Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Soket45
Kakua00:10:33
Julianaempat...01:18:40
Obito02:13:50
trzechZczech02:25:48

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.

Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie. Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i

Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer

poczciwy
08.09.2024 09:18:34
Korzystacie z przeglądarki komputera czy w telefonie?

NieSypiam
07.09.2024 12:42:47
Tak czat umarł, mi też nie działa ^^

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Anatomia zdrady.Drukuj

Zdradzony przez żonęCiao! Jestem Desperados (nie mylić z desperatem ;-) i zostałem wydymany przez małżonkę :/ Wiem, że nie powinienem podawać linków do innych stron, ale nie chcę kopiować, żeby nie wyjść na mitomana. Prolog jest tu (październik/listopad 2012): http://f.ka****ia.pl/temat/krajobraz-po-zdradzie-p_5407508 Istotna tak naprawdę jest pierwsza strona, chyba, że komuś się chce czytać więcej. Istotne fakty w międzyczasie - koniec 2012-początek 2013, plany rozwodowe zahamowane wypadkiem na nartach. I to ciekawy szczegół - telefon, w którym wszystko było (numer był na mnie więc spokojnie mogłem tego użyć w sądzie), miałem ze sobą w Italii. Zmieniałem pracę, kumple byli w rozjazdach i autentycznie nie było gdzie go zostawić, a w domu nie chciałem, bo qrewna (podoba mi się to określenie ;-) by go znalazła. I wszystko by było dobrze, gdybym po złamaniu został w IT, tam by mnie poskładali, a telefon był miał ciągle przy d... Ale ja wróciłem do Polski, po drodze zajechałem do Wawy, bo miałem spotkanie, później podjechałem do Poznania do kolegi. I wreszcie do domu, na Wybrzeże. A wróciłem dlatego, że nie wiedziałem, iż kostka jest połamana. Trochę bolało, ale to było moje pierwsze złamanie, a podobno miało boleć, że ja p... Anyway, żeby być pewnym, że nie jest złamana od razu pojechałem na ostry do szpitala. Jak szamani to obejrzeli, to od razu zawyrokowali, że złamana (na szczęście rozpoczynali dyżur i byli w dobrej formie). Prześwietlenie i na stół. I tu k... błąd taktyczny - już byłem zamroczony Głupim Jasiem i na pytanie, co z gratami (oni tego nie będą tu trzymać!) dałem numer do qrewny. Qrewna przyjechała, podobno wq... i zabrała. No i jak można się domyśleć telefon zaj... Straciłem najcenniejszy, w sumie jedyny dowód. Może nie jakoś mocny, ale w zestawieniu z bilingami coś już dawał. Do wczoraj ponure życie w cieniu zdrady przeplatane w sumie dość częstymi fajnymi wyjazdami. Od 1 września nowa robota i postanowienie na życie - coś z tym q... trzeba zrobić. W sumie posmakowałem trochę życia w fajnych miejscach i już wiem, że nie chcę mieszkać w PL. Kraju, któremu kiedyś służyłem i byłem gotów za niego oddać życie. Oczywiście bez qrewny. To jasne. Mentalnie i formalnie. Usiadłem więc to tego nieszczęsnego archiwum. Myślę sobie - może faktycznie jestem jakiś poj..., chcę się rozwieść, a mam najfajniejszą żonę na świecie. Może jakoś głęboko wierzący nie jestem, ale pomyślałem - niech Najwyższy to rozsądzi. A co tam. Ci którzy są w temacie wiedzą, że md5 nie jest łatwy. Ale udało się. Roz... archiwum. Nawet, to, które skasowała (skopiowałem cały folder po wykryciu jej wpadki). I k... jego m... Nigdy nie czułem czegoś takiego. To jakby skumulować wszystkie najbardziej p... momenty z życia i pomnożyć x100. Gdzie tam. x1000. Formy seksu, o jakich tylko mogłem pomażyć, a naprawdę mam wyobraźnię i jestem otwarty na wszelkie nowinki. Takie, jakich by się nie powstydził najlepszy scenarzysta ślizgaczy. Miałem po prostu k..., zdzirę i szmatę w jednym pod dachem. Cnotkę-niewydymkę, która w wyuzdany sposób rżnęła się z wszystkimi, tylko nie ze mną. A ja się k... dziwiłem swoim infekcjom dróg moczowych. Kobietę, za którą dałbym się pokroić. Raczej bym posądził kumpla o to, że zostawi mnie pod odstrzałem, niż o to, że moja A. mnie zdradzi. I to w tak wyrafinowany sposób. Uczucie nie do opisania. NIE DO OPISANIA!!! Chociaż Wy jesteście fachowcami więc to wiecie. Wybrałem co pikantniejsze szczegóły i gdy qrewna wróciła do domu, potraktowawszy ją jak szmatę, zapytałem co to q... jest. No i oczywiście z naczelną zasadą zdradzaczy - idzie w zaparte. Coś mi się poj..., to nie ona, nie jej archiwum. Poj... jestem. Absurd (szczególnie dla inżyniera) - zahasłowany bios, zahasłowany system, zahasłowany profil i zahasłowane gg. Miałem iść się n... (spokojnie panuję nad tym i nie nadużywam), ale kumpel, który akurat jest na miejscu miał randkę. Zostałem więc niestety w domu. Przylazła do mnie i jak mantrę zaczęła powtarzać "Co mam zrobić, żebyś mi umierzył?" I moja mantra: "Nic, bo to by znaczyło, że mam coś z głową i/lub nie rozumiem, co czytam. Poza tym, to przeczy logice." Epilog chyba oczywisty. Zdobędę świadków, papiery z hoteli, instytucji, monitoring. Wszystko, co będzie potrzebne. Plan jest już realizowany, ale nie będę pisał szczegółów, bo Internet to miejsce publiczne. W to małżeństwo zainwestowałem wszystko. Dosłownie i w przenośni. Byłem wierny i lojalny jak mój pies. A nawet bardziej. Luźne przemyślenia/zapytania. 1. Czy i gdzie popełniłem błąd? Nie było żadnych ograniczeń, pełna swoboda, dużo rozmawialiśmy, wszędzie ją zabierałem ze sobą. Dosłownie. Nawet czasem na przekór przełożonym, na imprezy firmowe (naprawdę wypasione, bo swego czasu zajmowałem całkiem poważne stanowiska). Na imprezy, gdzie spora część współpracowników zachowywała się jak zwykłe bydło. Rżnięcie gdzie i z kim popadnie, hostessy od Fibaka ;-), morze alco. A ja zawsze z żoną. Po prostu lubiłem to. Nie było w tym żadnego przymusu. Częste wyjazdy w PL i za granicę. Wiem, że niejedna koleżanka jej zazdrościła. Swój samochód, kasa, karnety, żeby mogła się rozerwać, zero, podkreślam ZERO kontroli z mojej strony. Gdybym trafił na równego sobie, to sielanka by trwała nadal. Czy byłem za dobry? Chyba nie. Łagodność wobec kobiet uważam za dobrą cechę. Łagodność, nie uległość! Bo swoje zdanie miałem i mam. Dyskusje na temat swoich pasji (ilości/potrzeby/kosztów) ucinałem krótko i stanowczo. Qrestwo chyba ma się we krwi. To cecha charakteru, a nie okoliczności. Miałem naprawdę okazje na fikołki z niezłymi pannami, a nawet żadnej nigdy za d... nie złapałem. Ba, bywało, że nawet z kilkoma na raz. 2. Kumpel twierdzi, że do mundurowych ciągną qrewny. Również takie w wersji crypto ;-). Ktoś na cafe też to napisał. Teoria ciekawa, bo jak się poznaliśmy, to byłem już na swojej militarnej drodze. Później byłem oficerem, ale przez większość małżeństwa byłem już cywilem. Ale w sumie pewne nawyki zostają. Mam kolegę, też trep, pilot, taki przystojniacha, że dosłownie gdybym był bi to sam bym z nim poszedł do łóżka. Panny dosłownie za nim sikają. A on zero. Kamień. Też mu się trafiła qurewna. Już po rozwodzie. Inni qumple różnie - w większości bym powiedział, że po jednych pieniądzach z qrewnami. 3. Traktowała mnie jak ci pę? To by trochę przeczyło pkt. 2, opinii otoczenia o mnie i mojej opinii o mnie samym. Brałem udział w akcjach bojowych (o tym akurat qrewna nie wie, bo to było jeszcze w okresie narzeczeństwa - chyba nie chciałem jej martwić), jestem skoczkiem, czynnym sportowcem. Nie wiem, może to wina genu łagodności? 4. W **** z dobrobytu się jej poprzewracało? 5. Wzorce wyniesione z domu? Teściowa rządzi teściem w sposób apodyktyczny (chociaż teść też ma za uszami). Decyzja podjęta - brzydzę się jej, nienawidzę, nie chcę z nią być i nie ma ch... we wsi, żeby rozeszło się po kościach. Zj... coś naprawdę fajnego, straciła absolutnie lojalnego męża i zrobiła pod górkę przyszłym, być może fajnym pannom. Bo z całą pewnością łatwo nie będzie. Ale to, co mam przed sobą, to nie moja żona, tylko obraz, który ona wykreowała w moim umyśle. Jej nie ma. Jest nieprawdziwa. I to jest klucz do tej zagadki. Uświadomienia sobie tego faktu z całą stanowczością. Szkoda, bo była naprawdę ładna i miała klasę. Z manierami trochę starej daty. Co z tego, skoro k urwisko :/ Wybaczcie za wylgaryzmy, ale chciałem dodać dramatyzmu ;-) i wypuścić resztki ciśnienia. Wkleiłem tekst z linka wyżej, tak będzie ok. Desperados. 2012.11.06 [10:29] Jesteśmy daleko po trzydziestce, parą jesteśmy od liceum, małżeństwem od przeszło 10 lat, dzieci nie mamy. Ciężko określić moment, gdy coś zaczęło nie grać, chociaż być może to złe określenie - po prostu dostrzegłem zmiany w zachowaniu żony. Zaczęło się od seksu. Nigdy ilościowo nie było fajerwerków, ale o jakości złego słowa powiedzieć nie mogę. Jakość równoważyła ilość. Byliśmy dla siebie pierwszymi i jedynymi partnerami, co akurat uważam za zaletę (wydawało mi się, że żona również). Żona zaczęła robić wszystko, żeby tego seksu nie było. Generalnie przeciąganie "okazji" tak długo, aż padałem na pysk. A nie było to trudne, bo jestem człowiekiem bardzo aktywnym więc koło 22-23 jestem już totalnie wypompowany. A ona wtedy siadała sobie przy kompie... teraz wiem dlaczego. Zawsze miałem do niej bezgraniczne zaufanie (chociaż ona do mnie już trochę mniej, ale taką chyba ma naturę) więc jakoś szczególnie mi to nie przeszkadzało. Ufałem jej tak bardzo, że nie było problemu, by poszła z kumpelą na nocną imprezę. Ba, nawet je odwoziłem i odbierałem, jeżeli chciały dziabnąć. Na tym polega dla mnie zdrowy związek oparty na zaufaniu. Po prostu wiesz, że drugi człowiek Cię nie zawiedzie. Zna granicę i jej nie przekroczy. Oczywiście wspólnie również chodziliśmy na imprezy, nawet dość często. Zabierałem ją również na różne imprezy firmowe, bankiety, w podróże służbowe. Generalnie tam, gdzie koledzy byli szczęśliwi, że są sami i mogą poszaleć, ja byłem szczęśliwy, że spędzam czas z żoną. Jej wyjścia na imprezy z koleżanką (która też może ma jakiś wpływ na całą sytuację) były swego rodzaju równoważeniem mojej pasji, jaką jest sport - ja robiłem wypad na narty, dechę, kajta, (ostatnio wymyśliłem sobie też parę innych rzeczy), a ona szła na imprezę. Wracaliśmy i wszyscy byli szczęśliwi. Czasem dochodziło z tego powodu do sprzeczek, że za dużo czasu temu poświęcam. Ale starałem się to równoważyć poprzez wyjścia z nią na zakupy (które to wyjścia naprawdę szczerze lubiłem), czy inne lubiane przez nią sposoby spędzania wolnego czasu. Myślę, że naprawdę była równowaga. Generalnie żona jest niezależna finansowo (w tym sensie, że wszystko, co zarobi, ma dla siebie, a to co ja zarabiam jest wspólne), dysponuje swoim (całkiem niezłym zresztą) autem, wolnym czasem, nigdy nie była przeze mnie sprawdzana. No właśnie - może to błąd. Miesiąc temu znaków zapytania było za wiele (a może to przeczucie) i gdy spała wziąłem jej telefon (który zawsze skrzętnie ze sobą zabierała). Chyba wydawało mi się, że przyszedł es, zostawiła wibrę, a nie całkowite wyciszenie. Chyba mnie to obudziło, bo sen mam czujny. Okazało się, że jakiś fagas przysłał jej esa. Poszedłem do innego pokoju, zrobiłem podszyw i efekt był piorunujący - do rana kilkadziesiąt esów, w sumie dość intymnych. Rano ją obudziłem i zapytałem, co to k... jest?! Niewinne esy z kolegą - tak mniej więcej wyglądała odpowiedź, że to on jej głównie przysyła. Podkręciłem gościa jeszcze bardziej (wciąż nie wiedział, że to nie ona) i wyszło, że za dwa, czy trzy dni miało być kolejne spotkanie. Wtedy wersja się zmieniła, że niby ją zagadał kiedyś na gg i faktycznie się spotkali ze dwa razy, ale nic nie było. Taki trochę kolega-natręt. Nie to, że uwierzyłem, ale ciężko mi było dopuścić do świadomości, że żona mi się rżnie na boku. Zabrałem jej kluczyki i dokumenty (auto jest na mnie) więc zaczęła się konkretna awantura, że nie mam jej prawa tak traktować i tym podobne farmazony. Nie mam prawa zabierać jej telefonu i czytać jej korespondencji (wczoraj jej powiedziałem, że skoro tak, to niech mi założy sprawę). Że nic nie zrobiła, a ja sobie coś ubzdurałem. Następnego dnia wyciągnąłem biling (telefon też jest na mnie) i k... przeżyłem szok - kilkadziesiąt stron po kilkaset pozycji na stronę, esy i telefony dosłownie zawsze i wszędzie, gdy tylko nie było mnie w zasięgu wzroku. Kolejna rozmowa i wahadło - od zwyzywania mnie od najgorszych po zapewnienia, że od teraz będzie najlepszą żoną. No i ciągle to samo, że nie rżnęła się z tym fagasem. Nastąpił miesiąc względnego spokoju. Wczoraj udało mi się do końca odzyskać skasowane esy z karty SIM i mamy już totalne zgliszcza - był to związek intymny i w czasie, gdy mnie robiła awanturę z byle powodu (to był kolejny symtop), na przykład dlatego, że się nie ogoliłem (czasem po prostu człowiekowi się nie chce), to jemu nie szczędziła słodkości. Zanim wróciła z pracy skopiowałem archiwum gg z jej kompa - będzie ciężko, bo to gg10 na dodatek z zahasłowanym profilem, ale wszystko jest do zrobienia... Wieczorem przedstawiłem jej swój punkt widzenia i swoją propozycję - kupujemy mieszkanie i jedno z nas się wyprowadza, ja wnoszę o rozwód, z jej winy. Pytanie, czy przystaje na to, czy drzemy koty i czy woli zostać w domu, czy wyprowadzić się do mieszkania. To znowu usłyszałem, że nigdy nie byłem z nią szczęśliwy, nigdy jej nie kochałem i że nic nie zrobiła. Za chwilę, że kocha tylko mnie i będzie najlepszą żoną i żebym wszystkiego nie przekreślał. Znowu wahadło. Problemem jest to, że ja już jej kompletnie nie ufam i już raczej nie kocham. Chcę to zakończyć, bo we łbie mam po prostu whiskas. Cały czas o tym myślę, i po prostu mnie to wykańcza. Myślę, że za jej słowami stoi w tym momencie tylko zimna kalkulacja. A chyba najgorsze jest to, że zniszczyła nie tylko to, co było, ale również to co będzie. Ciężko mi będzie komuś zaufać i nie doszukiwać się złych intencji. Strasznie mi to zryło psyche, mimo, że mam ją naprawdę silną. Jako uzupełnienie dodam, że była pomoc w pracach domowych (żeby nie powiedzieć, że w większości ja je wykonywałem) - pranie, prasowanie, mycie okien. Chyba nigdy żona mi nie wyprasowała koszuli. Raczej to ja jej... Były prezenty, może z kwiatami było krucho, ale nikt nie jest idealny. Były różne wypady - bliższe i dalsze. Generalnie nic, tylko cieszyć się życiem i modlić o zdrowie. Nawet się pokłóciłem z swoimi rodzicami w jej obronie. Tak konkretnie - ze 2 lata zero kontaktu, teraz już jest względnie. Zagwozdkę stanowi dla mnie fakt, że ten koleś nie jest ani przystojny, ani bogaty, potrafi tylko słodzić. To jest k... jakaś paranoja, bo żona to bardzo atrakcyjna kobieta. Naprawdę deklasuje panny 10 lat młodsze od siebie. Piękna i (wydawało mi się) mądra. Podsumowanie. Uważam, że takie związki budowane latami, zaczynające się w momencie, gdy w ludziach nie ma wyrachowania (nastolatki), na dodatek budowane w innych czasach są najbardziej wartościowe. Takie trochę idealistyczne podejście. Mając grubo po trzydziestce, mimo, że doświadczenie życiowe jest bogate, ciężko ocenić, czy ktoś jest z Tobą dla tego, że jesteś, czy dlatego, że coś masz. Takie przynajmniej wrażenie odnoszę obserwując otoczenie. I chyba to jednak nie stereotyp - koleś pod 40, nowa laska 20 parę, szybko dzieciak, żeby go związań, a później różnie to bywa. Być może w dziwnym miejscu mieszkam... Myślę, że nasz związek, to nie było tylko młodzieńcze zauroczenie, czy tym bardziej związek oparty na wyrachowaniu. Jak się poznaliśmy, to materialnie słabo stałem (pochodzę z raczej biednej rodziny) więc można zaryzykować stwierdzenie, że mnie kochała. Kiedyś tak, teraz już nie. To się rozpisałem. Jakieś sugestie?! Chociaż już właściwie decyzję podjąłem, ale może warto posłuchać rozsądnych (i tych mniej oczko.gif uwag. Jest tu jakiś psycholog, bo, mimo, że percepcję mam niezłą, to tego nie ogarniam. edit by tezeusz
6529
<
#1 | wolfie dnia 03.09.2014 10:54
Hej

Dobrze że przynajmniej humor Ci dopisuje i jakoś sobie z tym radzisz, ale skoro na frontowca trafiło to w sumie nic dziwnego Z przymrużeniem oka

Co do Twoich pytań, jak sam zapewne się domyślasz, nie ma na to reguły, kobiety się wyzwoliły i palma im odbija, może to z dobrobytu, może to uwarunkowane genetycznie, diabli wiedzą, ale tak jest.

Nie myśl o tym co by było gdyby, czyja to wina i czy mogłoby być inaczej. Nie warto.

Trochę nie do końca łapię co z rozwodem, na kafeterii w lutym zeszłego roku pisałeś o rozwodzie, a tutaj piszesz tak, jakbyś dopiero się przygotowywał, więc jak?
3739
<
#2 | Deleted_User dnia 03.09.2014 10:56
Co tu można skomentować, przecież wszystko już wiesz. Fakt, że musisz pozbyć się kreacji jaką sobie stworzyłeś to wcale nie będzie łatwe, ale paradoksalnie przyjdzie w swoim czasie z chwili na chwile jak pstryknięcie w paluchy (miałem podobnie).
Dasz sobie radę w życiu, jesteś łebski gość.

OTR Henio Sienkiewicz używał polszczyzny literackiej Szeroki uśmiech

powodzenia
11548
<
#3 | Desperados dnia 03.09.2014 11:07
Na cafe są podszywy. Może o nich mówisz. W pewnym momencie opuściłem wątek, bo nic konstruktywnego stamtąd się nie dowiedziałem. Kilkanaście desperatek napisało, że chętnie mnie przygarną ;-)
Gdy opuszczałem cafe pozew się pisał, później pojechałem na narty i się rozp... od tamtego momentu próżnia była. W sumie 2 lata zj..., ale nie miałem naprawdę siły na to archiwum. No i punktu zaczepienia. Co, pójdę do sądu i powiem, to co tu napisałem?
Przecież wezmą mnie za mitomana.

Nie czuję komfortu psychicznego, ale staram się trzymać fason.
Pewnie, że dam radę, ale naprawdę mi szkoda tego małżeństwa.
I na pewno zryje mi to beret, jeżeli chodzi o przyszłe relacje.

E tam, o ku tasach pisał ;-0
Chyba ;p
6529
<
#4 | wolfie dnia 03.09.2014 11:31
Ok sprawa jasna Z przymrużeniem oka

Zryje Ci beret jak na to pozwolisz, jako żołnierz i to jak rozumiem frontowy powinieneś to wiedzieć. Uśmiech

Jeśli zależy Ci na orzeczeniu o winie, a z tego co piszesz, przydałoby się, aby cię Twoja qurewna o alimenty nie pociągnęła, weź dobrego papugę. W naszym prawodawstwie dowodem jest to, co sąd uzna za dowód, legalność bądź nie zdobycia dowodu nie ma dużego znaczenia. Na pewno bilingi są dobrym dowodem, aczkolwiek niezbyt mocnym. Archiwum GG jest dobrym dowodem, acz obosiecznym. Jak ona ma kilka szarych komórek mniej więcej w rzędzie ustawionych, albo ktoś jej podpowie, może Tobie koło pióra zrobić, za włamanie do cudzej korespondencji. Także gówno może Cię ochlapać w tym momencie.

Najlepiej jakbyś przeprowadził kilka rozmów z małżonką taką "oczyszczającą spowiedź" Z przymrużeniem oka z dyktafonem w kieszeni w których ona by się do wszystkiego przyznawała. Wtedy masz czysty dowód dla sądu.

Jak Ci coś leży na wątrobie to pisz, jest tu sporo ludzi którzy postarają się pomóc.
3739
<
#5 | Deleted_User dnia 03.09.2014 11:37

Cytat

E tam, o ku tasach pisał ;-0


A to akurat Fredro.
11548
<
#6 | Desperados dnia 03.09.2014 11:43
Zryje, zryje, nie ma bata.
Zainwestowałem w to małżeństwo absolutnie wszystko.

Właśnie dlatego chcę z orzekaniem o winie. Poza tym kompletnie nie czuję się winny, tak z czysto ludzkiego punktu widzenia.

Można powiedzieć, że z tego kompa akurat korzystaliśmy oboje więc jakoś to wybronię.

Komentarz doklejony:
Aha, z dyktafonem nie przejdzie. Idzie w zaparte. Nic nie widziałam, nic nie pisałam, nic nie wiem. Myślę, że jest świadoma, że mogę nagrywać.
Tylko powtarza jak mantrę: "Co ma zrobić, żebym jej uwierzył?"
No nic nie może.
Po tym, co przeczytałem po prostu się jej brzydzę, a nie wyobrażam sobie kary w postaci braku seksu do końca życia.
Za co niby mam się ukarać?
7375
<
#7 | B40 dnia 03.09.2014 12:52
Stary a może opiszesz jak wygląda sytuacja teraz. O prologu 2 lata w końcu minęły. Interesuje mnie jak gwiazda się teraz zachowuje. Pości czy jakoś to sprawdzasz. Aktualne billingi to żaden dowód "sporządnienia" wystarczy że ma drugi telefon i siedzisz sobie niczego nieświadomy. To taki ich standardowy nr tak jak to że do niczego się nie przyznają.

Ty nie masz przeprowadzać przesłuchań ale raczej usłyszeć jej wywody z rodziną, przyjaciółkami - te które nie są przeznaczone dla Ciebie.

Odnośnie "jakości" partnera spójrz na sondę po prawej. Szeroki uśmiech

Osobiście nie spotkałem się z wieloma historiami że panie wywindowały się w jakikolwiek sposób. I mam świadomość jak boli również to że zamieniają nas na takich "nijakich". :niemoc
11548
<
#8 | Desperados dnia 03.09.2014 14:08
Próżnia jest, czy raczej była, przez ostatnie 2 lata. Teraz jest z mojej strony wrogość.
Nie sprawdzam jej. Jest mobilna, zarabia, chodzi na różne zajęcia fitness więc w zasadzie ma wszelkie możliwości i sposobność.
Na pewno ma drugi numer, bo ma duala, ale zabezpieczony tak, że ni ch... nie da się do niego dobrać. Uczy się od mistrzów ;-)

W domu nie spotyka się z przyjaciółkami, a rodzina jest daleko. Tu nic nie wyjdzie.

Tematem zająłem się definitywnie z dwóch zasadniczych powodów:
- zamierzam wyjechać na stałe za granicę, czego preludium jest zmiana pracy;
- ona zaczęła pracę w typowo męskim towarzystwie - konkretnie w salonie samochodowym i może wybierać jak w ulęgałkach.
Nie chcę więc dopuścić do sytuacji, żeby jakiś piździelec kalał mój dom, w który włożyłem tyle serca.
Poza tym, gdybym wyjechał to ona by miała argument w sądzie.
Zakładając, że sprawa sporo potrwa, to przy planowanych wyjeździe za jakieś 2 lata muszę zacząć teraz.
Robię to tylko i wyłącznie dla siebie. Taki zdrowy egoizm.

K..., strasznie się czuję :/
20 lat w piach.
6529
<
#9 | wolfie dnia 03.09.2014 14:53
20 lat w piach, ale też kolejne 40 przed Tobą, także głowa do góry. Dasz radę. Zainwestuj w dobrego adwokata, który przeprowadzi wszystko sprawnie, przy okazji podział majątku, aby z tej strony też mieć wszystko z głowy i już.
10997
<
#10 | EMI123 dnia 03.09.2014 16:56
Hej Desperados, witaj w klubie mnie wydymał mąz w marcu z dziwką i złamał mnie całkowicie, nie potrafię sie pozbierać. Stałam sie nieszczęsliwym człowiekiem, nie mam ochoty na nic, ból,ból jak się w nocy budzę, jak wstaje do pracy...cały czas . To straszne bo kochałam go całe zycie jak wariatka, jak wierna rzeka, pokochaliśmy sie jak mieliśmy 18 lat i on po 22 latach małżeństwa mnie po prostu zdradził. Był mi najbliższą osoba na świecie, przyjacielem i przyjaciel włożył mi nóż w plecy. Mija czas ale w tym przypadku wcale nie leczy raz , tego się chyba nie da wyleczyć nigdy. Pozdro...
3739
<
#11 | Deleted_User dnia 03.09.2014 19:45
A co tu jest takiego wielce trudnego w Twojej sytuacji, by nie można było czegoś pojąć? Znacie się bardzo długo i od zawsze byliście parą. Dziś macie po jakieś 30 plus i 22- letni staż małżeński. Nie macie dzieci (nie wiem dlaczego- czy nie chcieliście?czy tez może z innych powodów- nie wnikam to, bo chcę trzymać się tylko faktów, a nie gdybać), więc właściwie prowadziliście złote życie. Zero obowiązków, zero trosk i zmartwień. Wyjazdy, imprezy- hedonizm w czystej postaci.
Ja tego nie krytykuję, bo mnie swoim stylem życia wy krzywdy nie zrobiliście, więc co mnie to obchodzi, jak sobie żyliście?
Piszę po prostu, jak osoba całkiem z boku i kompletnie niezaangażowana emocjonalnie w wasze sprawy.
Twoja żona ładnie wygląda, jest wypoczęta, zadbana, wypindrzona tak, że nawet 10 lat młodsze od niej kobiety mogą się przy niej schować- no widzisz. Ta kobieta nie ma żadnych obowiązków i nigdy nie miała, nie musiała zajmować się domem, bo Ty robiłeś w domu za praczkę, sprzątaczkę i gotowaczkę, już nie mówiąc o tym, że byłeś przede wszystkim bankomatem. Nie mieliście dzieci, więc baba ta miała i ma w głowie fiu bździu.
Niczego od tej gwiazdy nie wymagałeś, bo ustawiłeś ją na piedestale, jako boginkę.
Dziś żałujesz tego małżeństwa.
Ja dziwię się Tobie, bo niby czego albo kogo Ty tak żałujesz?
Ani ta kobieta nie była dobrą kochanką dla Ciebie (robiła uniki, a jak juz pozwoliła się Tobie dotknąć, to na odczepnego pojęczała sobie w wyrku, poudawała- Ty byłeś zachwycony, a ona mniej, czego w swojej euforii nie potrafiłeś dostrzec. Gdyby było inaczej, to ona sama ciągnęłaby do Ciebie. Ty jej po prostu nie pociągałeś, jako mężczyzna i to prawdopodobnie od dawna. Może w łóżku też byłeś jej podnóżkiem?Tak więc dobrej kochanki Ty nie straciłeś.
A przeciez żałujesz tego cuda. Puknij sie w głowę.
Nie straciłeś też dobrej pani domu, bo baba ta nie paliła się do roboty. O własnego męża nie potrafiła nawet zadbać- gdybyś sam nie wyprał sobie gaci albo koszuli, to chodziłbyś brudny i śmierdzący. Nawet jej rzeczy prałeś w tej swojej, nad wyraz, wielkiej gorliwości.
Ani to więc dobra gospodyni w domu, ani ku..rwa dla Ciebie w łóżku, ani pani na ulicy, a przeciez Ty wypłakujesz za nią oczy.
Bo jest Ci żal, że straciłeś piękność, z którą możesz dumnie pokazać się na ulicy i zaszpanować?
Sorry, ale ja inaczej tego nie widzę.
Bo ja rozumiem, że mozna płakać po stracie wartościowego człowieka, wylewać nawet wiadra łez za kimś wspaniałym, ale Ty nie masz przecież za kim płakać. Za zwykłą, wypindrzoną i pustą lalą tak Ci tęskno?
Znajdź sobie przyzwoita kobietę i zaprowadź ją do kosmetyczki, do fryzjera, ubierz ją fajnie i szybko przekonasz się, że ta Twoja zrobiona lala wcale nie jest taka piękna.
Byłeś człowieku zwyczajnie za dobry i w tej swojej dobroci po prostu głupi. Rozwydrzyłeś tę damessę, rozpuściłeś jak dziadowski bicz, aż w końcu znarowiła ci się baba do tego stopnia, że za Twoimi plecami szukała innych ruchaczy.
Kto szuka, ten na ogół znajduje.
Który mężczyzna zainteresuje się taką babą? No pomysl- Ty, rzecz jasna oraz różne mendy, które chętnie poużywaja sobie na mężatce.
Meżczyzna, która ma poukładane w głowie i myśli poważnie o życiu raczej nie zainteresuje się taką, bo zobaczy tylko pustą wypindrzoną podstarzałą lafiryndę, pudernicę ze zrobionymi paznokciami, strupa na plecach męża, którego ona zdradza. Zobaczy babę, która nie ma dzieci, która w głowie ma kiełbie, a jedynym jej problemem jest tylko to, jak tu zarwać kolejnego adonisa.
Ty porządną, poukładaną i skromną kobietą byś się przeciez nie zainteresował- wiadomo dlaczego.
Za głupotę płaci sie niestety- Ty też dzisiaj płacisz.
Dobrze, że przydarzyło sie Tobie coś takiego, bo być może nastąpi w Twoim życiu jakiś przełom, zwrot i przewartościujesz sobie pewne rzeczy inaczej i mądrzej ustawisz sobie priorytety życiowe?
Może w końcu zmądrzejesz, a
może znowu weźmiesz sobie kolejną ładną pudernicę i będziesz ją holował na własnych plecach?
Człowiek tak będzie szanowany, na ile wymusi sobie u innych szacunek do siebie.
Bo jak na razie, to Ty jesteś na takim etapie, że patrzysz, ale nic nie widzisz.
5808
<
#12 | Nox dnia 03.09.2014 20:26
niekoniecznie sprawa rozwodowa długo potrwa.Problem będzie pewnie z podziałem majątku.A to możecie załatwić/na piśmie/przed rozwodem.Masz dowody /można jeszcze zatrudnić specjalistę/ ,dzieci nie macie.Może pójść szybciutko.Też wierzę że dasz radę,masz poukładane w głowie.
3739
<
#13 | Deleted_User dnia 03.09.2014 20:32
Ty latałeś koło niej starałeś się, wyprężałeś klatę i tańczyłeś, jak piesek służebny, chociaz według Twojej oceny byłes facetem z jajami, z własnym zdaniem i silną osobowością. Guzik prawda, proszę pana.
Jak można być na tyle durnym, żeby tak rozwydrzyć babę?
Nie jestem zwolenniczkę gender, chociaż jestem kobietą- ja mam bardzo tradycyjne poglądy, rodem z Biblii, ale nie jestem religijną osobą, żeby było jasne, rzekłabym nawet, że pod tym względem jest wprost przeciwnie.
Ty jesteś hedonistą, a żonę trzymałeś na pokaz- nic dziwnego, że w tak źle urządzonym związku baba w końcu się wykoleiła.
Rozwiedź się z nią i puść z torbami- niech i ta kobieta zazna troszkę biedy i niech nie wydaje jej się, że faceci są tylko po to, by ją utrzymywać, stroić i zabierać na drogie wycieczki. Niech ta lala zacznie w końcu żyć normalnym zyciem- szybko przekonasz się, jak zwiędnie jej wielka uroda, jak szybko ona spokornieje i nabierze rozumu. Nie wyobrażaj sobie bowiem, że jakiś boczniak zadba o nią, tak jak Ty to robiłeś.
Boczniak użyje tej rozwydrzonej damessy i kopnie w zadek, gdy zobaczy, że księżniczka nie nadaje się do normalnego życia na co dzień.
Ty, to tak rozumujesz, jakbyś z choinki się urwał.
Zmądrzej w trybie pilnym.
11548
<
#14 | Desperados dnia 03.09.2014 20:36
Dzięki Mono! Zaj... wykład! I bardzo pouczający.
Tylko proszę. Nie mieszaj zdrady z ideologią rodzicielstwa.
Czy to k... tak ciężko zrozumieć, że ktoś nie chce!?
Czy ja chodzę i pier... komuś do ucha, że zje... sobie życie przez bachory /dokładnie tak wyrażone/?
Teoria, że gdyby były dzieci, to ona by się nie rżnęła na boku, jest po prostu nirdorzeczna.

Komentarz doklejony:
Tak, mam własne zdanie, jasno je wyrażam i postawiłem pewne nieprzekraczalne granice.
Dzięki temu teraz mam własnych znajomych i pasje, które realizuję.
3739
<
#15 | Deleted_User dnia 03.09.2014 20:50
Nie dlatego rżnęła się, bo nie mieliście dzieci- daleko mi do takich sądów.
Rżną się na boku także i matki dzieciom- nie w tym rzecz.
Tu chodzi po prostu o to, że tak preferowany dzisiaj hedonizm można sobie o kant doopy rozbić, a Ty oceniasz książkę po okładce i dlatego jesteś ślepcem.
Powiedziałam Ci wyraźnie- nie masz po kim płakać, a to co się między wami stało, to nie koniec świata, tylko naturalna i przewidywalna kolej rzeczy- inaczej wasze małżeństwo, aż tak postawione na głowie, nie mogło przecież Się skończyć.
Jeśli uda Ci się ogarnąć i poustawiać mądrze priorytety życiowe, to dla Ciebie może to być początkiem NOWEGO ŻYCIA.
11548
<
#16 | Desperados dnia 03.09.2014 21:03
K..., ale mnie się podobało moje życie i mam zamiar dalej takie prowadzić. Nawet sam. To zdrowy egoizm, który wcale nie wyklucza altruizmu. Służbie Ojczyźnie też poświęciłem kawał. życia, chociaż nie zawsze podobało mi się to co robię.
Wykład zaj..., ale nie spłycaj mnie proszę. Na wartości wyższe też był czas w moim życiu.
Przy okazji hedonizmu - jeżeli są narciarze na forum to polecam pśrodek Campo Impeta

Komentarz doklejony:
Campo Imperatore w Apeninach. Zero skał, drzew, tylko biała stroma przestrzeń :-)
Alpy są przereklamowane.
11346
<
#17 | aniella dnia 03.09.2014 21:06
To tak jakbym czytała o swojej historii z drobną różnicą mój mąż to męska wersja Twojej żony. Na forum jeszcze o tym nie pisałam ale i na to przyjdzie czas. I jeszcze jedno bardzo się cieszę, że są tacy faceci jak TySzeroki uśmiech
3739
<
#18 | Deleted_User dnia 03.09.2014 21:13
Prowadź sobie takie życie, jakie Ci sie podoba- ja na tym na pewno nie stracę.
7375
<
#19 | B40 dnia 03.09.2014 23:17
Wiesz Desperado a ja im dłużej Ciebie czytam tym więcej widzę JA mam pasję, JA uprawiam sporty, JA , JA i .....JA. Gdzie w tym wszystkim my?

Mono delikatnie zasugerowała ja zapytam wprost decyzja o "spierdzieleniu życia przez bachory" wasza czy Twoja na którą przystała małżonka?

Pierwsze posty miałem totalnie inne odczucia, teraz już nie jest takie czarno białe ja przedstawiłeś to w późniejszych wyjaśnieniach.

Nie postrzegam Was jako rodzinę ale jakiś układ żyjecie razem, Ty narzuciłeś małżonce swoją wizję związku tylko drobny problem - jej mogło to nie wystarczyć. wiesz czasami tak bywa kobiety spotykają się rozmawiają o dzieciach o szkole plotą córkom warkoczyki a ona.. cóż mogła napisać na jakiej cudownej wycieczce była. Jaki wspaniały wykonałeś skok. Broń Boże nie tłumaczę zdrady ale jedynie deficyty w Waszym małżeństwie. Jeżeli decyzja o rezygnacji z rodziny jest obopólna. Ani jedno ani drugie nie chce OK. Jeżeli jedno dopasowuje się do drugiego to niestety zwykłe dopasowanie. Nic mniej nic więcej. Takie coś musi runąć. Wcześniej czy później.

Spotykam się z opiniami na forum że qres...wo to coś zakodowne w genach i się zgodzę. W małżeństwie które wspólnie podejmuje decyzje, obiera kierunek którym podąża.

W związku w którym decyduje jedna strona jest to poprostu głupi wybór. Debilna decyzja i ucieczka.. Tak UCIECZKA. W bycie z kimś blisko. Jak dla mnie zwykły obraz kobiety która wybrała najgłupsze z możliwych rozwiązań aby poczuć że życie jej nie minęło koło nosa. Nie kupisz tego za karnety rozrywki kolacje czy wycieczki.

Akurat w Twoim przypadku tak to widzę. Rozumiem że nie takiej opinii oczekiwałeś ale tak to wygląda.

Odpowiedź w tym "dlaczego" tkwi chyba w Waszym układzie. Kto to optował za takim modelem małżeństwa. Czy była to decyzja Wasza czy Twoja.

Obstawiam to drugie.
11526
<
#20 | BlackRose dnia 03.09.2014 23:39
Hym...Desperados! Wszyscy wiedzą, że dla "człowieka w mundurze" honor jest najważniejszy Z przymrużeniem oka Przede wszystkim, aby mieli go Ci, którzy z nami obcują- prawda? Z przymrużeniem oka
10394
<
#21 | andy74 dnia 04.09.2014 08:08
Siedzę sobie popijam o 6 rano kawkę, czytam te wypociny i nie wierzę.
Desperados po pierwsze przestań przeklinać, bo to nie najlepiej świadczy o tobie i uwierz mi nie podkreśla twoich słów.
Chłopie, Żołnierzu !
Baczność i słuchaj.
Nie ma recepty jak żyć w małżeństwie, ale ty trochę przeginałeś z wolnością swoją i swojej żony.
Jak to się stało, że ty nie wiedziałeś gdzie chodzi z kim się zadaje. Że ma pozabezpieczane hasłem urządzenia elektroniczne?
Tyle lat tak żyliście? Ja sobie ty sobie?
Teraz się dziwisz, że Cię puściła. Ty tak naprawdę nie wiedziałeś o niej nic.
A ona pewnie o tobie. Więc uznała to za przyzwolenie i jakąś normalność.
Ale uważam że to Ty masz rację bo nic tego co ona zrobiła nie usprawiedliwia.
Zostaw teraz gdybanie co by było.
Idź obraną drogą i skończ formalnie tą farsę, bo od dawna nie macie ze sobą kontaktu. Został tylko żal!
Spocznij!
Kontrolowanie kogokolwiek nie jest dobre, ale żona czy mąż powinien wiedzieć takie proste rzeczy jak:
Ile mamy na koncie i na co wydajemy, gdzie i z kim spędzamy czas.
I to nie jest żadne szpiegowanie. A jak ktoś uważa inaczej to ma coś do ukrycia.
Ludzie którzy to robią (zdradzają) mają to we krwi. Ciągle szukają nowych doznań. Życia które obecnie mają im zaczęło się nudzić. I nawet jak znajdują kogoś nowego, to też z czasem zapragną kolejnych wrażeń!.
Tak to widzę.
Reasumując popełniłeś wiele błędów (każdy je popełnia). Nie ma co teraz myśleć o tym. To koniec Was!
Myśl cały czas o sobie!.
Jakie życie wybierzesz takie przeżyjesz. Ważne żebyś po latach mógł popatrzeć w lustro i powiedzieć że nic sobie nie zarzucisz, nikogo nie skrzywdziłeś.
Następnym razem nie szpieguj, tylko kontroluj! ładniej to brzmi. Zawsze!
Ufaj sobie, a kolejnej pannie nie pozwól na takie swobody. Bo z nich nic dobrego nie wyjdzie.
11548
<
#22 | Desperados dnia 04.09.2014 09:16
Uwagi do tego, co zostało napisane powyżej.
1. Tak, jestem egoistą, ale wszystkie decyzje dotyczące wspólnego życia (tak, ono było!) były omawiane wspólnie. Miejsce zamieszkania, zakup domu, auta, wyjazdy... Wszystko!
Z drugiej strony kwestie dotyczące tylko mnie, pozostawiałem sobie. Szczególnie dotyczące moich pasji. Nie chciałem się obudzić za lat kilka, jak coniektórzy moi kumple - bez żony, rodziny, pasji, za to z żalem, że coś mnie ominęło.
I to było jasne od samego początku. Dla mnie, dla Niej, dla nas.
Moja oaza i wentyl bezpieczeństwa.
2. Dzieci - na początku nawet chcieliśmy, później nie wykluczaliśmy, a na końcu uznaliśmy, że fajnie jest, jak jest. Nigdy nie było ciśnienia z mojej strony na ich posiadanie, lub brak. Zaryzykuję stwierdzenie, że to wiarołomna bardziej nie chciała.
Nie uważam, że posiadanie dzieci, lub ich brak decyduje o wartości człowieka.
3. Rozmawialiśmy ze sobą bardzo dużo i często. Siadaliśmy w ogrodzie przy kawce lub piwku i rozmawialiśmy. Wspólnym zwyczajem były sobotnie obrady, kiedy wieczorem omawialiśmy przez kilka godzin, to co się ostatnio zdarzyło.
4. Mimo tego, co mi zrobiła, uważam, że jest wartościowa, jako człowiek. Paradoksalnie wcale nie uważam jej za pustą lalę.

Moje przemyślenia:
1. Dotarło do mnie, że jej nie znałem, miała mnie za nic i nie kręciłem jej jako facet.
2. Traktowała mnie tylko jako bezpieczną przystań.
3. Nie było nas, miałem żonę, ale jej nie miałem.
4. Jakakolwiek odbudowa tego wszystkiego jest niemożliwa. Przede wszystkim dlatego, że ma wciąż kontakt z głównym winowajcą. Tak, wystarczył mi jeden wieczór, żeby się tego dowiedzieć. Wystarczyło jeszcze czasu, żeby popić, ale to nie pomogło, poza bólem głowy nie jestem dalej niż wczoraj.
5. Związki w takiej formie w przyszłości są absolutnie wykluczone.
6. Do tego co się stało z całą pewnością przyczyniła się jedna z jej koleżanek. Panna z dzieckiem, żyjąca swobodnie, jak panna bez dziecka, która nigdy nie stworzyła żadnego wartościowego związku z jakimkolwiek mężczyzną. Nie mająca o tym zielonego pojęcia. Obracająca się w towarzystwie jeszcze bardziej rozwiązłych panien.
Nie wiem, może wiarołomna chciała też tak.

Ale i tak mi cholernie ciężko!
W głębi duszy jestem naprawdę bardzo uczuciowym facetem i całe to uczucie przelałem na Nią, a ona wbiła mi nóż w plecy.
3739
<
#23 | Deleted_User dnia 04.09.2014 09:40

Cytat

ma wciąż kontakt z głównym winowajcą.


Cytat

Do tego co się stało z całą pewnością przyczyniła się jedna z jej koleżanek.


ilu jeszcze winnych znajdziesz?
11548
<
#24 | Desperados dnia 04.09.2014 10:20
OK, rozumiem.

Jeszcze jedno - uświadomiłem sobie, że nie poradzę sobie z tym sam. Będę musiał zwrócić się do fachowca.
To, co przeżywam, jest 100x gorsze od PTSD. Nie ma normalnie porównania.
6529
<
#25 | wolfie dnia 04.09.2014 10:32

Cytat

To, co przeżywam, jest 100x gorsze od PTSD. Nie ma normalnie porównania.


E nie przesadzaj. Bo jeśli tak jest, to to całe PTSD jest mocno przereklamowane Z przymrużeniem oka

Idź do adwokata, zajmij się czymś, a reszta sama przyjdzie.
11548
<
#26 | Desperados dnia 04.09.2014 10:48
Każdy ma określone progi na różne bodźce. Kwestia treningu, przygotowania fizycznego i psychicznego. W rzemiośle szkoliłem się od 15 roku życia więc powiedzmy, że byłem przygotowany solidnie.

Natomiast na to kompletnie nie byłem. Dlatego mnie tak uderzyło.
Naprawdę uważałem ją za najbliższego przyjaciela. Serio!
I nagle okazuje się, że Twój przyjaciel jest Twoim wrogiem.

Spokojnie - pracuję intensywnie.

Do adwokata pójdę, jak sobie to wszystko poskładam w logiczną układankę. A brakuje mi jeszcze kilku punktów i trochę czasu.
6529
<
#27 | wolfie dnia 04.09.2014 11:32
Idź teraz, bo może się okazać, że będzie robił dwa razy tą samą robotę zupełnie bez sensu. Tutaj on jest zawodowcem i wie co jest ważne, co można olać i gdzie zacząć aby uzyskać odpowiedni efekt.

Jak zasięgniesz rady łatwiej i szybciej pójdzie Ci składanie wszystkiego do kupy.
11548
<
#28 | Desperados dnia 04.09.2014 15:15
Będzie git.

Pytanie praktyczne - lepiej, żeby teściowie dowiedzieli się najpierw ode mnie, czy od qrewny?
I tak przedstawi swoją wersję faktów, ale może moja wersja hard będzie na początek lepsza? Jakieś wydruki, żeby to urealnić?
Niestety jest to nieuniknione i to raczej wkrótce, bo zbliża się uroczystość w jej rodzinie, na której mieliśmy być wspólnie.
Zresztą i tak teściowa coś tam czuje, bo zauważyła, że od dwóch lat nie noszę obrączki i wnikała dlaczego.
3739
<
#29 | Deleted_User dnia 04.09.2014 15:42
Zapamiętaj, że od teraz zawsze ty rozdajesz karty. Co cię obchodzi, że poda inną wersję, zawsze była zakłamana.
11548
<
#30 | Desperados dnia 04.09.2014 15:50
Tak, już wiem, że jestem znowu na wojnie :/
4498
<
#31 | rekonstrukcja dnia 04.09.2014 15:56
Słuchaj Desperados, teściowa może już zna taką wersję zdarzeń, że w najśmielszych wyobrażeniach ciekawszej byś nie stworzył.

Mnie jedno ciekawi : dwa lata ciągniesz jakiś dziwny układ. Po co ?
6529
<
#32 | wolfie dnia 04.09.2014 19:59
Desperados jak sam napisałeś jesteś na wojnie i jak wnoszę, nie zamierzasz jej oszczędzać. Więc wal z grubej rury i po całości, niech wiedzą jaką mają córeczkę.
11548
<
#33 | Desperados dnia 04.09.2014 23:05
Hehe, może. Z niebieską kartą w tle.
No najpierw był ten wypadek, później byłem sporo w rozjazdach, następnie zmiana pracy. Autentycznie nie było czasu o tym myśleć. Poza tym do sądu nie pójdę z pustymi rękoma.
Teraz się wziąłem za to, bo chcę w jakiejś perspektywie opuścić RP już na zawsze.Poza tym mia£em natchnienie ;-)

Jeńców nie przewiduję. Natarcie będzie druzgocące. Na pohybel. HEHEHE!
7375
<
#34 | B40 dnia 05.09.2014 01:08
Zastanawia mnie to co Rekonstrukcję:

Cytat


Mnie jedno ciekawi : dwa lata ciągniesz jakiś dziwny układ. Po co ?


Wiesz Desperados jest drobny problem. Żyjecie razem prawie 2 lata od odkrycia zdrady. Jeżeli będzie miała dowody że odkryłeś zdradę a dalej z nią żyłeś podciągnie to pod wybaczenie, czytaj nieważność zdrady.

Odnośnie małżonki i jej rodziców fakt nie masz nawet wyobrażenia jaka jest wersja.

Moja teściowa długo udawała że nie ma tematu.

Cytuję:

"nie tak wychowałam córkę"Z przymrużeniem oka
6881
<
#35 | Fenix dnia 05.09.2014 08:25
Desperados
Kilka rzeczy mi się tutaj nasunęło
przepraszam wiem , że nie powinnam jechać schematami ,bo bywaja wyjątki itd ale to co tu napisze wywnioskowałam z treści Twoich komentarzy

- pisales o pasjach , rozmowy na ich temat , na temat kosztów ucinałem krótko i stanowczo
- siadalismy w soboty itd...
- jeżdziłem na ...
Może zbyt stanowczo i zbyt krótko ucinałes te rozmowy ?
Może ona miała złe dni również we wtorki , środy i piątki i wtedy trzeba było usiąść i pogadać
Miałes specyficzny zawód , który nie sprzyja rozwojowi miłości i wierności
Wręcz przeciwnie ...
Nie chcę jej usprawiedliwiać , bo jak jej było niewygodnie mogła odejśc a nie się puszczać

Natomiast myśle , że może zabrakło między Wami takich prawdziwych rozmów
Bo można gadać godzinami i nie powiedzieć nic , a mozna gadać 10 min i powiedzieć wszystko

Widzisz żyłam w małżeństwie z mundurowym , no z pojechanym mundurowym
Niby mnie szalenie kochał , niby był wierny , niby...
W sądzie i w życiu to się zweryfikowało
Bo kochał i dla mojego dobra mnie bił , bo jednak zdradzał choć twierdził że żadna kobieta nie jest warta nawet jednego mojego najmniejszego paznokcia ..
Mamy dzieci ,ktore ponoc chiał , zaplanowane , ale w sądzie wyszło że go w nie wrobiłam..
Nie twierdze , że taki jesteś lub że byłeś
Chcialam tylko żebys wiedział skąd taka a nie inna ocena mojego komentarza
Rozwiedż się ,bo ratowac nie ma czego
A kolejnej dziewczyny poszukaj może takiej co będzie uczestniczyć w Twoich pasjach..

Komentarz doklejony:
I rozmów na niewygodne tematy nie ucinaj krótko i stanowczo ..
Taki sposób rozmowy bardzo boli ...
11548
<
#36 | Desperados dnia 05.09.2014 09:26
betrayed
Ale to się nie skończyło. Trwa. Z różną intensywnością.
Dlaczego ciągnąłem? Tak jak napisałem wcześniej. I może jeszcze na coś liczyłem, może zmotywowała mnie nowa, fajna praca. Może jej postawa. Nie wiem. Tak, mam trochę poczucie straconych dwóch lat, ale przeżyłem naprawdę kilka fajnych rzeczy. Poza tym kwestia dowodów. Bez tego nie zaczynam.
Fenix
Pewne warunki ustaliliśmy na początku, a znamy się od czasów licealnych. Wiem, że wtedy człowiek inaczej myśli. Z czasem zmienia się jego charakter, poglądy, postawa. Ale rzeczy fundamentalne ustala się na początku.
Dokładnie wiedziała z kim się wiąże. Nigdy nie grałem kogoś kim nie jestem. Albo w to wchodzisz, albo nie. Tak uważam.
Człowiek musi mieć pewien obszar prywatności, taki swój własny azyl. Sport, bo o to głównie chodzi był i jest ważnym elementem mojego życia. W wersji lajt ona też się mu poświęca. W pasji drugiej - podróżach - uczestniczyła zawsze, gdy było to możliwe. Odkąd pamiętam.
Dawałem swobodę (jak niektórzy tu sugerują zbyt dużą) i pewnej swobody oczekiwałem. Mogę nawet zaryzykować stwierdzenie, że dawałem jej więcej niż sam otrzymywałem. Qrewna była qrewsko zazdrosna przy tym, a ja nie, bo nie leży to w mojej naturze.
Tak, spora część mundurowych to mendy, ale wierz mi są wyjątki. I wcale tu nie myślę o sobie. Znam kilku takich, którzy są tak krystaliczni, że do pięt im nie dorastam. Są też i skończone kanalie. Armia, policja są takie jak społeczeństwo - to żadne odkrycie. Być może odsetek kanalii jest nieco wyższy, ale przepaści nie ma.
Anyway - nie nadużywam alkoholu, nigdy nie podniosłem ręki na kobietę, porywczy bywam, jak każdy zodiakalny Baran ;-)
Rozmowy były, wydaje mi się szczere. O banałach, jak i rzeczach istotnych i głębszych. Od niewygodnych tematów nie stronię.
Istota Twojej wypowiedzi - nie pasowało, mogła przyjść, powiedzieć i naprawdę był przebolał, ale zrozumiał i się pogodził z tym, co nastąpiło.
Poza tym już od dawna nie jestem w armii.


Wczoraj rozmawiałem z qrewną - niby błaga o wybaczenie, a bije od niej buta.
Jak ktoś tu kiedyś napisał - pycha idzie przed upadkiem.
Ale właśnie ta jej buta, pewność siebie i lekceważenie mnie są dla mnie czynnikami motywującymi. Wystarczyły 3 dni i mam już wszystko rozp... jestem od teraz krok przed nią. I to jest zadziwiające - wie, że siedzę w nowoczesnych technologiach i je rozumiem, a to lekceważy. I te rady boczniaka (podoba mi się Wasz slang ;-) - dziecka neo o zabezpieczeniu telefonu, czy komputera. Śmieję się, jak to czytam.
Nie będę wchodził w szczegóły, bo net to miejsce publiczne, ale kamień na kamieniu się nie ostanie. Plan jest tak sk..., że aż sam sobie się dziwię. O ile wcześniej zakładałem, że się z nią ułożę (szczególnie w kwestiach materialnych), o tyle teraz wiem, że łaskę ewentulnie okażę jako zwycięzca. Albo i nie - to zależy od tego jaki fason utrzyma na rozprawie.


Przy okazji technologi - padło kilka pytań na PW (opiszę to obrazowo, nie technologicznie).
1. Odzyskanie skasowanych esów:
a) zapisane na karcie sim i skasowane - część telefonów kasuje esa poprzez ustawienie na określonej pozycji w miejsce wartości x, wartość y - wtedy es staje się niewidoczny dla użytkownika, ale wciąż jest na karcie; solucja - czytnik kart mikroprocesorowych, aplikacja i zmiana z powrotem na wartość x - es staje się widoczny; koszt sprzętu ~100; natomiast są telefony, które nadpisują całego esa 0/F lub jakimiś innymi wartościami - nie do odkręcenia bez naprawdę niezłego sprzętu;
Fajne zapisane w pamięci telefonu/na karcie SD i skasowane - programy do odzysku danych, drogo, długo i efekt niepewny;

2. Kopiowanie SIM - możliwe w przypadku sim zabezpieczonych comp128 w wersji 1, czyli w praktyce gdzieś do 2001/2002, później pojawiły się kolejne wersje, na ten moment nie złamane.
Jeżeli więc Wasz zdradzacz ma ten sam numer od początku istnienia telefonii i nie zmieniał karty na nowszą, to jest szansa. Koszt sprzętu ~100, dość czasochłonne.
Mając klona ich karty dostajecie do ręki tak potężne narzędzie, że pała mięknie.
No, ale trzeba mieć świadomość, że to już chyba podchodzi pod KK. Chyba, że telefon formalnie jest na Was ;-)

3. Archiwum GG z założonych hasłem na profilu - tu wystarczy tylko wiedza i skopiowany plik archive.db, chociaż zachęcam do skopiowania całego folderu.


I taka refleksja - poczytałem więcej wątków - o kolesiu, który przepisał po zdradzie firmę na qrewnę!!!, o kolesiu którego corpo-qrewna (skąd ja to znam!) rżnęła się z preziami, wreszcie o tym, którego qrewna rżnęła się z kim popadnie.
W porównaniu do nich to ja jestem luzak Czester. Nie mam dzieci, mam zaplecze i możliwości, żeby praktycznie od zaraz stanąć na nogi. Wolny, cudowny, przed czterdziechą ;-)
7375
<
#37 | B40 dnia 05.09.2014 23:25
Kwestie tech. najbardziej mnie interesowały. Ukryty talent który pozwoliła rozwinąć moja gwiazda.

Napisałeś:

Cytat

Ale to się nie skończyło. Trwa. Z różną intensywnością.
Dlaczego ciągnąłem? Tak jak napisałem wcześniej. I może jeszcze na coś liczyłem, może zmotywowała mnie nowa, fajna praca. Może jej postawa. Nie wiem. Tak, mam trochę poczucie straconych dwóch lat, ale przeżyłem naprawdę kilka fajnych rzeczy. Poza tym kwestia dowodów. Bez tego nie zaczynam.
Fenix


Czyli wnioskuję że rozwazałeś danie szansy nie skorzystała. Dalsze kroki patrząc na powyższe jak najbardziej słuszne.

Odnośnie informowania rodziny na tym darował bym sobie. Nie na tym etapie. Myślisz że to coś zmieni przecież jej rodzina ma już obraz egocentryka i biednej myszki. Którą nie zajmował się mąż bo miał hobby. Nie zabierał na kolacje bo miał wypad na spadochrony. Tysiące powodów. Ja np zaniedbywałem dzieci (w sumie nie powinienem wg. niej w tym czasie - w ogóle ich mieć (chociaż to ja zajmowałem się nimi w 90%).

Po prostu 1000 wad 0 zalet. To że im powiesz nic nie zmieni. Odkryjesz jedynie część kart. Wystarczy poinformować że rozwodzisz się z "córunią" dlaczego zobaczą na rozprawie. Powołasz ich na świadków. Niczego nie wniosą ale wiele zobaczą. Jedno - to Twoje słowa, drugi to co usłyszą w sądzie. Mówię z autopsji. U mnie do rozprawy nie doszło ale "zaprosiłem" Panią matkę na rozprawę. No i po jeżeli masz ochotę możesz poinformować całą ich rodzinę masz do tego prawo. Szeroki uśmiech

Pamiętacie film "Niebezpieczne związki" będą się czuć jak hrabina wchodząc na jakąkolwiek rodzinną imprezę. Persona non grata
3739
<
#38 | Deleted_User dnia 05.09.2014 23:56
Pycha idzie przed upadkiem- to cytat z Biblii. Święta więc prawda.
Jednak Ty pamiętaj o tym, że prawda ta działa w dwie strony. Nie tylko gwiazda źle skończy, ale źle możesz skończyć także i Ty.
Nie dopuść do tego.
Zbierzesz to, co posiejesz- to też Biblii i też bardzo mądre zdanie.
Do czego zmierzam?
Zachłysnąłes się teraz, wypinasz klatę i wydaje Ci się, że świat zamieciesz dookoła własnym ogonem.
Spokojnie, bo pośpiech jest wskazany przyłapaniu pcheł.
Nie lekceważ przeciwnika, bo gdy Ty będziesz jazgotał głośno i szeroko, ktoś inny będzie w tym czasie działał cicho, ale metodycznie i nagle okaże Cię, że boczniak- dziecko neo oraz jego doopa, czyli Twoja jeszcze żona przerobią Cię na szaro.
Njalepszym dowodem na to, że działasz chaotycznie jest to, że masz zamiar pójść do rodziców boginki, pięknej nimfy leśnej i nagadać im o ich córce.
Nie wiem po co miałabyś robić coś takiego i jaką to niby miałabyś miec z tego korzyść dla siebie? Co Ciebie obchodzą jej rodzice?
Ty rób swoje w milczeniu i działaj spokojnie i metodycznie.
Nie wyobrażaj sobie, że ktoś jest tak głupi, jak Ty jesteś mądry. Bywały bowiem i takie przypadki, gdy ktoś rozwodził się mając dowody winy swojego męża/żony i wychodził z sądu, jako winny.
Musisz być cwany, ale nie chełpliwy, a także bardzo wyważony w swoich działaniach, bo życie potrafi być bardzo przekorne.
4498
<
#39 | rekonstrukcja dnia 06.09.2014 01:38
Dokładnie, tak jak pisze Mono. Rozwody na pstrym koniu jeżdżą , a decyzje sądowe niejednego wprawiły już w osłupienie. Pochwal nam się , jak już skończysz.
10394
<
#40 | andy74 dnia 06.09.2014 08:40
Zgadzam się z Mono.
Może Ty uważasz, że wszystkie rozumy pozjadałeś ale uważaj.
Popełniasz błędy.
Nie wiesz czy powiedzieć rodzicom. Po co sobie tym głowę zawracasz teraz?
Żyłeś 2 lata po zdradzie z nią! Kolejny błąd!
Teraz po 2 latach szukasz dowodów?
W sądzie co powiesz? Że masz dowody z przed 2 lat?
Ona powie że się wtedy zapomniała Ty przebaczyłeś i teraz nie rozumie twojej postawy. Bo od 2 lat jest czysta jak łza!. I co?
Może Cię nadal zdradza? tego nie napisałeś.
Sąd może powiedzieć że jej wybaczyłeś skoro żyliście dalej. Zakładam że chcesz rozwód z orzekaniem o winie.
Niby wszystko wiesz a tak naprawdę nic nie wiesz.
To nie działa jak na amerykańskich filmach!
Poza tym nie jestem pewny ale takie śmieszne dowody odzyskane po 2 latach przez Ciebie!!! a nie przez fachowca z papierami można sobie w buty wsadzić!. Tak powiesz w sądzie że kupiłeś kompa za 100zł i coś tam pomanipulowałeś i masz AUTENTYCZNE sms?? Chłopie obudź się.
Wydaje mi się, że nie jesteś taki mądry i ona Cię rozjedzie w sądzie. W sensie ośmieszenia.
Przecież wie z kim ma do czynienia i weźmie sobie dobrego adwokata.
Nie macie dzieci i będzie chciała Cię wydoić jak krówkę!.
Potem zachoruje i złoży pozew o wyrównanie poziomu życia.
Oj ja tego nie widzę.
Takie sprawy załatwia się na bieżąco.
Nie jestem adwokatem ale mam z sądami do czynienia i życzę Ci dobrze.
Jednak powinieneś iść do adwokata (fachowca) i on powinien to co masz ocenić! nie TY!
Uważam że z sprawa może się ciągnąć latami (to jest Polska) a na końcu trzeba się modlić o wyrok.
Powodzenia.

Komentarz doklejony:
I jeszcze jedno.
Macie wspólność majątkową?
Bo jak nie to może dogadaj się z nią i rozejdźcie się za porozumieniem. Wyjedź i realizuj swoje pasje.
Ale pewnie macie wspólność majątkową i ona chce z tego skorzystać!!
Nie nam oceniać jakie i w jaki sposób zdobyte dowody przybliżą Cię do zwycięstwa. Tylko adwokat!.
Bijesz po oczach pychą, arogancją i pewnością siebie. Może posyp głowę popiołem i zacznij myśleć. Nie technicznie ale rozsądnie, życiowo.
Postaw się na jaj miejscu weź kartkę papieru i napisz co byś zrobił.
11548
<
#41 | Desperados dnia 06.09.2014 10:17
To trwa. Jasne? I na to są dowody już dowody. Archiwum sprzed 2, czy 4 lat były tylko impulsem. Clear? Motywacją do działania dla mnie.
Faktem pokazującym, że łże w żywe oczy.
Ona jest jak w amoku. Nie chce, albo nie może się z tego wyrwać.
Do tego doszły fakty z jeszcze dalszej przesłości, które najpierw powiązałem do kupy, a później zdobyłem dowody na ich potwierdzenie.
To notoryczny proceder.
Tak, jestem człowiekiem o wysokiej samoocenie i pewnym siebie.
A co mam napisać, skoro tak jest?
Wierzcie natomiast, że działam metodycznie i skutecznie. Oglądaliście "Teorię chaosu"?

Co do teściów to nie wiedziałem, po prostu. Dlatego zapytałem.
OK, nie ma dla mnie takiego tematu.

Nie, nie mamy rozdzielności.

Jak już będą solidne podstawy, to zaproponuję qrewnie ciche i polubowne rozwiązanie, oczywiście bez odkrywania kart.


Dobra, teraz cisza w eterze, bo nie wiadomo, kto to czyta.
3739
<
#42 | Deleted_User dnia 06.09.2014 10:56
Rzadko kto, ze zdradzonych, ma tak jasno sprecyzowaną strategię działania, jak Ty. Pewnie to trochę zasługa czasu. Na miejsce emocji weszła zimna kalkulacja.
Wiesz, co robić. Więc działaj. Fajnie, że napisałeś, bo dostałeś trochę porad. Weź je pod uwagę.
I działaj.
I, oczywiście, podziel się z nami finałem.
I zacznij spokojne życie w nowej, lepszej rzeczywistości.
Powodzenia.
11548
<
#43 | Desperados dnia 06.09.2014 11:43
Dzienx!

Jeszcze dwie rzeczy chciałem napisać.
Nigdy, ale to przenigdy nie lekceważę przeciwnika (czy wroga w innych doktrynach). Tego uczyłem (i nauczyłem) się przez dobre 10 lat.
I znana jest mi stara maksyma, że do sądu idzie się po wyrok, a nie po sprawiedliwość.

Miłego dnia!

Komentarz doklejony:
Aaaa, przypomniało mi się coś, co jest kompletnie nielogiczne.
Może jakieś pomysły?

Mamy w domu stacjonarny, VoIP przedpłacony u jakiegoś tam operatora. Aparat jest bezprzewodowy, dość specyficzny model (to istotne!). Jak wyczerpie się limit to po prostu doładowuję. Nie wnikam w biling, chociaż jest on dostępne on-line.
Raz, jakiś rok temu, coś za szybko się skończyły środki.
Zerkam w biling za ostatni rok, czy dwa, tak na szybko. Zastanowiły mnie 2, czy 3 numery (połączenia wychodzące). Normalne, stacjonarne z naszej strefy numeracyjnej. Wrzucam do wuja google'a a tam "Panie na telefon".
WTF!?
1. Nie ma technicznej możliwości, żeby ktoś się podpiął pod numer, czy aparat.
2. Napewno nie ja dzwoniłem (albo mam schizofrenię).
Jedyne, co mi przyszło do głowy, to to, że qrewna dzwoniła, czy ma przyjść do pracy!?, albo jest crypto.
Wtedy to były pomysły absurdalne, ale teraz mnie już nic nie zdziwi.
3739
<
#44 | Deleted_User dnia 06.09.2014 21:07
Te "2 czy 3" numery dotyczą (wszystkie) pań na telefon?
Pytam, bo gdyby dotyczyło to jednego tylko, można byłoby przypuszczać, że w ciągu tego roku/dwóch, zmienił się abonent. Zbieżność za duża, jeśli dotyczyło to wielokrotności...
A tak btw, mieliśmy już na portalu zdradzacza, co to uprawiał przez dłuższy czas kamuflaż, jeśli chodzi o orientację seksualną Z przymrużeniem oka
3739
<
#45 | Deleted_User dnia 06.09.2014 21:44
To dobrze, że nie masz zamiaru lekceważyć przeciwnika- oby nie była to tylko teoria.
Musisz mieć dobrego prawnika, bo to podstawa, a dobry prawnik, to taki, który załatwi Twoją sprawę po Twojej myśli i nie usłyszysz od niego, że czegoś nie da się zrobić. Ja nauczyłam się tego i zapamiętałam po lekturze wątku Piotra, który czasem tu sobie pisze.
Te telefony rzeczywiście są podejrzane- na pewno nie masz schizofrenii- jesteś za przytomny i nawet cienia zapędów paranoidalnych nie da się u Ciebie wyczuć, a co dopiero schizofrenii. Jesteś najnormalniejszym pod słońcem facetem.
Puśc z torbami to kurwi..szcze i ja zyczę Ci, by wszystko potoczyło się na Twoją korzyść. Bardzo Cię polubiłam, ale to nie żaden podryw- jestem od Ciebie starsza o jakąs dekadę.
Wszystkiego dobrego.
10394
<
#46 | andy74 dnia 07.09.2014 10:01
W końcu wiemy, że to trwa nadal. Mamy jasność!
Bo już myślałem, że idziesz na wojnę bez karabinu.
Ten telefon to 3 opcje:
1. może być do koleżanki która tak zarabia na życie.
2. Lubi dziewczynki
3.Sama tak zarabia na życie- w co wątpię bo piszesz że niczego jej nie brakowało.
Swoją drogą to niezłą kurw.... trafiłeś.
Witaj w klubie.
Mono pisze dobrze jeśli chodzi o adwokata. Unikaj siuśków młodych. Zadawaj konkretne pytania co potrzebują żebyś osiągnął cel!
Pozbieraj co się da, i może pomyśl o pomocy detektywa. To profesjonaliści i mają sprzęt.
Nie wiem tylko czy opcja dogadania się jest właściwa.
Wyciągasz działo, strzelasz i piętnujesz kurwis...o na całe życie.
Za tyle krzywd należy się jej.
Wszystko co ona mówi to kłamstwo!!! Wierz tylko w to co widzisz i sam ustalisz!!!. To ważne żeby Ci kitów nie wciskała. Nie przejmuj się tym co ona mówi innym ludziom, rodzinie, nawet za cenę swojej reputacji- MILCZ!. Później to sprostujesz.
I jeszcze jedno
Potrzebujesz kogoś obcego może przyjaciel albo ktoś z rodziny, żeby potwierdzał słuszność twoich posunięć. Ludzie w takim stanie jak Ty (ja z resztą też) nie myślą konstruktywnie i popełniają błędy.
Konkretny z Ciebie gość. Podoba mi się takie podejście.
Życzę powodzenia i napisz jak już coś będzie więcej wiadomo.
11548
<
#47 | Desperados dnia 07.09.2014 10:28
jakichWiele
Tak, to telefony do Pań.
Niemożliwe, żeby to były połączenia innego abonenta. Ten numer kupiłem dawno temu.
Mono
Spokojnie, mam zaufaną Panią adwokat.
Cieszę się, że nie mam schizofrenii.
Co do podrywu - ja już nie rokuję - z całą pewnością to było mije pierwsze i ostatnie małżeństwo. Poza tym na pewno opuszczę RP na stałe. Chociaż gdyby się trafiła ładna drobna długowłosa brunetka po przejściach, takim, jak ja, to kto wie. Samodzielna. i bez potomstwa, to tym bardziej kto wie ;-)
Andy
O detektywie myślałem i wymyśliłem.

Pomyślałem jeszcze, że któryś boczniak. zamarzył o dwóch pannach w łóżku więc ona postanowiła mu zrobić niespodziankę.
Mniam :-)

Komentarz doklejony:
Aha andy - z tymi kumplami to różnie bywa, ale z jednym rozmawiałem, który też jest po przejściach. Jego panna, matka dwójki dzieci pewnego dnia oświadczyła, że się odmładza. Historia jakich wiele. Ale najlepsze jest to, że też dzielił się rewelacjami z kumplem. Czasem razem pili i ten informował tamtego o kolejnych posunięciach. A tamten sprzedawał to odmłodzonej, bo był jednym z nowych posuwaczy.
Anyway - jak powiedziałem to temu kumplowi, który trochę ją zna, to najpierw stwierdził, że mnie ****ało.
Na koniec refleksyjnie stwierdził, że wszystkie je ****ało.
A na koniec zapytał: "A obiad na stole to Ty chociaż miałeś codziennie? Bo co do Ciebie nie wpadłem, to ona odj... pazurki na glanz... ;-)"
9937
<
#48 | Ramirez dnia 07.09.2014 16:11
Desperados, mówisz, że VOIP telefony do pań były od dwóch lat - czyli w czasie, gdy wybaczyłeś po zdradzie i żona z trudem odbudowywała Wasz związek i zaufanie które systematycznie niszczyłeś biegając po agencjach, odkryła, że w tym czasie są bilingi męża do pań lekkich obyczajów, więc postanowiła złożyć pozew o rozwód z winy męża... ;-)

Jaką masz pewność, że ona nie wie co jest w tych bilingach, a o te wykonane telefony sam nie zostaniesz oskarżony, jako niecny użytkownik tego, co w małżeństwie być nie powinno, czyli o korzystanie w chwilach wolnych z "personelu zastępczego"?

Żona miała aż dwa lata, by budować Twoją winę i uczynić Cię współwinnego. Potem sądowy nakaz udostępnienia Twoich bilingów - a tam nie tylko telefony na VOIP do agencji, ale może mogła skorzystać i z innych źródeł, do których ma dostęp - z Twojej komórki, czy do portali randkowych, wrzucając Twoje foty i umawiając się na seks. Możesz się zdziwić, jak przebogatą masz już kartotekę i opinię ****rza. :szoook

Tego nie brałeś pod uwagę?
10031
<
#49 | naiwnakochanka dnia 07.09.2014 20:57
No własnie
11548
<
#50 | Desperados dnia 08.09.2014 09:48
Podoba mi się Twoja teoria Ramirez. Ma to sens.
Oczywiście fabrykowania dowodów i krzywoprzysięstwa nie wykluczam.
I tak naprawdę na tym etapie nie jestem w stanie się przed tym uchronić. Mogę tylko utrudniać życie przeciwnikowi, czyli przede wszystkim kwestie ekonomiczne.
Na pewno dostępu do mojego telefonu i komputera nie miała.
7375
<
#51 | B40 dnia 08.09.2014 19:40
Desperados to co napisałeś i to co opisał Ramirez wysoce prawdopodobne. Na moje oko ona przygotowuje się do walki.

Dwa lata nic w sumie się nie zmieniło z jej strony? Wiesz większość zdrajców (tych którzy naprawdę starają się o odbudowę) zachowuje się zupełnie inaczej:

1. zrywają kontakty z współzdrajcami,
2. każdego dnia pokazują że dokonali złego wyboru,
3. z pokorą znoszą nasze humory, częste żarty lub upodlenie bo i tak bywa (oczywiście do czasu)

U Ciebie nie ma niczego z tego co wymieniłem powyżej. Gwiazda idzie w zaparte bo nic się nie stało. Łajdaczy się dalej bo mąż łyknął bajeczki jak małpa kit.

Można się domyślić że nie masz powiedzmy problemów finansowych. Proponował bym detektywa. Nie aby coś jeszcze udowadniać ale aby uwiarygodnić to co masz. Jeżeli w opcji zamieszkanie podałeś prawdziwe dane mogę Tobie polecić gościa z GD. Papugę też mam niezłego chyba że masz komu zaufać (papudze nie powinno się ufać - tak abstra****ąć - im chodzi o kasę tylko i wyłącznie).

Wspominałeś odnośnie powiedzenia rodzinie. Brachu już nic nie musisz mówić. Ot takie spostrzeżenie. Mąż podejrzewał córunie o zdradę ona niewinna i w odwecie zaczął szlajać się z paniami z agencji. Więc biedna myszka po prostu nie ma wyjścia. Pisałeś że łajza jej podpowiada i doradza. Jak myślisz telefony do pań na telefon to jej pomysł czy jego?

Stary nie zapominaj że największym błędem jest niedocenianie przeciwnika.
3739
<
#52 | Deleted_User dnia 08.09.2014 19:59
Nie chce być tutaj adwokatem diabła, ale wiesz kiedy ja dzwoniłam do takich pań z agencji? Kiedy znalazłam u mojego Kochania kartkę z takimi numerami, wraz z jakimiś zaszyfrowanymi danymi; gwiazdkami, kółeczkami itp.
Czy ty aby na pewno wszystko nam mówisz?....
Jeśli by dziś zapytać mojego pana, kto był winien rozpadu naszego związku, to zgadnij co by on powiedział? Uśmiech
Twoje historia bardzo mnie ujęła, tylko od czego się zaczęła?
Wyczulona jestem na takie "niuansiki", bo pomijając szczególy, tracimy właściwy watek.
Wspomniałeś mimochodem w swoim poście, że Ty miałeś do żony zaufanie bezgraniczne, ona do Ciebie trochę mniej..
Potrafisz wyjaśnić, skąd to się wzięło?.
7375
<
#53 | B40 dnia 08.09.2014 22:08
Berbell ja też mialem bezgraniczne zaufanie chociaż żony nie zdradził em nigdy i wiesz razem z teściową wiecznie wmawiali mi kochanki. Kiedyś w sumie wielokrotnie na forum było o tym zdrajcy mierzą swoją miarą.
11548
<
#54 | Desperados dnia 09.09.2014 07:08
Propozycja Ramireza jest naprawdę niezła. Myślę, że ten scenariusz można uznać za prawdopodobny i przygotować się na niego.

Czy widziałem poprawę? Nie. Nie czułem się przez ten czas, jak najważniejszy facet w jej życiu. Tak, jak kiedyś.
Z punktu widzenia dawania szansy jest to więc czas stracony.
Chociaż tak naprawdę ja nigdy nie mówiłem, że daję jakąkolwiek szansę.
Czy stoję dobrze finansowo? ŹLe nie jest, ale nie ma co ukrywać, że bywało lepiej. Co do papugi to mam, o detektywie jeszcze nie myślałem.

Agencja? Bez jaj! Za bardzo dbam o swoje zdrowie. Poza tym jestem człowiekiem praktycznym - po co mam płacić za coś

Komentarz doklejony:
co mogłem mieć za free. Po wątku na cafe napisało tyle panien, że móg£bym posuwać naprawdę długo. Z pewnością większość to były desperatki, ale z pewnością fikołki by były.
Żeby być uczciwym napisało też kilka normalnych, w tym ze trzy, które zdradziły mężów charakterolpgicznie podobnych do mnie i rozłożyły na części pierwsze zdradę. Amok to chyba najlepsze słowo. Jedna stwierdziła, że tak jej rozum odebrało, że pukała się bez gumki. Z kolesiem, który miał, jak na mój ogląd słabą reputację. Jak póź
niej, z perspektywy na to spojrzała, to nie mogła w to uwierzyć.

Usunąłem dubla - Betrayed40
9850
<
#55 | lagos dnia 09.09.2014 08:54
Desperados
Kreujesz tu obraz wyluzowanego goscia, jednoczesnie mocno stapajacego po ziemi. Wlasciwie nie za bardzo potrzebujesz pomocy, bo qurewne masz juz rozpracowana. Jakos tylko nie pasuje mi w tym ten dwuletni poslizg. Zvtego co piszesz, to zona byla butna i nie za bardzo chciala sie kajac, Ty niby dawalas szanse, ale nie dawales, czyli zyliscie tak obok siebie z jakis dziwnych powodow nie konczac tego. Konkluzja, ze przy takiej postawie cisgnela romans nasuwala sie sama, ale Ty trwales... I jeszcze stado napalonych kobiet do Ciebie pisze, tak ze moglbys posuwac az milo, ale Ty jak rozumiem pozostajesz wierny. Sorry ale to wszystko brzmi jak opwiesc nastolatka ktory chce sie przedstawic na wiekszego hojraka niz jest, albo ukrywa jakas czesc historii. Albo masz problemy z emocjonalnym ogarnieciem calosci, albo nie jest tak do konca, ze tylko zona jest czarnym charakterem. Jasne jest, zevTwoja opwiesc jest subiektywna, kazdy pisze zvwlasnego punktu widzenia, ale wydaje mi sie, ze Ty do datkowo to jeszcze podkrecasz, swiadomie lub nie.
11548
<
#56 | Desperados dnia 09.09.2014 09:31
Wyjaśniłem dlaczego to tyle trwało i dlaczego ponownie podjąłem temat.

Co do cafe - załóż na pałę taki temat, to zobaczysz, ile maili dostaniesz, w stylu "jaka ta Twoja żona niewdzięczna, ja bym była inna...". Też byłem zdziwiony. Na żaden tego typu nie odpowiedziałem i wciąż jestem czysty.

Barbell - nie wiem skąd się to wzięło. To jej cecha charakteru. Może po części również fakt, że w sumie kobiety trochę do mnie lgnęły, mimo, że nie jestem typem modela, gogusia, czy adonisa. Nie wiem. Tak po prostu było. A ja naprawdę nie dawałem kobietom absolutnie żadnych sygnałów, ani nie odpowiadałem na nie. Nawet kumple mi czasem zwracali uwagę, że "mógłbym być czasem trochę milszy, bo one tylko chcą poflirtować...". Ale ja nie czułem takiej potrzeby, owszem zwracam uwagę na ładne kobiety, ale to wynika z mojego poczucia estetyki.
Żeby było jasne - po męsku - żona jest jedyną kobietą, którą miałem w łóżku. Fakty są przedstawione rzetelnie, moje oceny siłą rzeczy subiektywne.
Jestem anonimowy i mogę pozwolić sobie na szczerość. Poza tym przedstawiam sytuację obiektywnie po to, żeby ewentualne oceny i spostrzeżenia były trafne.
Wierz mi, że nie traciłbym czasu na jakieś pseudopsychologiczne bajanie. Mam bardziej ekscytujące zajęcia.
4498
<
#57 | rekonstrukcja dnia 09.09.2014 10:45
Hmm...wszystko masz ogarnięte, decyzja o rozwodzie podjęta, adwokata i środki finansowe na niego posiadasz, dowody zdrady masz, kobiet możesz mieć na pęczki jeśli najdzie Cię ochota, o dzieci walczyć nie musisz, nie jesteś sponiewierany psychicznie , samoocena wysoka... to w czym właściwie rzecz?

Dlaczego się do nas zwróciłeś ? Sam napisałeś , że masz bardziej ekscytujące zajęcia.
11548
<
#58 | Desperados dnia 09.09.2014 11:24
Żeby zerknęli na to fachowcy, którzy mają to już za sobą. Ktoś poza mną.

Z ekscytacją nie chodziło, o to, że tracę tu czas, tylko o to, że zamiast tu konfabulować, mógłbym robić co innego. Jak argument na zarzut, że coś koloryzuję swoją historię.
4498
<
#59 | rekonstrukcja dnia 09.09.2014 12:06
Z całym szacunkiem... fachowców od rozwodu znajdziesz w kancelarii adwokackiej. Chyba , że o innych fachowców chodziło Z przymrużeniem oka .



Desperados , przecież nie na konsultację tu się zgłosiłeś.
11548
<
#60 | Desperados dnia 09.09.2014 15:15
Wy jesteście fachowcami i mogę się założyć, że detektywi i papugi szukają tu inspiracji.
Chociaż z całą pewnością do sądu trzeba iść z adwokatem. To akurat nie ulega frekwencji, ale z przyczyn czysto technicznych.

Nie wiem czego dokładnie oczekiwałem.
Ale wiem co otrzymałem - pogodziłem się z tym, że nie mam już żony i to pewnie od dawna. Naprawdę się z tym pogodziłem. To chyba najważniejsze w tym wszystkim.
Dziękuję Wam!
3739
<
#61 | Deleted_User dnia 09.09.2014 17:39
Fajny gość z Ciebie ( mam nadzieję, że się nie obruszyłeś na ten kolokwializm)...
Róże osoby, w różny sposób, próbują Cię wziąć, tutaj, "pod włos" (nie rozumiem, w jakim celu), ale Ty się nie dajesz.
W sposób grzeczny, konsekwentny, logiczny, odpowiadasz...
Wiemy tyle o Tobie, ile i, w jaki sposób, nam to przekazujesz i, na tej podstawie, budujemy opinię. Pozostaje mi ufać, że się w opinii nie mylę.
Głupia ta Twoja baba; odpuściła taki "skarb"...
Z przymrużeniem oka
11548
<
#62 | Desperados dnia 10.09.2014 23:26
Ależ Avenious podsycasz tylko próżność mą.

Krytyczne głosy też się przydają - pozwalają spojrzeć na siebie nieco obiektywniej.
3739
<
#63 | Deleted_User dnia 11.09.2014 00:02
Dlatego, żebyś nie był zbyt próżny, "wzięłam Cię" w cudzysłów...
Ale Twa próżność nie pozwoliła Ci tego dostrzec...Uśmiech
:kapitulacja
10607
<
#64 | Advokat_D dnia 16.09.2014 01:52
Tyle tych rad jest, że nie chciało mi się wszystkiego czytać...
Ale dostrzegłem takie wpisy: "wojna", "najpierw muszę zgromadzić dowody", "przecież nie pójdę z niczym do sądu" itp...
Co to za wojna? na wojnę jeszcze zdążysz, jest już za miedzą...
Właściwie czego ty chcesz? rozwodu z jej winy? czy po prostu się z nią rozstać? Chcesz ja upokorzyć? zniszczyć? wdeptać w ziemię? zemścić się? Chcesz postawić na jej głowie swoja stopę i oznajmić: ZWYCIĘŻYŁEM? Co to za zwycięstwo? W tej wojnie nie ma zwycięzców, oboje będziecie przegranymi, chodzi tylko o to by złagodzić rozmiary klęski.
Targa tobą chęć zemsty - nienawiść to złe uczucie, jak robal niszczy nasze dusze. Daruj sobie. Zamiast tu wypisywać, po prostu złóż pozew o rozwód, jeśli tak bardzo ci na kasie nie zależy złóż pozew bez orzekania o winie, zatrudnij adwokata i daj mu wszystkie swoje dowody (sobie zachowaj kopie - na wszelki wypadek) i gdyby fikała w sądzie adwokat będzie mógł je wykorzystać. Zaproponuj jej podział majątku - sprawa rozwodowa majątek nie podzieli, trzeba albo się dogadać i zapisać podział przez notariusza albo założyć osobną sprawę sadową. Rozprawy o podział majątku są najgorsze.
jednym słowem odrzuć zemstę i nienawiść, po prostu się rozejdź i tyle
11548
<
#65 | Desperados dnia 10.10.2014 07:37
Równowaga odzyskana, sianko zabezpieczone, w nowej pracy super.

Advokat - tak, jestem mściwy w stosunku do ludzi, którzy wyrządzili mi krzywdę.
6529
<
#66 | wolfie dnia 10.10.2014 15:33
No to super, a jak sprawy rozwodowe i dowodowe?
11548
<
#67 | Desperados dnia 14.10.2014 12:12
Kwity się zbierają.
Wczoraj spotkałem się z jednym z posuwaczy qurewny (to wspólny znajomy, a raczej jej, a mój przyklejany). Dla sportu. Taki dwulicowy s****l - niby kościelny - pielgrzymki, oazy, misje, a w weekendy trzepie co popadnie (już to wiarołomnej powinno dać do myślenia, że coś może od niego złapać). No, ale skoro motylki są ważniejsze :-)
Zapytałem go wprost, co robili wtedy i wtedy - oczywiście niczego się nie dowiedziałem, ale reakcja gościa bezcenna. Hehe.
Wyobraźcie sobie, że mnie straszył, że jak go ruszę, to pożałuję. Ehh, ludzie to mają to ego wybujałe.


Anyway - zauważyłem, że bardzo, ale to bardzo krytycznie zacząłem oceniać kobiety w ogóle. I stałem się jeszcze większym cynikiem, niż byłem nim przed zdradą.
A mam kontakt z wieloma kobietami, bo pracuję teraz w bardzo sfeminizowanym środowisku. Pełen przekrój społeczny i wiekowy.
I wiecie co?! K..., ani jednej normalnej. Nie wiem, czy to ja stałem się aż tak krytyczny, czy jak.
1. Królewny z muchami w nosie - przerost formy nad treścią i oczekiwanie na królewicza.
2. Niedopchnięte mężatki z mnóstwem kompleksów.
3. Matki-Polki.
4. Singielki "spalające się w pracy".
5. Dzikie - stare panny z naprawdę odpychającymi już nawykami (a wcale nie stare bo w granicach 30-40 lat).
6. Starsze mężatki łapiące ostatki wiosny.
Ani jednej z która można neutralnie, normalnie, bez podtekstów porozmawiać.
No, może jedna.

Takie moje spostrzeżenia na temat kobiet (mocno uogólnione, ale obrazujące trend):
- kasa - tylko to się liczy, chyba trzeba zacząć jeździć komunikacją zbiorową, żeby oddzielić ziarno od plew;
- paradoksalnie im bardziej beznadziejnie je potraktujesz, tym bardziej będą lgnęły;
- nie ma znaczenia prawdziwa wartość człowieka, tylko to, co im wklepiesz do łba, mogą być totalne farmazony.


Czy moja poprzeczka jest tak wysoko, czy świat się tak zmienił i nie ma już fajnych, ciepłych kobiet?
Czy może te fajne i ciepłe są właśnie takie, żeby nadrobić niedoskonałości fizyczne? I nie są dostrzegane, bo nie oszukujmy się - facet to wzrokowiec.
3739
<
#68 | Deleted_User dnia 14.10.2014 12:43
To samo myślę o facetach. Gdzie są ci normalni?!
Rozglądam się, rozglądam i ... ni ma! :niemoc
:rozpacz
11548
<
#69 | Desperados dnia 14.10.2014 12:51
Dawaj do Trójmiasta Avenious!
Zrobimy taką libację, że taksiarze będą to sobie opowiadali jako legendę miejską.
6194
<
#70 | rannarosa dnia 14.10.2014 12:57
Z przekory odpowiem ... a może te normalne, nie chcą już faceta, może tak dostały po doopie, że już im ten miodek nie pachnie. Jestem na tym potralu czwarty rok, zaglądam własciwie cały czas, mało się udzielam. Fakt pozbierałam się, kiedyś byłam otwarta, ufna i pełna wiary. Dziś jestem pewna siebie i swoich decyzji - jestem sama z wyboru, dla potencjalnego faceta jestem wredna i pewna siebie, wszyscy którzy kręcili się wokół odpuścili Z przymrużeniem oka A ja dzisiaj mogę powiedzieć, że się boję związków ! Może i tęsknię za bliskością, za wspólnymi miłymi chwilami, ale strach przed zranieniem jest silniejszy. Dlatego jestem odpychająca, a może właśnie stawiam poprzeczkę tak wysoko, ze nikt nie doskoczy ... Dzisiaj liczę się ja, umiem doceniać siebie, realnie patrzeć na "obietnice", dokonać bilansu zysków i strat. Na dzisiaj zyski z bycia samotną są wieksze i dobrze mi w tym stanie. Można to wyrazić w rózny sposób, mogę powiedzieć, że nie ma fajnych facetów, że same łajzy, ale to nie prawda Uśmiech Są - tylko ja na dzień dzisiejszy nie jestem zainteresowana. Może u Ciebie jest podobnie, może jeszcze nie jesteś gotowy na nowy związek ?
11548
<
#71 | Desperados dnia 14.10.2014 13:15
Rannarosa - mocne, konkretne słowa! Podoba mi się to, co piszesz.
Ale ja naprawdę lubię kobiety. Jestem wobec nich krytycznie nastawiony, ale darzę je sympatią.
O związku nie myślę, ani nie mam na niego ciśnienia, co nie znaczy, że bym sobie czasem nie porozmawiał z jakąś ładną, rozgarniętą panną. Tak całkiem normalnie.
Zresztą trzeba zdefiniować związek, bo teraz to ja widzę tylko taki układ, że dwoje niezależnych, dorosłych, pewnych siebie i swoich wartości ludzi spotyka się ze sobą po to, żeby było miło. Niekoniecznie musi się to wiązać ze stałym mieszkaniem ze sobą. Chyba nawet wykluczam taką opcję.
3739
<
#72 | Deleted_User dnia 14.10.2014 13:22
I, właśnie, rannarosa, nie wiem, jak to jest.
Czy, najpierw, ma być chęć, by pojawił się ON?
Czy, najpierw, ma być ON, by pojawiła się chęć? Z przymrużeniem oka

***
Desperados, z przyjemnością...
Obyś nie żałował! Pokazuje język
11548
<
#73 | Desperados dnia 14.10.2014 13:37
To musi być w tym samym momencie - ONA, ON i chemia.

Chyba miało być "Obyś nie żartował!"?
3739
<
#74 | Deleted_User dnia 14.10.2014 13:47
Nigdy nie lubiłam chemii; wolałam biologię...Z przymrużeniem oka

Nie! Liczyłam, że się domyślisz:
Obyś nie żałował...że muszę odjeżdżać... Fajne

Ps. Zaraz nas stąd wyrzucą.Szeroki uśmiech
11548
<
#75 | Desperados dnia 14.10.2014 14:11
A ja może nie przepadałem, ale się przyzwyczaiłem, bo miałem chemiczkę w domu. Dlatego byłem taki zamotany tą chemią.

Ups! Percepcja jednak nie ta :/ nastąpiła eliminacja poprzez samoskreślenie.

Eee? Trochę luzu trzeba wnieść.

Komentarz doklejony:
A ja może nie przepadałem, ale się przyzwyczaiłem, bo miałem chemiczkę w domu. Dlatego byłem taki zamotany tą chemią.

Ups! Percepcja jednak nie ta :/ nastąpiła eliminacja poprzez samoskreślenie.

Eee? Trochę luzu trzeba wnieść.
3739
<
#76 | Deleted_User dnia 14.10.2014 14:47
Otóż to! Trochę luzu!
A wiesz, że nadmiar chemii zabija? Z przymrużeniem oka
11548
<
#77 | Desperados dnia 14.10.2014 15:16
Jeżeli pochodzi ona od WIERRRRNYCH drobnych brunetek, to mogę umierać codziennie.
10575
<
#78 | EwaAnna dnia 14.10.2014 15:18
no i bosko Uśmiech
9314
<
#79 | zatracony dnia 14.10.2014 19:28
Desperados
Szacun że masz "jaja".Niektórzy tutaj siedzą ze swoimi qurewnami,wybaczaja itp.a trzesą sie jak trusia czy znów rogów nie mają.Szeroki uśmiech
Powiedz mi co Twoja qurewna porabia?Dzwoni,pisze?Co ogólnie robi?
Moja nękała mnie przez rok abym wybaczył qurestwo ale...tez "jaja" posiadam :tak_trzymaj

Pozdro i szacun raz jeszcze.
11548
<
#80 | Desperados dnia 15.10.2014 07:30
Przede wszystkim u qurewny nie wyczuwam żadnej skruchy. Dużo gada, ale nie idą za tym czyny. Deklaruje poprawę i wytrzymuje w postanowieniu góra tydzień. Oczekuje, że po tym tygpdniu ja stwierdzę "Ok, odkupiła$ winy.". No a ja się temu przyglądam...
4498
<
#81 | rekonstrukcja dnia 15.10.2014 07:54
... czyli pan Desperados nadal ciężko żonaty. Ale chyba zaczyna się uważnie rozglądać za plasterkiem na rany Szeroki uśmiech . A potem : http://www.youtube.com/watch?v=ozy5fr...zy5frCoVTg
11548
<
#82 | Desperados dnia 23.10.2014 09:42
No i bingo! Opłacało się czekać...
Nie wiem, czy Wy też tak macie, ale ja wyczuwam po tym co się stało każdy fałsz i zdradę. Gdy biegam /a biegam codziennie/ i widzę spacerujące z psami sąsiadki bliższe i dalsze, to od razu wiem, która nawija z boczniakiem. Jak facet stoi na awaryjnych kilkaset metrów od domu i uroczo nawija - od razu wiadomo o co kaman :-)
Anyway - wczoraj, nie zaglądając do środków technicznych wyczułem, że coś się kroi. Może mnie trochę poniosło, ale siłą zdobyłem telefon.
Samsung Duos z drugim, lewym numerem.
A tam piękne eski od jej obecngo szefa - dyrektora salonu samochodowego w którym pracuje od 3 miesięcy... oczywiście zapisany pod inną nazwą - nazwiskiem szefa wszystkich szefów.
Mniam! W sumie ciacho, sam bym go puknął, gdybym był gejem :-)
No i znowu te tłumaczenia z rykiem, że natręt, że kocha tylko mnie, bla, bla, blaaaaa /paw/
Tak, uznałem, że Bóg chcił, żebym się dowiedział.
Szukam teraz kontaktu do jego żony. A co, niech też wie!
4498
<
#83 | rekonstrukcja dnia 23.10.2014 10:20
Uuuuu, uważaj Desperados, bo zdrada uczyniła spustoszenia, patrzysz na ludzi w jej kontekście. Generalnie przez pewien czas każdy tak miał, że gdzie nie spojrzał tam widział kochanków płci obojga. Podobne zjawisko można zaobserwować jak para jest w ciąży, nagle im się wydaje, że ilość spotykanych kobiet z brzuszkiem wzrosła kilkukrotnie. Ale to złudzenie optyczne Z przymrużeniem oka mija, wraz z rozwiązaniem. Potem się wydaje, że zwielokrotniła się ilość ludzi z niemowlakami. Itd, itd.

Także jeśli za kilka lat nadal będziesz "widział" , to lepiej zgłoś się do lekarza ( oczywiście nie piszę o okuliście Szeroki uśmiech ).

Troszkę mnie zaniepokoiło Twoje ostatnie zdanie. Niefrasobliwość, czy zemsta ? Uważaj, bo to nie są ani żarty, ani ring wolny. Pamiętaj, że informację o zdradzie powinno się przekazywać z wyczuciem.
7063
<
#84 | ed65 dnia 23.10.2014 11:54
Dzień dobry, witam wszystkich serdecznie
I życzę miłego dnia

Desperados, był taki moment, że jak widziałem jakąś parę przed urzędem stanu cywilnego lub przed kościołem, to się zastanawiałem, które z nich okaże się mordercą.

No cóż, intuicja Ciebie nie zawiodła .
No i bingo!
Jednak chyba się pospieszyłeś. Ale rozumiem, nerwy.
Może się okazać, że to był dopiero początek i nie za wiele z tego będzie mieć przełożenie procesowe.
Tym bardziej, że teraz to dopiero będą się pilnować.
A nawet całkowicie na jakiś czas, aż sytuacja się uspokoi, ich kontakt się urwie.
Lub co gorsza, zejdzie on do podziemia. Nie będziesz w stanie tego namierzyć i kontrolować sytuacji.
No chyba, że inne środki z jakich korzystasz dostarczą znacznie więcej informacji.

Ciekaw jestem, jak ta qrewna tłumaczy się z drugiej karty sim i telefonu dual sim.
Bo pomysłów to chyba ma olbrzymi zapas Uśmiech

Co do powiadomienia żony lovelasa.
Zasada wróg mojego wroga moim sojusznikiem wciąż jest na czasie.
Tylko musisz najpierw mieć mocne i nie do zakwestionowania dowody.
Inaczej wyjdziesz na oszołoma , który sobie coś ubzdurał.
Często jest tak że dopóki naocznie się nie przekona, nie dopuszcza się do siebie takiej wiedzy.

Nacisnąłeś przycisk detonatora, tylko zapomniałeś podłączyć go do zapalnika!
Jak na frontowca, to nerwowy jakoś strasznie wyrywny jesteś Uśmiech
Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?