Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Moja żona w lipcu tamtego roku przeszła operację wymiany zastawki serca. Po operacji została skierowana do sanatorium szpitalnego, zawiozłem ja tam we wrześniu z przekonaniem, że zostawiam bardzo chorą osobę. Spędziłem z żoną w Nałęczowie osiem dni z dwudziestu dni jej pobytu. Z sanatorium żona wróciła odmieniona fizycznie i psychicznie pełna zapału ogłosiła nowe otwarcie w życiu, co to miało oznaczać dowiedziałem się później. Stała się bardziej pewna siebie, znowu zaczęła jeździć samochodem, więcej czasu spędzała poza domem, zaczęła kupować nowe ciuchy i bieliznę. Stwierdziłem, że jej stosunek do mnie stał się trochę lekceważący, ewidentnie nabrała wiatru w skrzydła. Po pewnym czasie stwierdziłem, że moja żona, która kiedyś nigdy nie wiedziała gdzie jest jej telefon, bardzo dużo czasu poświęca rozmowom telefonicznym, wysyła sms-y i ciągle sprawdza czy sama nie dostała wiadomości. Miesiąc po powrocie oświadczyła, że będzie uczestniczyła w spotkaniu klasowym swojego liceum, ja w ten dzień miałem wyjazd służbowy. Po powrocie zorientowałem się, że żona dziwnie się zachowuje i nabrałem podejrzeń, pomimo, że dotychczas w pełni jej ufałem. Zacząłem jej się lepiej przyglądać i zobaczyłem, że ona chodzi po mieszkaniu wszędzie z telefonem nawet do wc. W czasie, gdy się kąpała zajrzałem do jej telefonu i zdębiałem przeczytałem sms-a, w którym ktoś opisywał jak ją kocha i wspominał pierwszy ich pocałunek, nie ukrywam, że gość ma talent do pisania, treść była bardzo ładna. Następnego dnia rano, gdy byliśmy sami powiedziałem jej, że ją kocham i bardzo mi na niej zależy, ale chciałbym żeby mi wyjaśniła, o co chodzi. Żona przyznała się, że w sanatorium poznała pana, który ja zakręcił, zapewniała mnie, że były tylko miłe słowa i gesty bez sexu. Na moje ponowne pytanie jak spędziła dzień, kiedy mnie nie było w domu, oburzyła się, że jej coś insynuuję. W krótkim czasie znalazłem w szafie pod jej bielizną klucze od mieszkania syna, które chwilowo jest niezamieszkane, sprawdziłem, że w lokalu, w który miało być jej spotkanie klasowe nie było żadnego spotkania. W obliczu tych argumentów żona przyznała się do zdrady. Stwierdziła, że nigdy nie miała zamiaru mnie opuścić i że to, co się stało było jej wielkim błędem, poprosiła o trochę czasu na wyciszenie uczucia a ja się zgodziłem. Gdy zorientowałem się, że zamiast wyciszania miłość przez telefon dalej się rozwija, zażądałem całkowitego zerwania kontaktów Jednak w dalszym ciągu starając się to ukryć przede mną utrzymywała z nim kontakty telefoniczne wysyłając i otrzymując od swojego kochanka sms-y, w których on dalej pisał o ich miłości Po pewnym czasie wzięła od koleżanki drugi telefon na kartę, z którego wysyłała swojemu kochankowi sms-y. Po odkryciu tego telefonu oddałem go koleżance żony i poprosiłem ją żeby więcej mojej żony nie wspierała w okłamywaniu mnie, była bardzo zmieszana i obiecała mi, że teraz będzie mnie popierać, w co jej jednak nie uwierzyłem. Na razie jesteśmy razem, ja żony już nie kontroluję, chociaż nie całkowicie jej ufam, ona przechowuje zapisane na kartkach jego, sms-y ukryte przede mną w szafie pod ubraniem. Ja nie wymyśliłem sobie sposobu na życie bez mojej żony, chyba jednak ją cały czas kocham, żona twierdzi, że ona mnie też a swoją przygodę nazwała chwilowym zawieszeniem uczuć. Przed nami wiele problemów związanych z moją trauma, mieszkaniem syna, w którym mnie zdradziła, jej chęcią ponownego wyjazdu do sanatorium, przyszłość pokaże czy potrafimy być razem. Na razie we mnie nie ma żądzy odwetu.
Nie, on przyjechał do naszego miasta po to, żeby mi ją zabrać. Wiem to z jego sms-a do żony. Żona nie zdecydowała się na odejście a on zrezygnował dopiero po rozmowie telefonicznej, którą z nim przeprowadziłem, chociaż do końca nie wiem czy zrezygnował. W chwili gdy to piszę moja żona jest u swoich rodziców, być może korzysta z ich telefonu stacjonarnego do kontaktu z kochankiem.
.....żona twierdzi, że ona mnie też a swoją przygodę nazwała chwilowym zawieszeniem uczuć.
Ufny, a może naiwny?; Klasycznie Cię mami, a Ty jak dziecko;
Skoro chcesz ją sobie zatrzymać, to czemu robisz wszystko odwrotnie?
Że ją pogięło to można zrozumieć, ale Ty też uważasz, że uczucia są jak palto, które można przewieszać z wieszaka na wieszak ?
W tym samym miejscu już się nie da ich powiesić niestety; zmiany są zbyt głebokie;
Wciąż przyzwalasz na kontynuację czy dalszy rozwój romansu.
Zgadzam się, że naiwny. Dodam, że mamy 24 letni staż małżeński więc w tym wieku pewnie już się nie zmienię. Żona jest dwa lata młodsza ode mnie a jej przyjaciel pięć lat od niej. myślę, że ten układ bardzo dowartościował jej poczucie kobiecości. On mieszka w miejscowości oddalonej o około 200 kilometrów. Mam sposób na sprawdzenie ewentualnych ich kontaktów, jeżeli się potwierdzą wtedy będzie czas na radykalne decyzje.
Jestem pod wrażeniem Twojego spokoju i opanowania... tyle tylko, że taka wyjątkowo spokojna reakcja nie obudzi chyba Twojej żony z tego przyjemnego snu...
Powinieneś Jej chyba uświadomić, co może stracić...
Dzieci macie...?
Dorosłe...?
W sumie... jeśli nie wiążą Was małe dzieci i nie chcesz Jej teraz postawić kategorycznie granic, to mógłbyś się ograniczyć do zebrania dowodów i... rozpoczęcia nowego życia - na pewno może być pełne nowych doświadczeń i bardzo satysfakcjonujące....
Jeśli jednak chcesz wyjść z tego kryzysu z żoną (tą samą ), to chyba jednak trzeba by Ją w takiej sytuacji postawić do pionu - wyrzucić z domu, pokazać sobie i Jej, że jesteś od Niej niezależny i... teraz jedyne, co Jej pozostaje, to zawalczyć o Ciebie... o Was...
A to prawdopodobnie wcale nie będzie łatwe...
Jak napisałeś i jak wiem z doświadczenia mojego i innych forumowiczów - to naprawdę droga przez prywatne piekiełko...
Niemniej trzymam mocno kciuki!!!
Brzmisz, jak bardzo rozsądny, myślący, dobry człowiek i myślę, że dasz sobie radę z żoną, czy też bez Niej!!!
Trzymaj się, Ufny!!! :cacy
Dziękuje za wsparcie. Jak już pisałem żonę kocham, kocham nieprzytomnie, jest dla mnie bardzo atrakcyjną kobietą i to być może stawia mnie niekorzystnej relacji. Ona jest teraz dla mnie bardzo dobra, przemiła, cudownie się kochamy. Mamy dwóch fajnych synów 33 i 22 lata. Zanim ja się dowiedziałem o wszystkim żona powiedziała starszemu synowi o swojej znajomości, oczywiście bez intymnych szczegółów. Myślę, że testowała reakcje synów na ewentualne rozstanie się ze mną. Uznałem, że rodzina jest dla mnie większą wartością niż moja upokorzona męska duma. Mój spokój jest jednak pozorny i trochę wspomagany farmakologicznie. Nowe życie, w tej chwili nie mam na nie pomysłu, odwołuję się raczej do tego co nas zawsze łączyło. My naprawdę umieliśmy być ze sobą przez długie lata bardzo blisko.
To wszystko bardzo dobrze o Tobie świadczy!!!
Ale czy wystarczy, żebyś był w tym układzie szczęśliwy...?
Jak to wszystko wyglądało na przestrzeni tego roku...?
Spotkanie w mieszkaniu miało miejsce jesienią ubiegłego roku, tak...?
A kiedy kochanek przyjechał do Waszego miasta...?
Kiedy ostatni raz się kontaktowali...?
Co mówi Twoja żona...?
Jak widzi Waszą przyszłość...?
Komentarz doklejony:
Zaskakująco mało złości okazujesz... przynajmniej w tym, co piszesz...
Dlaczego...?
Witam serdecznie.
Witaj Uffny
Od razu zaznaczam, że tutaj nie ma co się bawić i cackać z qrewną.
Wybacz, ale głaskać po głowie to tutaj Ciebie nie mam zamiaru.
Jedno, co się od razu w oczy rzuca, to kompletny brak konsekwencji.
Ba, wręcz skrajna naiwność.
Jednak ja to rozumiem- jesteś w potężnym szoku i nie myślisz za bardzo logicznie.
Jak większość z nas w nim była w momencie wykrycia zdrady
A ona doskonale to wykorzystuje i manipuluje Tobą jak dzieckiem.
Gra perfekcyjnie Twoimi uczuciami bo jej na to po prostu pozwalasz.
Punkt wyjścia dla Ciebie- przyjmij do wiadomości i już zacznij sobie wyobrażać, że jej w Twoim życiu nie ma!
Małżeństwo już nie istnieje.
To co w tej chwili jest to jakiś chory układ, który Ty tolerujesz.
Uwierz
Znajdzie się i sposób na życie bez niej.
Tylko musisz ochłonąć, wyjść z tego szoku w jakim w tej chwili się znajdujesz.
Jest takie mądre powiedzenie:
Lepiej być samotnym niż żyć z byle kim.
Tym byle kim dla Ciebie od tej chwili jest Twoja qrewna, którą chyba z wrażenia nazywasz jeszcze żoną!
Skoro suka rwie się do psa, zdejmij kaganiec, smycz i puść ją r11; niech w*****la z Twojego życia.
Pamiętaj.
O miłość się nie błaga ani o nią nie żebra. I nikogo się do niej nie zmusi.
To że ona już Ciebie nie kocha, masz jak na dłoni.
Zakoduj sobie to mocno w głowie.
Jeśli cokolwiek w tej chwili mówi o uczuciu do Ciebie- łże jak każda suka w obawie aby przedwcześnie nie wylądować na ulicy.
Wiesz dlaczego nie odejdzie od Ciebie?
Bo się wstydzi, bo zapewniasz jej standard utrzymania, bo się troszczysz o nią, bo wie że ją kochasz.
I zawsze może na Ciebie liczyć.
Jesteś wyłącznie jej kołem ratunkowym, trzymanym w odwodzie gdyby kochanek jej wypłacił potężnego kopa w jej póki co rozwiązłe, roznamiętnione i szeroko na jego wdzięki otwarte ****sko!
Ona na pewno nie jest jednak z Tobą z miłości.
Choć Tobie wmawia co innego!
Kto kocha naprawdę szczerym uczuciem- nigdy nie zdradzi!
Odpowiedz sobie szczerze na poniższe pytanie
Czy TY zdradziłbyś osobę, którą naprawdę kochasz?
Uffny
Twojej pani czas się już dawno skończył.
A mówiąc precyzyjnie -skończył się dokładnie w momencie, gdy jej jasno zakomunikowałeś, że ma zakończyć tę sanatoryjną love story
Dałeś jej go i tak aż nadto dużo, aby się jasno określiła.
Skoro tego nie zrobiła- pora na stanowcze działanie z Twojej strony.
Zero litości!
Nie certol się z nią.
Ona nie miała litości wobec Ciebie, niby czemu Ty masz litować się nad bidulką
Ona przecież już wybrała.
Jest z Tobą wyłącznie dlatego, bo jest jej tak wygodnie
A skoro tak- miej na nią w*****e.
Stań się dla niej kompletnie przezroczysty.
Ona jest ostatnią osobą, która się od Ciebie dowie co masz zamiar zrobić, jakie zebrałeś dowody. To jest wyłącznie wiedza dla Ciebie i Twojego prawnika
Zero okazywania uczuć, pełen chłód i obojętność
Zabezpiecz wszystkie dowody jakie zdobyłeś i posiadasz.
I zbieraj dalej.
Odetnij ją od swoich pieniędzy, zabezpiecz swoje finanse, rzeczy wartościowe.
Rozdzielczość majątkowa.
Z dowodami do prawnika i pora powiedzieć jej : żegnaj.
I niech Tobie nawet do głowy nie wpadnie pomysł aby cokolwiek jej kupować, czy też z fundować wspólny wyjazd.
I nie wykup przypadkiem wszystkich kwiatów w okolicy, gdy zakomunikuje Tobie po powrocie od mamusi, że chce zostać z Tobą.
Poker face
Nie walcz o coś, co w momencie zdrady qrwiszon sam zakończył(mówię o małżeństwie).
A o nią naprawdę nie warto walczyć!
Czy wałczyłbyś o jakąś k***ę?
Bo prostytutka to zawód, a k***a to charakter>
Tak ją musisz teraz traktować,
Adekwatnie do tego , co zrobiła i nadal robi
Uffny
Przecież ona jawnie Ciebie traktuję nie jak mężczyznę tylko jak najzwyklejszą c**ę.
A Ty wobec tego zachowujesz się jak wielka c**a.
Uffny
Mężczyzną wieku nie ma
Albo się nim jest albo nie.
Skoro jej pokazujesz że nim nie jesteś, to i tak jesteś przez nią traktowany.
Dla niej nie jesteś żadnym partnerem do czegokolwiek, tym bardziej do respektowania Twojego żądania.
Czyli zlewa i będzie totalnie olewać co do niej mówisz.
Będzie robiła co jej się tylko będzie podobać.
Doskonale wie( co jej już pokazałeś), że jesteś w stanie jej wybaczyć, będziesz ją błagał aby nie odchodziła.
Zastanów się dobrze i przemyśl to mocno
Po cholerę żyć z kimś, kto ma w **** Twoje uczucia, kto Ciebie absolutnie nie kocha i traktuje nie jak mężczyznę tylko jak za przeproszeniem jakąś rozmemłaną pi**ę?
Dla kobiety partnerem jest wyłącznie mężczyzna.
Może go nie kochać ale zawsze będzie go szanować i nie odważy się go zdradzić.
To kim w takim razie dla niej jesteś?
Podobnie jak Twojej pani, również Tobie czas się kończy.
Marnujesz go na latanie za jakimś qriwszonem z rozpalonym kroczem, błaganie o miłość, zamiast wziąć się za siebie,
Przestań się użalać nad sobą.
Przestań o cokolwiek ją prosić. I absolutnie nie wierz jej w to co teraz mówi!
Weź się ogarnij i wykop jej rozpalony zad ze swojego życia i listy osób będących na Twoim utrzymaniu.
Jak się od niej uwolnisz, odżyjesz,
Będziesz mógł sobie życie układać od nowa.
Dasz sobie szansę na spotkanie kogoś, dla kogo pojęcia miłość i wierność są tożsame, równoznaczne
Czy to do rwy nędzy jest jedyna kobieta na tej planecie, że masz zamiar spierniczyć swoje życie?
Lubisz towar wielokrotnego użytku, a precyzyjnie, przez różnych ruchaczy używany
Lubisz poprawiać po kimś?
Nie napawa Ciebie obrzydzeniem fakt, że posuwa ją jakiś sqrwiel r11; ruchacz?
Chcesz całe życie robić za policjanta i zadręczać się przy każdym jej wyjeździe, czy bzyka się z kochankiem, czy też jest u mamusi.
Czy w sanatorium się kuruje, czy też uprawia rsportr1; z jakimś ruchaczem.
To jest jednak Twoje życie i Twoje decyzja.
Nikt z nas za Ciebie jej nie podejmie.
I to wyłącznie Ty będziesz się musiał zmierzyć z konsekwencjami dokonanego wyboru.
Mam sposób na sprawdzenie ewentualnych ich kontaktów, jeżeli się potwierdzą wtedy będzie czas na radykalne decyzje.
To tyle czasu i jeszcze nie sprawdziłeś ?
I tak żyjesz sobie z niezamkniętą sprawą ?
Masz Ty chłopie nerwy. Powiedz co bierzesz, bo chyba skuteczne
Skoro było między wami dobrze, to tym bardziej powinenieś zrobić radykalne ruchy na samym początku, żeby dodarło do pani co traci;
Tak na miękko, bez żadnych konsekwencji to tylko wzmacniasz jej związek z tym gościem; jak myślisz, o kim myśli jak zasypia ?
Chcesz żeby pewnego dnia to ona podjęła decyzję?
Skoro dała się namówić na ściągnięcie majtek to i na odejście też może, czy nie ? Ludzie w stanie zakochania są nieobliczalni; ta Twoja już pokazała, że wcale nie jest inna niż większość;
A wiesz czemu Cię zdradziła?, bo wiedziała że może, że nawet jak się wyda to nic nie straci, bo mężowi jaj brakuje.
jeszcze jedno.
Absolutnie za to co się stało siebie nie obwiniaj ani też nie daj zrzucić winy(co zdrajcy zawsze ochoczo robią, odciążając poniekąd swoje sumienie) na Ciebie.
Ufny
Pomyśl logicznie
Jaka była jej miłość do Ciebie, ile dla niej tak naprawdę byłeś warty jako facet i mąż, skoro wystarczyło raptem 12 dni od Twojego wyjazdu i qrewna wylądowała w łóżku z jakimś sanatoryjnym posuwaczem.
Przecież dla niej się kompletnie nie liczyłeś ani Ty , ani małżeństwo.
Może i była miłość ale wyłącznie z Twojej strony, jednokierunkowa.
Teraz spadły z nosa różowe okulary i jak na dłoni masz wszystko widoczne.
Otwórz do cholery szeroko oczy i zobacz jej prawdziwe oblicze.
Nie bój się prawdy o niej, o tym że z żony stała się ***ą
Ufny, Ty kochasz już wyłącznie jej wyimaginowany obraz sprzed zdrady.
Swoją drogą, coś mi się wydaje, że to jednak trwa znacznie dłużej niż Ty wiesz.
Powtórzę raz jeszcze.
Działaj wobec niej stanowczo, zdecydowanie i z pełną konsekwencją.
Ona musi zobaczyć, że ma do czynienia z mężczyzną przez duże M.
Może i go nie kochać ale musi go szanować.
Tutaj wielokrotnie już pisałem:
Jeśli jakiś facet kradnie Tobie żonę, to najlepszą formą zemsty na nim jest jej pozostawienie dla niego.
Uwierz, niewielu normalnych facetów taki wybrakowany prezent jest gotowa przyjąć
No cóż, gdy qrewna zostanie na lodzie to już nie będzie Twoim problemem.
3maj się
Dziękuje za wsparcie. Jak już pisałem żonę kocham, kocham nieprzytomnie, jest dla mnie bardzo atrakcyjną kobietą i to być może stawia mnie niekorzystnej relacji. Ona jest teraz dla mnie bardzo dobra, przemiła, cudownie się kochamy. Mamy dwóch fajnych synów 33 i 22 lata. Zanim ja się dowiedziałem o wszystkim żona powiedziała starszemu synowi o swojej znajomości, oczywiście bez intymnych szczegółów. Myślę, że testowała reakcje synów na ewentualne rozstanie się ze mną. Uznałem, że rodzina jest dla mnie większą wartością niż moja upokorzona męska duma. Mój spokój jest jednak pozorny i trochę wspomagany farmakologicznie. Nowe życie, w tej chwili nie mam na nie pomysłu, odwołuję się raczej do tego co nas zawsze łączyło. My naprawdę umieliśmy być ze sobą przez długie lata bardzo blisko.
Ed ogarnij się, przeczytaj co pisze Ufny, wobec powyższego szkoda Twojego monologu.
Dlaczego przestawiasz świat w tak czarno-białych barwach...??
Zgodzę się, że ufny powinien poczuć swoją niewątpliwą wartość, siłę, niezależność i że powinien być konsekwentny w swoich działaniach...
Ale może jednak lepiej zachować umiar w ocenach... i kategorycznych radach kończących związek...?
Mamy nadal mało danych... nie wiemy, jak dokładnie zachowuje się żona ufnego, kiedy miała ostatnio kontakt z kochankiem...
Poczekajmy na to, co dalej napisze ufny...
Ja czekam...
Stwierdziła, że nigdy nie miała zamiaru mnie opuścić i że to, co się stało było jej wielkim błędem,
Zwykłe pierdoły w celu zyskania na czasie, uśpienia Twojej czujności.
Cytat
Zanim ja się dowiedziałem o wszystkim żona powiedziała starszemu synowi o swojej znajomości, oczywiście bez ntymnych szczegółów. Myślę, że testowała reakcje synów na ewentualne rozstanie się ze mną.
Ona była gotowa do odejścia. Tylko się bała.
Żadna kobieta dopóki nie będzie w 100% pewną kochanka, nie odejdzie i nie puści gałężi na której siedzi.
Nie da odciąć ryja od koryta do którego jest wciąż podawane żarcie.
Brzmi brutalnie?
Może i tak, ale to jest rzeczywisty powód braku jej decyzji.
I dlatego:
Cytat
poprosiła o trochę czasu na wyciszenie uczucia a ja się zgodziłem
Po prostu dała sobie czas na sprawdzenie intencji kochanka.
Ufny zrobił wielką głupotę:
Zgodził się, zamiast zareagować ostro i postawić ją i kochanka pod ścianą.
Efekt:
Cytat
zorientowałem się, że zamiast wyciszania miłość przez telefon dalej się rozwija, zażądałem całkowitego zerwania kontaktów Jednak w dalszym ciągu starając się to ukryć przede mną utrzymywała z nim kontakty telefoniczne wysyłając i otrzymując od swojego kochanka sms-y, w których on dalej pisał o ich miłości Po pewnym czasie wzięła od koleżanki drugi telefon na kartę, z którego wysyłała swojemu kochankowi sms-y. Po odkryciu tego telefonu oddałem go koleżance żony i poprosiłem ją żeby więcej mojej żony nie wspierała w okłamywaniu mnie, była bardzo zmieszana i obiecała mi, że teraz będzie mnie popierać, w co jej jednak nie uwierzyłem
Cytat
chyba jednak ją cały czas kocham
Akurat w to jestem w stanie uwierzyć.
Cytat
żona twierdzi, że ona mnie też
No tutaj mnie kompletnie rozwaliłeś.
Wierzysz w bajki,. Wierzysz w to co ta oszustka Tobie mówi
To sobie wierz dalej.
Tak bardzo Ciebie kocha, że :
Cytat
ona przechowuje zapisane na kartkach jego, sms-y ukryte przede mną w szafie pod ubraniem.
Noż kuźwa straszliwie silne jest to uczucie do Ciebie, skoro zadała sobie aż tyle trudu aby spisać na kartkach wszystkie jego esemesy!
I skrzętnie je ukryła przed Tobą w szafie.
Jak myślisz, po co, skoro tak bardzo Ciebie kocha
Ufny
Pobudka!
Jeżeli myślisz o budowie związku na nowo( bo o tym co było, to zapomnij r11; tego już nie ma i nie będzie), to musisz qrewną zdrowo potrząsnąć.
Pozbawić jej tej stabilizacji jaką teraz ma dzięki Twojej postawie.
To ona ma walczyć o Ciebie a nie odwrotnie!
I to Ty dyktujesz warunki.
Jak myślisz, dlaczego tak bardzo chce jechać do sanatorium,?
Jak dla mnie to dostała o co najmniej jedną szansę za dużo.
Ufny
Odetnij ją od kasy i zrób rozdzielczość majątkową.
Skoro Ciebie tak kocha, a czuje się winna, nie powinno być z tym problemów.
Top że kochasz ją nieprzytomnie, to widać w Twoim postępowaniu.
Rzeczywiście chyba straciłeś przytomność.
Umysłu.
Kładziesz się z nią do łóżka, kochasz się z nią. Nie masz obrzydzenia?
Kazałeś jej zrobić badania na wszelkie choróbska, zanim z nią położyłeś się do łóżka?
Jeżeli nie, to ma natychmiast każ jej je zrobić!
Marta, Binka- nasze forumowe aniołki-
Ja nie mogę patrzeć jak ktoś daje się robić w jajo.
Przecież z daleka widać, że qrewna doskonale wie, że może sobie pozwolić na bardzo wiele.
Co zresztą robiła i jestem pewien, że dalej robi.
Jak myślicie, po co tak bardzo chce jechać do tego sanatorium?
Dzięki potulnej postawie Ufnego nie tylko zdołała uratować swoje rozpalone ****sko, ale nie poniosła też żadnych konsekwencji!
Wie doskonale, że Ufny ma tak niską samoocenę, tak niskie poczucie swojej wartości, że wybaczy jej wszystko w ciemno.
Bo jak na razie łyka wszystko co mówi jak głodny pelikan.
Byleby tylko ta qrewna była razem z nim.
Marta, jaki związek.
Po nim zostały to zostały już tylko tlące się jeszcze zgliszcza i ruiny.
I osamotniony, kompletnie zdemolowany Ufny.
Szanowne Panie.
Ufny,
Wybaczenie zdrady, danie szansy to luksus.
Luksus na który zdrajca musi ciężko sobie zapracować.
I to ze świadomością, że może tego zaszczytu jednak nie doczekać
Aby tak było, musi od nas bić zarówno siła, pewność siebie jak i władza,
A nie pozycja skamlającego psa, jaką Ty wobec niej przyjąłeś
Paradoks polega na tym, że aby wybaczyć, trzeba być w pełni gotowym na to,
aby umieć nie wybaczyć i w każdej chwili wykopać za drzwi.
A to buduje się latami.
Trzeba mieć do tego poczucie zarówno swojej wartości jak i mieć siłę charakteru.
Trzeba po prostu siebie kochać i szanować!
A nie pokazywać, że wybaczam bo nie ma innego wyboru, bo jestem słaby.
Wybaczenie to ma być Twój kaprys, nie konieczność na siłę.
Taki sygnał Twoja qrewna ma od Ciebie teraz otrzymać.
To TY jej teraz robisz łaskę wpuszczając ją do swojego domu a nie odwrotnie!
Niektórzy twierdzą, że z rogami jako wieczny-do końca życia-jeleń da się żyć szczęśliwie, bo niektórym naprawdę niewiele do szczęścia potrzeba.
Tak jak w Pulp Fiction: "Poczujesz ukłucie, to twoja duma, musisz ją tylko stłumić".
A więc pozbądź się swojej męskiej dumy, swoich jaj, ukorz się i zegnij kolano przed losem i przeznaczeniem i żyj szczęśliwie na kolanach.
Bo o jej szacunku do Ciebie zapomnij!
Czasem zaboli, ale do końca życia masz czas żeby się do tego przyzwyczaić.
Dorabia się piękne idee, operuje sloganami typu: najważniejsza jest rodzina tylko po to aby uzasadnić swoją słabość, brak wiary w siebie i w to, że można żyć i cieszyć się życiem, ale już nie musząc oglądać i znosić dotyku zdrajczyni, usiłującej ocalić swoje status quo, a w rzeczywistości druga strona, uśmiechając się w myślach do tego ****istego seksu jaki im się zdarzył, ma was i wasze uczucia tak naprawdę kompletnie w **** i marzy tylko o tym żebyście zniknęli albo wreszcie się zamknęli.
Ufny
Czy jest jakaś granica tego braku szacunku, braku miłości do siebie i obrzydzenia, za którą jesteś w stanie powiedzieć sobie "dość"?
A ja spytam uffny krótko-Masz jaja chłopie?
Zawsze mi żal takich ludzi jak Ty.Wierz mi że jesli nie rozwiązesz tego radykalnie,zawsze bedziesz rogaczem bez jaj.I szczesliwy juz nigdy nie będziesz.Niby masz swój wiek a łykasz kazde jej gów... jak młody pelikan.Zal mi Ciebie.Bez urazy:cacy
[quote]Wybaczenie zdrady, danie szansy to luksus. Luksus na który zdrajca musi ciężko sobie zapracować.[/quote]
Dobrze powiedziane Ed:tak_trzymaj
Dałam link do tamtej historii, żeby Ufny zobaczył jak to może wyglądać z drugiej strony, jak to żona niby tkwi przy mężu, a marzy skrycie o tamtym drugim. Tamten pan nie miał okazji potrząsnąć swoja żona , bo o niczym nie wie, Ty Ufny wiesz, a żona i tak robi co chce, wieczorami czytając smsy od kochanka i pielęgnując jego bytność w swojej głowie i sercu.
Jesteś tam gdzieś...? :cacy
Zamilkłeś i jest ryzyko, że my z tej niepewności, co się u Ciebie dzieje będziemy się kręcić w kółko i nawzajem podgryzać...
Odezwij się, proszę...
Ed,
Z częścią Twojej wypowiedzi znowu się zgadzam...
Cytat
To ona ma walczyć o Ciebie a nie odwrotnie!
I to Ty dyktujesz warunki.
Cytat
musi od nas bić zarówno siła, pewność siebie
Cytat
nie poniosła też żadnych konsekwencji
Cytat
Trzeba po prostu siebie kochać i szanować!
A nie pokazywać, że wybaczam bo nie ma innego wyboru, bo jestem słaby.
Ale uważam, że pozbawione szacunku hasła odnoszące się do tych, którzy pozostali w związkach, są nie na miejscu...
Cytat
Nie masz obrzydzenia?
Cytat
z rogami jako wieczny-do końca życia-jeleń
Swoją drogą może nie dysponuję wystarczającą wiedzą z zakresu zoologii, ale czy jeśli jeleń zrzuci rogi, to przestaje być jeleniem, czy też nadal nim pozostaje i czeka po prostu aż mu nowe wyrosną...?
Cytat
niektórym naprawdę niewiele do szczęścia potrzeba
Cytat
pozbądź się swojej męskiej dumy, swoich jaj, ukorz się i zegnij kolano
Cytat
uzasadnić swoją słabość, brak wiary w siebie
Nie odmawiaj, proszę, prawa do szacunku, do dumy i wiary w siebie osobom płci obojga, które podjęły inną decyzję niż Ty...
Czy ktoś Cię krytykuje i obraża za Twoje decyzje...???
Za drogę, którą wybrałeś...?
Ufny jeszcze nie wyszedł na prostą... czuje się chyba bardzo źle... i być może potrzebuje wsparcia... Może ostatecznie rozstanie się z żoną - Jego życie, Jego prawo, Jego decyzje...
Daj Mu może pozytywne wzorce - opowiedz, jak skutecznie sobie poradziłeś z kryzysem i jak szczęśliwy jesteś w swoim nowym małżeństwie , ale nie okazuj, proszę, pogardy tym, którzy wybrali inaczej...
Da się to zrobić...?
A jeśli chodzi o jeszcze jeden cytat:
Cytat
Marta, Binka- nasze forumowe aniołki
to ja wprawdzie nie zawsze jestem aniołkiem... i za nieskazitelny ideał się nie uważam, ale, jeśli bardzo będziesz chciał, to mogę taką rolę czasami poodgrywać...
Tylko że chyba przydałby się jeszcze jeden aniołek do kompletu...
Marta mówisz i masz co mi tam. Zapewne mój mąż miałby odmienne zdanie na temat mojej anielskości . Całkowicie zgadzam się z Martą i podpisuję pod jej postem.
Tak na marginesie, muszę to przyznać, że niestety w pewnym wieku to mężczyźni mają większe szanse niż kobiety. Szanse u płci przeciwnej :rozpacz
Ufny czytam i łapię się za głowę. Wyciszenie, on chciał Ci ją zabrać - postawa najlepsza droga do rozstania. Zdrajca szanuje ludzi silnych. Nasze łzy, doły tylko uświadamiają ich w swojej wyjątkowości. Uwierzyłeś co powiedziała. Pamiętaj zdrajca potwierdzi to czemu nie jest w stanie zaprzeczyć.
Piszesz że kochasz zonę OK. Kochaj mądrze jeżeli miłość ma Ciebie zniszczyć najlepsza droga do niczego. CHcesz czekać aż się określi aż się zdecyduje, aż wybierze.
Ufny na wybaczenie trzeba zapracować jak napisał Ed Ty dajesz szansę z marszu. Tak postawa nie wzbudza ani szacunku ani nie jest motywatorem. Gorzej uświadamia zdrajcę że wszystko mu wolno.
Odnośnie Twojego ostatniego wpisu Ed niestety ale nasz autor dalej żyje złudzeniami. Podjął decyzję czekam na szansę (nie daję ją ale CZEKAM) jak się kończy dawanie szansy na miękko wiemy wszyscy. Ufny mimo wszystko powodzenia. Dobrocią z taki czyms niewiele zdziałasz. Zdrajca dobroć postrzega jako słabość, litość jako swój spryt, nasze doły jako słabość charakteru.
Wiem wielu się nie zgodzi ale - TYLKO TWARDE I STANOWCZE DZIAŁANIA. To nie gra że mamy "dziesięć sek. na zastanowienie", zycie małżeństwo tonie gra.
Twoje wahania odbiera jako słabość. Chyba że chcesz główkować gdzie jest co robi.
Komentarz doklejony:
I jeszcze jedno.
Dowiedziałeś się o zdradzie nie Ty pierwszy nie ostatni. Ale nie rozumiem dalszej części postępowania.
Danie szansy to jednostronne postawienie warunków:
- zerwanie kontaktów z kochankiem
- staranie się o naprawę tego co się spieprzyło
- akceptacja tego że niestety nie spłynie to po nas jak po kaczce
- informowanie o każdej próbie kontaktu ze strony "współzdrajcy" abyśmy czasem nawet nie pomyśleli że coś jest nie tak
- świadomość zdradzającego że złamanie któregokolwiek z powyższych przekreśla jakiekolwiek próby układania życia od nowa.
Binka, proszę. Przeczytaj opis zachowania zony. przecież to jawne robienie kogoś w bambuko. Co Ufny ma robić wiecznie sprawdzać wiecznie kontrolować. Dziś telefon pod wycieraczką jutro na balkonie po jutrze w łazience.
To chore sorry w ogóle jej nie zależy bo nie czuje żadnego zagrożenia bo ufna jest w Ufnego miłość (tak i się napisało ).
Ciekawy jestem tego sposobu. Jeżeli podobny do konsekwencji wobec numerów połówki. Cóż tylko współczuć. :niemoc
Zamilkłem z braku czasu ale nie ukrywam, że zaskoczyła mnie tak duża ilość komentarzy i dyskusja którą wywołałem. Spotkanie odbyło się 28 października, on przyjechał do naszego miasta na jeden dzień, wszystko to wiem z jego, sms-a, którego wysłał dzień po wizycie. Moja żona nie zna jego treści, ponieważ nie wszedł do skrzynki odbiorczej jej telefonu. Ostatni ich kontakt telefoniczny, który jest mi znany był w połowie grudnia. Moja żona zrezygnowała z kochanka, który ją przekonywał, żeby mnie zostawiła i żyła z nim, nie mam żadnych wątpliwości, co do jego jednoznacznych intencji, to wszystko jest widoczne w jego sms-ach. Pisał bardzo dużo, momentami z dużym talentem poetyckim, zawsze zapewniał, że wszystko, co robi, robi dla niej i pragnie tylko jej szczęścia, nie ukrywam, że był bardzo przekonujący w tym, co pisał. Czy moja żona została ze mną powodu rmojego uroku osobistegor czy z wygody? Być może nie miała odwagi zmierzyć się z opinią znajomych, reakcją naszych synów a na pewno bardzo trudno byłoby jej przedstawić nowego zięcia swoim rodzicom, ludziom bardzo wiekowym. Moi teściowie w pełni mnie akceptują i informacja o naszym rozstaniu w ich wieku i stanie zdrowia byłaby ogromnym stresem. Żona musiała to wszystko wziąć pod uwagę i zmierzyć się z konsekwencjami swoich poczynań. Aktualnie moja żona przekonuje mnie, że od tego czasu nie było żadnych kontaktów, temat został wyciszony, ona jest tylko ze mną i tak już będzie zawsze. Dlaczego ja nie okazuję złości bo minęło już pół roku, bo zdaję sobie sprawę, że nie możemy żyć w ciągłych pretensjach i ciągłej walce ze sobą, bo jesteśmy w fazie budowania od nowa naszych relacji. Tyle w tej chwili ale dorzucę jeszcze trochę szczegółów do swojej relacji bo zdaję sobie sprawę że była bardzo skrótowa. Dzięki za wsparcie i każdy komentarz, wszystkie czytam uważnie, Szczególnie dziękuję paniom, są dla mnie bardziej wyrozumiałe.
Ufffff... Ufny...
Dobrze, że się odezwałeś i opowiadasz wszystko po kolei...
Cytat
Aktualnie moja żona przekonuje mnie, że od tego czasu nie było żadnych kontaktów
Od tego czasu...? Tzn. od października...?
A kiedy były numery z zapisywanymi SMSami, skrywanymi kontaktami, telefonem koleżanki...?
Jeśli rzeczywiście od października nic się nie działo... to może Twoja żona odzyskała rozsądek i pomimo że emocje związane z kontaktami z czarującym, elokwentnym, dowartościowującym facetem kusiło bardzo (czy ktoś tego nie rozumie?? Pokusa jest niestety rzeczą ludzką... przynajmniej moim zdaniem...) wróciła do rzeczywistości i... chciałaby zawalczyć o Wasz związek...?? Tego bym Ci życzyła...
Ale czy to wystarczy, żebyś pokonał powracające traumatyczne wspomnienia i trudne emocje...?
Powiem szczerze, że myślałam o tym, co pisałeś... i (nie wiedząc jeszcze, że być może Twoja żona naprawdę chce już być lojalna) wydawało mi się, że gdybyś był moim bratem, czy przyjacielem... to sugerowałabym chyba, żebyś odzyskał poczucie niezależności... rozstając się z żoną na jakiś czas...
To tak instynktownie... Może do przedyskutowania... niekoniecznie realizacji...
Na pewno powinieneś odzyskać poczucie siły i kontroli sytuacji...
Tylko jak to zrobić...?
Muszę niestety kończyć, bo powinnam uczyć się do egzaminu (swoją drogą studia podyplomowe to chyba dobry pomysł na podjęcie nowych wyzwań po takich doświadczeniach
Ale obiecuję później napisać więcej...
Trzymaj się, ufny!!! :cacy
Komentarz doklejony:
Przeczytałam jeszcze raz - jak rozumiem z fazy ostrej już dawno wyszedłeś...
Stąd m.in. ten względny spokój...
Od grudnia nie miałeś żadnych informacji o kochanku ani sygnałów o kontaktach żony z kochankiem...?
I tym, co Cię teraz męczy są wspomnienia, skojarzenia i trudne emocje związane z tym, co się wydarzyło...?
Czy dobrze zrozumiałam...?
A masz jakieś zastrzeżenia do zaangażowania żony...?
Czy oczekiwałbyś od Niej czegoś szczególnego...?
Czegoś więcej...?
Jak wygląda teraz Wasz kontakt...? Jak Ona się zachowuje...? Co mówi...?
Koniecznie chce jechać do sanatorium...?? Nie zdaje sobie sprawy z jednoznacznych skojarzeń, jakie to w Tobie budzi...?
Napisz trochę więcej o tym, co czujesz...
Co jest w tej chwili trudne...
Marto
Od grudnia nie mam żadnych dowodów na ich kontakty.
Bezbłędnie odczytałaś mój stan emocjonalny, atakują mnie ciągłe skojarzenia związane z moim pobytem w Nałęczowie i Kazimierzu, usunąłem wszystkie zdjęcia z tych miejsc, żona nie odważyła się zaprotestować.
Żona próbuje mnie oswajać z tematem wyjazdu do sanatorium, wymyśliła, że pojedziemy tam razem, ja się nie wybieram, nie będę rprzyzwoitkąr1; swojej żony i nie mam zamiaru jechać żeby ją pilnować. Odłożyłem rozmowę na ten temat do czasu otrzymania przez nią skierowania. Decyzję o ewentualnym wyjeździe zostawię jej, ale po tym jak szczerze powiem, co myślę o zachowaniu tzw. kuracjuszy a szczególnie jej harcach (będzie ją bolało) zrozumie, że potraktuję to jako wybór między mną a jej wąsatym kochankiem lub innym sanatoryjnym lowelasem. Obejrzałem jego profil, na facebooku, wrzucił tam zdjęcia z pobytu w Nałęczowie, wcześniejszego i tego ostatniego. Było to w okresie, kiedy jeszcze się oficjalnie kontaktowali, prawdopodobnie moja żona go o tym poinformowała, bo przestał być aktywny.
O ich romansie dowiedziałem się z sms-sów w jej telefonie, wtedy jeszcze nie miałem żadnych dowodów na ich kontakt seksualny i pod wpływem tłumaczenia żony o przelotnym i ograniczonym do pobytu w sanatorium zaangażowaniu uczuciowym zgodziłem się na jego wyciszenie. Moja żona zastosowała taktykę ocenzurowanej jawności po otrzymaniu sms-a czytała jego treść, jak była wystarczająco grzeczna to mi go pokazywała. Nie wiedziała, że niektóre wiadomości nie wchodzą do skrzynki odbiorczej i są dla niej niewidoczne a dla mnie tak, kiedy zobaczyłem, że gość się rozkręca i coraz bardziej ją pobudza zażądałem przerwania kontaktów, on się od razu zgodził, żona z oporami.
Telefon na kartę pożyczony od koleżanki miał ustawiony budzik na piątą rano i sam się do mnie odezwał z torebki żony. Zdążyli wymienić między sobą po dwa sms-sy, telefon oddałem właścicielce i poprosiłem ją żeby więcej nie wspierała mojej żony w oszukiwaniu mnie. Koleżanka do dzisiaj unika kontaktu ze mną, chyba dotarło do niej, że wspierała rozbijanie naszego małżeństwa.
W połowie stycznia mieliśmy ostatnią bardzo mocną rozmowę po moich kilku szczerych stwierdzeniach, moja żona r rozwiodła się ze mną, podzieliła synów i majątekr1; później ochłonęliśmy i od tego czasu jesteśmy dla siebie przemili. Weekendy spędzamy w naszej chacie w lesie, przeważnie sami, zachowujemy się jak nowo poznana para zabiegająca o swoje względy.
I tylko te wspomnienia, złe wspomnienia, które powodują moja traumę, do której mam prawo i którą żona jako jej przyczyna powinna uszanować. Czasami rozwija drażliwe tematy wtedy ja zdecydowanie protestuję np. słowo sanatorium zastępuję terminami rkurwitoriumr1; lub rburdel dla emerytów i rencistówr1;, żona błyskawicznie się wycofuje z takiej dyskusji.
Marto dziękuję za wsparcie, decydując się na aktywność na tym portalu nie spodziewałem się takiego zainteresowania, które nie ukrywam zaskoczyło mnie, myślałem, że ograniczy się to do jakiegoś skromnego komentarza.
Rozwiodłeś się z żoną tak?
To na grzyb się męczysz i myślisz czy cię zdradzi jak to zrobi wystaw jej walizki i kopnij mocno w du.pe Bo skoro ona sie waha to znaczy ze nie jest pewna kochanka. Bynajmniej to moje zdanie.
Powiem Ci Ufny, że jak sprecyzowałeś, to mi rączki opadły.
Cytat
Żona próbuje mnie oswajać z tematem wyjazdu do sanatorium, wymyśliła, że pojedziemy tam razem, ja się nie wybieram, nie będę rprzyzwoitkąr1; swojej żony i nie mam zamiaru jechać żeby ją pilnować. Odłożyłem rozmowę na ten temat do czasu otrzymania przez nią skierowania
Dla mnie to błąd, że odłożyłeś. Decyzja powinna zapaść przed staraniem się o skierowanie. Powinna wcześniej wiedzieć, że nie masz zamiaru jechać, bo to dla Ciebie bardzo upokarzające. Powinna wiedzieć, że pozbawiła się wyjazdów do sanatoriów. Powinna wiedzieć, że jak mimo wszystko pojedzie, wiedząć, ze dla Ciebie to jest nie do przyjęcia, to nie udowodni, że właśnie tego nie zakładała.
Powinna wiedzieć, że po czymś takim odczytane to będzie jako próba kontaktu z kochankiem lub załatwieniem sobie następnego.
Czekasz na skierowanie, żeby dać jej mocny, z pozoru objektywny argument za wyjazdem, żeby miała okazję zrobić z Ciebie zwykłego zazdrośnika?
To ma być sprawdzian dla niej, czy jak?
W ostatniej chwili się wycofasz i zobaczysz co zrobi?
Cytat
W połowie stycznia mieliśmy ostatnią bardzo mocną rozmowę po moich kilku szczerych stwierdzeniach, moja żona r rozwiodła się ze mną, podzieliła synów i majątekr1; później ochłonęliśmy i od tego czasu jesteśmy dla siebie przemili.
Moim zdaniem, jak dotąd granice określa ona, za każdym razem stawia na swoim, a Ty się tylko dostosowujesz. Wie, że sobie tylko pogadasz i tyle, bo Ci na niej zależy.
Naprawdę wystarczyły Twoje szczere stwierdzenia, że się rozwiodła, czy znowu istotnych faktów nie podajesz?
Podzieliła synów i majątek, a Ty jak zwykle nie miałeś nic do gadania? Udowodniłeś jej chociaż winę rozpadu małżeństwa?
Rozumiem, że rozwód, czyli spektakularne pokazanie ile dla niej znaczysz było zadośćuczynieniem, za cierpienie jakie Ci zgotowała?
Sama trochę pocierpieć nie miała zamiaru? Wolała Cię usadzić, żebyś się prawnie jej nie czepiał i nie miał do niej żadnego prawa. Wiesz, ze zamknęła Ci tym usta.
Cytat
[...]później ochłonęliśmy i od tego czasu jesteśmy dla siebie przemili. Weekendy spędzamy w naszej chacie w lesie, przeważnie sami, zachowujemy się jak nowo poznana para zabiegająca o swoje względy.
Ciekawe, kto bardziej ?
Rozumiem, że mimo ochłonięcia męża w Tobie nie widzi, bo ślubować z Tobą nie zamierza, Właściwie jest wolna.
Jeszcze coś zataiłeś ? Będą dalsze odsłony ?
Ludzie tracą bezproduktywnie na Ciebie czas, który mogli by poświęcić komuś innemu.
Oszukałeś wszystkich twierdząc, ze ta kobieta jest Twoją żoną.
Jest, ale czy nie tylko w Twojej wyobraźni?
Umknęło mi niestety, że odpisałeś tydzień temu...
Dlatego nie skomentowałam.
Przepraszam...
Cytat
Od grudnia nie mam żadnych dowodów na ich kontakty.
To chyba dobry znak... jeśli chcesz pozostać w tym związku...
Cytat
atakują mnie ciągłe skojarzenia związane z moim pobytem w Nałęczowie i Kazimierzu, usunąłem wszystkie zdjęcia z tych miejsc
Czytałam ostatnio o leczeniu PTSD i pomimo że u siebie nie widziałam wszystkich jego objawów, to wydaje mi się, że rzeczywiście słuszne może być traktowanie kryzysu psychicznego po zdradzie, jako reakcji na traumatyczne przeżycia szczególnego rodzaju.
Wśród metod leczenia wymieniano m.in. terapię poprzez ekspozycję lub systematyczną desensytyzację i zastanawiam się, czy nie są to metody lepsze niż próba jednoznacznego izolowania się od bodźców wywołujących skojarzenia...
Zwłaszcza, że w sytuacji pozostania ze zdradzaczką/czem jesteśmy niestety stale wystawiani na bodźce przywołujące wspomnienia...
Zaznaczam - czytałam o tym, a nie zajmuję się zawodowo tego typu terapią, więc jest to tylko moje prywatne zdanie...
Wydaje mi się, że u mnie akurat udowadnianie sobie, że nie boję się skojarzeń z miejscowościami i konkretnymi hotelami, w których był mój mąż z kochanką działało dobrze... ale ponieważ jakieś skojarzenia nadal okresowo wracają - nie mogę ręczyć za skuteczność tej metody...
Ja "odczarowywałam" też konkretne słowa, które czytałam w SMSach mojego męża, opowiadając o nich wielokrotnie - jeśli nie trafiłeś na takie słowa, które by Cię bardzo bolały... to masz szczęście.
Cytat
Żona próbuje mnie oswajać z tematem wyjazdu do sanatorium, wymyśliła, że pojedziemy tam razem
Powiem szczerze, że starałam się wczuć w sytuację Twojej żony i... stwierdziłam, że chyba rozumiem Jej tok myślenia...
Ona prawdopodobnie stara się żyć normalnie (Oni wszyscy marzyliby o tym, żeby błyskawicznie wrócić do normalności i żeby nikt Im nie przypominał o popełnionych błędach... ) i uważa, że sam fakt wyjazdu do sanatorium, zwłaszcza w Twoim towarzystwie... nie byłby obiektywnie żadnym występkiem...
Obiektywnie chyba ma rację...
Tyle tylko że Ty patrzysz na to przez pryzmat swoich traumatycznych przeżyć...
I (napiszę coś, co być może odbierzesz jako ostrą krytykę - z góry bardzo Cię przepraszam ) patrząc na Twoje oszczędne dawkowanie informacji na forum, na to, że trudno nam się od Ciebie dowiedzieć, co się dokładnie wydarzyło i co czujesz... podejrzewam, że możesz podobnie mało skutecznie (sorry!!!) komunikować się z żoną... m.in. na temat Jej wyjazdu do sanatorium...
Może trafiłam, jak kulą w płot...
Jeśli tak... to przepraszam...
Prawdopodobnie skojarzyłeś mi się z zachowaniem mojego introwertycznego męża, który, jeśli coś jest dla Niego trudne... często zamyka się w sobie... milknie... i przestaje się komunikować w ogóle... albo mówi bardzo mało i na przykład nie odpowiada na moje pytania...
Co niestety nie sprzyja dojściu do porozumienia...
A fakt, że żona zaproponowała Ci wyjazd do sanatorium z Tobą... tez mi się skojarzył z nami...
U nas wprawdzie to mój mąż zdradził, ale... chyba On jest bardziej zazdrosny i w związku z tym zaproponowałam Mu ostatnio, żeby na mój wyjazd, o który byłby prawdopodobnie zazdrosny, pojechał ze mną...
Wcale nie zareagował entuzjastycznie... a ja nie do końca rozumiem, dlaczego... Ciekawe są takie analogie, prawda...?
Czy kwestia sanatorium Twojej żony wyjaśniła się w międzyczasie...?
Może doszły może jeszcze jakieś nowe fakty...?
Cytat
W połowie stycznia mieliśmy ostatnią bardzo mocną rozmowę po moich kilku szczerych stwierdzeniach, moja żona r rozwiodła się ze mną, podzieliła synów i majątekr1; później ochłonęliśmy
Wydaje mi się, że prawdopodobnie pisałeś swoją ostatnią relację w WORDzie i potem wklejałeś na forum, a słowa "rozwiodła się ze mną, podzieliła synów i majątek" było ujęte w cudzysłów, którego ten portal nie przyjął...? Tak było...?
Czy też rozwiedliście się rzeczywiście...??
Cytat
od tego czasu jesteśmy dla siebie przemili
Weekendy spędzamy w naszej chacie w lesie, przeważnie sami, zachowujemy się jak nowo poznana para zabiegająca o swoje względy.
A takie weekendy we dwoje mogą być przemiłe... przynajmniej z mojego doświadczenia i w tej sytuacji fakt, że Wasze dzieci są dorosłe... też Wam niewątpliwie pomaga...
Tego zdecydowanie zazdroszczę...
Cytat
I tylko te wspomnienia, złe wspomnienia, które powodują moja traumę, do której mam prawo i którą żona jako jej przyczyna powinna uszanować. Czasami rozwija drażliwe tematy wtedy ja zdecydowanie protestuję np. słowo sanatorium zastępuję terminami rkurwitoriumr1; lub rburdel dla emerytów i rencistówr1;, żona błyskawicznie się wycofuje z takiej dyskusji.
Takie złośliwości... też niestety rozumiem... próbowałam nawet ostatnio uzyskać na forum jakąś sugestię... czy coś na to można poradzić...
Nie jestem jednak pewna, czy w związku z tym należy do końca świata unikać tematu sanatorium... a w moim przypadku np. tematu wyjazdów służbowych...
Instynktownie wydaje mi się, że powinniśmy dać ujście emocjom związanym z poruszonym drażliwym tematem, np. w formie złośliwego żartu, czy jednoznacznego komunikatu o swoich odczuciach...
Tyle tylko, że lepiej by było chyba, gdyby zdradzacz(ka) w tej sytuacji powiedział(a) szczerze, co czuje, a nie wycofywał(a) się i milkł(a)...
Albo np. zażartował(a) nieco złośliwe w odpowiedzi... albo powiedział(a) szczerze, że zrobiło się Jej/Mu przykro...
Tak, żebyśmy mieli możliwość szczerze zakomunikować w obu kierunkach swoje emocje związane z tym trudnym dla obu stron tematem... i na przykład później przeprosić się nawzajem za ewentualną niedelikatność, popełnione błędy i ostatecznie przytulić...
Dla mnie to byłaby chyba wersja idealna...
To wydawałoby mi się lepsze niż unikanie nie tylko hasła sanatorium, ale i nazw miejscowości, imion, dat, tematów romansów w filmach, książkach...
Tych bodźców, które mogą wywołać nieprzyjemne skojarzenia jest niestety mnóstwo... i ja bym była za tym, żeby o związanych z nimi emocjach mówić głośno... ale na przykład w kontakcie z moim introwertycznym mężem... jest to trudne...
Czy ktoś ma może jakieś inne sposoby...?
Jeśli chodzi o Twoje generalne samopoczucie... to wydaje mi się, że być może mogłaby Ci się przydać jakaś odskocznia od życia małżeńskiego - jakieś hobby, sport, wyjazdy, grupa znajomych - coś, co dałoby Ci poczucie większej niezależności emocjonalnej od żony i pomagałoby Ci wyjść z dołków psychicznych, w które niestety okresowo wpadamy po takich przejściach.
Wydaje mi się, że na mnie i na znanych mi ludzi w ludzi w podobnej sytuacji posiadanie jakiejś sfery niezależnej od małżonków działa korzystnie... Czy Ty masz jakąś sferę życia niezależną od żony...?
Uffff... Ufny...
Rozpisałam się... Ciekawe, czy to w ogóle przeczytasz...?
Komentarz doklejony:
PS. Kwestię szczerości Twojej żony i tego, czy romans się rzeczywiście zakończył pozostawiam otwartą...
Na podstawie Twojej skąpej relacji wydaje mi się, że może być szczera, ale ja już teraz niczego nie uznaję za pewnik , a w kwestii zaawansowanego szpiegowania zupełnie nie mam doświadczenia...
W razie potrzeby niektórzy Panowie (chyba z Betrayed40 na czele )na pewno posłużą Ci radami, jak zdobyć dowody ewentualnej recydywy.
Ja mogę pogadać o emocjach i wesprzeć psychicznie...
Widać moja sytuacja jest dokładnym powieleniem waszych. Moją w ubiegłym roku zaliczyła pobyt w sanatorium, owszem dzwoniła ale zawsze na kilka minut przed kolacją, jak sama opowiadała że po kolacji idą na tańce jakoś mi to nie przeszkadzało choć kilka razy zapytałem czy musi codziennie tam chodzić . Ale ta tańce to nie do końca były tylko tańcami jak się potem okazało. Podczas jednej z rozmów wyczułem coś w jej głosie zapytałem , odpowiedziała że nic ale porozmawiamy w jak wróci. Któregoś dnia sprawdzałem saldo w naszych telefonach i co odkryłem dziwne połączenia o wczesnych lub wieczornych godzinach. Wróciła do domu i żyliśmy normalnie do czasu jak odkryłem jej e-maile o dość erotycznych treściach , wtedy przyznała sie do romansu zdrady, a moje życie zamieniło się w piekło.Po powrocie nadal utrzymuje kontakt z tamtym i nie tylko poprzez telefon czy internet. Odszedłem za kilka dni rozprawa. Wiem jedno że oni razem nie będą ( zbyt wielka dzieli ich odległość ) Czy prawidłowo zrobiłem nie wiem , choć w pierwszej chwili chciałem wybaczyć
Komentarz doklejony:
Jeszcze raz ja . Dla wszystkich panów szukających dowodów jest kilka darmowych legalnych programów do kompa i na telefon. Mogę pomóc właśnie dzięki takim programom mam dowody na niewierność.
Tak dla poczytania historia kobiety , która zdradziła męża w sanatorium... Ciekawe , czy Twoja żonę kochanek też zostawił.?
Cytat
Ufny, a może naiwny?; Klasycznie Cię mami, a Ty jak dziecko;
Skoro chcesz ją sobie zatrzymać, to czemu robisz wszystko odwrotnie?
Że ją pogięło to można zrozumieć, ale Ty też uważasz, że uczucia są jak palto, które można przewieszać z wieszaka na wieszak ?
W tym samym miejscu już się nie da ich powiesić niestety; zmiany są zbyt głebokie;
Wciąż przyzwalasz na kontynuację czy dalszy rozwój romansu.
Jestem pod wrażeniem Twojego spokoju i opanowania... tyle tylko, że taka wyjątkowo spokojna reakcja nie obudzi chyba Twojej żony z tego przyjemnego snu...
Powinieneś Jej chyba uświadomić, co może stracić...
Dzieci macie...?
Dorosłe...?
W sumie... jeśli nie wiążą Was małe dzieci i nie chcesz Jej teraz postawić kategorycznie granic, to mógłbyś się ograniczyć do zebrania dowodów i... rozpoczęcia nowego życia - na pewno może być pełne nowych doświadczeń i bardzo satysfakcjonujące....
Jeśli jednak chcesz wyjść z tego kryzysu z żoną (tą samą ), to chyba jednak trzeba by Ją w takiej sytuacji postawić do pionu - wyrzucić z domu, pokazać sobie i Jej, że jesteś od Niej niezależny i... teraz jedyne, co Jej pozostaje, to zawalczyć o Ciebie... o Was...
A to prawdopodobnie wcale nie będzie łatwe...
Jak napisałeś i jak wiem z doświadczenia mojego i innych forumowiczów - to naprawdę droga przez prywatne piekiełko...
Niemniej trzymam mocno kciuki!!!
Brzmisz, jak bardzo rozsądny, myślący, dobry człowiek i myślę, że dasz sobie radę z żoną, czy też bez Niej!!!
Trzymaj się, Ufny!!! :cacy
Ale czy wystarczy, żebyś był w tym układzie szczęśliwy...?
Jak to wszystko wyglądało na przestrzeni tego roku...?
Spotkanie w mieszkaniu miało miejsce jesienią ubiegłego roku, tak...?
A kiedy kochanek przyjechał do Waszego miasta...?
Kiedy ostatni raz się kontaktowali...?
Co mówi Twoja żona...?
Jak widzi Waszą przyszłość...?
Komentarz doklejony:
Zaskakująco mało złości okazujesz... przynajmniej w tym, co piszesz...
Dlaczego...?
Witaj Uffny
Od razu zaznaczam, że tutaj nie ma co się bawić i cackać z qrewną.
Wybacz, ale głaskać po głowie to tutaj Ciebie nie mam zamiaru.
Jedno, co się od razu w oczy rzuca, to kompletny brak konsekwencji.
Ba, wręcz skrajna naiwność.
Jednak ja to rozumiem- jesteś w potężnym szoku i nie myślisz za bardzo logicznie.
Jak większość z nas w nim była w momencie wykrycia zdrady
A ona doskonale to wykorzystuje i manipuluje Tobą jak dzieckiem.
Gra perfekcyjnie Twoimi uczuciami bo jej na to po prostu pozwalasz.
Punkt wyjścia dla Ciebie- przyjmij do wiadomości i już zacznij sobie wyobrażać, że jej w Twoim życiu nie ma!
Małżeństwo już nie istnieje.
To co w tej chwili jest to jakiś chory układ, który Ty tolerujesz.
Uwierz
Znajdzie się i sposób na życie bez niej.
Tylko musisz ochłonąć, wyjść z tego szoku w jakim w tej chwili się znajdujesz.
Jest takie mądre powiedzenie:
Lepiej być samotnym niż żyć z byle kim.
Tym byle kim dla Ciebie od tej chwili jest Twoja qrewna, którą chyba z wrażenia nazywasz jeszcze żoną!
Skoro suka rwie się do psa, zdejmij kaganiec, smycz i puść ją r11; niech w*****la z Twojego życia.
Pamiętaj.
O miłość się nie błaga ani o nią nie żebra. I nikogo się do niej nie zmusi.
To że ona już Ciebie nie kocha, masz jak na dłoni.
Zakoduj sobie to mocno w głowie.
Jeśli cokolwiek w tej chwili mówi o uczuciu do Ciebie- łże jak każda suka w obawie aby przedwcześnie nie wylądować na ulicy.
Wiesz dlaczego nie odejdzie od Ciebie?
Bo się wstydzi, bo zapewniasz jej standard utrzymania, bo się troszczysz o nią, bo wie że ją kochasz.
I zawsze może na Ciebie liczyć.
Jesteś wyłącznie jej kołem ratunkowym, trzymanym w odwodzie gdyby kochanek jej wypłacił potężnego kopa w jej póki co rozwiązłe, roznamiętnione i szeroko na jego wdzięki otwarte ****sko!
Ona na pewno nie jest jednak z Tobą z miłości.
Choć Tobie wmawia co innego!
Kto kocha naprawdę szczerym uczuciem- nigdy nie zdradzi!
Odpowiedz sobie szczerze na poniższe pytanie
Czy TY zdradziłbyś osobę, którą naprawdę kochasz?
Uffny
Twojej pani czas się już dawno skończył.
A mówiąc precyzyjnie -skończył się dokładnie w momencie, gdy jej jasno zakomunikowałeś, że ma zakończyć tę sanatoryjną love story
Dałeś jej go i tak aż nadto dużo, aby się jasno określiła.
Skoro tego nie zrobiła- pora na stanowcze działanie z Twojej strony.
Zero litości!
Nie certol się z nią.
Ona nie miała litości wobec Ciebie, niby czemu Ty masz litować się nad bidulką
Ona przecież już wybrała.
Jest z Tobą wyłącznie dlatego, bo jest jej tak wygodnie
A skoro tak- miej na nią w*****e.
Stań się dla niej kompletnie przezroczysty.
Ona jest ostatnią osobą, która się od Ciebie dowie co masz zamiar zrobić, jakie zebrałeś dowody. To jest wyłącznie wiedza dla Ciebie i Twojego prawnika
Zero okazywania uczuć, pełen chłód i obojętność
Zabezpiecz wszystkie dowody jakie zdobyłeś i posiadasz.
I zbieraj dalej.
Odetnij ją od swoich pieniędzy, zabezpiecz swoje finanse, rzeczy wartościowe.
Rozdzielczość majątkowa.
Z dowodami do prawnika i pora powiedzieć jej : żegnaj.
I niech Tobie nawet do głowy nie wpadnie pomysł aby cokolwiek jej kupować, czy też z fundować wspólny wyjazd.
I nie wykup przypadkiem wszystkich kwiatów w okolicy, gdy zakomunikuje Tobie po powrocie od mamusi, że chce zostać z Tobą.
Poker face
Nie walcz o coś, co w momencie zdrady qrwiszon sam zakończył(mówię o małżeństwie).
A o nią naprawdę nie warto walczyć!
Czy wałczyłbyś o jakąś k***ę?
Bo prostytutka to zawód, a k***a to charakter>
Tak ją musisz teraz traktować,
Adekwatnie do tego , co zrobiła i nadal robi
Uffny
Przecież ona jawnie Ciebie traktuję nie jak mężczyznę tylko jak najzwyklejszą c**ę.
A Ty wobec tego zachowujesz się jak wielka c**a.
Uffny
Mężczyzną wieku nie ma
Albo się nim jest albo nie.
Skoro jej pokazujesz że nim nie jesteś, to i tak jesteś przez nią traktowany.
Dla niej nie jesteś żadnym partnerem do czegokolwiek, tym bardziej do respektowania Twojego żądania.
Czyli zlewa i będzie totalnie olewać co do niej mówisz.
Będzie robiła co jej się tylko będzie podobać.
Doskonale wie( co jej już pokazałeś), że jesteś w stanie jej wybaczyć, będziesz ją błagał aby nie odchodziła.
Zastanów się dobrze i przemyśl to mocno
Po cholerę żyć z kimś, kto ma w **** Twoje uczucia, kto Ciebie absolutnie nie kocha i traktuje nie jak mężczyznę tylko jak za przeproszeniem jakąś rozmemłaną pi**ę?
Dla kobiety partnerem jest wyłącznie mężczyzna.
Może go nie kochać ale zawsze będzie go szanować i nie odważy się go zdradzić.
To kim w takim razie dla niej jesteś?
Podobnie jak Twojej pani, również Tobie czas się kończy.
Marnujesz go na latanie za jakimś qriwszonem z rozpalonym kroczem, błaganie o miłość, zamiast wziąć się za siebie,
Przestań się użalać nad sobą.
Przestań o cokolwiek ją prosić. I absolutnie nie wierz jej w to co teraz mówi!
Weź się ogarnij i wykop jej rozpalony zad ze swojego życia i listy osób będących na Twoim utrzymaniu.
Jak się od niej uwolnisz, odżyjesz,
Będziesz mógł sobie życie układać od nowa.
Dasz sobie szansę na spotkanie kogoś, dla kogo pojęcia miłość i wierność są tożsame, równoznaczne
Czy to do rwy nędzy jest jedyna kobieta na tej planecie, że masz zamiar spierniczyć swoje życie?
Lubisz towar wielokrotnego użytku, a precyzyjnie, przez różnych ruchaczy używany
Lubisz poprawiać po kimś?
Nie napawa Ciebie obrzydzeniem fakt, że posuwa ją jakiś sqrwiel r11; ruchacz?
Chcesz całe życie robić za policjanta i zadręczać się przy każdym jej wyjeździe, czy bzyka się z kochankiem, czy też jest u mamusi.
Czy w sanatorium się kuruje, czy też uprawia rsportr1; z jakimś ruchaczem.
To jest jednak Twoje życie i Twoje decyzja.
Nikt z nas za Ciebie jej nie podejmie.
I to wyłącznie Ty będziesz się musiał zmierzyć z konsekwencjami dokonanego wyboru.
Miłego popołudnia wszystkim życzę
Cytat
To tyle czasu i jeszcze nie sprawdziłeś ?
I tak żyjesz sobie z niezamkniętą sprawą ?
Masz Ty chłopie nerwy. Powiedz co bierzesz, bo chyba skuteczne
Skoro było między wami dobrze, to tym bardziej powinenieś zrobić radykalne ruchy na samym początku, żeby dodarło do pani co traci;
Tak na miękko, bez żadnych konsekwencji to tylko wzmacniasz jej związek z tym gościem; jak myślisz, o kim myśli jak zasypia ?
Chcesz żeby pewnego dnia to ona podjęła decyzję?
Skoro dała się namówić na ściągnięcie majtek to i na odejście też może, czy nie ? Ludzie w stanie zakochania są nieobliczalni; ta Twoja już pokazała, że wcale nie jest inna niż większość;
A wiesz czemu Cię zdradziła?, bo wiedziała że może, że nawet jak się wyda to nic nie straci, bo mężowi jaj brakuje.
Te wszystkie pytania Marty- bardzo trafne;
Absolutnie za to co się stało siebie nie obwiniaj ani też nie daj zrzucić winy(co zdrajcy zawsze ochoczo robią, odciążając poniekąd swoje sumienie) na Ciebie.
Ufny
Pomyśl logicznie
Jaka była jej miłość do Ciebie, ile dla niej tak naprawdę byłeś warty jako facet i mąż, skoro wystarczyło raptem 12 dni od Twojego wyjazdu i qrewna wylądowała w łóżku z jakimś sanatoryjnym posuwaczem.
Przecież dla niej się kompletnie nie liczyłeś ani Ty , ani małżeństwo.
Może i była miłość ale wyłącznie z Twojej strony, jednokierunkowa.
Teraz spadły z nosa różowe okulary i jak na dłoni masz wszystko widoczne.
Otwórz do cholery szeroko oczy i zobacz jej prawdziwe oblicze.
Nie bój się prawdy o niej, o tym że z żony stała się ***ą
Ufny, Ty kochasz już wyłącznie jej wyimaginowany obraz sprzed zdrady.
Swoją drogą, coś mi się wydaje, że to jednak trwa znacznie dłużej niż Ty wiesz.
Powtórzę raz jeszcze.
Działaj wobec niej stanowczo, zdecydowanie i z pełną konsekwencją.
Ona musi zobaczyć, że ma do czynienia z mężczyzną przez duże M.
Może i go nie kochać ale musi go szanować.
Tutaj wielokrotnie już pisałem:
Jeśli jakiś facet kradnie Tobie żonę, to najlepszą formą zemsty na nim jest jej pozostawienie dla niego.
Uwierz, niewielu normalnych facetów taki wybrakowany prezent jest gotowa przyjąć
No cóż, gdy qrewna zostanie na lodzie to już nie będzie Twoim problemem.
3maj się
Cytat
Ed ogarnij się, przeczytaj co pisze Ufny, wobec powyższego szkoda Twojego monologu.
Dlaczego przestawiasz świat w tak czarno-białych barwach...??
Zgodzę się, że ufny powinien poczuć swoją niewątpliwą wartość, siłę, niezależność i że powinien być konsekwentny w swoich działaniach...
Ale może jednak lepiej zachować umiar w ocenach... i kategorycznych radach kończących związek...?
Mamy nadal mało danych... nie wiemy, jak dokładnie zachowuje się żona ufnego, kiedy miała ostatnio kontakt z kochankiem...
Poczekajmy na to, co dalej napisze ufny...
Ja czekam...
Cytat
Zwykłe pierdoły w celu zyskania na czasie, uśpienia Twojej czujności.
Cytat
Ona była gotowa do odejścia. Tylko się bała.
Żadna kobieta dopóki nie będzie w 100% pewną kochanka, nie odejdzie i nie puści gałężi na której siedzi.
Nie da odciąć ryja od koryta do którego jest wciąż podawane żarcie.
Brzmi brutalnie?
Może i tak, ale to jest rzeczywisty powód braku jej decyzji.
I dlatego:
Cytat
Po prostu dała sobie czas na sprawdzenie intencji kochanka.
Ufny zrobił wielką głupotę:
Zgodził się, zamiast zareagować ostro i postawić ją i kochanka pod ścianą.
Efekt:
Cytat
Cytat
Akurat w to jestem w stanie uwierzyć.
Cytat
No tutaj mnie kompletnie rozwaliłeś.
Wierzysz w bajki,. Wierzysz w to co ta oszustka Tobie mówi
To sobie wierz dalej.
Tak bardzo Ciebie kocha, że :
Cytat
Noż kuźwa straszliwie silne jest to uczucie do Ciebie, skoro zadała sobie aż tyle trudu aby spisać na kartkach wszystkie jego esemesy!
I skrzętnie je ukryła przed Tobą w szafie.
Jak myślisz, po co, skoro tak bardzo Ciebie kocha
Ufny
Pobudka!
Jeżeli myślisz o budowie związku na nowo( bo o tym co było, to zapomnij r11; tego już nie ma i nie będzie), to musisz qrewną zdrowo potrząsnąć.
Pozbawić jej tej stabilizacji jaką teraz ma dzięki Twojej postawie.
To ona ma walczyć o Ciebie a nie odwrotnie!
I to Ty dyktujesz warunki.
Jak myślisz, dlaczego tak bardzo chce jechać do sanatorium,?
Jak dla mnie to dostała o co najmniej jedną szansę za dużo.
Ufny
Odetnij ją od kasy i zrób rozdzielczość majątkową.
Skoro Ciebie tak kocha, a czuje się winna, nie powinno być z tym problemów.
Top że kochasz ją nieprzytomnie, to widać w Twoim postępowaniu.
Rzeczywiście chyba straciłeś przytomność.
Umysłu.
Kładziesz się z nią do łóżka, kochasz się z nią. Nie masz obrzydzenia?
Kazałeś jej zrobić badania na wszelkie choróbska, zanim z nią położyłeś się do łóżka?
Jeżeli nie, to ma natychmiast każ jej je zrobić!
Marta, Binka- nasze forumowe aniołki-
Ja nie mogę patrzeć jak ktoś daje się robić w jajo.
Przecież z daleka widać, że qrewna doskonale wie, że może sobie pozwolić na bardzo wiele.
Co zresztą robiła i jestem pewien, że dalej robi.
Jak myślicie, po co tak bardzo chce jechać do tego sanatorium?
Dzięki potulnej postawie Ufnego nie tylko zdołała uratować swoje rozpalone ****sko, ale nie poniosła też żadnych konsekwencji!
Wie doskonale, że Ufny ma tak niską samoocenę, tak niskie poczucie swojej wartości, że wybaczy jej wszystko w ciemno.
Bo jak na razie łyka wszystko co mówi jak głodny pelikan.
Byleby tylko ta qrewna była razem z nim.
Marta, jaki związek.
Po nim zostały to zostały już tylko tlące się jeszcze zgliszcza i ruiny.
I osamotniony, kompletnie zdemolowany Ufny.
Szanowne Panie.
Ufny,
Wybaczenie zdrady, danie szansy to luksus.
Luksus na który zdrajca musi ciężko sobie zapracować.
I to ze świadomością, że może tego zaszczytu jednak nie doczekać
Aby tak było, musi od nas bić zarówno siła, pewność siebie jak i władza,
A nie pozycja skamlającego psa, jaką Ty wobec niej przyjąłeś
Paradoks polega na tym, że aby wybaczyć, trzeba być w pełni gotowym na to,
aby umieć nie wybaczyć i w każdej chwili wykopać za drzwi.
A to buduje się latami.
Trzeba mieć do tego poczucie zarówno swojej wartości jak i mieć siłę charakteru.
Trzeba po prostu siebie kochać i szanować!
A nie pokazywać, że wybaczam bo nie ma innego wyboru, bo jestem słaby.
Wybaczenie to ma być Twój kaprys, nie konieczność na siłę.
Taki sygnał Twoja qrewna ma od Ciebie teraz otrzymać.
To TY jej teraz robisz łaskę wpuszczając ją do swojego domu a nie odwrotnie!
Niektórzy twierdzą, że z rogami jako wieczny-do końca życia-jeleń da się żyć szczęśliwie, bo niektórym naprawdę niewiele do szczęścia potrzeba.
Tak jak w Pulp Fiction: "Poczujesz ukłucie, to twoja duma, musisz ją tylko stłumić".
A więc pozbądź się swojej męskiej dumy, swoich jaj, ukorz się i zegnij kolano przed losem i przeznaczeniem i żyj szczęśliwie na kolanach.
Bo o jej szacunku do Ciebie zapomnij!
Czasem zaboli, ale do końca życia masz czas żeby się do tego przyzwyczaić.
Dorabia się piękne idee, operuje sloganami typu: najważniejsza jest rodzina tylko po to aby uzasadnić swoją słabość, brak wiary w siebie i w to, że można żyć i cieszyć się życiem, ale już nie musząc oglądać i znosić dotyku zdrajczyni, usiłującej ocalić swoje status quo, a w rzeczywistości druga strona, uśmiechając się w myślach do tego ****istego seksu jaki im się zdarzył, ma was i wasze uczucia tak naprawdę kompletnie w **** i marzy tylko o tym żebyście zniknęli albo wreszcie się zamknęli.
Ufny
Czy jest jakaś granica tego braku szacunku, braku miłości do siebie i obrzydzenia, za którą jesteś w stanie powiedzieć sobie "dość"?
Zawsze mi żal takich ludzi jak Ty.Wierz mi że jesli nie rozwiązesz tego radykalnie,zawsze bedziesz rogaczem bez jaj.I szczesliwy juz nigdy nie będziesz.Niby masz swój wiek a łykasz kazde jej gów... jak młody pelikan.Zal mi Ciebie.Bez urazy:cacy
[quote]Wybaczenie zdrady, danie szansy to luksus.
Luksus na który zdrajca musi ciężko sobie zapracować.[/quote]
Dobrze powiedziane Ed:tak_trzymaj
Dałam link do tamtej historii, żeby Ufny zobaczył jak to może wyglądać z drugiej strony, jak to żona niby tkwi przy mężu, a marzy skrycie o tamtym drugim. Tamten pan nie miał okazji potrząsnąć swoja żona , bo o niczym nie wie, Ty Ufny wiesz, a żona i tak robi co chce, wieczorami czytając smsy od kochanka i pielęgnując jego bytność w swojej głowie i sercu.
Jesteś tam gdzieś...? :cacy
Zamilkłeś i jest ryzyko, że my z tej niepewności, co się u Ciebie dzieje będziemy się kręcić w kółko i nawzajem podgryzać...
Odezwij się, proszę...
Ed,
Z częścią Twojej wypowiedzi znowu się zgadzam...
Cytat
I to Ty dyktujesz warunki.
Cytat
Cytat
Cytat
Trzeba po prostu siebie kochać i szanować!
A nie pokazywać, że wybaczam bo nie ma innego wyboru, bo jestem słaby.
Ale uważam, że pozbawione szacunku hasła odnoszące się do tych, którzy pozostali w związkach, są nie na miejscu...
Cytat
Cytat
Swoją drogą może nie dysponuję wystarczającą wiedzą z zakresu zoologii, ale czy jeśli jeleń zrzuci rogi, to przestaje być jeleniem, czy też nadal nim pozostaje i czeka po prostu aż mu nowe wyrosną...?
Cytat
Cytat
Cytat
Nie odmawiaj, proszę, prawa do szacunku, do dumy i wiary w siebie osobom płci obojga, które podjęły inną decyzję niż Ty...
Czy ktoś Cię krytykuje i obraża za Twoje decyzje...???
Za drogę, którą wybrałeś...?
Ufny jeszcze nie wyszedł na prostą... czuje się chyba bardzo źle... i być może potrzebuje wsparcia... Może ostatecznie rozstanie się z żoną - Jego życie, Jego prawo, Jego decyzje...
Daj Mu może pozytywne wzorce - opowiedz, jak skutecznie sobie poradziłeś z kryzysem i jak szczęśliwy jesteś w swoim nowym małżeństwie , ale nie okazuj, proszę, pogardy tym, którzy wybrali inaczej...
Da się to zrobić...?
A jeśli chodzi o jeszcze jeden cytat:
Cytat
to ja wprawdzie nie zawsze jestem aniołkiem... i za nieskazitelny ideał się nie uważam, ale, jeśli bardzo będziesz chciał, to mogę taką rolę czasami poodgrywać...
Tylko że chyba przydałby się jeszcze jeden aniołek do kompletu...
Tak na marginesie, muszę to przyznać, że niestety w pewnym wieku to mężczyźni mają większe szanse niż kobiety. Szanse u płci przeciwnej :rozpacz
Komentarz doklejony:
No właśnie Ufny napisz coś.
Piszesz że kochasz zonę OK. Kochaj mądrze jeżeli miłość ma Ciebie zniszczyć najlepsza droga do niczego. CHcesz czekać aż się określi aż się zdecyduje, aż wybierze.
Ufny na wybaczenie trzeba zapracować jak napisał Ed Ty dajesz szansę z marszu. Tak postawa nie wzbudza ani szacunku ani nie jest motywatorem. Gorzej uświadamia zdrajcę że wszystko mu wolno.
Odnośnie Twojego ostatniego wpisu Ed niestety ale nasz autor dalej żyje złudzeniami. Podjął decyzję czekam na szansę (nie daję ją ale CZEKAM) jak się kończy dawanie szansy na miękko wiemy wszyscy. Ufny mimo wszystko powodzenia. Dobrocią z taki czyms niewiele zdziałasz. Zdrajca dobroć postrzega jako słabość, litość jako swój spryt, nasze doły jako słabość charakteru.
Wiem wielu się nie zgodzi ale - TYLKO TWARDE I STANOWCZE DZIAŁANIA. To nie gra że mamy "dziesięć sek. na zastanowienie", zycie małżeństwo tonie gra.
Twoje wahania odbiera jako słabość. Chyba że chcesz główkować gdzie jest co robi.
Komentarz doklejony:
I jeszcze jedno.
Dowiedziałeś się o zdradzie nie Ty pierwszy nie ostatni. Ale nie rozumiem dalszej części postępowania.
Danie szansy to jednostronne postawienie warunków:
- zerwanie kontaktów z kochankiem
- staranie się o naprawę tego co się spieprzyło
- akceptacja tego że niestety nie spłynie to po nas jak po kaczce
- informowanie o każdej próbie kontaktu ze strony "współzdrajcy" abyśmy czasem nawet nie pomyśleli że coś jest nie tak
- świadomość zdradzającego że złamanie któregokolwiek z powyższych przekreśla jakiekolwiek próby układania życia od nowa.
Przeczytaj powyżej i pomyśl co spełniła żona.
Cytat
Czyli nie jest tak do końca źle, może dajmy mu szansę się wypowiedzieć i określić.
To chore sorry w ogóle jej nie zależy bo nie czuje żadnego zagrożenia bo ufna jest w Ufnego miłość (tak i się napisało ).
Ciekawy jestem tego sposobu. Jeżeli podobny do konsekwencji wobec numerów połówki. Cóż tylko współczuć. :niemoc
Dobrze, że się odezwałeś i opowiadasz wszystko po kolei...
Cytat
Od tego czasu...? Tzn. od października...?
A kiedy były numery z zapisywanymi SMSami, skrywanymi kontaktami, telefonem koleżanki...?
Jeśli rzeczywiście od października nic się nie działo... to może Twoja żona odzyskała rozsądek i pomimo że emocje związane z kontaktami z czarującym, elokwentnym, dowartościowującym facetem kusiło bardzo (czy ktoś tego nie rozumie?? Pokusa jest niestety rzeczą ludzką... przynajmniej moim zdaniem...) wróciła do rzeczywistości i... chciałaby zawalczyć o Wasz związek...?? Tego bym Ci życzyła...
Ale czy to wystarczy, żebyś pokonał powracające traumatyczne wspomnienia i trudne emocje...?
Powiem szczerze, że myślałam o tym, co pisałeś... i (nie wiedząc jeszcze, że być może Twoja żona naprawdę chce już być lojalna) wydawało mi się, że gdybyś był moim bratem, czy przyjacielem... to sugerowałabym chyba, żebyś odzyskał poczucie niezależności... rozstając się z żoną na jakiś czas...
To tak instynktownie... Może do przedyskutowania... niekoniecznie realizacji...
Na pewno powinieneś odzyskać poczucie siły i kontroli sytuacji...
Tylko jak to zrobić...?
Muszę niestety kończyć, bo powinnam uczyć się do egzaminu (swoją drogą studia podyplomowe to chyba dobry pomysł na podjęcie nowych wyzwań po takich doświadczeniach
Ale obiecuję później napisać więcej...
Trzymaj się, ufny!!! :cacy
Komentarz doklejony:
Przeczytałam jeszcze raz - jak rozumiem z fazy ostrej już dawno wyszedłeś...
Stąd m.in. ten względny spokój...
Od grudnia nie miałeś żadnych informacji o kochanku ani sygnałów o kontaktach żony z kochankiem...?
I tym, co Cię teraz męczy są wspomnienia, skojarzenia i trudne emocje związane z tym, co się wydarzyło...?
Czy dobrze zrozumiałam...?
A masz jakieś zastrzeżenia do zaangażowania żony...?
Czy oczekiwałbyś od Niej czegoś szczególnego...?
Czegoś więcej...?
Jak wygląda teraz Wasz kontakt...? Jak Ona się zachowuje...? Co mówi...?
Koniecznie chce jechać do sanatorium...?? Nie zdaje sobie sprawy z jednoznacznych skojarzeń, jakie to w Tobie budzi...?
Napisz trochę więcej o tym, co czujesz...
Co jest w tej chwili trudne...
Trzymaj się!!! :cacy
Od grudnia nie mam żadnych dowodów na ich kontakty.
Bezbłędnie odczytałaś mój stan emocjonalny, atakują mnie ciągłe skojarzenia związane z moim pobytem w Nałęczowie i Kazimierzu, usunąłem wszystkie zdjęcia z tych miejsc, żona nie odważyła się zaprotestować.
Żona próbuje mnie oswajać z tematem wyjazdu do sanatorium, wymyśliła, że pojedziemy tam razem, ja się nie wybieram, nie będę rprzyzwoitkąr1; swojej żony i nie mam zamiaru jechać żeby ją pilnować. Odłożyłem rozmowę na ten temat do czasu otrzymania przez nią skierowania. Decyzję o ewentualnym wyjeździe zostawię jej, ale po tym jak szczerze powiem, co myślę o zachowaniu tzw. kuracjuszy a szczególnie jej harcach (będzie ją bolało) zrozumie, że potraktuję to jako wybór między mną a jej wąsatym kochankiem lub innym sanatoryjnym lowelasem. Obejrzałem jego profil, na facebooku, wrzucił tam zdjęcia z pobytu w Nałęczowie, wcześniejszego i tego ostatniego. Było to w okresie, kiedy jeszcze się oficjalnie kontaktowali, prawdopodobnie moja żona go o tym poinformowała, bo przestał być aktywny.
O ich romansie dowiedziałem się z sms-sów w jej telefonie, wtedy jeszcze nie miałem żadnych dowodów na ich kontakt seksualny i pod wpływem tłumaczenia żony o przelotnym i ograniczonym do pobytu w sanatorium zaangażowaniu uczuciowym zgodziłem się na jego wyciszenie. Moja żona zastosowała taktykę ocenzurowanej jawności po otrzymaniu sms-a czytała jego treść, jak była wystarczająco grzeczna to mi go pokazywała. Nie wiedziała, że niektóre wiadomości nie wchodzą do skrzynki odbiorczej i są dla niej niewidoczne a dla mnie tak, kiedy zobaczyłem, że gość się rozkręca i coraz bardziej ją pobudza zażądałem przerwania kontaktów, on się od razu zgodził, żona z oporami.
Telefon na kartę pożyczony od koleżanki miał ustawiony budzik na piątą rano i sam się do mnie odezwał z torebki żony. Zdążyli wymienić między sobą po dwa sms-sy, telefon oddałem właścicielce i poprosiłem ją żeby więcej nie wspierała mojej żony w oszukiwaniu mnie. Koleżanka do dzisiaj unika kontaktu ze mną, chyba dotarło do niej, że wspierała rozbijanie naszego małżeństwa.
W połowie stycznia mieliśmy ostatnią bardzo mocną rozmowę po moich kilku szczerych stwierdzeniach, moja żona r rozwiodła się ze mną, podzieliła synów i majątekr1; później ochłonęliśmy i od tego czasu jesteśmy dla siebie przemili. Weekendy spędzamy w naszej chacie w lesie, przeważnie sami, zachowujemy się jak nowo poznana para zabiegająca o swoje względy.
I tylko te wspomnienia, złe wspomnienia, które powodują moja traumę, do której mam prawo i którą żona jako jej przyczyna powinna uszanować. Czasami rozwija drażliwe tematy wtedy ja zdecydowanie protestuję np. słowo sanatorium zastępuję terminami rkurwitoriumr1; lub rburdel dla emerytów i rencistówr1;, żona błyskawicznie się wycofuje z takiej dyskusji.
Marto dziękuję za wsparcie, decydując się na aktywność na tym portalu nie spodziewałem się takiego zainteresowania, które nie ukrywam zaskoczyło mnie, myślałem, że ograniczy się to do jakiegoś skromnego komentarza.
Rozwiodłeś się z żoną tak?
To na grzyb się męczysz i myślisz czy cię zdradzi jak to zrobi wystaw jej walizki i kopnij mocno w du.pe Bo skoro ona sie waha to znaczy ze nie jest pewna kochanka. Bynajmniej to moje zdanie.
Cytat
Dla mnie to błąd, że odłożyłeś. Decyzja powinna zapaść przed staraniem się o skierowanie. Powinna wcześniej wiedzieć, że nie masz zamiaru jechać, bo to dla Ciebie bardzo upokarzające. Powinna wiedzieć, że pozbawiła się wyjazdów do sanatoriów. Powinna wiedzieć, że jak mimo wszystko pojedzie, wiedząć, ze dla Ciebie to jest nie do przyjęcia, to nie udowodni, że właśnie tego nie zakładała.
Powinna wiedzieć, że po czymś takim odczytane to będzie jako próba kontaktu z kochankiem lub załatwieniem sobie następnego.
Czekasz na skierowanie, żeby dać jej mocny, z pozoru objektywny argument za wyjazdem, żeby miała okazję zrobić z Ciebie zwykłego zazdrośnika?
To ma być sprawdzian dla niej, czy jak?
W ostatniej chwili się wycofasz i zobaczysz co zrobi?
Cytat
Moim zdaniem, jak dotąd granice określa ona, za każdym razem stawia na swoim, a Ty się tylko dostosowujesz. Wie, że sobie tylko pogadasz i tyle, bo Ci na niej zależy.
Naprawdę wystarczyły Twoje szczere stwierdzenia, że się rozwiodła, czy znowu istotnych faktów nie podajesz?
Podzieliła synów i majątek, a Ty jak zwykle nie miałeś nic do gadania? Udowodniłeś jej chociaż winę rozpadu małżeństwa?
Rozumiem, że rozwód, czyli spektakularne pokazanie ile dla niej znaczysz było zadośćuczynieniem, za cierpienie jakie Ci zgotowała?
Sama trochę pocierpieć nie miała zamiaru? Wolała Cię usadzić, żebyś się prawnie jej nie czepiał i nie miał do niej żadnego prawa. Wiesz, ze zamknęła Ci tym usta.
Cytat
Ciekawe, kto bardziej ?
Rozumiem, że mimo ochłonięcia męża w Tobie nie widzi, bo ślubować z Tobą nie zamierza, Właściwie jest wolna.
Jeszcze coś zataiłeś ? Będą dalsze odsłony ?
Ludzie tracą bezproduktywnie na Ciebie czas, który mogli by poświęcić komuś innemu.
Oszukałeś wszystkich twierdząc, ze ta kobieta jest Twoją żoną.
Jest, ale czy nie tylko w Twojej wyobraźni?
Umknęło mi niestety, że odpisałeś tydzień temu...
Dlatego nie skomentowałam.
Przepraszam...
Cytat
To chyba dobry znak... jeśli chcesz pozostać w tym związku...
Cytat
atakują mnie ciągłe skojarzenia związane z moim pobytem w Nałęczowie i Kazimierzu, usunąłem wszystkie zdjęcia z tych miejsc
Czytałam ostatnio o leczeniu PTSD i pomimo że u siebie nie widziałam wszystkich jego objawów, to wydaje mi się, że rzeczywiście słuszne może być traktowanie kryzysu psychicznego po zdradzie, jako reakcji na traumatyczne przeżycia szczególnego rodzaju.
Wśród metod leczenia wymieniano m.in. terapię poprzez ekspozycję lub systematyczną desensytyzację i zastanawiam się, czy nie są to metody lepsze niż próba jednoznacznego izolowania się od bodźców wywołujących skojarzenia...
Zwłaszcza, że w sytuacji pozostania ze zdradzaczką/czem jesteśmy niestety stale wystawiani na bodźce przywołujące wspomnienia...
Zaznaczam - czytałam o tym, a nie zajmuję się zawodowo tego typu terapią, więc jest to tylko moje prywatne zdanie...
Wydaje mi się, że u mnie akurat udowadnianie sobie, że nie boję się skojarzeń z miejscowościami i konkretnymi hotelami, w których był mój mąż z kochanką działało dobrze... ale ponieważ jakieś skojarzenia nadal okresowo wracają - nie mogę ręczyć za skuteczność tej metody...
Ja "odczarowywałam" też konkretne słowa, które czytałam w SMSach mojego męża, opowiadając o nich wielokrotnie - jeśli nie trafiłeś na takie słowa, które by Cię bardzo bolały... to masz szczęście.
Cytat
Powiem szczerze, że starałam się wczuć w sytuację Twojej żony i... stwierdziłam, że chyba rozumiem Jej tok myślenia...
Ona prawdopodobnie stara się żyć normalnie (Oni wszyscy marzyliby o tym, żeby błyskawicznie wrócić do normalności i żeby nikt Im nie przypominał o popełnionych błędach... ) i uważa, że sam fakt wyjazdu do sanatorium, zwłaszcza w Twoim towarzystwie... nie byłby obiektywnie żadnym występkiem...
Obiektywnie chyba ma rację...
Tyle tylko że Ty patrzysz na to przez pryzmat swoich traumatycznych przeżyć...
I (napiszę coś, co być może odbierzesz jako ostrą krytykę - z góry bardzo Cię przepraszam ) patrząc na Twoje oszczędne dawkowanie informacji na forum, na to, że trudno nam się od Ciebie dowiedzieć, co się dokładnie wydarzyło i co czujesz... podejrzewam, że możesz podobnie mało skutecznie (sorry!!!) komunikować się z żoną... m.in. na temat Jej wyjazdu do sanatorium...
Może trafiłam, jak kulą w płot...
Jeśli tak... to przepraszam...
Prawdopodobnie skojarzyłeś mi się z zachowaniem mojego introwertycznego męża, który, jeśli coś jest dla Niego trudne... często zamyka się w sobie... milknie... i przestaje się komunikować w ogóle... albo mówi bardzo mało i na przykład nie odpowiada na moje pytania...
Co niestety nie sprzyja dojściu do porozumienia...
A fakt, że żona zaproponowała Ci wyjazd do sanatorium z Tobą... tez mi się skojarzył z nami...
U nas wprawdzie to mój mąż zdradził, ale... chyba On jest bardziej zazdrosny i w związku z tym zaproponowałam Mu ostatnio, żeby na mój wyjazd, o który byłby prawdopodobnie zazdrosny, pojechał ze mną...
Wcale nie zareagował entuzjastycznie... a ja nie do końca rozumiem, dlaczego... Ciekawe są takie analogie, prawda...?
Czy kwestia sanatorium Twojej żony wyjaśniła się w międzyczasie...?
Może doszły może jeszcze jakieś nowe fakty...?
Cytat
Wydaje mi się, że prawdopodobnie pisałeś swoją ostatnią relację w WORDzie i potem wklejałeś na forum, a słowa "rozwiodła się ze mną, podzieliła synów i majątek" było ujęte w cudzysłów, którego ten portal nie przyjął...? Tak było...?
Czy też rozwiedliście się rzeczywiście...??
Cytat
Weekendy spędzamy w naszej chacie w lesie, przeważnie sami, zachowujemy się jak nowo poznana para zabiegająca o swoje względy.
A takie weekendy we dwoje mogą być przemiłe... przynajmniej z mojego doświadczenia i w tej sytuacji fakt, że Wasze dzieci są dorosłe... też Wam niewątpliwie pomaga...
Tego zdecydowanie zazdroszczę...
Cytat
Takie złośliwości... też niestety rozumiem... próbowałam nawet ostatnio uzyskać na forum jakąś sugestię... czy coś na to można poradzić...
Nie jestem jednak pewna, czy w związku z tym należy do końca świata unikać tematu sanatorium... a w moim przypadku np. tematu wyjazdów służbowych...
Instynktownie wydaje mi się, że powinniśmy dać ujście emocjom związanym z poruszonym drażliwym tematem, np. w formie złośliwego żartu, czy jednoznacznego komunikatu o swoich odczuciach...
Tyle tylko, że lepiej by było chyba, gdyby zdradzacz(ka) w tej sytuacji powiedział(a) szczerze, co czuje, a nie wycofywał(a) się i milkł(a)...
Albo np. zażartował(a) nieco złośliwe w odpowiedzi... albo powiedział(a) szczerze, że zrobiło się Jej/Mu przykro...
Tak, żebyśmy mieli możliwość szczerze zakomunikować w obu kierunkach swoje emocje związane z tym trudnym dla obu stron tematem... i na przykład później przeprosić się nawzajem za ewentualną niedelikatność, popełnione błędy i ostatecznie przytulić...
Dla mnie to byłaby chyba wersja idealna...
To wydawałoby mi się lepsze niż unikanie nie tylko hasła sanatorium, ale i nazw miejscowości, imion, dat, tematów romansów w filmach, książkach...
Tych bodźców, które mogą wywołać nieprzyjemne skojarzenia jest niestety mnóstwo... i ja bym była za tym, żeby o związanych z nimi emocjach mówić głośno... ale na przykład w kontakcie z moim introwertycznym mężem... jest to trudne...
Czy ktoś ma może jakieś inne sposoby...?
Jeśli chodzi o Twoje generalne samopoczucie... to wydaje mi się, że być może mogłaby Ci się przydać jakaś odskocznia od życia małżeńskiego - jakieś hobby, sport, wyjazdy, grupa znajomych - coś, co dałoby Ci poczucie większej niezależności emocjonalnej od żony i pomagałoby Ci wyjść z dołków psychicznych, w które niestety okresowo wpadamy po takich przejściach.
Wydaje mi się, że na mnie i na znanych mi ludzi w ludzi w podobnej sytuacji posiadanie jakiejś sfery niezależnej od małżonków działa korzystnie... Czy Ty masz jakąś sferę życia niezależną od żony...?
Uffff... Ufny...
Rozpisałam się... Ciekawe, czy to w ogóle przeczytasz...?
Komentarz doklejony:
PS. Kwestię szczerości Twojej żony i tego, czy romans się rzeczywiście zakończył pozostawiam otwartą...
Na podstawie Twojej skąpej relacji wydaje mi się, że może być szczera, ale ja już teraz niczego nie uznaję za pewnik , a w kwestii zaawansowanego szpiegowania zupełnie nie mam doświadczenia...
W razie potrzeby niektórzy Panowie (chyba z Betrayed40 na czele )na pewno posłużą Ci radami, jak zdobyć dowody ewentualnej recydywy.
Ja mogę pogadać o emocjach i wesprzeć psychicznie...
Komentarz doklejony:
Jeszcze raz ja . Dla wszystkich panów szukających dowodów jest kilka darmowych legalnych programów do kompa i na telefon. Mogę pomóc właśnie dzięki takim programom mam dowody na niewierność.