Rozwód jak wojna 2 | [0] |
martunia35 | 21. Kwiecień |
nika310 | 21. Kwiecień |
Pawel42 | 21. Kwiecień |
orgo25 | 21. Kwiecień |
telawiwjafa | 21. Kwiecień |
Roszpunka1988 | 00:41:50 |
# poczciwy | 03:02:57 |
zona Potifara | 08:01:39 |
Pogubiony | 08:39:57 |
Saddest | 11:21:43 |
Uważam, że jest szansa ale jedynie gdy nauczysz się cofać czas wówczas będziesz mogła coś zrobić Piszesz,że zdradziłaś go z innym i miałaś go głęboko w d... no cóż on ci wybaczył a ty poszłaś drugi raz w tango znowu olałaś męża który natychmiast się zreflektował (chwała mu za to), ty nie mogąc znieść że zostaniesz z gołą d...ą starasz się go odzyskać. Piszesz, że tęsknisz ciekawe za czym za palantem któremu mogłaś dostawiać rogi? Czy za krową dojną dla kasy? Moja zdradzaczko późno się obufdziłaśdaj mu spokój bo z tej mąki chleba nie będzie. Zdradziłaś go 2 raz każdy ma limit dawania szans on swój wykorzystał ty nie potrafiłaś ratować więc czego oczekujesz ma chłop jaja, że potrafił wykopać cię natychmiast. Nie ma szans żebyś wróciła do niego daj mu spokój niech chłop znajdzie sobie wartościową kobietę a nie pierwszą lepszą ladacznice. :adminpatrzy
Daj spokój temu facetowi, jeśli masz odrobinę godności. Wypij piwo, którego sobie nawarzyłaś i idź do kochanka.
Zadziwiające jest to, jak często ludzie łączą się w jakieś niewydarzone pary- latawica jest żoną faceta z zasadami albo poukładana i uczciwa kobieta zwiąże się z jakimś łajdusem.
Czy nie mogłoby przetasować się wreszcie w tych związkach, żeby swój trafił do swojego i żeby wreszcie zapanował spokój? Porządni ludzie żyliby w normalnych i zdrowych związkach, a ci drudzy potworzyliby otwarte związki i bzykaliby się w końcu do woli, nikogo przy tym nie krzywdząc.
Finał będzie taki- chłop zlituje się na tą kobietą, zaufa jej, a ona znowu wywali [***] na wierzch i poleci do jakiegoś chłopa. W tym wypadku będzie do trzech razy sztuka.
Po raz kolejny proszę, abyś wyhamowała z epitetami, Mono.
JW
Kobieto o czym ty w ogóle piszesz? Odkupić winy? Myślisz, że to jakiś odpust, że pójdziesz i odkupisz winę? Co to za rozumowanie?
Ty ciÄ…gle niczego nie rozumiesz- tu nie o winÄ™ chodzi ani o jej odkupienie.
Tu chodzi o zniszczenie czyjegoś zaufania do ciebie- nigdy w życiu nie odbudujesz zaufania tego człowieka.
On postrzega cię, jako babę, która lubi od czasu do czasu puścić się z obcym chłopem. Myslisz, że on dalej widzi w tobie kobietę, która można kochać i przede wszystkim szanować?
Ja zapewniam cię, że facet ten stracił do ciebie nie tylko serce, ale przede wszystkim szacunek i zaufanie.
Czego ty jeszcze oczekujesz?
Odejdź w swoją stronę i daj temu człowiekowi pozbierać się po tym szambie.
Ty nalezysz do gatunku tych, którzy przyczepiają się, jak rzepy, nawet granatem ciężko jest odgonić od siebie kogoś takiego.
Idź do kochanka albo poszukaj sobie kolejnego. Najlepiej zasadź się na jakiegoś żonatego, bo dopiero wtedy poczujesz, że żyjesz. w żwiązku z żonatym adrenaliny ci nie zabraknie.
Nic dziwnego, że świat tak wygląda- kobiety całkowicie poupadały na głowę. Dziś pójść do wyrka z jakimś boczniakiem, to norma. Ot otrzepie się taKA PO WSZYSTKIM, JAK KACZKA NA DESZCZU I PÓJDZIE DALEJ.
Beznadzieja- gdzie się to rodzi? Kto to wychowuje? Ona pyta, jak odkupić swoje winy- żenada.
Dałam mu spokój. Nie kontaktuje się z nim, nie widzę, nie dzwonię. Wiem że to spieprzyłam i muszę uszanować jego decyzję. Jednak czekam, że może zmieni kiedyś zdanie i da mi szansę by odbudować to małżeństwo. To takie moje myślenie życzeniowe...
Cytat
Dać temu facetowi szansę (tak, jak on dał ją Tobie - nie wykorzystałaś) na bycie z kimś, kto po prostu i prawdziwie będzie go kochał i przy kim nigdy już nie będzie musiał się bać...
I jeszcze jedno-Qurestwo to charakter,nie cecha której mozna sie pozbyć.
Niech go reka Boska broni przed dawaniem ci szansy!!!
Daj spokój porządnemu człowiekowi,niech znajdzie kogoś kto go będzie szczerze kochał a Ty...hmmm...babraj sie w tym bagnie i smrodzie sama.
Pomyśl (jeśli potrafisz) o tym szkoda życia.
Cytat
Zaprawdę, dziwię się - bowiem nie ma takiej terapii, która pozwoliłaby nauczyć się życiowej mądrości. Terapię możesz przejść, by radzić sobie z pewnymi problemami - ale nie, by walczyć ze swoją nimfomanią. Taka terapia musiałaby zabić całą twoją seksualność - a na co twojemu mężowi kobieta pozbawiona seksualności, skoro ma lodówkę i telewizor? ;-)
Zadałaś trudne pytanie, o wybaczenie...
Te pytanie zadaję sobie, i zastanawiam się, czy istniałby jakiś "sposób na Alcybiadesa", który pozwoliłby "przygarnąć kropka", czyli moją EX,... po zdradzie.
Sam sobie odpowiadam, że chyba takiego sposobu nie ma. Lecz czas goi rany - i jeśli chcesz o męża walczyć, nie masz raczej szans - bo tu jedyny sposób widzę w samoubiczowaniu się.
Idziesz pod jego drzwi w worku pokutnym, sypiesz głowę popiołem, klękasz - na szyi masz powieszoną tabliczkę z napisem PRZEPRASZAM - dzwonisz do drzwi, mówisz "Przepraszam mężu", lub "Wybacz", i by nie musiał reagować - sama powoli odchodzisz. Proces powtarzasz przez rok... może się zlituje. Jak kiedyś zacznie się śmiać - masz szansę.
Może zobaczy, że ci zależy, że jest jednak ważny dla ciebie.
Próby kontaktu "na wesoło", w stylu cześć - co u ciebie słychać? - raczej nas wkurzą - bo zawsze przypominają doznanie krzywdy i rogi, jakie nam przyprawiono.
Ale szanse masz marne, o ile nie jesteś wyjątkowo ładne ciacho - my faceci, przeważnie uczymy się na błędach, a potem popełniamy nowe.
Prawda choć bolesna jest taka, że męża już nie masz. I im wcześniej się z tym pogodzisz tym lepiej dla niego i Ciebie. Zdradzając go drugi raz ukazałaś mu jak ogromny błąd popełnił dając Ci szansę po pierwszej zdradzie i ufając Ci na tyle by się z Tobą potem ożenić. Zrozum, że zniszczyłaś w nim to co najcenniejsze, zaufanie, miłość, bezpieczeństwo, zniszczyłaś w nim mężczyznę. Potraktowałaś go jak szmatę w która można się wytrzeć po brudnej robocie. Także dobra rada pozwól mu by ułożył sobie życie z kimś innym. Ty już pokazałaś mu wszystko co najgorsze w kobiecie. Niech jakaś inna pokaże mu to co najlepsze.
A teraz jedno co mnie uderzyło od razu. A i nie wkurz się na mnie za to ale ten twój pewien beznamiętny i mało emocjonalny ton w jakim piszesz o tym co zrobiłaś nie świadczy na Twoją korzyść. Masz pewne niepokojące cechy psychopaty. Na przykład u psychopatów liczy się zawsze cel a nie środki ku niemu zastosowane. A twoim celem jest wrócenie do męża. I jakoś nie wierzę, w to że się z nim nie kontaktujesz i nic nie robisz poza staniem codziennie pod jego oknem. Mam nadzieję, że to całe "odkupienie win" nie jest tylko fasadą i środkiem do osiągnięcia celu.
Także jeśliś szczera w swoim postanowieniu by się zmienić to jest to dopiero początek wyboistej drogi przed Tobą. Jeśli nie to sorry ale to nie jest miejsce dla Ciebie.
Jestem świadoma, że on potrzebuje dużo czasu - rok, może dwa, może więcej. Pewnie spotka się z paroma innymi kobietami w tym czasie, mam nadzieję że bardziej wartościowymi, takimi które odbudują jego poczucie własnej wartości które ja zdeptałam. Jednak wspólnota doświadczeń łączy i może gdy będzie widział, że mi zależy, że nadal się staram i że zrozumiałam, da nam szansę. Ale teraz ma zagwarantowany spokój ode mnie. Jestem mu to winna. Choć bardzo to trudne.
Mój mało emocjonalny ton wynika z tego że po pierwsze tę historię opowiadałam już parokrotnie, po drugie jestem po wielu godzinach rozmów i przemyśleń i o tej sytuacji mam w miarę poukładane myśli w głowie. Po trzecie jestem na lekach bo na co dzień jestem bardzo emocjonalna i wiem ile głupot bym mogła zrobić gdybym nie miała wyciszonych emocji. Stąd konkrety a nie emocje w moich wypowiedziach.
a Ty wybaczylabys????
Może dlatego, że sama stoję po drugiej stronie barykady(zdrada męża).
Myślę, że to dobrze, że idziesz na terapie. dla siebie, na przyszłość.
Uważam,że jeżeli kochasz męża,a przynajmniej tak myslisz, powinnaś uszanować jego decyzje, a na pewno uszanować jego ból. nie szukać z nim kontaktu.
Spróbuj zaakceptować to, że Twój mąż cierpi i nie chce Cie widzieć.
Myslę, że prawdziwa miłość polega na wyzbyciu sie egoizmu, daj mężowi wolność, niech będzie szczęśliwy.
Jezeli nie umiałaś go kochać w przeszłości, może spróbuj na koniec kochać go mądrze. I uwolnij go od siebie, postaw jego szczęście wyżej niz swoje.
Nie chcę cie oceniać i nie uważam, że jestes bez serca.
Może spróbuj zrobić ze soba porzadek, zrozumieć siebie i wybaczyć sobie.
Twój mąż jednak wycierpiał już dużo i jego słowa o tym, że nigdy Ci nie zaufa są prawdziwe.
Czasami nie mozna naprawić pewnych spraw, nie mozna "wygłaskać" krzywdy wyrzadzonej innej osobie, a czasami trzeba wiedzieć kiedy odpuścić.
To często jest miarą, jeżeli nie miłości , to dojrzałości.
Gdzieś kiedys przecztałam, że jezeli widzimy, że nasza relacja z druga osobą ja krzywdzi, to kierując sie miłością , wychodzimy z tej relacji.
Te słowa są mi bliskie(patrz-moja historia. ale nie tylko z powodu moich doswiadczeń z mężem.
Tak naprawde zrobisz to,co będziesz uważała za słuszne, mam nadzieję jednak, że nie przysporzysz wiecej cierpienia.
czy to tak naprawdę trudne do zrozumienia, ze to koniec ? pania nie obchodzą inni, podejrzewam, że pani małżonek także...pania obchodzi tylko obrona obrazu czy swego rodzaju wyobrażenia o byciu razem z człowiekiem który był pani mężem... godzi sie pani na to, ze spotka inne kobiety które odbudują jego eo a potem on tamta rzuci, zeby być z panią... no cóż, plan dobry jak każdy inny tyle, że pokazuje zwykły brak empatii dla ludzi... którzy stoją na drodze do celu...celem jest panowanie nad mężem ? sytuacją ? moja propozycja, zostaw tego człowieka w spokoju... no chyba, że jak ktoś wyżej napisał, worek, popiół i tak dzyń w dzyń przez rok albo i dłużej...aż zacznie się śmiać...ale zdaje się, że to dla pani za trudne... druga opcja, po terapii otworzyć własny gabinet terapeutyczny dla panów z ukiernkowaniem na ich samotne ptaki osobiste
Komentarz doklejony:
No i wychodzi szydło z worka... szanowna pani napisała, ze spotka się z kilkoma kobietami które odbudują jego poczucie wartości, które pani podeptała... no tak, pewnie zwiąże się z ktorąś, może naet będzie dziecko... i co dzięki jakże wspaniałym wspomnieniom jakie przeszliście razem on pewnikiem ma rzucić się w panie ramiona albo na odwrót...
czy to tak naprawdę trudne do zrozumienia, ze to koniec ? pania nie obchodzą inni, podejrzewam, że pani małżonek także...pania obchodzi tylko obrona obrazu czy swego rodzaju wyobrażenia o byciu razem z człowiekiem który był pani mężem... godzi sie pani na to, ze spotka inne kobiety które odbudują jego eo a potem on tamta rzuci, zeby być z panią... no cóż, plan dobry jak każdy inny tyle, że pokazuje zwykły brak empatii dla ludzi... którzy stoją na drodze do celu...celem jest panowanie nad mężem ? sytuacją ? moja propozycja, zostaw tego człowieka w spokoju... no chyba, że jak ktoś wyżej napisał, worek, popiół i tak dzyń w dzyń przez rok albo i dłużej...aż zacznie się śmiać...ale zdaje się, że to dla pani za trudne... druga opcja, po terapii otworzyć własny gabinet terapeutyczny dla panów z ukiernkowaniem na ich samotne ptaki osobiste
Trzeba zmienic charakter,a tego sie nie da zrobic.Choćbyś i 100 terapeutów zaliczyła i tak to nic nie da.Bo kiedyś znów znajdzie sie jakiś kochac na widok którego bedziesz miała mokro.
Po prostu to jest charakter.
Bez urazy,ale na świecie musi byc równowaga.Ci żli,i Ci dobrzy,wierni.
Ale mimo wszystko starasz sie coś w sobie zmienic,choć to nic nie da.Ale dowodzi też że masz jakies uczucia,przemyślenia i nie jestes całkowicie samolubną egoistka.
Pozdrawiam
co to da że chodzić będziesz do psychologa itd skoro to i tak nie zmieni Twojego luźnego podejścia do życia i braku szacunku wobec najbliższych?
najważniejsze dla mnie jest to, że zaczynam wierzyć że zdradza się dlatego ze czegoś w związku się nie dostaje a nie tylko dlatego że się człowiek chce qrwić.
Widzisz Cienie- chodzisz na tą terapie i nadal nic nie rozumiesz... Zdrada jest tyko i wyłącznie wyborem zdradzającego. Jeżeli w związku się czegoś nie dostaje jak piszesz- to się siada i rozmawia
albo rozstaje a nie zdradza. Drepczesz w miejscu i siÄ™ samo usprawiedliwiasz eh...
Ile razy można wkładać rękę w ogień?
Cuda się zdarzają w Totka też się czasem wygrywa, ale nie buduj na tym swojego życia raczej.
2. Nie uda się uzyskać wybaczenia od razu. Ale zmień wizerunek na inny - inny kolor włosów, najlepsze długie, bardzo skromne ciuchy, ale nie spodnie, brak wyzywającego ostrego makijażu.
3. Koniecznie przeproś, posyp głowę popiołem - nie szukaj w nim winy. Nie czekaj na jego reakcję - bo będzie negatywna, więc sama odejdź. W ostateczności - napisz list.
4. Powiedz, że akceptujesz jego decyzję o rozstaniu, ale czy przez wzgląd na spędzony razem czas, czy możesz do niego czasami zadzwonić jak do przyjaciela, zapytać co słychać - i o nic więcej.
5. Po roku, gdy nadal będzie sam - możesz dopiero wtedy zintensyfikować kontakty - wyczujesz, czy go to mierzi, czy podtrzymuje rozmowę.
6. Wspominaj wtedy wspólne chwile, gdy byliście razem, chwile zabawne i szczęśliwe, ale za chwilę uciekaj z tego tematu, najlepiej zostaw go samego z tymi myślami.
7. Pozwól mu wtedy sobie pomóc w tym, w czym jest dobry - zgłoś się z problemem.
Jak mu przejdzie złość, może uda się go namówić nawet na kawę w kawiarni.
Po pewnym czasie, gdy będzie sam - może się zdecyduje, a może nie.
Zależy to od tego, jak bardzo będzie go bolała samotność, o ile będzie wtedy samotny.
Każdy jest inny - więc to może zupełnie nie zadziałać.
JesteÅ› chyba bardzo sztucznÄ… osobÄ… i masz dwie twarze.
Nie wiem czy twój mąż na nowo przekona się do ciebie, bo nie wiem, jakim on jest człowiekiem i jaki jest jego próg wytrzymałóści na ból i rozczarowanie.
Załóżmy jednak, że uda ci się odzyskać męża. Załóżmy, że faktycznie, potem nigdy więcej, już byś go nie zdradzała- powiedz mi w takim razie, jak poradzisz sobie z brakiem jego zaufania do siebie? A co z szacunkiem do ciebie, z takim szacunkiem, jakiego oczekuje każda kobieta ze strony swojego męża?
Co z tego, że on, być może, będzie cię nawet i kochał, skoro nie będzie cię szanował i nie będzie ci wierzył?
Jakie ty widzisz dla was szanse w takiej sytuacji?
Właśnie tego, ty moja droga ,nigdy nie przeskoczysz. Nie pomoże ci w tej kwestii żadna terapia.
A zresztą (już wcześniej o tym pisałam)po co ci terapia? Albo człowiek ma rozum i zasady, albo ich nie ma- terapia nie nauczy cię, co jest w życiu ważne i czym należy się kierować, a czym nie należy. Tam mądrości życiowej i prostoty serca nie uzyskasz. Odrodzisz się, jako inna kobieta tylko poprzez doświadczenie i kopniaki, jakie dostaniesz w życiu.
Chyba będziesz musiała wypić piwo, którego sobie nawarzyłaś. Tak się to robi w dorosłym życiu. Może to pierwsza rzecz, której powinnaś się nauczyć.
Wiem, że nie jest ci łatwo.
Co do szacunku i zaufania. Wiem że on nie prędko mi wybaczy (jeśli w ogóle) i że odzyskiwanie zaufania to praca na wiele lat. Mój mąż to bardzo mądry i rozważny facet. Jeśli zdecyduje się na ponowne danie mi szansy to mam pewność, że po pierwsze nadal mnie kocha po drugie przepracował w głowie swoje emocje i widzi szansę zaufania mi i szanowania mnie jako jego żony. Choć pewnie nie będzie to łatwe i przyjemne i będzie trwało dość dlugo. Ale jeśli chodzi o czas by pracować nad związkiem to jego mamy na szczęście sporo, tylko oprócz czasu potrzeba chęci i determinacji z obu stron. A z tym póki co raczej marnie z drugiej strony. Sama sobie winnam....
Komentarz doklejony:
Remirez bardzo bardzo bardzo dziękuje za Twój wpis!
Miałeś chamie złoty róg?
Cienie, jeśli faktycznie twój mąż wart jest zachodu, to zawalcz o niego, bo łachudrę łatwo jest znaleźć, dziadostwa naprawdę nie brakuje.
Może wszystko jakoś się jeszcze wam ułoży.
Ludzie nie doceniają tego, co mają, dopóki tego nie stracą- to wyświechtany frazes, ale za to bardzo mądry i ciągle aktualny.
Wydaje mi się, że im bardziej przestraszysz się teraz tego, że straciłaś męża, to tym bardziej potem go docenisz, chyba że jesteś pustą i pozbawioną wyobraźni osobą, to wiadomo, że wczesniej czy później znowu wszystko rozwalisz dla jakiegoś łacha, który bzyka mężatki.
Ja życzę ci mądrości i prostoty serca.
I zapamiętaj sobie do końca życia- zdrada jest wielką podłością, jaką jeden człowiek robi drugiemu człowiekowi. bo to nie kosmici przylecieli tu i przynieśli nam zdradę i inne plugastwa. To człowiek człowiekowi robi.
A już szczytem głupoty jest marnować związek z mądrym i wartościowym człowiekiem dla byle łajzy.
Za złe wybory słono sie płaci, czasem przez całe życie.
Pytasz odpowiem bardzo prosto daj spokój temu facetowi. Przeczytaj to co napisała Rekonstrukcja. Jeżeli nie rozumiesz to jeszcze raz i kolejny. Bo to niestety kwintesencja tego jak zdrada niszczy psychikę ofiary. Komfort? Dziewczyno dla niego każdy kolejny dzień to wyzwanie. Rzeczy które cieszyły są mało ważne. Ludzie dochodzą do siebie po kilku latach czasami po kilkunastu. Czasami nigdy. A czasami kończą z sobą. Bo takie przypadki też bywają. Dobry przykład kolegi który męczy się 16 rok. :szoook
Wiem dziwnie brzmią moje słowa, kogoś kto dał szansę. Tak z drobną różnicą. Ja jako przeciwwagę do pozbycia się problemu miałem dwójkę dzieci (małych). I niestety w odróżnieniu do tego co napisał kiedyś Wolfie nadal nie potrafię się z tego śmiać. Wyszydzać, obśmiewać owszem i to całkiem nieźle śmiać - NIGDY.
I sorry ale nie masz pojęcia co zrobiłaś i co czuje mąż. Nikt kto tego nie doświadczył nie ma pojęcia.
Terapia - OK - przyda się w następnym związku. Jemu już daj spokój. Nie macie dzieci, jesteście młodzi. Pozwól nu znaleźć kogoś i ułożyć sobie życie z kimś kto to doceni. Dlaczego wspominam o dzieciach jako jednym z filarów dania szansy?
Wyjaśniam. Gdy przychodziły doły i nie ukrywam nie raz przychodzą. Zasypiając z którąś z córek wiem że zrobiłem dobrze uratowałem ich dzieciństwo. Kosztem swojej zdemolowanej psychiki. Można powiedzieć że dopiero teraz dochodzę do siebie. Ale nic już nie jest takie jak kiedyś. Wiesz po nigdy nie użyłem słowa kochanie, nigdy nie nie powiedziałem "kocham Cię". Sam słysząc to wielokrotnie. Ale to tylko słowa. Jak napisałaś z dużą łatwością przyszło Tobie rozpieprzenie małżeństwa. Miej na tyle przyzwoitości aby facet doszedł do siebie. Bez Ciebie będzie mu łatwiej.
Cytat
Bardzo fajna teoria pasująca zdradzonym. Tylko nijak się mająca do realnego życia i natury człowieka;
Nikt nie będzie się rozstawał w długoletnim związku, bo mu czegoś brakuje, bo brak lub niezdolność do komunikacji lub wyrażania i egzekwowania własnych potrzeb;
Emocje w stabilnym związku nigdy nie przebiją tych nowych, przynajmniej chwilowo; w nudnym związku nigdy już takie nie będą. Jak ktoś je lubi, nie będzie się za każdym razem rozstawał, póki nie będzie musiał; Ten komu bardzo zależy na tym co ma, świadomie nie będzie szukał czegos nowego;..co nie znaczy, że nic się nie przydarzy; prawdopodobieństwo jest tylko bardzo małe;
W teorii tÄ… filozofiÄ™ wyznaje wielu, znacznie gorzej z praktykÄ…
Pójście na łatwiznę przeważnie wygrywa z ciągłą kontrolą nad sobą;
A z teoriami usprawiedliwiającymi zdradę jest tak, jak z ją potępiającymi; odkrywane są już najczęściej po. Dobre i to, bo zmusza trochę do myślenia;
No i znów uogólnienie: zdrada nie czyni ze zdradzającego potwora ?
Oj, bardzo zależy od człowieka i sytuacji. Inaczej, jak jest to u zdradzającego skok w bok, chwilowe zapomnienie, przygoda, inaczej jak pogłębia obojętność, a jeszcze inaczej jak przeradza się w nienawiść; To są jednak różne oblicza zdrady; przekładające się na różne konsekwencje, a udział w tym zdradzonego ma na to czasami ogromny wpływ, czasami żaden;
Ból jest niezależny od rodzaju postaci i oblicza zdrady.
To są jednak różne oblicza zdrady; przekładające się na różne konsekwencje, a udział w tym zdradzonego ma na to czasami ogromny wpływ, czasami żaden;
Wpływ to ja mogłam mieć na rozpad związku ale nigdy nie wezmę na siebie odpowiedzialności za to że mój partner postanowił zaliczyć kogoś innego.
To właśnie błędy, jakie powstają przy uogólnieniach. Wszystko zależy od kontekstu
niektóre wartrości są stałe-
kocham=nie zdradzam- .
Cytat
Oj;..grałam i miałam duży wpływ na to, że mecz był do kitu, właściwie to szarpanina lub nuda. Nie jestem odpowiedzialna za to, że ktoś bez ostrzeżenia postanowił przestać ze mną grać i zejść z boiska. Za styl w jakim to zrobił, też nie. Jak śmiał ?, nie tak się umawialiśmy.
Cytat
kocham=nie zdradzam- .
?
Bardzo infantylne ogólniki i oderwane od rzeczywistości; Jak można tak upraszczać ?
Bez precyzyjnej definicji ''Kocham" to frazes;
Niestety wszyscy chcemy, aby swiat był jak najprostrzy;
Dla zrozumienia należy upraszczać, ale na tyle, na ile to możliwe, żeby nie dochodziło do przekłamań;
Pozatym jak pogodzić to z tym, jak kocha się 2 facetów ? Kobiety tak potrafią, przynajmniej przez jakiś czas.; Podwójne życia nie biorą się tylko z korzyści materialnych, ale także i emocjonalnych, rónież z dopełnień braków w związkach; Miłość wciąż istnieje
Nie jestem odpowiedzialna za to, że ktoś bez ostrzeżenia postanowił przestać ze mną grać i zejść z boiska. Za styl w jakim to zrobił, też nie. Jak śmiał ?, nie tak się umawialiśmy.
Nie Yorik w yciu nie ma nic danego na zawsze i jak ktoś nie chce ze mną grać jak to się wyraziłeś- droga wolna- tak jak zrobił to mój mąż odchodząc.
Nigdy natomiast nie wyrażałam zgody na tzw "wbicia noża w plecy" czyli zdradę
Pozatym jak pogodzić to z tym, jak kocha się 2 facetów ? Kobiety tak potrafią, przynajmniej przez jakiś czas.; Podwójne życia nie biorą się tylko z korzyści materialnych, ale także i emocjonalnych, rónież z dopełnień braków w związkach; Miłość wciąż istnieje smiley
Kobiety tak potrafią powiadasz- nie znasz kobiet. Może to taka właśnie filozofia zdradzonych facetów którzy zostali ze swoimi żonami. Ale być może znów uogólniam
Komentarz doklejony:
Już tak na marginesie dziwi mnie doprawdy pewien sposób myślenia o współwinie- kiedyś brałam udział w dość ciekawej dyskusji na temat współwiny i co interesujące dużo osób uznało winę zgwałconej kobiety która biegała w lesie wieczorem ubrana w obcisły dres- sama sobie wina powiadali. A druga pani była bita przez męża- i serio usłyszałam od wykształconej kobiety- no skoro nie umiała utrzymać porządku domu to była bita. Zadziwiające .
Przepraszam za taki :topic
Cytat
Z tą niewiedzą to święta prawda
Nawet dziecko wie, że jak nadciągają czarne chmury i zaczyna grzmieć, to będą walić pioruny i będzie padać;
Trzeba kompletnie nie mieć wyobraźni, żeby nic sobie z tego nie robić i liczyć na to, że chmury przejdą bokiem; Można jeszcze myśleć, że jest się pępkiem wszechświata i przed walnięciem piorun powinien nas o tym ostrzec
Cytat
Hmm...ciężko zważyć czy zmierzyć, bo to różne miary, ale jeśli ktoś przez dłuższy czas odpycha lub jest obojętny, a ktoś przyciąga, to jaki może być wybór ? Takie są dość proste prawa fizyki
Cząsteczka obdarzona ładunkiem raczej nie myśli, jakie jej migracja spowoduje konsekwencje dla wszechswiata;
Cytat
Dokładnie.
RobertS
Cytat
Ostatnio podkreślanie dymorfizmu płciowego nie jest na czasie. Można być kim się zechce
Lisbet,
Cytat
Nigdy natomiast nie wyrażałam zgody na tzw "wbicia noża w plecy" czyli zdradę
Ha, ha...nikt nie wyraża zgody na to, żeby go ktoś zdradził, bo to boli. Tylko jakie to ma znaczenie dla tego, kogo to nie boli, co ?
Jakie ma to znaczenie praktyczne ? żadne.
Nóż w plecy, to odbiór zdradzanego, zdradzający bardzo rzadko to tak widzi. Na daną chwilę najczęściej myśli tylko o sobie;
Cytat
Nie, nie uogólniasz. Nie masz wiedzy, bo i skąd?
Tego, że mężczyzna może kochać swoją kobietę, a jednak ją zdradzać i jak zostanie postawiony pod ścianą wybierze zawsze nią, tego też pewnie nie zrozumiesz; no bo jak się kocha to się nie zdradza, prawda ? śmiech na sali.
Tak jak jesteśmy różni, są różne oblicza miłości również do tej samej osoby w jednostce czasu; to przeciez tylko emocje i jak sama powiedziałaś, nie ma nic danego na zawsze..;
A komentarz doklejony, to argumenty za czym, za ludzką głupotą ?
Ja wypowiadam się z miejsca osoby zdradzonej, tak boli, , natomiast Twoja wypowiedź dobitnie pokazuje, gdzie nasze uczucia ma osoba która zdradza i gdzie w tym jest niby ta miłość, to kochanie dwóch osób naraz?
Pozatym jak pogodzić to z tym, jak kocha się 2 facetów ? Kobiety tak potrafią, przynajmniej przez jakiś czas.;
nie masz wiedzy Yorik , bo i skÄ…d?
Tego, że mężczyzna może kochać swoją kobietę, a jednak ją zdradzać i jak zostanie postawiony pod ścianą wybierze zawsze nią,
zawsze i nigdy to dopiero uogólnienia śmiech na sali
A komentarz doklejony, to argumenty za czym, za ludzką głupotą ?
To nie był argument w dyskusji tylko moje odbiegające od tematu przemyślenia, jest tam dopisek off topic. Przykro mi że odebrałeś to tak osobiście.
Wypadało by się najpierw zastanowić, co się chce przekazać;
To nie był argument w dyskusji tylko moje odbiegające od tematu przemyślenia, jest tam dopisek off topic.
Myślę, że wszyscy zauważyli, że to jest jakieś wtrącenie bez sensu i zupełnie nie wiadomo, po co?;
ZresztÄ… nie tylko to.
Nie musisz tego tłumaczyć;
Przykro mi że odebrałeś to tak osobiście.
I znowu stwierdzenie zupełnie od czapy.
Ani tak nie twierdzę, jak przytoczyłaś, ani nie biegam nocami w obcisłym dresie po lesie, nikt też mnie nie zgwałcił, więc jak mogę to brać do siebie?
Ach Lisbet; lubisz sobie popisać, co?
Jak w takiej sytuacji moge mu pokazac ze jestem warta tego by nie skreslał mnie? Będę na niego czekać roku/dwa/trzy ale cóż z tego jeśli on mnie nie chce nawet ogladać i gardzi mną! POMOCY!!!!
Przestań robić z siebie cierpiętnicę, bo nikt ci tu i tak nie uwierzy. Śmieszy mnie też fakt, jak ludzie identyfikują moralność z wiarą w określone bóstwo. Nie wierzysz, to musisz być złym człowiekiem.
Cytat
Moj mąż cały czas mówi że chce ułożyć sobie życie beze mnie bo zabiłam wszystko co było między nami a on chce czuc w domu miłość i poczucie bezpieczeństwa. Nie wierzy moim słowom (nie dziwie się jestem niewiarygodna dla niego) a czynów nie ma bo przecież nie odzywam się do niego tak jak prosił.
Zrozum waszego małżeństwa NIE MA. Zrozum tego czego chce czuć już nie poczuje przy Tobie. Odebrałaś mu to i to Twoje i jego przekleństwo. Nie wierzy Twoim słowom bo pokazałaś ile są warte. Mąż wybrał życie bez Ciebie i miał do tego prawo. Jak każdy zdradzony. Nawet taki który daje szansę ma prawo powiedzieć. Nie umiem, nie potrafię. Po prostu ma do tego takie prawo jak ty nie miałaś prawa odbierać mu normalność.
Sorry ale nie masz bladego pojęcia co się stało. Po prostu Ty zrobiłaś co zrobiłaś a on wg, Ciebie powinien dać Tobie szansę. Nie powinien. Może jeśli ma na to ochotę. Jeśli nie - jego wybór. Powinnaś dać mu dojść do normalności. Jeżeli można tak to określić. Ty dokonałaś wyboru, w pełni świadoma co robisz. On podjął swój postawiony przed faktem dokonanym i z demonami z którymi musi się zmierzyć.
Moja już ex-żona chciałaby żebym wrócił.
Ja sobie tego w ogóle nie wyobrażam. I nie ma takiej rzeczy która w tej chwili by mnie do tego przekonała. Z naszego małżeństwa pamiętam tylko złe chwile. Nikt normalny w takiej sytuacji nie chce wrócić.
Daj mu żyć swoim życiem. Zostaw jakiś bardzo, bardzo luźny kontakt jeśli się da ale nie na siłę.
I jedyne co możesz zrobić to czekać i pracować nad sobą...
Miłego dnia 4all
Witaj Cienie.
Pytasz się, jak odkupić swoje winy?
Jesteś już na dobrej drodze do tego.
Początek już zrobiłaś. Zafundowałaś sobie rekolekcje.
Teraz kolejnym etapem Twojej odnowy duchowej powinno być wstąpienie do zakonu.
Tutaj nie tylko odnowa duchowa sięgnie stanu najwyższego, ale również gwarantuje, że już nikogo nie skrzywdzisz.
Chociaż...
A jak zmieni siÄ™ Tobie orientacja seksualna ?
A tak na poważnie, to napisane jest w temacie już wszystko.
A całość podsumowała bardzo trafnie 123455...
I tyle.
Za domatorów to ja omijam szerokim łukiem
Cytat
Chcącemu nie dzieje się krzywda. Może ktoś lubi książki, a seks na mieście - to takie przereklamowane.... ;-)))
Może wyjściem dla was byłoby rozejście się - rozwód i zejście się z powrotem i tworzenie związku od nowa.
Chcę się tego dowiedzieć.
PS Wyrazy współczucia dla Twojego męża, bardzo przez Ciebie cierpi.