Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Crusoe00:08:41
BartekP00:18:29
zona Potifara01:08:04
Koralina01:14:58
# poczciwy01:34:59

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Romans z szefemDrukuj

Zdradzony przez żonęDrodzy Forumowicze! Na wstępie: zdaję sobie sprawę, że to co opisze jest przykładem mojej bezgranicznej głupoty i naiwności, naiwności osoby zakochanej po uszy, a jak mawiał mój nauczyciel od fizyki - świadomość to połowa sukcesu. Ale do rzeczy, zacznijmy retrospekcję. Z moją Panią jesteśmy po ślubie już 12 lat ona jest starsza ode mnie o 2 lata, mamy 12 letnią córkę (tak "wpadka", ale w zasadzie przyspieszyła tylko decyzję o małżeństwie), początki małżeństwa były cudowne dla nas, mimo sporych problemów - studia, mieszkanie kątem u nieprzychylnej związkowi teściowej, wada serca u córki, udawało się być razem, nie załamać się. Byliśmy swoimi pierwszymi i jedynymi partnerami seksualnymi. Aż tu nagle... Było lato 2011, krótki urlop nad morzem, z córeczką. Bardzo fajnie, oboje rozgrzani słońcem, przyjemny seks, spacery,pełna odnowa związku.Minął tydzień od powrotu, był 6 września, żona zostawiła telefon na ładowanie i wyszła na zebranie do szkoły córki. Ja akurat byłem w domu, przyszedł SMS, o dość podejrzanej treści. Nadawca nie był ukryty, jawnie występował jako jej szef. Przejrzałem historię i szok, sporo było pousuwane, ale moja Pani zapomniała wykasować wysyłane i tam były czułe słówka typu: Tęsknię za tobą itp (jak byliśmy na urlopie). Jak przyszła zrobiłem karczemną awanturę, teksty o zauroczeniu, itd. obiecała sprawę zakończyć. Przez 2 tygodnie się do niej nie odzywałem, widać było że żałuje, próbuje przeprosić, organizowała nam randki, wyjścia, słowem starała się. Zgodnie z leninowską zasadą "ufaj i kontroluj" sprawdzałem regularnie telefon, ale po mniej więcej 1,5 roku zaprzestałem. Coś mnie tknęło sprawdzić w lutym tego roku. I powtórka z rozrywki - tęskni, ale tez ostrzejsze - że chętnie wychłoszcze itp. Normalnie 50 twarzy Greya. Dodam, że nasze pożycie było urozmaicone, to w zasadzie z jej strony zanikła ochota do wykorzystywania różnych zabawek... Obiecała poprawę, że niby to chwilowe, że on ja podpuszcza, a ona ta głupia się dała wrobić. Głupi uwierzyłem - brak dowodów na kontakty fizyczne. I nagle przyszedł 2 czerwca roku bieżącego - sądny dzień naszego małżeństwa - od lutego kontrole były wyrywkowe i nic nie wskazywały jednoznacznego. Ale żonie rozsypał się stary telefon i otrzymała nowy. Oprócz niego miała tez służbowy który sprawdzałem rzadko, bo nie było nic ciekawego. Poprosiłem ją aby dała mi nowy telefon, sprawdze jaki ma model i ściągnę aktualizacje itp. Nagle stwierdziła że nie, bo to jest jej prywatny telefon, nie moge jej kontrolować, no w ogóle obraza i foch. Olałem sprawę i poczekałem aż zaśnie. Biedactwo długo nie pospało, bo to co znalazłem w słuzbowym telefonie wyraźnie wskazało na odbycie stosunku ze swoim szefem. Pobudka, żądanie wyjaśnień, szarpanina - wstyd mi za swoją reakcję. wyjaśniła że faktycznie było parę razy ale to nic takiego, że mnie kocha itp. Tu nie wytrzymałem, zarobiła w twarz - WSTYD mi za siebie, kazałem się wynieść, wywaliłem wszystkie ciuchy na środek kazałem się pakować. Widząc moją cholernie nerwową reakcję, bojąc się o mnie (kilka lat temu chorowałem na depresję i miałem epizod samobójczy - też z powodu jej ekscesu, w sumie teraz patrząc mało istotnego, dlatego go nie opisuję), odwołał wszystko, a tekst ze swojego SMS "Już dawno nie było mi tak dobrze" wytłumaczyła tym że miło się jej z nim rozmawiało jak ją odebrał z przychodni - teraz z tego się śmieję, ale wtedy myślałem że ją rozszarpię, taki mętlik mi zrobiła w głowie. Zeżarłem chyba pół opakowania tabletek uspokajających. Następny dzień wzięła wolny, ja poszedłem do pracy, miała się wtedy wynieść. Gdy przyszedłem po pracy nadal była w piżamie, zapłakana ale i spakowana. I tu był kolejny mój błąd - łzy mojej córki zmiękczyły mnie tak, że niestety pozwoliłem zostać w domu, oczekując że przedstawi sensowny plan co dalej. Żonka zaś skwapliwie z tego skorzystała. Wieczorem zrobiła mi jeszcze awanturę że to niby ja się z kimś spotykam i chciałem się jej pozbyć - niestety znów rękoczyny i to z obu stron. I wtedy coś we mnie pękło, zobojętniało mi, dotarło do mnie, że tak nie można, że to do niczego nie prowadzi. Zalałem moją Panią potokiem pytań, ona milczała, cały czas milczała patrząc w jeden punkt. Tu muszę dodać że miała trudne dzieciństwo, kłopoty z wyrażaniem uczuć i emocji, w przypadku problemów zamyka się w sobie. Dałem jej czas na odpowiedź, a tym czasem spróbowałem się uspokoić, wyciszyć, wylądowaliśmy w łóżku... Żonka uznała widać, że mi przeszło, bo nie poruszyła tematu. Po tygodniu przyparłem ją do muru - powiedziałem że mam namiary położenia jej komórki w feralnym dniu, odzyskane SMS itp rzeczy - blefowałem, ale pomogło, wzięliśmy dzień wolnego, córka w szkole i odbyła sie rozmowa - pierwsza spokojna rzeczowa, przyznała się że był tylko raz, bez uczucia, żeby się odczepił. Ponieważ obiecałem nie negować tego co powie, przyjąłem że taka była prawda. Postanowiłem spróbować wybaczyć, zrezygnować z męskiej dumy, górę wzięła moja miłość. Od tamtej rozmowy minęły dziś dwa tygodnie, niby się stara, ale nie chce odpowiadać na moje pytania, milczy, nie chce zmienić pracy bo nic nie może niby znaleźć, wiem tylko że oni faktycznie się rozstali. Co do mnie to mam teraz huśtawkę nastrojów, raz lepiej raz gorzej, seks jest cudowny, znieczula, kocham ją, ale boję się że uczucie może do niej wygasnąć, że zobojętniej mi - taka chyba jest cena za mój spokój i pogodzenie się z losem. Ona zapewnia o swojej miłości - faktycznie znów widzę w jej oczach ten sam blask co kiedyś - ale nie idą za tym jakieś konkretne czyny (chociaż z drugiej strony nie wiem czego od niej żądać). Nie wiem czy udało mi się nią wstrząsnąć na tyle silnie aby się opamiętała czy to tylko gra pozorów i zejście do głębokiego podziemia. Ufff, nareszcie to z siebie wyrzuciłem, nie miałem się komu zwierzyć, że jestem rogaczem :) - wstyd mi, mimo że to kompletnie nie moja wina, sama to przyznała, mówiąc że to było z głupoty, próżności, bo mnie nie ma nic do zarzucenia. Powiedzcie co o tym sądzicie...
3739
<
#1 | Deleted_User dnia 26.06.2014 07:48

Cytat

przyznała się że był tylko raz, bez uczucia, żeby się odczepił.


To wytłumaczenie jest tak bezczelne, że aż mnie rozbawiło.
Ale na poważnie- to nie pierwszy wyskok Twojej zony i dodatkowo z tym samym szefem. To wygada na regularny romans.
Dodatkowo wydaje mi się , że pani z szefem zeszli do podziemia.

Wybaczyłes ot tak z automatu z ogromnym pragnieniem żeby byl juz spokój i żeby było jak dawniej.

I teraz wszystko zalezy od tego czego Ty chcesz i co jesteś w stanie wytrzymać- żyć niby w spokoju aż do następnego razu, lub potrząsnąć żoną i wybaczyc i zacząć życ na nowych zasadach lub nie wybaczyć i odejść.

Cytat

Postanowiłem spróbować wybaczyć, zrezygnować z męskiej dumy, górę wzięła moja miłość.


Nie , z tego nie wolno rezygnować- jak nie szanując siebie maja Cię szanować inni?

I taka uwaga ode mnie- tak mi sie wydaje , żę do przepracowania z dobrym psychologiem jest Twoja osoba KindOfBlue . I to niezaleznie od tego czy Twoje malżeństwo będzie istniało czy nie.
Masz problem emocjonalny i zburzone poczucie własnej wartości.

A jak postąpić z żona powiedzą i Panowie, którzy pomogi juz wielu mężom w podobnej sytuacji.
3739
<
#2 | Deleted_User dnia 26.06.2014 09:30
Właściwie Lisbet napisała wszystko co chciałbym napisać.
Dodam że po zdradzie związku nie ma, jeżeli ktoś uważa że jest to się oszukuje. Można wszystko budować na nowo ale tylko z niektórymi osobami. Tak jak Lisbet uważam że romans jest w podziemiu.
Ty powinieneś pracować nad sobą, ewentualna pomoc psychologa.
I nie wstydź sie tego co się stał bo to nie Twoja wina, najwyżej zobacz kiedy zaczyna się sezon na odstrzał jeleni Z przymrużeniem oka
Pamiętaj wszystko będzie dobrze ale to zależy od Ciebie.
6529
<
#3 | wolfie dnia 26.06.2014 10:07
Jeszcze jedno o czym nie zostało napisane, jeśli szef jest żonaty, to poinformuj o wszystkim jego żonę, jeśli ją ma oczywiście. Wtedy będziesz miał większą pewność, że romans, się zakończył.
3739
<
#4 | Deleted_User dnia 26.06.2014 10:55
Głupi uwierzyłem -

Smutne to, ale nadal będziesz wierzył we wszystko co Ci zadeklaruje i łapał się każdego koła ratunkowego, ot choćby tego blasku w jej oczach, ale to Twoje życie i jak sobie je spierdzielisz to tylko na własne życzenie.
11314
<
#5 | KindOfBlue dnia 26.06.2014 13:07
@lisbet
Dzięki za radę, uświadomiło mi to, że faktycznie nie doceniam tego kim jestem i na co zasługuję.
@wolfie
Owszem żonaty, ale z tego co wiem to na nim nie zrobi to najmniejszego wrażenia, jest gotów rozwieść się dla mojej żony.
@piotr73
Już zacząłem, jestem momentami strasznie egoistyczny, zacząłem stawiać swoje pragnienia na pierwszym miejscu, mniej obchodzą mnie inni, cały czas pracuje nad nowym obrazem mojej żony - kim jest, kim była dla mnie, czy nie za dużo zainwestowałem emocjonalnie
@tezeusz
Masz rację, we wszystkim staram się doszukać pozytywów i jestem bardzo ufny, wierzę, że ludzie w zasadzie nie mają złych intencji - mści się to na mnie teraz okrutnie... ale się zmieniam
10128
<
#6 | 10128 dnia 26.06.2014 13:20
Owszem żonaty, ale z tego co wiem to na nim nie zrobi to najmniejszego wrażenia, jest gotów rozwieść się dla mojej żony.

Cytat


Ja bym jednak powiedział. Ta wersja może być tylko dla Twojej żony. W końcu musi jej jakoś imponować, taki gotów na wszystko? a opinia w parcy tez mu wzwisa ?
6529
<
#7 | wolfie dnia 26.06.2014 14:11
Dokładnie jak piszę Haski, to czy nie zrobi to na nim wrażenia okaże się w praniu. Poinformuj ją dla jej dobra i niech ona zadecyduje co dalej.
11314
<
#8 | KindOfBlue dnia 26.06.2014 16:13
@Haski
Opinia w pracy - sęk w tym że wszyscy tam o tym wiedzieli lub się domyślali. Zresztą u nich romans z asysytentką/sekretarką jest normalny w firmie. Z żoną są w nieformalnej separacji, nie mieszkają razem od kilku lat.
10056
<
#9 | pozdradzie dnia 26.06.2014 16:36
witaj
moje zdanie jest takie , zresztą sam postąpiłem tak samo że swoją panną ...
czyli , warunek , zmiana pracy natychmiast i wtedy odcina się od gaaha .
dla niej to też będzie pewnego rodzaju poświęcenie dla ciebie .
bo musisz postawić jasne i twarde warunki !
szansę daje się tylko raz ... a wy bawicie się w ciuciubabke .
ja dałem też szansę na jasnych warunkach i moja panna wie że jeden fałszywy gest ,sms i będzie armagedon .
bądź twardy !
10128
<
#10 | 10128 dnia 26.06.2014 17:45
No to trafił Ci się niezły je...a. On ją zapewnia o swojej miłości i dlatego ona jest taka twarda, czuje koło zapasowe. Ja bym ją puścił wolno papa..niech zobaczy że temu frajerowi tez skarpetki wieczorem "jadą" a i ona rano przed toaletą nie jest pachącym kwiatuszkiem. I zęby musi umyć zeby muchy nie popadały. Masz trudnego przeciwnika, ale że ona była zainteresowana takim egzemplarzem, ile on jest od niej starszy ?
7063
<
#11 | ed65 dnia 26.06.2014 17:50
Cześć KindOfBlue
Na dzień dobry- przestań jej qrwienie usprawiedliwiać jej dzieciństwem, ok?
Jest dorosła i doskonale wie co robi.
A sprytu w maskowaniu jej nie brakuje skoro wiesz tylko tyle o tej love story.

Nie obraź się ale w Twoim przypadku te cytaty z Waldemara Łysiaka pasują do Ciebie idealnie :

Cytat

Kobiety są jak pieniądze. Nielicznym dają szczęście, licznych okradają z rozumu.


Cytat

Nawet najdroższa kurtyzana, najkosztowniejsza hetera, będzie tańsza niż Twoja połowica.
Ta druga wysysa z człowieka tysiąc razy więcej, a do tego kaprysi, zrzędzi, szydzi, zdradza czepia się o byle co, i tak dalej, czego prostytutki nie robią.
Moim zdaniem to również najuczciwsze kobiety globu, bo swoje ****stwo zwą ****stwem, bez strojenia fałszywych min i odgrywania pseudo-romantycznych teatrzyków.


Nie tak dawno już z jej strony jeden cyrk miałeś,
Zaryczana, osmarkana, aby tylko nie wylądować tam gdzie jej miejsce, czyli na ulicy.
Łyknąłeś to jak głodny pelikan,
Jak wytrzeźwiejesz i wróci Tobie logiczne myślenie, spodziewaj się kolejnych, szantażowania, grania córką, na Twoim naiwnym uczuciu, ****istym seksem(już to miałeś); po groźby samobójstwa włącznie, gdy zrobisz z tą qrewną to na co zasługuje.
Wy****sz ją ze swojego życia na zawsze.

KindOf Blue
Twoja qrewna przez co najmniej trzy lata prowadziła podwójne życie.
Piszę przez co najmniej, bo wiesz tylko tyle.
A ona w życiu się Tobie nie przyzna do regularnego qrwienia się z szefem.
Twoja wiedza jest żadna. A ona w życiu się nie przyzna do romasnu, a tym bardziej 3 letniego
Wiesz tylko tyle ile sam się dowiedziałeś

Danie pierwszej szansy można zrzucić na barki uczucia i naiwności.
Jednak danie kolejnej to już przejaw desperacji, wręcz kompletnej głupoty.
Sorry Kind, ale ja nie będę owijał w bawełnę.
Prostytutka to zawód, k***a to charakter.
Ty trafiłeś po prostu na wyjątkowego,cwanego i wyrachowanego qrwiszona.
Manipuluje Tobą jak chce, bawi się Twoimi uczuciami.
A TY jak kamikadze od razu z nią do wyra, ryzykując wręcz swoim zdrowiem.
Kazałeś jej chociaż zrobić kompleksowe badania, zanim wylądowałeś z nią w wyrze?
Powoli, hola hola człowieku.

Najpierw ochłoń, wyjdź z tego szoku w jakim jesteś.
Bo wierzysz w słowa perfidnej oszustki, ratującej swoje rozpalone doopsko.

Dla Twojego dobra.
Absolutnie nie wierz w to co do Ciebie teraz mówi, ani w to co robi.
To teatr na potrzebę chwili, opanowania sytuacji.
Uwierz, tam się nic nie skończyło. Myślisz, że przez trzy lata było tylko bzykanko?
Logiczny błąd.
To jest romans na pełną skalę.
Skąd wiesz, że oni to zakończyli?Co taki jesteś tego pewien
Bo on lub ona Tobie to powiedzieli?
Nie zastanawia Ciebie to, że nie ma zamiaru rzucić tej pracy w imię ratowania tego co z premedytacją rozpie***a?
Uwierz, gdyby tylko jej na Tobie zależało, zrobiła by to bez głupiego tłumaczenia, dlaczego tego nie zrobi.
Haski i Wolfie dobrze radzą. Pogadaj z żoną tego palanta i naświetl jej sytuację.
Nawet jak są w separacji, to żona tego ****opląta dostanie oręż do ręki aby tego posuwacza cudzych żon u****ić!
Warto wejść z nią w kontakt- zyskasz sojusznika

Załatw sprawę tam, a następnie zrób porządek ze swoją.
Oczywiście jeżeli chcesz sobie s**** życie do końca, uwielbiasz życie na antydeprasantach, lubisz sporty ekstremalne- polubisz i pokój bez klamek.
Wtedy trzymaj to coś, zwane tfu, Twoją jeszcze żoną dalej w swoim domu.
Masz jak w banku, że zabawę w policjanta i złodziei masz zapewnioną do końca Twojego życia.
No chyba że już jej zdrowie nie pozwoli lub ze względu na wiek r11; nikt się za nią nie obejrzy
Bo ekstremalnych wrażeń na pewno przy niej Tobie nie zabraknie.

Jeżeli jednak chcesz dalej żyć ale już normalnie, dać sobie szansę na nowe, lepsze życie to:
Zabezpiecz dobrze wszystkie dowody jakie posiadasz, migiem do prawnika aby je skonsultować.
Tego jej szefuncia-ruchacza na świadka.
Załatw teraz rozdzielczość i podział majątku.
Jak się zapyta dlaczego, to powiedz, że to test zaufania co do jej intencji Z przymrużeniem oka
Oczywiście poker face.
Nawet się nie zająknij o tym, że składasz papiery o rozwód.
Oczywistym jest, że z orzeczeniem jej winy
Ona kompletnie ma się nie domyśleć, co zamierzasz zrobić.
Postaw ją przed faktem dokonanym.
Stań się dla niej kompletnie przezroczysty, nie okazuj jej żadnych uczuć,
Panuj nad emocjami i nie daj się jej sprowokować.
I żadnych rękoczynów, bo sobie narobisz tylko kłopotów.
Wszystkie rozmowy z nią nagrywaj.
Ale w ich trakcie nie wolno dać się wyprowadzić z równowagi
Trzymaj córkę z dala od tego wszystkiego.
Chroń ją na tyle, na ile będzie to możliwe.
Przy dziecku żadnych awantur i jak najwięcej z nią rozmawiaj.

Jesteś na wojnie wypowiedzianej Tobie, rodzinie.
Masz tylko jedną zasadę- wobec niej nie obowiązuje żadna zasada, sentymenty.

Co Ty jednak zrobisz ze swoim życiem, nie mi o tym decydować.
Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz.

Zacytuję to co napisałem Ufnemu:
Bo jedziecie na tym samym wózku:

Cytat

O miłość się nie błaga ani o nią nie żebra. I nikogo się do niej nie zmusi.
To że ona już Ciebie nie kocha, masz jak na dłoni.
Zakoduj sobie to mocno w głowie.
Jeśli cokolwiek w tej chwili mówi o uczuciu do Ciebie- łże jak każda suka w obawie aby przedwcześnie nie wylądować na ulicy.
Wiesz dlaczego nie odejdzie od Ciebie?
Bo się wstydzi, bo zapewniasz jej standard utrzymania, bo się troszczysz o nią, bo wie że ją kochasz.
I zawsze może na Ciebie liczyć. 
Jesteś wyłącznie jej kołem ratunkowym, trzymanym w odwodzie gdyby kochanek jej wypłacił potężnego kopa w jej póki co rozwiązłe, roznamiętnione i szeroko na jego wdzięki otwarte ****sko!
Ona na pewno nie jest jednak z Tobą z miłości. 
Choć Tobie wmawia co innego!
Kto kocha naprawdę szczerym uczuciem- nigdy nie zdradzi!
Odpowiedz sobie szczerze na poniższe pytanie
Czy TY zdradziłbyś osobę, którą naprawdę kochasz?
Przecież ona jawnie Ciebie traktuję nie jak mężczyznę tylko jak najzwyklejszą c**ę. 
A Ty wobec tego zachowujesz się jak wielka c**a.

Mężczyzną wieku nie ma
Albo się nim jest albo nie. 
Skoro jej pokazujesz że nim nie jesteś, to i tak jesteś przez nią traktowany.
Dla niej nie jesteś żadnym partnerem do czegokolwiek, tym bardziej do respektowania Twojego żądania. 
Czyli zlewa i będzie totalnie olewać co do niej mówisz.
Będzie robiła co jej się tylko będzie podobać.
Doskonale wie( co jej już pokazałeś), że jesteś w stanie jej wybaczyć, będziesz ją błagał aby nie odchodziła.

Zastanów się dobrze i przemyśl to mocno
Po cholerę żyć z kimś, kto ma w **** Twoje uczucia, kto Ciebie absolutnie nie kocha i traktuje nie jak mężczyznę tylko jak za przeproszeniem jakąś rozmemłaną pi**ę?
Dla kobiety partnerem jest wyłącznie mężczyzna.
Może go nie kochać ale zawsze będzie go szanować i nie odważy się go zdradzić.
To kim w takim razie dla niej jesteś?
Podobnie jak Twojej pani, również Tobie czas się kończy.
Marnujesz go na latanie za jakimś qriwszonem z rozpalonym kroczem, błaganie o miłość, zamiast wziąć się za siebie, 
Przestań się użalać nad sobą.
Przestań o cokolwiek ją prosić. I absolutnie nie wierz jej w to co teraz mówi!
Weź się ogarnij i wykop jej rozpalony zad ze swojego życia i listy osób będących na Twoim utrzymaniu. Jak się od niej uwolnisz, odżyjesz, 
Będziesz mógł sobie życie układać od nowa.
Dasz sobie szansę na spotkanie kogoś, dla kogo pojęcia miłość i wierność są tożsame, równoznaczne
Czy to do rwy nędzy jest jedyna kobieta na tej planecie, że masz zamiar spierniczyć swoje życie?
Lubisz towar wielokrotnego użytku, a precyzyjnie, przez różnych ruchaczy używany 
Lubisz poprawiać po kimś?
Nie napawa Ciebie obrzydzeniem fakt, że posuwa ją jakiś sqrwiel r11; ruchacz?
Chcesz całe życie robić za policjanta i zadręczać się przy każdym jej wyjeździe, czy bzyka się z kochankiem,
Jeśli jakiś facet kradnie Tobie żonę, to najlepszą formą zemsty na nim jest jej pozostawienie dla niego.
Uwierz, niewielu normalnych facetów taki wybrakowany prezent jest gotowa przyjąć
No cóż, gdy qrewna zostanie na lodzie to już nie będzie Twoim problemem.


Cytat

Wybaczenie zdrady, danie szansy to luksus. 
Luksus na który zdrajca musi ciężko sobie zapracować.
I to ze świadomością, że może tego zaszczytu jednak nie doczekać
Aby tak było, musi od nas bić zarówno siła, pewność siebie jak i władza, 
A nie pozycja skamlającego psa, jaką Ty wobec niej przyjąłeś

Paradoks polega na tym, że aby wybaczyć, trzeba być w pełni gotowym na to, 
aby umieć nie wybaczyć i w każdej chwili wykopać za drzwi. 
A to buduje się latami. 
Trzeba mieć do tego poczucie zarówno swojej wartości jak i mieć siłę charakteru.
Trzeba po prostu siebie kochać i szanować!
A nie pokazywać, że wybaczam bo nie ma innego wyboru, bo jestem słaby. 
Wybaczenie to ma być Twój kaprys, nie konieczność na siłę.
Taki sygnał Twoja qrewna ma od Ciebie teraz otrzymać. 
To TY jej teraz robisz łaskę wpuszczając ją do swojego domu a nie odwrotnie!
Niektórzy twierdzą, że z rogami jako wieczny-do końca życia-jeleń da się żyć szczęśliwie, bo niektórym naprawdę niewiele do szczęścia potrzeba.
Tak jak w Pulp Fiction: "Poczujesz ukłucie, to twoja duma, musisz ją tylko stłumić".
A więc pozbądź się swojej męskiej dumy, swoich jaj, ukorz się i zegnij kolano przed losem i przeznaczeniem i żyj szczęśliwie na kolanach.
Bo o jej szacunku do Ciebie zapomnij!
Czasem zaboli, ale do końca życia masz czas żeby się do tego przyzwyczaić.

Dorabia się piękne idee, operuje sloganami typu: najważniejsza jest rodzina tylko po to aby uzasadnić swoją słabość, brak wiary w siebie i w to, że można żyć i cieszyć się życiem, ale już nie musząc oglądać i znosić dotyku zdrajczyni, usiłującej ocalić swoje status quo, a w rzeczywistości druga strona, uśmiechając się w myślach do tego ****istego seksu jaki im się zdarzył, ma was i wasze uczucia tak naprawdę kompletnie w **** i marzy tylko o tym żebyście zniknęli albo wreszcie się zamknęli.

Czy jest jakaś granica tego braku szacunku, braku miłości do siebie i obrzydzenia, za którą jesteś w stanie powiedzieć sobie "dość"?

Jako pisze Haski: zdejmij suce kaganiec, spuść ze smycz i puść ją wolno z jasnym komunikatem.
To trasa w jedną stronę. Nie będzie powrotu i niech nie liczy, że jak będzie piszczeć pod drzwiami to ją wpuścisz do domu.
Pozdrawiam i miłego wieczoru 4all
3739
<
#12 | Deleted_User dnia 26.06.2014 18:40
Zgadzam się absolutnie z Edem i innymi osobami, a od siebie dodam jeszcze, że Twoja żona ma ciebie za frajera.
Spotyka się z żonatym, ale bądącym w separacji szefem, ponieważ tamten dobrze ją bzyka. Gdyby było jej z nim źle albo średnio, to nie ryzykowałaby rozwalenia rodziny dla kogoś takiego, jak ten facet. On robi jej dobrze i tyle- ot, cała filozofia.
Twoja żona jest na tyle wyrachowaną i zepsutą kobietą, że potrafi doskonale rozgraniczyć życie w małżeństwie od spełnienia jej seksualnych potrzeb. Według niej jedno nie przeszkadza drugiemu.
Uważam, że jest też zaangażowana uczuciowo w swój boczny romans, ponieważ trzy lata swoje robi.
Pozbądź się złudzeń, bo robisz z siebie jełopa.
Pomyśl logicznie i wyobraź sobie, że ktoś opowiada ci o takiej sytuacji i pyta ciebie o zdanie. Co byś odpowiedział takiej pytającej cię osobie?
Ty jawisz się swojej żonie, jako osoba stała i do tzw. życia na co dzień. Zarabiasz jakies pieniądze, macie dziecko i wspólny kawałek podłogi- to pewniak dla niej, ma klucze do mieszkania, swoje miejsce w szafie i własne półki, na których układa swoje rzeczy. To jest jej miejsce do życia. Ty pewnie jako mężczyzna też jakoś się jeszcze podobasz, ale nie budzisz w niej żadnej adrenaliny, żadnego większego pożadania.
To, co ona przeżywa z tobą jest zaledwie poprawne.
Z kochankiem ona czuje, że żyje. On posuwa ją i najwyraźniej odpowiada jej swoimi rozmiarami, jest w nim coś, czego ona chce. Dlatego puszcza się z nim od trzech lat. Kto wie ilu wcześniej miała innych jeszcze kochanków.
To, co opisujesz świadczy o tym, że kobita ta jest bardzo kumata w te klocki.
Siedzisz więc z nią, jako nie wiadomo kto właściwie. Może jako parawan albo zasłona dymna, żeby świat nie ujrzał jej prawdziwej twarzy.
Kochanek twojej żony jest żonatym chłopem i aktualnie żyje z żoną w oficjalnej separacji.
Dla mnie jest więcej niż pewne, że żona wie doskonale o tym, że ma za męża ku..r..wia..rza i stąd ta separacja. On tkwi więc jedną nogą w małżeństwie, a drugą w swoich romansach z różnymi ku...- w tym z twoją zoną. Jego status jest więc mocno niepewnym gruntem, po którym stąpa każda, która się z nim puszcza. Dziś bowiem bzyka się z kochanką, opowiada jej cuda na kiju, a jutro żona wybaczy temu menowi i on wróci na stare śmieci.
Może będzie przez to jeszcze bardziej pociągający, bo będzie opowiadał o tym, jaki to on jest odpowiedzialny i jak ceni sobie przysięgę małżeńską, a żona jest właśnie w ciężkiej depresji, więc on wrócił do niej, by ją wspierać.
Na niektóre idiotki takie teksty bardzo działają.
Wystarczy mieć wyjściową gębę i dobrze posuwać- więcej nie trzeba.
Ty puść wolno tę kobitę, wyświadcz jej przysługę i zawież ją do kochanka, może w godzinach ich pracy, do firmy- nie certol się chłopie, bo widzisz chyba, co dzieje się wokół ciebie i z jakimi ludźmi masz do czynienia.
Niech ona idzie do kochanka- zobaczysz, jak on ją uszczęśliwi, o ile w ogóle przyzna się do biblijnego poznania twojej szlachetnej małżonki. Tacy faceci najczęsciej robią oczy, jak pięć złotych, gdy zaczyna być gorąco. Twoja żona będzie miał okazję przekonać się, jak głębokie uczucie żywi do niej jej posuwacz. On pewnie kocha ją tak samo mocno, jak kocha swoją żonę, którą zdradza i oszukuje na prawo i na lewo.
Stań na nogi i przestań żyć w świecie baśni i legend.
To ci napisałam plus to wszystko, co napisali inni. Nie chce mi się powtarzać tego samego.
7063
<
#13 | ed65 dnia 26.06.2014 19:11
Witaj Mono Uśmiech

KindOfBlue
Jeszcze jedno.
Ciebie już nie obowiązują jakiekolwiek obietnice i deklaracje jakie jej teraz składasz.
Ona podeptała już wszystkie jakie są w małżeństwie możliwe.
Wszystko to co Tobie ślubowała, przyrzekała- poszło już trzy lata temu w p***u!
Ty już nie walcz o jakąś ***ę.
Walcz wyłącznie o siebie, o odzyskanie poczucia swojej wartości, o odzyskanie wiary w to, że istnieje jeszcze inny świat, póki co Tobie nie znany.
Świat, gdzie jest WZAJEMNA MIŁOŚĆ, SZACUNEK I ZAUFANIE.
Choć na tą chwilę jest w to trudno uwierzyć, ale on naprawdę istnieje.
Trwając przy niej, zatrzaśniesz ostatecznie do niego drzwi.
Nigdy go nie będziesz miał okazji poznać.
Chyba że od niej się uwolnisz.

Tak jak radzi Lisbet- bardzo dobry psycholog postawi Ciebie na nogi.

Naprawdę żadna kobieta, która zdradziła(żeby nie było, również facet) nie jest warta/, aby cokolwiek dla niej poświęcić.
Nie wolno poświęcać dla takiej osoby niczego, a tym bardziej zrezygnować z siebie, swojej dumy i poczucia swojej wartości.
11314
<
#14 | KindOfBlue dnia 26.06.2014 20:55
@all
Dziękuję za porady, dobre słowo i wylanie kubła zimnej wody na mój skołowany łeb Uśmiech
Moja zaczyna coś pieprzyć o psychoterapii, ale mnie się nie chce!!!
Zaczynam wyobrażać sobie życie bez niej, oswajać się z tą myślą, to trochę tak jak po czyjejś śmierci, jest ból, ale trzeba żyć dalej, inaczej.
Co do pytania o wiek: my mamy około 30, gach ma około 45. On jej raczej nie imponuje, bardziej chodzi tu o dreszczyk emocji, adrenalinę. Dlatego wiem że ona raczej do niego się nie wyniesie, choć on bardzo by chciał qrwiątko przygarnąć.

Wyciąłem dwa duble. Jak komentarz się nie pojawia czasami trzeba chwilę poczekać - Betrayed40
11066
<
#15 | Tmax dnia 26.06.2014 21:44
Nieprawdopodobne, jakbym czytał o swojej byłej już żonie, z różnicą że u mojej kure.... uwidoczniło się już o wiele szybciej bo po zaledwie kilku latach małżeństwa ale cała reszta wypisz wymaluj. Zdrada ze swoim przełożonym, koles starszy od niej o 20 lat, w związku z inną kobietą i nawet zgadza się że chodziło o jakiś rodzaj wyuzdanego seksu coś na styl 50 twarzy Greya. I nawet moje postępowanie bardzo podobne do Twojego, ponieważ ja też miałem sporo przesłanek, dziwnych wręcz chorych sytuacji, które w normalnym związku nie powinny mieć miejsca i też moje zaślepienie, obawa i lęk przed rozstaniem. Zamiast pieprznąć w stół ręką po pierwszych odkrytych dzinwych zachowaniach to też na miękko podszdłem do tematu, wybaczyłem za łatwo a moja pani przesuwała ciągle granice a ja ciagle ustępowałem miejsca aż w końcu zebtrałem się w sobie, przechwyciłem sporo wysyłanych informacji przez nią i miałem czarno na białym jakim idiotom i jeleniem byłem. Do tej pory nie potrafie odpowiedzieć na pytanie czy ja kiedykolwiek znałem swoją byłą żonę Smutek kim właściwie była ta kobieta i że można być tak wyrachowanym, przykładną żoną w domu, no powiedzmy z grubsza chodzi mi oto że dbała o mnie, regularnie seks uprawialiśmy, wspolnie o dom dbaliśmy, podział obowiązków itd ale z drugiej strony jak przypominam sobie co pisała do kochanka to włosy mi się jeżą na głowie. I tak jak pani Mono napisała, ja również byłem tylko taką spokojną przystanią, ciepłym spokojnym domem, w którym zawsze czekałem z kawą, dobrym słowem, gdzie co dziennie opowiadała jak jej minął dzień w pracy itp To chyba jakiś taki rodzaj kobiet, my też byliśmy swoimi pierwszymi partnerami seksualnymi, może dla nich czyli kobiet to było za mało, w moim przypadku to ja zawsze siebie uważałem za takiego łobuza, czyli zawsze swoje zdanie, z różnymi poglądami na świat a moja była to raczej taka wydawała się spokojna, cicha, dyplomatyczna, żeby nikogo nie urazić swoimi wypowiedziami itp czasem jak sobie o tym wszystkim pomyśle to jak matrix, ciekawe co takie osoby mają w głowie, ile to trzeba historyjek układać w głowie ile kłamstw opowiadać a wystarczyło przyjść powiedzieć po ludzku że się wypaliła, że już nie kocha i nie chce tego ciągnać. Pewnie też by bolało ale zdrada ?? toż to ewidentne pokazanie drugiej osobie że ma się ją totalnie i bardzo głęboko w 4 literach Smutek Trzymaj się chłopie, młodzi jeszcze jesteśmy i mamy czas i szanse ułożyć wszystko od nowa z kimś innym, lepszym, sami przy okazji też poprawić coś w sobie, pozdrawiam.
3739
<
#16 | Deleted_User dnia 26.06.2014 22:01
Terapia?
Daj sobie spokój z terapią.
Co to pomoże albo zmieni?
Fakt pozostaje faktem- od trzech lat puszcza się z jakimś starym wyjadaczem i robi to świadomie i dla rozrywki.
Potrzebowała adrenalinki? Ty jej nie wystarczałeś do łóżka, do szczęścia, do życia? Szukała, szukała i znalazła starego hulakę.
Puść ją wolno, bo jeśli teraz odpuścisz i bedziesz ciągał się z nią po psychologach, tracił na nią, tym razem, także i kasę, to pokażasz jej tylko swoją słabość. Ona będzie grzecznie i posłusznie chodziła na tę terapię, bo jaki to problem, a jakiś czas znowu znajdzie kolejnego do przeżywania wielkich emocji.
To dorosła kobieta, więc sama powinna wiedzieć, jak należy się prowadzić, gdy ma się męża.
Na terapii mają ją tego nauczyć?
Nawet dziewczynki w podstawówce wiedzą, że nieładnie jest kłamać albo zdradzać swojego chłopaka czy przyjaciółkę.
A ona o tym nie wiedziała? Dopiero psycholog ma jej to powiedzieć
.Zapomnij- ta kobieta ma wieloletni regularny romans i to na dodatek ze swoim szefem, w jakiejś firmie, w której normą jest łajdaczenie się i wdawanie w romanse. Nic dziwnego, że żona tego fagasa pogoniła takiego z domu
A to, że ten 45- letni chętnie ją sobie weźmie?
Po pierwsze skąd wiesz, że tak jest? Ona ci tak popwiedziała? A co miała ci powiedzieć? Przecież musi dodać sobie wartości w twoich oczach, jak to inni za nią szaleją. Normalny chwyt kobiecy- nie daj się nabrać.
A nawet, jeśli on faktycznie ją sobie weźmie, to dla ciebie przecież lepiej, bo dowody będziesz miał, jak na tacy. A poza tym nie przejmuj się tym, że on ją weźmie, bo weźmie ją, jako kogo właściwie? Jako kochanicę?Też mi wielki zaszczyt i powód do dumy.
Nawet, jeśli chłop ten rozwiedzie się z żoną i posłubi tę twoją, to jak sądzisz, czy będzie to godne szacunku małżeństwo? Przecież będą nawzajem robić się w trąbę
. Nie tracisz porządnej kobiety, tylko zwykłą latawicę, która pójdzie do takiego samego latawca, jak ona.
Też mi problem.
Oczywiście, że ona nie wyniesie się do niego- teraz będziesz odstawiała istne cyrki, żeby tylko udobruchać cię i przekonać. Jeśli umiałbyś patrzeć na całą tę sytuację z dystansem, jakbyś był zupełnie obcą osobą, to miałbyś niezłą komedię. Będą łzy, rzucanie się po ścianach, cierpiętnicza mina, obiecanki cacanki- fool wypas, co tylko chcesz, a natychmiast będziesz to miał- byle tylko załagodzić sprawę, uspokoić cię wymóc na tobie wybaczenie itd, itd.
Nie daj się w to wciągnąć, bo trzy lata, to dość długo- czwarta część waszego małżeństwa. A co będzie dalej? Nie trzeba mieć bardzo bujnej wyobraźni, by móc przewidzieć scenariusz kolejnych lat.
7375
<
#17 | B40 dnia 26.06.2014 22:12
KindOfBlu czytam Twój post odkąd się pojawił. I na początek dobra rada. Zdrajca kłamie jak pies. Przyzna się do tego czemu nie może zaprzeczyć. Jak wielokrotnie pisałem. Sama zdrada oparta jest na kłamstwie, oszustwie. Dlatego oszukiwanie bliskich to tak jak dla nas kupowanie gazety, bułek. Coś całkowicie naturalnego.

Przyznała się do jednorazowego "finału" przez 3 lata łajdactwa :szoook .
Dodam że firma jest taka w której kontakty przełożonych z asystentkami są czymś naturalnym. Odpowiedz sobie sam. Aż takie bóstwo z niej że gość zabiegał o nią 3 lata? Żeby dostać bzykanko na pożegnanie?
Prawie bajki z cyklu "Poczytaj mi mamo". Przyznała się do tego czemu nie mogła zaprzeczyć udowodniłeś zdradę więc wymyśliła historyjkę o numerku na pożegnanie na odczepne. Sorry jeżeli kobieta chce rozstać się z facetem nie idzie z nim do łóżka. Dziewczyny niech zaprzeczą jeżeli się mylę. To była po prostu kontynuacja.
Było jemu dobrze bo odwiózł ją z przychodni. Kolego ile razy podwoziłeś znajomą i ile razy miałeś ochotę coś takiego napisać? Szeroki uśmiech
Dawno nie było mu tak dobrze bo "imprezka" była wyjątkowa - czyt. PANI PRZESZŁA SAMĄ SIEBIE.

Wiem dosadne, okrutne ale to są fakty. Im szybciej to zrozumiesz lepiej - DLA CIEBIE.

Odnośnie separacji łajzy. Skąd to wiesz? Od zony czy może sprawdziłeś? Stawiam na pierwsze. Jak jest miedzy szefem a jego żoną na pewno wie szef i jego żona, Twoja żona może(to gorsza opcja) lub zna wersje szefuńcia. Stawiam tutaj na 50/50. On sprzedaje wersję jak to chce się rozstać z żoną ale coś tam, ale nie żyją razem i są w separacji. Może i są tylko drobny problem. Żona szefa o tym nie wie że jest w separacji. I tu niepokojący temat. Wygląda na to że chroni kochanka stąd "uśpienie" twoich zamiarów. Najlepiej jak nic nie zrobisz. Bo i po co i tak jest z żoną w separacji. Raczej nie jest a o separacji żona łajzy może dowiedzieć się od Ciebie. Nagraj to bo w Twoje słowa żona szefa nie uwierzy. Podejrzewam że są "udanym małżeństwem".

Kolego ale oni im nigdy nie imponują, ciekawe skąd ta ich fascynacja z żalu litości? :niemoc.

Sorry ale jesteś w czarnej d...e. A sex zaraz po cóż zawsze jest cudowny. Inny. W końcu tyle czasu byłiśmy zaniedbywani. Mylę się?

Komentarz doklejony:
I dodam ciebie nie interesuje czy zmieni pracę czy nie czy znajdzie nową czy nie ma ją zmienić i koniec jeżeli coś z tego ma być. Albo zmieni męża. Wiadomo szef z jej powodu z roboty nie odejdzie no bo niby po co. Pobzykał i OK, przecież połowa kolegów tak robi.
11314
<
#18 | KindOfBlue dnia 26.06.2014 22:30
Dziś odbyłem z moją (kim?) rozmowę, jest wyraźnie zrezygnowana, ma do mnie pretensję że zrobiłem jej nadzieję na wybaczenie, a teraz wyciągam coś i się czepiam, stawiam warunki, itp. Doszły mnie słuchy (od osoby zaufanej i nie wtajemniczonej, że miała w ostatnich dniach poważną rozmowę z szefem, w zasadzie awanturę - wygląda że romans się zakończył, ale szczerze mówiąc zaczyna mnie to mało obchodzić. Co do naszego seksu - w domu też miała "greya" kajdanki, przebieranki, pejcze, zabawki, rózne formy i pozycje - słowem wszystko co tylko chciała bo jestem w tych sprawach otwarty. Dlatego nie rozumiem czego szukała u tego fagasa - jestem dobrze wykształcony - fizyk, mam dobrą pracę, można ze mną pogadać na wiele tematów. Co do sugerowanych rozmiarów (o których pisała mono) to wiem, że nie jest to powód, jestem tego pewien, ale o tym sza...
@betrayed40
drobne sprostowanko - to ona pisała że było jej dobrze, może nieco chaotycznie napisałem, ale pisałem to pod koniec 12-godzinnego dyżuru nocnego, proszę o wybaczenie.
3739
<
#19 | Deleted_User dnia 26.06.2014 22:31
Daj sobie wolność i prawdziwe życie Z przymrużeniem oka
http://demotywatory.pl/3806520
11314
<
#20 | KindOfBlue dnia 26.06.2014 22:35
I jeszcze raz @betrayed40:
On był inny - jak w dow**** - jesteś taka piękna, inteligentna, zgrabna, seksowna, zebyś ty jeszcze bardziej obca była... i stąd ta fascynacja, zauroczenie, jak to nazywa moja pani (jakie k...wa zauroczenie przez 3 lata??)
3739
<
#21 | Deleted_User dnia 26.06.2014 22:56
Jakie zauroczenie?
Zwyczajnie, przez trzy lata miała kochanka- mówmy tu więc o określonym stylu życia i o określonym charakterze tej kobiety.
Tak, jak wielokrotnie pisał juz betrayed40 osoba, która zdradza, aczkolwiek bardzo niechętnie, ale przyzna się, jednak tylko do tego, o czym doskonale wie osoba zdradzona, tylko do tego i nawet na centymetr nie przyzna się do niczego więcej. To, co mówią tacy ludzie należy więc z góry uważać za kłamstwo. Inaczej wykiwają cię tacy, sprzedadzą, a ty nawet nie będziesz wiedział komu, dlaczego, po co i za ile. Staniesz, jak cielę i będziesz się gapił na malowane wrota.
No cóż- musisz więc podjąć konkretną decyzję i albo dalej będziesz pchał ten wózek z łajnem do przodu, albo zakończysz to małżeństwo.
Tak czy siak, to nie chodź z nią do łóżka, bo może jest w ciąży( kochanki czasem tak robią, gdy chcą zatrzymać ogierka, a ty przecież nie wiesz, jak to między nimi było i jest tak naprawdę) albo też specjalnie teraz zaciąży, by zatrzymać cię przy sobie (też często stosowany sposóFajne.

Komentarz doklejony:
Łepek w czarnych okularach wdarł się przypadkiem- ja nie bawię się w dodawanie takich rzeczy.
3739
<
#22 | Deleted_User dnia 26.06.2014 23:04
Mono

Cytat

albo też specjalnie teraz zaciąży, by zatrzymać cię przy sobie


Z kim zaciąży to już zagadka ?
3739
<
#23 | Deleted_User dnia 26.06.2014 23:09
Piotr, obojętne z kim.
Obowiązki z tytułu nowego członka rodziny i tak przypadna przecież na męża.
Liczy się tylko to, żeby zgasić płonące ognisko pod własną doopą, a sposób wypróbowany i dobry, od stuleci, można by rzec..
7375
<
#24 | B40 dnia 26.06.2014 23:38
KindOfBlue widzisz no to już masz odpowiedź:

Cytat

to ona pisała że było jej dobrze
czyli wcześniej było ale prawie bidulka zapomniała jakim potrafi być ogierkiem SzokSzok
3 lata systematyczne bzykanko, jedne o którym się dowiedziałeś.
Mono napisała:

Cytat


No cóż- musisz więc podjąć konkretną decyzję i albo dalej będziesz pchał ten wózek z łajnem do przodu, albo zakończysz to małżeństwo.

Jest jeszcze trzecie rozwiązanie. Sami wiecie że zawsze doradzam ratowanie małżeństwa (gdy oczywiście jest skrucha i chęć naprawy ze strony zdrajcy). Można wyrzucić łajno, tzn wypieprzyć wózek i zostawić gwieździe do posprzątania. Niestety można się ubrudzić i smrodek pomimo najlepszych detergentów może być czuć długo. Co ja mówię może - na pewno będzie czuć. Niestety zawsze jest ryzyko że nie bedziemy umieli poradzić sobie z tym "dyskomfortem" i porzucimy wózek. Wybór tylko Twój.
Ale oni zawsze KoB są inni. Czy lepsi nie ale kreują się na takich. To taka metoda. Rozmawiałem ostatnio z koleżanką z forum i podczas jednej z rozmów zacytowała "zdradzacza": mówię kobietą to co chcą usłyszeć. Tak już jest. Nie znaczy że my tego nie mówimy. U nas to codzienność. Przyzwyczajenie lenno, należny hołd. U nich to ktoś nowy zainteresował się nimi. Tak to działa. Niestety zdrajca nie docenia tego co ma dopóki tego nie straci (czasami zaznaczam).

Odnośnie zaciążenia mieliśmy takie przypadki. Mono odnośnie obowiązków najlepszym przykładem jest Marek Piotrowski (mistrz kickboxingu). Wrzućcie w Googla.

Odnośnie zauroczenia. Nie zauroczenie po prostu adrenalina potrzeba nowych doznań dowartościowania. Nie raz pytałem żony rozumiem jak by to był jakiś super hiper gość ale kmiot w sandałkach i białych skarpetach? Nie próbuj zrozumieć nie uda się. Po prostu chciała się dowartościować a to jak to się skończy w tym czasie miało najmniejsze znaczenie. Po prostu dla niej i dla niego miało najmniejsze znaczenie. A to że nie chce do tego wrcać. Tu pytanie do tych którzy są w związku PO.
Czy nasi oprawcy chętnie o tym rozmawiają? U mnie nie najlepiej jak bym o tym nie wspominał i zapomniał.

Niestety można wybaczyć czy zapomnieć na tą chwilę raczej nie. Ale może się zmieni to dopiero 2 lata PO.

Nie podchodź na miękko skończy się źle jak zawsze. Teraz to Ty stawiasz warunki. Później bedzie kolejna zmiana faktów. Seks był raz ale w sumie nie do końca bo nie mógł dojść lub skończyli przed czasem. A tak wogóle to był impotentem Fajne.
11314
<
#25 | KindOfBlue dnia 26.06.2014 23:54
@betrayed40:
Hahaha, jakbyś słyszał naszą rozmowę..., nie doszłam, był słaby, mały i w ogóle..., a sms wysłała żeby go dowartościować - cytat dosłowny. Cholera, wszystko okazuje się już było, te teksty są takie sztampowe, zachowania przewidywalne, tylko nasze, zdradzonych, reakcje - każda inna...
7375
<
#26 | B40 dnia 27.06.2014 00:30
Bo zdrada opiera się na najpłytszych instynktach. Wychodzi więc wyjaśnienia są proste jak z podręcznika. Czasami zastanawiam się czy uczą się z tej samej książki Szeroki uśmiech. Nie mów że słyszałeś że było w tym czasie między wami nie dobrze, były problemy lub inne bzdury. To nic innego jak wybielanie swojej osoby. I jeszcze jedno jesteś na początku drogi. NIE DAJ SOBIE WMÓWIĆ WINY. W niczym nie jesteś winny - bo taki aspekt też się pojawi. Zdrada to wybór jednej strony, Kryzys może być winą obojga. Egzekuzja na małżeństwie, rodzinie - bo tym jest zdrada. Świadomy wybór jednej strony. Powtarzam nigdy nie daj sobie wmówić że to Twoja wina.

Komentarz doklejony:
PS
Moja córka też ma wadę serca. Więc wiem jak kocha się taką osobę i jak się ją chroni.
6959
<
#27 | zgryzolowaty dnia 27.06.2014 00:40
ja mam wątpliwości... małżeństwo z 24 letnim stażem...synowie 33 i 22 lata... w jednym z tekstów autor twierdzi, ze mają po trzydzieści pare lat...tzn. ten starszy poczęty chyba w przedszkolu... a nawet jakby lapsus...to trzydziesci pare lat i 22 i dajmy na to 23 lata synowie... ślub w szkole średniej ? może by tak uporzadkowac co nieco... to się jakoś trochę kupy nie trzyma... ja tego nie kupuję...
11314
<
#28 | KindOfBlue dnia 27.06.2014 00:47
Nie, takich tekstów z próbą przerzucenia winy nie ma, prędzej oskarża łajzę o to że zbałamucił, zawrócił w głowie, itp. Ona wie, że nie byłem ideałem ale starałem się ile się da, były i kwiaty, wyjścia we dwoje, kolacje, urozmaicony seks, prezenty bez okazji, zajmowałem się córeczką, itp. A co do naszego dziecka, to ona jest chyba mądrzejsza od nas, tylko prosi by się nie kłócić, a rozmawiać. I weź tu jej powiedz że mama się wyprowadza...

Komentarz doklejony:
@ zgryzolowaty
Gdzie napisałem że synowie 33 i 22 lata? ja mam jedną córkę 12 lat
7375
<
#29 | B40 dnia 27.06.2014 00:51
zgryzolowaty dwie historie w tym samym czasie kolega od 24 stażu to "sanatorium" Z przymrużeniem oka

Komentarz doklejony:
KoB nie ma pewnie będą za jakiś czas. Odnośnie dzieci są doskonałym barometrem. Moja po daniu szansy (córka) nie to dziecko dla tego zawsze optuję - spróbujcie najwyżej nie wyjdzie.

Odnośnie dzieci niestety ale te szkraby cierpią najbardziej. Nie pokazują tego ale cierpią. Czasami coś im się wyrwie. Odnośnie zbałamucił itp jak bym słyszał moją Z przymrużeniem oka.
Cyt "przecież wiedział że mam rodzinę" - tylko sorki one o tym zapomniały on mógł mieć to w d...e one nie powinny o tym nigdy zapominać - ŻADNE TŁUMACZENIE. Tonący brzytwy się chwyta co ja mówię kosy. Złapałem się kiedyś kosy jako dziecko właściwie przejechałem po ostrzu bliznę mam do dziś Fajne.
11314
<
#30 | KindOfBlue dnia 27.06.2014 01:05
Dać szansę...
Strasznie trudno, jak się już raz dało i okazało się to zmięte, wyrzucone do kosza... A z drugiej strony córka... Na pewno aby teraz moja qrewna mogła dostać szansę, nieźle ją przeczołgam, musi zaliczyć swoją Canossę, bo niestety głupia jest i nie docenia tego co ma.
7375
<
#31 | B40 dnia 27.06.2014 01:36
Odnośnie dania szansy, można ją dać i dać mądrze. Awantury, kłótnie do niczego nie prowadzą. Nasze dołu zdrajca odbiera jako słabość "żywi się tym", nerwowość i rozterki dowartościowuje je jako osoby. Ktoś kiedyś napisał zdradzają osoby z niskim poczuciem własnej wartości, forma dowartościowania, dodania "wagi" swojej osobie.
Danie szansy o której piszesz to falstart i strzelanie ślepakami. Po prostu. Pokrzyczałeś. Podenerwowałeś się podziemie i ściema "panny". Danie szansy zacząć powinno się od odpalenia bomby. Jak mawiał Numlock - Odpalisz ją tylko raz.
Jak wygląda danie szansy napisałem Ufnemu, przeczytaj i zobacz przeanalizuj co zrobiła Twoja żona:

Cytat


Danie szansy to jednostronne postawienie warunków:
- zerwanie kontaktów z kochankiem
- staranie się o naprawę tego co się spieprzyło
- akceptacja tego że niestety nie spłynie to po nas jak po kaczce
- informowanie o każdej próbie kontaktu ze strony "współzdrajcy" abyśmy czasem nawet nie pomyśleli że coś jest nie tak
- świadomość zdradzającego że złamanie któregokolwiek z powyższych przekreśla jakiekolwiek próby układania życia od nowa.

Przeczytaj powyżej i pomyśl co spełniła żona.


Czas pokazać że nosisz spodnie na tą chwilę nie traktuje Ciebie poważnie. Trwa to 3 lata. Dowody i pozew. Pamiętaj to Ty stawiasz warunki. Chyba że odpowiada Ci łykanie kolejnych wykrętów żony. Tylko wtedy drobna prośba. Nie marnuj ani swojego ani naszego czasu, wiem kubeł lodowatej wody na łeb. Ale zrozum masz teraz wroga przeciwnika w domu nie partnera, nie kogoś komu masz okazywać litość.
Litość okazuje się pokonanemu.
5579
<
#32 | piernik dnia 27.06.2014 02:36
Co do dawania kolejnej szansy to zrobisz jak uważasz, na mnie to źle wpłynęło, psycha siadała ostro. Teraz jestem już po rozwodzie (opiłem jak cholera z kumplem 50 piw pękło, nie piłem na ślubie ale po rozwodzie "trzeba" było). Trzymaj się.
11314
<
#33 | KindOfBlue dnia 27.06.2014 02:36
pkt1 - to raczej nastąpiło, przy wyraźnym sprzeciwie łajzy groził nawet zwolnieniem - informacja od osoby trzeciej, wiarygodnej, potwierdzona sms-em znalezionym wczoraj w wysłanych - moja oskarża go o rozpad swojego małżeństwa - czyżby trzeźwiała?
pkt2 - tu idzie cieniutko, albo ja mam zbyt duże wymagania (a czego wymagać?)
pkt3 - tu też jest kiepsko - o co ci ciągle chodzi, po co to rozgrzebywać i wracać - to są stałe odpowiedzi na moje pytania i żale
pkt4 - tu jest pełna współpraca, weryfikowana innymi metodami wywiadowczymi (bez jej wiedzy, oczywiście) - niestety pracują razem ale z tego co wiem (nie od niej) ograniczyła kontakty służbowe do minimum
pkt5 - hmmm tego nie wiem, kiedyś już też był postawiony warunek, złamała go właśnie teraz, uświadomiłem ją wczoraj, że nie jest jedyna na tym łez padole, co przyjęła dość nerwowo, chyba zdaje sprawę że żarty właśnie się skończyły
Generalnie dużo dała mi dzisiejsza rozmowa, przeprowadzona w/g Waszych wskazówek, tu na forum odnalazłem też siłę, by rozważyć inne scenariusze niż pogodzenie się (np rozwód), widzę inne możliwości, co wcześniej było nierealne dla mnie. Mam też siłę potrząsnąć qrewną (mentalnie) co wcześniej mi nie wychodziło.

Dzięki

Komentarz doklejony:
PS.
Danie szansy jest jednym z rozważanych rozwiązań, w tej chwili mało prawdopodobnym, bardziej skłaniam się ku odejściu - szkoda mi czasu na przeżywanie tego koszmaru niepewności.
6959
<
#34 | zgryzolowaty dnia 27.06.2014 07:45
przepraszam pomyliłem wpisy...qrka za dużo ostatnio tyram i jeszcze próbuje tu się wymadrzać... przepraszam, nie o pana chodziło KindOf Blue
3739
<
#35 | Deleted_User dnia 27.06.2014 07:47
moja oskarża go o rozpad swojego małżeństwa - czyżby trzeźwiała?
Ona nie trzeźwieje, skoro winę zwala na boczniaka.
To ona rozwaliła małżeństwo, tamten tylko jej użył, skoro miał okazję, a jest określonym typem faceta, więc nie miał z tym problemu.
Nikt nie ciągnął jej do boczniaka na siłę, pod groźbą pistoletu czy cóś.
Ty jesteś winny, kochanek jest winny i w ogóle cały świat uwziął się na nią, a przecież tak jej było dobrze, gdy jęczała pod albo na boczniaku.
Cudowne chwile skończyły sie i wróciła szara, nudna rzeczywistość- trzreba poszukać winnego.
10128
<
#36 | 10128 dnia 27.06.2014 10:15
przecież tak jej było dobrze, gdy jęczała pod albo na boczniaku

Cytat

Mono..miej troche litości dla niego
7063
<
#37 | ed65 dnia 27.06.2014 12:02
Witam serdecznie
Miłego dnia 4all

Witaj Kind
Nie rozkminiaj, nie analizuj i nie szukaj odpowiedzi na pytanie Szeroki uśmiechlaczego?
Bo odpowiedź jest banalnie prosta:
Bo tego chciała, mając głęboko w doopie Twoje uczucia, również to co będzie przechodzić Twoja córki,
Dla niej nie liczyło się nic.
Sytuacja wygląda następująco :
Masz do czynienia z terrostką, która wzięła Ciebie i córcię za zakładników. Zdetonowała bombę , nie ma na co czekać.
Jakby nie patrzeć, oberwalo dwoje niewinnych ludzi
Ty i córcia zostaliście potwornie okaleczeni, ona wyszła z tego bez szwanku.
I jeszcze się stawia i ma jakieś pretensje, że Ty chcesz ją zlikwidować.
Już wiesz, o co mi chodzi, prawda?
To zakomunikuj tej jasno i wyraźnie tej pani, że od dyktowania warunków jesteś wyłącznie Ty, a nie ona.
Skoro tego nie pojmuje, kończysz z nią wszelkie rozmowy.

Z tego co piszesz, nie ma w niej ani za grosz pokory, ani skruchy. Jest butna, bezczelna i arogancka.
Wszyscy dookoła są winni, tylko nie ona. A najbardziej, co mnie całkowicie powaliło, jej ****opląt,
Tia, a świstak dalej zawija w sreberka Uśmiech

No to już z jej strony był hit roku. Znów kawa na ekranie Uśmiech
Wieczorem zrobiła mi jeszcze awanturę że to niby ja się z kimś spotykam i chciałem się jej pozbyć.
WTF!!!
Trzeba mieć tupet aby być na tyle bezczelną, aby z ofiary usiłować zrobić kata.
Po takim tekście to najpierw leciały by jej rzeczy, a za nimi ona.
Bez możliwości powrotu.

KoB
Wszystko jest dla Ciebie tak świeże, że te potężne emocje niemal pozbawiają Ciebie racjonalnego i logicznego myślenia.
Są nie bronią precyzyjnie kierowaną, którą ma zostać bezpośrednio trafiona terrorystka lecz bronią masowego rażenia.
Walą dookoła we wszystkich, a najmniej w nią

To już tutaj pisałem ja, pisali inni.
Trzymaj jak tylko się da z dala od tego burdelu swoją córkę.
Chroń ją. Ona i tak już potwornie cierpi,
I niestety nie da się całkowicie jej osłonić
To przecież nie jest jej wina, że jej matka okazała się **** .

Zobacz przed jakim potwornym dylematem zostałeś przez nią postawiony.
Co mam wybrać :swoje prawo do bycia szczęśliwym czy też wybrać szczęście dziecka, chcącego mieć pełną rodzinę.
Wzajemnie kochających się i szanujacych się rodziców.
Ty będziesz napierdalał się ze swoimi myślami, a ona ma wy****.
Chce tylko jednego. Mieć święty spokój, aby tylko mieć dalej zapewnione bezpieczeństwo, jakie Ty jej dawałeś
Tych momentów seksualnego uniesienia, chwil spędzonych przez te co najmniej trzy lata nikt i nic jej nie zabierze.
Za to Ty, czy pozwolisz jej zostać w swoim życiu, czy też nie, na długo zostałeś psychicznie okaleczony. I będziesz się musiał zmierzyć z demonami.
Ciężko będzie na nowo zaufać jej, a wręcz jest to już niemożliwe
Ale równie ciężko będzie Tobie zaufać innej kobiecie, gdy ta qrewna wyleci z Twojego życia na zawsze.

W moim przypadku się udało.
Jest wzajemna miłość, szacunek, jest zaufanie. Kocham i jestem kochany, Jestem po prostu szczęśliwy. W nowym związku, Aktualnie małżeńskim Uśmiech
Nie mam tej wątpliwej przyjemności codziennego oglądania ex,
Pozbylem się jej ze swojego życia na zawsze.
Jednak wielu innych jest już okaleczonych na zawsze.

Kind
Życie mamy tylko jedno,
To nie jest gra, gdzie można mieć ich nieskończenie wiele.
Musisz sobie odpowiedzieć na pytanie.
Czy warto go zmarnować, poświęcając je dla kogoś, kto już pokazał, że jesteś tylko opcją i jej kołem ratunkowym?

Gdzie do uwy nędzy była jej miłość do Ciebie, gdzie było w tym wszystkim dziecko.
Na którym miejscu byliście Ty i córka, skoro przez trzy lata bez skrupułów i wyrzutów sumienia rozkladala szeroko nogi przed jakimś firmowym ruchaczem ?
Kind,
To nie był jednorazowy wyskok, który da się jakoś wybaczyć.
Zauważ, że to trwa lub trwało ponad trzy lata!
Jeszcze raz się Ciebie pytam.
Kim dla niej tak naprawdę jesteś.
Jaką wartość mają dla niej słowa przysięgi małżeńskiej?
Jakie znaczenie mają dla niej te dwa piękne słowa :KOCHAM CIĘ.?
Szansę dostaje się jeden, jedyny raz ( moja lafirynda nie otrzymała tego luksusu-dla mnie zdrada to koniec).
Twoja tych szans miała co najmniej dwie.
Pierwszą przed ołtarzem. Mogła powiedzieć :Nie.
Drugą otrzymała dwa lata temu.
Moim zdaniem to i tak było dużo.

Kind, oczywiście poinformuj jej rodziców, jak wychowali córkę.
Jak twierdzi, że przecież dałeś jej teraz szansę, to uswiadom qrewne, że masz prawo w dowolnym momencie zmienić zdanie,
Bo ty już tak naprawdę nic nie musisz.
Co najwyżej możesz.
Terapia to dla niej. Aby wyciągnęła wnioski, by kogoś innego już nie skrzywdzila.
Bo Ciebie już w jej życiu nie ma i już nigdy nie będzie!

Będzie z początku ciężko, ale kto nam obiecał w momencie przyjścia na świat, że będzie lekko, łatwo i przyjemnie.
No ja na pewno nie Uśmiech
Trzymaj się młody człowieku,
Masz jeszcze całe życie przed sobą.
A ta lafirynda to nie jest jedyna kobieta na tej planecie, że masz być skazany na życie wyłącznie z nią.
Uwolnij się od niej, nie zatrzasnij drzwi dla miłości.
Wtedy ona znajdzie Ciebie sama.
Tak jak mnie znalazła.
Głowa do góry.
Naprawdę to nie jest koniec świata
Może koniec ale wyłącznie tego w jakim teraz żyjesz.
Zapewniam Ciebie, że jest również inny świat, inne kobiety.
Tutaj jest wzajemna miłość, szacunek i zaufanie.
A słowa Kocham Cię są wypowiadane szczerze.
Miłego dnia 4all
Pozdrawiam serdecznie.
7194
<
#38 | Suchy64 dnia 27.06.2014 13:58

Cytat

Moja zaczyna coś pieprzyć o psychoterapii, ale mnie się nie chce!!!

W sumie nie najgorszy pomysł. Tylko, że terapia par przeznaczona jest zasadniczo dla PAR które mają problemy we wzajemnej komunikacji, jakieś ukryte problemy z dzieciństwa i tym podobne rzeczy. W Waszym przypadku nawet nie za bardzo wiesz czego pani u kochasia szukała.

Więc po moich przeżyciach jestem zdania, że powrót z takiej imprezy to tylko na kolanach. Jeśli jest innego zdania (jakieś zwalanie winy, arogancie odzywki) to zdrowiej dla własnej psychiki jest namalować sobie jej jednoznacznie negatywny obraz i pozbyć się jej ze swojego życiorysu. Nie znaczy to, że jest to jedyne możliwe wyjście.
I tutaj dochodzimy do terapii. Skoro wpadła na taki pomysł powinna zacząć od siebie.
- Uzmysłowić sobie czego szukała w tym związku na boku
- Uzmysłowić sobie co Tobie zrobiła
- Nauczyć się jak z Tobą o tym rozmawiać!!!
Dopiero po tym można zacząć myśleć o terapii jako para.
Bo jak na razie najwyraźniej oboje się (małoprzytomnie) miotacie.
11314
<
#39 | KindOfBlue dnia 27.06.2014 22:38
Witam wszystkich!
Dzisiaj odbyłem z moją qrewną rozmowę - poważną, długą i spokojną. (Na marginesie, nie podejrzewałem siebie o tak chłodne i bezuczuciowe podejście do całej sytuacji). Przedstawiła mi swoją odpowiedź na moje ultimatum (5pkt-ów napisanych przez betrayed40). Sytuacja wygląda następująco: całą winę wzięłą na siebie, nie wini łajzy, mnie, tesciowej, dzieciństwa, kota itp.
Jest gotowa się wyprowadzić (raczej nie do łajzy, bo ten jest od dziś w kurortach z ... rodziną!), ale chce o mnie walczyć, zmienić się. rozumie, że mi się może nie chcieć. Zmienia pracę, a ponieważ u nas jest z tym trudno - na razie ucieka na długie L4 (ma powody - dość poważne kłopoty z tarczycą), w między czasie szuka pracy.
Terapię chce indywidualną - widzi że problem jest w niej, jej kompleksach (cholera jakich, jest piękną kobietą), chociaż nie wiem czy na takiej terapii wlewają rozumu do głowy czy leczą z głupoty. Nie gada żadnych głodnych kawałków o miłości, nie rozdziera szat, jest wyciszona, przygaszona.
Przeprowadziłem wywiad w firmie żony, żeby zweryfikować jej słowa prawda, od ponad tygodnia szef wyzywa wszystkich którzy się nawiną, coś go zdrowo ugryzło. Okazało się, że nie mam wstępu na teren firmy (czasem zachodziłem aby coś mojej podrzucić, itp)
Zażądał od mojego qrwiątka abym nawet nie przychodził po nią gdy kończy pracę - bo inaczej ją zwolni, on nie chce mnie widzieć. (podobno boi się że dostanie wpier...l, zaczął nawet wychodzić z biura około godziny wcześniej niż inni). Wnioskuję z tego, że ten romans jest już przeszłością.

@Mono
chodziło mi oto, że zauważyła rozpad małżeństwa, to że szukała winnych nie tam gdzie trzeba, cóz...

@haski - naprawdę, takie opisy nie robią na mnie większego wrażenia, zobojętniałem, nie wkoorwia mnie to, nie boli, nie ma potrzeby litowania się Uśmiech

@ed65
Rozumiem że stosujesz zasady zero-jedynkowe w życiu, szanuję podejście, sam się się staram teraz takie wprowadzić, niestety, mimo, że jestem młody, życie zdążyło mi parę razy porządnie przywalić i nauczyć, że nic nie jest czarno białe. Teraz ja rządzę, jestem stanowczy, moja qrewna wie, że w każdej chwili spakowany tobołek w dłoń, i za drzwi. Dlatego zgodziła się bez dyskusji, fochów na moje warunki (totalna inwigilacja, chodzenie nawet srać z telefonem lokalizującym, odbieranie go od dowolnej porze dnia i nocy, żeby sprawdzić czy rzeczywiście jest we wskazywanej lokalizacji). Wiem że takie podejście Ci się nie spodoba, ty jesteś zwolennikiem radykalnych cięć, a ja chirurgii zachowawczej Uśmiech Ale uważam że odejść można zawsze, a dać sobie kilka tygo dni czy miesięcy nawet, to nie jest dużo w perspektywie całego życia, które jest przede mną.

@Suchy64
Też doszła do wniosku że terapia ale jej , a nie pary.
Ja już przestałem się miotać, ona też zaczyna rozumieć sytuację i jej skutki. Nie myślałem że potrafię być tak wyciszony i poukładany w głowie, ale to też zasługa tego forum, które czytałem nim opisałem swoją traume.
Jej obraz w moich oczach zdecydowanie się zmienił, dałem jej do zrozumienia, że teraz jest tylko jedną z wielu, przypadkiem matką mojej córki i że nie będzie problemu odejściem od niej. jak chce może walczyć, ale tylko na moich warunkach. Zaakceptowałą to.
3739
<
#40 | Deleted_User dnia 27.06.2014 22:48

Cytat

Wnioskuję z tego, że ten romans jest już przeszłością

Haha dobre :brawo
Teraz czytaj poradnik detektywa Z przymrużeniem oka i zamieniaj się w tyrana.
ed65 nie stosuje żadnych zasad zero jedynkowych tylko ma jaja na miejscu. Fajny teatr robicie Ty i Twoja dama Uśmiech
Ale i tak życzę powodzenia.
3739
<
#41 | Deleted_User dnia 27.06.2014 22:52
Pisaleś z żona była bardzo tego pana szefa pewna, że on chce ja przygarnąć, że są z żoną w separacji.

I wiesz co się stalo, że tak nagle szefunio jest wkurzony, a Twoja zona tak chętna do współpracy- bo ona do niego poszła i mu to wspólne zycie zaproponowała, wspólne mieszkanie.
I się szef wściekł, bo ona to była ta do łóżka, a on ze swoją żoną i rodziną żyje dobrze- do kurortu pojechali.
Twoja żona dostała klasycznego kopa w 4 litery, okazalo się , że dla kochanka nie jest cudem świata tylko panią do seksu.
Twoją żona nie kieruje miłość tylko stałes się jak to ktoś napisał kołem zapasowym, opcją.
Ale to Twoje życie i decyzje.
6755
<
#42 | Yorik dnia 27.06.2014 23:20
Piotr73 i Ed65, chłopaki, czy nie macie jakiegoś większego kompleksu męskości ?
Nie każdy musi sztucznie nadmuchiwać sobie jajka, żeby wyglądały na odrobinę większe...:-))) Są inne sposoby, żeby poczuć się facetem...mniej prymitywne :-))
Łatwiej żyć w tak prostym świecie, gdzie widać tylko czubeczek własnego noska, prawda ?

KindOfBlue,

Cytat

Terapię chce indywidualną - widzi że problem jest w niej, jej kompleksach (cholera jakich, jest piękną kobietą), chociaż nie wiem czy na takiej terapii wlewają rozumu do głowy czy leczą z głupoty.

Nie zgadzaj się !!! Tylko razem.
To totolotek. Z dużym prawdopodobieństwem trafi na kogoś zupełnie nie w temacie. Ty musisz być też uwzględniony, bo standardowo w stanie jej depresji, czy przygnębienia taki psycholog ją wzmocni w jej egoizmie. Dostanie wsparcie jednostronne, podobne do tutejszego, które dla was nie koniecznie będzie dobre; Przesłanie? Zacznie dbać przede wszystkim o siebie i swoje dobre samopoczucie, a jak Tobie się nie podoba, nie zaakceptujesz tego, to droga wolna;
Psycholog da jej to po co przyszła; ale was w tym moze nie być;
Dlatego musisz być na pierwszych spotkaniach, żeby zorientować się co jest grane, potem z tą osobą może mieć terapię indywidualną;
Tak tez powinien postawić sprawę profesjonalista, jeśli inaczej, to tylko kasa za godzinkę się dla niego liczy;

Cytat

Zażądał od mojego qrwiątka abym nawet nie przychodził po nią gdy kończy pracę - bo inaczej ją zwolni, on nie chce mnie widzieć. (podobno boi się że dostanie wpier...l, zaczął nawet wychodzić z biura około godziny wcześniej niż inni). Wnioskuję z tego, że ten romans jest już przeszłością.

Idealnie! Dziewczątko w końcu zobaczyło jego prawdziwe oblicze i w co się wpierdo_liło; ale nie żałuj jej, to tylko i wyłącznie jej sprawa. Nie trzeba być Einsteinem, żeby wiedzieć jak kończą się romanse z przełożonym, zużyje, wy****czy i wywali na śmietnik, przedtem jeszcze poszantażuje i powyżywa się, ze został odstawiony; Klasyka, ale to niezłą szkoła życia.

Odbiłeś mu darmowa panienkę i jest wkur...;możliwe, że się teraz boi, bo Cię nie zna i nie wie na co Cię stać; ja bym to trochę wykorzystał.
Podpuść tą swoją, żeby zaskarżyła go o mobbing w pracy, niech powoła świadków itd....że ją zmusił do nierządu, zastraszał;..I tak tam przecież nie będzie pracować, więc niech by mu narobiła trochę dymu, cwaniaczkowi; nie ważne jaki będzie efekt, sam szum mu zaszkodzi....:-)))
A Ty tym bardziej powinieneś paradować pod jej pracą, tak, żeby Cię zauważył tą godzinkę wcześniej; na spacer nikt Ci nie zabroni chodzić.....:-)))) Jeśli masz czas, zasiejesz większą niepewność panu i władcy;

Generalnie, dobrze Ci się ułożyło. Piłka jest całkowicie po Twojej stronie.
Trzymaj się;
3739
<
#43 | Deleted_User dnia 28.06.2014 00:12
Yorik mój czubek nosa jest najważniejszy jak i inne części mojego ciała Z przymrużeniem oka Całkowita prawda dla siebie jestem numer jeden.
Zaczynam widzieć Wasze metody "naprawy" związku: poniżenie, upodlenie, przeczołganie po ziemi, obniżenie na niewiernej poczucia własnej wartości. Coś mi się wydaje że te Wasze damulki są z Wami tylko ze strachu Z przymrużeniem oka Takie metody nie dla mnie.
Robicie chłopakowi wodę z mózgu.
3739
<
#44 | Deleted_User dnia 28.06.2014 00:35
To, że ktoś nadal mimo tego, że przyprawiono mu rogi próbuje nosić spodnie w godny sposób nie oznacza, że jest prymitywny kolego Yorik, nie staraj się obrażać ludzi ze względu na wybór jaki stał się ich drogą.

KoB raz dawałeś szansę dalszy ciąg już znasz, granica akceptowania tego, że nie jesteś (byłeś, bo chyba tak uważasz) dla twojej żony opcją znacznie się przesunęła (na tą chwilę próbujesz rozbełtać teraźniejszość w przeszłości), mimo wszystko warto myśleć o sobie również. Lepiej niech dzieci mają dobry wzorzec w jednym z rodziców, niż z dwóch ułomnych próbujących się dostosowywać przez długi czas, nieufających i stających się w perspektywie lat obcymi sobie rodziców.
Po zdradzie nie bywa lepiej i jeśli się tak zdarza to są to naprawdę wyjątki. Co do odpokutowania i przeczołgania, pewnie że to jest metoda, ale zastanów się co przynosi upokorzenie i krzywda. Daje ból i niestety każdy kogo się krzywdzi (nawet słusznie, bo zawinił) czasem potrafi się odgryźć. Udanych przemyśleń.
11314
<
#45 | KindOfBlue dnia 28.06.2014 00:35
@Piotr73
Cieszę się, że moge zapewnić odrobinę rozrywki...

@lisbet
Tak, wiem że tez tak może być, ale ona teraz też jest opcją, zostanie z nią nie traktuję jako jedynego wyjścia, ona z resztą ma świadomość, że ja też moge ją kopnąć w ****,

@Yorik
Dzięki za radę, generalnie jestem sceptycznie nastawiony do psychoterapii, ale co szkodzi spróbować...

Cytat

Dziewczątko w końcu zobaczyło jego prawdziwe oblicze i w co się wpierdo_liło;

Chyba masz rację, że z oczek spadły różowe okulary. pytanie tylko, czy wyciągnie wnioski na przyszłość. Żałować jej nie mam zamiaru, wręcz przeciwnie, sprawiło mi to radość.
On się mnie boi, właśnie dlatego że mnie zna i już wie na co mnie stać...

3739
<
#46 | Deleted_User dnia 28.06.2014 08:34
Z tego, co napisałeś KindOfBlue wynika, że teraz wszystko się wyrównało i oboje jesteście dla siebie tylko opcją.
To żałosne.
Twoja żona dostała kopen w doopen od kochanka i dlatego, nie mając na razie innej opcji, postanowiła wrócić do ciebie. Poszła do niego, by on zdeklarował się i wziął ją do siebie- jak było do przewidzenia, firmowy bzykacz nie pozostawił jej żadnych złudzeń, wskazał jej stosowne miejsce w szeregu i nawet pojechał z rodziną, ze swoją żoną, z którą to podobno jest w separacji, pojechał na urlop.
I nic dziwnego- głupich nie sieją, sami się rodzą.
Który mądry mężczyzan zwiążę się z puszczalską kobietą?
No chyba tylko Kob.
Kochanek zapewne śpi w oddzielnym łóżku niż żona, bo chce pozostać wiernym i lojalnym twojej żonie oraz innym swoim kochankom.
Kob możesz wmawiać sobie teraz różne rzeczy, widzieć siebie jako zwycięskiego i silnego faceta, ale fakt pozostaje faktem- twoja żona chce z tobą być, tylko i wyłącznie dlatego, że jej kochanek wypiął się na nią. Gdyby było inaczej, to ona dzisiaj byłaby juz spakowana i wyprowadzona do kochanka. Ty mógłbyś wyć z rozpaczy i robić nie waidomo, jakie cuda, a ona i tak by cię zostawiła i poszła do tego drugiego.
Została, bo póki co, nie ma się gdzie podziać. Ona nie tak wyobrażała sobie finał swojego łajdactwa. Była pewna swojego kochanka, może myslała, że tamten jest od niej o wiele starszy, więc na pewno zostawi dla niej, młodej gwiazdy swoją żonę. Pycha idzie przed upadkiem (ja często to powtarzam, bo to prawda biblijna i sprawdza się w stu procentach, tak jak i inne prawdy zapisane w Biblii).
Jednym słowem wziąłeś sobie ochłapy po kochanku i cieszysz się, jakbys wsiadł na sto koni, bo wydaje ci się, że jesteś panem sytuacji.
Mylisz się- panem sytuacji jest kochanek i to on rozdał karty. Ty nie masz jaj (chociaż tak tego nie widzisz) i na marginesie- Ed uważa, że zdrada całkowicie przekreśla każdy związek, bo wyklucza miłość osoby zdradzającej, szacunek do osoby zdradzanej i świadczy o ku..re..w..skim charakterze zdradzacza. Ja zgadzam się z nim w tej kwestii, a ty idź do wielkopańskiego stołu kochanka żony i zjedz ochłapy, które ci pozostawił.

Komentarz doklejony:
Napisałeś też, że twoja żona nie rzuca się teraz po ścianach, lecz rozmaiwa z toba spokojnie i z wysoko podniesioną głową akceptuje twoje warunki itd., itd.-mylnie oceniasz jej zachowanie. Wynika to z tego, że swoją miarę przypisujesz tej kobiecie. Dla ciebie logiczne jest, że skoro coś mówisz albo na coś się kimś umawiasz, to tak jest, nie ma żadnej ściemy, żadnych kombinacji, bo i po co robić takie rzeczy? Zapominasz jednak o tym, że układasz się z kimś, kto okłamuje cię od trzech lat. Osoba, ż którą rozmawiasz nie myśli tak, jak ty- dla niej skłamać i zdradzić kogoś, to żaden problem. Przecież robiła to przez trzy lata i to na dodatek w miejscu swojej pracy, gdzie musiała przecież wiedzieć, że naraża się na plotki, obmowy, więc nawet dobre imię dla tej kobiety nie ma żadnej wartości.
Ty dzisiaj rozmawiasz z nią wielce na poważne i wierzysz w to, że wszystko, co sobie ustalicie będzie dla was wiążące. Może dla ciebie takie będzie, ale na pewno nie dla kłamcy.
Dalej- dlaczego ona miałaby rzucać się teraz po ścianach i odstawiać jakies rozpaczliwe scenki pt. wybacz mężu, ja tak cię kocham i w ogóle itd. (nie chce mi się tego rozpisywać), skoro ona widzi i słyszy to, co ty do niej mówisz. Musiałaby byc tępa, żeby nie kapnąć się, że dajesz szansę waszemu małżeństwu. Trochę sobie wprawdzie trujesz i wygrażasz paluszkiem, ale widać wyraźnie, że pozamiatane nie jest. Ona ma więc czego się uczepić i dlatego jest spokojna. Będzie teraz lizała spokojnie rany po utracie ukochanego, posiedzi w domku na L-4, nabierze dystansu, ciebie będzie hołubiła i tak wszystko pięknie i ładnie rozejdzie się po kościach. Firmwy znajdzie sobie kolejną do posuwania na boku, jego żona wróci uskrzydlona do domu i tak sobie wszyscy będziecie żyli.
Po ścianach chodziłaby twoja żona wtedy, gdyby widziała, że ty naprawdę jej już nie chcesz. Wtedy zobaczyłbyś cały wachlarz jej przedstawień dramatycznych. Twoja żona myśli bardzo logicznie, bo jest dobrym strategiem, a ty tańczysz tak, jak ona ci zagra.
Prawda jest taka- ona podoba ci się, jako kobieta, działa na ciebie a to, że puszczała się z innym może działaz nawet na ciebie podniecająco. Nie nabrałeś do niej obrzydzenia, lecz jeszcze bardziej jej pragniesz.
Szef twojej żony jest także twoim szefem. Pięknie cię załatwił.
7619
<
#47 | Marta74 dnia 28.06.2014 10:54
KindOfBlue,

Na pewno wiele jeszcze trudnych chwil przed tobą, sporo trudnych decyzji do podjęcia... decyzji, które mogą za sobą pociągnąć zarówno pozytywne, jak i negatywne konsekwencje, ktôre w dodatku nie do końca można przewidzieć...
Ale na szczęście Ty wydajesz się być naprawdę rozsądnym facetem! Szeroki uśmiech

Cytat

mimo, że jestem młody, życie zdążyło mi parę razy porządnie przywalić i nauczyć, że nic nie jest czarno białe.


Absolutnie się z tym zgadzam i myślę, że takiej postawy warto się trzymać. Szeroki uśmiech
I nie daj sobie przypadkiem zasiać wątpliwości co do lokalizacji i gabarytów swoich gonad Z przymrużeniem oka dlatego, że nie wszystkim podobają się opcje, które rozważasz... Z przymrużeniem oka Ty sam możesz zdecydowanie bardziej precyzyjnie (niż osoby, które znają Cię tylko z internetu Z przymrużeniem oka ) ocenić, że są na swoim miejscu Szeroki uśmiech i jak dobrze funkcjonują... Szeroki uśmiech Szeroki uśmiech
No może jeszcze pozwolisz na taką ocenę jakiejś kobiecie - swojej aktualnej żonie, albo i komuś innemu, jeśli uznasz to z różnych względów za lepszy wybór... Szeroki uśmiech
Nie daj sobie odebrać poczucia kontroli sytuacji niezależnie od tego, czym Cię jeszcze życie (i być może Twoja żona) zaskoczy.
Zostaniesz z żoną, albo i nie...
Decyzja należy do Ciebie i nikt nie ma prawa narzucać Ci swojej koncepcji...
Trzymam kciuki, KindOfBlue!!!
Nie daj się!!! Szeroki uśmiech
3739
<
#48 | Deleted_User dnia 28.06.2014 11:26
Marto ty jesteś dość łaskawa dla osób, które zdradzają, ponieważ kierują tobą osobiste przesłanki. Wybaczyłas zdradę swpjemu mężowi i żyjesz z nim. To twoja sprawa i mnie daleko jest do tego, by oceniać twoją decyzję. Gdybyś napisała na forum i poprosiła ludzi o wyrażenie swoich poglądów na temat twojej decyzji, to na pewno wiele osób napisałoby w twojej sprawie, ja może też bym się wypowiedziała. Ty albo byś się z czymśi zgadzała, albo nie- normalne przecież.
W przypadku KOB też tak to działa. Nikomu nie chodzi przeciez o to, by narzucić autorowi wątku swoją koncepcję, więc on nie musi zbroić się tutaj, by nikomu się nie dać. Tu chodzi tylko o to, że napisał, bo ma problem, poprosił o radę i odezwało się w jego sprawie wiele osób, czasem o skrajnie różnych poglądach.
On ma jednak swój rozum i wybierze to, co dla niego będzie najlepsze.
Ja, jakie mam poglądy na temat zdrady i co sądzę o ludziach, którzy łajdaczą się za plecami podobno bliskiej osoby, raczej tego nie ukrywam. Nie piszę tu dla poklasku albo po to,by kogoś podpuścić- niby jaką miałabym mieć satysfakcję z czegoś takiego?
Zwyczajnie, chcę komuś pomóc, rzucic nowe światło na jego sytuację,a przy okazji sama siebie chcę utwierdzić w przekonaniu, że nie warto jest dawać szansy komuś, kto mnie zdradził.
Każdy pisze tu po coś, prawda?
Ty też tu piszesz, chociaż wróciłaś do faceta, który cie zdradził, a jednak dalej drążysz klimaty zdrady- też robisz to po coś, tak?
7619
<
#49 | Marta74 dnia 28.06.2014 12:16
Mono,

Rzeczywiście siedzę dalej w tym temacie... bo okazało się to dla mnie zaskakująco trudnym, traumatyzującym doświadczeniem i pomimo, że pozostałam w związku, wcale nie mam pełnego przekonania, że już wybaczyłam... To zależy może od przyjętej definicji wybaczenia...
Moje wątpliwości nie przeszkadzają mi jednak cieszyć się aktualnym życiem i podejmować próby wspierania innych ludzi w kryzysie.
W tej chwili myślę, że pod niektórymi względami byłoby mi osobiście łatwiej, gdybym rozstała się z mężem i osobom, które nie mają dzieci albo mają dorosłe dzieci sugerowałabym taki wybór przynajmniej na jakiś czas...
Niemniej staram się nikogo nie krytykować w związku z podejmowanych decyzjami życiowymi,bo wydaje mi się, że to ludziom szkodzi... Smutek

Rozumiem emocjonalne podejście do tematu u większości forumowiczów... bo ślad na psychice, paskudne wspomnienia prawdopodobnie będą nam towarzyszyć zawsze... Smutek ale ostre krytykowanie ludzi - odbieranie Im poczucia godności, szacunku do samego siebie, dodatkowe dołowanie, moim zdaniem, może wpływać na ludzi w kryzysie źle... Smutek
Jeśli mają słabszą konstrukcję psychiczną, nie mają wsparcia w realu, to obawiam się, że mogą niestety przyjmować bardzo radykalne wypowiedzi forumowiczów bezkrytycznie i mogą Ich bardzo zranić (nie mam tu na myśli akurat KindOfBlue, który wydaje się być człowiekiem z ugruntowanym poczuciem własnej wartości Uśmiech ).
Uważam, że najbardziej potrzebne jest dowartoścowywanie ludzi, których dopadło nieszczęście, szukanie w Nich samych siły i zasobów, żeby mogli na nowo uwierzyć w siebie i skutecznie się odbić od dna... A w jakim kierunku pójdą... powinni decydować sami... wybierając z różnych dostępnych opcji...

Oczywiście można uważać, że jeśli ktoś zdradził, to na pewno powtórzy to w przyszłości. Można twierdzić, że niemożliwe jest szczęśliwe życie w związku po zdradzie, ale warto by było opatrzyć to zastrzeżeniem, że jest to prywatna opinia, w związku z którą sugerowałoby się taki, a nie inny wybór...
Ja po prostu protestuję przeciwko wypowiedziom pozbawionym szacunku i odbierającym poczucie własnej wartości komukolwiek...
Pozdrawiam serdecznie!!! Szeroki uśmiech
3739
<
#50 | Deleted_User dnia 28.06.2014 12:43
Na każdego człowieka działa coś innego- ja np. nie mam zwyczaju roztkliwiać się nad ofiarą jakiegoś zdradzacza, bo jestem bardzo dynamiczną i konkretną osobą, i nie sprawdzam się w roli ściany płaczu.
Dla mnie sprawa jest prosta i albo ktoś spojrzy brutalnej i obrzydliwej prawdzie prosto w oczy i dzięki temu szybciej pozbędzie się złudzeń oraz fałszywej nadziei, albo będzie się mazgaił i przedłużał agonię swojego związku.
W życiu nikt nie wmówi mi, że związek po zdradzie może byc szczęśliwy.Może być zaledwie poprawny, czyli taki sobie, a więc byle jaki.
Dla mnie taka opcja nie istnieje.

Uważam, że nie ma takiej mozliwości, żeby można było zapomnieć o zdradzie i żyć tak, jakby nic złego się nie stało. W życiu nikt nie przekona mnie do takiej teorii- mnie zdradza obrzydza i przeraża. Wiedząc, że ktoś wkładał swoje łapy w majtki innej i nie tylko łapy, a potem mnie miałby dotykać? dla mnie niewyobrażalne. Zwymiotowałabym po prostu.
Jednak wracając do twojej głównej myśli- każdy wspiera kogoś po swojemu. Jeśli komuś nie odpowiada to, co ja piszę, to jakiż problem w tym, żeby nie czytać moich wypowiedzi? Czy ja kogoś zmuszam do tego, by mnie czytał? Jednego zdołuję doszczętnie (taka osoba i tak podniesie się dzięki temu, ale troszkę później), a innemu pomogę i to w ekstresowym tempie.
Ja mam taki, a nie inny temperament,a autorzy wątków też są różni i mają tu przecież szeroki wybór rad.
Na pewno się nie zmienię- najwyżej wywalą mnie stąd, ale nie zmienię się.
Jestem zwolenniczką mówienia prawdy prosto w oczy.

Wybaczyć można, ale zapomnieć się nie da.
7619
<
#51 | Marta74 dnia 28.06.2014 13:36
Mono,

Częściowo się zgadzam... Z przymrużeniem oka

Zgodzę się z tym, że nie zapomnimy o tych ekstremalnie trudnych doświadczeniach i nie będziemy najpewniej w stanie żyć, jakby nic się nie wydarzyło...

I zgodzę się, że ludzie bardzo się różnią w reakcjach...
Każdy patrzy na świat przez pryzmat swoich doświadczeń i swoich reakcji i prawdopodobnie ja bardzo staram się unikać krytykowania, bo sama jestem wrażliwa. Łatwo mnie zranić ostrym słowem, a bardzo dobrze na mnie działa poczucie akceptacji i wsparcia ze strony innych ludzi.
Zostałam też nauczona, że nawet jeśli się z kimś nie zgadzam, to powinnam Mu okazywać szacunek, dać Mu prawo do odmiennych poglądów.
Dać każdemu prawo do wolności... tak długo, jak nie krzywdzi innych...

A zaczęłam protestować, bo wydaje mi się, że odbieranie komuś prawa do poczucia własnej wartości, do godności, do poczucia męskości itp. niestety może skrzywdzić ludzi...

Ja też jestem osobą dynamiczną Uśmiech , chyba z temperamentem Z przymrużeniem oka , ale staram się zachować ostrożność w głośnym wypowiadaniu swoich opinii, jeśli przypuszczam, że mogą kogoś zranić.

Jeśli Ty jednak naprawdę lubisz bardziej konkretne wypowiedzi Z przymrużeniem oka , to może zapytam wprost, czy skoro takie obrzydzenie wzbudza w Tobie fakt, że Twój facet mógłby mieć kontakt z zawartością majtek kogoś innego, zawsze pilnowałaś, żeby mieć kontakty tylko i wyłącznie z niewinnymi aniołkami bez jakichkolwiek wcześniejszych doświadczeń...? Z przymrużeniem oka
Pozdrawiam serdecznie!!! Uśmiech
4889
<
#52 | Dilka dnia 28.06.2014 14:35
Dziewczyny - Mono i Marta 74
Tak pięknie piszecie o szacunku - to może okażecie go autorowi wątku i w JEGO wątku skupicie się na JEGO problemie a nie na wzajemnych animozjach?
3739
<
#53 | Deleted_User dnia 28.06.2014 14:59
Moje zdanie jest takie że chłopak na razie żyje nadzieją.
Wiadomo co wybierze to będzie jego wyborem Z przymrużeniem oka i wszelkie żale powinien kierować do siebie samego.
W pierwszej kolejności jego działania powinny polegać na osiągnięciu własnej równowagi, dbania o siebie i o dziecko.
3739
<
#54 | Deleted_User dnia 28.06.2014 15:14
Marto - to może zapytam wprost, czy skoro takie obrzydzenie wzbudza w Tobie fakt, że Twój facet mógłby mieć kontakt z zawartością majtek kogoś innego, zawsze pilnowałaś, żeby mieć kontakty tylko i wyłącznie z niewinnymi aniołkami bez jakichkolwiek wcześniejszych doświadczeń...? smiley
- to nie tak.
Mnie chodzi o zdradę w związku. Skoro ja w życiu nikogo nie zdradziłam i jestem z kimś, bo kocham, szanuję i ufam tej osobie, to chcę tego samego w zamian dla siebie.
Nie ma żadnego ale ani żadnych tłumaczeń dla zdrady.
W związku chcę dostawać to, co sama komuś daję, bo uważam, że człowiek po to jest z kimś, by mieć oparcie w tej osobie, by umilić sobie i ułatwić życie, a nie na własne życzenie rzucać sobie kłody pod nogi.
Skoro dowiedziałam się o tym, że byłam zdradzana, to ja dziękuję za tego rodzaju układ i wypisuję się z czegoś takiego. Innym też tak doradzam, bo właśnie takie mam na ten temat poglądy. Ktoś może mieć odmienne zdanie i może robić, co uważa za stosowne. Ja nie będę miała żadnego problemu z tym, jeśli KOB da szansę swojej żonie, ale uważam, że skoro tu napisał, to znaczy że oczekiwał rady innych osób. Dlatego napisałam i zrobiłam to po swojemu. Nie jest mi ani głupio, ani przykro, ani nie mam żadnych wątpliwości, co do strony merytorycznej swojej rady, a styl wypowiedzi? No cóż- ludzie są różni. Przyznaję, że jeśli chcę, to potrafię byc dość nieprzyjemna.
Rzeczywiście czas przerwać tę dyskusję, bo ani ty mnie, ani ja ciebie do niczego nie przekonam.
7619
<
#55 | Marta74 dnia 28.06.2014 16:17
Mono,

Cytat

jestem z kimś, bo kocham, szanuję i ufam tej osobie, to chcę tego samego w zamian dla siebie.


Cytat

W związku chcę dostawać to, co sama komuś daję


W tych kwestiach zgadzam się zdecydowanie!!! Szeroki uśmiech

W innych kwestiach się różnimy, bo ja się staram dać ludziom prawo do błędów... nawet poważnych... i nie przekreślać Ich, nie odrzucać, dlatego że okazali się niestety słabi, omylni... Smutek
Staram się być wyrozumiała... przyjmując że ja również nie jestem idealna...

Podchwyciłam tę dyskusję z Tobą, Mono, bo wydawało mi się, że może właśnie na formę, styl wypowiedzi Twoich... i nie tylko Twoich... uda mi się w jakimś stopniu wpłynąć...
Że może uda mi się uświadomić komuś, że stwierdzenia typu: jesteś głupi, słaby, żałosny, bez jaj, jaki z Ciebie mężczyzna, nie masz do siebie szacunku, nie masz godności... a także obrzydzanie kontaktów fizycznych ze zdradzaczem, z którym zdradzony (jeszcze??) się nie rozstał, moim zdaniem mogą ranić i szkodzić...
I na tym możemy jak najbardziej zakończyć wymianę zdań... Uśmiech
A może gdzieś jeszcze do niej w przyszłości wrócimy... Z przymrużeniem oka

Mam nadzieję, że KindOfBlue jednak nie odebrał tej dyskusji, jako oznaki braku szacunku. Jeśli tak to bardzo przepraszam...
Pozdrawiam raz jeszcze!!! Uśmiech
7375
<
#56 | B40 dnia 28.06.2014 16:35
KoB (pozwól ze tak będę się zwracał, sam mam nick jaki mam - mogło być Łoś40 Szeroki uśmiech )
Po kolei napisałeś:

Cytat


Dać szansę...
Strasznie trudno, jak się już raz dało i okazało się to zmięte, wyrzucone do kosza...


Przepraszam piszesz o tym? Cyt:

Cytat

Przez 2 tygodnie się do niej nie odzywałem, widać było że żałuje, próbuje przeprosić, organizowała nam randki, wyjścia, słowem starała się.

,

Cytat

Obiecała poprawę, że niby to chwilowe, że on ja podpuszcza, a ona ta głupia się dała wrobić. Głupi uwierzyłem - brak dowodów na kontakty fizyczne.

,

Cytat

I tu był kolejny mój błąd - łzy mojej córki zmiękczyły mnie tak, że niestety pozwoliłem zostać w domu, oczekując że przedstawi sensowny plan co dalej. Żonka zaś skwapliwie z tego skorzystała. Wieczorem zrobiła mi jeszcze awanturę że to niby ja się z kimś spotykam i chciałem się jej pozbyć - niestety znów rękoczyny i to z obu stron. I wtedy coś we mnie pękło, zobojętniało mi, dotarło do mnie, że tak nie można, że to do niczego nie prowadzi. Zalałem moją Panią potokiem pytań, ona milczała, cały czas milczała patrząc w jeden punkt.


Odnośnie dania szansy dałeś ją dopiero w tym trzecim cytacie czyli teraz.

Wcześniej umożliwiłeś, dałeś powody do zejścia do podziemia. Pokazałeś wiem - nie mam dowodów. Jak wielokrotnie było pisane zdrajca przyzna się do tego czemu nie może zaprzeczyć -do czegoś na co mamy dowody.
Wiem z autopsji. Gdy pierwszy raz powiedziałem żonie że domyślam się że kogoś ma - padła odpowiedź "nie wymyślaj sobie",gdy podobnego argumentu użyła moja matka było "ha ha ha (tu śmiech) mamo ja kochanka?" tak to działa. Szansę dałeś lub nie dopiero teraz. Wcześniej sprzedałeś jej informację że powinna się bardziej pilnować.
Tak to widzę.
Piotr73 piszesz:

Cytat


Coś mi się wydaje że te Wasze damulki są z Wami tylko ze strachu smiley Takie metody nie dla mnie.
Robicie chłopakowi wodę z mózgu.


Strachu przed czym? Nie wiem jak u innych ale w moim przypadku moja gwiazda nie popadła by w skrajną nędzę w przypadku rozwodu. Fakt wiele by straciła ale poradziła by sobie pod względem finansowym (bardzo dobrze płatny zawód, dochody porównywalne z moimi).
Zgodzę się że jest strach, ale przed tym że odejdziemy. Z czystym sumieniem muszę powiedzieć że mądre danie szansy nie oznacza od razu ukrytego szmacenia się zdrajcy. Czasami naprawdę próbują naprawić to co spieprzyli. Czy się da to już inny temat. I mówię to z autopsji. Po daniu szansy nie zawsze problem jest w zdrajcy zrobił co zrobił, wykonał egzekucję na najbliższej osobie. Nieświadomej i niczego się nie spodziewającej. Co nie zmienia faktu że potrafią walczyć.
Podstawowym warunkiem dania szansy jest jak napisałem powyżej:

Cytat


- zerwanie kontaktów z kochankiem
- staranie się o naprawę tego co się spieprzyło


Jeżeli ktoś nie chce szansy. Możemy stawać na uszach wybaczać zgadać się na łajdactwo nic to nie zmieni - ZDRAJCA MA PLAN NA ŻYCIE - którego nie jesteśmy częścią.

Piotrze nie chcę Ciebie urazić (wiem ile zrobiłeś dla innych również poza forum) ale w Twoim przypadku sytuacja była diametralnie inna. Nie było chęci naprawiania, nie było żadnych starań. To z czym ma do czynienia KoB to totalnie inna postawa zony.
Napisałeś:

Cytat


Takie metody nie dla mnie.

Więc po co było to:
http://www.zdradzeni.info/news.php?readmore=3491

Cytat


Zapytałem co chce zrobić z tym problemem, powiedzała że go kocha i nie wie jak to się skonczy na razie nie umie z tym skończyć.


Jaką decyzję podejmie KoB jego sprawa i będzie to tylko jego decyzja. My możemy doradzić. Ale spostrzeżenie doradzajmy obiektywnie.
Nie na podstawi nam nie wyszło nie wyjdzie innym. Rozwód jest jednym z rozwiązań. Ale nie jedynym.

Osobiście widzę różnice w zachowaniu żony. Wcześniej pisałeś że nie chciała zmienić pracy teraz:

Cytat


na razie ucieka na długie L4 (ma powody - dość poważne kłopoty z tarczycą), w między czasie szuka pracy.
Terapię chce indywidualną - widzi że problem jest w niej, jej kompleksach


Odnośnie terapii dla Ciebie KoB Tobie nie jest potrzebny psycholog a raczej psychiatra. Sorry ale nie wierzę w gadanie w stylu co się wydarzyło (sam łaziłem przez ponad pół roku). Dobry psychiatra i niestety farmakologia. Dzisiejsze leki tzw. IV generacji to nie prochy które zrobią z Ciebie warzywko naprawdę można na tym funkcjonować. I pomagają.

Odnośnie łajzy jest szefem czy właścicielem. To duża różnica. Wiesz zachowanie szefa podpada pod prawo pracy a tam płeć ma niewielkie znaczenie.
Nie podobno on się boi, boi jak cholera. To kogucik. Jedna rzecz posuwać cudzą zonę po cichaczu. Inna stawić czoła rozwścieczonemu partnerowi. Taki "Stefek Burczymucha".
To akurat też znam z autopsji Szeroki uśmiech. Powiem tak niewielu widziałem facetów którzy płakali z drżącymi rączkami Fajne.

Bardzo mądre stwierdzenie:

Cytat

Ale uważam że odejść można zawsze, a dać sobie kilka tygo dni czy miesięcy nawet, to nie jest dużo w perspektywie całego życia, które jest przede mną.


Dokładnie ja pozew wycofałem dopiero przed samym 1 terminem rozprawy. Odnośnie pozwu jednak bym złożył. Żona zrozumie że to nie żarty.
Podobnie zrobiło kilku kolegów. Po otrzymaniu pozwu to zdrajca musi przejść się do sądu i wyrazić "zgodę" na wycofanie pozwu.

Mono, Marta74 fakt nigdy nie będzie jak przed. Ale to KoB ma podjąć decyzję.

A odnośnie wkładania łap itp przypomina mi to faceta którego mam prawie w rodzinie (szwagier brata) przez 12 lat małżeństwa nie może wybaczyć żonie że nie doniosła wianka (w czym miałem swój udział Fajne ).
Jak by czystość była taką determinantą i związki zawierane były by przez samych prawiczków i dziewice nie było by tego forum. Szeroki uśmiechSzeroki uśmiech

KoB poważnie pomyśl o tym co napisałem danie szansy tylko z ustalonymi zasadami i jej deklaracjami to trochę mało. Bo niestety zdrajca to kłamca. Ja stworzył bym realne zagrożenie. Ale Twoja decyzja.
3739
<
#57 | Deleted_User dnia 28.06.2014 16:47
Marto ja do tego dodam, że obrzydzanie kontaktów fizycznych ze zdradzaczem jest jak najbardziej wskazane. Jeśli komukolwiek szkodzi, to tylko temu, który zdradził, bo psuje mu szyki podczas, gdy on z jakiegoś powodu chciałby jednak pozostać w związku z osobą zdradzoną.
Przecież mówimy tu o zdradzie, nie tylko emocjonalnej (chociaż ja nie wiem czy nie jest ona nawet gorsza od fizycznej), ale tej fizycznej i chyba każdy człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że ten który zdradzał robił wszystko to w łóżku, co robi się w takiej sytuacji, może nawet robił więcej dla bocznego/bocznej niż dla swojego partnera/partnerki w związku. Przecież z jakiegoś powodu pociągał/ła kogoś kochanek/ka, prawda?
Oprócz tego są też różne choroby, więc naprawdę warto, a nawet trzeba komuś zwrócić uwagę także na ten aspekt zdrady.
Gdy zanika pociąg fizyczny, wtedy łatwiej jest odciąć się od kogoś, kto zdradził także pod innymi względami. Tak więc ja jestem za wizualizacją- brutalna kuracja, ale skuteczna.
Co do stylu wypowiedzi, to jak najbardziej zgadzam się z tobą.
Tylko, że zdrada, to brudy, a człowiek po czyms takim może czuć się zbrukany i obrzucony błotem oraz łajnem.
Do takich stanów psychicznych pasują niektóre słowa i określenia.
Znam osoby, które nigdy nie bywały wulgarne, a gdy stanęły oko w oko z faktem zdrady w swoim życiu, rzucały mięsem, jak najgorszy oprych. Ja na to pozwalam, bo wiem, że człowiek oczyszcza się ze złych emocji, a mnie zawsze chodzi o dobro osoby zdradzonej. O interesy osób zdradzających ja nie dbam.
Ja też przepraszam KOB, że tak zaśmiecamy jego wątek i być może uraziłam go w czymś.

Komentarz doklejony:
betrayed40 była żona Piotra chciała odzyskać swojego męża. Pamiętam, jak opisywał jej stany emocjonalne, gdy dotarło już do niej, że to koniec, jak schudła wtedy ze 20 kg, a twarz jej aż poszarzała z tego wszystkiego i wyglądała na 10 lat starszą niż była w rzeczywistości.
To Piotr nie chciał tej kobiety.
7619
<
#58 | Marta74 dnia 28.06.2014 17:32
Mono,

Chyba się prawie zgodziłyśmy... Z przymrużeniem oka
Jeśli chodzi o "obrzydzanie"... to może pomóc odciąć się od kogoś... i na pewno ma sens, jeśli celem zdradzonego jest takie radykalne odcięcie...
Jeśli jednak chce zostać... to na bliskości fizycznej może m.in. budować związek na nowo... A obrzydzające wizualizacje mogą chyba niestety prowadzić do problemów natury seksuologicznej... Smutek
Jeśli chodzi o język... to mi też się zdarzyło zachęcać zdradzonych, żeby sobie pobluzgali dla wyrzucenia z siebie emocji Z przymrużeniem oka i uszy mi jeszcze nie zwiędły... Uśmiech
Ale pomimo że uważam, że zwymyślanie w postach czyjejś kochanki/kochanka, czy też ew. zdradzacza może pomóc włączyć się w takie głośne wyrażanie emocji zdradzonemu, pozwolić Mu/Jej na wyrażenie złości...
Tak epitety skierowane do samego zdradzonego/zdradzonej, wartościujące, oceniające Jego/Jej decyzje a tym bardziej Jego/Ją jako człowieka, nie mają, moim zdaniem, tak pozytywnego działania... Mogą ranić... Smutek
Sorry, KoB, że jeszcze to dopisałam w Twoim wątku, ale miałam na celu ochronę osób w kryzysie przed zbyt ostrymi słowami dotyczącymi ich osoby...
Mam nadzieję, że wybaczysz...? Z przymrużeniem oka

Betrayed, spodobało mi się to, co napisałeś. Szeroki uśmiech
Zastanawiam się jednak, czy każdy potrzebuje psychiatry i farmakoterapii...
Ta metoda też jest jak najbardziej dla ludzi Uśmiech i na pewno może pomóc, ale wydaje mi się, że nie jest niezbędna w każdym przypadku.
Swoją drogą mam wrażenie, że przywołałyśmy u Ciebie mimowolnie jakieś przyjemne wspomnienia... Fajne
7375
<
#59 | B40 dnia 28.06.2014 17:57
Nie da się ukryć Marto, szwagierka brata modelką była - 175 długie nogi - .... cóż miód. Fajne (fotę bym wstawił bo była swego czasu w reklamówce Szeroki uśmiech )
Ale nie byłem gotowy na taki związek znaczy ustatkowanie się.

Wracając do tematu niestety ale wydaje mi się że się mylisz Mono. Jeżeli piszesz o tym:

http://www.zdradzeni.info/news.php?readmore=3574&rowstart=280

Przez ponad godzinę przewałkowałem post po poście i nigdzie nie znalazłem żalu.
Sorry był strach, było wycieńczenie organizmu żalu nie zauważyłem. Bardziej 2,5 m-ca działanie w "świetle fleszy" - TOTALNIE INNA POSTAWA. Zero skruchy.

Marta nie każdy potrzebuje ale bywa że jest łatwiej szczególnie gdy demony wracają, KoB nie napiszę "przygotuj się" bo nie da się przygotować ale miej pewność. Demony wrócą. Wtedy głowa Twojej pani aby jej odpędzić bo będziesz ciężki do wytrzymania - AUTOPSJA Fajne
3739
<
#60 | Deleted_User dnia 28.06.2014 18:05
Tak epitety skierowane do samego zdradzonego/zdradzonej, wartościujące, oceniające Jego/Jej decyzje a tym bardziej Jego/Ją jako człowieka, nie mają, moim zdaniem, tak pozytywnego działania... Mogą ranić...
Zgadzam się z tobą.
Marto jest różnica, jeśli masz do czynienia z facetem, który raz zrobił coś takiego (przeciez ja wiem, jakie bywają kobiety, niektóre to hieny polujące na faceta, ciężko jest odczepić taką od rodziny, gdy juz się przyssie), ale sa i tacy, którzy zdradzają na prawo i na lewo (też wiesz o jakich piszę, prawda?) i wtedy trzeba właśnie zastosować taką wizualizację, ponieważ taka "kuracja" jest bardzo skuteczna i może pomóc uwikłanej w toksyk kobiecie.
W przypadku KoB mamy do czynienia ze zdradą, która trwała trzy lata i była wzbogacana pejczami, biczami, kolcami i kajdankami oraz innymi zabwkami, więc tam naprawdę musiało być ostro i bardzo między nimi blisko.
Bo to niemożliwe, żeby kobieta mogła robić takie rzeczy z obcym chłopem- rozumiem z kimś bliskim, bo na coś takiego naprawdę potrzeba dużego stopnia zażyłościale, tu coś takiego z firmowym bzykaczem, który na dodatek był jej szefem i człowiekiem żonatym?
W przypadku KoB ja nie mam więc żadnych złudzeń, a naprawdę daleko mi do dewotki albo do ciemnogrodu.

Komentarz doklejony:
betrayed40 oczywiście, że żalu nie było, był tylko strach, ale ja pamiętam doskonale, że był taki moment, że Piotr mógł odwołać rozwód, ponieważ ona brała go na litość, ajednak nie zrobił tego.
3739
<
#61 | Deleted_User dnia 28.06.2014 18:26
Mono.
Tak było tylko w tym czasie moje opisy były niepełne ze względu na moją sytuację emocjonalną. Śmiem podejrzewać że romans chciała prowadzić głęboko w podziemiu. Teraz tylko pyta starszej córki co u mnie ? Niestety jeszcze nie ex żona, rozwód dopiero po sprawie o zaprzeczenie ojcostwa.
betrayed40
Zanim napisałem to co napisałem prześledziłem wpisy. Ponowna odbudowa związku musi opierać się nie na strachu tylko na szacunku do drugiej strony a głównie odbudowaniu go.
Znam przypadki wspólnego życia po zdradzie ale to już nie jest to.
W dużej ilości przypadków i tak kończy się to rozpadem i stratą czasu. Mam starszą o 12 lat koleżankę która swojego męża nawróciła na dobrą drogę patelnia. Tak, jak odkryła upewniające dowody, czyli ślady gołych stóp na szybach swojego samochodu. Czekała w przedpokoju ze stalową patelnią, jak dostał to stracił przytomność kilkanaście godzin. Ona w tym czasie umalowała się, ubrała "cool" czekała kiedy przestanie oddychać. (opisywała że szukała czarnych ubran na wypadek). Jak to opisała niestety wstał Uśmiech Po 10 latach od tego czasu są dobrym małżeństwem. A patelnia jak to zawsze mówi: została jej "najlepsza przyjaciółką".
Widziałem tą patelnię i wiem że facet ma drugie życie. Z przymrużeniem oka
Muszę powiedzieć że poza forum lepiej się działa z ludźmi, nawet kontakt telefoniczny jest lepszy niż słowo pisane. A sukcesem jest "ściągnąć kogoś ze sznura" Z przymrużeniem oka
3739
<
#62 | Deleted_User dnia 28.06.2014 21:36
Mono,Marta74

Obie jesteście tu potrzebne Uśmiech

Mono jest nie do podrobienia.Jej opisy osób zdradzonych chociaż nie ma w nich niedomówień , ale ich zaletą jest coś bardzo istotnego dla osób zdradzonych.Pokazują optykę zdradzających.To jest najtrudniejsza część procesu radzenia sobie ze zdradą i moim zdaniem kluczowy punkt tego procesu.Zrozumienie ,że zdradzający myśli innymi kategoriami i że ocena jego postępowania przez pryzmat własnego świata jest bezużyteczna.
Jestem bliższy podejściu Marty , ale posty Mono utrzymują w moim postrzeganiu rodzaj równowagi , który jest łatwo utracić , gdy obcuje się z opiniami podobnymi do własnej.
A ,że Mono jest bezpośrednia.To chyba dobrze Uśmiech
To widać w tym przypadku.KoB wdał się w opis stanów emocjonalnych żony -przykładając własną miarkę , do jej zachowań sugerujących jego zdaniem inicjację procesu jej przemiany.
Post lisbet -do bólu logiczny moim zdaniem strzał w dziesiątkę postawił wszystko na swoim miejscu.Cudowna przemiana okazuje się prozaicznym kopniakiem w 4 litery , który zafundowany został przez szefa.Do tej oceny pasują wszystkie fakty.
Ja mogę dodać ,że na podjęcie ostatecznej decyzji jest stanowczo za wcześnie.
3739
<
#63 | Deleted_User dnia 28.06.2014 22:58
Scoobi trafiłeś w samo sedno moich intencji " ale ich zaletą jest coś bardzo istotnego dla osób zdradzonych.Pokazują optykę zdradzających.To jest najtrudniejsza część procesu radzenia sobie ze zdradą i moim zdaniem kluczowy punkt tego procesu.Zrozumienie ,że zdradzający myśli innymi kategoriami i że ocena jego postępowania przez pryzmat własnego świata jest bezużyteczna."

Dokładnie własnie to staram się wbić do głowy osobom zdradzonym, ponieważ to właśnie im, ja chcę pomóc.
Wyjaśniam więc autorom wątków ich własną sytuację, opowiadam i opisuję im w czym tkwią, tłumaczę z polskiego na nasze, bo wiem, że tak trzeba.
Ból, strach, zdumienie i rozpacz zniekształcają obiektywny ogląd sytuacji.
Ofiara łajdaka/łajdaczki patrzy i nie widzi.
Rozumuje i działa wedle swoich pobożnych życzeń.
A to prosta droga do tego, by pozwolić nic niewartej osobie na totalne zeszmacenie swojej ofiary.
Ludzie skłonni są sobie przypisywać winę, będą wałkowali w prawo i w lewo dlaczego to ktoś ich zdradził, co zrobili źle, a co zrobili dobrze, analizują, prześwietlają i kręcą się wokół własnego ogona. Chodzą skołowani, a nad ich głowami wisi wielki znak zapytania DLACZEGO
Tymczasem ten, który zdradził nie ma żadnych problemów, oprócz zastanawiania się, kiedy skończy się trucie i czy wyleci z domu, czy nie wyleci. Oni sa praktyczni i przytomni na umyśle w przeciwieństwie do soób zdradzonych, które są skołowane i przerażone.
Dlaczego on/ona to zrobił/ła?
To proste- zrobił/ła to, bo chciał/ła i mogł/ła. Bo jest podła, zepsuta, próżna i bezmyślna. Czy to wystarczające powody? Czy potrzebna tu wyższa filozofia?
Jakim cudem można wierzyć komuś, o kim sie wie, że kłamie i zdradza?

To więc ja zawsze staram się komuś uświadomić i jeszcze jedną bardzo ważną rzecz- otóż chcę, by wszyscy wiedzieli, że ci którzy zdradzają doskonale wiedzą o tym, że czynią bliskiej osobie czyste zło.
Oni doskonale wiedzą, że to zaprzaństwo.
I teraz uwaga- jesli ja czyniłabym komuś zło i robiła to specjalnie, a moja ofiara ciągle by mi wybaczała i wybaczała i prosiła i płakała, uświadamiała mnie godzinami i dawałaby mi szansę, to na Boga, ale za kogo ja bym miała taką osobę? Czy szanowałabym kogoś takiego? Czy liczyłabym się z kimś, komu ja pluje w twarz, a ten ociera się i udaje, że deszcz pada i oboje wiemy doskonale, jaka jest prawda? No czy ja szanowałabym kogoś takiego?
Odpowiem- w życiu nie szanowałabym kogoś takiego, wręcz przeciwnie miałabym taką osoba za chodzącą poczciwinę, ale to raczej by mnie drażniło niż pobudzało do refleksji albo wyzwalało we mnie jakis respekt czy szacunek.
Dziwię się, że ludzie tego nie rozumieją- to takie proste.
Tak będą człowieka traktować, jak sobie na to pozwolisz.
To ciągłe pozwalanie na przesuwanie własnych granic.
Przecież ci ludzie, ci którzy zdradzają mają w głowach szare komórki i potrafią ocenić z kim trzeba i warto się liczyć, a kim można pomiatać. Potem zdradzają drugi raz i trzec, i czwarty, bo wiedzą doskonale, że w razie czego włos im z głowy nie spadnie.
Z takimi ludźmi rozmawia sie na zasadzie kija i marchewki (czyli co im się opłaca, a co nie), a nie prowadzi się z nimi jakies dyskusje, honorowo coś ustala i wierzy się, że to uzdrowi sytuację i od tej pory będzie dobrze.
Figa z makiem- nic nie będzie dobrze.
Żeby pozwolić sobie na świadome pozostanie z kłamcą i zdrajcą trzeba mieć oczy naokoło głowy o każdej porze dnia i nocy. Trzeba być cwanym po prostu. Trzeba myśleć tak samo, jak mysli łotr- mnie o to ciągle chodzi, gdy coś komuś tłumaczę. Czasem więc bywam brutalna i może za bardzo bezpośrednia- inaczej bowiem nie da się przekazać tego, o czym napisałam wyżej.
WIĘC, JEŚLI NIE JESTEŚ ŁOTREM, TO JAK DASZ SOBIE RADĘ W TAKIM ZWIĄZKU?

no nie dasz sobie rady, nie masz szans- dlatego ja zalecam każdemu zdradzonemu puszczenie wolno tego, który zdradza i to najlepiej prosto do kochanka lub kochanki

oni, ci zdradzający tak właśnie by zrobili, gdyby to ich zdradzono- wiedzą bowiem, co siedzi w głowie zdradzającego i dlatego w życiu nie uwierzyliby w nasze obietnice.
3739
<
#64 | Deleted_User dnia 29.06.2014 02:05
Dokładnie Mono życie w zakłamaniu i tak naprawdę bez szacunku do samego siebie. Po zdradzie nie ma już związku tak ja to widziałem i widzę. Szybko wstałem z podłogi bo takie jest życie, albo leżysz albo wstajesz i idziesz dalej. Życie z kłamcą dla dobra dzieci to też okłamywanie dzieci które w końcu i tak to dostrzegą. Terapia polega na faktycznie poniżeniu siebie, taki psycholog wytknie błędy o których poskarży się kłamca.
6959
<
#65 | zgryzolowaty dnia 29.06.2014 02:46
OK wszystko to być mnóstwo pięknie...ale czas wrócic do głównego tematu...
panie kolego KOB...czy w rozmowie powiedział pan jej wprost iz wie, ze wróciła do pana tylko dlatego, ze jej adorator ją kopnął w cztery litery, gdyby było inaczej to odleciałaby w siną dal zabierając córke gdyby jej dopycho się łaskawie zgodził ? hmmmm czy pan zdaje sobie z tego sprawę ? czy to do pana dotarło ?
czy ona wie, że pan wie ?
następna sprawa która moim zdaniem trzeba jasno wyjaśnić terapia jej samej... obawiam się, że to nie jest dobry pomysł, czyj to był ppomysł, jej ? pana ? czy terapeuty ? obawiam sie, ze może być tak jak ktoś z koleżeństwa napisał, że terapeuta może tylko utrwalić w niej zachowania które praktykowała...zgdinie z tzw. prawem do szczęścia a włąściwie do orgazmowania z kim popadnie...może być i czasem z mężem...
jak już wspomniałem, któryś z kolegów proponuje wstępnie terapię wspólną... jeżeli mogę poradzić to terapeute katolickiego ośrodka... oni będą pracować nad zachowaniem waszej rodziny... skoro już pan podjął decyzję o daniu kolejnej szansy ale to ma byc szansa z pozwem rozwodowym w tle...dobrze by było oskarżyc szefa o mobbing...
życzę panu powodzenia i odbudowy związku ale opartym na prawdzie...
3739
<
#66 | Deleted_User dnia 29.06.2014 10:47

Cytat

.dobrze by było oskarżyc szefa o mobbing...

zgryzolowaty gdzie Ty widzisz mobbing ? To tylko jawne posuwanie przez szefa pracownicy za jej zgodą.
Żeby przekonać się o prawdzie Kind powinien zabrać się za rozwód.
6959
<
#67 | zgryzolowaty dnia 29.06.2014 18:28
właśnie o to chodzi, przy okazji wyjdzie czy ona to robiła...hmmm, z obowiązku słuzbowego czy też "on ją zmusił"... warto by o tym pomyśleć, reakcja qurewny może dać do myslenia...
3739
<
#68 | Deleted_User dnia 29.06.2014 19:39
zgryzolowaty dnia czerwiec 29 2014 01:46:25

Cytat

jak już wspomniałem, któryś z kolegów proponuje wstępnie terapię wspólną... jeżeli mogę poradzić to terapeute katolickiego ośrodka... oni będą pracować nad zachowaniem waszej rodziny...


Ja tyko dodam ,że jeżeli chodzi o terapię dzieci to abp Wesołowski Fajne ma bogate doświadczenie.
10031
<
#69 | naiwnakochanka dnia 29.06.2014 20:46
Piotrze73 jednak jest życie bo sam napisałeś że teraz są dobrym małżeństwem więc sam sobie przeczysz Uśmiech
3739
<
#70 | Deleted_User dnia 29.06.2014 20:57
naiwnakochanka
Gdybyś się doczytała to pisałem czasem się zdarza Z przymrużeniem oka
W większości przypadków to i tak droga do rozpadu.
10031
<
#71 | naiwnakochanka dnia 29.06.2014 21:30
U Yorika tak nie było. Wystarczy że zdradzacz chce poprawę i to udowadnia poza tym zdrada jest często kropką nad i i tylko pretekstem do odejścia szczególnie gdy relacja już się sypała a zdradzony nie chciał tego zrozumieć.
Tak było w przypadku mojej przyjaciółki tak zdradzonej. Która teraz sama widzi swoje błędy.

Komentarz doklejony:
Najważniejsze by nie wybaczać bez konsekwencji i najlepiej wstrzymać się z tym do czasu złudnej zasłony zauroczenia.
3739
<
#72 | Deleted_User dnia 29.06.2014 23:09
naiwnakochanka
Pierdzielisz farmazony, coś się rozsypało, nie kocham żony/męża odchodzę a nie daję im potworną dawkę bólu. Pięknie wyjaśniasz qrestwo. Jak to jest przysłowiu

Piotrze wyciąłem przysłowie, jest odpowiedzią na post naiwnejkochanki, i jako takie jest delikatnie mówiąc obraźliwe - proszę o powstrzymanie się z takimi uwagami - Betrayed40
3739
<
#73 | Deleted_User dnia 29.06.2014 23:17
Naiwnakochanka napisała:

Cytat

poza tym zdrada jest często kropką nad i i tylko pretekstem do odejścia szczególnie gdy relacja już się sypała a zdradzony nie chciał tego zrozumieć.


Ach zdradzony nie chciał zrozumieć, oj niedobrzy zdradzeni Szeroki uśmiech
Skoro nie chciał zrozumieć to trzeba było innemu nadstawić albo jakiejś wsadzić. wtedy zrozumieli- he he filozofia wyższych lotów naiwnejkochanki.
7439
<
#74 | hurricane dnia 29.06.2014 23:22
kolejna ideologia dopisana to zwykłego qurestwa... ile tego już było Szeroki uśmiech
10031
<
#75 | naiwnakochanka dnia 29.06.2014 23:26
Ja nikogo nie zdradziłam a jest to filozofia mojej koleżanki jak napisałam która została zdradzona.

Komentarz doklejony:
Poza tym co napisałam nie zauważyłam że jak ktoś chce odejść to zachęcacie go do tego podobnie na innym portalu netkobiety. Wszędzie piszą o wiecznym dawaniu szans nie przy zdradzie ale oszustwie bo takie osoby też znam co na randkach ukrywały swoje wszystkie wady generalnie udawały inną osobę. I zawsze to byli faceci ja a także każda z moich koleżanek pokazywałyśmy siebie takimi jakimi jesteśmy. Ja nikogo nie zdradziłam tylko odchodziłam a na portalach zostań bo w małżeństwie jest się na dobre i na złe. Po co ci ślub co powiedzą sąsiedzi i twoje koleżanki (akurat te drugie chciały bym odeszła) w ten sposób rozwiodłam się 3
razy :wykrzyknik i generalnie wiszą mi teraz te osoby choć terapia detoksu była bardzo ciężka.
O chłopakach to nawet nie wspomnę.

Komentarz doklejony:
Sami kłamcy teraz wiem że musi minąć co najmniej 3 lata wspólnego mieszkania bym zdecydowała się na ślub i jeszcze kolejne 5 lat bym może zdecydowała się na dziecko.
6959
<
#76 | zgryzolowaty dnia 30.06.2014 02:07
panie Skoobi nie wiem co panu KK zrobił...ale z pana tekstu wynikac może, ze miał pan jakis brak przyjemności ze strony jakiegos arcybiskupa... wodą święcona nie będę miotał sikawką p/poż bo wody szkoda, więconej zwłaszcza...

Komentarz doklejony:
do naiwnej kochanki... tylko trzy razy czy az trzy razy... teraz zaczynam rozumieć... cztery razy po dwa razy...osiem razy raz po raz przed północa ze dwa razy i nad ranem jeszcze raz...
jaaanse, że sami kłamcy ja też jak mówię dzień dobry to kłamię kiedy juz jest po kalacji z carpaccio i wódeczką o sowy z przyjaciółmi...
prawdomówności wali po mordzie z pani strony... ;-)
10607
<
#77 | Advokat_D dnia 30.06.2014 04:09
Witaj KindOfBlue

Tytułem wstępu:

gdybym miał radzić twojej żonie to poradziłbym jej żeby przyznała się tylko do tego, czega nie da się już wyprzeć bo zostało ponad wszelką wątpliwosć udowodnione i zdaje się, że twoje żona tej zasady się trzyma. I bardzo dobrze - jeżeli jeszcze rozważasz opcję pozostania z żoną to nadmiar wiedzy nie jest tu wskazany, w końcu jaka to różnica czy zdradziła cię raz czy 25 razy czy 50, zdrada to zdrada i nic jej wymazać nie zdoła.

a dla Ciebie jedna zasadnicza rada: pod żadnym pozorem nie mów jej że pisałes na tym forum - ona potraktuje to jako objaw słabosci a po za tym odkryjesz swoje karty, a zdaje się, że twoja żonka to sprytna osóbka i mogłaby to szybko wykorzystać.

A teraz opowiem Ci o pewnym małżeństwie - historia prawdziwa:
Ich wiek tak mniej więcej połowa 30stki + dziecko. Ona swego czasu zapragnęła nieco mocniejszych wrażeń w stylu 50 twarzy Greya (tak przy okazji akurat ta literatura ma się marnie do rzeczywistosci), zaczęła wchodzić na czaty "klimatyczne" i po wielu wielu pikantnych rozmowach doszło do spotkań, najpierw jedno, potem drugie potem z innym itd. Co było na spotkaniach zwanych sesjami? Kajdanki, wiazanie, obroża, smycz, klamerki i chłosta pasem, rózgą, szpicrutą, wyzywanie i poniżanie - tresura: chodzenie na czworaka, lizanie butów itd słowem zeszmacenie. Słowem odkryła w sobie uległą naturę. Jej mąż zaczął cos przeczuwać aż w końcu odczytał kilka jej rozmów na gg pod jej nieobecnosć ma się rozumieć. Była awantura, płacz, a nawet rękoczyny i pewnie małżeństwo rozpadłoby się z hukiem ale było dziecko i trudno było tak to wszystko zostawić. Później przyszły ciche dni - mąż był załamany, ona się starała - przyznała się tylko do jednego razu oczywiscie - przepraszała, obiecała poprawę... mimo to trudno było jej go szanować. Tak już jest, że kobiety nie sznują słabych facetów tym bardziej, że to ona miała w duszy uległosć i potrzebny był jej twardziel i wydawałoby się że sytuacja bez wyjscia bo cóz może zrobic twardziel? tylko odejsć lub wyrzucić ją z domu. On jednak pewnego dnia pozbierał się, kupił pas cnoty i kazał jej w tym chodzic do pracy. Kupił też inne akcesoria: obrożę i smych (w sklepie dla zwierząt) dokupił palcat i szpicrutę, kajdanki itp. i zaczął ją poniżać, tresować, traktowac jak szmatę, chodziła na czworaka, lizała mu buty, zapinał jej spinacze od bielizny, a jak mu sie cos nie spodobało dostawała lanie. Oczywiscie to wszystko nie non stop, bo przeciez nie przy dziecku ale jak tylko mogli tak własnie starali się bawić. Ona zerwała wszystkie inne kontakty i zaczęła go nazywać swoim Panem i Władcą, on ją nazywał swoją suką i szmatą i o dziwo są nadal ze sobą i są szczęsliwi - przynajmniej takie są moje ostatnie o nich informacje.

Pisałes, że w jednym z przechwyconych smsów była mowa o chłoscie a i w waszych zabawach były kajdanki... może to jest punkt wyjscia dla ratowania waszego związku, trzeba tylko to nieco bardziej rozbudować jak na powyższym przykładzie. Dobrze jest zacząć od pasa cnoty ale trzeba kupic porządny taki za co najmniej półtora tysiąca, jesli dobrze zarabiasz... może warto spróbować (pozostałe zabawki są stosunkowo tanie)
Wiem, metoda dosć kontrowersyjna ale skoro wasze małżeństwo i tak się rozpada, może warto sprawdzić tę ostatnią opcję, w sumie niczym już nie ryzykujesz, najwyżej nie wyjdzie i stracisz tylko półtora tysiaca.
Ta metoda ma jedną zaqletę, jesli wyjdzie podbuduje twoje ego i nadal będziecie razem i wasze dziecko też się będzie cieszyć.

Tak przy okazji z tym chodzeniem pod oknami jej pracy daj sobie spokój - to objaw słabosći, musisz sprawić aby to ona biegała wokół ciebie, to jej ma zależeć, nie tobie.

Jesli się zdecydujesz spróbować - daj znać jak poszło.

Pozdrawiam
10056
<
#78 | pozdradzie dnia 30.06.2014 05:51
:tak_trzymaj
3739
<
#79 | Deleted_User dnia 30.06.2014 09:46
Advokat_D

Fajna historyjka Szeroki uśmiechSzeroki uśmiech
We wstepniaku doradzasz : rokowania dla trwalosci zwiazku sa odwrotnie proporcjonalne do wiedzy o wyczynach niewiernego.
A moral z historyjki sugeruje cos dokladnie przeciwnego :
gdyby maz nie poznal szczegolow to proba ratowania zwiazku przez uzupelnienie deficytow nie moglaby dojsc do skutku.
A swoja droga to Twoja wiedza na temat z historyjki jest rozlegla, detale tez znasz na pamiec.Szeroki uśmiechSzeroki uśmiechSzeroki uśmiech
Zaciski do przewodow akumulatora probowales ?Albo chociasz majtki moglbys sobie utkac z pastucha elektrycznego my Lord Fajne
3739
<
#80 | Deleted_User dnia 30.06.2014 10:57
Advokat_D
Skoobi ma rację rozbawiłeś Nas do łez Szeroki uśmiech

Znalazłeś fajne wyjście:
zakielek.w.interii.pl/haha.jpg

Komentarz doklejony:
P.S.
Żeńskiej wersji nie pokazuje, za bardzo oczy bolą Z przymrużeniem oka
6755
<
#81 | Yorik dnia 30.06.2014 16:11
Tezeusz,

Cytat

To, że ktoś nadal mimo tego, że przyprawiono mu rogi próbuje nosić spodnie w godny sposób nie oznacza, że jest prymitywny kolego Yorik, nie staraj się obrażać ludzi ze względu na wybór jaki stał się ich drogą.

Ha, ha....uderz w stół, a nożyce się odezwą ? Z przymrużeniem oka
Tylko jak zwykle kolega Tezeusz odwraca kota ogonkiem.
Nie widzi obrazy tam gdzie powinien (a aż razi) i wmawia ją tam gdzie jej nie ma.
Rozumiem, że według kolegi sztuczne nadmuchiwanie jaj to jest bardzo godny i godny do naśladowania sposób na noszenie portek?
Widocznie bez tego szybko spadną nie mając się na czym trzymać Szeroki uśmiech

Prymitywny jasno i wyraźnie odnosiło się do sposobu dowartościowywania męskości, nie do osób, które chcą godnie nosić portki;
To taka duża różnica, jak widać można ją pominąć Z przymrużeniem oka

Nie obrażam też ludzi ze względu na wybór jaki stał się ich drogą w przeciwieństwie do tych ludzi, którzy robią to nagminnie; wskazałem tylko bardzo prawdopodobne braki powstałe w wyniku traumy dotyczące dowartościowywania swojej męskości czyjmś kosztem, bez uwzględnienia okoliczności i przesłanki czy jest to potrzebne czy nie i jaki bedzie miało skutek.

Piotr73,

Cytat

Zaczynam widzieć Wasze metody "naprawy" związku: [...]

Bardzo się cieszę, że coś tam widzisz, lepiej późno niż wcale, choć to nie są nasze metody "naprawy" związków. To tylko świadczy o tym, że wciąż niewiele rozumiesz.

KindOfBlue, przepraszam, ale nie mogłem sie powstrzymać; Ty już załapałeś o co chodzi; już dobrze czujesz co jest grane.
Jeśli nie dajesz rady emocjonalnie, to idź do psychiatry po uspokajające, ale zrozumienie emocji, analiza zawiązku, osobowości itd. to psycholog;
Nie uważam też, że zasianie tak przy okazji, takiemu cwaniaczkowi, który nie jest ogólnie ciekawy, jakiejś niepewności to oznaka słabości, wręcz przeciwnie; lepiej żeby myślał o Twojej żonie z miłością ?Szeroki uśmiech
7063
<
#82 | ed65 dnia 30.06.2014 20:52
Witam serdecznie
Życzę wszystkim miłego wieczoru

Sorki Kind za poniższy wstręt w Twoim temacie.
Zawsze ignoruję personalne zaczepki, ale pozwolisz, że tym razem jednak zrobię wyjątek.

Tezeusz,dzięki za wstawiennictwo, ale mnie bronić nie trzeba.
Dam sobie radę Uśmiech

Yorik
Widzę, że swoimi postami burzę spokój, bajkę w jakiej teraz żyjesz, skoro musisz się posuwać do inwektyw pod moim adresem .
To jednak nie ja mam jakiś problem ze swoim ego lecz chyba Ty.
Wybacz, ale przecież to nie ja poświęciłem swoją dumę, honor i szacunek do siebie
To nie ja byłem aż tak zdeterminowany, by zdecydować się wręcz na niemal siłowe odbicie swojej kobiety.

Szantaż emocjonalny, podstęp, zastraszenie, gra na emocjach, tylko po to aby odzyskać kogoś, kto pokazał, że ma mnie, rodzinę, uczucia dziecka i moje głęboko w doopie?
Sorry, ale to nie dla mnie.
Ale jak widać na Twoim przykładzie, można i tak.
A uzasadnienie tego zawsze się znajdzie.
Zauroczenie, pogubienie i temu podobne pierdoły ...

Ja natomiast wychodzę z założenia, że nikogo nie zmusza się do miłości, bycia ze mną w związku , małżeństwie ani siłą, ani podstępem, ani tez poprzez szantaż.
Człowiek przecież nie jest bezwolną istotą.
Ma między uszami nie prosty kawałek drutu, lecz najdoskonalszy organ stworzony przez naturę jakim jest MÓZG.
Skoro tak, każda decyzja jest jego świadomym wyborem z pełnymi tego skutkami.
Nikt też nie jest i nie będzie moją własnością.
Nikt nie jest i nie będzie moim niewolnikiem.

Jakie niewiernej pozostało wyjście w obliczu rejterady kochanka, zobaczenia całej prawdy o nim w obliczu perspektywy zostania na lodzie?
Z niekłamaną radością więc chwyta się tej ostatniej deski ratunku, jaka jej została.
Czyż tak nie było w Twoim przypadku?
Pora sobie uświadomić Yorik, że one zostają ze strachu, zimnej kalkulacji, bilansu zysków i strat oraz braku innej opcji..
Nie ma już bowiem żadnej bezpiecznej alternatywy.
Jak to się mówi, Na bezrybiu i rak rybą.
Zawsze pomagam bezinteresownie, ale aż takim altruistą nie jestem i nigdy nie będę.
Nigdy nie wpiszę się w taki scenariusz.
Właśnie dlatego, że siebie szanuję.
Siła charakteru, szacunek do siebie samego, konsekwentne trzymanie się zasad- jeżeli uważasz, że to oznaka kompleksów lub sztucznie pompowanych jaj, uważaj sobie tak dalej.
Pozwolisz, że ja jednak mam inne zdanie na ten temat i przy nim pozostanę.

Chodzącym ideałem nie jestem.
Bo jak to powiadają: W niebie mnie nie chcą, w piekle mnie się boją Uśmiech
To jednak, że ja lub każda inna osoba ma jasne, ostre i zdecydowane stanowisko w stosunku do zdrady nie jest automatycznie tożsame z tym, że ma jakieś kompleksy.
To wniosek kompletnie pozbawiony podstaw.

Widzisz, mam za to jedną, ale olbrzymią zaletę.
Trzymam się konsekwentnie się swoich zasad i świata wartości.
I nie naginam ich do potrzeby chwili, bo jakaś lafirynda, będąca moją żoną poszła w długą i dawała doopy innemu
Nie jestem i nigdy nie będę aż takim desperatem, aby wpuścić ją ponownie do swojego życia.
Dać szansę komuś, kto jasno i dobitnie pokazał, kim tak naprawdę dla niej jestem.
I jak tak naprawdę wygląda jej uczucie do mnie.
Że w zasadzie jestem wyłącznie opcją.
Jakby to w miarę delikatnie ująć...
Może tak.
Nie muszę robić zakupów w lumpeksie.
Stać mnie na rzeczy nowe, porządne.
Ostro?
Trzeba umieć spojrzeć brutalnej prawdzie w oczy.

Uprzedzając, nie interesuje mnie to, że już nie miała już przysłowiowego wianka. Uśmiech
Jednak gdy jakiś facio używa kobiety, a brutalnie mówiąc, posuwa ją gdy jest ze mną za jej w pełni świadomą i radosną aprobatą, dla mnie ma to olbrzymie, wręcz kluczowe znaczenie.
Przecież jej nie zgwałcił, nie ogłuszył ani siłą nie zaciągnął do jakiegoś hotelu, prawda?
Zrobiła to dobrowolnie.
Był to jej świadomy wybór i decyzja.
Dla mnie jest to czytelnym sygnałem:
Nie kocham Cię, nie spełniasz się w roli męża.
Nie jesteś już dla mnie moim wzorem mężczyzny i mężczyzną mojego życia.
Każda inna interpretacja tego co zrobiła, za wyjątkiem oczywiście opcji bankomatu jest tylko daleko posuniętą naiwnością.
Dorabianiem ideologii do zwykłego qrestwa.
Jedyną mądrą reakcją za taką ocenę jest:
Time to say goodbye.
Ja przecież nie rozedrę szat i niczym Rejtan nie będę stał na drodze do jej szczęścia. Uśmiech

Może dla Ciebie nie, ale dla mnie słowa małżeńskiej przysięgi:
Ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską nie są tylko wyświechtanym sloganem,.
Dla mnie są zobowiązaniem na całe życie.
Skoro moja już ex nie dotrzymała pierwszej części, to znaczy, że małżeństwo zostało jednostronnie zakończone.
Zostałem zwolniony ze swojego ślubowania.
I z obowiązku trzymania się drugiej części tej przysięgi
Tylko naprawdę trzeba mieć w sobie wystarczająco dużo siły, konsekwencji i wiary w siebie aby to zrozumieć i zrealizować.
Trzeba wierzyć, a przede wszystkim umieć dostrzec, że istnieje zupełnie inny świat.
Taki, w którym gdy ktoś mówi mi patrząc prosto w oczy :
Kocham Cię to znaczy, że kocha mnie naprawdę.
Że nie są to puste słowa kompletnie nie mające pokrycia w rzeczywistości, używane na potrzebę chwili lub aby tylko uratować swoją doopę.

Mam aktualnie nową żonę, wspaniałą, ciepłą kobietę,
Kocham i jestem kochany. Jestem szczęśliwym facetem.
Do tego ani nie zamawiany tuning, czy też zniewolenie nie były potrzebne.
Nie musiałem też uciekać się do podstępu lub szantażu.
Lub do siłowego odbicia .

Naprawdę życie jest zbyt krótkie, aby go marnować, poświęć dla kogoś dla kogo stałem się opcją, bawić się w eksperymenty.
Czas jest bezlitosny i nie stanie w miejscu tylko dlatego, że chcemy sobie poeksperymentować, z naszym życiem aby sprawdzić czy lub kiedy ze strony zdrajcy otrzymamy kolejny cios.
Nadstawianie drugiego policzka?
Nie dla mnie.

Kind
Jeszcze raz przepraszam za ten :topic.
Myślę jednak, że jest również w temacie
Z tego co powyżej napisałem także powinieneś wybrać coś dla siebie.

Oczywiście, że świat nie jest zero-jedynkowy, nie jest czarno- biały.
Ma przecież tysiące barw i odcieni Uśmiech
Uwierz, ja również nie raz dostałem od życia po doopie,
Zostałem także zdradzony ale jak widzisz żyję i cieszę się nowym życiem. Szeroki uśmiech
Staram się po prostu wyciągać dla siebie takie wnioski, aby drugi raz już oberwać.
Napisałem wyraźnie, że jestem w stanie zrozumieć wybaczenie jednorazowego wyskoku,
Danie tej jednej, jedynej szansy.

Przyznam jednak, że nie za bardzo ogarniam Twoje postępowanie i Twój tok rozumowania.
Zmarnowała otrzymaną pierwszą szansę, zmarnowała nawet drugą.
Trzy lata podwójnego życia, trzy lata robienia Ciebie w uja.
Planowanie z kochankiem przyszłości, snucie planów na dalsze wspólne życie ...
No bo kochanek już w nieformalnej separacji, nie mieszkający z żoną.-czytaj gotowy do odejścia.
Z pozycją.
Nie była jednak aż tak mocno pewną sytuacji, skoro trzymamy byłeś w rezerwie.
To dlatego trwała przy Tobie.
Prawie perfekcyjnie odgrywała rolę kochającej żony.
Piszę Prawie, bo niestety zarówno dla Ciebie, jak i dla niej jednak nastąpiła wtopa.

Kind,
Żadna kobieta nigdy sama nie odejdzie, gdy nie jest w 100% pewna, że gdy już na taki krok się zdecyduje, ma zapewnioną bezpieczną przyszłość z kochankiem i mięciutkie lądowanie.
Tym bardziej gdy są dzieci.
Jedynie jakaś kompletnie zdesperowana idiotka idzie ostro po bandzie i nie kalkulując odcina gałąź, na której siedzi.
Opamiętanie przychodzi dopiero w momencie twardego lądowania na doopie nie na puchowej poduszce, jaką miał zapewnić kochanek lecz na gołym betonie
Tak jak już prawie lądowała Twoja lafirynda.
Tylko Ty w ostatnim momencie podsunąłeś jej poduszkę. Może nie aż tak miękką, ale jednak ...
No i jedynym bolącym ją miejscem jest to, gdzie kopa wypłacił jej kochanek.

Uwierz, choćbyś nie wiem co kombinował, to było tak jak napisały Lisbet i Mono.
Ty wkroczyłeś do akcji i szefunciowi-uchaczowi zepsułeś zabawę.
Twoja luba poszła do niego i zakomunikowała:
Mąż już wie, jestem gotowa od niego odejść.
Co dalej z nami?
No i jak to zawsze bywa w takich sytuacjach, została brutalnie sprowadzona na ziemię.
Szef jej wyklarował jasno, dobitnie, kim dla niego była.
Stąd prawdopodobnie ta awantura i groźba wyrzucenia jej z pracy.

Mono ostro ale perfekcyjnie opisała sytuację.
Dodam od siebie, że zupełnie inne jej oblicze zobaczyłbyś, gdyby była kochanka pewną i w momencie wykrycia zdrady byłaby zdecydowana odejść.
Miałbyś do czynienia z kobietą zimną, wyrachowaną i bezwzględną.
Kompletnie z Tobą się nie liczącą. Wręcz pełna pogardy.
Gotową posunąć się do każdej podłości aby pozbyć się Ciebie ze swojego życia.
Byleby tylko jak najszybciej utorować sobie drogę do swojego szczęścia.
Będzie wtedy szła po trupach, nie oglądając się na nic i na nikogo aby ten cel osiągnąć.

[d]Kind[b]
Teraz jesteś jej ostatnią deską ratunku. Ona innej już nie ma!
Ba, może stracić pracę
Kiedy?
W momencie, gdy tylko poinformujesz żonę szefa r11; ruchacza o jego wyczynach z |Twoją lafiryndą. Nim nie brudź sobie rąk!
Uderzysz gówno, a pójdziesz siedzieć jak za człowieka.
W dodatku dowartościujesz swoją gwiazdę
Brudną robotę niech zrobi to za Ciebie żona tego posuwacza Uśmiech

Ty nadal jesteś zakładnikiem tej dwójki terrorystów, a nie znakomicie wyszkoloną jednostką antyterrorystyczną.
I z tego co pisałem ja, Betrayed, Lisbet i Mono nie za wiele zrozumiałeś.
Wiem, że człowiek najchętniej uczy się na swoich błędach.
Uwierz jednak, że nauka na cudzych jest mniej bolesną.
Jednego możeszby pewien w 100%
Qewna odrobi otrzymaną lekcję.
Jeżeli wda się w romans, już możesz się o tym nie dowiedzieć.

Dla przypomnienia zacytuję jeszcze raz to co wcześniej Tobie napisałem:

Cytat

Zobacz przed jakim potwornym dylematem zostałeś przez nią postawiony.
Co mam wybrać :swoje prawo do bycia szczęśliwym czy też wybrać szczęście dziecka, chcącego mieć pełną rodzinę.
Wzajemnie kochających się i szanujących się rodziców.
Ty będziesz napierdalał się ze swoimi myślami, a ona ma wy****.
Chce tylko jednego. Mieć święty spokój, aby tylko mieć dalej zapewnione bezpieczeństwo, jakie Ty jej dawałeś
Tych momentów seksualnego uniesienia, chwil spędzonych przez te co najmniej trzy lata nikt i nic jej nie zabierze.
Za to Ty, czy pozwolisz jej zostać w swoim życiu, czy też nie, na długo zostałeś psychicznie okaleczony.
I będziesz się musiał zmierzyć z demonami.
Ciężko będzie na nowo zaufać jej, a wręcz jest to już niemożliwe.
Ale równie ciężko będzie Tobie zaufać innej kobiecie, gdy ta qrewna wyleci z Twojego życia na zawsze.


Cytat

Gdzie do uwy nędzy była jej miłość do Ciebie, gdzie było w tym wszystkim dziecko.
Na którym miejscu byliście Ty i córka, skoro przez trzy lata bez skrupułów i wyrzutów sumienia rozkładała szeroko
nogi przed jakimś firmowym ruchaczem ?
Kind,
To nie był jednorazowy wyskok, który da się jakoś wybaczyć.
Zauważ, że to trwa lub trwało ponad trzy lata!
Jeszcze raz się Ciebie pytam.
Kim Ty dla niej tak naprawdę jesteś.
Jaką wartość mają dla niej słowa przysięgi małżeńskiej?
Jakie znaczenie mają dla niej te dwa piękne słowa :KOCHAM CIĘ.?
Szansę dostaje się jeden, jedyny raz ( moja lafirynda nie otrzymała tego luksusu-dla mnie zdrada to koniec).
Twoja tych szans miała co najmniej dwie.


To że jesteś zwolennikiem chirurgii zachowawczej, już zdążyłem zauważyć.
Uwierz mi, ja też Uśmiech
Tylko akurat w Twoim przypadku zastosowana przez Ciebie chirurgia zachowawcza spowodowała gangrenę i omal Ciebie nie zabiła.
Chirurg okazał się po prostu partaczem.
I dalej uparcie nie ma zamiaru zmienić metody leczenia.

Kind
To co piszemy ja, Lisbet, Mono, to nic innego jak trzeźwa ocena sytuacji w jaką Ciebie wpakowała Twoja qrewna na podstawie tego co napisałeś.
Jako że jesteś młodym człowiekiem, przypominam tylko, że życie masz tylko jedno. To nie jest gra komputerowa, gdzie albo masz do dyspozycji ich kilka lub też można je dokupić albo dostać.

W dalszym ciągu podtrzymuje pytanie :
Czy warto je poświęcić dla kogoś, kto dobitnie pokazał gdzie ma Twoje uczucie, jaki ma świat wartości. Kto pokazał, że jesteś tylko opcją.?
Póki co jedyną, bo innej po prostu na razie nie ma.

Warto je poświęcić dla kogoś, kto pokazał, że tak łatwo potrafi się wkomponować w świat gdzie romanse firmowe, a mówiąc wprost, qrwienie się jest na porządku dziennym, ma pełną akceptację i nie budzi wstrętu ani obrzydzenia?
Ba, bez żadnych oporów, zahamowań czy też wyrzutów sumienia, trzy lata bawiąc się Twoim uczuciem, mając poczucie bezpieczeństwa, stabilizacji jakie jej zapewniałeś, korzystała ile się tylko da z przyjemnością, seksualnej ekstazy jaką zapewniał jej szef-posuwacz.
Tych wspomnień, tego ****istego seksu z szefunciem nikt i nic jej już nigdy nie zabierze
Nawet Ty,
A jak się czujesz Ty, co Tobie po jej frajdzie zostało?
Ano to, że masz zdemolowany skutecznie cały dotychczasowy swój świat, zrytą psychikę i poczucie własnej wartości.
Już raz przez tego qrwiszona przecież omal się nie zabiłeś.
Pamiętaj
Człowiek uczy się przez całe życie
A i tak wielu głupimi umiera.
Danie jednej szansy to naiwność.
Obyś się boleśnie nie przekonał, że danie kolejnych to była jednak głupota, by nie użyć mocniejszego słowa.
Czas nie stoi w miejscu i nie da się go zatrzymać lub cofnąć.
I tak jak nigdy nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, tak po zdradzie już nic nie będzie takie samo.
Tego co było już nie ma i nigdy już nie wróci.
Po tym co było, zostały już tylko dopalające się zgliszcza.

Jednak Kind,
Ty tutaj jesteś Air Force One, centrum decyzyjnym i dowodzenia.
Ty jesteś najważniejszy.
Bo to jest wyłącznie Twoje życie, więc to wyłącznie Twój wybór i Twoja decyzja.
Jakakolwiek by ona nie była, wyłącznie Ty, a nie ja poniesiesz tego skutki.
Tak się wyśpisz jak sobie pościelesz.

Naprawdę nie musisz się nigdzie śpieszyć .
Tutaj ważą się losy Twojego młodego życia.
I od decyzji jaką podejmiesz będzie zależało jakie ono będzie.
Daj sobie czas aby ochłonąć.
Bo póki co jesteś wciąż niczym tykającą bomba zegarowa.
Wyjedź gdziekolwiek z przyjaciółmi na tydzień, dwa aby nie musieć jej oglądać i słyszeć. .
Poproś, a wręcz zarządzaj aby do Ciebie w tym czasie nie dzwoniła,
Jeżeli już to tylko w sprawie córki.
I na spokojnie, choć wiem, że to trudne, wszystko sobie jeszcze raz przemyśl.
Poukładaj w swojej głowie.
Ostateczną decyzję podejmij dopiero wówczas, gdy będziesz na nią gotowy.
To tyle z mojej strony.

Pozdrawiam Ciebie serdecznie.
Trzymaj się :cacy
3739
<
#83 | Deleted_User dnia 30.06.2014 21:05
ed65

Masz wyraziste i stanowcze dość poglądy.Jeżeli możesz to odpowiedz bo ciekawi mnie takie pytanie.
Jeżeli zgodzisz się z opinią :
istnieje gradacja zdrady to czy nawet dla najlżejszego ( moim zdaniem) kalibru czyli jednorazowej zdrady po pijaku uważasz ,że związek jest definitywnie skończony i bez przyszłości ?

Komentarz doklejony:
Czy potrafisz podać przykład zdrady po której byłbyś w stanie zostać z tą osobą i być szczęśliwy ?
7375
<
#84 | B40 dnia 01.07.2014 16:34
OK na tą chwilę wiemy do jakiego rozwiązania skłania się KoB (właściwie to podjął już decyzje). Zupełnie nie rozumiem dlaczego pomimo jego decyzji nadal utwierdzacie go że, k...a puści się znowu, nie dawaj szansy itp. TO JEGO ŻYCIE. Każdy napisał swoje argumenty. Fakt wielokrotnie czytaliśmy opinie jak to "ciało puszczone w ruch...", czy licytacje kto ma większe "cojones" jak by decyzja z daniem szansy lub nie miało z tym jakikolwiek związek. Jeden podjął taką decyzję drugi inną.

JEGO WYBÓR

Czytam co napisał Ed:

Cytat


Szantaż emocjonalny, podstęp, zastraszenie, gra na emocjach, tylko po to aby odzyskać kogoś, kto pokazał, że ma mnie, rodzinę, uczucia dziecka i moje głęboko w doopie?
Sorry, ale to nie dla mnie.


Dla mnie to jasne postawienie sprawy. Z szantażem mieli byśmy do czynienia w przypadku gdy np:

" pani nadal bryluje z kochankiem, my grozimy jej tym czy tamtym a ona nie wie co wybrać"
to jest szantaż.

Tutaj sytuacja jest jaka jest. Żona KoB kończy kontakty on stawia warunki na jakich jest gotów dać szansę. To nie szantaż tylko jasne określenie granic. Granic które jeżeli przekroczy konsekwencje mogą być tylko jedne.

Nigdzie tutaj nie widzę żeby KoB zmuszał ją do związku. Czytałem historię Yorika, jest dostępna na forum podobnie do mojej. Nigdzie nie wyczytałem aby zmuszał żonę do kontynuowania małżeństwa.
Postawienie warunków to nie szantaż jak napisałem. To określenie granic których nie można przekroczyć. Wiem, wiem zaraz pojawią się głosy:
A małżeństwo tym nie jest?

Jest tylko że zdrajca w okresie gdy dokonuje egzekucji na tym co było nie ma świadomości konsekwencji, lub inaczej nie dopuszcza do siebie myśli że ktoś cierpi, kogoś może zranić. Liczy się tu i teraz.
Myślenie przypomina myślenie nastolatka. Wszystko się uda, jest super i w ogóle.

Nic cię nie uda i nic nie będzie super. W przypadku dania szansy różnica jest taka że ma pełną świadomość czym skończy się kolejny numer.

Nie piszę tutaj o braku świadomości bo takowa jest ale o nieliczeniu się z konsekwencjami.

Sam Ed kiedyś napisałeś że dałeś szansę. Nie wyszło (lub coś w tym rodzaju). Nie pytam dlaczego Twoja sprawa. Ale nie odbieraj wyboru innym. Jeżeli ktoś chce spróbować jego sprawa. Wiesz każdy z "moich podopiecznych" zaklinał się że nie da szansy - KAŻDY JĄ DAŁ (mówię o skończonych tematach).

Czy jestem rakiem możliwe. Możliwe że tak tak dobrze udaje. Ale ja wiecie sztukę inwigilacji osiągnąłem na poziomie profesjonalnym i... słyszałem też to o czym nie miałem słyszeć. Coś co nigdy nie miało do mnie trafić. I niestety ale nie zgodzę się. Co słyszałem? Różne rzeczy np:

"muszę żyć ze świadomością że skrzywdziłam .... (tu moje imię)."
,
"nie mogę sobie poradzić z tym że nie jestem już dla niego tym kim byłam"
'
"żebrzę o chwile bliskości"

To słowa mojej zony. Tak że nie zawsze pozostanie w małżeństwie przez zdrajcę to kalkulacja wyrachowanie. czasami zdrada bywa ucieczką. Od problemów (u mnie ich nie było), odpowiedzią na kryzys w małżeństwie (podjętą przez zdrajcę z czystą świadomością swoich czynów), ucieczką od nudy potrzebą dowartościowania (mój przypadek).
Czasami decyzja o pozostaniu to próba spieprzenia tego co się rozwaliło.

Odnośnie "kolejnych szans" już pisałem szansa była jedna dana teraz. Wcześniej to okazanie że coś wiemy. Bez postawienia warunków, bez określenia granic. Po prostu monolog "sobie a muzom".

Cytat

Naprawdę życie jest zbyt krótkie, aby go marnować, poświęć dla kogoś dla kogo stałem się opcją, bawić się w eksperymenty.
Czas jest bezlitosny i nie stanie w miejscu tylko dlatego, że chcemy sobie poeksperymentować, z naszym życiem aby sprawdzić czy lub kiedy ze strony zdrajcy otrzymamy kolejny cios.
Nadstawianie drugiego policzka?
Nie dla mnie.


Z góry widzę założenie że pozostanie w związku (budowanie czegoś od nowa) to marnowanie czasu. Czy marnuje swój. Walczę - tylko z demonami. Czy zdrajca może się zmienić - TAK. Autopsja. Czy się powtórzy - NIE WIEM. Ale wiem jaką decyzję podejmę. Dałem szansę jej dałem dzieciom w tym czasie 3 i 7. I nie żałuję.

Skoro jak napisałeś to nie dla Ciebie czemu kiedyś spróbowałeś?

Nie odmawiajmy innym prawa wyboru. Każdy jest kowalem swojego losu. TO TYLKO JEGO WYBÓR.

Czy zdradę można wybaczyć? Odwieczne pytanie.

Mogę odpowiedzieć za siebie - MOŻNA. Czy można zapomnieć to już gorzej. Najważniejsze nie karmić w sobie wilka
3739
<
#85 | Deleted_User dnia 01.07.2014 17:12
betrayed40
Zdrada zdradą a gdzie w momencie jest miłość ?
Miłość do męża, partnera, dzieci kiedy wraca i czy wraca ?
Gdzie jest schowana ?
Czy wybaczenie nie jest powrotem do "matrixa" trochę zmienionego ?
Miłości po prostu już nie ma.
7063
<
#86 | ed65 dnia 01.07.2014 19:36
Skoobi
Wiesz, naprawdę ciężko mi jest odpowiedzieć na Twoje pytanie, czy jest taki przypadek.
Bo za wyjątkiem jednego, który wybaczyłem, innych nawet nie próbowałem już testować.
Prawdopodobnie tak.
Jednorazową głupotę byłbym chyba w stanie wybaczyć.
Dlatego wielokrotnie przecież pisałem, że jednorazowy wyskok od biedy można spróbować wybaczyć
Inna kwestia, to czy związek po czymś takim miałby szansę przetrwać.

To co piszę, opieram wyłącznie na swoim doświadczeniu.
To już swego czasu pisałem, gdy dyskutowałem z Lagosem
Widzisz, ja kiedyś miałem dziewczynę, byłem cholernie w niej zakochany
Snuliśmy wspólne plany na przyszłość.
Zdradziła.
Odszedłem od niej.
Błagała o danie szansy.
Uwierzyłem jej, miałem nadzieję że teraz to już będzie tylko lepiej.
Znów wspólne plany .....
Jako że nadzieja i głupota chodzą razem w parze, niestety dla mnie, miałem powtórkę z "rozrywki".
Miałem więc kumulację Smutek

Może dlatego jestem tak stanowczy i nie naginam zasad.

A jeśli chodzi o przysięgę, naprawdę traktuję ją poważnie.
Uwierz, okazji nie brakowało.
To już pisałem, czasem trza było po prostu wiać Uśmiech
Gdy jakaś rozochocona alkoholem pani za punkt honoru postanowiła zdobyć niezdobyte.
Widzisz, u mnie w małżeństwie wydawałoby się było wszystko ok.
I komunikacja, i na seks nie było powodów do narzekania, przyzwoity poziom życia, wspaniałe dziecko.
Czegóż jeszcze do szczęścia człowiekowi potrzeba, prawda?.
A jednak
Stało się.
Moja księżniczka doskonale wiedziała, że zdrada= koniec.
Miała biedaczka pecha- bo ja wcześniejszą lekcje odrobiłem i wyciągnąłem z niej wnioski.
Z moich obserwacji zauważyłem, że zdrady najczęściej są w wydawałoby się super związkach.
U niby dobranych partnerów.
Ki czort pcha do zdrady- dalibóg nie wiem!
Chyba jednak zbyt wysokie poczucie bezpieczeństwa, stabilizacji.
Ta pewność partnera.
Tam gdzie tego nie ma, raczej do zdrad nie dochodzi.

Czy byłbym jednak szczęśliwy, gdybym jednak dał szansę?
Nie, nie byłbym. Bo demony, bo lęk i ta obawa, tak jak już pisałem, czy i kiedy.
Znam siebie na tyle, że i tak by nastąpił nieuchronny koniec.
No ale to kwestia indywidualna, jak pojmujemy swoje szczęście.

Betrayed
Co do mojego wybaczenia, napisałem już Skoobiemu.

Nikomu nie odbieram prawa do decyzji.
Przecież pisząc do KoB, wyraźnie napisałem:

Cytat

Jednak Kind,
Ty tutaj jesteś Air Force One, centrum decyzyjnym i dowodzenia.
Ty jesteś najważniejszy.
Bo to jest wyłącznie Twoje życie, więc to wyłącznie Twój wybór i Twoja decyzja.
Jakakolwiek by ona nie była, wyłącznie Ty, a nie ja poniesiesz tego skutki.
Tak się wyśpisz jak sobie pościelesz


Naprawdę kobiety, którym mężowie dali szansę mogą się uważać za szczęściary.
Niewiele taką szansę dostaje.

Większość związków po zdradzie jednego z partnerów jednak się rozpada.
Bo po jakimś czasie przychodzi ochota na rewanż lub też mamy serdecznie dość.
Bo Zaufanie odbudowuje się bardzo długo i trudno, mało komu udaje się to zrobić w 100%.
Zawsze pozostaje ta niepewność, pytanie, czy to się powtórzy.
Czy nie kłamie mówiąc, że jedzie np na zakupy?
A może znów z nim/nią się spotyka? -
Takich pytań przecież nasuwa się całe mnóstwo.

Może i zdradę można wybaczyć, próbować żyć dalej razem.
Ja również raz spróbowałem. Poparzyłem się solidnie,
Więcej ręki do ogniska już nie włożę.Uśmiech

Naprawdę niewiele jest par, oczywiście poza tymi na tym portalu,którym się udało.
No chyba jak ta z patelnią Szeroki uśmiech
Piotr, jak to przeczytałem, to leżałem na ziemi ze śmiechu.emotikona.pl/emotikony/pic/2smiech.gif

A jeśli już,to w zasadzie nie ma takiego, w których wszystko po romansie jednego z partnerów wróciłoby do normy.
Nigdy nie wymaże się bowiem z pamięci upokorzenia i bólu, które odczuwa się po zdradzie.
Nawet jeśli związek przetrwa, nic już nie będzie takie jak dawniej i nigdy nie będzie już tak dobrze, jak kiedyś.
Wszyscy dający szansę przerabiają to na własnej skórze.

Betrayed
Jeśli jest tak dobrze, to czemu jest tak źle skoro piszesz, że gdyby nie dzieci to najchętniej już byś jej nie oglądał?
I to nie jest tylko Twój przypadek.
Naprawdę trzymam kciuki, aby Tobie i innym się udało.
Tylko czasem można odnieść wrażenie, może mylne, że to było porwanie się z motyką na Księżyc.

To nie ja, a nie kto inny, jak Yorik napisał:

Cytat

Zgotowałem jej piekiełko na ziemi, huśtawkę emocjonalną, bo uwolniły mi się emocje, więc nie musiałem udawać
Sam czasami myślałem, że kaftan może by mi się przydał.
Raz strasznie kochałem ze łzami w oczach, raz strasznie nienawidziłem.
Całe dnie płakała i próbowała się z nim bezskutecznie skontaktować.
Myślała, że coś mu zrobiłem. Z błędu nie wyprowadzałem, wręcz przeciwnie.

I czytamy dalej:

Cytat

Powrót można spowodować odcinając je od stymulanta (jak alergenu) lub poddając jeszcze większym emocjom niż mają.
Muszą przeżyć szok, życie ma się im skończyć, ale trzeba uważać na samobójstwa, więc pilnować.
To akurat wiedziałem. Udało się. Walnęło mnie o 6,00 rano.
Walcząc z szokiem przemyślałem co jest grane.
Opcje cierpliwego zbierania danych odpuściłem. Trzeba mieć do tego zdrowie.
Emocje zupełnie odsunąłem na bok, zebrałem możliwe dane, pół dnia planowałem cuda.
Im bardziej od czapy tym lepiej. Drugie pół realizowałem.
Uzupełniłem dane blefując zgodnie z planem, jednocześnie wprowadzając dezinformacje.
Liczyłem na szczęście. 5 dni w stresie i niepewnym jutrze zabiło tą wielką miłość.
Podobno padła już drugiego dnia po obu stronach, o czym nie wiedziałem. Szczegółów nie podam, bo chwalebne nie są.

Ich wyidealizowane obrazy padły.

Cytat

Dla mnie to jasne postawienie sprawy

A dla mnie to skumulowane pranie mózgu, jazda na emocjach i szantaż emocjonalny. Siłowe odbicie.
Czyli dokładnie to, o czym pisałem.

Miłego wieczoru wszystkim życzę.
9314
<
#87 | zatracony dnia 01.07.2014 19:53
Mądry z Ciebie facet ed65.
Oby chociaz 10% czytało ze zrozumieniem to co piszesz to ile ludzi można by było wyciągnąc z tego gnoju jakim jest zdrada i ułożyło sobie szczęsliwe życie z kim innym.
3739
<
#88 | Deleted_User dnia 01.07.2014 20:48
To część posta jednego z userów.Przepraszam , ale nie pamiętam którego , a ciężko mi to teraz ustalić- więc podaję bez podania autora.
Moim zdaniem dużo w tym racji niestety ..........

Cytat

Definicję miłości można sobie dopasować do aktualnych potrzeb -to dosyć efektywna metoda samooszukiwania się.
Ale właśnie mamy jeszcze jeden paradoks.Wracają jak nam nie zależy.Na forum w najlepsze dawane są rady jak kijem zawrócić krowę ,która wlazłą do sąsiada na pole.
Jak już po nadludzkim wysiłku i cierpieniach się uda to pojawiają się refleksje czy było warto.
Demony jak były tak i są.Z obrazu partnera powoli odpada farba.
Złudzenia o szczęśliwym związku , dwóch połówkach jabłka walają się na podłodze roztrzaskane w kawałki.I o ile wcześniej nie walczymy o nie poznanie faktów ,
żeby tylko zachować urojony będący wytworem naszej naiwności i idealizmu obraz związku i partnera o tyle po powrocie czasami przychodzi do głowy myśl ,że lepiej
byłoby poznać fakty , które zmuszą nas do zakończenia tego układu.
I kochankowie naszych partnerów dwukrotnie przykładający rękę do naszej traumy .Pierwszy raz jak romans zaczynają i drugi raz jak kończą zwracając nam naszą zgubę.
Przed oczami staje mi obraz dwóch całujących się facetów.
Podczas pocałunku jeden z nich przekazuje gumę do żucia drugiemu.
Guma bez ponętnego ,kuszącego opakowania , koloru, przemiędlona i bez smaku staje sie trofeum ,dla którego gotowi jesteśmy cierpieć budując związek na nowo.
A najbardziej zastanawia mnie to, jak udaje mi się to wszystko ignorować.I czy bardziej jestem inteligentny czy głupi.
Inteligentny bo potafię siebie oszukać , czy też głupi bo we własne oszustwa udaje mi się uwierzyć.To jak samogwałt intelektualny-tylko bez udziału intelektu ,
bez gwałtu i przyjemnośći żadnej.
6755
<
#89 | Yorik dnia 01.07.2014 21:03
Dzień dobry,

Widzę Ed65, że trochę się wysiliłeś, za mało.
Cytujesz, ale niewiele z tego rozumiesz.
Ty nawet nie masz pojęcia, czym jest amok, jakie są jego fazy itd. nie musisz mieć i obyś nie miał, masz prostszy świat, ale coś za coś.
Acha; tym razem kawa ci nie będzie potrzebna.
Jeśli chcesz dalej kogoś do czegoś przekonywać, musimy się stąd wynieść, bo KindOfBlue bardziej potrzebuje praktyki, a nie rozważań.

Ed65, znowu udowodniłeś, że zupełnie nie interesują Cię fakty, a tym bardziej czyjeś zdanie; mam wrażenie, że Ty nawet nie czytasz, co ktoś chce Ci powiedzieć. Wcześniej podejrzewałem, że masz tylko problem ze zrozumieniem;
To nie tylko jak widać wklejanie każdemu wywodów na jedną sztampę bez zrozumienia problemu i brania pod uwagę faktów z jednoczesnym obrażaniem;

Co jakiś czas ktoś daje ci do zrozumienia, że się zagalopowałeś. Tak samo było w tym przypadku. Zobacz jaka jest Twoja reakcja. Nie było inwektyw, jak piszesz. To Tezeusz zmanipulował moją wypowiedź i pośrednio nazwał Cię prostakiem. A Ty mu jeszcze dziękujesz za wstawiennictwo i obronę ?
Musisz się bronić ? A przed czym ? Czego tak się boisz ed65 ?
Aż taka reakcja ? Przypadkowo dotknąłem wrażliwego punktu, czy znowu musiałeś wyrzucić swoje bolączki i była okazja? Emocjonalność jest u Ciebie większa niż u niejednej kobiety.

Napisałeś elaborat niby na temat oceny mojego postępowania, wyborów życiowych, mieszając odrobinę faktów z Tobie tylko znanym tokiem rozumowania.
Ja już cię znam i się przyzwyczaiłem, ale włosy mi stanęły na głowie, jak muszą Cię odbierać ludzie, którzy faktycznie potrzebują pomocy; nie każdy jest na tyle rozgarnięty i niesugestywny, żeby wyłowić konkrety i oprzeć się obrazowym ogólnikom tzw. słowom kluczom indukującym emocje.

Może mało kto widzi w tym chaosie emocjonalnym, ale pisząc niby do mnie, 99% wywodów jest na Twój temat. Słychać tylko Ja, Ja, Ja, Ja, Ja, Jar30;i nic więcejr30;., i nic więcej się nie liczy. Tylko Twoje zdanie i odczucia są wykładnią wszystkiego dookoła; Cały czas tylko podkreślasz jak świetnie potrafiłeś sobie poradzić w życiu i udowadniasz, że pozostanie w związku to nic innego jak życie z qrwą.
Masz świadomość, że bez żadnej przyczyny i argumentów plujesz komuś w twarz ????
Mam nadzieję, że nie, bo inaczej byłbyś bardzo złośliwym i zawistnym człowiekiem;

Tobie się nie udało, sparzyłeś się. Czy teraz na innych się mścisz ?
Nie potrafisz, nie umiesz, nie jesteś w stanie i będąc w nowym związku wypadało by to już zaakceptować;
Ludzie są naprawdę bardzo różni Ed. Nie tylko qurewny i królewny na wieki; gdzie jednym się należy wszystko innym nic. Nikt się taki nie rodzi. Pomyślałeś, że skądś się muszą brać?
Pula jest wciąż ta sama, ale ja Ci dobrze życzęZ przymrużeniem oka

Liczą się tylko Twoje odczucia i emocje, Twoje zdanie i przekonania, czyjeś nie istnieją, albo istnieją jako karykatury.
Mało tego, skoro ich nie rozumiesz, to dyskredytujesz. Wciąż wyrzucasz z siebie to co Cię boli nie patrząc przy tym, jaki to będzie miało skutek. Tak to widać. A wyrzucasz wciąż to samo; niezależnie czy jest czymś uzasadnione czy nie.

Bardzo łatwo przychodzi Ci, zupełnie pozbawiona wątpliwości ocena innych łącznie z robieniem im przykrości, więc swoją też dzielnie powinieneś znieść, tak jak muszą inni;

W mojej ocenie znajomości natury ludzkiej nie masz zbyt dużej. Życie pokazało Ci tylko jeden schemat, którego się kurczowo trzymasz i na siłę szukasz potwierdzeń, że jest słuszny, bo z czego wynika ta Twoja żarliwość?; Robiąc coś dla siebie, szkodzisz innym;
Mam wrażenie, że wyzywając jakąś kobietę dostajesz jakiegoś orgazmu lub przynosi Ci to wyraźną ulgę; Sam akt zdrady w Twoim mniemaniu upoważnia Cię do osądu człowieka i zmieszania go z błotem. Kim Ty jesteś? Pasożytem emocjonalnym?

Świat czarno- biały to świat dzieci, potem na ogół się dojrzewa.
Trzymasz się konsekwentnie swoich zasad i wartości ? Fajnie. Trzymaj się dalej. Jest duży powód do dumy, która niektórym jest bardzo potrzebna. Pamiętaj tylko, że gdy te zasady i wartości oparte są nie na wiedzy, faktach i logice, a na zranionych uczuciach i negatywnych emocjach z podpiętymi sloganami, to wartość ich bardzo mocno spada. Wtedy są to tylko zwykłe narosty zhańbionej wyobraźni lub zhańbionego egoizmu. I w tym wypadku, lepiej nie być z tego dumnym.

Zadam Ci pytanie. Dlaczego nie bierzesz odpowiedzialności za jakość związku w którym doszło do zdrady ? Nie było Cię w nim? No tak, bierzesz, ale bez żadnych konsekwencji, bo to nie ma żadnego związku..ha, ha, har30;.Bo zdrada to nie był Twój wybór, ale wybór był jednak dokonany na jakiejś podstawie, choć najłatwiej umyć rączki i wytłumaczyć to zwykłym wrodzonym qurestwem. Sprytny jesteś. Cóż, najważniejsze jest Ja, Ja, Jar30;
Gdyby nie było zdrady i zostawiłaby Cię z dnia na dzień uważając, że nie jesteś jej ideałem lub zupełnie do niczego, też byś rozpaczał. Nie miał byś tylko swoich haseł, ale i tak byś wszystko na nią zwalił, prawda ?

Celowo stosujesz wyrazy bardzo naładowane emocjonalnie, wywody jak poezja, ale przesłanie ? Niejednokrotnie to tylko utwierdzenie w totalnej beznadziei, pogłębianie traumy, mieszanie kogoś z błotem w czym się bardzo lubujesz i oczywiście wskazanie jedynej słusznej drogi życia, głoszonej przez alfę i omegę, która zgłębiła jak nikt naturę ludzką i wie lepiej od zainteresowanego nie mając żadnych przesłanek, jaka jest jego druga połówka i jakie będą ich dalsze losy; Zbyt wczesne wyciąganie wniosków to nic. Nawet na wyraźne zwracanie uwagi, że coś jest zupełnie odwrotnie, nie reagujesz; tak bardzo płyniesz w swoich emocjach;

Twoja postawa wykazuje bardzo wyraźne cechy fanatyzmu, ślepej i bezkrytycznej wierze w słuszność swoich poglądów z nietolerancją i brakiem wysiłku zrozumienia innych. To nie jest tylko niegroźne gadanie sobie a muzom. W wielu przypadkach Twoja żarliwa niezłomna postawa może naprawdę szkodzić; Nie widzisz osoby, której niby chcesz w czymś pomóc, widzisz tylko siebie i swój jedyny słuszny świat, bo nie znasz innych.

Ed65, bardzo cenię sobie Twoje zaangażowanie, dużą sugestywność. Nie jesteś przeciętny, ale dystansu Ci bardzo brakuje. Gdy masz lepszy dzień miło się czyta i nie wyobrażam sobie tego miejsca bez Ciebie. Gdy sytuacja podpasuje, te schematy odnoszą bardzo dobry skutek. Świetnie potrafisz poderwać na barykadę, zmobilizować kogoś do walki, jak nikt inny. Niestety robisz to bez zastanowienia nie patrząc, co się dzieje. Mylisz też barykady. Nie raz zastanawiałem się w jakimś temacie, gdzie się do diaska podziałeś, bo bardzo jesteś potrzebny a ja nie dam rady? A Ty rzeźbisz gdzieś bez sensu z uporem maniaka pod prąd; Tak to wygląda.

Do przemyślenia moje ulubione, ale nie bierz sobie za bardzo do serca, chyba, że wciąż uważasz, że wszystko jest czarno białe, to bardzo proszę:

Rewolucje przeprowadzają ludzie aktywni, jednostronni fanatycy, geniusze samoograniczenia. Oni to w kilka godzin lub dni obalają stary porządek.
Borys Pasternak

Fanatyzm jest jedyną siłą woli, którą mogą osiągnąć także słabi i niepewni.
Friedrich Nietzsche

Fanatyzm to obłęd, który został zrodzony przez niemożność objęcia pełni prawdy
Nikołaj Bierdiajew

Miłego wieczoru Szeroki uśmiech
10128
<
#90 | 10128 dnia 01.07.2014 21:40
Ed65 nie dyskutuj z idiotami...mają przewagę liczebną

( otrzymujesz ostrzeżenie za obrażanie innych użytkowników - DrHouse)
3739
<
#91 | Deleted_User dnia 02.07.2014 01:43
haski
Nie w kupie siła (bo śmierdzi) ale w rozumie.
Yorik

Cytat

Tezeusz zmanipulował moją wypowiedź i pośrednio nazwał Cię prostakiem

Nie wiem jak inni ale ja to odebrałem tak samo jak Tezeusz Z przymrużeniem oka
Moim zdaniem nie jesteś tutaj aby pomagać, tylko po to by za pośrednictwem innych przekonywać samego siebie że Twój wybór był właściwy. Nadajesz się na pewno na polityka bo z jednej strony piszesz :"nie wyobrażam sobie tego miejsca bez Ciebie" a z drugiej strony:"...pogłębianie traumy, mieszanie kogoś z błotem w czym się bardzo lubujesz i oczywiście wskazanie jedynej słusznej drogi życia, głoszonej przez alfę i omegę...." Dla obserwatora jesteś malutki Yorik , wymagasz od innych dystansu, zachowaj go najpierw sam !!!!
Co do miłości zdradzających do zdradzonych jak mówi mój kolega też rogacz: "została w czarnej doopie, chcesz ją odszukać, wkładaj tam głowę"
7375
<
#92 | B40 dnia 02.07.2014 01:51
Ed pozwolę sobie odpowiedzieć, tym razem mam nadzieje krótko.

Cytat

Betrayed
Jeśli jest tak dobrze, to czemu jest tak źle skoro piszesz, że gdyby nie dzieci to najchętniej już byś jej nie oglądał?
I to nie jest tylko Twój przypadek.
Naprawdę trzymam kciuki, aby Tobie i innym się udało.
Tylko czasem można odnieść wrażenie, może mylne, że to było porwanie się z motyką na Księżyc.


Jest dobrze bo zmiana zdrajcy jest niesamowita. Jest czasami źle bo demony wracają szczególnie krótko PO. Wiecie nigdy nie zakładałem jakiegokolwiek dawania szansy po prostu zdrada=rozwód. Tak też postępowałem. Kto czytał mój wątek wie o czym mówię. Totalne przygotowanie i 0 szansy dla zdrajcy.

Później w temat "wkroczyły" dzieci. Z pytaniem dlaczego mama płacze. Zobaczyłem cały świat mojej wtedy 3-letniej córki w jej oczach i siebie. Jako człowieka który sprowadzi do domu armagedon. Najpierw nie ukrywam. Była to chęć ratowania ich dzieciństwa. Później walka żony przez 2 lata. W pierwszym roku praktycznie co 2, 3 dni robiłem piekło. Nie w sensie awantur ale "nie mówienia", "nie rozmawiania". Jak w innym wątku napisał LaForche. Traktowałem żonę jak nikogo.

Piekła po daniu szansy niestety nie zrozumiesz - NIE DAŁEŚ JEJ - i Twój wybór. Stany PO potrafią się zmieniać w ciągu kilku min. Przykład. Super kolacja, super sex i wyjście na fajkę powrót i .... od nowa dramat. Tak to niestety wygląda. Szczególnie na początku.

Czemu jest tak źle? Dobre pytanie. Bo w czasie zdrady "wilk w mojej duszy posmakował krwi". Wilk to może złe określenie. Pani wywołała z lasu bestię niestety można ją uciszyć ale zamknąć z powrotem do klatki to inny temat. Dlatego jest źle, dlatego nie raz walczę aby z czystego egoizmu, urażonej dumy nie sprowadzić do domu armagedonu.

Po daniu szansy niczemu to nie służy.
10607
<
#93 | Advokat_D dnia 02.07.2014 02:24
Witam jeszcze raz

Cieszę się, że opowiedziana przeze mnie historia tak was rozbawiła Szeroki uśmiech (http://www.zdradzeni.info/news.php?re...owstart=70) ale jeszcze bardziej bym się cieszył gdyby ją przeczytał autor postu: KindOfBlue, w końcu jemu tę historyjkę (która, powtórzę to jeszcze raz, zdarzyła się na prawdę) dedykowałem i mam nieodparte wrażenie, że KindOfBlue ją zrozumie we właściwy sposób.
Zdaje się jednak, że KindOfBlue już nie wchodzi na forum, a w każdym razie się nie odezwał.

Skoobi napisał: "rokowania dla trwałości związku (po zdradzie) są odwrotnie proporcjonalne do wiedzy o wyczynach niewiernego"
Absolutnie TAK, nie mniej pewna wiedza o tym jest potrzebna, inaczej nawet byśmy nie wiedzieli o zdradzie. Chodziło mi o to, że wiedza o najdrobniejszych szczegółach zdrady może nam tylko przeszkadzać. Przecież, jeżeli dowiemy się że nasza ukochana dawała jakiemuś garbatemu gachowi we wszystkie dziurki i do tego na ławce w parku albo nawet przy jego koledze a do tego jak dokładnie przy tym jęczała... to taki opis może nam ją totalnie obrzydzić.
Istotne jest jednak by obu stronom zależało (i to bardzo) na tym by być nadal razem, co tu dużo pisać, zdrady się zdarzają ale jeżeli u obojga jest miłość i chęć naprawy złego uczynku i chęć wybaczenia to nadmiar szczegółowej wiedzy może tylko zaszkodzić.
Ale... jeżeli nie ma szans na trwanie związku i chcemy go przerwać to niewątpliwie nadmiernie szczegółowy opis romansu może nam pomóc w obrzydzeniu naszej wybranki i w konsekwencji w szybszym odkochaniu się.

I dla piotra73: w tym wypadku to wyjście jest lepsze
fc01.deviantart.net/fs71/f/2013/092/9/4/chastity_belt_by_yice-d609lch.jpg
3739
<
#94 | Deleted_User dnia 02.07.2014 03:33
Advokat_D
Dzięki ale wolę używać środków bez przymusu. Z przymrużeniem oka
I rysunek jest nienaturalny. Uśmiech

Komentarz doklejony:
betrayed40
Zapomniałeś że najpierw powinno się pomagać naszym ofiarom które opisują swoje przeżycia,nie poprzez dawanie od razu nadziei ale przez podbudowanie samego zdradzonego. W jaki sposób ?Przez "terapię szokową" tak aby dostał sygnał, wzmocnił się, dostał rady jak wyjść z potwornego bólu, zanikło w nim poczucie winy, wystrzegał się kłamstw, sam się nie oszukiwał. Czy ktokolwiek z nas pisze z różnej pozycji, decyzja należy wyłącznie do zdradzonego.
3739
<
#95 | Deleted_User dnia 02.07.2014 07:37
piotr73

Cytat

betrayed40
Zapomniałeś że najpierw powinno się pomagać naszym ofiarom które opisują swoje przeżycia,nie poprzez dawanie od razu nadziei ale przez podbudowanie samego zdradzonego. W jaki sposób ?Przez "terapię szokową" tak aby dostał sygnał, wzmocnił się, dostał rady jak wyjść z potwornego bólu, zanikło w nim poczucie winy, wystrzegał się kłamstw, sam się nie oszukiwał. Czy ktokolwiek z nas pisze z różnej pozycji, decyzja należy wyłącznie do zdradzonego.

Tu się z Tobą zgodzę, ale:
Takie jest idealne rozwiązanie. Z Tego co zauważyłem, do momentu kiedy, ktoś "nowa/y" nieco się nie ogarnie, staje z założenia "okoniem" do wpisów pod swoim opisem zdrady na zasadzie: Co oni mogą wiedzieć przecież u mnie jest i będzie inaczej.

Pytania typu co mam robić itd. są raczej krzykiem emocji niż prośbą o rozwiązanie przynajmniej w początkowym etapie.

Kolejna rzecz to raczej trudno jest kogoś podbudować poprzez dyskusję komentarzową, łatwiej przez PW.

Z drugiej jednak strony, opinie z komentarzy zostają w głowie i dojdą do głosu wcześniej czy później. Ważne że poznaje często odmienne podejście do problemu.
Ale decyzja faktycznie należy do niego.
Pozdrawiam
6755
<
#96 | Yorik dnia 02.07.2014 12:21
Piotr73,

Cytat

Nie wiem jak inni ale ja to odebrałem tak samo jak Tezeusz

Wcale mnie to nie dziwi. Ja tam nikomu nie będę zaglądał, ale bardzo możliwe, że faceci z małymi jajkami właśnie taki odbiór mają? Szeroki uśmiech
Przecież dla Ciebie duże sztuczne jaja to podstawowy atrybut Twojej męskości i Twojego istnienia. Nadmuchiwanie ich, jak tylko jest okazja, to już rytuał. Gdy ktoś to zauważy, to masakra.

Cytat

Nadajesz się na pewno na polityka bo z jednej strony piszesz :"nie wyobrażam sobie tego miejsca bez Ciebie" a z drugiej strony:"...pogłębianie traumy, mieszanie kogoś z błotem w czym się bardzo lubujesz i oczywiście wskazanie jedynej słusznej drogi życia, głoszonej przez alfę i omegę...." Dla obserwatora jesteś malutki Yorik , wymagasz od innych dystansu, zachowaj go najpierw sam !!!!

Nie wiem czy śmiać się czy płakać.
Twoim zdaniem to jest sprzeczność? Oświecę Cię, jeśli jesteś w stanie zrozumieć. Pokazałem Edowi, że nawet on nie jest całkowicie czarny, ani całkowicie biały i jedno drugiego nie wyklucza. U Eda wypadkowa wychodzi jednak na plus. Widzę, że za trudne?
Tak, wiem, gdybym napisał, że go kocham lub nienawidzę, to byś zrozumiał, a tak jest problem?

Gdybym nie miał dystansu, nie czułbyś się aż tak dobrze.
Nie wiem czy zauważyłeś, ale nic sensownego nie mówiąc, tylko bezpośrednio mnie obraziłeś, bo tylko taki był Twój cel.
Niech Wielkość i Dystans będzie z Tobą Wielki Obserwatorze.

A sprzeczność, hipokryzja czy zakłamanie w Tobie samym wygląda tak:

Cytat

Czy ktokolwiek z nas pisze z różnej pozycji, decyzja należy wyłącznie do zdradzonego.

Cytat

Co do miłości zdradzających do zdradzonych jak mówi mój kolega też rogacz: "została w czarnej doopie, chcesz ją odszukać, wkładaj tam głowę"

Tak, to faktycznie jest pozostawienie decyzji wyłącznie zdradzonemu, ale chyba tylko wg Twojej mentalności, bo znowu z góry przesądzasz i pośrednio obrażasz. Uważasz, że mi również pomoże Twoja terapia szokowa?

Cytat

Dla obserwatora jesteś malutki Yorik ,

Od razu wszystko zrozumiałem Obserwatorze, jesteś naprawdę Wielki.
Od dzisiaj zajmę się nadmuchiwaniem jaj, bo coś musi być duże.

Cytat

haski
Nie w kupie siła (bo śmierdzi) ale w rozumie.

Piotr73, w dow****ch jesteś naprawdę niezły Szeroki uśmiech

Mam nadzieję, że KindOfBlue z zaciekawieniem sobie poczyta.
3739
<
#97 | Deleted_User dnia 02.07.2014 12:44
Przepraszam KindOfBlue ale tak się kończy w niektórych wypadkach wybaczanie. Z przymrużeniem oka
7375
<
#98 | B40 dnia 02.07.2014 12:57
Sorry ale wydaje mi się że za bardzo odchodzimy od tematu. Aktualnie dyskusja zeszła na temat wielkich cojones lub kto jest większym twardzielem.
KoB jakiś czas tu nie zagląda. Jakie rady przeczyta. ŻADNE. Zobaczy kłótnie "dwóch obozów". Niesmaczne. Chcemy o tym podyskutować proponuje inne miejsce sami wybierzcie.
To wątek KoB. I oczekuje tutaj rad a nie naszej wymiany "grzeczności" Ja swoją odpowiedź Piotrze umieszczę w ZACZĄĆ OD NOWA...
Tutaj wypowiadać mogę się jedynie w sprawie KoB.
3739
<
#99 | Deleted_User dnia 02.07.2014 13:03
Kolego Yorik chciałem Ci przypomnieć o kulturze wypowiedzi.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?