Rozwód jak wojna 2 | [0] |
whiteangel | 20. Kwiecień |
grzegorz28 | 20. Kwiecień |
Starbuck | 20. Kwiecień |
oszustka | 20. Kwiecień |
rafex | 20. Kwiecień |
bardzo smutny | 02:24:27 |
makasiala | 03:54:25 |
Julianaempat... | 05:20:22 |
Matsmutny | 06:35:38 |
Przegrana | 08:04:00 |
Cytat
I tak za pierwszym razem udało Ci się trafić na ten swój życiowy ideał?
No to faktycznie miałaś cholerne szczęście
Nie zgarnęłaś czasami bez żadnego wysiłku i doświadczenia to co samo Ci się trafiło?
A gość to chyba miał za dobrze;
"I tak za pierwszym razem udało Ci się trafić na ten swój życiowy ideał?"
Spotykałam sie wcześniej z innymi, poznałam co to miłość od pierwszego wejrzenia zanim poznałam męża, byłam szaleńczo zakochana przez długi czas, jednak tamten mnie nie szanował typowy pies na baby i mimo ze byłam młoda do łóżka nie chciałam iść z byle kim, dla niektórych moze to być staroświeckie...miałam 20 lat tracąc cnote ....właśnie z obecnym mężem.
"Nie zgarnęłaś czasami bez żadnego wysiłku i doświadczenia to co samo Ci się trafiło?" hmmm...Nie bardzo rozumiem....skoro było nam razem naprawde wspaniale ze soba, dogadywalismy sie jak nikt ze znajomych, niektórzy mówili ze nam zazdoszczą że na siebie trafiliśmy, sex co prawda nie miałam porównania do innych ale był czesty, spontaniczny,było nam dobrze--- przynajmniej przez te pierwsze lata, to po co miałam szukać??oświadczył się , byłam szcęśliwa... mimo ze go kochałam miałam zostawić? nie jestem tez aż tak święta żebym się nie zastanawiała jak byłoby w łóżku z innym, owszem, wiedzałam że się nie "wyszalałam" nie potrafiłabym go zdradzić z ciekawości, ryzykoać że go strace tak jak on to zrobił.
Dokładnie miał za dobrze.... nie był doświadczony przez życie, wszystko przychodziło mu z łatwością... i nie wyciągnął jak widać wniosków. Nie docenił tego co ma....
teraz mam rażenie że tak naprawde go nie znałam, że to typowy "gawędziarz" który idealizuje siebie i swoje życie a w rzeczywistości robi rzeczy którymi się niby brzydzi... hipokryta...
Komentarz doklejony:
zawiedzionyfacet,
" nie wiem czym sie martwisz? próbujesz cos zrozumieć?" myślę że to chyba normalne- martwię się, że mój świat pękł jak banka mydlana. Martiwe się o przyszłość moją i synka o samotność i wiele innych rzeczy. O to że może kiedyś zatęsknię za dawnym życiem.. Z opowiadań innych wnioskuję, że wszystkie ZDRADZONE próbujemy zrozumieć co się stało... czy można było tego uniknąć...początkowo popełniamy błąd i szukamy szukamy winy w sobie zamiast w nich...
pozdrawiam
Komentarz doklejony:
poprostu trzeba zając się dzieckiem i nie patrzeć co było, to prawda kazdy na poczatku mysli "co ja źle zrobiłem/am" ja to nazywam "trzeba odchorować" Powodzenia
Mąż ma mieszankę uzależnień (hazard i sex).Być może to tylko wierzchołek góry lodowej. Nawet gdy szczerze obieca ci poprawę (nigdy więcej) to nie będzie w stanie dotrzymać słowa. Nawet gdy tego będzie bardzo chciał. Takie rzeczy się leczy. On nawet nie przyjmuje do siebie że ma problem. Na tę chwilę zostanie z nim to równia pochyła. To droga na samo dno.