Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

simonetta
normalnyfacet200:44:53
A-dam00:46:18
Ozyrys101:30:26
Kakua01:39:36

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Ozyrys1
11.12.2024 18:21:15
Hagi 10 Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch

poczciwy
11.11.2024 13:36:22
Andzia na firefox działa.

Andzia76rr
11.11.2024 03:55:19
na jakiej przeglądarce działa Wam czat?

poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.

Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie. Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Chyba zdradzony- dalej złyDrukuj

Zdradzony przez żonęZacznę od tego że z żoną jestem od 2000 roku i oboje byliśmy 19latkami. Po pięciu latach wzięliśmy ślub. Byliśmy dość nierozłączni ( każdy dzień razem ) poza moim szkoleniem w innym mieście ale jeszcze przed ślubem. Na jej imprezy i szkolenia zawsze mnie zabierała aż pewnego dnia oznajmiła że jedzie na szkolenie z kolacją wraz z koleżanką z pracy ( wydało mi się to dziwne i podejżane ) jeszcze w trakcie jak jechała niby namiejsce zdążyłem telefonicznie zweryfikować że kłamie ( zadzwoniłem w miejsce gdzie niby jechałą na spotkanie ) Po 2 godzinach zadzoniła że jest fajnie i takie tam, potwierdziła mi ponownie miejsce i po chwili skonczyliśmy rozmowę. W chwile po rozmowie wsiadłem w samochód i pojechałem sprawdzić osobiście- knajpa była pusta, na wszelki wypadek sprawdziłem okoliczne lokale i tam też jej nie było. Dodatkowo w tym okresie zauważyłem że dużo pisze smsów i czesto idzie pokryjomu pisać do innego pomieszczenia. Któregoś dnia przypadkiem okazało się że zablokowała w telefonie klawiature ( klawiarura na hasło ). Okłamałe mnie też w sytuacji jak jadąc samochodem minąłem ją jak stała na skęcie na światłach czerwonych, zadzwoniłem i spytałem dosłownie " cześć co tam?" a ona do mnie ze nie możę rozmawiać bo ma w tej chwili klientke :) ( jest fryjerką ). A na koniec wisienka na torcie, któregoś dnia ( wszystko to działo się w tym samym okresie ) powiedziała mi że ma strasznie duże rachunki i coś musi z tym zrobić, zaproponowałem jej dodanie mojego numeru do tzw. darmowych. Któregoś wieczoru około 23.30 dostała smsa, byłem zdziwiony że o tej porze ktoś pisze do niej ale ona mi powiedziała że to z orange że uruchomili już usługe darmowych połączeń. Niestety w związku z wcześniejszymi numerami nie wierzyłem jej i sprawdziłem ( chciałem sprawdzić czy wysyłają smsy tak późno ) i niechcący dowiedziałem się że dodała dwa darmowe numery - mój i mojego " kolegi". Wszystko się ułożyło w całość. On ciągłe do nas wpadał, moja żona robiła ciasta, kolacje i ciągle mówiła jaki on śmieszny, fajny, potem doszło że fajnie się ubiera a jego żona to łajza. Jak jej to wygranąłem do niczego się nie przyznała, przękręciła i wybieliła. Od tamtej pory jaj jej nie ufam pomimo że wszędzie puszczam, zauważyłem też że od tamtej pory ona ( możę to głupie ) nie chce sexu tzw. francuskiego ani żebym ja ją pieścił i odwrotnie, powiedziała że to jej tak przyszło. Sex uprawiamy raz w miesiącu bo wcześniej słyszałem że mi tylko jedno w głowie więc przestałem się prosic i robimy to tylko jak ona ma ochote. Około miesiąca temu bardzo mi naubliżała i stało się podczas cichych dni poznałem kogoś kto pokolorował moje życie i to dopiero teraz potwierdziło mi na sto% że żona się w moim koledze zakochałą. Wtedy nie chciałem rozwodu ze względu na dziecko ale teraz syn jest już starszy i zaczynam myśleć o swoim szczęściu. Boje się tylko jak właśnie syn zareaguje. Ja do teraz od tej kłótni z żoną ( co mi naubliżała ) jestem lekko wycofany i ona chyba to zauważyła bo mówi do mojego syna " tata nas już nie kocha ". Czy macie podobne doświadczenia, jak wychowujecie dzieci po rozwodzie, jak wygląda życie dalej?
3739
<
#1 | Deleted_User dnia 23.02.2014 01:28
i stało się podczas cichych dni poznałem kogoś kto pokolorował moje życie
czy dobrze rozumiałam, teraz Ty kogoś poznałeś?

Rozwód z jej winy nie wchodzi raczej w grę , ponieważ wybaczyłeś i dalej razem z nią mieszkałeś i to jakby "zatarło" jej winę.
Natomiast jeżeli Ty kogoś masz i żona się o tym dowie, to rozwód może być z Twojej winy.

To bardzo niedobrze, że żona zaczyna manipulować i pogrywać dzieckiem. Jeżeli się rozstaniecie ten proceder może się nasilić. Dlatego tak ważne jest sądowe ustalenie harmonogramu widzeń z dzieckiem, zasad spotykania się .
Jak wychowuje się dziecko po rozwodzie- moim dzieciom zdecydowanie brakuje tzw męskiej ręki, starszy syn przechodzi jakiś bunt. Natomiast ja nie utrudniam spotkań i nie mówię o ex źle przy dzieciach.

Komentarz doklejony:
A jak wygląda życie dalej- ja nie jestem w związku, a życie wygląda normalnie. Rozwód to jest trauma i potrzeba czasu żeby dojść do siebie. Dotyczy to też dzieci.

Komentarz doklejony:
Swoją drogą rozwodzenie się dlatego że się kogoś innego poznało- strasznie słabe jest.
9864
<
#2 | kaz dnia 23.02.2014 11:47
"Swoją drogą rozwodzenie się dlatego że się kogoś innego poznało- strasznie słabe jest." ale mimo wszystko uczciwsze niż okłamywanie, udawanie,że wszystko jest ok. gdy puszcza się z kolegą męża.
3739
<
#3 | Deleted_User dnia 23.02.2014 12:03
Nie kaz, uczciwe to jest zakończyć związek, a dopiero wtedy wchodzić w nową relację.

Tutaj autor sam w tytule pisze- CHYBA zdradzony. Więc i ta zdrada z kolegą nie jest do końca jasna. Jeżeli zadecydował że będzie z żoną dalej , a po jakimś czasem stwierdza, że się męczy to albo siadają , rozmawiają i naprawiają albo się rozwodzą . A tu facet kogoś poznał , i w jakiś sposób szuka usprawiedliwienia dla swej decyzji.
9561
<
#4 | Woland dnia 23.02.2014 16:32
He, uczciwość wobec oszusta. Dobra filozofia, dla jeleni Szeroki uśmiech
3739
<
#5 | Deleted_User dnia 23.02.2014 17:12
He, Ty pewnie Woland jesteś wyznawcą filozofii Kalego.
Filozofia Kalego jest bardzo prosta i powszechnie znana, można ją streścić w jednym zdaniu tj. wszystko co jest dobre dla mnie jest dobre, nawet jeżeli jest złe dla innych. Ta prosta i niezwykle urzekająca filozofia...
Mógł rozejść się żoną jak wykrył "zdradę" lub ją podejrzewał, a nie dopiero jak kogoś poznał i kręci z inną za plecami żony.
9561
<
#6 | Woland dnia 23.02.2014 18:22
Nie odróżniasz sprawcy od ofiary, albo też - co bardziej prawdopodobne - widzisz, że sprawcą jest kobieta i Ci solidarność jajników zaskoczyła. Ofiara (zdradzony) ma prawo wybrać kiedy i jak zakończy związek. To co Ty proponujesz to właśnie filozofia jelenia, albo frajera - zwij jak chcesz. Nakaz szlachetnego postępowania z własnym oprawcą, to dla mnie tak niedorzeczne, że nie wiem czy śmiać się czy płakać jak to czytam.

Filozofia Kalego akurat tu nie ma nic do rzeczy.

Komentarz doklejony:
Mógł rozejść się żoną jak wykrył "zdradę" lub ją podejrzewał, a nie dopiero jak kogoś poznał i kręci z inną za plecami żony.

A to Ty o tym decydujesz, taki z Ciebie autorytet moralny? Normalnie DżiPiTu i Dalajlama w jednym Szeroki uśmiech
3739
<
#7 | Deleted_User dnia 23.02.2014 19:04
Kto tu kreuje się na ofiarę?- teraz to mąż który znalazł sobie kogoś i planuje w związku tym ewakuację.

Solidarność jajników-proszę Cię....Uśmiech

Niedawno była niemal identyczna historia ale to kobieta chciała odejść dla własnej przyjemności.(Zdrady wzajemne w małżeństwie)
Bardzo spodobała mi się wypowiedź Lwi:

Wypowiedź Lw-i dnia 18.02
Powiem tak. Obydwoje jesteście takimi samymi egoistami...
W pewnym sensie jesteś nawet gorsza. Planujesz na zimno rozbicie rodziny dla własnej przyjemności.
W tej sytuacji co obecnie co nie zrobisz to będzie źle.


Czy kobiety i mężczyzn obowiązują podwójne standardy- nie sądzę.

A to Ty o tym decydujesz, taki z Ciebie autorytet moralny? Normalnie DżiPiTu i Dalajlama w jednym Szeroki uśmiech
Woland jeżeli chcesz mnie rozbawić , to musisz się bardziej postarać. ... Pokazuje język
10869
<
#8 | MariuszZ dnia 23.02.2014 19:28
Napisalem chyba, bo nie zlapalem jej nigdy na gorącym uczynku. Ale wszystkie znaki na to wskazywaly. Plakala, przepraszala ale do niczego sie nie przyznala.Niestety od tamtej pory juz nigdy jej nie zaufalem i trzymalo mnie tylko dziecko. Nie szukam usprawiedliwienia dla swoich poczynań. Ja mogę rozejść sie z mojej winy. Nie widzę w tym problemu. Bardziej mi chodzi o dziecko, jak rozmawiac z nim, jak z żoną. Po prostu teraz czuje sie swietnie, moja przyjaciółka jest kilka lat starsza ale dopiero przy niej zrozumialem ze teraźniejszy związek to nie to. Tylko syna mi szkoda i chcialbym bez przeszkód go wychować na dobrego normalnego faceta.
3739
<
#9 | Deleted_User dnia 23.02.2014 19:45
Mariusz zastanów się czy ten nowy związek to nie zwykłe zauroczenie i czy warto rozwodzić się. Oczywiście postąpisz jak uważasz, to Twoje życie.

Nie wiem w jakim wieku masz dziecko, ważne aby żadne rodziców nie nastawiało dziecka przeciwko drugiemu rodzicowi.
Dziecko nie może pomyśleć, że to co się dzieje jest jego winą. Czasami dzieci obwiniają się niestety. Trzeba je zapewniać o
miłości. Tak jak pisałam przed rozprawą rozwodową powinniście razem ustalić harmonogram spotkań z dzieckiem.

Jak rozmawiać z żoną- szczerze- nie wiem- zrzucisz jej na głowę niezłą bombę- reakcja może być gwałtowna, a to jak zachowa się żona trudne do przewidzenia.
Żona również może nie zgodzić sie na rozwód. W sprawach prawnych najlepiej zasięgnij porady prawnika.

Mariusz przemyśl to jeszcze- sprawa z przyjaciółką jest świeża, nęcąca. Masz rodzinę , dziecko. Ostateczna decyzję podejmiesz Ty, choć jej konsekwencje ponosić będzie kilka osób.
5808
<
#10 | Nox dnia 23.02.2014 19:49
w ciągu miesiąca się zakochałeś i poznałeś kobietę na tyle by zdecydować się na rozwód?Nie wiesz czy żona zdradziła-oceniasz po swoim zachowaniu z nową panią ,macie problemy z komunikacją ,jesteś pewny że nie warto szukać pomocy? Jeżeli tak to dlaczego nie powiesz żonie że jej nie kochasz tylko bzykasz ją raz w miesiącu i każesz się domyślać co ci w sercu i spodniach gra?Nie możesz wysłać syna do babci i pogadać z żoną?
10869
<
#11 | MariuszZ dnia 23.02.2014 20:16
Myślę o rozwodzie nie dlatego ze sie zauroczylem ale ze mam dość regularnego zlego traktowania mnie przez żonę. I po prostu dzięki nowej z,ajomosci latwiej mi z tym walczyc. Od tamtej pory jestem bardziej oziebly bo zrozumialem ze mi na niej nie zależy. Wtedy balem sie wszystkiego, najbardziej samotności, teraz mi to nie grozi. To czy po rozwodzie będę z nowa znajoma nie ma juz znaczenia, po prostu chce żyć dalej ale na moich ,,zasadach,, a nie ciągle na jej. I powtarzam nie staram sie wybielać, chce jej po rozwodzie pomagac, byc kolega ale juz nie mezem.
7439
<
#12 | hurricane dnia 23.02.2014 20:39
nie jest sztuką w miękkich kapciuszkach prześlizgnąć się z jednego związku do drugiego gdzie już wszystko naszykowane,
sztuką jest zakończyć coś, a potem myśleć o nowym - jak napisała lisbet - najpierw się coś kończy, a potem zaczyna na nowo.

jak coś było nie tak, to trzeba było spróbować się dowiedzieć, ewentualnie skończyć i zadecydować o rozwodzie
a teraz to wszystko takie śliskie i tyle...
5808
<
#13 | Nox dnia 23.02.2014 21:18
to porozmawiaj z żoną o braku zaufania,miłości i chęci ułożeniu stosunków.żona może ci zarzucić podejrzliwoś,kontrolowanie itd a teraz ty ją oszukujesz .Kiedy ją podejrzewałeś ona była złą kobietą kiedy ty masz przyjaciółkę jest ok?Zraniona żona to ciężki przeciwnik i kiepski materiał na koleżankę.Lepiej porozmawiać o swoich odczuciach,uczuciach/lub ich braku.Tylko spokojną rozmową można poukładać życie waszego syna w przyszłości.Jeżeli twoje podejrzenia nie były słuszne a jej zachowanie wynikało z twojej podejrzliwości i zazdrości to szkoda że ze względu na syna nie wysiliłeś się na szukanie pomocy.Lepiej kupić nową zabawkę niż spróbować coś naprawić.Tylko rozmową z żoną możesz zapewnić synowi spokojne dzieciństwo.A swoją drogą to że ,,chcę źyć po swojemu " nie wróży dobrze kolejnym związkom.
3739
<
#14 | Deleted_User dnia 23.02.2014 22:09
czytam i nie wierze...........wcześniej się bał a teraz przestał.........proszę cię...ale czarujesz! po prostu znalazłeś nowy okaz do bzykania i teraz ona Ci wisi! Ludzie rozmawiajcie na Bogar30;..dlaczego łatwiej włazić komuś obcemu do łóżka aniżeli pogadać z mężem/żoną o problemach i próbować je naprawiać zwłaszcza jak są dzieci!do cholery mi się wydaje że jeżeli dwoje dorosłych ludzi decyduje się na rodzinę to wiedzą co robią! ja chyba jakaś ze średniowiecza jestemr30;.nie raz mi było źler30;r30;byłam sama z dzieckiem a mąż niby ciężko pracował na nasze gniazdko ale nawet nie pomyślałam o zdradzie! Pracowałam i wychowywałam dziecko, wyłam z samotności nie raz ale uważam że przysięga to przysięga na dobre i na złe! tymczasem mój małżonek korzystał z życiar30;r30;r30;..pogadaj z żoną, pokaż że jesteś prawdziwym mężczyzną, weź to na klatę!po co się męczyć i oszukiwać!?
9937
<
#15 | Ramirez dnia 23.02.2014 22:35

Cytat

Myślę o rozwodzie ... mam dość regularnego zlego traktowania mnie przez żonę. I po prostu dzięki nowej znajomosci latwiej mi z tym walczyc. ... zrozumialem ze mi na niej nie zależy. Wtedy balem sie ... najbardziej samotności, teraz mi to nie grozi... chce jej po rozwodzie pomagac, byc kolega ale juz nie mezem.



Szczęście to coś, co musimy sami znaleźć w sobie, a nie liczyć, że ktoś nam je da. Ktoś może dać tylko chwilową przyjemność, ale też może później zażądać za nią srogiej zapłaty. Po co wchodzić w taki nowy związek? W alimenty? W dramat dziecka?

Oboje z żoną jesteście straszliwie niedojrzali, i w zasadzie jedyne co można tu doradzić, to skuteczną terapię małżeńską. Żona, dziecko - to nie stary samochód, który gdy się już znudzi, można zmieniać w myśl złej idei: "mam prawo być szczęśliwy, choćby po trupach swojej rodziny".

Najlepiej już samemu w sobie nauczyć odnajdować te szczęście, znacznie większe, niż ze związku z kochanicą. Jak ta wie, że jesteś żonaty i jej to pasuje - to sorry, ale trafiłeś na tzw. hienę, a to będzie jeszcze bardziej bolało!

Później, będąc czasem porzuconym - bo i tak się może zdarzyć, że się wam nie uda wypracować pozytywnych zdrowych relacji, można ewentualnie wchodzić w nowe relacje, nie uzależniając się już od siebie, nie traktując partnerki jako strzykawki z narkotykiem i źródłem seksu bez ograniczeń.

Gdy teraz nowym związkiem chcesz usunąć swój ból, cierpienie, nudę czy brak sensu życia, cierpienie będzie straszliwe, szczególnie porzuconej kobiety, ale i Twoje - bo na szczęście, na osiągnięcie go, nie jesteś jeszcze gotowy (z kochanicą trwasz w chwilowej iluzji).

Swoje szczęście uzależniłeś od zachowania żony. Byłbyś szczęśliwszy, gdyby żona była częściej chętna na seks, szczególnie oralny, gdyby nie była może zołzą. Podejrzewasz ją o stary romans, flirt, po którym jak nastolatka zakochała się, ale chcąc być odpowiedzialną matką - wybrała jednak trwanie w nieszczęśliwym małżeństwie dla dobra dziecka. A to jest Wasz problem - i to się leczy poprzez terapię małżeńską, o ile ktoś chce być leczony.

Swoją decyzją o odejściu udowodnisz, że w swojej niedojrzałości emocjonalnej, oboje dokonaliście złych wyborów - i żadne nie zrobiło najmniejszego wysiłku, by ratować rodzinę.

Ja nie sugeruję tu, że powinieneś się męczyć nadal w tym małżeństwie. Ty masz nad sobą i z żoną zacząć pracę, by odnaleźć utracone poczucie szczęścia... w sobie. Teraz jesteś pełen wątpliwości, czy rozpieprzać swoje małżeństwo dla ponownego poczucia tych endorfin - szukasz tu rady, ale po około dwóch latach z kochanką, z porozwodowym bagnem, bez pracy nad sobą, będziesz dokładnie w tym samym punkcie wyjścia w jakim jesteś teraz, a nawet gorzej. Co zrobisz, jak kochanica wystawi Twoje walizki za drzwi?

Jakby wam terapia nie wyszła - wtedy dopiero rozstańcie się jak przyjaciele, podzielcie co wspólne. Wtedy, możesz mieć szansę na nowy związek - ale nie teraz.

Nie szukaj tu na forum usprawiedliwienia dla swojej zdrady, czy uzasadnienia dla swojego prawa do odejścia od rodziny "bo żona mnie nie rozumie". Ludzie całe życie cierpią, bo szczęście to nawyk cieszenia się małymi rzeczami - a nie coś, co może Ci dać drugi człowiek, czy jakaś rzecz.
10701
<
#16 | gamboa dnia 23.02.2014 23:22
Trochę to wygląda u Ciebie jak przy wielu zdradach pojawiły sie motylki i w ****sku masz całą resztę świata poza sobą. I zamiast popracować szukałeś sobie szczęścia i czegoś nowego. nie zasłaniaj się synem bo tak się nie robi.
Terapia i pracuj nad tym co masz. Nie kombinuj dla chwili przyjemności.
9864
<
#17 | kaz dnia 23.02.2014 23:35
MariuszZ a ja cię doskonale rozumiem. Twoja żona jak sobie posłała tak się wyśpi. Musisz bardzo rozważnie postępować aby twoje dziecko zrozumiało, że odchodzisz od żony a nie od niego.
10823
<
#18 | lona dnia 24.02.2014 00:06
No tak ,ale wymówka ze jestem z żoną dla dziecka to ściema jakaś! Nie rozumiem to Twoje dziecko stało się dorosłe? Raczej nie sądzę, piszesz że już jest starsze to możesz odejść. Jeśli podchodzisz do sprawy w ten sposób to albo trzeba było odejść jak dziecko było małe ,albo jak całkiem dorośnie...wiec najlepiej po prostu nazwać sprawę wprost i napisać że chcesz odejść,bo kogoś poznałeś i to bez wątpienia będzie bardzo trudne dla dzieciaka , zwłaszcza że Twoja żona manipuluje jego uczuciami brrr....myślę że powinieneś sobie odpowiedzieć szczerze na pytanie o to ,czy naprawdę chciałeś odejść,czy to działanie po wpływem emocji i zauroczenia?
9561
<
#19 | Woland dnia 24.02.2014 00:52
Otóż to Kaz. Cieszę się, że choć jedna osoba nie jest opętana filozofią frajerów lub solidarnością jajników. Lisbet i s-ka kopnięte w zadek nadstawiają drugi pół****ek. OK, Wasza sprawa, ale nie róbcie ze swojego frajerstwa cnoty.
7236
<
#20 | Nick dnia 24.02.2014 10:48
Woland.... nie rób z MariuszaZ biednej ofiary co to "musiała" sobie znaleźć kochankę.

Wywęszył że żona zrobiła coś nie tak, ale do końca nie potrafił tego ani sprawdzić ani udowodnić a potem został z nią, dał szansę.

Ale się rozmyślił.... i co ?
Ofiara z niego. Ale ofiara losu.

Nie chce odejśc "od", ale "DO".
A to zasadnicza różnica.
Jeżeli tego chce - to najpierw rozwód z jego winy, potem alimenty na byłą żonę, alimenty na syna.
I życzę szczęścia z nową wybranką ze stara ofiarą losu.
3739
<
#21 | Deleted_User dnia 24.02.2014 11:45
Może tak szanowni oponenci przeczytaliby co ma do powiedzenia autor wątku ? Odnoszę wrażenie, że jakoś tak średnio bierzecie pod uwagę jego zdanie, jego wyjaśnienia.
lisbet, Nick, gamboa, Ramirez i huricane (jeśli kogoś pominąłem przepraszam) świat nie jest czarno-biały, zasadzanie się na takich regułach niestety bywa zgubne, poza tym fajnie jest wyjść spoza kręgu własnego doświadczenia i spróbować przyjrzeć się problemom innych z perspektywy nieoceniania, nie wskazywania dróg rozwiązań, sugestie wprost, często okraszone nakazami są w moim pojęciu zbędnym elementem.
Mariusz znalazł się w takim miejscu swojego życia, w którym chce zdecydować co dalej, nie uchyla się od odpowiedzialności, przyjmie rozwód z orzeczeniem własnej winy, chce być według deklaracji pomocnym a nawet przyjacielem, ale nie mężem. Zaufanie jakim darzył partnerkę zostało nadwątlone przez nią, w związku nie powinno się oszukiwać. Sądzę, że napisanie przez niego w tytule, "chyba zdradzony .... " jest reperkusją tamtych emocji i wynikało ze strachu, sam to później rozwija, obawa o samotność, obawa o rozwój i życie dziecka to nie jest takie proste, żeby pominąć to wszystko i ocenić go jako ślizgającego się w nowe lepsze życie, ba nawet ironizując ze pewnie w nowym związku nie będzie lepiej. Facet ze zwykłej obawy (tak mi się wydaje) nie chciał się zagłębiac czy "chyba" jest "na pewno" Każdy ma prawo do wyborów. Zastanówcie się proszę, czy Mariusz poszukiwałby innych rozwiązań innego pomysłu na życie, gdyby nie przygoda z lojalnością inaczej jego żony. Sadzę że nie.

Poza tym w swoim wpisie poprosił o jedno. Pomóżcie mu zatem rozwiązać jego wątpliwość, czy relacje z synem po rozwodzie mogą być dobre, czy sprawdzi się jako dobry ojciec, co musi zrobić aby dla swojego syna pozostać mentorem i przyjacielem.

Własne frustracje wylewane często mimochodem w wpisach na tym portalu są nieporozumieniem imho.

Pomoc tak, krytyka wtedy kiedy jest ostatecznie zasadna.

Mariusz, da się być dobrym ojcem po rozwodzie, niezależnie jaki przyjmiecie podział obowiązków, niezależnie od tego ile małych trudności napotkasz po drodze to od Ciebie, Twojej pracy i konsekwencji będzie zależało jakie zasady zapanują w Twoich relacjach z synem i exmałżonką. Tak masz rację życie jest jedno nie da się tkwić z uporem w miejscu w którym nie jesteś sobą, zrób to mądrze, stało się, może nie jest to po kolei, ale pamiętaj jedno, rozwód o którym zadecydowałeś nie jest powodem rozpadu waszego związku a przyczyną postępowania Twojej żony wcześniej. Powodzenia.
3739
<
#22 | Deleted_User dnia 24.02.2014 11:52
opętana filozofią frajerów lub solidarnością jajników. Lisbet i s-ka kopnięte w zadek nadstawiają drugi pół****ek

Woland, jakież perły szykujesz na następny post? Czymże nas jeszcze uraczysz?
Czy dasz radę przeskoczyć tak wysoko i finezyjnie zawieszoną poprzeczkę?
Ale jedno trzeba przyznać- udało Ci się mnie rozśmieszyć. Przy słowie filozofia frajerów śmiałam się już w głos - Dziękuję

Komentarz doklejony:
Tezeusz napisał:

w związku nie powinno się oszukiwać.
Spotykając się z inna kobietą bez wiedzy zony, co innego robi jak nie oszukuje?
Pomijając, jak to napisałeś własne frustracje, udzieliłam również Mariuszowi rad dotyczących dziecka. Czy MariuszZ z nich skorzysta- jego sprawa . pozdrawiam
9561
<
#23 | Woland dnia 24.02.2014 12:29
Lisbet:
udało Ci się mnie rozśmieszyć

Gogol:
Z czego się śmiejecie? z siebie samych się śmiejecie!
3739
<
#24 | Deleted_User dnia 24.02.2014 12:35
Ja dodam coś od siebie - MariuszZ chce być pomocnym, przyjacielem nawet, ale nie meżem - zapomnij. Wrogiem być nie musisz, ale przyjaicelem tez nie będziesz. Uważam że owszem, stosunki nawet i przyjacielskie mogłyby być możliwe w przypadku gdy OBOJE jednogłośnie decydują się na rozstanie, gdzie każdy ma swój własny świat, swój majątek, swoje pieniądze, gdzie OBIE strony były niezależne przed ślubem i będą po rozwodzie. Wtedy tak, można zostać na stopie powiedzmy przyjacielskiej.
Nie ma przyjaźni gdy jedno odchodzi od drugiego.
7236
<
#25 | Nick dnia 24.02.2014 12:43

Cytat

Nie ma przyjaźni gdy jedno odchodzi od drugiego.

dodałbym :
"do trzeciego/iej"

Wątek nie powinien być w dziale "Zdradzeni przez żony"
ale "Zdradziłem-zdradziłam"
9767
<
#26 | milord dnia 24.02.2014 12:48
Lisbet... Ale Tezeusz i Woland mają rację. Facet już zdecydował. Nie wolno zapominać, ze to bardzo młodzi ludzie. Zaczęli od dziewiętnastki i wcale mi się nie wydaje, że zaczęło się to wcześniej bo zaczęło. Wracacie do domu i jedynym tematem jest ktoś inny. To jakaś paranoja. Pierwsza odbitka to ta by nie ograniczać, prawo do prywatności itd. Fajna mi prywatnośćZ przymrużeniem oka Powinno być >Bliska mi osoba ma czelność zainteresować się moimi znajomościami< Ale facet już zdecydował. Drogi masz dwie. Albo się z żoną dogadasz i odchodzisz, albo załatwi to sąd. W obecnej sytuacji to będziesz chyba musiał podzielić dziecko na pół. To znaczy > jak są ferie i wakacje to połowa u Ciebie, Impreza urodzinowa w tym roku u Ciebie a w przyszłym tylko jedziesz i składasz życzenia. Obowiązkowo w kalendarz wszystkie ważne dla dziecka daty. Nie staniesz się do jego osiemnastego roku życia kimś w rodzaju "N/N". I to tylko tymczasowe przepołowienie. Kiedyś będziesz musiał opowiedzieć dziecku swoją historię bo o to poprosi. Nie ściemniaj wtedy. Aaaaaaa... I ostatnie zdanie. Ojcem jest się do końca życiaZ przymrużeniem oka
3739
<
#27 | Deleted_User dnia 24.02.2014 12:48
Woland o Tobie jest inny cytat z Gogola:

Ludzie ograniczeni, a przy tym fanatycy, stanowią plagę ludzkości. Biada państwu, w którym tacy ludzie mają władzę. Są nietolerancyjni i pozbawieni wszelkich skrupułów. Uważają, że cały świat kłamie, a tylko oni mówią prawdę.

Poszerz horyzonty. poczujesz się lepiej Uśmiech
9561
<
#28 | Woland dnia 24.02.2014 13:04
Twoje horyzonty są szerokie... plucie jadem w necie. Gratuluję pomysłu na organizację życia. Natomiast cytat jak ulał pasuje akurat do Ciebie.
7236
<
#29 | Nick dnia 24.02.2014 13:26

Cytat

Sex uprawiamy raz w miesiącu bo wcześniej słyszałem że mi tylko jedno w głowie więc przestałem się prosic i robimy to tylko jak ona ma ochote. Około miesiąca temu bardzo mi naubliżała i stało się podczas cichych dni poznałem kogoś kto pokolorował moje życie i to dopiero teraz potwierdziło mi na sto% że żona się w moim koledze zakochałą. Wtedy nie chciałem rozwodu ze względu na dziecko ale teraz syn jest już starszy i zaczynam myśleć o swoim szczęściu. Boje się tylko jak właśnie syn zareaguje. Ja do teraz od tej kłótni z żoną ( co mi naubliżała ) jestem lekko wycofany i ona chyba to zauważyła bo mówi do mojego syna " tata nas już nie kocha "


Cytat

MariuszZ dnia luty 23 2014 18:28:58
Napisalem chyba, bo nie zlapalem jej nigdy na gorącym uczynku. Ale wszystkie znaki na to wskazywaly. Plakala, przepraszala ale do niczego sie nie przyznala.Niestety od tamtej pory juz nigdy jej nie zaufalem i trzymalo mnie tylko dziecko.



Cytat

MariuszZ dnia luty 23 2014 19:16:33
Myślę o rozwodzie nie dlatego ze sie zauroczylem ale ze mam dość regularnego zlego traktowania mnie przez żonę. I po prostu dzięki nowej z,ajomosci latwiej mi z tym walczyc. Od tamtej pory jestem bardziej oziebly bo zrozumialem ze mi na niej nie zależy. Wtedy balem sie wszystkiego, najbardziej samotności, teraz mi to nie grozi.

1. Pożycie ustało miesiąc temu lub mniej niż miesiąc - nie piszesz czy jednocześni była zona i "ktoś kto pokolorował" Ci świat.
Jeżeli żona nie zgodzi się na rozwód, to sąd nie będzie miał podstaw rozwodu.
2. Piszesz jednocześnie, że zostałeś w związku ze względu na dziecko, a potem piszesz, że zostałeś bo bałeś się zostać sam.
co jest prawdą ?
Szacuję ze syn ma ok. 10 lat, więc wcale nie jest taki "starszy" To akurat wiek w którym obecność ojca jest najbardziej potrzebna.
Teraz wcale nie jest lepszy moment na odejście niż przedtem.
3. Piszesz następną sprzeczność w jednym poście : stwierdzasz że to nie zauroczenie spowodowało Twoją chęć odejścia, a jednocześnie piszesz że po zakochaniu się zyskałeś umiejętność bycia "zimnym" wobec zony :cacy ( no to raczej standard) , nowa miłość ponadto uświadomiła Ci, że nie zależy Ci na żonie.
Przecież to standard, po zdradzie zaangazowałeś się uczuciowa z osobą spoza małżeństwa i zlewasz żoną, przeszkadza Ci w nowym "szczęściu".

Nie jesteście znów tacy bardzo młodzi, macie już po 33 lata, więc spojrzenie na życie w miarę poparte doświadczeniem.
Te całe samousprawiedliwienia się "zdradą" żony w przeszłości jest żałosne.
To nie jej "niby-zdrada", ale Twój romans, zdrada spowodowały chęć odejścia, rozwodu.
Nie łudź się , że zona podzieli Twoją chęć przyjaźni po rozwodzie.
Będzie przecież miała argument w ręku - Twoja wina.
Syn też będzie wzrastał w tym przeświadczeniu.
Kontakty z synem - nie wg planów wychowawczych, nie wg ustaleń ale wg widzimisię żony i w miejscu które uzna za stosowne.
Na pomoc sądów w tym zakresie raczej nie licz.
Kiedy żona wejdzie w nowy związek ... to nowy partner będzie przedstawiany synowi jako wybawiciel, który zaopiekował się nią i synem po tym kiedy Ty ich zostawiłeś.
Jak na razie zrobiłeś wszystko, żeby spartolić sprawę.
Gdybyś się nie bał puścić gałęzi dopóki nie złapiesz się drugiej ( to raczej kobiety tak postępują, nie faceci), miałbyś o wiele lepszą sytuację niż teraz.
5808
<
#30 | Nox dnia 24.02.2014 13:30
Facet stał się oziębły na podstawie domniemania winy żony.Kolega ich odwiedzał/żona tego nie ukrywała/była sama w samochodzie i powiedziała że jest zajęta,Noooo i upodobania seksualne się zmieniły/może wcześniej nie miała odwagi powiedzieć że nie lubi oralu/-a kto powiedział że musimy coś lubić zawsze?Nic konkretnego.Żadnych dowodów,żadnych prób naprawy związku,siedzenie w kącie ze strachu przed samotnością i z powodu dziecka.Jeżeli chodzi o dziecko ktoś wcześniej napisał /i ja się z tym zgadzam/że lepiej było odejść wtedy.Ale ok chce rozwodu-ma prawo nawet jak to są tylko podejrzenia.Są młodzi i to tłumaczy sposób rozwiązywania problemów/czyli nie rozwiązywanie/ -mimo że mają dziecko.Ale powtórzę by dziecko jak najmniej odczuło decyzję taty rodzice muszą porozmawiać.Jak Mariusz postawi sprawę na ostrzu noża a żona stanie okoniem to ucierpi dziecko.I żadne decyzje sądu nie pomogą jak oni będą chcieli postawić na swoim.Na koleżeństwo przy takim podejściu też bym nie liczyła ot ex mąż.
9561
<
#31 | Woland dnia 24.02.2014 13:44
1234554321

Cytat

2. Piszesz jednocześnie, że zostałeś w związku ze względu na dziecko, a potem piszesz, że zostałeś bo bałeś się zostać sam.

A jakie to ma znaczenie?

Cytat

To nie jej "niby-zdrada", ale Twój romans, zdrada spowodowały chęć odejścia, rozwodu.

Gdyby nie jej zdrada pewnie nie byłoby jego romansu.

Cytat

Te całe samousprawiedliwienia się "zdradą" żony w przeszłości jest żałosne.

Dlaczego?

Cytat

Kiedy żona wejdzie w nowy związek ... to nowy partner będzie przedstawiany synowi jako wybawiciel, który zaopiekował się nią i synem po tym kiedy Ty ich zostawiłeś.

Na pewno jesteś mężczyzną? Bo posługujesz się typowym dla kobiet szantażem dziećmi... Kobiecie wolno zdradzać, mężczyźnie nie wolno odejść, bo dzieci... Na szczęście w życiu to nie działa Szeroki uśmiech


1234554321

Cytat

Żadnych dowodów

A wydawało mi się, że to osoba, która nadużyła zaufania p[owinna wykazać niewinność i starać się zaufanie odzyskać. Ale co ja tam wiem, wyznawcy filozofii frajerów wszystko przerzucą na ofiarę.

Cytat

żadnych prób naprawy związku

To też oczywiście jest obowiązek ofoiary, a nie oprawcy [ironia].

Cytat

siedzenie w kącie ze strachu przed samotnością i z powodu dziecka

Skoro to było dla niego wygodnie, to niby czemu z powodu jej zdrady miał się narażać na niewygodę? Ale cóż, filozofia frajerów...

Komentarz doklejony:
Pomyłka - pierwsza część postu była skierowana do Nicka.
7236
<
#32 | Nick dnia 24.02.2014 14:07
Woland,

Cytat

2. Piszesz jednocześnie, że zostałeś w związku ze względu na dziecko, a potem piszesz, że zostałeś bo bałeś się zostać sam.

A jakie to ma znaczenie?

noooo, zasadnicze.
Bał się zostać sam ( egoizm i tchórzostwo), albo poświęcił się dla dziecka ( altruizm)
Co było powodem :
- tchórzostwo czy altruizm ?
Sytuacja "tchórz-altruista " co najmniej żałosna.

Cytat

To nie jej "niby-zdrada", ale Twój romans, zdrada spowodowały chęć odejścia, rozwodu.

Gdyby nie jej zdrada pewnie nie byłoby jego romansu.

- a to niby dlaczego ???
pewnie, a może mniej pewnie...Jest to jego samodzielna decyzja i odpowiedzialność. Żona nie jest winna jego zdrady.
Zresztą zdrady żony nigdy nie wytropił, miał jedynie przeczucia. Po za tym, został. Teraz tłumaczy, że niby dla dziecka, a za chwilę bo bał się zostać sam.

Cytat

Te całe samousprawiedliwienia się "zdradą" żony w przeszłości jest żałosne.

Dlaczego?

wide - wyżej.
"tchórz- altruista", uzyskał zdolność olewania zony po tym jak się zakochał w innej, nagle stał się odważny i pewny że to domniemana zdrada żony jest powodem jego nieszczęścia.

czy jestem mężczyzną ? :niemoc
...do tej nie miałem skarg co do tego Fajne
poza tym , że solidarność plemników, jak i solidarność jajników tak samo mam w d[oo]pie.
Szantaż dziećmi - skąd te przypuszczenia ??. To MariuszZ tłumaczy się dzieckiem, a te tłumaczenie jest bzdurne, akurat na odwrót - jak miało 3 latka mniej potrzebny był mu wzór ojca niż teraz kiedy ma 10.
3739
<
#33 | Deleted_User dnia 24.02.2014 14:28
Drogi Nick z taką łatwością ferujesz określeniami, a może, ani tchórz, ani altruista. Może zagubiony w trudnej sytuacji człowiek, może potrzebował czasu na przemyślenie własnego położenia, może wreszcie odpowiedzialny za dziecko, może wiele innych czynników uwzględnił w swoim życiu Mariusz no i w końcu może Mariusz nie zasługuje na ciągłe oskarżanie.

Jego miejsce w życiu i jego wybory to raczej imo nie skutek a przyczyna, przyczyna lojalności inaczej jego żony sprzed wpadki z romansem, którą sobie bezsprzecznie sam zaserwował. Nie chodzi o to, ze go bronię, chce jedynie, żeby czytać co pisze autor i skupić się na problemach o które pyta, tyle i tylko tyle.

Poza tym nie ma sensu wylewać pomyj na jego głowę, Mariusz z odpowiedzialnością przyznaje, ze jest gotów na rozwód z orzeczeniem o jego winie. Lepiej się poczujesz jak mu nawtykasz. Prosił o pomoc w określeniu relacji ojciec-syn po rozwodzie, spróbuj się na tym skupić, nie masz nic do powiedzenia, znajdź inny temat (to nie nakaz, życzliwa rada), w którym uwagi będą bardziej celniejsze, powiadam jeszcze raz, nie o to chodzi, żeby ludzi mieszać, pionizować, to ich życie, ich wybory.
3739
<
#34 | Deleted_User dnia 24.02.2014 14:35
No naprawdę tezeusz, bardzo stałeś się tolerancyjny... ostatnio. szkoda że nie we wszystkich tematach wypowiadasz się tak... pobłażliwie.
5808
<
#35 | Nox dnia 24.02.2014 14:53
Woland może jestem frajerką ale uważam że winę należy udowodnić.Każdy ma prawo zmienić partnera kiedy chce.Ale jeżeli jest to tylko widzi mi się...i ja chcę źyć po swojemu to taki ktoś nie powinien zwiiązku tworzyć.Ja chętnie rozstałabym się z takim niby partnerem.
9561
<
#36 | Woland dnia 24.02.2014 15:06
Nick

Cytat

zasadnicze.
Bał się zostać sam ( egoizm i tchórzostwo), albo poświęcił się dla dziecka ( altruizm)

Dalej nie widzę jakie to ma znaczenie. Facet poczuł się zdradzony, niby czemu miał sobie dostarczać dodatkowych problemów czy to z dziećmi, czy też z poczuciem osamotnienia?

1234554321

Cytat

uważam że winę należy udowodnić

To sobie uważaj. A ja nie będę się bawił w detektywa - jak ktoś nadszarpnie moje zaufanie to sam może mi wykazać swoją niewinność i powinien się cieszyć, że ma na to szansę.

Cytat

jeżeli jest to tylko widzi mi się

Że niby co? Facet został zdradzony przez żonę, ma inną kobietę, a dla Ciebie to nie jest powód do rozstania tylko "widzi mi się"... To ciekawe co niby jest powodem do rozstania - chyba tylko morderstwo, ale to z przyczyn oczywistych skutkuje końcem związku Szeroki uśmiech

I tak - jeśli uważasz, że obowiązuje Cię szlachetne zachowanie względem Twojego oprawcy, to jesteś frajerką, którą bezkarnie można kopać po zadku.
5808
<
#37 | Nox dnia 24.02.2014 15:33
on nie wie czy został zdradzony,rozwód z powodu miesiecznej znajomości?napisałam że każdy ma prawo do rozstania więc daj spokój z tym oprawcą .
7236
<
#38 | Nick dnia 24.02.2014 15:45
Drogi Tezeusz,
wybacz, mi.
To Woland mnie zaczął :szoook

mało tego, on dalej nic nie rozumie.....:rozpacz

MariuszZ :cacy:cacy:cacy
będzie dobrze.
Ale lepiej by było, gdybyś sprawy załatwiaj jak trzeba i w wtedy kiedy trzeba.
9561
<
#39 | Woland dnia 24.02.2014 15:58
Nick

Cytat

on dalej nic nie rozumie

Na szczęście Ty jesteś taki rozumny, że w sam raz na wyznawcę filozofii frajerów wystarcza Szeroki uśmiech

1234554321

Cytat

on nie wie czy został zdradzony

Bo nie jest jego problemem to ustalać, tylko tej, która zaufania nadużyła - to ona powinna wykazać niewinność i zaufanie odzyskać.
7236
<
#40 | Nick dnia 24.02.2014 16:08
:topic
Woland.....dzięki za uznanie,
być rozumnym frajerem to brzmi całkiem nieźle,
9561
<
#41 | Woland dnia 24.02.2014 16:36
Nick
Chyba szwankuje Ci umiejętność czytania ze zrozumieniem Szeroki uśmiech
3739
<
#42 | Deleted_User dnia 24.02.2014 16:41
A Tobie najwidoczniej szwankuje poczucie własnej wartości skoro dowartościowujesz się obrażając innych. I jeszcze Cie to cieszy.
Ja dostałam kiedyś jak to określiłeś kopa w doopę ale Ten który Ty dostałeś od swojej ex musiał być wyjątkowo soczysty .
9561
<
#43 | Woland dnia 24.02.2014 17:35
To ciekawe co Tobie szwankuje, bo akurat Ty tutaj się realizujesz strzykając jadem...
3739
<
#44 | Deleted_User dnia 24.02.2014 17:45
Nie bądź taki ciekawy, bo dostaniesz kociej mordki.

A dalsze uwagi proponuję przenieść do garażu aby nie zaśmiecać wątku.
3739
<
#45 | Deleted_User dnia 24.02.2014 17:47
Nie przepychajcie się o drobiazgi, czy warto ? Różnice poglądów są powodem do dyskusji ale wcale nie musi być tak, ze ostatnim zdaniem należy przypieczętować ostateczną racje.

No Panowie i Pani na looz, jeszcze kawał tygodnia przed nami wszystkimi, potrzeba mnóstwa energii na pożyteczniejsze sprawy.
9561
<
#46 | Woland dnia 24.02.2014 17:55
Zwracam Tez uwagę, że to owa pani mnie pierwsza zaatakowała personalnie (co typowe dla jej sposobu "argumentacji"Z przymrużeniem oka twierdząc jakobym był zwolennikiem moralności Kalego (zdradzając zresztą, że nie wie na czym polega tzw. moralność Kalego, ale to inna sprawa). Jest to typowy dla Lisbet sposób dyskutowania - miałkość (czy raczej brak) argumentów, sporo ad personam i to osuwających się w bluzgi. Nie po raz pierwszy mam z tym co czynienia. Cóż, ja na tym muszę kończyć, bo w przeciwieństwie do Lisbet mam co robić w realu i smaranie gupot w necie nie jest moim życiowym priorytetem.

Czy widzisz gdzieś, że wskazuję jakąś winę, ot tak po prostu, nie ma co kruszyć zdań w fundamentalnej różnicy poglądów.
tez.
3739
<
#47 | Deleted_User dnia 24.02.2014 18:03
Amen Szeroki uśmiech
10869
<
#48 | MariuszZ dnia 01.03.2014 19:29
Witajcie, przepraszam że kilka dni mnie tutaj nie było. Poprzednie posty pisałem z telefonu i chciałem szybko napisać w kilku zdaniach. Nie wiem ilu z Was ma lub miało problem ze zdradą, rozwodem ale bezpośrednio. Czytając niektóre komentarze odnoszę wrażenie że z góry wszyscy zakładają że staram się pokazać z dobrej strony a żonę ze złej. Że ona taka niedobra a ja wspaniały i zostałem z nia dla dziecka. Poprustu czytam i jestem w szoku, gdyby tak działało prawo w Polsce to więzienia bybyby przepełnione. Winny.

Komentarz doklejony:
Napiszę w skrócie- jestem przekonany że żona zakochała się w moim "koledze", nie złapałem za rękę, nie widziałem na własne oczy ale tak duża ilość dowodów swiadczy tylko o jednym że coś było na rzeczy. Zostałem bo 1. nie złapałem za ręke 2. małe dziecko 3. wspólny dom 4. wspólny biznes 5. wstyd

Od tamtej pory jestem nieufny i już wtedy wiedziałem że nie wytrzymam do końca życia. Dla mnie te lata minęły jak jeden rok, syn rośnie jak na drozdzach, pracy sporo, remont poddasza dla mojego syna i tak czas leciał. Niestety ostatnio ( jeszcze jak ja nie poznałem obecnej przyjaciółki ) żona pokłóciła się z koleżanką z pracy która coś napomknęła dosłownie o dawaniu **** i tutaj wymieniła imie mojego byłego kolegi. W kilka dnie poźniej doszło do kłotni między nami ( bardziej monolog z jej strony na mój temat ) obraziłem się dosłownie, jakby coś mnie złapało za ramiona z tyłu i powiedziało " daj sobie na wstrzymanie, to jest żona? najpierw tatmo teraz to, synek już starszy może zrozumie" Zacząłem być oschły, kolega doradził żebym pisał wieczorami do niego smsy żeby była zła i zazdrosna. Pomyślałem że może zawalcze ale niestety dalej regularne obrażanie mnie, wyzwiska i głupie docinki. Najlepsze że moja strategia chyba pomogła bo ociepliły sie nasze stosunki i teraz zaczął się problem z którym sobie sam poradze i nie będę już zawracał Wam głowy bo spodziewałem się wyzszej kultury osobistej niektórych forumowiczów. Pozdrawiam i mam nadzieje ze wszyscy popracują nad soba. Nie tylko ja
10607
<
#49 | Advokat_D dnia 23.04.2014 00:53
Hej MariuszuZ
Twoja historia jest bardzo ciekawa i dość skomplikowana.
Olej posty forumowiczów, którzy potrafią zionąć tylko nienawiścią. Jeden Woland który tu normalnie pisze ale nienawistnicy próbują go zakrakać.
Doskonale cię rozumiem, sam musisz podjąć decyzję czy chcesz rozejść się czy nie, jeśli tak to doradzam najpierw rozmowę z tym kolegą w którym twoja żona miałaby się zakochać, oczywiście rozmowę przyjacielską, wtedy dowiesz się czy rzeczywiście ich coś łączy, jeśli tak to pozostaje już tylko rozmówienie się z żoną i przyjacielskie rozstanie.
Od siebie dodam: nic tak nie koi smutku jak druga kobieta.
Nie mniej jestem ciekaw - jeśli to nie tajemnica - jak zamierzasz lub jak rozwiązałeś swój problem. Może to pomóc innym, którzy mieliby podobny problem.
I życzę ci żeby nie dopadła cię nienawiść, nie ma nic gorszego jak nienawiść, to uczucie jak rak, niszczy nasze dusze, dziurawi nasze serca.
Zresztą, po postach niektórych widać to wyraźnie.
Pozdrawiam

Komentarz doklejony:
I jeszcze jedno: jak będziesz z nimi rozmawiał (z kolegą i potem z żoną) po żadnym pozorem nie wspominaj im, że jest już ktoś, kto pokolorował twoje życie - tak na wszelki wypadek, żeby nie kusiło nikogo ten fakt wykorzystać, np w sądzie Fajne

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?