Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Kakua00:27:30
Crusoe01:01:50
A-dam01:06:28
simonetta02:06:56
# poczciwy02:20:47

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

poczciwy
11.11.2024 13:36:22
Andzia na firefox działa.

Andzia76rr
11.11.2024 03:55:19
na jakiej przeglądarce działa Wam czat?

poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.

Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie. Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i

Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Przed rozwodem...Drukuj

Zdradzony przez żonęWitam wszystkich. Długo zastanawiałem się czy napisać. Przeglądam forum i znajduję za każdym razem pokrzepiające słowa, ale każda historia jest inna. Minęły równe 3 lata od mojego ślubu. Za tydzień mam sprawę rozwodową, którą sam założyłem. Zostałem zdradzony przez żonę o czym dowiedziałem się na początku marca tego roku. Pożycie układało nam się dobrze, jak to w młodym małżeństwie. Mieszkaliśmyprzez ten czas początkowo w domu moich rodziców, a od lutego 2013 roku wynajeliśmy mieszkanie w bloku w pobliskim mieście. No i się zaczęło... Pracowaliśmy razem w fundacji, sporo obowiązków, ja oprócz tego miałem swój klub sportowy, byłem radnym, każdy z nas miał hobby, były wspólne wyjazdy do Chorwacji, a na początku tego roku wzięliśmy kredyt na budowę domu, który w obecnym stanie stoi w stanie surowym (kredyt wzięliśmy, kiedy żona już dawno mnie zdradzała). W lecie 2013 po powrocie z Chorwacji było jeszcze ok, planowalismy nawet dzieci (uff, dobrze, że ich nie ma). Od września zauważyłem niestety zmiany u mojej małżonki, przestawała ze mną rozmawiać, nie rozmawiała już o dzieciach, w październiku zaczęła juz nawet osobno spać tłumacząc to tym, że nie wszystkie małżeństwa śpią razem. Nie wiedziałem kompletnie o co chodzi, próbowałem rozmawiać, pytać co się stało, to wszystko nie dawało mi spokoju, nie mogłem spać, przestałem normalnie funkcjonować. Jedynym wyrazem jaki słyszałem od żony na początku było "nie wiem". Moje godzinne monologi były zbędne. Gadałem jak do ściany. Pod koniec roku zaczęła coś mi wypominać, że za dużo czasu spędzamy razem, że ona potrzebuje czasu, więc zaoferowałem zmiane pracy, odpowiedziała, że nie chce tego (pracę też jej załatwiłem przed ślubem). Nie rozmawiałem o tym z nikim, bo doszedłem do wniosku, że to są moje sprawy rodzinne i moje małżeństwo - poradzę sobie. Taaa, jasne... Dodatkowo od września zaczęła sama wychodzić na spacery, coraz częściej jeździła "do koleżanek" beze mnie, wracała czasem lekko podchmielona. Z pracy się często urywała i "siedziała sama w domu" bo chora, bo jej się nie chce itd itp. Nie wytrzymałem w święta i opowiedziałem wszystko teściom, może ja coś robię nie tak. Nie powiem, zareagowali momentalnie - sprawdzili jej bilingi telefoniczne, szok - ilość wykonywanych telefonów i pisanych smsów nie mieściła się wgłowie. Z jednym numerem (nie moim, żeby nie było). Wzieli ją raz na rozmowę, było lepiej, ale później i tak wszystko wróciło do normy. Styczeń - wyjazd na 3 dni do Olsztyna do brata i koleżanki, w lutym już nie wiedziała co wymyślać, bo pomysłów już chyba brakowało. To zaczęła perfidnie kłamać. Głupi byłem ja, bo ufałem bezgranicznie. Wiem, wiem... teraz też to wiem, że tak nie można. Wiedziałem, że jest kryzys, starałem się walczyć, prosiłem ją o zapisanie na terapię małżeńską, do psychologa, nawet do księdza. Uznała, że nam to nie jest potrzebne. Ok. "Potrzebujesz jeszcze czasu" - "tak" - "na co?" - "nie wiem". To mnie już doprowadzało do szału, choć jestem spokojnym człowiekiem, czasem pytałem już ze złością, bo nawet nie chciała ze mną rozmawiać. Przed dowiedzeniem sie o zdradzie mówiła jeszcze, że nie wie, czy nie za wcześnie się ożeniliśmy, mogliśmy poczekać bla bla bla. W lutym zauważyłem, że chyba sama coś chciała zmienić, ale nie wiedziała do końca jak. 2 marca o wszystkim się dowiedziałem - przyszła do mnie wieczorem (podczas, gdy żona była u niego w samochodzie) żona alfonsa (przepraszam, że go tak nazywam, ale moje małżeństwo jest 6, które rozbił) i oznajmiła, że moja żona spotyka się z jej mężem. Kolana mi poszły, nie wierzyłem, szok... dalej już każdy wie co przechodziłem. I tak mógłbym opisywać co było dalej, próbowałem ratować związek, ona nie chciała itd. Dziś jesteśmy na tydzień przed rozwodem, ona zamieszkała u kochanka w lipcu, który dla niej zostawił żonę i 2 małych dzieci. Byłem świadkiem na jego rozprawie, załatwiłem go na cacy i wina jest po jego stronie. Z domem poradziłem sobie jakoś, teściowie (którzy nie chcą oglądać córki) wzięli od nas dom z działką (wcześniej dali nam pieniądze na działkę) wraz z kredytem. Z żoną nie mam kontaktu od czerwca, nie ma telefonu, na maile nie odpowiada, czasem teściowie się z nią spotkają, żeby załatwić kilka spraw. Nie chciała nawet pomóc rozwiązać naszych problemów z domem, uciekła nie mówiąc nawet nic o rozwodzie. A wydawała się dobrą, cichą, spokojną kobietą. Doradźcie, co ja mam powiedzieć przed sądem? Kochałem ją bardzo. Robiłem dla niej wszystko. Może nie byłem idealnym mężem, jak zarzucała spędzałem za dużo czasu przed komputerem, ale na Boga, wykonywałem na nim dalej swoją pracę, bo takową miałem, dom wybierałem sam sposód ofert internetowych, a przez cały czas prosiła mnie, żebym ja jej dał czas, no to co miałem robić - treningi, praca itp. Kurde, sama się już gubi w relacjach. A mnie perfidnie oszukiwała do samego końca, nawet jak sie dowiedziałem, że mieszka z alfonsem, dowiedziałem sie o tym od osób trzecich, bo mnie zapewniała, że chce mieszkać sama. HELP!
11548
<
#1 | Desperados dnia 16.10.2014 11:20
Stary - wymarzona sytuacja wyjściowa.
1. Wyszło szybko, jesteś młody i same fajne rzeczy przed Tobą.
2. Masz dowody, mocnego świadka i rozwód po drugiej stronie z orzekaniem.
3. Jasna postawa qurewny.
4. Nawet teściów po swojej stronie!
5. Jeżeli jesteś katolikiem, tp nawet dostaniesz unieważnienie.

Żyj, baw się i bądź szczęśliwy!
11695
<
#2 | bartman83 dnia 16.10.2014 11:40
Łatwo się mówi... Mętlik w głowie jest do dzisiaj. Że starałem się, walczyłem. Czasem ciężko... nawet bardzo. Miałem ustalone priorytety, zasady. Wiedziałem, czego chcę od życia. Faktycznie może młody, może niedoświadczony, ale kochałem. Nie rozumiem, jak ktoś, dla kogo byłem tak bliski, tak teraz bardzo mną gardzi, że nie chce nawet rozmawiać. Przechodziłem traumę, oparło się o leki itp. Teraz też do mnie nie dociera, że jest z nim szczęśliwa, gdy ja zaczynam od zera, ba... nawet na minusie. I cały czas to pytanie: czy ona kiedyś będzie żałować?
11548
<
#3 | Desperados dnia 16.10.2014 11:49
Chłopie! P... to! Ani nie byłeś jej bliski, ani Cię nie kochała. Niedojrzała emocjonalnie c...I tyle.
Na minusie to jest ona, a nie Ty! Mieszka z alimenciarzem, który zdradzał żonę. Zaj... nobilitacja!
Odstaw prochy i zrób sobie dobrze - wyjedź na wycieczkę, zacznij uprawiać jakiś sport, o którym zawsze marzyłeś, zapisz się. na kurs. Zrób coś dla siebie!
Wiem, co mówię!
3739
<
#4 | Deleted_User dnia 16.10.2014 12:04
Bartman słuchaj doświadczonych w wyjściu z mułu kolegów. Ja tez przechodze traumę i to wielką, bo u mnie są dzieci... Nie widzę już żadnej szansy na pozytywne zakończenie, ale dalej trzeba żyć. Wyglądasz na rozsądnego i poukładanego faceta i jak mi powiedziała terapeutka, ZA DOBREGO, który tak jak i ja nie potrafił walnąć pięścią w stół w odpowiednim momencie. Stary całe życie przed Tobą, a ona jeszcze gorzko zapłacze, jak jej przejdzie szał macicy. Pozdrawiam:cacy

Komentarz doklejony:
Grunt to zawalczyć o samego siebie. Nie daj sobie wmówić, że to twoja wina! NIGDY!!! Jeśli Ci bardzo ciężko, polecam psychoterapeutę, pomaga, uwierz mi. Ja wczoraj po pierwszej sesji jestem i czuję lekką ulgę. Nie mogę spać, nie mogę jeść, ale dla DZIECI muszę walczyć. Ich dobro jest dla mnie najważniejsze. Ona urobiła całą swoją rodzinę. Jestem dręczycielem, tyranem, despotą. Małżeństwo to gehenna była dla niej. Cudnie prawda? **** IT! Dzięki ludziom z tego portalu jest mi lżej, plus dzieci i wsparcie rodziny i wierzę, że serce się zagoi i jeszcze będzie szczęśliwe. Nie wiem kiedy, ale wierzę, że tak będzie, czego i Tobie z całego serca życzę. Nie warta była Ciebie i tyle...
7063
<
#5 | ed65 dnia 16.10.2014 12:20
Witam wszystkich, dzień dobry
Miłego dnia

Cześć Bartman83, witamy w klubie Uśmiech
A czy ktoś Tobie obiecywał w momencie przyjścia na świat, że zawsze będzie się nam żyło łatwo, lekko i przyjemnie?
Chłopaku, nie rozkminiaj.
Tracisz tylko przez to swój cenny czas, zamiast skupić się wyłącznie na sobie.
Jesteś młodym, fajnym chłopakiem.
Masz poukładane w głowie
Masz swój świat wartości, swoje priorytety i tego się trzymaj.
Nie zmieniaj się tylko dlatego, że trafiła się Tobie qrewka

Miej w **** to, czy ona jest szczęśliwa, czy też nie.
Czy będzie żałować, czy nie.
To już nie Twój problem. Nie Twoje zmartwienie
Ona stała się problemem tego, z którym Ciebie zdradziła Z przymrużeniem oka
Wiesz, tutaj wielokrotnie już pisałem.
Najlepszą zemstą na kimś, kto kradnie Tobie żonę jest ją mu zostawić Uśmiech

Bartman83
Wszystko jest jeszcze przed Tobą.
Tylko nie wracaj do tego co było.
Na to już kompletnie nie masz wpływu,
Więc po jaką cholerę sobie tym zaprzatątać głowę.
Sam przyznasz mi rację, że to jest kompletnie pozbawione sensu, prawda?
Najważniejsze natomiast jest to co jest przed Tobą.
Bo tutaj już na to wpływ masz.
Żyj, korzystaj z prezentu, jaki otrzymałeś od losu.
Tak, tak mój drogi to jest naprawdę prezent.
Wyobraź sobie, przez co byś przechodził, gdyby były dzieci kredyt i kilkanaście lat po ślubie.

Jak to mówią miej na nią wy****, a będzie Tobie dane Z przymrużeniem oka
Powtórzę za Desoaradosem
**** ją, baw się, ciesz się życiem i po prostu żyj.
Korzystając jednak z niego mądrze. A że tak będzie, to nie mam najmniejszych wątpliwości.

Jaki kuzwa minus?
Gdzie Ty go widzisz?
Toż to Twój bilans wychodzi na ogromnym plusie.
Wykorzystaj szansę jaką dostałeś od losu, abyś nie s****l swojego młodego życia.
Masz je bowiem tylko jedno
Uśmiech na twarzy, głowa do góry
Śmiało przyj do przodu

Nie wracaj do tego co było, nie zadawaj sobie pytań na które i tak nie otrzymasz odpowiedzi.
Skup się na sobie, na odbudowaniu swojego poczucia wartości
Żyj tak jakby każdy dzień tmiałby być ostatnim.
Ciesz się po prostu życiem.
Rozejrzyj się dookoła siebie,
Ludzie jak chodzili, tak chodzą,
Słońce jak wychodziło, dalej wschodzi.
Znaczy, że żyjesz Z przymrużeniem oka
A skoro tak, wszystko jest możliwe.
Również to, że spotkasz swoją drugą połowę.
Spotkasz nową miłość.
Że będzie inna?
Ale przecież równie piękna.

Pozdrawiam
241
<
#6 | batou dnia 16.10.2014 13:06
Zdrada nie jest miłym doświadczeniem ale powinszuj sobie, że dowiedziałeś się teraz z kim się związałeś a nie za 10 lat, kiedy może byłoby już dwoje dzieci. Nie doszukuj się błędów w sobie, nie obwiniaj się i nie słuchaj wrednych kłamstw swojej niewiernej połowicy próbującej zrzucić odpowiedzialność z swoje qurestwo na Ciebie. Twoja "głupia" ex-wife nie potrafi przewidzieć, że wkrótce będzie przezywać to co ty teraz kiedy alfons znajdzie sobie nowe dymanko numer 8. Ja także po zdradzie analizowałem co źle zrobiłem, czy mogłem poświęcić jeszcze więcej czasu, być bardziej pomocny? A prawda była prozaiczna, tamten był 15 cm wyższy i miał ciemne włosy. Teraz najważniejszy jesteś ty. Tamto to historia. Posprzątaj po tamtym związku i zapomnij.
11548
<
#7 | Desperados dnia 16.10.2014 13:16
Korzystając z tego, że wątek jest wysoko, mały OT.
Rozmawialiście może z qurewnami, czy nie bały się syfa rżnąc się z boczniakami? Przecież to najczęściej kolesie mający za sobą wiele ryzykownych zachowań, a kobiety statystycznie (i medycznie), w Europie zarażają się częściej i łatwiej.
Czy ich poziom świadpmości jest tak niski, czy są takimi kretynkami, że motylki są ważniejsze?
4498
<
#8 | rekonstrukcja dnia 16.10.2014 13:24
Desperados, a kto będąc na haju myśli o tak prozaicznych sprawach Z przymrużeniem oka ? Przecież to się wyklucza.
11664
<
#9 | Dukke dnia 16.10.2014 13:54
Bartman83 nie jest źle uwierz mi że może być gorzej ty masz przynajmniej sytuacje po niej posprzątaną .Ja np mam małe dzieci zonę która na necie ogłasza że chce rozwodu a mi oznajmia że próbować zamierza pomijam ze wyprowadzić się nie zamierza bo nie jest jej to na rękę.Nie musisz już o nią walczyć cały ten syf z poczuciem winy bo przecież one odchodzą bo są z nami nieszczęśliwe masz za sobą. Nawet w życiu do niej już nie wrócisz zero wątpliwości .Brak dzieci dzięki bogu tylko ci ułatwia..Jedyne co jak już się znudzi nowym panem musisz być twardy i się nie
złamać .Generalnie zajmij się czym mi np sport dużo pomógł i mimo że wciąz tkwię w syfie to już myślę normalnie ty tez dojdziesz do tego tylko czas...
10575
<
#10 | EwaAnna dnia 16.10.2014 14:54
Bartman powiedz to co nam ........
7236
<
#11 | Nick dnia 16.10.2014 15:21

Cytat

Doradźcie, co ja mam powiedzieć przed sądem?

no chyba nie bedziesz publicznie prał brudów.
Tylko i wyłacznie prawda.
zresztą sam sobie odpowiedziałes :

Cytat

Byłem świadkiem na jego rozprawie, załatwiłem go na cacy i wina jest po jego stronie.

niby dlaczego miałbyś mówic co innego na rozprawie kochanka a co innego na swojej ?

Komentarz doklejony:
Zresztą, Ty nie wiele musisz mówić przed sądem, wystarczy, że ex- boczniaka żony odwdzięczy Ci się i wystąpi jako świadek na Twojej rozprawie tak skutecznie jak Ty to zrobiłeś dla niej.
11695
<
#12 | bartman83 dnia 16.10.2014 18:28

Cytat

Małżeństwo to gehenna była dla niej.

PawelSzczecin tylko współczuć. Czytałem i Twoją historię. Faktycznie... nie mam najgorzej. Dlatego nie mam też zamiaru aż tak bardzo biadolić. W sumie najgorsze mam za sobą, nieprzespane noce, "a co to jedzenie", praca na bok. Pozostaje tylko ten ogromny BÓL. Jak można?
ED65 takie komentarze dają kopa! Bo faktycznie przejmuję się tym co ona robi, jak z nim to robi i w ogóle... a mnie to ***o powinno obchodzić.
batou - fakt, czasem się o to obwiniam, bo nie byłem może idealny, ale chyba nikt nie jest. Nie szlajałem się pod barem, nie chlałem na umór, nie biłem nie znęcałem się. A to, że nie zawsze postawiłem talerze do obiadu?... tak usłyszałem i niby mówiła, że to takie pierdoły, ale wszystko złożyło się na to co zrobiła, tym bardziej, że zrobiła to, co chciała (tak rzekła) F**K!! Poprawka-moje rozbite małżeństwo jest 6 przez alfonsa, kolejne będzie 7;-) Taki typ człowieka.
Desperados: rozmawiałem z moją qrewną dokładnie o tym, jak próbowałem ratować małżeństwo. Zapytałem, czy Ty nie bałaś się, że załapiesz od tego ****ka jakiegoś syfa? Przecież on pukał tyle kobitek, że w mieście brakuje. Ona nic, zgłupiała i za moją namową zrobiła sobie badanka. Na szczęście dla niej (bo mnie to już nie obchodzi) nic nie wyszło. Ale zdziwko było. Dukke: masz rację, jadę zaraz na basen!
EwaAnna po prostu ścięłaś mnie z nóg :-) Produkowałem się jak tu dobrze napisać, w tym samym czasie układając sobie mowę przed sądem. Generalnie nie ma to jak obserwator z boku. Chyba jeszcze cały czas odczuwam chemiczne skutki zdrady... Dzięki :-)

Komentarz doklejony:
A tak na marginesie... Dlaczego osoby, które zdradziły nie widzą w sobie winy? Czy nie uważacie, że pocieszamy sie tutaj nawzajem a tak naprawdę oni mają to gdzieś, co czujemy? Jak u Was moi drodzy wyglądała sprawa ... po rozwodzie? Czy w kontekście czasu wracają, odzywają się, żałują itp? Czy w większości przypadków rozpoczynają nowe szczęśliwe życia? Szukamy usprawiedliwień, a tak na serio oni ich raczej tutaj nie szukają, cieszą się codziennością i nie rozpamiętują tego, co złego dla Nas zrobili... To takie moje przemyślenia przedrozwodowe. Pytania. Nie myśleliście podobnie?
4498
<
#13 | rekonstrukcja dnia 17.10.2014 18:41

Cytat

Dlaczego osoby, które zdradziły nie widzą w sobie winy?


Nawet nie wiesz, jak trzeba sobie wyprać mózg, żeby znaleźć mocny argument, do zdradzenia kogoś, kto jest w porządku. Zdradzacz nie chce się czuć winny , więc dokona karkołomnych kombinacji myślowych , z których mu wyjdzie, że on musiał zdradzić, bo :
1) Nie wynosiłeś śmieci, albo wynosiłeś za często.
2) Nie uśmiechałeś się, albo śmiałeś za dużo.
3) Nie pisałeś wierszy, albo byłeś lekkoduchem poetą.
4) Nie kochałeś się, albo byłeś erotomanem.
5) Byłeś skąpcem, albo trwoniłeś pieniądze.

Etc, etc, etc.

No bartman83, nie wygłupiaj się, gdzie tu widzisz winę zdradzacza ? Nie ma. To jak on ma ją widzieć ?
3739
<
#14 | Deleted_User dnia 17.10.2014 18:54
bartman83, no już nie chce mi się powtarzać tego samego, bo właśnie przed chwilą wypowiedziałam się szerzej na wątku "Dylematy, wątpliwości..", więc jeśli masz ochotę, to sobie przeczytaj, pewnie znajdziesz jakieś odpowiedzi dla siebie.
Do tego dołożę więc tylko- nie żałuj jej szczęścia w objęciach alfonsa, który lubuje się w mężatkach. Niech ona idzie do niego i niech cieszy się ze swojej zdobyczy, jakby koń do kieszeni jej nasrał. Za jakis czas łajdus namierzy kolejną ****encję i wtedy ta ŋłupia gęś przekona się, co najlepszego sobie zrobiła. Nie ma bowiem takiej możliwości, by alfons szanował tę kobietę i nosił ją, jak księżniczkę na rękach i aż do usranej śmierci. Bedzie ją zdradzał albo ona jego, jednak ja uważam, że z tym boczniakiem ta baba będzie się jednak liczyć i jemu będzie wierna. On natomiast będzie walił ją w rogi na prawo i na lewo.
11695
<
#15 | bartman83 dnia 19.10.2014 21:43
Dzięki za pocieszające wypowiedzi. Dziś (niedziela) czuję się bardziej pewny niż kiedykolwiek. Do rozprawy jeszcze 3 dni. Ale nie zamierzam odpuścić. Takich rzeczy się nie odpuszcza. Jeśli już straciłem wszystko, to chociaż chcę odzyskać honor i dobre imię. Nie jest prosto występować przeciw własnej żonie, ale tak jak czytam po Was... czasem nie ma wyjścia. I w sytuacji podbramkowej trzeba bronić siebie. Chcę zabezpieczyć swoją przyszłość. Może jestem młody, ale znam swoją wartość. Składałem przysięgę i jej dotrzymałem. Choć w głowie mętlik, prawdziwym mężczyzną czuję się dbając teraz o swój własny tyłek. Dam znać, jak poszła rozprawa.
11524
<
#16 | olgus26 dnia 19.10.2014 22:13
walcz i nie poddawaj się, u mnie walka trwała rok,każdy odradzał mówili nie walcz nie ma sensu po co ci z orzekaniem. i co? i udalo sie bo posluchalam siebie i zaufalam swojemu adwokatowi teraz mam rozwod z jego winy, alinenty na siebie i na corke.Masz racje to walaka o twoja przyszlosc, nie jest latwo ale to minie i z czasem bedzie coraz lepiej. gdybyś chcial porozmawiac to jestem
11713
<
#17 | Anita8408 dnia 21.10.2014 12:05
przekazuje resztkę sił dla Ciebie,może Tobie bardziej pomogą miż mi
5808
<
#18 | Nox dnia 21.10.2014 18:25
trzymam kciuki,walcz o to co jest dla ciebie ważne.
11255
<
#19 | betrayedbywife dnia 21.10.2014 23:19
obawiam się że Twoja qrewna może w sądzie nagle już wiedzieć czego chce ( odtąd skończy się słynne "nie wiem" )..
nie odpuszczaj i walcz o orzeczenie o winie
honor godność, tego Ci nikt widać nigdy nie odbierze. tak trzymaj
czekam na relację z rozprawy
5789
<
#20 | Mefistoteles dnia 22.10.2014 10:54
Bartman83 - daj znać jak dzisiaj poszło. Trzymamy kciuki
6959
<
#21 | zgryzolowaty dnia 22.10.2014 13:19
Panie kolego, nie wiem czy pan zdąży przeczytać przed rozprawą...ale zero litości, wdeptać w ziemię... bezwarunkowa kapitulacja z jej strony... przydeptać noga robactwo i patrzec jak się wije pod butem...tylko tyle i aż tyle... powodzenia
3739
<
#22 | Deleted_User dnia 22.10.2014 14:54
zgryzolowaty Spokojnie to Sąd Okręgowy a nie firma dezynsekcyjna Szeroki uśmiech

bartman83 powodzenia, mało spraw, szybkiego zakończenia życzę,
trzeźwego podejścia, spokoju Z przymrużeniem oka
6959
<
#23 | zgryzolowaty dnia 22.10.2014 18:36
panie piotr73 a widzi pan jakąś różnicę co do zachowań qurewny ? puściła się bo mąż ją zaniedbywał pracujac po 12-13 godzin...
3739
<
#24 | Deleted_User dnia 22.10.2014 18:44
zgryzolowaty ja tutaj o emocjach piszę a nie o "damie".
Czasy mamy takie a nie inne, pracować na rodzinę trzeba.
W innym wątku pisałem że to zdrady nic nie usprawiedliwia.
Chodziło mi Szanowny Panie o to że jest czas aby emocje w sobie wygaszać, bo człowiek staje się z czasem jak żmija - jadowity.
Widzi to Wysoki Sąd i ławnicy oraz strasznie żyć takim życiem na co dzień Z przymrużeniem oka
10607
<
#25 | Advokat_D dnia 23.10.2014 01:23
Hahaha rekonstrukcja to jest świetne:

Cytat

1) Nie wynosiłeś śmieci, albo wynosiłeś za często.
2) Nie uśmiechałeś się, albo śmiałeś za dużo.
3) Nie pisałeś wierszy, albo byłeś lekkoduchem poetą.
4) Nie kochałeś się, albo byłeś erotomanem.
5) Byłeś skąpcem, albo trwoniłeś pieniądze.

Ale zaraz zaraz, przecież ja:
1) wynosiłem tylko połowę śmieci;
2) uśmiechałem się półgębkiem;
3) pisałem niedokończone wiersze;
4) kochałem się nie do końca;
5) z portfela wyciągałem nie więcej niż połowę kasy.
To chyba znaczy że jestem IDEALNYSzeroki uśmiech
Ale to chyba też ŹLE bo nie ma się do czego doczepić :niemoc
4498
<
#26 | rekonstrukcja dnia 23.10.2014 01:29
....potwierdzasz regułę, Advokat

Komentarz doklejony:
No dobra, jakby ktoś nie łapał : nigdy nie jest tak źle żeby nie mogło być gorzej. Albo , nigdy nie jest tak dobrze , żeby nie mogło być lepiej.

Cała prawda. Poza wyjątkami, w zdradzie osoba zdradzanego nie była nawet na trzecim planie.

Komentarz doklejony:
No , chyba że u perwersów.
11593
<
#27 | Pecku dnia 25.10.2014 23:55
Stary! Ja mam podobnie jak Ty. Co prawda nie złapałem mojej Q..rewny z d...pcyngierem ale wiem, co sie działo. Nagle stałem się, w jej mniemaniu, nieodpowiedzialnym maminsynkiem. Poczuła potrzebę wolności, która polega na łażeniu po knajpach z obcym facetem. Kiedy postraszyłem ją i tego gnoja to wniosła pozew rozwodowy bo poczuła się obrażona. To, że mamy dwójkę dzieci nie ma dla niej żadnego znaczenia.
11695
<
#28 | bartman83 dnia 30.10.2014 21:16
Witam po dłuższym czasie!
Relacja:
21 października (dzień przed rozprawą) - po 4 miesiącach nieobecności odzywa się wielebna "małżonka", ze swojego nowego telefonu, prosi o rozmowę, spotykam się, żeby dopiąć szczegóły rozwodu i przynajmniej ustalić, czy weźmie bez wojny winę na siebie. Ona siedzi, płacze, przeprasza (acha, 20 października wysłała maila, że też przeprasza, że też jej źle, że zrobiła największą głupotę w życiu), nie wiedziała co robi, zrobiło się wokół tego wszystkiego za głośno, zbyt wiele kłótni w trakcie naprawy małżeństwa, wszyscy ingerowali, szpiegowali i nie mogła sobie z tym poradzić i dlatego zamieszkała z kochankiem. Pytała, czy kogoś mam, czy nie za późno itp. Ze stoickim spokojem nawet nie potrafiąc jej spojrzeć w oczy zapytałem czy to wszystko i odjechałem, mówiąc, abyśmy chociaż przed sądem nie prali brudów.
22 października, wyjazd na rozprawę i?... jak na złość: alarm bombowy w naszym sądzie, telefon od jakiegoś gościa na godzinę przed rozprawą (ciekawe co pomyślicie ;-) ). Wszystkie rozprawy z danego dnia odwołane. Nie mam kolejnego terminu. Czekam. Ale zdążyłem przed sądem spotkać się z "wielebną". Tylko ze łzami stwierdziła, że "może to dobry znak, że nie warto brać rozwodu". Nawet nie próbowałem się uśmiechnąć. Wróciłem do domu mówiąc "do następnej rozprawy".
Od tamtej pory znów się nie odzywa, a jej kochanek (jak wiem z kilku źródeł) ugania się za inną, mojej nie umie wykopać z mieszkania, a ona biega za nim i wszędzie go szuka :-) Taka farsa na rozluźnienie naszej dyskusji.
Żeby tego było mało po nocach wysyła smsy do swojej byłej żony, z którą mam dobry kontakt koleżeński i wszystko mi opowiada. Nawet nie wiecie, jak dziewczyna się pozbierała (mają 2 dzieci) i w jaki sposób potrafi olewać alfonsa (przed nimi kolejna rozprawa o dzieci). To jest rozmowa typu: "Jakby wrócił do mnie nawet na kolanach ze sznurkiem w ręku i mówił, że jak do niego nie wrócę to się powiesi, pomogę mu go tylko zarzucić i zawiązać na szyi" :-) Jest świetna! Słowem: można? - można!
Czekam na kolejny termin rozprawy i kończę te piekiełko.
P.S. Dziękuję wszystkim za kolejne komentarze i słowa otuchy! Pomagacie jak żaden psycholog!
3739
<
#29 | Deleted_User dnia 31.10.2014 02:52
Widzisz Bartman83 to jest tak ze one zawsze wracaja tylko czesto jest juz zapozno, emocje opadaja, sielanka sie konczy a czasz plynie i leczy rany.
I zeby Ci na mysl nie przyszlo zeby wracac do niej. Powodzenia.
11695
<
#30 | bartman83 dnia 15.12.2014 18:54
Dziś prezentuję zakończenie mojej historii :-) Po 3 próbach rozwodowych otrzymałem wreszcie rozwód z orzekaniem o winie qrewny. Pół godziny "bitwy" i niestety poległa z kretesem. Nie trzeba było nawet świadków, miała o tyle honor, że do wszystkiego się przyznała, do zdrady, kłamstw i ... dziecka, o którym dowiedziałem się tydzień temu. Tak, tak - będzie miała dziecko z facetem, który rozbił 6 małżeństwo, a sam ma dwójkę małych dzieci i obecnie jest w stanie rozwodu ze swoją żoną. A jeszcze dwa miesiące temu ileż to było płaczu, że żałuje, że zrobiła największą głupotę życia, że jestem najlepszym człowiekiem, jakiego znała itd itp.
Dziś mam już przygotowane papiery do unieważnienia ślubu kościelnego. Czekam jeszcze tylko na uprawomocnienie rozwodu.
Dla zdradzonych, cierpiących i wymęczonych ogromną traumą, jaką jest zdrada, a w wyniku jej nierzadko rozwód: walczyłem o małżeństwo 4 miesiące, robiłem wszystko, co mógł zrobić mąż dla żony, zniżyłem się do poziomu zapłakanego chłopczyka ze wsi (nie obrażając i nie generalizując), myśli wariowały jak szalone, szukałem pomocy, zrozumienia, wysłuchania, często porady i psychicznego wsparcia wszędzie, gdzie mogłem (ksiądz, psycholog, przyjaciele, rodzina), bo szczerze KOCHAŁEM, chciałem rozmawiać, a zarazem słuchać żony, rozwiązywać problemy które były, starając się, by nie powstały nowe - uwierzcie mi, szczerze, dziś - 15.12.2014 r. startuję z nowym życiem po straconym prawie roku (ponad, jeśli wezmę pod uwagę początek kryzysu). Nigdy nie żebrajcie o miłość, nie błagajcie o powrót i nie róbcie nic na siłę. Wnioskuję z doświadczenia, aczkolwiek wiem, że każdy z NAS miał inną historię. Odpowiedzi same przychodzą, czas jest najlepszym lekarstwem i metodą na udane wyjście z pozycji zdradzonego. Czuję ulgę, choć jeszcze kilkanaście dni temu płynęły łzy, że to koniec, że nie ma już żadnego wyjścia, czuję ulgę i ogromny głaz spada z serca, gdy uświadamiam sobie, że zrobiłem WSZYSTKO, co mogłem jako mąż. Nie jestem zwolennikiem rozwodów - ale tak jak czytałem w jednym temacie tutaj, czasami NIE MA po prostu wyjścia. To droga ostateczna. Mimo uczucia, jakim darzyłem żonę, życzę jej jak najlepiej, jako człowiekowi. Z drugiej strony współczuję, jak patrzę na piekło, do którego się dostała. Ważne, że zaczynam nowy etap, w zdrowych relacjach z otoczeniem, z odbudowywanym bardzo powoli własnym JA.
Pozdrawiam wszystkich i służę pomocą tym, którzy tego potrzebują. Nie jest łatwo, ale da się wyjść z tego wszystkiego cało i z nową energią, nowym życiem, nowym SOBĄ.
3739
<
#31 | Deleted_User dnia 15.12.2014 19:02
Gratulacje!

Niestety czasami , tak jak napisałeś, nie ma innego wyjścia poza rozwodem, nie ma czego ratować.

Przed Tobą jeszcze sprawa o zaprzeczenie ojcostwa. (mimo rozwodu z automatu zostajesz prawnie ojcem dziecka ) ale pewnie to wiesz.

Wszystkiego dobrego na nowej drodze życia !
3739
<
#32 | Deleted_User dnia 15.12.2014 20:08
Jeśli porządnie się uprzesz i postawisz całą kurię na baczność, to może rzeczywiście uda Ci się unieważnić to małżeństwo, może będzie to prawdziwie bezpredensowa sprawa- Ty twardo możesz powoływać się na Biblię, w której napisane jest czarno na białym, że mąż może oddalić żonę za wszeteczeństwo.
Gratuluję Ci i zyczę wszystkiego dobrego. Wprawdzie jeszcze długa droga przed Tobą nim na dobre powycierasz się z tego gofna (chodzi o zaciążenie tej baby z lowelasem), ale i tak masz już z górki. Dobrze, że nie wymiękłeś i zawalczyłeś o orzeczenie o jej winie, bo przynajmniej w papierach masz czystko i w przyszłości żadna kobieta nie będzie patrzyła na Ciebie przez zmrużone oko. Super.
11695
<
#33 | bartman83 dnia 14.12.2015 20:17
Witam po dłuższym czasie :-) Mija właśnie rok od mojego rozwodu. Chciałem zapytać Was drodzy Koledzy/Koleżanki - jak życie?? Pytam bo co innego rozwód i cała batalia o której pisałem wcześniej, a co innego życie. Jak długo wracaliście do pełnego funkcjonowania, odbudowy relacji damsko-męskich etc. ? Jak wygląda teraz u Was pojęcie szczęścia jako takiego? Czy nie doskwiera samotność, czy czegoś nie brak?... Kilka pytań, ale czas mija i nasuwają się one same.
Pozdrawiam wszystkich i życzę ... miłego życia!
6959
<
#34 | zgryzolowaty dnia 14.12.2015 22:08
no i widzisz, jakim szczęśliwym człowiekiem się stałeś...

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?