Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
poczciwy
11.11.2024 13:36:22
Andzia na firefox działa.
Andzia76rr
11.11.2024 03:55:19
na jakiej przeglądarce działa Wam czat?
poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam!
Ciężko z tym żyć co mi się przytrafiło. Po 12 latach małżeństwa dowiedziałem się że żona zdradza mnie z kolęgą z pracy. Praktycznie od momentu kiedy się pokazał w pracy , moja żona nie przestawała o nim mówić. Jestem zazdrosny , zawsze byłem. Denerwowały mnie częste rozmowy na jego temat, telefony i smsy. Któregoś dnia wybuchłem i zwróciłem jej uwagę że nie życzę sobie takich zachowań. Jestem dość impulsywny , zresztą oboje jesteśmy ludzmi o trudnych charakterach. Ale przez 12 lat małżeństwa dogadywaliśmy się całkiem nieźle. Dowiedziałem się wielu faktów z ich związku co bardzo mnie boli. Nigdy nie pożałowałem niczego mojej żonie. Wręcz przeciwnie-sam ją wysyłałem na zakupy żeby kupiła sobie kilka nowych ciuchów. Zawsze miała opory przed zakupami. Do momentu kiedy pojawił się on. Żona rozkwitła, wygląda pięknie.Myślałem że to dla mnie. Niestety nie. Nasze rozmowy stały się bardzo rzadkie. Ze względu na pracę widywaliśmy się mało. Teraz po wszystkim zaczęły się wyrzuty. Męczyłam się z tobą , tylko krzyczałeś , czułam się jak mysz pod miotłą. Myślę że nie do końca tak było. Na pewno nie byłem tyranem.
Uważam że to normalny mechanizm obronny mojej żony. Trzeba się jakoś usprawiedliwić. Cholera od 12 pracuję na rodzinę , nie piję i nie uprawiam hazardu. Co jej strzeliło do głowy. Mamy dwoje pięknych dzieci które bankowo na tym ucierpią.
Jest mi strasznie źle. Ona ciągle mnie oszukuje. Prosiłem żeby zakończyła związek. Jestem w stanie jej wybaczyć bo ją kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niej i moich dzieci. Widzę że powoli tracimy szansę na poprawę sytuacji. Nie mogę sobie dać z tym rady. Gdyby nie dzieci na pewno skończyłbym ze sobą.
To wszystko mnie przerasta. Prawdziwa tragedia której nie życzyłbym największemu wrogowi.
Co dalej?
Powiem Ci Gattonero, że długotrwały romans oznacza zazwyczaj długotrwałe kłopoty. Skonsultuj się z adwokatem (chyba Cię stać?) i złóż pozew. Dobrze. Możesz nie chcieć rozwodu > ale to na razie tylko po to by rozwalić lub ostatecznie scementować romans. Krótka piłka. Albo on, albo Ty. Jeśli zdecyduje się na niego >>>> wypad z baru, ale bez dzieci. Pakujesz ją, odstawiasz walizki (szkoda robrej walizki lepsze są worki na śmieci) i wywozisz pod drzwi tego fascynującego qrviszona a żonie mówisz gdzie są jej bety. Sam jestem ciekaw. Nie reakcji Twojej żony > ale miny qrviszona, gdy się nagle połapie, że przestałeś się z żoną cyckać i od tego momentu (znaczy od momentu dostarczenia pozwu i wywiezienia worków) on ma ją na głowie. O co się założysz, że zawinie fiuta w futerał i z dramatyczną miną oświadczy Twojej żonie "że to koniec" i "zostańmy przyjaciółmi"?
Panie kolego... "co jej strzeliło do głowy..." ano to samo co zawsze... proszę postudiować opisane tutaj przypadki... mechnizmy obronne zadziałały... więc to pan jest wszystkiemu winien... jest pan w szoku... ale to minie...
a teraz najważniejsze... to jest wojna, tu nie bierze się jeńców, dopuszczlna jest każda mozliwość pognębienia przeciwnika... powtarzam, każda... wspólne przeżycia, uczucia... to już przeszłość... pan stoi na jej drodze do szczęścia... oczywiście szczęścia w jej wyobrażeniu... pana w tym wyobrażeniu niema... jest pan przeszkodą która nie pozwala cieszyć się jej własnym szczęściem...ok co teraz... to trudne, poker face, zero emocji, krzyków pretensji czy błagań... zbiera pan dowody, twarde dowody i przygotowuje pan sprawę rozwodową...tak, sprawa rozwodowa, proszę iść do dobrego adwokata, przedstawić sprawę, jeśli pana stać wynając dedektywa, zebrać dowody, twarde, pozew...potem zawalczyć o dzieci... w jakim są wieku ? bo istnieje możliwość wyboru... no i warto zrobić rachunek sumienia... mimo wszystko... ma pan się zamienić w wyrachowanego s****yna który planuje uwonienie się z sytuacji w której znalazł sie pan nie z własnej woli, musi pan wyjść przy minimalnych stratach własnych... i nie dać się wrobić w kłopoty... nie dać się sprowokować, musi pan byc jak góra lodowa która zatopiła titanica...
zachować swoja godność...dla siebie i dla dzieci
Witam
Gattonero większość z nas dbało o nasze drugie połówki z szokującym efektem. No cóż pozwoliłeś na to by gwiazda miała wszystko czego chciała no to i na kochanka przyszedł czas.
Zadbaj o siebie i dzieciaki. Ile macie latek ? W jakim wieku są Wasze pociechy ? Jeżeli pokażesz jej że jesteś silny i nie będziesz leżał na podłodze, zobaczysz prawdziwy efekt. :cacy
My tutaj możemy zrozumieć, co czujesz, bo byliśmy wcześniej na Twoim etapie. Naprawdę można z tego wyjść i być szczęśliwym.
Bądź ostrożny bo jak żona przyznała się może udawać że zakończyła romans a faktycznie przejść do podziemia. Oni to doskonale potrafią, kłamać że aż czasem żal tego słuchać i na to patrzeć. Wszystko zależy od jej zachowania, bo czasem nie warto walczyć o kogoś kto już nie jest tą samą osobą z którą się żyło.
I podstawa ona powinna dać z siebie wszystko.
Teraz dbaj o siebie, hobby, znajomi, izolacja od damy, daj swoim dzieciakom bezpieczeństwo.
Teraz wszystko zależy od tego, jak zachowa się żona. Moment przełomowy, czyli: kogo wybierze? Tylko krótko, bez owijania i kombinowania. Jeśli Ciebie i dzieci, to jeszcze musisz się zastanowić, czy tego chcesz. Ja zaryzykowałam i postawiłam wszystko na jedną kartę, nie prosiłam, a wręcz przeciwnie. Na szczęście (???) mój nie miał żadnych wątpliwości, kogo wybrać, choć ten moment jest naprawdę porażką i zwycięstwem jednocześnie. Porażką dlatego, że w ogóle do takiego wyboru dochodzi, zwycięstwem, że jednak wybiera Ciebie. Ale, jak już tu pisałam wcześniej, żadna z dróg, które są przed Wami nie będzie prosta. Teraz już każda decyzja skazuje Was na drogę przez mękę.
Ale nadzieja na to,że się ułoży, naprawdę powinna umierać ostatnia. Przynajmniej ja w to wierzę.
W każdym razie- nie działaj pod wpływem emocji. Daj temu czas.
Witajcie ponownie.
Dziękuję Wam za dobre rady. Oczywiste jest że od tej chwili jesteśmy spisani na mękę, o ile oczywiście Ona postanowi wspólnie ze mną naprawiać nasz związek.
Deklarowała się już że związek z nim zakończyła i nie mają kontaktów.
Mimo to dzisiaj złapałem ich razem w aucie. Doszło do awantury.
Tracę nadzieję że w ogóle coś już będzie normalne.
Jeśli chodzi o zaufanie to na tą chwile myślę że jest to niemożliwe.
Mimo to ślepo wierzę że powinniśmy robić wszystko aby uratować małżeństwo dla dobra dzieci(3 i 6 lat).
Potwornie się czuję i jest mi cholernie przykro, ponieważ wprost mi powiedziała że się w nim zakochała.
Czuję się samotny i coraz bardziej bezsilny.
Praktycznie nie mam nikogo komu mógłbym się zwierzyć, dlatego właśnie zdecydowałem się napisać na tym forum.
Zastanawiam się ile jeszcze może wytrzymać człowiek?
Dziękuję za słowa otuchy i serdecznie Was pozdrawiam.
Mimo to ślepo wierzę że powinniśmy robić wszystko aby uratować małżeństwo dla dobra dzieci(3 i 6 lat).
Ty bo ona dalej prowadzi romans. Tylko w podziemiu.
Czy jest sens na chwilę obecną coś ratować ? Najpierw się odbuduj, zrób dystans do wszystkiego, zadbaj o siebie i dzieci.
Nie mam pojęcia jak można być z kimś 'dla dzieci'. Nie mam pojęcia jak można być z kimś kto ma Cię za 'frajera'. "Słowa to tylko powietrze wypuszczane z ust, liczą się tylko czyny" - tak naprawdę u wielu osób nic nie znaczą.(w odniesieniu do słów twojej żony że to koniec)Obudź się chłopie - czas to skończyć i zacząć żyć!!!
Dokładnie.
Miej szacunek do samego siebie.
Myślałem tak samo jak Ty, teraz po czasie wiem, że byłem skończonym idiotą.
Nie posłuchałem dobrych rad z forum, bo myślałem, że sam sobie dam z tym radę.
Gówno prawda, nie wygrasz z tym.
Nie uratujesz tego sam.
Ty chcesz to uratować, Twoja "kobieta" nie chce.
I tutaj jest pies pogrzebany.
Ona nie jest już tym samym człowiekiem co kiedyś.
Ile jeszcze razy chcesz ją przyłapywać z nim, z następnym, z kimkolwiek?
Wytrzymasz to?
Czy o to chodzi w życiu, żeby się zadręczać, szukać winy w sobie?
Czy nie chcesz poczuć, że żyjesz?
Daj sobie z nią spokój.
"Oduzależnij" się od niej.
Nie jest Ciebie warta.
To, że macie wspólne dzieci nie znaczy, że masz z nią być do końca życia.
Zadbaj o dzieci jak tylko możesz najbardziej. Jesteś im teraz potrzebny, jesteś im potrzebny jako opiekuńczy i silny facet, silny jak nigdy przedtem.
Niech to doświadczenie da Ci siłę, siłę by sprostać trudnej roli ojca.
Ale do cholery nie poddawaj się jej manipulacjom.
Powie Ci to co chcesz usłyszeć.
Jeśli miała z Tobą życie lekkie i przyjemne to myślisz, że z tego zrezygnuje?
Jest jak małpa trzymająca jedną gałąź i i dopóki nie będzie pewna drugiej gałęzi czyli jego, dopóty będzie się Ciebie trzymać.
Poczytaj historie nas wszystkich. Są do siebie tak bardzo podobne.
To schemat. Jest on tak prosty i skuteczny, że aż śmieszny.
Chyba jest zapisany w naszym genomie.
Ja musiałem przeżyć to powtórnie, żeby zrozumieć.
Teraz żałuję wcześniejszych decyzji.
Teraz wiem, że trzeba było być facetem i posłuchać głosu rozumu.
Wyobrażałem sobie, Bóg wie co, że jestem w stanie zmienić moją qrewnę. Nie jestem, Ty nie jesteś, nikt nie jest.
Dajmy im żyć według własnych zasad, reguł, własnej moralności, jakakolwiek by ona nie była.
Żyjmy własnym ciekawym życiem. Jesteśmy tego warci.
Nie zrobiliśmy niczego czego byśmy się mieli wstydzić.
Niech oni się wstydzą.
Witaj kolego.
Dostales dobre rady od kolegow z portalu jednak wnioskow nie wyciagnoles.
Piotrek napisal zebys nie ufal zbytnio bo na tym etapie zrobia Cie w konia i zejda do podziemia i tak wlasnie sie stalo. Poki bedziesz walczyl i uzalal sie nad soba nie wspominajac o obwinianiu sie nic nie wskorasz, to nie Twoja wina ze tak sie stalo jednak mozesz cos zmienic. Najlepsza rade podsuwa Ci Milord, totalnie olewasz sytuacje, zakladasz sprawe rozwodowa, pakujesz ciuszki i czekasz na reakcje ktora przyjdzie bardzo szybko. Jesli chodzi o dzieci to jedyne co pozostaje to tylko pokazac ze bardzo je kochasz i nie stracic z nimi kontaktu, nie wiem w jakim sa wieku ale szanse nad opieke nad nimi masz praktycznie zerowe.
Szkoda nerw, szkoda zdrowia, szkoda czasu. Moja rada odpusc sobie bo z tej maki juz chleba nie bedzie, pozbieraj dowody, pozgrywaj smsy, porob fotki i do adwokata pozniej do sadu i czekaj na rozprawe bo nawet jesli jej wybaczysz juz nigdy nie zaufasz i predzej czy pozniej i tak wszystko sie rozsypie. Powodzenia.
Panie kolego... jest pan wielbłąd czyli popełnił pan wiele błędów...
poker face... zbieranie dowodów i co ? dałeś sie pan zrobić jak przecietny wyborca po... czyli obiecanki cacanki a głupiemu radość... sam pan widzi jak daleko pan zaszedł... napiszę raz jeszcze, zebrać dowody, twarde dowody... konsultacja z prawnikiem...patrz wyżej... wariant twardy, pozew, klamoty spakowane i won do kochasia... sprawa o dzieci... właśnie ile lat ?
dobry kopniak w d*** nie zaszkodził oszustowi za to wpłynie kojąco na pana samopoczucie... panie gdzie pan masz swoje jaja ? mając dowody zdrady w garści, jest pan panem sytuacji...chce pan być walony w rogi przy każdej okazji to pana sprawa...tylko nie wylewać tutaj gorzkich żali...
Komentarz doklejony:
pardon...cofam pytanie o wiek dzieci
A ja wcale nie jestem taki pewien czy ewentualna walka o dzieci nie miałaby sensu. Z prostej przyczyny. Jakoś nie wierzę żeby kochaś przygarnął żonę Gattonero razem z nimi a sądy niechętnie rozdzielają rodzeństwa. Jeśli uda się wyprowadzić qrevnę z domu i po tych jej słowach "że chętnie by się wszystkich pozbyła" > sprawa wcale nie musi być aż tak beznadziejna. Ale to na potem. Najpierw jak napisałem. Po cichu do adwokata i w momencie dostarczenia pozwu > won. Jedna sprawa na którą uczulam w szczególności. Muszą uzyskać pewność, ze nie blefujesz. Swój czas na decyzje już mieli. Olali Cię. Pora na Ciebie.
Milord walka o dzieci to podstawa!!!!!!!!!!!!A ty kolego zlap sie za jajka i stan przed lustrem i powiedz sobie -JESTEM PRAWDZIWYM FACETEM !!!!! pokaz sojej damie jaki jestes - a kochas predzej czy pozniej zwieje ,zostai laske bo sie znudzi -uwierz w siebie i nie mysl o glupstwach tylko o sobie dzieciach ..
panie milord... pełne poparcie w tej materii... proszę posłuchja paniegattonero... po pierwsze, twarde dowody już teraz, zaraz... potem pozew, spakować qurewnę i odstawić pod dom kochasia... pytanie za 100 groszy, czy kochaś od razu przygarnie qurewnę ? stawiam dolary przeciw orzechom, że szczęśliwy z tego powodu nie będzie... a co dopiero kiedy qurewna dostanie opieke nad dziećmi... ok umoczyć ogóra, pobawić sie cycuszkami to być mnóstwo fajnie ale opieka nad dziećmi, łożenie albo partycypacja w utzrymaniu rodziny czy raczej "rodziny" to już insza inszość... panie kolego masz pan duuuże szanse na wygranie swojej godności, dzieci i życia rodzinnego... może kiedyś mamusia wróci i na kolanach będzie błagać o powrót... wtedy prosze nie popełniać błędu i natychmiast się godzić... to pan ma dyktować warunki a ona ma poczuć, że zawiodła pana i dzieci... podkreślam to co napisał pan milord... to ma być konsekwentnie przprowadzonyy proces... dowody, pozew, won... do kochasia... i to na serio...
Potwornie się czuję i jest mi cholernie przykro, ponieważ wprost mi powiedziała że się w nim zakochała.
Czuję się samotny i coraz bardziej bezsilny.
Przestań jęczeć; no i co z tego że żonka Ci się zakochała ?
ludzie sie zako****ą i odoko****ą, tak już jest.
Ta Twoja coś nie może się odkochać, trzeba jej troszka pomóc
Spróbój dobrze zrozumieć, co napisał Milord; Musisz postawić sprawę zero- jedynkowo, bo się zamęczysz i w zależności od wyniku zadecydować;
Jak dotrze do niej, że nie ściemniasz i wiele traci, zrobi sobie rachunek sumienia, zobaczysz jaki;
A koleś to tak jak napisał Milord, jak go uszczęśliwisz, najprawdopodobniej schowa szybko to co ma w pluszem wyściełany futerał
Jak się zacznie sypać dobrze funkcjonujący układ, nie będzie już tak różowo i fajnie; Póki co, na wszystko przyzwalasz myśląc, że jesteś zupełnie bezradny.
Cytat
Ona ciągle mnie oszukuje. Prosiłem żeby zakończyła związek.
Może podanie na piśmie wystosuj, jak chcesz się dalej bawić w kotka i myszkę? Tylko po co?;
Zadecyduj za nią i zobacz co będzie, tylko bądź bardzo stanowczy, nie bądź mnientki, bo z takimi się nikt nie liczy i nie traktuje poważnie
Ależ Mechanik. Zgadzam się z Tobą, ze dzieci są najważniejsze > ale > dopiero gdy dojdzie do rozprawy. Absolutnie nie wolno nawet słowa pisnąć w tej chwili. A wiecie dlaczego? Bo one w żaden sposób nie mogą się dowiedzieć, że kiedykolwiek toczyła się szarpanina o nie. A jak sytuacja się odwróci i lafirynda zostanie w rodzinie? Hę? Sytuacji kryzysowych nie da się uniknąć, ale chyba lepiej (jeśli zostaną rodziną) by nie wiedziały, ze matka to i owo. Postawić żonę skutecznie pod ścianą to jedno. Ale póki co nie wolno im zadawać pytań z kim wolałyby mieszkać. Na to jest zdecydowanie za wcześnie.
Słuchajcie mnie Panowie.
Dzieki za rady , naprawdę bardzo mi pomogły.
Może nie jest super, ale staram się zebrać w sobie.
Dzisiaj po kolejnej rozmowie stwierdziłem że to koniec i nie mam zamiaru więcej udawadniać jej jak bardzo ją kocham.
Koniec użalania się nad sobą, muszę się w koncu zatroszczyć o swoje zdrowie psychiczne i fizyczne.
A ona niech robi co chce jej sprawa bo straciła już męża i przyjaciela bezpowrotnie.
Z tego co wiem to kochąś się zawija jakoś w przyszłym tygodniu.
Zobaczymy co czas pokaże, jednak ja nie daje już szansy na normalną rodzinę. Zaufania się nie da odbudować. Ogólnie po wczorajszej awanturze i przeczytaniu Waszych postów czuję się lepiej.
Na razie buduję grunt dla siebie i dzieci.
Szczególnie im chciałbym poświęcić więcej czasu.
A ona? Niech robi co chce!
Pozdrawiam i serdecznie dziękuję za słowa otuchy.
Jaka to była rozmowa? Bo że straciła przyjaciela (ktoś ważniejszy niż mąż) to już jest faktem. Co znaczy, ze fagas się "zawija?". Zmienia robotę, wyczuł pismo nosem czy w ogóle skąd masz takie informacje? Jak nie będziesz miał gdzie odstawić worów na śmieci z jej betami to trzeba będzie renowelizować. Póki było ją gdzie odstawić to sprawa była niemalże klasyczna. Teraz to by zmieniło postać rzeczy. Tak jak pisał Yorik, Zgryzolowaty i inni. Masz jakieś twarde dowody? To bardzo ważne bo jej linia obrony będzie polegała na tym, że się "tylko" przyjaźnili.
Wiaj Machanik
Na jakiej podstawie chlopak ma walczyc o dzieci?
Poza tym ze moze utrzymywac dobry kontakt i pokazac ze jest ich autorytetyem i dobrym ojcem nie ma zadnych szans na wygranie sprawy o opieke nad dziecmi. Zonie zadzialaly hormony ale to nie powod by pozbawic jej praw rodzicielskich, jezeli o tym wogole myslales.
Znasz nasze polskie prawo i wiesz ze nie jest tak latwo.
Braveheart
Zgadzam się zdrada nie jest powodem do zabrania dzieci matce.
Niestety ojciec w naszym kraju ma nadaj nikłe szanse na otrzymanie opieki nad dziećmi. O reputację ojców zadbała większość "tatusiów" których nie interesuje los swoich dzieci. W polskim systemie prawnym ojciec jest tylko bankomatem, który może wywalczyć tylko co najwyżej lepsze kontakty z dzieciakami.
gattonero na prawo wyboru przez Twoje dzieci z kim mają zostać ? Musisz poczekać jeszcze w przypadku jednego dziecka 7 lat drugiego 10. Nigdy bym nie zadał moim dzieciom pytania kogo wybiera ? Dzieci to nie interesuje, one chcą obojga rodziców.
Przede wszystkim szanse na dzieci ma i przestańcie powtarzać bzdety, że nie ma. Mi tak każdy powtarzał, zamiast doradzić co mam zrobić i dzieci straciłem. Kolego, weź dobrego adwokata. Nie żałuj kasy. Ja pożałowałem i mimo ugodowego rozwodu, nadal się pewne problemy ciągną, bo nie wiedziałem, że trzeba je zakończyć na sprawie rozwodowej. Jak coś to pisz do mnie. Mogę Ci merytorycznie powiedzieć co dalej zrobić, aby uniknąć problemów
Wyprowadź tę kobietę z domu, razem z jej manelami i postwa ją wraz z całym jej dobytkiem pod drzwiami gacha (najlepiej byłoby, gdybyś postawił tę kobietę przed jej gachem w miejscu ich pracy) (ciekawe czy boczniak jest żonaty, wtedy i jego żonę mógłbyś zaangażować), dzieci niech zostaną w domu i pokaż tej nimfie gdzie zgina się dziób pingwina. niczym się nie przejmuj- ona wróci do Ciebie na kolanach. Pytanie tylko czy dalej Ty będziesz chciał taką kobietę? Na rzie jednak tym się nie zajmuj- teraz jest czas na to, byś ukrócił zaprza ństwo, jakie jest Tobie robione w zamian za Twoją pracowitość, uczciwość i staranie się o rodzinę. W takich sprawach, jak zdrada nigdy nie należy się cackać, bo potem płaci się słono za swoją dobre i poczciwe serce.
Nie wynagradza się ludzi, którzy robią Ci świństwo.
Skoro pasuje jej inny, to niech ona zrobi wypad do tego drugiego, a Tobie niech nie miesza w głowie i nie zawraca Ci głowy.
Nie trzymaj nikogo przy sobie na siłę- Ty sroce spod ogona nie wypadłeś, żeby ktoś robił sobie z Ciebie jakies jaja. Niech ten drugi weźmie sobie taką, która potarfi kogoś zdradzać i okłamywać. Nie ustawiaj się w kolejce do tej seks bomby, bo źle na tym wyjdziesz.
Komentarz doklejony:
Tym że póki co, kochasz tę kobietę w ogóle nie zaprzątaj sobie głowy, bo to, co Ty czujesz albo nie czujesz do tej pani nie ma, na ten moment, żadnego znaczenia i nie może być dla Ciebie wyznacznikiem Twojego postępowania. Pzyjmij po prostu założenie, że jesteś zakochany bez wzajemności i stosownie do sytuacji, zdrowo zadziałaj. Nie ma żadnego powodu, bys dalej chciał utrzymywać i trzymać pod swoim dachem kobietę, króra należy do innego
Albo ktoś szanuje Cię i traktuje w sposób godny i taki, byś Ty był zadowolony i spełniony, albo nie- to wybór tej osoby. Jednak wtedy, niech taka osoba idzie i uszczęśliwia innego, jednak na pewno nie Twoich plecach.
Nie daj się po prostu dalej kołować i wykorzystywać.
Hejka!
Gach wyjeżdża za granicę. Żona mnie nie kocha i nie chce dać szansy na odbudowanie rodziny, prosiłem o terapie małżeńską.
Własciwie wszystko już postanowione.
Niestety nie mogę jej wystawić z walizkami za drzwi bo mieszkanie jest jej. Póki co jestem na etapie kupna mieszkania i dbania o dobry kontakt z dziećmi.
Po tym jak zobaczyłem ich razem coś we mnie pękło i zrozumiałem że to koniec i moja żona jest inną kobietą.
Zmieniła się bardzo-wręcz jej nie poznaje. Jedno jest pewne że ufając jej dozgonnie teraz byłbym kaleką.
Nie działają na nią moje słowa. Twierdzi że nie chce zrobić mi krzywdy. Ja jednak nie potrafię jej zaufać nawet odrobinę.
I tak w oto głupi sposób dwoje idiotów zniszczyło dwie rodziny. Tak bo uważam że zniszczyli mi życie.
Pozdrawiam Gatto.
Gattonero, Dwie rodziny zostały zniszczone, ale nie Twoje życie. Za jakiś czas zaadoptujesz się do nowej sytuacje, oswoisz ją i zaczniesz żyć na nowo. Żony o nic nie proś, odnosi to odwrotny skutek do zamierzonego, to ona powinna prosić. A że nie prosi to wszystko masz jasne. Głowa do góry, bycie singlem ma wiele zalet, nie będziesz np. już musiał opuszczać deski w kibelku
aleś pan naiwny... pan jeszcze ja prosiłeś ???!!! gach wyjeżdża za granicę...stawiam dolary przeciw orzechom, ze maja dogadane, że jak on się urzadzi to ją ściągnie ;-)... za kilka tygodni, kiedy telefon do kolesia zamilknie, zaczniesz pan mieć korowody pytań, błagań... i bedzie pana kochać jak cholera... kiedy koleś odjedzie w sina dal... problem w tym, żebys nie dał się wrobić człowieku w pocieszanie własnej żony po utracie ukochanego ;-)... cosik mi się zdaje, ze za jakis czas będziesz pan miał problem jak się od niej odczepić... co do zalet bycia singlem z tą deską...to też jest jakis plus dodatni...ale nieelegancki...
Fiej wyjechał. Niestety żona jest zakochana co widać gołym okiem.
Wiem że już nie ma co budować razem.
Ciężko się dogadać chociażby w najmniejszej sprawie.
Wziąłem się trochę w garść ale pogodzić do końca się z tym nie da.
Tak jak pisaliście muszę zacząć życie od nowa. Mam nadzieję że jakoś się poukłada.
W końcu mam dzieci a dla Nich muszę być silny.
Myślę że planują wspólne życie, chociaż ona twierdzi że związek jest zakończony.
Boję się tylko o jedno , że kiedy będą razem żyli z moimi dziećmi pod jednym dachem, mogę tego nie wytrzymać i zrobię coś strasznego. Rozmawialiśmy o tym. Ona usilnie twierdzi że związek zakończyła , ale nie może mi obiecać że kiedyś się nie zejdą.
Witaj Gattonero czytam Twoje wpisy obserwuję i jedno spostrzeżenie a właściwie kilka. Po pierwsze, problemem nie jest Fiej, Łajza czy Boczniak jak zwał tak zwał jeden pies. Problem jest w małżonce. Myślałeś gościu wyjedzie i będzie z powrotem OK. Nie będzie. Przyczyn jest kilka. Na tą chwilę to twoja gwiazda ciągnie za sznurki. Ty bierzesz to co ona daje. Nic mniej nic więcej.
Gdybym miał ocenić (a troszkę się na tym znam). Proszę bardzo. Piszesz:
Cytat
Ona usilnie twierdzi że związek zakończyła , ale nie może mi obiecać że kiedyś się nie zejdą.
czytaj:
Ksiąze obiecał że mnie zabierze, porwie z tej beznadziei (Waszego małżeństwa) tylko drobny problem powoli widzi że książę nigdzie nie porwie bo najzwyczajniej w świecie się ulotnił. Sprawa się wydała temat się rypł. Jak zawszę piszę. Jedno posuwać mężatkę drugie zabawić się w głowę rodziny. A dzieci są małe 3 i 6.
Postaw się na miejscu takiego doopcingera. Potrzebne by ci było wychowywanie i łożenie na cudze bachory (przepraszam za zwrot celowo go użyłem). Bo dla niego to przeszkoda nie dzieci nie dorobek inwentarza małżonki ale "cudze bachory". Jak myślisz ktoś ładujący się w układ z kobietą z dwójką dzieci (małych) jaki prezentuje poziom empatii. wyjaśniam - ZEROWY.
Ona łudzi się że wróci że się odezwie ale powoli widzi ucieczkę po prostu nie dopuszcza tej myśli do siebie. A kmiotek w najlepszym układzie będzie ją odwiedzał pobzyka a Ty będziesz zastanawiał się co dalej.
Jakie trochę w garść. Nagraj wasze rozmowy wyciągnij jak najwięcej i składaj pozew z orzeczeniem o winie. No i poinformuj że wezwiesz kochasia na świadka. Gattonero nie obraź się nie mam zamiaru ciebie poniżać ale zachowujesz się jak mięczak i ona to widzi. Sam byłem takim mięczakiem. Może nie takim ale też chciałem naprawiać. Też się starałem (fakt nie znałem powodu kryzysu). Nie tędy droga. Tylko i wylącznie terapia wstrząsowa.
Zgryzolowaty zgodzę się z tym o napisałeś powyżej. Jak dla mnie koleś się ewakuował.
Gattonero jakie "żyli pod wspólnym dachem" ona dostała kopa w śliczną pupę tylko jeszcze o tym nie wie. Dobrze to rozegraj zobaczysz za dzień dwa tydzień jak zacznie szaleć.
Brak twojego zdecydowania się mści. Żona zostawia sobie furtkę na przyszłość mimo że jej wielka "miłość" kopnęła ją w d .Nie dawaj sobą manipulować uważaj na szantaż emocjonalny. I nie proś tylko żądaj. Tylko to do niej dotrze.
Aaaaaaaaaaaaaaaaa.... Wyjechał? Jak przewidywałem choć ubrałem to w słowa o zmianie pracy. Czyli jednak renowelizacja..... O co się założysz Gattonero, że to będzie jeszcze jedna historia o związku na odległość? Ile jesteś mi w stanie odpalić, że kontakty zaczną być z jego strony coraz rzadsze, coraz bardziej krótkie, coraz bardziej zdawkowe? Jak myślisz? Co jej pozostanie jak się połapie, że została odstawiona do odstrzału przez qrevicza? Drogi są dwie. Albo zostawiasz sprawę i niech się sama rozwiązuje > i za jakieś dwa, góra trzy miesiące będziesz ją miał wyłącznie dla siebie (łącznie z bagażem niespełnionej miłości), albo.... widzisz. Ja posunąłbym się do okrucieństwa. Mianowicie kupił jej bilet w jedną stronę. Z okazi imienin, urodzin, Mikołaja, nieistotne. Istotne jest to, że masz odnieść pełen sukces. Było bzykac Twoją żonę? O jaką stawkę się teraz założysz, że nigdzie nie poleci? Bo cymbał zacznie się wykręcać? Obawiam się jednak, że marnie u Ciebie z dowodami...
Nie nie Panowie, źle się zrozumieliśmy. Nas już niema i JA się wcale nie łudzę że coś będzie. Wiem że dalsze życie to męka. Wrzód jednak dalej boli, jednak już robię wszystko żeby go wyciąć. Pozew będzie gotowy lada dzień i ona o tym dobrze wie. Nie mogę jej wyrzucić z domu bo to jej mieszkanie, wiec jestem w trakcie kupna mojego M.
Sprawa opieki nad dziećmi?
Praktycznie dogadana. Ze względu na czas pracy i brak osób trzecich do pomocy, musimy dziećmi zajmować się wspólnie.
Nawet nie widzę innego wyjścia bo oboje kochamy dzieci nad życie.
A że boli i czuję się przegrany? Cóż musi upłynąć trochę czasu.
Jedno jest pewne z nią nie chcę mieć już nic wspólnego.
Ciekawi mnie tylko jedno-czy przyjdzie ten dzień że ona pójdzie po rozum do głowy i zacznie mnie błagać, tak jak piszecie Panowie.
Myślę że jest na tyle harda i zakochana że prędko to nie nastąpi.
Póki co ja zajmuje się moim życiem i dzieciakami.
>>>>>>Ciekawi mnie tylko jedno-czy przyjdzie ten dzień że ona pójdzie po rozum do głowy i zacznie mnie błagać, tak jak piszecie Panowie.<<<<<<
Nie raz i nie dwa. Nawet gdyby dzieci nie było > już zawsze będziesz gdzieś tam obecny Będziesz wspomnieniem w każdą możliwą rocznicę. Będzie się bała, że wyślesz życzenia na imieniny w momencie kiedy będzie z kimś innym. Jak wyślesz prezent (choćby rolkę papieru toaletowego) w waszą rocznicę ślubu. Jak to będzie naszyjnik wysłany kurierem trafiony w moment gdy będzie swoje urodziny świętowała w innym gronie niż Twoje? Byłeś, jesteś > i nic tego nie zmieniJeśli ona nawet będzie próbowała ułożyć sobie życie w jakikolwiek sposób > zawsze będziesz w nim TY/
a teraz najważniejsze... to jest wojna, tu nie bierze się jeńców, dopuszczlna jest każda mozliwość pognębienia przeciwnika... powtarzam, każda... wspólne przeżycia, uczucia... to już przeszłość... pan stoi na jej drodze do szczęścia... oczywiście szczęścia w jej wyobrażeniu... pana w tym wyobrażeniu niema... jest pan przeszkodą która nie pozwala cieszyć się jej własnym szczęściem...ok co teraz... to trudne, poker face, zero emocji, krzyków pretensji czy błagań... zbiera pan dowody, twarde dowody i przygotowuje pan sprawę rozwodową...tak, sprawa rozwodowa, proszę iść do dobrego adwokata, przedstawić sprawę, jeśli pana stać wynając dedektywa, zebrać dowody, twarde, pozew...potem zawalczyć o dzieci... w jakim są wieku ? bo istnieje możliwość wyboru... no i warto zrobić rachunek sumienia... mimo wszystko... ma pan się zamienić w wyrachowanego s****yna który planuje uwonienie się z sytuacji w której znalazł sie pan nie z własnej woli, musi pan wyjść przy minimalnych stratach własnych... i nie dać się wrobić w kłopoty... nie dać się sprowokować, musi pan byc jak góra lodowa która zatopiła titanica...
zachować swoja godność...dla siebie i dla dzieci
Gattonero większość z nas dbało o nasze drugie połówki z szokującym efektem. No cóż pozwoliłeś na to by gwiazda miała wszystko czego chciała no to i na kochanka przyszedł czas.
Zadbaj o siebie i dzieciaki. Ile macie latek ? W jakim wieku są Wasze pociechy ? Jeżeli pokażesz jej że jesteś silny i nie będziesz leżał na podłodze, zobaczysz prawdziwy efekt. :cacy
My tutaj możemy zrozumieć, co czujesz, bo byliśmy wcześniej na Twoim etapie. Naprawdę można z tego wyjść i być szczęśliwym.
Bądź ostrożny bo jak żona przyznała się może udawać że zakończyła romans a faktycznie przejść do podziemia. Oni to doskonale potrafią, kłamać że aż czasem żal tego słuchać i na to patrzeć. Wszystko zależy od jej zachowania, bo czasem nie warto walczyć o kogoś kto już nie jest tą samą osobą z którą się żyło.
I podstawa ona powinna dać z siebie wszystko.
Teraz dbaj o siebie, hobby, znajomi, izolacja od damy, daj swoim dzieciakom bezpieczeństwo.
Ale nadzieja na to,że się ułoży, naprawdę powinna umierać ostatnia. Przynajmniej ja w to wierzę.
W każdym razie- nie działaj pod wpływem emocji. Daj temu czas.
Cytat
Nie rób kolejnej "wesołej wdówki" nie warto życie jest piękne.
A zdrada to nie tragedia tylko czas na zmiany w Twoim życiu.
Dziękuję Wam za dobre rady. Oczywiste jest że od tej chwili jesteśmy spisani na mękę, o ile oczywiście Ona postanowi wspólnie ze mną naprawiać nasz związek.
Deklarowała się już że związek z nim zakończyła i nie mają kontaktów.
Mimo to dzisiaj złapałem ich razem w aucie. Doszło do awantury.
Tracę nadzieję że w ogóle coś już będzie normalne.
Jeśli chodzi o zaufanie to na tą chwile myślę że jest to niemożliwe.
Mimo to ślepo wierzę że powinniśmy robić wszystko aby uratować małżeństwo dla dobra dzieci(3 i 6 lat).
Potwornie się czuję i jest mi cholernie przykro, ponieważ wprost mi powiedziała że się w nim zakochała.
Czuję się samotny i coraz bardziej bezsilny.
Praktycznie nie mam nikogo komu mógłbym się zwierzyć, dlatego właśnie zdecydowałem się napisać na tym forum.
Zastanawiam się ile jeszcze może wytrzymać człowiek?
Dziękuję za słowa otuchy i serdecznie Was pozdrawiam.
Cytat
Ty bo ona dalej prowadzi romans. Tylko w podziemiu.
Czy jest sens na chwilę obecną coś ratować ? Najpierw się odbuduj, zrób dystans do wszystkiego, zadbaj o siebie i dzieci.
Miej szacunek do samego siebie.
Myślałem tak samo jak Ty, teraz po czasie wiem, że byłem skończonym idiotą.
Nie posłuchałem dobrych rad z forum, bo myślałem, że sam sobie dam z tym radę.
Gówno prawda, nie wygrasz z tym.
Nie uratujesz tego sam.
Ty chcesz to uratować, Twoja "kobieta" nie chce.
I tutaj jest pies pogrzebany.
Ona nie jest już tym samym człowiekiem co kiedyś.
Ile jeszcze razy chcesz ją przyłapywać z nim, z następnym, z kimkolwiek?
Wytrzymasz to?
Czy o to chodzi w życiu, żeby się zadręczać, szukać winy w sobie?
Czy nie chcesz poczuć, że żyjesz?
Daj sobie z nią spokój.
"Oduzależnij" się od niej.
Nie jest Ciebie warta.
To, że macie wspólne dzieci nie znaczy, że masz z nią być do końca życia.
Zadbaj o dzieci jak tylko możesz najbardziej. Jesteś im teraz potrzebny, jesteś im potrzebny jako opiekuńczy i silny facet, silny jak nigdy przedtem.
Niech to doświadczenie da Ci siłę, siłę by sprostać trudnej roli ojca.
Ale do cholery nie poddawaj się jej manipulacjom.
Powie Ci to co chcesz usłyszeć.
Jeśli miała z Tobą życie lekkie i przyjemne to myślisz, że z tego zrezygnuje?
Jest jak małpa trzymająca jedną gałąź i i dopóki nie będzie pewna drugiej gałęzi czyli jego, dopóty będzie się Ciebie trzymać.
Poczytaj historie nas wszystkich. Są do siebie tak bardzo podobne.
To schemat. Jest on tak prosty i skuteczny, że aż śmieszny.
Chyba jest zapisany w naszym genomie.
Ja musiałem przeżyć to powtórnie, żeby zrozumieć.
Teraz żałuję wcześniejszych decyzji.
Teraz wiem, że trzeba było być facetem i posłuchać głosu rozumu.
Wyobrażałem sobie, Bóg wie co, że jestem w stanie zmienić moją qrewnę. Nie jestem, Ty nie jesteś, nikt nie jest.
Dajmy im żyć według własnych zasad, reguł, własnej moralności, jakakolwiek by ona nie była.
Żyjmy własnym ciekawym życiem. Jesteśmy tego warci.
Nie zrobiliśmy niczego czego byśmy się mieli wstydzić.
Niech oni się wstydzą.
Dostales dobre rady od kolegow z portalu jednak wnioskow nie wyciagnoles.
Piotrek napisal zebys nie ufal zbytnio bo na tym etapie zrobia Cie w konia i zejda do podziemia i tak wlasnie sie stalo. Poki bedziesz walczyl i uzalal sie nad soba nie wspominajac o obwinianiu sie nic nie wskorasz, to nie Twoja wina ze tak sie stalo jednak mozesz cos zmienic. Najlepsza rade podsuwa Ci Milord, totalnie olewasz sytuacje, zakladasz sprawe rozwodowa, pakujesz ciuszki i czekasz na reakcje ktora przyjdzie bardzo szybko. Jesli chodzi o dzieci to jedyne co pozostaje to tylko pokazac ze bardzo je kochasz i nie stracic z nimi kontaktu, nie wiem w jakim sa wieku ale szanse nad opieke nad nimi masz praktycznie zerowe.
Szkoda nerw, szkoda zdrowia, szkoda czasu. Moja rada odpusc sobie bo z tej maki juz chleba nie bedzie, pozbieraj dowody, pozgrywaj smsy, porob fotki i do adwokata pozniej do sadu i czekaj na rozprawe bo nawet jesli jej wybaczysz juz nigdy nie zaufasz i predzej czy pozniej i tak wszystko sie rozsypie. Powodzenia.
poker face... zbieranie dowodów i co ? dałeś sie pan zrobić jak przecietny wyborca po... czyli obiecanki cacanki a głupiemu radość... sam pan widzi jak daleko pan zaszedł... napiszę raz jeszcze, zebrać dowody, twarde dowody... konsultacja z prawnikiem...patrz wyżej... wariant twardy, pozew, klamoty spakowane i won do kochasia... sprawa o dzieci... właśnie ile lat ?
dobry kopniak w d*** nie zaszkodził oszustowi za to wpłynie kojąco na pana samopoczucie... panie gdzie pan masz swoje jaja ? mając dowody zdrady w garści, jest pan panem sytuacji...chce pan być walony w rogi przy każdej okazji to pana sprawa...tylko nie wylewać tutaj gorzkich żali...
Komentarz doklejony:
pardon...cofam pytanie o wiek dzieci
Cytat
Czuję się samotny i coraz bardziej bezsilny.
Przestań jęczeć; no i co z tego że żonka Ci się zakochała ?
ludzie sie zako****ą i odoko****ą, tak już jest.
Ta Twoja coś nie może się odkochać, trzeba jej troszka pomóc
Spróbój dobrze zrozumieć, co napisał Milord; Musisz postawić sprawę zero- jedynkowo, bo się zamęczysz i w zależności od wyniku zadecydować;
Jak dotrze do niej, że nie ściemniasz i wiele traci, zrobi sobie rachunek sumienia, zobaczysz jaki;
A koleś to tak jak napisał Milord, jak go uszczęśliwisz, najprawdopodobniej schowa szybko to co ma w pluszem wyściełany futerał
Jak się zacznie sypać dobrze funkcjonujący układ, nie będzie już tak różowo i fajnie; Póki co, na wszystko przyzwalasz myśląc, że jesteś zupełnie bezradny.
Cytat
Może podanie na piśmie wystosuj, jak chcesz się dalej bawić w kotka i myszkę? Tylko po co?;
Zadecyduj za nią i zobacz co będzie, tylko bądź bardzo stanowczy, nie bądź mnientki, bo z takimi się nikt nie liczy i nie traktuje poważnie
Dzieki za rady , naprawdę bardzo mi pomogły.
Może nie jest super, ale staram się zebrać w sobie.
Dzisiaj po kolejnej rozmowie stwierdziłem że to koniec i nie mam zamiaru więcej udawadniać jej jak bardzo ją kocham.
Koniec użalania się nad sobą, muszę się w koncu zatroszczyć o swoje zdrowie psychiczne i fizyczne.
A ona niech robi co chce jej sprawa bo straciła już męża i przyjaciela bezpowrotnie.
Z tego co wiem to kochąś się zawija jakoś w przyszłym tygodniu.
Zobaczymy co czas pokaże, jednak ja nie daje już szansy na normalną rodzinę. Zaufania się nie da odbudować. Ogólnie po wczorajszej awanturze i przeczytaniu Waszych postów czuję się lepiej.
Na razie buduję grunt dla siebie i dzieci.
Szczególnie im chciałbym poświęcić więcej czasu.
A ona? Niech robi co chce!
Pozdrawiam i serdecznie dziękuję za słowa otuchy.
Na jakiej podstawie chlopak ma walczyc o dzieci?
Poza tym ze moze utrzymywac dobry kontakt i pokazac ze jest ich autorytetyem i dobrym ojcem nie ma zadnych szans na wygranie sprawy o opieke nad dziecmi. Zonie zadzialaly hormony ale to nie powod by pozbawic jej praw rodzicielskich, jezeli o tym wogole myslales.
Znasz nasze polskie prawo i wiesz ze nie jest tak latwo.
Zgadzam się zdrada nie jest powodem do zabrania dzieci matce.
Niestety ojciec w naszym kraju ma nadaj nikłe szanse na otrzymanie opieki nad dziećmi. O reputację ojców zadbała większość "tatusiów" których nie interesuje los swoich dzieci. W polskim systemie prawnym ojciec jest tylko bankomatem, który może wywalczyć tylko co najwyżej lepsze kontakty z dzieciakami.
gattonero na prawo wyboru przez Twoje dzieci z kim mają zostać ? Musisz poczekać jeszcze w przypadku jednego dziecka 7 lat drugiego 10. Nigdy bym nie zadał moim dzieciom pytania kogo wybiera ? Dzieci to nie interesuje, one chcą obojga rodziców.
Nie wynagradza się ludzi, którzy robią Ci świństwo.
Skoro pasuje jej inny, to niech ona zrobi wypad do tego drugiego, a Tobie niech nie miesza w głowie i nie zawraca Ci głowy.
Nie trzymaj nikogo przy sobie na siłę- Ty sroce spod ogona nie wypadłeś, żeby ktoś robił sobie z Ciebie jakies jaja. Niech ten drugi weźmie sobie taką, która potarfi kogoś zdradzać i okłamywać. Nie ustawiaj się w kolejce do tej seks bomby, bo źle na tym wyjdziesz.
Komentarz doklejony:
Tym że póki co, kochasz tę kobietę w ogóle nie zaprzątaj sobie głowy, bo to, co Ty czujesz albo nie czujesz do tej pani nie ma, na ten moment, żadnego znaczenia i nie może być dla Ciebie wyznacznikiem Twojego postępowania. Pzyjmij po prostu założenie, że jesteś zakochany bez wzajemności i stosownie do sytuacji, zdrowo zadziałaj. Nie ma żadnego powodu, bys dalej chciał utrzymywać i trzymać pod swoim dachem kobietę, króra należy do innego
Albo ktoś szanuje Cię i traktuje w sposób godny i taki, byś Ty był zadowolony i spełniony, albo nie- to wybór tej osoby. Jednak wtedy, niech taka osoba idzie i uszczęśliwia innego, jednak na pewno nie Twoich plecach.
Nie daj się po prostu dalej kołować i wykorzystywać.
Gach wyjeżdża za granicę. Żona mnie nie kocha i nie chce dać szansy na odbudowanie rodziny, prosiłem o terapie małżeńską.
Własciwie wszystko już postanowione.
Niestety nie mogę jej wystawić z walizkami za drzwi bo mieszkanie jest jej. Póki co jestem na etapie kupna mieszkania i dbania o dobry kontakt z dziećmi.
Po tym jak zobaczyłem ich razem coś we mnie pękło i zrozumiałem że to koniec i moja żona jest inną kobietą.
Zmieniła się bardzo-wręcz jej nie poznaje. Jedno jest pewne że ufając jej dozgonnie teraz byłbym kaleką.
Nie działają na nią moje słowa. Twierdzi że nie chce zrobić mi krzywdy. Ja jednak nie potrafię jej zaufać nawet odrobinę.
I tak w oto głupi sposób dwoje idiotów zniszczyło dwie rodziny. Tak bo uważam że zniszczyli mi życie.
Pozdrawiam Gatto.
Wiem że już nie ma co budować razem.
Ciężko się dogadać chociażby w najmniejszej sprawie.
Wziąłem się trochę w garść ale pogodzić do końca się z tym nie da.
Tak jak pisaliście muszę zacząć życie od nowa. Mam nadzieję że jakoś się poukłada.
W końcu mam dzieci a dla Nich muszę być silny.
Myślę że planują wspólne życie, chociaż ona twierdzi że związek jest zakończony.
Boję się tylko o jedno , że kiedy będą razem żyli z moimi dziećmi pod jednym dachem, mogę tego nie wytrzymać i zrobię coś strasznego. Rozmawialiśmy o tym. Ona usilnie twierdzi że związek zakończyła , ale nie może mi obiecać że kiedyś się nie zejdą.
Gdybym miał ocenić (a troszkę się na tym znam). Proszę bardzo. Piszesz:
Cytat
czytaj:
Ksiąze obiecał że mnie zabierze, porwie z tej beznadziei (Waszego małżeństwa) tylko drobny problem powoli widzi że książę nigdzie nie porwie bo najzwyczajniej w świecie się ulotnił. Sprawa się wydała temat się rypł. Jak zawszę piszę. Jedno posuwać mężatkę drugie zabawić się w głowę rodziny. A dzieci są małe 3 i 6.
Postaw się na miejscu takiego doopcingera. Potrzebne by ci było wychowywanie i łożenie na cudze bachory (przepraszam za zwrot celowo go użyłem). Bo dla niego to przeszkoda nie dzieci nie dorobek inwentarza małżonki ale "cudze bachory". Jak myślisz ktoś ładujący się w układ z kobietą z dwójką dzieci (małych) jaki prezentuje poziom empatii. wyjaśniam - ZEROWY.
Ona łudzi się że wróci że się odezwie ale powoli widzi ucieczkę po prostu nie dopuszcza tej myśli do siebie. A kmiotek w najlepszym układzie będzie ją odwiedzał pobzyka a Ty będziesz zastanawiał się co dalej.
Jakie trochę w garść. Nagraj wasze rozmowy wyciągnij jak najwięcej i składaj pozew z orzeczeniem o winie. No i poinformuj że wezwiesz kochasia na świadka. Gattonero nie obraź się nie mam zamiaru ciebie poniżać ale zachowujesz się jak mięczak i ona to widzi. Sam byłem takim mięczakiem. Może nie takim ale też chciałem naprawiać. Też się starałem (fakt nie znałem powodu kryzysu). Nie tędy droga. Tylko i wylącznie terapia wstrząsowa.
Zgryzolowaty zgodzę się z tym o napisałeś powyżej. Jak dla mnie koleś się ewakuował.
Gattonero jakie "żyli pod wspólnym dachem" ona dostała kopa w śliczną pupę tylko jeszcze o tym nie wie. Dobrze to rozegraj zobaczysz za dzień dwa tydzień jak zacznie szaleć.
Sprawa opieki nad dziećmi?
Praktycznie dogadana. Ze względu na czas pracy i brak osób trzecich do pomocy, musimy dziećmi zajmować się wspólnie.
Nawet nie widzę innego wyjścia bo oboje kochamy dzieci nad życie.
A że boli i czuję się przegrany? Cóż musi upłynąć trochę czasu.
Jedno jest pewne z nią nie chcę mieć już nic wspólnego.
Ciekawi mnie tylko jedno-czy przyjdzie ten dzień że ona pójdzie po rozum do głowy i zacznie mnie błagać, tak jak piszecie Panowie.
Myślę że jest na tyle harda i zakochana że prędko to nie nastąpi.
Póki co ja zajmuje się moim życiem i dzieciakami.
Nie raz i nie dwa. Nawet gdyby dzieci nie było > już zawsze będziesz gdzieś tam obecny Będziesz wspomnieniem w każdą możliwą rocznicę. Będzie się bała, że wyślesz życzenia na imieniny w momencie kiedy będzie z kimś innym. Jak wyślesz prezent (choćby rolkę papieru toaletowego) w waszą rocznicę ślubu. Jak to będzie naszyjnik wysłany kurierem trafiony w moment gdy będzie swoje urodziny świętowała w innym gronie niż Twoje? Byłeś, jesteś > i nic tego nie zmieniJeśli ona nawet będzie próbowała ułożyć sobie życie w jakikolwiek sposób > zawsze będziesz w nim TY/