Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Historia jakich pewnie wiele. Małżeństwo z kilkunastoletnim stażem 2 dzieci. Ja mąż zarabiający na rodzinę, żona wychowująca potomstwo. Początki normalne, było w miarę dobrze. Lecz z upływem lat wychodziły nasze różnice w myślach, sposobie spędzania czasu, ambicji. Studiowałem i pracowałem, przejąłem od ojca sposób prowadzenia rodziny opieka finansowa i myślałem, że dobrze robię. Zacząłem być zmęczony prosiłem żonę aby poszła do pracy. Ale wzór przyjęty z domu żony, że to facet powinien utrzymać rodzinę tkwił z głowie Mojej Pani. Zaczeliśmy spędzać czas oddzielnie, żona z koleżankami a ja z kolegami w knajpach. Zaczęły się lata powolnego uzależnienia od alkoholu, hazardu, pornografii czy sexu. Nie dostawałem w domu wsparcia, rozmowy, wspólnego czasu, uciekałem w nałogi. Wydawało mi się, że jest w miarę ok utrzymuję rodzinę i tyle. Nie nauczyliśmy się miłości. Oczywiście nie wszystko było tak zle często mieliśmy dobre chwile i czas. Ale wkradła się rutyna i nuda. Przejdę do meritum: Kilka lat temu poznałem kobietę, wreszcie ktoś mnie pochwalił, że zarabiam, wychodzę z dziećmi, zauroczyłem się. Nie rozwinęło się to w romans, spędzałem z nią czas szczególnie przy alkoholu wtedy czułem się swobodny, na trzezwo już tak nie było nie umiałem się otworzyć. łóżko nam nie wyszło ona chciała ale ja miałem blokadę.Gdy minął okres zauroczenie będąc świadomym co robię postanowiłem zakończyć związek. I tak zrobiłem. Ale w domu panowała pustka ile bym się nie starał co bym nie robił, to czułem, że to za mało dla mojej żony. Byłem zmęczony. jak odbudować małżeństwo gdy druga strona jest obojętna. Mam piękną żonę, zaczęła dbać o siebie, nowe kolory włosów, solarium, paznokcie, depilacje bikini. Nie wiedziałem o co chodzi, z jednej strony byłem zadowolony a z drugiej jakoś jakby to nie było dla mnie. Nie dopuszczałem myśli, że mogła by mnie zdradzić, zawsze mówiła, że to okropne i by nie mogła. Nadszedł moment, że na mojej skrzynce przeczytała meile od tamtej kobiety. Załamałem się myślałem, że to koniec. Zależy mi na małżeństwie. Zacząłem się zmieniać koniec z wychodzeniem do knajp, kontaktów z tamtą kobietą, zacząłem adorować żonę ale nic to nie zmieniało. Zaczęło mi brakować sił co bym nie zrobiła żona była niezadowolona. Czułem się dziwnie. Aż pewnego dnia przyznała mi się do zdrady, byłem w szoku, złość niedowierzanie. Ale ok myślałem, że to tylko jednorazowo gdzieś na szkoleniu po alkoholu. Chciałem to wyjaśnić ale spotykałem mur, chciałem wiedzieć kto to, ale mur. Z czasem okazało się, ze to romans, że kochała, poczuła się bezpiecznie, że nie planowali ale tak wyszło. koniecznie chciałem poznać kto to taki i po blisko roku okazało się, że to osoba której się najmniej spodziewasz. Mój kilkanaście lat młodszy sąsiad - szok, młody wysportowany, bez nałogów.Złość i niedowierzanie, razem siedzieliśmy piliśmy piwo czy herbatę. Mijaliśmy się na klatce mówiąc Dzień Dobry, a za plecami chodzili do łożka. Zona zakończyła i dopiero mi powiedziała takimi słowami Kocham Cię i Ci powiem, nigdy byś się nie dowiedział ale nie mogę z tym żyć. I tu nie rozumiem kobiet po co mi to sprzedała, ona się wyzwoliła a mi na głowę rzuciła temat z którym sobie nie radzę. Wybaczam żonie ale zawsze chciałem to wyjaśnić i zawsze wtedy się złości i ucieka. Dlaczego nie mogę się dowiedzieć ile to trwało, co robili, gdzie. To doprowadza czasami mój mózg do jakiegoś zaplątanie myślowego. Po tym przyznaniu zaczeliśmi z Bogiem odbudowywać związek, ale nie bardzo nam wychodzi. Były chwile nowych wspaniałych rzeczy również w łożku których wcześniej nie miałem i tu mam problem z myślami czy on to wszystko dostał. Dzisiaj wiem, że jak kobieta kocha to potrafi wiele. Chcę zacząć od nowa ale niewyjaśnienie zdrady mnie blokuje, czy to normalne, że chcę poznać szczegóły aby się uspokoić lub pogodzić z prawdą, czy to dobre. Czuję się gorszy od niego jak nie znam prawdy. Jak coś pytam odnośnie zdrady zaczynają się kłótnie. Nie bardzo wiem jak odbudować nasz związek, żona jest romantyczką a ja praktykantem. Ja głownie zarabiam i nie starcza zaczęły się problemy finansowe ale żona nie bardzo chce pójść do normalnej pracy, lubi siedzieć i gadać z koleżankami, swoją mamą. Nie interesuje ja to co mnie rozwój, sport, wspólne wypady. Jest domatorką a ja pragnę kobiety ambitnej. dziwny ten nasz związek dwoje ludzi, żyjących trochę oddzielnie. Gdy mówię o moich oczekiwaniach ma top gdzieś, problem związków brak uległości kobiet, bycia za mężem i odwrotnie, wspierania się, wspólnego czasu, planów, marzeń. Nie wiem po co to napisałem, czuję się samotny w związku. Jestem normalnym facetem który chciałby razem pracować utrzymywać rodzinę, nie mieć przed sobą tajemnic. Może ktoś odpowie jak ratować ten związek. żona gdy jest dobrze jest ok gdy pojawi się problem rachunków czy wyjaśnienia przeszłości ucieka i jej to nie dotyczy. Zostaję sam z problemami. Niech Bóg nas i was błogosławi.
wybraliście/obydwoje!/model rodziny taki a nie inny.Trudno żeby myśli,ambicje szły w takim układzie jednym torem.,,, Nie nauczyliśmy się miłości..."a kochaliście się kiedyś,czy ślub bo tak wyszło?Tu nie tylko miłości brak ale nie ma miedzy wami komunikacji... Zaczeliśmy spędzać czas oddzielnie, żona z koleżankami a ja z kolegami w knajpach...'-właściwie spędzaliście go podobnie tylko w innym towarzystwie.Co was /prócz dzieci/łączy?Szarpiecie się od lat....Nie interesuje ja to co mnie rozwój, sport, wspólne wypady. Jest domatorką ....z muła nie zrobisz konia wyścigowego.W jakim wieku są dzieci?te wspólne wypady dotyczą dzieci?Powiedzmy że żona wywali na stół szczegóły zdrady,powie ci że to co w łóżku demonstruje nie tylko robiła z nim ale on ją tego nauczył.Rozkmini z tobą wszystko szczegół po szczególe i CO????..Chcesz naprawiać coś co nigdy nie było sprawne.Nie było dobrze i nie zdrada wasz związek zepsuła ale wy do niego nie dojrzeliście. ..,,Gdy mówię o moich oczekiwaniach ma to gdzieś, problem związków brak uległości kobiet, bycia za mężem i odwrotnie, wspierania się, wspólnego czasu, planów, ..."a jakie ona ma oczekiwania?Myślę że zamiast zawracać Bogu głowę warto byś poszukał pomocy u specjalisty dla siebie.....Mam piękną żonę, zaczęła dbać o siebie, nowe kolory włosów, solarium, paznokcie, depilacje bikini....'a z jakiego żona czerpała źródełka pieniążki na to,skoro tylko ty pracowałeś?Jesteś jej skarbonką.Domatorka tworzy ciepły bezpieczny dom w którym wszyscy domownicy dobrze się czują,w którym można porozmawiać,do którego chętnie się wraca po pracy i zaprasza przyjaciół.Domatorka nie łazi po knajpach,koleżankach,solariach.Twoja żona jest raczej leniwa a nie udomowiona.Ile macie lat?
Yupi, wzbudzasz sympatię, bo jesteś szczery.
Masz dobry obraz całości. Wszystko jest w tym co napisałeś, nie trzeba się doszukiwać. Znajdź tylko właściwe odpowiedzi na to co Cię męczy, spójrz prawdzie w oczy i wypunktuj błędy jakie popełniłeś od początku.
Podstawowe odpowiedzi tu dostaniesz, ale nikt Was życia nie nauczy.
Zastanówcie się na ile do siebie pasujecie i jakie macie oczekiwania wobec siebie.
W sumie dobrze, że dostałeś po głowie, trochę zacząłeś myśleć, żonka też, ale jak zwykle poszła w swoją stronę, zaspokajając potrzeby. Nie ma tego złego. Wszystko zależy jak te doświadczenia wykorzystacie, jakie wnioski z tego wyciągniecie.
Nox dobrze widzi, ze nie macie za bardzo do czego wracać, więc albo idziecie każde w swoją stronę, albo zaczynacie z głową od początku. Nie macie co rozpaczać, bo właściwie nie byliscie z sobą. To, że miałeś blok i nie wykorzystałeś chętnej pani- sorry, nie ma znaczenia, Twoja strata.
Cytat
Zona zakończyła i dopiero mi powiedziała takimi słowami Kocham Cię i Ci powiem, nigdy byś się nie dowiedział ale nie mogę z tym żyć. I tu nie rozumiem kobiet po co mi to sprzedała, ona się wyzwoliła a mi na głowę rzuciła temat z którym sobie nie radzę.
Żebyś trąbo poczuł, to samo co ona poczuła, gdy ją oszukiwałęś i upokorzyłeś.
Bardziej jej siedzi w głowie jak ją zawiodłeś, niż to co miała z gościem.
Cytat
Dlaczego nie mogę się dowiedzieć ile to trwało, co robili, gdzie.
Nie chce całkowicie stracic w Twoich oczach, sama nie chciała by tego wiedzieć na Twoim miejscu, to może bardzo boleć. Lepiej nie mówić niż kłamać. No i boi się, że jak się dowiesz, w emocjach kopniesz ją w tyłek.
Cytat
Z czasem okazało się, ze to romans, że kochała, poczuła się bezpiecznie, że nie planowali ale tak wyszło.
Pewnie tak było, przyroda nie znosi pustki. Przy życiu obok siebie, to dziwne, by tak się nie stało. Daleko nie szukała, sąsiad na chwilę uszcześliwił jałowo żyjącą kobietę.
Cytat
Chcę zacząć od nowa ale niewyjaśnienie zdrady mnie blokuje, czy to normalne, że chcę poznać szczegóły aby się uspokoić lub pogodzić z prawdą, czy to dobre. Czuję się gorszy od niego jak nie znam prawdy.
Normalne, jesteś facetem, który potrafi wziąć coś na klatę i dokładnie wiedzieć co wybacza, ale niestety pozbawiłeś się tego. Nie masz prawa tego wymagać. Kto Ci uwierzy, że z tą kobietą miałeś jakiś tam blok? Ja też Ci nie wierzę. A skoro miałeś, to jak to udowodnisz? Nawet jesli, to i tak inna samica była ważniejsza niz Twoja. Dałeś jej przyzwolenie na bliskość z kimś innym;
Cytat
Były chwile nowych wspaniałych rzeczy również w łożku których wcześniej nie miałem i tu mam problem z myślami czy on to wszystko dostał. Dzisiaj wiem, że jak kobieta kocha to potrafi wiele.
Nie ma znaczenia. W zauroczeniu muśnięcie ręki tej osoby ma większą wartość niż całonocne bzykanie z tysiącem orgazmów w różnych pozycjach z kimś innym.
Nawet jesli dostał to samo co teraz Ty, to co z tego? Przynajmniej Ci trochę kobietę rozbudził, Ty tego chyba nie potrafiłeś. Korzystaj i podziękuj panu. Raczej zastanów się, w jaki sposób mozesz dostac jeszcze więcej.
Nie znasz swojej kobiety, podpytaj sąsiada, na co poleciała i co jej potrzeba, on wiedział
Cytat
Gdy mówię o moich oczekiwaniach ma top gdzieś, problem związków brak uległości kobiet, bycia za mężem i odwrotnie, wspierania się, wspólnego czasu, planów, marzeń.
A znasz jej oczekiwania? Większość kobiet z natury jest uległa, robią rzeczy o których się poetom nie śniło i skoczą za facetem w ogień jeśli w jej oczach jest tego wart, jesli spełnia jej marzenia. Przemyśl to
Cytat
Jestem normalnym facetem który chciałby razem pracować utrzymywać rodzinę, nie mieć przed sobą tajemnic.
No to nie wiem, czy aż takim normalnym. Jesli Twoja kobieta jest normalna, to chce kochać i być kochaną.
Dziękuję za błogosławieństwo, to miłe, ale zastanów się, czy jesteś pragmatykiem czy wolisz niewiedzę zastępować aksjomatami i ogólnikami, bo to znacznie łatwiejsze, nie trzeba myśleć a wystarczy bezkrytycznie wierzyć..
Ja bym sąsiadowi przypier.dolił. Nie po to by go upodobnić do zombie lub posadzić na wózku > ale by zbadać reakcję żony. Jeśli podejdzie do zdarzenia obojętnie > będzie to oznaczało, ze to skończone i w ogóle jest jakaś szansa na cokolwiek. Z doświadczenia wiem, że to bardzo skuteczna metoda Sama groźba już czasami wystarcza. Jeśli wyniknie z tego karczemna awantura byś tego nie robił to będzie oznaczało wyłącznie jedno. Chyba nie muszę pisać "co" jedno.
... Aż pewnego dnia przyznała mi się do zdrady, byłem w szoku, złość niedowierzanie.."kiedy się dowiedziałeś,skoro... po blisko roku okazało się, że to osoba .."jak było między wami zanim dowiedziałeś się kim jest.Ile czasu minęło od momentu kiedy kochanek przybrał postać sąsiada?.... nie mogę się dowiedzieć ile to trwało, -znasz sąsiada ,pijałeś z nim piwo,wypij kilka kolejnych i zapytaj jak sąsiad sąsiada potem możesz mu dać w dziób.
To żadna metoda, jeśli w zagrodę teraz nie wchodzi.
Gdy żonka ma świadomość, że to głównie ona go uwiodła a on jej nie zranił, będzie go bronić.
Lanie każdego, któremu się żonka wypięła jest śmieszne. Pokazuje słabość i bezradność faceta. Pozatym sam może oberwać i całkiem słusznie. Małżeństwo to nie niewolnictwo oparte na zakazach i nakazach tylko na porozumieniu i świadomości niebezpieczeństw.
Nie byli ze sobą razem, miał ją gdzieś, sam ją zdradził pokazując, że można, a teraz miałby prestensję do gościa, który był pod ręką na zastępstwo, że był ?
Przecież, jak nie ten, to byłby inny;
Czy można mieć pretensję do lodziarza, że loda sprzedał, gdy panna jest pełnoletnia? To ona powinna wiedzieć, czy może i co z tego będzie.
Uznała, że mogła.
Mieć pewność, czy to skończone? Niech się gość określi, albo ją bierze z dobrodziejstwem inwentarza, albo jej nie zna. Potraktowanie jej jak towar za jaj plecami, nie zaszkodzi
Dziękuję Wam za odpowiedzi. Jesteśmy 19 lat po ślubie mamy 2 córki 18 i 10 lat. Ślub wzieliśmy z rozsądku, wiecie o co chodzi. Nie pijąć nie grając nie zdradzając zaczynam trzezwo myśleć. Kiedyś uciekałem z problemami w uzależnienia a teraz muszę bez nich się zmierzyć z rzeczywistością i nie jest to łatwe. Pożegnać stary skład znajomych i być samotnym z moimi zmaganiami. Wiem i to boli sam zasłużyłem sobie w jakimś stopniu na zdradę, myślę, że wina zawsze leży po obu stronach. Wolałbym nie wiedzieć bo jest ciężko z myślami. Zastanawiam się czy z nim rozmawiać czy dać w gębę, czy coś to da. nie chcę większego wstydu i szkoda mi w tym wszystkim córek bo nie zasłużyły na to. Wpadam czasami w toki myślowe gdy to wszystko układam lubię mieć w życiu porządek, perfekcjonizm i zaczynam wyobrażać ich sobie aby to poukładać ale zle się to na mnie odbija ( od zwierzenia żony schudłem kilkanaście kg ). Wiem, że jedynym wyjściem jest zamknąć rozdział i skupić się na terazniejszości i przyszłości, wierzyć, że najlepsze lata przed nami. I w tą stronę kierować myśli. Moja żona jest trochę leniwa nalegałem aby szła do szkoły czy pracy, trochę pracowała jako np kosmetyczka ale nigdy nie było z tego finansów ( praca dla siebie na waciki ) Może znajdę wspólne rzeczy czas które nas przybliżą ale żonę mało co interesuje. Podam przykład jak zabrałem na wycieczkę do np Pragi czy Wiednia, z zaciekawieniem słuchałem przewodnika i zwiedzałem miasto, żona stała obok i patrzyła się w chmury. Na plaży może leżeć godzinami a ja po godzinie się denerwuję pograłbym z nią np w siatkówkę ( jakieś ADHD ). Może macie rację aby nie poznawać szczegółów ale od chwili zwierzenie 2,5 roku męczą mnie myśli. Pamiętam słowa psychologa, że dobrze jest poznać prawdę bo wiemy z czym się pogodzić. Byłem na kilku wizytach sam i nawet z żoną ale to chyba nie dla nas, wypominaliśmy sobie to co tam usłyszeliśmy. Dlaczego tak jest, że dwoje ludzi umie w miarę porozumieć się z kimś obcym a ze sobą jest ciężko. Dla mnie nuda i rutyna, codziennie taki sam dzień zabijają ten związek. Siedzimy razem i często nie mamy o czy rozmawiać, temat rachunków i utrzymania powoduje ucieczkę żony, temat spędzania aktywnie czasu jej nie interesuje. Wiem kiedy jest dobrze gdy na wszystko zarobiłem, kupiłem prezent i wyszedłem z domu ale dość mam bycia osłem. Może dużo wątków ale mam trochę sieczkę w głowie po przeżyciach.
Tak mi się jakoś nasunęło motto dla szanownego kolegi:
Być utrzymanką, to nie to samo co kochanką, choć niekiedy się to pokrywa
Może Wy wcale nie pasujecie do siebie ?
Sporo ludzi to odkrywa dopiero po kilkunastu latach życia w swoich wyobrażeniach czegoś tam, a zderzenie z rzeczywistością jest okrutne.
Zastanawiam się gdzie popełniłem błędy i myślę, że wielu facetów tak robi. Zapracowujemy się aby utrzymać dom i brak nam czasu, pomysłu czy mądrości aby powiedzieć miłe słowo, przytulić, wysłuchać. przypomina mi sie spotkanie ze znajomą parą gdzie on pracuje, często wyjeżdza za granicę, chwali mi się, że stawiają dom, a żona na boku mówi do mnie czy nie wpadnę do niej na kawę. Szok co my faceci robimy, może mniej pracy, biedniej ale z miłością. Może wtedy niektóre panie same pójdą do pracy i zobaczą prawdziwe życie i głupoty im z głów wywietrzeją. Trzyma mnie Bóg, wiara w nierozerwalność małżeństwa i nadzieja, że najlepsze lata przed nami. Przeżyliśmy szmat czasu razem i osobno. Świat wariuje tyle zdrad, rozwodów, przepracowania. Wspominam dawne czasy, spokój tyle mniej atrakcji i bodzców, ja często się w tym głubię. Często mam wahania nastrojów czasami jest mi to obojętne co było czasami to strasznie przeżywam. Szczerze brakuje mi też miłości i bliskości, często mówię mam żonę dla innych a nie dla siebie. Zaczynam uczyć się wyrażać swoje uczucia i myśli nie zawsze jest to akceptowane ale trudno mam w tym pokój.
Komentarz doklejony:
Myśłę Yorik, że masz rację pewnie nie pasujemy i więcej nas różni niż łączy na dzień dzisiejszy. Szczerze nie chcę rozwodu, może i bym spotkał kogoś kto pasuje do mnie jest podobny i bym jakoś sobie ułożył życie. Ale czy jest taka pewność, nie chcę samotności. Poza tym szkoda mi dzieci połowa w klasie córki jest po rozwodach. Czy w nowych związkach są szcześliwsi nie wiem. Chcę znależć sposób na pozbycie się przeszłości i na odbudowę związku, może jakieś pary które miały podobnie, ciężko jest w pojedynkę.
Komentarz doklejony:
Pewnym problemem jest to, że za bardzo dbałem finansowa, zawsze było co jeść, zawsze ubrane, zawsze wczasy, byłem z tego dumny, aż do dnia gdy usłyszałem ty nigdy nic nie kupiłeś, zamurowało mnie, gdy drążyłem temat usłyszałem nie wziąłeś 1000zł i nie zabrałeś nas na zakupy. Może i tak kiedyś więcej zarabiałem i ciułałem a pozniej to i tak przepusciłem. Ale teraz gdy sobię sam nie radzę i proszę żonę pójdz do prawcy trudno jako kasierka słyszę, że absolutnie ona tak nie chce. I tak całe życie. Doszło do momentu, że mamy kilka tysięcy zadłużone mieszkanie ale postanowiłem tego nie brać na siebie jak kiedyś dodatkowe prace legalne badz nie. Gdy siądę i pytam jak to spłacimy żona ucieka. Myślę, że jest niedojrzała pod tym względem, czasmi czuję jakbym miał 3 córki. Skolei jej relacje z córkami są lepsze chce coś zmienić często czuję się jak ktoś do zarabiania bez potrzeby uczuć.
...,. Może wtedy niektóre panie same pójdą do pracy i zobaczą prawdziwe życie i głupoty im z głów wywietrzeją...."byś się zdziwił ile głupot robi się w pracy lub z kolegami z pracy,na wyjazdach integracyjnych .Poczytaj innych ,zobaczysz.
Komentarz doklejony:
No to co was łączy prócz dzieci?finanse,zadłużenia to twoja działka.I tyle.Masz ok 40 i boisz się samotności,człowiek który ma dzieci nigdy nie jest samotny.Nie trzeba brać rozwodu by ułożyć sobie życie.Lepiej być w związku bez miłości,zrozumienia,wsparcia?jak będzie wyglądała twoja ,,przyszłość"z taką kobietą,kiedy dzieci wyfruną.Wtedy nie będziesz się bał samotności?Mieszkanie jest wspólne?żona nie zdaje sobie sprawy że jeżeli odejdziesz/tak po prostu,lub separacja../to ona nie utrzyma mieszkania,nie ma emerytury wypracowanej?Dostanie alimenty a z resztą będzie musiała poradzić sobie sama.
>>>>Sąsiadowi to się raczej skrzynka piwa należy , a nie lanie.<<<
Jedno drugiemu przeczy? Można mu przywalić czteropakiem
Zastanówcie się... Jakiś łepaś... Zdrowo młodszy... Nie jestem do końca pewny kto kogo czego nauczył jak się bzykali. Pewnie on był tylko czeladnikiem i może jakimś cudem awansował na majstra. Tylko tak jakoś wyszło, ze no Fajnie było, ale się skończyło. Z tym, ze oglądać tego łosia codziennie i ignorować jego np. uśmieszek. No weź i nie daj w ryja. Niech będzie, ze kontrowersyjne > o żonie nie myśli się przecież, że puszczalska prawda Yorik?
Oczekiwania a rzeczywistość
Za żonę wziąłeś sobie królewnę z różowymi paznokciami i głową pełną ckliwych oczekiwań, zupełnie oderwaną od codzienności, z oczekiwaniami, że będzie się ją wielbić za nic lub może inaczej - za to, że w ogóle jest i błyszczy.
Taką wziąłeś, taką masz. I nagle zaczęło Ci przeszkadzać, że nie podąża za Tobą, nie jest odpowiedzialna, nie idzie do pracy etc. Miała przecież błyszczeć, tylko błyszczeć, tak?
Zderza się w czasie życia z Tobą, z brakiem należytej uwagi, którą obiecywałeś. Nie karmisz pochwałami za różowe paznokcie i nową fryzurę, tylko nagle oczekujesz np pracy. "Co jest?!" No i szuka harlekinowych utopii, znajdując je za ścianą...
Dlaczego Ci o tym mówi? To proste - spodziewa się, że zadziała motywująco i coś na kształt psa ogrodnika. Wraz z jej prawdomównością, ma szansę, że zaczniesz ją wielbić. Znowu, jak kiedyś obiecywałeś. "Popatrz, mogłeś mnie stracić. Nie rób tego więcej".
Dlaczego nie mówi o szczegółach? Nie chce spaść z piedestału, wystarczy, że miała romans, po co tracić w Twoich oczach, że na stole, na tylnym siedzeniu auta, że w publicznej toalecie, że oral, że wtedy, gdy Ty za ścianą etc. W obawie, że któraś z chwil byłaby dla Ciebie obrzydliwa, nie mówi.
Zrozum, jej zdrada ma być dla Ciebie motywacją, by wielbić księżniczkę dalej na jej zasadach i wedle jej oczekiwań. Jest szansa, że jak jej plan się uda, całość winy weźmiesz na siebie, a ona będzie mogła dalej tylko malować paznokcie
...żeby nie było...Nie pochwalam Twojej zdrady. Zupełnie nie ma znaczenia, że miałeś blokadę i konsumpcja nie do końca.
Zupełnie nie pochwalam alkoholu i tego, co określasz jako uzależnienie od hazardu, pornografii i seksu. Zamiast zacząć działać, poszedłeś na łatwiznę, na kształt "zrobię sobie dobrze", jak życie pokazało, zupełnie, jak żona.
Nie pochwalam niekonsekwencji - chcesz mieć żonę zajmującą się domem i jednocześnie wymagasz, by poszła do pracy. Nie obraź się, że gdzieś tam przestałeś sobie w życiu radzić (również finansowo), więc trzeba na kogoś przerzucić winę - to jej wina, bo pracy nie miała. No nie miała, bo wziąłeś sobie za żonę kobietę, której na starcie dałeś sprzeczny sygnał. Zdecyduj się - ma tylko błyszczeć czy również dotrzymywać Ci kroku?
Pogubiłeś się w tym, czego chcesz. Obrana rola jedynego odpowiedzialnego za dom też chyba przemyślana nie była. Po męsku chciałeś stanąć na wysokości zadania, podczas gdy rzeczywistość pokazała, że nie bardzo dajesz radę. A potem sam nie wiedziałeś czy większe pretensje masz do niej czy do siebie...
Reasumując...
Jesteście zupełnie różni z różnymi oczekiwaniami, różnymi apetytami na życie.
Zapodałeś sobie rolę, której nie chcesz/nie potrafisz sprostać.
Oczekiwałeś od żony tego, co potem wziąłeś za wadę i poniekąd masz to za powód rozgrzeszający Twoje poczynania.
A żona - księżniczka, umiejętnie wykorzystuje Twój brak zdecydowania, obarczając całkowitą winą.
Yupi, moim zdaniem jesteś tym z przypadków, gdzie trzeba zupełnie i do zera rozwalić ruinę i albo zacząć od nowych fundamentów, albo w cholerę wyzbyć się tego poletka... W obecnym układzie - sfrustrowany i pozujący na głowę rodziny maczo, który nie może sprostać swoim założeniom i nimfa z odpowiedzialnością gimnazjalistki - Wasz związek nie ma szans.
Przestań się oszukiwać, a zacznij zastanawiać, czego chcesz i czy masz na to szansę.
A propos sąsiada...ja bym mu raczej podziękowała tym piwem niż przywaliła
Zaczeliśmy spędzać czas oddzielnie, żona z koleżankami a ja z kolegami w knajpach. Zaczęły się lata powolnego uzależnienia od alkoholu, hazardu, pornografii czy sexu. Nie dostawałem w domu wsparcia, rozmowy, wspólnego czasu, uciekałem w nałogi
Uciekłeś w nałogi bo nie dostawałeś wsparcia w domu? Och, co za tkliwa historyjka.
Czy nie jest tak, że każdy uwikłany w nałogi człowiek próbuje się usprawiedliwić obwiniając innych za swoje wybory?
Jest w tym stylu życia jaki preferowałeś przez lata jakiś Twój udział, czy wszystkiemu winna jest mało ambitna żona z różowymi paznokciami?
A co się stało z tymi uzależnianiami Twoimi? Odpadły tak nagle od Ciebie, nie ma już nich?
Ludzie lata na to poświęcają by wyjść z nałogów, uczęszczają na terapie, grupy wsparcia, a Ty już czysty?
Nawet jeśli już nie praktykujesz tych destrukcyjnych zachowań, to przecież one są wciąż w Twoim umyśle.
A jak ta mało ambitna żona znosiła Twoje wyskoki, jak sobie radziła emocjonalnie?
Przecież to oczywiste, że nałogowcy nie są zdolni do tworzenia bliskich więzi, choć wciąż o nich rozprawiają że tak bardzo ich pragną.
Z tego beztroskiego zaspakajania swojej osobistej pustki wyrwała Cię nagła zmiana żony, choć pięknej i zadbanej to jednak nie mającej mocy by rozprawić się z Twoją pustką -stąd tyle uwag pod jej adresem, które służą głównie temu żeby przypadkiem nie przyjrzeć się bliżej sobie.
Jej romans na chwilę wyrwał Cię z odrętwienia w jakim przez lata funkcjonowałeś, ale na tym koniec.
Piszesz, że chcesz ratować wasze małżeństwo, ale głównie zajmujesz się tym czego żonie brakuje, wciąż wierząc i utwierdzając się w tym przekonaniu, że gdyby ona "to" miała, Ty byłbyś pełniejszy i szczęśliwszy. A co z Tobą? Niczego nie musisz w sobie poprawić?
Dzięki za wszystkie odpowiedzi, te miłe i trochę mniej miłe. Każdy jest odpowiedzialny za swoje życie i sam decyduje jaka drogę wybierze. ja będę walczył o małżeństwo i spróbuję zbudować je od nowa. lepiej pózno niż w cale. Wina za zdradę tkwi po obu stronach ale to my co zdradzamy robimy to z pełną świadomością i my jesteśmy temu winni. tak mam żonę trochę księżniczkę i zbytnią romantyczkę. Będę pracował nad sobą nikt nie jest idealny ale zawsze możemy coś poprawić. odpuszczę trochę finanse i zadbam o relację. Obojętne stają mi się długi jak wpadnie komornik to otrzezwi moją żonę i zacznie normalnie pracować. Gotów jestem i często to robię przejąć obowiązki domowe w określonym stopniu. Co do tego co było między nimi może kiedys to wyjaśnię z żoną lub z nim czas pokaże czy to właściwa decyzja.
Komentarz doklejony:
Elixa
Muszę wiele w sobie poprawić zapewne tak jak i Ty i wielu innych.
Ludzie którzy są uzależnieni też są ludzmi i tak samo potrzebują uczuć. Korzystałem ze wsparcia mitingów AH czy AA. Ale najwięcej ufam i kożystam z Boga który uzdrawia tak jak 2 tyś lat temu. Od 1,5 roku nie piję i kilka lat nie gram, nie myśl że, jest łatwo jest czasami bardzo trudno. Ale wiem co jest dobre a co złe " Od wszelkiego zła z dala się tzrymajcie " - cytat z Biblii.
I jeszcze jedno : Najwięcej miłości potrzebują Ci których najciężej kochać. pozdrawiam
Komentarz doklejony:
Myślę jeszcze, że nie dokońca sobie wybaczyliśmy. Co to jest wybaczenie, to tak jakby tego nie było, niewracanie nigdy do tego co było. I to jest ciężkie ale wierzę, że miłość zakrywa wszystko. I do tego będę dążył. Piszę tak i tak myślę mając lepszy czas który często przeplatany jest stanami depresyjnymi i nerwicowymi. Życzę każdemu kto zostanie zdradzony lub zdradza aby szukał sposobu naprawy związku. Często wychodzimy i szukamy po świecie co jest blisko u nas w domu. Uczę się kochać i nowego życia z Bogiem.
Obojętne stają mi się długi jak wpadnie komornik to otrzezwi moją żonę i zacznie normalnie pracować.
A skąd te długi? To za żonine różowe paznokcie się nazbierało, że aż komornik musi wejść wam na chatę?
Ktoś jest odpowidzialny za ten stan rzeczy? Wspominałeś o hazardzie?
Jak chcesz odpuścić finanse a jednocześnie zadbać o relacje?
To dojrzała postawa wg Ciebie?
Cytat
Ludzie którzy są uzależnieni też są ludzmi i tak samo potrzebują uczuć.
A ktoś powiedział, że nie są? Tyle że nie są zdolni do budowania więzi, nałogi to wykluczają gdyż powodują zaburzony obraz rzeczywistości.
W nałogi się wchodzi i w nich trwa z jakichś konkretnych powodów, tymi powodami są zaburzenia osobowościowe. Masz ich świadomość?
Masz chłopie poważne problemy i bynajmniej nie o skok małżonki w bok tutaj chodzi tylko. Zamiast stanąć do generalnego remontu, chcesz sobie zrobić pobieżny zabieg kosmetyczny, marząc naiwnie że wszystko się jakoś samo rozwiąże i poukłada.
Cytat
Od 1,5 roku nie piję i kilka lat nie gram, nie myśl że, jest łatwo jest czasami bardzo trudno
Więc potrzebujesz solidnego terapeutycznego wsparcia by ostatecznie się z tym uporać.
Przecież Twojej małżonce musiało być bardzo ciężko kiedy robiłeś to co robiłeś.
Pewnie zgłaszała pretensje, ale któż by jej słuchał
Wygląda tak jakbyś do końca nie był świadomy jakie konsekwencje emocjonalne poniosła cała rodzina w związku z Twoją aktywnością.
To co Cię boli teraz to zranione ego. Świadomość, mam nadzieję że nadejdzie w postaci olśnienia. Także pozdrawiam.
Wiele wątków mi tu nie gra.. "ślub wzięliśmy z rozsądku..", a żona podobno romantyczka, różne formy spędzania czasu i aktywności, uzależnienie od hazardu, pornografii, seksu, niezrozumienie w domu jako powód eskapizmu w alkohol itd...
Jeśli ślub z rozsądku to pytanie czy miłość kiedykolwiek była w waszym związku? Jeśli jej nie było to o co masz walczyć?, do czego wracać?
A moze instytucja małżeństwa jest tak trwale wdrukowana w Twoją ideologię i wiarę, że innej drogi po prostu nie widzisz?...
Jeśli nie było więzi, silnego uczucia, wspólnych pasji lub przynajmniej WSPÓLNYCH działań to o co chcesz walczyć? A to właśnie między innymi wspólne działania, cele budują poczucie więzi. Banalne ale prawdziwe.
Myślę, że łatwiej jest "odbudować" czy też przemodelować związek PO, jeśli kiedykolwiek były SILNE podwaliny, do których można się "dogrzebać". Czy u Was były?
Co do ról jakie przyjeliście (Ty jako żywiciel rodziny), no cóż obydwoje się na to zgodziliście, więc dlaczego to nagle ma się zmienić? Twoja żona przyjęła ten model z powodu lenistwa, u Ciebie był to tryb stereotypu. Myślę, że w Waszym związku są inne obszary wymagające pilniejszych zmian.
A kto to myśli w młodym wieku o konsekwencjach ? To nie książka, od tyłu nie da się przeczytać. Było fajnie , mniej więcej się spasowali w swoich wizjach o tym jak powinna wyglądać rodzina, decyzja o ślubie zapadła , bo był mus, reszta miała się ułożyć. To często występujący w przyrodzie scenariusz , a że życie go "prostuje"... Cóż...
Niech będzie, ze kontrowersyjne > o żonie nie myśli się przecież, że puszczalska prawda Yorik?
Niby tak, ale...
Wszystko zależy od intensywności swędzenia, zmienny jest tylko jego punkt widzenia
Komentarz doklejony:
Yupi,
Cytat
Wszystko to przeszedłem zdradzałem w czasopismach, na internecie i wreszcie z prostytutkami. Po latach doprowadziłem do romansu żony.
Cytat
Stary Testament - Biblia nie jest nudna to sposób na TWOJE Życie
Yupi, teraz chcesz być świętszym od papieża? Popadanie w skrajności ma być sposobem na życie?
Żona podziela Twoje zainteresowania? Chodzi mi o te ostatnie, oczywiście. Czy czasami nie jest to Twoja kolejna ucieczka od bliskości ?
"Wszystko to przeszedłem zdradzałem w czasopismach, na internecie i wreszcie z prostytutkami".
Ciekawe, że te wątek pominąłeś w swojej historii:-))
Do zbytniej żarliwości religijnej zawsze podchodze z pewną rezerwą... No i proszę.... Hipokryzja w religijnym wymiarze;-))) Stwierdzę brutalnie, nawet pielgrzymka do Częstochowy Tobie nie pomoże!
Pielgrzymka do Częstochowy nie bo nie jestem religijny tylko wierzący, a to jest różnica. Jagoda nawróć się póki masz czas. Bóg pomaga we wszystkim i tego będę się trzymał Amen
Łolaboga....
Tak, Jak zwykle mentalność Kalego.
Wyraźny akcent był na panią z którą był jakiś blok i tyle.
A gdzie te panie z którymi bloków nie było?
Kolejny przykład odwrócenia obrazu sytuacji, który czuć było po kościach. I kto tu jest ofiarą, komu pomoc bardziej potrzebna?
Kto zawinił?
Na ogół przyjmuje się, że ten kto pierwszy wyraźnie przekroczył granice; Potem to czysta hipokryzja mieć jakiekolwiek pretensje.
Yupi, tak Cię męczy co ona z gościem robiła i to, że nie chce powiedzieć; Skoro poszedłeś w stronę biblii, to wypadało by być uczciwym do bólu i nie żyć już w oszustwie i zakłamaniu wobec bliskiej osoby;
Może pierwszy zliczysz kobiety z którymi zdradziłeś, ile razy o niej zapomniałeś i opowiesz żonie w szczegółach co z nimi robiłeś i jak było Ci dobrze, żeby zrozumiała, że było Ci to potrzebne.
Jest mały problem, strasznie ją tym upokorzysz, a jej resztki świata w którym żyje, mogą natychmiast runąć, staniesz się śmieciem, którego już nigdy nie będzie szanować;
Wtedy zapytaj, co robiła z kochankiem, jeśli będzie chciała, to powie.
Najprawdopodobniej znalazła zrozumienie, poczuła się kobietą, a reszta sama poleciała. W takich układach seks nie jest najważniejszy; ale dla żarliwie religijnego męża, który w tajemnicy obracał niejedną, to przecież wielki problem nie do zniesienia
Yupi , bardzo dużo mówisz o wierze i Bogu. Wiara to element wzmacniający. Bardzo indywidualny dla każdego, więc każdy korzysta z swej wiary w taki sposób jaki dla niego jest najlepszy. Łatwo jest się w tej wierze pochłonąć bez reszty i nie dostrzec dalszego popełniania różnych błędów. Trąci trochę "nieomylnością " , na którą mam niesamowitą alergię.
W każdej religii, wierze są zasady, reguły. Bezwarunkowe ich przyjęcie nic nie daje. Chyba wiesz o tym? Isnieje również ucieczka w wiarę, tam jesteś na starcie przyjęty i zaakceptowany. Wiara niesie też przesłanie, jesteś coś wart, Twoje życie ma wartość i sens, jesteś godzien wybaczenia, zmycia grzechów. Tylko, że trzeba coś z siebie dać.
Yupi, w myśl Twojej chronologii zdarzeń najpierw musiałabym mocno zgrzeszyć a później się nawracać:-).
Przed nami nie musisz być uczciwy. Jednak rekomenduję uczciwość wobec siebie:-) Twoja wiara to forma kolejnego eskapizmu. Najpierw był alkohol, prostytutki itd., masz charakter nałogowca i tyle. Z różnych nałogów można wyjść, ale trzeba to WIDZIEĆ i działać a nie zasłaniać się wiarą...
Yupi napisał/a:
(...) zdradzałem w czasopismach, na internecie i wreszcie z prostytutkami.
Yupi, ja wiem, że sloganowo każdy ma prawo do błędu i możliwości nawrócenia, toteż Twoje hazard, prostytutki etc. nie przekreślają Cię, jako człowieka, skoro teraz TenNaGórze i jego nauki wyznaczają Twoją drogę. Ale zupełnie nie rozumiem katuszy, które przeżywasz w związku ze zdradą żony. No kto, jak kto, ale taki nawrócony, powinien umieć wybaczać, szczególnie, gdy samemu ma się za kołnierzem niezłe bagienko
Nawet nie trąci, tu wieje hipokryzją na odległość
Może zamiast tylko głosić, zacznij żyć tym, co głosisz
Tak swoją drogą, nigdzie nie napisałeś czy o Twoich wybrykach żona wiedziała. Jeśli tak, rany...ona musi być aniołem, nawet z tym swoim lenistwem, brakiem odpowiedzialności i różowymi paznokciami
Woland. Przypomnij mi nick tego gościa, który trochę już dawno temu usiłował Nas tu nawracać cytując Biblię i strasząc ogniem piekielnym. No wiesz ten, który w imię Boga usiłował wybaczyć żonie na siłę i ogólnie biło mu w dekiel Nie wiedziałem, że ma klona
Yupi. Wiesz co mu wtedy radziłem? Żeby poszedł do klasztoru, zamknął wrota furty od środka i wypier... wypieprzył klucz do studni na dziedzińcu. Już faktycznie chyba bezpieczniej było jak chlałeś Dziwek nie pochwalam bo po co na nie wydawać kasę jak darmowego towaru tego pokroju jest opór? A hazard? Lepiej byłoby jakbyś pograł w totka. Cztery złote jak z plusem a emocje podobne. Zapytaj pierwszego z brzegu emeryta stojącego w kolejce do kolektury jak jest jakaś kumulacja A reguła zakonu? Najlepiej do Kamedułów. Tam wstęp kobiety mają tylko kilka razy do roku to żona będzie Cię mogła odwiedzać Będziesz się za nią modlić by trzymała nogi razem i może wtedy kto wie?
no graff wtedy was nakręcił , )) wiliście się jak diabeł po święconej wodzie , )) temat iście " diabelski " , jak można wybaczyć !!! ? ................, a jednak można , tu po autorze też już zaczynacie jechać , a niby co w tym złego że chce się poprawić i że chce wybaczyć , wy odrzucacie Boga , autor chce iść w jego stronę prosząc go o przebaczenie i sam chce wybaczyć , ciekawe kto na tym lepiej wyjdzie , autor czy wy , kogo wysłucha Bóg ? .....
do autora , czeka cie długi proces , ale kiedy jest praca jest i efekt pozytywny , głowa do góry będzie dobrze cierpliwość i wytrwałość
...,,sam chce wybaczyć .."to jaki problem skoro wie że chce.O zdradzie wie od 2.5 roku,o tym ze zdrada ma twarz sąsiada od 1.5....kiedy jest praca jest i efekt pozytywny -jasne tylko on powinien współpracować z żoną a na to się nie zanosi mimo upływu 2.5 roku.Tak jak nie zrobili tego przez pierwsze 16.Sam sobie to może jedynie sylwetkę poprawić.
Żeby coś naprawdę naprawić należy poznać przyczynę, zobaczyć skutki ,przygotować narzędzia i wziąć się porządnie do roboty. Wiara może pomóc , ale nie może być sloganem i jedynym ( oraz jednostronnym) czynnikiem. Na razie mowa o zawierzeniu w odkupienie Chrystusa i moc sprawczą Boga i Jego Słowa -Biblii. OK. Zasady tam zawarte rzeczywiście są uniwersalne nawet dzisiaj jeśli chodzi o zasady ogólnego postępowania jak i wszystkich spraw dotyczących małżeństwa. Z podejścia Yupiego do tematu i wychwyconego słowa zbór wnioskuję, że Yupi się udziela , w którymś z wyznań niekatolickich. Też ok - ważne co się samemu wynosi z głoszonych nauk. Graff bazuje na posłaniu Kościoła. Też ok , tyle że dałeś żadnych konkretów, a tylko emanujesz złością wobec każdego kto myśli inaczej. To Twój problem, bo nie dasz rady w taki sposób przekazać niczego co masz do do powiedzenia. Nawet jeśli jest to wartościowe, czego nie neguję. Lubisz sam się obrażać i znieważać innych. Yupi tym się różni od Ciebie, że potrafi spokojnie przejść wobec uwag o sobie, przekazał swą historię z uwzględnieniem swoich czynów i potrafi z bibli podać chociaż w przybliżeniu na czym opiera swoje przekonania. I to jest cenne, nawet gdy nie każdy rozumie o czym chłop mówi.
Zmiana tematu. Jest sporo cennych uwag na Twoją historię Yupi. Najważniejsze to nieumiejętność radzenia sobie z emocjami, uczuciami, wpadanie i zamienianie różnych nałogów. Przyczyną może być Twoja przeszłość ( niczego nie napisałeś o domu rodzinnym, dzieciństwie ) lub/i ewentualne zaburzenia osobowości. Jest to problem, z którym powinieneś się rozprawić, przepracować. Tamten świat nie rozpłynie się sam w cudowny sposób. Druga sprawa to wpływ Twoich poczynań na Twoją żonę. Twoje nałogi nie przeszły wobec niej bez echa, kobieta jest współuzależniona , które rządzi się swoimi prawami. Powinieneś znać temat z AA i terapii jeśli taką przechodziłeś. Pamiętaj też o Twoim wpływie na dzieci (DDA).
Podałeś swój stosunek do trwałości małżeństwa. Na pewno czytałeś Ewangelię Mateusza, jest tam potwierdzenie Twoich przekonań, jak i jeden jedyny wyjątek od tej reguły -rozwód z powodu cudzołóstwa. Rozmawiaj dalej na tym forum , myślę, że korzyści będą płynęły w obie strony.
Czytam i czytam i nie bardzo widzę sens całego tego naprawiania. Yupi zaszliście z żona tak dalego w swoje odrębne drogi że żadne zaklinanie rzeczywistości, wołanie do boga może nie przynieść efektów. Myślę że bardziej jesteś przyzwyczajony do obecnej małżeńskiej wygody, niż rzeczywiście do uczucia którego doszukujesz się pomiędzy wami. Bywa tak że ludzie którzy naprawdę chcą być ze sobą, którzy jeszcze mogą się oprzeć na dobrych chwilach wspólnego życia, odpuszczają. Odpuszczają bo czują że pomimo obecnej jeszcze miłości, partner stał się tak dalece obcą osobą, że nie ma odwrotu. Mało tego- zło które nawarstwiło się nie pozwala dotrzeć do prawdziwego obrazu partnera. Patrzymy przez pryzmat krzywd i razów. Tak może być z twoją żoną. Bardzo mało pisałeś o czasie kiedy byłeś nałogowcem. Z życia wiem że musiałeś dac jej nieźle popalić. Teraz odrodziłeś się w bogu. Wybacz, lecz jeżeli ja po kilku twoich wpisach odbieram Ciebie jako lekko nawiedzonego, To ona obcująca z Tobą na codzień, możliwe że odbiera Ciebie za szalonego. Uczepiłeś się jedynej rzeczywistości jakiej nie możesz naprawić, nie dostrzegając że można inaczej. Że czasami trzeba niestety inaczej. Jakoś nie bardzo ufam tobie- nawróconemu. Powiedz mi dlaczego odnoszę takie wrażenie?
Dzięki Graff i wszyscy inni, najważniejsze być szczerym. religia a wiara to dwie rózne rzeczy jeśli ktoś ma pojęcie to faryzeusze byli religijni i chcieli ukamienować prostytutkę ( kto z was jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień ) I słowa Jezusa Idz i nie grzesz już więcej twoje grzechy są wybaczone. Przyszedłem leczyć nie zdrowych ale chorych. Tyle na temat wiary nie jestem heretykiem ale wiem na swoim przykładzie i licznych świadectw że Jezus zmienia ludzi tu gdzie sami nie umiemy. Polecam na Youtube obejrzeć jak Bóg zmienia ludzi byłych zabójców czy gansterów. ( Artur Ceroński czy Piotr Stępniak ksywa Gepard ). Zarejestrowałem się na forum aby uzyskać wsparcie ale większość osób bardzo mądrych lubi dokopać zamiast wspomóc może sami są uzależnieni od kompa i udzielania rad. Ok każdy ma wolną wolę, ja idę za Bogiem i z nim będę naprawiał swoje życie. Wybierał dobro a nie zło. tak nagrzeszyłem i bardzo szanuję ludzi którzy też potrafią przyznać się do błędów ale zarazem zrozumieli że mają kłopot i coś warto z tym robić. Jeden będzie szukał Boga inny mitingów inny psychologa i super aby być wolnym od tego co nas usidla i zniewala. Zmarnowałem masę lat nie umiałem żyć i sobie radzić ale mam postanowienie to zmieniać i zmieniać siebie. Nie popełnia błędów ten co nic nie robi i ja też je popełniam ale staram się na nich uczyć. Na pewno znajdę mnóstwo krytyki ale wiem że z Bogiem sobie poradzę. Wrócę do Biblii i polecam wszystkim Przypowieści Salomona ( Stary Testament ) bądz inna nazwa Księga Przysłów. Biblia nie jest prehistoryczną księgą ale jest cały czas aktualna. Nie można być blisko Boga nie wiedząc co mówi poprzez Swoje słowo. Chociaż znajdzie się wielu znawców mówiących o Bogu którzy nigdy Jej nie czytali. Pomyślcie czy to nie aktualne rozdział 5 Księgi Przysłów na mądrość dla chcących zdradzić. " Synu mój zważaj na moją mądrość i nakłoń ucha ku mojemu rozumowi
Abyś zachował rozwagę i aby twoje wargi strzegły wiedzy
Bo wargi obcej kobiety ociekają miodem a jej usta gładsze niż oliwa
Lecz jej koniec jest gorzki jak piołu, ostry jak miecz obosieczny
jej nogi zstępują do śmierci, jej kroki prowadzą do piekła
Abyś nie rozważał ścieżki życia, jej drogi są niestałe, że nie poznasz ich
Teraz więc synowie słuchajcie mnie i nie odstępujcie od słów moich ust
Oddal od niej swą drogę i nie zbliżaj się do drzwi jej domu
Abyś nie oddał obcym twojej sławy, a twoich lat okrutnikowi
Aby obcy nie nasycili się twoim dobytkiem, a twoje prace nie zostały w cudzym domu
I abyś nie jęczał u kresu swych dni, gdy twoja skóra i ciało będą zniszczone
I nie musiał powiedzieć O jakże nienawidziłem karności i moje serce gardziło upomnieniem
nie słuchałem głosu moich wychowawców i nie nakłaniałem ucha ku tym, którzy mnie nauczali
O mało co nie wpadłem we wszelki nieszczęście wśród zebrania i zgromadzenia
PIJ WODĘ Z WŁASNEGO ZDROJU i wody płynące z twojego zródła
Niech rozproszą się twoje zródła a po ulicach strumienie wód
Niech należą tylko do ciebie a nie do obcych wraz z tobą
NIECH TWÓJ ZDRÓJ BĘDZIE BŁOGOSŁAWIONY I CIESZ SIĘ ŻONĄ TWOJEJ MŁODOŚCI
NIECH BĘDZIE JAK WDZIĘCZNA ŁANIA I ROZKOSZNA SARNA, NIECH JEJ PIERSI ZAWSZE CIE NASYCAJĄ NIEUSTANNIE ZACHWYCAJ SIĘ JEJ MIŁOŚCIĄ
Dlaczego synu mój masz zachwycać się obcą kobietą i obejmować piersi cudzej
Gdzyż drogi człowieka są przed oczami Pana i waży on wszystkie jego ścieżki
Niegodziwego schwytają jego własne nieprawości i uwikła się w powrozy swego grzechu
Umrze z braku karności i będzie błądził z powodu swojej wielkiej głupoty.
Żałuję, że nie szukałem wcześniej Boga bo zmarnowałem masę lat, nie szukałem Jego mądrości. Tak co siałem to zebrałem. Ale walczę aby przebaczyć również sobie co nie jest łatwe gdy ma się rozeznanie co jest dobre a co złe. Wierzę, że nigdy nie napiję się nie zagram i nie zdradzę i to początek mojego nowego życia. Bo stare przeminęło i wszystko stało się nowe. Mądrość ludzka jest dla Boga głupotą. Sami decydujecie jaką drogę wybierzecie. Bóg cieszy się przede wszystkim najbardziej z nawróconego grzesznika. A jeśli ktoś nie wierzy, że warto żyć wg Bożych drogowskazów to szkoda bo jest tutaj pielgrzymem i warto mieć Wiarę i życie wieczne. Zadam mu pytanie i niech pomyśli A CO JEŚLI BÓG JEST.
Yupi... Pojawiłeś się tutaj by przedyskutować swoje problemy, czy rozmawiać z nami o Bogu? Dziękujesz graffowi i nam, ale tak naprawdę z twoich słów wynika że wcale nam nie dziękujesz. A przynajmniej robisz to nieszczerze. Jeśli nie jesteś szczery w tym co mówisz to tego nie rób wcale. Nie bądź zakłamany. Wiem że szukasz potwierdzenia swojej obranej ścieżki. Tak naprawdę to szukasz publiki która Ci przyklaśnie. Chcesz merytorycznej dyskusji to dyskutuj. Nie cytuj biblii na pół strony, bo jedynie odstręczasz od siebie. Jak chcę poczytać biblię to po nią sięgam, a nie wchodzę w tym celu na zdradzonych. Nie neguję Twej ścieżki, wyrażam jedynie swoje wątpliwości czy słuszne kroki podjąłeś. Tak więc rozmawiaj z nami, i nie zakładaj tutaj ,,sekty moona". Powiedz mi jak wygląda obecnie sytuacja w twym domu? Jak podchodzisz do swojej żony? Cytujesz jej biblię? Rozmawiasz z nią tak jak z nami?
Dodam, że nie jestem katolikiem ale Chrześcijaninem czy jest jakaś różnica ktoś zapyta tak bo jest dużo zwiedzenia w kościele katolickim chociażby kult Marii była wzorową kobietą i chrześcijanka dlatego Bóg ją wybrał. Ale wywyższanie jej nad Jezusa jest zwiedzeniem. " Nikt nie przychodzi do Ojca jak tylko przeze Mnie" Zauważcie co się dzieje w kościołach katolickich obrazy i krzyże, symbole i tradycja. Ludzie idą odbębnią mszę i wracają do swoich grzechów, nie mówię, że Bóg tam nie działa i nie ma nawróconych ludzi ale nie tędy droga. " Miłują mnie ustami a n ie sercem " Życie dla Boga to życie zgodnie z Jego przykazaniami, Jego wolą i prowadzeniem. Każdy zna 10 przykazań ale czy na pewno te Biblijne czy zmienione przez kościół katolicki. Otwórzcie swoją Biblię i przeczytajcie 2 przykazanie cytuję " Nie czyń sobie podobizny ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko na ziemi, lub w wodzie poniżej ziemi> Nie będziesz oddawał im pokłonu ani służył im. Bo ja jestem Pan, Bóg twój. A teraz spójrzcie na obrazy krzyże i cześć im oddawane chociażby w Częstochowie.
Moja żona również się nawróciła i jest bardziej duchowa niż ja, należymy d takiego zboru i szczerze jest tu dla mnie nieraz za duchowo. To ja bardziej jestem realistą ale z Bogiem.
Nie jest nam łatwo odwrócić się od świata ale tak jest na początku tej drogi. Na początku jest ciężko bo przeciwnik nas stracił a wielu ludzi posiada więc zyją beztrosko grzesząc niech mają odwagę pójść za Bogiem dopiero przeżyją zawirowania ale warto bo Bóg jest Drogą Prawdą i Życiem
Poleca stronę warszawskich zborów chrześcijańskich SCH Północ lub Spichlerz.
Wow dopiero zacznie się pewnie nagonka "wierzących" ludzi na mnie. Niech Bóg was błogosławi.
A może już dość tego Yupi ?! Idź się dzielić swoimi natręctwami gdzie indziej, tu nie ambona, a z Ciebie pastor jak z koziej doopy klarnet . Jesteś zwyczajnie bezczelny z tymi gadkami
Cytat
Bóg cieszy się przede wszystkim najbardziej z nawróconego grzesznika
I to Cię tak kusi. Ile byś nie narobił syfu,to zostanie odpuszczone , co mądralo ? Im więcej nawalone, tym bardziej Bóg się ucieszy ? I znowu lajtowo . Taką samą wizją skusiłaby Cię każda sekta , bo dla Ciebie najważniejsze, aby sobie zadek wybielić, wszystko jedno w jaki sposób. Jesteś bezrefleksyjny, co najmocniej uwydatniło się w Twoich pretensjach o zdradę żony. A przecież powinieneś się cieszyć z jej szczęścia , wtedy byłoby widać Twoje faktyczne nawrócenie.
A ja znam takie powiedzenie : " Chciałaby dusza do raju, ale grzechy nie dają"
Na zakończenie : jestem wierząca, ale na hipokrytów ( zwłaszcza takich namolnych w "nawracaniu" ) mam alergię, choćby się nogą żegnali i zaklinali jacy to oni teraz święci i uduchowieni. Może po prostu interes odmówił Ci współpracy po tylu latach dymania i chlania i zacząłeś się nudzić, to znalazłeś powołanie do czego innego. Najważniejsze, żeby się coś działo, Ciebie po głowie głaskano i składano ręce do oklasków. No i nareszcie znowu jesteś w centrum uwagi, co ?
Polecam wszystkim co nie wiedzą co czynić i jak ratować swoje życie, ukleknijcie ukorzcie się i oddajcie życie Jezusowi szukajcie Go czytajcie Pismo a sami zobaczycie jak za kilka lat będziecie śmiać się z tego co było. Szukajcie a znajdziecie. 10 minut dzienne codziennie czytajcie Biblię tylko tyle bo Bóg ma dla każdego wolność i plan ( dobry plan ) Polecam psalm 1.
Tyle możecie najeżdzać.
,,Moja żona również się nawróciła i jest bardziej duchowa niż ja..".,, Po tym przyznaniu zaczeliśmy z Bogiem odbudowywać związek, ale nie bardzo nam wychodzi..."
Prawdopodobnie, gdyby napisała tu żona Yupi, to dopiero bylibyśmy zdziwieni , choć z drugiej strony, czytając pierwszy i ostatnie posty, zastanawiam się czy to pisała jedna i ta sam osoba
Swoją drogą, kolejny raz potwierdza się reguła, że im więcej "bogobojności" słownej, tym większe grzęzawisko...
a ja cie nie potępiam , chociaż może stoimy po przeciwnej stronie , ciesze sie z powrotu syna marnotrawnego , widzisz jak tu większość chce bardziej dokopać niż pomóc , pewnie sami są święci i na pewno niczego za pazurkami swoimi nie mają nawet ci którzy zostali zdradzeni kobiety i faceci .....
do rzeczy :
jak sie zabrać do tego ? najlepiej zacząć od siebie , - wszystko przyjdzie z czasem , jesteś sam w stanie zrobić to co zamierzasz ,jeżeli sam narobiłeś bałaganu to jesteś w stanie posprzątać , nawet jeżeli żona nie ma ochoty lub nie chce sie jej z powodu lenistwa , bez Ciebie ona nie wiele może , myśl , analizuj , ucz się na własnych błędach , na początek próbuj wyjść z depresji , abyś był sprawny do działania , ( auto na przebitej oponie nie pojedzie) , a rodzina twoja żona i dzieci potrzebują ciebie , znajdż sobie zajęcie które będzie sprawiało ci przyjemność ( fotografia , sport , jakis klub , sam wiesz najlepiej ) , odrzuć wszelkiego rodzaju substancje uzależniające typu alkohol , papierosy , narkotyki , oraz wszelkiego rodzaju używki , zwracaj uwagę na pogodę to ważne i to bardzo , odrzuć jakikolwiek nałóg , hazard , rozrywki ( prostytutki) itp nie pozwól aby twoim umysłem zawładnęły myśli które sprawiają ci ból , znajdź kogoś kto ciebie wysłucha , postaraj spotkać sie z nim raz na jakiś czas , jak będzie to kobieta nie przekrocz pewnego progu - bo znowu dostaniesz od życia i lepiej aby ona to też rozumiała , staraj się wychodzić do ludzi i radość ma zagościć w twoim sercu , nie próbuj w żaden sposób mścić się na kimkolwiek , bo obróci sie to przeciwko tobie wcześniej czy później , i nie proś o to Pana Boga , jeżeli Bóg będzie chciał kogoś ukarać to w swoim czasie to nastąpi twoja pomoc nie będzie mu potrzebna , jeżeli poczujesz się oszukiwany , nie reaguj gwałtownie zawsze próbuj to wytłumaczyć sobie logicznie i w delikatny sposób , w sytuacjach podbramkowych nie rób nic emocjonalnie , wycofaj się przeanalizuj i dopiero plan działania , ale rozsądny , bądź elastyczny i dobry dla ludzi nawet tych którzy robią ci krzywdę , nie znaczy to że nie możesz się bronić , ale atakuj w ostateczności , serce będzie ci podpowiadało co masz robić dalej , wszystko będzie wymagało czasu i dużej cierpliwości , nie bij swojego sąsiada , myślę że więcej frajdy sprawi tobie to jak pokażesz mu jaki jesteś zadowolony czy radosny , olej go z góry na dół ,
danie wam tu na tym forum konkretów równa sie z rozszarpaniem przez część z was danego związku , wy i tak wiecie lepiej i zawsze macie rację , grupa wzajemnej adoracji wie najlepiej którą drogę wybrać , )
Komentarz doklejony:
czasem pomoc przychodzi od Niego w ostatniej sekundzie .
Wiara ,wyznanie jak wiele innych.Każda wiara jest martwa bez uczynków. Masz sporo grzechów na koncie i liczysz na ich wymazanie.Bóg jakkolwiek go odbierasz jest w stanie to uczynić i czyni to chętnie.Wymaga to jednak z Twojej strony pracy.Człowiek musi uświadomić sobie , że zgrzeszył , szczerze mu to wyznać ( katolicy i parę nielicznych wyznań w spowiedzi , inni w modlitwie ), odczuwać głęboki żal i zdecydowanie się od niego odwrócić ( nie ma miejsca na ciągłe trwanie w grzechu ) . Nie chcę robić tutaj ambony , więc sobie sprawdz ( PS32:5 ;51:4 ;2KO7:8-11 ; 1JN 1:8,9 ). Musi też uczynić wszystko co w jego mocy aby naprawić wyrządzoną krzywdę ( Mt 5 : 23-24). Po spełnieniu tych warunków następuje wybaczenie u Boga. Ludzie nie tacy jak Bóg i nie wszyscy potrafią wybaczać jak On , a na pewno nie w takim wymiarze.Co oznaczają te wszystkie warunki ? Ano to ,że masz mnóstwo pracy na innych polach niż tylko religia.Zadbałeś o wybaczenie swojej żony? Powiedziałeś Jej całą prawdę , za jej zgodą ,na jej pytania , uzyskałeś jej wybaczenie? Co zrobiłeś ze swoimi nałogami ,psychiką ? To praca do końca do śmierci , a nie doraznie jeden czy dwa odwyki!Co wiesz o jej współuzależnieniu i krzywdzie jej wyrządzonej? Co zrobiłeś , aby mogła się pozbierać? Co zrobiłeś aby Twoje poprzednie życie nie odbiło się na życiu Twoich dzieci?Uciekając od tych pytań Twoja wiara będzie nadal martwa mimo wspaniałych cytatów i nie przyniesie efektów.Potwierdzają to Twoje pytania w Twojej histori i np zdrada Twojej żony. Żyj swą wiarą i nie uciekaj przed istniejącymi problemami tylko do zboru.
Tyle o wierze bo zaczynają się dziwne dyskusje.
W domu lepiej jak nie wracamy do przeszłości tylko staramy się normalnie żyć. I tak chyba trzeba jakoś zamknąć przeszłość i ratować co się da. Będę starał się zmieniać a nie na siłę zmieniać innych, zaczynam od siebie obym miał siłę. Tak myślę skąd u nas się tak pogmatwało i nie jest to jeden problem tylko nałożyło się kilka. Tak to bywa w związkach. Dzisiaj wiem, że każda ucieczka w jakiś nałóg jest zła czy to alkohol, hazard lub pracoholizm, słodycze czy zakupy to wszystko lub pojedyńczo niszczy. Niby wolność a zniewolenie ale czas nas uczy co wybierać. Jesteśmy z żoną różni, mamy różne potrzeby ale podjąłem decyzję pracować nad sobą i związkiem, obym zawsze miał motywację. Poszukam wspólnych rzeczy które nas będą zbliżać i cieszyć. Wspólny czas myślę to już coś za dużo było życia osobno a to oddala a nie przybliża. Dzięki
Komentarz doklejony:
Dziękuję za słowo wsparcie szczególnie pewnym osobom.
Yupi Nie da się zacząć nowego przemilczając stare. Nie możecie tworzyć tematów tabu, obojętnie jak babranie się w nich będzie bolesne. Takie obudowanie bolesnych spraw pseudonieistnieniem nie doprowadzi do niczego dobrego. To jak budowanie zamku na piasku. Nie każę wam od razu wszystkiego, ale musicie rozmawiać, przeanalizować, zapytać siebie wzajemnie skąd to się wzięło i na podstawie tego zmieniać i naprawiać.
W przeszłości tkwi odpowiedź jak macie naprawić co oboje popsuliście. Żyć teraz i tu , ale nie w oderwaniu od tego co było. Forum ,jak i wszystko wokół działa na podstawach chrześcijaństwa. Wszystko wokół nas, nawet ateiści, jest zbudowane tak jak cywilizacja wokół nas na tej platformie. Niektórzy użytkownicy nie są za dawaniem szansy zdrajcy. Ma to swoje przełożenie na kazaniu na górze, gdzie Chrystus mówi aby odprawić niewierną. Nie każdy jest godny szansy -zatwardziali grzesznicy, nie każdy jest w stanie wybaczyć. Na idei odkupienia i zadośćuczynienia zbudowano 12 kroków AA i terapię behawioralno poznawczą. Takich przykładów i odniesień jest mnóstwo. Nie neguj od razu wypowiedzi czy części komentarzy, nie są wcale bezpodstawne i niezgodne z wiarą.
I rzeczywiście odbudowę należy zacząć od siebie samego.
Dzięki za podpowiedzi. Graff dzięki za drogowskazy naprawdę cenne. Mam wrażenie, że za dużo tych spraw na głowie. przeszłość moja, żony, pozostałości po nałogach, brak planu i celu. Chcę nauczyć się odpoczywać i łapać relację całe życie w gonitwie i doprowadziłem do tego co jest. Chcę zacząć od nowa to budować ale często brak siły i osamotnienie w walce. Zapewne wiele wynosimy z domu, więc cofam się pamięcią i widzę dom bez relacji tata pracoholik i alkoholik mama w swoim świecie. nigdy rozmowy, wspólnych wakacji, dzielenia się sobą. Ja sam z kluczem na szyi. Wiele rodzin tak funkcjonuje jak jeden archipelag ale oddzielne wyspy. Nasz ślub ok 20 i jako młody człowiek nie dojrzały do związku mam rodzinę. Biorę to na barki studia na weekend praca na tygodniu. Mija kilka lat i zaczynam moje nałogi. Niby z boku wszystko ok fajna rodzina wszystko mają fajnie wyglądają. Aż doprowadziliśmy do tego co jest. Ciężko jest naprawiać ale szukam siły i sposobu. Może niejeden powie o rozwodzie o kopnięciu w tyłek ( niezależnie kto kogo ) ale czy to wyście. Walczę ze zmianami nastrojów raz ma siłę i czysty umysł raz mi się kotłuje. Brakuje wzorca postępowania gdzie się nie spojrzeć to jakiś syf. Albo piją, zdradzają, obrzucają się błotem. Ile ludzi tyle poglądów jedni powiedzą, że powinniśmy sobie wszystko wyjaśnić aby nie było tajemnic aby być przed sobą nadzy i wtedy odbudowywać związek, z drugiej jednak strony czy damy radę udzwignąć prawdę. taki paradoks chcesz wszystko wiedzieć ale się boisz.
na wyjaśnienia przyjdzie czas , jak będziecie gotowi na to , to wszystko sobie powiecie , lub nie bo uznacie że nie warto , nie oglądajcie się za siebie w tej chwili za wcześnie , za jakiś czas jak się uspokoicie wtedy popatrzycie na to z góry na spokojnie , teraz doprowadzicie tylko do kolejnej awantury , w tej chwili jeszcze się w was gotuje , pomyślcie lepiej jak tu jedno drugiemu pomagać w codziennym życiu , jeżeli ona nie ma ochoty lub sie krępuje nie zmuszaj jej do niczego , a lepiej sam daj jej dobry przykład , sam coś pokaż , coś lekkiego coś co jej lekko zaimponuje , spodoba się jej , tylko nie zaczynaj od kupowania prezentów lub coś w tym stylu lub jakiejś wykwintnej kolacyjki - to w późniejszym terminie , okazuj jej zainteresowanie i poświęć trochę czasu , spróbuj znaleźć wspólne zainteresowania , lub zainteresowanie jej , a ty będziesz się musiał tego zainteresowania nauczyć , ale nie nachalnie lekki dystansik się jej przyda , w końcu ona też zawiniła , pytaj ją o rzeczy które mogły by jej pomóc , drażliwych tematów dla niej unikaj kiedy sie jej w główce ułoży sama ci opowie , czekaj i bądz cierpliwy , w trudnych chwilach zagryź wargę i nic na siłę , czasem lepiej odpóścić niz wywołać kolejną awanturę , nie nadskakuj jej nachalnie bo uzna to za twoją słabość , po prostu bądż sobą , relacje z dziećmi powinieneś też ponaprawiać ,
patrz na pogodę , w ciemne pochmurne dni lub zimową porą będziecie żle sie czuć oboje , ciemne myśli was będą nachodzić te myśli będą was wykańczać , wtedy powinieneś coś wykombinować aby się wspierać nawzajem lub zająć czymś czas , wymyśl coś na takie dni aby nie nachodziła was depresja , bardzo ciężka choroba , nie pozwól aby w tych momentach dochodziło do awantur , jeśli będzie chciała zostać sama pozwól jej na to , ale bądź w pobliżu , czuwaj nad wszystkim dyskretnie , nie pokazuj swojej dominacji , dopilnuj aby atmosfera w waszym domu się ociepliła dla was wszystkich nie zapominaj o dzieciach to ważne aby relacje między nią a nimi też były ciepłe , módl się i proś Boga o wsparcie i nie przestawaj , On wam pomoże
jeżeli po jakimś czasie zobaczysz choć lekka poprawę to będzie dobry znak , ale będzie cię kusiło do różnych rzeczy tych gorszych które opisałem poprzednio , lub o których sam wiesz najlepiej , nawet nie próbuj żadnych z nich bo zepsujesz , pomyśl wtedy na czym ci bardziej zależy , i nie wmawiaj sobie że to tylko ten jeden raz bo przegrasz - pamiętaj o tym , nawet jednego papieroska - pamiętaj
Super tego potrzebowałem realnej normalnej rady. dzięki , że tu jesteś. Pomyślności również dla Ciebie Graff. Chcę zmieniać siebie a przez to związek. Trochę z natury jestem niecierpliwy i chciałby wszystko od razu. Ale tak się nie da ciężka praca nad sobą i rodziną, ale ważne, że nie tkwimy w nienormalnych związkach i myślę, że damy radę.
Graff.... możesz wyrażać się nieco jaśniej? I najlepiej trochę spójniej... Nic na razie z tego Twojego mamrotania nie zrozumiałam. Tak, wiem... Zaraz się dowiem, że nie dorosłam i jestem na niższym poziomie rozwoju. Tylko biorąc pod uwagę Twoją i kreującego temat,duchowość wyższą, jakoś nie widzę w was chęci pokonywania barier w komunikacji z otoczeniem. I jak planujecie nawiązać kontakt z niewierną? Może ona zwyczajnie nie rozumie o co kaman?
Z pozdrowieniami
M.
Klasyczny przykład powielenia schematu przekazanego przez rodziców.Całe Twoje wchodzenie w nałogi to efekt dzieciństwa spędzonego w rodzinie z problemem alkoholowym.Jesteś DDA. Znasz ten termin?Na meetingach AA rzadko operuje się taką terminologią i nie ma co ukrywać nie każdy meeting i nie każda grupa dają wiedzę , najczęściej jest to narzędzie do utrzymania trzezwości. Napisałeś , że chodzisz na meetingi , więc myślę , że zauważasz różne niedoskonałości. W końcu AA jest zbiorowiskiem ludzi bardzo niedoskonałych.:niemoc Warto korzystać z ich pomocy , zwłaszcza w stanach kryzysowych np głodu alkoholowego. Najsensowniejszym byłoby znalezć w AA sponsora i przepracować 12 kroków.I to właśnie w tym ruchu jest najważniejsze . Pozwoli Ci poznać przyczyny Twoich poczynań ( nie "słabość", nie "głupota"czy inne dyrdymały) ,wskaże ścieżkę wyrwania z chorych zależności i pomoże naprawić Twoje błędy . Oczywiście tylko te które da się naprawić .AA to jedna z możliwych dróg , najważniejsze , że sprawdzona. Inną możliwością jest terapia alkoholowa. Pełna terapia czyli klasyczny odwyk ( może być zamknięty - te są najlepsze pózniej tzw nawroty, a następnie szukaj terapii pogłębionej z możliwością indywidualnej pracy z terapeutą uzależnień i równoległą pracą w grupie.Zastanawiasz się jak długo będziesz się leczył? Alkoholizm jest nieuleczalny , możesz tylko zdrowieć , ale nigdy nie będziesz w pełni zdrowy. Nie ma mowy o piciu kontrolowanym czy innych tym podobnych wybrykach. Istnieje teoria mówiąca , że ile lat trwałeś w nałogu tyle lat będziesz się leczył aby być w miarę normalny. Ja w to nie wierzę , leci 9 rok mojej trzezwości i nie zamierzam poprzestać na tym co osiągnąłem. W mojej grupie są ludzie niepijący od dwudziestu lat.Idea polega na tym , aby żyć samemu godnie i uczciwie i dać żyć innym. Ci którzy tylko nie piją ( typowa abstynencja i nic poza tym ) potrafią mniej lub bardziej świadomie zatruć życie innym . Właśnie dlatego powinieneś rozprawić się ze swoimi uzależnieniami profesjonalnie i w pełni świadomie. Terapia pozwoli Ci też spojrzeć dlaczego Twoja żona jest taka jaką ją na tę chwilę odbierasz , czemu tak mało Was łączy. Domyślam się , że żona nie pochodzi z idealnego domu i rodzinka też ją na swój sposób naznaczyła . Paradoksalnie dlatego przypadliście sobie gustu. Połamani ludzie się przyciągają , szukają ideałów , ale wybierają osoby , na których reakcje i sposób życia umieją sobie radzić. Pózniej TY sam dołożyłeś swoją cegiełkę i żona ciągnęła ten cały kram obok Ciebie i bez Ciebie.Nauczyła się żyć po swojemu . Brała kasę , bo za chwilę mogło jej nie być , rozmawiała z koleżankami , bo nie mogła z Tobą. Nie umiałeś Jej okazać uczucia , zrozumienia ( alkoholizm wypiera te uczucia ) , nie dałeś jej poczucia własnej wartości ( główny powód zdrady ) wiec to poczucie wartości znalazła w lakierze do paznokci itp. To się nazywa współuzależnieniem i bardzo ciężko z tego wyjść , nieraz ciężej niż nałogu. Być może pozwoli Ci to spojrzeć na żonę w inny sposób. Stała się taka dzięki Tobie. Wiem jak ciężko to zobaczyć , ale tak jest. Na dzień dzisiejszy Jesteś ostatnią osobą , która może jej uświadomić jej braki czy próbować ją w jakikolwiek sposób zmienić . Ona nadal odbiera Cię jako tego , który robi same kłopoty. W naturalny dla Niej sposób nie akceptuje Twoich rad , wizji na przyszłość czy tym bardziej pretensji. " Jak on śmie ?" - to są jej myśli, założysz się:cacy Potrzeba Ci wiele cierpliwości i wyciszenia , no i paru lat przykładnego życia bez " atrakcji"
do Maraykee ,
więc proszę głębiej się nad tym zastanowić , w sumie to sama siebie obraziłaś
" Zaraz się dowiem, że nie dorosłam i jestem na niższym poziomie rozwoju" ,
z jakim otoczeniem ? przecież to ich sprawa nie otoczenia , jeżeli ona nie rozumie i nie chce podjąć tematu trzeba jej to pokazać ,ale nie na siłę tylko dobrym przykładem , chyba jakoś sie zgodziła wyjść za mąż za niego , ale po drodze się pogubili , a jest szansa aby się pojednali , nawet jeżeli tego nie rozumie teraz , to nie znaczy że w przyszłości nie zacznie jej zależeć , ale na siłę nic autor nie zrobi , w tej chili mają do siebie takie zaufanie jak ja do ciebie , musi udowodnic jej że zależy mu na niej i sprawić aby jej zaczęło zależeć na nim , ona sama do tego nie dojdzie , heheh nie ma takiej mocy , bo zrobiła to co zrobiła , on czuł się samotny i z jej strony był brak uczuć więc poszedł w swoją stronę (źle) , ona czuła się nie kochana więc poszła w swoją stronę ( też źle ) , zawinili oboje z tym że u niego doszły nałogi i inne rozrywki , więc teraz pozbierają do kupy ten związek i nikt i nic w tym nie powinien im przeszkadzać , a tylko chuchać i dmuchać aby się udało , jest wola z obu stron to najważniejsze , nawet jeżeli ona o tym nie mówi , ale on widzi że jest ku temu u niej malutka iskierka w tym kierunku na odbudowanie tego związku to bardzo dobry znak i nie moze tego zepsuć , a wykorzystać
jeżeli piszę aby autor coś zrobil dla niej , coś miłego , ale nie zaczynał np. od kolacji ze świecami hohohoh , bo ona pomyśli że chce ją czymś takim przekupić , ale np. po męczącym dniu może zaproponować jej masaż nóg , stóp itp. będzie to bardziej pomyślne i bez wygórowanych ambicji , ale jeżeli ona powie że nie chce to delikatnie powinien się wycofać i nie nadskakiwać , w relacjach z nią powinien mu zawsze towarzyszyć dobry humor , delikatność , elastyczność , od czasu do czasu powinien włożyć też między wiersze jakiś żart który rozładuje atmosferę , i który sprawi jej radość , nie wierna i on nie wierny , zawinili oboje , ale jak poczują wreszcie wiatr w skrzydła i to uchwycą nie ma takiej siły aby mogła ich rozbić , nie po takich doświadczeniach
człowiek który wykorzystał sytuację i wszedł miedzy tych małżonków zostanie na pewno ukarany , to tylko kwestia czasu i bez pomocy któregokolwiek z nich , wiedział o sytuacji był ich sąsiadem , i na sto procent kara go nie ominie ,
chyba że też zacznie pracować nad sobą i zrobi coś bardzo dobrego bezinteresownie , ale taki musiał by to zrozumieć , a tak cóż dostanie po dupie za wszystko i pewnie nawet nie wyciągnie wniosków dlaczego się tak dzieje ,
ja osobiście życzę im jak najlepiej i pomodlę się w ich intencji
jeżeli dalej nie rozumiesz to przestań patrzeć na to przez pryzmat swoich doświadczeń
,, jest wola z obu stron to najważniejsze ..."-gdyby tak było/a przecież nie jest/nie byłoby problemu.... chyba jakoś sie zgodziła wyjść za mąż za niego.." -no jasne że się zgodziła,miała 20 lat ,była w ciąży w czasach gdy rosnący brzuch nie był powodem do dumy dla panny.... nawet jeżeli tego nie rozumie teraz , to nie znaczy że w przyszłości nie zacznie jej zależeć..."-oczywiście że jej zależy na tyle na ile musi.To mąż przynosi pieniądze więc to dobry powód by nie fikać i za mały by wykrzesać coś czego nigdy nie było więc wykrzesać się nie da.Istnieje szansa że autor tak bardzo skupiony na naprawianiu siebie,rozmowach z Bogiem i z braćmi w wierze pozwoli żonie nadal żyć swoim /domowym/życiem.On będzie szczęśliwy odkrywając siebie .Ona zadowolona ze spokoju i /nadal/zabezpieczonego bytu oraz możliwości zajęcia się sobą i dziećmi.Sąsiad zostanie ukarany za wtargniecie między małżonków.A żona za zrobienie luki w swoim łożu dla owego sąsiada dostanie naklejkę ,,super żona"I bedą tak żyli długo...aż do śmierci.No chyba że żona trafi na kogoś kto przejmie za męża obowiązek finansowy .
patrz na pogodę , w ciemne pochmurne dni lub zimową porą będziecie żle sie czuć oboje , ciemne myśli was będą nachodzić te myśli będą was wykańczać , wtedy powinieneś coś wykombinować aby się wspierać nawzajem lub zająć czymś czas , wymyśl coś na takie dni aby nie nachodziła was depresja ,
Z niedowierzaniem czytam graff Twoje rady- bezrady i zadaję sobie pytanie skąd Ty czerpiesz inspirację do produkcji tak zmasowanych niedorzeczności.
Życzysz dobrze małżeństwu autora, ale robisz wszystko by ten przypadkiem nie mógł mieć żadnych refleksji.
Odstręczasz go od jakiejkolwiek analizy jego postępowania, uniemożliwiając mu zmianę/rozwój, jednocześnie częstując go bezwartościowymi frazesami (jak m.in wyżej cytowane) i truizmami w oszałamiającej liczbie.
Jestem skłonna twierdzić, że zamiast pomagać - a do takiej roli aspirujesz, szkodzisz mu i to bardzo.
Wydaje mi się , że tu nie chodzi o jakąś wielką kasę, przyzwyczajenie do tego że jakaś jest. Co to za kasa przy nałogowcu? Najwyżej zwykły standard życia.Oboje nigdy nie byli nauczeni normalności w okazywaniu uczuć , potrzeb , najprostszym komunikowaniu. Wszystko skażone patologią wyniesioną jeszcze z domów rodzinnych.Bo studia skończone? Gorzała nie wybiera kogo bierze w posiadanie, maskuje w inny sposób.Promile śmierdzą w taki sam sposób od fizycznego ,wykształciucha czy księdza.Przymuszeni ciążą i poczuciem obowiązku wytrwali parę lat na dupościsku.Potem się zaczęło.Dlaczego ? Bo żadne z nich nie słyszało,nie przyznawało się przed sobą samym ,że nie umie nie wie co zrobić z emocjami.Zaczęli radzić sobie w sposób jaki znali i jaki przekazali im rodzice.Jedno powieliło alkoholizm ojca ( z dodatkami) drugie zachowanie matki ( utrzymać dom , nie prosić - bo tak trzeba). I bujali się tak z wiadomym skutkiem. Że są aktualnie razem? Wpływ religii to jedno , a ciągłe huśtanie się między poczuciem winy i poczuciem krzywdy to drugie . To ich łączy - wina i krzywda. Normalni ludzie mają jasne kryteria i bardziej wyważone wahania nastrojów . Skrajne wahania to rzadkość , w tej historii norma.
więc błyśnij i oświeć nasze niedorozwinięte organizmy ku chwale twojej , a splendor szerokim potokiem spłynie po tobie , będą ci dziękować wszystkie pokolenia zdradzonych i zdradzanych , pomniki będą ci stawiać i chwała tobie na wieki ,
Graff- Kilka słów do ciebie. Twoją receptą jak rozumiem, na odbudowę związku jest masaż stóp i wtrącanie żarcików. Wiem co miałeś na myśli pisząc te słowa, ale wybacz- ogólne wrażenie roztaczane przez ciebie to: szklana bańka w szczęśliwości gdzie nie rozmawia się o problemach, wręcz wystrzega się trudnych tematów. Wszyscy udają szczęśliwą rodzinę, jest super śmiech i normalność z codziennymi uprzejmościami. Wybacz ale nie przemawia to do mnie. To że istnieją tematy które bolą, które powodują awantury, nie oznacza że ich nie mają tykać. To jak zaleczenie rany powierzchniowe z posostawieniem w niej ciała obcego. Nie słyszysz Yupiego?!?!?! On przez ten czas nadal nie może dojść do siebie. Dręczą go pytania. Niewiedza drąży go jak robak. Graff twoja recepta rozwiązania problemu nie ma się nijak do rzeczywistości. Będąc na tym forum już jakiś czas nauczyłem się jednego- mieć ograniczone zaufanie do rad innych. Z prostej przyczyny. Wiele osób będących tutaj same sobie jeszcze nie poradziły ze sobą i nie są w stanie zawsze obiektywnie doradzić. Szukałem informacji o tobie. Twojej historii. Bytności na czacie. Postów. Czegokolwiek. Nic. Pojawiłeś się i jesteś jak wyrocznia. Powiedz mi- uratowałeś swój związek masażem i drobnymi żarcikami? Wyjaśniłeś już żonie że ona również chce tak jak ty uratować was tylko nie wiedziała o tym? Przykro mi Graff ale to jakaś poroniona kpina czarnego paranoika. Słowo do Yupiego. Kombinuj stary sam jak wybrnąć z tego. Chcesz zawalczyć- chwała ci. Jestem gorąco za. Czytaj nas. Opowiadaj postępy i eksperymentuj codziennie. Ale wiedz jedno- bez porządnej rozmowy nic nie osiągniesz. Pozdrawiam
Tyle że pojawił się drobny problem. On jest zwolennikiem spróbowania odbudowy co jak widać z postów powyżej nie każdemu się podoba. Jakie może mieć pojęcie o odbudowywaniu relacji w związku ktoś kto nie chciał spróbować lub ktoś kto najzwyczajniej w świecie nie miał okazji.
Apologises piszesz:
rWydaje mi się , że tu nie chodzi o jakąś wielką kasę, przyzwyczajenie do tego że jakaś jest. Co to za kasa przy nałogowcu?
Byś się zdziwił jaką kasą potrafią obracać nałogowcy. Nie słyszałeś nigdy o uzależnieniach białych kołnierzyków? Sam mam kilku znajomych którzy rnie stronią od używekr1; r11; wielu by chciało mieć komfort finansowy jaki mają. Tak gwoli sprostowania.
Makasiała piszesz że koniecznie muszą sobie wszystko wyjaśnić. Być może ale czy akurat teraz? I czy muszą. Czy wiedza jest konieczna. Jeśli tak to jaka? Ile razy gdzie dlaczego? Wielu z nas do dzisiaj nie wie dlaczego. Ile zdrad tyle powodów. Czasami podobne czasami całkowicie inne. Dla jednego wiedza, rozmowa będzie zbawienna. Dla innego będzie gwoździem do trumny. Czy potrzebne to Yupir17;emu. Wątpię. Nałogowiec r11; czyli człowiek niestabilny emocjonalnie. Osobiście odbieram to jako słabość. No i teraz gdy wychodzi na prostą (z pomocą AA również) teraz ma się zająć rozprawą z przeszłością. Czy to aby stosowna pora.
Fakt narozrabiał i tego nie ukrywa dlaczego numer małżonki, odreagowanie zemsta lubr30; nuda. Elixa obśmiałaś argument z brakiem wsparcia. Więc może pokaż gdzie je miał. Zgodzę się że nic nie tłumaczy zdrady ale rozumiem ucieczki w swój świat. On wybrał tą ciemną stronę. Czym jest ucieczka w rozwój, rozwijanie hobby. Przecież to często też skutek uzależnienia. Wędkarstwo, żeglarstwo. Kosztem czasu poświęconego rodzinie. Czym jest pęd za pieniądzem i dzieciak z kluczem na szyi? Mniej szkodliwe dla rodziny fakt ale każda ucieczka w swój świat nie jest dobra dla małżeństwa. Tym bardziej gdy pogubimy się w proporcjach.
Yupi pisze o problemach finansowych r11; wszyscy jednogłośnie przyszyli łatkę że są one tylko jego winą. Wierzcie mi na słowo można wpaść w problemy finansowe z dnia na dzień na skutek wielu czynników niezależnych od nas. Nawet na tym forum było kilka takich przypadków.
On zdradzał ją ona zdradzała jego. Można powiedzieć jak sobie pościelili muszą się teraz wyspać. Ale wsparcie daje się obustronnie. To nie układ gdy jeden jest biorcą drugi ma jedynie nastawienie na odbiór.
Kobieta od początku małżeństwa leży i pachnie, depilacja paznokcie, fryzjer. Mama, koleżanki. Ludzie czy to jest wsparcie małżonka? Nie usprawiedliwiam go osobiście uważam że zdrada małżonki to efekt jego zdrad. Ale nie róbmy z niej pokrzywdzonej kobiety, bidulki.
Przecież jak widać ona nawet nie bardzo chce coś zmienić. Przyzwyczaiła się do takiego życia. Nox masz wiele racji w tym co napisałaś.
Graff, Yupi radzą sobie z pomocą wiary co w tym złego. Ich sprawa. Czy każą innym iść ich śladem?
Tu nie chodzi o to kiedy pojawił się Graff ale o to że ma inne zdanie. Udziela rad takich jakie udziela każdy z nas r11; wynikających ze swojego doświadczenia. Drogi którą podąża.
Z czym się spotkał? rpaplaninar1; rfrazesyr1; itp.
Udzieli konkretnych rad np.:
rna wyjaśnienia przyjdzie czas , jak będziecie gotowi na to , to wszystko sobie powiecie , lub nie bo uznacie że nie warto , nie oglądajcie się za siebie w tej chwili za wcześnie , za jakiś czas jak się uspokoicie wtedy popatrzycie na to z góry na spokojnie , teraz doprowadzicie tylko do kolejnej awantury , w tej chwili jeszcze się w was gotuje , pomyślcie lepiej jak tu jedno drugiemu pomagać w codziennym życiu , jeżeli ona nie ma ochoty lub sie krępuje nie zmuszaj jej do niczego , a lepiej sam daj jej dobry przykład , sam coś pokaż , coś lekkiego coś co jej lekko zaimponuje , spodoba się jej , tylko nie zaczynaj od kupowania prezentów lub coś w tym stylu lub jakiejś wykwintnej kolacyjki - to w późniejszym terminier1;
W zamian za co r11; dyskredytowanie. Bo ma inne zdanie. Możliwe że Yupi właśnie takich rad potrzebuje.
Rada ode mnie Yupi. My doradzamy, pokazujemy różne drogi. Ty filtrujesz rozwiązania dla siebie. Na czyich radach się oprzesz Twoja decyzja. Są tacy którym się udało ułożyć wszystko od nowa są też tacy którzy nie chcieli próbować lub nie mieli okazji. Czyje rady dla Ciebie są cenniejsze sam oceń.
Betrayed40.... Piszesz cyt' Są tacy którym się udało ułożyć wszystko od nowa są też tacy którzy nie chcieli próbować lub nie mieli okazji. Czyje rady dla Ciebie są cenniejsze sam oceń"
A gdzie Ci którzy się starali, wybaczali kolejne zdrady, próbowali podnosić ze zgliszcz to, co za chwilę z premedytacja było znowu burzone przez zdradzacza? Aż do czasu, gdy pokaleczeni i ze zrujnowanym życiem i zdrowiem powiedzieli; dość!!! Takich według Ciebie tu nie ma? Tacy nie istnieją? Są według Ciebie przegranymi, którzy nic o zdradach nie wiedzą i nie powinni udzielać rad, a przynajmniej nie takich które nie wszystkim na tym forum się spodobają, np. graff lub Tobie.
Każdy stara się doradzać wspomagany własnymi doświadczeniami, bo niby na czym się ma opierać? Na wyobraźni?
Graff nie jest krytykowany za treść swoich rad, tylko za formę, a to jest lekka różnica.
Piszesz, że może Yupi właśnie takich rad potrzebuje... Może potrzebuje takich, może innych, a może za chwilę wpisze się tu ktoś, bez którego rad, Yupi nie będzie się mógł obejść, a będą zupełnie inne od tych które dotąd tutaj otrzymał. Po to istnieje takie forum jak to, aby każdy mógł napisać, jak widzi konkretny problem i jak by go rozwiązał. Oczywiście fajnie, jeśli wywiązuje się dyskusja na przedstawiony temat, nawet jeśli dyskutujący mocno się kontrargumentują.
W wyniku dyskusji dochodzi do ścierania się różnych poglądów związanych z różnymi punktami widzenia osób prowadzących dyskusję. Określenie zbieżnego (wspólnego) stanowiska, o ile do tego dojdzie, może mieć formę kompromisu lub konsensu. Kompromis na pewno nie polega na nie przyjmowaniu do wiadomości, że ktoś może mieć inny punkt widzenia.
Wszystkie rady udzielone tutaj są bardzo cenne, WSZYSTKIE! Bo pochodzą od ludzi, którzy mają za sobą jakąś historię, jakieś doświadczenia, które nie bez powodu je przywiodły na to forum. Staram się czytać je wszystkie i z każdego listu "wymontować" tez coś dla siebie, co mnie podbuduje i wzmocni.
Graff rozpoczął swój pobyt tutaj od listu prześmiewczego i delikatnie mówiąc nieoględnego względem pozostałych forumowiczów, odsyłam Cię do tego listu! Takimi tekstami nie wzbudza się sympatii. I tak "lądując" zatoczyłam koło...
Czytam rady Graffa (UFF!), co nie znaczy ze muszę się z nimi zgadzać, choć gdyby nie forma, zyskałyby niewątpliwie na przekazie. I tak cytując Twoje słowa, zapytam; Czego mogą się spodziewać w zamian osoby, które piszą tu swoje rady inne niż Twoje i grafa? Dyskredytowania?....
Z pozdrowieniami
M.
Betreyed,
gwoli ścisłości jestem zwolenniczką naprawiania małżeństwa, szczególnie gdy są nieletnie dzieci i nie tylko z tego powodu - to raz.
Nie mam także nic przeciwko temu by szukać wsparcia w wierze, Bogu jeśli ktoś tak czuje i jest mu łatwiej. Jestem daleka od krytykowania tego sposobu.
Nie jestem też zwolenniczką grzebania się w przeszłości i bez końca jej analizowania.
Nie da się jednak małżeństwa uratować jeśli, mówiąc językiem wiary( którym żongluje autor) bez postawy stania w prawdzie o sobie.
Wystarczy przeczytać odpowiedzi autora by widzieć, że unika jakichkolwiek refleksji jak "diabeł święconej wody". Brak chęci by nie powiedzieć że niechęć do tego by skonfrontować z odpowiedziami piszących to stała postawa.
AA, AH, gdyby terapie odbyły się jak trzeba (tzn. z dobrym skutkiem) autor nigdy nie formułował by treści typu: Uciekałem w nałogi bo nie miałem wsparcia w domu.
Tak zawsze zachowują się ludzie którzy wciąż nie chcą brać odpowiedzialnosci za swoje działania. I ta postawa jest znamienna u autora wątku.
Nie wiem jak ma się odbyć ratowanie tegoż małżeństwa jeśli ten który chce ratować sam ratunku potrzebuje.
Cytat
Elixa obśmiałaś argument z brakiem wsparcia. Więc może pokaż gdzie je miał. Zgodzę się że nic nie tłumaczy zdrady ale rozumiem ucieczki w swój świat. On wybrał tą ciemną stronę. Czym jest ucieczka w rozwój, rozwijanie hobby. Przecież to często też skutek uzależnienia. Wędkarstwo, żeglarstwo. Kosztem czasu poświęconego rodzinie.
Wybacz betreyed, ale po tym zdaniu widzę, że nie masz zielonego pojęcia o czym mówisz. Takie porównanie jest wysoce nieuprawnione i zdradza kompletny brak wiedzy na temat nałogów i ich katastrofalnych konsekwencji, nie tylko dla nałogowca ale także dla całej rodziny.
Jeśli porównujesz nałogi z hobby, cóż- nie mam więcej argumentów.
Tak czy owak, autor jest usatysfakcjonowany radami, które niczego szczególnego od niego nie wymagają, ale utwierdzają go w przekonaniu, że z nim jest wszystko ok.
Nie ma sensu więcej rozpisywać się w tym temacie.
Betreyed kilka sprostowań. Nie napisałem że jestem przeciwnikiem pojednania. Wręcz przeciwnie. Druga sprawa, nie napisałem że ona ma mu wszystko wyjawić, jak gdzie i kiedy. Chodziło mi o zwyczajną rozmowę, czego oczekują od siebie, jak widzą dalszą przyszłość itp. Uważam iż taki czynnik ogromnie ułatwi zawiązanie nici porozumienia i będzie okazaniem wzajemnego szacunku i sympatii. Kolejna sprawa- nie dyskredytuję Graffa, tym bardziej za jego poglądy, jednakże chciałbym go poznać przed zawiązaniem dyskusji i wymianą poglądów. Ciebie i Twoje poglądy poznałem, czytając twoje posty, wpisy, komentarze. On jest kompletnie anonimowy. I w tym przypadku trudno na jakąkolwiek sensowną polemikę. To tyle jeśli chodzi o Graffa. Ostatnią sprawą jest temat hobby a nałogów. Uważam, iż całkowicie rozminąłeś się z prawdą stawiając znak równości pomiędzy nimi. Obojętnie na definicje. Nałóg krzywdzi, hobby pomaga, wypełnia. Hobby staje się dopiero nałogiem jeśli jest kosztem innego, za wszelką cenę. Ale wtedy nie mówimy o hobby, tylko o nałogu. Myślę że sprostowałem wszelkie nieścisłości i mamy teraz klarowniejszy obraz.
Taki biały kołnierzyk co wysyła żonę do pracy aby było lżej finansowo? Białych kołnierzyków jest stosunkowo niewielu, bardziej na zasadzie wyjątków potwierdzających regułę. Sporo prawdy w tym co powiedziałeś, Yupi wybierze co mu przypasuje. I tego się obawiam. Patrzę na niego z mojego punktu widzenia - takiego samego alkoholika co on , wierzącego ,zdradzonego, wybaczającego i widzę tylko chłopa, który szuka poklepania po plecach. Może i dobry ten chłop, ale stoi tak w rozkroku , że pęknie na pół. I też mu źle nie życzę , po prostu szkoda mi go.
bardzo dobrze wie o czym pisze , od hobby do nałogu jest bardzo cieniutka granica ,
spotkalem sie z bardzo wieloma przypadkami hobby - nałóg - zdrada:wykrzyknik:wykrzyknik:wykrzyknik ,
"zielone pojęcie" - jest teorią względną pozostająca w warstwach - elixa
można też użyć bladego pojęcia , niebieskiego czy tez braku pojęcia , natomiast społeczność góralska na Podhalu używa też pojęcia trzech prawd
- prowda
- tys prowda
i ,
- gówno prowda
uciekał w nałogi bo nie miał wsparcia , i tu pytanie - a miał ?
"Tak zawsze zachowują się ludzie którzy wciąż nie chcą brać odpowiedzialnosci za swoje działania. I ta postawa jest znamienna u autora wątku."
- zawsze , bez wyjątku , wszyscy , czy tylko ci których znasz ? hm , możesz to potraktować jako retorykę
Niektórzy oczekują bezmyślnego poklepania po plecach, inni kopniaka, po którym może nastąpić upadek albo motywacja do porzucenia inercji i podjęcie działań. Są też tacy, którzy niczego nie oczekują, a tylko dla zmylenia powtarzają w kółko jak mantrę pustą deklarację chęci zmian... Taka luźna dygresja...
Uciekał w nałogi bo jest zaprogramowany przez DDA , brak wsparcia to osobny problem.Brak wsparcia i zrozumienia to jak iskra , która zapala gaz. A gaz już był , zbierał się bardzo długo. Nałogowcy mogą bardzo łatwo przerobić hobby na kolejne uzależnienie. To tylko chemia - adrenalina , endorfiny czy inne hormony , on już jest podatny.Branie pod uwagę odpowiedzialności za swoje działania ? Może chcieć nie wiem jak bardzo i najzwyczajniej nie umieć być odpowiedzialnym. Całe życie bądz okresowo , np w sytuacjach stresowych.
No to się zagotowało. Na początek pozwolę sobie na odpowiedź bez zachowania porządku chronologicznego rozmówców.
Makasiała, Ciebie akurat umieściłem w moim poście w kontekście uwago o rozmowach dotyczących zdrady. Przecież Graff wyjaśnił jak jego zdaniem powinny takie rozmowy wyglądać. Nie żadna szklana bańka ale umiar. Sam piszesz że Yupi ma problem z dojściem do siebie powtórzę w czym ta szczerość ma niby pomóc.
Ci co mnie znają wiedzą że moja wiedza na temat zdrady była pełna. Nie było niedomówień nie było domysłów. Widziałem, słyszałem, przeżywałem. I wiecie co sam fakt fizycznej zdrady nie boli tak jak wiedza. Świadomość tego co się słyszało i kim się było w oczach, ustach najbliższej osoby. Powtórzę, czy Yupiemu to potrzebne? Zgodzę się że niewiedza drąży jak robak, jednak wiedza bywa ciężka do udźwignięcia. Jest takie opowiadanie rDzika kaczkar1; warto przeczytać.
Jak dla mnie Yupi ma na to czas. Mam nadzieję że wyjaśniłem swoje poglądy w tej kwestii czyli rczy teraz potrzebna jest mu ta wiedzar1;.
Elixa r11;piszesz że rnie masz pojęcia o czym mówiszr1;. A skąd to wiesz? Znasz mnie znasz moją przeszłość moje doświadczenia? Zwroty rzawszer1;, rna pewnor1; są takie same jak rnigdyr1;, rczasamir1;. Ton wypowiedzi jedynej słusznej prawdy r11; Twojej.
W skrócie moje doświadczenie corpo szczur (przez 5 lat) imprezy z wszystkimi możliwymi używkami. Nie raz śmieję się ze na podstawie kilku imprez miał bym lepszy scenariusz niż rKac Vegasr1; Opamiętanie po poznaniu żony, dalsze odizolowanie od towarzystwa po wiadomości że będę miał dziecko. Cóż dodać ojciec nadużywający alkoholu (bardzo). Więc nie mów że nie mam pojęcia o czym mówię. Wiesz nie wiem czemu ale ludzie wykazują niezrozumiałą dla mnie wiarę w cudowną moc terapii. Ja jednak bardziej wierzę w rstarca szkiełko i okor1;. Po zdradzie chodziłem na taką terapię pół roku. Bardziej pomógł mi prozac i sport.
Odnośnie mojego zielonego pojęcia ja widzę co innego nie akceptujesz innego punktu widzenia niż Twój. Odnośnie porównania hobby i uzależnień (nałogów). Przykłady? Proszę bardzo czy 20 lat temu ktoś powiedział by że komputery, gry video uzależniają? Nie. Rozwijały percepcję, uczyły myślenia. Teraz mamy takie same odwyki dla graczy jak dla narkomanów czy alkoholików. A przecież to było tylko hobby. Inne przykłady. FB, sieć uzależnienia od portali społecznościowych r11; KTÓRE AKTUALNIE SIĘ LECZY. Nie wiem czy wiesz ale w latach 50 koncerny tytoniowe ukrywały fakt posiadania wiedzy że nikotyna uzależnia. A była to przecież niegroźna używka.
Odnośnie szkodliwości hobby opisał to Apologises (hobby któremu oddajemy się w nadmiarze). Przykład? Proszę bardzo. Mój kolega drift master. Drobny problem. Nie stać go na to. Rozwijanie hobby odbywa się to kosztem ograniczenia funduszy na rodzinę. Córka remontuje sobie pokój za pieniądze z urodzin. Bo tata wydał kasę na oponki. Umiar jak napisałem. Przeczytaj sobie co napisał powyżej Apologises. Jego uwaga na temat rnowegor1; hobby i nałogowcach. I mówię tu o prawdziwym poświęceniu. Kosztem drugiej osoby a nie porannym joggingu wkoło komina.
I pomimo Twojego wywodu nadal nie uzyskałem odpowiedzi na moje pytanie odnośnie uwagi Graffa r11; gdzie było to wsparcie?
No i Maraykee:
Na początek napisz, zacytuj jedno zdanie, jedną część mojego postu w którym stwierdzam że - ktoś nie ma prawa wypowiadać się w temacie - przeczytałem jeszcze raz słowo po słowie. I nie widzę. Sugeruję jedynie Yupiemu na czyich doświadczeniach ma się oprzeć chcąc odbudować małżeństwo. Tych którym się udało czy tym którym się nie udało. Dwie podstawowe grupy.
Proste pytanie czy przygotowując potrawę oprzesz się na przepisie kogoś kto ją przypalił czy kogoś kto zrobił przysmak?
Masz dziwny dar (już się spotkałem z nim na tym forum) wkładania swoich przemyśleń w usta innych. Gorzej że swoją interpretacje czyichś wypowiedzi traktujesz jako przesłanie autora postu. Pytasz co z tymi co się starali, zarzucasz mi że ich nie widzę. Czytaj ze zrozumieniem osobiście zaliczam ich do tych których określiłem rnie mieli okazjir1;.
Podstawową zasadą dania szansy jest postawa zdrajcy (nie jest to moja opinia). Tak więc mamy następujące opcje:
- dajemy szansę, pozytywna postawa zdrajcy odbudowujemy związek
- pozytywna postawa zdrajcy jednak nie potrafimy wybaczyć związek się rozpada
- nikt nam nie daje szansy r11; związek się rozpada, staramy się ale zdrajca i tak dalej robi swoje mając nasze starania w poważaniu.
Nigdzie nie piszę że ktoś nie ma się wypowiadać. Może nie mieć pojęcia o odbudowie związku skoro najzwyczajniej w świecie nie miał okazji spróbować. Jednostronna odbudowa związku przez zdradzonego to żadne odbudowywanie. To próba ratowania czegoś co się skończyło.
Pytasz czego mogą spodziewać się ludzie pisząc inne rady niż moja. Na pewno nie uwag o:
- mamrotaniu,
- radach-bezradach
Pomimo tego że rady te propozycje postępowania były dość szczegółowo opisane. Chyba że najzwyczajniej w świecie nie podobał się komuś autor propozycji.
Odnośnie listu Graffa piszesz o nie wzbudzaniu sympatii r11; obraźliwymi uwagami odnośnie mamrotania skierowanymi do innych userów też nie. Mentalność Kalego. Mimo wszystko dobrej nocy.
Darów to ja mam dostatek, rzeczywiście Jednak niczyich ust swoimi przemyśleniami nie zapełniam, bo zwyczajnie staram się z nikim nie dyskutować, w przeciwieństwie do Ciebie bertayed. Jeśli uważam, że mogę coś doradzić, to robię to, bez czołgania się po wypowiedziach innych, analizowania dogłębnego czy mają rację i udowadniania, że tylko mnie ona przysługuje. To Twoja specjalność, betrayed. A jeśli ktoś się zbuntuje, to z uporem godnym lepszej sprawy, wynajdziesz w jego wypowiedziach zaszłych odpowiedni akapit, wyrwiesz go z kontekstu, zacytujesz i już masz gościa!
Aha! A mamrotanie grafa było obraźliwe, ale dla czytającego. Do tego ja w ogóle żadnego komentarza do tej sprawy nie napisałam, więc nie rozumiem skąd tyle masz przemyśleń na temat tego, jakie mam zdanie na powyższy temat. Jedynie miałam prośbę do grafa o więcej staranności w posługiwaniu się słowem. Reszta to tylko sugestia dla Ciebie, że nie jesteś jedynym zdradzonym tutaj, nie jedyny masz doświadczenie na każdy temat i pozwól że inni też się podziela swoimi radami. Beż narażania się na czyjeś komentowanie. Bo to dopiero jest obraźliwe.
Mimo wszystko miłego dnia życzę.
M.
Ciekawa konstrukcja manipulacyjna, bo działa, choć bardzo niedopracowana;
Ewangelia Łukasza, rozdział 15;
Z życia wzięte:
,,Któż z Was, gdy ma 100 owiec, a zgubi jedną z nich, nie pozostawia 99 na pustkowiu i nie idzie za zagubioną, aż ją odnajdzie. A odnalazwszy kładzie ją na ramiona swoje i raduje się. I przyszedłszy do domu zwołuje przyjaciół i sąsiadów mówiąc do nich: Weselcie się ze mną, gdyż odnalazłem moją zagubioną owcę."
Łukasz zapomniał dopisać, że jak wrócił, to zapitolili mu te 99 owiec i płacząc nad swoją głupotą, cieszył się z tego co mu zostało, bo przynajmniej z głodu od razu nie umrze
Powołanie się na niebo, jako autrytet z którym się nie dyskutuje i zapodanie intencyjnej prawdy objawionej bez związku z zagubioną owieczką, która przecież się sama nie opamiętała, ale zakończenie podbija emocje, sprawia, że większość poczyje się dowartościowana, więc środek nie ważny:
"Powiadam wam, większa będzie radość w niebie z jednego grzesznika, który się opamięta, niż z 99 sprawiedliwych, którzy nie potrzebują opamiętania "
Piękne usprawiedliwienie i furtka dla grzechu. Mało tego, ten kto grzeszy czuje się lepszy, wyróżniony, ten kto ma silną wolę i z sukcesem walczy ze swoimi słabościami, czuje się jak nic niewarty plebs;
Czy ten, kto to głosi, to nie Diabeł Wcielony nawołujący do grzechu ?;
Któż nie chce być tym lepszym i wyróżnionym ?
Pewnie im większy grzech i nawrócenie, tym większa wartość ? bo taka jest interpolacja przesłania;
Spali i wymorduje 5 wsi, zgwałci 1000 niewiast, wylęgną się z tego tacy jak on; przestanie to robić, bo mu się znudzi i więcej będzie wart, niż ten co tego nie robił;
Yupi, chcesz mieć dużą wartość, to musisz bardziej się postarać, tak odbić jeszcze ze 2 razy w drugą stronę, na razie nie powala
W każdej wierze istnieje jakiś stopień manipulacji. Wiem, że nie brzmi to dobrze. Jedna Biblia a wyznań w trzy i trochę. Jest parę takich , które przyciągają szczególnie wielu ludzi po przejściach. Jedne zwyczajnie mamią inne w dużym stopniu dają szansę i wytchnienie.
Biblia jest księgą jednolitą, zawiera jeden główny przekaz, i tak w zasadzie chyba trzeba do niej podchodzić. Oderwanie fragmentu daje sporą możliwość interpretacji. Twoja Yorik daje spojrzenie na ewentualną motywację Yupiego. Wszystko możliwe, nie mam jednak na razie takiego obrazu. Z drugiej strony ta interpretacja daje autorowi nadzieję, że żona się opamięta, jej samej zostaną grzechy wybaczone ,wymazane i kobieta dojrzy i zobaczy nie tylko małżonka, ale i kogoś na kim zacznie jej zależeć. Daje mimo wszystko nadzieję i chłop się tego uchwycił. Czy liczy tylko na cud?
Cała biblia to historia sporu o dobro i zło, Bóg z jednej strony i Szatan z drugiej. Udowadniają sobie który ma rację i wyrywają ludzi ze swoich rąk. Szatan kusi sprawiedliwych Bóg wybacza grzesznikom. Tłumaczenie Mateusza jest takie, że ludzie są ludzie ogólnie są dobrzy i nieliczni ulegają pokusie. Wtedy dobry pasterz idzie po delikwenta i sprowadza go do stada owieczek. Zauważ, że przez całą Biblię Szatan nie uzyskuje przewagi , często dostaje po łapkach. Bóg zawsze jest tym mocniejszym i znajdzie sposób ( lukę prawną? ). Jak tylko Adam z Ewą podpadli ,to po paru pokoleniach dał małą obietnicę Abrahamowi, co doprowadziło przez Dawida do Chrystusa. I problem został rozwiązany -mamy zbawcę. Jak wielka umowa handlowa z niezliczoną ilością punktów z małymi literkami .
Komentarz doklejony:
Swoją drogą Yorik, zakładając, że masz stadko kur i " cygan zły " zwinie Ci jedną to będziesz go gonił czy olejesz?
Apologises, jeden z głębszych wpisów, który by można długo rozwijać;
Mało składna księga przysłów i opowieści, często sprzeczna i nielogiczna, a przekaz emocjonalny ogromny; Każdy znajdzie coś dla siebie w zależności od potrzeb. To dobre źródełko, ale wszystko zależy, od tego, kto z niego czerpie i w jakim celu. To dobre i mocne narzędzie, jeśli ktoś go nie potrafi używać, to może sobie i innym nieświadomie zaszkodzić. Mocne granie na odpowiednich emocjach często wyzwala bezkrytyczny fanatyzm, podstawę sekciarstwa.
Zacytowany wczesniej fragment przez Yupiego, miał emocjonalnie przestraszyć i obrzydzić obcą kobietę z piekła rodem, a do swojej zachęcić przez nasycanie się jej piersiami. Trochę przedmiotowe potraktowanie kobiety, jakby cycki odgrywały najważniejszą rolę, ale wszystkie chwyty dozwolone.., ten akurat cieniutki.
Mnie nie odstraszył i nie zachecił, no chyba, że ktoś jest cyckofilem
Daj Yupi coś lepszego;
Ten akurat przekaz daje znacznie więcej niż przebaczenie czy nadzieje, sprawia, że Ci co błądzą nie czują się potępiani, a cenniejsi i ważniejsi od innych. To dobra struna. Jak się dobrze i mocno uderzy, to płyną w dobrym kierunku. To nic, że nie świadomie. Warto się nawracać, o liczbie mowy nie ma, można ile kto chce.
Mistrzostwo polega na tym, że ogólne wrażenie jest jak napisałeś 99:1, czyli zbłądzone są wyjątki, prawie całe stado się nigdy nie gubi, nie ulega pokusie i wyznacza właściwy kierunek; Ci co zbłądzili, czując się wyróżnieni, ważniejsi, bez wstydu mogą przyłączyć się do stada. Zgarnia się wszystkich, bo ciągle ktoś grzeszy ulegając pokusom, a przy wykluczaniu stado szybko by przestało istnieć;
A stado kur i złodziej, to inna bajka niż zagubiona owieczka. Kura wzięta siłą jest rozgrzeszona, bo to nie jej słabość Za kradzioną trzeba gonic, bo będzie płakała, za taką, która sama odchodzi już nie koniecznie, to jej decyzja; Czujesz różnicę ?
Każdy fragment Biblii ma swoje odniesienia w innych księgach , ten z owcami również. Brakło potwierdzenia i powstała nadinterpretacja. Oczywiście istnieje przesłanie - nie ma czynu którego Bóg nie wybaczy, potęga miłosierdzia i miłości. Ale gdzie obwarowania tego miłosierdzia? Cały system nakazów i obwarowań się nie liczy przy takiej interpretacji. Gdzie choćby przykazania Chrystusowe miłości i prawie standardowe " wstań i idź" , i " nie czyń tego więcej" -powielone choćby w katolickim rozgrzeszeniu?
Z wiarą jest trochę jak z nałogiem ( jakże znamienne w tym przypadku ! ) , powstaje tunelowe myślenie, zawęża się możliwość percepcji i wiele ważnych ,ba istotniejszych przesłań, problemów przemyka niezauważona bokiem. Ludzie z natury są niedoskonali , cóż dopiero ktoś obarczony takimi przypadłościami jak Yupi. Widzi to co chce zobaczyć ,minie wiele czasu zanim zobaczy co się wokół niego dzieje, co bezpowrotnie umknęło.
Co do Biblii, Księga Przysłów jest dość konkretna i wielu z nas tam zagląda. Otwierasz ją w dowolnym miejscu i zawsze coś dla siebie znajdziesz. Polecam Pieśń nad Pieśniami. Z jakim nastawieniem do niej siądziesz takie przesłanie odbierzesz. Wyrwałem kiedyś fragment i o zgrozo zostałem posądzony o pornografię. Zastanawiające ilu ludzi epatuje swą wiarą i nie ma bladego pojęcia co ich Bóg im w swej dobroci przesłał w ich Słowie Bożym.
wy badacze Pisama św. , czy jak będziecie intensywnie myśleć o byku to wyrosną wam rogi ?
dostaliście od Pana wolną wolę - dostaliście , a dostaliście 10 przykazań , też , więc każdy wie dokładnie co ma robić , wybór należy do was , Pana Boga nie trzeba pouczać i przeszkadzać Mu
a Pycha , przez was nie przemawia czasem ?
ale może wróćmy do autora , bo wszystko schodzi na boczny tor , jak praca nad zaistniałą sytuacją ?
A Tobie co dolega? Gdzie tu Boga ktoś poucza? Bóg jest wielki i wszechmogący, ludzie malutcy. Rogi mam olbrzymie nie od myślenia o byku. Przyjemnego dnia. Gdzie ta pycha?
Dzięki wszystkim. Na wstępie proszę Was aby nie robić między sobą tzw zagryziakowa. Każdy ma swoją rację i niech tak będzie. Uszanujmy siebie nawzajem.
U nas trochę lepiej nie wypominam staram się nie myśleć zajmować czym umysł. Może nie mamy w pełni pomysłu na małżeństwo ale mamy chęci. Kiedyś było ciężko i doszły zdrady więc czasami jest ciężej. Jedno jest dobre uczymy się zaufania i nie szukamy przygód z kimś obcym. O problemach finansowych napiszę kiedyś, staram się w jakiś łagodny sposób namówić żonę do szukania pracy, aby stworzyć normalną rodzinę. Wiem, że żona w pewien sposób przyzwyczaiła się do tego, że ja utrzymuję i ciężko jest jej zmienić życie i nastawienie. Może będzie mniej czasu na spotkania z mamą czy koleżankami tylko czas na pracę ale może wtedy zacznie się układać. Musi chcieć ale ja tego za nią nie zrobię. Długi nie są moją przyczyną ale o tym kiedyś. Często żyjemy w chaosie i brak nam porządku, uporządkowania zwykłych spraw i wyznaczeniu swoich obowiązków i odpowiedzialności. Mamy dobry czas gdy nie poruszamy pewnych tematów i gorszy gdy boimy się o czymś rozmawiać. W stylu jest problem ale go nie rozwiążę tylko schowam pod dywan, ale on dalej jest. Szukam wyciszenia i spokoju bo wtedy mogę normalniej funkcjonować i myśleć racjonalnie. Uczę się cierpliwości i wierzę, że pomału bez nerwów i emocji ułożymy nasze życie od nowa. Czas potrzebuje czasu. Może ktoś zna małżeństwo, które przechodziło podobne problemy i udało się Im. Z chęcią bym nawiązał kontakt. Pozdrawiam
Masz dobry obraz całości. Wszystko jest w tym co napisałeś, nie trzeba się doszukiwać. Znajdź tylko właściwe odpowiedzi na to co Cię męczy, spójrz prawdzie w oczy i wypunktuj błędy jakie popełniłeś od początku.
Podstawowe odpowiedzi tu dostaniesz, ale nikt Was życia nie nauczy.
Zastanówcie się na ile do siebie pasujecie i jakie macie oczekiwania wobec siebie.
W sumie dobrze, że dostałeś po głowie, trochę zacząłeś myśleć, żonka też, ale jak zwykle poszła w swoją stronę, zaspokajając potrzeby. Nie ma tego złego. Wszystko zależy jak te doświadczenia wykorzystacie, jakie wnioski z tego wyciągniecie.
Nox dobrze widzi, ze nie macie za bardzo do czego wracać, więc albo idziecie każde w swoją stronę, albo zaczynacie z głową od początku. Nie macie co rozpaczać, bo właściwie nie byliscie z sobą. To, że miałeś blok i nie wykorzystałeś chętnej pani- sorry, nie ma znaczenia, Twoja strata.
Cytat
Żebyś trąbo poczuł, to samo co ona poczuła, gdy ją oszukiwałęś i upokorzyłeś.
Bardziej jej siedzi w głowie jak ją zawiodłeś, niż to co miała z gościem.
Cytat
Nie chce całkowicie stracic w Twoich oczach, sama nie chciała by tego wiedzieć na Twoim miejscu, to może bardzo boleć. Lepiej nie mówić niż kłamać. No i boi się, że jak się dowiesz, w emocjach kopniesz ją w tyłek.
Cytat
Pewnie tak było, przyroda nie znosi pustki. Przy życiu obok siebie, to dziwne, by tak się nie stało. Daleko nie szukała, sąsiad na chwilę uszcześliwił jałowo żyjącą kobietę.
Cytat
Normalne, jesteś facetem, który potrafi wziąć coś na klatę i dokładnie wiedzieć co wybacza, ale niestety pozbawiłeś się tego. Nie masz prawa tego wymagać. Kto Ci uwierzy, że z tą kobietą miałeś jakiś tam blok? Ja też Ci nie wierzę. A skoro miałeś, to jak to udowodnisz? Nawet jesli, to i tak inna samica była ważniejsza niz Twoja. Dałeś jej przyzwolenie na bliskość z kimś innym;
Cytat
Nie ma znaczenia. W zauroczeniu muśnięcie ręki tej osoby ma większą wartość niż całonocne bzykanie z tysiącem orgazmów w różnych pozycjach z kimś innym.
Nawet jesli dostał to samo co teraz Ty, to co z tego? Przynajmniej Ci trochę kobietę rozbudził, Ty tego chyba nie potrafiłeś. Korzystaj i podziękuj panu. Raczej zastanów się, w jaki sposób mozesz dostac jeszcze więcej.
Nie znasz swojej kobiety, podpytaj sąsiada, na co poleciała i co jej potrzeba, on wiedział
Cytat
A znasz jej oczekiwania? Większość kobiet z natury jest uległa, robią rzeczy o których się poetom nie śniło i skoczą za facetem w ogień jeśli w jej oczach jest tego wart, jesli spełnia jej marzenia. Przemyśl to
Cytat
No to nie wiem, czy aż takim normalnym. Jesli Twoja kobieta jest normalna, to chce kochać i być kochaną.
Dziękuję za błogosławieństwo, to miłe, ale zastanów się, czy jesteś pragmatykiem czy wolisz niewiedzę zastępować aksjomatami i ogólnikami, bo to znacznie łatwiejsze, nie trzeba myśleć a wystarczy bezkrytycznie wierzyć..
Gdy żonka ma świadomość, że to głównie ona go uwiodła a on jej nie zranił, będzie go bronić.
Lanie każdego, któremu się żonka wypięła jest śmieszne. Pokazuje słabość i bezradność faceta. Pozatym sam może oberwać i całkiem słusznie. Małżeństwo to nie niewolnictwo oparte na zakazach i nakazach tylko na porozumieniu i świadomości niebezpieczeństw.
Nie byli ze sobą razem, miał ją gdzieś, sam ją zdradził pokazując, że można, a teraz miałby prestensję do gościa, który był pod ręką na zastępstwo, że był ?
Przecież, jak nie ten, to byłby inny;
Czy można mieć pretensję do lodziarza, że loda sprzedał, gdy panna jest pełnoletnia? To ona powinna wiedzieć, czy może i co z tego będzie.
Uznała, że mogła.
Mieć pewność, czy to skończone? Niech się gość określi, albo ją bierze z dobrodziejstwem inwentarza, albo jej nie zna. Potraktowanie jej jak towar za jaj plecami, nie zaszkodzi
Być utrzymanką, to nie to samo co kochanką, choć niekiedy się to pokrywa
Może Wy wcale nie pasujecie do siebie ?
Sporo ludzi to odkrywa dopiero po kilkunastu latach życia w swoich wyobrażeniach czegoś tam, a zderzenie z rzeczywistością jest okrutne.
Komentarz doklejony:
Myśłę Yorik, że masz rację pewnie nie pasujemy i więcej nas różni niż łączy na dzień dzisiejszy. Szczerze nie chcę rozwodu, może i bym spotkał kogoś kto pasuje do mnie jest podobny i bym jakoś sobie ułożył życie. Ale czy jest taka pewność, nie chcę samotności. Poza tym szkoda mi dzieci połowa w klasie córki jest po rozwodach. Czy w nowych związkach są szcześliwsi nie wiem. Chcę znależć sposób na pozbycie się przeszłości i na odbudowę związku, może jakieś pary które miały podobnie, ciężko jest w pojedynkę.
Komentarz doklejony:
Pewnym problemem jest to, że za bardzo dbałem finansowa, zawsze było co jeść, zawsze ubrane, zawsze wczasy, byłem z tego dumny, aż do dnia gdy usłyszałem ty nigdy nic nie kupiłeś, zamurowało mnie, gdy drążyłem temat usłyszałem nie wziąłeś 1000zł i nie zabrałeś nas na zakupy. Może i tak kiedyś więcej zarabiałem i ciułałem a pozniej to i tak przepusciłem. Ale teraz gdy sobię sam nie radzę i proszę żonę pójdz do prawcy trudno jako kasierka słyszę, że absolutnie ona tak nie chce. I tak całe życie. Doszło do momentu, że mamy kilka tysięcy zadłużone mieszkanie ale postanowiłem tego nie brać na siebie jak kiedyś dodatkowe prace legalne badz nie. Gdy siądę i pytam jak to spłacimy żona ucieka. Myślę, że jest niedojrzała pod tym względem, czasmi czuję jakbym miał 3 córki. Skolei jej relacje z córkami są lepsze chce coś zmienić często czuję się jak ktoś do zarabiania bez potrzeby uczuć.
Komentarz doklejony:
No to co was łączy prócz dzieci?finanse,zadłużenia to twoja działka.I tyle.Masz ok 40 i boisz się samotności,człowiek który ma dzieci nigdy nie jest samotny.Nie trzeba brać rozwodu by ułożyć sobie życie.Lepiej być w związku bez miłości,zrozumienia,wsparcia?jak będzie wyglądała twoja ,,przyszłość"z taką kobietą,kiedy dzieci wyfruną.Wtedy nie będziesz się bał samotności?Mieszkanie jest wspólne?żona nie zdaje sobie sprawy że jeżeli odejdziesz/tak po prostu,lub separacja../to ona nie utrzyma mieszkania,nie ma emerytury wypracowanej?Dostanie alimenty a z resztą będzie musiała poradzić sobie sama.
Jedno drugiemu przeczy? Można mu przywalić czteropakiem
Zastanówcie się... Jakiś łepaś... Zdrowo młodszy... Nie jestem do końca pewny kto kogo czego nauczył jak się bzykali. Pewnie on był tylko czeladnikiem i może jakimś cudem awansował na majstra. Tylko tak jakoś wyszło, ze no Fajnie było, ale się skończyło. Z tym, ze oglądać tego łosia codziennie i ignorować jego np. uśmieszek. No weź i nie daj w ryja. Niech będzie, ze kontrowersyjne > o żonie nie myśli się przecież, że puszczalska prawda Yorik?
Za żonę wziąłeś sobie królewnę z różowymi paznokciami i głową pełną ckliwych oczekiwań, zupełnie oderwaną od codzienności, z oczekiwaniami, że będzie się ją wielbić za nic lub może inaczej - za to, że w ogóle jest i błyszczy.
Taką wziąłeś, taką masz. I nagle zaczęło Ci przeszkadzać, że nie podąża za Tobą, nie jest odpowiedzialna, nie idzie do pracy etc. Miała przecież błyszczeć, tylko błyszczeć, tak?
Zderza się w czasie życia z Tobą, z brakiem należytej uwagi, którą obiecywałeś. Nie karmisz pochwałami za różowe paznokcie i nową fryzurę, tylko nagle oczekujesz np pracy. "Co jest?!" No i szuka harlekinowych utopii, znajdując je za ścianą...
Dlaczego Ci o tym mówi? To proste - spodziewa się, że zadziała motywująco i coś na kształt psa ogrodnika. Wraz z jej prawdomównością, ma szansę, że zaczniesz ją wielbić. Znowu, jak kiedyś obiecywałeś. "Popatrz, mogłeś mnie stracić. Nie rób tego więcej".
Dlaczego nie mówi o szczegółach? Nie chce spaść z piedestału, wystarczy, że miała romans, po co tracić w Twoich oczach, że na stole, na tylnym siedzeniu auta, że w publicznej toalecie, że oral, że wtedy, gdy Ty za ścianą etc. W obawie, że któraś z chwil byłaby dla Ciebie obrzydliwa, nie mówi.
Zrozum, jej zdrada ma być dla Ciebie motywacją, by wielbić księżniczkę dalej na jej zasadach i wedle jej oczekiwań. Jest szansa, że jak jej plan się uda, całość winy weźmiesz na siebie, a ona będzie mogła dalej tylko malować paznokcie
...żeby nie było...Nie pochwalam Twojej zdrady. Zupełnie nie ma znaczenia, że miałeś blokadę i konsumpcja nie do końca.
Zupełnie nie pochwalam alkoholu i tego, co określasz jako uzależnienie od hazardu, pornografii i seksu. Zamiast zacząć działać, poszedłeś na łatwiznę, na kształt "zrobię sobie dobrze", jak życie pokazało, zupełnie, jak żona.
Nie pochwalam niekonsekwencji - chcesz mieć żonę zajmującą się domem i jednocześnie wymagasz, by poszła do pracy. Nie obraź się, że gdzieś tam przestałeś sobie w życiu radzić (również finansowo), więc trzeba na kogoś przerzucić winę - to jej wina, bo pracy nie miała. No nie miała, bo wziąłeś sobie za żonę kobietę, której na starcie dałeś sprzeczny sygnał. Zdecyduj się - ma tylko błyszczeć czy również dotrzymywać Ci kroku?
Pogubiłeś się w tym, czego chcesz. Obrana rola jedynego odpowiedzialnego za dom też chyba przemyślana nie była. Po męsku chciałeś stanąć na wysokości zadania, podczas gdy rzeczywistość pokazała, że nie bardzo dajesz radę. A potem sam nie wiedziałeś czy większe pretensje masz do niej czy do siebie...
Reasumując...
Jesteście zupełnie różni z różnymi oczekiwaniami, różnymi apetytami na życie.
Zapodałeś sobie rolę, której nie chcesz/nie potrafisz sprostać.
Oczekiwałeś od żony tego, co potem wziąłeś za wadę i poniekąd masz to za powód rozgrzeszający Twoje poczynania.
A żona - księżniczka, umiejętnie wykorzystuje Twój brak zdecydowania, obarczając całkowitą winą.
Yupi, moim zdaniem jesteś tym z przypadków, gdzie trzeba zupełnie i do zera rozwalić ruinę i albo zacząć od nowych fundamentów, albo w cholerę wyzbyć się tego poletka... W obecnym układzie - sfrustrowany i pozujący na głowę rodziny maczo, który nie może sprostać swoim założeniom i nimfa z odpowiedzialnością gimnazjalistki - Wasz związek nie ma szans.
Przestań się oszukiwać, a zacznij zastanawiać, czego chcesz i czy masz na to szansę.
A propos sąsiada...ja bym mu raczej podziękowała tym piwem niż przywaliła
Cytat
Uciekłeś w nałogi bo nie dostawałeś wsparcia w domu? Och, co za tkliwa historyjka.
Czy nie jest tak, że każdy uwikłany w nałogi człowiek próbuje się usprawiedliwić obwiniając innych za swoje wybory?
Jest w tym stylu życia jaki preferowałeś przez lata jakiś Twój udział, czy wszystkiemu winna jest mało ambitna żona z różowymi paznokciami?
A co się stało z tymi uzależnianiami Twoimi? Odpadły tak nagle od Ciebie, nie ma już nich?
Ludzie lata na to poświęcają by wyjść z nałogów, uczęszczają na terapie, grupy wsparcia, a Ty już czysty?
Nawet jeśli już nie praktykujesz tych destrukcyjnych zachowań, to przecież one są wciąż w Twoim umyśle.
A jak ta mało ambitna żona znosiła Twoje wyskoki, jak sobie radziła emocjonalnie?
Przecież to oczywiste, że nałogowcy nie są zdolni do tworzenia bliskich więzi, choć wciąż o nich rozprawiają że tak bardzo ich pragną.
Z tego beztroskiego zaspakajania swojej osobistej pustki wyrwała Cię nagła zmiana żony, choć pięknej i zadbanej to jednak nie mającej mocy by rozprawić się z Twoją pustką -stąd tyle uwag pod jej adresem, które służą głównie temu żeby przypadkiem nie przyjrzeć się bliżej sobie.
Jej romans na chwilę wyrwał Cię z odrętwienia w jakim przez lata funkcjonowałeś, ale na tym koniec.
Piszesz, że chcesz ratować wasze małżeństwo, ale głównie zajmujesz się tym czego żonie brakuje, wciąż wierząc i utwierdzając się w tym przekonaniu, że gdyby ona "to" miała, Ty byłbyś pełniejszy i szczęśliwszy. A co z Tobą? Niczego nie musisz w sobie poprawić?
Komentarz doklejony:
Elixa
Muszę wiele w sobie poprawić zapewne tak jak i Ty i wielu innych.
Ludzie którzy są uzależnieni też są ludzmi i tak samo potrzebują uczuć. Korzystałem ze wsparcia mitingów AH czy AA. Ale najwięcej ufam i kożystam z Boga który uzdrawia tak jak 2 tyś lat temu. Od 1,5 roku nie piję i kilka lat nie gram, nie myśl że, jest łatwo jest czasami bardzo trudno. Ale wiem co jest dobre a co złe " Od wszelkiego zła z dala się tzrymajcie " - cytat z Biblii.
I jeszcze jedno : Najwięcej miłości potrzebują Ci których najciężej kochać. pozdrawiam
Komentarz doklejony:
Myślę jeszcze, że nie dokońca sobie wybaczyliśmy. Co to jest wybaczenie, to tak jakby tego nie było, niewracanie nigdy do tego co było. I to jest ciężkie ale wierzę, że miłość zakrywa wszystko. I do tego będę dążył. Piszę tak i tak myślę mając lepszy czas który często przeplatany jest stanami depresyjnymi i nerwicowymi. Życzę każdemu kto zostanie zdradzony lub zdradza aby szukał sposobu naprawy związku. Często wychodzimy i szukamy po świecie co jest blisko u nas w domu. Uczę się kochać i nowego życia z Bogiem.
Cytat
A skąd te długi? To za żonine różowe paznokcie się nazbierało, że aż komornik musi wejść wam na chatę?
Ktoś jest odpowidzialny za ten stan rzeczy? Wspominałeś o hazardzie?
Jak chcesz odpuścić finanse a jednocześnie zadbać o relacje?
To dojrzała postawa wg Ciebie?
Cytat
A ktoś powiedział, że nie są? Tyle że nie są zdolni do budowania więzi, nałogi to wykluczają gdyż powodują zaburzony obraz rzeczywistości.
W nałogi się wchodzi i w nich trwa z jakichś konkretnych powodów, tymi powodami są zaburzenia osobowościowe. Masz ich świadomość?
Masz chłopie poważne problemy i bynajmniej nie o skok małżonki w bok tutaj chodzi tylko. Zamiast stanąć do generalnego remontu, chcesz sobie zrobić pobieżny zabieg kosmetyczny, marząc naiwnie że wszystko się jakoś samo rozwiąże i poukłada.
Cytat
Więc potrzebujesz solidnego terapeutycznego wsparcia by ostatecznie się z tym uporać.
Przecież Twojej małżonce musiało być bardzo ciężko kiedy robiłeś to co robiłeś.
Pewnie zgłaszała pretensje, ale któż by jej słuchał
Wygląda tak jakbyś do końca nie był świadomy jakie konsekwencje emocjonalne poniosła cała rodzina w związku z Twoją aktywnością.
To co Cię boli teraz to zranione ego. Świadomość, mam nadzieję że nadejdzie w postaci olśnienia. Także pozdrawiam.
Jeśli ślub z rozsądku to pytanie czy miłość kiedykolwiek była w waszym związku? Jeśli jej nie było to o co masz walczyć?, do czego wracać?
A moze instytucja małżeństwa jest tak trwale wdrukowana w Twoją ideologię i wiarę, że innej drogi po prostu nie widzisz?...
Jeśli nie było więzi, silnego uczucia, wspólnych pasji lub przynajmniej WSPÓLNYCH działań to o co chcesz walczyć? A to właśnie między innymi wspólne działania, cele budują poczucie więzi. Banalne ale prawdziwe.
Myślę, że łatwiej jest "odbudować" czy też przemodelować związek PO, jeśli kiedykolwiek były SILNE podwaliny, do których można się "dogrzebać". Czy u Was były?
Co do ról jakie przyjeliście (Ty jako żywiciel rodziny), no cóż obydwoje się na to zgodziliście, więc dlaczego to nagle ma się zmienić? Twoja żona przyjęła ten model z powodu lenistwa, u Ciebie był to tryb stereotypu. Myślę, że w Waszym związku są inne obszary wymagające pilniejszych zmian.
Cytat
A kto to myśli w młodym wieku o konsekwencjach ? To nie książka, od tyłu nie da się przeczytać. Było fajnie , mniej więcej się spasowali w swoich wizjach o tym jak powinna wyglądać rodzina, decyzja o ślubie zapadła , bo był mus, reszta miała się ułożyć. To często występujący w przyrodzie scenariusz , a że życie go "prostuje"... Cóż...
Cytat
Niby tak, ale...
Wszystko zależy od intensywności swędzenia, zmienny jest tylko jego punkt widzenia
Komentarz doklejony:
Yupi,
Cytat
Cytat
Yupi, teraz chcesz być świętszym od papieża? Popadanie w skrajności ma być sposobem na życie?
Żona podziela Twoje zainteresowania? Chodzi mi o te ostatnie, oczywiście. Czy czasami nie jest to Twoja kolejna ucieczka od bliskości ?
Ciekawe, że te wątek pominąłeś w swojej historii:-))
Do zbytniej żarliwości religijnej zawsze podchodze z pewną rezerwą... No i proszę.... Hipokryzja w religijnym wymiarze;-))) Stwierdzę brutalnie, nawet pielgrzymka do Częstochowy Tobie nie pomoże!
Tak, Jak zwykle mentalność Kalego.
Wyraźny akcent był na panią z którą był jakiś blok i tyle.
A gdzie te panie z którymi bloków nie było?
Kolejny przykład odwrócenia obrazu sytuacji, który czuć było po kościach. I kto tu jest ofiarą, komu pomoc bardziej potrzebna?
Kto zawinił?
Na ogół przyjmuje się, że ten kto pierwszy wyraźnie przekroczył granice; Potem to czysta hipokryzja mieć jakiekolwiek pretensje.
Yupi, tak Cię męczy co ona z gościem robiła i to, że nie chce powiedzieć; Skoro poszedłeś w stronę biblii, to wypadało by być uczciwym do bólu i nie żyć już w oszustwie i zakłamaniu wobec bliskiej osoby;
Może pierwszy zliczysz kobiety z którymi zdradziłeś, ile razy o niej zapomniałeś i opowiesz żonie w szczegółach co z nimi robiłeś i jak było Ci dobrze, żeby zrozumiała, że było Ci to potrzebne.
Jest mały problem, strasznie ją tym upokorzysz, a jej resztki świata w którym żyje, mogą natychmiast runąć, staniesz się śmieciem, którego już nigdy nie będzie szanować;
Wtedy zapytaj, co robiła z kochankiem, jeśli będzie chciała, to powie.
Najprawdopodobniej znalazła zrozumienie, poczuła się kobietą, a reszta sama poleciała. W takich układach seks nie jest najważniejszy; ale dla żarliwie religijnego męża, który w tajemnicy obracał niejedną, to przecież wielki problem nie do zniesienia
W każdej religii, wierze są zasady, reguły. Bezwarunkowe ich przyjęcie nic nie daje. Chyba wiesz o tym? Isnieje również ucieczka w wiarę, tam jesteś na starcie przyjęty i zaakceptowany. Wiara niesie też przesłanie, jesteś coś wart, Twoje życie ma wartość i sens, jesteś godzien wybaczenia, zmycia grzechów. Tylko, że trzeba coś z siebie dać.
Przed nami nie musisz być uczciwy. Jednak rekomenduję uczciwość wobec siebie:-) Twoja wiara to forma kolejnego eskapizmu. Najpierw był alkohol, prostytutki itd., masz charakter nałogowca i tyle. Z różnych nałogów można wyjść, ale trzeba to WIDZIEĆ i działać a nie zasłaniać się wiarą...
już lepiej niech będzie nałogowym dewotem, bo widać, że to taki typ co z nałogu na nałóg przeskakuje.
Cytat
(...) zdradzałem w czasopismach, na internecie i wreszcie z prostytutkami.
Yupi, ja wiem, że sloganowo każdy ma prawo do błędu i możliwości nawrócenia, toteż Twoje hazard, prostytutki etc. nie przekreślają Cię, jako człowieka, skoro teraz TenNaGórze i jego nauki wyznaczają Twoją drogę. Ale zupełnie nie rozumiem katuszy, które przeżywasz w związku ze zdradą żony. No kto, jak kto, ale taki nawrócony, powinien umieć wybaczać, szczególnie, gdy samemu ma się za kołnierzem niezłe bagienko
Nawet nie trąci, tu wieje hipokryzją na odległość
Może zamiast tylko głosić, zacznij żyć tym, co głosisz
Tak swoją drogą, nigdzie nie napisałeś czy o Twoich wybrykach żona wiedziała. Jeśli tak, rany...ona musi być aniołem, nawet z tym swoim lenistwem, brakiem odpowiedzialności i różowymi paznokciami
Yupi. Wiesz co mu wtedy radziłem? Żeby poszedł do klasztoru, zamknął wrota furty od środka i wypier... wypieprzył klucz do studni na dziedzińcu. Już faktycznie chyba bezpieczniej było jak chlałeś Dziwek nie pochwalam bo po co na nie wydawać kasę jak darmowego towaru tego pokroju jest opór? A hazard? Lepiej byłoby jakbyś pograł w totka. Cztery złote jak z plusem a emocje podobne. Zapytaj pierwszego z brzegu emeryta stojącego w kolejce do kolektury jak jest jakaś kumulacja A reguła zakonu? Najlepiej do Kamedułów. Tam wstęp kobiety mają tylko kilka razy do roku to żona będzie Cię mogła odwiedzać Będziesz się za nią modlić by trzymała nogi razem i może wtedy kto wie?
do autora , czeka cie długi proces , ale kiedy jest praca jest i efekt pozytywny , głowa do góry będzie dobrze cierpliwość i wytrwałość
Zmiana tematu. Jest sporo cennych uwag na Twoją historię Yupi. Najważniejsze to nieumiejętność radzenia sobie z emocjami, uczuciami, wpadanie i zamienianie różnych nałogów. Przyczyną może być Twoja przeszłość ( niczego nie napisałeś o domu rodzinnym, dzieciństwie ) lub/i ewentualne zaburzenia osobowości. Jest to problem, z którym powinieneś się rozprawić, przepracować. Tamten świat nie rozpłynie się sam w cudowny sposób. Druga sprawa to wpływ Twoich poczynań na Twoją żonę. Twoje nałogi nie przeszły wobec niej bez echa, kobieta jest współuzależniona , które rządzi się swoimi prawami. Powinieneś znać temat z AA i terapii jeśli taką przechodziłeś. Pamiętaj też o Twoim wpływie na dzieci (DDA).
Podałeś swój stosunek do trwałości małżeństwa. Na pewno czytałeś Ewangelię Mateusza, jest tam potwierdzenie Twoich przekonań, jak i jeden jedyny wyjątek od tej reguły -rozwód z powodu cudzołóstwa. Rozmawiaj dalej na tym forum , myślę, że korzyści będą płynęły w obie strony.
Abyś zachował rozwagę i aby twoje wargi strzegły wiedzy
Bo wargi obcej kobiety ociekają miodem a jej usta gładsze niż oliwa
Lecz jej koniec jest gorzki jak piołu, ostry jak miecz obosieczny
jej nogi zstępują do śmierci, jej kroki prowadzą do piekła
Abyś nie rozważał ścieżki życia, jej drogi są niestałe, że nie poznasz ich
Teraz więc synowie słuchajcie mnie i nie odstępujcie od słów moich ust
Oddal od niej swą drogę i nie zbliżaj się do drzwi jej domu
Abyś nie oddał obcym twojej sławy, a twoich lat okrutnikowi
Aby obcy nie nasycili się twoim dobytkiem, a twoje prace nie zostały w cudzym domu
I abyś nie jęczał u kresu swych dni, gdy twoja skóra i ciało będą zniszczone
I nie musiał powiedzieć O jakże nienawidziłem karności i moje serce gardziło upomnieniem
nie słuchałem głosu moich wychowawców i nie nakłaniałem ucha ku tym, którzy mnie nauczali
O mało co nie wpadłem we wszelki nieszczęście wśród zebrania i zgromadzenia
PIJ WODĘ Z WŁASNEGO ZDROJU i wody płynące z twojego zródła
Niech rozproszą się twoje zródła a po ulicach strumienie wód
Niech należą tylko do ciebie a nie do obcych wraz z tobą
NIECH TWÓJ ZDRÓJ BĘDZIE BŁOGOSŁAWIONY I CIESZ SIĘ ŻONĄ TWOJEJ MŁODOŚCI
NIECH BĘDZIE JAK WDZIĘCZNA ŁANIA I ROZKOSZNA SARNA, NIECH JEJ PIERSI ZAWSZE CIE NASYCAJĄ NIEUSTANNIE ZACHWYCAJ SIĘ JEJ MIŁOŚCIĄ
Dlaczego synu mój masz zachwycać się obcą kobietą i obejmować piersi cudzej
Gdzyż drogi człowieka są przed oczami Pana i waży on wszystkie jego ścieżki
Niegodziwego schwytają jego własne nieprawości i uwikła się w powrozy swego grzechu
Umrze z braku karności i będzie błądził z powodu swojej wielkiej głupoty.
Żałuję, że nie szukałem wcześniej Boga bo zmarnowałem masę lat, nie szukałem Jego mądrości. Tak co siałem to zebrałem. Ale walczę aby przebaczyć również sobie co nie jest łatwe gdy ma się rozeznanie co jest dobre a co złe. Wierzę, że nigdy nie napiję się nie zagram i nie zdradzę i to początek mojego nowego życia. Bo stare przeminęło i wszystko stało się nowe. Mądrość ludzka jest dla Boga głupotą. Sami decydujecie jaką drogę wybierzecie. Bóg cieszy się przede wszystkim najbardziej z nawróconego grzesznika. A jeśli ktoś nie wierzy, że warto żyć wg Bożych drogowskazów to szkoda bo jest tutaj pielgrzymem i warto mieć Wiarę i życie wieczne. Zadam mu pytanie i niech pomyśli A CO JEŚLI BÓG JEST.
Moja żona również się nawróciła i jest bardziej duchowa niż ja, należymy d takiego zboru i szczerze jest tu dla mnie nieraz za duchowo. To ja bardziej jestem realistą ale z Bogiem.
Nie jest nam łatwo odwrócić się od świata ale tak jest na początku tej drogi. Na początku jest ciężko bo przeciwnik nas stracił a wielu ludzi posiada więc zyją beztrosko grzesząc niech mają odwagę pójść za Bogiem dopiero przeżyją zawirowania ale warto bo Bóg jest Drogą Prawdą i Życiem
Poleca stronę warszawskich zborów chrześcijańskich SCH Północ lub Spichlerz.
Wow dopiero zacznie się pewnie nagonka "wierzących" ludzi na mnie. Niech Bóg was błogosławi.
Cytat
A ja znam takie powiedzenie : " Chciałaby dusza do raju, ale grzechy nie dają"
Na zakończenie : jestem wierząca, ale na hipokrytów ( zwłaszcza takich namolnych w "nawracaniu" ) mam alergię, choćby się nogą żegnali i zaklinali jacy to oni teraz święci i uduchowieni. Może po prostu interes odmówił Ci współpracy po tylu latach dymania i chlania i zacząłeś się nudzić, to znalazłeś powołanie do czego innego. Najważniejsze, żeby się coś działo, Ciebie po głowie głaskano i składano ręce do oklasków. No i nareszcie znowu jesteś w centrum uwagi, co ?
Tyle możecie najeżdzać.
Amen.
Swoją drogą, kolejny raz potwierdza się reguła, że im więcej "bogobojności" słownej, tym większe grzęzawisko...
do rzeczy :
jak sie zabrać do tego ? najlepiej zacząć od siebie , - wszystko przyjdzie z czasem , jesteś sam w stanie zrobić to co zamierzasz ,jeżeli sam narobiłeś bałaganu to jesteś w stanie posprzątać , nawet jeżeli żona nie ma ochoty lub nie chce sie jej z powodu lenistwa , bez Ciebie ona nie wiele może , myśl , analizuj , ucz się na własnych błędach , na początek próbuj wyjść z depresji , abyś był sprawny do działania , ( auto na przebitej oponie nie pojedzie) , a rodzina twoja żona i dzieci potrzebują ciebie , znajdż sobie zajęcie które będzie sprawiało ci przyjemność ( fotografia , sport , jakis klub , sam wiesz najlepiej ) , odrzuć wszelkiego rodzaju substancje uzależniające typu alkohol , papierosy , narkotyki , oraz wszelkiego rodzaju używki , zwracaj uwagę na pogodę to ważne i to bardzo , odrzuć jakikolwiek nałóg , hazard , rozrywki ( prostytutki) itp nie pozwól aby twoim umysłem zawładnęły myśli które sprawiają ci ból , znajdź kogoś kto ciebie wysłucha , postaraj spotkać sie z nim raz na jakiś czas , jak będzie to kobieta nie przekrocz pewnego progu - bo znowu dostaniesz od życia i lepiej aby ona to też rozumiała , staraj się wychodzić do ludzi i radość ma zagościć w twoim sercu , nie próbuj w żaden sposób mścić się na kimkolwiek , bo obróci sie to przeciwko tobie wcześniej czy później , i nie proś o to Pana Boga , jeżeli Bóg będzie chciał kogoś ukarać to w swoim czasie to nastąpi twoja pomoc nie będzie mu potrzebna , jeżeli poczujesz się oszukiwany , nie reaguj gwałtownie zawsze próbuj to wytłumaczyć sobie logicznie i w delikatny sposób , w sytuacjach podbramkowych nie rób nic emocjonalnie , wycofaj się przeanalizuj i dopiero plan działania , ale rozsądny , bądź elastyczny i dobry dla ludzi nawet tych którzy robią ci krzywdę , nie znaczy to że nie możesz się bronić , ale atakuj w ostateczności , serce będzie ci podpowiadało co masz robić dalej , wszystko będzie wymagało czasu i dużej cierpliwości , nie bij swojego sąsiada , myślę że więcej frajdy sprawi tobie to jak pokażesz mu jaki jesteś zadowolony czy radosny , olej go z góry na dół ,
danie wam tu na tym forum konkretów równa sie z rozszarpaniem przez część z was danego związku , wy i tak wiecie lepiej i zawsze macie rację , grupa wzajemnej adoracji wie najlepiej którą drogę wybrać , )
Komentarz doklejony:
czasem pomoc przychodzi od Niego w ostatniej sekundzie .
życze powodzenia
W domu lepiej jak nie wracamy do przeszłości tylko staramy się normalnie żyć. I tak chyba trzeba jakoś zamknąć przeszłość i ratować co się da. Będę starał się zmieniać a nie na siłę zmieniać innych, zaczynam od siebie obym miał siłę. Tak myślę skąd u nas się tak pogmatwało i nie jest to jeden problem tylko nałożyło się kilka. Tak to bywa w związkach. Dzisiaj wiem, że każda ucieczka w jakiś nałóg jest zła czy to alkohol, hazard lub pracoholizm, słodycze czy zakupy to wszystko lub pojedyńczo niszczy. Niby wolność a zniewolenie ale czas nas uczy co wybierać. Jesteśmy z żoną różni, mamy różne potrzeby ale podjąłem decyzję pracować nad sobą i związkiem, obym zawsze miał motywację. Poszukam wspólnych rzeczy które nas będą zbliżać i cieszyć. Wspólny czas myślę to już coś za dużo było życia osobno a to oddala a nie przybliża. Dzięki
Komentarz doklejony:
Dziękuję za słowo wsparcie szczególnie pewnym osobom.
I rzeczywiście odbudowę należy zacząć od siebie samego.
patrz na pogodę , w ciemne pochmurne dni lub zimową porą będziecie żle sie czuć oboje , ciemne myśli was będą nachodzić te myśli będą was wykańczać , wtedy powinieneś coś wykombinować aby się wspierać nawzajem lub zająć czymś czas , wymyśl coś na takie dni aby nie nachodziła was depresja , bardzo ciężka choroba , nie pozwól aby w tych momentach dochodziło do awantur , jeśli będzie chciała zostać sama pozwól jej na to , ale bądź w pobliżu , czuwaj nad wszystkim dyskretnie , nie pokazuj swojej dominacji , dopilnuj aby atmosfera w waszym domu się ociepliła dla was wszystkich nie zapominaj o dzieciach to ważne aby relacje między nią a nimi też były ciepłe , módl się i proś Boga o wsparcie i nie przestawaj , On wam pomoże
jeżeli po jakimś czasie zobaczysz choć lekka poprawę to będzie dobry znak , ale będzie cię kusiło do różnych rzeczy tych gorszych które opisałem poprzednio , lub o których sam wiesz najlepiej , nawet nie próbuj żadnych z nich bo zepsujesz , pomyśl wtedy na czym ci bardziej zależy , i nie wmawiaj sobie że to tylko ten jeden raz bo przegrasz - pamiętaj o tym , nawet jednego papieroska - pamiętaj
pozdrawiam i powodzenia życzę
Z pozdrowieniami
M.
więc proszę głębiej się nad tym zastanowić , w sumie to sama siebie obraziłaś
" Zaraz się dowiem, że nie dorosłam i jestem na niższym poziomie rozwoju" ,
z jakim otoczeniem ? przecież to ich sprawa nie otoczenia , jeżeli ona nie rozumie i nie chce podjąć tematu trzeba jej to pokazać ,ale nie na siłę tylko dobrym przykładem , chyba jakoś sie zgodziła wyjść za mąż za niego , ale po drodze się pogubili , a jest szansa aby się pojednali , nawet jeżeli tego nie rozumie teraz , to nie znaczy że w przyszłości nie zacznie jej zależeć , ale na siłę nic autor nie zrobi , w tej chili mają do siebie takie zaufanie jak ja do ciebie , musi udowodnic jej że zależy mu na niej i sprawić aby jej zaczęło zależeć na nim , ona sama do tego nie dojdzie , heheh nie ma takiej mocy , bo zrobiła to co zrobiła , on czuł się samotny i z jej strony był brak uczuć więc poszedł w swoją stronę (źle) , ona czuła się nie kochana więc poszła w swoją stronę ( też źle ) , zawinili oboje z tym że u niego doszły nałogi i inne rozrywki , więc teraz pozbierają do kupy ten związek i nikt i nic w tym nie powinien im przeszkadzać , a tylko chuchać i dmuchać aby się udało , jest wola z obu stron to najważniejsze , nawet jeżeli ona o tym nie mówi , ale on widzi że jest ku temu u niej malutka iskierka w tym kierunku na odbudowanie tego związku to bardzo dobry znak i nie moze tego zepsuć , a wykorzystać
jeżeli piszę aby autor coś zrobil dla niej , coś miłego , ale nie zaczynał np. od kolacji ze świecami hohohoh , bo ona pomyśli że chce ją czymś takim przekupić , ale np. po męczącym dniu może zaproponować jej masaż nóg , stóp itp. będzie to bardziej pomyślne i bez wygórowanych ambicji , ale jeżeli ona powie że nie chce to delikatnie powinien się wycofać i nie nadskakiwać , w relacjach z nią powinien mu zawsze towarzyszyć dobry humor , delikatność , elastyczność , od czasu do czasu powinien włożyć też między wiersze jakiś żart który rozładuje atmosferę , i który sprawi jej radość , nie wierna i on nie wierny , zawinili oboje , ale jak poczują wreszcie wiatr w skrzydła i to uchwycą nie ma takiej siły aby mogła ich rozbić , nie po takich doświadczeniach
człowiek który wykorzystał sytuację i wszedł miedzy tych małżonków zostanie na pewno ukarany , to tylko kwestia czasu i bez pomocy któregokolwiek z nich , wiedział o sytuacji był ich sąsiadem , i na sto procent kara go nie ominie ,
chyba że też zacznie pracować nad sobą i zrobi coś bardzo dobrego bezinteresownie , ale taki musiał by to zrozumieć , a tak cóż dostanie po dupie za wszystko i pewnie nawet nie wyciągnie wniosków dlaczego się tak dzieje ,
ja osobiście życzę im jak najlepiej i pomodlę się w ich intencji
jeżeli dalej nie rozumiesz to przestań patrzeć na to przez pryzmat swoich doświadczeń
mimo wszystko pozdrawiam Ciebie i ponownie autora
Cytat
Z niedowierzaniem czytam graff Twoje rady- bezrady i zadaję sobie pytanie skąd Ty czerpiesz inspirację do produkcji tak zmasowanych niedorzeczności.
Życzysz dobrze małżeństwu autora, ale robisz wszystko by ten przypadkiem nie mógł mieć żadnych refleksji.
Odstręczasz go od jakiejkolwiek analizy jego postępowania, uniemożliwiając mu zmianę/rozwój, jednocześnie częstując go bezwartościowymi frazesami (jak m.in wyżej cytowane) i truizmami w oszałamiającej liczbie.
Jestem skłonna twierdzić, że zamiast pomagać - a do takiej roli aspirujesz, szkodzisz mu i to bardzo.
więc błyśnij i oświeć nasze niedorozwinięte organizmy ku chwale twojej , a splendor szerokim potokiem spłynie po tobie , będą ci dziękować wszystkie pokolenia zdradzonych i zdradzanych , pomniki będą ci stawiać i chwała tobie na wieki ,
niech autor zrobi to co uważa za stosowne
the end
http://www.zdradzeni.info/news.php?readmore=4725&rowstart=40
Tyle że pojawił się drobny problem. On jest zwolennikiem spróbowania odbudowy co jak widać z postów powyżej nie każdemu się podoba. Jakie może mieć pojęcie o odbudowywaniu relacji w związku ktoś kto nie chciał spróbować lub ktoś kto najzwyczajniej w świecie nie miał okazji.
Apologises piszesz:
rWydaje mi się , że tu nie chodzi o jakąś wielką kasę, przyzwyczajenie do tego że jakaś jest. Co to za kasa przy nałogowcu?
Byś się zdziwił jaką kasą potrafią obracać nałogowcy. Nie słyszałeś nigdy o uzależnieniach białych kołnierzyków? Sam mam kilku znajomych którzy rnie stronią od używekr1; r11; wielu by chciało mieć komfort finansowy jaki mają. Tak gwoli sprostowania.
Makasiała piszesz że koniecznie muszą sobie wszystko wyjaśnić. Być może ale czy akurat teraz? I czy muszą. Czy wiedza jest konieczna. Jeśli tak to jaka? Ile razy gdzie dlaczego? Wielu z nas do dzisiaj nie wie dlaczego. Ile zdrad tyle powodów. Czasami podobne czasami całkowicie inne. Dla jednego wiedza, rozmowa będzie zbawienna. Dla innego będzie gwoździem do trumny. Czy potrzebne to Yupir17;emu. Wątpię. Nałogowiec r11; czyli człowiek niestabilny emocjonalnie. Osobiście odbieram to jako słabość. No i teraz gdy wychodzi na prostą (z pomocą AA również) teraz ma się zająć rozprawą z przeszłością. Czy to aby stosowna pora.
Fakt narozrabiał i tego nie ukrywa dlaczego numer małżonki, odreagowanie zemsta lubr30; nuda. Elixa obśmiałaś argument z brakiem wsparcia. Więc może pokaż gdzie je miał. Zgodzę się że nic nie tłumaczy zdrady ale rozumiem ucieczki w swój świat. On wybrał tą ciemną stronę. Czym jest ucieczka w rozwój, rozwijanie hobby. Przecież to często też skutek uzależnienia. Wędkarstwo, żeglarstwo. Kosztem czasu poświęconego rodzinie. Czym jest pęd za pieniądzem i dzieciak z kluczem na szyi? Mniej szkodliwe dla rodziny fakt ale każda ucieczka w swój świat nie jest dobra dla małżeństwa. Tym bardziej gdy pogubimy się w proporcjach.
Yupi pisze o problemach finansowych r11; wszyscy jednogłośnie przyszyli łatkę że są one tylko jego winą. Wierzcie mi na słowo można wpaść w problemy finansowe z dnia na dzień na skutek wielu czynników niezależnych od nas. Nawet na tym forum było kilka takich przypadków.
On zdradzał ją ona zdradzała jego. Można powiedzieć jak sobie pościelili muszą się teraz wyspać. Ale wsparcie daje się obustronnie. To nie układ gdy jeden jest biorcą drugi ma jedynie nastawienie na odbiór.
Kobieta od początku małżeństwa leży i pachnie, depilacja paznokcie, fryzjer. Mama, koleżanki. Ludzie czy to jest wsparcie małżonka? Nie usprawiedliwiam go osobiście uważam że zdrada małżonki to efekt jego zdrad. Ale nie róbmy z niej pokrzywdzonej kobiety, bidulki.
Przecież jak widać ona nawet nie bardzo chce coś zmienić. Przyzwyczaiła się do takiego życia. Nox masz wiele racji w tym co napisałaś.
Graff, Yupi radzą sobie z pomocą wiary co w tym złego. Ich sprawa. Czy każą innym iść ich śladem?
Tu nie chodzi o to kiedy pojawił się Graff ale o to że ma inne zdanie. Udziela rad takich jakie udziela każdy z nas r11; wynikających ze swojego doświadczenia. Drogi którą podąża.
Z czym się spotkał? rpaplaninar1; rfrazesyr1; itp.
Udzieli konkretnych rad np.:
rna wyjaśnienia przyjdzie czas , jak będziecie gotowi na to , to wszystko sobie powiecie , lub nie bo uznacie że nie warto , nie oglądajcie się za siebie w tej chwili za wcześnie , za jakiś czas jak się uspokoicie wtedy popatrzycie na to z góry na spokojnie , teraz doprowadzicie tylko do kolejnej awantury , w tej chwili jeszcze się w was gotuje , pomyślcie lepiej jak tu jedno drugiemu pomagać w codziennym życiu , jeżeli ona nie ma ochoty lub sie krępuje nie zmuszaj jej do niczego , a lepiej sam daj jej dobry przykład , sam coś pokaż , coś lekkiego coś co jej lekko zaimponuje , spodoba się jej , tylko nie zaczynaj od kupowania prezentów lub coś w tym stylu lub jakiejś wykwintnej kolacyjki - to w późniejszym terminier1;
W zamian za co r11; dyskredytowanie. Bo ma inne zdanie. Możliwe że Yupi właśnie takich rad potrzebuje.
Rada ode mnie Yupi. My doradzamy, pokazujemy różne drogi. Ty filtrujesz rozwiązania dla siebie. Na czyich radach się oprzesz Twoja decyzja. Są tacy którym się udało ułożyć wszystko od nowa są też tacy którzy nie chcieli próbować lub nie mieli okazji. Czyje rady dla Ciebie są cenniejsze sam oceń.
A gdzie Ci którzy się starali, wybaczali kolejne zdrady, próbowali podnosić ze zgliszcz to, co za chwilę z premedytacja było znowu burzone przez zdradzacza? Aż do czasu, gdy pokaleczeni i ze zrujnowanym życiem i zdrowiem powiedzieli; dość!!! Takich według Ciebie tu nie ma? Tacy nie istnieją? Są według Ciebie przegranymi, którzy nic o zdradach nie wiedzą i nie powinni udzielać rad, a przynajmniej nie takich które nie wszystkim na tym forum się spodobają, np. graff lub Tobie.
Każdy stara się doradzać wspomagany własnymi doświadczeniami, bo niby na czym się ma opierać? Na wyobraźni?
Graff nie jest krytykowany za treść swoich rad, tylko za formę, a to jest lekka różnica.
Piszesz, że może Yupi właśnie takich rad potrzebuje... Może potrzebuje takich, może innych, a może za chwilę wpisze się tu ktoś, bez którego rad, Yupi nie będzie się mógł obejść, a będą zupełnie inne od tych które dotąd tutaj otrzymał. Po to istnieje takie forum jak to, aby każdy mógł napisać, jak widzi konkretny problem i jak by go rozwiązał. Oczywiście fajnie, jeśli wywiązuje się dyskusja na przedstawiony temat, nawet jeśli dyskutujący mocno się kontrargumentują.
W wyniku dyskusji dochodzi do ścierania się różnych poglądów związanych z różnymi punktami widzenia osób prowadzących dyskusję. Określenie zbieżnego (wspólnego) stanowiska, o ile do tego dojdzie, może mieć formę kompromisu lub konsensu. Kompromis na pewno nie polega na nie przyjmowaniu do wiadomości, że ktoś może mieć inny punkt widzenia.
Wszystkie rady udzielone tutaj są bardzo cenne, WSZYSTKIE! Bo pochodzą od ludzi, którzy mają za sobą jakąś historię, jakieś doświadczenia, które nie bez powodu je przywiodły na to forum. Staram się czytać je wszystkie i z każdego listu "wymontować" tez coś dla siebie, co mnie podbuduje i wzmocni.
Graff rozpoczął swój pobyt tutaj od listu prześmiewczego i delikatnie mówiąc nieoględnego względem pozostałych forumowiczów, odsyłam Cię do tego listu! Takimi tekstami nie wzbudza się sympatii. I tak "lądując" zatoczyłam koło...
Czytam rady Graffa (UFF!), co nie znaczy ze muszę się z nimi zgadzać, choć gdyby nie forma, zyskałyby niewątpliwie na przekazie. I tak cytując Twoje słowa, zapytam; Czego mogą się spodziewać w zamian osoby, które piszą tu swoje rady inne niż Twoje i grafa? Dyskredytowania?....
Z pozdrowieniami
M.
gwoli ścisłości jestem zwolenniczką naprawiania małżeństwa, szczególnie gdy są nieletnie dzieci i nie tylko z tego powodu - to raz.
Nie mam także nic przeciwko temu by szukać wsparcia w wierze, Bogu jeśli ktoś tak czuje i jest mu łatwiej. Jestem daleka od krytykowania tego sposobu.
Nie jestem też zwolenniczką grzebania się w przeszłości i bez końca jej analizowania.
Nie da się jednak małżeństwa uratować jeśli, mówiąc językiem wiary( którym żongluje autor) bez postawy stania w prawdzie o sobie.
Wystarczy przeczytać odpowiedzi autora by widzieć, że unika jakichkolwiek refleksji jak "diabeł święconej wody". Brak chęci by nie powiedzieć że niechęć do tego by skonfrontować z odpowiedziami piszących to stała postawa.
AA, AH, gdyby terapie odbyły się jak trzeba (tzn. z dobrym skutkiem) autor nigdy nie formułował by treści typu: Uciekałem w nałogi bo nie miałem wsparcia w domu.
Tak zawsze zachowują się ludzie którzy wciąż nie chcą brać odpowiedzialnosci za swoje działania. I ta postawa jest znamienna u autora wątku.
Nie wiem jak ma się odbyć ratowanie tegoż małżeństwa jeśli ten który chce ratować sam ratunku potrzebuje.
Cytat
Wybacz betreyed, ale po tym zdaniu widzę, że nie masz zielonego pojęcia o czym mówisz. Takie porównanie jest wysoce nieuprawnione i zdradza kompletny brak wiedzy na temat nałogów i ich katastrofalnych konsekwencji, nie tylko dla nałogowca ale także dla całej rodziny.
Jeśli porównujesz nałogi z hobby, cóż- nie mam więcej argumentów.
Tak czy owak, autor jest usatysfakcjonowany radami, które niczego szczególnego od niego nie wymagają, ale utwierdzają go w przekonaniu, że z nim jest wszystko ok.
Nie ma sensu więcej rozpisywać się w tym temacie.
bardzo dobrze wie o czym pisze , od hobby do nałogu jest bardzo cieniutka granica ,
spotkalem sie z bardzo wieloma przypadkami hobby - nałóg - zdrada:wykrzyknik:wykrzyknik:wykrzyknik ,
"zielone pojęcie" - jest teorią względną pozostająca w warstwach - elixa
można też użyć bladego pojęcia , niebieskiego czy tez braku pojęcia , natomiast społeczność góralska na Podhalu używa też pojęcia trzech prawd
- prowda
- tys prowda
i ,
- gówno prowda
uciekał w nałogi bo nie miał wsparcia , i tu pytanie - a miał ?
"Tak zawsze zachowują się ludzie którzy wciąż nie chcą brać odpowiedzialnosci za swoje działania. I ta postawa jest znamienna u autora wątku."
- zawsze , bez wyjątku , wszyscy , czy tylko ci których znasz ? hm , możesz to potraktować jako retorykę
Makasiała, Ciebie akurat umieściłem w moim poście w kontekście uwago o rozmowach dotyczących zdrady. Przecież Graff wyjaśnił jak jego zdaniem powinny takie rozmowy wyglądać. Nie żadna szklana bańka ale umiar. Sam piszesz że Yupi ma problem z dojściem do siebie powtórzę w czym ta szczerość ma niby pomóc.
Ci co mnie znają wiedzą że moja wiedza na temat zdrady była pełna. Nie było niedomówień nie było domysłów. Widziałem, słyszałem, przeżywałem. I wiecie co sam fakt fizycznej zdrady nie boli tak jak wiedza. Świadomość tego co się słyszało i kim się było w oczach, ustach najbliższej osoby. Powtórzę, czy Yupiemu to potrzebne? Zgodzę się że niewiedza drąży jak robak, jednak wiedza bywa ciężka do udźwignięcia. Jest takie opowiadanie rDzika kaczkar1; warto przeczytać.
Jak dla mnie Yupi ma na to czas. Mam nadzieję że wyjaśniłem swoje poglądy w tej kwestii czyli rczy teraz potrzebna jest mu ta wiedzar1;.
Elixa r11;piszesz że rnie masz pojęcia o czym mówiszr1;. A skąd to wiesz? Znasz mnie znasz moją przeszłość moje doświadczenia? Zwroty rzawszer1;, rna pewnor1; są takie same jak rnigdyr1;, rczasamir1;. Ton wypowiedzi jedynej słusznej prawdy r11; Twojej.
W skrócie moje doświadczenie corpo szczur (przez 5 lat) imprezy z wszystkimi możliwymi używkami. Nie raz śmieję się ze na podstawie kilku imprez miał bym lepszy scenariusz niż rKac Vegasr1; Opamiętanie po poznaniu żony, dalsze odizolowanie od towarzystwa po wiadomości że będę miał dziecko. Cóż dodać ojciec nadużywający alkoholu (bardzo). Więc nie mów że nie mam pojęcia o czym mówię. Wiesz nie wiem czemu ale ludzie wykazują niezrozumiałą dla mnie wiarę w cudowną moc terapii. Ja jednak bardziej wierzę w rstarca szkiełko i okor1;. Po zdradzie chodziłem na taką terapię pół roku. Bardziej pomógł mi prozac i sport.
Odnośnie mojego zielonego pojęcia ja widzę co innego nie akceptujesz innego punktu widzenia niż Twój. Odnośnie porównania hobby i uzależnień (nałogów). Przykłady? Proszę bardzo czy 20 lat temu ktoś powiedział by że komputery, gry video uzależniają? Nie. Rozwijały percepcję, uczyły myślenia. Teraz mamy takie same odwyki dla graczy jak dla narkomanów czy alkoholików. A przecież to było tylko hobby. Inne przykłady. FB, sieć uzależnienia od portali społecznościowych r11; KTÓRE AKTUALNIE SIĘ LECZY. Nie wiem czy wiesz ale w latach 50 koncerny tytoniowe ukrywały fakt posiadania wiedzy że nikotyna uzależnia. A była to przecież niegroźna używka.
Odnośnie szkodliwości hobby opisał to Apologises (hobby któremu oddajemy się w nadmiarze). Przykład? Proszę bardzo. Mój kolega drift master. Drobny problem. Nie stać go na to. Rozwijanie hobby odbywa się to kosztem ograniczenia funduszy na rodzinę. Córka remontuje sobie pokój za pieniądze z urodzin. Bo tata wydał kasę na oponki. Umiar jak napisałem. Przeczytaj sobie co napisał powyżej Apologises. Jego uwaga na temat rnowegor1; hobby i nałogowcach. I mówię tu o prawdziwym poświęceniu. Kosztem drugiej osoby a nie porannym joggingu wkoło komina.
I pomimo Twojego wywodu nadal nie uzyskałem odpowiedzi na moje pytanie odnośnie uwagi Graffa r11; gdzie było to wsparcie?
No i Maraykee:
Na początek napisz, zacytuj jedno zdanie, jedną część mojego postu w którym stwierdzam że - ktoś nie ma prawa wypowiadać się w temacie - przeczytałem jeszcze raz słowo po słowie. I nie widzę. Sugeruję jedynie Yupiemu na czyich doświadczeniach ma się oprzeć chcąc odbudować małżeństwo. Tych którym się udało czy tym którym się nie udało. Dwie podstawowe grupy.
Proste pytanie czy przygotowując potrawę oprzesz się na przepisie kogoś kto ją przypalił czy kogoś kto zrobił przysmak?
Masz dziwny dar (już się spotkałem z nim na tym forum) wkładania swoich przemyśleń w usta innych. Gorzej że swoją interpretacje czyichś wypowiedzi traktujesz jako przesłanie autora postu. Pytasz co z tymi co się starali, zarzucasz mi że ich nie widzę. Czytaj ze zrozumieniem osobiście zaliczam ich do tych których określiłem rnie mieli okazjir1;.
Podstawową zasadą dania szansy jest postawa zdrajcy (nie jest to moja opinia). Tak więc mamy następujące opcje:
- dajemy szansę, pozytywna postawa zdrajcy odbudowujemy związek
- pozytywna postawa zdrajcy jednak nie potrafimy wybaczyć związek się rozpada
- nikt nam nie daje szansy r11; związek się rozpada, staramy się ale zdrajca i tak dalej robi swoje mając nasze starania w poważaniu.
Nigdzie nie piszę że ktoś nie ma się wypowiadać. Może nie mieć pojęcia o odbudowie związku skoro najzwyczajniej w świecie nie miał okazji spróbować. Jednostronna odbudowa związku przez zdradzonego to żadne odbudowywanie. To próba ratowania czegoś co się skończyło.
Pytasz czego mogą spodziewać się ludzie pisząc inne rady niż moja. Na pewno nie uwag o:
- mamrotaniu,
- radach-bezradach
Pomimo tego że rady te propozycje postępowania były dość szczegółowo opisane. Chyba że najzwyczajniej w świecie nie podobał się komuś autor propozycji.
Odnośnie listu Graffa piszesz o nie wzbudzaniu sympatii r11; obraźliwymi uwagami odnośnie mamrotania skierowanymi do innych userów też nie. Mentalność Kalego. Mimo wszystko dobrej nocy.
Aha! A mamrotanie grafa było obraźliwe, ale dla czytającego. Do tego ja w ogóle żadnego komentarza do tej sprawy nie napisałam, więc nie rozumiem skąd tyle masz przemyśleń na temat tego, jakie mam zdanie na powyższy temat. Jedynie miałam prośbę do grafa o więcej staranności w posługiwaniu się słowem. Reszta to tylko sugestia dla Ciebie, że nie jesteś jedynym zdradzonym tutaj, nie jedyny masz doświadczenie na każdy temat i pozwól że inni też się podziela swoimi radami. Beż narażania się na czyjeś komentowanie. Bo to dopiero jest obraźliwe.
Mimo wszystko miłego dnia życzę.
M.
Ewangelia Łukasza, rozdział 15;
Z życia wzięte:
,,Któż z Was, gdy ma 100 owiec, a zgubi jedną z nich, nie pozostawia 99 na pustkowiu i nie idzie za zagubioną, aż ją odnajdzie. A odnalazwszy kładzie ją na ramiona swoje i raduje się. I przyszedłszy do domu zwołuje przyjaciół i sąsiadów mówiąc do nich: Weselcie się ze mną, gdyż odnalazłem moją zagubioną owcę."
Łukasz zapomniał dopisać, że jak wrócił, to zapitolili mu te 99 owiec i płacząc nad swoją głupotą, cieszył się z tego co mu zostało, bo przynajmniej z głodu od razu nie umrze
Powołanie się na niebo, jako autrytet z którym się nie dyskutuje i zapodanie intencyjnej prawdy objawionej bez związku z zagubioną owieczką, która przecież się sama nie opamiętała, ale zakończenie podbija emocje, sprawia, że większość poczyje się dowartościowana, więc środek nie ważny:
"Powiadam wam, większa będzie radość w niebie z jednego grzesznika, który się opamięta, niż z 99 sprawiedliwych, którzy nie potrzebują opamiętania "
Piękne usprawiedliwienie i furtka dla grzechu. Mało tego, ten kto grzeszy czuje się lepszy, wyróżniony, ten kto ma silną wolę i z sukcesem walczy ze swoimi słabościami, czuje się jak nic niewarty plebs;
Czy ten, kto to głosi, to nie Diabeł Wcielony nawołujący do grzechu ?;
Któż nie chce być tym lepszym i wyróżnionym ?
Pewnie im większy grzech i nawrócenie, tym większa wartość ? bo taka jest interpolacja przesłania;
Spali i wymorduje 5 wsi, zgwałci 1000 niewiast, wylęgną się z tego tacy jak on; przestanie to robić, bo mu się znudzi i więcej będzie wart, niż ten co tego nie robił;
Yupi, chcesz mieć dużą wartość, to musisz bardziej się postarać, tak odbić jeszcze ze 2 razy w drugą stronę, na razie nie powala
M.
Biblia jest księgą jednolitą, zawiera jeden główny przekaz, i tak w zasadzie chyba trzeba do niej podchodzić. Oderwanie fragmentu daje sporą możliwość interpretacji. Twoja Yorik daje spojrzenie na ewentualną motywację Yupiego. Wszystko możliwe, nie mam jednak na razie takiego obrazu. Z drugiej strony ta interpretacja daje autorowi nadzieję, że żona się opamięta, jej samej zostaną grzechy wybaczone ,wymazane i kobieta dojrzy i zobaczy nie tylko małżonka, ale i kogoś na kim zacznie jej zależeć. Daje mimo wszystko nadzieję i chłop się tego uchwycił. Czy liczy tylko na cud?
Cała biblia to historia sporu o dobro i zło, Bóg z jednej strony i Szatan z drugiej. Udowadniają sobie który ma rację i wyrywają ludzi ze swoich rąk. Szatan kusi sprawiedliwych Bóg wybacza grzesznikom. Tłumaczenie Mateusza jest takie, że ludzie są ludzie ogólnie są dobrzy i nieliczni ulegają pokusie. Wtedy dobry pasterz idzie po delikwenta i sprowadza go do stada owieczek. Zauważ, że przez całą Biblię Szatan nie uzyskuje przewagi , często dostaje po łapkach. Bóg zawsze jest tym mocniejszym i znajdzie sposób ( lukę prawną? ). Jak tylko Adam z Ewą podpadli ,to po paru pokoleniach dał małą obietnicę Abrahamowi, co doprowadziło przez Dawida do Chrystusa. I problem został rozwiązany -mamy zbawcę. Jak wielka umowa handlowa z niezliczoną ilością punktów z małymi literkami .
Komentarz doklejony:
Swoją drogą Yorik, zakładając, że masz stadko kur i " cygan zły " zwinie Ci jedną to będziesz go gonił czy olejesz?
Mało składna księga przysłów i opowieści, często sprzeczna i nielogiczna, a przekaz emocjonalny ogromny; Każdy znajdzie coś dla siebie w zależności od potrzeb. To dobre źródełko, ale wszystko zależy, od tego, kto z niego czerpie i w jakim celu. To dobre i mocne narzędzie, jeśli ktoś go nie potrafi używać, to może sobie i innym nieświadomie zaszkodzić. Mocne granie na odpowiednich emocjach często wyzwala bezkrytyczny fanatyzm, podstawę sekciarstwa.
Zacytowany wczesniej fragment przez Yupiego, miał emocjonalnie przestraszyć i obrzydzić obcą kobietę z piekła rodem, a do swojej zachęcić przez nasycanie się jej piersiami. Trochę przedmiotowe potraktowanie kobiety, jakby cycki odgrywały najważniejszą rolę, ale wszystkie chwyty dozwolone.., ten akurat cieniutki.
Mnie nie odstraszył i nie zachecił, no chyba, że ktoś jest cyckofilem
Daj Yupi coś lepszego;
Ten akurat przekaz daje znacznie więcej niż przebaczenie czy nadzieje, sprawia, że Ci co błądzą nie czują się potępiani, a cenniejsi i ważniejsi od innych. To dobra struna. Jak się dobrze i mocno uderzy, to płyną w dobrym kierunku. To nic, że nie świadomie. Warto się nawracać, o liczbie mowy nie ma, można ile kto chce.
Mistrzostwo polega na tym, że ogólne wrażenie jest jak napisałeś 99:1, czyli zbłądzone są wyjątki, prawie całe stado się nigdy nie gubi, nie ulega pokusie i wyznacza właściwy kierunek; Ci co zbłądzili, czując się wyróżnieni, ważniejsi, bez wstydu mogą przyłączyć się do stada. Zgarnia się wszystkich, bo ciągle ktoś grzeszy ulegając pokusom, a przy wykluczaniu stado szybko by przestało istnieć;
A stado kur i złodziej, to inna bajka niż zagubiona owieczka. Kura wzięta siłą jest rozgrzeszona, bo to nie jej słabość Za kradzioną trzeba gonic, bo będzie płakała, za taką, która sama odchodzi już nie koniecznie, to jej decyzja; Czujesz różnicę ?
Z wiarą jest trochę jak z nałogiem ( jakże znamienne w tym przypadku ! ) , powstaje tunelowe myślenie, zawęża się możliwość percepcji i wiele ważnych ,ba istotniejszych przesłań, problemów przemyka niezauważona bokiem. Ludzie z natury są niedoskonali , cóż dopiero ktoś obarczony takimi przypadłościami jak Yupi. Widzi to co chce zobaczyć ,minie wiele czasu zanim zobaczy co się wokół niego dzieje, co bezpowrotnie umknęło.
Co do Biblii, Księga Przysłów jest dość konkretna i wielu z nas tam zagląda. Otwierasz ją w dowolnym miejscu i zawsze coś dla siebie znajdziesz. Polecam Pieśń nad Pieśniami. Z jakim nastawieniem do niej siądziesz takie przesłanie odbierzesz. Wyrwałem kiedyś fragment i o zgrozo zostałem posądzony o pornografię. Zastanawiające ilu ludzi epatuje swą wiarą i nie ma bladego pojęcia co ich Bóg im w swej dobroci przesłał w ich Słowie Bożym.
dostaliście od Pana wolną wolę - dostaliście , a dostaliście 10 przykazań , też , więc każdy wie dokładnie co ma robić , wybór należy do was , Pana Boga nie trzeba pouczać i przeszkadzać Mu
a Pycha , przez was nie przemawia czasem ?
ale może wróćmy do autora , bo wszystko schodzi na boczny tor , jak praca nad zaistniałą sytuacją ?
U nas trochę lepiej nie wypominam staram się nie myśleć zajmować czym umysł. Może nie mamy w pełni pomysłu na małżeństwo ale mamy chęci. Kiedyś było ciężko i doszły zdrady więc czasami jest ciężej. Jedno jest dobre uczymy się zaufania i nie szukamy przygód z kimś obcym. O problemach finansowych napiszę kiedyś, staram się w jakiś łagodny sposób namówić żonę do szukania pracy, aby stworzyć normalną rodzinę. Wiem, że żona w pewien sposób przyzwyczaiła się do tego, że ja utrzymuję i ciężko jest jej zmienić życie i nastawienie. Może będzie mniej czasu na spotkania z mamą czy koleżankami tylko czas na pracę ale może wtedy zacznie się układać. Musi chcieć ale ja tego za nią nie zrobię. Długi nie są moją przyczyną ale o tym kiedyś. Często żyjemy w chaosie i brak nam porządku, uporządkowania zwykłych spraw i wyznaczeniu swoich obowiązków i odpowiedzialności. Mamy dobry czas gdy nie poruszamy pewnych tematów i gorszy gdy boimy się o czymś rozmawiać. W stylu jest problem ale go nie rozwiążę tylko schowam pod dywan, ale on dalej jest. Szukam wyciszenia i spokoju bo wtedy mogę normalniej funkcjonować i myśleć racjonalnie. Uczę się cierpliwości i wierzę, że pomału bez nerwów i emocji ułożymy nasze życie od nowa. Czas potrzebuje czasu. Może ktoś zna małżeństwo, które przechodziło podobne problemy i udało się Im. Z chęcią bym nawiązał kontakt. Pozdrawiam
http://www.zdradzeni.info/forum/viewthread.php?forum_id=21&thread_id=2429&rowstart=0