Rozwód jak wojna 2 | [0] |
Rozwód jak wojna | [0] |
szalona20122012 | 19. Kwiecień |
parasol | 19. Kwiecień |
@hurricane | 19. Kwiecień |
naniby1 | 19. Kwiecień |
DzieciakSalut | 19. Kwiecień |
bardzo smutny | 00:24:24 |
Koralina | 01:52:10 |
Julianaempat... | 03:30:21 |
@ hurricane | 04:30:47 |
# poczciwy | 04:31:10 |
Nasz portal to zdecydowanie za mało.
Mogę Ci tylko napisać że reakcje jakie opisujesz są dosyć typowe. A wiem to niestety z doświadczenia. Może się to nam nie podobać ale tak ludzie reagują.
Nikt jej nie znajdzie. Ja sama wiem jak mogę sobie pomóc i codziennie od nowa właśnie to robie.
Moja przyjaciółka ma siostrę psychoterapeutkę, która jest w tak czarnej przysłowiowej, że już ciemniej być nie może. Jednocześnie, jako specjalista w swojej dziedzinie jest fantastyczna. Rozumiesz, co mam na myśli?
Myślę, że tu bardziej niż o znalezienie odpowiedzi na nurtujące Cię pytania, chodzi o zwyczajne pogodzenie się, może wybaczenie...
Próbowałaś zasięgnąć opinii i rady kogoś, kto nie zna Cię na gruncie prywatnym?
Agusia życie toczy się dalej czy tego chcemy czy nie. Nie potrafię sobie wyobrazić Twojego bólu bo nie byłem w takiej sytuacji. Ale powoli małymi kroczkami. A była rodzina? Interesuje Ciebie dlaczego coś zrobili lub nie. Ludzie bez zasad ze zgniłą psychiką. Oni nie myślą o nikim innym tylko o sobie. Znam takich. Powtarzam wizyta u psychiatry i to szybko.
Komentarz doklejony:
A tak w ogóle jako facet z miłą chęcią obił bym miłośnika zbiorniczka myślę że kilku chętnych też by się znalazło.
Życzę dużo sił , nadejdą , tylko pozwól sobie pomóc , a poczujesz się lepiej , zrobisz to dla siebie .
Cytat
Tobie może pomóc tylko nowa miłość i dużo dzieci, lub... Prozak. Twój błąd, że patrzysz w przeszłość i nie umiesz o nim zapomnieć, że w pewnym sensie, gad zdołał Cię od siebie uzależnić jak od morfiny. Gdzieś przez mgłę pamiętam Twoją historię, jakaś swingerska para i Twój były, coś strasznego.
I wiesz już co powiem - nie możesz w porównaniu do nich czuć się gorsza - bo to oni są upadli, a niżej już nie ma nic, nawet rzecznego mułu.
Utrata dziecka jest dla każdej dziewczyny szokiem i bólem straszliwym, ale nie wynaleziono jeszcze innego lekarstwa na to, jak kolejne dzieci, oby jak najwięcej.
Ja mam podobny problem, tylko odwrotny - żadnej nie udało mi się w życiu zrobić dziecka i umrę bezpotomnie.
Tamtego życia nie masz co zazdrościć im - Ty musisz mieć swoje własne, nowe, z kimś innym, komu będziesz mogła zaufać.
Wiem - trudne - czasami tkwi się w tak ciemnej d***, że nie widzi się szans na wyczołganie z niej. Stąd te myśli, by już skończyć ten ból, ale... to byłby błąd. Bo gdzieś na świecie jest i Twoja połówka - tylko jeszcze się nie odnaleźliście. Na razie nie masz siły jej szukać, ale to przyjdzie z czasem, musisz tylko odrobinkę chcieć. I z nią musisz mieć jeszcze dużo dzieci.
Dajesz siłę mnie i innym zdradzonym dziewczynom...Bądź silna, zresztą już jesteś...bo mimo że piszesz, że masz dni kiedy myślisz o najgorszym, żyjesz dalej...Nie daj się dziewczyno, będzie dobrze...Czego Tobie i sobie życzę...
Zostajemy jednak przy tym, że musisz podjąc takie działania sama, i bardzo Cię o to proszę!
Jest taki ogólnopolski telefon interwencji kryzysowej, znajdziesz go pewnie bez problemu w internecie. Ja nie wiem, czy mogę go tak bezpośrednio podać w tym liście (jakies posądzenie o reklamę albo coś). Jest on całkowicie bezpłatny z każdego telefonu. Rozmówcami są tylko psychologowie, na pewno Ci pomogą i odpowiednio skierują.
Musisz się mocno zmotywować, aby znaleźć w sobie siłę do działania i zycia!
Myslę, że Twój synek chciałby, abys znalazła w końcu spokój.
O Twoim partnerze nie będę nic pisać, szkoda mi sil na takiego bydlaka!
Mam nadzieję, że kiedy już przez to wszystko przebrniesz, to sama będziesz pomagać takim ludziom jak Ty. Czasem z takiego cierpienia rodzi się przesłanie i wskazówka na dalszą drogę w życiu.
Serdecznie Cię pozdrawiam i wciąż jestem myślami z Tobą. Może to doda Ci mocy.
Odezwij siÄ™ czasem, proszÄ™ i napisz co u Ciebie.
Jestes wspaniała, mądra i wrażliwa. Takie kobiety zasługują na szczęście.
Wiem, że po tym co Cię spotkało, już nic nigdy nie będzie takie samo, ale jest to też doświadczenie które doda Ci sił na resztę życia. Tylko pozwól sobie pomóc!!!
Idź po leki ..
Wiem że trudno jest przestać patrzeć w tył
Ale nie da sie iśc przed siebie z głową odwrócona do tyłu
Nie ma takiej możliwości , bo za każdym razem musi nastapić potknięcie
Wiem po sobie , że zastanawianie się dlaczego on mi to zrobił , dlaczego jego rodzina również do niczego dobrego nie prowadzi
Nie myślę już o tym dlaczego TO WSZYSTKO się wydarzyło
teraz myślę co zrobić , żeby zacząć żyć dobrze na nowo
Do cytatu JW dorzucę takie popularne "SZewc bez butów chodzi"
Owszem, przez przypadek dowiedziałam się że kogoś ma, przez chwilę mnie to zabolało, a później zaczęłam współczuć tej kobiecie.
Jestem chyba na etapie kiedy zaczęło być mi to całkowicie obojętne.
Nie mogę całkowicie nie patrzeć do tylu, wiem ze on był złem, kimś kogo nie powinnam spotkać na swojej drodze, czasem jednak mam w uszach jego słowa kiedy to mówił, że wszystkiemu winna jestem ja, bo to ja mówiłam mu ze on może mnie zdradzić. Oczywiście, co może myśleć kobieta która wie ze partner woli iść na imprezę, niż zapytać o własne dziecko, nie raz oberwalo mu się za to, miałam jakiś czas wyrzuty sumienia ze zarzucalam mu coś takiego, dzis wiem, miałam do tego prawo, miałam rację.
Za niepełne półtora miesiąca będzie pierwsza rocznica śmierci mojego synka, od niego czy też jego rodziny nie usłyszałam nawet słowa. Nie czekam na to, żyję dla siebie, omijając wspólnych znajomych szerokim łukiem.
Czasem odezwie siÄ™ ktoÅ›, ale rozmowy na ten temat sÄ… dla mnie tabu.
Do dziś nie zrobiłam mu kolo ****, do dzis wiele osób z jego świata nie wiem kim on naprawdę jest i jak się zachował. Jestem lepsza od niego, ja dałam mu iść, nie prosiłam o nic, nie szukałam kontaktu, nie zamierzam tego robić, mam nadzieje ze z czasem ten ból jaki noszę w sobie, zmniejszy się do tego stopnia, że będę mogła całkiem normalnie żyć. Póki co próbuje i jakoś dość dobrze mi to idzie, chociaż są te chwile słabości, ale myślę że one nie są związane z nim, chociaż czuje się upokorzona, oszukana, opluta, obdarta ze wszystkiego. Jednak wierze ze przyjdzie taki dzień kiedy to i jego trafi to wszystko z ta sama siła jaka mnie to trafiło.
Nie musi mi nikt mówić że mam iść do psychologa, myślę że doskonale sobie radzę. Mam kontakt z ludźmi z tego portalu, i oni wiedzą że są dni kiedy umiem się uśmiechać, chociaż są tez takie dni, kiedy najchętniej schowała bym się gdzieś i stamtąd nie wyszła.
Przede mną jeszcze długa droga, czasem zastanawiam się czy kiedyś ktoś stamtąd przynajmniej będzie próbował mnie przeprosić, ale nie czekam na to.
Dopóki będziesz sobie głowe zaprzątała myślami o ich g...no wartym przepraszam, dotąd dalej pozostawiasz im możliwość sączenia w Ciebie bólu.
Tamto to przeszłość! Czas zamknąć za sobą drzwi, ale tak dobitnie, z trzaskiem!! Walnąć nimi, aż ziemia zadudni. Przeszłaś dramat, którego nikomu nie życzę. Podkreślasz, ze nie potrzebujesz pomocy, bo sama sobie dobrze radzisz..... Jednocześnie wciąż oglądasz się za siebie i ciągniesz za sobą ten sznurek, który wciąż łączy Cię z ludzmi dla których ta nazwa jest naprawdę na wyrost.
Ocknij się! Dla Ciebie ich już powinno nie być! Dopiero wtedy w pełni zaczniesz dochodzić do siebie. Jesteś niesamowicie silna, dlatego wierzę że Ci się uda jeszcze ten etap.....
edit tez.
Pozdrawiam
Nie mowcie mi juz ze mam ne czekac, mowie raz jeszcze czekanie na wytlumaczenie takiego zachowania mam za soba od doklanie nowego roku.
Czy jestem silna, watpie, ale nic nie poradze na zaistniala sytuacje, musze z tym zyc bo tego sie nie zmieni, jeszcze pol roku temu myslalam ze chcialabym miec maszyne zeby cofnac sie w czasie i zeby to wszystko jakos naprawic, dzis wychodze z zalozenia, ze nic nie bylabym w stanie zrobic.
Nadal codziennie chodze na cmentarz, moze to glupie ale czuje tam obecnosc mojego syna i tam mam moj spokoj ktorego tak bardzo potrzebuje, pracuje duzo, zaczynam pomalu wychodzic z domu, rozmawiac z ludzmi, chociaz to co sie stalo zmienilo mnie do tego stopnia ze jednak wszedzie widze drugie dno, jednak uwazam ze troche nieufnosci nikomu nie zaszkodzi.
Rado, moje autko ma sie dobrze, planuje sobie kupic cos nowego, w koncu nie musze wydawac kasy na mojego ex i stac mnie na wiece, co prawda w lutym musialam zaplacic kolosalna sume (19 tys euro!) za sprawy zwiazane ze szpitalem to jednak mysle ze nalezy mi sie rowniez cos od zycia.
Komentarz doklejony:
No i nikt od nich nie bedzie w stanie mnie juz zranic czy tez czerpac przyjemnosc z tego co mi zrobil, ja zlewam tych ludzi jesli cos takiego mozna w ogole ludzmi nazwac, nikt ze mnie nie bedzie niczego saczyl nie bedzie.