Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Zdradziłam, mało tego zdradzałam przez baaardzo długo (11 miesięcy). Kulisy tej zdrady są okrutne!
Jesteśmy małżeństwem od 10 lat, a razem 14 lat. Zdradziłam po 8 latach małżeństwa. Sama zakończyłam ten drugi związek, zrozumiałam, że chce być z mężem i tylko z mężem, że go kocham i nie chcę dłużej okłamywać.
Mamy dwójkę kilkuletnich dzieci. Ogólnie byliśmy dość udanym małżeństwem, spędzaliśmy ze sobą bardzo dużo czasu, seks uprawialiśmy, nadal uprawiamy codziennie, nawet jak zdradzałam to też tak było, tylko z moim mniejszym zaangażowaniem, co zresztą mąż zauważał, tylko nie domyślał się co jest przyczyną. Zresztą mąż ufał mi bezgranicznie, dostał nawet smsy o tym, że go zdradzam i nawet w nie nie uwierzył (myślał że ktoś sobie żarty robi), a ja bez problemu się wykręciłam.
W małżeństwie to ja jestem głową rodziny, robię wszystko za wszystkich. Męża trochę odbierałam jako egoistę, wszystko od życia brał ale mało co od siebie dawał, bardzo mało mi pomagał (ale wiedziałam o tym przed ślubem i doskonale się na to godziłam, choć były osoby w moim życiu, które odradzały mi tego małżeństwa) jednak zawsze przy mnie był. Nie chcę tutaj siebie usprawiedliwiać, bo to co zrobiłam jest straszne i okrutne, a niepowodzenia w małżeństwie mogłam załatwić zupełnie inaczej. Zresztą teraz dogadujemy się super, mąż zaczął mi pomagać, wystarczy tylko spokojna rozmowa i wytłumaczenie o co chodzi.
Po półtora roku od rozstania z kochankiem sama przyznałam się mężowi do tego co zrobiłam. Wiedziałam, że skoro chcemy dalej być razem, to muszę mu to powiedzieć, bo związek oparty na takim kłamstwie nie miałby szans na przetrwanie, nie byłby szczery. Dodam jeszcze, że powiedziałam wszystko ze szczegółami, dokładnie opisując nawet sceny seksu (mąż tak chciał), było to dla mnie jak wbijanie jemu noża w serce.
Obecnie jesteśmy 2,5 miesiąca od wieczoru kiedy opowiedziałam mężowi o tej zdradzie. Ostatnie półtora roku (czyli po zakończeniu związku z kochankiem) były cudowne, zakochani na nowo, tylko że mąż nie miał pojęcia o tym co wyprawiałam wcześniej. Teraz nadal się kochamy, ja bardziej niż kiedykolwiek, bardziej niż przed zdradą. Oboje też podjęliśmy decyzję, że się nie rozstaniemy, ale pytanie tylko czy to przetrwa, to że oboje chcemy ale czy to wytrzymamy? Do dnia dzisiejszego wraca pytanie z jego ust dlaczego to zrobiłam, a ja nadal nie mam jednoznacznej odpowiedzi dlaczego. Z jego strony pojawia się załamanie i niechęć życia, czasami złość, a po chwili wielka miłość. Mąż mówi, że mimo wszystko nadal mnie kocha, ja jego też i razem płaczemy. Zresztą wydaje mi się, że oboje mamy depresję, w kółko rozmawiamy o tym, nie możemy spać, zaniedbujemy dom, ale poprawa jest, malutkimi kroczkami idzie już ku lepszemu, są już dłuższe chwile kiedy o tym nie mówimy, dom wraca do ładu.
Króciutko przedstawię kulisy mojego romansu: poznałam go na siłowni, najpierw wspólne rozmowy, potem wspólne treningi, odprowadzanie do domu po treningu, potem wymiana numerów telefonu, aż wreszcie celowe umówienie się na seks. On też miał żonę, mało tego już wcześniej ją zdradzał. W końcu pojawiło się między nami silne zauroczenie, a w tym czasie z mężem coraz gorzej, moje uczucie słabło i to bardzo. Celowo prowokowałam kłótnie, byłam okrutna i bezwzględna do męża. Do tego stopnia, że chciałam się rozwieść, ale jakoś tak się ułożyło, że do rozstania nie doszło (pewnie tego nie chciałam tak naprawdę). Najbardziej namiętne i pełne uczucia były trzy miesiące tego romansu (wtedy najgorzej układało się z mężem), potem już takie jakieś przyzwyczajenie trochę się zrobiło, w sumie chciałam zakończyć ten romans wcześniej, ale on zawsze mnie przekonał, że jest fajnie, i że nie mam tego robić itp. i ten jego najgłupszy argument, że wszyscy tak robią. Nawet podczas trwania tej zdrady, miałam wyrzuty sumienia, a mimo to ciągnęłam to dalej... najpierw trochę dla seksu (choć ten seks był gorszy niż z mężem), potem zrodziło się uczucie i dlatego było ciężko się rozstać. Przy kochanku czułam się taka niezaradna, trzpiotka, bardzo kobieca, zupełnie coś innego niż w domu rodzinnym, gdzie zawsze muszę być odpowiedzialna za całą rodzinę. On był dużo starszy ode mnie, można powiedzieć, że trochę mi tatusiował, a mi to się podobało. Każdego dnia dzwoniliśmy do siebie, pisaliśmy smsy, rozmawialiśmy o problemach dnia codziennego, a w domu byłam milcząca, choć nadal o ten dom dbałam. Widzieliśmy się prawie codziennie, choć na krótką chwilę, przed pracą, czy na treningu. Kilkanaście razy uprawialiśmy seks w hotelach czy w samochodzie.
Napiszcie co o tym sądzicie, ciężko tak opisać wszystko ale mam nadzieję, że choć trochę przybliżyłam obraz tej zdrady.
Jak teraz się czujemy: ja nienawidzę własnej osoby, nie mogę patrzeć na siebie w lustro, non stop płaczę, strasznie żałuję, serce mi pęka jak widzę, jak cierpi mój mąż, jak spieprzyłam całe to nawet fajne małżeństwo, rodzinę. Choć są chwile gdy myślę pozytywnie, że czas leczy rany i że przed nami jeszcze długie, fajne życie. Kocham go bardzo!
Mój mąż natomiast gdy się dowiedział, doznał szoku, jak szok minął były łzy i ciągłe rozmowy o tym. Do dziś jak na mnie patrzy to wyobraża sobie co z nim wyprawiałam. Usłyszałam od niego nieraz, że nadal bardzo mnie kocha i że miłość przezwycięży wszystko.
Razem stwierdziliśmy, że wydarzenia ostatnich tygodni nas przybliżyły, nie mamy teraz przed sobą żadnych tajemnic, bo przy okazji tych moich zwierzeń powiedzieliśmy sobie o innych jakiś drobnych kłamstewkach z tych 14 lat bycia razem. Zastanawiamy się czy powinniśmy iść na jakaś terapię, czy damy radę sami? Co o tym sądzicie?
andy74 dnia maj 22 2015 09:46:20 Wy "Andzia76" i "Niezpominajka" zacznijcie skupiać się na komentowaniu historii, a nie ciągle wam coś w nas przeszkadza. Ciągle wyjeżdżacie z jakimś "jadem", z tekstami pt. "Na tym portalu cię zgnoją" itp.
Andy74 to nie w Was, tylko w niektórych osobach (nie wszystkich), które piszą w tym wątku, przeszkadza coś i to nie jad. To coś to nie komentowanie w/w historii, a obrażanie osoby piszącej/ zdradzającej. Podam Ci kilka przykładów, które wg mnie nie wnoszą nic poza obrażaniem Niedoskonałej: Zostałaś z mężem z przyczyn egoistycznych; Dom, wspólne dzieci, ułożone w miarę życie... Do wyboru stary kurwiarz, do tego żonaty... No proszę Cię... Kto uwierzy we wzniosłe uczucie do męża, które dojrzałaś gdzieś, spod cielska leżącego na Tobie podstarzałego lowelasa. Liczę po cichu na to że mąż się zreflektuję pozbiera dowody i wykopie cie na zbity pysk. Jesteś bezczelną, pustą, wyrafinowaną paniusią która za nic ma siebie, rodzinę i swoje dzieci.
Mąż powinien cię w doopę kopnąć. Nie nadajesz się do życia.
itd.
Uważasz, że to jest komentowanie czy obrażanie? W czym ma to pomóc osobie piszącej historię? Właśnie to mi przeszkadza, nic więcej. Chcesz jeden z drugim/drugą mi dopiec i udowodnić że źle kierowałem swoim życiem a ty masz patent jak podejmuje się decyzje.
Każdy z nas kieruje się swoim sercem i rozumem, każdy z nas ponosi konsekwencje swoich wyborów, więc dlaczego uważasz, że chcę Ci dopiec lub coś udowodnić? Daleka jestem od tego, ponieważ nie posiadam patentu na wszelakie, mądre decyzje.
Jak dla mnie to pan Niedoskonały nie istnieje Bo jaki facet mając wiedzę o 11 miesięcznych wyczynach akrobacyjnych swojej żony wchodzi tu na portal i dalej deklaruje slepą miłosć Albo on też nie jest taki albo jest Niedoskonały
Jak dla mnie to pan Niedoskonały nie istnieje Bo jaki facet mając wiedzę o 11 miesięcznych wyczynach akrobacyjnychsmiley swojej żony wchodzi tu na portal i dalej deklaruje slepą miłosć
...taki, co sam jest mniej lub więcej niedoskonały i zdaje sobie z tego sprawę
A niedoskonałość różne ma imiona i kto wie czy o każdym z nich wie pani niedoskonała
dominikaa napisała:
Jak dla mnie to pan Niedoskonały nie istnieje Bo jaki facet mając wiedzę o 11 miesięcznych wyczynach akrobacyjnych swojej żony wchodzi tu na portal i dalej deklaruje slepą miłosć Albo on też nie jest taki albo jest Niedoskonały
Zap ewniam, że istnieję. Nie tak łatwo jest przestać kogoś kochać...
Również potwierdzam, że mąż istnieje, na szczęście wciąż przy mnie!
Na chwilę obecną zasypaliśmy się poradnikami, książkami, artykułami, felietonami o zdradzie, kochankach, małżeństwie, miłości... czytamy, czytamy i jeszcze raz czytamy. Zaznaczam wybrane fragmenty, omawiamy, analizujemy itp. Czasami mamy odmienne zdanie niż to co zapisane... rozmawiamy.
Poza tym żyjemy dość normalnie, ale ja cały czas pełna obaw o przyszłość...
Cytat
To coś to nie komentowanie w/w historii, a obrażanie osoby piszącej/ zdradzającej.
Dz ięki Andzia76, epitety szczególnie typu, że paniusia, i że pusta za grosz do mnie nie pasują. Pozostałe wyzwiska również nic nie wniosły, tylko po prostu obcy facet się na mnie wyżył, za zdradę męża... wow, super!
Niedoskonały, pomimo wszystkiego co się stało pozostała miłość. To nic niezwykłego, niecodzienne jest wasze ciągłe przyznawanie się krzywdy jaką wyrządziliście sobie nawzajem , bez podkreślenia krzywdy jaką otrzymaliście. Żadnych dylematów, wątpliwości, bolących pytań, demonów, lęków? Tutaj większość opisów zdrad to emocje, u was wzajemne " rozgrzeszenie ". To mi się rzuca w oczy.
Tutaj większość opisów zdrad to emocje, u was wzajemne " rozgrzeszenie ".
Emocje są nadal, ale rzeczywiście już coraz mniej. Te emocje to negatywny skutek dla całej rodziny, a szczególnie dla dzieci. Leci już trzeci miesiąc odkąd powiedziałam mężowi, więc pomalutku, na prawdę pomalutku emocje opadają, więc rozmawiamy, wyjaśniam itp. Jak to ładnie napisała JakichWiele odrabiam zadanie domowe, teraz to jest najważniejsze, mam jeszcze na to duuuuużo siły...
Zaraz padnę i sobie poleżę Rzeczywiście czytacie wszystkie poradniki jakie wam wpadną w ręce? Chcecie zostać małżeństwem doskonałym? Przecież człowiek z samej definicji musi mieć wady. Ale pieprzenie... Zaczyna mnie to już trochę drażnić. Co wy wiecie o małżeństwie??? Związku??? Przecież udane to i tamto to pełna akceptacja wad a nie zalet. Trzeba z tymi wadami umieć wytrzymać czasami i do końca życia Granica akceptowalności wad partnera czy partnerki są wyznacznikami. Ta granica jest umowna i ciągle oscyluje w przedziale dla nas akceptowalnym lub nie. Proste? Usmażcie sobie kiełbaski na tych waszych publikacjach bo szkoda czasu. Poczwórna dawka magnezu przy skurczach niczego nie przyspieszy. Zróbcie to tak > by wasze granice tolerancji względem siebie były jak najbardziej zbliżone. Reszta już się bujnie
Zauważyłaś, że ja o jednym, Ty o drugim? Emocje są. To nie odkrycie, nazwijcie te emocje, konkretnie . To będzie postęp. To nie siedzi w książkach, ale wewnątrz Was! Co boli, czego chcecie, co wyparliście , nawet czego się boicie. Co siedzi w Tobie nie będzie siedziało we mnie czy kimś innym z tego forum, czy z jakiejś mądrej książki.
Komentarz doklejony:
Krzyk, płacz, wymówki to sposób w jaki dajemy możliwość oddania emocji. Krzykiem można oddać różne emocje, często sprzeczne, inne. Gdzie znalezienie , nazwanie, ukierunkowanie, wyrażenie i znalezienie przyczyn danej emocji?
Niedoskonała
te duuuużo siły Ci się przyda, bo przed Wami ciężka i długa droga, usłana zwątpieniem, zniecierpliwieniem i dłuuuugimi, przykrymi rozmowami. Każdy z nas ma swój czas na uporanie się z demonami/wizjami, jednakże zauważyłam, że ludzie ogarniają się tak mniej więcej po dobrym roku. Najważniejsze wg mnie to nie zamiatanie pod dywan, przegadanie aż do obrzydzenia tego tematu do momentu aż mąż powie - dość.
Deficyt emocji niektórych niszczy, innych pobudza do życia.
Jeśli Niedoskonała i Niedoskonały są z jednej bajki (dla mnie trochę odległej) to jest szansa, że sobie "poradzą". Pytanie tylko czy to TA SAMA bajka?
Hej, witam po długim czasie. U nas cały czas się dzieje, u nas - to oznacza, że nadal jesteśmy razem. Chodzimy na psychoterapię dla małżeństw i co gorsza bierzemy leki przeciwdepresyjne. Powiem tylko tyle - z każdym dniem, z każdą godziną jest lepiej, bardzo małymi kroczkami ale lepiej.
Yorik dnia maj 20 2015 14:48:34
dopiero zauważyłem...
Cytat
Zaspokoje Wolanda, ponieważ zagarnął mnie na kupkę- Większość z WAS;
Już raz ci pisałem - skup się na zaspakajaniu swojej ślubnej...
Cytat
Wolandzie, widać, że do przedszkola nie chodziłeś. Wiedział byś, że co było i nie jest nie pisze się w rejestr;
Czyli od przedszkola się już nie rozwinąłeś. Szkoda...
Cytat
Grzebiąc się nadmiernie w przeszłości, która niszczy Ci dobre aktualne emocje, ucieka Ci teraźniejszość i przyszłość. To chyba wystarczający powód.
Ale mądre, to z Paulo Coelho? Wiesz, nie każdy jest taki jak ty, niektórzy mogą zajmować się więcej niż jedną czy dwoma rzeczami jednocześnie, więc dla nie to nie jest wybór albo albo. Poza tym co to za teraźniejszość i przyszłość zbudowane na braku wiedzy?
Cytat
Woland, jakie decyzje chcesz podejmować?
Tak nieśmiało ci zwrócę uwagę, że to nie jest moja historia, więc żadnych decyzji w związku z nią podejmować nie będę. A normalnie jakie bym podjął? Najpierw pokazał drugiej stronie jak to miło, a potem pomyślał. I spisał związek na straty, acz niekoniecznie od razu bym to wcielił w życie.
Cytat
Nawet jak nie zaakceptujesz, bo Cię to przerośnie, to długo chorujesz. Dokonujesz zmiany bardzo często większej niż zaszła, nie tylko u siebie. Jesteś szczęśliwszy?
Nie, pewnie nie, ale wolę to niż "szczęście" zbudowane na kłamstwie.
Cytat
Ciekawi mnie, na kogo Woland teraz będzie głosował, zawsze to jakaś wskazówka. Bo mam dylemat, a wiem, że odwrotnie będzie dość dobrze
To zawsze możesz na jakąś partyjkę faszystowską czy komunistyczną - na to nigdy nie zagłosuję. Może głosuj na partię ZMIANA - to mix promoskiewskich komunistów, promoskiewskich faszystów i promoskiewskich pogrobowców Samoobrony? To w sam raz wybór dla frustrata.
jeżeli szczerze żałujesz naprawdę szczerze i chcesz to naprawić :
Na nawrócenie nigdy nie jest za późno. Nawet najgorszy łotr może dostąpić Bożego miłosierdzia. Warunek jest jeden - musi okazać szczerą skruchę i bardzo tego pragnąć. Historie Dobrego Łotra, Enrico Pranziniego, Jacquesa Fescha i Dutcha Schulza najdobitniej o tym świadczą.
Tycjan, Pan Jezus i dobry łotr Dyzmas - Dobry Łotr - nawrócił się dopiero w ostatniej chwili, wisząc na krzyżu po prawej stronie Jezusa. W przeciwieństwie do łotra po lewicy - Gezmasa, do ostatniego tchnienia złoszczącego się na swój los, szydzącego i urągającego rozpiętemu na krzyżu Bogu - Dyzmas zdawał sobie sprawę, że źle czynił, i że spotkała go za to słuszna kara, litował się nad niesłusznie skazanym Jezusem. Modlił się, gdy jego kompan klął i bluźnił.
Wy "Andzia76" i "Niezpominajka" zacznijcie skupiać się na komentowaniu historii, a nie ciągle wam coś w nas przeszkadza. Ciągle wyjeżdżacie z jakimś "jadem", z tekstami pt. "Na tym portalu cię zgnoją" itp.
Andy74 to nie w Was, tylko w niektórych osobach (nie wszystkich), które piszą w tym wątku, przeszkadza coś i to nie jad. To coś to nie komentowanie w/w historii, a obrażanie osoby piszącej/ zdradzającej. Podam Ci kilka przykładów, które wg mnie nie wnoszą nic poza obrażaniem Niedoskonałej:
Zostałaś z mężem z przyczyn egoistycznych; Dom, wspólne dzieci, ułożone w miarę życie... Do wyboru stary kurwiarz, do tego żonaty... No proszę Cię... Kto uwierzy we wzniosłe uczucie do męża, które dojrzałaś gdzieś, spod cielska leżącego na Tobie podstarzałego lowelasa.
Liczę po cichu na to że mąż się zreflektuję pozbiera dowody i wykopie cie na zbity pysk.
Jesteś bezczelną, pustą, wyrafinowaną paniusią która za nic ma siebie, rodzinę i swoje dzieci.
Mąż powinien cię w doopę kopnąć. Nie nadajesz się do życia.
itd.
Uważasz, że to jest komentowanie czy obrażanie? W czym ma to pomóc osobie piszącej historię? Właśnie to mi przeszkadza, nic więcej.
Chcesz jeden z drugim/drugą mi dopiec i udowodnić że źle kierowałem swoim życiem a ty masz patent jak podejmuje się decyzje.
Każdy z nas kieruje się swoim sercem i rozumem, każdy z nas ponosi konsekwencje swoich wyborów, więc dlaczego uważasz, że chcę Ci dopiec lub coś udowodnić? Daleka jestem od tego, ponieważ nie posiadam patentu na wszelakie, mądre decyzje.
Cytat
...taki, co sam jest mniej lub więcej niedoskonały i zdaje sobie z tego sprawę
A niedoskonałość różne ma imiona i kto wie czy o każdym z nich wie pani niedoskonała
Cytat
Jak dla mnie to pan Niedoskonały nie istnieje Bo jaki facet mając wiedzę o 11 miesięcznych wyczynach akrobacyjnych swojej żony wchodzi tu na portal i dalej deklaruje slepą miłosć Albo on też nie jest taki albo jest Niedoskonały
ewniam, że istnieję. Nie tak łatwo jest przestać kogoś kochać...
Na chwilę obecną zasypaliśmy się poradnikami, książkami, artykułami, felietonami o zdradzie, kochankach, małżeństwie, miłości... czytamy, czytamy i jeszcze raz czytamy. Zaznaczam wybrane fragmenty, omawiamy, analizujemy itp. Czasami mamy odmienne zdanie niż to co zapisane... rozmawiamy.
Poza tym żyjemy dość normalnie, ale ja cały czas pełna obaw o przyszłość...
Cytat
ięki Andzia76, epitety szczególnie typu, że paniusia, i że pusta za grosz do mnie nie pasują. Pozostałe wyzwiska również nic nie wniosły, tylko po prostu obcy facet się na mnie wyżył, za zdradę męża... wow, super!
Cytat
Komentarz doklejony:
Krzyk, płacz, wymówki to sposób w jaki dajemy możliwość oddania emocji. Krzykiem można oddać różne emocje, często sprzeczne, inne. Gdzie znalezienie , nazwanie, ukierunkowanie, wyrażenie i znalezienie przyczyn danej emocji?
te duuuużo siły Ci się przyda, bo przed Wami ciężka i długa droga, usłana zwątpieniem, zniecierpliwieniem i dłuuuugimi, przykrymi rozmowami. Każdy z nas ma swój czas na uporanie się z demonami/wizjami, jednakże zauważyłam, że ludzie ogarniają się tak mniej więcej po dobrym roku. Najważniejsze wg mnie to nie zamiatanie pod dywan, przegadanie aż do obrzydzenia tego tematu do momentu aż mąż powie - dość.
Jeśli Niedoskonała i Niedoskonały są z jednej bajki (dla mnie trochę odległej) to jest szansa, że sobie "poradzą". Pytanie tylko czy to TA SAMA bajka?
dopiero zauważyłem...
Cytat
Już raz ci pisałem - skup się na zaspakajaniu swojej ślubnej...
Cytat
Czyli od przedszkola się już nie rozwinąłeś. Szkoda...
Cytat
Ale mądre, to z Paulo Coelho? Wiesz, nie każdy jest taki jak ty, niektórzy mogą zajmować się więcej niż jedną czy dwoma rzeczami jednocześnie, więc dla nie to nie jest wybór albo albo. Poza tym co to za teraźniejszość i przyszłość zbudowane na braku wiedzy?
Cytat
Tak nieśmiało ci zwrócę uwagę, że to nie jest moja historia, więc żadnych decyzji w związku z nią podejmować nie będę. A normalnie jakie bym podjął? Najpierw pokazał drugiej stronie jak to miło, a potem pomyślał. I spisał związek na straty, acz niekoniecznie od razu bym to wcielił w życie.
Cytat
Nie, pewnie nie, ale wolę to niż "szczęście" zbudowane na kłamstwie.
Cytat
To zawsze możesz na jakąś partyjkę faszystowską czy komunistyczną - na to nigdy nie zagłosuję. Może głosuj na partię ZMIANA - to mix promoskiewskich komunistów, promoskiewskich faszystów i promoskiewskich pogrobowców Samoobrony? To w sam raz wybór dla frustrata.
Na nawrócenie nigdy nie jest za późno. Nawet najgorszy łotr może dostąpić Bożego miłosierdzia. Warunek jest jeden - musi okazać szczerą skruchę i bardzo tego pragnąć. Historie Dobrego Łotra, Enrico Pranziniego, Jacquesa Fescha i Dutcha Schulza najdobitniej o tym świadczą.
Tycjan, Pan Jezus i dobry łotr Dyzmas - Dobry Łotr - nawrócił się dopiero w ostatniej chwili, wisząc na krzyżu po prawej stronie Jezusa. W przeciwieństwie do łotra po lewicy - Gezmasa, do ostatniego tchnienia złoszczącego się na swój los, szydzącego i urągającego rozpiętemu na krzyżu Bogu - Dyzmas zdawał sobie sprawę, że źle czynił, i że spotkała go za to słuszna kara, litował się nad niesłusznie skazanym Jezusem. Modlił się, gdy jego kompan klął i bluźnił.
http://parafiapruszcz.x.pl/czytelnia2/dyzmas.html