Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

bardzo smutny00:09:29
zona Potifara00:15:34
Julianaempat...00:15:36
MarcusM00:56:36
# poczciwy03:24:59

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Czy pozwolić żyć nadziei?Drukuj

Zdradzona przez mężaWitam wszystkich, Piszę po raz pierwszy, chociaż poczytałam już trochę. Moja historia pewnie podobna jest do wielu innych. Jakie to przykre, że takie rzeczy tak często mają miejsce. Jesteśmy razem 10 lat, małżeństwem od 5 lat, mamy rocznego synka. Przez 9 lat byliśmy szczęśliwym małżeństwem, później pojawiły się problemy problemy, moje poronienie, jego długie wyjazdy. Wspomniałam nawet o rozwodzie, chociaż w głębi serca chyba wcale tego nie chciałam. Chciałam nim jakoś wstrząsnąć. Krótko po naszej piątej rocznicy ślubu dowiedziałam się, że mój mąż miał romans, a właściwie dwa jednocześnie. Wszystko zaczęło się na kilka tygodni przed narodzinami naszego dziecka. Ja byłam wtedy pogrążona w lękach o to jak będzie wyglądać nasze życie z nowym małym człowiekiem (sama wychowywałam się bez rodziców stąd takie obawy), nie miałam energii żeby głaskać męża i się nim zajmować. Po porodzie było już tylko gorzej, wieczne awantury, mąż znikał czasem nocami (wtedy mówił, że do kolegów). Ogólnie było źle i taki stan trwał kilka miesięcy. Pewnego dnia mąż zaczął poważną rozmowę, mówił że kocha że chce żebyśmy dali sobie szansę i zaczęli żyć tak jak dawniej, szczerze i szczęśliwie. Zgodziłam się oczywiście i też zaczęłam się starać. Było fantastycznie przez jakiś miesiąc i wtedy właśnie się o wszystkim dowiedziałam. Okazało się, że ta rozmowa była po tym jak zakończył oba swoje związki na boku. Mówił, że sam się opamiętał i zrozumiał, że chce być z nami. O jego romansach dowiedziałam się sama, przejrzałam jego laptopa, chociaż nigdy wcześniej tego nie robiłam. Wtedy po prostu wiedziałam, że coś tam znajdę, czułam że coś jest nie tak. Twierdzi, że nie chciał mi nigdy o tym powiedzieć, że nie chciał przerzucać tego na mnie. Jeden z jego związków był powiedzmy bardziej smsowy (chociaż przespać się zdążyli) a drugi to już regularny romans. Z jakiegoś powodu ten pierwszy jest mi dużo łatwiej przeżyć, chociaż to też zdrada, ale z tym drugim ciężko mi sobie poradzić. O wszystkim dowiedziałam się około 6 tygodni temu (nie odliczam dni). W pierwszej chwili to był ogromny szok. Tydzień płaczu, braku snu, braku jedzenia i dwie paczki papierosów dziennie. W pierwszym odruchu wyrzuciłam go z domu. Wszystkie jego rzeczy po prostu poleciały na klatkę schodową a na końcu obrączka. Przez cały ten czas dostałam od niego chyba 1000 smsów. Po tygodniu nie byłam już w stanie zajmować się dzieckiem więc pozwoliłam mu wrócić. Spaliśmy osobno, ale to trwało krótko. Po pierwszej fali wyzwisk i agresji (muszę przyznać niestety, że z mojej strony) zaczęliśmy rozmawiać. Mówił, że to już było skończone kiedy się dowiedziałam, że kocha, że nigdy nie chciał odejść i że zrobił to bo czuł się odtrącony i niekochany, potem się opamiętał i wszystko zakończył. Powiedział, że nie spodziewał się takiej mojej reakcji, myślał że mnie to nie będzie obchodzić bo już go nie kocham... Złamał mi serce i zawiódł w najtrudniejszym momencie życia. Smutna prawda jest jednak taka, że bardzo go kocham i po prostu nie chcę się z nim rozstawać. Nie jest tak, że boję się być sama bo finansowo jakoś sobie dam radę, z dzieckiem też, zresztą często jestem sama ze względu na charakter jego pracy. Ja po prostu chcę być z nim. Dałam nam szansę. On stara się ją wykorzystać, chociaż wiem, że minęło niewiele czasu. Najgorszy jest całkowity brak zaufania z mojej strony, ale tego na razie nie przeskoczę. Życie pokaże czy uda się je odzyskać. W tej chwili oboje chcemy spróbować zacząć wszystko od nowa. Moje pytanie do Was jest takie, czy komuś z Was udało się uratować małżeństwo? Nie chodzi o samo przetrwanie, tylko czy jesteście teraz szczęśliwi? Czy nie żałujecie danej szansy? Zdaję sobie sprawę, z tego że każdy przypadek jest inny, ale chyba liczę na to że czyjś pozytywny przykład doda mi wiary. Przepraszam jeśli zbyt chaotycznie, ciężko to wszystko opisać w kilku zdaniach. Pozdrawiam.
7765
<
#1 | marswiatek dnia 31.07.2014 22:45
pisalam tu jakies dwa lata temu, wtedy dowiedzialam sie o zdradzie. uczucia pewnie takie jak twoje, wyzwiska z mojej strony tez, szal totalny. dalam szanse i do dzis nie zaluje. trzeba bylo czasu, na zaufanie, powrot uczuc... czy zapomnisz? nigdy ale mozesz wybaczyc. na to potrzeba czasu mi potrzebny byl rok, zeby nie myslaec nie szalec i opamietac sie w tym zakreceniu. wielu mowilo odejdz zostaw go, nie jest wart. to nie byla prawda. dzis jestem bardzo szczesliwa, on sie bardzo zmienil jest innym czlowiekiem.... a ja urodzilam mu w niedziele synka i jakbym miala jeszcze raz decydowac to podjelabym dokladnie taka sama decyzje, bo dzis uwazam, ze byla sluszna.
11421
<
#2 | Starbuck dnia 31.07.2014 23:07
marswiatek

Przede wszystkim gratulacje z okazji narodzin synka!
Dziękuję za Twoją odpowiedź. W tej chwili mam tylko nadzieję bo zaufania i wiary niestety brak. O całej sprawie wiedzą tylko trzy najbliższe koleżanki i każda z nich była w szoku, bo nikt się po nim nie spodziewał. Mój mąż nigdy nie był kobieciarzem, nie flirtował, nie jest sexoholkiem. Do tamtego momentu był po prostu dobrym człowiekiem, bardziej skorym do rozwiązywania konfliktów niż ja i na pewno dużo cierpliwszym. Chyba dlatego to co się stało jest dla mnie takim szokiem.
Bardzo chciałabym móc, tak jak Ty, napisać tu za dwa lata, że było warto.
3739
<
#3 | Deleted_User dnia 31.07.2014 23:21
Starbuck czy on z kochanką zerwał kontakt, masz taką pewność?

Myśleliście może o terapii małżeńskiej?
3739
<
#4 | Deleted_User dnia 31.07.2014 23:52
Starbuck, bardzo łatwo nam przychodzi widzieć jedynie skutek kłopotów w małżeństwie, czyli zdradę. Podczas gdy zupełnie nie zauważamy/nie dopuszczamy do siebie myśli, że bardzo wiele z nich ma swój początek jednak = przyczynę.

Cytat

później pojawiły się problemy problemy, moje poronienie, jego długie wyjazdy. Wspomniałam nawet o rozwodzie


Cytat

był po prostu dobrym człowiekiem, bardziej skorym do rozwiązywania konfliktów niż ja i na pewno dużo cierpliwszym.


Zastanawiałaś się, ile w tym wszystkim jest Twojego udziału?
Nie zrozum mnie źle. Za zdradę, jako wybór, odpowiada on. Na resztę, czyli wszystko sprzed niej, mogliście mieć wpływ obydwoje. Tutaj zostawiam pole do przemyśleń.
Widzisz, jeśli wyszedł z inicjatywą, żebyście spróbowali jednak na nowych zasadach i od nowa, ja tu widzę okoliczność łagodzącą. A że nie chciał obarczać Cię niusem...W pewnym sensie, jeśli rzeczywiście zakończył romanse, to nie jest zła droga.
Być może, jeśli sama przed sobą przyznasz się do popełnionych błędów, łatwiej będzie Ci mu wybaczyć.
11421
<
#5 | Starbuck dnia 01.08.2014 00:15
lisbet

Wiesz 100% gwarancji nie mogę mieć, ale na tyle na ile mogę, jestem pewna, że zerwał kontakt zanim się dowiedziałam. Wynika to z maili, które czytałam. Poza tym zadzwonił do niej przy mnie, bo go o to poprosiłam. Zapytał co ma powiedzieć. Powiedziałam mu, że to co myśli i czuje. Powiedział jej że jej nie kocha. Ona odpowiedziała, że wie.

Myśleliśmy o terapii, on nawet jest skłonny pójść, ale nie jestem do końca przekonana do tego. Przynajmniej na ten moment. My w tej chwili bardzo dużo rozmawiamy, ja chcę ten temat przejść do bólu, żeby już wiedzieć wszystko, żeby już nie było niedomówień i zastanawiania się. Szczerze mówiąc nie wiem czy mam siłę żeby to wszystko przechodzić jeszcze raz na terapii. Być może przyjdzie taki moment, że oboje uznamy że warto spróbować.


JakichWiele

Właśnie najgorsze jest to, że zaczyna do mnie docierać co mu robiłam swoim zachowaniem. Powiedziałam mu kilka razy takie rzeczy, że do tej pory mi wstyd. Nie podejrzewałam wtedy, że on się może tak czuć, niekochany i odrzucony. Myślałam, że przestało mu zależeć na czymkolwiek i chyba chciałam go jakoś przebudzić.
Teraz kiedy dużo rozmawiamy jestem w szoku ile on miał i ma uczuć. Ja tak naprawdę też go zawsze kochałam tylko strasznie się pogubiliśmy i oddaliliśmy od siebie.
Wiem, że zdrada była tylko jego wyborem i nie chciałabym się obwiniać, ale mam cały czas to poczucie, że bardzo dużo zrobiłam źle. Dlatego teraz pisałam, że dałam szansę nam, nie jemu. Oboje mamy nad czym pracować.
3739
<
#6 | Deleted_User dnia 01.08.2014 00:23
Strbuck myślę że nie powinniście obawiać się wspólnej terapii, tam nikt was nie będzie oceniać . Jeżeli chcecie budować na nowo to dobry terapeuta poprowadzi terapie tak abyście mogli zobaczyć w sobie nawzajem wady i zalety i wiedze o sobie samych i sobie nawzajem przekuli na coś dobrego. Ja bym się terapii nie obawiała. Możecie przecież w kazdej chwili zrezygnować a spróbować zawsze warto.
11421
<
#7 | Starbuck dnia 01.08.2014 00:37
lisbet
Obecnie sama chodzę do psychologa, ale chyba kiepsko trafiłam. Po wizytach czuję się gorzej niż przed.
Początkowo chcieliśmy skorzystać z pomocy terapeuty głównie dlatego, że wszystkie rozmowy kończyły się krzykiem i rzucaniem przedmiotami (niestety, znowu ja). Później już udało nam się uspokoić na tyle, żeby te rozmowy miały sens.
W tej chwili mojego męża nie ma (pracuje za granicą) więc dużo do siebie piszemy. Okazuje się, że na razie to jest dla nas najlepszy sposób komunikacji bo każdy może się wypowiedzieć, nikt nie przerywa, nikt nie krzyczy.
Do wspólnej terapii chyba musimy jeszcze dojrzeć. Myślę, że będzie lepiej jeśli oboje będziemy do tego przekonani.
3739
<
#8 | Deleted_User dnia 01.08.2014 00:41
Starbuck, nic na siłę , jak dojrzejecie do takiej decyzji to pójdziecie.
Jeżeli jesteś z okolic Warszawy lub Trójmiasta to mam namiary na dwóch dobrych terapeutów w tych rejonach
11421
<
#9 | Starbuck dnia 01.08.2014 00:52
lisbet
Dziękuję Ci bardzo. Namiar na dobrego terapeutę mam od znajomego psychologa więc w razie czego wiemy gdzie uderzać. Póki co spróbujemy, na ile potrafimy, sami przejść przez ten temat. Zresztą tak naprawdę ostatnio coraz mniej rozmawiamy o zdradach a coraz więcej o tym co było między nami. Ja nawet myślę, że kiedyś będę w stanie mu to wybaczyć, tylko najgorsza jest ta niepewność i brak zaufania. Najbardziej boję się, że to może się powtórzyć a na drugi raz po prostu nie mam siły.
3739
<
#10 | Deleted_User dnia 01.08.2014 00:58
Jest takie ryzyko, że zdrada może się powtórzyć. Ale jak dobrze tym wszystkim pokierujecie, to zminimalizujecie to ryzyko.
Zmiany muszą objąć was oboje- trudno mi napisac cokolwiek o Twoim partnerze, czy chęc zmiany opiera tyko na słowach czy również działa czynnie w tym kierunku, czy się zmienił, czy się stara..
11421
<
#11 | Starbuck dnia 01.08.2014 02:01
Minęło bardzo mało czasu więc tak naprawdę trudno powiedzieć co o tych jego staraniach myśleć. Z jednej strony widzę że próbuje. Przede wszystkim to, że zgodził się odpowiadać na wszystkie moje pytania związane z tymi romansami. Mówi, że naprawdę wolałby tego wszystkiego nie mówić i jest to dla niego trudne, ale jeśli tego potrzebuję robi to. Zabiera mnie ostatnio na randki, teraz nawet planujemy wspólny weekend bez dziecka. Na początku, kiedy się o wszystkim dowiedziałam i nie mogłam nic jeść przyniósł mi chyba pół sklepu, gotował, prosił żebym zjadła cokolwiek. Widzę, że bardzo się przejął całą sytuacją. Stara się jakoś wczuć w moje nastroje i rozumieć wybuchy. Dzieckiem zajmuje się wzorowo, ale z tym w sumie wcześniej też nie było źle.
Z drugiej strony tydzień temu znów mnie okłamał. W sprawie zupełnie nieistotnej i zupełnie bez potrzeby. Chodziło o jego dodatkowe konto na skype o którym wiedziałam, że je ma. Potem powiedział, że skłamał odruchowo bo nie chciał żebym zaczęła się doszukiwać problemów, których nie ma. Załamałam się wtedy. To chyba nie najlepiej wróży jeśli ktoś odruchowo kłamie.
Naprawdę wiem jak to brzmi, że histeryzuję z powodu głupiego konta, które nawet nie jest używane, ale dla mnie to było świadome kłamstwo i tyle.
3739
<
#12 | Deleted_User dnia 01.08.2014 11:22

Cytat

powiedział, że skłamał odruchowo


Zasada jest taka, że w trakcie odbudowywania zaufania nie ma takich numerów i przede wszystkim kłamania dla czyjegoś dobra. Jak ktoś mówi że kłamie dla czyjegoś dobra, to kłamie tylko i wyłącznie dla dobra własnego. Jednak bym go sprawdziła jakimś keyloggerem.
Pewnie masz zadanie utrudnione bo mieszkacie osobno ale jak będzie w domu to go sprawdź.
9746
<
#13 | lolik dnia 01.08.2014 11:35
Starbuck wydaje mi się, że macie szansę uratować Wasz związek.
Świadczy o tym to, że zakończyl romane wcześniej, sam nie naciskany.
Zrozumiał kto i co jest dla niego najważniejszy.
Prosi o wybaczenie i szanse, chce rozmawiać to bardzo ważne i dobrze rokuje.
Tylko musi jeszcze przestać klamać, nawet w najdrobniejszych sprawach.
Kazde kłamstwo oddala Was od siebie.
W ten sposob nigdy nie odzyska Twojego zaufania, musi sobie to uświadomić.
Powolutku do przodu, niczego nie przyspieszajcie.
Jeśli oboje będziecie się starać to jest szansa na bycie szczęśliwą, ale tego czy to się nie powtórzy nikt nie da Ci gwarancji, niestety.
Zawsze gdzieś ta niepewność bedzie tliła się z tyłu głowy.
11421
<
#14 | Starbuck dnia 01.08.2014 12:18
Dziękuję za Wasze odpowiedzi.

Lisbet
Rozmawiałam z nim na ten temat. Po ostatniej akcji powiedziałam mu, że to musi być ostatni raz kiedy mnie oszukał, że po prostu nie wyrażam zgody na okłamywanie nawet w najdrobniejszych sprawach ani dla mojego dobra ani wogóle nigdy. On mówił, że ten ostatni rok, kiedy wszystko to ukrywał wykształcił w nim właśnie taki odruch, ale już z tym koniec. Oczywiście sprawdzam go jak tylko mogę. Znam go na tyle dobrze, że większości jego haseł jestem w stanie się domyślić. Staram się weryfikować to co mówi z dowodami jakie mam. Myślałam już o keyloggerze i pewnie się na to zdecyduję. Niestety, kiedy ktoś tak zawodzi to chyba jest jedyne wyjście.

Lolik
Mam nadzieję, że faktycznie mamy szansę o wszystko pozbierać.
Po pierwszym szoku zaczęłam analizować całą sytuację, jak wyglądały te jego związki. Tak jak pisałam, z tą pierwszą kobietą to był głównie dziwny flirt. Co do drugiej to było sporo smsów, trochę spotkań ale niczego jej nie obiecywał, nie planowali wspólnej przyszłości. Ona zresztą ma męża, dzieci i wnuki! Jest ode mnie 19 lat starsza, od niego 17. Zresztą obie są starsze. Na początku nie mogłam tego zrozumieć, dlaczego na kochankę nie wybrał młodszej i ładniejszej. Pytałam go nawet czy takie starsze od niego kobiety mu się podobają. Tłumaczy to tak, że nie planował romansu, że zaczęło się znajomością internetową bo chciał porozmawiać o swoich problemach z kimś doświadczonym, a później się już potoczyło inaczej.
Wiem, że nie może dalej kłamać, on też wie. Teraz go mocno kontroluję i jeśli nadal coś kręci to prawdopodobnie niedługo się o tym dowiem bo niezły ze mnie detektyw. Nawet wierzę w to, że odruchowo mu się skłamało, bo to oszustwo mu nic dało i było zwyczajnie bez sensu.
Jest tak jak mówisz, że każde kłamstwo oddala nas od siebie. To samo mu zresztą powiedziałam.
3739
<
#15 | Deleted_User dnia 03.08.2014 09:59
Dwa lata temu moja żona powiedziala mi sama o zdradzie. było mi ciężko. Etap nieufności, sprawdzania minął. Dałem szansę. Zaufałem ponownie. Czy wybaczyłem- myśle że tak. Podejrzenia się skończyły. W tym roku przeszło dwa tygodnie temu sam sie dowiedziałem o kolejnej zdradzie. tego już nie wybaczę. pomimo tego nie żałuję tej pierwszej szansy. Przynajmniej zrobiłem co można było zrobić. Ona tego nie doceniła. Zawsze jednak u ciebie może być inaczej. Człowiek to tylko słaba istota, która niestety ma wolna wole. Pamiętaj, że jak sie kocha to i wybaczenie przyjdzie. Ale nigdy się tego nie zapomni. Prędzej czy później przynajmniej cząstka powróci. Życzę wytrwałości i pewności siebie.czas pokarze czy warto było ten jeden raz wybaczyć. Uważam, że trzeba spróbować.
11421
<
#16 | Starbuck dnia 03.08.2014 13:53
robziem
Przykro mi, że tak się to u Ciebie skończyło.
To jest właśnie ten największy strach, że wszystko się może powtórzyć, że jeśli ktoś jest zdolny do zdrady to zrobi to ponownie. Mam nadzieję, że istnieją wyjątki. W razie czego ja też nie dam drugiej szansy.
Uważam tak samo jak Ty, że jeśli się kogoś kocha warto spróbować, żeby później nie żałować że się odpuściło. Szkoda, że nie każdy potrafi to docenić. W każdym razie postąpiłeś zgodnie z własnym sumieniem i uczuciami i przynajmniej nie masz do siebie pretensji o oddanie związku bez walki.

Minęło dopiero kilka tygodni ale myślę że pierwszy szok mam za sobą. Ostatnio nawet czułam się zaskakująco dobrze, ale zaczyna do mnie docierać, że mój mąż to nie jest mały chłopiec który się pogubił. Zdradził bo chciał, musiał przecież wykazać jakąś aktywność w tym kierunku. To nie był jednorazowy skok w bok, to trwało prawie rok, miał czas żeby się zastanowić co robi. Fakt, że sam to zakończył trochę mi pomaga, ale dlaczego po takim czasie?
Łatwiej było mi tłumaczyć sobie, że był taki biedny i zraniony że to była dla niego jedyna droga, ale przecież to nie prawda. Próbuję sobie z tym jakoś poradzić, ale nie jest łatwo.

Nie mam też pojęcia jak to będzie z zaufaniem. Na razie z bezgranicznego spadło do zera w ciągu sekund. Właściwie w tym temacie i tak nie mogę nic zdziałać bo to nie jest decyzja. Albo się komuś ufa albo nie, nie można sobie postanowić, że od teraz już ufam. W tej chwili opieram się na sprawdzaniu i dowodach.
Mimo wszystkich wątpliwości postanowiłam dać nam tą jedyną szansę. W tej chwili gdybym odeszła wiem, że żałowałabym. Jeśli dam szansę będę żałować być może. Niestety każdy z nas ma po jednym życiu i nigdy nie dowiemy się jak by to było gdybyśmy podjęli inną decyzję.
3739
<
#17 | Deleted_User dnia 03.08.2014 14:08
Co nagle, to po diable.
Nie lepiej byłoby, gdybyś zacisnęła teraz zęby i jednak wniosła sprawę o rozwód? Niczego się nie bój.
Skoro ten facet twierdzi, że Cię kocha (ja nie wiem, jakim cudem,jest to mozliwe- przeciez przez rok prowadzał się z jakąś i raczej w domino z nią nie grał, tylko zwyczajnie regularnie się pieprzył), to wszystko zniesie w imię miłości do Ciebie, nie sądzisz?
Ty odejdziesz, a on pobiegnie za Tobą, a jeśli nie, to on nie wytrzyma nawet do końca rozwodu i znowu znajdzie kolejną amatorkę żonatych.
Chcesz dać szansę, to daj- jednak zrób to z głową.
11421
<
#18 | Starbuck dnia 03.08.2014 14:57
Mono
Jeśli chodzi u używanie rozwodu jako straszaka to już to kiedyś zrobiłam. Kiedy zaczęliśmy się od siebie oddalać powiedziałam, że może lepiej gdybyśmy się rozwiedli. Chciałam nim wstrząsnąć. On z tego zrozumiał, że go nie kocham, nie chcę z nim być i jest kwestią czasu kiedy odejdę. Niedługo później znalazł swoje pocieszycielki. Opowiadał im o nas a one mu udzielały wspaniałych rad, że nie warto ze mną być na siłę skoro ja nie chcę. Wiem, wiem o takich rzeczach powinien rozmawiać ze mną. Niestety to wyglądało tak, że kiedy on chciał poważnej rozmowy ja go odtrącałam, a kiedy z kolei ja chciałam to on się zamykał. Nie wiem jak to się stało ale chyba doszliśmy do takiego etapu, kiedy baliśmy się przed sobą odsłonić z uczuciami.

W tej chwili nie chcę stosować takich metod jak straszenie rozwodem. Jeśli mamy próbować to szczerze z obu stron. Ja chcę, on twierdzi że też a jeśli nam się nie uda to rozwieść się zawsze zdążę. Chociaż przyznam, że w pierwszej chwili gdy się dowiedziałam o wszystkim od razu zaczęłam szukać adwokata, zabezpieczyłam część pieniędzy na koncie i wyrzuciłam go z domu, zebrałam dowody. Poinformowałam go też, że jego kochanka będzie świadkiem na sprawie rozwodowej (szczerze mówiąc nawet nie wiem czy na takich sprawach występują świadkowie).
3739
<
#19 | Deleted_User dnia 03.08.2014 15:04
Facet miał dwa romanse, które ciągnął równolegle- zabawiał się jakimiś kobietami, zawracał im głowę, bo chciał pobzykać sobie bez zobowiązań.
Nagle ni z gruszki, ni z pietruszki, tak sam z siebie się nawrócił, zerwał boczne miełłości, Tobie przyznał sie do wszystkiego, zwiesił łeb, ukajał się i przemienił się w kochającego oraz wiernego męża.
Kochana, przeczytałam wszystko, co napisałaś i powiem Ci szczerze, że dla mnie cała ta sytuacja mocno śmierdzi.
Czy nie jest przypadkiem tak, że jego kochanka zaciążyła? Że zaczęła naciskać na tego zonatego pozostającego w pląsach miłosnych?
Obym była złym prorokiem, ale kto wie czy za jakis czas Ty nie dowiesz się, że facet spodziewa się bocznego przychówku, na który będzie musiał łożyć kasę prawie do końca życia, a Ty bedziesz robiła to razem z nim ze szkodą dla własnego dziecka..
bo wszystko tu jakoś tak szybko i łatwo poszlo.
Bądź lepiej ostrożna, bo za chwilę możesz zrobić jeszcze większe oczy niż do tej pory.

Komentarz doklejony:
Zanim więc zdeklarujesz sie przed nim, że dajesz wam szansę, to lepiej sprawdź sobie wszystko bardzo dokładnie, a on niech wspołpracuje z Toba w tym zakresie. Jeśli będzie robił uniki, będzie ściemniał, to Ty nie wchodź w żadne relacje z kłamcą, bo potem będziesz gorzko płakała. Zażadaj np. konfrontacji z kochanką- niech on udowodni Ci, że naprawdę z nia skończył i że ona nie jest w ciąży.
Czy ta kochanka jest mężatką?

Komentarz doklejony:
Facet miał tupet i czelnosć zawracać głowę dwóm kobietom, Ty nie wiesz na jakie lepy udało mu sie trzymać te baby, tak długo przy sobie- lepiej bądź ostrożna, bo zdaje się, że masz do czynienia z dobrym agentem.
11421
<
#20 | Starbuck dnia 03.08.2014 15:23
Mono
Własnie się nie przyznał sam. Czułam, że coś jest nie tak i sama to odkryłam. Co do kochanek to o tej pierwszej nie myślę teraz tak intensywnie bo to był związek polegający głównie na użalaniu się nad sobą przez smsy. To oczywiście też był romans ale bardziej martwi mnie ta druga kobieta. Ona ma męża, dzieci i wnuki. Tak jak pisałam, starsza od niego o 17 lat. Muszę przyznać, że sprawa ciąży też przyszła mi do głowy. To jest coś czego już nie będę w stanie znieść. Mąż oczywiście zarzeka się, że nie ma takiej możliwości, ale jak wierzyć kłamcy? Może masz rację, że spotkanie z nią to dobry pomysł.
Bardzo zależy mi na tym małżeństwie i mimo wszystko nadal kocham męża ale nie jestem idiotką i w razie czego zabezpieczyłam dowody tych romansów. Mam nadzieję, że nie będę musiała ich użyć.
3739
<
#21 | Deleted_User dnia 03.08.2014 15:39
No dobrze- dość logicznie uzasadniasz swoje zdanie.
może faktycznie facet ten jest teraz szczery?
Na wiek kochanki raczej nie patrz, bo niektórzy potrafią zostawić rodzinę dla dziewczynki, ale są i tacy, że odejdą od żony dla kobiety, która na dobrą sprawę mogłaby być ich matką. Wiek, to jeszcze żaden gwarant ani wyznacznik, podobnie, jak wygląd- piękną żonę zamienią na pasztet- jest różnie.
Musisz dostać jakies większe konkrety, bys mogła uczynić z nich bazę do dalszego życia z tym człowiekiem- na jego słowach i zapewnieniach, tylko i wyłącznie na tym, Ty nie bazuj, bo wiadomo, ile warte jest słowo kłamcy.
w razie czego zabezpieczyłam dowody tych romansów. Mam nadzieję, że nie będę musiała ich użyć.
A to jest fantastyczne, tylko że na nic Ci się nie przyda np. za rok, bo niestety skoro dzisiaj wrócisz do niego, a on zdradzi Cię znowu, to te dowody nikogo nie będą obchodziły, nie w sądzie.
Ty teraz musisz bardzo dokładnie wszystko sprawdzić.

Komentarz doklejony:
Szanse dla was są- nie powiem, że nie. Chociażby dlatego, że ten facet deklaruje chęć powrotu, zmiany itd. oraz twierdzi, że Cię kocha (dla mnie zdrada jest zaprzeczeniem miłości i wręcz ją wyklucza, ale ok. nie będę drobiazgowa), ty też bys tego chciała, więc coś się tam jeszcze tli i może na nowo rozpali się porzadnym ogniskiem domowym? Być może- ja Tobie tego życzę.
Mnie chodzi tylko o to, żebys dobrze sprawdziła dlaczego właściwie on chce zostać z Tobą? Czy chodzi mu tylko o dziecko? Czy boi sie o swój wizerunek w rodzinie, w środowisku? Czy może chodzi mu o kasę? O co tak naprawdę chodzi temu człowiekowi?
To sobie sprawdź, bo nie sztuka dać poniesć się poboznym życzeniom i wyobraźni.
Chodzi o dalsze Twoje życie, a nie o to czy kupisz tę kanapę, czy inną.
To bardzo poważna decyzja- zanim nie upewnisz się co do jego szczerych intencji niczego mu nie obiecuj i z niczym mu sie nie deklaruj.
11421
<
#22 | Starbuck dnia 03.08.2014 16:30
Mono
Dziękuję za Twoje odpowiedzi.
Chociaż targają mną teraz przeróżne emocje to jednak staram się w tym wszystkim myśleć też logicznie i zadbać o bezpieczeństwo swoje i dziecka. Dlatego właśnie zebrałam dowody a męża wysłałam na pakiet badań. Zapytał na co ma się zbadać więc powiedziałam mu niech powie pani w rejestracji że jest zdradzającym ścierwem i musi się przebadać na wszystkie choroby weneryczne. Wyniki przyniósł i pokazał.
Nie polegam na jego słowach bo w nie na razie nie wierzę. Sprawdzam na ile mogę.
Też go pytałam dlaczego chce ze mną być, czy może z wygody? Powiedział, że naprawdę w tej chwili nie jest mu ze mną ani łatwo ani wygodnie. Dla kasy na pewno nie bo to on zarabia więcej. Ja też mam pracę więc w razie czego z głodu nie umrę i damy sobie z synkiem radę. Jeśli chodzi o wizerunek w rodzinie to na pewno nie bo obie nasze rodziny są lekko patologiczne, chociaż każda na inny sposób. Od razu powiem w tym miejscu, że nie miałam w domu takiego wzorca, że kobieta mężowi wszystko wybaczy, jeśli już to raczej na odwrót. Jeśli chodzi o dziecko to nigdy nie było argumentem to podjęcia próby. Oboje zdajemy sobie sprawę z tego, że wychowywanie się w rodzinie, w której ludzie się nie kochają jest bardzo krzywdzące. Ja właśnie z takiej rodziny jestem, dlatego wiem że dla tak zwanego 'dobra dziecka' nie ma sensu być razem.
Chciałabym wierzyć, że po prostu chce być ze mną. Nie wiem, a może boi się zmian. Chociaż zmiany i tak będą.
Nic mu nie obiecuję. Nie mówię, że wybaczę bo w tej chwili nawet nie wiem co to znaczy, może kiedyś.
Ostatnio zadzwonił i zapytał czy może być tak jak dawniej, odpowiedziałam, że nie. Nie wiem jak będzie ale wiem, że na pewno inaczej. On sobie to zaczyna uświadamiać.
3739
<
#23 | Deleted_User dnia 03.08.2014 17:17
Wydaje mi się, że ogarniasz to, co najważniejsze w takiej sytuacji i w razie czego, Ty raczej nie dasz sobie w kaszę dmuchać. To dobrze wróży.
Może rzeczywiście daj Wam szansę, a czas pokaże czy dobrze zrobiłaś.
Macie maleńkie dziecko, jesteście rodziną, nie wypaliło się między Wami, więc kto wie? Jakaś podstawa. by spróbować jeszcze raz jest przecież- chyba też zdecydowałabym się będąc na Twoim miejscu.
Rozwieść zdążysz się z nim, jeśli faktycznie dojdzie do kolejnej zdrady- ja życzę Ci, byś nigdy więcej nie musiała przechodzić przez takie piekło.
Sprawdź sobie wszystko jeszcze raz, bardzo dokładnie, punkt po punkcie, bo to nie są żarty, a za jakiś czas wejdź z powrotem w to małżeństwo..
Życzę Ci powodzenia i bardziej stabilnych powodów do optymizmu.
11421
<
#24 | Starbuck dnia 03.08.2014 19:36
Dziękuję za wsparcie. Mam nadzieję, że warto spróbować.
Chociaż staram się zachować rozsądek to jednak targają mną różne uczucia i emocje. Czasami ogarnia mnie taka panika, że już wtedy nic nie wiem. Dziś właśnie pokłóciłam się z mężem przez telefon. Właściwie to bardziej wykrzyczałam mu kolejny raz wszystko. Póki co on to znosi, nawet napisał po tym że nie zmienia zdania choćby nie wiem co. Chyba jestem na takim etapie, że muszę wciąż o tym rozmawiać.
Zanim tu napisałam próbowałam wyszukać podobne do mojej historie, które skończyły się dobrze. To straszne, że jest ich tak niewiele, że tak niewiele osób okazało się wartych danej im szansy.
11068
<
#25 | pioszka dnia 04.08.2014 15:42
Pewnie Cię nie pocieszę, u mnie dopiero pięć miesięcy po tym jak "sprawa się rypła", ale i tak dorzuce swoje trzy grosze.

Cytat

Chyba jestem na takim etapie, że muszę wciąż o tym rozmawiać.

U mnie ten etap trwał bite trzy miesiące, wałkowałam temat non stop. Kłotnie, płacze, i moje i jego. Wreszcie po ponad trzech miesiącach miałam dosć, nie mówiąc już o nim Z przymrużeniem oka

Jeśli tego potrzebujesz, to rozmawiaj. Myślę, że takie rozdrapanie do końca, do kości jest konieczne, jeśli Cię to męczy. A On zapewne to zniesie.
U mnie nastąpiło zmęczenie materiału i w tej chwili nie chce mi się juz poruszać tematu kochanki. Za to chętniej rozmawiam o przyszłośći naszego małżeństwa, o tym co chcemy zrobić żeby je reanimować i jest nieźle, naprawdę. Głowa do góry. Czas pomaga Uśmiech
11421
<
#26 | Starbuck dnia 04.08.2014 20:42
Pioszka, ja czuję podobnie, po prostu muszę ten temat przejść do bólu. Chcę wiedzieć wszystko teraz. Myślę, że może to w jakiś sposób pozwoli oswoić temat i może kiedy wspomnienia będą wracać to nie będą już takie bolesne.
Na początku mój mąż nie chciał o tym rozmawiać. Twierdził, że takie grzebanie się w tym wszystkim nikomu nic dobrego nie przyniesie, że dla niego to przeszłość, że nie pamięta i nie chce pamiętać. Teraz już widzi, że tak łatwo nie będzie. Nie można po prostu przeprosić i więcej o tym nie mówić. W tej chwili odpowiada na wszystkie pytania, chociaż twierdzi że jest mu ciężko do tego wracać. Mam wrażenie, że te rozmowy pomagają nie tylko mi ale też on w końcu zobaczył co tak naprawdę zrobił i jakie są konsekwencje.
Te moje przesłuchania są mi potrzebne po pierwsze dlatego, że nie chcę żeby wszystko rozwijało się w mojej wyobraźni i nie chcę żadnych niedomówień i domysłów. Po drugie mam wrażenie, że wypytując go o kochankę zabieram mu tą jego tajemnicę i może kiedy o niej pomyśli to oprócz miłych wspomnień będzie widział też do czego to wszystko doprowadziło.
Nie wiem ile czasu jeszcze będę go zadręczać, na razie nie mam zamiaru się ograniczać. Chociaż muszę przyznać, że ostatnio się nieco zapędziłam z tymi pytaniami...
Tak jak radziła Mono, powiedziałam mężowi, że chciałabym się spotkać z nim i jego kochanką. Powiedział, że uważa że to fatalny pomysł i nie chce się z nią w żaden sposób kontaktować, ale jeśli jestem tego pewna to godzi się na wszystko.
11068
<
#27 | pioszka dnia 05.08.2014 12:07
Hej Uśmiech

Cytat

Chcę wiedzieć wszystko teraz.

Myślę, że jeśli chcesz wiedzieć wszystko (ja chciałam znać każdy szczegół) to przyciśnij go, tak jak mówisz, teraz, bo później oni (zdradzający) coraz bardziej się, że tak powiem, domykają Z przymrużeniem oka. Coś tam niby wyciagniesz, ale okazuje sie, ze przestają pamietać, nie chcą juz pamiętać, czują niesmak do siebie, do kochanki itd. A tak na gorąco dowiesz sie na pewno wiecej.

Cytat

powiedziałam mężowi, że chciałabym się spotkać z nim i jego kochanką. Powiedział, że uważa że to fatalny pomysł i nie chce się z nią w żaden sposób kontaktować, ale jeśli jestem tego pewna to godzi się na wszystko.


mój zareagował podobnie, ale dzięki temu, ze zagroziłam taką konfrontacją, dowiedziałam się kilku istotnych szczegółów romasu i teraz myślę, że wiem już wszystko (i tak było tego niemało, ale teraz przynajmniej wiem, co mam ewentualnie do wybaczenia).

Cytat

Mam wrażenie, że te rozmowy pomagają nie tylko mi ale też on w końcu zobaczył co tak naprawdę zrobił i jakie są konsekwencje.

Mam podobnie, takie przewałkowanie tematu, uśmiadomienie tego co zrobił, wypowiedzenie na głos faktów, nazwanie tego co razem robili, odziera ich wspólne chwile z intymności, ukazuje cały ten syf w innym dla nich świetle, okazuje się że nazwane nie jest już takie miłe tylko wstrętne i podłe.

Cytat

Nie wiem ile czasu jeszcze będę go zadręczać, na razie nie mam zamiaru się ograniczać. Chociaż muszę przyznać, że ostatnio się nieco zapędziłam z tymi pytaniami...

Przyjdzie taki moment, kiedy poczujesz, że już wystarczy, że juz nie masz siły, wiesz wystarczajaco dużo, że czas zrobić krok do przodu. A na razie, cóż, ma na co zasłużył, tak? Z przymrużeniem oka
11421
<
#28 | Starbuck dnia 05.08.2014 22:39
Widzę, że myślimy podobnie. Tak samo jak Ty, uważam że wypowiedzenie wszystkiego brutalnie na głos sprawia, że podniecający sekrecik staje się brudny i obrzydliwy.
Nawet zmusiłam męża, żeby przeczytał razem ze mną ich starą rozmowę na gg, kiedy sobie wspominali upojne chwile. Najpierw powiedziałam mu co ja robiłam w tym czasie. Leżałam w szpitalu z naszym synkiem, który miał żółtaczkę, nie spałam całymi dniami i nocami czuwając przy nim i modląc się żeby wszystko było dobrze. Potem kazałam mu czytać. Bronił się jak mógł ale w końcu się poddał. Jak skończyliśmy powiedział, że sam nie może w to uwierzyć, że czuje do siebie obrzydzenie. Myślę, że to faktycznie go poruszyło. Nie chodzi o to, że chcę katować jego czy siebie ale chcę żeby sobie uświadomił co się naprawdę stało i że to nie jest nic.
Pioszka, cieszę się że u Ciebie wszystko zmierza w dobrym kierunku. Twoje słowa dodały mi nadziei.

Komentarz doklejony:
Minęły dwa miesiące, już nawet chwilami przebijał się rozsądek, myślałam że będzie już tylko łatwiej a tu przyszła druga fala... Żadnych nowych faktów, postawa męża wciąż ta sama a ja znowu pogrążam się w rozpaczy, nie mam na nic sił. Dlaczego tak jest?

Komentarz doklejony:
Zachęcona przez jedną z użytkowniczek postanowiłam dopisac dalszy ciąg mojej historii.
Odkąd wiem o wszystkim minął ponad rok. To był niesamowicie ciężki rok, pełen łez i bólu ale też przemyśleń i pracy nad sobą.
Miotałam się straszliwie, miałam już napisany pozew rozwodowy którego jednak nie złożyłam. Najgorsze w tej sytuacji jest to, że każda decyzja była trochę wbrew sobie.
Zostałam z mężem. Dałam nam szansę i na obecną chwilę nie żałuję tej decyzji. Nie wiem kiedy będzie dobry czas na napisanie, że to na pewno była dobra decyzja, może na łożu śmierci. Teraz w każdym razie cieszę się, że jednak jesteśmy razem.
Duży wpływ na wszystko miała postawa mojego męża, który muszę przyznac naprawdę się starał i ani razu nie zawahał. Podejrzewam, że dla niego to też nie był łatwy czas ale cóż, miał to na własne życzenie.
Dopiero niedawno pozwoliłam sobie ponownie 'wejśc' w to małżeństwo. Wcześniej trzymałam dystans ale nie da się byc z kimś w taki sposób. Odpuściłam więc wszelkie plany B i C skupiając na tym co tu i teraz.
Mam nadzieję, że nigdy nie będę żałowac. Teraz jest między nami naprawdę dobrze, czuję że jesteśmy rodziną, czuję że było warto ale drugi raz już na pewno takiej drogi nie przejdę.
Wiem, że minął dopiero rok i to nie jest długi czas ale chciałam napisac tych kilka słów jak to wygląda obecnie.
5808
<
#29 | Nox dnia 13.08.2015 23:49
Wielkie dzięki że dopisałaś co się działo przez ostatni rok i obecnie.Życzę Ci by ilość dużych potknięć w waszym związku została wyczerpana.Z małymi dacie sobie radę.
11005
<
#30 | WENUS1974 dnia 14.08.2015 21:38
Po czasie emocje opadają i faktycznie człowiek inaczej na wszystko patrzy. Czytając Twoją historie, myślę, że mąż faktycznie zrozumiał co zrobił i może dało mu to nauczkę życiową i nigdy tak nie postąpi. Jeżeli tak bardzo go kochasz, macie dzieciątko to myślę, że warto spróbować i że dobrze zrobiłaś. Ja nie dałam drugiej szans....bo się bałam, wypaliły się pewne uczucia. Czasami zastanawiam się czy dobrze zrobiłam...Nie chciałam słyszeć o żadnej drugiej szanse, choć druga strona bardzo tego chciała i chce. Przekonałam się, że trudno jest znaleźć drugiego człowieka, który by kochał bezinteresownie i trudno też dopasować się charakterami, temperamentem itd. Ludzie poznając się jako młodzi, bez zobowiązań, zakochani, docierają się ze sobą i przez lata dopasowują, idą na pewne kompromisy... Skoro tak go kochasz i Ci zależy to próbuj. Teraz tylko zamknij już tamten rozdział życiowy. Nie myśl o tym co zrobił, jak inni to odczuwają, nie analizuj, nie rozmawiaj już o tym. Po prostu postaw gruba kreskę i zacznijcie od nowa. Żyj szczęśliwie, ale miej oczy dookoła głowy i obserwuj go dyskretnie. Terapia małżeńska myślę, że konieczna, bo chyba jeszcze tego nie przerobiliście. Może sexuolog by pomógł? Trzymam kciuki. Powodzenia.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?