Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Julianaempat...00:08:56
zona Potifara01:12:39
bardzo smutny01:16:30
Sasza01:33:29
A-dam02:06:31

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Parę lat po zdradzie...Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansWitam, zwracam się do osób zdradzonych, ale jednocześnie u których minęło znacznie więcej czasu od zdrady niż tuż po... - mam na myśli stałych bywalców forum, którzy podejście do zdrady zmienili pod wpływem czasu.... może żle to ujełam, bo zdrada jest zdradą i nic jej nie tłumaczy... zastanawiam się tylko na ile upokorzeń musi sie zgadzać osoba, która zdradziła? Czy osoba zdradzona ma prawo wykorzystywać fakt, że została zdradzona i na tym bazować ze wszystko jej wolno...ja byłam tą złą, ale czuję że mój mąż 5 lat jedzie na tym koniku... nie chce odejść ale też nie potrafi odejść i kompletnie nie liczy się z moimi uczuciami..
3108
<
#1 | B52 dnia 24.07.2014 02:49
Na ile?Na wszystkie.
4498
<
#2 | rekonstrukcja dnia 24.07.2014 03:00
Wiesz Madgalena , po pewnym czasie stale powtarzane zachowania wchodzą w nawyk. Być może tak się stało w przypadku Twojego męża. Wyćwiczył w sobie po zdradzie takie a nie inne mechanizmy obronne i na tyle z nimi "zaprzyjaźnił" , że nie chce , bądź nie potrafi poszukać innych metod "rozluźniania krawata". Po prostu ciągle tkwi w stanie gotowości bojowej , nie może się przestawić na tryb spocznij.

Widocznie Twój mąż ciągle czuje się źle i rozładowuje to napięcie na Tobie, żeby jakoś sobie ulżyć. Co oczywiście w żaden sposób mu nie pomoże, ale musiałby chcieć poszukać nowych rozwiązań swojego problemu, a najpierw zrozumieć, że te dotychczasowe nie odniosą pożądanego skutku i nigdy nie przyniosą mu ulgi.
7876
<
#3 | gupia dnia 24.07.2014 09:18
Przedstawię to bardzo jaskrawie ale może tak zrozumiesz.

Twój tekst inaczej:
"Czy osoba, której uciełam nogę ma prawo wykorzystywać fakt, że tę nogę uciełam i na tym bazować ze wszystko jej wolno... i zamiast chodzic jak wszyscy to jest kaleką.... ja byłam tą złą, ale czuję że mój mąż 5 lat jedzie na tym koniku... nie chce odejść ale też nie potrafi odejść i kompletnie nie liczy się z moimi uczuciami.. (a przecież powninien biegać)"

Teraz kwestia na ile ty mu pomagszUśmiech To jest cos co wymaga wysiłku. Trzeba postarac się w stworzeniu mu protezy, aby funkcjonował. A on musi być wielkim sercem i miłować nieprzyjaciół. To trzeba dużo czasu. Realne? Tak.

Wiele osób zdradzonych nabywa tzw depresji lękowej. Jest to trudne dla bliskich. Ale da się z tego wyjśc o ile się jest nastawionym aby bliskiemu pomóc. Mówie o twojej pomocy dla niego. Tylko ja widzę, że ty jesteś skupiona na swoich odczuciach, że masz przykro. Ja wiem, że to trudne i złożone, ale czy zrobiłaś wszystko aby mu pomóc? Kochasz go? Okazujesz to mimo wszystko? Zdanie które napisałas : "ale on nie chce odejść" budzi we mnie poważną wątpliwośc w tej kwestii.
7439
<
#4 | hurricane dnia 24.07.2014 09:47

Cytat

Czy osoba zdradzona ma prawo wykorzystywać fakt, że została zdradzona i na tym bazować ze wszystko jej wolno


moze i ma,na początku a jeśli przechodzi to do porządku dziennego to raczej do niczego dobrego nie prowadzi, taka sytuacja może być chwilowa ale nie powinna trwać przez taki okres czasu
6529
<
#5 | wolfie dnia 24.07.2014 09:56
Magdalena77 czy Twój mąż do tej pory zachowuje się tak jak w Twoim pierwszym wpisie?

Odpowiadając na twoje pytanie

Cytat

zastanawiam się tylko na ile upokorzeń musi się zgadzać osoba, która zdradziła?
tyle ile uznasz za stosowne. Nie jesteś niewolnicą, nie masz obowiązku znosić tego, co funduje Ci mąż.

Moje osobiste zdanie jest takie, jeśli sytuacja opisana przed czterema laty ciągnie się do dzisiaj, to nic go nie tłumaczy. Po prostu znalazł sobie pretekst do tego aby szaleć mieć doskonała wymówkę, albo, ale to już sama musiałabyś to ocenić, po prostu wyjść z podziemia. Być może on też miał swoje za uszami, tylko lepiej się ukrywał, a teraz już nie musi.

Jeśli nadal chcesz z nim być i uważasz, że kontynuowanie Waszego związku ma sens, musisz podnieść głowę go góry i mocno walnąć go między oczy, aby się otrząsnął. Inaczej to nie ma sensu i ratuj się póki czas.
7439
<
#6 | hurricane dnia 24.07.2014 10:00
to też jest kwestia charakteru, podejścia, kto ile potrafi znieść, ile wytrzymać, a z drugiej strony kto ile jest w stanie zafundować bliskiej osobie, z którą teoretycznie chce coś zaczynać od nowa, naprawiać, budować...
a tak z własnego podwórka, to ja bym chyba nie dała żyć swojemu ex, na pewno przez długi okres czasu Szeroki uśmiech znając siebie, no ale ja jestem po rozwodzie i nie muszę Z przymrużeniem oka
a poza tym zdrada ex to u mnie raczej było tylko małe piwo przed śniadaniem, więc chyba nie ma o czym rozmawiać Z przymrużeniem oka
7194
<
#7 | Suchy64 dnia 24.07.2014 10:31

Cytat

ale czuję że mój mąż 5 lat jedzie na tym koniku...

Pytanie czy temat wpierw z osobna, a następnie wspólnie przepracowaliście. Ja mogę powiedzieć, że zachowanie mojej pani po tym jak jej zdrada wyszła na jaw dało mi bardziej popalić niż sam fakt zdrady. A ona tego najwyraźniej do dzisiaj nie pojmuje.

Z tego co pisałaś w pierwszym wątku zaryzykowałbym stwierdzenie, że "okopaliście się na swoich pozycjach".

Cytat

Przechodził różne fazy ale w tej chwili zachowuje się jak na początku gdy się dowiedział.

Akurat to rozumiem. Jak by to wytłumaczyć? Coś jak z Syzyfem, drobny błąd,m jeden nieprzemyślany zwrot i zaczyna się niekontrolowana lawina myśli, uczuć; summa summarum nasz głaz znowiu jest na samym dole i musimy zaczynać od początku.
Moim zdaniem jest to poszlaka na nieprzepracowany kryzys.
6755
<
#8 | Yorik dnia 24.07.2014 12:18
Magdaleno77, dostałaś bardzo mądre komentarze. Całkowicie nie zghadzam się tylko z pierwszym. Niestety wiele Ci nie pomogą.

5 lat temu Twoje lakoniczne wypowiedzi pokazały, że niewiele z tego wszystkiego zrozumiałaś. Pomijając fakt, że nie wiadomo co tak naprawdę mężowi zrobiłaś, nie drążyłaś tematu. Bez przedstawienia całości chciałaś dostać jakieś konkretne odpowiedzi. Teraz jest tak samo;
Doszukujesz się błedów tylko w kimś. Jakbyś nie zdawała sobie sprawy z tego, że związek to interakcja. Nie wiadomo czy PO nie zgotowałaś mu piekła na ziemi i wciąż tego nie robisz. nie wiadomo jak próbowałaś odkupić winę ? Jeśli zrobiłaś wszystko co mogłaś i nic to nie dało, to może być tak jak mówi rekonstrukcja.
Bez żadnej refleksji napisałaś też wtedy, że dochodziło do rękoczynów. Nie wiadomo za co, choć co by nie było i tak nie powinnaś na to pozwolić? To też daje do myślenia.

Wiadomo, że do poprzedniego życia nie wrócicie, ale skoro przez 5 lat nie widać, że w czymś jest lepiej, to sami sobie z tym nie poradzicie.
Chyba już czas iść na jakąś terapię. Nie muszę chyba mówić, że jak znowu mąż nie będzie chciał, to powinno być jednoznaczne z rozstaniem, bo będzie to znaczyło, że nie widzi problemu, również w sobie;
3739
<
#9 | Deleted_User dnia 24.07.2014 20:03
Magdaleno77, 5 lat to szmat czasu. Niewiele piszesz, w jaki sposób usiłowaliście poskładać Wasze małżeństwo...
Nie można w nieskończoność karać kogoś za przeszłość. W pewnym momencie należy rozliczyć się z nią w taki lub inny sposób - zostać i wkładać starania, żeby było dobrze lub odejść. Z jakiegoś powodu (jakiego?) Twój mąż ani nie chce (nie chce?) się starać, ani odejść.
Nie można również przegrywać swojego życia w imię popełnionych błędów. Trzeba postawić sobie granicę, kiedy więcej dać z siebie nie mogę, nie potrafię...
Rozumiesz?
Też jestem 5 lat po i dawno przestałam pastwić się na swoim TŻcie, choć bywałam okrutna, więc w pewnym sensie rozumiem Twojego męża, jeśli chodzi o czas, kiedy pisałaś swój pierwszy wątek.
Spróbuj więc porozmawiać z nami mniej lakonicznie, to może otrzymasz coś, co pozwoli Ci na ruszenie z miejsca...
3469
<
#10 | Magdalena77 dnia 25.07.2014 02:01
Może rzeczywiście zbyt lakonicznie opisałam mój problem...ale jestem cholernie zmęczona tym wszystkim...ja się starałam przez 5 lat, bo żałowałam a on to olewał i robił po swojemu, bo przecież ma prawo!!!
On do tej pory nie przebaczył i nie wie czy będzie potrafił...jednocześnie nie chce rozwodu...
Chce żyć jak Piotruś Pan...piaty rok wyjeżdża na urlop sam, a to nie chyba na tym polega....może mu poprostu wygodnie...
JakichWiele-lakonicznie opisałam tu problem a z nim setki razy próbowałam rozmawiać ( unika tematu tłumacząc nie przypominj mi)...juz nie wiem co robić...już chciałam rozwodu to on zwleka...kocham go ale juz nie wiem jak do niego trafić?

Komentarz doklejony:
Wolfie - zachowuje się bardzo podobnie jak w moich pierwszych wpisach:-/
7375
<
#11 | B40 dnia 25.07.2014 02:38
Możesz napisać więcej w jaki sposób walczyłaś o małżeństwo. Jestem takim gościem co dał szansę i mam porównanie. Naprawdę niewiele wiemy aby cokolwiek doradzić. Napisz może w miare szczegółowo jak było po odkryciu zdrady co robiłaś aby poskładać to co rozpieprzyłaś. Jak reagował mąż. Dlaczego proponowałaś aby się wyprowadził. Im więcej szczegółów tym szerszy obraz sytuacji.
Magdaleno naprawdę za mało szczegółów aby coś radzić.

Komentarz doklejony:
A ile upokorzeń? Nikt Tobie tego nie powie mi zamknięcie wilka zajęło ponad rok. Chociaż wiem że gdzieś tam "na mnie patrzy i czeka"
3739
<
#12 | Deleted_User dnia 25.07.2014 08:28

Cytat

lakonicznie opisałam tu problem a z nim setki razy próbowałam rozmawiać ( unika tematu tłumacząc nie przypominj mi)

Wygląda na to, że Twój mąż z sobie tylko wiadomego powodu zamierza żyć swoim życiem, w którym z jednej strony nie ma dla Ciebie miejsca, a z drugiej masz być jego własnością.
Moim zdaniem nie ma znaczenia czy robi to z premedytacją i świadomie, karząc Cię, czy po prostu nie radzi sobie z przeszłością.
Nie wiemy w dalszym ciągu, co robiłaś, żeby mu pomóc. Nie mniej jednak wydaje mi się, że on sam palcem nie kiwnął.
Magdaleno77, jeśli Twoim zdaniem wyczerpałaś (tutaj sama musisz ocenić swoje starania) wszelkie możliwości i jest, jak jest...No cóż...Nie zmusisz nikogo, do czegoś, czego on sam nie chce.
Życie masz tylko jedno...
6755
<
#13 | Yorik dnia 25.07.2014 12:23
Magdalena77

Cytat

On do tej pory nie przebaczył i nie wie czy będzie potrafił...jednocześnie nie chce rozwodu...
Chce żyć jak Piotruś Pan...piaty rok wyjeżdża na urlop sam, a to nie chyba na tym polega....może mu poprostu wygodnie...

Bardzo mozliwe, że sama sobie odpowiedziałaś, ale bez znajomości chociażby szczątkowych danych jak wyglądała Twoja zdrada, jak zachowywałaś się po, co konkretnie robiłaś, co to znaczy, że żałowałaś, jak żałowałaś, jak wyglądało przepracowanie tego co zrobiłaś przez Ciebie i przez niego (myślę, że nie było), to gadanie sobie a muzom, więc czego oczekujesz ?

Na podstawie wielkich ogólników i tego, że powiedziałaś, ze Twój mąż jest wciąż be i sobie nie radzi, mamy Ci przytakiwać, czy zaprzeczać ? Moża sama powiedz, co trzeba pisać.
Sama pomyśl, jaki ma to sens.
Mam wrażenie, że rozmowa z nami jest dla Ciebie za trudna, a co dopiero z mężem.
6529
<
#14 | wolfie dnia 25.07.2014 12:47
Podpisuję się pod tym co napisała JakichWiele, życie masz tylko jedno, szkoda go marnować na takie gierki. Osobiście uważam, że obecnie to on jest większym "szkodnikiem" w Waszym związku.
3469
<
#15 | Magdalena77 dnia 26.07.2014 01:18
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Piszę może zbyt ogólnikowo, bo nie chciałam roztrząsać tego wszystkiego od początku...5 lat to dla niektórych mało, a dla mnie za dużo by walić głową w mur.... Można znosić wiele w ramach pokuty, ale jak się widzi światełko w tunelu...Padło pytanie co robiłam by ratować związek..chyba wszystko....i nie dlatego, że tak trzeba tylko naprawdę żałowałam swej głupoty i tego jak go skrzywdziłam...ale ile można się starąć gdy cały czas on rzuca kłody pod nogi....próbowałam wszystko krok po kroku - jak radzą psychologowie ale ze wszystkie moje propozycje były na nie....chciałam się wyprowadzić to usiadł na walizce, sprawa rozwodowa - on kocha żonę, jedźmy gdzieś razem, spędzajmy więcej czasu -nie, bo nie...bo zdradziłaś...i tak przez 5 lat, robi co chce bo przecież zasłużyłam - ja przymykam oko bo go kocham i ciągle ta głupia nadzieja....ale już po tym czasie padam, bo też nie moge się w nieskonczoność poniżać - życie chyba nie na tym polega....Każdy popełnia błedy, ja akurat ten paskudny, ale jak pisałam wczesniej zrozumiałabym jego decyzje o rozstaniu, a tu ani w lewo ani w prawo - stąd mój post skierowany do osób które zostały skrzywdzone przez niewiernego, każdy z was przezywał ból, cierpienie, ale jak czytam posty większość sobie radzi i małymi kroczkami idzie do przodu, ci co nie mogli wybaczyć odeszli a ci co dali szanse małymi kroczkami idą do przodu...bo chcą...
U mnie jest jeszcze ważny element - mąż nie potrafi rozmawiać o problemie, o nas o tym co sie stało -albo boli go brzuch albo głowa bo rozpoczynam rozmowe na ten temat...
Będę wdzięczna za opinie
7619
<
#16 | Marta74 dnia 26.07.2014 09:03
Magda,

Ja też uważam, że nie ma sensu dalej dreptać w miejscu... i pozostawać kolejne lata w relacji tak bardzo męczącej dla Was obojga... Smutek
Jeśli od pięciu lat nic się nie zmienia, Twój mąż nie znalazł sposobu, żeby poradzić sobie z targającymi Nim negatywnymi emocjami, to, jak napisał Wolfie:

Cytat

Jeśli nadal chcesz z nim być i uważasz, że kontynuowanie Waszego związku ma sens, musisz podnieść głowę go góry i mocno walnąć go między oczy, aby się otrząsnął.


Jeśli Go kochasz, widzisz jeszcze szansę na to, byście byli razem szczęśliwi - wykonaj jakiś zdecydowany ruch.
Nawet jeśli się Wam nie uda i w tym momencie wszystko się posypie... to jest szansa, że oboje znajdziecie szczęście poza tym związkiem... Szeroki uśmiech

Zastanowiło mnie, że napisałaś:

Cytat

mąż nie potrafi rozmawiać o problemie, o nas o tym co sie stało


Zazwyczaj słyszałam takie słowa od zdradzonych... i wydaje mi się, że i u Was tu może być pies pogrzebany... Smutek
Jak napisano w komentarzach powyżej - wygląda, że nie przepracowaliście tego kryzysu... chyba został on zamieciony pod dywan (w tym wypadku być może wyjątkowo przez zdradzonego) i Twój mąż chyba próbuje bezskutecznie żyć normalnie z tymi nieprzerobionymi paskudnymi emocjami, które Go gniotą, kłują, męczą i palą od środka... Smutek

Jak napisała rekonstrukcja

Cytat

Wyćwiczył w sobie po zdradzie takie a nie inne mechanizmy obronne i ... nie chce , bądź nie potrafi poszukać innych...


Zastanawiam się, jakie rozwiązania wzięłabym chyba pod uwagę, gdybym była na Twoim miejscu...
- Nakłonienie męża do szczerych rozmów - może np. na wyjeździe we dwoje, w jakichś szczególnie sprzyjających okolicznościach...
- Próba terapii małżeńskiej
- Czasowa separacja, wyprowadzka
- Złożenie pozwu rozwodowego
- Rozwód

W każdym razie moim zdaniem warto ruszyć z miejsca...

Mocno trzymam za Was kciuki, Magda!!! :cacy

PS. Jestem bardzo ciekawa, jak wyglądałby opis Waszej sytuacji z Jego punktu widzenia... Ale pewnie nie uda Ci się Go namówić, żeby nam to opisał...?
A czy Wy macie dzieci? I one Was obserwują?
3739
<
#17 | Deleted_User dnia 26.07.2014 09:41
dla mnie to i ty świetnie unikasz tematu! robiłaś wszystko- ze swojego doświadczenia wiem, że jeżeli ktoś robi-mówi WSZYSTKO tzn, NIC!
moim zdaniem to ty nie chcesz naprawdę ratować - nie jesteś zdolna do starania się o męża a on to widzi i dlatego tak się zachowuje! widzisz nie chcesz za dużo pisać bo boisz sie ataku z naszej strony! ty oczekujesz ze wszyscy napiszą to co ci chodzi po głowie czyli żeby odejść!TAKIE JEST MOJE ZDANIE
mój mąż też mi mówi że zrobił wszystko żeby naprawić nasz związek po jego zdradzie tyle tylko że jedyną rzeczą jaką chciał zmienić to to żebym z nim sypiała -a w tych sferach kłopotów nie było! ani nie chciał się przyznać do winy ani nie chciał iść na terapię! chciał żebyśmy udawali że nic się nie stało!
twoja w tym głowa żebyś jakoś oczyściła atmosferę! ja uważam że powinna byc choć jedna szczera długa rozmowa! czuje że nawywijałaś dużo złych rzeczy! stąd jego zachowanie! a może teraz kogoś ma? jesli chcesz szczerych rad to sama bądź wkońcu szczera, otwarta a ty ciągle jesteś zdystansowana do tego co zrobiłaś a oczekujesz nie wiadomo czego! naucz się dawać nie chcąc nic w zamian a to zaprocentuje
9850
<
#18 | lagos dnia 26.07.2014 15:43
Magdaleno77
Poniekąd rozumiem zachowanie Twojego męża, przez rok zachowywałem sie podobnie jak on, tyle ze zrobiłem krok dalej, zwiazałem sie z inną kobietą, chciałem zacząć wszystko od nowa...koniec końców wróciłem do zony i to był początek nowego związku między nami, z perspektywy 2 lat od powrotu i 3 od zdrady uwazam, że nawet lepszego niz przedtem. Problem u was jest taki, ze zyjecie w zawieszeniu. Nie wiem na ile sie starałaś, a czego oczekiwał Twój mąż, czasem jest tak, ze nawet choćby osoba która zdradziła chodziła na rzęsach to i tak by nic nie dało, bo czasu nie da sie cofnąc, ale faktem jest, że stanęliście w pól drogi i żadne z was nie robi tego kroku naprzód, tyle ze Twojemu męzowi to odpowiada, Tobie nie. Myślę, że zdrada stała sie dla niego niezła wymówką, by wieźć takie życie. Na początku na pewno był ból, wściekłość, chęć zemsty, ale z czasem to nie miało juz takiego znaczenia, została przyjemność z nowych znajomości, nowych doznań i do tego wszystko bezkarnie, no bo przecież zostałem zdradzony...i to właściwie usprawiedliwia wszystko. Znam to myślenie i zdaje sobie sprawę jak pociągająca jest taka perspektywa. Dom rodzina, stabilność a z drugiej strony to inne pociągajace zycie i to bez konsekwencji, bo przecież to ona pierwsza... Zdrada jest czynem radykalnym, która niszczy związek, rodzinę i wymaga radykalnych działań, by to wszystko wyprostować, lub na dobre zakończyć. Dotyczy to tak osób, które zdradziły, jak i tych zdradzonych, kiedy zdradę traktują jak wytrych, który otwiera wszystkie drzwi, choć w którymś momencie powinno sie je zamknąć na dobre. Nie masz obowiązku tkwić w tym małżeństwie, nawet pomimo poczucia winy i nie jest wytłumaczeniem to że on nie chce odejść, ty możesz to zrobić. Paradoksalnie może to być coś, co da wam szanse, albo przypieczętuje to, co być może od dawna jest faktem.
3469
<
#19 | Magdalena77 dnia 27.07.2014 01:06
Wybaczcie, ze napisze może trochę nieczytelnie ale nie wiem jak cytować (wklejać cytaty postów innych)posty ;/?

Marta74 napisała:Zastanawiam się, jakie rozwiązania wzięłabym chyba pod uwagę, gdybym była na Twoim miejscu...
- Nakłonienie męża do szczerych rozmów - może np. na wyjeździe we dwoje, w jakichś szczególnie sprzyjających okolicznościach...
- Próba terapii małżeńskiej
- Czasowa separacja, wyprowadzka
- Złożenie pozwu rozwodowego
- Rozwód

żadnych rozmów, bo go stresuje, tym bardziej żadnych wyjazdów, sam sobie jeździ na urlop, pozew był złożony, 3 rozprawy i rozwodu nie dostaliśmy...
Teraz on juz od miesiąca nie mieszka - kazałam się wyprowadzić, bo miałam dosyć traktowania mnie jak piąte koło u wozu...

buterflySzeroki uśmiechla mnie to i ty świetnie unikasz tematu! robiłaś wszystko- ze swojego doświadczenia wiem, że jeżeli ktoś robi-mówi WSZYSTKO tzn, NIC!
moim zdaniem to ty nie chcesz naprawdę ratować - nie jesteś zdolna do starania się o męża a on to widzi i dlatego tak się zachowuje! widzisz nie chcesz za dużo pisać bo boisz sie ataku z naszej strony!

Napisałam wyraźnie, że zrobiłam chyba wszystko żeby ratować małżeństwo ...wszystko oznaczało stosowanie sie do wszystkich rad z forum zdradzonych, psychologów itp - przynajmniej się starałam...ale skoro zarzucasz mi ze nie zrobiłam nic, a masz chwile to prosze zadaj mi konkretne pytanie czy zrobiłam to i to... -to mi ułatwi odpowiedz...

LogosPokazuje językoniekąd rozumiem zachowanie Twojego męża, przez rok zachowywałem sie podobnie jak on, tyle ze zrobiłem krok dalej, zwiazałem sie z inną kobietą, chciałem zacząć wszystko od nowa...koniec końców wróciłem do zony i to był początek nowego związku między nami, z perspektywy 2 lat od powrotu i 3 od zdrady uwazam, że nawet lepszego niz przedtem.

Ale po dwóch latach się zdecydowałeś co chcesz...a u mnie to trwa 5 lat!!!Z przymrużeniem oka
7375
<
#20 | B40 dnia 27.07.2014 20:43
Magdaleno no fajnie opisałaś szerzej. Ale chciał bym zagłębić się w temat. Wszystko tzn?

Powiedz dlaczego on ma się wyprowadzić. Są ku temu przesałania prawne? Np. mieszkanie jest Twoje. Jeżeli nie nie możesz od niego tego wymagać.

Podobnie do Wolfiego uważam że teraz w waszym małżeństwie szkodnikiem jest mąż. Proste nie potrafi pogodzić się ze zdradą. Po co to ratować 5 lat starań. Ja przez rok doprowadziłem żonę na dno i... czasami nie jestem z tego dumny. Ostry strzał OK znęcanie się nad kimś przez 3, 4, 5 lat to sadyzm.

Nie wybaczył i nie wybaczy zrozum to. Są tacy faceci. Ktoś powie twardziele z wielkimi j...mi. OK ich zdanie. Taką drogę obrali. Jak twój mąż.

Jak myślisz czy przez pięć lat żyje w celibacie? Nie wierzę. Pozostanie z Tobą to kara. Chce abyś poczuła się jak on. Drobny problem. To co mu zafundowałaś to okrutne - mówię z autopsji. TO co funduje tobie jest chyba gorsza. Nie chcesz s kimś być nie umiesz wybaczyć odchodzisz. Dajsz szansę nie znącasz się nad niewiernym. Nie przez 5 lat :szoook.

Buterfly na razie Twój mąż żyje w błogiej nieświadomości dlatego sytuacja autorki jest inna. On poznał temat i podjął kroki jakie podjął. W jaki sposób Magdalena77 starała się ratować małżeństwo nie wiemy. Wiemy że zrobiła WSZYSTKO???

Dla mnie mąż się zwyczajnie mści nie umie sobie tym poradzić więc najlepiej jak byście się rozeszli. Drobny problem on tego nie chce.

Wiecie co jednej rzeczy nie rozumiem gdy pojawia się zdradzony - jednym chórem słyszymy głosy - PSYCHOFAG. Dlaczego tu ich nie słyszymy. Bo zasłużyła? Na rozwód OK, na orzeczenie winy OK na znęcanie przez PIĘĆ LAT - Nie.
3739
<
#21 | Deleted_User dnia 27.07.2014 21:19
Bo tu nie możemy mówić o psychofagu- Magdalena 77 nie jest uzależnioną od męża ofiarą. Obydwoje utknęli w tym dziwnym układzie- Magdalena77 napędzana poczuciem winy i mąż który negatywne uczucia zaczyna przekuwać na własną wygodę.
Jesteście sobie razem z rozpędu , być może nic Was już nie łączy.
Widzisz Magdalena nadszedł już czas na podjęcie decyzji.
Rozwód powinniście dostać bez problemu. Być może wtedy coś w waszym życiu drgnie.
3739
<
#22 | Deleted_User dnia 27.07.2014 23:41
teraz ja?
w jaki sposób próbowałaś odbudować jego zaufanie?
w jaki sposób okazywałaś mu ciepło?
czy rozmawiałaś z nim o sytuacji o tym co się stało?co on czuje i czego oczekuje od ciebie?
czy w ogóle sypialiście ze sobą przez te 5 lat? czy spędzaliście ze sobą czas? wiesz tak jak jest to na początku znajomości? eski miłe spotkania pogaduchy? nie wiem jak było przed twoją zdradą? i ile ta zdrada trwała?
prawda jest taka, że on na pewno ma kogoś i zabiłaś w nim wszystko co dobre i on ciebie teraz nie chce!zaczął się bawić i to mu się spodobało, wiesz sama jakie jest to fajne! najlepsze rozwiązanie to rozwód bo terapii nie chce!
nie mogę tego pojąć dlaczego ludzie tak się ranią?w imię czego?
magdaleno naprawdę nie masz pojęcia jaki ból jaką krzywdę mu wyrządziłaś! teraz jak nie mieszkacie razem powinnaś dostać rozwód, chyba nie masz innego wyjścia!

dlaczego go zdradzałaś? w czym ten drugi był lepszy? odpowiedz prosze
4498
<
#23 | rekonstrukcja dnia 28.07.2014 00:40

Cytat

Nie wybaczył i nie wybaczy zrozum to. Są tacy faceci. Ktoś powie twardziele z wielkimi j...mi.

Raczej twardy to on nie jest. Zrobił z siebie ofiarę i chyba dobrze mu w tym stanie , skoro ciągnie to i ciągnie w nieskończoność. Każden jeden Z przymrużeniem oka z nas miał wstrząs i szok i załamkę i całą konstelację niemożliwości orbitującą dokoła skołowanej łepetyny. I jakoś się pomału pouwalnialiśmy od torpedujących myśli. Każdy jakiś sposób na siebie znalazł. Bo to przecież o to chodzi : znaleźć sposób na siebie samego.

O takich rekordzistach , co to przez pięć lat szarpią siebie i otoczenie , w takiej , czy odwrotnej kolejności, mało się słyszy.
10128
<
#24 | 10128 dnia 28.07.2014 01:23
O takich rekordzistach , co to przez pięć lat szarpią siebie i otoczenie , w takiej , czy odwrotnej kolejności, mało się słyszy

Cytat


I tu się nie zgodzę, większość pamieta 5.10 i więcej lat a są tacy co nie zapomną nigdy. A ilu by się teraz wymiksowało tylko że wcześniej powiedzieli "wybaczam" a po kilku latach zrobili by odwrotnie i zakończyli te związki.
6959
<
#25 | zgryzolowaty dnia 28.07.2014 01:36
Kilka razy zabierałem się do komentowania tego przypadku...
Tu mi mocno coś nie pasuje...za mało danych... autorka jakoś dziwnie powściągliwie pisze o sobie, za to mąż (??) jest opisywany dość obszernie z zauważalna tezą, że robi pod górę nie wiedzieć czemu...
Może trzeba od początku...kiedy to było ? Jak długo trwało ? Czy był to romans czy skok w bok po pijaku (czy to wielka różnica...nie wiem, może ?) Mąż się dowiedział ? Jak ? Jaka była reakcja autorki ? Jak się romans zakończył ? Czy były plany co do wspólnej przyszłości ? Czy to tylko dla jaj... Czy po ujawnieniu zdrady, wyjaśniła pani wszystko mężowi, odpowiedziała pani na wszystkie jego pytania...czy były próby z jego strony wyjaśnienia wszystkiego...jak pani potraktowała tą sprawę ? Czy w ogóle zamierzała pani wyjaśnić swoja zdradę mężowi... to tyle na początek... Odnoszę wrażenie, że potraktowała pani kwestie swojejzdrady na zasadzie, było minęło...po co do tego wracać no i może jeszcze było tak, że kochaś nie miał zamiaru odchodzić od żony i dzieci...
a propos, macie dzieci ? Co pani powiedziała dzieciom ?
to na razie na tyle
4498
<
#26 | rekonstrukcja dnia 28.07.2014 02:09
Haski, ja nie mówię o pamiętaniu zdrady, tylko zapamiętaniu się w zdradzie. Jak ktoś wciąż w sobie podgrzewa emocje, to można i pięć i dziesięć i dwadzieścia lat jechać na odwecie. Po prostu : bycie ofiarą jest wygodne, bo zdejmuje ciężar odpowiedzialności za to, co się samemu wyprawia.
10128
<
#27 | 10128 dnia 28.07.2014 11:17
Tylko że Ci co pamiętają, nic nie mówią choć czasem pewnie by "łeb urwali"
Takie cierpienie w ciszy, może lepiej tak jak jej mąz nie gryść się w srodku tylko to pokazywać . Inna sprawa że powinni to zkończyć i nie męczyć się nawzajem.
4498
<
#28 | rekonstrukcja dnia 28.07.2014 12:15

Cytat

Tylko że Ci co pamiętają, nic nie mówią choć czasem pewnie by "łeb urwali"
Kwestia pracy nad sobą. I nic więcej. Ja rozumiem, że przez pewien czas po zdradzie , można czuć wściekłość, rozbicie, rozżalenie etc. Ale zrobić sobie z tego sposób na życie ? Utrzymywanie latami na stałym poziomie negatywnych emocji jest niezdrowe , eksploatuje energetycznie, zawęża horyzonty. Człowiek, który żyje zdradą, z podmiotu staje się przedmiotem , niewolnikiem. Narzędziem zemsty , bądź naczyniem ofiarnym, w zależności od tego, jakie uczucia w sobie karmi.
3469
<
#29 | Magdalena77 dnia 29.07.2014 02:07
Dziękuję jeszcze raz za wszystkie wpisy - i żeby było jasne nie oczekuje tylko głaskania po główce, bo biedna zdradziła a teraz oczekuje cudów....wręcz odwrotnie napisałam ten wątek, żeby potwierdzić że jestem zła a teraz wymagam po 5 latach od zdrady dojrzałości ze strony męża, żeby zrobił jakiś ruch, albo że normalnym jest ze ma prawo wymagać ode mnie pokory gdy sam nie robi nic...
zamotałam się do tego stopnia, że bym mu chyba uwierzyła i czekała, bo "cierp ciało jak chciało" jak mawia mój mąż...jednak jestem racjonalistką to chce zrobić KROK w przód....ale jak to uczynić z osobą która unika rozmów???brzuch mnie boli -to moim zdaniem zwykła ucieczka przed problemem... - ja zarzucam mu w tym momencie niedojrzałość - on rzuca hasło to po co zdradzałaś i tak wkółko...tak się żyć nie da!!!
Dla tych którzy pytają jak ratowałam związek odsyłam do wątku w mojej historii sprzed 4 lat....a swoją drogą jak można ratować małżeństwo gdy ktoś robi na złość i rzuca kłody pod nogi...Trwałam w tym przez 5 lat łudząc się że mąż sie zmieni, ale widze że jest niedojrzały by podjąć jakieś kroki..., bo go kochałam i miałam cholerne poczucie winy...ale widze tu wypowiedzi osób które były po stronie mojego męża(czyt. zdradzone) inie rzucają we mnie błotem
Wszystkim odbudowywującym swoje związki, życzę powodzenia i pamiętajcie, że każdy z nas popełnia błedy a i jak partner naprawde żałuje to warto dać szanse i pozwolić sobie na szczęście gdy się kocha...
6959
<
#30 | zgryzolowaty dnia 29.07.2014 06:44
Coraz bardziej skłaniam się do stwierdzenia jak wyżej... załozona teza: zdradziłam ale się staram...na żadne z moich pytań nie otrzymałem konkretnej odpowiedzi co dla mnie oznacza po prostu brak szczerości wobec siebie, męża i członków tutejszej społeczności...sorry winnetou ale ja pani po główce głaskać nie będę... albo szczerość albo zabawa w kotka i myszkę...
3469
<
#31 | Magdalena77 dnia 01.08.2014 00:47
Coraz bardziej skłaniam się do stwierdzenia jak wyżej... załozona teza: zdradziłam ale się staram...na żadne z moich pytań nie otrzymałem konkretnej odpowiedzi co dla mnie oznacza po prostu brak szczerości wobec siebie, męża i członków tutejszej społeczności...sorry winnetou ale ja pani po główce głaskać nie będę... albo szczerość albo zabawa w kotka i myszkę...


Piszę tyle ile chcę...w danym momencie...po kilku latach nie chcę kręcić się w kółko i powtarzać to co pisałam parę lat temu...(zgryzolowaty wystarczy poczytać moje wcześniejsze wpisy...)
i nie masz prawa mi zarzucać braku szczerości wb innych forumowiczów, bo na jakiej podstawie....?
Przez pare lat się tu nie udzielałam, bo myślałam że sobie poradze sama i nie chciałam tkwić w miejscu ( bo każda wizyta tutaj to zwrot do przeszłości)
To jest tylko internet...każdy niech pisze tyle ile uważa za słuszne...jeden się uzewnętrznia całkowicie inny pisze to co uważa za słuszne...a i nie wszystkie odpowiedzi są wyrocznią...każdy z nas jest inny ma inne uczucia, inny charakter itp.
Dzisiaj wiem, że dałąm się wpędzić w poczucie winy, bo ja 5 lat temu zdradziłam a mąż to wykorzystywał dla własnej wygody...miał pewną swobodę, bo przecież nie musi śię ze mną liczyć, bo to ja zaczełam...i tak tkwiłam i przymruzałam oko, bo przyznawałam mu racje..
Teraz udałam się do psychologa (szkoda ze tak póżno)....i 3 seanse dały mi więcej niż 5 lat gdybania, spalonych nadzieji i czytania różnych forów...
Osoba zdradzona nie ma prawa wykorzystywac tego faktu do zaspakajania własnych pobudek zemsty...ktoś kto kocha albo odchodzi i daje sobie czas, albo spina się w sobie i próbuje poukładać wszystko od nowa, ale musi rozmawiać , rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać, aby podołać problemom...
ja tez popełniałam błedy próbując wstrzynać awantury o każdą ignorancję- powinnam byc wtedy spokojna ale stanowcza, żeby druga osoba zauważyła że nie może wciąż bazować na moim błędzie i myśleć że ma prawo do wszelakich uciech...
ALBO DECYDUJE SIĘ WALCZYĆ, ALBO ODCHODZI....
11601
<
#32 | zdrbgap dnia 21.09.2014 14:09
Skłoniła mnie ta dyskusja, rowniez do zabrania głosu. Jestem po tej drugiej stronie, gdzie rowniez przyprawila mi rogi. Tez juz kilka lat. Jednak troche inaczej nie znencam sie inie wykorzystuje tej sytuacji dla siebie. Jest jednak "nijako" - teraz jednak moje odczucia: Wydaje mi sie, ze nie fakt zdrady boli najwiecej, ale zachowanie jej po, w stylu nie ma o czym mowic stalo sie i do dopiero po przedstawionych niezaprzeczalnych dowodach i konfrontacji. Podobnie uwaza, ze robi wszystko.Jak napisalem jest nijako, gdyz uwaza, ze wtedy jak sprawa sie wydala to juz nie trzeba o tym rozmawiac, bo po co przeszlosci sie nie odwroci. A jak ja to odbieram i czego mi brakuje: to słowa "przepraszam" i wlasnie rozmowy, bez emocji aby w tej rozmowie wlasciwie wyjasnic sobie jaka widzimy i czy widzimy razem przyszlosc czy nie i jaki sa wzajemne oczekiwania. Niestety zyjemy od tamtej pory moim zdaniem obok siebie, gdy wczesniej probowalem juz po misiacach, a nawet latach to niestety konczy sie histeria (puls 160, drgawki,arytmia itd) z wzywaniem pogotowia, gdzie raz lekarz wlasciwie zdjagnozowal to gdy powiedzial mi w cztery oczy, ze nie wie co miedzy nami zaszlo, ale to wlasnie to jest przyczyna. I tak leci 5ty rok. Psycholog widze juz Ci poradził, rzeczowa rozmowa i decyzja, a w mim przypadku nie wiem co robic, moze zaczac jak twoj maz, aby w koncu jakos ta sprawe unormowac, a nie uwazać, ze zostala zamieciona pod dywan, gdzie jednak jest, jest jej swiadomosc, oraz uwiera caly czas.
11051
<
#33 | lornetka dnia 21.09.2014 14:54
Przestańcie ja proszę głaskać po głowie że ona taka biedna bo ma żle.....Boże kobieto zdradziłas męża i jeszcze masz pretensje,że on tak długo to przezywa a przeciez dla ciebie to już historia.....
Pamiętam jak mnie zdradził pierwszy mąż też sie tak tłumaczył,że to juz było dawno....szlag mnie trafia na takie coś.....POWIEM TAK SAMA JESTES SOBIE WINNA .....POMYŚL CO BYS CZUŁA GDYBYS TO TY BYŁA ZDRADZONA.....
4498
<
#34 | rekonstrukcja dnia 21.09.2014 15:49
@zdrbgap , zgroza ogarnia , jak coś takiego się czyta. Jesteś zahukanym pantoflem rozgniatanym przez manipulantkę i histeryczkę. Niewolnikiem bez żadnych praw. Psem burkiem na łańcuchu, który oberwie kijem , jak da głos. Jakie Ty człowieku masz podłe podejście do siebie samego. Idziesz po najmniejszej linii oporu. No co Ty masz z tego życia ? Czego się boisz ? A nie przyszło Ci do głowy, że pewnie dlatego byłeś zdradzany, bo szukała soli i pieprzu po bezsmakowej kaszce na wodzie ? Krwistego befsztyka po mdłej papce ? Twardej dłoni po miękkiej rąsi ?

No niechby przy mnie te palpitacje miała, to bym ją wyleczyła w trzy sekundy. W y p i e r d a l a ł a b y w podskokach , razem ze swoim ciśnieniomierzem.

Obrzydliwy babsztyl Ci rogi przyprawiał i nawet na "przepraszam" nie miała ochoty przez kilka lat ?

Nie no, po prostu wstyd, jeden wielki wstyd , jak ludzie dają się traktować po zdradzie.
9976
<
#35 | renea72 dnia 22.09.2014 14:38
Myślę,że budowac zwiazek od nowa musza chcieć dwie osoby.Ja na poczatku też byłam oschła i często mężowi dogryzałam,raz zrobiłam taką jazdę,że na drugi dzień było mi za siebie wstyd.Przeprosiłam go za swoje zachowanie.I w sumie po tej akcji zrobiło mi się dużo lżej,od tamtej pory rozmawiamy o moich emocjach normalnie bez szału i wiecznego obrażania i poniżania winnego,Po rozmowie z moją pani psycholog zrozumiałam,że dałam szanase mezowi,ale przeciez nie po to żeby go stracić.Twój maz Magdo77 powinien tez to zrozumiec,że Tobie w końcu tez sie przeleje.Ty nie mozesz być wieczna ofiarą a On Twoim Katem.
3469
<
#36 | Magdalena77 dnia 20.10.2014 01:46

Cytat

rekonstrukcja dnia wrzesień 21 2014 14:49:17
@zdrbgap , zgroza ogarnia , jak coś takiego się czyta. Jesteś zahukanym pantoflem rozgniatanym przez manipulantkę i histeryczkę. Niewolnikiem bez żadnych praw. Psem burkiem na łańcuchu, który oberwie kijem , jak da głos. Jakie Ty człowieku masz podłe podejście do siebie samego. Idziesz po najmniejszej linii oporu. No co Ty masz z tego życia ? Czego się boisz ? A nie przyszło Ci do głowy, że pewnie dlatego byłeś zdradzany, bo szukała soli i pieprzu po bezsmakowej kaszce na wodzie ? Krwistego befsztyka po mdłej papce ? Twardej dłoni po miękkiej rąsi ?

No niechby przy mnie te palpitacje miała, to bym ją wyleczyła w trzy sekundy. W y p i e r d a l a ł a b y w podskokach , razem ze swoim ciśnieniomierzem.

Obrzydliwy babsztyl Ci rogi przyprawiał i nawet na "przepraszam" nie miała ochoty przez kilka lat ?

Nie no, po prostu wstyd, jeden wielki wstyd , jak ludzie dają się traktować po zdradzie.


Logując się tutaj parę lat temu, mysśałam, że to forum dla ludzi, których los ciężko doświadczył zdradą ukochanej osoby, myślałam ze tu są osoby dorosłe, racjonalnie myślące i przede wszystkim dojrzałe nieobrażające innych...
Nie pisze tego w obronie własnej, wiem co zrobiłam...szkoda ze po czasie...
Ale cholernie nie spodobał mi się wyżej zacytowany wpis...czy osoba o nicku rekonstrukcja pozjadała wszystkie życiowe rady??? zrozumiałabym charakter wypowiedzi w stosunku do osoby zdradzającej, ale żeby ubliżac komuś zdradzanemu...świetny przykład - kobiety jak harpie...jakim prawem masz czelność atakować kogoś zranionego kto chce odbudować swój świat, obojętnie czy jeszcze setki razy się sponiewiera...jego sprawa....musi sam dojrzeć do własnych decyzji...
Czytając taki wpis mam wrażenie, że trafiłam na forum rozżalonych nastolatek...nic nie wnosi swoim wpisem a hałasuje...
pozdrawiam wszystkich zdradzonych i tych po drugiej stronie...ale tylko równowaga emocjonalna pozwoli nam zrobić krok naprzód
9937
<
#37 | Ramirez dnia 20.10.2014 03:06

Cytat

Osoba zdradzona nie ma prawa wykorzystywac tego faktu do zaspakajania własnych pobudek zemsty...ktoś kto kocha albo odchodzi i daje sobie czas, albo spina się w sobie i próbuje poukładać wszystko od nowa


To jest często tylko huśtawka emocji - od tęsknoty po nienawiść. Ty Magdalena77 chcesz przejść z tym co się stało do porządku dziennego, ale mąż może no stop czuć się z tym podle - sobie z tym nie radzi. A nie radzi - bo nie wybacza. A nie wybacza, bo by wybaczyć trzeba przepraszać.
Może to zabrzmi dziwnie, ale on jest... "nieprzeproszony".

Proponuję eksperyment - gdy mąż zrobi Ci jazdę z przeszłości, stań przed nim niczym małe dziecko, i szczerze powiedz "Przepraszam, proszę byś mi wybaczył to co się stało". Ale musi być szczere - bo inaczej się wkurzy, uznając że z niego jeszcze kpisz. I tak za każdym razem, gdy podejmie temat.
Jeżeli ktoś kto jest przeproszony, dalej zachowuje się agresywnie - to oznacza, że już za późno na miłość, że już się wszystko wypaliło - są tylko powinności i nienawiść.

Tkwicie wtedy w swoich skorupach wzajemnej samotności. Tak jak tu przepisałem, by zrozumieć jeden z motywów do zdrady:
http://www.zdradzeni.info/forum/viewthread.php?forum_id=32&thread_id=2380&pid=60908#post_60908

Bo prawidłowa reakcja na przeproszenie powinna być wybaczeniem, a wybaczenie przytuleniem. A on czuje dawną zadrę, boli go to nadal, Ty nie przeprosiłaś tak jak on by tego chciał, więc nie mógł wybaczyć. Przez zdradę, on nie wie dlaczego stał się najgorszym z gorszych. A Ty nie pomagasz mu w tym, by zrozumiał, co się wtedy mogło stać. Bez terapii dla par - nie poradzicie z tym sobie.
3469
<
#38 | Magdalena77 dnia 21.10.2014 00:45
[quoteTo jest często tylko huśtawka emocji - od tęsknoty po nienawiść. Ty Magdalena77 chcesz przejść z tym co się stało do porządku dziennego, ale mąż może no stop czuć się z tym podle - sobie z tym nie radzi. A nie radzi - bo nie wybacza. A nie wybacza, bo by wybaczyć trzeba przepraszać.
Może to zabrzmi dziwnie, ale on jest... "nieprzeproszony".

Proponuję eksperyment - gdy mąż zrobi Ci jazdę z przeszłości, stań przed nim niczym małe dziecko, i szczerze powiedz "Przepraszam, proszę byś mi wybaczył to co się stało". Ale musi być szczere - bo inaczej się wkurzy, uznając że z niego jeszcze kpisz. I tak za każdym razem, gdy podejmie temat.
Jeżeli ktoś kto jest przeproszony, dalej zachowuje się agresywnie - to oznacza, że już za późno na miłość, że już się wszystko wypaliło - są tylko powinności i nienawiść.

Tkwicie wtedy w swoich skorupach wzajemnej samotności. Tak jak tu przepisałem, by zrozumieć jeden z motywów do zdrady:
http://www.zdradzeni.info/forum/viewthread.php?forum_id=32&thread_id=2380&pid=60908#post_60908

Bo prawidłowa reakcja na przeproszenie powinna być wybaczeniem, a wybaczenie przytuleniem. A on czuje dawną zadrę, boli go to nadal, Ty nie przeprosiłaś tak jak on by tego chciał, więc nie mógł wybaczyć. Przez zdradę, on nie wie dlaczego stał się najgorszym z gorszych. A Ty nie pomagasz mu w tym, by zrozumiał, co się wtedy mogło stać. Bez terapii dla par - nie poradzicie z tym sobie.
][/quote]


Ramirez to co tu piszesz to Ameryki nie odkryłeś...przeprosin , łez była cała masa..nie na pokaz tylko cholernie tego żałowałam...ale jemu w to graj było...już nie ma tematu, bo postanowiłam się rozwieść...
11742
<
#39 | Muchomorka88 dnia 30.10.2014 10:00
Jakbym widział odbicie w lustrze, najpierw toniesz ale ci zależy wiec walczysz chociaż wewnętrznie wiesz że przegrasz.
9314
<
#40 | zatracony dnia 30.10.2014 12:11
I słusznie ze postanowiłaś sie rozwiesc.A odnosnie powodów zdrady-TO NIE MA TAKICH POWODÓW.Choć qurwicz tudziez qurewna zawsze sobie takowy znajda.
3739
<
#41 | Deleted_User dnia 30.10.2014 15:05
Witam. Jestem również z tej drugiej zdradzonej strony. Zdążyłem już wybaczyć choć dalej nie ani nie poznałem powodów zdrady -teraz po 1.5 roku nie są mi potrzebne. Przyznanie się sam od niej Wyciągnąłem sama nie powiedziała mi niczego. Wtedy też usłyszałem że nie chciała. O zgrozo! Tylko raz przyciski ta przez sytuację przyszła i opowiedziała mi coś więcej. Co chwila tak na raty dowiadywałem się czegoś z tego co nawyrabiała. Żeby nie smucić czuję się nie przeproszony czuję się tak jakbym to nie od niej się wszystkiego dowiedział. Po prostu brak szczerości żalu i chęć zamiecienia co było pod dywan. Ona nie chce do tego wracać a ja to odczuwam jakby coś ukrywała.
Zupełnie inna sprawa że nie widzę żadnej poprawy jej zachowania , charakteru pracy nad związkiem. To już dla mnie jak pogardą. Wybaczyłem jej dla siebie żeby siebie nie zamęczać ale efektem będzie rozwód.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?