Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

# poczciwy00:06:44
Sasza00:18:49
zona Potifara00:29:01
A-dam00:29:24
bardzo smutny00:38:56

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

jak to wygląda z dystansu?Drukuj

Zdradzona przez mężaO zdradzie męża dowedziałam się szesć tygodni temu przez przypadek. Początkowo sie wypierał, potem przyznał. Romans trwał 3,5 roku. Jesteśmy po ślubie 12 lat, mamy 7letnią córkę. Wyczekaną, poczętą metodą sztucznego zaplodnienia. Męża łaczyły z tą kobietą smsy o wszystkim, także erotyczne, rozmowy telefoniczne o wszystkim i sporadyczne spotkania. Pełen seks mial z nią jeden raz, po pijaku. A później było jeszcze ok. 5 spotkań podczas których sie pieścili ręcznie, były to spotkania 15-20 minutowe raz na pół roku. Twierdzi, że czuł się spięty, ale gdy go pytam czy sprawialo mu to przyjemność, mówi że pozwalało się wyluzować, więc przyjemność była, ale nikt go nigdy tak nie pociagał jak ja. Początkowo zależalo mu tylko na rozmowach z nią, bo my się od siebie oddaliliśmy, nie dogadywaliśmy. Teraz rozumie, że to jego wina, bo ja byłam zawsze z małym dzieckiem a on wiecznie w pracy, nawet jak tej drugiej jeszcze nie było. Kiedy to wyszło powiedział, że jest z tego powodu szczęśliwy, bo nie umiał tego skończyć, a ona zrobiła sie zaborcza, zazdosna o jego czas, nawet ten poświecany pracy. O nas nie chciała nawet słyszeć chociaż maż twierdzi że chciał jej opowiadać o fajnych sprawach zwiazanych np z córką. Teraz spędza z nami wiecej czasu. Gdyby nie to że ja jestem wściekła, rozżalona i nie potrafie momentami powstrzymać sie od uderzenia go - powiedziałabym że jest mu dobrze. Odpowiada na każde moje pytanie, bo ja muszę wiedzieć jak to robili, o czym były smsy itd, to mi chyba pomaga,nie wiem. Staram sie szukać przyczyn i zrozumieć. Jedyne wytłumaczenie jakie mi przychodzi do glowy to nasza abstynencja seksualna spowodowana tym, że kiedy staraliśmy się o dziecko musieliśmy się kochać na zawołanie w przeciagu kilku lat. A kiedyś było cudownie. I tak powoli zaczęliśmy sie od siebie odsuwać. Kiedy urodziła sie córka ja zatraciłam sie w macierzyństwie, muślałam że on też nie widzi za nia świata, ale widział i to aż za dobrze widział, bo się zakochał i tak to trwał latami... Po tygodniu od wyjścia na jaw zdrady poszliśmy z mężem do łóżka. Było cudownie, tak jak dawniej. Mówił, że cały czas tylko ja go tak kreciłam i kręcę i że kiedy 1,5 roku temu przeżyliśmy razem kawał dobrego seksu w kuchni, to wtedy między nim a tą babą zaczęło się sypać, ona to podobno nawet wyczuła. W każdym razie po kilku dniach,wszystko do mnie wróciło,cały ten koszmar, ze zdwojoną siła, coraz mocniej dociera do mnie co on zrobil. Miotam się nie potrafie zrozumieć, nie wiem co mam robić. Wybaczyć, zaufać? Czy to jeszcze za szybko na decyzje? Staram się duzo czytać i regenerować. Nie wiem czy będę umiała zadbać o ten zwiazek tak jak powinnam jeśli zdecyduję się w końcu wybaczyć. No i ten seks, co z nim? Pomóżcie, proszę, spojrzeć na to z dystansem
11068
<
#1 | pioszka dnia 24.04.2014 11:18
Czy to w ogóle ma sens? Czy ja go nie usprawiedliwiam, chcąc znaleźć przyczynę, nie przyjmujac do wiadomosci, ze może przyczyny nie było, a po prostu ona mu sie spodobała, a później się zwyczajnie zakochał. I ja żebym stawała na rzęsach to i tak nie mogłabym temu zapobiec, bo tu nie było powodu, poza okazją. No i ten seks, po fakcie w przypływie złosci powiedziałam mu ze to sie stało niepotrzebnie, bo to tak jakbym dała mu nagrodę. A on mi powiedział że nie odbiera tego jako nagrody, raczej coś w rodzaju: patrz ,idioto,jak mogło być a czego więcej nie dostaniesz. Chyba sie pospieszylismy?
8908
<
#2 | kaktus dnia 24.04.2014 11:56
Witaj Pioszka.

Jesteś w pierwszym etapie dochodzenia do siebie po zdradzie. Podaję Ci link do artykułu z tego forum. Przeczytaj wielokrotnie:

http://www.zdradzeni.info/forum/viewthread.php?forum_id=51&thread_id=350&rowstart=0


Poniżej link do dość jeszcze świeżej dyskusji na temat dania szansy:

http://www.zdradzeni.info/forum/viewthread.php?forum_id=32&thread_id=2292&rowstart=0


Kolejny link to definicja wybaczenia

http://www.zdradzeni.info/forum/viewthread.php?forum_id=51&thread_id=713


Na pewno nie jest to etap do podejmowania dalekosiężnych decyzji, gdy nie jesteś ich pewna. Daj sobie czas. Niczego mężowi nie obiecuj.
Na danie szansy moim zdaniem również jest za wcześnie.

Obserwuj, rozmawiaj. Zastanów się, co Tobie pomaga. Złap dystans - i powiedz mężowi, że potrzebujesz czasu na przemyślenia. Zajmij się sobą(może jakieś hobby, nawet jak nie masz na to najmniejszej ochoty). Zmuś się. Poczujesz się silniejsza - polecam sport, np bieganie.

Bardzo ważne: musisz mieć pewność, że romans jest rzeczywiście zakończony. Śmigaj po dyktafon i ukryj gdzieś Panu Mężowi w jakiejś rzeczy, z którą wychodzi z domu. Oczywiście on nie może o tym wiedzieć. Bez tej informacji nie podejmuj żadnych decyzji.

To tak w skrócie i na początek. Pamiętaj: do wszystkiego trzeba się przygotować - zarówno do dania szansy jak i do rozstania.

I pisz, pisz jak najwięcej. Jest tu wiele mądrych osób, dzięki radom których możesz nie popełnić wielu błędów

Trzymaj się:cacy
3739
<
#3 | Deleted_User dnia 24.04.2014 12:18
Pełen seks mial z nią jeden raz, po pijaku.

A później było jeszcze ok. 5 spotkań podczas których sie pieścili ręcznie, były to spotkania 15-20 minutowe raz na pół roku.

Kiedy to wyszło powiedział, że jest z tego powodu szczęśliwy, bo nie umiał tego skończyć, a ona zrobiła sie zaborcza, zazdosna o jego czas, nawet ten poświecany pracy.

Jedyne wytłumaczenie jakie mi przychodzi do glowy to nasza abstynencja seksualna spowodowana tym, że kiedy staraliśmy się o dziecko musieliśmy się kochać na zawołanie w przeciagu kilku lat.

Poczytaj sobie, to twoje słowa. Usprawiedliwiasz go za wszystko. Łykasz jak młody pelikan z łapczywością każde słówko, które zdyskredytuje tamtą znajomość.

3,5 roku a może więcej, to kawał czasu, uświadom sobie, że przez 1/3 waszego związku byłaś kwiatkiem do kożucha, ot tyle.
11068
<
#4 | pioszka dnia 24.04.2014 12:27
Witaj
Dzięki za odpowiedź.
A propos zakonczenia romansu: tak, myslę, że jest zakończony. Po pierwsze kiedy sie dowiedziałam to pierwsze co zrobiłam w tym amoku to zadzwoniłam do niej, dajac do zrozumienia ze wiem i to co wiem bardzo mi sie nie spodobało (że tak to delikatnie ujmę). Ona bardzo sie z tym romansem kryła, zreszta znam jej matkę i ona wie, ze moge narobić dymu, więc myślę że bałaby sie to jednak ciagnąć. Po drugie to był romans "biurowy". Mąż wynajmował lokal na swoja działalnosć gospodarczą w duzej firmie, w której ona pracuje. Kiedy to wyszło na jaw, postawiłam mu ultimatum, że jeśli w ogóle mamy o czymkolwiek rozmawiać to w ciagu tygodnia ma zmienić lokal, bo nie wyobrazam sobie że miałby ja codziennie spotykać. I zmienił. W tej chwili nic nie wskazuje na to zeby miał do tego wracać. Chyba miał jej już dosyć, bo rozliczała go bardziej niż ja. To wynika też z treści smsów które znalazłam w jego telefonie. Nie wiem tylko czy kiedyś nie bedzie miał ochoty tego odnowić.....

Jestem na pierwszym etapie? Mialam nadzieje chociaż na drugiZ przymrużeniem oka

Komentarz doklejony:
tezeusz

pewnie tak, masz rację, cały czas chcę wierzyć że mimo wszystko byłam tą ważniejszą
5808
<
#5 | Nox dnia 24.04.2014 12:49
jakim cudem jeżeli jest to romans biurowy z lokalem w tle oni spotykali sie co pół roku przez 3.5?Krakać nie chcę ale weź pod uwagę że to może być wierzchołek góry lodowej
11068
<
#6 | pioszka dnia 24.04.2014 13:00
twierdzi, ze spotykali się sporadycznie ze strachu przed tym, że się wyda, zawsze ktoś moze zobaczyć, a my mieszkamy w małym miasteczku, gdzie wszyscy się znają, spotkali się kilka razy u niej kiedy juz było ciemno, bo bał sie sasiadów. Kiedy pytam dlaczego miałbym mu wierzyć, ze przecież wciaż może kłamać, odpowiada mi że nie klamie, chce powiedzieć wszystko, wyrzucić z siebie, wszystko wyjaśnić, i zacząc od początku. I że nie naciska, poczeka, tylko żebym pozwoliła mu zrobić wszytsko zeby to naprawić. Nie wiem.... szkoda mi córki, dobrze ze w tym najgorszym (chyba) okresie ona więcej przebywa na podwórku i nie musi nas słuchać

Komentarz doklejony:
a zapomniałam dodać, widywali sie codziennie na porannej kawce, w czwórke z innymi z pokoju :rozpacz
3739
<
#7 | Deleted_User dnia 24.04.2014 13:12

Cytat

Po tygodniu od wyjścia na jaw zdrady poszliśmy z mężem do łóżka. Było cudownie, tak jak dawniej. Mówił, że cały czas tylko ja go tak kreciłam i kręcę i że kiedy 1,5 roku temu przeżyliśmy razem kawał dobrego seksu w kuchni, to wtedy między nim a tą babą zaczęło się sypać, ona to podobno nawet wyczuła. W każdym razie po kilku dniach,wszystko do mnie wróciło,cały ten koszmar, ze zdwojoną siła, coraz mocniej dociera do mnie co on zrobil.


Wydaje mi się, że zaraz "po" zadziałało poczucie "uf, jednak go mam", ot, taka euforia i radość z huczącym za plecami "mogłam go stracić", zupełnie niemal pozbawione racjonalnego myślenia z poczuciem, iż zagrożenie minęło...
Całkiem możliwe (tutaj przydałby się psycholog), że jest to reakcją obronną organizmu i jakiegoś rodzaju dawkowaniem tego wszystkiego, co czeka potem, kiedy włączy się myślenie.
A potem...Nie chce Cię straszyć, ale za chwilę przyjdzie moment, kiedy zobaczysz, co naprawdę się stało i jaki jest w tym wyłączny udział męża: kłamstwa, nadużycie zaufania, perfidia etc. tym samym jego obraz zacznie się zmieniać i już tak łatwo z seksem nie będzie Z przymrużeniem oka W ogóle z niczym łatwo nie będzie...
Ze swojej strony doradzam, że jeśli chcesz znać całą prawdę (nie każdy chce), zrób to teraz i wszelkimi sposobami. Nie ma nic gorszego niż tygodniami zmieniane wersje zdarzeń, ciągłe dociekania, domysły i kalejdoskopy czasami czegoś, co podpowiada jedynie wyobraźnia.

Jedna ważna rzecz...Zawsze dobrze jest w końcu określić, co samemu się zrobiło nie tak, w czym popełniło kiedyś błędy i potrafić to zestawić z faktycznie poniesionymi "zasługami" zdradzacza. To niełatwe, ponieważ zazwyczaj albo przerzuca się całą winę na niego, wyłączając własne błędy, albo wprost przeciwnie: tłumaczy i wybiela gamonia. Ale do tego potrzeba czasu i sporo przemyśleń, najlepiej poddawanych weryfikacji z kimś stojącym z boku, kto pomoże Ci w ocenie.

Czytaj zasoby forum, myśl, weryfikuj i rozmawiaj z kimś, kto będzie potrafił chłodno oceniać. Na decyzję, co dalej, przyjdzie czas potem, a póki co nie głaszcz męża, niech poczuje, że jego życie z Tobą zawisło nad krawędzią Z przymrużeniem oka
11068
<
#8 | pioszka dnia 24.04.2014 13:16
wiem, teraz moze powiedzieć wszystko,
ale ja zrobiłam śledztwo, sprawdziłam bilingi i tak: w ciagu dnia wysyłał jednego smsa (twierdzi że informował ja czy po południu zadzwoni czy nie), i rzeczywiscie smsy i telefony zaczynały się ok. 17tej a o ok. 19tej był w domu z zakupami. Tak to wyglądało, jest spójne z tym co mówi, nie wie że przeanalizowałam połączenia, nie mówiłam mu tego, sama otworzyłam mu konto na orange po tym jak romans wyszedł na jaw, nawet nie zna hasła do swego konta.
I nie, nie usprawiedliwiam go w tej chwili, uwazam ze jest podłym, kłamliwym tchórzem, nie rozumiem jakim trzeba być człowiekiem żeby tyle czasu kłamać, ale staram sie sytuacje oceniać na trzeźwo
7063
<
#9 | ed65 dnia 24.04.2014 13:24
Dzień dobry
Witaj Pioszka
Po pierwsze, musisz wiedzieć czego Ty chcesz.
Nie on, nie my lecz właśnie Ty.
Po drugie, absolutnie on się nie może dowiedzieć, że piszesz na tym portalu.
I najważniejsze.
Co ostatecznie zrobisz, jaką decyzję podejmiesz- to jest wyłącznie Twój wybór. Bo to jest nie moje, nie nasze ale Twoje życie.

Nie wiem, ile czasu upłynęło od momentu, gdy się wydało ale daj sobie czas na ochłonięcie.
Tyle ile go będziesz potrzebować. Nie ulegaj jego presji czy też naciskom.

Nie podejmuj decyzji pod wpływem emocji.
Wiem, że o to jest najtrudniej, ale musisz wyłączyć uczucie do niego, a włączyć logiczne myślenie.
Absolutnie nie daj sobie wmówić winy za zdradę!
Przecież suczy siłą do łóżka go nie wrzuciłaś, nie pisałaś za niego wszystkich jego wyznań.
Nie mówiłaś jej za niego, że ją kocha!
Nie rób również tego, co aktualnie robisz.
Nie szukaj odpowiedzi na pytania dlaczego.
Bo odpowiedzi są setki, a właściwą jest tylko jedna.
Zrobił to bo po prostu chciał to zrobić, świadomie wpuścił sucz do Waszego małżeństwa.
A już widzę po tym co piszesz, że próbujesz, szukasz dla niego usprawiedliwienia,
Dokładnie tak jak piszesz, choćbyś nago na rzęsach tańczyła, on by i tak to zrobił.

Jeśli liczysz na to, że będzie tak jak kiedyś, to pozbądź się szybko tych złudzeń.
12 lat małżeństwa, z tego 3,5 roku trwał jego romans.?
Fiu, fiu. .....
Jakby nie patrzeć, to on przecież prowadził podwójne życie!
3,5 roku byłaś oszukiwaną,
Masz pewność, że to skończone?
Wszystko wskazuje na to, że to było pełne zaangażowanie uczuciowe z jego strony.
Pioszka, on jej mówił i pisał o wszystkim.
Ona wie o Tobie, o waszym małżeństwie, problemach więcej niż Ty sama od niego słyszałaś!
To ona, a nie Ty, stała się najbliższą dla niego osobą.
To, że on Ciebie nadal kocha, radziłbym szybciutko włożyć między bajki o mchu i paproci.
Absolutnie nie wierz w to co teraz on do Ciebie mówi!
Kocham Cię, zawsze mie pociągałaś
Bla, bla, bla.
To są tylko dla niego nic nie znaczące słowa i nic więcej.
A co ma biedaczek teraz mówić, skoro się wydało i pod jego tyłkiem zaczęło się ostro palić.
Raczej ratuje swój tylek niż małżeństwo.
Doskonale wie, jakie konsekwencje niesie rozwód z orzeczeniem jego winy.
W dodatku nieposzlakowana opinia o nim wśród rodziny, znajomych pójdzie w p**u.

Jeżeli masz dowody, nagrania z jego przyznania się do winy - powiel to i oryginały dobrze zabezpieczony.
Musisz się przygotować na każdy wariant, w tym i na rozstanie.
To ostatnie dla Ciebie jest punktem wyjściowy,
Musisz dopuścić do siebie to, że jego już w Twoim życiu nie ma.

Co dalej?
O nic go nie proś, ani nie błagaj.
Skup się wyłącznie na sobie.
Tak jak pisze KIK - zapełnić sobie czas, spotykają się z przyjaciółmi.
Hobby, realizacja swoich pasji, zainteresowań.

W to co teraz mówi absolutnie mu nie wierz.
A już w szczególności o tym, że tylko Ciebie kocha, że tylko Ty go pociągach.
Jak jest naprawdę, doskonale się przekonałaś.
Gdyby tak było, jak teraz Tobie mówi, nie byłoby przecież jego zdrady.

On musi uświadomić sobie jedną podstawową rzecz.
Ty już nic nie musisz.
Jednak musi być świadomym, że w każdej chwili powiesz Pokazuje językas.
Rozstajemy się.
Nawet gdy zechcesz dać mu szansę, to Ty dyktujesz warunki budowy nowego związku.
Nowego, bo po tym co było zostały tylko ruiny.
I konsekwentnie je egzekwujesz.
To on ma walczyć o Ciebie, a nie odwrotnie
To on ma Tobie udowadniać czynami, a nie słowami, że na szansę zasługuje.
Bez żadnej gwarancji z Twojej strony. Jeśli dajesz szansę, to robisz to nie dla was, nie dla niego lecz wyłącznie dla siebie.
Bo nie ma już my, jesteś wyłącznie Ty.

****oplata konieczne wyekpediować na badania.
A nóż jakaś chorobę przywiózł.
Dopóki nie zrobi badań, no sex!
Swoją drogą odważna jesteś, skoro zaryzykowalas swoje zdrowie, wypuszczając go do łóżka.
Skąd wiesz, czy czegoś nie załapał od tej suczy.

Pioszka,
Spokojnie, rozważnie kieruj się nie uczuciem lecz rozumem. Z decyzją się nie spiesz.
Najpierw musisz się sama poskładać po tym co się stało, odzyskać zdemolowane poczucie wartości, a dopiero wtedy decyzja co dalej.
On akurat ma w tej sytuacji najmniej do powiedzenia!
Liczysz się wyłącznie Ty.

Na wszelkie analizy, terapię przyjdzie pora, gdy podejmiesz ostateczną decyzję o daniu mu szansy.
Pozdrawiam
3739
<
#10 | Deleted_User dnia 24.04.2014 13:27

Cytat

Kiedy pytam dlaczego miałbym mu wierzyć, ze przecież wciaż może kłamać, odpowiada mi że nie klamie, chce powiedzieć wszystko, wyrzucić z siebie, wszystko wyjaśnić, i zacząc od początku. I że nie naciska, poczeka, tylko żebym pozwoliła mu zrobić wszytsko zeby to naprawić.

Nie liczyłabym tak bardzo na całą prawdę ot tak, z marszu, wypowiedzianą przez niego. To nie jest w interesie zdradzacza powiedzieć więcej ponad to, co już druga strona wie i ponad to, co niezbędne, żeby dała spokój z pytaniami Z przymrużeniem oka Wiesz, co ja robiłam? Podpuszczałam, że wiem więcej niż wiedziałam Fajne No i wiele razy okazywało się, że trafiałam w sedno: z jednego razu zrobiły się na przykład trzy, choć to w sumie mało ważne, jeśli zdarzyło się raz...

Cytat

I nie, nie usprawiedliwiam go w tej chwili, uwazam ze jest podłym, kłamliwym tchórzem, nie rozumiem jakim trzeba być człowiekiem żeby tyle czasu kłamać, ale staram sie sytuacje oceniać na trzeźwo

Nie do końca o to mi chodziło w moim poście wyżej Fajne
Każda skrajność w ocenie win jest błędem, jeśli macie być razem. Wydaje się, że coś tam zauważyłaś w opisie zdrady na początku, prawda?
11068
<
#11 | pioszka dnia 24.04.2014 13:40
JakichWiele
Mój post powyzej nie był odpowiedzia na Twój, po prostu poszły jednoczesnie Uśmiech
ja widzę swoje błędy, wiem, ze macierzyństwo mnie pochłonęło, wyczekane dziecko itd, tylko córka była ważna, on nie za bardzo, dlatego mam wątpliwości i sie miotam, nie było różowo, nie skakałam nad nim, często warczałam, tak naprawdę nie interesowały mnie jego problemy, bo co on w ogóle moze mieć za problemy kiedy dziecko ma zapalenie ucha, to dopiero jest problem, seks był jakoś tak raz na rok, bo byłam wiecznie niewyspana. Tyle moich win. Ale z drugiej strony, mógł sie o moja uwagę bardziej upomnieć, a nie walić do niej, mógł się zainteresować i odciążyć, ale nawet nie próbował, dopiero gdy ostro się o coś dopominałam to to dostawałam.
Dziękuję Ci za spokojne podejscie do tematu, tego potrzebuję

Komentarz doklejony:
ed65
minęło dopiero szesć tygodniu, to malutko, wiem,

drążę, katuję się szczegółami, dociskam go, podchodzę z każdej strony, wiem, ze muszę wziać na wstrzymanie, ale jest mi tak ciężko

Komentarz doklejony:
kurczę z drugiej strony jak miałam migrene czy trzeba było jechać do lekarza albo wykupić receptę, coś mi trzeba było na szybko to zawsze był, rzucał wszystko i jechał, nie musiałam nigdy czekać:szoook
9937
<
#12 | Ramirez dnia 24.04.2014 14:28

Cytat

Jedyne wytłumaczenie jakie mi przychodzi do glowy to nasza abstynencja seksualna spowodowana tym, że kiedy staraliśmy się o dziecko musieliśmy się kochać na zawołanie w przeciagu kilku lat. A kiedyś było cudownie. I tak powoli zaczęliśmy sie od siebie odsuwać. Kiedy urodziła sie córka ja zatraciłam sie w macierzyństwie


Tak sobie myślę, że w swoim małżeństwie oboje się pogubiliście. Zdrada często jest efektem kompensacji braków - i prawdopodobnie tak było w Twoim przypadku. Był mąż, ale musiał stać się dawcą spermy - mechanika seksu na zawołanie, potem pojawiło się dziecko i ogrom pracy z tym związany - więc... dał się skusić, choć nie powinien. Niestety - w życiu dokonujemy rozmaitych wyborów, funkcjonujemy socjalnie wśród ludzi, więc wśród ludzi pojawiają się hienki, które chcą czegoś dla siebie, i żonaty i dzieciaty facet nie jest dla nich żadną przeszkodą - one zawsze będą twierdziły, że mają prawo do własnego szczęścia bez względu na okoliczności i szczęście innej rodziny.

To co teraz mówi mąż - to z dużym prawdopodobieństwem wierzchołek góry lodowej - będziesz więc niczym górnik kopać w tym dalej, i odkrywac coraz to nowsze fakty, które dla niego już będą nieistotną już przeszłością, a dla Ciebie czymś nowym - przeryją Ci serce.
Możesz więc dalej drążyć temat zdrady i wyciągać więcej i więcej - aż się tym cała zatrujesz, a możesz też... darować sobie tę wiedzę, bo im mniej wiesz, tym łatwiej będzie sobie z tym poradzić. Nie zapomnieć, nawet nie wybaczyć - poradzić z tym sobie. Tak jak potrafimy radzić sobie z przykrymi rzeczami z przeszłości - dokładnie trzeba działać i w tym przypadku - było minęło - żyj chwilą obecną, miej marzenia.

Druga kwestia - mąż już utracił prawo do zaufania, więc... teraz podlega pełnej kontroli.

Trzecia kwestia - zero litości dla larwy - to, że zadzwoniłaś - odsłoniłaś się i ona już wie, że Ty wiesz. Teraz to ona wie, że jeśli dalej chce wyrywać męża - to musi to robić już w aksamitnych rękawiczkach.

Cytat

Ona bardzo sie z tym romansem kryła, zreszta znam jej matkę i ona wie, ze moge narobić dymu, więc myślę że bałaby sie to jednak ciagnąć.


Tutaj akurat trochę jest naiwności - larwy które sięgają po żonatych facetów może tylko chcą unikać lekkiego dyskomfortu zadymy jaką jej możesz zrobić, ale cała reszta jej zwyczajnie powiewa. To co larwa zrobiła - zwalnia Cię ze wszelkich możliwych hamulców do działania w obronie swojego małżeństwa - Ty masz się nią zupełnie przestać dziewczyno przejmować.

Teraz musisz jakoś sobie poradzić ze zdrajcą. Do prawdy bolesnej już sama doszłaś - był seks mechaniczny, była abstynencja, była ciężka praca, było dziecko... przed pozycją męża w związku - klasyczny błąd w związku, którego skutek teraz już znasz, i albo wdrożysz "plan naprawczy", albo się w tym pogubisz.

Nie będziesz w stanie wybaczyć mężowi zdrady, jeśli nie będziesz umiała wybaczyć sobie tego, w jaki sposób mąż był przez Ciebie potraktowany i co popchnęło go w ramiona kochanki - nikt nie chce być seksualnym żebrakiem, tylko dlatego że jest dziecko, więc zupełnie bez doświadczenia i zamiaru, sama dałaś hienie szansę na uwiedzenie męża.

Jeśli uda się męża od hieny odciąć - oboje musicie zacząć starać się o to, by znowu stać się rodziną. Chcesz go bić, chcesz do wyzywać za to co zrobił - ok - ale to nie będzie metoda. Możesz tym truć siebie co się stało, ale jak zaczniesz truć otoczenie i męża - facet może tego nie wytrzymać i sam poprosi o rozwód - będzie wiał od ciągłych wypominków.

W ten sposób nie nakłonisz go też do kajania się, sypania głowy popiołem, samookaleczania się, i tym podobnych aktów mających wyrazić jego skruchę i chęć poprawy. On to wyrazi poprzez swoją przyszłą postawę jako męża - i tylko na tyle możesz liczyć, satysfakcjonujące zadośćuczynienie raczej nie wchodzi w grę.

Musisz na to spojrzeć też z innej perspektywy. Możesz męża wyrzucić i mu nie wybaczyć, za to co zrobił - choć teraz chce wrócić do rodziny. Możesz go ukarać brakiem seksu, wyrzuceniem z domu, rozwodem, sekowaniem w kontaktach z córką. Skutek - będziesz z dzieckiem samotną matką. Ok - bez zdrajcy, bo... miał seks z inną kobietą.

Ale będziesz tęskniła za bliskością mężczyzny - więc z pewnym prawdopodobieństwem kogoś kiedyś znajdziesz. On też nie będzie dziewicą - będzie w swojej przeszłości kogoś miał, będzie z kimś spał - i go przyjmiesz niezależnie do tego... na swojego towarzysza życia.

Patrz na to tak - mąż sypiał z inną kobietą, Twój kolejny facet też sypiał z inną kobietą - w sumie nic ich nie różni. Więc zacznij to sypianie olewać... niech już nie boli tak bardzo.

Logiczne więc jest, że wyrzucenie męża z powodu sypiania z inną i przyjmowanie innego, co też z jakąś zapewne kiedyś sypiał - będzie zupełnie nielogiczne, gdy mąż chce wybaczenia, chce wrócić i budować dalej Wasz związek.

Teraz wszystko zależy od jego postawy - on musi też o Was walczyć.
To nie jest wcale kwestia, że podejmiesz w sobie decyzję o daniu mu szansy, i będzie to jakieś "widzi mi się serca", opinia koleżanki, czy pragnienie zemsty.

Tu bardziej musisz być rozsądna, niż kierować się swoją nienawiścią do tego co zrobił i jak bardzo Cię zawiódł. Bycie samotną matką z aktu zemsty - to często... samoukaranie jest - a pamiętaj, że to Ty uczyniłaś go seksualnym żebrakiem i tym pchnęłaś go w ramiona larwy. Ułatwiłaś jej "polowanie". Teraz walcz o swoje, o rodzinę, by córka miała ojca, a Ty męża - jeżeli mąż szczerze pragnie nadal być mężem i ojcem.
11068
<
#13 | pioszka dnia 24.04.2014 14:36
Ramirez
Bardzo Ci dziękuję, za kroplę nadziei i siły
3739
<
#14 | Deleted_User dnia 24.04.2014 14:51
Raczysz żartować Ramirez z tą retoryką o winie autorki, że go odstawiła od sexu. To jest powód do zdradzania ? Zapewniam Cię, że idąc takim tokiem myślenia 75 % związków powinno być utaplanych w zdradzie. Poza tym to chyba jakieś nieporozumienie, kiedy stracone 1/3 ich związku sprowadzasz do nic nie znaczących incydentów polegających na kopulacji z panienką.

Pan mąż miał świetny fun i nie tylko zaspokajał braki doznań cielesnych. Przestańmy się oszukiwać, że zdrada to tylko kwestia łóżka, bo tak może dzieje się przy małym odsetku takich historii, mam na myśli dłuższe związki pozamałżeńskie.
3,5 roku to regularny romans myślę, że gdyby autorka wiedziała choćby o epitetach jakie przykleił jej mąż w tym czasie, o wydumanych wadach, nie wspomnę o tej całej słitaśnej otoczce niby incydentalnych spotkań zrobiłaby mu taką awanturę, że Majdan to mały pikuś.

pioszka niczego nie ułatwiłaś, miał język, żeby rozmawiać z Tobą o deficytach, nie dostrzegał niczego, ani trudu dnia powszedniego i ile Cie to kosztuje, ani tego, że może w tym związku, który był miał być na całe życie należy coś zmienić. Co zrobił ? Nic. Wybrał. Właśnie, życie to sztuka wyboru. Zdrada jest złym wyborem.
11068
<
#15 | pioszka dnia 24.04.2014 15:09
tezeusz
tylko czy mam prawo być tak kategoryczna i bezwzględna mając swoje za uszami?

wiem, on był bezwzględny (znając go nie było epitetów, bo on ich zwyczajnie nie używa, wiem, ze mówił jej że sie nie dogadujemy i wiecznie się go czepiam, ale tak było faktycznie)

akurat seks najmniej mnie tu boli
bardziej bolą mnie te rozmowy, i to też nie tak że mówił o naszym życiu, bo nie mógł, panienka strzelała focha, wolała udawać że nas nie ma, ale ogólnie, o uczuciach wszelkich, podobało mu sie kiedy mówiła mu że wszystko się ułozy w pracy itd, pocieszała...
pocieszycielka zasrana
7619
<
#16 | Marta74 dnia 24.04.2014 15:17
Witaj pioszka,

Dużo w tej chwili nie napiszę, bo muszę zaraz wracać do pracy, ale ja też uważam, że dobrze jest podejść do jakichkolwiek poważnych decyzji spokojnie - bardzo mądrze, że prosisz innych o spojrzenie z dystansu, z perspektywy własnych doświadczeń życiowych.
Tu jest moim zdaniem sporo mądrych ludzi, poglądy różne ;-) - nie przyjmuj niczego bezkrytycznie, ale wyciągnij to, co się zgadza z Twoją życiową postawą, Twoimi priorytetami...
Ja jestem zwolenniczką próby wybaczenia pomimo że po 1,5 roku od godziny zero uważam to niestety za nadspodziewanie trudne wyzwanie... :-(
Wbrew temu, co piszą niektórzy, myślę, że możliwe jest, żeby kogoś kochać i jednocześnie zdradzić/zdradzać... Wydaje mi się, że można kochać, albo przynajmniej zakochać się/zauroczyć więcej niż jedną osobą.
Ja chcę wierzyć mojemu mężowi, kiedy mówi, że mnie w okresie romansu nie przestał kochać, pragnąć i... że nie chciał się (wtedy;-) ze mną rozstać.
Potrafię uwierzyć, że bonus ;-) w postaci kontaktów z kochanką mógł być przemiłym dodatkiem...
Myślę, że tak mogło być i u Was...
Jeśli chodzi o to, co mówi Twój mąż, to mój zdradzacz odpowiadał w pierwszych tygodniach na wszystkie pytania - znałam daty, miejsca spotkań i szczegóły łóżkowe też i... nie złapałam Go w tych kwestiach na kłamstwie. Dowiedziałam się chyba wszyskiego, co chciałam wiedzieć. Kłamał natomiast niestety w kwestii utrzymywania kontaktów z kochanką... :-(
Uważam jednak za swój błąd, że czytałam Jego wyznania skierowane do Niej- bez tego byłoby mi chyba łatwiej - więc jeśli rozważasz danie Mu szansy... to może lepiej tego uniknąć...?
A model kochanki to chyba Twojemu mężowi trafił się taki, jak i mojemu ;-)))
też zaborcza, chciała Go mieć dla siebie na zawołanie i... nie chciała słyszeć, że na świecie istnieje też jakaś żona i jakieś dzieci...
To jednak nie były chyba idealne kandydatki na kochanki... ;-))
Nie napisałaś chyba, jaka jest sytuacja życiowa/wiek tamtej kobiety...?

Pioszka,
Niestety sporo jeszcze trudnych chwil przed Tobą, ale brzmisz bardzo rozsądnie - jesteś mądrą, wartościową kobietą, która na pewno da sobie radę niezależnie od tego, jak dalej potoczą się Wasze sprawy.
Zadbaj o siebie - myślę, że wsparcie od przyjaźnie nastawionych ludzi w realu i na forum, wyrzucanie z siebie tych paskudnie trudnych emocji, starania (miejmy nadzieję!!) Twojego męża i... być może jakiś sport/ruch pozwolą Ci się szybko pozbierać.
Jeśli chodzi o seks... to chyba podejścia są różne, ale niejeden związek przeżywa po zdradzie kolejny miesiąc miodowy :-)) i... jeśli Ty masz ochotę, da Ci to radość, pomoże odbudowywać nadszarpnięte poczucie własnej wartości, a dodatkowo potrzebujesz bliskości męża ... to nie widzę przeciwwskazań. ;-))
Pozdrawiam serdecznie i trzymam za Ciebie kciuki!!!
(Miało być krótko... ale chyba mi nie wyszło... ;-)
11068
<
#17 | pioszka dnia 24.04.2014 15:38
Marta74
To że odpowiada na każde pytanie, nawet jeśli odpowiedx jest baaardzo bolesna, pozwala mi wierzyć, że nie kłamie.
To co wysledziłam sama (o czym on nie wie) pokrywa sie z jego wersją.
Mąż twierdzi, ze kiedy postawiła mu w penym momencie ultimatum albo ona albo ja, powiedziła że nas nigdy nie opuści a gdy zaczęła drażyć czy nadal mnie kocha powiedział tak (chcę w to wierzyć)Podobno później przez miesiac sie do niego nie odzywała. Tylko po jaką cholerę znowu to zaczął, twierdzi ze się bał, bał się z nia spotkać na schodach, bał sie ze mi o wszystkim powie.

Tamta jest panną, ma 33 lata i miała pretensje do mego męża ze straciła przy nim czas i wciagnął ją w lata hehe ma za swojeZ przymrużeniem oka

Napiszesz mi po jakim czasie zaczęłaś w miarę normalnie zyć?

Komentarz doklejony:
Teraz mam górkę i na wszystko patrzę z nadzieją, że może kiedyś się ułoży, ale wiem, ze jutro, pojutrze będzie dół, wtedy wszystko straci sens, przestaną istnieć usprawiedliwienia dla tego co się stało, nie bedę mogła na niego patrzeć, nie będę mogła ścierpieć jego obecności, będę sie miotać i ciskać. Juz sie bojęSmutek
7063
<
#18 | ed65 dnia 24.04.2014 17:56
Pioszka, aż strach z Tobą zadzierać. Z przymrużeniem oka
Charakterna z Ciebie kobieta.
Z tych co w niebie ich nie chcą, a w piekle ich się boją Szeroki uśmiech
Wcale mnie nie dziwi, że Twój wiaroułomny spełnia bez dyskusji każde Twoje żądanie adresowane do niego.
On się przyzna teraz do wszystkiego, korzystaj z okazji Pokazuje język


Teraz na poważnie.
Co do kochanki.
Czy ona Tobie przysięgała?
To nie kto inny, jak nie Twój luby ślubował Tobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską.
Ona Tobie przecież niczego nie przyrzekała.
Nie wiesz jak to się zaczęło, kto zaczął tą biurową love story.
Owszem, wiesz wiele.
Ale zapewniam Ciebie, w 100% całej prawdy nie dowiesz się nigdy.
Może to był rzeczywiście seks po pijaku, a może jednak wbrew temu co Tobie teraz mówi, seks był znacznie częściej.
Pamiętaj, jak pokazuje życie i doświadczenie ludzi piszących na tym portalu, zdrajcy to mistrzowie zarówno kamuflażu jak i logistyki
Bał się?
Ta, qrewna mu przyłożyła lufę pistoletu do głowy i kazała mu z nią romansować, kochać i uprawiać z nią seks.
A on taki biedny, ułomny i pozbawiony kompletnie własnej woli i myślenia.

Pioszka,
on to robił będąc w pełni władz umysłowych i ciągnął to zupełnie świadomie.
Nikt mu mózgu nie wyciął. Jedynie liczył na to, że skoro 3,5 roku mu się udawało, to będzie się dalej mu upiekać.
A tu zonk.
I co miał biedaczek robić.
Trza ratować dobre imię i swój tyłek przed konsekwencjami.
Tym bardziej, że to mała miejscowość i wszyscy wszystkich znają.
Aż dziwne, że oni nie wpadli wcześniej!
Skoro larwie tak bardzo na nim zależało, to nie wierzę, że się swoim łupem nikomu nie pochwaliła!

Pioszka
To dopiero 6 tygodni po.
Naprawdę malutko czasu upłynęło, aby dojść ze sobą do jako takiego ładu.
Tak naprawdę ciągle jesteśw dużym szoku.
Nie ochłonęłaś na dobre, nie podjęłaś jeszcze decyzji, a już się pytasz ile czasu zajmuje powrót do normalności.
Na to pytanie moim zdaniem jest za wcześnie.
Ochłoń, opanuj emocje, jakie Tobą teraz targają. .
Dojrzej najpierw do konkretnej decyzji.
Jednego możesz być pewną. Tego co się stało nie zapomnisz już nigdy.
Co najwyżej, jak pokazuje doświadczenie tych, którzy zdecydowali się szansę dać, można się z tym nauczyć żyć. Na tyle to oswoić , aby nie miało destrukcyjnego wpływu n azwiązek
To co się w tej chwili dzieje w Twojej głowie bardziej przypomina jazdę na roller coasterze, niż poruszanie się po prostej, równej drodze.
Nie da się w takim stanie rozsądnie myśleć.
Jeden plus z jego strony, to to, że mówi i odpowiada na pytania.
Szczerość z jego strony to podstawa, jeżeli ma w ogóle mieć jakąkolwiek nadzieję na otrzymanie od Ciebie szansy.
Wiesz znacznie więcej niż on wie, że wiesz.
Zachowaj tę wiedzę wyłącznie dla siebie.
Na razie pozytywnie przechodzi proces weryfikacji prawdomówności, ale nie wiadomo co jeszcze może teraz wypłynąć.


Musisz jednak wziąć pod uwagę, że to nie był jednorazowy wyskok. To do cholerki trwało 3,5 roku.
On na pewno naobiecywał tej jego Julii wiele, skoro ta liczyła na coś więcej niż tylko romans.
To pewnie stąd ta jej reakcja, że jej zmarnował te ponad trzy lata.
Dlatego naprawdę weź dużą poprawkę na to co on teraz Tobie mówi.
Znasz jedynie treści ich korespondencji.
Ale o czym rozmawiali, czy to telefonicznie, czy też bezpośrednio face to face- tego nie wiesz.
Nie bądź tak pewna, że on nie obrabiał Tobie przy niej tyłka. I co na Ciebie wygadywał.
Ten ich biurowy romans, trwający ponad trzy lata na czymś został zbudowany.
Nie tylko na maślanych oczkach, ale również na negowaniu Ciebie.
To że mówi, że było inaczej, to tylko mówi.
Bo wie, że nie znasz treści ich rozmów w cztery oczy.
I tak naprawdę nie wiadomo, ile by jeszcze to potrwało, gdybyś ich love story nie wykryła.
W to, że on by to sam zakończył raczej bym nie wierzył!
Skoro tyle czasu to trwało, to i trwałoby w najlepsze dalej, gdybyś Ty niczym siły specjalne, nie wkroczyła do akcji i wyczyściła teren z terrorystów.

Tak że zanim on dostanie szansę, musisz wszystko na chłodno przeanalizować i poukładać w swojej głowie.
I odpowiedzieć sobie na pytanie.
Czy dasz radę z nim dalej żyć, mając wiedzę do czego jest zdolny.
Czy będziesz w stanie mu częściowo zaufać na tyle, aby nie popaść w obsesję jego ciągłego kontrolowania.
Bo 100 % zaufania już nigdy mieć nie będziesz.
A jednocześnie być gotową do natychmiastowej ewakuacji, jeśli ponownie coś wywinie.
Bo teraz już wiesz, czego po nim się można spodziewać.

Pioszka
Tak jak pisałem, to głównie na nim spoczywa ciężar budowy związku od nowa, ale to Ty jesteś jego architektem.
Dyktujesz warunki na tej budowie.
Jedna rysa i mówisz pa, pa.
A podstawą tej odbudowy musi być komunikacja, szczere mówienie otwartym tekstem o swoich potrzebach, problemach
Niby oczywista oczywistość, a jednak z jego strony było pójście na skróty.
Jakoś z nią potrafił o wszystkim rozmawiać.
Czyli jednak mowy mu nie odjęło.

Pioszka, niech Ciebie ręka boska broni przed pójściem na skróty. Szybkie wybaczenie, to prosta droga do powtórki.
Musisz go tak przeczołgać psychicznie, że tylko samo wspomnienie o zdradzie wywoła w nim odruch wymiotny. Tak to działa.
Jest zbrodnia, musi być i kara.
Ty jesteś sędzia i to TY wydajesz wyrok.

Pioszka, każdy z nas tutaj piszących te huśtawki przechodził.
Niestety nie ma na to lekarstwa. Swoje odcierpieć trzeba.
Nie da się ominąć tego etapu.
Dlatego piszemy, że jesteś dopiero na początku tej swoistej drogi przez mękę.
Naprawdę przeczytaj sobie etapy po zdradzie.
A jak długo poszczególne fazy będą trwały?
To indywidualna sprawa. Wszystko zależy od Ciebie.

Miłego popołudnia życzę
3maj się
3739
<
#19 | Deleted_User dnia 24.04.2014 20:17
Gdyby nie Twoje odkrycie, romans trwał by nadal w najlepsze. I byc może trwa nadal. Tylko ostrożniej, bardziej skrycie
3,5 roku i tylko 1 raz sex... akurat.

Jeżeli twój mąż tak zmyśla i kłamie to tak łatwo nie zakończy tej znajomości. A łatwe wybaczenie bez poniesienia konsekwencji spowoduje że nastąpi powtórka z rozrywki.
9850
<
#20 | lagos dnia 24.04.2014 21:27
Pioszka
Jesli chcialabys, zeby miedzy wami kiedys sie ulozylo, w ktoryms momencie bedziesz musiala odlozyc na bok obwinianie jego, siebie, larwy i bez gniewu, zlosci skupic sie na zbudowaniu na nowo relacji miedzy wami, bo wasze malzenstwo totalnie sie posypalo. Mozna oczywiscie zrzucac calac wine na niego, bo przeciez mial jezyk w gebie, ale z drugiej strony sex raz na rok, a Ty myslalas, ze facet jest w niebowziety, bo macie upragnione dziecko :szoook.
Zostaniesz z nim, ale bedziesz go karac za to, co zrobil i za jakis czas nie bedziecie mogli na siebie patrzec. To bez sensu. Jesli juz byc ze soba, to po to by zaangazowac sie w pelni w tworzenie czegos nowego miedzy wami. Problem w tym, ze na to trzeba byc gotowym, a zeby tsk sie stalo trzeba czasu. Moze pomysl o jakiejs formie separacji tak by sobie i jemu dac czas na przemyslenie i ulozenie sobie wszystkiego. Pozwoli Ci to tez przekonac sie o szczerosci jego intencji. Pamietaj, ze jego romans trwal 3.5 roku, nawet jesli na poczatku mial jakies wyrzuty sumienia, to z czasem sie do tego przyzwyczail, a nawet zaakceptowal i usprawiedliwil. I uwierz mi oszukac Cie teraz, to dla niego mniej niz spluniecie, to juz czesc jego natury. Te opowiesci, ktore Ci zaaplikowal mozesz miedzy bajki wlozyc. Facet uprawia sex z zona raz na rok, a z kochanka raz przez 3.5 roku , a poza tym tylko troche sie mietola. To ja sie pytam, po co byla kochanka?
Chcesz znac prawde? Nie musisz go nawet pytac. Nie nalegal na sex z Toba, bo zaspokajala go kochanka, to bylo jego drugie zycie, ustawil siecwctym i odpowiadalo mu to, sle widocznie kochance sie znudzilo i chciala czegos wiecej. Czy bedzie chcial sie z nia jeszcze spotykac, mysle, ze nie, tym ze sie wydalo uwolnil sie od niej. Natomiast ma otwarte pole do nowego niezobowiazujacego zwiazku... l najpewniej tak bedzie jeslibtak po prostu dasz mu szanse.
10983
<
#21 | Maja32 dnia 24.04.2014 22:56
Ta historia przypomina mi nieco moja Tez było in vitro, sex w wyznaczone dni... Dziecko w koncu powstało naturalnie a 2 miesiace po ex znalazł kochankę... Gdy sie dowiedziałam, tez powiedział, ZZE zakończył W sylwestra odkrylam prawdę...
9937
<
#22 | Ramirez dnia 25.04.2014 01:31

Cytat

tezeusz dnia kwiecień 24 2014 13:51:11
Raczysz żartować Ramirez z tą retoryką o winie autorki, że go odstawiła od sexu. To jest powód do zdradzania ? Zapewniam Cię, że idąc takim tokiem myślenia 75 % związków powinno być utaplanych w zdradzie.


Idąc w małżeństwo Tezeuszu, bierzemy na siebie brzemię pewnych obowiązków, które w skrócie można nazwać odpowiedzialnością wzajemną wobec siebie. W imię tej odpowiedzialności mamy zobowiązania, by iść razem przez życie, ale też do tego, by pomagać sobie w chorobie, dbać o siebie, wspierać, razem wychowywać dzieci, itd.... Do obowiązków tych należy też podejmowanie pracy, czy wykształcenie dziecka. W ramach wzajemnego dbania o siebie, takim elementem też jest domowa kuchnia, gdzie każdy może się zwyczajnie najeść, a nie być wysyłanym przez partnera na tułaczkę po śmietnikach. Czasami jednak jest tak, że nagle żona stwierdza, że nie ma czasu na gotowanie, więc on nie je przez tydzień, dwa, trzy. Jasne - z głodu jeszcze nikt nie umarł skoro jest szczaw, rączek nie urwało, sam może coś sobie i żonie ugotować, nie, ale logiczne jest, że taki wygłodzony mąż - kucharskie beztalencie - zaczyna szukać, gdzie tu by można zjeść na mieście. Podobnie jest z seksem. Jeśli żona wpada na pomysł, by dla swojego powodu postawić szlaban na seks, to jeśli ma odrobinę wyobraźni, musi się liczyć z tym, że kupuje w zamian dla męża talon na personel zastępczy. I odwrotnie też to działa. Oczywiście, można znaleźć wzajemne zrozumienie i siebie w ten sposób nie krzywdzić, ale... tu są ludzie, którzy zobowiązania wierności nie zawsze mogli doświadczyć. Czasami zupełnie nieświadomie, licząc na zrozumienie partnera - pchnęli go w ramiona innej pozbawionej zasad osoby, wyrzucając go ze swojego łoża.
Nieświadomość, brak zdolności przewidywania - jest jednak przewiną.
Jak na drodze jedziesz z ogromną prędkością, możesz przez swój brak przewidywania skutków spowodować dowolną kolizję. Jesteś tej kolizji winnym w 100% i nikt nie powie, że okolicznością łagodzącą jest Twój wrodzony brak zdolności przewidywania skutków postępowania. Nie przewidziałeś skutków swojego postępowania - jesteś więc winnym.
10983
<
#23 | Maja32 dnia 25.04.2014 01:40
A co jesli obie strony nie maja ochoty na seks? Ja np swojego ex wielokrotnie pytałam, czy nie ma potrzeb (mimo, ze ja nie miałam) Twierdził, ze nie, ze libido mu spadło Z reszta jesli ktos inicjowal sex to byłam to ja... I co? I jak sie okazało kochanka przywrocila mu libido... Smutek potem sie tłumaczył, ze to, ze robił mi masaże plecow (mam zwyrodnienie kregoslupa) to było dla niego inicjowanem seksu A dla mnie była to forma leczenia czy rehabilitacji... I co? w tym przypadku Tez uwazasz, ze winne sa obie strony?
Z reszta, przy leczeniu nieplodnosci czesto jest sie tak faszerowanym hormonami, ze naprawde sie nic nie chce A seks w wyznaczone dni, z przymusu, zabija cała radość i przyjemność Ale czy to znaczy, ze partner od razu ma zdradzać? W koncu to wszystko działo sie bo był wspólny cel - dziecko... A zwiazek, zwłaszcza dojrzały, to nie tylko sex

Komentarz doklejony:
W moim przypadku dołożył sie jeszcze moj spadek atrakcyjności fizycznej Przytylam 18 kg w 2 lata właśnie z powodu choroby i leczenia nieplodnosci Moja "rywalka" była bardzo szczupła i niska Uśmiech przy niej chudy, ze wzrostm 170 cm ex mógł wreszcie poczuć sie wielkim mezczyzna Szeroki uśmiech
Zeby było śmiesznie ex nie był atrakcyjny fizycznie, ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy zdradzać go z tego powodu...
9937
<
#24 | Ramirez dnia 25.04.2014 02:17

Cytat

Ja np swojego ex wielokrotnie pytałam, czy nie ma potrzeb (mimo, ze ja nie miałam) Twierdził, ze nie, ze libido mu spadło... I co? w tym przypadku Tez uwazasz, ze winne sa obie strony?


Nie, winny jest Maju Twój mąż, bo złamał przysięgę małżeńską. Trzeba umieć rozgraniczyć kwestie chorobowe, które podobnie jak i okres - wykluczają seks, od... wygodnictwa, czy przebiegłości. Znane są tu przecież przypadki, że seksu nie ma, bo:
- trzeba się rano podmyć, a więc rano wcześniej wstać,
- seks jest tylko w nagrodę za spełnienie zachcianek i poleceń,
- fajny seks jest tylko za prezenty,
- bo boli głowa,
- bo zmęczenie,
- bo,bo,bo... zapewne każdy tu doświadczył odmowy z jakiegoś powodu. Raz, drugi, trzeci, ok... to nie lodówka - ale miesiąc, kwartał, pół roku czy rok - to proszenie się właśnie o kłopoty. I jak u kogoś bez seksu przez miesiąc nie zapala się czerwona lampka alarmu z tego powodu, że właśnie seksu nie ma, bo... - to jak jazda bez trzymanki kierownicy, o wypadek łatwo.

Dziewczyny popełniają jeszcze jeden błąd - wybierają na męża faceta, i celem nie jest rodzina, ale właśnie dziecko. Samiec ma być na orbicie wychowywania dziecka. Jego zadanie to polowanie i łupy ze zdolnością kredytową. Taka rola nie zawsze każdemu facetowi odpowiada - i mamy ucieczki z orbity w ramiona kochanek. Żona musi sobie z tego zdawać sprawę, Mąż też.

Cytat

Zeby było śmiesznie ex nie był atrakcyjny fizycznie, ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy zdradzać go z tego powodu...

Sama napisałaś, że spadło Ci libido i nie miałaś potrzeb. Nie wiadomo jak by to było, gdyby na widok płci przeciwnej jak to mówią, "szczena opadała i ślinka ciekła"...;-)
Facetom wtedy czasem rzuca się na mózg... zew natury, i ci co bez mózgu szukają łatwych okazji - a hien w okolicy sporo - "może być brzydki, byle był bogaty" ;-)
11068
<
#25 | pioszka dnia 25.04.2014 09:44
Dzień dobry
Bardzo dziekuję wszystkim, bez wyjątku za komentarze Uśmiech

ed65
Masz rację, nie zmusiła go, poszedł na łatwiznę, nie zawracajac sobie głowy moimi uczuciami. Cały czas się waham, mam wrażenie ze przechodzę wszystkie etapy równoczesnie. Na razie niczego nie postanawiam, staram sie juz tylko nie wyżywać na nim do takiego stopnia jak jeszcze tydzień temu. Nie wiem czy życie z nim będzie dla mnie możliwe, czy za kazdym razie kiedy na niego spojrzę, będzie widziała go z nią. Z drugiej strony... I tak w kółko. Wiem, muszę dać sobie czas.
Jego wersja na chłodno jest taka:
to on zaczął, przez jakiś czas pracowali od czasu do czasu razem, dobrze im się gadało, wiec spytał czy jak będzie miał ochote pogadać, wygadać się to czy moze do nniej zadzwonić, pociagała go łatwość rozmowy z nią, ze mną nie potrafił - wie, jego błąd. Nie chciał seksu, nie była atrakcyjna fizycznie. Wszystko odbywało sie praktycznie przez telefon. Potem sie zakochał, zauroczył, nie wie jak to nazwać, ale na pewno nas przysłoniła. Wszystkie wyznania były telefoniczne, nigdy nie powiedział jej tego w oczy, bo sie nie spotykali. W pracy przy ludziach byli na Pan/Pani. Według jego wersji nigdy niczego jej nie obiecywał, bo później mogłaby to egzekwować,a on nie miał zamiaru sie z nami rozstawać. Tekst o straconych latach wynikał wg niego z szantażu emocjonalnego kiedy między nimi się już sypało, że niby ona straciła lata, a on tak ją traktuje. Jeździł do niej bo nalegała. Jak nie chciał to sie obrażała, a on chciał zeby było miło. Gdyby miał być zawsze kiedy ona tego chciała to byłby tam codziennie. Tak, był sex, raz po pijaku (przyznam, ze nie użył tego jako argumentu w swojej obronie, po prostu zaczęłam naciskać kiedy to było, powiedział ze to było po piciu w pracy na imieninach Krystyny, spytałam wtedy: to było popijaku? odpowiedział: no tak). Potem jeszcze te pieszczoty, ona nalegała na sex, on się wykręcał, że zmęczony, ze musi jeszcze wracać do pracy bo ma robotę. Kiedy zarzucam mu ze jednak go to podniecało, mówi mi: co mam ci powiedzieć, nie jestem z kamienia. Po pewnym czasie, ok roku, półtora, zaczęło sie sypać, przestała być już tak bardzo miła, ale to ciagneli na zasadzie przyzwyczajenia. Nie potrafił przestać, miał po prostu nadzieję, ze to samo wygaśnie, Dzwonił rzadziej, rozmawiał krócej, nie rozmawiało mu sie juz tak fajnie. Zaczęła go rozliczać i zabierać za duzo czasu, mówił ze nieraz chciał przerwać rozmowę, zamknać biuro i wrócić do domu, ale nie umiał tej rozmowy zakończyć, i tak ona gadała, on milczał. a potem wysyłała mu te smsy które go zdemaskowały: o emocjonalnej huśtawce, o tym że ona tego dłuzej nie wytrzyma itd. Jednoczesnie mial nadzieję, ze poprawi sie sytuacja u nas, bo jakos zaczęlismy sie ostatnio dogadywać. Tak to widział, miał nadziję że samo się rozejdzie, ja sie nie dowiem, a my popracujemy nad małżeństwem. To jego wersja.

lagos
Dlaczego piszesz, ze nie nalegał na seks ze mną? Nigdzie tak nie napisałam. Nalegał i to bardzo, kiedy juz ochłonęlismy po in vitro, kiedy urodziło się maleństwo, często do tego wracał, to ja nie chciałam, wykręcając się zmęczeniem, zwyczajnie mi sie nie chciało, żyłam czym innym. Myślałam ze on też, jak kocha to poczeka. Ale Mała miał juz trzy latka... I tak to sie ciągnęło, po każdym naszym seksie on się mocno nakręcał, nalegał na powtórki, ja nie chciałam, nalegał coraz rzadziej itd.
Kiedys, jeszcze w czasie narzeczeństwa (które trwało 7 lat Uśmiech)) i na początku małżeństwa układało nam sie w łóżku i zawsze uważaliśmy że dobraliśmy się w tej kwestii. Twierdzi że tęsknił za dawna mną, otwartą i wyluzowaną.

Kiedy pytam go dlaczego, mówi ze nie wie, chyba nie ma wytłumaczenia, jedynie brakowało mu bliskosci.

Takie są fakty i jego wersja.

Teraz jak na złość mam ogromną ochote na seks, dziecko podrosło, można by było do tego wrócić Z przymrużeniem oka

Ale spokojnie, na razie nie wpuściłam go z powrotem do łóżka, śpi na sofie w salonie, cały połamany i dobrze mu tak. Tylko sofy szkoda Z przymrużeniem oka

Czwarty dzień górka, czekam na megadół Smutek

Piszcie, Kochani, piczcie, lubię Was czytać, to mnie jakoś tak uspokaja i porządkuje myśli.

Komentarz doklejony:
ed 65
czołgam go i czołgam, cały czas, nie ma lekko
tylko boję się, że jeśli się złamię na chwilę, odsłonię a potem stwierdzę, ze jednak nie, nie dam rady
to czy wtedy będę umiała dać mu kopa w ****?
9937
<
#26 | Ramirez dnia 25.04.2014 11:36

Cytat

Nalegał i to bardzo, kiedy juz ochłonęlismy po in vitro, kiedy urodziło się maleństwo, często do tego wracał, to ja nie chciałam, wykręcając się zmęczeniem, zwyczajnie mi sie nie chciało, żyłam czym innym.

Cytat

tylko boję się, że jeśli się złamię na chwilę, odsłonię a potem stwierdzę, ze jednak nie, nie dam rady
to czy wtedy będę umiała dać mu kopa w ****?


Czy czasem nie jest tak, że trafił Ci się mało istotny mąż z łapanki, który w końcu został prawie na siłę tym ojcem - cel jakim jest macierzyństwo został więc osiągnięty, a mąż stał się jedynie marnym dodatkiem do życia. Dziecko jest - co trzeba więcej spełnionej kobiecie?!

Teraz więc pozostaje dylemat, czy ten zbędny męski dodatek w domu zostawić, czy go pogonić w diabły. Pretekst już jest - zdrada!!!!

Umysł jest teraz pełen dylematów - co się bardziej opłaci: żyć bez samca, bo to kwestia pracy, finansów, zabezpieczenia alimentacyjnego itd...., czy może jednak krótka smycz, miejsce w budzie i z wielkiej łaski pozostawienie?

Przecież facet może się przydać do wbijania gwoździ, a następnego już może nie będzie... Oj, głowa mała na te wszystkie dylematy...

Cytat

Myślałam ze on też, jak kocha to poczeka.

Ciekawe, czy gdyby chodziło o jedzenie, czy wtedy z głodu by musiał umrzeć czekając... Ciekawe.
11068
<
#27 | pioszka dnia 25.04.2014 12:02
Ramirez
to nie jest chłodna kalkulacja, zostawić czy nie
to kwestia tego czy potrafię nad tym przejść i żyć dalej nie zatruwajac nam obojgu życia, bo jesli już być razem to nie tak jak dotąd, nie obok siebie, tylko razem
słusznie, miałam cel, cel który mnie pochłonął, zapomniałam o mężu, zapomniałam o człowieku z którym kiedyś było mi naprawdę dobrze i nie, nie był z łapanki, a wspólne starania były naprawdę wspólne, spędzilismy w klinice wiele godzin gadajac, śmiejac sie, płacząc, wtedy bylismy naprawde razem
osiagnęłam cel, który mnie zaślepił
on znalazł swój który zaślepił jego
dlatego staram sie nie być radykalna, bo wiem że jestem współwinna
zgrzeszyłam zaniedbaniem
on - uczynkiem
oboje byliśmy egoistami
7063
<
#28 | ed65 dnia 25.04.2014 12:14
Dzień dobry wszystkim

Pioszka,
dlatego pisałem, abyś najpierw w miarę ochłonęła.
Masz tyle czasu na podjęcie decyzji ile go tylko potrzebujesz.
On ma z pokorą czekać na Twoją decyzję
Jak to się mówi, pośpiech jest jak najbardziej wskazany tylko przy łapaniu pcheł Uśmiech
Jednak też nie można jej odwlekać w nieskończoność.
Wszystko zależy wyłącznie od tego, czego Ty chcesz.
Ty jesteś Air Force One.
I to Ty rozdajesz karty.

Jedno jest pewne.
Tak jak nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, tak samo po zdradzie nic już nie będzie takie samo.
Wszystko zaczyna się od początku.
To jak z kupnem starego domu.
Często fundamenty i on sam są w tak oplakanym stanie, że trzeba go wyburzyć wraz z fundamentami.
A następnie buduje się nowy.
Na nowych, zdrowych fundamentach.
W związku tymi fundamentami są:
Wzajemna miłość, szacunek i zaufanie.
Gdy uda się wylać tak zdrowe fundamenty pod nowy związek, jest szansa na sukces.
Jednak największym problemem do uzyskania tego nowego, stabilnego fundamentu jest zaufanie.
Gdy uda się zachować właściwe proporcje, jest duża szansa na postawienie na nich nowego, solidnego domu.
Tutaj on musi na to ciężko zapracować.
Bo to co zrobił, to jakby wysadzić w powietrze dotychczasowy dom.
Po nim zostały już tylko ruiny.

Nie bez powodu zdradę porównuje się do morderstwa.
Bo ona nim jest.
To podstępna egzekucja wykonana na ufającym bezgranicznie i niczego się nie spodziewającym partnerze.
Bez sądu, wyroku i prawa do obrony.
Nawet jak się ten strzał przeżyje, to co się stało zostanie do końca życia.
On to już zupełnie ktoś inny.
Twarz, głos takie same, znajome a jednak już wiem, że może zabić.

Ja akurat jestem z tej grupy, która szansy nie dała.
Bo danie szansy to tak jakby wiedząc o tym, że ma się do czynienia z mordercą lub złodziejem, wpuszczamy go do domu lub dajemy mu klucze naszego mieszkania.

Jeżeli jednak chcesz budować dom od nowa, to tak jak napisał Lagos.
Najpierw zamknąć stare czy to w sposób symboliczny, czy też formalnie biorąc rozwód lub separację, dać sobie czas.
Jeśli uznasz, że jednaj warto, do siebie wrócicie,
jeśli uznasz, że chcesz ułożyć życie na nowo ale nie z nim, masz formalnie do tego otwarte drzwi.

Musisz się przygotować psychicznie na każdy wariant, w tym i na zakończenie związku.
Pozdrawiam cieplutko.
Miłego dnia wszystkim życzę
11068
<
#29 | pioszka dnia 25.04.2014 12:21
doradźcie mi, proszę, co powinnam teraz robić, jak dojrzeć do właściwej decyzji, jak nie przegiąc w żadną stronę, doszłam do ściany, wszystko już wiem (tak zakładam), on się bardzo stara, stara sie inicjować rozmowy, jest pomocny itd.

Komentarz doklejony:
ed65
to oczywiscie nie jest odpowiedź na Twój post Uśmiech))
jak zwykle poszło prawie razemUśmiech
7619
<
#30 | Marta74 dnia 25.04.2014 13:15
Pioszka kochana,

Masz prawo się wahać, masz prawo popadać w skrajne emocje - On musi przyjąć na klatę konsekwencje tego, co nawyprawiał, a... rozwieść się możesz w każdej chwili - jak się wszystko nie poukłada za rok, dwa, pięć, czy dziesięć lat, to wtedy też możesz pójść swoją drogą...
Wiem, że niektóre dziewczyny żałują, że działały trochę zbyt pochopnie - tzn. szybko i radykalnie decydowały się na ostateczne rozstanie...
Jak napisał Ramirez - można być samotną matką z zemsty i siebie samą ukarać w ten sposób... Smutek
Czasami nie da się inaczej, bywają typy jednoznacznie patologiczne, od których trzeba szybko uciekać jak najdalej, a niekiedy chyba mimo najszczerszych chęci odbudowa związku się nie udaje... ale może warto podjąć próbę i odczekać z ostatecznymi decyzjami...
Daj sobie duuuuużo czasu... i przede wszystkim zadbaj o siebie... Szeroki uśmiech

Gdyby jeszcze dało się te paskudne emocje i ból opanować racjonalnie, szybko i skutecznie... a to niestety okazuje się bardzo trudne... Smutek
Kiedyś uświadomiłam sobie, że zdradzacze, a zwłaszcza zdradzaczki w wielu przypadkach mówią "to było silniejsze ode mnie" i działają nieracjonalnie, ryzykując swoje dotychczasowe życie, ale my też doświadczamy chyba niestety okresowo emocji które są "silniejsze od nas" - staramy się działać racjonalnie, ale czasami jest to baaaardzo trudne... Smutek

Zastanawiam się, czy w sytuacji, kiedy

Cytat

Teraz jak na złość mam ogromną ochote na seks


nie karzesz samej siebie... Ja nigdy nie byłam zwolenniczką obrażania się i "karania" brakiem seksu, ale może to mój błąd...? Z przymrużeniem oka
Twoja decyzja... Z przymrużeniem oka

Nie wiem, jak to wygląda od strony prawnej, gdybyś podjęła decyzję o rozwodzie - nie zgłębiałam tego dotąd. Ktoś tu kiedyś sugerował, że jeśli i tak już po zdradzie z mężem spałaś... to dla prawników oznacza, że już Mu wybaczyłaś... zresetowałaś licznik... Z przymrużeniem oka ale nie mam pojęcia, czy to rzeczywiście tak właśnie jest interpretowane...

Cytat

Tamta jest panną, ma 33 lata i miała pretensje do mego męża ze straciła przy nim czas i wciagnął ją w lata hehe ma za swoje


To zdecydowanie podobny model Z przymrużeniem oka tylko rocznik młodszy -
"nasza" Z przymrużeniem oka kochanka też miała rozliczne pretensje, które przedstawiała mojemu mężowi w formie listy... a jak przyznał, że mówi mi, że mnie kocha, to się obraziła i rzuciła słuchawką...

Z drugiej strony znam dziewczyny, które były kochankami w takich relacjach... rzeczywiście traciły czas na związki bez przyszłości... niektóre lądowały same w ciąży, potem z dzieckiem... bo facet w takiej sytuacji chyba w większości przypadków odmeldowuje się do żony...
Kochanka miała być tylko dodatkiem... uzupełnieniem...
Nierozsądne to było ze strony tych dziewczyn, że się w takie związki pakowały - może powinniśmy pilnować, żeby nam córki w coś takiego nie wdepnęły w przyszłości...?

Cytat

Napiszesz mi po jakim czasie zaczęłaś w miarę normalnie zyć?


Normalnie...?
Teraz jest zupełnie inne normalnie... Z przymrużeniem oka
I nie wiem, co przyniesie jutro... więc trzeba cieszyć się dniem dzisiejszym!!!
To świetnie, że masz górkę , oby dołków było jak najmniej...
CARPE DIEM, PIOSZKA!!! Szeroki uśmiech
Ściskam serdecznie!!!
3739
<
#31 | Deleted_User dnia 25.04.2014 13:19

Cytat

doradźcie mi, proszę, co powinnam teraz robić, jak dojrzeć do właściwej decyzji

Krótko, acz treściwie napisał w innym wątku krzysiekStankiew:

Powiem wprost...nie dawaj mu szansy....pozwól by tą szanse sam u Ciebie wywalczył.

Jak zda egzamin, będziesz o tym wiedzieć, a decyzja przyjdzie sama.
Jak nie zda...patrz jw Z przymrużeniem oka
7063
<
#32 | ed65 dnia 25.04.2014 13:26
Na pewno jeżeli chcesz odbudować, nie wolno zamknąć się w sobie.
Temat zdrady trzeba przewałkować od a do zet.
Również to co w małżeństwie nie funkcjonowało tak jak powinno funkcjonować.
Czyli mówienie otwartym tekstem o wszystkim co leży na serduchu, o swoich potrzebach, pragnieniach.
Nie zostawiania spraw na zasadzie : przecież on/ona to powinien /nna widzieć.
Szczerze, otwarcie aż do bólu.

Tak, aby można było sprawę zamknąć i rozpocząć budowę nowego domu.

On jednak musi mieć świadomość, że będziesz miała zmiany nastroju, że jednak będzie to wracać.
Po prostu nie da rady tego z pamięci wymazać.
W pierwszym okresie to na nim spoczywa cały ciężar odbudowy.
Musi udowodnić Tobie, że zasługuje na Ciebie, Twoje uczucie i mozolnie musi budować to co zniszczył. Odzyskać Twoje zaufanie.
Masz prawo do kontroli, masz prawo go sprawdzać. To jest cena, jaką między innymi musi zapłacić.

Czeka Was oboje ciężka, tytaniczna praca od podstaw.
To tak jakby się urodziło na nowo, ale z zapisanym już w głowie tym epizodem.

Pioszka
Musisz wiedzieć, wyczuć ten moment,(tutaj kłania się kobieca intuicja) kiedy trzeba pokutę uznać za odbytą.
Bo on może tego czołgania nie wytrzymać psychicznie. Uśmiech

Jeżeli rozmowy będą naprawdę szczere, bez owijania w bawełnę, da się stworzyć punkt wyjściowy do budowy nowego, lepszego związku.

Komentarz doklejony:
Rany, ja tak piszę? Szeroki uśmiech
Zobaczcie, co nowe małżeństwo ze mną zrobiło Szeroki uśmiech. Z przymrużeniem oka
11068
<
#33 | pioszka dnia 25.04.2014 13:35
ed65

Cytat

Zobaczcie, co nowe małżeństwo ze mną zrobiło

Szeroki uśmiechSzeroki uśmiechSzeroki uśmiech
10859
<
#34 | olaff dnia 25.04.2014 14:30
Pioszka,
Musisz dojść do momentu, kiedy uznasz że już wystarczająco go wymęczyłaś, że już wiesz wszystko co chcesz, sama poczujesz kiedy to nastąpi (uważaj tylko, żeby to męczenie go za bardzo Ci się nie spodobałoZ przymrużeniem oka). Kiedy to nastąpi postaraj się to zostawić wszystko za sobą i zaufać (wiem, że to trudne). Bo życie w związku, w którym ciągle patrzy się na ręce Cię wykończy nerwowo.
11068
<
#35 | pioszka dnia 26.04.2014 11:49
Emocje znów wzięły górę. Jeszcze wczoraj w jakimś euforycznym stanie byłam przekonana, że go kocham po czym wieczorem zrobiłam mu dziką awanturę. A później gdy corka wróciła z podwórka w pełnym spokoju rozegraliśmy rodzinnie kilka rozdań w karty. Dziś jestem zmęczona, czolgając jego czołgam siebie. I chyba mam dość. Za każdym razem dostaję rykoszetem od samej siebie. A on?
Po prostu trwa. Czeka. Wraca wcześniej do domu i takie tam.
Pocieszam się, że wczorajszy kryzys trwał 2 godziny a nie kilka dni jak poprzednie. I polegal chyba tylko i wyłącznie na wyładowaniu mojej zlości. Moze powinnam zapisać sie na karateZ przymrużeniem oka
Ale i tak nie jest źle, bardzo pomógł mi Wasz oddział ratunkowy, dużo mi się poukładało w głowie. Działacie jak najlepszy psycholog, zadając bardzo bolesne pytania zmusiliście mnie do szukania najprostszych ale ważnych odpowiedzi w sobie (Ramirez, tu duży ukłon w Twoją stronęUśmiech. Wiele rzeczy nazwałam po imieniu i chociaż wciąż bardzo boli obecność kogoś trzeciego przez tyle lat to myślę, że jakoś sobie z tym poradzę.

Dziś mija 7 tygodni (moja godzina zero wybiła 8 marca, niezły prezent na dzień kobiet)

Ktos tu wczesniej zasugerowal czasową separację. Chociaż przez moment tego potrzebowalam i rozważałam to jednak ostatecznie odrzuciłam tę myśl. Wtedy musiałabym wytłumaczyć to jakoś mojej rodzinie,a nie chcialam i póki co nie chcę tego robić. Wiem, że gdyby wiedzieli naciskaliby na rozwód, a moja decyzja ma być moja, bez nacisków z niczyjej strony. Poza tym potrzebuję miejsca w którym tematu zdrady nie ma i jest to moja rodzina, spotkania są zwyczajne, problemy jak co dzień, oni w tej sytuacji byliby stronniczy a ja potrzebuję obiektywnej oceny.

Dlatego pójdę w innym kierunku, jutro pojedziemy na wieś w celach rekreacyjno-porządkowych. Mam tam dom który w 1/3 należy do mnie, pozostałe części do moich braci. Dotąd było to nasze miejsce na ziemi. Chcę sie sprawdzić, czy będę w stanie funkcjonować z nim ramie w ramię w zwyczajnej romowie, czy dam radę zapomnieć choć na 5 minut i zachwycić sie spokojem wsi. Czy ona przywlecze sie tam za nami.
Myslicie, ze to dobra droga? Wóz albo przewóz?

Martuś74
Kiedy "nasza" kochanka usłyszała po raz pierwszy od mego męża pieszczotliwe kotek bardzo się tym zachwyciła. A on sie podobno pomylił bo zawsze tak mówił do mnie. Ale tak to już zostawil i tak ją nazywał do momentu gdy spytała czy do mnie też tak mówi. Kiedy potwierdził to co zrobiła? Oczywiście strzeliła focha i sie rozłączyła. Tak sobie myślę, że one też nie mialy lekko z naszymi panami.

A teraz biegnę na zakupy, sama i tylko dla mnie. Nie do domu i nie dziecku. Tylko dla mnie. Jak obejrzałam swoja bieliznę, to stwierdziłam że to i tak cud że on do tej pory miał ochotę na seks ze mnąZ przymrużeniem oka

Pozdrawiam cieplutko i życzę pięknego, spokojnego weekendu Szeroki uśmiech
7619
<
#36 | Marta74 dnia 26.04.2014 14:34
Cześć Pioszka, Uśmiech

Cytat

Tak sobie myślę, że one też nie mialy lekko z naszymi panami.

Zgadzam się... Z przymrużeniem oka Ale miały to na własne życzenie - nikt im nie kazał się pakować w romans z żonatym facetem... A mężowie z takim modelem kochanki też pzreżywali trudne chwile - mieli niezłą huśtawkę. Z przymrużeniem oka A teraz próbują przetrzymać huśtawkę ekstremalnych emocji własnej żony połączonych z ich własnym poczuciem winy - to dla nich z pewnością też bardzo trudne - wcale im nie zazdroszczę... Z przymrużeniem oka
Ale to są po prostu konsekwencje ich poważnych błędów...
Może wyciągną z tego wnioski na przyszłość...?
Powtórzę sentencję, która mi się niedawno spodobała:
"JEŚLI COŚ TRACISZ, NIE TRAĆ LEKCJI"
Warta przemyślenia... i dla Nich... i dla nas... i dla kochanek też... Z przymrużeniem oka

Pomysł z bielizną chyba trafiony - kupiłaś już piękną...?
W różnych kolorach...? Z przymrużeniem oka
Karate...?? Może... Z przymrużeniem oka
U mnie na wyrzucenie złości dobrze działało energiczne bieganie, pływanie... czasami ze łzami w oczach... Smutek chociaż przerobiłam też walkę na poduszki i... kontrolowane zepchnięcie małżonka z łóżka... Z przymrużeniem oka
Jak to się człowiek potrafi zachowywać w emocjach... Z przymrużeniem oka
Trzymaj się, kochana!!!

PS. Tak jak i pozostali... zastanawiam się troszkę, czy Twój mąż naprawdę nie dążył do seksu z kochanką częściej...? I czy Ona częstszych zbliżeń...?? Być może Twój mąż jest nietypowy... ale chyba bym Go na Twoim miejscu próbowała jeszcze trochę przycisnąć... Z przymrużeniem oka bo może lepiej dowiedzieć się wszystkiego, co istotne teraz... a nie za pół roku, czy później, Smutek kiedy już wyjdziesz na prostą. Szeroki uśmiech To chyba nie zmieniałoby teraz Waszej sytuacji, ale, jak napisał Lagos, to chyba mało prawdopodobne, żeby mając chętną kochankę stanu wolnego na wyciągnięcie ręki... facet unikał kontaktów fizycznych...
Z drugiej strony... dlaczego miałby kłamać w tej akurat kwestii...?
Hmmm... Nie do końca chyba rozumiem... Smutek
Sorry, jeśli zasiałam niepotrzebnie wątpliwość... ale tak to moim zdaniem wygląda z dystansu... Z przymrużeniem oka

Komentarz doklejony:
PS2. Napisałam Ci PW Uśmiech
5808
<
#37 | Nox dnia 26.04.2014 16:49
...,,Z drugiej strony... dlaczego miałby kłamać w tej akurat kwestii..."bo może,bo ma nadzieję że żona się nie dowie,bo wie że nie dojdzie do rozmowy żona-kochanka a nie ma innego sposobu by prześwietlić przeszłość.Nikt nie będzie się podkładał nie przyłapany za rękę/?/,powie tyle ile musi.Romans wydał się przez przypadek/a nie z powodu wyrzutów sumienia/ i był w trakcie a nie po fakcie.
11068
<
#38 | pioszka dnia 27.04.2014 09:47
nie wiem....
też mnie to męczy, przyciskałam go na różne sposoby, prośbą, groźbą, zadawałam pytania z innej strony, ze może się sypnie,
mówiłam, że już mi wszystko jedno, zdrada to zdrada, a żeby zaczynać od nowa potrzebuję po prostu wiedzieć wszystko,
że jeśli to kiedyś wyjdzie to tym gorzej dla niego,
no i że przecież potrzebował seksu to czemu nie miałby skorzystać????
Ttrwa przy swojej wersji
Twierdzi, ze nie wie co nim powodowało, może nie pociągała go aż tak bardzo, strach że się wyda był większy od pożądania, kiedy u niej był nasłuchiwał każdego szmeru na klatce schodowej, bał się ze ktoś ich nakryje, nie kombinował z szukaniem innego miejsca z tego samego powodu.
Wystarczały mu rozmowy telefoniczne (lubili sobie poświntuszyć przez telefon) i pikantne smsy. Mówił mi że to było dla niego coś innego, nowego i podniecającego. Ale nie miał zamiaru wcielać ich w życie, przynajmniej nie z nią.
Co mogę więcej zrobić, żeby wyciągnąć z niego prawdę? Do kochanki nie pójdę, nie jestem aż tak opanowana żeby przeprowadzić spokojną rozmowę, a rozpłakać się przed nią nie chcę. Poza tym skąd miałabym mieć pewność ze powie mi prawdę, może przecież coś dodać od siebie w odwecie na przykład.
Widzicie, mnie bardziej boli jednak to że kiedy miał problemy np. w pracy to do niej dzwonił i po rozmowie z nią czuł się lepiej. I jeszcze czułe słówka i wyznania miłości.

Z wyjazdu nici, pogoda pokrzyżowala plany. Może to i lepiej.

PS. Poszalałam wczoraj, bielizna kupiona, i tak! w boskim kolorze pudrowego różu z czekoladą + seksowna kusa piżamka. Nie mogłam się oprzeć i kupiłam jeszcze nowe szpilki. Ale nie tylko, dodatkowo wróciłam z dwiema książkami prof. Starowicza "O kobiecie" i "O mężczyźnie". I muszę przyznać że poprawiłam sobie humor. Chociaż na chwilę. I tak chwila do chwili i może jakoś to przetrwam.

"JEŚLI COŚ TRACISZ, NIE TRAĆ LEKCJI"
podoba mi się, już ze mną zostanie
2862
<
#39 | niezapominajka dnia 27.04.2014 11:15
Obawiam się, że powiedział tyle i basta. Broniąc swojego ego - nie powie więcej. Być może po upływie czasu otworzy się bardziej. Na Twoim miejscu zostawiłabym to w spokoju, bo wiedza NIC nie zmieni. Zdradził - jak, gdzie, kiedy, chyba nie ma większego znaczenia.
7619
<
#40 | Marta74 dnia 27.04.2014 13:24
Witaj Niezapominajko! Szeroki uśmiech

Spotkałam się z historiami ludzi, u których istotne fakty wypływały po dłuższym czasie i... były kolejnym bardzo bolesnym ciosem... Smutek
Musieli się zbierać od nowa...
Dlatego wydaje mi się, że lepiej poznać prawdę już na początkowym etapie... jeśli to tylko możliwe...
2862
<
#41 | niezapominajka dnia 27.04.2014 13:32
Marta74 witaj Szeroki uśmiech

Tylko pytanie skąd będziemy wiedzieć czy to już cała prawda? Z przymrużeniem oka
Nikt nam nie da takiej pewności, a nawet dostając prawdę na początku mało co w nią wierzymy, dopowiadając sobie różne inne czarne scenariusze i tak bez końca Uśmiech
9850
<
#42 | lagos dnia 27.04.2014 13:36
Wbrew pozorom zdrajcy to wiekszosci ludzie o niskim poczuciu wlasnej wartosci, dlatego potrzebne im sa kochanki/kochankowie, by przegladac sie w ich oczach, jak zla krolowa w czarodziejskim lusterku. Prawda nie jest wiec potrzebna tylko nam zdradzonym, ale rowniez im zdrajcom, by mogli ujrzec prawde o sobie ujrzec w naszych oczach, inaczej gdzies wciaz bedzie im dzwieczec w uszach... tak tyś najpiekniesza/y na swiecie..Z przymrużeniem oka

Pozwoliłem sobie poprawić - chodziło chyba o oczy - Betrayed40
11068
<
#43 | pioszka dnia 28.04.2014 14:13
Mam do Was, kochani, takie pytanie (tak szybciutko bo mam full pracy):
czy zawsze powinno sie dążyć do spotkania z kochanką/kochankiem?
co to daje? czy pomaga zdradzonemu czy wręcz przeciwnie?
czy zawsze należy taką osóbkę zdemaskować przed jej otoczeniem?
no i jak zachować twarz w razie przypadkowego spotkania, jak sie zachować? a jak na pewno sie zachować nie powinno?

ja do spotkania nie dążę, bo wiem że nie podołam, jeszcze nie...
włąsne łzy dodatkowo by mnie upokorzyły,
tylko, że jakoś tak mnie to wkurza, że ona sobie żyje jakby nigdy nic, a ja przechodzę katusze
(z jej otoczenia wie o wszystkim jej szefowa - zresztą moja ciotka, bo wprowadziłam ją w temat żeby miała ewentualnie oko, było jej bardzo przykro, że nic nie zauważyła wcześniej, na jej pytanie czy chcę to rozdmuchać odpowiedziałam wtedy że nie, czy dała małpie odczuć że wie tego nie wiem)
10937
<
#44 | annahelena dnia 28.04.2014 14:41
pioszka bądź ponad to, nie zniżaj się do poziomu rynsztoka. Nie wdawaj się w jakieś gimnazjalne utarczki. Nic nie wskórasz poza wstydem dla samej siebie.
Co do reszty, to fakt, ze romans trwał 3,5 roku w moich oczach przekreśliłby faceta na zawsze. Ale czytam, że chcesz walczyć. Życzę wytrwałości. Będzie ci ona potrzebna.
I jeszcze jedno: zrobiłaś klasyczny błąd osób zdradzanych: wzięłaś na siebie winę za zdradę (brak seksu), a żeby odbarczyć trochę siebie nalatujesz na kochankę. Tylko, że to nie ona ślubowała ci miłość i wierność.
11068
<
#45 | pioszka dnia 28.04.2014 14:48
nie biorę całej winy na siebie, uznaję jedynie swój współudział
i póki co, zgodnie z Waszymi wczesniejszymi sygestiami to nie ja walczę,
ja się regeneruję i szukam kierunku w którym chcę iść
8908
<
#46 | kaktus dnia 28.04.2014 17:07
Pioszka, kobito, wbij sobie do głowy, że współwinna to możesz być kryzysu, problemów małżeńskich, ale NIE ZDRADY Z przymrużeniem oka

Co do spotkania z kochanką.Hmm. Ja miałam okazję. No może nie sam na sam oko w oko bo na imprezie firmowej, ale jednak. Nie żałuję. Z kilku powodów. Nasi małżonkowie niewątpliwie zobrazowali nas jako głupie, brzydkie i w ogóle be. Ja do imprezy przygotowywałam się kilka tygodni. Ekstra ciuch, odpowiedni makijaż, dobry humor. Ale przede wszystkim zaskoczenie swoją obecnością. Wszystkich. Pana Męża, jego byłej kochanki, współpracowników(romanse są zawsze tajemnicą poliszynela). I to uczucie panowania nad sytuacją Z przymrużeniem oka Chciałam, żeby zobaczyli mnie pewną siebie, silną.

Wiedziałam, że ona obawia się ze mną. Mój Pan Mąż miał ją uprzedzić, gdybym ja zdecydowała się jechać. Więc ja powiedziałam, że nie jadę. Pięć minut przed wyjazdem zaskakuję małżonka informacją, że jednak zmieniłam zdanie. Nie odstępuję go na krok - nie może uprzedzić swojej qurewny. Pan mąż przerażony. Jest pewien, że zamierzam zrobić awanturę publicznie. Ale również boi się mi zabronić jechać - bo to wyglądałoby, jakby coś ukrywał.

No więc dojechaliśmy. Na miejscu nakazuję mu odstawić cyrk: ma udawać mega zakochanego we mnie, zapatrzonego jak naście lat temu. Widzę ją na horyzoncie, jemu mówię: obejmujesz mnie, ręka ma ci zjechać na mój pośladek itd. I kilka podobnych akcji (kochanka zarzucała mu jakiś czas wcześniej, że został ze mną z rozsądku, a ją tak naprawdę kocha). Bawię się nią. Unika mnie. W zasadzie ucieka. Zawsze pewna siebie i w centrum zainteresowania, przekonana o swojej wyjątkowości, chowa się po kątach. A ja jestem gwiazdą imprezy. Taka mała satysfakcja Z przymrużeniem oka Po miesiącach życia w strachu tak okropnym, że robiło mi się słabo, wyszłam z szafy.


Dyskusja z qurewną na temat jej romansu z mężem nie ma sensu. Prawdy i tak się nie dowiesz. Może natomiast powiedzieć Ci coś, co Cię bardzo zaboli i niekoniecznie będzie to prawda.

Ale to nie oznacza, że Ty nie miałabyś jej dociąć Fajne To musi być jednak bardzo krótki Twój monolog (jej nie możesz dopuścić do słowa). Kamienna twarz, opanowanie, żadnych łez. Ja zamierzam rzucić naszej qurewnie tekst w stylu: jak słabą, zakompleksioną trzeba być kobietą, być może z jakimiś problemami ciągnącymi się z dzieciństwa, żeby wiązać się z facetem żonatym i wierzyć, że zostawi dla niej żonę. Na koniec można dodać z politowaniem - może na jakąś terapię psychologiczną powinna się Pani zdecydować Fajne?

Oczywiście ja popracuję nad tym tekstem, ubiorę go w fajne słowa. Ty też możesz spróbować. A co tam, czy trzeba być taką dobrotliwąZ przymrużeniem oka?

Trzymaj się :cacy
7063
<
#47 | ed65 dnia 28.04.2014 21:18
Dobry wieczór

Piszka, a kochanka jeszcze tam pracuje ?
Nawet jeśli to mam nadzieję, że długo to nie potrwa Szeroki uśmiech
Moim zdaniem nie ma sensu z nią rozmawiać.
Tak naprawdę o czym?
3,5 roku romansu to i tak o 3,5 roku za dużo.
Zauważ, że to on robił do niej odchody.
I do tego się Tobie przecież przyznał.
Larwa odstawiona na bocznicę, jak ciocia się postara, wyląduje na bezrobociu plus rstraconer1; przez nią trzy lata.
No co prawda do siedmiu plag egipskich jeszcze trochę brakuje.
Ale i tak na nią powinno wystarczyć Pokazuje język

Karate powiadasz.
Już współczuję niewiernemu.
Teraz to już całkiem będzie miał przechlapane.
Jak Ciebie wkurzy to ma jak w banku zapewniony pobyt na OJOMIE Z przymrużeniem oka.

Pioszka, a jak tam pokaz nowej, seksownej bielizny?
Mam nadzieję, że tylko obejrzał bez prawa dotykania Ciebie Szeroki uśmiech

Dziewczyno.
Co Ty wypisujesz. :szoook
Wybij sobie jakąkolwiek odpowiedzialność za zdradę, poczucie winy za to co się stało!
To jest wyłącznie jego wina i wyłącznie jego odpowiedzialność.
Czyżby on ulubioną metodą zdradzaczy próbuje Ciebie wbić w poczucie winy?

Przecież pisałaś, że nie rozmawiał z Tobą o tym, czego mu brakuje, czego od Ciebie oczekuje.
I zamiast o tym rozmawiać z Tobą, znalazł sobie szybko pocieszycielkę
W dodatku to Ty a nie on to przerwałaś.
Gdyby przecież nie to, to nie wiadomo ile jeszcze by trwało to gruchanie tych gołabków
3,5roku flirtowania, jednorazowy seks? Z przymrużeniem oka
W dodatku jak się nabombał.
Ja tam w bajki nie wierzę, ale jeśli to Tobie ma pomóc r30;.....
Chyba, że rzeczywiście jest to kobieta przecudnej urody, tylko trzeba się najpierw zdrowo nałoić aby to piękno dostrzec Uśmiech
Miłego wieczoru życzę
11068
<
#48 | pioszka dnia 28.04.2014 22:50
ed65
no słowo daję, szczerze się uśmiałam Uśmiech))))
więc jest tak:
- małpa pracuje, cóż, nie tak łatwo zwolnić pracownika bez powodu, a szkoda., powiem tak: pies jej mordę lizał....
- małżonek i bez karate nie ma lekko, to jednak zrezygnuję i wybiorę za radą Marty74 sport jakiś taki mniej waleczny np. rower, jak już go kupię
- pokazu bielizny nie było, za to pokaz rachunku za zakupy i owszem, nie dość ze obszedł się smakiem, to jeszcze musiał przełknąć niezłą sumkę (no dobra, dobra, jak będzie grzeczny to może kiedyś skorzysta Z przymrużeniem oka
- spoko, źle się wyraziłam, ale tu mnie już kaktus odpowiednio naprostowała, jestem współwinna kryzysu w małżeństwie, winny zdrady jest on i się tego nie wypiera, a potwierdza wręcz
- muszę przyznać że się stara, walczy a ja robię NIC (póki co), obserwuję co z tego wyniknie, staram się na spokojnie, wychodzi różnie, próbuję wsłuchać się w siebie, czego tak naprawdę chcę,
- i jeszcze: czy jestem naiwna wierząc mu, kiedy mówi, że jest szczęśliwy, ze to wyszlo, że miał dość a nie miał dość determinacji żeby to skończyć i że nigdy nie był z nią tak szczęśliwy jak teraz ze mną podczas tych burzliwych, szczerych rozmów, kiedy sobie wszystko wyjaśniamy? I że żałuje tych straconych lat, bo teraz widzi że nie była warta mojego cierpienia, że żałuje że nigdy szczerze się przede mną nie otworzył, że te 3,5 roku mogło wyglądać nawet tak jak teraz, kiedy zaczęliśmy jakoś tam rozmawiać. Może mi już całkiem na mózg padło, ale on tak na serio może czy to taktyka oszustów? Wygląda jakoś tak... szczerze Szok

kaktus
mam ogromną prośbę do Ciebie, jeśli zdecydujesz się ubrać pięknie w słowa ten tekst czy mogłabyś mi to przesłać na PW? a nuż się przyda?

Pozdrawiam wszystkich ciepło
i dziękuję za wsparcie
dobrej nocy Uśmiech
3739
<
#49 | Deleted_User dnia 28.04.2014 23:03

Cytat

Wygląda jakoś tak... szczerze

Masz porównanie, jak wygląda, kiedy szczery nie jest? Fajne

Co do szczerości zdradzaczy...Mój to nawet baaardzo szczerze Z przymrużeniem oka , z ręką po lewej stronie klatki i łzami w oczach, przysięgał na dzieci, że prawie mnie zdradził. Z "prawie" zrobił się raz, potem zrobiły się dwa, a trzeci wyszedł, jak już sama odkryłam metodą podpuszczania. Paradoksem jest, że gamoń rzeczywiście kocha nad życie dzieciaki, tyle tylko, że chęć ukrycia tego całego goowna i ocalenie choć trochę własnego wizerunku w lepszym świetle przesłaniały mu wszystko dookoła. Ot, desperacja niedoszłego topielca...
Nie neguję, że Twój jest wyjątkowo szczery (o matko, 3,5 letni romans niemal o suchym "pysku"?!), zalecam jednak by wierzyć jedynie temu, co się sprawdziło, a co do całej reszty, zakładać, że było gorzej niż nam się wydaje i dopiero wtedy zastanawiać się czy warto...
7063
<
#50 | ed65 dnia 29.04.2014 13:16
Dzień dobry wszystkim. Miłego dnia życzę.
Witaj Pioszka.
Jak sama widzisz, my nie tylko zawsze na poważnie. Uśmiech
Co do tej małpy i jej zwolnienia.
Oj bardzo się mylisz.
W obecnych czasach o to jest bardzo łatwo.
Znasz powiedzenie: Dajcie mi człowieka, paragraf się znajdzie.
No chyba, że ciocia ma inne zdanie.

Cytat

pokazu bielizny nie było, za to pokaz rachunku za zakupy i owszem, nie dość ze obszedł się smakiem, to jeszcze musiał przełknąć niezłą sumkę

Nie zemdlał na jego widok? Tym bardziej, że obszedł się tylko smakiem Szeroki uśmiech
Jak znam życie, to kobieta aby się naprawdę porządnie odstresować, najlepiej jakby miała kartę bez limitów wydatków Szeroki uśmiech

Cytat

czy jestem naiwna wierząc mu, kiedy mówi, że jest szczęśliwy, ze to wyszlo, że miał dość a nie miał dość determinacji żeby to skończyć i że nigdy nie był z nią tak szczęśliwy jak teraz ze mną podczas tych burzliwych, szczerych rozmów, kiedy sobie wszystko wyjaśniamy? I że żałuje tych straconych lat, bo teraz widzi że nie była warta mojego cierpienia, że żałuje że nigdy szczerze się przede mną nie otworzył, że te 3,5 roku mogło wyglądać nawet tak jak teraz, kiedy zaczęliśmy jakoś tam rozmawia

Jeżeli ta qrewna jest tak atrakcyjna, że aby uprawiać z nią seks, musiał sobie dziabnąć, to pewnie tak. Jest szczery Uśmiech

A na poważnie, czy jest szczery, naprawdę nie wiem. Może tak, a może jednak nie do końca.
Pamiętaj, że on walczy teraz o przetrwanie.
Nikt inny nie zna go lepiej od Ciebie.
No może z wyjątkiem 3,5 letniej love story z jego dziewczyną marzeń.
Takim go nie znałaś Z przymrużeniem oka

Pioszka, tak jak napisała JW, możesz wierzyć wyłącznie w to, co sama ustaliłaś. Reszta zawsze pozostanie w sferze domysłów.
Jak uczy życie, doświadczenie ludzi piszących na tym portalu, lepiej zakładać najgorszy wariant,
Zawsze jest lepiej być miło zaskoczonym, niż niemiło się rozczarować
Na to co on mówi naprawdę póki co bierz grubą poprawkę.
Jeżeli widzisz naprawdę szczerość w jego oczach podczas tych rozmów(Pamiętaj, oczy, mowa jego ciała mówią o wiele więcej niż wypowiadane słowa), do tego dołóż kobiecą intuicję.
I będziesz miała prawie kompletny obraz szczerości jego słów.
Chociaż już i tak wiesz wystarczająco, aby podjąć decyzję.

Ja to już Tobie napisałem.
Ty już nic nie musisz. Co najwyżej możesz.
On ma walczyć o odzyskanie Ciebie, a nie odwrotnie.
Czy się uda?
Tego nikt z nas nie wie i nikt na to nie da gwarancji.

Bo jeżeli Ty uporasz się z demonami na tyle, że będzie można z tym żyć
Bo on nie daje powodów, aby się nie niepokoić,
Na każdym kroku w momencie doła masz jego wsparcie i zrozumienie,
Całym sobą mówi, że Ciebie kocha, że widząc Twoje cierpienie, cierpi i on,
Że widzisz w jego oczach cały czas żal za to się stało, za to, że tak Ciebie skrzywdził,
Że gdy Tobie jest smutno, widzi Twoje łzy, jemu też robi się smtno i w jego oczach też pokazują się łzy,

Jest nadzieja, że się Wam uda ta budowa nowego związku.
Jednak już wszystko będzie inne. Również Twoja miłość.
Pozdrawiam cieplutko
9937
<
#51 | Ramirez dnia 29.04.2014 15:12

Cytat

czy zawsze powinno sie dążyć do spotkania z kochanką/kochankiem? Co to daje? Czy pomaga zdradzonemu czy wręcz przeciwnie?


Osobiście uważam, że nie należy do tego dążyć, a jedyne uzasadnione dążenie to tylko takie, by wtedy przylać - co może być źródłem pewnych potem problemów. ;-)
W dodatku, jak trafiasz na spryciarza, to w Twoich emocjach może on śmiało tak zagrać, by dokonać swojej małej zemsty, a i swojej wielkiej podłości. Od słowa do słowa - i nagle nie koniecznie zaczniesz się dowiadywać się nie koniecznie prawd o ich romansie, ale przy zdolności do manipulacji, kłamstwa obleczone w ziarna prawdy stać się mogą kolejnym koszmarem, a on/ona będzie miała sporo w tym przyjemności. Tak więc - takie spotkanie, by sobie "pogadać", to często większe straty niż pożytki.

Cytat

Czy zawsze należy taką osóbkę zdemaskować przed jej otoczeniem?


Zdecydowanie tak, o ile samej Ci zależy na jeszcze większym rozgłosie własnych problemów z mężem. W każdym razie - nie masz żadnych podpisanych licencji na zachowanie poufności. ;-)

Cytat

Jak zachować twarz w razie przypadkowego spotkania? A jak na pewno sie zachować nie powinno?


Przypadkowe spotkanie - to zawsze będzie pewne theatrum do odegrania. Ona na pewno będzie miała wskaźnik stresu na czerwonym polu, bo nie wie nigdy, czego może się spodziewać: od awantury do bitwy za włosy. To zgrillowanie to w zasadzie jedyna cicha satysfakcja. Oczywiście, jak czujesz się już pewniej, to możesz przygotować sobie jakiś teatrzyk do odegrania, ale po co ten wysiłek - satysfakcji z awantury nigdy nie będzie, a po co się pocić - ten wysiłek nie opłaca się.
Chyba - że chcesz być perwersyjnie sprytna... i zagadując udać szczerą babską przyjaźń i współczucie, wycałować ją w oba policzki... ;-) Tylko co dalej... kawulec, i grillowanie faceta, że za dużo się możesz dowiedzieć.? Ten kij ma wtedy zawsze dwa końce.
4498
<
#52 | rekonstrukcja dnia 29.04.2014 16:26
Dobrze jest wejść w komitywę z kochanką ( w niektórych sytuacjach, szczególnie tych rozwodowych) , zwłaszcza jeśli ta kobieta czuje się dotknięta , oszukana , poszkodowana przez pana męża. Takiego obrotu przypadków żaden zdradzacz nie lubi, jest dla niego zagrożeniem, z którego mało który potrafi się wykaraskać.

Cytat

Jak zachować twarz w razie przypadkowego spotkania? A jak na pewno sie zachować nie powinno?

Zachowywać się naturalnie, moim zdaniem. Kochanka to ani królowa angielska, ani też dyplomowana gejsza. Najczęściej z zwyczajna kobieta, która dała się wkręcić w słaby układ z czyimś mężem. Nie trzeba zatem ani dramatyzować, ani histeryzować , ani przesadnie ją chołubić, po prostu skoncentrować się na celu, a nie próbach wywołania na niej wrażenia. Ta kobieta i tak będzie w dużym napięciu, po co podkręcać dodatkowo ? Skupić się zatem i starać jeśli to możliwe wykorzystać sytuację dla naszych potrzeb.
3739
<
#53 | Deleted_User dnia 29.04.2014 18:43
Ja mam do Ciebie Pioszka takie pytanie- czy rozstanie męża z kochanką jest pewne? Cy zostało to prez Ciebie w jakikolwiek sposób zweryfikowane? (np.dyktafon) Pracują razem czyli mają stały kontakt- jeżeli bazujesz tylko i jedynie na zapewnieniach męża to stąpasz po bardzo niepewnym gruncie. Bez takiej weryfikacji w zasadzie stoisz w miejscu, a sprawy toczą się obok Ciebie.
7063
<
#54 | ed65 dnia 30.04.2014 14:12
Witam wszystkich serdecznie.
Miłego popołudnia życzę.

Pioszka.
Niewierny cały? Z przymrużeniem oka
11068
<
#55 | pioszka dnia 30.04.2014 16:35
Witajcie
Wszyscy mieliście rację żeby go docisnąć, nie miałam jednak pomysłu jak to zrobić.
W końcu (całkiem a propos mojego poprzedniego pytania) oznajmiłam mu że w piątek się do baby przejedziemy, ponieważ tego potrzebuję, potrzebuję konfrontacji jego wersji z jej.
No i wypłynęło, że te raz na pół roku to nie było takie byle co, niby nic, bo nadal twierdzi że normalnie kochali się raz, spotkań było w sumie sześć tak jak mówił na początku, ale jednak małe kłamstewko się zakradło.
I w sumie już mi wisi ten cały seks, w tej chwili myślę, że mówi prawdę. Myślę, że wyciągnęłam wszystko. Za wiele nie zataił. Tylko ze to znów było kłamstwo jak sam przyznał dla ochrony swojego tyłka. Aha, zapomniałam, Zapytałam go czy usłyszę od jego kochanki, że nie był ze mną szczęśliwy, że przecież mnie nie kochał, że coś jej naobiecywał itd. Odpowiedział mi stanowczo że nie, nigdy nic takiego jej nie mówił, mówił tylko że się nie dogadujemy i potrzebuje rozmów z nią. On bardzo boi się tego spotkania, twierdzi to dlatego że nie chce jej widzieć, nie chce żebyśmy się przed nią poniżali i nie chce żebym bardziej cierpiała. Podobno nic więcej nie ukrył., bo przecież i tak się dowiem, jeśli ją odpowiednio podejdę (szczerze wątpię).

ed65
tak, ma łzy w oczach kiedy patrzy na mnie płaczącą, nie wie co zrobić, mota się, nie wie czego chcę, wyciąga ręce żeby mnie przytulić przygotowany że dostanie po mordzie, płacze kiedy robię mu wyrzuty i w kółko powtarza "wszystko spier...liłem". Nie je, zaczął palić. jest caly roztrzęsiony. Wysyła mi smsy "czy mogę ci jakoś pomóc", kiedy szlocham siedzi obok ze zwieszoną głową.
Ale, tak, wciąż jest cały i zdrowy Z przymrużeniem oka

Po wczorajszym Armagedonie kazałam mu wyjść, walczyl trochę , ale wyszedł na noc do rodziców (tak, sprawdziłam, spal u teściów, nigdzie nie dzwonił). rano przyjechał do domu. Postanowilam, ze przez jakiś czas tak będziemy żyć, wieczorem, po pracy będzie przyjeżdżal do domu żeby pobyć z Małą, a kiedy ona zaśnie będzie jechał do rodziców, Muszę odpocząć.
Nie powiedziałam mu jednak żeby wynosił się raz na zawsze, bo jeśli już to powiem to tylko jeden raz, bez możliwości powrotu.
Kiedy przekonam się czy dam radę o tym wszystkim myśleć na spokojnie i z mniejszym lub większym zrozumieniem, wtedy decyzja podejmie się sama.
Taką mam nadzieję.


lisbet
rozstanie na chwilę obecną jest pewne
jak już wcześniej pisałam, nie pracują już razem i nie widują się,
ale nie jest powiedziane, ze kiedyś nie odnowią, nomem omen stosunków ;/
więc za jakiś czas jak to trochę opadnie zapewne wrócę do tematu dyktafonu

czuję się tak, jakbyśmy oboje ulegli jakiemuś wypadkowi, poobijani, pokiereszowani, z niewiadomą co do rokowań
a mogło być normalnie......

Komentarz doklejony:
dziękuję za wszystkie komentarze,
to dla mnie bardzo ważne że cały czas jesteście ze mną

Komentarz doklejony:
ed65
a rozśmieszyłbyś mnie znowu? Z przymrużeniem oka

ach, miałam jeszcze, że panna nie jest szczególnej urody, mocno przeciętna, z nadwagą Z przymrużeniem oka)))
7063
<
#56 | ed65 dnia 30.04.2014 18:34
Witaj Pioszka

Cieszę się, że jest cały i zdrów.
Taki podręczny odstresowacz jest potrzebny cały a nie na OJOMIE Szeroki uśmiech
Szkoda tłuc talerzy. W dodatku jeszcze trzeba posprzątać.
A tak mięciutki policzek, ulga a nie ma dodatkowej pracy Szeroki uśmiech

Cytat

miałam jeszcze, że panna nie jest szczególnej urody, mocno przeciętna, z nadwagą


Bingooooooo!Uśmiech
Miałem czuja, że na trzeźwo się nie dawał rady Szeroki uśmiech
Całe szczęście, że to przerwałaś, bo biedaczek jeszcze by przez to w nałóg popadł .
Ja już teraz mu wierzę, że gdy Tobie powiedział:

Cytat

że jest szczęśliwy, ze to wyszlo, że miał dość

mówił prawdę.
Dziewczyno, on już nie dawał rady pić!
Ty mu wręcz życie uratowałaś Szeroki uśmiech
I tak chłopa trzeba podziwiać.
3,5 roku?
Ileż można pić.
Miał chłopak zdrowie Z przymrużeniem oka
No wybrał sobie niunię na Twoją rywalkę, nie ma co Z przymrużeniem oka
Zdążyłaś już mu pogratulować gustu?emotikona.pl/emotikony/pic/01icon_lol2.gif
A może jednak on miał coś takiego na myśli
demotywatory.pl//uploads/201203/1331145317_by_jaju_600.jpg

Pioszka,
Nie ma to jak kobiece wyczucie i spryt. Z przymrużeniem oka
Jednak i bez naszej pomocy znalazłaś sposób Uśmiech
Można. Ano można Uśmiech
Co jednak wcale nie zmienia jego sytuacji.
A wręcz odwrotnie.
Przyłapałaś go na kłamstwie.
Ja bym jednak skonfrontował jego wersję z jej wersją.
Ciekaw jestem, co jeszcze może wypłynąć, że on tak się tego spotkania boi?
Jednak patrząc z drugiej strony, ta wiedza, jaką masz i tak jest dla Ciebie porażająca.

To już Tobie pisałem:
Podstawa budowy nowego powinna się opierać na całkowitej szczerości z jego strony.
Bez owijania w bawełnę.
No bo jak masz mu uwierzyć, skoro łapiesz go na kłamstwie?
Jak ma wyglądać wylewanie zdrowego fundamentu pod nowe, skoro nie był do końca szczery wobec Ciebie?

Jeżeli tak się zachowuje jak opisałaś, moim zdaniem teraz to jest szczere.
Gdyby nie to rdrobner1; kłamstewko r30;..., można by powiedzieć , ze jest na właściwym kursie i na właściwej ścieżce

Nie chce jej już widzieć?
No ja mu się wcale nie dziwię.emotikona.pl/emotikony/pic/01icon_lol2.gif
Przecież teraz jest trzeźwy Uśmiech

Pioszka, dokładnie.
Musisz się wyciszyć, a jego obecność jak sama widzisz czasem działa na Ciebie niczym płachta na byka.
I wcale tego Tobie nie ułatwia.
Odpuść już drążenie tematu. Wiesz już wystarczająco dużo.
Uprzedź gamonia, że jeżeli cokolwiek jeszcze wypłynie, to będzie ostateczny koniec.
Powtórzę
Masz tyle czasu ile go tylko potrzebujesz. Nigdzie się nie musisz śpieszyć.
Na ostateczną decyzję masz czas.

Daj mu walczyć o Ciebie.
Niech Tobie udowodni, że warto dać mu szansę.
Ty naprawdę już nic nie musisz robić.
Jedynie co jednak musisz zrobić Ty, to podjąć ostateczną decyzję.

Miłego weekendu wszystkim życzę
11068
<
#57 | pioszka dnia 30.04.2014 18:44
Buhaha Uśmiech))
Wiedziałam, że mogę na Ciebie liczyć
Uśmiech
3739
<
#58 | Deleted_User dnia 30.04.2014 23:31
Oj tam, oj tam, ed65, ponoć nie to ładne, co ładne, ale co się komu podoba Fajne A chyba podobało, skoro ciągnął to tyle czasu Z przymrużeniem oka
3,5 letni romans z kimś, kto nie pociąga? :cacy
6755
<
#59 | Yorik dnia 01.05.2014 04:40
JW,

Cytat

3,5 letni romans z kimś, kto nie pociąga?


A co komu po kimś, kto pociąga, a pożytku z niego nie ma ?
Czasami z braku laku dobry i kit Z przymrużeniem oka

Jesli nie szukał ,,zamiast" tylko w desperacji ,,dopełnienia", wymagania mogą być naprawdę niskie; często aż wierzyć się nie chce;
3739
<
#60 | Deleted_User dnia 01.05.2014 08:36
Brak pociągu - brak konsumpcji.
Pociąg jest, ale opór z drugiej strony - jw.
Gdzie logika tego, kto ciągle na głodzie? Fajne
7619
<
#61 | Marta74 dnia 01.05.2014 14:30
Hej Pioszka, Uśmiech

Pytałaś chyba całkiem serio o spotkanie z kochanką...
Zrobisz, jak uważasz - prawdopodobnie nie ma w takich kwestiach jednoznacznie dobrych i jednoznacznie złych decyzji, ale może napiszę Ci o swoich doświadczeniach - ja takowe spotkanie odbyłam i nadal nie żałuję.
Nie zakończyło to naszego kryzysu (Ech.... Gdyby to było takie proste... Smutek ), ale było dla mnie krokiem w dobrym kierunku.
Pojechaliśmy we dwoje z mężem, kochanka nie chciała się spotykać, ale mój mąż był w tamtym momencie tak zdeterminowany i kategoryczny, że nie mogła odmówić.

Cytat

On bardzo boi się tego spotkania, twierdzi to dlatego że nie chce jej widzieć, nie chce żebyśmy się przed nią poniżali i nie chce żebym bardziej cierpiała. Podobno nic więcej nie ukrył., bo przecież i tak się dowiem, jeśli ją odpowiednio podejdę (szczerze wątpię).


Nie wiem, dlaczego takie spotkanie miałoby być dla Ciebie poniżające... i dlaczego miałabyś cierpieć... bardziej niż cierpisz w tej chwili...
I tak Twoje myśli niewątpliwie wracają do tego tematu... Smutek
Ale to Ty masz, Pioszka, przewagę moralną - jesteś wartościową, mądrą kobietą, która ma prawo do prawdy, do wyjaśnienia wszelkich szczegółów, które Cię interesują, do odpowiedzi na wszelkie pytania...
Z takim nastawieniem ja jechałam na spotkanie - byłam zdeterminowana, żeby wyjaśnić, na czym stoję, żeby przekonać się, jak się kochankowie zachowają w stosunku do siebie i żeby zobaczyć, czy mój mąż pożegna się z Nią kategorycznie. Zwłaszcza że okazało się wcześniej, że to pożegnanie było dla Niego bardzo trudne, bo związał się emocjonalnie i tęsknił...
Więc nie wiem, co Ty - silna i pewna swoich racji kobieta Uśmiech mogłabyś na takim spotkaniu stracić. Nie masz chyba tendencji do histerycznych reakcji, a gdyby nawet pojawiły się w Twoich oczach łzy (u mnie tak było)... to masz do nich moim zdaniem prawo.
Wyobrażam sobie natomiast, że wizja takiego spotkania może przerażać Ją i oczywiście Twojego męża - musiałby się kategorycznie pożegnać z kochanką, musiałby się głośno przyznać do błędu, do kłamstw...
Być może byłby atakowany przez dwie kobiety - koszmar, prawda Panowie...? Z przymrużeniem oka U nas chwilami wyszło tak, jak sugerowała Rekonstrukcja, weszłyśmy w swego rodzaju komitywę z kochanką i zarzucałyśmy Mu, że nas chwilami obie oszukiwał.
Nie wyzywałam tamtej dziewczyny, nie wydaje mi się, żebym była okrutna, chociaż swoje zarzuty chyba dość racjonalnie przedstawiłam. Jednocześnie miałam okazję kilka razy zapytać oboje, co jeszcze powinnam wiedzieć... co może wypłynąć w przyszłości - na temat ich spotkań, ich seksu, prezentów, wyznań, obietnic...
I szczęśliwie od tego czasu nic nowego na temat przeszłości nie wypłynęło...
Aaaaa... I mówiłam im też, że jak chcą być razem, to droga wolna....
Ja sobie dam radę. Uśmiech
Na co On głośno i kategorycznie powtarzał, że chce być ze mną.
To tyle... Zrobisz, jak uważasz...
Mi to spotkanie w tamtym momencie pomogło. Uśmiech

JW,
Niektórzy w głodówce, umartwianiu, ascezie widzą sens życia... i nikt im tego przecież nie zabroni... Z przymrużeniem oka Gdyby jeszcze przy okazji byli uczciwi i nie unieszczęśliwiali innych... np. żon...

PS. Przypomniało mi się, że mam przyjaciółkę w realu, która po odkryciu zdrady (podobno tylko?) emocjonalnej męża, po wypłakaniu, ochłonięciu... kilka tygodni później... ubrała się pięknie, umalowała i PEWNA SWOJEJ SIŁY, WARTOŚCI, ATRAKCYJNOŚCI I SWOICH RACJI !!! Szeroki uśmiech spotkała się sam na sam z ową "koleżanką z pracy męża". Ona też uważała, że to była dobra decyzja - w każdym razie doraźnie satysfakcjonująca. Szeroki uśmiech
11068
<
#62 | pioszka dnia 02.05.2014 17:29
Witajcie

Yorik

Cytat

Jesli nie szukał ,,zamiast" tylko w desperacji ,,dopełnienia"



Tak własnie to nazwał na początku, była na doczepkę.

Dziś mieliśmy jechać do kochanki. Chociaż maż mnie już nie odwodził od tego, sama zrezygnowałam. Nie czuję się na silach. Powiedziałam mu, że czuję się i wyglądam jak ścierka do podłogi, najpierw muszę odżyć, wyprostować plecy i zrobić się na bóstwo żeby ją porazić blaskiem hihi Szeroki uśmiech

Separacja się zakończyła. A to z powodu zachowania teściów. Swoimi naukami mogli nam narobić więcej szkody niż pożytku. Jedna z lekcji udzielonych mężowi brzmiała "bo kłamać trzeba umieć, wiedzieć kiedy można a kiedy nie". Ups. Chyba jednak nie o to chodziło. Liczyłam, ze będzie coś o wartościach, zasadach, rodzinie..... Więc wrócił. No i dobrze. Okazuje się że lepiej mi się cierpi przy nim. I milej jest płakać w ramię niż w poduszkę.
Mam wrażenie, ze gdzieś umknął mi moment podjęcia decyzji, bo jakoś tak sama się podjęła chyba..... Bo czy to co jest teraz, to trwanie przy sobie, wspólne przeżywanie straty, te bolesne oczyszczające rozmowy to już nie jest budowanie nowej relacji?
Bardzo mnie skrzywdził, ale nim też ostro wstrząsnęło to co zrobił i krzywda, którą teraz widzi w całej okazałości.
Miałam kilka nocy na myślenie. Na pewno nie jest złym człowiekiem, zawsze miałam w nim oparcie, kiedy trzeba było, nigdy się ode mnie nie odwrócił, po prostu się oddaliliśmy, a ona się wpasowała. Wiem, że nic go nie tłumaczy, ale kiedy ja tak to sobie wytłumaczę to jest mi lżej.
Co z tego wyniknie, tego nie wiem. On nawet nie wie że zmiękłam, jeszcze mu nie powiem, muszę przemyśleć tą rozmowę, jak ją przeprowadzić, jakie postawić warunki, czy ostre czy raczej oparte na zaufaniu (choćby to było bardzo, bardzo trudne). Coś poradzicie? Co jest lepsze, szczere otworzenie się , czy dawanie siebie stopniowo i ostrożnie? Nie wiem od czego zacząć.
???????????????

Dzieki, ze jesteście Uśmiech
Pozdrawiam
5808
<
#63 | Nox dnia 02.05.2014 17:51
..,,jakie postawić warunki, czy ostre czy raczej oparte na zaufaniu .."jedno nie wyklucza drugiego.Ja mogę tylko doradzić konsekwencje po podjęciu decyzji.....,,umknął mi moment podjęcia decyzji, bo jakoś tak sama się podjęła chyba..... Bo czy to co jest teraz, to trwanie przy sobie, wspólne przeżywanie straty, te bolesne oczyszczające rozmowy to już nie jest budowanie nowej relacji? Nie to nie jest budowanie relacji.A samo podejmująca się decyzja to nie jest twoja decyzja.
10444
<
#64 | zawiedzionyfac dnia 02.05.2014 18:18
pioszka załamałas mnie :niemoc odpusciłas sobie, ech
11068
<
#65 | pioszka dnia 02.05.2014 18:23
Odpuscilam? To chyba jest jednak nieco bardziej skomplikowane...
10444
<
#66 | zawiedzionyfac dnia 02.05.2014 18:30
pioszka ja proponowałem spotkanie ukochanemu swojej Pokazuje język ale to on zwatpił Szeroki uśmiech zaprosiłem go na piwo Szeroki uśmiechSzeroki uśmiech

Komentarz doklejony:
i napisałem ze chciałem podziekować ze pokazął mi z kim tak naprawde byłem 10 lat Szeroki uśmiech
3739
<
#67 | Deleted_User dnia 02.05.2014 18:33
Pioszka, niestety nie tędy droga- Twoim jedynym celem stało się:

najpierw muszę odżyć, wyprostować plecy i zrobić się na bóstwo żeby ją porazić blaskiem hihi smiley

To Twój mąż jest problemem, ona to taki dodatek. Stawiasz ją na pierwszym miejscu, bagatelizując sedno sprawy. , napisałaś również coś takiego:

nie jest złym człowiekiem, zawsze miałam w nim oparcie, kiedy trzeba było, nigdy się ode mnie nie odwrócił, po prostu się oddaliliśmy, a ona się wpasowała.

Nie zrobisz porządku mężem , to za chwilę wpasuje się inna pani.
Zmień tok myślenia.
6755
<
#68 | Yorik dnia 02.05.2014 18:38
JW,

Cytat

Brak pociągu - brak konsumpcji.

Chyba mylisz pociagi;
Ale to dlatego, że kobietą jesteś Szeroki uśmiech
Są różne.

Pioszka, nie odpuszczaj za szybko. Nic nie deklaruj;
Nie zamykaj zupełnie za wcześnie sprawy, bo to się mści;
Masz dobrą pozycję; taka nijaka też jest dobraZ przymrużeniem oka
11068
<
#69 | pioszka dnia 02.05.2014 19:21
lisbet
za hihi kryje się gorycz

rzeczywiście, z mojego postu może wyłaniać się fałszywy obraz że mu odpuściłam i jego głaszczę a tylko ona jest be
nie chciałabym być źle zrozumiana, on dostaje po łbie cały czas, jeśli nawet zmiękłam w środku to nie zamierzam odkrywać swoich kart, zresztą pewnie nawet bym nie umiała
szukam po prostu drogi i sposobów na niego a później być może na nas, żeby się nie pośpieszyć, ale też nie przesadzić, jeśli kiedyś mamy jeszcze tworzyć związek (miałam napisać udany, ale by mi się dostało Uśmiech)
dlatego pytam, poszukuję Uśmiech

Yorik

Cytat

Masz dobrą pozycję; taka nijaka też jest dobrasmiley


jednym zdaniem upewniasz mnie w tym co robię
w punkt Uśmiech

dzięki, kochani
7619
<
#70 | Marta74 dnia 03.05.2014 01:04
Hej Pioszka, Uśmiech

Jeśli spotkania z kochanką nie potrzebujesz, nie chcesz... to się nie zmuszaj.
Teraz ważny jest Twój komfort i Twoje potrzeby! (Chyba, że szanowny zdradzacz jest w totalnym dołku... Ja miałam chwilami poczucie, że muszę mojego wyciągać z przepaści...) Jeśli obecność męża Ci teraz pomaga... to super! Uśmiech A może nawet wyjazd we dwoje na którymś etapie Wam się przyda...? Mi się kilka takich wyjazdów bardzo podobało... Szeroki uśmiech
A jak będziesz potrzebowała przerwy, czasu dla siebie, będziesz chciała od męża odpocząć, to wyjdź, wyjedź sama... Uśmiech
Czy znasz może w realu osoby, którym ufasz, z którymi możesz szczerze porozmawiać i które okażą Ci zrozumienie...?
Takie wsparcie może być bardzo cenne w trudniejszych chwilach. Uśmiech
Trzymaj się, dbaj o siebie, pozwól mężowi o siebie zadbać Z przymrużeniem oka i... nie ogłaszaj może rzeczywiście zbyt szybko końca kryzysu - nie musisz się spieszyć, masz czas, kochana! Z przymrużeniem oka
11068
<
#71 | pioszka dnia 05.05.2014 10:49
Hej Uśmiech
U nas wciąż panuje huśtawka nastrojów.

Marta74

Cytat

Chyba, że szanowny zdradzacz jest w totalnym dołku... Ja miałam chwilami poczucie, że muszę mojego wyciągać z przepaści...


I tak jest teraz u mnie, jest z nim coraz gorzej, jakby dopiero teraz wszystko do niego docierało. Cala powaga sytuacji, i to ze nie da sie cofnać czasu czociażby nie wiem jak chciał. Ma totalnego doła. Snuje się po domu, każdy mój wyrzut wywołuje u niego łzy. Jest totalnie załamany. Jednoczesnie ma świadomość, że teraz musi dać z siebie wszystko. To go wykańcza, skala zniszczeń paraliżuje, czuje żal do siebie, niesmak i niepewność co dalej z mojej strony.
To wnioski z wczorajszej rozmowy.
Chciałabym mu pomóc, a jednoczesnie myslę sobie - a dobrze ci tak.
Jest ciężko, jeden dzień w miarę normalnie mogę sie do niego odezwać, nastepnego nie mogę na niego patrzeć. Gdybym potrafiła wyłączyć emocje - wtedy myślę że umiałabym pokierować nasze małżeństwo na właściwe tory i mogłoby sie to nawet udać, bo myślę, że mam teraz wiekszą świadomość własnych błędów, dużych błędów jakby nie patrzeć.

Najwieksze wsparcie mam w Was. W realu jest jedna osoba, ale mam z nia utrudniony kontakt. Ale jest, w razie wiekszych kryzysów jest i wspiera.

Zaczęłam ćwiczyć, wprawdzie na domowym sprzęcie, ale zawsze. Endorfiny troszke sie podnoszą Uśmiech
Nie mam potrzeby wychodzenia z domu, a wrecz jakiś niczym nieuzasadniony lęk, nie wiem przed czym. Prosto z pracy biegnę do domu, nie chce mi sie z nikim gadać, ani słuchać o codziennych sprawach.
W domu mam teraz sporo pracy i na tym powinnam sie skupić. Zajać myśli, tak zrobię.
Pozdrawiam Uśmiech

Komentarz doklejony:
kojarzycie moze jakiś ciekawy wątek dla zdradzacza? coś co mogłabym podsunąć mężowi do poczytania? myślę, ze on też potrzebuje wsparcia moralnego, mi ten portal bardzo pomaga, ale nic nie mogę znaleźć
2120
<
#72 | binka dnia 05.05.2014 11:22
Może i ja coś wtrącę ze swojego doświadczenia. Te huśtawki nastrojów będą długo. Pioszka pokochaj siebie. Nie można ot tak za pstryknięciem palcami wszystko zapomnieć, nie da się. Ty nic nie musisz deklarować, sprawa otwarta. Nie obwiniaj siebie ,że czasami nie dajesz rady, masz do tego prawo i on powinien to wiedzieć. Skąd wynikło u niego inne przeświadczenie,dlaczego tego nie wziął pod uwagę decydując się na romans. Ja tak powiedziałam- postaram się ale czy mi to wyjdzie nie wiem, nie znam na tyle siebie i nie zdziw się i nie miej za złe ,że za jakiś czas powiem sory nie potrafię, żegnaj , to jest twoje ryzyko i chcę abyś był tego świadom. Muszę dać sobie czas i zrobić coś dla siebie.Nie masz potrzeby wychodzenia z domu ? Powinnaś mieć, z byle pretekstu. Żal ci go? Jemu nie było żal w swoim czasie zapewniam Cię. Spotkania z kochanką odradzam ,to nie ta liga. Ona Ci nie ślubowała, ze swoim ciałem może robić co chce, nie nasza broszka. Zresztą chcesz się porównać? Taka sama kobieta, a jak cwana to jeszcze zagra na Twoich emocjach,pomyśl nad tym. Pozdrawiam. ps Kochanka mojego męża długo górowała i robiła za gwiazdę ,teraz mi jej po prostu żal. Pozdrawiam ciepło.
7063
<
#73 | ed65 dnia 05.05.2014 21:55
Dobry wieczór
Witam wszystkich serdecznie

Witaj Pioszka.

Cytat

"bo kłamać trzeba umieć, wiedzieć kiedy można a kiedy nie".

No tak, widać niedaleko jabłko pada jabłoni!

Co Ty tak jego stanem się przejmujesz!
Nawarzył piwa, niech je teraz sam pije.
Czy to Ty mu tą niunię nagaiłaś?

Pioszka
Tak dla przypomnienia mu: przyklej powiększone zdjęcie tej jego bogini i obok, dla kontrastu swoje w tej nowo zakupionej bieliźnie Z przymrużeniem oka.
Niech widzi dla kogo poświecił miłość tak pięknej kobiety jak TY.

Absolutnie nie jest teraz Twoją rolą jego pocieszanie, rozczulanie się nad nim.
To on ma Tobie pomagać wyjść z tego bajora w jakie Ciebie wpakował.
I to on ma sprzątać ten cały bajzel.
Nawet jeśli się okaże, że z jego strony byłaby to syzyfowa praca.
On ma ją wykonywać bez zająknięcia.

Ty się skup wyłącznie na sobie, bo to nie jego, a Ciebie trzeba jak najszybciej się postawić na nogi.
Powrót do normalności z Twojej strony to nie sprint!
Jak się Ciebie czyta, to odnoszę wrażenie, że za to co się stało jednak siebie obwiniasz.

Pioszka
Obcięłaś mu język, zakneblowałaś go, że nie mógł powiedzieć, co mu leżało na serduchu?
Masz go za idiotę?
Mózg mu kosmici wycięli?
I pewnie oczy też Z przymrużeniem oka
Przecież on to zrobił w pełni świadomie, no może niech będzie, że jednak nie(po paru głębszych Z przymrużeniem oka )

Cierpi?
Nie lituj się nad nim, bo ma to sam na własne życzenie!

A Ty nie cierpisz?
Tym co zrobił wdeptał Ciebie w podłogę, zdemolował Twoje poczucie wartości.
Zostałaś przez niego wręcz upokorzona nie tylko jako żona ale jako kobieta, skoro 3,5 roku zadawał się z jakimś pasztetem!
To stąd się bierze ta Twoja ucieczka przed ludźmi, unikanie z nimi kontaktu i rozmów.
Wydaje mi się, że podświadomie boisz się tego, że jednak to tym love story wiedzą już wszyscy i będą wytykać Ciebie palcami.

A przecież nie masz żadnego powodu, aby czegokolwiek się bać lub wstydzić!
Jesteś piękną, dumną, wartościową i mądrą kobietą.
I to nie Ty powinnaś się bać kontaktu z ludźmi!

Nic jakoś samo nie przychodzi.
Podobnie jak jemu: nie jakoś to on zdradził, jakoś to samo mu przyszło, jakoś to on to zainicjował love story i jakoś to mu lekko poszło.

To co nastąpiło tylko Twoja iluzja, wynikająca z Twojej potrzeby aby już było normalnie.
Ale tak szybko niestety to nie nastąpi.
Burzenie mu poszło łatwiutko.
Budowa nowego to bardzo długi i mozolny proces.
I bez gwarancji sukcesu.
Na wszystko jest potrzebny czas i TY naprawdę nie musisz się teraz śpieszyć.

Na PW wysłałem Tobie bardzo skuteczną metodę, która pozwoli Tobie stanąć na nogi.
Jest bardzo trudna, egoistycznie nakierowana na Ciebie i wymaga żelaznej konsekwencji w jej realizacji.
Jesteś inteligentną dziewczyną, w lot załapiesz o co w niej kaman.
Tylko w żadnym wypadku on jej nie może poznać.
To Twoja wiedza tajemna.
Pozdrawiam i miłego wieczoru życzę
:topic
JakichWiele
Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma Z przymrużeniem oka
Jak się nie ma co się lubi, to się kradnie co popadnie Pokazuje język

Cytat

A chyba podobało, skoro ciągnął to tyle czasu

Z butelki?
11068
<
#74 | pioszka dnia 06.05.2014 08:50
ed65
przyjęłam do wiadomości i stosowania Szeroki uśmiech
7063
<
#75 | ed65 dnia 06.05.2014 11:56
Dzień dobry
Miłego dnia wszystkim życzę.

Witaj Pioszka Uśmiech
Grzeczna dziewczyna Szeroki uśmiech
Pomysł ze zdjęciami również przyjęty do wiadomości i realizacji? emotikona.pl/emotikony/pic/2smiech.gif

Co do tej metody, to naprawdę musisz konsekwentnie ją realizować.
Wiem, że jest piekielnie trudna, egoistyczna i ciężka w realizacji, ale za to zabójczo skuteczna.
No ale kto obiecywał, że zawsze będzie lekko, łatwo i przyjemnie
Ja na pewno nie Uśmiech

Cokolwiek robisz, jakąkolwiek decyzję podejmujesz - kierujesz się wyłącznie tym, co jest najlepsze wyłącznie dla Ciebie.
Takie Twoje zdrowe, realistyczne podejście do życia po tym, co się stało.
Jeżeli zostaniesz z nim, to wyłącznie dlatego, że Ty tego naprawdę chcesz.

Pozdrawiam
11068
<
#76 | pioszka dnia 06.05.2014 12:11

Cytat

Pomysł ze zdjęciami również przyjęty do wiadomości i realizacji?


Pomysł przedni, ale niestety, panna usunęła wszystkie swoje foty z FB niedługo po tym jak sprawa się rypła (a ja przeciwnie, wrzuciłam swoje najlepsze Szeroki uśmiech). Więc moge poszaleć tylko ze swoimi Pokazuje język
7063
<
#77 | ed65 dnia 06.05.2014 13:32
Strasznie wstydliwa ta jego niunia Uśmiech
Szkoda, że nie zdążyłaś zapisać tych słitaśnych foci Szeroki uśmiech
A to bezczelne babsko.
No jak tak można zepsuć wspaniale zapowiadająca się zabawę Uśmiech
No skoro tak, to może niewierny ma gdzieś zachomikowaną jej focie?. Z przymrużeniem oka
Jak go dobrze przyciśniesz Z przymrużeniem oka to i fotki się znajdą .Szeroki uśmiech

Komentarz doklejony:
Pioszka,
co u Ciebie?
Jakoś dziwnie tajemnicza cisza panuje Z przymrużeniem oka
Czyżbyś jednak wybrała sporty walki i zapisałaś się na Krav Magę.
A z łajzy zrobiłaś worek treningowy.
I biedaczek wylądował na OJOM-e Szeroki uśmiech

Lub zrobiłaś jemu show w nowej bieliźnie, aby wydobyć od niego zdjęcie tej dziuni albo kolejne przesłuchanie Pokazuje język
Biedny zaczął walić głową w ścianę: emotikona.pl/emotikony/pic/0dash2.gif
Jak sobie nie przypomnę to mnie zabije emotikona.pl/emotikony/pic/0sarcastic.gif
Miłego wieczoru
11068
<
#78 | pioszka dnia 09.05.2014 11:41
No i masz, Ed, jesteś niezawodny Uśmiech
Uśmiałam się Szeroki uśmiech
Co tam głową w ścianę? Ja go sama tą ścianąr30;.!
I mały błysk bielizną po oczach dla zmylenia przeciwnikar30;
I znów ścianką go, ścianką Uśmiech

A tak serio, co u nas?
Zamknęłam się, otoczyłam murem.
Chcę z nim rozmawiać, naprawdę chcę.
I nie potrafię.
Sama siebie denerwuję, nie umiem się otworzyć.
On stara się inicjować rozmowę, ja cedzę słowa przez zęby.
Wiem, że tego mu ze mną kiedyś brakowało, a teraz kiedy on robi wszystko żeby to naprawić i się otworzyć, ja mam jakąś blokadę. Jaka jest szansa, że to minie????

Staram się żyć w miarę normalnie, zaczęłam ćwiczyć i to mnie rzeczywiście rozładowuje.
Zaczęłam się też szczerze śmiać z córką. Po raz pierwszy od dwóch miesięcy. Taki mały kroczek.

Co się stało to się nie odstanie. Najgorzej będzie chyba z ponownym zaufaniem.
Prześwietlam każde jego słowo, szukam nieścisłości, luk. Nie daje mi powodów,
ale i tak w nic nie wierzę.
7063
<
#79 | ed65 dnia 09.05.2014 14:41
Cieszam się, że Ty się cieszysz Uśmiech

To, że masz włączony bezpiecznik w temacie zaufanie, to po prostu zdroworozsadkowe podejście.
Odbudowa zaufania to będzie proces bardzo długi.
Łatwo mu przyszło zniszczenie tego, ale za to cholernie trudno będzie mu to odbudować.
Tego zaufania, które było i tak już nie będzie.
Dokładnie o to chodzi.
Skup się na sobie, daj mu o Ciebie walczyć.
Uśmiech to najskuteczniejsze lekarstwo Uśmiech
Trzymaj się
Miłego weekendu
11068
<
#80 | pioszka dnia 19.12.2014 16:11
Minęło 9 miesięcy.
Czuję, że przyszedł czas na wstępne podsumowanie. Pierwsze trzy miesiące po tym, jak rsprawa się rypłar1; to jedna, wielka rana. Nie wiedziałam o sobie wielu rzeczy, że mogę tak zgnoić drugiego człowieka, że jest we mnie aż tyle okrucieństwa i złości. Traktowałam go gorzej niż śmiecia. Nie jestem z tego dumna, ale też nie powiem, żebym żałowała. Czy wytrzymał to ze względu na jakieś uczucia do mnie czy z innego powodu, jak choćby wygoda, przyzwyczajenie, wstyd przed rodziną, nie wiemr30; ale jakoś to zniósł i jest cały i zdrowy (Ed Z przymrużeniem oka).
Potem był urlop. Postanowiliśmy wyjechać razem mimo moich wątpliwości. To była słuszna decyzja. Przydało mi się wytchnienie, oszczędziliśmy córce rozczarowania. No i pierwsze wakacje rpor1; mamy za sobą.
Po 6 miesiącach gehenny przyszedł moment, w którym poczułam, ze muszę już odpuścić, przede wszystkim dla siebie. Poczułam, że dalszy mój żal i gniew wywołałyby w końcu wzajemną nienawiść. Odbiłam w drugą stronę. Po wyładowaniu emocji i wylaniu oceanu łez, staram się pokazać mu co mógł stracić. Mam wrażenie, że w ciągu tych kilku miesięcy poznałam go lepiej niż w czasie całego naszego wspólnego życia. Wiele rzeczy nam umknęło, wiele błędów popełniliśmy. Nie zdawałam sobie sprawy, ze miał w sobie tyle niezaspokojonych potrzeb. Uważałam, ze brak mu wrażliwości, myliłam się. Błądził on, ale błądziłam też ja. Nie biorę winy na siebie, niczego mu nie ułatwiam, ale staram się zmienić swoje postepowanie, zauważać go, nie warczeć, a przede wszystkim nie odtrącać i nie bagatelizować jego spraw. On teraz staje na rzęsach, chętnie wraca do domu, wspólnie planujemy i spędzamy czas i coraz lepiej nam ze sobą. Nie mówiąc już o córce. Widzę jak bardzo poprawiły się ich relacje.
Paradoksalnie, okres po zdradzie to czas kiedy byliśmy ze sobą emocjonalnie najbliżej. Zostałam brutalnie wytrącona z obojętności. To było chyba konieczne żeby otrząsnąć się, zobaczyć dokąd zmierzamy. Dobrze mi było widzieć jak bardzo podle czuje się mąż, jak intensywnie zabiega o rozmowę i danie mu szansy na wyjaśnienia. To zaangażowanie pomagało mi najbardziej. W tej chwili emocje opadły. Odetchnęliśmy głębiej, patrzymy na siebie zmęczeni i szukamy wspólnej drogi do przyszłości. Wrócił seks. Jesteśmy wrażliwsi na swoje potrzeby i humory. Jak nigdy dotąd. Nie pochwalam zdrady, drugi raz przez to nie przebrnę. Oczywiście, nie jest różowo. Codziennie prowadzę moje prywatne, podwójne życie. Jedno, w którym trawie zdradę, płaczę i pogrążam się w smutku i drugie, w którym układam nowe zycie, na nowych zasadach. W tej chwili zmieniamy się oboje, oboje wnosimy dużo w to małżeństwo. Jeśli się nie uda, tym razem nie będę miała sobie nic do zarzucenia. Jeśli dojdzie do powtórki uznam, że nie był wart, nie docenił i po prostu się rozstaniemy. Na razie, choć bywa ciężko, nie żałuję swojej decyzji. Nasze dobre chwile są naprawdę dobre i radosne. Znów potrafię się szczerze śmiać. A złe myśli staram się zwalczać, zagłuszać, odsuwać. On mi w tym, póki co, pomaga i mam nadzieję, że tak będzie nadal.
Jeszcze jedno, bardzo ważne. Bez Was r11; w tym początkowym, najgorszym okresie - nie dałabym rady. Dziękuję Uśmiech
5808
<
#81 | Nox dnia 19.12.2014 20:06
,,,to kwestia tego czy potrafię nad tym przejść i żyć dalej nie zatruwajac nam obojgu życia, bo jesli już być razem to nie tak jak dotąd, nie obok siebie, tylko razem..."więc Ci się udało Pioszko przeszłaś,żyjesz,nie zatruwasz życia nikomu.Powodzenia w ..,, szukamy wspólnej drogi do przyszłości.."

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?