Zdrada - portal zdradzonych - News: Jak przygotować się do rozwodu?

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

# poczciwy
zona Potifara00:21:55
Crusoe00:42:45
BartekP00:52:33
Koralina01:49:02

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Jak przygotować się do rozwodu?Drukuj

Zdradzony przez żonęPoznaliśmy się w 1997r., w 2000 wzięliśmy ślub. Mamy 4 dzieci, od 5 do 13 lat. Przez pierwszy rok po ślubie było idealnie, po urodzeniu się pierwszego dziecka ja czułem, że przynajmniej w łóżku jestem przez żonę spychany na dalszy plan. Mówiłem o swoich odczuciach, tłumaczyła się tym, że macierzyństwo ją zaślepia i zabiera całą energię. Jakoś to rozumiałem, poza tym nie było raczej większych problemów. Drugie dziecko urodziło się w wyniku upojnej nocy po półrocznym "poście". Potem było różnie, jak to w małżeństwie, raz gorzej, raz lepiej, były ciche dni i były krzyki - może nawet ja byłem bardziej wybuchowy, choć żona zwykle nie pozostawała dłużna. Nigdy jednak nie było na tyle źle, żebyśmy rozmawiali o rozstaniu, nie wyjeżdżali razem na wakacje czy święta, żeby dzieci jakoś to odczuwały. Seks z bardzo nielicznymi wyjątkami inicjowany przeze mnie, ale na ogół nie mogłem narzekać. Ja najczęściej miałem jej za złe, że nie dba wystarczająco o dom (rzucanie wszystkiego gdzie popadnie, stosy kolorowych gazet, stosy ubrań na krzesłach, szafki w kuchni zawalone różnościami r11; odpowiadała mi, żebym najpierw posprzątał w garażu czy na poddaszu, a potem robił jej uwagi), że jej mama, która opiekuje się naszymi dziećmi w czasie naszej pracy zamiast bawić się z nimi, pilnować posprzątania pokoju czy odrobienia lekcji woli trzy razy odgrzewać obiad, prać, prasować - a dzieci w tym czasie oglądają telewizję, robią co chcą, nie czują żadnej dyscypliny. Najbardziej denerwowała się, gdy prosiłem, żeby zaczęła coś ćwiczyć albo inaczej zadbała o siebie: ma ok.80 kg przy 160 cm wzrostu, jej ojciec ma bardzo dużą nadwagę, cukrzycę, kilka zawałów - żona kupuje tylko mnóstwo kremów wyszczuplających, tabletek, których i tak nie bierze, nie będę już pisał o mnóstwie ubrań i butów. Jedyna aktywność fizyczna to droga do pracy, najczęstsza rozrywka to telewizor. Była kiedyś u dietetyka r11; na jednej wizycie się skończyło, przy żadnej diecie nie wytrzymała dłużej niż kilka tygodni. Ulubiona wymówka, to że po 4 ciążach tak się wygląda. Nie chodziło mi już nawet o jej wygląd, ale przede wszystkim o zdrowie, oraz o brak sprawności, problem z tym, żeby gdzieś podbiec, nawet żeby podejść do dziecka, któremu chciała zwrócić uwagę: 2 czy3 letni szkrab idzie w stronę kominka albo bije rodzeństwo r11; mama leżąc na kanapie woła tylko rchoć do mnie, przestań to robićr1; r11; a mały i tak ma to w nosie, robi swoje. Żona zwykle zarzucała mi, że niewystarczająco jej pomagam w opiece nad dziećmi, że izoluję się od rodziny r11; ja odpowiadałem, że przecież pomagałem przy kąpielach, przewijaniu maluchów, jeśli dziecko płakało w nocy to zwykle ona karmiła piersią (dzieci spały z nami, więc nawet nie wstawała), a jeśli nadal płakało to bardzo często ja wstawałem, tuliłem, kołysałem. Przy starszych dzieciach najczęściej ja czytałem im do snu, myślę, że po równo pomagaliśmy w myciu, w lekcjach. Rano rzeczywiście ona wybierała im ubrania, pomagała w ubraniu. W kuchni ja ograniczałem się do kanapek, nie umiem gotować; ona kiedyś gotowała, ale od kiedy jej rodzice przeprowadzili się do naszego miasta, na co dzień jedziemy głównie na słoikach. Czasem zrobi jakieś spaghetti czy krewetki, tylko przy okazji uroczystości rodzinnych pokazuje, na co ją stać. Za to na mojej głowie były wszystkie problemy techniczne: od remontu domu, który kupiliśmy po kilku latach, przez zajmowanie się ogrodem, samochodem, do wszelkich domowych napraw, płacenia rachunków, zajmowania się finansami. Izolowaniem nazywała to, że wieczorem zamykałem się w swoim pokoju, żeby poczytać czy pooglądać coś, ale również pozałatwiać wszelkie rachunki, formalności itp. Nie było to codziennie i zwykle, gdy dzieci już spały, a ja wiedziałem, że w łóżku i tak czeka na mnie tylko Morfeusz. Czasami może za długo siedziałem i następnego dnia odsypiałem do godz.11, a ona rmusiała zajmować się dziećmir1;, ale to nie zdarzało się co tydzień. Poważniejszy kryzys zaczął się w 2011. Dzieci zaczęły dorastać, zaczęły się może niezbyt duże, ale jakieś tam problemy wychowawcze, problemy w pracy, wszystko jakoś się nawarstwiało. Po kłótniach niby się godziliśmy, ale zwykle po paru dniach znowu coś tam się działo i znowu były awantury albo ciche dni. W połowie 2012 byłem tym wszystkim wypompowany, jednocześnie najmłodszy syn miał już 3 lata, wchodził w okres kształtowania się i nie chciałem zostawiać tego teściowej: wziąłem roczny urlop wychowawczy. Na początku było nieźle, ale na początku 2013 zacząłem wpadać w depresję, coraz mniej było zainteresowania a coraz więcej pretensji ze strony żony. Jednocześnie nagle zaczęła częściej wyjeżdżać służbowo na kilka dni, spędzać ogromne ilości czasu u kosmetyczki czy na zabiegach wyszczuplających (wydała chyba 6 tysięcy w ciągu 2 miesięcy), coraz więcej nowych ubrań, butów, bielizny, depilacja bikini w marcu rbo pójdzie w hotelu na delegacji na basenr1;, choć przedtem nigdy tego nie robiła. Z jednej strony robiła jakieś seksualne aluzje (rzobacz co fikuśnego sobie kupiłamr1; r11; choć i tak większości nawet nie pokazywała), ale z drugiej nie próbowała zbliżyć się do mnie, a wręcz odczuwałem z jej strony pogardę i coraz większy dystans. Koło czerwca trochę z tym przystopowała, powtarzała tylko rwszyscy mi mówią, że zeszczuplałam, a ty nicr1;. W sierpniu mieliśmy jechać na wakacje r11; w ostatniej chwili powiedziała, że rona tak dłużej nie może, widzi, że między nami jest coraz gorzej i musi sobie przemyśleć, co z tym zrobićr1; i w związku z tym mam jechać z dziećmi, a ona dojedzie po tygodniu r11; tak też się stało. Gdy dojechała, nawet nie przywitała się ze mną, tylko do dzieci szczebiotała. Cały następny tydzień nie odzywaliśmy się do siebie. Potem ja wróciłem do pracy, w domu głównie mijaliśmy się wymieniając tylko uwagi na temat dzieci czy weekendowych zakupów. Gdy w czasie Wigilii wszyscy składali sobie życzenia, ja pomyślałem sobie, że to już ostatnie Święta w tym składzie. Pojechaliśmy jeszcze z dziećmi w góry na kilka dni przed Nowym Rokiem, w Sylwestra przy stole dostała SMS r11; zobaczyłem tylko imię i nazwisko nadawcy, zaraz go wykasowała. Zapytałem kto to pisał r11; odpowiedziała, że nasz wspólny znajomy, z którym widziałem jak SMSowała pół godziny wcześniej. Nic nie dałem po sobie poznać. Po kilku tygodniach wiedziałem już wszystko. Miałem dowody na spotkania z gachem od marca do sierpnia. Gdy zapytałem czy ma mi coś do powiedzenia, oczywiście zaprzeczała, mówiła, że spotykała się z byłym kolegą z pracy ale do niczego nie doszło, że to już zamknięty rozdział. Podałem jej konkretne daty i miejsca r11; zaczęła płakać, mówić, że to największy błąd, że żałuje, ale wszystko już zakończyła i żebym dał jej szansę. Byłem wściekły, nie szczędziłem brzydkich słów, ale rzeczywiście z tego, co wiedziałem, nie spotykała się z nim od września. Zdobyłem zresztą numer do jego żony i wszystko opowiedziałem r11; więc on też raczej miał mniejszą ochotę na romanse. Kazałem jej tylko zrobić komplet badań i powiedziałem, że jeśli mamy jeszcze myśleć o byciu razem, to pod warunkiem absolutnej szczerości: mówi mi o wszystkim, mam pełen dostęp do telefonu, maila, żadnych wyjść na imprezy czy jakiekolwiek spotkania mogące rzucać choćby cień podejrzenia. Ja zresztą też nie miałem przed nią tajemnic. Badania zrobiła, innych problemów nie było. Temperatura trochę opadła, pod koniec lutego pojechaliśmy z dziećmi na ferie i nawet zaczęliśmy wracać do seksu. W marcu czuliśmy, że mogłoby być lepiej r11; poszliśmy na sesję terapeutyczną, ale nie zrobiło to na mnie zbyt dobrego wrażenia. Psycholog tylko słuchała co mamy do powiedzenia, żadnego kierowania rozmową, jedyne czego się dowiedzieliśmy, to że powinniśmy więcej ze sobą rozmawiać r11; tyle to ja wiedziałem przed spotkaniem. Nie kontynuowaliśmy tego. Potem znowu było raz lepiej, raz gorzej. Widziałem, że nie w głowie jej romansowanie, ale do mnie też nie wraca. Coraz częściej mówiła, że romans to było jej rwołanie o pomocr1;, bo czuła, że ją zaniedbuję, więc teraz też muszę zabiegać o nią, aby czuła się dowartościowana, aby mogła odwdzięczyć mi się uczuciem. Że okres jej pokuty minął i nie może cały czas rtylko ona się staraćr1;, a ja nie mam prawa wypominać jej zdrady, bo przecież to zakończyła i przyznała, że to był jej błąd r11; a czy ja nigdy nie popełniłem żadnego błędu? Najczęściej kłóciliśmy się, potem ciche dni, potem ja nie wytrzymywałem napięcia i rozpoczynałem dyskusję, która zazwyczaj kończyła się pogodzeniem r11; niestety, na coraz krótsze okresy. W lipcu starczyło na dwutygodniowe wakacje, na początku listopada r11; na dwa dni. Z jej strony taka próba pogodzenia nie zdarzała się. Ostatnio wyjechałem ze znajomymi na kilka dni, bez żony. Przed wyjazdem znowu byliśmy pokłóceni, więc SMSowałem głównie do córki, mając nadzieję, że podzieli się tym z resztą rodziny, żeby wiedzieli, że doleciałem bezpiecznie itp., choć żonie też wysłałem pozdrowienia i informację, że wylądowałem z powrotem. Gdy wróciłem do domu, dzieci przywitały mnie, mówiły, że tęskniły, tylko żona ograniczyła się do odpowiedzenia na dzień dobry r11; siedząc w innym pokoju przed telewizorem. Zdenerwowałem się, gdy zobaczyłem, że znowu kuchnia zawalona jest gazetami, pustymi pudełkami po jedzeniu, nie mam czego zjeść, bo chleb w zamrażalniku. Powiedziałem (a raczej wykrzyczałemr30;), co o tym myślę, ona tylko odpowiedziała rchodźcie dzieci, bo tatuś wrócił, skończył się spokójr1;. Wieczorem zapytałem, co dalej będzie r11; odpowiedziała rnic nie będzie, skończyło sięr1;. Nie ciągnąłem tematu. Dodam tylko, że znowu zaczęła szaleć z ubraniami, kosmetykami (w tym miesiącu 1000 zł w drogeriach), bielizną r11; mówi, że robi to dla siebie, a nie dla nikogo innego :-), oszukuje mnie ukrywając spotkania z koleżankami, wizyty w sklepach r11; rzeczy które dla mnie są nieistotne i ona o tym wie, ale podważają zaufanie. Mówiła, że zapisała się do psychoterapeuty i czeka na wizytę, bo musi dowiedzieć się rgdzie popełniła błąd i co musi w sobie zmienićr1;, ale zapisy są dopiero za miesiąc r11; a potem nagle idzie na wizytę (jak się okazuje do znajomej poznanej na imprezie, ale też nie chce się do tego przyznać, tylko kręci). Po wizycie rspowiada sięr1; znajomej przez godzinę przez telefon stojąc pod naszą bramą, a mi tylko mówi, że dowiedziała się, że musimy porozmawiać i spisać sobie, dlaczego chcemy być razem r11; poświęciła mi dosłownie jedno zdanie. Oczywiście do takiej rozmowy nie dochodzi. Jednym słowem widać, że nawet, jeśli nie ma nikogo na boku, to ja jestem w całkowitej odstawce, uważa, że ją krzywdzę i nie chce tego dłużej utrzymywać. Do tej pory uważałem, że skoro przyrzekałem rwierność, uczciwość małżeńską, i że cię nie opuszczę aż do śmiercir1;, to do końca będę próbował tej przysięgi dotrzymać. Nawet, jeśli byłoby bez fajerwerków, ale choćby z minimum wzajemnego poszanowania. Myślałem przede wszystkim o dzieciach r11; nie wyobrażam sobie, żebym mógł je stracić, a w sądach wiadomo jak jest, matka zawsze ma pierwszeństwo. Nie szedłem do adwokata, bo miałem nadzieję, że wytrzymamy w jako takiej stabilizacji. Po tym, co dzieje się ostatnio, wszelka nadzieja mnie opuściła. Wiem, że to musi skończyć się rozwodem. Pytanie tylko, jak najlepiej to rozegrać? Czy lepiej samemu wystąpić z pozwem, czy czekać na jej krok? Znając jej zapał do załatwiania wszelkich formalności, to mogę długo czekać. Ale jeśli ja pierwszy wystąpię, to od razu w oczach rodziny i dzieci będę tym gorszym, który rozwala rodzinę (póki co, nie zamierzam prać brudów ani ujawniać szczegółów przed wszystkimi). Nie wiem jakie to może mieć znaczenie dla sądu? Dla mnie osobiście również ta przysięga ciągle jest problemem, dlatego czekam na nią. Ja występowałbym o rozwód z orzekaniem o jej winie: mam dowody jej zdrady (wydruki maili), zresztą przestała się tego wypierać. Czy jeśli ona wystąpiłaby o rozwód bez orzekania, albo z mojej winy, to mam szansę na orzeczenie o jej winie? Przypuszczam, że jeśli nie będzie orzeczona jej wina, to praktycznie nie mam szans na przyznanie mi opieki nad dziećmi? Czy w przypadku jej winy moje szanse są dużo większe? Proszę o pomoc wszystkich, którzy byli w podobnej sytuacji i są już po rozwodzie.
9824
<
#1 | BT92 dnia 23.11.2014 12:35
zimny_dran

Witaj wiesz uważam że zrobiłeś duży błąd wybaczając jej zdradę trzeba było wówczas przeprowadzić rozwód i miałbyś spokój pod względem psychicznym wiedziałbyś też czy szanowna małżonka cię kocha czy kocha twoje pieniadze ale do rzeczy szanse na orzeczenie o jej winie masz nikłe może się powołać że jej wybaczyłeś itd. Jeżeli zależy ci na dowodach spr ją detektywem coś czuje że bd miał dowody zdrady i wówczas rozwal ja w sadzie. Co do twojego małzenstwa rozbestwiłes babe na amen naprawde nie mowie ze miejsce kobiety jest w kuchni czy cos ale no innego okreslenia niz syfiara nie ma. Co do opieki nad dziecmi hmm mógłbys napisac na kogo jest dom/mieszkanie jezeli na was postaraj sie zrobic zeby spisac intercyze i zalatwic spr finansowe tak sie zapytam kto jest głownym zywicielem rodziny?
3739
<
#2 | Deleted_User dnia 23.11.2014 13:03
Schemat z ciuchami, kosmetyczkami znowu się powtarza, więc kto wie czy ta kobieta nie ma jakiegoś absztyfikanta. Sprawdź to, bo może będziesz miał dowody zdrady i znacznie uproszczoną sprawę w sądzie. Możesz też zorganizować jakiegoś uwodziciela, który tę babę zbajeruje. Ona, jak zycie pokazało, raczej nie opiera się zakusom różnych chłopów, więc na pewno złapie przynętę(to czy szarpniesz się na coś takiego zalezy od tego ile masz kasy i jak bardzo chcesz uwolnić się od tej kobiety- moim zdaniem zapłaciłbyś tej kobiecie za pierwszą zdradę, która jako taka raczej do niczego się Tobie dzisiaj nie przyda, chociaż możesz ten fakt też wykorzystać), jednak ja nie sądzę, byś musiał wywalać kasę na taką intrygę, bo chyba samo zycie da Ci jednak kolejnego boczniaka w prezencie. Musisz się pośpieszyć, bo nie wiadomo jak długo ona będzie rajcowała jakiegoś amatora mężatek. Kuj po prostu żelazo, póki gorące. Ona dla Ciebie się nie stroi, bo nie Ty jesteś podmiotem jej zainteresowania i adoracji. Coś jest ewidentnie na rzeczy- sprawdź to.
Musisz znaleźć sobie też prawnika, który pokieruje Twoją sprawą.
Pytanie do Ciebie- czy naprawdę zależy Ci na rozwodzie z orzeczeniem o jej winie? Przecież tak czy siak Ty będziesz musiał płacić na dzieci i one z nią oczywiście zostaną. Czy Tobie chodzi o to, by potem nie płacić alimentów także i na nią?
3739
<
#3 | Deleted_User dnia 23.11.2014 16:29
hmm. Adwokat zawsze chce szybko zakończyć sprawę i nie chodzi mu od dobro klienta, tylko o szybko zarobiony "hajs". To jedyna wartość która utrzymuje przy życiu prawnika Uśmiech dobro klienta wiąże się niestety tylko z jego reputacją.
Porozumienie stron kończy szybko sprawę ale po ustaleniu relacji z dziećmi wszelkie zmiany są ciężkie do wywalczenia. Dlatego w sytuacji kiedy któraś ze stron gra dzieciakami warto wydłużyć w czasie sprawę rozwodową.
Bardzo często w trakcie rozwodu sędzie zaczyna widzieć co jest grane jak również poszkodowany zaczyna otwierać oczy na całą sytuację.
7439
<
#4 | hurricane dnia 23.11.2014 16:41

Cytat

Adwokat zawsze chce szybko zakończyć sprawę


Adwokatowi płaci się tez do ilości spraw to nie wiem czy na szybkim zakończeniu mu tak zależySzeroki uśmiech
ja nie zapomnę miny swojego adwokata, który był lekko zmartwiony że tak szybko się skończyło, bo zdecydowanie liczył na więcej ... kasy Fajne
3739
<
#5 | Deleted_User dnia 23.11.2014 17:46

Cytat

bo zdecydowanie liczył na więcej ... kasy

Każdy ma czasem pecha, adwokat też Z przymrużeniem oka
7439
<
#6 | hurricane dnia 23.11.2014 17:51

Cytat

Każdy ma czasem pecha, adwokat też smiley


adwokat też człowiek, podobno Szeroki uśmiech
11815
<
#7 | RUDAAA dnia 23.11.2014 18:15
wszystko tez zależy od tego czy adwokat bierze całe wynagrodzenie za dana sprawę z góry, czy płaci się cześć kasy a potem za każdą sprawę
9561
<
#8 | Woland dnia 23.11.2014 19:02
"Ja najczęściej miałem jej za złe, że nie dba wystarczająco o dom (rzucanie wszystkiego gdzie popadnie, stosy kolorowych gazet, stosy ubrań na krzesłach, szafki w kuchni zawalone różnościami r11; odpowiadała mi, żebym najpierw posprzątał w garażu czy na poddaszu, a potem robił jej uwagi), że jej mama, która opiekuje się naszymi dziećmi w czasie naszej pracy zamiast bawić się z nimi, pilnować posprzątania pokoju czy odrobienia lekcji woli trzy razy odgrzewać obiad, prać, prasować - a dzieci w tym czasie oglądają telewizję, robią co chcą, nie czują żadnej dyscypliny."

Ooo, Pan czepiacki. NIe tylko żona do ustawiania, ale jeszcze teściowa. Lepiej mieć w domu stado szczurów, niż takiego typa.
11814
<
#9 | zimny_dran dnia 23.11.2014 23:56
BT92:

Cytat

miałbyś spokój pod względem psychicznym wiedziałbyś też czy szanowna małżonka cię kocha czy kocha twoje pieniadze

Zarabiamy podobnie, nieźle, dom jest wspólny. Ona już nie kocha ani mnie, ani moich pieniędzy.
Mono:

Cytat

czy naprawdę zależy Ci na rozwodzie z orzeczeniem o jej winie? Przecież tak czy siak Ty będziesz musiał płacić na dzieci i one z nią oczywiście zostaną. Czy Tobie chodzi o to, by potem nie płacić alimentów także i na nią?

Tak, zależy mi na orzeczeniu jej winy, głównie aby wzmocnic moją pozycję względem dzieci.
Dlatego tak zależy mi na pomocy tych, którzy przeszli przez rozwód w praktyce. :sos
Wyczytałem gdzieś, że strona która dostaje opieke nad dziećmi, najczęściej dostaje także dotychczasowy dom / mieszkanie. Czy jest to wtedy traktowane jako część majątku do podziału? Jeśli mamy oszczności, to czy będą podzielone po połowie, czy np. ona dzieci i dom, a ja pieniądze? czy podział majątku to część sprawy rozwodowej, czy trzeba zakładać odzielną sprawę o podział (jeśli nie ma zgody)?

Cytat

zapłaciłbyś tej kobiecie za pierwszą zdradę, która jako taka raczej do niczego się Tobie dzisiaj nie przyda, chociaż możesz ten fakt też wykorzystać

Dlaczego uważasz, że pierwsza do niczego się nie przyda? Chciałem pokazać, że wybaczyłem, próbowałem ratować, ale ona wszystko odrzucała i niszczyła. Dlatego bardziej by mi pasowało, gdyby to ona złożyła wniosek rozwodowy. Stąd moje pytanie: Czy dla sądu ma znaczenie kto składa wniosek? I czy jeśli ona wniesie o rozwód bez orzekania, albo o mojej winie, to czy ja mam szanse żeby to odwrócić na jej winę?
Nie zamierzam wystawiać żadnego wabia, myślę też, że całą ta szopka z zakupami itd. to bardziej, żeby mnie drażnić i żeby ona mogła sobie zrekompensować całą tę sytuację. Zakupy zawsze poprawiały jej humor. A ponieważ "wzmożona kontrola gwarancją wzajemnego zaufania", wiem, że z nikim się nie spotyka, a przynajmniej nie wyjeżdża, nie dzwoni, nie smsuje. W grę wchodziłby najwyżej romans biurowy, w godzinach pracy, ale na to raczej by sobie nie pozwoliła - ma nową pracę. Rozwodnicy: czy zdrada sprzed roku robi jeszcze wrażenie na sądzie?

Woland: dzięki za komentarz, nikt nie jest idealny, pewnie moje zachowanie miało wpływ na to, że żona szukała sobie pocieszenia, i w ewentualnym przyszłym związku będę musiał na to uważać. Mimo wszystko - nie wiesz jak było i jest u nas w domu. Czyżby odezwały się jakieś kompleksy? Ciebie też się ktoś czepiał? Nie, nie czekam na odpowiedź na te pytania
7439
<
#10 | hurricane dnia 24.11.2014 07:21
Zimny - z własnej praktyki i tego co wiem:
- rozwód z orzekaniem jest wazny, własnie dlatego, żeby nie musieć się martwić o alimenty na rzecz ex małżonka po rozwodzie, które w przypadku rozwodu za porozumieniem mogą się należeć przez 5 lat, a w przypadku orzeczenia o winie na rzecz drugiej strony dożywotnio lub do czasu zawarcia kolejnego związku małżeńskiego
- nie ma znaczenia kto składa pozew, wiąże się to jedynie z tym, ze ten kto składa ponosi opłatę sądową, jednak wszystkie koszty sądowe są potem rozliczane w zależności od orzeczenia sądu, w razie porozumienia po połowie, w razie orzeczenia o winie - winny ponosi wszystkie koszty
- sprawa o podział majątku może być załatwiona na rozprawie rozwodowej jeśli dojdzie do porozumienia, zazwyczaj tego porozumienia nie ma i trzeba to zrobić na oddzielnej sprawie, najlepszym wyjściem jest przed rozwodem dojście do porozumienia i załatwienie tego u notariusza, łącznie z rozdzielnością majątkową, no ale to, że tak powiem jest komfort, który rzadko się zdarza
- to jaki ona wniesie pozew - z orzekaniem,na mocy porozumienia - nie ma znaczenia, bo na to potrzebna jest Twoja zgoda o która zapyta Cię sąd na samym początku rozprawy, jeśli na podane przez nią warunki się nie będziesz zgadzasz sąd będzie sam ustalał z jakim orzeczeniem zakończy się rozwód, więc może złożyć wniosek np za porozumieniem na który się nie zgodzisz i będziesz chciał udowodnić jej winę rozpadu małżeństwa - ja złożyłam pozew z orzeczeniem, ex nie wyraził o dziwo zgody Szeroki uśmiech i sąd w trakcie postępowania rozwodowego sam ustalał kto jest winny.
rozwód za porozumieniem oczywiście jest dużo "łatwiejszy", jeśli chcesz jej udowodnić winę musisz nastawić się na dłuższą walkę i bardziej stresującą to na pewno.
powodzenia

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?