Rozwód jak wojna 2 | [0] |
martunia35 | 21. Kwiecień |
nika310 | 21. Kwiecień |
Pawel42 | 21. Kwiecień |
orgo25 | 21. Kwiecień |
telawiwjafa | 21. Kwiecień |
Roszpunka1988 | 00:39:25 |
# poczciwy | 03:00:32 |
zona Potifara | 07:59:14 |
Pogubiony | 08:37:32 |
Saddest | 11:19:18 |
Komentarz doklejony:
i znajdź czs dla siebie dla koleżanki na .....gdy on zostanie z dzieckim i będzie się mógł wykazać jako ojciec.
"się zrobi"...taaaa, jak się samej zakasze rękawy?
Przykre, ze w momencie kiedy twoje mysli powinny kręcic wokól waszego dziecka, Ty musisz sie zmagac z takimi problemami. No ale cóż, nie uciekniesz od tego, musisz sie z tym zmierzyć. Moim zdaniem nie powinnaś zostawać z tym sama, jeśli masz dobre relacje z rodzicami, przeprowadzka do nich, przynajmniej na jakiś czas byłaby dobrym wyjściem. Poród, małe dziecko, zdrada i do tego postawa Twojego męża to troche za wiele, zebyś sama to ogarnęła. Taki dystans da Ci tez troche pomyśleć " co dalej ", a Twojemu mężowi da odczuć, co traci. Ludzie czesto wola "prać brudy we własnym domu", ale sa takie sytuacje, kiedy trzeba sie oprzeć na kimś bliskim...a Twój mąż taka osobą teraz na pewno nie jest.
logos, dokładnie pomyślałam o tym samym. Koniecznie porozmawiaj z rodzicami i poinformuj teściów (może oni są rozsądni). Moja córka niedawno urodziła córeczkę i miała poważny problem ze swoim partnerem. Nigdy nie mieszałam się do ich życia, bo uważam, że każdy musi je przeżyć na swój sposób. Sytuacja była na tyle poważna, że musiałam interweniować. Rozmowa była rzeczowa i męska.. on wie, że nie pozwolę skrzywdzić wnuczki i corki. Myślę, że nie pała do mnie miłością, ale czuje respekt.
Przykro mi, że w takim pięknym dla Ciebie momencie , spotkała Ciebie taka paskudna niespodzianka.
Póki co sprawa wygląda na zamiecioną pod dywan i to Ty się męczysz a jemu się upiekło.
Myślę że strategia zaproponowana przez logos może mu uświadomić jakie popełnił świństwo i co może stracić.
Jeśli on sobie tego nie uświadomi to żadne przemyślenia, rozmowy czy terapie nic nie dadzą.
On normalnie przychodzi po pracy,czasem zamieni jakies slowo,a czasem nawet cos mi dogryzie typu,ze ona mu robila dobre kolacje albo byla cuerpliwa itp Boli! A takto ma olewke na wszystko,nie mam gdzie sie wyprowadzic i nie wiem co zrobic,jak sie zachowac w stosunku do niego?
Rozmowy nie pomoga,z nim sie juz nie da porozmawiac,jest dwulicowy i nie wiem co knuje,blagal mnie tylkp zebym nie skladala teraz pozwu o rozwod... doradzcie co w tej sytuacji zrobic gdy nie moge sie wyprowadzic
zachowanie małżonka nie do przyjęcia. To on powinien teraz leżeć u stóp Twoich i chodzić na rzęsach. Nie dość, że "zamiatacz" to jeszcze złośliwiec?
Nie uradzisz tego sama, jeśli wogóle chcesz jeszcze z nim być. Bo to nie Ty masz się starać tylko on, Ty mozesz mu na to pozwalać, a jak Cię przekona - możesz dopiero razem z nim pracować nad związkiem.
To, co opisujesz wskazuje na to, że mąż ewidentnie coś knuje. Że emocjami jest gdzie indziej, chyba nadal niestety z nią, a nie z Tobą i dzieckiem. Wiesz, czy się nadal spotykają? Co to znaczy, żebyś TERAZ nie składała pozwu o rozwód. A wolno spytać, kiedy będzie mu to na rękę?
Jeśli czujesz się na tyle silna, złóż ten pozew, może na postrach tymczasem, zobacz, jak sie zachowa. Niech dostanie obuchem po głowie. Choć oczywiście nie ma gwarancji, że to go otrzeźwi. Ale wtedy będziesz miała przynajmniej sytuację jasną, że juz nic się zrobić nie da.
Kurczę, ja bym już nie wytrzymała po tych docinkach o smaczniejszych kolacyjkach serwowanych przez kochankę. Dziewczyno, on nie może Cię poniżać, chyba że czuje się absolutnie bezkarny i pewny, że z powodu małej nie podejmiesz decyzji o rozstaniu. Przepraszam - debil.
Czyj ten dom, w którym mieszkacie?
faceci obudzicie siÄ™ ??
przeżywasz teraz koszmar, potrzebowałas wsparcia ze strony męża a on sie zabawił Twoim i dziecka kosztem...
teściowie powinni się dowiedzieć , koniecznie no chyba ze ma takich wspaniałych rodziców jak ja i jeszcze sie za nim wstawią ...
pewne jest że on musi się starac bo on wszystko zniszczył , pytanie tylko czy Ty dasz radę znieść to cierpienie ?