Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

NieOddycham00:11:56
Crusoe00:30:29
MoonWolf05:59:14
simonetta06:23:43
Baja7810:00:48

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

poczciwy
11.11.2024 13:36:22
Andzia na firefox działa.

Andzia76rr
11.11.2024 03:55:19
na jakiej przeglądarce działa Wam czat?

poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.

Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie. Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i

Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

czy można pokonać odrazęDrukuj

Zdradzony przez żonęcześć, jestem tu nowy, trochę Was poczytałem i czuję to cierpienie, tę niewyobrażalną traumę. Każdy został zraniony, każdy inaczej, każdy z nas próbuje to przerzuć, przetrawić, wykrzyczeć wyrzygać to gówno, które ma w głowie. Te bezlitosne obrazy, myśli, które są w nas, na zawołanie w każdej chwili. Nawet jak się czym zajmiesz, powracają jak demony. Nie chce opisywać mojej historii, mechanizmów towarzyszących, przyczyn, uwarunkowań. Od zdrady minęły dwa lata, a mam wrażenie, że było to wczoraj(czy ktoś tak też ma) . W moje ręce wpadły smsy, listy,rozmowy, maile i wówczas wszelkie jej tłumaczenia, ze to nic nieznaczący romans, że to był błąd, że żałuje, ze się pomyliłam etc. okazały się sieką, którą każdy z nas jest karmiony. W to oczywiście już nie wierzymy...Ale karawana musi iść dalej. Są dzieci. Zagryzasz zęby. Ale jak to przeżyć, jak rozmawiać, kiedy tak naprawdę nie chcesz rozmawiać i o czym? kiedy ideały, marzenia, wspólne dążenia poszły się...jak pozbyć się odrazy mentalnej i fizycznej, która przeszywa, ze aż trudno oddech złapać? Czy to w ogóle możliwe?
12031
<
#1 | Megan1 dnia 27.02.2015 02:53
Na Twoje pytanie odpowiedziałabym: nie, to niemożliwe.
Nie da się cofnąć czasu, ani zrobić wymazu pamięci.
Jedynym sposobem aby się uwolnić od bólu zdrady jest rozstać się z taką osobą, wyrzucić ją ze swojego życia a wraz z nią odejdzie i ta zdrada.
Trudno jest oczekiwać szczęścia jeśli tkwi się przy osobie, która zrobiła nam jedno z największych świństw jakie można zrobić.
Nawet czytając te forum zauważyłam, że ludzie, którzy postawili na rozstanie piszą jacy są szczęśliwi, że pojawił się ktoś nowy, że są wolni od przeszłości. Natomiast ludzie, którzy tkwią w chorych związkach/małżeństwach ciągle cierpią, szpiegują, denerwują się i są wykończeni.
Jak czytam przeróżne historie to mam wrażenie, że często ludzie już nawet nie tyle kochają co są uzależnieni od kogoś.
Jest im źle z kimś, ktoś zatruwa im życie ale i tak twardo trzymają się tej osoby rękoma i nogami. Często ludzie na własne życzenie są ofiarami tego co ktoś zrobił, czy zrobi to ponownie, z kim pisze, z kim się bzyka, co łaskawie powie, jak powie.
A człowiek powinien żyć swoim życiem bez względu na to kto się w tym życiu pojawia i kto z niego odchodzi.
Sądzę, że złotym środkiem na te wszystkie bolączki jest rozstanie.
4498
<
#2 | rekonstrukcja dnia 27.02.2015 09:55

Cytat

jak pozbyć się odrazy mentalnej i fizycznej, która przeszywa, ze aż trudno oddech złapać? Czy to w ogóle możliwe?


Nie wiem, co było w tych dowodach zdrady, które wpadły w Twoje dłonie, czy były opisy "miłości duchowej" , czy techniczne opisy ( jak, gdzie, w który otwór i ile razy ). W każdym razie mocno Tobą tąpnęło, więc musiała być treściwa owa lektura.

Z tego, co piszesz tego, co się nagromadziło w Twojej głowie, nie mogłeś ( albo uznałeś , że nie możesz ) z siebie wyrzucić , czyli wyrzygiwać w obecności qrewny. No i Cię przytruwało, a wrzód rósł. Wygląda na to, że dojrzało toto na tyle, że bez operacji się nie uda. Widzisz nie da się tego zdusić, bo grozi gangreną. A teraz bez amputacji się nie obejdzie. Separacja ( niekoniecznie ta sądowa , bo chodzi bardziej o odizolowanie się od sprawcy zakażenia ). Stać Cię, to wyjedź na parę dni, albo zrób coś w kierunku czasowego pobycia bez żony. I nie jest to złoty środek, raczej pierwszy szczebel do drabiny, którą musisz sobie skonstruować, żeby wyjść z tego dołka, w którym się zakopywałeś przez ostatnie dwa lata. Potrzeba Ci spokojnego miejsca, gdzie będziesz mógł pomyśleć, co dalej.

Ta odraza, którą faktycznie bardzo czuć w Twojej wypowiedzi, jest do opanowania. Ale nie uda Ci się to w taki sposób, jak do tej pory. Trup w szafie cuchnie i nic nie da uszczelnianie tej szafy. Niestety nie ominie Ciebie otworzenie drzwi i stanięcie twarzą w twarz ze znaleziskiem sprzed dwóch lat + smrodem, który buchnie z zwielokrotnioną siłą. Ale przynajmniej będziesz miał świadomość, że coś zaczynasz z tym robić, to już powinno Ci pomóc, bo najgorsza jest bezczynność w takich sytuacjach.

A najważniejsze : przyjmij do wiadomości, że świat się nie zawali, jeśli się z żoną rozstaniesz.
3739
<
#3 | Deleted_User dnia 27.02.2015 14:03
Jeśli masz wrażenie, że z was dwojga tylko Ty się starasz to po co się tak meczysz? Potrzeba wielkiej pracy i miłości, aby się pozbyć tych zmor i to pracy was dwojga. Samemu walczy się z wiatrakami. Po dwóch latach żona powinna wiedzieć czy jej zależy na Tobie i powinieneś mieć w niej oparcie. Przecież na tym polega małżeństwo. Aby żyć nie tylko dla siebie. Może masz do czynienia z niepoprawną egoistką?

Komentarz doklejony:
Jeśli masz wrażenie, że z was dwojga tylko Ty się starasz to po co się tak meczysz? Potrzeba wielkiej pracy i miłości, aby się pozbyć tych zmor i to pracy was dwojga. Samemu walczy się z wiatrakami. Po dwóch latach żona powinna wiedzieć czy jej zależy na Tobie i powinieneś mieć w niej oparcie. Przecież na tym polega małżeństwo. Aby żyć nie tylko dla siebie. Może masz do czynienia z niepoprawną egoistką?
3739
<
#4 | Deleted_User dnia 27.02.2015 15:41
Szkoda, że ci co zdradzają są tak wielkimi tchórzami i potrafią odejść z klasą.Ale niestety, to zdarza się nader rzadko, choć znam i takich.Trudno, nie wyszło, nie pasujemy do siebie, kocham kogoś innego. I to jeszcze dałoby się jakoś przełknąć.Ale chyba chodzi o to, że zdradzacze lubią zostawiać sobie pewną furtkę, typu - jak mi nie wyjdzie z kochanką /kiem, to wrócę do kochajacego mężusia czy żonki i będzie ok. I to jest przykre. Traktują nas, jak głupków.A my cierpimy podwójnie.I podpowiedzi powyżej są słuszne, podpisuję się pod nimi. Trzeba przeciąć ten wrzód, chociaż będzie bolało, chyba, że zdradzacz staje na głowie, żeby znowu było dobrze, wtedy warto się zastanowić.Ale w twoim przypadku chyba tak nie jest. Jeśli tak, to nie marnuj już czasu, masz tylko jedno życie.

Komentarz doklejony:
Poprawka do pierwszego zdania - nie potrafią odejść z klasą.
3739
<
#5 | Deleted_User dnia 27.02.2015 18:21

Cytat

jak pozbyć się odrazy mentalnej i fizycznej

Dopóki nie zwalczysz tej pierwszej, nie ma szans na pozbycie się drugiej.
Co zrobiliście/robicie, żeby odbudować Wasze małżeństwo po zdradzie?

Cytat

Natomiast ludzie, którzy tkwią w chorych związkach/małżeństwach ciągle cierpią, szpiegują, denerwują się i są wykończeni.

Jeśli tkwią w chorych, to fakt - gehenna. Związek po zdradzie można jednak uzdrowić. Ba! można paradoksalnie mieć go lepszym niż przed...
11986
<
#6 | mononabis dnia 27.02.2015 18:25
Każdy człowiek reaguje inaczej na zdradę- ciężko więc będzie udzielić Ci bardzo jednoznacznej odpowiedzi na Twoje pytanie. Są ludzie, którzy latami byli i są zdradzani, wiedzą o tym doskonale, a przecież nie brzydzą się tych, którzy ich zdradzają. Często jest wręcz przeciwnie- jeszcze bardziej zależy im na związku z kimś, kto nie ma problemu ze zdradą. Inni nie wyobrażają sobie dalszego życia z kim takim. To sprawy bardzo indywidualne.
Minęły dwa lata, a dla Ciebie sprawa zdrady żony ciągle jest żywa. Czas niczego nie zmienił, nie wyleczył i nie pozwolił na to, byś nabrał dystansu do syfu. To mocno daje do myślenia. Może Ty akurat masz taką konstrukcję psychiczną, że nie tolerujesz dziadostwa w swoim zyciu? Może żeniąc się z tą kobietą oczekiwałeś szczęśliwego i wspaniałego rodzinnego życia, normalności i przyzwoitości, a tymczasem zafundowano Ci najgorszy syf i dlatego nie dajesz sobie rady z porażką?
Może więc powinieneś zastanowić się, co dalej z tym fantem. Może należysz do tych osób, które nie są w stanie wybaczyć zdrady i jakoś przejść nad czymś takim do porządku dziennego.
Skoro tak właśnie by było, to przecież warto chyba jest zastanowić się nad sensem tego małżeństwa.
Dzieci dziećmi- to, rzecz jasna, priorytet w związku, ale bez przesady- są jakies granice, nawet w tym temacie. Dzieci prędzej czy później opuszczą rodzinne gniazdo, a Ty zostaniesz z kobietą, której właściwie się brzydzisz i mentalnie, i fizycznie.
Do czego może doprowadzić Cię taka sytuacja? Jaką widzisz przyszłość dla siebie w tak marnym małżeństwie? Czy za dekadę będziesz szczęśliwy? Jakim cudem?
To trochę tak, jakbyś cały czas odkładał swoje życie na później i czekał nie wiadomo na co właściwie.
Czy na pewno chodzi Ci tylko o dzieci?
Ja uważam, że Tobie chodzi o coś innego.
Zbudowałeś w głowie mit wspaniałej kobiety i wspaniałego związku. Sporo w ten związek zainwestowałeś planów, marzeń i nadziei. Wydawało Ci się, że ożeniłeś się w kobietą wyjątkową, z taką która godna jest aż tak wielkiego wyróżnienia jej spośród tłumu i uczynienia swoją zoną oraz matką swoich dzieci.
Tymczasem życie zweryfikowało Twoje wyobrażenia i okazało się, że kobieta, która dzisiaj chodzi po Twoim domu i nazywa siebie Twoją żoną, wcale nie jest nikim wyjątkowym, że tak naprawdę jest jedną z wielu pospolitych wywłok, które możesz bez problemu poderwać w pierwszej lepszej knajpie i wyjść z nia np. do kibla, by ją bzyknąć.
Ta kobieta rozczarowała Cię i zawiodła- tu chyba nie chodzi tylko o to, że poczułes się zraniony. To coś więcej- Ty przechodzisz przez kryzys tożsamości, bo nagle życie zmusza Cię do obniżenia poprzeczki. Zawalił się cały Twój system wartości, w które wierzyłeś. Myślałeś, że jesteś mądrzejszy od innych facetów i miałeś się za szczęśliwca, bo w przeciwieństwie do wielu z nich, Ty ożeniłeś się z porządną i wartościową kobietą, że dobrze wybrałeś towarzyszkę życia dla siebie. Życie pokazało jednak coś zupełnie innego.
Jeśli ja idę dobrym tropem w wyczuciu Twojego problemu, to wydaje mi się, że Ty odejdziesz od tej kobiety. Nie wytrzymasz tego napięcia i któregoś dnia spakujesz się i wyjdziesz z domu, by już nigdy nie chcieć wrócić do takiej kobiety. Żyjesz z tą kobietą pod jednym dachem, ale tak naprawdę od dwóch lat przeżywasz żałobę po tym związku. W pewnym sensie masz nawet dość komfortową sytuację, bo możesz spokojnie zabijać w sobie miłość do tej kobiety, tak na raty i bez poganiania. Gdy czas opłakiwania minie Ty odejdziesz i nie sądzę, byś potem miał jakies problemy z tęsknotą albo czymś w tym stylu. Odejdziesz i nie będziesz żałował.
Za dużo zainwestowałeś w ten związek, za dużo marzeń, żebyś teraz albo kiedykolwiek miał pogodzić się byle czym. Uważam, że to końcówka waszego małżeństwa.
3739
<
#7 | Deleted_User dnia 27.02.2015 18:56

Cytat

Tymczasem życie zweryfikowało Twoje wyobrażenia i okazało się, że kobieta, która dzisiaj chodzi po Twoim domu i nazywa siebie Twoją żoną, wcale nie jest nikim wyjątkowym, że tak naprawdę jest jedną z wielu pospolitych wywłok, które możesz bez problemu poderwać w pierwszej lepszej knajpie i wyjść z nia np. do kibla, by ją bzyknąć.


IMO bardzo trafnie nakreślony wizus tego, czego oczekujemy po drugiej osobie - zdobyłem na żonę kogoś wyjątkowego - znaczy się sam jestem wyjątkowy, że ktoś tak wyjątkowy mnie chciał Z przymrużeniem oka Tymczasem żona nie okazała się wcale tak wyjątkowa = ja też w takim razie wyjątkowy nie jestem Smutek I wielkie rozczarowane oczy...

Nie wiem czy ta kobieta jest zwykłą wywłoką. Natomiast odbieranie wszystkiego wokół jedynie w czaro-białych barwach tak właśnie się kończy - pryskają naiwne oczekiwania i nierealne marzenia.

norwid, Twoja żona być może rzeczywiście czuje, że popełniła największy błąd swojego życia, być może naprawdę żałuje, być może...
Przewartościuj Wasze życie.
Spróbuj spojrzeć na swoją żonę, jak na kogoś, kto naprawdę bardzo się pomylił. Potrafisz?
Czy zdołasz zobaczyć w niej osobę pokonaną przez swoje głupie wybory? Czy dasz radę spojrzeć na nią ze współczuciem, no dobra, pomieszanym z ubolewaniem, politowaniem?
Schowaj choć na moment swoją urażoną dumę i zobacz czy umiesz pogodzić się z tym, że ta wyjątkowa kobieta nie jest wyjątkowa. Nie jest jak Ty sam, jak ja i inni...bo wszyscy popełniamy błędy, podejmujemy głupie decyzje, mylimy się i nawet krzywdzimy.
Jeśli choć na chwilę jesteś w stanie odrzucić to urażone ego i poczuć, jak wyżej, jest dla Was szansa. Jeśli nie...Szkoda chyba czasu...
Powiem tak, długo mi zajęło ogarnięcie sfery fizycznej. Powód leżał właśnie w tym braku wyjątkowości (dosłownie) i wydaje mi się, że jedziesz na podobnym wózku, jak ja jakiś czas temu.
11986
<
#8 | mononabis dnia 27.02.2015 19:37
Zdecydowana większość mężczyzn, tych którzy mają jasno sprecyzowane cele i życiowe priorytety na żony wybiera sobie, według ich kryteriów, tzw. kobiety wyjątkowe. Tylko nie doświadczony głupol, nawiedzony idealista, no zwykły kretyn ożeni się z babą, o której wie, że ona lubi od czasu do czasu bzyknąć się z jakimś obcym chłopem, który w nich świadomie i z własnej nieprzymuszonej woli woli weźmie sobie wywłokę? wiadomo, że żaden. I tak własnie powinno być- ja zgadzam się z takim podejściem całkowicie. Można bowiem mieć całe zastępy doop do ruchania, ale na żonę wybiera się nie byle kogo.
Czy mozna na rzecz spojrzeć w taki sposób, jak Ty to JW proponujesz?
"Schowaj choć na moment swoją urażoną dumę i zobacz czy umiesz pogodzić się z tym, że ta wyjątkowa kobieta nie jest wyjątkowa. Nie jest jak Ty sam, jak ja i inni...bo wszyscy popełniamy błędy, podejmujemy głupie decyzje, mylimy się i nawet krzywdzimy.
Jeśli choć na chwilę jesteś w stanie odrzucić to urażone ego i poczuć, jak wyżej, jest dla Was szansa"
Może i można tak spojrzeć na to wszystko i może to byłoby jakims rozwiązaniem dla Norwida? Ciężko to ocenić, bo niewiele wiemy na temat tej kobiety i jej zdrady.
Czasem jest tak, że człowiek dowiaduje się o zdradzie, ale do rozstania dojrzewa dopiero po kilku latach.
9314
<
#9 | zatracony dnia 27.02.2015 20:19
norwid
Widzę że bardzo cierpisz...Pytasz czy możesz pozbyć się odrazy.Moim zdaniem NIE.Niby kazdy jest inny ale po tonie Twojego wpisu i czasu ile upłyneło,nie ma o tym mowy.
Megan dobrze napisała...
Ja jestem akurat z tych osób co nawet nie dopuscili do czucia odrazy,która na bank miałaby miejsce.Przegoniłem qurewne na cztery wiatry,rozwiodłem sie,mam kochającą kobiete.Wszystko jest naprawde w porządku.Jestem szczęsliwy :tak_trzymaj
Moim zdaniem nie da rady byc z kimś kto wyrządził ci tak wielką krzywde jak zdrada.W 90% zawsze konczy sie to albo powtórką albo rozstaniem nawet po kilku latach.Więc pytam???
Po co sie męczyć z takim zdradzieckim scierwem,(wybacz to wulgarne słowo) skoro na swiecie jest tyle wspaniałych,kochajacych i lojalnych kobiet,które tylko czekaja na podobnych sobie.
Nie ma sensu tkwić z kimś takim bo życie mamy tylko jedno i trzeba sie starac by przezyc je szczęśliwie.
6959
<
#10 | zgryzolowaty dnia 27.02.2015 22:37
Panie kolego... widzę wyraznie brak komunikacji... między wami, czy sprawa została przedyskutowana czy zamieciona pod dywan... czy pana żona zbywa pana... jezeli tak...to może najpierw należałoby postawić sprawę jasno, poinformować żonę, że jest panu bardzo zle z tym wszystkim i zażądać rozmowy, poważnej rozmowy w temacie zdrady, tak wiem, minęło sporo czasu... ale to pana zabija, dzień po dniu, godzina po godzinie, te myśli pana zabijają... takie natręctwa potrafia niezle zmęczyć... dlatego nalezy sprawe wyjasnic... moim zdaniem musi pan rozpocząć od tego, ze ma pan dość męki i zamierza pan rozstać sie z nią... poczynić pewne przygotowania, a nawet złożyć pozew rozwodowy... choć w tej sytuacji może być niełatwo... jak ma pan zabezpieczone dowody to może byc ok... ale przedtem należy zrobić wszystko, żeby rodzine uratować... pytanie brzmi, czy jej zależy ? czy żałuje...ale to wszystko ma byc serio nie na zasadzie tak, żałuję ale lae nie ma oczym mówić... czy w ogóle mówiliście poważnie o tym ? To jest kwestia nr jeden... musicie obydwoje potraktować serio próbe ratowania małżeństwa... rozstać się możecie zawsze...
12086
<
#11 | norwid dnia 28.02.2015 02:49
Hmm, nie podejrzewałem, że ktoś mnie przeczyta, a tym bardziej skomentuje. Wyczuwam wsparcie, empatię i bezinteresowną chęć pomocy. Krzepiące! Po lekturze, chyba nie powinienem mieć złudzeń. Trzeba się rozstać. Wiem o tym, że to jedyna słuszna droga dla mnie, jako jednostki, jako mężczyzny. Ale jestem też ojcem i gdyby nie dzieci, pewnie dawno trzasnąłbym drzwiami. Ale ONE są. Nie jestem typem tatusia, którego kontakt z dzieckiem ogranicza się do zdawkowego pytania: co tam w szkole? Żyje życiem moich dzieci, co dzień. Analizujemy i rozważamy wspólnie ich małe(wielkie) sprawy i problemy. Rozstanie? I co dalej? Niestety w naszym pięknym kraju, żaden ojciec nie ma szans w starciu z wymiarem sprawiedliwości. W przypadku złej woli MAMY, będę mógł co najwyżej zadecydować o paszporcie.
Po wtóre, ta potworna trauma, której nie chcę im fundować. Paradoksalnie dziecku łatwiej zaakceptować śmierć rodzica niż jego odejście. Staram się teraz odtworzyć swoją percepcję z dziecięcych lat. Co było najważniejsze? Że rodzice są razem, że są obok, na wyciągnięcie rękir30;To, że się kłócą i są ze sobą mniej lub bardziej szczęśliwi miało znaczenie drugorzędne. A może Mononabis ma rację, że one i tak sobie pójdą, a ja zostanę z moją paniąr30;
Żona. Może lepiej pani, z którą obecnie mieszkam. Ktoś kiedyś powiedział: jeżeli chcesz obudzić w człowieku diabła, to go zdradź. I jej się udało. Miłość zamieniła się w nienawiść, złość, rozgoryczenie, brak cierpliwości, zniechęcenie, brak szacunku. Nie chcę taki być. Ale taki jestem, to się dzieje samo na moich oczach(jakbym grał w jakimś filmie) i nie potrafię nad tym zapanować.
Rekonstrukcja. Pytasz co było w tych materiałach? Było wszystko. Fascynacja, zainteresowanie, oddanie, ciepłe słowa, no i techniki seksualne oczywiście teżr30;Były też pliki audio. Te są najgorszer30;Kiedy tego słuchasz zastanawiasz się gdzie przebiega granica między realnym światem a matriksem. Słyszysz żonę mówiącą do ciebie i o tobie w realu, po czym słyszysz to samo o tobie, ale już nie do ciebier30;I nic tylko palnąć sobie w łeb. Żona zaocznie wystawiła mi świadectwo za kilkanaście lat życia. Niestety, w myśl jej oceny, nie zdałem do następnej klasy. Poszedłem drogą inwigilacji, którą tak naprawdę się brzydzę. Pewniej lepiej nie znać szczegółów, lecz z drugiej strony wiedza o prawdziwej twarzy partnerki, jak również otaczających cię rprzyjaciółr1; powoduje, że nagle lądujesz. Twarde to lądowanie. Nagle dojrzewasz i doroślejesz, mimo, że 40ka na karku.
Mononabis. Czy stworzyłem sobie mit wyjątkowej kobiety. Pewnie tak. Jaka ona jest? Jest piękna, inteligentnar30; To jedno. Co się okazało. Potrafi być cyniczna, wyrachowana i egoistyczna. Nie jest wyjątkowar30; To już wiem
JakichWiele. Pytasz czy moja żona rzeczywiście czuje, że popełniła największy błąd swojego życia, być może naprawdę żałuje, być może...No właśnie być może. Prawie w to uwierzyłem. Niestety znów nawiązała kontakt ze swoim panem. Wyżaliła mu się jak ciężko jej się teraz ze mną żyje, ale tak naprawdę nie żałuje tego czasu z nim spędzonego.
Powiedz ile czasu potrzebowałeś się uporać ze sferą fizyczną?
Zatracony. Wiem, że jest wiele wspaniałych, kochających i lojalnych. Odbieram ich sygnały, ale nie potrafię. Nie chcę. Nie wiem. A może właśnie powinienem przestać się opierać. Ale nie chcę kogoś zranić, siebie już też.
Zgryzolowaty(fajny nickZ przymrużeniem oka czy jej powiedziałem, że jest mi źle, ze tego nie akceptuję. Tak, nie raz. Były długie rozmowy. Czasem kulturalnie, ale były również fruwające meble, lądujące na ścianie telefony z smsami.
Wiem, sporo chaosu w moim pisaniu. Dostałem od Was sporą dawkę rmateriałur1; do analizy. Nie potrafię do wszystkiego się odnieść. Nie znam odpowiedzi. Muszę jeszcze raz przez to przejść. Może przyjdzie czas na konkluzję. Dziękuję! N
11986
<
#12 | mononabis dnia 28.02.2015 09:11
Nic dziwnego, że Twojej zonie jest źle. Od dwóch lat tępisz tę kobietę, więc żyje ona właściwie w przemocy. Ta sytuacja trwa więc bardzo długo i na pewno ma destrukcyjny wpływ na Twoją żonę. Tym bardziej właśnie musisz przysiąść i spokojnie zdecydować co dalej. Ty się męczysz i męczy się też ta kobieta. Dzieci też na pewno widzą, co się dzieje i ja nie sądzę, by spływała po nich zła atmosfera, jaka panuje w ich rodzinnym domu.
Musisz podjąć decyzję, bo tak zyć dalej się nie da.
Prawdopodobnie Ty nie radzisz sobie w całym tym syfem aż tak bardzo, że doszło w końcu do eskalacji przemocy i dlatego ta kobieta nawiązała teraz kontakt z boczniakiem, by pożalić się mu na swój ciężki los. Skoro ona doszła już do takiego punktu, to znaczy, że między Wami jest naprawdę bardzo źle. Dla niej wprost nie do wytrzymania. To znaczy też, że boczniak był i jest ważną dla niej osobą, skoro ona szuka pocieszenia w jego osobie. Nie był to tylko boczny ruchacz, lecz ktoś dla niej niezwykle ważny. Nie wiadomo czy jej zaangażowanie było jednostronne i kim dokładnie była Twoja zona dla boczniaka, ale skoro ona go odnalazła, by mieć w nim wsparcie, to znaczy, że albo dobrze ją zbajerował, albo że i jemu Twoja zona nie była obojętna pod względem uczuciowym. Teraz ta dwójka na nowo się spiknie (to właściwie już się stało)i jest wysoce prawdopodobne, że tak zdołowana kobieta znowu zacznie robić jakieś szalone rzeczy. Do tego doprowadził ją za długo przeżywany wielki stres- wcale sie jej nie dziwię. Mało kto dobrze znosi przemoc- Ty ją teraz do tego doprowadziłeś.
Wydaje mi się, że jesteś dosć bezwzględnym człowiekiem, który nie ma żadnego umiaru i wyczucia, kiedy ktoś może mieć naprawdę dość.
Jeśli więc poza przemocą nie masz już nic do zaoferowania tej kobiecie, to lepiej odejdź od niej, bo nienawiść i zawiść oboje Was wykończą.
4498
<
#13 | rekonstrukcja dnia 28.02.2015 09:18
Wcale nie jest tak chaotycznie w Twoim pisaniu. A zresztą wszystkie te blaski i cienie życia po zdradzie są nam znane.

Wiesz, co sprawdziłabym w pierwszym rzędzie ? Czy żona jest cyniczna i wyrachowana. Chyba sam rozumiesz, że życie z kimś takim dla normalnego człowieka jest zbyt destrukcyjne , żeby się na taki układ porywać. Zdewastowałbyś się bezpowrotnie , a też bardzo dzieci.
Także sprawdź żonę, bo czym innym jest jeden romans, a czym innym świadome i bezczelne dawanie tyłka na boku kiedy tylko jest na to ochota.

Druga rzecz : chyba dohodowałeś się depresji, może warto byłoby skontaktować się z lekarzem. Wrażliwy z Ciebie człowiek, więc i podatność masz większą. Wpadłeś w coś, co można nazwać fotel z niewidzialnymi sznurami. Nawet nie próbujesz z niego wstać, bo przecież te sznury tak mocno trzymają, nie ma sensu się szarpać. Tylko , że tych sznurów tak naprawdę NIE MA. Są jakieś linki, ale nie sznury. Sam te linki "podkarmiałeś" , dlatego w Twojej wyobraźni są takie grube i mocne , nie do pozrywania.

Trzecia rzecz : jeśli zdecydujesz się zostać z żoną, musisz zaakceptować fakt , że zdrada nie jest końcem świata , a naszym przywilejem ( i obowiązkiem , szczególnie jeśli ma się dzieci ) jest pracować nad swoim szczęściem i dzielić się nim z innymi. Nie wiem, jak to prościej napisać : pogódź się z tym , że zostałeś zdradzony.

Myślisz, że posępny , nieszczęśliwy, żyjący podejrzeniami i natręctwami człowiek, to taki dobry rodzic jest ? Że jak się pouśmiechasz na pokaz, wykrzeszesz z siebie trochę spontaniczności , to już tak pouszczęśliwiałeś te swoje pociechy ? A tak swoją drogą , to w jakim wieku są ?
11732
<
#14 | Bajeczna dnia 28.02.2015 12:13
norwid...
Nie myśl o przeszłości ani o przyszłości. Na jedną wpływu nie masz już żadnego, druga też owiana jest tajemnicą. Zajmij się teraźniejszością. Chwilą, w której jesteś. Tamtego, co się zdarzyło, JUŻ NIE ZMIENISZ. Ona też, nawet jeśli żałuje... Pracuj nad tym, co "trzymasz" w dłoniach właśnie teraz.
A czasem- wyłącz myślenie. Uwierz, da się to zrobić. To najlepsza rada, jaką mogę Ci dać.
6959
<
#15 | zgryzolowaty dnia 28.02.2015 23:56
panie N...napisałem tekst ale mi się uciekła...kolezeństwo wykonało kawałek niezłej roboty... pani Mona i pani jakich wiele...
czy naprawdę myśli pan, ze dzieciaki nie widzą jak się pan męczy i i pana żona...
rzeczywiście, moze najsampierw stwierdzić czy cynizm i wyrachowanie too cechy pana żony... w pana stanie można przypisać wszystko, łacznie z gradobiciem trzęsieniami ziemi i kokluszem...
pytałem czy rozmawiacie o tym co było... odnosze wrażenie, ze to były pewnie pretensje wzajemne i wypowiadane głosem wściekłego kaprala podczas musztry... może warto pomyśleć jak rozmawiać...
3maja się pan...
8724
<
#16 | rado dnia 01.03.2015 01:47
..nagle dojrzewasz i doroslejesz...
Nic z tych rzeczy, jedynie zdobywasz cholernie wyniszczajace doświadczenie. Mam jeszcze czasami takie myśli jak ty jednak staram się nie tłumić dziadostwa w sobie, jest wiele sposobów na to choćby naskrobanie czegoś na forum, telefon do osoby, z którą fajnie porozmawiać. Na początku swoje demony wybijalem pływając do upadłego. Obecnie od czasu do czasu walnę, któregoś w ryj na treningu. Z przymrużeniem okaTrochę biegam, gram w basket a wszystko to po 40tce. UśmiechTeż jak Ty na razie nigdzie się nie wybieram bo mam wspaniałego syna. Zmieniłem się jak każdy z nas, o nic nie proszę ale też niczego nie obiecuję a dostaję o wiele więcej niż przez 20 lat. Do tego zawsze mogę odejść..
Norwid,
Skoro jak piszesz zależy Ci na dzieciach to daj spokój z ,,katowaniem" ich matki i pokaż jej, że masz jaja, zakopujesz topór, wyznaczasz na nowo granice i żyjesz. Bo obecnie jesteś zawieszony jak przegrzany komp.
Twoja żona wcześniej szukała szczęścia a teraz kontaktując się z gachem szuka ratunku. Pamiętaj, że szczęśliwa matka to fajne, szczęśliwe dzieciaki. Postaraj się teraz zadecydować co dalej, wcześniej ona decydowała a teraz piłka jest po Twojej stronie...
Głowa do góry, pozdrawiam

Komentarz doklejony:
Acha jeszcze jedno za bardzo kochałeś więc bardzo nienawidzisz. Odkochaj się trochę, zdystansuj to Ci ulży.

Pozdrawiam
12086
<
#17 | norwid dnia 01.03.2015 02:31
Daleki jestem od mitologizowania swojego cierpienia. Tak naprawdę w ogóle nie chciałem o tym pisać. Bo to już za mną. A co jest za mną? Czas kiedy nie miałem siły by wstać, nie miałem siły by myśleć, by żyć. Czas kiedy poranne otwarcie oczu i umycie zębów było zadaniem nie do zrealizowania. Psychoterapia. Dwukrotny pobyt na IOK-u (Intensywna Opieka Kardiologiczna). Ale to już za mną.
Teraz krok po kroku próbuję się odbudować jako człowiek, mężczyzna, jednostka, element zbiorowości. Co mi pomaga? Kilku ludzi. Moje pasje. Praca. Paradoksalnie, na co dzień to ja doradzam ludziom, na szczęście nie w sprawach sercowychr30;
Czy moja żona jest cyniczna i wyrachowana? Nikt z natury nie jest zły. Dopiero ekstremalne sytuacje cię pozycjonują i określają, są papierem lakmusowym dla twojego charakteru, kręgosłupa życiowego.
Wychodzi na to, że z ofiary stałem się katem. Przemoc? Pozwól Mononabis, że wezmę się w obronę, Po tym jak wszystko wyszło na jaw, przedstawiłem uczciwe warunki (byłem spokojny, daleko było mi do sierżanta). Zostań, ale wiedz, że będzie ciężko, bardzo ciężko, że nie wiem ile potrwa próba odbudowania tego, że może kiedyś to nastąpi, a może w ogóle nie nastapi. Odejdź do niego, odejdź w ogóle (zaproponowałem zakup mieszkania).
Jak była reakcja. Nigdzie nie odchodzę. Tu jest moje miejsce. Tylko ty, tylko ciebie kocham, to był błąd, pomyłka, nigdy więcej, brzydzę się tymr30;
I co było dalej? Odgrzanie boczniaka. Flirty z innymi na boku. Wtedy faktycznie komórka pełna rsłodkichr1; smsów plus kilka elementów wyposażenia domowego uległa zniszczeniu w starciu ze ścianą. Jak zdefiniować odgrzanie boczniaka i podjęcie flirtów? Desperacja? Czy może po prostu trzeba to nazwać po imieniu?
Bajeczna. Tak właśnie żyję. Łapię każdy dzień, żyje tu i teraz. Staram się cieszyć z detali. Ale nie potrafię wyłączyć myślenia. Staram się tak robić. Ale wtedy przestaję być sobą. A to chyba początek końca. Może masz jakieś praktyczne wskazówki? Jak to robić, żeby nie zatracić siebie?
Mimo wszystko chcę to ratować. Stąd moje pytanie zadane na wstępie.
11986
<
#18 | mononabis dnia 01.03.2015 08:52
norwid, przemoc jest nie tylko wtedy, gdy latają graty po mieszkaniu, siekierki albo noże lub też wali się kogoś na oślep po goliźnie. Istnieją trzy podstawowe formy przemocy- fizyczna, ekonomiczna i psychiczna- ta ostatnia jest najgorsza. Polega ona np. na stałym, uporczywym odrzucaniu jakiejś osoby, która ciągle uporczywie wychodzi naprzeciw Ciebie, na wyzwiskach, na karaniu milczeniem, na obnoszeniu się swoim cierpieniem i pokazywaniem drugiemu człowiekowi, że jest katem i świnią, na pomiataniu kimś, na lekceważeniu, na szykanowaniu itd. itd.
Ty od dwóch lat stoisz w rozkroku i z tego, co napisałeś, ja domyslam się, że chodzisz po domu z miną księcia udzielnego albo z miną ofiary. Twoja zona nigdy nie jest pewna tego, kto wstanie rano z łóżka- czy nieszczęśnik, czy też psychiczny oprawca. To nie jest normalna sytuacja. I stanowczo za długo trwa taka sytuacja. Nie można bowiem karać kogoś w nieskończoność- raz pokazywać, że daje się komus szansę a za chwilę ja komuś odbierać. Albo w jedna, albo w drugą.
A teraz bardziej do rzeczy.
Napisałeś, że ona, nawet po namierzeniu, pierwszego boczniaka, potem pozwalała sobie (a właściwie ona dalej sobie na cos takiego pozwala) na "Odgrzanie boczniaka. Flirty z innymi na boku. Wtedy faktycznie komórka pełna rsłodkichr1; smsów ", to skoro tak się dzieje, to raczej sprawa jest prosta.
Ktoś radził Ci, żebyś zastanowił się z kim właściwie się ożeniłeś, co to za kobieta chodzi pod Twoim dachem, kogo utrzymujesz, z kim spędzasz święta, sylwestry i urlopy.
Jeśli nie przesadzasz, tylko naprawdę widzisz, że ona flirtuje z jakimis chłopami i jakby tego było mało, odgrzała boczniaka, to znaczy, że trzymasz pod swoim dachem zwykłą latawicę, która lubuje się w takich zabawach. (jednak zaznaczam- tak jest, jesli ona rzeczywiście buja się z innymi facetami, jeśli Tobie nie wydaje się tylko to wszystko)
i w takiej sytuacji, raczej nie powinieneś mieć specjalnych złudzeń.
Z jakiegoś powodu baba ta uznałam że jej miejsce jest przy Tobie(może chodzi o bankomat, może o status mężatki, może o wygodę- ja tego nie wiem), ale to nie znaczy, że ona musi żyć, jak zakonnica i juz całkiem rezygnować z życia, czyli opierać się zakusom boczniaków. Są przecież takie kobiety.
Ona odgrzała kontakt z boczniakiem nr. jeden (na marginesie- czy masz pewność, że to był pierwszy jej boczny- przyboczny?może przed nim byli też inni?kobieta ta lubi sobie poflirtować, więc jest wysoce prawdopodobne, że i wcześniej też sobie uzywała), bo może teraz sytuacja między wami stała się na tyle nie do zniesienia, że ona chce zorganizować sobie drogę ewakuacyjną, tak w razie czego. Może ten boczniak był rzeczywiście za nią, a ona o tym doskonale wie i dlatego do niego uderzyła? Skąd ona bierze tych innych, z którymi słodko sobie smsuje? Gdzie pracuje ta kobieta? Co to za firma, która pozwala jej na ciągłe poznawanie kolejnych. a może ta kobieta zapisała się na jakis portal randkowy i tam łowi chłopów. Na portalach pełno jest mężatek, które wypisuja jak bardzo są nieszczęśliwe w małżeństwie z męzem pijakiem albo katem i szukają ciepła i miłości albo takich bab, które zwyczajnie ukrywaja fakt, że są czyjąś żoną. No gdzies przecież łowi ta kobieta tych facetów.
Sprawdź to sobie dokładnie- co to są za chłopy, do których ona wypisuje.
W każdym razie- obojętne skąd ona ich wyciąga, to liczy się tylko fakt, że ona to robi, a więc ma taką potrzebę. A skooro to robi, to znaczy, że jest nic niewartą zdzirą, która powinieneś pożegnać i to w trybie pilnym.
Nie ma żadnego powodu, byś dalej tkwił w takim toksycznym dla siebie małżeństwie i znosił kur...stwo pod własnym dachem.
To tylko kwestia decyzji i nikr jej za ciebie nie podejmie, oprócz ciebie samego.
Od dwóch lat żyjesz w stałym stresie, w oczekiwaniu w napięciu- dłużej nie wytrzymasz czegoś takiego i w końcu zaczniesz ciężko chorować. Od takiego stałego stresu można nabawić się nawet i raka.
Jeśli masz 100 % pewności, że baba ta dalej ciągnie z boczniakiem i wypisuje do innych chłopów, to na nic się nie oglądaj, tylko spieprzaj od ku..r..wy, gdzie nogi Cię poniosą. Weź się w garść, idź do psychiatry, bo raczej masz depresję i zacznij ogarniać się pod kątem rozwalenia tego małżeństwa. Nie będziesz robił za czyjś wygodny bankomat i za zasłonę dymna dla czyjegos łajdactwa.
4498
<
#19 | rekonstrukcja dnia 01.03.2015 09:09

Cytat

Czy moja żona jest cyniczna i wyrachowana? Nikt z natury nie jest zły. Dopiero ekstremalne sytuacje cię pozycjonują i określają, są papierem lakmusowym dla twojego charakteru, kręgosłupa życiowego.


Niestety świat nie jest tak pięknie skonstruowany, Panie Idealisto. Nie wszystkim potrzeba pobytu w Auschwitz-Birkenau, żeby złamać ten swój prościutki kręgosłup . Przyjmij do wiadomości, że są ludzie ( choć może to za duże słowo ) , są osobnicy, którym w każdych warunkach opłaca się byś szują, bo mają to w swojej naturze. I ekstremów wcale im nie potrzeba, bo to co ich nakręca to świadomość, że wolno im wszystko. A z tego , co piszesz, to właśnie z takim osobnikiem masz do czynienia. Twoja żona jest najwyraźniej zwykłą chamicą i ratować to Ty możesz jedynie własne doopsko z tych opałów. NIKT NORMALNY ( nieważne czy zdradzacz, czy spawacz ) nie zachowywałby się tak perfidnie po otrzymaniu szansy, zwłaszcza jeśli osoba zdradzona zaliczyła w wyniku zdrady TAKIE PROBLEMY ZDROWOTNE, jakie były Twoim udziałem.

To nie jest żona, tylko jakaś narośl , która wysysa z Ciebie energię życiową. A TY się pytasz, co zrobić, żeby było Ci z naroślą dobrze ?! No nie wiem, może lobotomia mózgu ? A może znieczulanie się używkami pozwoli Ci zobojętnieć na fakt, że dzielisz życie z kimś, kto ma Ciebie głęboko w doopie. Fajnie , że jesteś, bo wtedy puszczanie się ma dla Twojej żony ambitniejszy smak i można podciągnąć pod lepsiejszy wymiar.
11986
<
#20 | mononabis dnia 01.03.2015 09:33
rekonstrukcjo, właśnie wyjęłaś mi z ust to, co chciałam dopisać w komentarzu.
Norwid zgadzam się w 100%z rekonstrukcją, a do tego dodam jeszcze, że jesli raz na zawsze uświadomisz sobie i wbijesz sobie do głowy fakt, iż pod Twoim dachem chodzi najzwyklejsza pod słońcem ku..r..wa, to będziesz wiedział dokładnie, co zrobić z czymś takim. Nie ma w tym żadnej Twojej winy, że jakas kobieta prowadzi się w taki, a nie inny sposób. Ty mógłbyś dostarczać takiej kobiecie nie wiadomo jakich to odlotowych orgazmów, mógłbyś obwiesić taka złotem od stóp do głów i ładować w nią wszystko, co w Tobie najlepsze, starać się i skakać koło takiej, jak koło księzniczki, szanowac i na każdym kroku pokazywać, że ona jest dla ciebie wszystkim itd. itd. a przecież ktoś, kto ma kur...wski charakter i tak nie doceni takich dóbr.
Jesli to pojmiesz, to nie będziesz jej zdrad odbierał osobiście, lecz będziesz w stanie zdystansować się do wszystkiego i będziesz zdawał sobie sprawę z tego, że od początku byłeś skazany na takie syfy, że nawet gdybys był złoty i brylantowy i miał wacka na pół metra, to wywłoka i tak chodziłaby na boki.
Dlaczego?
Bo tak po prostu jest, było tak od początku świata i na róznych kontynentach- jeszcze się taki nie narodził, który potrafiłby zmienić ten fakt.
Baba, która się puszcza, robi to, bo to po prostu lubi i za nic ma to, że w domu czeka na nia wartościowy i kochający ją mężczyzna. Nic z tym nie zrobisz i nie jest to Twoją winą.
Od takich kobiet nalezy uciekać i tyle.
Z takimi kobietami nie nalezy się wiązać i tyle.
Przestań więc przejmować się tą sprawą, tylko zawiń rękawy i zacznij sprzątać po tym związku.
To oczywiście przy założeniu, że faktycznie jest tak, jak nam to opisałeś.

Komentarz doklejony:
I wcale nie byłabym zdziwiona, gdbybyś napisał nam, że jej boczniak jest żonaty.
Jeśli tak jest, to tym bardziej powinieneś skreślić tę kobietę, bo tylko wywłoka wchodzi w relacje z żonatymi i dzieciatymi facetami. Porządna kobieta nie pozwoli sobie na coś takiego. Uwierz mi- tak jest i wcale nie przesadzam, i naprawdę nie mam przedpotopowych poglądów.

Komentarz doklejony:
Kobieta, która ze swojej natury jest ku..wą często wygląda zupełnie normalnie. Potrafi rozmawiać na jakimś poziomie, być kulturalną i obytą na co dzień osobą, może dbać o siebie i mieć rózne zainteresowania. Może z wyglądu przypominać anielicę, niewinną leliję, robić słodkie minki, seplenić do swojego faceta udając małą dziewczynkę, bać się myszy albo pająka- no, może sprawiać wrażenie bardzo kobiecej, wysublimowanej i wrażliwej osóbki. Jej cielesna powłoka może w niczym nie przypominać nam starej wulgarnej baby, z ust której co drugie słowo wyskakuje jakiś wulgaryzm i która siedząc rozkracza się i tylko ślepiem łypie w kierunku krocza jakiegoś faceta. Można trzymać pod swoim dachem, z pozoru fajna kobietę, dać się zwieść cielesnemu jej wyglądowi, ale jeśli spojrzysz do jej środka, do serca i do łba, to zobaczysz tam stertę łajna, sam obornik.
Jak je więc rozpoznać?
To bardzo proste- po owocach, po czynach je rozpoznasz.
Nic nie daje takiej wiedzy na temat drugiego człowieka, jak obserwowanie jego czynów.
Jeśli żyjesz z kimś i sam jesteś fair w stosunku do tej osoby, dajesz z siebie wszystko, co najlepsze, a w zamian dostajesz badziewie, to znaczy, że masz do czynienia ze zwykłą szują.
Jeśli widzisz babę, która puszcza się z zonatym chłopem i za nic ma los jego żony, która w niczym jej wcześniej nie zawiniła, za nic ma cierpienie dzieci swojego żonatego kochanka, to wiadomo kim jest taka kobieta.
Jeśli widzisz kobietę, która chociaż sama jest matką i ma męża, czyli poważne zobowiązania prawne i moralne i uczuciowe i jakie tylko chesz w stosunku do swojego życiowego partnera, a mimo to, ona go zdradza, to przecież wiadomo, jak ludzie określają takie kobiety. I niestety, ale ci ludzie mają swiętą rację.
Mogłabym przytoczyć Ci więcej jeszcze takich konkretnych przykładów ludzkiego zaprzaństwa i podłości, ale wydaje mi się, że wiesz już dokładnie, co ja mam na myśli.
Niczego się nie bój, bo jeśli będziesz myślał głową i zwracał uwagę na rzeczy, które powiedzą Ci prawdę na temat danego człowieka, będziesz kierował się rozumem a nie pobożnymi zyczeniami, to nie ma siły, żebyś kiedyś w przyszłości znowu naciął się na tego rodzaju gatunek kobiety, jakim jest ta, z którą kiedyś tam się ożeniłeś.
Bedzie więc dobrze, ale żeby to miało szansę się zadziać, to musisz zrobić porządek z tym, co dzieje się teraz. Jeśli będziesz kombinował z kimś teraz na boku, to ja zapewniam Cię, że wpakujesz się w kolejne dziadostwo. Powtarzam Ci raz jeszcze ŻADNA SZANUJĄCA SIĘ KOBIETA I TAKA, KTÓRA LICZY SIĘ Z LOSEM DRUGIEGO CZŁOWIEKA NIE WEJDZIE W UKŁAD Z ŻONATYM I DZIECIATYM FACETEM- to sobie zapamiętaj. Jeśli więc teraz z kimś byś zaczął, to wiedz, że brałbyś sobie kolejną wywłokę.
Załatw swoje sprawy po kolei i tak, jak trzeba.
Powodzenia.
9314
<
#21 | zatracony dnia 01.03.2015 13:09
Nic dodać,nic ująć Mono.:tak_trzymaj
Wiesz juz co masz robic Norwidzie?
Czy dalej sie bedziesz kąpał w łajnie?
10607
<
#22 | Advokat_D dnia 01.03.2015 14:30
z całym szacunkiem:
"Kobieta, która ze swojej natury jest ku..wą często wygląda zupełnie normalnie."
Wszystkie kobiety wyglądają "zupełnie normalnie" tylko niektóre o tym nie wiedzą
I chwała im za ten "wygląd" w przeciwnym razie miłość byłaby tylko platoniczna


norwid (chyba nieprzypadkowo masz taki nick - piszesz jak poeta) wygląda na to ze twoja zona jak niemal wszystkie normalne kobiety, straciła do ciebie szacunek. Straciła dlatego, bo się nie boi że cię straci. Musisz znaleźć sobie kochankę, w ten sposób odbudujesz własne ego i wzbudzisz w niej zazdrość. ona po prostu chce o ciebie walczyć, ale o kogo ma walczyć skoro jest ciebie pewna na 102? tak naprawdę nie musisz mieć kochanki, wystarczy, że będziesz tak postępował jakbyś ją miał. Ona nie może być ciebie pewna, a zobaczysz że boczniak szybko pójdzie w odstawkę i zacznie ci nadskakiwać. I bardzo ważne: jak między wami sie już poprawi to nigdy NIGDY nie przyznaj sie że to była tylko gra, zawsze odpowiadaj tak by nie potwierdzić ani nie zaprzeczyć (lub zaprzeczaj tak by nie była pewna czy czasem nie kłamiesz) W ten sposób zawsze utrzymasz ja w niepewności i zawsze będzie o ciebie zabiegała.

Dodam jeszcze, że rozwód z jej winy raczej odpada, po 2 latach sąd uzna, że jej przebaczyłeś i odrzuci taki pozew. Po za tym, sa dzieci, nie jest łatwo ot tak pstryknąć i zostawić. A zatem możesz wypróbować powyższy sposób - nic nie tracisz. Tylko pamiętaj: nigdy nie przyznaj się do romansu na boku, dbaj o to by nigdy nie było jednoznacznych dowodów, wszystko musi być dwuznaczne tak aby zawsze była niepewność, tak by w razie potrzeby można było spokojnie wszystkiemu zaprzeczyć, ale tak zaprzeczyć by ona nie była do końca pewna czy mówisz prawdę.
9314
<
#23 | zatracony dnia 01.03.2015 14:40
Norwid
Chcesz sie całe życie męczyć z taką latawicą?Mono Ci to jasno napisała,pisząc też o pewnego rodzaju mechanizmach.Chcesz tak życ?No powiedz.Ile masz tych zyć?Dziesięć czy jedno?
Nie znajduj sobie zadnej kochanki czy to autentycznej czy fikcyjnej bo to brnięcie w szambo jeszcze większe.
Zobacz co ta Twoja qurewna wyczynia.Ty myslisz ze ona sie zmieni?Prosze,poczytaj wiecej.Tacy ludzie sie nie zmieniaja.I znów musze sie odnieść do Mono która napisała to w sposób konkretny.
6755
<
#24 | Yorik dnia 01.03.2015 16:42
Mononabis,

Cytat

Można bowiem mieć całe zastępy doop do ruchania, ale na żonę wybiera się nie byle kogo.

Oj różnie z tym bywa. Często facet wcale nie chce sie żenić, a przez to ,,ruchanie" wpada jak śliwka w kompot Szeroki uśmiech

Cytat

Jej cielesna powłoka może w niczym nie przypominać nam starej wulgarnej baby, z ust której co drugie słowo wyskakuje jakiś wulgaryzm i która siedząc rozkracza się i tylko ślepiem łypie w kierunku krocza jakiegoś faceta.

Może to tylko kwestia czasu ? Szeroki uśmiech
Brakuje mi jeszcze, że mamrocze pod nosem jakieś zaklęcia, ledwo trzymając w dłoni prawie do końca obciągniętą flachę, a opary dymu z machorki maskują jej przenikliwe łypanie ślepiami, oblizywanie się i obficie cieknącą na podłogę ślinę na widok krocza jakiegoś faceta. I chociaż nie ma już siły, to podejmie próbę doczołgania się do źródła wiecznej rozkoszy Z przymrużeniem oka

Norwid,

Cytat

Te bezlitosne obrazy, myśli, które są w nas, na zawołanie w każdej chwili. Nawet jak się czym zajmiesz, powracają jak demony. Nie chce opisywać mojej historii, mechanizmów towarzyszących, przyczyn, uwarunkowań.

No i źle.
Tego właśnie brakuje, aby choć trochę obiektywnie ocenić sytuację.
Jak na taki brak danych niektóre komentarze być moze są strzałem w 10; tylko które?

Ja wciąż nie jestem w stanie określić, czy problem jest bardziej w niej czy w Tobie ?
Żeby wiedzieć co dalej, wypadało by najpierw dowiedzieć się co tak naprawdę się stało ? Czy jest to tylko kaskada paskudnych wydarzeń, czy obudziłeś się w świecie, który dawno już istniał, tylko Ty tak bardzo wszystko idealizowałeś, że niewiele widziałeś; Musisz to wiedzieć;
Rekonstrukcja i zgryzolowaty po mistrzowsku podeszli do sprawy, ale też na koniec zaczęli zajmować stanowisko, a nie wiem czy są podstawy;

Musisz ustalić, kto się wstrzelił, jeśli np. mononabis, to sugestie Rado czy Adwokata_D będą nietrafione; jesli jest odwrotnie, to będa dla Ciebie ratunkiem i jedynym rozsądnym podejściem do sprawy;

Jak na razie zakładsz, że to zrobiłeś, a nie przetrawiłeś gruntownie tematu. Ciężko Ci coś sugerować, bo sam nie wiesz co jest grane;

Komentarz doklejony:
Reasumując, nie możesz pytać o pokonanie odrazy nie poddając ocenie, czy to w ogóle ma jakiś sens i skąd tak naprawdę się wzięła, co nie pozwala na osiągnięcie spokoju?
Jak dotąd nie sposób ocenić, czy przyczyna leży w Tobie (Twojej psychice), czy istnieją okoliczności, przez co jest to niemożliwe, a tylko kombinujesz na siłę, jak tu patykiem Wisłę zawrócić;
11613
<
#25 | js48 dnia 01.03.2015 17:46
Jeżeli ją szczerze kochałeś i tylko ona dla Ciebie istniała, to odrazy nie zapomnisz nigdy. Nawet jak będziesz się z nią kochał, to będziesz miał wrażenie że kochasz się z meblem.
9864
<
#26 | kaz dnia 01.03.2015 19:45
"Jeżeli ją szczerze kochałeś i tylko ona dla Ciebie istniała, to odrazy nie zapomnisz nigdy. Nawet jak będziesz się z nią kochał, to będziesz miał wrażenie że kochasz się z meblem." tak to jest gdy " ideał śięgnoł bruku" norwidzie.
8724
<
#27 | rado dnia 01.03.2015 23:28
York, Norwid w ostatnim wpisie pokazał więcej szczegółów jednak nie wiemy czy żona:
1) odgrzala znajomość z boczniakiem bo ma dość zazdrosnego męża, który widzi w każdym facecie potencjalne zagrożenie i robi jej z tego powodu awantury
2) flirtuje z innymi, tzn? przyciąga wzrokiem? spotyka się na kawę? wysyła smsy?
Norwid po Twoim ostatnim wpisie zrozumiałem o co pytasz w temacie otóż NIE, w taki sposób nie pokonasz odrazy gdyż jest ona ciągle ogrzewana. Jeśli jest tak jak stwierdza Mono czy Rekonstrukcja, że żona szuka zaganiacza na prawo i lewo to po co Ci ta zaraza? Ale jeśli żona spotkała się z boczniakiem bo ma dość kata?
Nie ma wytłumaczenia dla zdrady dlatego, żona nie powinna podejmować tak cholernie głupiego ryzyka po raz kolejny. Jeśli masz kolejne świeże dowody to droga jest jedna a czy dojdzie do skutku zależy od Ciebie i postawy żony.
Sam wiesz czy jest to jej ucieczka czy zwykłe k.u.r.e.s.t.w.o.

Adwokat_D zgadzam się z Tobą udawany romans w celu ratowania sprawdziłem, zadziałało Z przymrużeniem oka.
11005
<
#28 | WENUS1974 dnia 02.03.2015 17:45
Ja uważam, że po takiej traumie należy się rozstać, bo zycie w tym wszystkim to piekło. A nikt nie chce życ w piekle. Rozejżyj się ile dookoła ludzi....Jedyne co by Cie wyleczyło to nowa osoba, nowa miłość, nowe życie. Bo tu się...udusisz.
12046
<
#29 | emigrant dnia 02.03.2015 21:22
Cześć. Tez chciałbym znać odpowiedz na Twoje pytanie, bo jestem w podobnej sytuacji. Tyle, ze na początku tej drogi, bo dopiero 2 miesiące PO. Tez chciałbym wymazać te obrazy z pamięci.... Przepraszała mnie 100 razy, prosiła o wybaczenie... I choć wszystko sie we mnie kłóciło, postanowilem dać jej szanse. A jak będzie, to juz czas pokaże.
3739
<
#30 | Deleted_User dnia 02.03.2015 22:44
Ja jestem prawie 5 miesięcy PO ( jak ten czas szybko leci... ) Z perspektywy czasu czuję ULGĘ i ciesze się, że to stało się TYLKO 4 lata z dojazdem po ślubie... Trudno jest wrócić do normalności, do ludzi, odzyskać równowagę, ale uwierz mi, że TAKIM kobietom się nie ufa!!!! Nie wierzy!!! Będzie czas uśpienia, potem znowu "odpali". Czuję się teraz silniejszy i pewniejszy siebie, niż kiedykolwiek w życiu!!! życie jest zbyt piękne, żeby z powodu byle "flanelki" wbijać sobie w głowę różnej maści BZDETY. Czuję się obecnie TAKIM ojcem, jakim ZAWSZE chciałem być, że poświęcam córeczce TYLE uwagi, na ile zasługuje. Muszę swoją normalnością dać jej wzór do postępowania w dorosłym życiu. To jaki jestem to PRZEDE wszystkim zasługa.... Kiedyś Wam powiem Szeroki uśmiech
7375
<
#31 | B40 dnia 03.03.2015 01:53
Witaj Norwid tak sobie czytam i czytam i czegoś mi tu najzwyczajniej w świecie brakuje. Coś nie gra, gdzieś jest kruczek. Dwa lata odnajdujesz, odnajdujesz portal tematyczny i "bach zakładasz konto"? Myślę że problem tkwi dużo głębiej.
Dałeś szansę i to był Twój wybór (wielu z nas dało) wielu się udało. Inni nie chcieli lub nie mieli okazji. Wiesz gdzie widzę problem? W braku konsekwencji.
Najzwyczajniej w świecie dałeś szansę i katujesz się myślami, w czym jak widać Twoja partnerka wcale nie pomaga. Gorzej piszesz o flirtach odgrzewaniu "kotletów". Człowieku jedne telefon, jeden SMS i jest KONIEC. Tak wygląda danie szansy (okazanie łaski). Ty nie masz się zastanawiać z kim SMS-uje, czy dzwonią do siebie. W ten sposób najzwyczajniej w świecie zwariujesz. Nie pomogą prochy ani inne terapie. Jeżeli tak ma wyglądać danie szansy jesteś na najlepszej drodze do powtórki - jak czytam.
To że ona nie chce odejść. Mój drogi ona ma g.. do gadania. To Ty dajesz szansę i ty ustalasz warunki.

Wiesz wydaje mi się że postanowiłeś napisać bo najzwyczajniej w świecie obawiasz się powtórki (w czym zresztą wiarołomna Ciebie utwierdza) pomimo tego co mówi.

Ona znalazła sobie w kochasiu pocieszyciela tobie płacze, jemu mówi że nie żałuje. Gdzie jest prawda? Jak dla mnie po środku. Ty dałeś szansę na miękko, ona się ucieszyła że ma dom i rodzinę. A łajza pozostał dawną nie ZAKOŃCZONĄ MIŁOŚCIĄ. Dla czego tak się stało?

Bo najzwyczajniej w świecie na to pozwoliłeś. Uwierz mi jeżeli był by świadoma straty Ciebie i formatu kochasia dzisiaj by klęczała przed Tobą. A teraz cóż on pozostał księciem na białym koniu. TY jedynie bezpiecznym mieszczaninem. Jak mogłeś zerwać jej kontakt pewnie zapytasz?

Najnormalniej w świecie wystawiając walizki za drzwi lub ekspediując ją z klamotami do doopcingera wraz z włożonym do kieszeni pozwem rozwodowym. Przyszła by tego samego dnia z płaczem ale wiedziała by jedno. W sprawach zdrady raczej poczucia humoru nie masz.

A tak cóż trochę nerwów i powtórka z rozrywki. Odnowienie kontaktów dla mnie całkowicie niezrozumiałe, plus Twoje na to przyzwolenie. Bo odnajdywanie kolejnych wpadek i nie wyciąganie konsekwencji to wpadki. Pomyśl o tym.
4498
<
#32 | rekonstrukcja dnia 03.03.2015 10:00

Cytat

A teraz cóż on pozostał księciem na białym koniu. TY jedynie bezpiecznym mieszczaninem.
Piękne Uśmiech . Betrayed, ale Ci to zgrabnie wyszło Z przymrużeniem oka .

Norwid, niestety po zdradzie tak jest : kto się waha, ten przegrywa. A że mało ludzi się nie waha, dlatego większość przegrywa.

Inna rzecz : dopóki Ty sam nie będziesz wiedział , czego chcesz, to tak będzie wszystko przeciekać przez palce, a frustracja raz po raz dosięgnie zenitu.
Skoro się zaparłeś , że dla dzieci tkwisz w tym małżeństwie, to co Ciebie obchodzi życie intymne żony. Miej swoje, co to jakiś przymus jest seksować się z żoną ,skoro się jej brzydzisz ? Rób człowieku swoje i pamiętaj , co Ciebie trzyma pod tym dachem. Skup się na dzieciach, a dla pani bądź kulturalnym współmieszkańcem, obojętnym na osobiste sprawy współlokatorki.

Natomiast jeśli Co nadal zależy na żonie , to przestań się oszukiwać i zacznij pracę nad sobą.
5808
<
#33 | Nox dnia 03.03.2015 10:39
może nie doczytałam ,ale w jakim wieku są dzieci?
12086
<
#34 | norwid dnia 03.03.2015 16:08
Jakieś choróbsko zwaliło mnie z nóg. 39,2 i kilka innych rprzyjemnościr1; z tym związanych. Wchodzę tu i widzę, że nie próżnowaliścieUśmiech. Ale taka choroba ma swoje plusy. Człowiek pochłonięty walką z wirusami wyłącza się z życia i dochodzi do wniosku, że czas się zając sobą. Jak przez mgłę widzę żonę i problemy z nią związane.
Jaki był u mnie mechanizm zdrady. W sumie nie chciałem o tym pisać, bo to już się stało. I walczę teraz ze skutkami. I to chyba nie była pierwsza zdrada, ale pewności nie mam. A mechanizm był banalny. Bo o mnie nie zabiegałeś aż tak, bo mnie komplementowałeś na każdym kroku, bo mnie nie pożądałeś tak często. A ja przecież na to zasługuję. Jestem przecież piękna, inteligentna i nietuzinkowa. Tyle osób wokół to zauważa, tylko ty nie. Pytanie tylko, czy my mamy stać się maszynkami do dawania przyjemności, zawsze czynnymi, zawsze w pełnej gotowości.
W życiu nic nie dzieje bez przyczyny. Pewnie, gdybym bardziej, częściej, mocniej żylibyśmy długo i szczęśliwie. Może gdybym popełnił kilka komplementów więcej czy też nabył kilka bukiecików więcej, coś by to zmieniło. Może. Nasuwa się jednak taka refleksja, że małżonkowie z kilkunastoletnim stażem, są łatwym celem dla wszelkiej maści szczurów, gnid i hien. Czy taki mąż czy żona na etacie domowym jest w stanie skutecznie stanąć w szranki z tymi zwierzakami? Otóż nie. Taki szczur, nie ma nigdy słabości, idzie przez życie jak walec, zawsze ma takie ciekawe i oryginalne życie, zawsze ma własne zdanie, nigdy nie choruje, nie wątpi, zawsze jest czuły, zawsze doceni, zawsze ma czas, zawsze wysłucha, zawsze potwierdzi jak ciężkie masz życie u boku tego nieudacznika. Co więcej, zawsze może, zawsze mu się chce. Sex machine po prostu!
Może to odważna teza, ale myślę, że ludzie dzielą się na zdradzonych i tych co jeszcze o tym nie wiedzą.
Mononabis, piszesz o karaniu milczeniem, na obnoszeniu się swoim cierpieniem i pokazywaniu drugiemu człowiekowi, że jest katem i świnią, na pomiataniu kimś, na lekceważeniu, na szykanowaniu.
Zgadzam się, ale to tylko akademicka definicja przemocy psychicznej. Być może jest taki mechanizm i pokusa. Jest mi źle, cierpię, więc tobie też nie będzie teraz ze mną lekko. Weź jednak pod uwagę, że często to żadna poza czy gra. To cierpienie jest autentyczne, pozbawione jakiejkolwiek premedytacji. Ktoś ci właśnie wyrwał duszę z korzeniami, a życie straciło kolor, zapach i smak, tak, ze nawet czekolada nie smakuje tak jak dawniej. Czy zdradzacz bierze to pod uwagę, gdy skręca w bok, czy zastanawia się nad konsekwencjami. Czy zastanawia się co z rodziną, czy dasz radę czy się podniesiesz. W ogóle o tym nie myśli. Naładowany hormonami szczęścia, jak alkoholik po kilku drinkach, uśmierza swoje frustracje i ból nieudanego (jego zdaniem) życia. Czy potem żałuje? Czy jego żal jest szczery? Tez nie. Czy alkoholik żałuje? W pierwszej chwili kiedy przychodzi otrzeźwienie, a kac rozsadza czaszkę, składa takie deklaracje. Nagle uświadamia sobie bowiem, że może stracić całkiem fajne, wygodne i poukładane życie. Wówczas wszystkiemu zaprzecza, deprecjonuje ( szczęśliwi ci którzy nie znają szczegółów). Jednakże kiedy opada pierwszy pył po bitwie, a małżonek wstępnie kupił tę wersję, znów z rozrzewnieniem wspomina ten cudowny stan, tę lekkość, ten kolorowy świat pozbawiony kantów i chropowatości. Betrayed, strzał w dychę z tym księciem i mieszczaninem.
Czy moja żona jest zła? Myślę, że jest właśnie takim ralkoholikiemr1;, który za cenę potwierdzenia swojej atrakcyjności i kobiecości otwiera się i zaczyna się flirt, smski, kawka etc. Problem tkwi w tym, że jeżeli w przeszłości nie spełniałem oczekiwań mojej żony, tym bardziej teraz będzie ciężko temu sprostać. Rzadko bowiem ostatnio bywam miły i spontaniczny. Nie chcę się ścigać ze szczurami. Z drugiej strony nie chcę też, żeby moje poroże budziło coraz większy podziw wśród myśliwych. Niech to robi na swoje konto, ale na to nie poszła. Może to zabrzmi idiotycznie, ale sam niejednokrotnie odbieram sygnały od kobiet, słyszę ciepłe słowa. To niewątpliwie bardzo miłe i jednocześnie łechce moje ego, ale czy to powód, żeby z tego skorzystać? Myślę, ze to ślepa uliczka. Nie chcę odbudowywać się w cieple czyichś słów czy gestów. Wejście teraz w jakąś relację, nawet gdyby przyniosło chwilową ulgę, wróci za jakiś czas z podwójną siła. Teraz bowiem sam muszę się odbudować. Napisać swój katalog wartości od nowa. Musze polubić się na nowo, zacząć się szanować. Betrayed masz rację, rozmowa, nawet ostra to mało. Trzeba mocniej akcentować samego siebie. Może faktycznie trzeba było wystawić walizki. A boczniakowi kontrolny liść też by się przydałZ przymrużeniem oka
5808
<
#35 | Nox dnia 03.03.2015 17:16
masz w sobie robala który cię zżera emocjonalnie na skutek tego co się wydarzyło i drugiego w domu który swoim zachowaniem nie tylko nie łagodzi bólu ale go podsyca. Piszesz ...,,Paradoksalnie dziecku łatwiej zaakceptować śmierć rodzica niż jego odejście. Staram się teraz odtworzyć swoją percepcję z dziecięcych lat. Co było najważniejsze? Że rodzice są razem, że są obok, na wyciągnięcie ręki To, że się kłócą i są ze sobą mniej lub bardziej szczęśliwi miało znaczenie drugorzędne...."Ja się z tym nie zgodzę .Mam bardzo zaborczą matkę wiodącą w domu prym i wolałam gdy jedno z rodziców było poza domem bo wtedy się nie kłócili a tego bardzo nie lubiłam.To że nie są szczęśliwi było widoczne i odczuwalne/mieszkaliśmy w bloku gdzie ściany były cieniutkie.Kiedy miałam ok 11 lat mama poinformowała mnie i siostrę/rok młodszą/że planuje rozwód.Siostra która była bardzo związana z mamą rozpaczała......z powodu wstydu przed koleżankami. Ja uwielbiałam ojca ale uważałam że decyzja należy do rodziców .Nie pytali mnie kiedy się pobierali nie muszą pytać gdy się rozstają.Piszę o tym dlatego że ty swój stan ,,poświęcasz"dzieciom.Czy nie byłoby wam łatwiej gdybyś wynajął coś w pobliżu obecnego miejsca zamieszkania by dzieci po szkole/przedszkolu mogły spędzać czas z tobą?Czy będąc w lepszym stanie psychicznym dzięki pozbawieniu się widoku żony nie byłbyś lepszym ,spokojniejszym beztroskim ojcem dla swoich dzieci.Możesz być na wyciągnięcie ręki ,niekoniecznie mieszkając pod jednym dachem z żoną.możesz spróbować zamieszkać osobno ,dogadać się z nią co do opieki nad dziećmi bez formalnego rozwiązania związku.Jej też będzie łatwiej mając do pomocy przy dzieciach ciebie szczególnie że to osoba szukająca rozrywki.Gdybyś skupił się wyłącznie na pracy, dzieciakach i sobie bez drążenia zachowania żony i z dala od niej mógłbyś przewartościować swoje życia,skupić się na tym co /oprócz dzieci/jest dla ciebie ważne.
3739
<
#36 | Deleted_User dnia 04.03.2015 00:26
Przepraszam, że nie na temat, ale macie kapitalne określenia, boczniak, boczniak odgrzany,doopcinger,itd, UśmiechUśmiech Norwid,cóż mogę co doradzić, podoba mi się to, że nie chcesz w tej chwili wchodzić w jakieś związki.To nie jest odpowiedni czas również dla tych biednych skołowanych dzieci.I nie dla ciebie, jeszcze nie teraz.Ja lubię coś kończyć zanim coś zacznę i to chyba nie jest złe.Jestem kobietą, więc postawiłam na wychowanie dzieci w pełnej rodzinie.Ile mnie to kosztowało to druga sprawa,czy miałam racje - nie wiem, ale nie żałuję. Teraz mam czas zastanowić się, co dalej ze mną, dzieci są już dorosłe i same wystawiły tatusiowi ocenę za całokształ

Komentarz doklejony:
Coś mnie wywaliło z kompa Z przymrużeniem oka Spróbuj czasami zdystansować się od tego, obejrzeć dobry film - np.komedię,wyjść gdzieś z dziećmi,odpocząć od tego rozmyślania.Często po takim oddechu odpowiedź - co robić -przychodzi sama.Powodzenia.
6959
<
#37 | zgryzolowaty dnia 04.03.2015 03:44
może tak...dlaczego trzeba koniecznie od razu znajdować sobie pocieszenie w innej osobie ? może na początek niech pan zrobi porządek teraz...
szczęściem w nieszczęściu jest to, ze ona znowu działa z boczniakiem... ok wyśledzić boczniaka, zebrać dowody... i pozew rozwodowy z zaznaczeniem, że dałeś pan szansę a ona z niej nie skorzystała... proste jak konstrukcja cepa... ona najzwyczajniej ma pana za frajera... ok niech jej pan nie wyprowdza z błędu... to ona ma popełniać błędy, pan to wypounktuje a potem zrobi jak ktoś napisał wyżej, spakuje walizki, wsadzi do kieszeni pozew rozwodowy i odeśle do boczniaka...
wykończy sie pan...tu potrzeba męskiego podejścia do całej sprawy...
11005
<
#38 | WENUS1974 dnia 10.03.2015 17:12
Oczywiście to wszystko zależy jak masz silny charakter i czy umiałbyś poradzić sobie z rozstaniem się z ta kobietą. Ja jestem zdania, iż nie należy dawać drugiej szansy. Sama tez przeszłam przez to całe piekło i jak spakowałam męża poczułam ulgę. Dziś z perspektywy czasu wiem, iż dobrze zrobiłam. Poradziłam sobie z emocjami, nerwami, tęsknotą, bólem - choć łatwo nie było. Myślę, iż nigdy nie zapomnisz co ona Ci zrobiła, będziesz żył w takim stanie aż albo Ty w końcu nie zdradzisz albo ona zrobi to jeszcze raz. Dla dzieci obydwoje rodziców muszą być szczęśliwi, wtedy rodzina ma sens. Jeżeli jest inaczej, to po co?Osobno tez można być wspaniałym rodzicem. Znam takiego idealnego OJCA, który pomimo rozstania po zdradzie jest wspaniałym ojcem, ma bardzo dobry kontakt z dzieckiem - czyli można. Nie trzeba razem mieszkać, by dzieci były szczęśliwe, choć na pewno to jest najlepsze, ale pod warunkiem, że rodzina jest szczęśliwa. Ja na Twoim miejscu bym odeszła. Ale oczywiście zrobisz jak uważasz. Ja odeszłam i dziś jestem na nowo szczęśliwa. Żałuje jednego, że tak długo męczyłam się w chorym małżeństwie...
3739
<
#39 | Deleted_User dnia 11.03.2015 10:24
Odraza siedzi w Tobie i tylko w Tobie. Naturalnym jest i będzie pamięć o zdradzie. Tego się nie pozbędziesz. Nie ma w ogóle powodu, aby tak miało być. Dzięki temu żona będzie tym kim miała być od początku -tylko człowiekiem. Postawiłeś ją swojego czasu na piedestale i obdarzyłeś zaufaniem na wyrost. To jest główny powód.
Fakt czy wybaczyłeś również na wyrost ma mniejsze znaczenie. Jeśli żona wg Ciebie nie stara się tak jakbyś tego oczekiwał potęguje Twoje zmory. Owszem, tylko w tym przypadku musisz zadać sobie pytanie czy tak jest rzeczywiście, czy Twoje oczekiwania nie są zbyt wygórowane. Twoja kobieta wie, że jesteście razem dla dzieci, ona tego się trzyma. Wersji minimum, bo chyba nie widzi miejsca dla Was .Taka tymczasówka. Zmień tą tymczasówkę aby otrzymać coś w zamian ,niekoniecznie będzie to Twój pomysł i z tym pora się pogodzić albo odrzucić i zacząć żyć na nowo bez niej i bez przyszłości dla Ciebie i Niej.
Też miałem zmory i mam. Zdarza się strach co będzie jakbym chciał pisać scenariusze dla siebie. Są dużo mniejsze gdy oboje wiemy, że to ja umiem i dam sobie radę żyć bez niej. I teraz starania nie są obciążone balastem ponad miarę. Bez strachu.
9850
<
#40 | lagos dnia 11.03.2015 11:39
Oprócz tego co napisał apologises, z czym się zgadzam dodałbym jeszcze, że odraza u nas facetów wynika tez z przedmiotowego traktowania własnych kobiet, choć często nawet sobie tego nie uświadamiamy. Mimo, że wiele w tym temacie się zmienia, to jednak cały czas w nas to siedzi. Nie ma problemu, żeby bzyknąć kobietę która miała wielu partnerów, ale kiedy staje się naszą "własnością", to nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie nawet, że ktoś mógłby ja dotknąć, a co dopiero coś więcej.
Cóż kiedy wpajano nam to od wieków: " nie będziesz pożądał żony bliźniego swego, ani żadnej rzeczy, która jego jest".
Najlepiej chyba oddaje to cytat z filmu "Róża" Wojciecha Smarzowskiego: mąż po gwałcie na żonie "Zepsuli mi Amelkę, hańba na zawsze!". Jak więc zaakceptować, kiedy zona z własnej woli się "zepsuła"...
3739
<
#41 | Deleted_User dnia 11.03.2015 12:11
Dlatego większą wagę przykładam do własnej świadomości. Przeznaczenie czy los mogą dla mnie nie istnieć. Sporo niepotrzebnych pytań przestaje mieć znaczenie - dlaczego mnie to spotkało itp. Jakość i charakter naszego życia leży z reguły w naszych rękach.Nie licząc traumatycznych wydarzeń zwłaszcza na ich początku każda sytuacja jest do przejścia. Na początku zdrady rządzą emocje i to one nie przetrawione stwarzają niebezpieczeństwo dla dla nas samych. Łatwiej by mi było pójść w zapomnienie z obcą kobietą niż uwierzyć w "błąd" mojej żony. Tak po prostu wtedy jest , namiastka nowego uczucia łatwiej zastępuje to zawiedzione. Gdy jakiś czas po zdradzie usłyszałem "chcę się z Tobą zestarzeć" potraktowałem to jak banał. Teraz coś się zmieniło i odbieram to jako bardziej szczere - coś jak zależy mi na tobie niż przeszłam na emeryturę. Bo jakby nie było oczekiwania mam większe. Ważne jest owszem staranie się zdrajcy, ale bez odpowiedniego pryzmatu ich nie dostrzegę. Widzenie tych starań zawsze już będzie subiektywne, byle nie zbyt wygórowane czy egoistyczne. Każdy ma szansę i prawo do zmiany, pytanie czy tę szansę damy ( (chwała tym którzy wiedzą już że nie przetrawią takiego związku) i będziemy w stanie dostrzec cokolwiek. Bo i prawo do błędu trzeba dać i niewiernemu i sobie.
9937
<
#42 | Ramirez dnia 11.03.2015 14:06

Cytat

Odraza siedzi w Tobie i tylko w Tobie. Naturalnym jest i będzie pamięć o zdradzie.


Cytat

Nie ma problemu, żeby bzyknąć kobietę która miała wielu partnerów, ale kiedy staje się naszą "własnością", to nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie nawet, że ktoś mógłby ja dotknąć, a co dopiero coś więcej.... mąż po gwałcie na żonie "Zepsuli mi Amelkę, hańba na zawsze!". Jak więc zaakceptować, kiedy zona z własnej woli się "zepsuła"...


Nie weźmiesz do ręki czasu i nie pokażesz go. Nie weźmiesz do ręki fali radiowej, ale nie zastanawiasz się, że jakimś dziwnym cudem działa telewizja, radio czy telefon. Za to nie mamy problemu z tym, by rozebrać taki telewizor, radio, telefon - bo jaki to problem. Tak samo pokazują człowieka jak te urządzenia - niczym maszynę biologiczno-chemiczną. Tymczasem istotą świecy jest nie wosk, lecz światło.

Co oznacza "zepsuta" kobieta we współczesnym świecie? To kobieta, która może być... nosicielką wszelkiej ilości rozmaitych chorób przenoszonych przez seks. Coś takiego racjonalny umysł jest w stanie zaakceptować, a racjonalna nauka stara się je wszystkie odkryć, skatalogować. Rozwój technik badawczych pozwala uruchomić mikroskopy i nawet pokazać nie tylko skutki działań tych chorób, ale i te drobiazgi które je wywołują.

Mało tego - mówi się o czymś takim trudno mierzalnym jak... odporność organizmu. Okazuje się bowiem, że są organizmy, które bardzo łatwo zapadają na wszelkie choroby, są też takie, że jak to mówią - żadna zaraza im nie jest straszna.
Jak dotąd nie wynaleziono pigułki dającej błyskawicznie wyższą odporność organizmu, za to od wieków zauważono, że zdrowy i uczciwie prowadzący się organizm ma zwykle sporo wyższą odporność na choroby. Jest to bowiem związane z czymś, co można nazwać energetyką człowieka. Tu przez wieki starano się budować mniej lub bardziej udane modele tej energetyki, a nawet starają się już mierzyć tą energetykę - mowa np. o tzw. czakrach.

Za szamaństwo nadal uważa się urządzenia elektroniczne, które badają komputerowo rezystancję określonych m.in. dawną akupunkturą punktów na skórze człowieka, by na podstawie zgromadzonej komputerowo statystyki występowania chorób u zdiagnozowanych pacjentów, móc określać przez pomiar prawdopodobieństwo podatności na schorzenia. Ale przyzwyczailiśmy się już do takich badań jak RTG, tomograf komputerowy, czy badanie morfologiczne krwi.

Niestety, jakość naszych zmysłów, ich niedoskonałość, plus śmietnik radiologiczny w jakim żyjemy - skutecznie maskują pewien istotny szczegół - że każdy człowiek to nie tylko komórki i ciało - ale i energia, którą możemy zyskiwać lub tracić. W sztukach walki często uczymy się metod, by w ważnych momentach umieć zebrać i skupić energię na tym co chcemy - a wykonując techniki - korzystamy z niej jak z kondensatora, który po chwili trzeba ponownie naładować, by odzyskać skuteczność.

Jeżeli ktoś już dostrzeże fakt energetyki człowieka, że są np. ludzie słabi, pozbawienie energii, i są tacy wręcz tą energią promieniujący na zewnątrz - co szczególnie wrażliwi są w stanie wyczuć - możemy też przyjąć za pewnik, że w trakcie seksu zachodzi nie tylko wymiana biologiczna własnej chemii dwóch organizmów, ale i wymiana wzajemna tych zgoła magicznych energii pomiędzy kobietą a mężczyzną.

Zdradzający może co prawda tłumaczyć się: "kochanie, nic się nie stało, robiliśmy to przecież w prezerwatywie, to było przecież jak podanie ręki", ale nasza podświadomość już wie, że stało się coś więcej jak "podanie ręki w gumie".


Nasza świadomość doskonale z taką informacją potrafi sobie poradzić - uznać, że faktycznie nie stało się nic ważnego, gumka zabezpieczyła przez wirusami, florą bakteryjną czy drożdżami Fajne. Naszą świadomość może też boleć fakt, że nie byliśmy już najważniejszym człowiekiem dla naszego partnera, że jest on nielojalny i niedoskonały, możemy też nawet go usprawiedliwiać w tym, co się zdarzyło, że i my się swoim zachowaniem i zaniedbywaniem mogliśmy w pewnym stopniu do zdrady go pchnąć, gdyż poszukiwał na zewnątrz tych braków, jakie miał z nami. Jednak to nasza podświadomość ma często decydujący na nas wpływ - to tam wyją wszystkie czerwone alarmy, to często to jest źródło pochodzenia tej odrazy.

Należy przy tym zauważyć, że ludzie są różni - jedni mają tą podświadomość bardziej rozwiniętą, inni mniej. Tam gdzie podświadomość jest silna - tam i poczucie odrazy, obrzydzenia jest też silniejsze. Bowiem nasza podświadomość jest mocno związana z naszą wewnętrzną energetyką - i to ona wyczuwa brak harmonii czy też ten śmietnik energetyczny, z jakim trzeba się zmierzyć.

Można by się ewentualnie spierać, czy jeden człowiek mający kontakt seksualny z drugim ma jakikolwiek energetyczny wpływ na drugiego człowieka, gdyby nie zjawisko telegonii, która jako teoria jest mocno przez lewicę zwalczana. Według tej teorii, akt seksualny powoduje przekazanie wzajemne rozmaitych energii. Ta energetyka powinna być harmonijna, zgodna - stąd potem zdrowe dzieci. Energetyka zakłócona, śmietnik jaki czyni z niej kochanek czy kochanka - już to dla podświadomości może być źródłem odrazy.

Faktycznie jak napisał Lagos, że nie mamy problemu, by "bzyknąć" kobietę, która miała wielu partnerów. Tak czynią ci, którzy są nieświadomi procesów energetycznych - idą do prostytutki, "dorzucają" w nią swoją energetykę - i taki sam śmietnik energetyczny przez duży okres życia od niej zyskują, tzw. "czarną energię" - a nie tylko te przypadkowe wirusy, bakterie czy drożdże - mamy wpisaną w instynkt chęć "powielania się".

Telegonia jest niemierzalna naukowo z prostego powodu - ludzie mają różne poziomy energetyki - i może być tak, że "pełny samiec" zakłóci poważnie energetykę kobiety i zmarginalizuje "energię" jej męża - więc będzie zdradzony mąż będzie poprzez swoją podświadomość dość mocno zdradę odczuwał - ale może też być tak, że jak ktoś się ożenił z dziewczyną, która miała intensywne życie seksualne - dziedziczy "śmietnik", więc "śmietnik" większy czy mniejszy nie ma dla jego podświadomości większego wpływu. W dodatku - pewne stany energetyczne lubią się utrwalać - więc może występować zjawisko koniecznego "puszczania się", by odbudować to co znane i lubione - czyli ten śmietnik energetyczny.


Są kobiety, które w momencie zamążpójścia, starają się być wierne - więc ich energetyka z czasem się z tego śmietnika oczyszcza, lecz tu ich podświadomość krzyczy, że chce tego poziomu energii - i potem taka dziewczyna sama się sobie dziwi, że zdradziła i tak łatwo dała się uwieść i pójść do łóżka - bo jej podświadomość tego chciała, tego powrotu do śmietnikowego stanu energetycznego - a energetyka męża jej akurat nie pasowała.

Dla męskiej podświadomości odraza wynika z faktu, że mamy zapisany w instynkcie kod przekazywania nie tylko własnego materiału genetycznego i DNA, ale też własnej energii potomstwu. Gdy kobieta miała setki partnerów - dziecko może będzie i miało nasze DNA, ale jego energetyka będzie tak samo "pomieszana" jak energetyka matki - więc może przejawiać ku zdziwieniu rodziny, cechy fizyczne i cechy charakteru np. pana Janka - listonosza, który miał kiedyś okazję na małe fiku miku... Fajne

Jak więc przemóc w sobie odrazę?

Trzeba odpuścić sobie pragnienie... rozmnażania i olać telegonię, czyli monopol na wyłączność "energetyczną".

Gdy nie zależy nam już na tym, żeby przekazać potomstwu nie tylko nasze DNA, ale i własną niczym niezakłóconą "energetykę" - to podświadomość dostaje informację: "WYŁĄCZ ALARM!!! WYŁĄCZ ODRAZĘ!!!"
Przestaje mieć znaczenie z kim sypiamy, lub kto sypiał z naszym partnerem - zmieniają się priorytety w naszym życiu na zupełnie inne. Możemy wtedy "odpuścić" zdradzaczowi zdradę, bowiem przestaje to być zupełnie istotne z kim sypiał. Byle tylko nas czymś nie zaraził! Fajne
Poszukujemy szczęścia w sobie i dla siebie. Egoizm energetyczny zostaje wtedy zmarginalizowany. Nie musimy być najważniejsi. Możemy stać się wystarczająco dobrzy dla naszej partnerki, a ona może stać się wystarczająco zwyczajna dla nas, praktyczna na zycie. Wraca stan równowagi z czasem i przestajemy przejmować się tym co było kiedyś tak istotne. By nie było za chwilę jak w tym kawale, jak dziadziunio babunię prask po twarzy przy stole, a ona - za co? A dziadziunio - a jak sobie przypomnę, że bez cnoty byłaś, to mnie taka cholera bierze... Szeroki uśmiech

[video]https://www.youtube.com/watch?v=NouKgKiBNCI[/video]

[video]https://www.youtube.com/watch?v=MWx7Moy0CLo[/video]

[video]https://www.youtube.com/watch?v=DXBdG6b_fqg[/video]

[video]https://www.youtube.com/watch?v=VqrcIENkIMI[/video]
9561
<
#43 | Woland dnia 11.03.2015 15:04

Cytat

zjawisko telegonii, która jako teoria jest mocno przez lewicę zwalczana

Zwalczana podobnie jak homeopatia, ciotowanie jajkiem i wróżenie z kart - czyli jako bzdura robiąca niektórym kisiel z mózgu. Po 2. dla kolegi zwalczanie przez lewicę jest jakimś wytrychem służącym do deprecjonowania pewnych zjawisk, choć do faktów pasuje ów wytrych mniej więcej tak jak smark do rękawa, po 3. warto zapoznać się z takimi terminami jak "teoria", "teza" czy "hipoteza". W każdym razie telegonia nie jest ani teorią, ani hipotezą, co najwyżej gołosłowną tezą.

Komentarz doklejony:
Zresztą promoskiewscy lewacy, godni kontynuatorzy "myśli" "naukowej" Łysenki akurat wspierają tę tezę, a nie zwalczają (cóż, lewactwo i prawactwo ma swoisty sojusz: Liga Przeciw Rozumowi):
http://racjapolskiejlewicy.pl/jak-degeneruja-sie-narody-i-znikaja-panstwa/6907
6755
<
#44 | Yorik dnia 11.03.2015 22:14
Hmm....bez paniki. Ten śmietnik energetyczny można ustabilizować a "czarnej energii" się pozbyć przez kilkakrotne poddanie się znacznie silniejszemu polu energetycznemu niż mieli poprzednicy; Rzecz jasna, że specjalne indywidualne warsztaty praktyczne są konieczne.
Niestety w tym miesiącu mam już komplet Szeroki uśmiech Szeroki uśmiech Szeroki uśmiech
12086
<
#45 | norwid dnia 16.03.2015 19:48
Wyprowadziłem się...
11986
<
#46 | mononabis dnia 16.03.2015 21:18
Norwid, bardzo dobrze postąpiłeś- niech więc teraz dzieje się, co chce i to, co ma być. Niczego się nie bój i nie wycofuj się ze swojej decyzji.
Dlaczego?
Otóż dlatego, że nie ma niczego gorszego od życia w stałym konflikcie ze sobą samym- to wykańczalnia za życia. Takie wieczne wyczekiwanie w napięciu potrafi człowieka naprawdę wykończyć.
Czasem w zyciu trzeba umieć zawziąć się w sobie i powiedzieć sobie "basta, tu jest moja granica, od tej sekundy ja nie przekroczę tej granicy nawet na centymetr, stop", a potem?
A potem niech się, dzieje, co chce- nie wiem, co będzie jutro, ale wiem, czego chcę i czego nie chcę na ten moment nie cofnę się teraz oraz niczego nie przestraszę.
Ty zyłeś w napięciu i w konflikcie sam ze sobą ponad dwa lata. Przypłaciłeś to własnym zdrowiem, bo zaliczyłeś i szpital, i depresję, nafaszerowałeś się prochami, nie przespałeś normalnie ani jednej nocy, bo jakiejś babie zachciało się romansów z boczniakiem. Niech więc bierze sobie ona tego amatora mężatek- tylko pogratulować tej kobiecie wyboru, ale cóż, podobno serce nie sługa.
Gdybyś dalej siedział z tą kobietą pod tym samym dachem, to agonia waszego małżeństwa nie miałaby końca.
Jako mężczyzna, jako głowa rodziny w końcu zadecydowałeś i za siebie, i za tę kobietę. Któreś w was musiało to w końcu zrobić, bo tak dalej nie dało się przecież żyć.
Gdybyś został, to scenariusz rozwijałby się w taki oto sposób- kobieta ta rozwijałaby znajomosć z boczniakiem, skarżyłaby mu się, jako to ona biedna, przeżywałaby istne katusze, bo z jednej strony żal byłoby jej zrezygnować z wygodnego pana męża, jego kasy, bezpiecznego gniazdka na ziemi, no z tego wszystkiego, co daje kobiecie fakt bycia mężatką, a z drugiej strony ciągnęłoby ją do boczniaka. Jako operatywna kobietka esemesowałaby sobie tak profilaktycznie z innymi jeszcze chłopami, na wypadek gdyby... Ty natomiast siedziałbyś na tyłku i w nieskoczoność rozdrapywałbys rany. To wykańczalnia a nie zycie.
Dobrze, że w końcu ruszyłeś tyłek i zrobiłeś coś konkretnego.
Czas pokaże, co będzie działo się dalej. Najważniejsze jest to, że wreszcie przestałeś czekać nie wiadomo na co właściwie i zagryzać palce z wielkiej niemocy. Odnalazłeś w sobie siłę i dzięki temu, być może, uda Ci się wyjść z tego szamba. Ty już wiesz, że tak zyć, jak do tej pory na pewno juz nie chcesz. To wielki sukces- gratuluję Ci stanowczości i siły.

Komentarz doklejony:
I skoro zrobiłeś coś aż tak znaczącego, to pozwól, że jeszcze coś Ci poradzę.
Odetnij tę kobietę od swoich pieniędzy.
Cokolwiek kupisz dla dzieci, na wszystko bierz rachunki, jej nie dawaj do ręki nawet złamanej złotówki.
Jeśli ona pracuje, to jej szczęście i wygrana, bo przynajmniej kobieta ta z głodu nie zdechnie, a jeśli nie pracuje albo zarabia marne grosze i w związku z tym będzie brakowało jej kasy, to niech kobieta ta nauczy si e wyciągać rękę po kasę do boczniaka. To nie może bowiem być tak, że boczniak używać sobie będzie na Twojej zonie, jak na darmowej dziwce- skoro on chce kobietę, która zdradza i okłamuje własnego męża i sra do własnego gniazda, to jego sprawa i i jego wybór, ale niech on też nauczy się, że w życiu za wszystko niestety słono się płaci, za złe wybory szczególnie wysoką cenę się płaci. Niech on ponosi teraz pełną odpowiedzialność za to, co zrobił i niech on dba teraz o to, by jego kobiecie ptasiego mleka nie brakowało.
Ty dbaj tylko o siebie i o swoje dzieci- o tyłek tej kobiety, Ty troszczyć się już nie musisz, ponieważ ona osobiście zwolniła Cię ze wszystkich zobowiązań wobec niej.
Stwórz tej kobiecie okazję, by ona na własnej skórze mogła przekonać się, jak bardzo może liczyć na boczniaka.
3739
<
#47 | Deleted_User dnia 17.03.2015 11:46
Trochę to trwało zanim dojrzałeś do decyzji. Nie każdy ma tyle siły i zaparcia w sobie, aby wybaczyć i być szczęśliwym w poczuciu sensu. Nie zawsze też poczucie obowiązku wobec dzieci i zdradzacza jest warte takiego poświęcenia. Na pewno nie możesz sobie zarzucić, że nie próbowałeś. Po prostu tak bywa. I nie Ty jesteś winien, że tak wyszło. Taka jest cena bezmyślnego pójścia na całość i nieliczenia się z najbliższymi. Dla mnie po tej walce Jesteś zwycięzcą. Uratowałeś siebie ,swoją godność i otworzyłeś drzwi do nowego normalnego życia.
12086
<
#48 | norwid dnia 26.03.2015 01:23
Dziękuję za Wasze słowa. Próbuję się odnaleźć w tej nowej rzeczywistości. Dziwne uczucie, jakbym przeniósł się do nowej szkoły, w innym mieście. Chyba nie potrafię jeszcze o tym mówić, ocenić, wysnuć wniosków. Ale postaram się, może niebawem. Ale chyba jest mi lżej, czuję jak toksyny powoli wychodzą ze mnie. Zacząłem dostrzegać ludzi wokół i... wiosnę. W zeszłym roku jej nie było... A żona? Cóż. Prosi żebym wrócił, pisze maile, smsy, jest miła, we wszystkim przyznaje mi rację...

Komentarz doklejony:
Spotkałem dziś gnidę. Przypadkiem trafiłem w rejony miasta, w których rzadko bywam. Przechadzał się po sklepie jak gdyby nigdy nic, słuchał sobie muzyczki, lekki uśmieszek na ustach. Zawrzało we mnie. Chyba czekałem na tę chwilę. Nie poznał mnie (znał mnie tylko ze zdjęć). Poczekałem na parkingu. Złapałem to ścierwo za szmaty. Uśmieszek zniknął. Jakże się bał, coś pieprzył bez sensu, że to nie tak jak myślę, że wszystko mi wytłumaczy. I co? Wykrzyczałem swoje i ...odpuściłem. Nie ma kary za kradzież żony, zniszczenie życia. Niestety za wymalowanie komuś gęby na fioletowo i owszem. Że też pod takimi nie załamuje się lód. Ale kop w **** na odchodne smakował pysznie. I po fajerwerkach. Trzeba żyć dalej.

Komentarz doklejony:
Układam sobie życie. Krok po kroku. W oderwaniu od mojej pani. Kurcze, jak jest dobrze. Czuje się jak po ostrej kuracji anybiotykowej. Cała flora bakteryjna zmarła śmiercią tragiczną. Znów zaczynam wchłaniać dobre substancje. Oddycham. Czasem ciężko, ale zdrowo. Ostatnio zaliczyłem maraton. Czas nieważny. A był czas, że nie mogłem doczołgać się do łazienki. Tyle jeszcze rzeczy można zrobić po raz pierwszy. Patrze na moją panią z dystansu. Wydawało mi się, że jest częścią mnie. A teraz patrzę na nią jak na przybysza z innej planety. Dwa lata wycięte z życiorysu. Na szczęście tylko dwa lata. Polecam każdemu. Przeciąć ten wrzód, już, natychmiast. I żyć. Tylko raz odwiedzamy ten świat.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?