatwo się nie zapomina, emocje uzależniają, więc czasem gdy jest okazja - ryzykują znowu i znowu, by znowu poczuć te motylki w brzuszku.
W pewnym sensie jest to UŁOMNOŚĆ naszych pań.
Do nas dociera poczucie, że nie jesteśmy kochani jak byśmy chcieli, że bardziej nas już traktują nawet jak brata, czy kuzyna - ot, trafiło się, że znaleźliśmy się w ich życiu. W pewnym sensie one też mają rację, gdy uda nam się wydusić z nich wyznanie, że kochają - ale to jest zupełnie inna miłość. OK - teraz pytanko, czy warto katować się faktem, że kochają nas uczuciem o pozycji niżej niż chcemy, bo jest to uczucie dopiero może po miłości do psa i kota oraz auta - też domowników... ? :rozpacz
Możesz się rozwieść, ale przemyśl, czy po rozwodzie Twoje życie zmieni się na lepsze, czy na gorsze? Czy potrzebujemy: "Kocham pana, panie Sułku!"?
Skutek rozwodu będzie taki, że ona może sobie kogoś znajdzie - w większości przypadków będzie to zmiana faceta na gorszego, jeszcze większy kompromis pomiędzy tym literackim Adonisem jakiego pragną, a jakiego im życie przyniosło. A latka lecą - kolejny wybór zacznie się wśród samotnych wdowców, niż 18latków
Cytat
Jak czujesz potrzebę miłości bezwarunkowej, kup po prostu psa
200 zł - tyle zapłacisz za przygodny seks z prostytutką. Ok. 1500 zł miesięcznie - stała oferta seksu za tzw. sponsoring...
Albo zmień strategię, bo w tej chwili zbudowałeś w sobie poczucie krzywdy, że żona Cię nie kocha tak jak każdy by chciał.
Ona się do Ciebie zwyczajnie przyzwyczaiła, a nie bardzo potrafisz wzbudzać w niej emocje. Tymczasem, od zawsze jest tak, że jak chcesz dziewczynę rozkochać, to nie tylko poprzez swój wygląd to uzyskujesz, ale przez strategiczne budowanie w niej emocji - romantyzm, spacery, kolacje przy świecach, wyprawy do restauracji, wycieczki. Karmisz jej emocje sobą - non stop inwestujesz.
Teraz zadaj sobie pytanie, jakimi swoimi działaniami prócz prób skłaniania do seksu, mogłeś w niej dostarczać takie emocje jakich kobiety pragną - i jej potrzeby emocjonalne w ten sposób spełniać?
Może jest tak, że szukasz w niej problemu - a on jest w Tobie, w błędnym przekonaniu, że miłość jest bezwarunkowa, że się należy jak psu zupa. Może za mało inwestowałeś w emocje w związku, więc szuka ich poza nim. Nic nie poradzisz, gdy nie dasz rady sprostać takim oczekiwaniom, ale przynajmniej, warto próbować.
Cytuję ciebie: "Ona się do Ciebie zwyczajnie przyzwyczaiła, a nie bardzo potrafisz wzbudzać w niej emocje. Tymczasem, od zawsze jest tak, że jak chcesz dziewczynę rozkochać, to nie tylko poprzez swój wygląd to uzyskujesz, ale przez strategiczne budowanie w niej emocji - romantyzm, spacery, kolacje przy świecach, wyprawy do restauracji, wycieczki. Karmisz jej emocje sobą - non stop inwestujesz.
Otóż ja...nie inwestuję w ten sposób, bo nie mogę. Nie mogę się przemóc by pojechać z nią na samotne wakacje, wziąć ją do restauracji czy nawet pójść na spacer. Mam blokadę przed "inwestowaniem".
Większości facetów stąd bardzo brakuje seksu ze swoimi zdradzaczkami. I tak naprawdę głównie o to im chodzi. O seks. Co oczywiście nie dziwi, bo tak jesteśmy zaprogramowani. Ale akurat na tę sferę nie mogę narzekać. Ona bardzo lubi seks i w zasadzie ma pretensje lub focha gdy jej odmawiam. A trzeba przyznać, że w łóżku jest naprawdę dobra.
Mnie najbardziej boli brak okazywania uczuć oraz to, że dla mnie ..nie chce się ładnie, kobieco ubrać. Gdy jechaliśmy nad morze w tym roku, to prosiłem "weź obcasy i sukienkę". Odpowiedziełą tylko "a po co". No tak, nie ma dla kogo... :_jezyk
Cytat
To bardzo wygodne i z punktu widzenia kobiety rozsądne, nawet gdy trzeba poświęcić swoje marzenia. Kocha pierwszego, ale on jej nie chce, więc z wyrachowaniem wybiera drugiego; mniej pociągającego, ale stabilnego;
Nie jesteś zapasowym, tylko od początku bezpieczną przystanią gwarantującą spokojne życie i odchowanie potomstwa. Udało się, z Tobą już ma.
Teraz, gdy dzieci odchowane ma ostatnią szansę, żeby znowu mieć potomstwo. Natura podświadomie ją ustawia na tryb szukania, bo to ostatnia szansa;
Głód pozytywnych emocji, każdy ma. To nie jest tylko ułomność kobiet. Problem chyba jest taki, że są bardziej emocjonalne, ich życiem bardziej rządzą emocje, instynkt, intuicja; często wbrew logice.
Chcesz uwieść faceta, podbij mu emocje pokazując cycki, może wystarczy :-); Chcesz uwieść kobietę, spraw, aby przez chwilę poczuła się księżniczką z bajki, powiedz, że jest wyjątkowa, wtedy będzie chciała się rozmnażać na potęgę..:-));
Ta Twoja sama szuka, co za desperacja..;chce poczuc się wyjątkowa; cena, którą przyjdzie zapłacić nie ważna.
Zastanawiam się ile tak naprawdę wiesz, a ile o niej nie wiesz ?
Odbiłeś ją komuś? Zniszczyłeś jej prawdziwą miłość ? Bo jeśli to zrobiłeś, to nie dziw się, że szuka chociaż namiastki tamtych wzruszeń...
M.
Nie bardzo rozumiem, co masz na myśli mówiąc; Zapasowy mąż...
Odbiłeś ją komuś? Zniszczyłeś jej prawdziwą miłość ? Bo jeśli to zrobiłeś, to nie dziw się, że szuka chociaż namiastki tamtych wzruszeń... "
Przepraszam, źle się wyraziłem. Nie zapasowy, co bardziej mąż na "czarną godzinę", gdy nie uda się ambitniejszy plan A. Ja byłem planem B.
Nikomu jej nie odbijałem, a czy zniszczyłem miłość? Hmh, możliwe, gdy odkryłem jej pierwszą zdradę sprzed małżeństwa.
Komentarz doklejony:
Wczoraj, gdy jechałem pociągiem obok pięknej, zadbanej, delikatnej (również w zachowaniu) blondynki zrozumiałem, że rzeczywiście można się oczarować kimś innym niż partner. Przez moment rozumiałem co czuła moja dziewczyna/żona gdy wpadła w wir oczarowania innym mężczyzną.
Takich kobiet, jak tę wczorajszą w pociągu prawie nie widać, ale....są! A myślałem, że zostały tylko wyrachowane, często zaniedbane babochłopy. Wierzcie mi, spotkałem wczoraj anioła. Niewysoka, na oko 160 cm, wysokie obcasy, piekny obcisły kostium, spódnica do kolan, kształty marzenie (talia, pupa, piersi), długie blond włosy i duże oczy. ALe najbardziej poraził mnie ...łagodny wyraz ślicznej twarzy i jakiś taki blask bijący od niej. Po twarzach innych pasażerów, szczególnie kobiet widać było, że także zrobiła na nich wrażenie.
W skrocie oczekujemy od partnera tego co ktos mial za nic. Czesto jest to seks, czesto przytulenie a często krotkie "kocham cie". Do tego dochodzi zdeptane poczucie wartości. Wiemy ze nic nam nie brakuje. Możemy mieć świ7adomość własnej wartości i atrakcyjności dla płci przewnej jednak zbyt małe staranie się sprawcy powoduje że to boli.
Napisałeś co cie boli. To powinieneś powiedziec jej. Normalnie bez nerwów. Nie będziesz rozmawiał o swoich potrzebach najzwyczajniej zerzre cie to. Wiem bo miałem podobnie po wyczynem małżonki. I również nie chodziło o seks ale o zwykłe poczucie się ważnym. Bo aby tak znowu się poczuć łóżko, obiad pod nos akceptacja, posluszenstwo panu i wladcy to mało.
Przeprowadzil bym na Twoim miejscu poważną rozmowę. Ja to zrobiłem i nie żałuję. U mnie było staranie na 200% a i tak było mało. Bo to 200% było 20 tego czego potrzebowałem. A była to przede wszystkim pełna bliskość. Coś czego moja małżonka nie umiała okazywać (jakoby).
W spokojny acz stanowczy sposób wyjaśniłem iż tak żyć nie potrafię i nie chce. Pamiętaj ze rozmowa to nie monolog jednej strony. Więcej wyjaśnij jej ze milczenie do niczego nie prowadzi. Po prostu utwierdza w Ciebie w przekonaniu że masz rację.
Komentarz doklejony:
Sorry za literówki piszę z tableta
Od kilu tygodni żyjemy tylko zdawkowymi cześć-cześć, dobranoc-dobranoc; często śpię w nocy w drugim pokoju - jej to już nie przeszkadza.Chciałem sprawdzić, czy się sama się przytuli, powie coś miłego, nawiąże kontakt żeby poprawić atmosferę. Zapomnij. Wydaje się, że taki klimat w domu jej odpowiada. Ręce opadają. :niemoc
Cytat
Kobiety mogły kiedyś przetrwać tylko i wyłącznie dzięki najsilniejszemu samcowi - silny samiec dawał jedzenie, pozycję społeczną, zdrowe potomstwo, bezpieczeństwo. I żeby wygrać w życiu WSZYSTKO co najlepsze, kobieta musiała być tylko szybka i... seksowna. Pradawnego samca nie interesowały inteligentne dysputy z samicą, włochaty samiec Alfa jak i często obecnie, nie chciał słuchać paplaniny samicy - samiec chciał seksu, a samica potomstwa, futer i pozycji, aby żyć wygodnie, a jej dzieci lepsze życie.
Teraz kobiety są nowoczesne i wyzwoloner30; ale o decyzjach człowieka nadal decydują emocje, a nie choćby najbardziej racjonalny umysł. Ważne sprawy zawsze uruchamiają emocje - analiza jest zawsze rzeczą wtórną. To te emocje nam wskazują, kogo np. wybierzemy na małżonka - zakochujemy się.
Gdy więc masz obraz kobiety jako romantycznej słabej istoty, której koniecznie trzeba otwierać ciężkie drzwi, to jesteś jak człowiek, który widząc żywego tygrysa, myśli że to fajny kotek. Iluzja w którą uwierzył, pcha go do zabawy, co zazwyczaj kończy się skonsumowaniem... małżeństwa. Gdyby zaś on znał prawdę o tygrysicy, uciekałby ile sił w nogach.
Kobiety nie są słabsze - mają co prawda mniej mięśni, ale to nie mięśnie teraz rządzą światem. Są silniejsze psychicznie, te zdominowane przez atawizmy, nie mają często skrupułów i ograniczających barier moralnych, mają niejako wbudowane w swoje oprogramowanie mechanizmy wypierania prawdy i projekcji własnej winy na innych.
Muszą być takie - bo inaczej te samolubne geny nie przetrwałyby kilku milionów lat, gdzie żeby przetrwać trzeba było:
- zainteresować najsilniejszego w okolicy samca, który zapładniając, weźmie ją pod swoją opiekę;
- dać się zapłodnić innym silniejszym samcom, by w razie śmierci tego słabszego, inny chciał zaopiekować się nią i jej dziećmi. Gdyby tak nie robiła, umierałaby z dziećmi w okropny sposób z głodu i zimna, a kobieta dla dzieci najczęściej zrobiłaby wszystko.
- żeby zdradzić z silniejszym samcem, w istocie musiała mieć obniżoną moralność albo mechanizmy jej wypierania - inaczej by nie przetrwała bez dokonywania lepszych wyborów i porzucania słabszych.
Cytat
A teraz Neo, witaj w prawdziwym świecie! :cacy
Gdy kobieta mówi, że uwielbia fajnych ciepłych mężczyzn kochających dzieci, pracujących na rodzinę, to mówi prawdę, bo ona naprawdę tak myśli!!!
Ale uważaj, bo nie będę najważniejszego powtarzał - kobieta podejmuje decyzje za pomocą emocji, więc to co kobieta myśli i mówi, wiążące nie jest - bowiem ważne jest tylko to, co ona czuje!!!!
I tu masz swoje schody, bo Ty i większość mężczyzn tego nie łapiecie. Kobieta może lubić swojego delikatnego, pracowitego ciepłego misia swoim UMYSŁEM, ale po około mniej jak 7 latach, ona emocjonalnie nim GARDZI.
A od kobiecej wzgardy do zdrady jest bardzo blisko!!! Chyba, że zadziałają przesłanki dominującego samca!
Analogicznie, kobieta może swym umysłem nie lubić pajaca, kłamcy, zdrajcy, kryminalisty i dresiarza - ale jej emocje go KOCHAJĄ i tu często zaczyna się dramat, bo odzywa się w niej pragnienie jego siły i dominacji.
Vide: http://www.zdradzeni.info/news.php?re...dmore=4773
Ten mechanizm odczuwania siły i dominacji miliony lat kojarzył siłę z przetrwaniem i pozycją, więc ona teraz tak właśnie reaguje na przejawy siły. Kobieta nie rozumiejąca samej siebie, która potrafiła bez zająknięcia spławić fajnego słabego chłopaka - oddaje się bandycie czy alkoholikowi i gadowi, który ją poniewiera i zdradza.
A ponieważ kobieta nie rozumie swoich własnych reakcji emocjonalnych, tworzy sobie projekcję, by sama mogła siebie przekonać - dlatego słyszymy żenujące historie o de facto gnojkach, że to dobrzy chłopcy tylko zagubieni, ale ona to zmieni ich swoją miłością.
Zdradzająca kobieta często nie rozumie szarpiących nią emocji, więc się z nią po męsku i racjonalnie nie dogadasz. Równie dobrze możesz podejmować próbę dyskusji ze swoim telewizorem.
To trzeba zrozumieć, a przede wszystkim nauczyć się nie pytać o nie kobiet, bo one same nie wiedzą, co się z nimi dzieje, choć szczytem intelektualnej ekwilibrystyki jest nazywanie tego zakochaniem się.
Jak kobieta nie wie co się z jej emocjami dzieje, bo dzieje się to często na poziomie podświadomości - to wymyśli Ci jakąś bajeczkę na poczekaniu, że szczena Ci ze zdziwienia opadnie i potoczy się z hukiem.
Niestety, musimy nauczyć się, że o kobietach decydują emocje i pradawne wzorce. Inaczej stracisz wszystko i każda kobieta Cię zniszczy - choć nie, zniszczysz się sam, szukając odpowiedzi, dlaczego kobieta Cię porzuciła i nie znajdując jej!!!
Bo nie wiedziałeś dotąd o co chodzi.
Emocje które kobietą rządzą to mechanizm z czasów, kiedy były brutalne i prymitywne warunki życia. Wtedy wszystko co najlepsze dawał najsilniejszy samiec, a słaby oznaczał braki jedzenia, niską pozycję społeczną, pogardę i śmiech koleżanek z jaskini. Kobiety, żeby obronić się przed STRESUJĄCYM JE losem, którego gwarantem był każdy słabeusz, wytworzyły w sobie PODŚWIADOMIE mechanizm pogardy i niechęci wobec słabych samców, a pożądanie i SZACUNEK wobec silnych.
Nadal podobny odczuwamy wstręt i strach przed pająkami i wężami, a te właśnie nieprzyjemne odczucia mają nas uchronić od często pierwszego i ostatniego kontaktu z nimi. :szoook
Kobieta to nie jest jednak miękka kicia a bezwzględna istota, która potrzebuje mężczyzny do spełnienia swoich pragnień o rodzinie i dzieciach. Przez miliony lat byliśmy potrzebni samicy do spełnienia jej pragnień - a one spełniały w tej kooperacji nasze. To od zawsze był interes jako konstrukt, plus mniej istotne dodatki. Fajnie jak uczestnicy interesu się lubią, szanują, ale często to nadal jest brutalny biznes.
SŁABY mężczyzna rozumuje tak: będę miły, więc będę szanowany i żona odpłaci mi samym dobrem i swoimi słodkościami. Niestety, dla podświadomych emocji kobiety miły, spokojny facet... jest nudny i SŁABY.
Jej umysł docenia Twoją dobroć męża i ojca, ale jej emocje Tobą bezczelnie gardzą - i jest to absolutnie poza kontrolą kobiety.
Dlatego kobiety robiąc nam facetom swoje awantury i piekielne jazdy, jakże często podają kompletnie nielogiczne ich przyczyny. A co mają powiedzieć?!! Że czują do nas złość i pogardę, więc atakują - bo po prostu tak czują, ostro wk.... ne?!
A czują podobne emocje niczym do pająków, emocje - co ratowały ludzi przed śmiercią i zagładą.
Słaby samiec to śmierć i rozpacz, silny to przetrwanie i przyjemności!!!
Kobieta marzy racjonalnym umysłem - dobry, ciepły facet, co oddaje jej pensję każdego miesiąca, nie chodzi z kolegami na wódkę i zrobi wszystko co trzeba w domu. Ona dąży przy tym do całkowitej dominacji nad mężczyzną - pozbawiając go pensji, co najwyżej dając mu drobne na papierosy, pozbawia za chwilę kolegów, naiwnie sobie wyobraża pod wpływem filmów oraz opinii koleżanek-hien, że zdominowany facet pod jej kontrolą da jej szczęście i nie będzie fikał, a już na pewno jej nie zdradzi.
Chce sobie w ten sposób zabezpieczyć SWÓJ związek, sprawić, że jej życie będzie spokojne i bezpieczne.
Tymczasem EMOCJONALNA część natury kobiecej, często ta znacznie silniejsza - ceni siłę i DOMINACJĘ bandyty u faceta. Silny facet zdominować się nie da, bo sam dominuje, walczy i zwycięża - i właśnie dlatego jest taki silny i podziwiany - i przez to taki dla nich ATRAKCYJNY, pachnący męskim testosteronem i spermą.
Czy silny facet odda kobiecie swoją pensję? Zrezygnuje z kolegów!? Nigdy w życiu!!!
Przy słabym facecie kobieta odczuwa podświadomie odrazę i pogardę, ale tak naprawdę to nie ona te uczucia wytwarza, a pradawny zakodowany w DNA mechanizm przetrwania w niej, niezależny od niej.
Kobieta CZUJE ODRAZĘ, złość, gniew oraz niekiedy bezbrzeżną pogardę do mężczyzny, który dał się jej zdominować!
A na pewno nie poczuje szczęścia, które sobie wyobraża, że dozna tego znajdując delikatnego uczciwego faceta na męża. Jeśli facet na to jej pozwolił, jeśli zwierza się jej i oddaje pieniądze - już został wykastrowany psychicznie - i w jej oczach staje się... słaby. Wtedy kobieta z pogardy do słabeusza zdradza tego uczciwego porządnego męża, często zatajając to do pewnego momentu, ale dbając, by miał on rytualny kontakt ze spermą silniejszego kochanka, np. poprzez pocałunek czy entuzjastycznie zaangażowany jeszcze przez chwilę stosunek zaraz po seksie odbytym z kochankiem. :szoook
Kobieta mści się na nas za słabość często w ten sposób niejako rytualnie - bo to zapewnia jej dodatkowe endorfiny przyjemności w mózgu - dawne atawizmy.
Potem dopiero zaczynają się fochy, szlaban na seks i zgryźliwość w każdy możliwy sposób.
Zdrada, to najczęściej albo zemsta na swoim mężu za brak tzw. szczęścia, które wg. filmów, seriali i książek powinna odczuwać po ślubie plus pogarda, że poddając się kobiecej dominacji, on sam pozbawił się męskiej siły i dominacji - albo ona znalazła już SILNIEJSZEGO samca dla siebie, testuje go i czeka na moment jego akceptacji, by nie puściwszy jeszcze starej gałęzi, przesiąść się na nową.
Seks u kobiety jest monetą, którą płaci za utrzymanie i wypłatę, pozycję społeczną i opiekę nad dziećmi. Seks jest uruchamiany wtedy, gdy kobiecie zależy na mężczyźnie, lub gdy jest w fazie polowania, napięta, uważna i gotowa na wszystko. Seks należy się wyłącznie dla SILNEGO dominującego mężczyzny, który potrafi skutecznie manipulować kobietą, stwarzając w niej wrażenie silniejszego niż chciałby być, brutalniejszego niż jest, mniej oddanego niż jest.
W naturze samce rywalizują ze sobą, by ten który wygrywa mógł zapłodnić samicę. Czasami są to brutalne, zakończone zgonem konkurenta walki, co wcale zaraz po walce nie przeszkadza samicy przyjąć najlepszej jakości nasienie zwycięscy. Czy kobieta ma litość dla pokonanych, krwawiących, uciekających swoich byłych samców? Nie, nigdy!!!
Przegrany samiec dla niej nie istnieje, chyba że już jako wróg!!!
Liczy się tylko ten który wygrał, bo udowodnił już, że jest najsilniejszy, a dzięki temu potomstwo mieć będzie najlepszy materiał genetyczny - czyli największe szanse na przetrwanie.
W dzisiejszym świecie taka walka ma nadal miejsce, ale my już nie zderzamy się rogami na stromym górskim zboczu, nie okładamy mieczami, a rywalizujemy w prosty sposób - zarabianiem pieniędzy.
Ten kto ma ich więcej, jest w stanie dać kobiecie i jej potomstwu lepsze, bezpieczniejsze życie.
Problem w tym, że tysiące lat temu jeszcze przed nastaniem zorganizowanej cywilizacji, najsilniejszy samiec miał też najwięcej testosteronu. Pachniał nie tylko kupą, moczem, potem i brudem, ale też upojną, dającą bezpieczeństwo i pozycję społeczną - siłą i agresją. Dziś można być słabym, ale mieć talent np. do programowania komputerów, by robić duże pieniądze - a te dziś są atrybutem siły!
Kobieta dawniej miała dwa w jednym - atrybuty siły, czyli pozycję społeczną, lepsze jedzenie w klanie, większa szansa na przeżycie potomstwa, oraz męskiego samca, który swą dominacją pobudzał ją do kopulacji.
Dziś silny samiec ma pieniądze, ale nie musi mieć wysokiego poziomu testosteronu - dlatego kobiety będąc z takimi mężczyznami, gdy udaje im się odebrać im wypłatę, dość szybko tracą zainteresowanie seksualne nimi - a wkrótce zdradzają i porzucają go, na rzecz tego z większym testosteronem.
Okazałeś się słabszy, nie licz na racjonalne uzasadnienie odejścia swojej kobiety. Ona już zdecydowała podświadomie, z kim pragnie być. Na szczęście, świat pełen jest jeszcze innych kobiet, wobec których niestety musimy przyjąć zupełnie odmienną strategię od tej, która teraz spowodowała naszą przegraną.
Cytat
Teraz już znasz przyczynę jej zachowywania się wobec Ciebie.
Po pierwsze, wydaje mi się, że ze wszystkich samców, którzy startowali do niej albo ona starowała do nich mieli o wiele...mniej testosteronu niż ja
Ja nie jestem potulnym misiem, pomimo tego, że jestem wrażliwym facetem i wychowałem się w klimatach "new romantic"
Mam w rodzinie opinię faceta dość trudnego w obsłudze, potrafię niestety jednym celnym zdaniem doprowadzić do płaczu, ale nie jestem domowym tyranem czy brutalem. Nie raz dochodziło między nami do ...bijatyk (to zawsze była obrona przed jej fizyczną agresją, musiałem tak to robić, by nie zrobić jej krzywdy - oboje znamy karate
Jej ostatni romans z 18-latkiem w ogóle nie pasuje do twojej teorii. On jeszcze uczeń, młody, bez zawodu i pieniędzy a i testosteronu jakby mało (taki typ metroseksualny).
Bardziej do twojej wizji pasuje jej poprzedni romans, który odkryłem na dwa miesiące przed zaręczynami. Z młodym dobrze zapowiadającym się dentystą (przyszła kasa), przystojny, dość męski. Tylko nie wiem dlaczego wybrała mnie a nie jego. Parę razy ją spytałem wprost, dlaczego nie poszła za niego. Odpowiada zawsze "bo ciebie kochałam". Ale ja czuję, że to On się wycofał więc Ona wróciła na bezpieczne pozycje.:_jezyk
Przykładanie jednolitego wzorca do opisu relacji damsko-męskich może powodować frustrację. Dlaczego? Bo to nie zawsze się sprawdza:-)
Hakaa, czego Ty właściwie oczekujesz? Żona-recydywistka (w kategorii zdrad), jej postawa względem Ciebie jest do bólu klarowna i nie wiem co musiałoby się wydarzyć aby rokowania były pozytywne.
Analizujesz komentarze, odnosisz się do nich, ale co Ty chcesz zmienić w swoim życiu? Zakładam, że utrzymanie statusu quo to nie jest szczyt marzeń?:-)
Cytat
Po pierwsze, wydaje mi się, że ze wszystkich samców, którzy startowali do niej albo ona starowała do nich mieli o wiele...mniej testosteronu niż ja
Testosteron jest hasłem bo jakoś koreluje, ale tak naprawdę chodzi o zdolność wzbudzania pierwotnych emocji przez wpasowywanie się w zakodowane wyobrażenia;
Jednym to przychodzi od niechcenia, inni muszą się napracować. Pozatym kobiety też są różne i w różnych etapach życia i okolicznościach, które predysponują lub nie;
Ta Twoja wygląda na dość prostą kobietę, gdzie sprawdza się reguła, że jej życiem rządzi to co w danej chwili czuje, a nie logicznie myśli;
Wszystkie mają sprzężenie uczuć z funkcją nóg, o czym nie pamiętają i same są zaskoczone jak do tego doszło, co się stało, że to silniejsze od nich i nieuniknione; małowiele coś poczują, to już wielka miłość. No a jak miłość, to grzechu nie ma, przecież po to żyją aby kochac i być kochaną, a że partner się zmieni, nawet nie wiadomo kiedy, to tylko ciekawiej; Tak to Matka Natura zaplanowała;
Nie wszystkim tak często rozum odbiera i idą na zatracenie; chociażby dlatego, że kalkulują korzyści. Kalkulacja u kobiet na ogół jest bardzo silnie rozwinięta i na swoją korzyść rewelacyjnie kalkulują; Oczywiście zdarzają się takie, które bardzo źle kalkulują lub lubią ryzyko, zmiany ich nie przerażają.
Twoja albo jest łatwa, bo wiele wskazuje, że nie panuje nad wieloma swoimi emocjami, albo cały czas ryzykując, jest w trybie szukania najlepszej opcji dla siebie, bo wciąż jest niespełniona;
Nie jest istotne ile faktycznie masz jednostek testosteronu, tylko ile masz w jej oczach, na ile odpowiadasz jej wyobrażeniom wzbudzając endorfinki
Cytat
Ale pasuje do innego bardzo częstego i obserwowanego schematu.
Kobieta dopuszcza często samca, który jest nią zachwycony, w nią wpatrzony, któremu bardzo imponuje.
Nie dość, że jest akceptowana taka jaka jest, to jeszcze ktoś widzi w niej seksowna babkę, super samicę, to z błędu nie będzie wyprowadzać, raczej będzie chciała to podtrzymać, jak długo się da, a często udowodnić, że się ktos nie myli
18-latek akurat jest wdzięcznym obiektem oddziaływania, dla którego pokazanie kawałka cycka, nie mówiąc o bzykaniu dojrzałej kobiety to kosmos
Niewiele musi dać, aby być podziwianą i uwielbianą;
Testosteron się nie liczy, liczą się podbite estrogeny
Cytat
Hi, hi....świetne !
Gdyby to był facet, to bym w takie tłumaczenie uwierzył;
Poszła w tango poświęcając Ciebie, a jak się okazało, że facet chciał tylko miło spędzic z nią czas wróciła i wzięła to co było.
Pewnie wiedziała, że może sobie na to pozwolić, a Ty i tak to przełkniesz; wiedziała co musi zrobić, żeby zaślepionego w niej faceta ugłaskać;
Cena żadna, bo na ogół jest to odróbka w łóżku i kilka górnolotnych tekstów
Skoro tak łatwo poszło, to czemu się dziwić, że dalej pozwalała sobie na wszystko ? Standard.
Cytat
Opisuję z dużym przerysowaniem pewien model działań gotowych do zdrady kobiet. To, z czym musisz się zmierzyć, to z faktem, ze masz kobietę - już ryczącą czterdziestkę, żyjącą bogatą wyobraźnią i głodną emocji! Dzieci prawie odchowane, ale jak napisałeś - ona była od zawsze głodna silnych emocji:
Cytat
Miałeś już wcześniej zdarzenie:
Cytat
Potem opisałeś historię z 18-to latkiem, gdzie napisałeś:
Cytat
5. Ubierała się wyzywająco wtedy, gdy wiedziała, że będą się widzieć w realu.
9. Prawiła mu komplementy, podarowała prezent i jako pierwsza złożyła na FB życzenia urodzinowe, domagała się zdjęć szczególnie z jego oczami.
14. Zachwycała się jego oczami, włosami i wargami...
Ja chłop, Ty chłop - ale sam powiedz, czy odmówiłbyś sobie seksu z biedną, choć piękną i młodą 18-to latką, na sam widok której... leci wręcz ślinka?
A więc dlaczego chcesz pozbawiać własną starzejącą się żonę, romantycznego spełnienia z młodym mężczyzną, który zachwyca kobiety... także swoją delikatnością i urodą? Ona ma w domu samca z testosteronem, a szukała poza domem tego, czego jej brakuje - uzupełnia DEFICYTY ZWIĄZKU, szukając: EMOCJI, piękna, delikatności, flirtu, zaangażowania... oraz pięknego ciała delikatnego młodzieńca z pięknym młodym różowym penisem. Panie powinny się teraz przynajmniej zarumienić...
Romans, miłość - to co w powieściach: on młody, ona dojrzała ale atrakcyjna - MIŁOŚĆ, ROMANS, EMOCJE...
On nie musiał być dominujący - on dawał jej namiastkę erotycznych marzeń o seksie z kimś w jej mniemaniu pięknym. Kobieta jest w stanie zakochać się nie tylko w sile, ale i w pięknych oczach..., bowiem jeszcze liczą się GENY. A piękne oczy to jakość i GENY, w dodatku młode geny, pozbawione pojawiających się z wiekiem męskim wad i starczych defektów!!! :rozpacz
Seks to potomstwo, a seks i potomstwo pozbawione potencjalnych wad genetycznych, to tylko z młodymi partnerami!!! One pragną młodych partnerów, gdy tymczasem zazwyczaj dostają starszych! Czysty kobiecy pragmatyzm sięgania po geny jeszcze bez wad idących z wiekiem!!!
Plus EMOCJE! Książki, filmy i pogardzany często mąż - to z czasem za mało, by być szczęśliwą.
Cytat
To ja miałem łatwiej gdyż moja nie miała techniki. Ale w głębokim szoku byłem, nie mogłem pojąć, dlaczego moja tygryska nagle i z zaskoczenia zaczyna mnie okładać zupełnie bez powodu. Długo nie wiedziałem, jaka mogła być przyczyna takiego zachowania, gdy mnie olśniło - kieruje tym nie logika i rozum, ale kobiece emocje.
Zacytuje samego siebie:
Cytat
Kobiety, żeby obronić się przed STRESUJĄCYM JE losem, którego gwarantem był każdy słabeusz, wytworzyły w sobie PODŚWIADOMIE mechanizm pogardy i niechęci wobec słabych samców, a pożądanie i SZACUNEK wobec silnych.
Kobieta CZUJE ODRAZĘ, złość, gniew oraz niekiedy bezbrzeżną pogardę do mężczyzny, który dał się jej zdominować!
U mnie recepta na dość istotny problem okazała się prosta i podpowiedziana przez intuicję, czyli z podświadomości - gdy pojawiały się pierwsze symptomy agresji, tylko ostry dominujący seks, by ją zmęczyć. I tak do kolejnego ataku...
Podsumujmy to co już wiemy...
Uważasz, że jesteś męski i masz testosteron - wygrałeś kiedyś rywalizację z dentystą, ale przegrywałeś na polu wrażliwych emocji. W dodatku zablokowałeś swoje starania i inwestowanie w kobiece emocje, jakby żonie nienależne.
Co więcej - zadziałałeś zgodnie z zasadą, że skoro ona była taka "niegrzeczna", to Ty sobie, by ją ukarać..., odmrozisz uszy... czyli palcem nie kiwniesz w jej stronę licząc, że przyjdzie sama na kolanach... :rozpacz
Sam napisałeś tak:
Cytat
Ona bardzo lubi seks i w zasadzie ma pretensje lub focha, gdy jej odmawiam. A trzeba przyznać, że w łóżku jest naprawdę dobra. Mnie najbardziej boli brak okazywania uczuć oraz to, że dla mnie... nie chce się ładnie, kobieco ubrać. Gdy jechaliśmy nad morze w tym roku, to prosiłem "weź obcasy i sukienkę". Odpowiedziała tylko: "a po co". No tak, nie ma dla kogo...
Zauważ sam, że dla tego 18-to latka się stroiła.
To oznacza, że najpierw żonę zagłodziłeś emocjonalnie, dając jej NAMIASTKĘ: tylko film i książki.
Potem, gdy szukała romantycznych przeżyć - OBRAZIŁEŚ się na nią, i jak sam wspomniałeś - zero inwestowania w kobiece emocje z Twojej strony. ZERO, głód, pustynia, żadnych inwestycji.
To czemu się teraz dziwisz, że żona najpierw seksu nie odmawiała, ale było to BEZ EMOCJI i romantyzmu, jakby to był seks z lodówki - choć skoro piszesz, że była dobra w te klocki - to może lubiła to, gdy wreszcie doznawała Twojej męskiej dominacji nad nią, to tak jak wtedy, gdy bierzesz ją od tyłu ostro trzymając za włosy i jedziesz do końca, nie pozwalając się ruszyć - wtedy wie, że rządzisz i jesteś... dominujący!!! Odmawiasz jej tej przyjemności - ma focha, jak sam pisałeś.
Potem, chciałeś z jej strony gestów - a było null, zero - nie inwestowałeś w seksualny klucz do kobiecych emocji, to i ten wulkan wygasł, równie dobrze jest kupić sobie w seks szopie gumową lalę do seksu... , też nie wymaga inwestowania
Kiedy skazałeś żonę na taką pustynię emocjonalną - może poszukała sobie kolejnego jakiegoś kurdupla na boku, któremu udało się wzbudzić w niej kobiece EMOCJE. Ty przyjmujesz najgorszą z możliwych (ale zakodowaną w naszej męskiej podświadomości) strategię, by ustąpić pola innemu dominującemu samcowi, czyli obrażasz się, śpisz na kozetce osobno, nie odzywasz się i oddajesz czas do działania i pole dla konkurencji.
Wiesz już jaki popełniasz błąd, wiesz, że kobietę swoją zagłodziłeś EMOCJONALNIE, wiesz już, że obrażanie się na kobietę i liczenie na to, że będzie logiczna w swoim postępowaniu to błąd!!!
Tak jak radzi Milord - musisz znaleźć patent na okazanie męskiej dominacji jaką ONA lubi (bynajmniej nie chodzi o gwałt!!! :szoook ), musisz włożyć spodnie twardziela, zacząć inwestować w kobiece emocje, romantyzm, świeczki, gesty, prezenty - by potem ją zdominować w łóżku, choćby to miało być coś innego niż zwykle - o ile da Ci jeszcze kiedyś szansę.
Bo problem jest taki, że jak ona Tobą wzgardziła dostrzegając słabość jakiej nie wolno nigdy kobiecie okazywać (facet nie może się obrażać, okazywać fochów, iść spać osobno - facet ma ściągnąć jej stringi i wychrobotać prawie wyrywając jej wszystkie włosy, by poczuła zmęczenie i nic więcej już nie pragnęła, jak tylko spokojnego snu ).
Ale jak jest już inny facet w tle - to trudna walka o swoją kobietę. Przegrywamy z własnym lenistwem typu "już nie chce mi się". Więc de facto, często bez tej walki oddajemy naszą kobietę innemu. Kwestia więc, czy się obrazisz na jej kobiecy atawizm i potraktujesz jak równouprawnionego logicznego partnera - czy jako kobietę miotaną przez żądze i kobiece emocje, pozbawione często logiki?!
A jak z finansami w domu?
Czasami, przegrywamy na tym polu - nagle utrata pracy, słaba pensja - to już wystarczy, by kobieta nami wzgardziła. Często pomagamy jej w tym. Vide ciekawy przypadek, co się z nami może stać, w co zamienia się kobieca pogarda, gdy nagle stracimy pracę i pieniądze: http://www.zdradzeni.info/news.php?re...dmore=4246
Tylko my mówimy o jakimś procencie kobiet, tych które zdradzają! A cała reszta to już kobietami nie są? Każda zdrada mimo podobnego rdzenia, jest jednak inna, co innego ją warunkuje i powoduje. Kobiety zdradzają z tych samych powodów co mężczyźni... przestają kochać swojego partnera lub chcą mieć dreszczyk emocji, adrenaliny, albo z zemsty... Tylko tłumaczą to sobie inaczej niż mężczyźni.
W ogóle ta Twoja rada, żeby kobietę "wychrobotać" prawie wyrywając jej wszystkie włosy, to prosta droga do tego, aby każdego takiego faceta w następstwie tego czynu kobieta zdradziła i to na pierwszym zakręcie, z miłym, subtelnym panem w okularach.... który do tego umiałby słuchać....
Ramirez...Nieprawdą jest, że kobieta traci szacunek do faceta, gdy ten straci pracę i pieniądze... No chyba że ów facet ma za żonę głupią, pustą lalę, ale wtedy to sam sobie zgotował los i nie wiem, czy jest o co wyrywać rękawy, by ją zatrzymać.
Kobieta zdradza, gdy nie ma wystarczająco silnej więzi z partnerem, gdy na tym polu coś szwankuje. No nie oszukujmy się, panowie często myślą właśnie, że jak zapewniają odpowiedni standard życia, to wszystko gra. Kiedy odgadują, że jednak tak nie jest, już jest najczęściej nieco za późno...
I nie na pewno nie pomoże tu brutalny seks z wyrywaniem włosów, tego akurat jestem pewna, bo nie są to stworzenia pozbawione logiki, miotane przez atawistyczne rządze....No chyba, że to ja nic nie wiem o kobietach!
Z pozdrowieniami
M.
Cytat
Maraykee kochana, jak ja bym chciał, byś miała rację! Ale wszystko co tutaj piszę, robię to wyłącznie przez pryzmat własnych doświadczeń plus z tutejszych wątków na zetce - polecam wątek H - JAK HIENA jako kompilację zdarzeń.
Z reguły nie dostrzegamy tego, co nas zupełnie nie dotyczy!
Fakt - moje doświadczenia nie są za bogate, bo do każdego swojego związku zawsze podchodziłem wyłącznie poważnie i na do końca życia, ale teraz do problemu podchodzę jak do kolejnej aplikacji - są stałe, są zmienne, są parametry wejściowe, są rezultaty. Ten program działa, jest logiczny, nie sypie błędami.
Spostrzeżenia te nie dotyczą kobiet ciepłych, kochających mężów, rodzinnych - (bo może tylko ja miałem wielokrotnie pecha), ale tych co zdradzają. Tych - co musiały popełnić zgniły kompromis wybierając dla siebie słabszego mężczyznę od tego, o którym śnią i którego chciałyby mieć w nocy.
Ja opisuję te charaktery, które mają uwarunkowania do zdrady, a te mają swoje przyczyny nie zawsze w okolicznościach i zaniedbaniach męża, ale właśnie w genach i wychowaniu wyniesionym z rodzinnego domu.
Nie opisuję wszystkich kobiet, nie jest to ogólna miara.
Cytat
Polecam więc kobiecy bestseller: "Pięćdziesiąt Twarzy Greya" - nie bez powodu stał się bestsellerem - i zapewniam, że nie przez intelektualne rozmowy z subtelnym panem w okularach
Dominacja męska jest jednym z fajniejszych afrodyzjaków dla pań.
Coś delikatniejszego? Proszę bardzo: Jedenaście minut - Paulo Coelho, wkraczanie na ścieżkę ze szkła... Masz jakiś czytnik do ebooków - mogę podesłać
Cytat
Może są wyjątki. Twierdzę - że nieliczne, w dodatku świetnie w sferze materialnej dające sobie radę. Za chwilę możesz sobie tylko wyobrazić, jak destrukcyjnie wpływa na tego męża fakt, że to żona płacić musi za jego kawę w kawiarni - i jest to tylko pierwszy kamyczek w lawinie klęsk jaki go spotyka. Potem jest już tylko gorzej, bo życie udowadnia mu, że to on jest słaby, słabszy od swojej żony. Jak umie się z tego wydobyć - chwała mu, ale część sięga po znieczulacze, zaczyna się upijać z nieszczęścia, więc rosnąca pogarda żony ma już wtedy swoje realne uzasadnienie. Zrób coś - zarób!!! Ile razy słychać echo tego zawołania...
Rzadko kiedy takie dziewczyny chcą być do końca życia męczennicami - gdy tylko mogą się uwolnić od obciążenia, robią to. Kobiety nie tolerują w swojej większości żadnej słabości okazywanej przez mężów! Gdy są jej świadkami - nawet po latach będą to przypominać i wykorzystywać to jako argument w swojej dyskusji.
Szczęśliwe związki to wyłącznie te, w których mężczyzna nauczył się dominować i był silny, zaradny, bogaty. Te związki, w których mężczyzna nie potrafi wręczyć swojej żonie nawet tych symbolicznych 100-200 zł każdego dnia na drobne wydatki i kobiece przyjemności - są najczęściej pierwsze do "odstrzału", jako związki hien ze słabeuszami. Oni mają więc swoją jedyną szansę w dominowaniu na innym polu, w generowaniu pozytywnych kobiecych emocji. Inaczej - przepadają wobec konkurencji, lub żyją odczuwając nieustannie kobiecą wzgardę.
Powtórzę:
Spostrzeżenia te nie dotyczą kobiet ciepłych, kochających mężów, rodzinnych - (bo może tylko ja miałem wielokrotnie pecha), ale tych co zdradzają. Tych - co musiały popełnić zgniły kompromis wybierając dla siebie słabszego mężczyznę od tego, o którym śnią i którego chciałyby mieć w nocy.
A wracając do mojej połowicy. Kiedyś spędziłem noc u niej w hotelu robotniczym, gdzie mieszkała z koleżanką z roku, gdy się jeszcze uczyły w pomaturalnej. Jakież było moje zdziwienie, gdy o północy wpada do pokoju dwóch kolesi jak do siebie i obaj po prostu siadają na wyrkach dziewczyn, jakby tu bywali...codziennie. Szczęka mi opadła, moja dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć....
Cytat
Tym nie ma co się katować - życie w akademikach czy w takich hostelach uczy, że jest się tam jak we wspólnocie hippi
Więc jak ci dwaj nie wpadli tam na golasa - to ja bym z tego faktu nie wyciągał zbyt daleko idących wniosków... Gdyby przyszedł jeden - byłoby to bardziej podejrzane, bo koleżanka może sama wolałaby iść na jakąś imprezę do sąsiedniego pokoju, lub do innej kumpeli na waleta... A tak, jak przyszło dwóch, to na herbatę i żebry przyszli pewnie jak zwykle...
Pewnie one lodówkę miały! :tak_trzymaj
Cytat
Tym nie ma co się katować - życie w akademikach czy w takich hostelach uczy, że jest się tam jak we wspólnocie hippi.
Nie katuję się, to było tak dawno. Ale już wtedy miałem wiele powodów, żeby zerwać i nie zrobiłem tego. Być może dlatego, że ona była moją pierwszą i jedyną dziewczyną. Taki ze mnie trochę monogamista - idealista. Natomiast ona miała przede mną...8 chłopaków. Teraz wiem, że jej strategia próbkowania i różnicowania była o wiele lepsza niż moja. Ja czekałem jak głupek na tę jedyną a trzeba było próbować, poznawać, zbierać doświadczenia. Ona przymierzyła kilka par butów i wybrała najbardziej wygodne, ja wpadłem do sklepu i bez zastanowienia kupiłem najładniejsze. :brawo
A wracając do hotelu robotniczego. Wiem, że odbywały się tam huczne imprezy ze studentami aktorstwa, którzy też tam mieszkali. Oczywiście nic o tym nie wiedziałem. Przypadkiem posłuchałem sobie jej wspomnień podczas babskiej imprezy, gdy panie sobie trochę popiły. Oczy mi lekko wyszły z orbit gdy usłyszałem jakie szczegóły pamiętała. Mogę się tylko domyślać co tam się działo. Nie mogłem dojść do ładu z jej wizerunkiem, dla mnie po prostu święta, anioł w ludzkiej skórze a naprawdę to taki mały lucyferek
Sorry za sarkazm, ale czytam już któryś raz wszystkie Twoje listy z dużą uwagą i nie obraź się, ale nie we wszystko o czym piszesz wierzę. Coś mi w Tobie do końca nie pasuje.. Coś ukrywasz...
Cytat
Hakaa, czego Ty właściwie oczekujesz? Żona-recydywistka (w kategorii zdrad), jej postawa względem Ciebie jest do bólu klarowna i nie wiem co musiałoby się wydarzyć aby rokowania były pozytywne.
Analizujesz komentarze, odnosisz się do nich, ale co Ty chcesz zmienić w swoim życiu? Zakładam, że utrzymanie statusu quo to nie jest szczyt marzeń?:-)
Sytuacja stała się klarowna dopiero po wielu latach, gdy skojarzyłem wszystkie wydarzenia i poczytałem to forum. Trudno jest stanąć obok siebie i spojrzeć z boku na to wszystko zimnym umysłem. Co chcę zmienić w życiu? Sam już nie wiem. Chciałbym zmienić ją, żeby widziała we mnie faceta godnego uwagi, żeby byłą miła, kochająca, przyjacielska. I żebym mógł w nią "inwestować" kwiatami, spacerami, restauracjami, wakacjami. Tego chyba chcę, ale czy ona tego chce, nie wiem.
Komentarz doklejony:
Cytat
Sorry za sarkazm, ale czytam już któryś raz wszystkie Twoje listy z dużą uwagą i nie obraź się, ale nie we wszystko o czym piszesz wierzę. Coś mi w Tobie do końca nie pasuje.. Coś ukrywasz...
Nie obrażam się, bo nie mam o co Hmh, cóż ja mogę ukrywać :-) Nie wiem Maraykee, może ty ze mnie to wyciągniesz?
Komentarz doklejony:
Cytat
Mimo to ją zawiodłeś do ołtarza, bo to Ty ją wybrałeś wbrew temu co mówisz. Połaszczyłeś się na jej śliczną buzię, oraz łechtała Twoje ego zazdrość kolegów?
Zazdrość kolegów? Niczego, nigdy nie robiłem dla czyjegoś poklasku. Jestem jednostką mocno niezależną i żaden koleś a nawet najbliższa rodzina nie miała wpływu na moje decyzje. Ja jej do ołtarza na siłę nie ciągnąłem. Szła do ołtarza będą w ciąży, ale poczęcie dziecka było naszą wspólną decyzją, która zmusiła nas w końcu do małżeństwa.
Wczoraj, gdy jechałem pociągiem obok pięknej, zadbanej, delikatnej (również w zachowaniu) blondynki zrozumiałem, że rzeczywiście można się oczarować kimś innym niż partner. Przez moment rozumiałem co czuła moja dziewczyna/żona gdy wpadła w wir oczarowania innym mężczyzną.
Takich kobiet, jak tę wczorajszą w pociągu prawie nie widać, ale....są! A myślałem, że zostały tylko wyrachowane, często zaniedbane babochłopy. Wierzcie mi, spotkałem wczoraj anioła. Niewysoka, na oko 160 cm, wysokie obcasy, piekny obcisły kostium, spódnica do kolan, kształty marzenie (talia, pupa, piersi), długie blond włosy i duże oczy. ALe najbardziej poraził mnie ...łagodny wyraz ślicznej twarzy i jakiś taki blask bijący od niej. Po twarzach innych pasażerów, szczególnie kobiet smiley widać było, że także zrobiła na nich wrażenie.
Koniec cytatu.
Jak na męża cierpiącego z powodu rozpadającego się związku, dużo miejsca poświeciłeś tutaj, na opis tego nieziemskiego zjawiska z pociągu. Rozumiem, że można cierpieć z powodu braku seksu... Tylko ja się zastanawiam w jakiej fazie tego związku jesteś Ty teraz? Czy chodzi Ci rzeczywiście o ratowanie małżeństwa, czy jak napisałam wcześniej, buty zaczynają Cię mocno cisnąć...
Nagle zaczęło Ci przeszkadzać w niej wszystko, co wcześniej brałeś jak leci...Przecież sam napisałeś, że właściwie od zawsze życie z nią tak wyglądało.
Nie bronię jej, bardzo daleka jestem od obrony kogoś kto zdradza, manipuluje i oszukuje. Tylko tak jakby ona nie miała przed Tobą tajemnic w tej kwestii.. no więc o co chodzi?
I na zakończenie, bo nic więcej nie mam do dodania w tej sprawie...
Piszesz, że masz już dość...Więc działaj! Nie liczysz chyba na to,że cokolwiek się zmieni na lepsze w waszym pożyciu. No chyba, że za jakieś... 20 lat... Zestarzeje się, może przytyje, na pewno zbrzydnie. Pewnie przestanie romansować, ale Ty też nie młodniejesz.. Kwadratura koła..
Cytat
Jak na męża cierpiącego z powodu rozpadającego się związku, dużo miejsca poświeciłeś tutaj, na opis tego nieziemskiego zjawiska z pociągu. Rozumiem, że można cierpieć z powodu braku seksu... Tylko ja się zastanawiam w jakiej fazie tego związku jesteś Ty teraz? Czy chodzi Ci rzeczywiście o ratowanie małżeństwa, czy jak napisałam wcześniej, buty zaczynają Cię mocno cisnąć...
Zachwyciłem się dziewczyną w pociągu, bo ...moja też kiedyś taka była. Ale już nie jest. Nie przez to, że zbrzydła i zgrubła. Po prostu nie ma dla kogo, ja już nie jestem tym, dla którego może się ubrać w coś innego niż tylko dresy Nike.
Zdaję sobie sprawę, że nie jestem już młodzieniaszkiem, chociaż fizycznie czuję się na 25. Tak naprawdę to żal mi d... ściska, że "dla ojca nic już nie można zrobić" - cytat z filmu Lyncha "Diuna" :kapitulacja
Cytat
A może to zwykły kryzys wieku średniego?:-)
U kogo kryzys? U mnie czy u niej?
Komentarz doklejony:
Prawdę mówiąc, to nie ma co za bardzo wchodzić w problem, roztrząsać go po tysiac razy, nurzać się w domysłach i przeżywać. Tak jak pisał Ramirez, na kobietach wrażenie robi facet z kasą, testosteronem i możliwością inwestowania w kobietę. Jeżeli tego brakuje, to możesz zapomnieć o tzw. miłości.
O miłość żebrać nie zamierzam. Trudno, bez tego też da się żyć.
Komentarz doklejony:
Cytat
Nie bronię jej, bardzo daleka jestem od obrony kogoś kto zdradza, manipuluje i oszukuje. Tylko tak jakby ona nie miała przed Tobą tajemnic w tej kwestii.. no więc o co chodzi?
Hmh! To cały czas były tajemnice, tylko, że trudno na dłuższą metę to ukrywać a skojarzyć fakty ze sobą potrafi nawet średnio rozgarnięty facet. Wszystko było utrzymywane w tajemnicy, a gdy już wyszło na jaw i miałem dowody to i tak zaprzeczała. Przykładem niech będzie zdjęcie młodego dentysty, które przypadkiem wypadło jej z organizera. Na odwrocie, jej pismem było napisane miłosne wyznanie i propozycja...seksu po seansie w kinie. Dzisiaj w oczy mi mówi, ze żadnego takiego zdjęcia nie było i sobie to....wymyśliłem
Czy zmusza mnie to w jakiś sposób do flirtów, wykorzystywania w jakiś sposób sytuacji, czy w końcu do zemsty na żonie? Absolutnie nie. Bo nie ma żadnych podtekstów. Wśród wielu moich znajomych są normalni mężczyźni, bez doświadczenia zdrady, i być może o zgrozo dla niektórych pań, oni też potrafią się zachwycić inną . Pamiętając o swoich żonach, wierności i wszystkim co niesie małżeństwo.
Cytat
Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie jakiś czas po zdradzie przyszedł moment, w którym zobaczyłem obok siebie inny świat. Przez lata nie zauważałem kobiet, nie oceniałem ich, przy sytuacjach, gdy robiło się ze strony jakiejś kobiety "ciekawie" najzwyczajniej ucinałem wszelkie zapędy. I gdy coś we mnie pękło po zdradzie stwierdziłem istnienie innych kobiet, zwracam uwagę na nie, na ich piękno, często rozmawiam, widzę ich zainteresowanie.
Przed zdradą także widziałem inne kobiety i ich zainteresowanie mną. Nawet miałem kilka jednoznacznych w zasadzie propozycji. Ale miłość do dziewczyny/żony i lojalność były skutecznymi hamulcami. Pa zdradzie hamulce puściły i co ciekawe...nie mam żadnych wyrzutów sumienia. Zero. Coś we mnie umarło.
W krainie plantacji z brzoskwiniami i bananami zakładasz z kimś własne poletko i zobowiązujecie się, że tylko o nie będziecie dbać. Wkładasz w to cała swoja energię, nawet gdy jest nieurodzaj. Żyjesz myślą, że może następny sezon będzie lepszy, bardziej urodzajny, więc nie odpuszczasz.
Któregoś razu patrzysz przez płot, a Twoja wspólniczka z apetytem wciąga i dogląda banany na plantacji u sąsiada, Wiadomo było ogólnie, że je lubi, ale, że aż tak?; Patrzysz na swoje i widzisz, ze wcale nie są gorsze i nie rozumiesz, dlaczego ma gdzieś wasze ustalenia, czemu już jej nie zależy? może faktycznie są kiepskie ?
Przechodząc przez plantację brzoskwinek, które od dziecka ubustwiasz, dostrzegasz, że są bardziej zróżnicowane niż to co masz u siebie w ogródku;
wyglądają ciekawiej; dawno się nad tym nie zastanawiałeś, ale skoro banany u sąsiadów tak dobrze smakuja, to brzoskwinki też pewnie są lepsze;
Zastanawiasz sie czy nie obrobić całego drzewka
Po co się wysilać, uprawiać, nawadniać, doglądać, czekać, ponosić koszty, martwić się o klimat i pogodę, jak z doskoku można trafić na całkiem dojrzałe, słodkie i soczyste okazy prawie przez cały rok, które często same proszą, żeby je już zerwać.
,, Mają umowę z mężem, że jeżeli któreś pójdzie w bok, to drugie absolutnie nie może się o tym dowiedzieć.
Przyznam, że mi otworzyła oczy na pewne sprawy i pokazała inny świat stosunków damsko-męskich..."
..,,..kobiety są bardzo niebezpieczne nawet dla najmocniej związanych małżeństw. ." / mężczyźni też tacy bywają/
..,, nie dziwmy się, że dochodzi do zdrad, takie jest kurde po prostu życie..."
Teraz kiedy rozumiesz zonę,nie dziwisz się jej zdradzie,otworzyły ci się oczy na wiele spraw życie jest łatwiejsze,przyjemniejsze.
Trudno znaleźć takie zrozumienie ,możecie razem wychodzić na randki.
Faktem jest, że teraz jest mi jakby lżej. nie czekam aż wróci z imprezy, nie dogaduję, że podoba się jej ten czy tamten, nie mam pretensji, że za długo siedzi przed komputerem. Jakby przestalo mnie zajmować, to czym się zajmuje, co robi, co myśli. Po prostu płynie dzień za dniem "bez nienawisci, bez milości". Za innymi babami nie próbuję latać, co najwyżej sobie popatrzę na ulicy, gdy przejdzie jakaś zadbana i kobieca kobieta, a to niestety coraz większa rzadkość. Jakby dziewczyny nie chciały być kobiece.
sąsiedzi.
Nie stać cię na samodzielne lokum?
Sąsiedzi niczego nie widzą, bo nie ma na co patrzeć.
Nikt niczego nie wie o temperaturze naszego związku, może tylko się domyślać jej siostra, której kiedyś się zwierzyłem. Ona na szczęście potrafi trzymać język za zębami i wie tylko o internetowym flircie swojej siostry.
Nie napisałem, że jakoś specjalnie kręcą mnie romanse i flirty. Po prostu uważam to już za naturalny proces w życiu ludzi dorosłych. I nie grzmię, jak niektórzy tutaj, na tych co zdradzili. Taka jest niestety kolej rzeczy. Jedyną rzeczą jaką możemy zrobić, to starać się być atrakcyjniejszym dla swojej połówki.
Inaczej radzisz innym a inaczej piszesz o sobie.Brak tu spójności.
,,,.. Jedyną rzeczą jaką możemy zrobić, to starać się być atrakcyjniejszym dla swojej połówki..."--..,, przestalo mnie zajmować, to czym się zajmuje, co robi, co myśli. Po prostu płynie dzień za dniem "bez nienawisci, bez milości"..." ////która część połówki ma po zdradzie być atrakcyjniejsza dla której?
...,,romanse i flirty . uważam to już za naturalny proces w życiu ludzi dorosłych....-/////ludzi w związkach też?????
...Ona jest po prostu typem czlowieka bez zahamowań i próbuje brać z życia co najlepsze póki jeszcze może. Nie potępiam jej za to, a raczej podziwiam, że stać ją na takie przekraczanie granic......."co broni ci podziwiać zonę za przekraczanie granic?????
Co do sąsiadów ,,wiedzą sąsiedzi jak kto siedzi"jest z nimi tak samo jak z dziećmi.
Nam się wydaje że jesteśmy dobrymi aktorami a to tylko marzenia.
Jak widzisz nie analizuję ale czytam .
Lepiej za bardzo nie wchodzić w analizę, bo się łatwo można zaplątać w nikomu niepotrzebne wnioski. Dziękuję ci Nox za to chciało ci się czytać moje wypociny i wyrażać swoje opinie. Miło, ze komuś się chce głębiej wchodzić w tę smutną i z czasem dość nudną tematykę :-)
Serdecznie Cię pozdrawiam.
Teksty te były pisane w odpowiednich kontekstach;
Cytat
Tu nie ma sprzeczności. Przed zdradą to trudne, po, jeszcze trudniejsze; dla obu połówek, bo żal, bo już mało zależy lub całkowicie komuś dynda.
Ile czasu możemy starać się byc dla kogoś bardziej atrakcyjni, ile czasu jesteśmy w stanie kreować komuś rzeczywistość na codzień, jesli w tym nie pomaga ?; To dobre na podryw.
Kluczem jest dopasowanie z takimi osobami, które naturalnie są dla nas atrakcyjne, wtedy zawsze będą bez większych starań lub zupełnie od niechcenia;
Cytat
Też, zwłaszcza jeśli łączenie się w parę było nietrafione lub po zdradzie jednej ze stron, gdy wiążą głównie zobowiązania lub nie ma bliskości; Naturalna kolej rzeczy;
Poza tym proces jest faktycznie naturalny, trzeba wydać zróżnicowane potomstwo; ustalenia kulturowe i wyobrażenia to zwykłe wyidealizowane chciejstwo; Miejmy nadzieję, że przynajmniej niektórym się udaje nie tylko na pokaz;
Paradoks szczęścia w związku może polegać na tym, że oboje zdradzili ale o tym nie wiedzą, bo czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal :-))
Cytat
Dwa różne układy/związki, dwie różne kobiety i ich intencje oraz podejścia do życia;
Dobrze, że jesteś w stanie wychwycić głębszy sens naszych wypowiedzi.
Czuję, że na studiach miałeś 5 z logiki :-)
A gdzie w tych Waszych relacjach są dzieci ? Bo z tego co doczytałem macie dzieciaki. Czy one w swoim dorosłym życiu będą mieć szacunek do Was a przy okazji do swoich partnerów ?
Absolutnie nie chciałem, żeby ani dzieci ani rodzice i teściowie się dowiedzieli o czymkolwiek. Wie tylko siostra żony, która naprawdę mi pomogła w trudnych chwilach rozmawiając ze mną a jest osobą bardzo zrównoważoną i trzymającą język za zębami.
Cytat
To jesteś naiwny, bo zwłaszcza dzieci wyczuwają co się dzieje w ich rodzinie.
Cytat
Koleś poszedł w odstawkę a mnie to wszystko bardzo zmieniło. Jeżeli ci się chce to poczytaj obydwa moje wątki.
Brad Pit? ;-)