Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

123sprawdzam00:54:13
Obito01:23:07
Mari199902:19:58
heniek03:09:33
Kalinka9303:52:37

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Historia jakich w życiu wiele...Drukuj

Zdradzony przez żonęOpowiem Wam historię, która nigdy nie powinna wydarzyć się w normalnym, poukładanym, szczęśliwym, kochającym się związku małżeńskim. Nie powinna się wydarzyć a jednak zdarzyła się. Mam 38 lat, moja żona ma 37 lat. Znamy się od 16 lat, od prawie 14 lat jesteśmy ze sobą w związku małżeńskim. Nasze uczucie nazwałbym klasyczną miłością od pierwszego wejrzenia. Mamy dwoje dzieci 12 letnich chłopców (bliźniaki), którzy są najważniejszymi osobami w naszej rodzinie, bez nich nie wyobrażamy sobie życia. Do tej pory wśród rodziny i znajomych uchodziliśmy z żoną za szczęśliwe i wyjątkowo zgodne małżeństwo. Oboje z żoną jesteśmy atrakcyjni. Wizualnie od czasów studenckich niewiele się zmieniliśmy. Podczas rodzinnych uroczystości i na wspólnych imprezach potrafimy się doskonale bawić w swoim towarzystwie. Mamy bardzo odpowiedzialną pracę (oboje jesteśmy lekarzami), która zapewnia naszej rodzinie środki finansowe znacznie przekraczające średnią krajową ale, która wymaga zaangażowania z naszej strony przez większą część dni tygodnia (czasami także w weekendy). Nie mamy limitowanych godzin zatrudnienia . Pracujemy na kontraktach, sami wyznaczamy sobie liczbę godzin do przepracowania. Plusem takiej formy zatrudnienia jest elastyczny czas pracy, sami wcześniej ustalamy sobie dni wolne i czas wakacji. Minusem jest to, że kiedy nie pracujemy nie zarabiamy i nie możemy sobie pozwolić na dłuższe wakacje niż 2 tygodnie. Ponieważ przyzwyczailiśmy się do życia na pewnym poziomie oboje z żoną pracujemy na przysłowiowych 2,5 etatu. Oboje dorabiamy dodatkowymi dyżurami nocnymi (w pogotowiu) co wiąże się z koniecznością przebywania w nocy poza domem. Żona ma 2 takie dyżury w miesiącu, ja 6 razy w miesiącu. Jak łatwo policzyć z tego tytułu 25% nocy w miesiącu spędzamy bez siebie. Ale przyzwyczailiśmy się do takiego trybu życia (tak żyje 90% małżeństw lekarskich). Dlatego osobiście przykładam dużą wagę do tego aby maksymalnie wykorzystać pozostały wolny czas na podtrzymanie więzi rodzinnych i pielęgnowanie mojego uczucia do żony i dzieci. Obowiązkami domowymi oraz opieką nad dziećmi podczas pracy dzielimy się z żoną wymiennie. Ani ja ani żona nie uciekamy przed obowiązkami domowymi do pracy. Sami ustaliliśmy między sobą taki podział obowiązków i czasu pracy zawodowej. To wymaga zaangażowania, poświęcenia ale ma wymierne korzyści materialne. Stać nas na wygodne życie na poziomie klasy średniej. Praktycznie co roku wyjeżdżamy na wakacje za granicę. Do wszystkiego co posiadamy dochodziliśmy z żoną sami, naszą ciężką i uczciwą pracą, związaną z licznymi wyrzeczeniami (często kosztem naszej rodziny). Gdy chłopcy byli mali główny ciężar utrzymania rodziny spoczywał na mnie a od czasu, kiedy chłopcy poszli do przedszkola pracujemy z żoną razem równie intensywnie. Mamy przepiękny dom z dużym ogrodem, który jest naszym oczkiem w głowie. Dom jest naszą dumą i naszym marzeniem, naszym miejscem na Ziemi, do którego chce się wracać po ciężkim dniu pracy. Niestety dom jest w kredycie, którego koniec spłaty przypada za jakieś 27 lat. Dom został wybudowany i urządzony w bardzo nowoczesnym stylu wg pomysłów mojej żony. To dzięki kreatywności i poczuciu smaku mojej żony zawdzięcza swój rodzinny klimat. Obowiązkami domowymi dzielimy się z żoną praktycznie po równo ale w części obowiązków żona jest niezastąpiona (gotowanie, prasowanie). Prace porządkowe wykonujemy razem (kiedyś zatrudnialiśmy panią do sprzątania ale doszliśmy do wniosku, że nikt tak nie posprząta domu jak my sami). Nie wstydzę się tego, że pomagam żonie w pracach porządkowych. Do moich obowiązków należy mycie łazienek, mycie okien, odkurzanie i mycie podłóg. Wykonuję także większość prac pielęgnacyjnych w naszym ogrodzie. Doceniam trud i wysiłek jaki moja żona wkłada w to aby nasze ognisko domowe było ciepłe i przyjemne. Do niedawna wydawało mi się, że spełniam wszystkie oczekiwania i fantazje erotyczne mojej żony. Zawsze byłem i jestem otwarty na nowe propozycje i pomysły, które w jakikolwiek sposób miałyby uatrakcyjnić naszą namiętność w sypialni. Moja żona doskonale wie o tym, że można ze mną porozmawiać w tej kwestii na każdy temat. Wielokrotnie powtarzałem żonie lub dawałem jej do zrozumienia, że jestem w stanie zaakceptować prawie każdy pomysł, propozycję, której celem jest urozmaicenie naszego współżycia o ile pomysł ten akceptujemy oboje i o ile nam obojgu przynosi on przyjemność. Staram się dbać o aby nuda i monotonia nie zaglądała do naszej sypialni. Wiem, że to jaki jest nasz sex (gorący i namiętny) zależy od nas obojga ale obie strony muszą wykazywać chęci do jego urozmaicenia. Do tej pory 2 czasami 3 razy w roku kupowałem żonie seksowną bieliznę, zawsze uważałem i uważam nadal, że piękna i dobrze dopasowana bielizna podkreśla kobiecość i atrakcyjność kobiety. Do tego dochodzą uwodzicielskie i zmysłowe perfumy. Czasami korzystamy z żoną z gadżetów (żele, wibratory, filmy), które pomagają nam lepiej poznać swoje oczekiwania. Pomimo bardzo absorbującej pracy i licznych obowiązków kochamy się z żoną zdecydowanie powyżej średniej krajowej (kilka razy w tygodniu, czasami nawet dwa razy dziennie). Ale nie o ilość tu chodzi ale o jakość i namiętność. Często zdarza nam się kochać w różnych miejscach naszego domu (łazienka, prysznic, salon, kuchnia, siłownia), w nietypowych sytuacjach co dodatkowo podnosi poziom satysfakcji i wpływa na siłę doznań. W łóżku nie mamy jednej ulubionej pozycji. Kochamy się tak jak zmienia się sytuacja i potrzeby. Raz jest szybki numerek, innym razem długo delektujemy się grą wstępną i celebrujemy nasze doznania. Zawsze jednak staramy się kochać z namiętnością i zaangażowaniem. Bardzo dbam o to, aby żona zawsze była właściwie zaspokojona w pierwszej kolejności. Po tylu latach małżeństwa wiem co lubi i jak lubi najbardziej. Żona uwielbia jak zabawiam się paluszkiem jej łechtaczką. Ponieważ raz dochodzi szybciej a innym razem dłużej, wiem co trzeba robić i jak robić aby cały czas była odpowiednio mokra a intensywność bodźców dostarczanych jej łechtaczce była zmienna. I nie ma dla mnie znaczenia, czy gra wstępna ma trwać 15 czy 45 minut. Będę bawił się łechtaczką żony tak długo aż usłyszę jej jęki rozkoszy i poczuję spazm jej orgazmu. Mogę z prawdziwą przyjemnością powiedzieć, że jak mało który mężczyzna znam się na zabawie paluszkiem. Posiadam specjalistyczne kursy masażu klasycznego, wiem jak i gdzie masować mięśnie kręgosłupa aby relaks był maksymalny. Tak więc zmysł dotyku ręką czy palcem mam opanowany w takim stopniu, że żona nie musi narzekać na moje umiejętności manualne. Z tego co wielokrotnie mi powtarzała umiem TO robić perfekcyjnie. Wiem, że sam rodzaj seksu (oralny, waginalny, inny), długość trwania stosunku, intensywność doznań zależą nie tylko od miejsca, nastroju, okoliczności ale w dużej mierze od fazy cyklu miesiączkowego żony. W zdecydowanej większości przypadków inicjatywa chęci kochania się leży po mojej stronie ale bywają takie dni w miesiącu, kiedy to żona bardziej ma ochotę na miłosne igraszki. Tak jak w każdym normalnym małżeństwie z podobnym stażem do naszego bywają też te gorsze dni. Wiadomo praca, obowiązki domowe, stres powodują, że bywają też miedzy nami te ciche dni, kiedy mamy odmienne zdanie na temat tego co chcielibyśmy zrobić i jak to zrobić w danym momencie. Wiem z doświadczenia naszych znajomych oraz z opowieści kobiet przytaczanych w internecie, że te gorsze dni mogą mieć bardzo różny charakter (od burzliwych kłótni z rękoczynami i wyzwiskami po okresy zupełnej ciszy i wzajemnej ignorancji ze strony partnerów). W naszym przypadku są to raczej krótkotrwałe sprzeczki z okresami wyciszenia, trwające raczej godziny niż dni. Bardzo cenię sobie u siebie i u żony to, że potrafimy razem przemyśleć trudne tematy oraz powiedzieć do siebie nawzajem słowa przepraszam, nie miałem/łam racji, wybacz mi. Nigdy nie ubliżyłem mojej żonie. Nigdy nie podniosłem ręki na moją żonę (uważam to za akt poniżej wszelkiej godności), ale czasami zdarzało się, że żona płakała po tym jak jej w emocjach coś niemiłego powiedziałem. Na szczęście takie sytuacje do tej pory zdarzały się zupełnie wyjątkowo. W opinii naszej rodziny i znajomych uchodzimy za małżeństwo wyjątkowo zgodne i dopasowane do siebie pod względem wyglądu zewnętrznego oraz temperamentu. Wielokrotnie łapiemy się na tym, że myślimy o tej samej rzeczy, czynności w danym momencie. Wielokrotnie zdarza się mi dzwonić do żony (lub odwrotnie) w tym samym momencie, albo kupuję w sklepie produkty, które żona chciałaby abym kupił ale zapomniała mi napisać na liście zakupów. Bardzo dużo rozmawiamy ze sobą, bardzo lubimy razem przebywać w swoim towarzystwie. Oboje przeżywamy bardzo każde, nawet krótkotrwałe chwile rozstania, tęsknimy za sobą. Bardzo dbamy o to aby nasz związek nie był nudny i monotonny. Dbamy o to aby chemia i namiętność, która wraz z trwaniem stażu małżeńskiego gdzieś powoli się ulatnia, u nas rozpalała ogień miłości i namiętności w naszych sercach i ciałach. Regularnie mówimy sobie słowa kocham Cię, tęsknię, podobasz mi się, pragnę Cię itp. Piszemy do siebie karteczki, liściki, które zostawiamy w nietypowych miejscach. Raz w miesiącu wychodzimy razem na kolację do restauracji lub do kina. Przynajmniej raz (czasami częściej) w miesiącu kupuję żonie kwiatki, tak bez okazji. Wstęp do mojej historii może był zbyt długi ale konieczny aby zrozumieć sytuację w jakiej się znalazłem. Nadmieniam, że do chwili obecnej miałem pełne zaufanie do mojej żony i nigdy jej w żaden sposób nie kontrolowałem. Cała korespondencja adresowana na żonę była dla mnie święta i nigdy jej nie otwierałem. Podobnie telefon komórkowy żony był dla mnie nietykalny. Nigdy wcześniej nie ośmieliłem się sprawdzać jej połączeń telefonicznych, smsów, czegokolwiek co mogło w jakikolwiek sposób naruszać prawo do prywatności mojej żony. Jeżeli żona miała życzenie opowiedzieć mi o jakimś spotkaniu, rozmowie, fakcie czy zdarzeniu to sama z własnej woli mi to opowiadała. Mam świadomość, że zarówno żona jak i ja mamy codziennie kontakt z naszymi pacjentami, z różnymi ludźmi bo jest to element naszej pracy zawodowej. W poprzednich latach zarówno żona jak i ja wyjeżdżaliśmy (raczej osobno i w innych terminach bo mamy odmienne specjalizacje) na różne kursy, szkolenia, konferencje specjalistyczne kilka razy w roku (zwykle 2 lub 3 dniowe wyjazdy). To także element naszej pracy zawodowej wynikający z ustawowego obowiązku podnoszenia kwalifikacji zawodowych. W czasie wyjazdu jednego z nas druga osoba pozostawała w domu z dziećmi i zajmowała się wszystkimi sprawami związanymi z prowadzeniem domu. Zwykle jest tak, że podczas takiego szkolenia w ciągu dnia trwają wykłady i kursy praktyczne a w godzinach wieczornych organizatorzy przewidują atrakcje dodatkowe, które mają różną formę (kolacje koleżeńskie, koncerty, bankiety, wieczorki integracyjne itp.). Zdaję sobie sprawę z tego, że czasami jest to jedyna szansa w roku, kiedy można się jednocześnie podszkolić, zdobyć niezbędne punkty edukacyjne a przy okazji się kulturalnie zabawić. Większość lekarzy wyjeżdża zwykle 2 lub 3 razy w roku na takie szkolenia i traktuje te wyjazdy głównie jako formę podnoszenia własnych kwalifikacji zawodowych. Ale znam też takie osoby z mojego środowiska czy z otoczenia mojej żony, które szukają intensywnie okazji do wyjazdu na jakiekolwiek szkolenia i traktują te wyjazdy głównie w celach towarzyskich. Program szkoleń ma znaczenie drugorzędne. Najważniejsze jest to aby konferencja czy kurs był jak najdalej od rodzinnego domu, w jak najlepszym hotelu (najlepiej z własnym basenem, spa i klubem nocnym lub dyskoteką) a zasięg komórki był ograniczony. Uważam, że wszystko jest dla ludzi. Trzeba tylko umieć postawić sobie granicę, której się po prostu nie przekracza. Trzeba pamiętać o swoim mężu, o żonie, którzy w tym samym czasie zajmują się dziećmi i domem, którzy tęsknią i kochają. Trzeba potem umieć spojrzeć przede wszystkim sobie w oczy przed lustrem a potem spojrzeć w oczy z czystym sumieniem swojemu mężowi, żonie. Moje sumienie w tym miejscu jest zupełnie czyste. Może zabrzmi to głupio i komicznie ale nigdy nie zdradziłem swojej żony i nie zrobiłem niczego takiego czego musiałbym się wstydzić przed samym sobą, przed moją żoną i moimi dziećmi. Jestem dumny z tego, że mogę mojej żonie spojrzeć w oczy i powiedzieć kocham Cię, tylko Ty mi się podobasz, tylko Ciebie pragnę, tylko z Tobą jestem szczęśliwy. W poprzednich latach żona wielokrotnie wyjeżdżała na takie szkolenia, konferencje zwykle razem z swoimi koleżankami. Z koleżankami bo w specjalizacji lekarskiej mojej żony dominują głównie panie. Podczas szkoleń, konferencji żona najczęściej zatrzymywała się w zarezerwowanym specjalnie przez organizatorów szkolenia hotelu, zwykle w pokoju z 1 lub 2 koleżankami. Zazwyczaj dzień szkoleniowy rozpoczynał się serią wykładów od godzin porannych do późnych godzin popołudniowych z przerwą na obiad. Wieczorem organizatorzy zapewniali uczestnikom kolacje integracyjne, aktywny wypoczynek w spa, koncert muzyczny lub dyskotekę. Podczas każdego dnia pobytu żona zwykle dzwoniła 2 lub 3 razy do mnie z zapytaniem co słychać w domu, jak radzimy sobie bez niej, czy tęsknimy. Zazwyczaj starałem się nie dzwonić wieczorami do żony, ale nie dlatego, że nie tęskniłem tylko, że rozumiałem, że to jedyny moment, kiedy w tych wszystkich obowiązkach w pracy i w domu to jedyny czas, kiedy żona może choć na chwilę od nas odpocząć, podszkolić się zawodowo a przy okazji trochę się rozerwać. Wiedziałem i godziłem się na to, że wieczorem po całym dniu szkolenia żona z koleżankami wychodziła do pubu na drinka i przepraszam za określenie babskie pogaduchy. Nie martwiłem się o to i nie byłem zazdrosny. Większość koleżanek żony znam osobiście lub znałem z opowiadań żony. Zdecydowana większość to panie w podobnym wieku do mojej żony, pracujące zawodowo, pozostające w stałych związkach, posiadające własne rodziny i dzieci, posiadające stałych partnerów (mężów). Miałem pełne i bezgraniczne zaufanie do mojej żony. Wierzyłem głęboko w to, że mając takiego męża jak ja, kochającego i szanującego żonę; męża, który traktował ją jak przyjaciela, partnera, kochankę, mając tak cudowne dzieci jak nasze, mając swój wymarzony, ciężko zapracowany piękny dom z ogrodem, nie spodziewałem się, że moja żona zdecyduje się na taki bezmyślny krok. Na zdradę. Do tej pory byłem bardzo tolerancyjny dla mojej żony. Wydawało mi się, znamy się i rozumiemy bardzo dobrze. Moja wiara w żonę i zaufanie do niej była utwierdzona przez te wszystkie lata naszego wspólnego małżeństwa, kiedy rok w rok, miesiąc w miesiąc, dzień w dzień wiedziałem, że mogę zawsze liczyć na moją żonę, że nigdy mnie nie zawiedzie. Wielokrotnie, żona powtarzała mi, że jesteśmy do siebie idealnie dopasowani, że jesteśmy stworzeni dla siebie, że rozumiemy się telepatycznie, i że bardzo się kochamy. Rozumieliśmy się wszędzie: w domu, w pracy, w łóżku, po prostu wszędzie. Razem uwielbialiśmy się wzajemnie (pozytywnie) zaskakiwać, ponieważ uważaliśmy, że to korzystnie wpływa na nasze uczucie. Nasze życie do tej pory było dość poukładane, raczej większość rzeczy mieliśmy zaplanowane do przodu. Jedynym nieprzewidywalnym miejscem dla nas miała być nasza sypialnia (tu zawsze liczyła się spontaniczność, namiętność i pożądanie). W najgorszych z najgorszych snów nie przypuszczałem, że zostanę tak zaskoczony przez moją żonę. Dokładnie 07 marca (czwartek) ubiegłego roku żona wyjechała razem z kilkoma koleżankami na 3 dniową konferencję do luksusowego hotelu na południu Polski. Organizatorzy szkolenia zapewnili zakwaterowanie uczestnikom konferencji w super hotelu, gdzie do dyspozycji gości były obok sal konferencyjnych także sale kinowe, basen, spa oraz klub nocny. Przez cały dzień starałem się nie zakłócać spokoju żonie wiedząc, że uczestniczy w wykładach. Żona sama zadzwoniła do mnie wieczorem tego dnia. Zapytała się co słychać w domu i jak dajemy sobie radę. Powiedziała mi, że jak to spędziła prawie cały dzień na interesujących wykładach a po południu wybrała się z koleżanką na basen. Mówiła, że spotykają się tego wieczoru w jednym z pokoi, gdzie w kobiecym towarzystwie przy butelce czegoś mocniejszego będą sobie plotkować. Na koniec rozmowy powiedziała mi, że bardzo nas kocha (mnie i chłopców) oraz, że bardzo za nami tęskni. Domyślałem się, że panie wcześniej czy później przejdą do tematów damsko-męskich, podobno to normalne, kiedy po kilku drinkach języki nieco się wydłużają. Wiedziałem, że koleżanki żony to mężatki pozostające w stałych związkach. Nie martwiłem się o to, że panie wpadną na jakieś dziwne pomysły. Przecież w domach zostawiły swoich mężów, swoje dzieci, swoje rodziny. Liczyłem się z tym, że nawet jak sobie wypiją i pójdą sobie potańczyć do klubu to przecież nic się nie stanie. Wierzyłem w to, że nawet jak potańczą sobie w klubie/dyskotece to zmysł samokontroli, szacunek do siebie i pamięć o bliskich pozwoli im bezpiecznie wrócić do swoich pokoi hotelowych. Nie wierzyłem, że może wydarzyć się coś złego. Liczyłem na mądrość i zaufanie mojej żony. Myślałem, że jako osoba kochana, doceniana, komplementowana, pożądana i zaspokajana nigdy nie przekroczy pewnej nieprzekraczalnej granicy, granicy zaufania. Specjalnie nie wydzwaniałem do żony tego wieczoru. Wiedziałem, że będzie chciała odpocząć od pracy, od obowiązków domowych, od dzieci i ode mnie. Tym bardziej, że takie wyjazdy zdarzały się żonie 2 lub 3 razy w roku a i miejsce i hotel był absolutnie luksusowy. Następnego dnia był piątek 8 marca (Dzień Kobiet). Zawiozłem rano dzieci do szkoły i pojechałem do pracy. Po południu kupiłem żonie piękny bukiet tulipanów, kupiłem także kwiatki dla pozostałych pań z rodziny żony, odebrałem chłopców ze szkoły i zawiozłem kwiatki z najlepszymi życzeniami ode mnie i chłopców. Ponieważ panie z mojej rodziny mieszkają daleko ode mnie więc powysyłałem wszystkim mms-owe kwiatki z życzeniami. Tego dnia po południu odwiedził mnie brat, który jako student nocował czasami u nas w weekend. Chłopcy bawili się razem u siebie w pokojach a my z bratem sprzątaliśmy razem cały dom. Chcieliśmy zrobić żonie niespodziankę i posprzątać wszystko tak aby po powrocie z konferencji w sobotę nie musiała już nic więcej robić. Po południu zrobiłem zdjęcie telefonem zakupionego żonie bukietu tulipanów i wysłałem jej z najlepszymi życzeniami od nas wszystkich. Wieczorem żona zadzwoniła do mnie, podziękowała za życzenia i mms-owe kwiatki. Powiedziała mi, że mnie i dzieci bardzo kocha, że tęskni za nami. Powiedziała mi również, że nie będzie już tego wieczoru kontaktować się z nami bo wybiera się razem z koleżankami na imprezę do klubu. Pożyczyłem żonie udanej zabawy i nie kontaktowaliśmy się ze sobą więcej tego wieczoru. Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (08.03.) wynika: kontaktuje się sms-em z tym facetem po raz pierwszy o godz. 11:46 (a więc podczas wykładów). Wymiana sms-ów trwa do godz. 22:32 (łącznie 13 sms-ów). Dzwoni do gościa o godz. 20:05. W całym tym dniu dzwoniła do mnie 1 raz o godz. 14:55 i wysłała do mnie 1 sms-a o godz. 19:03. Ostatni sms do gościa wysyła o godz. 22:32 a zaraz potem o godz. 22:35 dzwoni do swojej koleżanki z pokoju (jej koleżanka to niezbyt urodziwa ale bardzo sympatyczna i wierna żona; o tej godzinie już odpoczywała sama w pokoju). Po co żona dzwoniła do niej? Tego mogę się tylko domyślać, a kolejne wydarzenia opisane poniżej będą tego najlepszym potwierdzeniem. Kolejnym dniem była sobota 9 marca. Z samego rana żona zadzwoniła do mnie. Na moje pytanie jak udała się jej impreza odpowiedziała, że zabawa była bardzo udana, że jest kompletnie niewyspana bo wróciła do pokoju o 4.30 rano (!), że niewiele spała bo od rana zaczynały się kolejne wykłady. Nie rozmawialiśmy ze sobą zbyt długo, żona spieszyła się na wykłady. Sądząc po tonie jej głosu wiem, że była podekscytowana i bardzo zadowolona. Pożyczyłem jej bezpiecznego powrotu i powiedziałem żonie, że czekamy na nią z utęsknieniem w domu. W głębi serca poczułem się zazdrosny i byłem trochę zły na żonę. Pomyślałem sobie o co tutaj naprawdę chodzi. Czy o wyjazd na konferencje, podnoszenie własnych kwalifikacji zawodowych czy o zabawę bez ograniczeń, bez zahamowań z dala od domu i swoich bliskich? Do tej pory wydawało mi się, że na konferencję wyjeżdża się głównie po to by dowiedzieć się czegoś nowego a spotkania integracyjne wieczorem są tylko dodatkiem do wyjazdu służbowego, nigdy odwrotnie. Po całonocnej imprezie (zakrapianej do tego alkoholem) trudno następnego dnia zebrać się i aktywnie uczestniczyć w wykładach. To chyba wie każdy kto coś takiego doświadczył. Tego dnia żona wróciła po południu do domu. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to było to, że pomimo dużego zmęczenia zachowywała się co najmniej dziwnie. Była uśmiechnięta, zadowolona, wręcz podekscytowana. Przywitała się ze mną, z dziećmi, z moim bratem, powiedziała, że konferencja była bardzo fajnie zorganizowana, że musi teraz częściej wyjeżdżać na szkolenia (!). Teraz przypominam sobie jak przez przypadek zobaczyłem otwartą walizkę żony z wyjazdu na konferencję. A w niej szpileczki, bardzo seksowną, spódniczkę. Zapamiętałem ten szczegół bo moja żona raczej rzadko coś takiego zakłada na siebie (raczej na sylwestra lub wesela) a ja jestem strasznie uczulony na taki styl ubierania (uważam, że żona w takim ubraniu wygląda niezwykle zmysłowo i uwodzicielsko). Charakter naszej pracy raczej nie pozwala na noszenie takich ubrań na co dzień. Ale widać bardzo, chciała się komuś podobać. Wieczorem, kiedy leżeliśmy razem w naszej sypialni moja żona zrobiła dwie rzeczy, które mnie kompletnie zaskoczyły i dały do myślenia. Po raz pierwszy od wielu lat (akurat tego wieczoru) żona zapytała się mnie podczas seksu oralnego w jaki sposób chciałbym być pieszczony (!). Powiedziała mi abym opisał jej co sprawia mi przyjemność a ona postara się dokładnie to zrobić. Wydarzyło się coś o czym marzy chyba każdy facet. Zdziwiło mnie to bardzo, bo do tej pory żona nie pytała mnie nigdy o to. Robiła po prostu to wydawało się jej, że jest przyjemne dla mnie i tyle (choć nie zawsze takim było). Myślę, że nie będę w tym momencie specjalnie odkrywczy jeżeli powiem coś co wszyscy wiedzą doskonale. Przepraszam za kolokwializm ale ujmuje on dokładnie temat. Laska, LASCE nie równa tak jak mineta, MINECIE. I muszę przyznać, że tego wieczoru moja żona postarała się i bardzo miło mnie zaskoczyła. Niestety to był ostatni miły akcent tego wieczoru. Po seksie rozmawialiśmy z żoną na temat jej wyjazdu. Żona opowiedziała mi, że wieczorem w czwartek spotkały się z koleżankami w jednym z pokoi na pogaduchach damsko-damskich przy butelce Johnny Walkera. Ponieważ jak już wcześniej pisałem większość koleżanek mojej żony jest w stałych związkach partnerskich więc temat zszedł na rozmowy o mężach,chłopakach aż w końcu na temat seksu małżeńskiego. Okazało się, że moja żona na tle pozostałych koleżanek wypadła na tym tle chyba najlepiej (kochamy się ze sobą kilka razy w tygodniu, dbam o to aby czuła się pożądana i zaspokojona za każdym razem, urozmaicamy sobie nasz seks tak jak to jest tylko możliwe). Niestety jedna z koleżanek żony (która sama pozostaje w związku małżeńskim w podobnym stażu do naszego) wyraziła swoje zdziwienie i wmówiła mojej żonie, że po kilku latach małżeństwa namiętność i pożądanie wypalają się, że prawdziwe podniecenie i ekscytację zapewnia numerek z kimś innym, z kimś nowym(!). Nie wydaje mi się, że wprost ale być może zasugerowała mojej żonie, że ona sama jeździ od lat w tym celu na konferencje aby poznawać tam nowych ludzi i bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia realizować swoje fantazje. Opowiedziała mojej żonie, że z powodu nawracających epizodów depresji ona i jej mąż (oboje też są lekarzami) regularnie łykają tabletki antydepresyjne i kochają się bardzo rzadko (1 lub 2 razy na miesiąc). Najdziwniejsze jest to, że znam osobiście to małżeństwo (spędziliśmy razem 2 razy udanego Sylwestra) i nigdy bym nie pomyślał, że wypalili się razem jako małżonkowie, kochankowie. Myślę, że był to przełomowy moment tego wieczoru, bo moja żona zaczęła patrzeć bardziej krytycznie na nasze małżeństwo. Z niezrozumiałych dla mnie względów narodził się w jej głowie paranoiczny pomysł spróbowania czegoś, kogoś nowego, innego. Jestem przekonany, że stało się to po tamtym wieczorze, kiedy niezaspokajana, niedowartościowana przez własnego męża pseudokoleżanka, podsunęła pomysł zabawy w klubie bez jakichkolwiek zahamowań. Tak więc młode, piękne, atrakcyjne i samotne Panie Doktor stały się dosyć łatwym łupem dla wszystkich wyposzczonych przedstawicieli handlowych. Przepraszam ale pewnie w tym miejscu powinienem użyć formy pojedynczej (lub napisać dotyczy mojej żony) bo nie sądzę, że jakakolwiek inna koleżanka mojej żony (oprócz wspomnianej pseudokoleżanki) zdecydowała się pójść na całość. Nie wierzę w to, że moja żona sama wymyśliła coś takiego. Nikt przy zdrowych zmysłach kto jest kochany przez swojego partnera, doceniany, adorowany, dowartościowywany i pożądany nie wymyśliłby (na trzeźwo) takiej głupoty. Myślę, że alkohol i nieodpowiedzialne towarzystwo sprawiły, że żona poddała się pokusie bliższej zabawy z nieznajomym sobie facetem. Bardzo żałuję, że nie potrafiła włączyć sobie hamulca bezpieczeństwa w odpowiednim momencie i po tym fakcie uruchomiła kaskadę wydarzeń, której efektem była niezwykle wyrafinowana i perfidna zdrada z jej strony. Niestety jeszcze tego samego wieczoru posprzeczaliśmy się ze sobą. Powodem nieporozumienia stał się odmienny pogląd na dalsze wyjazdy mojej żony na kursy szkoleniowe. Nie wytrzymałem nerwowo, kiedy żona zupełnie niespodziewanie powiedziała mi zdanie, że sex małżeński jest nudny (!), że nie musimy kochać się ze sobą tak często jak do tej pory. Z wrażenia zatkało mnie kompletnie. Wtedy także po raz pierwszy zacząłem kojarzyć pewne fakty ze sobą. Powiedziałem żonie, że czuję wewnętrznie, że coś nie jest w porządku, że odnoszę wrażenie, że nie jest ze mną ko końca szczera, że coś ukrywa przede mną. Posunąłem się nawet do tego, że zasugerowałem żonie, że dowiedziałem się czegoś od naszych wspólnych znajomych na temat tego wyjazdu ale, że wolałbym dowiedzieć się tych informacji od niej samej. Chciałem sprawdzić jak żona zareaguje na taką wiadomość. Ponieważ znam (tak mi się wydawało) moją żonę bardzo dobrze wiem kiedy coś kręci. Reakcja żony tylko uświadomiła mi, że rzeczywiście wydarzyło się coś niedobrego, ponieważ w pierwszej chwili poczuła się zakłopotana i zmieszana. Powiedziałem żonie, że nie podoba mi się sytuacja, w której główny cel szkolenia (czyli wykłady) są na drugim planie wyjazdu bo na pierwszy plan wysuwają się imprezy towarzyszące do godzin porannych. Powiedziałem także żonie, że nie zgadzam się na takie wyjazdy w przyszłości. Uważam, że takie sytuacje, w których żona bawi się do rana z nieznajomymi facetami w klubie nocnym, kiedy ja zajmuję się sprzątaniem w domu i opieką nad dziećmi są nieuczciwe i mogą być powodem nieporozumień w naszym związku. Zasugerowałem żonie aby rozważyła w przyszłości możliwość wyjazdu na takie szkolenie nas obojga. Powiedziałem żonie, że możemy w ten sposób spędzić miło wieczory razem a dzieci możemy zostawić na te 2 czy 3 dni u rodziców. Uświadomiłem żonie, że przecież tak właśnie robi spora część lekarzy wyjeżdżających na szkolenia. Podczas gdy jeden z partnerów bierze udział w wykładach szkoleniowych, drugi w tym czasie korzysta z atrakcji dodatkowych hotelu (basen, spa itp.) a wieczorem spędzają razem miło czas na imprezach towarzyszących takim szkoleniom. Nadmieniam, że już raz mieliśmy z żoną okazję wyjechać na taką konferencję do Aten i oboje wspominamy ten wyjazd niezwykle przyjemnie. Nadmieniam, że sam jako lekarz korzystałem wielokrotnie z takich szkoleń ale nigdy nie rozpatrywałem tego typu wyjazdów w kategoriach rozrywkowych. Ponieważ na początku naszego małżeństwa to na moich barkach spoczywał obowiązek zapewnienia rodzinie środków finansowych oprócz normalnych godzin etatowych dorabiałem dodatkowo w godzinach pozasłużbowych (np. w pogotowiu). Poza domem spędzałem 2 popołudnia z nocami w tygodniu. Nie korzystałem z takiej ilości wyjazdów jak żona. Jeżeli już wyjeżdżałem na szkolenia to po zakończonych wykładach czas wykorzystywałem na naukę do specjalizacji albo najnormalniej w świecie odsypiałem zaległości z całego tygodnia. Poza tym co żona musi mi przyznać za swoje wyjazdy zawsze płaciłem sam więc komfort noclegu podczas moich szkoleń był dużo niższy niż komfort jaki zapewniały żonie i jej koleżankom firmy farmaceutyczne (niestety to powszechne praktyki wśród lekarzy). Tak więc podkreślam, że moje sumienie jest czyste i mogę mojej żonie zawsze spojrzeć w oczy, bo z moich wyjazdów szkoleniowych zawsze wracałem z przyjemnością do domu, do osoby mi bliskiej, do osoby mi wytęsknionej. Niestety na moje argumenty żona zarzuciła mi, że ją szpieguję, że nie będę jej niczego zabraniał, że jak będzie chciała dalej jeździć na szkolenia to będzie to robiła i nic mi do tego. Ponieważ reakcja żony była bardzo wybuchowa i gwałtowna a ja cały czas czułem ucisk w żołądku, coraz bardziej uświadamiałem sobie, że naprawdę wydarzyło się coś niedobrego, coś co zagraża realnie bezpieczeństwu naszego związku, bezpieczeństwu naszej rodziny. Starałem się bardzo zapanować nad swoimi emocjami i coraz większymi wątpliwościami ale serce nie chciało mnie kompletnie słuchać i waliło mi coraz szybciej i szybciej a podświadomość podsuwała mi coraz to bardziej dziwne wizje tego wyjazdu. W końcu nie wytrzymałem. Po raz pierwszy od wielu lat najnormalniej w świecie po prostu się rozpłakałem. Powiedziałem żonie, że wybaczam jej cokolwiek zrobiła niewłaściwego ale też poprosiłem ją aby nie robiła tego więcej. Żona powiedziała mi wtedy, że jestem chory, że jestem zazdrosny, że robię jej sceny chociaż nie ma o co. Ponieważ rozmowa przeciągnęła się do bardzo późnych godzin nocnych, żona była zmęczona całonocnymi wrażeniami z wyjazdu na szkolenie a i ja byłem totalnie zmęczony tą ilością emocji, która mi się udzieliła a następnego dnia rano jechałem na całodobowy dyżur do pogotowia zakończyliśmy naszą dyskusję i zasnęliśmy tego wieczoru osobno na swoich połówkach łóżka. Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (09.03.) wynika: kontaktuje się sms-em z tym facetem o godz. 04:34 rano (!) a następnie 04:37 (!). Mogę z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że żona wcale nie nocowała tej nocy w swoim pokoju hotelowym. Zadzwoniła do swojej koleżanki po to aby uprzedzić ją, że wróci z imprezy późno. Wróciła do siebie do pokoju faktycznie około 04:30 i w dwóch kolejnych sms-ach podziękowała gościowi za miły i udany wieczór a potem poszła spać na 3 godziny. W ciągu dnia wysyła do gościa 11 sms-ów w tym 5 sms-ów pomiędzy godz. 16:19 a godz. 19:50 (a więc w czasie kiedy już była w domu po powrocie z konferencji (!). Do mnie dzwoni tylko 1 x o godz. 09:43, sms-ów nie otrzymałem. Nie potrafię tego uczucia nikomu racjonalnie wytłumaczyć. Od powrotu żony do domu z szkolenia (tj. od 09 marca) moje dotychczasowe poukładane życie zmieniło się diametralnie. Od tej pory czułem dziwny niepokój w sercu, uczucie niezwykle dziwne. Nawet nie wiem jak to opisać. Czułem lęk i strach, uczucie ciągłego, stałego zagrożenia, że coś się wydarzyło albo dzieje się coś niedobrego. Że dotyczy to osoby, która była i jest mi bardzo bliska. COŚ na co nie mam wpływu ale wiem, że jest to niebezpieczne dla mojej rodziny, dla mnie. Temu uczuciu towarzyszył dziwny ścisk nadbrzusza, gdzieś w okolicy żołądka. Czułem się tak jakbym połknął jakiś ciężki kamień. Nie mogłem wieczorem zasnąć, budziłem się w nocy o godz. 4 lub 5 nad ranem, serce waliło mi jak oszalałe, myśli goniły po całej głowie, podświadomość snuła coraz bardziej dziwaczne i nieprawdopodobne scenariusze. Nie miałem zupełnie apetytu, potrafiłem spędzić cały dzień na jogurcie, kanapce i małym talerzyku sałatki. Doskonale pamiętam, że to uczucie pojawiło się u mnie właśnie tego dnia i okazało się, że trwa we mnie do dnia dzisiejszego z mniejszym lub większym natężeniem bo od tego dnia poznałem zupełnie inne oblicze mojej żony. Pomimo kilkunastu lat szczęśliwego małżeństwa oblicze kompletnie mi nieznane. Następnego dnia była niedziela 10 marca. Od godziny 8.00 rano byłem na dyżurze w pogotowiu i cały dzień miałem wyrzuty sumienia, że może niepotrzebnie robiłem sceny zazdrości żonie, że być może to efekt skumulowania stresu, emocji, że być może niepotrzebnie się jej czepiam. Czułem się bardzo źle, czułem się winny choć niczego złego ani nie zrobiłem ani jej nie powiedziałem. Powiedziałem po prostu to co leżało mi na sercu. Żona zawsze mi powtarzała, że powinniśmy zawsze mówić sobie prawdę i niczego nie kumulować w sobie, bo to niekorzystnie wpływa na nasz związek. Tego dnia żona spotkała się ze swoimi rodzicami na obiedzie. Opowiedziała mojej teściowej o naszej wieczornej sprzeczce, o tym, że zrobiłem jej niepotrzebnie scenę zazdrości a przecież nie było o co bo ona tylko pojechała na zaplanowane szkolenie a ja zrobiłem z tego jakąś dziwną aferę (jestem natomiast przekonany, że nie wspomniała nic na temat swojego zachowania z tym facetem bo jak teściowa się później dowiedziała prawdy ode mnie była kompletnie zaskoczona). Nie wiem dokładnie co żona powiedziała swojej mamie na mój temat ale musiała przedstawić mnie w niekorzystnym świetle. Na pewno rozmawiały na temat moich pasji sportowych (startuję w zawodach lekarskich z sukcesami). Teściowa miała powiedzieć słowa, że jestem egoistą realizującym swoje pasje. Zrobiło mi się ogromnie przykro bo nigdy wcześniej żonie ani nie zabraniałem ani nie uniemożliwiałem realizowanie własnych jakichkolwiek zainteresowań zawodowych lub pozazawodowych. Mało tego wielokrotnie namawiałem żonę aby zapisała się na basen, do klubu fitness lub gdziekolwiek, gdzie będzie mogła odpocząć sobie od domu, od pracy, od nas. Zrobiło mi się podwójnie przykro ponieważ o tej rozmowie żony z swoją mamą dowiedziałem się od naszych synów, którzy byli jej świadkami i opowiedzieli mi o niej następnego dnia. Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (10.03.) wynika: żona kontaktuje się sms-em z gościem już o godz. 07:28 (!) a więc zaraz po moim wyjściu z domu na dyżur (!). To niespotykane, bo moją żonę obudzić rano w niedzielę jest naprawdę trudno. W ciągu całego dnia wysyła do niego 29 sms-ów (ostatni o godz. 21:48)! A więc wtedy, kiedy ja zadręczam się myślami i wyrzutami sumienia sam na dyżurze moja żona wysyła dziesiątki sms-ów do obcego faceta (!). O godz. 17:37 dzwoni do gościa i rozmawia z nim 23,2 min (!). To pozostawiam bez komentarza. Nie pamiętam, kiedy żona rozmawiała ze mną tak długo przez telefon. Poniższy akapit dobrze to wyjaśnia. Do mnie wysyła 2 sms-y i dzwoni 2 x (rozmowa trwa niecałe 2 minuty). Zauważyłem także zmianę zachowania się mojej żony. Zmianę, która tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że coś nie jest w porządku. Żona zaczęła robić rzeczy, których normalnie wcześniej nie robiła. Przede wszystkim nosiła cały czas telefon komórkowy przy sobie. Cały czas miała go w zasięgu wzroku. Nawet wtedy, kiedy chodziła korzystać z prysznica telefon kładła na umywalce obok. Dzwonek sms-a był wyłączony. Co chwilę sprawdzała coś w telefonie w ciągu dnia i czuła się zakłopotana, zmieszana, kiedy pojawiałem się niespodziewanie w jej polu widzenia. W ciągu dnia pracy dzwoniła do mnie 1 lub 2 razy tylko po to aby zamienić kilka zdań na temat spraw bieżących związanych z pracą lub domem. Na moje czułe sms-y odpisywała, krótko 1 zdaniem. A tak cały dzień cisza. Cisza, niepewność i ten ciągły skurcz żołądka. W łóżku zachowywała się też jakoś dziwnie. Odnosiłem wrażenie, że była tam obecna tylko ciałem bo myślami na pewno nie była przy mnie. Na moje pytanie o co chodzi żona odpowiadała, że wszystko jest w porządku, że ona nie wie o co mi chodzi oraz mówiła mi abym nie był taki podejrzliwy bo to wpływa na nią niekorzystnie. Kolejne dni wyglądały bardzo podobnie. Przez cały ten czas, przez te wszystkie dni liczyłem na jakikolwiek kontakt z żoną tłumiąc w sobie uczucie wewnętrznego niepokoju oraz wspomniany wielokrotnie w tym liście ścisk żołądka. Cały czas dręczyły mnie dziwne myśli, że być może to ja przesadzam, że być może jestem niepotrzebnie zbyt podejrzliwy. Zachowanie żony doprowadzało mnie do przekonania, że to ja jestem winny tej całej nerwowej sytuacji. Starałem się więc bardzo, za wszelką cenę zwrócić uwagę żony na siebie. Pisałem jej więcej niż zwykle miłych i czułych sms-ów, dzwoniłem kilkakrotnie w ciągu dnia tylko po to powiedzieć jej, że miło mi jest usłyszeć jej głos, życzyłem żonie miłego dnia, sympatycznych pacjentów, zostawiałem jej kwiatki za wycieraczką auta, zostawiałem jej liściki miłosne na karteczkach; wielokrotnie powtarzałem żonie, że bardzo ją kocham; że kocham naszych chłopców i zależy mi najbardziej na świecie na tym abyśmy byli razem szczęśliwi. W ciągu tych najtrudniejszych dla mnie 2 tygodni życia od czasu powrotu żony z szkolenia wysłałem jej dziesiątki jak nie setki bardzo wyraźnych sygnałów z jasnym i klarownym przekazem, że bardzo mi zależy na tym abyśmy byli znowu razem szczęśliwą rodziną. Pomimo moich starań i zabiegów odzew ze strony żony był powściągliwy a nawet chłodny. Na pewno niewspółmierny do moich starań. Na przykład na moje rozbudowane sms-y miłosne żona odpisywała ja też k.c lub mi też było miło i tyle. Zachowanie żony doprowadzało mnie do obłędu. Narastało we mnie przekonanie, że jestem beznadziejny, że nie potrafię właściwie zabiegać o względy żony, że moje paranoiczne ubzduranie czegoś tam rozwala nasz związek. W poniedziałek 11 marca prosto z nocnego dyżuru w pogotowiu pojechałem do pracy w poradni, po południu odebrałem dzieci ze szkoły a z żoną zobaczyłem się dopiero późnym popołudniem. Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (11.03.) wynika: kontaktowała się z gościem sms-em już od godz. 07:52 (a więc zaraz po odwiezieniu chłopców do szkoły). Dzwoniła do mnie 1 raz o godz. 13:12 (rozmowa trwała 50 sek.). We wtorek 12 marca od rana byłem w jednej poradni a po południu w drugiej poradni. Żona od rana też pracowała w poradni. Do domu wróciłem wieczorem. Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (12.03.) wynika: w trakcie pracy kontaktowała się z gościem sms-ami (w sumie 8 sms-ów). Do mnie przysłała tylko 1 sms-a z treścią (nie mogę teraz odebrać, oddzwonię później) (jak się okazało w tym czasie pisała z gościem) a po kilku minutach zadzwoniła do mnie 1 raz (rozmowa trwała 1,5 min). O godz. 11:46 żona zadzwoniła do jednego z hoteli na południu Polski z prośbą o rezerwacje pokoju (!) (w tym terminie planowane było szkolenie w branży żony). W środę 13 marca pracowałem od rana w poradni a po południu dyżurowałem w pogotowiu (od godz. 16.00 do 8 rano). Żona od rana pracowała w szpitalu, po południu w poradni. Wieczorem, kiedy ja pracowałem w pogotowiu żona spędzała ten czas w domu z dziećmi. Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (13.03.) wynika: przysłała do mnie 1 sms-a rano, 2 razy dzwoniła do mnie (ostatni raz o godz. 19:23).W ciągu pracy wysłała do gościa 5 sms-ów. O godz. 11:12 dzwoniła do innego hotelu na południu Polski z prośbą o rezerwację pokoju (!) na kolejną konferencję. Od godz. 20:11 kontaktuje się sms-ami wyłącznie z gościem (dla mnie nie ma niestety czasu) do godz. 22:06 (w sumie 16 sms-ów). W czwartek 14 marca po nocnym dyżurze w pogotowiu pracowałem od rana w jednej poradni a po południu w drugiej poradni. Żona rano zawiozła dzieci do szkoły, potem pracowała w swojej poradni od południa. Razem zobaczyliśmy się krótko na obiedzie pomiędzy moimi poradniami. Pamiętam, że żona przyjechała po obiad dla chłopców w tym samym czasie, kiedy ja tam byłem na obiedzie. Wyglądała super. Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (14.03.) wynika: żona wysłała do mnie 3 sms-y (podziękowania za komplementy, którymi ją adorowałem w swoich sms-ach). Z gościem korespondowała sms-owo 6 razy od godz. 18:13 do godz. 19:00 (a więc w czasie, kiedy ja pracowałem w poradni). W piątek 15 marca od rana pracowałem w poradni, po południu zrobiłem zakupy, odebrałem dzieci od teściowej i wróciłem do domu. Żona od rana pracowała w swojej poradni. Po południu żona była u kosmetyczki. Wieczorem pojechała na dyżur do pogotowia (od godz. 20:00 do 6:00 rano). Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (15.03.) wynika: do mnie zadzwoniła 2 razy o godz. 13:36 i potem 21:44 (pierwsza rozmowa trwała 30 sek. , druga rozmowa trwała 2 minuty). Otrzymałem od żony 1 sms-a z podziękowaniem za kwiatka, którego zostawiłem za wycieraczką szyby jej samochodu w czasie, kiedy była u kosmetyczki. Od godz. 16:00 do 23:27 żona kontaktowała się sms-ami tylko z tym facetem (w sumie 17 sms-ów) a więc wtedy, kiedy ja cierpiałem w domu fizyczne i psychiczne katusze nie rozumiejąc co złego dzieje się w naszym małżeństwie, żona bawiła się doskonale korespondując z obcym facetem sms-ami i snując wizje kolejnych spotkań. W sobotę 16 marca żona wróciła rano z nocnego dyżuru w pogotowiu i położyła się jeszcze do łóżka celem odespania dyżuru. Ale do odpoczynku nie doszło, ponieważ ja nękany cały poprzedni wieczór i całą noc dziwnymi myślami i przeczuciami poprosiłem żonę o rozmowę na temat tego co między nami się dzieje. Żona po raz kolejny odpowiedziała mi, że wszystko jest z nią w porządku a jestem niepotrzebnie przesadnie podejrzliwy. Pamiętam, że tego ranka po raz kolejny poprosiłem żonę aby się opamiętała i zakończyła to coś co wydarzyło się podczas jej szkolenia ponieważ to wykańcza mnie fizycznie i psychicznie. Powtórzyłem jeszcze raz żonie, że wybaczam jej to co się stało ale pod warunkiem, że sytuacja między nami wróci do normalności. Pamiętam, że żona powtórzyła mi prosto w oczy, że z jej strony wszystko jest w porządku, powiedziała mi, że sobie coś ubzdurałem, że ona kocha mnie i chłopców i tylko z nami chce być szczęśliwa. Po takich słowach nieco się uspokoiłem. Zrobiłem rano chłopcom śniadanie a potem pojechałem z nimi do fryzjera. Po naszym powrocie pojechaliśmy razem do uzdrowiska pokąpać się w wodach termalnych i nieco się zrelaksować. Podczas całego tego pobytu, żona tuliła się do mnie, podpływała do mnie, obejmowała mnie ramionami, całowała mnie, powtarzała mi jak bardzo jestem ważny w jej życiu, że nie wyobraża sobie życia beze mnie, że bardzo mnie i chłopców kocha (!). Po takiej dawce deklaracji poczułem , że znowu jesteśmy szczęśliwą rodziną. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w karczmie na obiad. Ustaliliśmy z żoną, że ten wieczór spędzimy miło razem. Zadzwoniliśmy do teściów z prośbą aby dzieci nocowały u nich a my z żoną chcieliśmy się sobą nacieszyć. Tego wieczoru zostaliśmy sami. Wieczór miły jednak nie był ponieważ żona po pierwsze była zmęczona dyżurem, atrakcjami w uzdrowisku a poza tym przesadziła z ilością martini i nie nadawała się do miłosnych igraszek. Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (16.03.) wynika: kontaktowała się z gościem 1 raz sms-em o godz. 04:48 rano (!) będąc jeszcze na nocnym dyżurze w pogotowiu. W niedzielę 17 marca pojechaliśmy do teściów na obiad. Odebraliśmy chłopców i wróciliśmy do domu. Tego dnia żona nie kontaktowała się z tym facetem. W poniedziałek 18 marca od rana pracowałem w poradni. Żona rano zawiozła dzieci do szkoły i pojechała do siebie do poradni. Po południu żona pracowała w innej poradni a ja odebrałem chłopców ze szkoły i wróciliśmy razem do domu. Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (18.03.) wynika: żona o godz. 09:40 zadzwoniła do jednego z przydrożnych hoteli, znajdującego się w połowie drogi pomiędzy miejscowością w której mieszkamy a miejscowością, w której mieszka ten facet z prośbą o dokonanie rezerwacji pokoju na środę 20 marca (!). Następnie wysłała sms-a do gościa o godz. 10:10. 14 minut później tj. o godz. 10:24 wysłała sms-a do mnie z informacją (jak mija Ci praca? Szkoda, że weekend nie trwa dłużej, było miło). O godz. 14:05 jeszcze raz kontaktuje się sms-em z gościem. To wszystko dzieje się pomimo płomiennych deklaracji mojej żony i po jej zapewnieniach o gorącym uczuciu do mnie i chęci bycia szczęśliwą rodziną (!). We wtorek 19 marca pracowałem od rana w jednej poradni a po południu w drugiej poradni. Żona po odwiezieniu rano chłopców do szkoły pojechała do pracy do swojej poradni. Po południu odebrała dzieci ze szkoły i pojechała do domu. Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (19.03.) wynika: kontaktowała się sms-ami z gościem od godz. 09:28 do godz. 20:57 (łącznie 20 sms-ów) a więc cały czas koresponduje z gościem zarówno podczas swojej pracy jak i podczas pobytu w domu. Ze mną kontaktowała się tylko 1 raz sms-em o godz. 16:55; napisała mi (zrobisz mi paluszkiem?). Po takim sms-e do mnie wysyła potem do faceta w sumie 20 sms-ów (!). W środę 20 marca od rana pracowałem w poradni a po południu byłem na dyżurze w pogotowiu (od godz. 16:00 do 8:00). Na ten dzień żona miała zaplanowane spotkanie z gościem i zarezerwowany pokój w hotelu. Do spotkania nie doszło, dlaczego? Nie wiem mogę się tylko domyślać. Tego dnia żona pojechała normalnie do pracy do szpitala a po południu była z dziećmi w domu. Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (20.03.) wynika: kontaktowała się z gościem od godz. 11:02 do godz. 18:53 (łącznie 5 sms-ów). Żona kontaktowała się również tego dnia sms-ami ze mną. Ponieważ wieczór ten poprzedzał spotkanie z gościem następnego dnia pozwalam sobie zacytować dosłownie całość tej korespondencji. Wynika z niej, że zdrada mojej żony była zaplanowana i bardzo dokładnie przemyślana. O godz. 12:20 zadzwoniłem do żony i powiedziałem jej, że ją kocham i tęsknię za nią, że czuję się źle bo dziś nie zobaczymy się razem (z uwagi na dyżur w pogotowiu). O godz. 13:03 żona odpisała mi (przecież wiesz co do Ciebie czuję, kocham Cię). O godz. 13:12 napisałem do żony (Skarbie potrzebuję bardzo Twojego wsparcia. Znowu czuję ścisk żołądka i uczucie dziwnej niepewności. W weekend poczułem się szczęśliwy i czułem, że się rozumiemy. Kocham Cię). O godz. 13:25 żona odpisała mi (ja tak samo jak Ty miewam raz gorsze raz lepsze dni, zrozum to). O godz. 14:15 żona napisała do mnie (przecież wiesz, że jest mi z Tobą dobrze, musimy pielęgnować nasz związek. W weekend było fajnie. Nie bądź tylko taki podejrzliwy, bo to działa na mnie niekorzystnie. K.c). O godz. 21:31 napisałem do żony (nie piszę Ci, że Cię kocham, bo powiesz mi, że to wiesz, że już to słyszałaś. Piszę Ci, że uwielbiam przebywać z Tobą i cieszyć się każdą chwilą).O godz. 21:33 żona odpisała do mnie (to miłe, że po tylu latach razem czujemy podobnie. K.c). O godz. 22:14 napisałem do żony (czasem szukamy daleko czegoś co jest zupełnie blisko i nie doceniamy znaczenia tego o czym inni mogą tylko pomarzyć. Miłych snów skarbie). Na tego sms-a już żona mi nie odpisała. Myślę, że decyzję na temat spotkania z tym gościem podjęła już kilka dni wcześniej. Choć nie miałem żadnych dowodów niewierności żony poza moją intuicją i zbiegiem okoliczności kilku wydarzeń walczyłem całym ciałem i całą moją duszą o nasz związek, walczyłem o naszą przyszłość o nasze szczęście. Myślę, że żona była na tyle zdecydowana co do spotkania z tym facetem, że żadne argumenty do niej nie docierały. Dziś patrząc z perspektywy czasu na co się wydarzyło bardzo żałuję, że nie udało mi się przekonać żony do siebie, że nie udało mi się uratować naszego dawnego związku, związku opartego na miłości, przyjaźni, prawdzie i zaufaniu. Przegrałem tę walkę, choć sami mi przyznacie, że walczyłem do końca. Do dziś mam wyrzuty sumienia, że nie sprawdziłem tego telefonu żony kilka dni wcześniej. W czwartek 21 marca rano nie było mnie tego dnia w domu. Miałem nocny dyżur w pogotowiu z środy na czwartek i prosto z dyżuru pojechałem od rana do poradni. Myślę, że to był główny powód dla którego do spotkania między nimi nie doszło w środę. W czwartek rano żona mogła bez obawy przygotować się do spotkania pod każdym względem. Wiem, że żona zawiozła dzieci do szkoły na godz. 8:00. Normalnie w każdy czwartek rozpoczyna pracę w swojej poradni od godz. 11:00 ale tego dnia żona odwołała wszystkich pacjentów dzień wcześniej. Od samego rana jak tylko zostawiła dzieci w szkole zaczęła kontaktować się z tym facetem. Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (21.03.) wynika: pomiędzy 08:19 a 08:25 wysłała mu 3 sms-y. O godz. 08:48 (prawdopodobnie z trasy) wysłała do mnie sms-a o treści (Miłej pracy, kocham Cię). O godz. 09:11 kolejny sms do gościa. O godz. 09:36 krótka rozmowa (20 sek.) z gościem (prawdopodobnie jestem na miejscu, gdzie mam wejść?). Kolejny sms do gościa o godz. 15:24 (prawdopodobnie z podziękowaniem za miłe spotkanie). Z bilingu telefonu żony wynika, że spotkanie trwało od 09:36 do 15:24 (ponad 5 godz. seksu i nie chcę wiedzieć czego jeszcze). O godz. 15:59 żona zadzwoniła do mnie i powiedziała mi, że tęskni za mną (!) (rozmowa trwała 43 sek.). Ja w tym czasie byłem w pracy. O godz. 16:10 kolejny sms do faceta. O godz. 18:53 żona mi przysłała sms-a (kup czerwone wino, czekam na Ciebie Skarbie). O godz. 19:02 tuż przed moim powrotem do domu żona dzwoniła do jednego z bardziej luksusowych hoteli na południu Polski i rezerwowała w nim pokój (!). Kilka tygodni później w tej miejscowości miała odbyć się kolejna konferencja szkoleniowa żony. Tego wieczoru żona kochała się ze mną jak gdyby nic się nie stało. Czy to dlatego, że czuła się niewystarczająco zaspokojona, czy też dlatego aby dalej usypiać moją czujność? Tego nie wiem. Ale takie są suche fakty z najgorszego dnia mojego życia (!). Podsumowując, w czasie gdy ja pracowałem i zarabiałem pieniążki na potrzeby naszej rodziny; w czasie gdy nasze nieświadome niczego dzieci uczyły się w szkole ich kochana mama a moja wspaniała żona realizowała swoje erotyczne fantazje z obcym facetem gdzieś w przydrożnym hotelu. Następnego dnia był piątek 22 marca żona zawiozła dzieci do szkoły i pojechała do pracy. Wysłałem jej rano sms-a z życzeniami (miłego dnia) i podobnego sms-a odebrałem chwilę później od żony. Od rana siedziałem w swojej poradni. Cały dzień czekałem na jakikolwiek kontakt ze strony żony. Niestety ani nie dzwoniła do mnie ani nie pisała sms-ów. Po południu zrobiłem zakupy, odebrałem dzieci od teściowej i wróciłem do domu. Tego dnia ogarnięty dziwnymi przeczuciami postanowiłem sprawdzić telefon żony. Po raz pierwszy w życiu przekroczyłem barierę zaufania osobistego, którą sobie zawsze bardzo ceniłem i sprawdziłem biling telefoniczny żony. Wieczorem żona pojechała na nocny dyżur do pogotowia (od godz. 20:00 do godz. 6:00). Ja sprzątnąłem dom, zrobiłem chłopcom kolację, wziąłem prysznic, wydrukowałem na drukarce biling szczegółowy telefonu żony, zabrałem się za jego analizę i po kilku minutach poczułem jak krew uderza mi w tętnice z siłą najsilniejszego huraganu a serce zaczyna przyspieszać w tempie 120 uderzeń na minutę. To był dla mnie SZOK!. Szok i niedowierzanie. Tego wieczoru kilka godzin analizowałem numery połączeń telefonicznych, sms-ów wszystkich znanych mi numerów telefonów z okresu od 05.03 do 22.03. Gdy moja analiza dotarła do 08.03 oczy otworzyły mi się szeroko, bardzo szeroko. Z ustaleniem właściciela numeru telefonu nie było najmniejszego problemu. Ponieważ numer należy do mojej sieci wystarczyło zadzwonić na infolinię i miła pani podała mi właściciela telefonu (firma). Potem wystarczyło wpisać numer telefonu i nazwisko do google i poznałem wybranka żony z imienia, nazwiska i z wyglądu. Zawsze uważałem, że moja żona ma dobry gust, poczucie estetyki i smaku. Jak zobaczyłem zdjęcia gościa na facebooku to byłem w kolejnym szoku. Nic nadzwyczajnego, zwykły facet, lekko łysiejący przedstawiciel handlowy w wieku około 38 lat, pracujący w firmie produkującej sprzęt medyczny w branży specjalizacji mojej żony. Kompletnie nie rozumiem czym sugerowała się moja żona decydując się na romans i co najgorsze na pójście do łóżka z takim facetem. Tego nie zrozumiem NIGDY! Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (22.03.) wynika: O godz. 07:46 napisałem do żony: (Kocham Cię skarbie! Miłego dnia.). O godz. 07:53 żona mi odpisała: (Wiem. Miłego dnia i miłych i młodych pacjentów. Kocham Cię). Od godz. 13:00 do godz. 21:18 żona kontaktowała się sms-ami tylko z tym gościem (łącznie 5 sms-ów) a więc podczas gdy ja analizowałem wieczorem biling żony ona w najlepsze snuła kolejne plany wspólnych spotkań. Wtedy zrozumiałem, że moja intuicja mnie nie zawiodła, że moje obawy były słuszne, że moje pretensje do żony były absolutnie uzasadnione, że to nie ja jestem w tej całej sprawie sprawcą napięć, niepokoju i zamieszania. Zrozumiałem, że żona zrobiła mi coś strasznego, że nie była ze mną szczera od samego początku, że oszukała mnie, że wmawiała mi przez ten cały czas, że robię jej scenki nie wiadomo o co, że czepiam się jej zupełnie bez powodu, że jestem w stosunku do niej podejrzliwy, że moje zachowanie niekorzystnie wpływa na nasz związek. Usiłowała wmówić mi, że tak naprawdę ta cała sytuacja niepewności, napięcia i niepewności to moja wina bo jestem chorobliwie zazdrosny i podejrzliwy. Najlepsze jest to, że ja naprawdę w to uwierzyłem. Do tego dnia zanim nie sprawdziłem bilingu telefonu żony żyłem w przekonaniu, że to ja jestem winien tej całej sytuacji bo nie starałem się wystarczająco dbać o moją żonę. Miałem moralnego kaca, że zrobiłem żonie tą scenkę zazdrości po jej powrocie z konferencji. Po analizie bilingu telefonu żony zrozumiałem, że nie myliłem się. Nie znałem mojej żony tak naprawdę jak mi się wydawało. Nie wierzyłem, że może być zdolna do czegoś takiego. Do dziś nie rozumiem DLACZEGO żona tak bardzo mnie skrzywdziła, tak bardzo mnie oszukała, tak bardzo mnie poniżyła, tak bardzo mnie zhańbiła, tak bardzo mnie upokorzyła? Czym sobie na to zasłużyłem? Pamiętam, że tego wieczoru bardzo długo nie mogłem zasnąć. Różne myśli krążyły po mojej głowie. Setki razy zadawałem sobie pytanie DLACZEGO we wszystkich możliwych konfiguracjach. Zrozumiałem dlaczego żona tego dnia, tego wieczoru i przez wszystkie pozostałe, wcześniejsze dni nie miała dla mnie czasu. Ponieważ każdą wolną chwilę przeznaczała na kontakt z tym facetem. Nawet w ten piątkowy wieczór, kiedy była na dyżurze pisała sms-y z tym facetem do godz. 21:18 włącznie. Tego wieczoru nie dzwoniłem do żony, ponieważ nie chciałem aby pod wpływem silnych emocji schodziła z dyżuru i narażała siebie na nieprzyjemności w pracy. Poczekałem na powrót żony do rana. W sobotę 23 marca żona wróciła rano z dyżuru. Po wejściu żony do domu zapytałem się jej prosto z mostu kim jest dla niej ten facet i co ją z nim łączy. Nie zapomnę nigdy miny mojej żony. Z wrażenia zaniemówiła, była w szoku, oczy miała jak 5 złotych. Nagle zaczęła mnie przepraszać, przytulać się do mnie, prosiła mnie o wybaczenie i wyrozumiałość. Wciąż powtarzała mi, że tamten facet nic dla niej nie znaczy, że kocha tylko mnie i naszych chłopców. Powiedziała mi, że z tamtym facetem wszystko skończone, żebym zapomniał o wszystkim. Zachowanie żony zmieniło się NAGLE o 180 stopni jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Pamiętam, że tego dnia pojechaliśmy z naszymi chłopcami na zawody w biegach przełajowych na orientację. Podczas udziału dzieci w konkursie rozmawialiśmy ze sobą bardzo długo. Żona cały czas mnie przepraszała i prosiła mnie o wybaczenie ale nie chciała mi powiedzieć co tak naprawdę wydarzyło się pomiędzy nią a tym facetem. Wtedy kiedy rozmawialiśmy ze sobą w sobotę (23.03.) nie wiedziałem jeszcze, że spotkała się z nim w hotelu (!). Wiedziałem tylko, że wysyłała do niego sms-y z telefonu, że dzwoniła do niego ale domyślałem się, że do czegoś pomiędzy nimi doszło w drugim dniu konferencji. Pamiętam, że powiedziałem żonie, że postaram się dotrzeć do tych sms-ów odebranych od tego faceta i wysyłanych do niego. Był to blef z mojej strony ale chciałem po prostu sprawdzić reakcję żony na te informacje. Pamiętam, że żona błagała mnie abym tego nie robił, ponieważ treść tych sms-ów będzie dla mnie bardzo przykra (!). Prosiła mnie abyśmy zakończyli ten temat i nigdy więcej do niego nie wracali i postarali się o wszystkim zapomnieć. Łatwo powiedzieć. Jak mam zapomnieć o tym co mnie spotkało skoro wciąż nawet nie wiem DLACZEGO do tego doszło (!). Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (23.03.) wynika: O godz. 12:36 żona przysłała mi sms-a: (Skarbie tylko Ciebie kocham i tylko na Tobie mi zależy). O godz. 21:55 wysłała ostatniego sms-a do gościa (chyba z informacją o zakończeniu tego związku) i już więcej się z nim nie kontaktowała. Pamiętam, że tego wieczoru żona starała się być dla mnie wyjątkowo miła. Starała się jakoś wyjść z twarzą z tej całej sytuacji. Nie bardzo chciała rozmawiać o tym co się wydarzyło. Przypominam, że tego wieczoru ja nadal nic nie wiedziałem o ich wspólnym spotkaniu. Atmosfera była na tyle napięta, że postanowiliśmy ją nieco rozluźnić alkoholem. Ale to niewiele dało. Żona jeszcze raz mnie przeprosiła za swoje zachowanie. Powiedziała, że gdyby mogła cofnąć czas z chęcią by to zrobiła i naprawiłaby wszystko to co zepsuła swoim zachowaniem. Powiedziała mi abyśmy nie rozmawiali więcej na ten temat, że czas leczy rany i im wcześniej o tym zapomnimy tym lepiej. Pamiętam, że tego wieczoru miałem już dość wszystkiego. Żona zrzuciła sobie kamień z serca a we mnie dopiero odezwały się emocje i ruszyła wyobraźnia. Zacząłem się domyślać, że w tym całym zdarzeniu nie chodziło tylko i wyłącznie o jakiś przelotny sms-owy flirt żony z przypadkowym przedstawicielem handlowym. Intuicja podpowiadała mi, że pomiędzy tymi dwojga doszło do czegoś więcej niż do wirtualnego romansu. Włączyło mi się na dobre myślenie i kojarzenie faktów. Żona nie dotrzymała mi dłużej towarzystwa tego wieczoru. Emocje z niej opadły, kilka drinków zrobiło swoje i żona poszła spać. Ja zostałem sam w salonie na dole. Była sobota wieczór, pierwszy luźniejszy weekend od jakiegoś czasu. Oglądałem jednym okiem TV ale tak naprawdę myślami wyobrażałem sobie co moja żona robiła z tym gościem w sobotę 2 tygodnie wcześniej w klubie nocnym i potem. W TV ludzie w całej Polsce bawili się na imprezach, tańczyli, cieszyli się a ja siedziałem sam i upijałem się na smutno. Biłem się z własnymi myślami. Jedne z nich mówiły mi to NIEMOŻLIWE, moja żona by mi nigdy TEGO nie zrobiła, przecież miała wszystko o czym zawsze marzyła. Miała mnie, miała chłopców, miała dom, pracę. Stworzyliśmy razem ciepłą, kochającą się i wspierającą się rodzinę. Po co żona miałaby ryzykować swoje i nasze wspólne szczęście dla jakiegoś przypadkowego faceta? Po co miałaby narażać nasz związek ale przede wszystkim własną reputację w moich oczach, w oczach swoich synów oraz wśród własnej rodziny na pogardę i ośmieszenie. No właśnie PO CO? Pamiętam, że tego wieczoru mój zdrowy i chłodny rozsądek, który podsuwał mi te wątpliwe pytania przegrał walkę z suchymi faktami, które odczytywałem z bilingu telefonicznego żony. Im dłużej nad tym myślałem tym bardziej zaczynałem wierzyć niestety w najczarniejszy scenariusz wydarzeń. Emocje gotowały się we mnie. Byłem coraz bardziej wściekły na siebie, że dopuściłem w ogóle do takiej sytuacji, że byłem takim łatwowiernym ****kiem, że byłem tak ślepo zapatrzony w moją żonę. Pamiętam, że tego wieczoru bardzo potrzebowałem kogoś, kto mnie wysłucha, kogoś kto zdejmie chociaż trochę tego ciężaru, który leżał na moich plecach. Nie pamiętam, która była wtedy godzina ale na pewno było grubo po północy. Zadzwoniłem do jedynej osoby z mojej licznej rodziny, do której mogę zawsze zadzwonić o każdej porze i wszystko opowiedzieć bez narażania siebie i mojej żony na nieprzyjemności. Zadzwoniłem do mojego młodszego brata, który mieszka od nas ponad 400 km, który też jest lekarzem (jego żona też), który akurat był na dyżurze w szpitalu i mógł mnie spokojnie wysłuchać. Rozmawialiśmy w sumie prawie godzinę. W zasadzie był to wyłącznie mój monolog, monolog przerywany spazmami płaczu, który momentami przerywał nasz kontakt na dłuższe chwile. Opowiedziałem bratu a w zasadzie wyszlochałem mu wszystko to co mi leżało na sercu. Brat wysłuchał mnie spokojnie, zadawał konkretne i rzeczowe pytania. Nie mógł uwierzyć w to co usłyszał. Zawsze miał bardzo dobre zdanie na temat mojej żony. Wiem, że byliśmy dla niego i jego żony niemal wzorem tego jak może wyglądać kochające się i wspierające się małżeństwo. Jestem do dziś bardzo wdzięczny bratu za ten bardzo trudny dla mnie wieczór. Cenne uwagi brata pozwoliły mi zapanować nad emocjami, które wtedy kompletnie mi podcięły skrzydła. Poprosiłem brata o dyskrecję wśród pozostałych członków naszej rodziny. Nie chciałem aby ktokolwiek inny z mojej rodziny dowiedział się o karygodnym błędzie mojej żony. Moja żona zawsze miała i ma bardzo wysoką pozycję i szacunek w oczach moich rodziców i oczach mojego pozostałego rodzeństwa. W przeciwieństwie do rodziny mojej żony, moja rodzina zawsze była przeze mnie utwierdzana w przekonaniu, że moja żona jest wyjątkowa, jest prawie doskonała pod każdym względem. Jako bardzo dobra żona, jako bardzo dobry przyjaciel, jako bardzo dobra kochanka. Podczas wspólnych spotkań wszyscy słuchali tego co ma do powiedzenia moja żona, wszyscy liczyli się z jej zdaniem, była doceniana przez moją rodzinę bardziej niż ja sam. Rodzice traktowali i nadal traktują moją żonę jak swoją własną córkę, moje rodzeństwo uwielbia spędzać wspólne rodzinne święta z moją żoną. Wielokrotnie słyszałem (w obecności mojej żony) z ust moich rodziców i rodzeństwa słowa, że muszę być dobrym mężem dla swojej żony, kochać ją całym sercem, szanować ją, wspierać ją w trudnych chwilach, że gdybym kiedykolwiek spróbowa
3739
<
#1 | Deleted_User dnia 08.01.2014 21:25
Łał, przeczytałem, szacun za skrupulatność i formę, długi tekst, duże wyzwanie. Chyba będzie ciąg dalszy.

Cóż tytuł i pierwsze zdanie imo wyjaśniają, aż nadto.
3739
<
#2 | Deleted_User dnia 08.01.2014 22:32
Przeczytałam- współczuję ci nie współczuję. moim zdaniem jesteś takim człowiekiem, z którym ciążko żyje się na co dzień- nie chcę cię dobijac, bo wiem, że i tak jestes już dostatecznie zdołowany tym wszystkim, ale skoro chcesz szczerej oceny, to dostaniesz ją ode mnie( najwyżej się obrazisz albo ze mna nie zgodzisz- a może jednak będziesz potrafił dostrzec pewne rzeczy, które mnie rzucają się w oczy już w połowie lektury twojego wątku). Tak więc uważam, że ciężko żyje się ztoba, bo jesteś bardzo zapatrzonym w siebie egoistą. Ty wcale żony nie kochasz- ty tylko uważasz, że ona pasuje do twojej idealnej osoby. Wszystko robisz idealnie, nie popełniasz żadnych błędów- właściwie nie ma takiej dziedziny życia, w której bys się idealnie nie sprawdzał.
Myslę, że jestes też wielkim moralizatorem i chyba cały czas chodzisz i pouczasz innych siebie oczywiście stawiając za przykład.
Twoja zona jest po prosyu tobą zmęczona, tym twoim perfekcjonizmem, tym twoim ciągłym JA
Sorry jeśli zabolało, ale takie jest moje zdanie.
wyluzuj.
9640
<
#3 | wioslo dnia 08.01.2014 22:47
powiem ci tak
ogromny szacun za zaangażowanie
No i tak... czesto najmniejsze podejrzenia kończą się najczarniejszymi myślami
wydaje mi się że sprawdza się powiedzenie kobiety pragną podłego gnoja który może nie że zostawi i zdradzi ale nie będzie słodki wiecznie oddany i zawsze zgodny. Nie spotkałem się z tym by kobieta zdradziła z taiego powodu ale z powodu bycia wyidealizowanym już tak...
3739
<
#4 | Deleted_User dnia 08.01.2014 22:49
Tekst mimo, że długi, fajnie napisany, sporo tu ciepła, podkreślania wartości, docenienia tego, co się ma, troski, wiary, obaw, ale i pokory...Jestem pod wrażeniem zarówno formy, przemyśleń, skrupulatności, jak i Twojej osoby, a24-12 i niecierpliwie czekam na zakończenie...
6596
<
#5 | KICZ dnia 08.01.2014 23:09
Mono... wybacz... ale... mnie sie wydaje, ze twoj komentarz jest zupelnie nie na miejscu...
ten czlowiek potrzebuje tutaj wsparcia a nie oceny swojej osoby...tym bardziej, ze w tym konkretnym przypadku jest zwyczajnie strona poszkodowana...
to nie fair...tak to widze...

Komentarz doklejony:
a24-12 ...tak... ciezko uwierzyc , ze najblizsze nam osoby sa zdolne do takich rzeczy...to boli...trzymaj sie...
1
<
#6 | admin dnia 08.01.2014 23:29
To nie jest cały tekst, bo w bazie danych było ograniczenie do 65 tyś znaków :rozpacz. Zwiększyłem limit do ok. 17 mln i jak tylko autorka dośle mi resztę to dokleję do istniejącego początku.
3739
<
#7 | Deleted_User dnia 08.01.2014 23:44
łał czegoś takiego tu jeszcze nie widziałam ile do czytania (przepraszam że nie w temacie) :szoook
9937
<
#8 | Ramirez dnia 09.01.2014 01:26
"Nic nadzwyczajnego, zwykły facet, lekko łysiejący przedstawiciel handlowy w wieku około 38 lat, pracujący w firmie produkującej sprzęt medyczny w branży specjalizacji mojej żony. Kompletnie nie rozumiem czym sugerowała się moja żona decydując się na romans i co najgorsze na pójście do łóżka z takim facetem. Tego nie zrozumiem NIGDY!"

Kobiety uzupełniają sobie... braki w związku. Moja larwa też poszła w tango z facetem po zawodówce, bo pomagał naprawiać jej auto. Też kur****el, też łysy, umoczony w dodatku we własne rozbite małżeństwo - szału z kasą nie ma.

Kobiety uzupełniając braki, często chcą być oklaskiwane za wykazanie się... swoją głupotą, czy miernością.

Mężowi nie powie, bo gdy próbuje, to ten ją wyśmieje - bo trudno głupoty, nawet własnej żony, nie wyśmiać! Teściowie nie znajdą zrozumienia również - bo nikt mądry na głupie pomysły larw nie będzie klaskał.

Więc do wysłuchania takiej kobiety konieczny jest tak na prawdę... debil. On jeden cierpliwie wysłucha cierpień małżonki, on jeden będzie najpierw wirtualnie pocieszał, a potem wzbudzi te motyle w brzuchu, które można tylko uwolnić zabierając żonie dziewictwo w jakimś tam przydrożnym łóżku.

Debile są naszymi pogromcami, bo ich debilizm nie pozwala im na poderwanie normalnej dziewczyny, a debilizm nakazuje im iść na łatwiznę. Jako debile - bez najmniejszych oporów wchłoną wszelkie durnoty i debilizmy naszych larw, a przy okazji je zaliczą.

A one - wykorzystają debili do tego, czego im w związku brakowało - może do tego, by wreszcie ktoś autentycznie był nimi zachwycony, by autentycznie nie musieć w związku konkurować o zachowanie pozorów intelektualistki - debilizm debila daje im po prostu komfort bycia sobą i niesamowitą przyjemność z przewagi, choćby intelektualnej nad debilem.

Poza tym takie trolle, bo oni przeważnie wyglądają jak trolle, mają jeszcze często pewną przewagę chemiczną i biologiczną.

Matka natura nakazuje nam udoskonalać genetycznie gatunek ludzki, więc przeciwieństwa muszą się przyciągać - zew genetyczny nakazuje takiej larwie pozwolić na udoskonalenie zestawu genetycznego trolla - więc zgodnie z instynktem i czasem nie wiedząc, co je w nich aż tak bardzo pociąga - idą z nimi w tango.

Czasami o zdradzie zdecyduje środowisko - koleżanek-hien, i nie jest ważne wykształcenie, czy lekarek, czy nauczycielek. One myślą wtedy tak: ta ma kochanka, tamta ma kochanka, i tamta - to jeśli ja nie mam, to ja chyba gorsza, bo przy wódce nie mam im co opowiadać, jak zdradzam męża. Więc pojawia się kochanek, choćby z łapanki - bo żadna hienka nie chce być tą gorszą i mniej atrakcyjną.

PS.
Super tekst, dla informatyka idealne źródło gotowych zdań do generatora dowolnie popełnionej zdrady. Potem tylko - wybierz 20 losowych zdań - i mamy gotowy opis tego co każdego z nas spotkało - mniej lub bardziej tylko do poprawienia. I to poprawnych językowo! :-)
:cacy
3739
<
#9 | Deleted_User dnia 09.01.2014 03:24
zgadzam się z mono...nie przeczytałam wszystkiego....ten tekst jakaś masakra.....sorry ale coś mi nie gra i widać to już zaraz na poczatku twojej wypowiedzi
3739
<
#10 | Deleted_User dnia 09.01.2014 08:20
Co Cię tak zniesmaczyło RUDAAA?
O ile Mono swoje zdanie umotywowała, Ty swojego nie, a myślę, że zawsze dobrze jest, jeśli czytający komentarze i sam autor też, rozumieją, dlaczego inni wyrażają takie, a nie inne opinie...
9767
<
#11 | milord dnia 09.01.2014 09:48
Bo to jakis kawałek bloga jest. O swoim nieszczęśliwym życiu. A masz jakiś pomysł co z tym zrobić a24, czy my mamy podsunąć swoje i Ty ewentualnie wybierzesz? Nie obraź się, ale spotykałem już ludzi, którzy poza okresem szkolnym pozwalali spieprzyć sobie życie niemalże do końca...
>>>Na przykład na moje rozbudowane sms-y miłosne żona odpisywała ja też <<<
Rozbudowywać to Ty potrafiszZ przymrużeniem oka Nie mniej masz kłopot. Powinieneś dojść najpierw przyczyn całego stanu rzeczy.
3739
<
#12 | Deleted_User dnia 09.01.2014 10:18
Myślę,że potrzebny jest ciąg dalszy tej historii aby wyciągnąć ostateczne wnioski.
Nie wiadomo czy autor się na to odważy. Może po pierwszych komentarzach stwierdził,że jednak nie warto...
...druga opcja jest taka,że buduje napięcie stopniowo i czymś jeszcze zaskoczy.

Opis szczegółów imponujący,naprawdę natrudziłeś się aby nie pominąć nic ważnego. Pokonałeś w tym nawet ograniczenia portalu. Widać jak głęboko przeżywasz każdą sytuację,która poprzedzała zdradę Twojej żony. Analizowałeś każdy dzień i godzinę w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie:
Dlaczego tak się stało?...przecież było tak idealnie,starałem się na każdym kroku być mężem doskonałym...a dostałeś i tak perfidny cios w plecy.
Postępowania zdradzającego nie da się wytłumaczyć w logiczny sposób,to się po prostu dzieje. Nie ważny jest wygląd zewnętrzny kochanka/ki miejsce ani też czas, bo może się to zdarzyć każdemu w dowolnym momencie jego życia. Następuje zmęczenie materiału jakim jest związek i gotowe.
Na pytanie: Dlaczego?...często pada odpowiedź: Nie wiem.
Równie dobrze mógłbyś usłyszeć: Bo woda była zbyt mokra a sól za słona...nie ma co dociekać przyczyn,zdrajca zrobił to z premedytacją i świadomością co może z tego wyniknąć, a mimo to brnął aż do marnego finału.
Twoja skrupulatność jest bardzo cenna w zawodzie jaki wykonujesz ,ale musi być bardzo deprymująca w wypadku zdrady żony, bo zamęczysz się próbując dokopać do najdrobniejszych faktów.
Z drugiej strony to przydatna cecha gdy potrzebne są dowody dla Sądu.
Nie ma dalszego opisu,więc nie wiadomo czy starasz się wybaczyć żonie,czy jest już "pozamiatane".
Myślę że mimo wszystko,jeszcze dużo czasu minie nim odzyskasz jakąś choćby namiastkę spokoju.
9659
<
#13 | Sheridan dnia 09.01.2014 12:04
a 24 czekamy na dalszy ciąg...
3739
<
#14 | Deleted_User dnia 09.01.2014 13:05
Faktycznie, wygląda to jak kawałek bloga. Czyta się może i fajnie, ale czy nie za wiele szczegółow jak na forum? Może autor powinien po prostu wstawić linka do swojego bloga czy gdziekolwiek to jest w sieci, bo na pewno jest, bo czytanie zapisków dzień po dniu, ile smsów i do kogo, przebieg każdego dnia, od marca ubiegłego roku do... teraz :szoook to według mnie nie ma żadnego sensu. Na tym forum ludzie piszą konkretnie, oczekując porady, w tym przypadku ja widzę (NA RAZIE) jakąś pracę pseudo-literacką. Z dokładnym opisem JAK on jej robi dobrze - pomijam to że zgadzam się z MONO ponieważ facet z opisu wygląda na kompletnego egoistę i erotomana, ale ma jakiś problem i usiłuje go przedstawić. Pytanie tylko - jaki cel ma publikowanie opowieści erotycznej na forum? Nawet jeśli to faktycznie tylko wołanie o pomoc...

Komentarz doklejony:
admin dnia styczeń 08 2014 22:29:43
To nie jest cały tekst, bo w bazie danych było ograniczenie do 65 tyś znaków smiley. Zwiększyłem limit do ok. 17 mln i jak tylko autorka dośle mi resztę to dokleję do istniejącego początku.


Admin, AUTORKA?????
7063
<
#15 | ed65 dnia 09.01.2014 13:36
Witam wszystkich serdecznie
Witaj a24-12

Wow r30;r30;.
Stopniujesz emocje niczym autor dobrej powieści sensacyjnej . Uśmiech
I tylko chyba ograniczonej liczbie znaków w jednym poście zawdzięczamy, że nie znamy ciągu dalszego.

Jednak doskonale wiem, że skoro się tutaj znalazłeś to znaczy: Huston, mamy problem.
Bo gdybyś sam się potrafił z tym uporać i temat załatwić, raczej Ciebie by tutaj nie było.
Nie pokuszę się aż o tak kategoryczną ocenę Ciebie jak to zrobiła Mono lub Barbara.

Ty pisząc o żonie,wręcz ją gloryfikujesz swoją.
Uważasz ją za ideał kobiety i zony, a przynajmniej za taką w Twoich oczach uchodziła aż do momentu zdrady.
Jesteś pomimo kilkunastoletniego stażu małżeńskiego ( podejrzewam, że do tego należy dodać jeszcze paroletni okres narzeczeństwa) wciąż w niej mocno zakochany i robiłeś wszystko, aby pielęgnować uczucie.
Z tego co piszesz, również komunikacja w Waszym małżeństwie, mówienie otwartym tekstem o swoich potrzebach czy też pojawiających się problemach funkcjonowała wręcz bardzo dobrze.
Tyle tytułem wstępu

a24-12
Nie wiem jaką decyzję podjąłeś.
Wiele wskazuje na to, że pozwoliłeś jej pozostać w Twoim życiu.

Parę rzeczy można wychwycić już na podstawie tego, co udało się Tobie tutaj zamieścić.
Pomijam chronologię zdarzeń prowadzących do wykonania egzekucji wykonanej przez Twoją jeszcze żonę na Waszym małżeństwie.
Bo to co ona zrobiła, to jest podstępna egzekucja wykonana nie tylko na małżeństwie, ale również na Tobie. Bez sądu, prawa do obrony i wyroku.
To jest akt wojny wypowiedzianej Tobie i dzieciom.
Bo tak należy traktować zdradę.

Po pierwsze- powielasz podstawowy błąd praktycznie każdej ofiary zdrady.
Szukasz przyczyny tego co się stało i wręcz dążysz rozpaczliwie do uzyskania odpowiedzi na pytanie:
Dlaczego?
Widząc, jak wnikliwie opisujesz swoją historię, zapewne znajdziesz tych odpowiedzi setki.
Jednak odpowiedź na pytanie Ciebie dręczące jest banalnie prosta.
Bo Twoja jż tego chciała i to ona rozłożyła szeroko nogi przed kochankiem.
Zrobiła to w pełni świadomie, z własnej, nieprzymuszonej woli.
Bo nie masz do czynienia z osobą pozbawioną mózgu lub o IQ równym zero, prawda.
Dlatego nie analizuj, nie dociekaj, nie szukaj przyczyny po swojej stronie.
Skoro komunikacja wyglądała, tak jak opisałeś, to również w tej materii nie masz sobie za wiele do zarzucenia.
Problem leży nie po Twojej a po jej stronie i to ona, jeśli pozwoliłeś jej pozostać, ma na wszelkie możliwe sposoby uwodnić Tobie, że na otrzymaną od Ciebie szansę zbudowania nowego związku zasługuje.
Piszę celowo nowego, bo tego co było już nie ma. Zostały wyłącznie ruiny.
Jednak to Ty dyktujesz warunki i kryteria w oparciu o które budowa na nowo Waszego związku ma się odbywać.
To nie ona a wyłącznie TY oceniasz , czy ona wystarczająco się stara i czy to co robi, jest z jej strony szczere.
Musisz jej uświadomić, że Ty już nic nie musisz a wyłącznie możesz. Że przestała być dla Ciebie ideałem kobiety.
Że aby usłyszała od Ciebie słowa kocham Cię, będzie się na to musiała cięż ko napracować.

a24-12
Nie wierz kompletnie w nic co teraz do Ciebie mówi. Bo to są tylko słowa, które nie znajdują pokrycia w jej czynie.
Jedynie uważnie obserwuj jej zachowanie.
Wyłącznie na podstawie jej czynów a nie słów padających z jej ust będziesz mógł ocenić, czy jest wobec Ciebie szczera.
Musi mocno się napracować aby wróciło zaufanie. Nie 90%, 70% ale zaufanie jakie istnieje w związku dwojga kochających się ludzi.
Podstawowym warunkiem rozpoczęcia z nią budowy nowego związku z Tobą ( związku a nie małżeństwa- bo ona zdradą małżeństwo rozwiązała i zwolniła Ciebie z przysięgi małżeńskiej oraz zobowiązań wobec niej) jest całkowita szczerość z jej strony.
Powiedzenie Tobie całej prawdy.
Ma odpowiedzieć szczerze na wszystkie Twoje pytania, musi zaakceptować bezwarunkowo fakt, że masz prawo do powtarzania pytań.
Np. w celu weryfikacji jej prawdomówności.
Jak się domyślam, wiele faktów sam ustaliłeś i masz możliwość ich skonfrontowania z tym, co opowiada Tobie jż.?

Bo wiedza to podstawa, abyś mógł zestawiać jej narrację z faktami jakie ustaliłeś.
Absolutnie nie możesz pozwolić jej na przejście nad tematem do porządku dziennego, jakby nic się właściwie nie stało. Jest zbrodnia r11; musi być kara.
Jeżeli puścisz jej to płazem, to zrobisz olbrzymi błąd. I powtórkę masz pewną jak w banku.
Tym bardziej, że przecież nie zrezygnuje ze szkoleń.
A jak na takich imprach korporacyjnych zwanych dla niepoznaki szkoleniami jest , doskonale wiem z autopsji, bo wielokrotnie w takich szkoleniach uczestniczyłem. Jednak podobnie jak Ty, mam swój świat wartości i nigdy nie dopuściłem do sytuacji abym nie mógł spojrzeć w lustro. Nigdy nie zdradziłem choć okazji nie brakowało.

Musisz ją tak przeczołgać za kudły po podłodze , pojechać jej po psychice, że na samą tylko myśl o zdradzie ma dostawać torsji.

A póki co zero okazywania jej uczuć, żadnego zabiegania o nią. Na Twoje uczucie ma swoja postawą zasłużyć, zapracować a nie traktować tego jak czegoś co jej się dalej należy.
Zero kwiatów czy prezentów. Na to jeszcze za wcześnie.
Na to ona musi zasłużyć,zapracować
Ma walczyć niczym lwica o młode o odzyskanie Ciebie.
W żadnym wypadku nie może być odwrotnie.

Póki co jej postawa jest typowa.
Brak skruchy czy żalu , chęć przejścia do porządku dziennego.
Bo dla niej masz zapomnieć (jakbyś miał w mózgu zainstalowany przycisk: reset) i ani słowem jej o tym nie wspominać.
Dla niej taki układ pasuje doskonale.
Łagodne wyślizganie się i brak kary.
Co to, to nie r30;r30;.
Uświadom jej brutalnie, że tego co zrobiła nie zapomnisz nigdy a tylko od jej postawy, pomocy z jej strony zależy czy uda się Tobie nauczyć z tym żyć.
Projekcje tego, co Twoja lafirynda zrobiła będą wracały do Ciebie z różną intensywnością niczym bumerang.
Na jedną rzecz jest ona musi być gotowa i musi mieć tego świadomość: że nie dasz rady z tym żyć i powiesz jej pewnym momencie: time to say goodbye .
.Ona w oczach swojej i Twojej rodziny chce dalej uchodzić za chodzący ideał.
Musisz zedrzeć z jej twarzy tę fałszywą maskę, za którą się schowała.
Powiedz jej i swoim rodzicom, co ten chodzący ideał zrobił.
I pod żadnym pozorem nie daj sobie wmówić winy za to co zrobiła.

a24-12
O miłość się nie błaga.
A mądra miłość wymaga stanowczości, konsekwencji i odwagi. Nie pozwala na wszystko tym, których kochamy.
Najlepszą zemstą na facecie który kradnie Tobie żonę, jest mu jej zostawienie.
Niech weźmie za nią teraz odpowiedzialność
Brutalnie ale tak powinno się postępować po zdradzie.
Niech lafirynda zobaczy, jaki jest prawdziwy obraz tego, z którym tak radośnie się po hotelach bzykała.

Dlatego skoro masz dowody, a jednak chcesz trwać w związku z tą lafiryndą- składaj papiery o co najmniej separację z orzeczeniem o jej winie.
A rozwód byłby jak najbardziej wskazanym.
Bo aby zacząć budowę nowego związku, trzeba najpierw zakończyć stary.
Można definitywnie zakończyć( tak było w moim przypadku) lub zakończyć i potraktować to jako nowe otwarcie.
Ona musi odczuć, że zabawa się skończyła.
I tylko i wyłącznie od jej postawy zależy, czy Ciebie uda się odzyskać.
To tyle na gorąco.

Jednak z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy, może z nie aż tak rozbudowaną narracją. Z przymrużeniem oka

Pozdrawiam
3739
<
#16 | Deleted_User dnia 09.01.2014 13:37
admin już wyjaśnił, że a24-12 zamieścił całość wpisu, z przyczyn technicznych i ograniczeniach wprowadzonych w skrypcie "ucięło" koniec historii.
Autor wątku logował się ostatnio wczoraj wieczorem, więc cierpliwości.

Nie ma znaczenia, czy wpis pochodzi z bloga (blogu) problem dotyczy zdrady. Autor chciał się podzielić swoją obserwacją, swoimi doświadczeniami licząc na komentarze, jak to zwykle bywa, jedne będą krytyczne, inne będzie cechowało współczucie ze względu na zaistniałą sytuację.
3739
<
#17 | Deleted_User dnia 09.01.2014 13:56
Pewnie autor sam wyjaśni postać, w jakiej opisał swoją historię, choć nie bardzo wiem, dlaczego miałby się ograniczać do zwięzłego wpisu. Jest z racji zawodu pewnie mega dokładnym facetem, toteż, jak już za coś się zbiera robi to metodycznie. Ja to rozumiem.
Ze swojej strony nie widzę nic ani zdrożnego, ani niesmacznego w opisie, który skrytykowałaś barbaroF. Raz, że autor jest lekarzem i dla niego łechtaczka czy penis jest po prostu narządem, pomijam, że może być ginekologiem, wtedy sprawa jest jeszcze prostsza.
A dwa...Moim zdaniem opis sypialnianych historii (u mnie, na 11" ekranie liczy sobie 20 wersów z ok 450, a jakby tylko to zauważono Z przymrużeniem oka ) nie jest bez znaczenia, ponieważ autorowi chodzi chyba po głowie, że zdrada musi być wynikiem niespełnienia seksualnego, toteż opisuje, że najpierw szczytuje żona i jaki ma w tym swój udział, jakby szukając pewności, że niczego nie zaniedbał...
Naprawdę, nie bądźmy pruderyjni...Portal jest o tematyce dla dorosłych, a dorośli czasami uprawiają seks Z przymrużeniem oka Czy nie seks nas tu przywiódł, tak na marginesie?
Erotoman? Chyba większość kobiet chciałaby mieć takiego w domu i łóżku, a jeśli już mają, seks musi być baaardzo ekscytujący Uśmiech
7063
<
#18 | ed65 dnia 09.01.2014 13:57
Mam jeszcze pytania do Ciebie.
Czy Twoja żona miała kogoś przed Tobą?
Czy byłeś jej pierwszym partnerem jeśli chodzi o seks?
Co prawda to nie tłumaczy zdrady ale może być jej podłożem.
Trafiła na "wyzwoloną" koleżankę i ją zaswędziało pomiędzy nogami.
Co nie oznacza, że ma mózg między uszami a nie pomiędzy nogami i była w pełni świadomą tego co robi.
Również skutków swojego czynu. zarówno dla niej jak i dla Ciebie i dzieci.
Ale pewnie jak większość zdradzających, miała poczucie bezkarności bo to się nie ma prawa wydać.
A nawet jakby, to przecież zamrugam oczkami, trochę łez, zrobię minę zbitego psa, rozłożę szeroko nóżki tym razem przed mężem i mi wybaczy.
I szybciutko wszystko wróci do normy, bo wiem jak grać na jego uczuciu do mnie.
Czyż nie tak jest u Ciebie?
3739
<
#19 | Deleted_User dnia 09.01.2014 14:44
JakichWiele, masz rację w tym co napisałaś. jednak niewiele czytamy historii opisujących tak dokładnie i ze szczegółami te najintymniejsze przecież chwile z czyjegoś życia. Naprawdę szkoda że nie możemy jeszcze przeczytać całości, myślę że jak się pojawi to będzie można nabrać pełnego osądu, na razie ta sprawa trochę mi jednak "śmierdzi", na razie jeszcze nie czuję większej sympatii do autora. pomimo że jest ewidentną ofiarą. Chodzi o to że autor nic właściwie nie pisze, to jest po prostu relacja dzień po dniu, przeplatana wychwalaniem pod niebiosa szczęśliwego życia. Oceniając tę opowieść obiektywnie jak na razie, jest to rzeczywiście historia jakich wiele, ale że nie wiemy co autor właściwie chciał nam przekazać, o co pyta, jaki ma problem, uważam że rady ed65 na razie są nie na miejscu. Bo to historia sprzed wielu miesięcy, nie wiadomo co się stało od tamtego marca, może wszystko jest już pozamiatane a autor tylko opisuje swą historię życia ku przestrodze... Tego nie wiemy. Dlatego zanim ktoś zacznie udzielać rad, wskazywać ścieżki, może poczekajmy na dokończenie...
3739
<
#20 | Deleted_User dnia 09.01.2014 14:49
Słuszna uwaga Barbaro.
10192
<
#21 | mamalyga dnia 09.01.2014 14:54

Cytat

Ramirez
Kobiety uzupełniając braki, często chcą być oklaskiwane za wykazanie się... swoją głupotą, czy miernością. ...
Więc do wysłuchania takiej kobiety konieczny jest tak na prawdę... debil.
Jako debile - bez najmniejszych oporów wchłoną wszelkie durnoty i debilizmy naszych larw, a przy okazji je zaliczą.

Faktycznie trzeba czekać na cd. Ale to spojrzenie na zdradę jest trafne. To prawda, że zdradzacz znajdzie zrozumienie swojej mierności u debila. I jest gotowy poświęcić za to małżeństwo.
3739
<
#22 | Deleted_User dnia 09.01.2014 14:57
admin dnia styczeń 08 2014 22:29:43

Cytat

To nie jest cały tekst, bo w bazie danych było ograniczenie do 65 tyś znaków smiley. Zwiększyłem limit do ok. 17 mln i jak tylko autorka dośle mi resztę to dokleję do istniejącego początku.


To złowroga filozofia gender zbiera krwawe żniwo Z przymrużeniem oka

Ed65

Chyba zostałeś pokonany Smutek
Po raz pierwszy Twoja odpowiedź jest krótsza niż post autora Smutek

tezeusz

Łał bez błędów składniowych i gramatycznych w postach ( prawie , ale to tak na zachętę)
:tak_trzymaj

Nowy rok ledwo co się zaczął i już zaskakuje.

Ogrom pracy.Pamięć absolutna.Dane połączeń i sms z billingu , ale ,że autor pamięta dokładnie stany uczuciowe i wydarzenia sprzed kilku miesięcy i potrafi jej przyporządkować do billingu właśnie.
Ale lekko się czyta .Faktografia na najwyższym poziomie.
3739
<
#23 | Deleted_User dnia 09.01.2014 14:58
Ja też podpisuję się pod poglądami Ramireza- głoszę je nawet na tym forum od kilku miesięcy.
nic dodać- nic ująć.
7063
<
#24 | ed65 dnia 09.01.2014 15:15
Barbara
Zaznaczyłem wyraźnie:

Cytat

Nie wiem jaką decyzję podjąłeś.
Wiele wskazuje na to, że pozwoliłeś jej pozostać w Twoim życiu.


Dodatkowo ten wstęp:

Cytat

Niestety dom jest w kredycie, którego koniec spłaty przypada za jakieś 27 lat.

Również wiele da się wyczytać z tego co zostało napisane.

Jak się ta historia zakończyła, mam nadzieję niebawem się dowiemy.

Witaj Skoobi.
Oj nie po raz pierwszy, bywały długie posty autorów Uśmiech
10128
<
#25 | 10128 dnia 09.01.2014 15:24
Proponuję się wyciszyć i poczekać na dalszy ciąg histori bo narazie jest to pisanie palcem po wodzie, a niektórzy z was juz wydali osąd.
1
<
#26 | admin dnia 09.01.2014 15:50
Dokleiłem zakończenie. Dla tych co czytali początek, zakończenie jest po wytłuszczonych słowach "Ciąg dalszy". Dziękuję autorce za przesłanie tekstu.
3739
<
#27 | Deleted_User dnia 09.01.2014 16:06
Domyślałam się,że jest to forma autoterapii.Pomyślałam też,że Admin nie pomyliłby się aż tak bardzo a jeśli już to zrobiłby korektę.
Pytanie nasuwa mi się takie: Czy żona opisywała wcześniej na portalu swoją historię? bo bardzo mi ona pewną przypomina...
9659
<
#28 | Sheridan dnia 09.01.2014 16:24
Czyli żona aż do dziś ściemniała i nie chce się przyznać do sexu z kochankiem. Zdradziła a Ty autorze jakoś łatwo jej to wybaczyłeś. W zasadzie to żadnych konsekwencji ona nie poniosła.
Smutne to ale nie zdziwie się jak ta "wychwalana pod niebiosa" małżonka jeszcze nie raz doprawi Ci rogi. Bo jakie wnioski ona z tego wyniosła? Tylko takie, że jak zdradzi to wystarczy iść w zaparte, a naiwny mąż i tak wszystko wybaczy.
Współczuje ale wierność nie leży w naturze niektórych osób, ale to autor musi jeszcze zrozumieć.
3739
<
#29 | Deleted_User dnia 09.01.2014 16:33
No i teraz już rozumiem. a24-12 - Zazdroszczę Twojej żonie, nie zazdroszczę Tobie. Jej - że ma takiego męża, Tobie - że musisz się jednak z tym wszystkim męczyć, walcząc sam ze sobą. Życzę Ci żebyś się pogodził sam ze sobą, bo jak sam wiesz, taka walka prowadzi tylko do autodestrukcji.
Wciąż nie rozumiem tylko jednego:
admin dnia styczeń 09 2014 14:50:17
...Dziękuję autorce za przesłanie tekstu.

Autorce?????

Komentarz doklejony:
Admin, może wyjaśnisz, bo nie tylko ja zwróciłam na to uwagę...
3739
<
#30 | Deleted_User dnia 09.01.2014 16:50
nie zniesmaczyło mnie...tylko wydaje mi się że bardzo wyidealizowałeś swoją osobę........te wasze eski i zwroty wydają mi się takie jakieś wyreżyserowane ...na pewno przez jedną ze stron....mogę się mylić.....
957
<
#31 | mikolaj29 dnia 09.01.2014 17:08
mnie zaskoczyło że żona cały czas kłamała, autor wiedział że ona kłamie i to wszystko tolerował, potem niby była miła bo dzwoniła i słodziła, ale w domu sama na seks się nie decydowała (to też sporo znaczy, bo osoba zakochana sama wychodziłaby z inicjatywą).
a jak jest teraz? zmieniło się jeszcze coś od czasu gdy Ty wiedziałeś, a ona kłamała?
no i ciekawi mnie to ciągłe jej "NIE WRACAJMY DO TEGO", ja wiem że nie dobrze non stop do tego wracać, ale ja bym się obawiał że tam może tych trupów w szafie być więcej i jeszcze nie wszystko autorze wiesz o tym romansie.
no jak napisała Barbara to faktycznie można żonie pozazdrościć męża, wybaczy wszystko, nawet wielotygodniowe kłamstwa i zdrady bo jest tak zaślepiony, lecz z drugiej to jest błąd bo wtedy łatwiej przychodzi kolejna zdrada...
7063
<
#32 | ed65 dnia 09.01.2014 18:55
Witam ponownie.
Zobaczymy, czy się cały mój tekst zmieści Szeroki uśmiech

Jednak nie pomyliłem się w tym co do Ciebie wcześniej pisałem, jak masz postąpić.
Czułem, że jej łatwo odpuściłeś .

a24-12
Zrobiłeś dokładnie tak jak się nie powinno postępować w przypadku zdrady.
Między bajki możesz włożyć jej zapewnienia, że seksu nie było.
Ona mówi i powie dokładnie tylko tyle, ile Ty jej powiedziałeś, że wiesz.
Spodziewałeś się tego, że ona powie Tobie prawdę, że będzie z Tobą szczera i prosto w oczy: tak misiaczku, bzykałam się z tym facetem i było mi z nim dobrze i nie żałuję ani jednej chwili z nim spędzonej.
Chyba by musiała być skończoną idiotką, aby się przyznać do bzykania z nim.
Mimo oczywistych poszlak, ujawnianych prze Ciebie posiadanych dowodów,ona dalej jest z Tobą nieszczera.
Dalej kłamie, oszukuje aby tylko uratować swój tyłek.
Ale TY jej na to pozwalasz!
Tak jak pisałem- całkowita szczerość z jej strony, to podstawa budowy nowego związku. A nie jest tym zbywanie Ciebie pierdołkami dla niej wygodnymi.
Jak ona chce zbudować zaufanie, skoro nadal kłamie w żywe oczy?
I do tego jak było faktycznie musisz dochodzić sam, bawiąc się w detektywa.

Pierdzielnij wreszcie pięścią w stół i zakomunikuj swojej qrewnie, że skoro nie ma zamiaru być z Tobą szczera, to kończysz zabawę pod nazwą małżeństwo i z żalem ale żegnasz ją.
Składasz papiery o rozwód z orzeczeniem o jej winie.
Gach będzie świadkiem i wtedy wyjdzie cała prawda jaką to idealną była żoną
Uświadom swojej qrewnie, że zabawa w kotka i myszkę Ciebie przestała interesować.
Albo będzie szczera, albo koniec.
Ma odpowiadać bez zająknięcia na każde nawet najbardziej bolesne pytanie .
Nawet jeżeli o to się zapytasz kolejny raz.
I nie strzelać focha tylko z pokorą udzielić odpowiedzi.
Ma odpowiadać na pytaniea tak wiele razy, aż Ty uznasz, że uzyskałeś satysfakcjonującą Ciebie odpowiedź mającą pokrycie w ustalonych przez Ciebie faktach.

a24-12
No tutaj to doznałem prawdziwego szoku.

Cytat

W ramach ratowania naszego związku wyjechaliśmy na romantyczny i dosyć kosztowny wyjazd majowy (1-5 maj) do luksusowego hotelu

Myślę sobie:
Facet jeszcze nie wyszedł z szoku, upłynęło niewiele czasu i logicznie nie myśli.
Ale czytam dalej i r30;.....

Cytat

W lipcu całą rodzinką pojechaliśmy na 2 tygodniowe wakacje do Chorwacji razem z moim bratem i jego żoną oraz razem z moją siostrą i jej mężem z dziećmi (było super).
Po powrocie w sierpniu zorganizowaliśmy sobie z żoną indywidualną sesję zdjęciową u fotografa (zdjęcia z tej sesji patrzą na nas z różnych ramek w naszym domu), to bardzo dobrze bo to utrwala pozytywny przekaz dla nas obojga.

Cytat

29 maja żona odebrała z salonu swoje nowe śliczne autko, które zamówiliśmy kilka tygodni wcześniej, a które pomagam jej spłacać w leasingu do dnia dzisiejszego.


Zapomniałeś o jednym.
I nie wiem, czy to Twoja qrewna Tobie wybaczy.
Nie wykupiłeś wszystkich kwiatów w okolicy i zapomniałeś o zakupie dla swojej wiernej pani pierścionka z najpiękniejszym diamentem, na jaki Ciebie jest stać.

a24-12
Rozłożyłeś tym mnie i pewnie nie tylko całkowicie na łopatki.
Nie wiem, czy powinienem się śmiać, czy też płakać nad tym, jak można dać się poniżyć kobiecie, która pokazała, w jakiej części ciała ma swojego faceta.
Poproś może kogoś z przyjaciół aby wypłacił Tobie potężnego kopa w cztery litery!
Może wtedy ośrodek myślenia wróci na właściwe miejsce, tzn. w miejsce pomiędzy uszami.
Może wtedy mózg zacznie właściwie zacznie funk

Pozwalasz jej wykorzystywać całą jej przewagę, jaką ma nad Tobą.
Twoją miłość.
Bo jak jej miłość do Ciebie wygląda, to zdążyła dobitnie Tobie pokazać.
Tolerujesz granie na Twoim uczuciu i manipulowanie Tobą
Ona bezbłędnie to wykorzystuje.
Obawiam się, że w jej głowie dalej siedzi kochanek i stąd jej tak postawa.
Poniżej masz tego potwierdzenie:

Cytat

Widzę również pozytywne zmiany w zachowaniu żony w naszej sypialni. Kocha się ze mną i stara się angażować w to co robi. Nie sądzę aby udawała. Raczej czerpie przyjemność z tego co razem robimy. Odnoszę jednak wrażenie, że zdecydowana większość nowych pomysłów na urozmaicenie naszych relacji intymnych (nietypowe miejsca, szampan z truskawkami i bitą śmietaną, filmiki, kamera, pikantne sms-y, liściki do żony itp.) wychodzi ode mnie, mam wrażenie czasami, że to mi bardziej zależy na tym niż żonie. Brakuje mi jej dawnego luzu i spontaniczności. Kiedyś sama wielokrotnie aranżowała sytuacje po których kochaliśmy się jak młodzi narzeczeni. Bez względu na sytuacje i okoliczności. Dbała o to aby zaskoczyć mnie czymś nowym, czymś innym w naszym łóżku. Była bardziej otwarta na propozycje. Kiedyś sexowna bielizna w naszej sypialni była miłym zaskoczeniem (jak każdy facet jestem przecież wzrokowcem). Dziś mogę powiedzieć, że nie pamiętam kiedy żona miała na sobie coś takiego jak pończochy z podwiązkami

Przeczytaj cytat uważnie, to zrozumiesz.
Zestaw sobie to co było wcześniej z tym co masz teraz.

a24-12
Pozwoliłeś i dalej pozwalasz qrewnie gładziutko się wyślizgać z tematu jej zdrady.
Postępujesz dokładnie wg tego, czego ona chce.
I to właściwie ona, a nie Ty rozdaje karty i decyduje o regułach gry.
Ja się wcale jej nie dziwię, skoro zakochany facet na to pozwala i cieszy się jak dziecko, że lafirynda wróciła do domu.
Jednak nie po rozmowie z mężem(jego, jego uczucia akurat miała w czterech literach), lecz po obróbce przez jej mamusię.
W dodatku nie poniosła kompletnie żadnej kary ani żadnych konsekwencji za to co zrobiła.
A zbrodnia bez kary to recydywa murowana.

Ona za przeproszeniem goofno zrozumiała i kompletnie nie ma zielonego pojęcia, że zamordowała Wasze małżeństwo, przez jakie piekło przechodzisz i jakiego spustoszenia w Tobie dokonała.
Jak poniżyła Ciebie jako mężczyznę, męża i ojca dzieci.

Wiesz dlaczego?
Bo Ty jej od samego początku pozwalasz. Całym swoim postępowaniem od początku aż do teraz.

Dopóki jej jasno nie pokażesz, jakiego syfu narobiła, to ona nigdy tego nie zrozumie.
I nie licz na to , że

Cytat

żona w końcu zrozumie mnie co musiałem ostatnio przejść, że będzie wspierać mnie w kryzysowych dniach, kiedy będę miał przysłowiowego doła psychicznego. Że nie będzie powtarzała, że nic takiego się nie stało, że nie rozumie o co mi chodzi i skąd u mnie te gorsze dni.


a24-12
Od razu zaznaczam: To jest Twoje życie i Ty robisz jak uważasz za stosowne.
Jednak największą głupota to walka o kogoś, kto na to kompletnie nie zasługuje.
Powtórzę jeszcze raz:
To nie Ty miałeś walczyć i nie Ty masz walczyć.
Ty nic złego nie zrobiłeś.
To Twoja qrewna ma robić wszystko aby odzyskać Ciebie, Twoją miłość i zbudować zaufanie na nowo.
Ona ma walczyć o Ciebie jak lwica, na każdym kroku udowadniać Tobie, że zasługuje na Twoje uczucie i warto z nią budować nowy dom.

Ty już nic nie musisz, jedynie możesz.
Podjąłeś decyzję, dałeś jej szansę na udowodnienie Tobie, że było warto.
Tylko akurat widać wyraźnie, to nie Ty rozdajesz karty i masz głos decydujący.
Najwięcej ma do powiedzenia ona.

Uświadom sobie wreszcie fakt, że ona brnęła w romans z żelazną konsekwencją, kompletnie nie zwracając uwagi na sygnały od niej, że coś już wiesz i się domyślasz.
Przeczytaj sobie razy kilka cytat z Twojej wypowiedzi,

Cytat

Największy żal, największe pretensje mam do żony o to, że oszukała mnie, poniżyła mnie, upokorzyła mnie, zraniła mnie w taki wyrachowany i w taki perfidny sposób. Zdecydowała się w sposób przemyślany i dokładnie zaplanowany na spotkanie i sex z przypadkowo poznanym, obcym facetem zaledwie po niecałych dwóch tygodniach znajomości (choć nie wykluczam, że do czegoś między nimi mogło już dojść podczas drugiego dnia konferencji). Zdecydowała się na spotkanie w przypadkowym hotelu chociaż doskonale czuła i wiedziała, że domyślam się wszystkiego, że coś podejrzewam, że przeżywam bardzo tą niepewną i nerwową sytuację między nami. Jeszcze raz podkreślam, że nie rozmawiamy w tym miejscu o przypadkowym spotkaniu pod wpływem emocji, wrażeń i alkoholu. To przemyślana decyzja została podjęta na trzeźwo przez moją żonę (po odwiezieniu dzieci do szkoły i wysłaniu mi uspokajającego sms-a) w sposób całkowicie dobrowolny, przemyślany, z pełną świadomością następstw takiego spotkania. Spotkania, które było przygotowywane kilka dni.


Zestaw sobie z tym:

Cytat

zaledwie 4 dni wcześniej (16 marca w sobotę) podczas naszego wspólnego, rodzinnego wyjazdu do uzdrowiska żona podpływała do mnie, tuliła się do mnie, obejmowała mnie swoimi ramionami i nogami, całowała mnie, patrzyła mi głęboko w oczy i powtarzała mi, że mnie kocha najmocniej na świecie, że kocha naszych chłopców, że tylko na nas jej zależy, że nic ani nikt się dla niej nie liczy, że tylko z nami jest naprawdę szczęśliwa


Teraz rozumiesz, dlaczego popełniasz błąd za błędem, tolerujesz jej ucieczkę od tematu zdrady i cieszysz się jak dziecko, że żonka już nie chce jeździć sama na rszkoleniar1;.
To wszystko jednak mój drogi do czasu.
Sprawa dzięki Twojemu postępowaniu potoczy się po jej myśli i wg scenariusza jaki ona w swojej sprytnej łepetynce z pomocą mamuśki ułożyła, trochę odczeka, aż Tobie najgorsze przejdzie i gdy już odzyska pewność i szykuj się na powtórkę.
Znów zaczną się rszkoleniar1;, szansa na poznanie kolejnego ****opląta i znów doznawanie tego, czego jej zaślepiony uczuciem mężuś nigdy nie da.
Przecież z tamtym było tak cudownie i gdyby ten idiota mężuś się nie połapał, to ileż wspaniałych seksualnych uniesień jeszcze by mnie czekało.
Oby się jednak ten ten scenariusz nie sprawdził w Twoim przypadku.
Jednak aby to się nie powtórzyło, musisz całkowicie zmienić sposób myślenia i ostro ją przeczołgać.
Aby dotarło do jej mózgu, że albo zacznie się naprawdę starać, będzie całkowicie szczera i rozpocznie autentyczną walkę o Ciebie, albo dostanie potężnego kopa od Ciebie i wyleci z wielkim hukiem z Twojego życia.
Przemyśl i przeanalizuj sobie dokładnie to wszystko, co ja i inni napisali
I wyciągnij z tego konstruktywne wnioski.
Bo idziesz na łatwiznę i to tylko kwestia czasu, abyś miał powtórkę z wątpliwej dla Ciebie rozrywki.
Twoja żona już wie, że trzeba się lepiej maskować, aby ograniczyć ryzyko wtopy do akceptowalnego poziomu.

Tak szybko nie dziękuj, najpierw zrób porządek z tą jedną kurą w kurniku.
Zrób to tak aby już nigdy jej takie pomysły jak seksualne igraszki do głowy nie przyszły.
Choć pewności już mieć nie będziesz ...
Bo ciało raz puszczone, będzie się starać puszczać dalej.
Przecież nic wielkiego się nie stało, zapomnij misiu o tym i już do tego nie wracaj, prawda a24-12?
9850
<
#33 | lagos dnia 09.01.2014 19:14
a24-12
Masz wyidealizowany obraz swojej rodziny, swojej zony i waszych relacji...nadal mimo zdrady. Niby masz swiadomosc tego co sie stalo, ale nie wyciagasz z tego zadnych wnioskow, tak jabys sie bal, ze dojdziesz do zbyt dalekich konkluzji, ktore zburza ten piekny obrazek, ktory tyle lat budowales. Zadajesz pytania, ale nie chcesz dostrzedz odpowiedzi. Dlaczego klamala?....bardziej istotne dlaczego klamie nadal. Piszesz ze zrozumiala swoj blad, a jedoczesnie dziwi sie ze ciagle do tego wracasz, ze masz doly. Gdyby na prawde zrozumiala, nie dziwilaby sie, bylaby przerazona majac swiadomosc co zrobila, i wspierala Cie na kazdym kroku. Kiedy wrocilem do swojej zony, powiedziala mi cos, czego nie musiala mowic, to bylo dla mnie przykre, ale docenilem jej szczerosc. Powiedziala mi, ze juz nigdy nie chce mnie oszukiwac. Wlasnie to swiadczy o tym, ze zrozumiala, gotowosc do szczerosci mimo obaw o reakcje, bo zwiazek nie moze byc oparty na klamstwie. Tego moim zdaniem brakuje Twojej zonie, gotowosci do tego by poswiecic swoj wizerunek w Twoich oczach, moze rodziny dla naprawy waszych relacji, odbudowy wiezi. Woli udawac ze nic sie niestalo, ze to nie bylo wazne i nadal moze pozostac ta nieskazitelna Pania Doktor.
3739
<
#34 | Deleted_User dnia 09.01.2014 19:16
Przeczytałam wszystko i cóż- bardzo cię przepraszam za tamta opinie,którą wydałam na twój temat tak pochopnie- Barbara miała rację. Należało poczekać na całość, a nie wyrywać się ztakimi opiniami. może nawet przyczyniłam się do tego, że zrziłam cię do tego portalu, bo chyba ucięłam ci skrzydła, a przeciez potrzebujesz pomocy. Bardzo cie za to przepraszam. nie będę już wypowiadała się w twojej sprawie- czasem jestem w zbyt gorącej wodzie kąpana i szybciej mówię niż myslę.
Na pewno masz swoje wady, może jestes troszkę za bardzo pedantyczny i drobiazgowy, ale przeczytałam całość, wczułam się w twoje położenie i teraz uważam, że ty dlatego wszystko to rozebrałeś na czynniki pierwsze, bo bardzo szarpnęła tobą cała ta sytuacja.
nie możesz zrozumieć dlaczego i analizujesz wszystko od początku do końca, w prawo i w lewo. Ja prawie zrobiłam z twojej żony ofiarę, a tymczasem teraz widzę, że to bardzo fałszywa osoba.
Czuję się podle i jest mi przykro, że tak do ciebie napisałam. Głupi babus ze mnie.
Życzę ci wszystkiego dobrego.

Komentarz doklejony:
Jeśli pozwolisz, to bardzo proszę przeczytaj uważnie to, co napisał ci Ed- on dobrze ci radzi i pozbądź się złudzeń.
jeszcze raz przepraszam.
7375
<
#35 | B40 dnia 09.01.2014 19:26
Przeczytałem w pracy dość długie ale dobrze się czyta. Pierwsze rozumiem że jesteś lekarzem (moja gwiazda również) ale szczegółów intymnych jak na mój gust za dużo. Nie wiem ja zdradziłem może jeden - "w łóżku nie było problemów" JW zajęło to kilka zdań innym wcale. Fakt mógł bym napisać że robiliśmy to wszędzie: w basenie, na siłowni, w łazience kuchni i wielu innych miejscach ale jakie to ma znaczenie. Zapytajmy innych czy byliśmy kiepscy w łóżku? Tzn: faceci nie zaspokajali swoich żon, kobiety były kłodami "czekającymi aż skończy" raczej nie, byliśmy zaj...ci w te klocki najbardziej nas interesowało żeby to oni byli zadowoleni. W czym się zgodzę - dotyka to wszystkich biednych, bogatych, ładnych i brzydkich. Nie ma reguły.

Scooby skąd tak dobra "pamięć" domyślam się ale nie mogę napisać myślę że kwestia techniki. Za dużo faktów, treści SMS itp. Za to A24 szacun.

A24 jaki błąd - pozwoliłeś się jej wyślizgać z sytuacji. Fakt po ponad 0,5 roku przyznała się ale w sumie do niczego nie doszło pędziła na spotkanie 120 km by sobie z nim pogadać?? No proszę w to nawet idiota by nie uwierzył i fakt Ty nie wierzysz ona wie swoje do końca będzie szła w zaparte. Tak już mają. W czym był lepszy wartościowszy? W niczym był inny doza adrenalinki niepewności jak Romeo i Julia. Tyle ze Twoja żona (moja również) to nie Julia a im do Romea wiele brakuje - takie moje stwierdzenie.
Moim zdaniem było bzykanko na szkoleniu (stąd te ciuszki fiki miki) dodam już wtedy zaplanowane - osobiście uważam że mogli mieć kontakt wcześniej, nie dopiero na szkoleniu. Dwa 21.03 kolejne. Zaplanowane, perfidne i brudne - bo... zdrada sama w sobie jest brudna.
Zerwała kontakty OK a jakie miała wyjście? Pisałeś siłownia, piętro itp - wniosek mieszkacie w nowym domu na który razem tyraliście. Jaką gwiazda ma wizję że nie bedzie już gwiazdorzyć, domek pójdzie pod młotek. Skąd te teorie - z autopsji?

Osobiście uważam że poszedłeś na miękko powtórka może być kwestią czasu nie koniecznie ale taką wizję stawiam - BO DO NICZEGO NIE DOSZŁO.

Udało się raz uda kolejny taka prosta zasada. Przeczytaj to co napisał Ed65 - szczególnie ostatnie dwa ustępy. Dlatego nie chce do tego wracać. Nie przeczołgałeś jej ty raczej ją delikatnie upomniałeś. Nie chcę być fałszywym prorokiem ale za jakiś czas jej cudowność się skończy. Moja do dziś nie jeździ na żadne szkolenia. Za wyjątkiem tych w 3City (12 km od nas).

Rozumiem że chce się rozwijać ale powinna trochę pobać się że nie ma głupiego miśka na wyłączność. Teraz moja gwiazda jest bardziej zazdrosna o mnie niż ja o nią. Fakt dobrze że ustaliłeś granicę niestety powinieneś określić jasno co wiesz co uważasz i ze nie interesują Ciebie jej pokrętne tłumaczenia.
7063
<
#36 | ed65 dnia 09.01.2014 19:30
Powtórzę:
Nie wierz kompletnie w nic co ona teraz mówi!
Jak piszesz, że wiesz, że ona tego co zrobiła żałuje, to się grubo mylisz.
Ona żałuje jednej, jedynej rzeczy.
Że to się wydało i jej bajka się skończyła.
Choć pewności, że się to skończyło to Ty nie masz.
Powiedziała, że skończyła ale aby na pewno?

Łatwo potrafi Ciebie podejść. I Wie jak to zrobić Z przymrużeniem oka
Bo specjalna wersja lodów, to jej specjalność, prawda?
A cieszy się z jednego tylko powodu.
Że tak łatwo dałeś jej szansę i nie wyautowałeś jej ze swojego życia na zawsze.
Kara za morderstwo jakie popełniła?
Żadna!
Wręcz odwrotnie. Same nagrody. Nowy samochód, weekend w luksusowym hotelu, wakacje w Chorwacji.
I cały czas o mnie się stara. Tylko żyć i nie umierać.
7375
<
#37 | B40 dnia 09.01.2014 19:33
I jeszcze jedno piszesz że chyba się udało - jesteś TYLKO 8 m-cy po. To dopiero początek uwierz mi demony wracają nawet po kilku latach. Masz obrazy? Panowie, Panie z tych co dali szanse macie je? U mnie jest ponad 1,5 po i demony często wracają. Wyjątkiem raczej nie jesteś.
To tak jak ktoś napisał (może Ja :niemoc) to tak jak ubabrać się w goownie. Umyjesz się wypryskasz super perfumami ale.... smród zostaje. Mimo to jestem za dawaniem szansy tym bardziej gdy są dzieci bo 12-latkowie to dzieci.
3739
<
#38 | Deleted_User dnia 09.01.2014 19:47
Zgadzam się tutaj z wcześniejszymi wypowiedziami @ed65 :tak_trzymaj

a24 NIGDY nie dowiesz się prawdy o dacie rozpoczęcia romansu a wiesz tylko tyle ile sam odkryłeś. Prawdziwej prawdy mógłbyś nie przeżyć nerwowo....

Zresztą zdarzyło się raz to zdarzy się i kolejny raz a sam do końca nie wiesz czy romans się tak naprawdę skończył :niemoc

To ,że tak pięknie wybaczyłeś żonie zanim poznałeś więcej szczegółów zwalam na karb szoku ale zastanów się co dalej?

Ja nie jestem zwolennikiem wybaczania szczególnie umotywowanego dziećmi bo to trochę masochizm i pieprzenie sobie życia.
Jeżeli do końca życia chcesz żyć z tą świadomością i mieć powracające "filmy" w najmniej odpowiednich momentach i brak zaufania które już nie wróci to ok...ale jak dla mnie to trochę mięczak jesteśZ przymrużeniem oka

Ale historia fajna napisana jak przez analityka CIA Fajne
3739
<
#39 | Deleted_User dnia 09.01.2014 19:50
czytałam wyrywkowo....wierzysz w jej oddanie i szczerość? mój mąż tez po zdradzie od października jest cudowny, spędzamy każdą wolną chwile, angażuje się bardzo w życie rodzinne, jest superr seks i w ogóle miłość na całego....a z drugiej strony wiem że rozmawia codziennie z kochanicą, może nie spotykają się często bo od sierpnia może 3 razy ale rozmowy w każdym czasie kiedy tylko może.....ja na twoim miejscu zajęła bym się bardziej sobą.....problem wszystkich za bardzo kochających to własnie za bardzo skupianie sie na tej drugiej osobie- sama to robie a później człowiek doznaje szoku i niesamowicie cierpi!
Przecież u Was nie było żadnej nudy, podsycaliście ogień, dbaliście o siebie a ona i tak poszła na bok...za dobrze jej było....pieniądze, pozycja przewraca co niektórym w głowach- przykładem jest mój mąż! ja uważam, że przestała was szanować a teraz udaje............tak jak mój małżonek.....może się mylę ale wiem ile mnie kosztuje zdrowia ta moja sytuacja! przez to ich niby staranie człowiekowi trudno odejść a oni i tak zrobią co będą chcieli a nasze uczucia mają w ****..
3739
<
#40 | Deleted_User dnia 09.01.2014 20:02
Pisząc ten tekst (dla nieuważnych tekst pisano spory kawałek czasu) (swoją drogą dobry, szczegółowy, skrupulatny i przemyślany, wspierany notatkami, bilingami, archiwum smsów, wiedzą uzyskaną od informatora, którego pewnie kupiłeś w hotelu, z emocjami, które pamięta się znacznie dłużej niż kilka miesięcy wręcz z dokładnością 4D) zakładałeś, iż będzie przestrogą dla innych, swoistym know how. Co prawda jest jeszcze zbyt wcześnie, ale tak naprawdę, sam w mojej opinii powinieneś usiąść i przeczytać ten tekst z pozycji słuchacza, myślę, że wnioski mogłyby Cie zaskoczyć. Szkoda Doktorze i nie chce być złym prorokiem, ale ta historia nie ma prawdopodobnie jeszcze zakończenia. Nie fortunnie dałeś żonie zajrzeć do swojego arsenału, odkrywasz się nie zostawiając sobie nic. Tak swoją drogą, na przyszłość, może nie tą najbliższą zanotuj sobie, że do komunikacji nieformalnej używa się prepaidów.
Resztę uwag mnie lub bardziej podzielanych przeze mnie masz już w komentarzach wyżej i pewnie pojawią się w wielu wypowiedziach niżej.
5808
<
#41 | Nox dnia 09.01.2014 20:22
większość osób opisujących tu swoje historie pisze że byli szczęśliwi w swych związkach,wszystko było super,znajomi widzieli w nich wzór do naśladowania itd Bez tego długiego opisu wiadomo że zdrada nie zawsze następuje w związku w którym jest źle.Bo w zdrada nie pojawia się z powodu charakteru,sposobu bycia zdradzanego ale z powodu braku charakteru zdradzającego.W tej historii przedstawiona została super zorganizowana rodzina/dziwię się że nie padacie na twarz po całym dniu ale kończycie romantycznie w sypialni kilka razy w tygodniu.Dla mnie mistrzostwo świata.Ale jedna sprawa mi się nie zgadza.Autor pisze że on zachwycony jest żoną,żona zachwycona jest nim jego postępowaniem,seksem,życiem pracą na każdym polu-to nie wyklucza zdrady o czym wszyscy wiemy z innych wpisów.Ale autor tego wątku pisze również...,,jest pod ogromnym wpływem swojej mamy. Bardzo często opowiadała jej o wielu sprawach dotyczących naszego rodzinnego życia. Było to powodem powstania obrazu mojej osoby w świadomości mojej teściowej w niezbyt korzystnym świetle ...."wynika z tego że żona często w rozmowach z matką nie była zachwycona małżeństwem skoro potrafiło to wywrzeć negatywny stosunek teściowej do zięcia.
6596
<
#42 | KICZ dnia 09.01.2014 21:06
a 24-12...sama mialam podobne doswiadczenie...jednak moje malzenstwo zostalo zakonczone...zycze ci wszystkiego dobrego i dziekuje...to budujace, ze jednak sa jeszcze mezczyzni,ktorzy potrafia kochac i szanowac ...szkoda tylko, ze jakos najczesciej ci z zasadami wiaza sie z osobami bez zasad...hmmm...ciekawe... pozdrawiam...
2862
<
#43 | niezapominajka dnia 09.01.2014 21:32
a24-12 - czasami warto walczyć, być idiotą, naiwniakiem - sama dałam szansę Mężowi. Nie żałuje, nawet po tym jak z mojego życia (po zdradzie) zrobił gehenne.

Ile, gdzie, kiedy, jak, po co - to nie istotne. ZDRADZIŁA- to się liczy. Reszta jest mało ważna.

Pewnie co niektórzy będą snuli podejrzenia - NIKT stąd nie zna Waszego życia. GRATULUJE decyzji. Nie każdego na nią stać. Życzę powodzenia.
7375
<
#44 | B40 dnia 09.01.2014 22:01
Niezapominajka - Brawo :brawo:brawo:brawo najgłośniej krzyczą Ci których historii nie znamy.
To z czym muszę się zgodzić z Tezeuszem nie powinieneś odsłaniać kart nigdy.
A24 czasami jak napisała niezapominajka czasami warto nie jesteś mięczak po prostu ratujesz rodzinę za zły świadomy wybór żony. Nie ma to nic wspólnego z byciem miękkim. Ktoś dał szansę jego wybór inny nie dał też jego wybór ani pierwszy ani drugi nie jest miękki ani twardy - po prostu wybrał swoją drogę.
Abstra****ąc wybaczenie na starcie - BŁĄD.

Tezeuszu fakt - prepaid standard nie ma billingów, żona ma smartfon'a załóż jej spy'a.
3739
<
#45 | Deleted_User dnia 09.01.2014 22:07
a24-12 napisał:

Mało tego dałem żonie do przeczytania to co właśnie teraz czytacie. Uważnie i długo czytała wszystko to co napisałem. Na koniec popłakała się szczerze i sama przyznała mi się, że WSZYSKO co zostało tutaj napisane jest prawdą

Jeżeli historia, którą wam przedstawiłem przemówi do rozsądku i wyobraźni wszystkich tych osób, które są w stałych związkach formalnych lub nieformalnych i jeżeli ocali od cierpienia, upokorzenia, łez i bólu choć jedną parę

A mnie się wydaje , że tą całą twoja opowieść umieś3ciłeś tutaj dla żony i żeby to ona przeczytała, zrozumiała i na przyszłość zaoszczędziła Ci łez , bólu , upokorzenia.
I oby tak było ale obawiam się że to nie działa w taki prosty sposób. Przeczytała, popłakała, kara jej nie spotkała.
Nie zaczarujesz rzeczywistości jeżeli chęć zdrady i kłamstwa będzie od niej silniejsza,a żadna kara jej nie spotkała. Nawet najdłuższa, najsmutniejsza historia nie powstrzyma jej przed kontynuacją bądź recydywą.
1
<
#46 | admin dnia 09.01.2014 22:46
Napisałem dziękuję autorce, miało być autorowi. Zwykła pomyłka, rozkojarzenie przez wykonywanie kilku czynności na raz. Nie ma tu drugiego dna, jest tylko jedno, czyli ja. Przepraszam za pomyłkę i pisanie obok tematu.
10246
<
#47 | skat dnia 09.01.2014 23:20
Czytając tę historię , jakbym czytała swoją . Też wszystko odkryłam w marcu , a prawdę odkrywałam na raty . I dokładnie wiem co czuje autor. U mnie minęło tyle samo czasu . Tak samo bolało i boli , a trzeciej szansy nie będzie . Dokładnie pamiętam bilingi i godziny , chociaż porwałam je po dwóch miesiącach analizowania . Mogę je mieć na nowo , ale jak patrzę ile było rozmów i sms-ów to serce mi pęka . A niedługo będzie rocznica .
7375
<
#48 | B40 dnia 09.01.2014 23:26
skat dokładnie dobrze zrobiłaś ja moje dowody zamknąłem w "głębokiej szafie" po co wracać oglądać zdjęcia sms-y rozmowy po co? Niestety A24 ale to że pojawiłeś się tutaj znaczy że nie poradziłeś sobie z tym - niestety. Ale nie znam nikogo komu udało się przejść do normalności w tak krótkim czasie.
10246
<
#49 | skat dnia 10.01.2014 00:13
staram się jak mogę , ale niestety . niestety . nie potrafię cieszyć się jak kiedyś , śmiać . Świat już nie wygląda tak samo . Nic w pełni nie cieszy . Jakby jakaś część mnie umarła . Bezpowrotnie .

Komentarz doklejony:
Pamiętam wszystko co odkryłam ,( telefony i sms ) godziny , kojarzę smsa w wigilię , sylwestra . Co z tego , że ona pierwsza , tylko odpisywał . Boli inaczej , ale czy mniej to nie wiem . Trudno tak żyć . Jest teraz inaczej , z jednej strony lepiej . ale wybrałabym chyba lepsze zło , czyli życie przed .
3739
<
#50 | Deleted_User dnia 10.01.2014 00:41
Precyzja, metodyka...tylko wniosków i działań na miarę powziętej strategii zabrakło...
Mam nadzieję i tego Ci życzę, a24-12, żeby chociaż Twoja żona okazała się umiejącą wysnuwać właściwe dla WAS wnioski.
9937
<
#51 | Ramirez dnia 10.01.2014 00:57
Hmm... a teraz proszę sobie wyobrazić... gender Fajne
Wszak w tej durnej neomarksistowskiej ideologii możemy sobie płeć w każdym momencie wybrać. I przeczytać te role zamieniając miejscami on-ona.

Wychodzi ciekawy eksperyment, który równie dobrze pasuje do zdrady męża - doktora. W dodatku jest aż tak... sielankowo i dokładnie (a kobiety są dokładniejsze z natury, by nie rzec - drobiazgowe), że aż nienaturalnie - chociaż to dotyczy lekarzy - wiecie, inaczej postrzega się ludzi, gdy trzeba akurat pokroić człowieka, a w przerwie zjeść jeszcze drugie śniadanie...


Prawdopodobieństwo zdarzenia, że opis dotyczy nie zdradzającej żony, a męża gada - jest moim zdaniem wysokie. Znam taki przypadek, gdzie to mąż na dyżurach korzystał jak mógł - a mógł często, a to podrywając na nocnych dyżurach znudzone dyżurem pielęgniarki, a to swoje pacjentki okazujące w tak intymny sposób swoją wdzięczność, a to właśnie na konferencjach sponsorowanych. Jak mówił - ciął trawę jak leci... a kosiarkę lubił.

Znaczenie jakości wykonywania seksu oralnego - również bardziej przypomina mi starania żony o względy męża, o docenienie.

W sumie i to, i to rybka - ale potwierdza się tylko jedno - że przemysł farmaceutyczny sponsoruje lekarzy. Potem idę do lekarza (gdy sobie pomyślę, jakim jestem inżynierem... to aż się boję - stary suchar :-) , i potem się dziwię w aptece, co mi zapisał - albo mam tak: "o, chłopisko prawie dwa metry, idź pan do apteki, kup sobie Rutinoscorbin, odpocznij. Jak nie przejdzie - to za tydzień zapraszam". Moim dramatem jest, że jestem zmuszany płacić składkę na ZUS na ochronę zdrowia - prawie trzy stówki miesięcznie, niby nic, ale żal - bo jest to kasa wyrzucona praktycznie w błoto, bo gdy jest problem, to zaliczam albo brak miejsc, albo wyczerpane limity do końca roku, albo sam muszę lekarzowi podyktować, co ma mi przepisać, bo on nie ma pomysłu - a jak już boli, to idę prywatnie, płacę sam raz jeszcze za leczenie siebie.

Dla przykładu, poszedłem rok temu do skórnego z NFZ-tu. Zapisał mi maść na pryszcz, nie wiem czemu polecaną w kosmetologii do poprawiania zmarszczek - za jedyne 60zł, a pryszcz kazał wrzątkiem lać. Zauważył też kilka brodawek, ucieszył się, mówi - okazja, bo ma jeszcze niewyczerpane limity z NFZ-tu na zabiegi chirurgiczne, to uczynił mnie piękniejszym i młodszym, wycinając je wszystkie, ale tylko po... 5 sztuk dziennie, bo tylko za tyle płaci teraz NFZ - więcej mu nie wolno, bo by było darmo.

Skorzystałem z okazji - przez kilka dni pozbyłem się stada mikro brodawek - gładkim niczym młody bóg teraz, a pryszcza wyleczyłem już u lekarza innego - prywatnie, i nie maścią na zmarszczki.

Znaczenie fotek w ramkach - również ważne dla kobiet, większość mężczyzn raczej ominie taki szczegół.

Gdyby zamienić te role - męską z żeńską - mamy bardziej realny dramat zdradzonej żony, przez jakiegoś typowego lekarza-kur****la. Ale to tylko moja intuicja... :kapitulacja

PS.
Ale żonę lekarkę to bym chciał mieć - te wczasy w Chorwacji all inclusive, te nowe auto w leasingu... :rozpacz
Fajne
3739
<
#52 | Deleted_User dnia 10.01.2014 01:10
Pryszcz i brodawki- urzekła mnie ta historia Fajne
3739
<
#53 | Deleted_User dnia 10.01.2014 01:12
Ok, Ramirez późna pora to fakt i nie wiem, czy to miała być parafraza czy rozwiniecie teorii spiskowej.
W sumie nie istotne. Mam wrażenie, że fantasmagorii jak na ten rok autor wątku ma aż nadto.
10056
<
#54 | pozdradzie dnia 10.01.2014 09:41
Przecztałem cały tekst no i cóż stwierdzam ... KLASYKA GATUNKU !
moja historia była w 90% taka sama i zakończenie było podobne
tyle że ja żonę czołgalem przez 2lata
ostatnie pół roku po jej załamaniu dałem jej spokój ... ale ja nadal walczę ze swoimi demonami . tak to już jest zostając nadal w związku .
3739
<
#55 | Deleted_User dnia 10.01.2014 10:03
:topic
pozdradzie i po co ?
Bilans taki, że żona miała kłopoty zdrowotne, Ty nadal się miotasz, 2 lata półżycia a końca nie widać. IMO fałszywie dodatnie pozytywy pozostawania w związkach po zdradzie, koszty ogromne a zysk wątpliwy i zbyt często iluzoryczny, każdy powód za, to z reguły wymówki tchórzostwa.
9767
<
#56 | milord dnia 10.01.2014 10:17
A ja tak z innej beczki bo przeleciałem wszystkie sześć stron...
Pomijam fakt, że sam wpis trzeba przewijać minutę by się dostać do komentarzy, ograniczenia portalowe do 65 tysięcy i inne takie...
Widział ktoś autora? Po przeczytaniu drugiej częsci już jestem właściwie pewien, że to coś w rodzaju bloga. Niewątpliwie facet szuka odpowiedzi na pytanie "czy warto wybaczyć" i dlatego tak niezwykle precyzyjnie opisał całość. Jest tylko jeden problem... Autor nawet nie dał wskazówki czy chce cokolwiek naparawiać czy dobić. Opisał swoje rozterki. Na ich podstawie nie ma szans by zrobić cokolwiek. Niech zada konkretne pytanie (historia wskazuje na to, iż opiera się już o mur) > no to wtedy może się coś wymyśli.
3739
<
#57 | Deleted_User dnia 10.01.2014 11:12
Admin- trochę namieszałeś z tą"autorką" Uśmiech znalazłam historię która wydawała mi się podobna do przedstawionej przez a24, napisała ją kobieta która zdradziła męża. Bardzo zbliżona sytuacja,różniąca się jednak szczegółami. Moja "teoria spiskowa" była taka,żer1;"Historia jakich w życiu wiele" została wklejona na portal przez żonę a24 ,która być może przypuszczała,że skoro jej pomogła wiele zrozumieć,więc może i na innych zadziała niejako 'ku przestrodze".

Napiszę tak:Jestem z tych "wybaczających"...5 lat po zdradzie męża...i nie wstydzę się tego że dałam mu szansę,bo i dlaczego? Piszesz,że inni mogą uznać Ciebie za frajera i rogacza...wszyscy nimi w pewnym sensie jesteśmy, bez wyjątku.

Postąpiłeś tak samo...dałeś szansę, tylko czy żona na pewno zdaje sobie sprawę z tego co Tobie zrobiła? Lekcja od życia,którą otrzymała zakończyła się oceną negatywną. Wciąż targają Tobą wątpliwości,nawet nie zdobyła się na całkowitą szczerość,nie piszę tutaj o szczegółach spotkania ale o samym fakcie "przespania"się z facetem,nadal zaprzecza rzeczywistości,być może dlatego że nie chce Ciebie bardziej ranić a sama jak najszybciej zapomnieć o tych wydarzeniach. Może być też tak,że to tylko wierzchołek góry lodowej. Zdradziła z takim wyrachowaniem,że obawiam się o to czego jeszcze mógłbyś się dokopać drążąc temat dalej.

Moim zdaniem i jak widać po wcześniejszych wypowiedziach,nie tylko moim: potraktowałeś żonę zbyt łagodnie i zbyt szybko wybaczyłeś. Powinna mocno odczuć skutki swojego postępowania. Każdy wybiera w tym celu metodę jaka mu pasuje. U mnie poskutkowało. Mąż do dzisiaj wzdryga się na samo wspomnienie,choćby w żartach (można po czasie) tego co sknocił.

Rok temu trafiłam na portal,myśląc że przydam się innym. Okazało się,że sama musiałam jeszcze co nieco poukładać w swoim życiu.Proces odnowy po zdradzie jest długotrwały, teraz mogę jednak z całą świadomością napisać,że żadne demony już mnie nie prześladują Uśmiech Można wybaczyć i dalej być szczęśliwym z tą samą osobą,tylko wcześniej trzeba zadbać o uporządkowanie własnej psychiki,bez tego demony powrócą...
...a najlepszym lekarzem duszy jest czas.
3108
<
#58 | B52 dnia 10.01.2014 15:50
" jeśli za zło dobrem odpłacamy, to czym zapłacimy za dobro?"- wg mnie powtórka jest zagwarantowana...
3739
<
#59 | Deleted_User dnia 10.01.2014 17:25
Hmm... Nie zauważyłam żeby autor wypowiedział się w tej sprawie, a szkoda, może warto by było...
7236
<
#60 | Nick dnia 10.01.2014 19:07
Podsumowanie :
- żona zdradziła
- Ty wiedziałeś, przeżywałeś zdradę,
- Powiedziałeś że wiesz - zaparła się,
- powiedziałeś teściowej o niewinnym flircie
- teściowa wybiła żonie z głowy "niewinny flircik",
- oficjalnie przezyliscie nieznaczny kryzys małżeński
- zafundowałeś zonie wielką atencję, luksusowe wczasy + wymarzony samochód,
- po 9 miesiącach, musiałeś tłumaczyć się dlaczego poruszasz sprawę na nowo, ale żona ze łazmi w oczach częściowo przyznała się do winy.

Pytanie :
- jak zareagowałby pies Pawlowa na takie szkolenie ? Fajne
Odpowiedź :
- jak zdradzam to zyskuję większe poświęcenie ze strony partnera, dostaję luksusowe prezenty, finansowo ani społecznie nic nietracę.
Wniosek ??
- jak zdradzam to mnie wynagradzają, a adrenalina, motylki w brzuchu i doznania seksualne są dodatkowym bonusem.
Dzieki temu że zdradzam ja, ale również mój związek suma summarum zyskuje.

Hm,a4-12 - taki message chciałeś przekazać żonie ???
6755
<
#61 | Yorik dnia 10.01.2014 19:43
Tak Nick, całą tą twórczość literacką można było streścić dokładnie w ten sposób.
Widać u a24-12 duży rozmach, emocje poszły w stronę humanistycznego doprecyzowania odczuć emocjonalnych, a nie w analizę mechanizmów, czyli konkretów, na których oparte mogły by być jakieś działania;

Pan doktor myśli, że to koniec, że logicznie walczył i wielką rzecz przedstawia ku przestrodze, a tak naprawdę nie ma pojęcia ile zrobił błędów, co jeszcze może być przed nim, tylko dlatego, że jak każdy pacjent, który reaguje głównie emocjonalnie poleciał zwykłym prostym naiwnym schematem;

a24-12 no niestety, wciąż jesteś w ciemnej (hmm..) i lepiej szybciutko przyjmij to do świadomości; Przeczytaj proszę te komentarze pod Twoją historią, które dotyczą konkretów a nie zachwytu Twojej literackiej twórczości i spróbuj w prosty sposób poukładać sobie w głowie, bo inaczej ciekawie nie będzie;

Spróbuj zrozumieć zjawisko, to co sie stało, zdiagnozować błedy, i je szybko skorygować, jeśli się da. Chodzi o Twoją małżonkę. O behawioryźmie i psach Pawłowa to już w liceum było. To trzeba doczytać. Jednocześnie zajmij się sobą, zrób realną analizę związku, bez emocji i przestań bujać w obłokach, że było tak wspaniale, lub że już wybaczyłeś, bo to tylko Twoje pobożne życzenie itd...

Wbrew pozorom to klasyka tylko zamazana szczegółowymi opisami.
3739
<
#62 | Deleted_User dnia 10.01.2014 19:44
ważna też jest walka. Walka o wszystko to co jest dla mnie najważniejsze, walka o żonę, o dzieci, o dom. Walka z każdym kto w jakikolwiek sposób zagraża szczęściu i bezpieczeństwu mojej rodziny.
Będziesz więc musiał walczyć z własną żoną.....
7194
<
#63 | Suchy64 dnia 10.01.2014 20:15
Parę uwag które narzuciły mi się przy lekturze

Cytat

Czasami korzystamy z żoną z gadżetów (żele, wibratory, filmy)

Czy nie za wiele uwagi przywiązuje Autor i małżonka do rtechnicznej strony zagadnieniar0;. Seks to nie sport wyczynowy. A przy takim podejści bliskość może się zatracić będąc sbstytuowana coraz bardziej mocnymi dozaniami fizycznymi. Czytałem kiedyś taki artykuł który można streścić, tak, że takie coś może być jak narkotyk. Z czasem przestaje działać i trzena dla "kopa" brać coraz większe działki. Tak, że kochanek (z aurą tajnego związku) może był jedynie eskalacją zobojętnienia na doznania.

Cytat

Czas leczy rany

Zawsze odpowiadam; tak, ale te opatrzone. Nie trzeba chyba lekarzowi tłumaczyć co (często) dzieje się gdy rana zostanie zostawiona sama sobie lub naklei się jedynie na odczepkę kawałek plastra.

Cytat

Wiem jestem głupią idiotką, która okazała się naiwną, szarą myszką. r30; To co było jest dla mnie nieistotne i już wymazałam z pamięci.

W sumie standard. I oczekuje że klik, wszystko póździe w niepamięć i wszyscy będą "żyli długo i szczęśliwie".

Niestety, ale zapomniała, że najważniejsza rzecz poszła się huśtać, zaufanie i poczucie bezpieczeństwa w związku. A z przyzwoitości wynikałoby, że naprawia ta osoba co popsuła. Z tekstu wynika, że jedynym "wkładem" żony jest tekścik "zapomnijmy o tym, ja miałam swoje pięć minut, a teraz zapomnijmy, nie mówmy, nie wspominaj o tym".
Moim zdaniem to bardzo niebezpieczny kurs. To strona zdradzająca ma stawać na uszach by odbudować to co oddała za parę płaskich komplementów i dreszczyk jak na tanim horrorze. Po pierwsze absolutna szczerość; musi być weryfikowalna. Oczywiście z drugiej strony warto sobie zdawać sprawę, że szczegóły nie są zbyt potrzebne i lepiej o nie nie pytać.
Po drugie, musi się sama starać, a nie być "przekupywana" kwiatkami za wycieraczką. Może wam się w ten sposób uda, ale patrząc po tym jak to napisałeś będzie to kosztem Twojej psychiki. Wziąłeś hipotekę na dłuższy czas niż ta na dom i z trudniejszym do przewidzenia finałem. Brakuje mi właśnie w tym tasiemcu opisu co żona zrobiła by pomóc Tobie wygrzebać się z tego doła.
Poza tym co za sens ma taka deprecjacja własnej osoby? Kto chciałby mieć głupią żonę? Dla mnie to droga do nikąd. Zrobiła błąd, ale aż tak głupia nie była, by nie wiedzieć co robiła i niech się bezsensownie, głupio właśnie nie wykręca.

Ja jestem zdania, że po takim wyskoku właśnie pani powinna udać się na konsultacje do psychologa by jej wytłumaczył jakie lawiny ruszyła w Tobie i jak możliwie bezboleśnie ratować to co jeszcze jest do ratowania. Ew. dopiero później terapia małżeńska. Śmieci pozamiatane jedynie pod dywan mogą za jakiś czas zacząć przykro pachnieć; tak samo jak zaropiała rana.

Powodzenia

PS Nam się nie udało. Niby jesteśmy razem, ale ja po pięciu latach czuję jakbym patrzał na siebie z boku. Bo mojej pani też siostra pisała, by poczekać, bo, no wiemy:

Cytat

czas leczy rany
.
7375
<
#64 | B40 dnia 10.01.2014 21:58
A24 tak jak napisali przedmówcy historia jakich wiele (SA bez urazy Szeroki uśmiech). Fakty bardzo proste.
Napisałeś to innym jak to nazwałeś:

Cytat


Jeżeli historia, którą wam przedstawiłem przemówi do rozsądku i wyobraźni wszystkich tych osób, które są w stałych związkach formalnych lub nieformalnych i jeżeli ocali od cierpienia, upokorzenia, łez i bólu choć jedną parę będę bardzo szczęśliwy. Warto się starać, warto się kochać, warto się zaskakiwać, warto zabiegać o siebie każdego dnia, warto walczyć o siebie. Rutyna, monotonia, szara rzeczywistość bez WZAJEMNYCH zabiegów obojga partnerów wcześniej czy później wypalą każdy związek, nawet ten najbardziej doskonały.
Pozdrawiam i trzymam kciuki za wszystkich, którzy wierzą, że prawdziwa miłość jest w stanie pokonać najgorszy huragan w życiu.
Dziękuję za wszystkie dobre i negatywne komentarze.


Uważam osobiście że raczej przedstawiłeś sposób jak nie należy się zachować - nagroda za zdradę - luksusowe SPA i wczasy w Chorwacji. Nagroda za kłamstwo - bezwarunkowe wybaczenie.

Teoria żony - "nie wracajmy do tego" no niby proste pohulała poszmaciła się i ... wróćmy do normalności.
Czy da się wrócić możliwe, czy w sposób w jaki proponuje żona - NIE.
Nie mówienie o temacie zdrady wiąże się z poważnymi konsekwencjami. To tak jak zamknąć w sobie bestię w klatce. ale... do każdej klatki jest klucz. Niestety bestia karmiona naszymi domysłami niedopowiedzeniami rośnie w siłę i klatka kiedyś nie będzie już zaporą i co gorsza. Wilk w nas będzie dużo silniejszy niż ten którego myśleliśmy że zamknęliśmy. Wiem bo przechodziłem to w pierwszym roku.

Nie rozumiem Twojego postępowania ona narozrabiała ty się starasz?? OK nie widzę żebyście starali się razem. Po odkryciu zdrady kłamstwo przez 9 miesięcy. Po podstawieniu pod ścianą dalsze zaparte.

Sorry ale twierdzę że żona to planowała dłuższy czas i kontakt z kmiotkiem trwał wcześniej - z tąd jej przygotowania do wyjazdu, buty, kiecka bielizna??

A24 naprawdę jestem zwolennikiem dawania szansy bo sam ją dałem ale Twoje postępowanie to droga do porażki. Jest zbrodnia nie ma KARY.

Więcej jest nagroda. Zrobiła to z ciekawości, u innych bo nie układało się bo były problemy, bo pisał fajne SMSy. Każde wyjaśnienie przyda się psu na buty. Zrobiła bo chciała zrobiła bo nie liczyła się z konsekwencjami i.... niestety ich nie poniosła.

Fajnie by było jak byś ustosunkował się do naszych komentarzy Z przymrużeniem oka
9767
<
#65 | milord dnia 10.01.2014 23:28
Tak mi się wydawało. Będziemy międlić temat. Obracać obwąchiwać. Autora nie ma > minie jakiś czas i w TV zobaczymy kolejny odcinek "dlaczego ja" lub inny podobny o takim temacie. Ja spadam. A blogi to na onecie lub podobnychZ przymrużeniem oka
3739
<
#66 | Deleted_User dnia 10.01.2014 23:37

Cytat

milord - A blogi to na onecie lub podobnych

Dokładnie Uśmiech

Cytat

Jeżeli historia, którą wam przedstawiłem przemówi do rozsądku i wyobraźni wszystkich tych osób, które są w stałych związkach formalnych lub nieformalnych i jeżeli ocali od cierpienia, upokorzenia, łez i bólu choć jedną parę będę bardzo szczęśliwy.

To raczej nie te miejsce bo tu są praktycznie ludzie po przejściach Uśmiech
3739
<
#67 | Deleted_User dnia 11.01.2014 02:54
Dziękuję Wszystkim za cenne uwagi i krytyczne komentarze.
To co piszecie jest dla mnie ważne.
Proszę o chwilę czasu. Zgodnie z etykietą regulaminu forum chciałbym ustosunkować się do tych uwag, które przeczytałem i chciałbym odpowiedzieć każdemu kto potrudził się i skomentował moją historię.
Proszę o zrozumienie, nikogo nie lekceważę. Zbieram myśli.

Komentarz doklejony:
Witam Wszystkich,
Przepraszam za długi milczenia. W ostatnich dniach obowiązki zawodowe uniemożliwiły mi śledzenie tego co dzieje się na forum w mojej sprawie (specyfika zawodu). Po drugie liczne komentarze zmusiły mnie do refleksji nad tym co się wydarzyło. Zorganizuję sobie czas tak aby na bieżąco śledzić to dzieje się na forum i aktywnie uczestniczyć w dyskusji.
Serdecznie dziękuję wszystkim forumowiczom za cenne uwagi (i te przychylne i te krytyczne) dotyczące przedstawionej przeze mnie historii. Nie spodziewałem się zupełnie tak dużego zainteresowania. Widać problem zdrady małżeńskiej jest dosyć powszechny i wywołuje skrajne emocje. Jednym z celów dla, których umieściłem na tym forum swoje opowiadanie było wywołanie dyskusji i dołożenie swoich trzech groszy do przykrego doświadczenia jakim jest zdrada najbliżej osoby. Tekst jest długi, powstawał wiele tygodni, kawałek po kawałku, jest szczery do bólu i bardzo szczegółowy. Nie jestem agentem CIA, pisząc opierałem się wyłącznie na posiadanych dowodach (bilingi telefonu, poczta internetowa, lokalizacja telefonu w oparciu o nadajniki stacji GSM). Cała korespondencja smsowa lub mailowa cytowana pomiędzy mną a żoną jest w 100% oryginalna i skopiowana z mojego telefonu (RUDAAA). Nie zmieniłem nawet przecinka. Tekst nie był nigdy nigdzie publikowany. Nie jest fragmentem żadnego bloga. Jest w 100% autorski, jest wyłącznie mój (milord VIP, Forever, BarbaraF) mylicie się posądzając mnie o kopiowanie czyjeś historii. Moja żona nic nie wie o tym forum i wiedzieć nie musi. Nie przypominam sobie aby w ostatnich latach napisała do mnie list dłuższy niż A4. Tym bardziej nie wiem dlaczego miałaby publikować cokolwiek na jakimkolwiek forum w internecie. Na to forum trafiłem zupełnie przez przypadek. Któregoś dnia bijąc się z własnymi myślami i własną bezsilnością wpisałem słowo zdrada do wyszukiwarki internetowej i zostałem odesłany do linka tego forum. Przeczytałem czyjąś historię. Nawet nie pamiętam, czy z grupy (zdradzona przez męża, zdradzony przez żonę), nawet nie pamiętam o czym była ta opowieść. Nie było to wtedy dla mnie istotne. Zrozumiałem tylko, że znalazłem w końcu miejsce gdzie mogę w przyszłości opublikować moją historię jako formę autoterapii. Jak słusznie zauważył milord VIP doszedłem w swoich przemyśleniach do muru. Ten tekst, to wołanie o pomoc, o radę, o wsparcie. Wołałem a wy mnie usłyszeliście. Dziękuję Wam wszystkim za to.
W komentarzach są uwagi krytyczne w stosunku do mojej osoby oraz do osoby mojej żony. Bardzo się cieszę, że to właśnie Wy wypowiedzieliście się na ten temat, bo każdy z uczestników tego forum doświadczył w mniejszym lub większym stopniu opisywanego przeze mnie problemu zdrady (sam zdradził/a lub został/a zdradzony/a). Zdradzeni czują się pokrzywdzeni, rozgoryczeni i rozżaleni a zdradzający nie wiem co czują. Cierpią na pewno obie strony choć w odmienny sposób. Bardzo żałuję, że część krytycznych uwag (Mono, RUDAAA, barbaraF) pojawiła się zanim dane mi było uzupełnić moją historię (przyczyny techniczne-ograniczenie objętościowe wklejanego tekstu). W tym miejscu serdecznie dziękuję Adminowi oraz koledze JakichWiele, którzy błyskawicznie zareagowali i pomogli uzupełnić mi brakującą część opowiadania. Przyznam szczerze, że po publikacji pierwszej części tekstu i po przeczytaniu pierwszych komentarzy podcięło mi skrzydła. Zastanawiałem się, czy jest sens publikować tekst do końca skoro zostałem osądzony i skazany zanim powiedziałem to co chciałem powiedzieć. Ale po zastanowieniu postanowiłem wkleić dalszą część opowiadania po to aby mieć pewność, że zrobiłem wszystko co w mojej mocy aby moje wołanie zostało usłyszane i poddane rzetelnej ocenie. Zrozumiałem, że przecież tego właśnie się spodziewałem. Komentarzy i uwag nawet najbardziej krytycznych, ale za to szczerych, płynących w końcu od ludzi dotkniętych życiowo i skrzywdzonych tak jak ja.
Dołożyłem wszelkich starań aby opisać szczegóły tej zdrady oraz jej okoliczności. Głównym wątkiem mojej historii jest wątek zdrady ale poruszyłem również klika mniejszych wątków przedstawiających nasze życie rodzinne, zawodowe, osobiste (może zbyt dokładnie ale prawdziwie). Wiem, że ten fragment nie wszystkim się podobał a część uznała mnie przez to za erotomana. Nie o to mi chodziło. Opisywane przeze mnie fakty i zdarzenia nie były koloryzowane. Zostały pokazane takimi jakimi są w rzeczywistości. Nikogo nie gloryfikowałem ani nie idealizowałem. Widocznie zostało to tak odebrane bo trudno przedstawić fragmencik swojego życia w sposób czytelny i zrozumiały dla czytającego. Wszystko co napisałem zrobiłem wyłącznie po to aby uzmysłowić SOBIE oraz czytającym fakt tego, że do zdrady małżeńskiej może dojść w każdym, nawet najbardziej zgranym i uporządkowanym małżeństwie. Historia, którą Wam opowiedziałem jest bardzo szczegółowa z podziałem na poszczególne dni. Opisuje głównie wydarzenia z okresu dwóch tygodni marca (07-27.03.2013) oraz w mniejszym stopniu to co wydarzyło się później. Reszta to moje przemyślenia, obserwacje i wnioski. Opowiadanie powstawało wiele tygodni. Pisałem je w notesie, jednego dnia kilka zdań, innego dnia 2-3 strony. Całość zebrałem w grudniu. Ostatni, najważniejszy dowód uzyskałem 30 grudnia, ostatnia rozmowa z żoną na ten temat odbyła się 31 grudnia. W historii wielokrotnie pojawiają się słowa ja, moja, moje gdyż opowiadanie pierwotnie miało posłużyć jako forma AUTOTERAPII dla mnie samego. Bardzo mi zależało abym mógł zrzucić z siebie ten ciężar emocji, które nosiłem w sobie przez te wszystkie tygodnie i miesiące. Przypadkiem znalezione forum (o głównej tematyce r11; ZDRADA) okazało się idealnym miejscem na to aby w sposób anonimowy, wśród podobnie zranionych emocjonalnie przez najbliższą osobę ludzi podzielić się tym co mnie spotkało.
Czy liczyłem na cokolwiek? Jednym z moich celów było zrzucenie z siebie tego brzemienia emocji oraz wywołanie dyskusji na temat zdrady małżeńskiej, która MNIE spotkała. Liczyłem na pomoc ekspertów w tej sprawie i nie zawiodłem się. Nie ukrywam, że liczyłem na słowa wsparcia i zrozumienia. Efekt udało mi się uzyskać w 90%, choć nie ominęły mnie słowa krytyki i negatywne komentarze. Dziękuję Wam za wszystko. Każda uwaga nawet najbardziej krytyczna jest dla mnie istotna. Nie mam do nikogo najmniejszego żalu i pretensji. Wyraziliście swoje zdanie na temat tego co sami przeczytaliście. Informacji było dużo i każdy zobaczył w tym tekście coś co skłoniło go refleksji. Większość komentujących dostrzegła najważniejszy wątek, innych zainteresowały bardziej wątki poboczne (choć dla mnie w tym aspekcie były mniej istotne), pomijam tych, którzy wykorzystali moją odwagę i szczerość przedstawienia się pod względem zawodowym. Uszczypliwości na temat mojej pracy czy pracy żony nie miały w tym kontekście żadnego znaczenia.
Postaram się odpowiedzieć na komentarze w sposób chronologiczny wg daty ich umieszczenia.
Tezeusz
Kolega pierwszy skomentował moją historię i w kolejnym poście uspokoił mnie, że mogę spodziewać się nie tylko współczucia ale również krytyki. Docenił pracę i dokładność. Poradził w sprawie komunikacji nieformalnej (choć to akurat wiedziałem). Zgadzam się z Tobą. Prawdopodobnie zbyt pochopnie dałem żonie do przeczytania ten tekst. Myślę, że kierowałem się tym, że chciałem aby zakończyć ten temat jeszcze w ubiegłym roku (może jestem zbyt naiwny i przesądny). Nie rozumiem Twojego określenia do komentarza Ramireza nt. fantasmagorii. Może mi wyłuszczysz co miałeś na myśli?
Mono
Twój komentarz był pierwszym z tych co to po których ręce opadają. Ale dzięki za szczerość. Mogłaś ocenić mnie tak po wstępie. Idealny egoista bez skazy, który robi wszystko perfekcyjnie i mierzy wszystkich miarą dobraną do własnego, wybujałego ego. Rozumiem Cię. Mamy wiele wspólnego ze sobą nawet nie wiesz o tym. Ja też jestem zbyt impulsywny. To jedna z moich wad. Czasami mówię zbyt bezpośrednio i zbyt szybko a potem tego żałuję. Również podobnie jak Ty umiem przeprosić i przyznać się do błędu. To z kolei ważna zaleta. Niewiele osób ją posiada. Doceniam to u Ciebie. Istotnie szukając odpowiedzi na pytanie DLACZEGO rozebrałem całość wydarzeń oraz część naszego życia rodzinnego na czynniki pierwsze. Teraz składam to od nowa w całość. Żona mi pomaga to zrobić. Uwierz mi stara się bardzo. Nie jest fałszywa. Pogubiła się po prostu w własnym systemie wartości. Mam nadzieję, że się odnajdzie. Nie jestem moralizatorem. Najwięcej wymagam od siebie, to sobie stawiam poprzeczki i cele. Lubię dawać coś innym, dla siebie oczekuję mniej. Być może to moja wada. Ale taki już jestem. Nie jestem pedantem i sztywniakiem, lubię wiedzieć czego mogę się spodziewać. Jestem poukładany ale stać mnie na spontan. Nad większym wyluzowaniem popracuję. Doceniam Twoją szczerość po przeczytaniu całości tekstu i słowa otuchy.

Wiosio
To, że kobietom podobają się niegrzeczni chłopcy to wiedzą wszyscy. Myślę, że nie jestem wyidealizowany. Staram się być co najmniej dobrym w tym co robię. Nie lubię stagnacji lubię coś zmieniać i udoskonalać.
JakichWiele
Tobie dziękuję wiesz za co. Nie spodziewałem się, że ten problem dotyczy dokładnie wszystkich. Twój komentarz dał mi siłę i wiarę, że warto. Rozumiesz mnie bardziej niż inni. Umiesz docenić trud, wysiłek, poświęcenie i szczerość. Twój komentarz w sprawie poruszanego przeze mnie wątku intymnego jest absolutnie zgodny z tym co chciałem przekazać i to co chciałem aby zrozumiano. Większość zdrad jest związana z niezgodnością temperamentów, z brakiem satysfakcji seksualnej. Moja żona do tej pory nie miała podstaw do tego aby narzekać na moje umiejętności w tym zakresie. Interesuję się tym tematem i staram się być na czasie. Czytam czasami fora dla kobiet aby poznać ich oczekiwania i po aby móc je potem przenieść do własnej sypialni. Czy to źle z mojej strony? Myślę, że część facetów wie co to jest punkt G albo o nim słyszała i co to jest orgazm wielokrotny. Ciekawy jestem ilu wie co to jest punkt A, orgazm pogłębiony, orgazm psychogenny czy ciąg orgazmiczny. Jesteś mega psychologiem. Umiesz widzieć i dostrzegać między wierszami to co innym wydaje się być niewidoczne. Wielkie dzięki. Twoje uwagi są dla mnie szczególnie cenne.
Kicz
Dzięki za wsparcie. Ból psychiczny jest gorszy niż ból fizyczny. Szacunek do siebie i innych wynosi się z domu. Kiedy ma się dobry wzorzec w rodzinie wtedy jest szansa na to aby nasze dzieci też szanowały swoich bliskich.
Ramirez
Jesteś bardzo bezpośredni w swojej ocenie i nie boisz się nazywać rzeczy po imieniu. Zgadzam się z Tobą, że kobiety są bardzo łase i spragnione miłych słówek oraz gestów. Tyle, że to samo słowo (sms) lub uwaga (nt ubrania, wyglądu, uczesania, koloru paznokci, dopasowania części garderoby, zachowania się, dow****u itp.) wypowiedziane przez własnego męża nie mają takiego znaczenia i nie są tak doceniane jak te same słowa i gesty wypowiedziane przez obcego faceta. Dzięki Tobie zrozumiałem znaczenie słowa motyle w brzuchu. Tego określenia akurat nie znałem. Całkowicie zgadzam się także z określeniem wątku koleżanek r11; hien oraz troli i debili. Język prosty ale dosadny i zrozumiały. Z Twoim drugim postem nie mogę się zgodzić. Masz prawo być niezadowolonym z funkcjonowania służby zdrowia i postawy etycznej części lekarzy/ek. To specyficzne środowisko. Ale nie możesz oceniać wszystkich jednakowo. W każdym środowisku zawodowym są czarne owce nawet w Twoim. Rozumiem Twoje frustracje. Też je mam. Jak dostałem od laryngologa skierowanie na badanie tomografii komputerowej zatok z adnotacją pilne i zadzwoniłem do kilku placówek to usłyszałem, że albo nie mają limitów albo, że badanie będzie za 4-5 miesięcy (pomimo tego, że powiedziałem, że jestem lekarzem). Gdy zaproponowałem, że zapłacę za badanie powiedziano mi, że mogę przyjechać tego samego dnia na badanie. Twoje insynuacje na temat zamiany płci piszącego to już wyłącznie Twoja wyobraźnia. Jeżeli tak podpowiada Ci intuicja to powiem Ci, że masz ją kiepską. Co do dóbr materialnych to Ci powiem, że nawet nie wiesz ile godzin w tygodniu trzeba przepracować aby mieć to co się ma. Szczególnie jeżeli jest się z tej grupy lekarzy, którzy nie biorą w łapę. Najlepiej to wie rodzina takiego lekarza.
Forever
Teraz już wiem DLACZEGO. To po prostu się dzieje. Wygląd zewnętrzny, miejsce i czas nie mają znaczenia. Bardzo trafna uwaga. Przez wszystkie lata mojego małżeństwa starałem się bardzo o to aby nie dopuścić do nudy, rutyny i zmęczenia materiału. Moja żona 31 grudnia na moje pytanie dlaczego odpowiedziała dokładnie jak napisałaś r11; nie wiem. Moja żona nie wie o tym portalu. Tym bardziej nie umieściła tu jakiejkolwiek historii. Z pozostałymi uwagami zgadzam się i biorę sobie Twoje rady do serca.
Sheridan
Czy żona poniosła konsekwencje? Wiem, że może postąpiłem zbyt łagodnie. Ale decydując się na taki krok wziąłem pod uwagę wszystkie za i przeciw. Żona pogubiła się kompletnie i popełniła fatalny błąd. Po wielu tygodniach przemyśleń uznałem, że warto jej dać drugą szansę. Mam tylko nadzieję, że ją wykorzysta właściwie. Nie bez znaczenia jest obecność dzieci. Nie chciałbym aby wychowywali się w rozbitej rodzinie. Zgadzam się, że taktykę wybrała sobie złą (zaprzeczać i nie przyznawać się do końca, no chyba, że pokarzą niezbite dowody).
RUDAAA, barbaraF
Nie jestem egoistą bo daję dużo więcej innym niż sam od nich biorę. Erotomanem też nie jestem. Myślę, że kolega JakichWiele odczytał moje intencje w tym zakresie bezbłędnie. Uważam, że udane życie seksualne ma kapitalne znaczenie dla jakości i trwałości związku. Im więcej wysiłku, wzajemnego zaskakiwania (ale pozytywnego), starania, pomysłowości, inwencji twórczej, namiętności, spontaniczności tym większa satysfakcja z przyjemności tej drugiej osoby a przy okazji i mojej własnej. Zawsze miałem świetny kontakt z kobietami. Dobrze rozumiem ich potrzeby i oczekiwania. W ciągu 1 tygodnia mam kontakt z około 90 pacjentami (360 osób miesięcznie). 70% moich pacjentów to kobiety. To bardzo miłe, kiedy matka po wizycie na następną wizytę przyprowadza córkę, kiedy słyszy się słowa (po zakończonej wizycie) Panie Doktorze ja zapisałam się do Pana bo poleciła mi Pana moja sąsiadka, znajoma. To miłe. Powtarzam raz jeszcze treść cytowanych smsów, e-maili jest oryginalna. Czy teraz mam nie wierzyć żonie? Wiem, że skończyła z nim w tym dniu, w którym napisałem. I mam dowody na to, że nie kręci nic na boku. Nie mogę nie doceniać starań żony o naprawienie tego co spieszyła. Stara się bardzo. Dlatego uważam, że zasługuje na drugą szansę. Wiem, że jest świadoma, że kolejnej nie dostanie. Drugi raz takiego upodlenia w takim stylu bym nie przeżył.
Ed65
Tobie muszę poświęcić więcej polemiki. Z tego co się zorientowałem jesteś dojrzałym facetem po przejściach i z psychologicznym podejściem do życia. Bardzo słuszne spostrzeżenie z analogią do problemu Huston. Głównym wątkiem mojej historii jest temat zdrady (do tego powstało to forum). Temu zagadnieniu poświęciłem najwięcej miejsca. Opisałem bardzo szczegółowo te 3 tygodnie w oparciu o konkretny materiał dowodowy. Wiem zrobiłem to skrupulatnie może nawet za bardzo. Jednym z moich celów było rozebranie wszystkiego co się z tym wiązało na czynniki pierwsze po to aby zrozumieć mechanizm takiej zdrady i powody jej powstania. Nie koloryzowałem niczego. Treść sms, maili cytowałem dosłownie. Godziny ich wysyłania spisałem z bilingu telefonicznego mojego i żony. Pozostałe wątki (życie zawodowe, rodzinne, intymne) tylko zasygnalizowałem aby dać możliwość czytającemu wczucia się w moje położenie oraz zrozumieć mechanizm jakim kierowała się żona dążąc do tego co zrobiła. Wiele zdarzeń, które wystąpiły po okresie, w którym żona urwała kontakt z tym facetem zostało pominiętych lub przedstawionych w postaci suchych faktów. To był mój błąd, dlatego, że sens historii jako całości mocno się wypaczył. Ja nie gloryfikuję żony choć dla kogoś czytającego tą historię z boku (i nie znającego nas) tak to może właśnie wyglądać. Ja doceniam starania żony o wszystko to co było przed jej wyjazdem na szkolenie (o dzieci, o mnie, o dom). Czy wcześniej mogło coś być? Odpowiadam Ci, że nie i tego jestem pewien. Przy okazji sprawdzania bilingu telefonicznego żony za miesiąc marzec 2013 sprawdziłem także (i mam je w swoim posiadaniu) wszystkie bilingi telefoniczne z jej aparatu z 18 miesięcy przed marcem 2013 do grudnia 2013 włącznie. Nie ma tam nic niepokojącego. Czy była moim ideałem żony i kobiety? Tak była do marca 2013. Czy teraz jest moim ideałem? Nie jest. Kobiet idealnych już nie ma. Tak jak nie ma idealnych facetów (choć część z komentujących słusznie zauważyła, że z treści opisu historii może wynikać, że taki koleś istnieje, jest strasznie skrzywdzony i ma pretensje do całego świata tylko nie do siebie i swojej żony). Czy byłem zakochany w mojej żonie i dostatecznie mocno pielęgnowałem nasz związek? Tak. Robiłem wszystko co w mojej mocy aby czuła się doceniana jako kobieta, aby czuła się dowartościowana, komplementowana i kochana. Nie jestem typowym męskim twardzielem, który ma wybujałe ego i hedonistyczne podejście do życia. Mam w sobie za dużo cech romantyka i to jest moją wadą. Ale tego już nie zmienię bo urodziłem się taki. Podoba mi się Twoje określenie na temat egzekucji małżeństwa. Tak wiem to mogło wyglądać jak egzekucja. Nie. Jestem pewien, że to była egzekucja. Tak jak słusznie zauważyłeś bez sądu, bez wyroku, bez prawa do obrony choć ja walczyłem o to do samego końca (patrz ostatni mój sms do żony z 20.03 r11; ja nie wiem, co lub kto podpowiadał mi wtedy co mam wystukać na klawiaturze telefonu). Masz oczywiście słuszną rację. Naszego dawnego związku opartego na zaufaniu, poszanowaniu już nie ma. Na ruinach tego co zostało powstaje coś nowego. Jakie to będzie? Nie wiem. To zależy ode mnie ale przede wszystkim od mojej żony. Zgadzam się w tej kwestii z Tobą w 100%. Cały ten akapit dotyczący, po pierwsze i dlaczego jest absolutnie prawdziwy. Z kolejnym akapitem zgadzam się częściowo. Żonę oceniam nie po słowach ale po czynach. I widzę jej zaangażowanie. Teraz może nawet większe niż przed całym tym zdarzeniem. Żona przyznała się do winy choć mam do niej żal, że nie do końca. Nie usłyszałem z jej ust: tak spałam z nim tylko tak spotkałam się z nim w hotelu. Ona wie, że ja wiem i ja wiem, że ona wie. Nie będę jej bronił. Wspomnę tylko, że rozumiem częściowo jej zachowanie. Jak wspomniałem wcześniej mam dość porywczy charakter, mówię to co myślę i czasami żałuję tego co powiedziałem zbyt szybko nie analizując sytuacji do końca. Żona wie o tym. Myślę, że bała się mojej reakcji. Widziałem w jej oczach paniczny strach i lęk o to będzie dalej z nami jak powie mi, że poszła do łóżka z obcym facetem. Gdyby powiedziała mi to w marcu już razem teraz byśmy nie byli. Wtedy byłem jak beczka prochu. Brakowało tylko iskry aby wysadzić wszystko w powietrze. Teraz moje emocje opadły a włączył się rozum i zdrowy rozsądek. To on podpowiada mi co mam robić. To on każe mi zestawić wszystko za i przeciw uwzględniając w ocenie całokształt dokonań. A bilans jest taki, że przed tym okresem (07-22.03.2013) nie mogę mieć pretensji do żony bo starała się robić wszystko abyśmy byli razem szczęśliwą rodziną. Po tym okresie stara się bardzo aby przywrócić ten stan ale wszyscy wiemy, że to co było wcześniej już nie wróci. Problem winy i kary jest jak najbardziej aktualny. Udowodniłem żonie winę ponad wszelką wątpliwość. Materiał, który posiadam wystarczałby aby zakończyć ten związek rozwodem z orzeczeniem jej winy w bardzo krótkim czasie. Żona to wie. Karą dla niej jest to, że to ona musi psychicznie poradzić sobie z tym co sama mi zrobiła. Nie jest jej łatwo. To ja wiem. W przeciwieństwie do mnie mogłem porozmawiać z bratem i on wie o wszystkim. Żona choć ma siostrę i matkę (której zawsze wszystko mówiła szczerze) nie ma odwagi aby porozmawiać z którąś z nich. Boi się o swoją reputację. Z całością sprawy dusi się sama w środku. Nikt tego nie wie ale ja wiem ile ją to tak naprawdę kosztowało. Jest jej podwójnie ciężko bo każdy, kto ją zna wie, że jest wrażliwa i delikatna. Nie będę więcej pisał na ten temat bo znowu zostanę posądzony o gloryfikowanie żony, która popełniła największy błąd w swoim życiu, który przekreślił jej wszystkie dotychczasowe dokonania, która bardzo tego żałuje i stara się naprawić krzywdy, które wyrządziła. Tak przyznaję się popełniam być może błąd ale daję jej drugą szansę. Dlaczego? Bo nadal ją kocham a ona kocha mnie. Może jestem naiwny i głupi ale wierzę, że nam się uda. Nie jestem w stanie jej gnębić psychicznie otwarcie. Zasypywać jej pytaniami i cały czas miętolić ten temat. U mnie sytuacja nie wygląda tak jak opisuje RUDAAA (że wybaczyła mężowi, jest z nim nadal, niby wszystko jest ok. i super ale toleruje to, że on nadal utrzymuje kontakt ze swoją kochanką). Nie jestem typem człowieka jak opisuje pozdradzie (aby prowadzić terror psychiczny 2 lata po to by udowodnić żonie, że go skrzywdziła i teraz musi za to zapłacić). Przyszłość pokaże czy zrobiłem dobrze. Moim asem w rękawie jest moja wiedza i dowody. Na ten moment nie będę wtajemniczał rodziców swoich i żony w szczegóły. Żona musi mieć tę świadomość, że mogę to zrobić w KAŻDYM MOMENCIE.
Chciałbym wyjaśnić jeszcze jedną kwestię, którą nie tylko Ty zauważyłeś. Z całości przeczytanego tekstu można wysnuć oczywisty wniosek, że żona mnie zdradziła a ja jej w nagrodę kupiłem samochód i zafundowałem wczasy w Chorwacji. Przepraszam wszystkich ale to moja wina bo te informacje podałem jako suche fakty bez żadnego komentarza. Jedyną rzeczą, którą rzeczywiście zrobiliśmy spontanicznie to był ten wyjazd do SPA. Wakacje w Chorwacji i zakup samochodu zaplanowane mieliśmy już wcześniej (w grudniu 2012 i styczniu 2013). To moja wina bo tymi informacjami zapewne powaliłem na kolana nie tylko Ciebie Ed65.
Bardzo serdecznie dziękuję Ci Ed65 za prawdziwie męskie, twarde i trzeźwe spojrzenie na moją historię. Poświęciłeś wiele czasu aby zanalizować wszystko dokładnie i wyciągnąć wnioski. Widać tak jak pisałem na wstępie, że jesteś obeznany w temacie. Twoje uwagi są bardzo trafne. Wiem, że wnioski wyciągnąłeś właściwe wobec tekstu jaki Ci przyszło przeczytać i przeanalizować na chłodno. Nie znasz jednak Ed65 sprawy całościowo. Słusznie przeanalizowałeś tekst z dokładnością najlepszego psychologa i dałeś mi rady, z którymi zgadza się większość osób komentujących. Pomimo tego, że się starałem nie udało mi się przedstawić CAŁOŚCIOWO problemu. To moja wina i wszystkich za to przepraszam. Tak jak 100 czytających tak 100 komentarzy. Nie mam do nikogo żalu. Przeciwnie jestem wdzięczny, za poświęcony czas i zainteresowanie.
Przecież tego się spodziewałem publikując na forum taki temat i w taki sposób.
Mikołaj29
Widzisz Mikołaju (nie wracajmy do tego) to taktyka, którą obrała sobie żona po całej sprawie. Moim zdaniem bała się mojej reakcji na gorąco. Kłamała mnie od samego początku. Więcej trupów w szafie nie ma. Gościa poznała na szkoleniu w piątek 08.03 (z tą datą pojawiają się pierwsze sms), bawiła się z nim w nocy z 08/09.03 w klubie hotelowym. Wcale się nie zdziwię jak się kiedyś wyda, że poszła z nim do łóżka już wtedy (dziś po wszystkim uważam, że mogło tak być). Potem były tylko i aż tylko smsy. Do drugiego spotkania doszło 21.03. W ten dzień spotkali się w hotelu (mam na to twarde dowody) i poszli ze sobą do łóżka. 23.03 po ostrej rozmowie ze mną żona wysłała gościowi ostatniego smsa i od tamtej pory nie ma jakichkolwiek śladów świadczących, że utrzymuje ten kontakt (na to też mam dowody.
Lagos
Masz rację tak jak i inni. Bardzo starałem się o to aby mieć kochaną i szczęśliwą rodzinę, lojalną i wierną żonę. Czy to źle, że całe życie walczyłem o to aby być szczęśliwy z kobietą, w której zakochałem się i kocham ją nadal? Tak jak powiedział Ed69 żona zwolniła już mnie z przysięgi małżeńskiej. Musi teraz podwójnie starać się zasłużyć na moje zaufanie. W trakcie tych nielicznych rozmów na TEN temat żona przyznawała się do tego, że to jej wina, że to nie ja jestem tutaj winny. Płakała i prosiła o wybaczenie. Dziś wiem, że bała powiedzieć mi całej, szczerej prawdy. Powiedziała mi, że postara się zrobić wszystko aby naprawić to co spieszyła (przepraszam). Powiedziała mi, że bardzo żałuje tego co się stało, że gdyby mogła cofnąć czas to chętnie by to zrobiła po to aby nie dopuścić do tego co się stało. Powiedziała mi też, że już nigdy więcej mnie nie oszuka. Zobaczymy. Już taki naiwny jak kiedyś nie jestem. Ale daję jej szansę.
Betrayed40
Dzięki kolego za cenne spostrzeżenia. Zgadzam się z Tobą. Prezentujesz praktyczny głos w tej sprawie. Po zastanowieniu się zmieniłem zdanie w sprawie ewentualnych przyszłych szkoleń żony. Nie mogę jej ich zabronić (musi podnosić kwalifikacje) ale albo jeździmy razem albo wcale. Tak jak słusznie zauważyłeś to z uwagi na dzieci podjąłem decyzję aby dać żonie jeszcze szansę. Szkoda aby wychowywali się w niepełnej rodzinie. Za bardzo ich kocham. Za szybko wybaczyłem? Pewnie tak ale nie zapomniałem. Demony o, których piszesz Ty i inni wracają do mnie co jakiś czas. Jest wina nie ma kary, jest nagroda? Winę żonie udowodniłem, karą dla niej są jej wyrzuty sumienia, które jak widzę nawiedzają ją co jakiś czas. Nagród nie było. O tym napisałem w odpowiedzi dla Ed65. Wyjazd do SPA był potrzebny głównie dla mnie. Miałem już dość wszystkiego. Przedstawiłem kilka suchych faktów po a Ty jak większość osób zinterpretowałeś to tak jak ja sam bym zinterpretował gdybym czytał czyjąś historię.
DrHouse
Nie mogę się z Tobą zgodzić a dlaczego napisałem w odpowiedzi Mikołaj29. Czy jestem mięczakiem? Uważam, że nie ale to moje zdanie. Masz prawo pisać co chcesz. Szanuję Twoją opinię. Nie znasz mnie.
1234554321
Bardzo Ci dziękuję bo zwróciłeś/aś uwagę na bardzo ważną kwestię, która została tylko wspomniana a Ty to wyłapałeś/aś. Moja żona ma młodszą siostrę (mężatka), która zawsze była i jest faworyzowana przez swoich rodziców. Żona do dziś nie może się z tym pogodzić. Wiele razy rozmawiała ze mną na ten temat, że źle czuje się w związku z takim traktowaniem. Siostra mieszka w stolicy i rzadko bywa w rodzinnym domu. My jesteśmy u teściów na obiedzie praktycznie co niedziela. Teściowie cały czas komplementują młodszą córkę, podkreślają jej dokonania itp. Żona czuje się przez nich niedowartościowana. To wiem. Ale do czego zmierzam. Ja widząc to zawsze starałem się podczas rozmów rodzinnych podkreślać jej dokonania, zasługi, słowem dowartościowywałem ją w oczach jej własnej rodziny. Żona chcąc być w centrum zainteresowania i nie czuć się gorzej opowiadała swojej mamie bardzo dużo faktów z naszego rodzinnego życia. Chciała zwrócić uwagę na siebie. Mówiła teściowej bardzo dużo rzeczy. Tych dobrych ale i tych, które powinny być tylko między nami. Wiele z tych rzeczy to były przysłowiowe pierdoły ale w oczach mojej teściowej urastały przynajmniej 3 krotnie. Wiele razy prosiłem żonę o to aby tak nie robiła. To jest jednak silniejsze od niej. Szkoda, że nie była z nią tak szczera w opisywanej przeze mnie sprawie. Mało tego oszukała również własną matkę. Myślę, że gdyby moja teściowa, która ma bardzo trudny charakter i jest bardzo impulsywna dowiedziała się całej prawdy o własnej córce, wściekła by się strasznie. Wiem, że teściowa docenia moje starania i moje zaangażowanie w pomoc żonie. Nigdy mi tego raczej nie powie. Ale ja się tym nie przejmuję. Wiem, że cokolwiek był nie zrobił i tak zawsze nie będzie to docenione.
Niezapominajka
NIKT stąd nie zna naszego życia. Masz całkowitą rację. Wszyscy komentujący piszą to co mogą wywnioskować z zamieszczonego tekstu. To moja wina, że napisałem poemat na cześć mojej żony, która w nagrodę za mój trud i poświęcenie po tylu latach małżeństwa nagrodziła mnie skokiem w bok. Wybaczyłem jej bo wierzę, że to co przeżyłem ja i ona przez te prawie 10 miesięcy nauczyło ją czegoś, że zrozumiała swój fatalny błąd. Kocham żonę i dzieci i wierzę, że nam się uda. Ty doceniasz moją decyzję inni nazywają mnie mięczakiem. Dzięki za wsparcie.
Lisbet VIP
Jak pisałem wcześniej zamieszczenie tej historii na forum to mój sposób na autoterapię. Może niepotrzebnie dałem to żonie do przeczytania. O forum żona nic nie wie. Ja jej na pewno nic nie powiem. Choć z drugiej strony gdyby poczytała Wasze komentarze to może zrozumiałaby w końcu co tak naprawdę zrobiła.
Skat
Skat u mnie rocznica będzie w marcu. Żona jeszcze o tym nie wie ale już nigdy nie dostanie ode mnie kwiatów 8 marca. Dla mnie ten dzień już nie istnieje. 21 marca będzie dla mnie zawsze najgorszym dniem w roku.
NICK
Oczywiście nie o taki przekaz dla żony mi chodziło. Twoje wnioski są dla mnie czytelne. O aucie i wakacjach pisałem w poście dla Ed65 i betrayed40.
Yorik
Nie wiem jak swoje przykre doświadczenia opisują inni użytkownicy forum. Ja tu jestem nowy, zielony. Czytałem jedną historię (nie pamiętam którą). Wiem, że była krótka. Kilka zdań jak to ktoś został skrzywdzony przez najbliższą osobę. Wiedziałem, że tu mogę zamieścić moją historię. Wiedziałem, że jest długa bo długo ją pisałem. Założyłem konto, napisałem do Admina zapytanie o ograniczenie ilości tekstu. Byłem przygotowany na redukcję ilości tekstu. Admin odpisał, że nie ma ograniczeń objętości tekstu. Pomyślałem super mogę puścić tekst w całości bez żadnych poprawek. Napisałem tak jak uważałem. Chciałem aby czytający zobaczyli jak TEN PROBLEM wyglądał u mnie. W jakich okolicznościach życia rodzinnego, zawodowego i osobistego moja żona podjęła decyzję, której konsekwencją był jej największy błąd życia. Stąd wstęp z ogólnym obrazem naszej sielankowej rodziny (z zwróceniem uwagi na te aspekty życia osobistego, które często są powodem samej zdrady), wątek główny (sama zdrada, dni ją poprzedzające oraz dni po) oraz zakończenie. W wątku głównym dużo uwagi poświęciłem smsom bo chciałem aby czytający mieli ogólny obraz emocji, którymi kierowałem się wtedy ja (nie wiedząc o zdradzie) oraz moja żona (szykując mi zdradę). Twórczość literacka, blog? Każdy pisze jak potrafi. Jeden pisze poetycko inny używa języka ulicy określając swoją połówkę szmatą, zdzirą itp. W obu przypadkach chodzi o to samo. To wołanie o pomoc, to wyładowanie emocji, stresu, żalu, to prośba o radę. O obu przypadkach cierpienie jest takie same. Drogi rozwiązania mogą być różne. Ja nie wiem co to jest klasyka tematu. Jak kiedyś poczytam inne historie to może będę mądrzejszy na razie jestem zielony w temacie. Ale uczę się na własnych błędach choć na cudzych podobno jest łatwiej.
Suchy64
Już pisałem, że każdy kto coś czyta widzi to co chce widzieć i zapamiętuje z całości tekstu to co mu się rzuciło najbardziej w oczy. Chciałem być zapamiętany jako ten, który został zdradzony, który został skrzywdzony, który starał się bardzo ale życie brutalnie zweryfikowało jego oczekiwania i dostał nóż w plecy od najbliższej mu osoby. Zostałem zapamiętany jako erotoman zostawiający kwiatki za wycieraczką auta żony. Smutne. Wątek, który Tobie zapadł najbardziej w pamięci rozwinąłem w poście dla JakichWiele oraz RudAAA i BarbaraF. Moim celem było zwrócenie uwagi na element podtrzymujący uczucie i namiętność w związku, na to, żeby chemia pomiędzy dwojga ludźmi była, żeby nuda i monotonia codziennego życia nie niszczyła uczuć. Zgadzam się z Twoimi uwagami. Sprawdź jednak co napisałeś w p.s i zastanów się co zrobiliście takiego aby nie patrzeć na siebie z boku.
9767
<
#68 | milord dnia 12.01.2014 16:59
Ja mam do Ciebie pytanie bo wyglądasz na niezwykle starannego człowieka i nie wierzę, że tego nie dociekałeś. Dlaczego stało się to co się stało? Jeśli chcesz dojść do jakiego takiego ładu to jaki (o ile żona jest rzeczywiście względem Ciebie całkowicie szczera) opracowaliście plan by ten typ już więcej się w waszym życiu nie pojawił? Znam na to sposoby i jeśli mam podsunąć jakieś propozycje to muszę wiedzieć jakie by się nie powielać. Oni razem pracują? muszą ze względu na charakter pracy się kontaktować?
3739
<
#69 | Deleted_User dnia 12.01.2014 17:22
Milord, z tego co wyczytałam kochanek jest przedstawicielem medycznym. Ze względu na charakter pracy przedstawiciela medycznego on ma zawodowy obowiązek odwiedzać ją w jej miejscu pracy regularnie co dwa lub trzy tygodnie ( jeżeli jest w jego targecie). Miejsce pracy- jej gabinet, oddział szpitalny. Mają również możliwość spotykania się podczas konferencji medycznych jeżeli jego firma w nich uczestniczy. I wtedy mogą bez ograniczenia spotykać się na imprezach organizowanych podczas konferencji i w pokoju hotelowym. On ją musi wyrzucić z tzw targetu aby nie mieć obowiązku do niej jeździć.
9767
<
#70 | milord dnia 12.01.2014 17:46
No tak. Rzeczywiście. Czasami bardzo ciężko się czyta długie historie i łatwo coś pominąć. No to będzie ciężko... No nie wiem czy a24 będzie do tego zdolny > ale wyjście na to jak go wywalić z jej targetu jest. Trzeba zadzwonić do jego szefów i powiedzieć, że żona się skarżyła na jego nachalność (przemilczeć w jakiej sprawie). Oni go wezmą na dywanik bo pomimo, że to będzie słowo przeciw słowu to w obecnych czasach pewnych zachowań na polu zawodowym się nie toleruje, szczególnie względem kobiet. Nawet palcem nie będzie mógł w jej kierunku kiwnąć. Nie mówiąc o tym, ze jeśli on będzie do niej wydzwaniał a ona do niego ani razu... To przy odrobinie szczęścia może się udać.
3739
<
#71 | Deleted_User dnia 12.01.2014 17:55
milord, lisbet
Dlaczego to się stało? Odpowiedź brzmiała-nie wiem, byłam głupia, ciekawość?
Tak jak pisałem. Od 23.03. zero kontaktu na 100%. To przedstawiciel firmy medycznej produkującej sprzęt do szpitali, gabinetów. Nie widują się. Jedyne miejsce gdzie mogą się spotkać to konferencja medyczna o ile ta firma ją sponsoruje lub wystawia tam sprzęt. Ale to mam też pod kontrolą. Sprawdzam profilaktycznie co i gdzie wystawia. Mieszkamy od siebie ok 150km. Żona na konferencje od 10m-cy nie jeździ. Na każdą następną jadę z nią lub nie jedzie wcale. Nie mogę się doczekać szkolenia w naszym mieście lub gdzieś obok. Bo chciałbym nieco bliżej poznać tego kolesia co dla niego przyjemne nie będzie.
957
<
#72 | mikolaj29 dnia 12.01.2014 18:02
piszesz że od tamtej pory telefon żony jest czysty, czy naprawdę uważasz że żona byłaby aż taką idiotką i wiedząc że dużo wiesz dalej kontaktowałaby się z nim przez znany Tobie numer?
poza tym powiedziała że Ciebie więcej nie oszuka, lecz nie mówiąc całej prawdy dalej Ciebie oszukuje, co z tego że Ty wiesz że ona wie, to powinno paść z jej ust, powinna wyjaśnić wszystko a nie ukrywać prawdę.

popełniłeś jeden największy błąd czyli powiedziałeś jej rodzicom o tym że coś kręci na boku, teraz równie dobrze ona może być z Tobą bo boi się o swoją REPUTACJĘ a nie to że rozwali małżeństwo.
3739
<
#73 | Deleted_User dnia 12.01.2014 18:03
Milord,
Ten sposób już załatwiłem. Napisałem skargę do prezesa zarządu na tego gościa bo wszystkie smsy wysyłał ze służbowej komórki. Postraszyłem ich sądem i wezwałem do zaprzestania wykorzystywania służbowego tel komórkowego do celów prywatnych o treściach niezgodnych z obyczajami etycznymi. O dziwo prezes odpisał, powiedział, że gość ma wszczęte postępowanie dyscyplinarne. W imieniu zarządu przeprosił za gościa.

Komentarz doklejony:
Mikołaj29,
Jest czysta. Wierz mi. Z teściami musiałem porozmawiać. To był dla niej znak, że nie cofnę się przed niczym. Nie jest ze mną dlatego, że się boi. Jest ze mną bo mnie kocha i zrozumiała, jak wiele ma do stracenia.
3739
<
#74 | Deleted_User dnia 12.01.2014 18:14
Nie jest ze mną dlatego, że się boi. Jest ze mną bo mnie kocha i zrozumiała, jak wiele ma do stracenia.
Ona nic nie zrozumiała, może przez chwilę dopadła ją jakaś refleksja. Nie wyniosła żadnej nauki, poza tym , że miała coś do stracenia więc lepiej trzymać się męża. Przynajmniej na jakiś czas.
1088
<
#75 | torf dnia 12.01.2014 18:14
Mam do ciebie pytanie względem kolęzanki zony(ta niemoralna) jak teraz jest z nią
3739
<
#76 | Deleted_User dnia 12.01.2014 18:18
a24-12, pozwól że skomentuję Twoją odpowiedź na moje komentarze.
To co przeczytałam na początku, wydawało mi się po prostu nierealne w kontekście tego forum, tak jak ktoś wcześniej zauważył, czegoś takiego jeszcze tutaj nie było. To jak Cię wtedy oceniłam, było tylko wynikiem tego że tekst był niepełny. Tak wtedy Ciebie widziałam i całą tę sprawę też. Niemniej jednak ja byłam pierwszą osobą która starała się ostudzić zapały doradzaczy, proponując zaczekać na całość historii.
Kiedy całość nadeszła, zmieniłam zdanie. Przypomne co napisałam:
"barbaraF dnia styczeń 09 2014 15:33:13
No i teraz już rozumiem. a24-12 - Zazdroszczę Twojej żonie, nie zazdroszczę Tobie. Jej - że ma takiego męża, Tobie - że musisz się jednak z tym wszystkim męczyć, walcząc sam ze sobą. Życzę Ci żebyś się pogodził sam ze sobą, bo jak sam wiesz, taka walka prowadzi tylko do autodestrukcji.
"
Ci którzy znają moją historię, wiedzą dlaczego zazdroszczę Twojej żonie. Nadal nie znasz prawdy. Będziesz błądził w ciemnościach które będą zatruwać Twoją duszę. Tego największa miłość nie wytrzyma. Twoja żona nie dostała po poopie, a uwierz mi, wyrzuty sumienia wcale nie są karą najgorszą. Obyś nie musiał do tego dochodzić.
3739
<
#77 | Deleted_User dnia 12.01.2014 19:30
Torf,
Żona widuje się z nią 1 raz w tygodniu w szpitalu.
barbaraF,
Ja nie wiem co jest na tym forum. Dopiero dziś mam chwilę czasu i czytam historie innych (przeczytałem 2 z komentarzami). Od komentarzy dla innych się powstrzymuję. Nie czuję się kompetentny. Jeszcze raz podkreślam doceniam Twoje opinie i cieszę się, że patrzysz na mnie inaczej niż na początku. Ja nie znam Twojej historii. Nie bardzo wiem o jaką prawdę Ci chodzi. Wszyscy mi radzą abym ukarał żonę, dał jej po pupie. Czy mam jej założyć sprawę rozwodową, wniosek o separację, opowiedzieć całej rodzinie o tym co mi zrobiła? Inne pomysły?
957
<
#78 | mikolaj29 dnia 12.01.2014 19:59
ja bym właśnie wystąpił o separację (choć rozwód byłby najlepszą opcją) informując rodzinę niech wiedzą dlaczego to wszystko. jak naprawdę kocha i żałuje i naprawdę będzie chciała naprawiać wasz związek to przecież można to robić już nie będąc małżeństwem, wtedy też można mieć większą pewność czy jej zachowanie jest szczere czy jest tylko zwykłą przykrywką.
bo jednak Ty wiesz tyle co wyczytałeś z billingów, to wszystko tak naprawdę nie musi być równoznaczne z billingami, jest mnóstwo pól do kontaktu i naprawdę wierzysz że żona zaraz po tym jak odkryłeś prawdę zakończyła to wszystko? tak błyskawicznie to nagle zakończyła?

wcale bym się nie zdziwił że gdybyś ją przycisnął to dowiedziałbyś się więcej, o wiele więcej niż tak na dobrą sprawę wiesz o tym wszystkim.
3739
<
#79 | Deleted_User dnia 12.01.2014 20:04
a24-12, w sprawach "technicznych" najlepszy tutaj jest ed65 - powtarza swoje słowa jak mantrę ale to jest to czego wszyscy powinni się na pamięć nauczyć Z przymrużeniem oka Dlatego ja Ci nie powiem co masz zrobić swojej żonie, choć wiem co powinieneś.
O jaką prawdę mi chodzi? Ależ prawda jest tylko jedna! A Ty wiesz tylko to co w chwili słabości powiedziała Ci żona. Ty wiesz że Cię zdradziła, masz dowody, masz sprawcę. Ale nie masz przyznania się do winy, a to jest kluczowa rzecz w każdym przewodzie sądowym.

Komentarz doklejony:
Dopisuję się do postu mikolaj29, który był "pierwszy" :-)
9937
<
#80 | Ramirez dnia 12.01.2014 20:12
"Skat, u mnie rocznica będzie w marcu. Żona jeszcze o tym nie wie ale już nigdy nie dostanie ode mnie kwiatów 8 marca. Dla mnie ten dzień już nie istnieje."

Powiedzmy sobie szczerze, od czasu jak zobaczyłem w telewizorni Annę Grodzką - również mam takie odczucia. :szoook

Te forum ma jeden bardzo spory potencjał destrukcyjny, który trzeba nauczyć się neutralizować. Dla przykładu, bardzo cenię sobie rady Ed65 - ale finał rad jest: dopaść larwę, wp***ć, i spuścić w klozecie, metodą taką to a taką...

Pozostaje jednak jeszcze w naszej rzeczywistości kwestia całościowej oceny naszego współmałżonka. Zdrada jedynie powoduje, że tracimy wobec niego szacunek i zaufanie - ale może nadal pozostawać wartościowym człowiekiem (poza zbrodnią jakiej się dopuszcza).

Czasami jest też tak, że potrzebujemy kogoś, kto nas utwierdzi w tym, co podświadomie chcemy zrobić. Np. poszukujemy kogoś, kto zjawi się w tym złym momencie i nas utwierdzi w tym co sami czujemy, że trzeba larwę w taki czy inny ukarać, pozbawić pieniędzy, dzieci i majątku.

Najchętniej byśmy widzieli ją pełzającą u stóp naszych, z prośbą powtarzaną każdego dnia o wybaczenie. Możemy sobie tylko o tym pomarzyć.

Jeśli napisałeś, że już 8 marca kwiatka jej nie dasz, to potwierdzasz drzemiącą w Tobie chęć zemsty na larwie. W tej kwestii musisz jednak założyć spodnie - jak chcesz się mścić, to tylko raz, i koniec.

Jeśli będziesz ją szczypał teraz swoimi drobnymi uszczypliwościami, nie tylko zabijesz własne małżeństwo, ale w rezultacie skrzywisz psychikę własnych dzieci, które zaczną być całkiem dobrymi obserwatorami tego co się będzie pomiędzy wami działo.

Moja rada na koniec jest taka - jeśli po męsku podjąłeś decyzję, by żonie wybaczyć i ją sobie zostawić - to:
a/ pilnuj jej i stosuj zasadę ograniczonego zachowania, ale maskuj to najlepiej jak potrafisz,
b/ złożyłeś przysięgę małżeńską, prawdopodobnie z klauzulą że bierzesz żonę na dobre i na złe. Złe się właśnie stało - ale nie uprawnia do regularnego mszczenia się na żonie. Co się stało - to się nie odstanie, trzeba na nowo z tym żyć.

Jak ktoś przerysuje drzwi w nowym aucie, to nie zmieniasz auta - ale drzwi malujesz u lakiernika - i jedziesz przez życie dalej.

Ale jak ktoś rozwala Ci furę - to niech ją sobie zabiera -kupisz sobie nową.
I tak do tego trzeba podejść. Zranione ego będzie bolało - nic na to już nie poradzisz, ale da się z tym żyć, jak nie będziesz tego wilka w sobie karmił, np. upierdliwością wobec żony.
9767
<
#81 | milord dnia 12.01.2014 20:21
>>> O dziwo prezes odpisał<<<
O dziwo by było gdyby nie zareagowałZ przymrużeniem oka Teraz jeszcze część mozolna. Zmiana i zastrzeżenie tel. stacjonarnego (jeśli taki masz), wymiana karty sim u żony i zniszczenie starej. Likwidacja ścieżek dostępu do żony poprzez likwidację kont lub blokady, zostawienie jedynej możliwej na starych zasadach, takiej, którą masz możliwość jeszcze kontrolować. Sprawdzanie co jakiś czas czy nie ma drugiej komórki i nałożenie loggera.

No niestety to są konsekwencje zdrady i nielojalności.

Jak przez dłuższy czas nic nie wykryjesz > wtedy rozpoczniesz swoją wymarzoną odbudowę.

>>>Dlaczego to się stało? Odpowiedź brzmiała-nie wiem, byłam głupia, ciekawość?<<<

No niezbyt wyrafinowane tłumaczeniaZ przymrużeniem oka Znajdziesz to tu w prawie każdym temacie, gdzie zdrajca został zaskoczony, że się wydało. Uważaj na słowo "ciekawość". Nie zawsze zostaje ona zaspokojona do końca.
10031
<
#82 | naiwnakochanka dnia 12.01.2014 20:46
ja miałam przerwę dopiero teraz to przeczytałam a trwało to 3 godziny przeczytałam cały tekst iw wszystkie komentarze i powiem jedno z ciebie jest spoko facet tylko czemu w tekście non stop podkreślasz że sam nigdy nie zdradziłeś Z przymrużeniem oka
Mi koleżanka po politologii powiedziała że to co politycy najbardziej podkreślają tego nigdy nie dotrzymują.
Ja ci akurat wierzę ale dziwi mnie to powtarzanie się no chyba że jesteś taki skrupulatki, jednak z tekstu widzę że jesteś introwertykiem osobą skrytą i mało uczuciową może to było po części jakąś przyczyną nie wiem.
Ale życzę by wszystko zakończyło się happy endem choć nie do końca w to wierze.
Jeśli wspólnie uprawialiście seks to jest pocieszenie że jej zaangażowanie było głównie czysto fizycznie.
Ja doszłam do wniosku że najgorsze w zdradzie właśnie jest kłamstwo to najbardziej rujnuje psychikę.

Komentarz doklejony:
I kurcze dlaczego tak rzadko spotyka się udane małżeństwa Smutek
Albo facet egoista a kobieta cierpi albo na odwrót.
Co niektórzy tłumaczą to ewolucją i rozsiewaniem genów.
3739
<
#83 | Deleted_User dnia 12.01.2014 22:09
Mikołaj29,
Odpowiem Ci tak. Nie znam Twojej historii. Ale wyobraź sobie, że to Ty znalazłeś się w takiej sytuacji jak moja żona. Rozumiesz? Na szkoleniu, po whiskaczu koledzy Cię namawiają na wyjście do klubu. Idziesz, bawisz się, poznajesz kobietę. Bawicie się a może coś więcej. Wracasz do domu, do żony, do dzieci udajesz, że nic się nie stało. Ale dostajesz smsa od tej kobiety 1,2, kolejnego. Na początku odpisujesz bo tak wypada. A potem nagle łapiesz się na tym, że w zasadzie to już flirtujecie. Udajesz przed żoną, że masz wszystko pod kontrolą, że możesz to skończyć w każdym momencie. Ale tak nie jest. Flirt rozwija się coraz bardziej. Nawet nie zauważasz jak zaczynasz zachowywać się nienaturalnie. Ty tego nie dostrzegasz, żona już czegoś się domyśla ale nie ma żadnego dowodu. Aż w końcu żona prosi Cię abyś przestał cokolwiek robisz niewłaściwego, abyś znów patrzył na nią jak dawniej. Oczywiście wszystkiego się wypierasz, bo przecież nic nie ma. Flirt trwa dalej i przenosi się na kolejne szczeble wtajemniczenia. Aż w końcu Twoja znajoma proponuje Ci spotkanie. Wahasz się, boisz się ale w końcu zgadzasz się (motyle w brzuchu, przepraszam ale to określenie jest idealne). Oszukujesz żonę, że jedziesz do pracy ale tak naprawdę jedziesz na spotkanie. Kochasz się ze swoją znajomą. Potem wracasz do domu i udajesz, że nic się nie stało. Twoja żona od kilkunastu dni jednak coś podejrzewa. 2 dni po Twoim spotkaniu sprawdza Twój telefon i znajduje w Twoim bilingu połączenia i smsy do Twojej znajomej. Po odkryciu tego robi Ci awanturę i oczekuje wyjaśnień. Ty:
1. Przyznajesz się do sms flirtu. Zdecydowanie zaprzeczasz, że było coś więcej. Obiecujesz, że kończysz tą znajomość i nigdy do niej nie wrócisz. Zapewniasz żonę, że tylko na niej i na dzieciach Ci najbardziej zależy, że nikt inny nie liczy się dla Ciebie bardziej. Jesteś spanikowany, boisz się powiedzieć żonie prawdę. Nakryty zostałeś tylko na flircie. Co robisz mając do stracenia wszystko? Rozumiesz swoją podłość wobec żony. Postanawiasz, że to koniec. Rozumiesz co masz do stracenia. Wysyłasz sma znajomej z informacją, że zostałeś nakryty przez żonę, że bardzo żałujesz tego co się stało, że wybierasz rodzinę i żonę i prosisz aby Twoja znajoma zrozumiała Twoją sytuację i więcej nie kontaktowała się z Tobą w jakikolwiek sposób. Twoja znajoma odpisuje Ci: ok sama jestem po rozwodzie, życzę Ci szczęścia. I nigdy więcej nie odzywa się do Ciebie.
2. Przyznajesz się żonie do zdrady. Do sms flirtu i do spotkania z seksem 2 dni wcześniej w hotelu. Przyznajesz się do winy. Błagasz żonę o wybaczenie o drugą szansę. Argumentujesz to chwilą słabości, ciekawością i nie wiadomo czym jeszcze. Podkreślasz, że w ciągu kilkudziesięciu lat małżeństwa nigdy jej nie zawiodłeś, że bardzo wszystkiego żałujesz, że kochasz żonę i dzieci i nie wyobrażasz sobie życia bez nich.
Twoja żona:
1. Robi Ci jazdę jakiej jeszcze nie miałeś. Nie odzywa się do Ciebie kilka dni ale w końcu wybacza Ci i daje Ci drugą szansę.
2. Składa pozew o rozwód, zabiera Ci dzieci, blokuje środki finansowe, wystawia Twoje rzeczy za drzwi, informuję Twoją rodzinę o Twoim zachowaniu.
Pomyśl o tym nie jako facet ale jako kobieta. Nie usprawiedliwiam żony. Staram się ją zrozumieć.

Komentarz doklejony:
BarbaraF,
Żona przyznała się do winy. Błagała o wybaczenie. Nie utrzymuje jakiegokolwiek kontaktu z tym gościem od 21.03 czyli od dnia, kiedy mi powiedziała, że to koniec.
Wiem rady Ed65 są bardzo dobre. Już zmieniłem zdanie na niektóre rzeczy. Potrzeba trochę czasu aby część z nich wprowadzić w życie.

Komentarz doklejony:
Ramirez,
W końcu piszesz życiowo. Jak wiesz wybaczyłem żonie. W swojej decyzji pod uwagę uwzględniłem właśnie całościową ocenę współmałżonki, jej skruchę, żal i mocne postanowienie poprawy. Szanuję moją żonę. Na zaufanie musi sobie zapracować. Nie stosuję taktyki drobnych uszczypliwości bo wiem, że to do niczego dobrego nie prowadzi a wykańcza chemię. Co do 8 marca zdania nie zmienię. Zawsze mogę dać kwiatki 7 marca a tylko żona będzie wiedziała dlaczego nie otrzymała ich dzień później. Twoje rady już wprowadziłem w życie kilka miesięcy temu.
Aha, z tego co pamiętam to przysięga brzmi: biorę sobie Ciebie za żonę/męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że nie opuszczę Cię aż do śmierci. To chyba było tak. Z 3 elementów przysięgi 2 zostały złamane. Jak mówił Ed65 chyba już jestem z niej zwolniony. Została miłość. Czy ona wszystko pokona? Mam nadzieję, że jak będziemy razem w to wierzyć z żoną to nam się uda.
3739
<
#84 | Deleted_User dnia 12.01.2014 23:14
Miałam nie wypowiadać się w twojej sprawie, bo bardzo na ciebie napadłam, potem troszkę zmieniłam zdanie( po lekturze drugiej części), było mi więc głupio, ale w pewnym sensie wywołałeś mnie do tablicy odnosząc się do mojej wypowiedzi, nawet zadajesz mi pytanie, więc jednak piszę do ciebie.
Postaram się odniesć do niektórych spraw, które sa tu omawianie,do tego, co piszesz ty- pojęcia nie mam czy trafię kulą w płot, czy też rzucę jakies nowe światło na twoja sprawę.

tak więc- uważam, że zachowałeś się fantastycznie informując szefa tego firmowego czarusia o tym, co robi jego podwładny i to za firmowe pieniądze. Szef wszczął postępowanie dyscyplinarne wobec fircyka- super sprawa. Nie wiem czy udało ci się uciąć łeb hydrze, ale na jakis czas temu lowelasowi na pewno odechce się firmowych romansów- prawdopodobnie jest to jeden z tych, co to w domu maja żonę, szeroki uśmiech na fałszywej gębie i w każdym mieście otumanioną kochankę. Takich kręci się wokoło całkiem sporo. Prawdopodobnie facet ten jest dobry w te klocki i potrafi zbałamucić kobietę. Myślę, że twoją żonę omija szerokim łukiem- fantasycznie go załatwiłeś.
Ja nie chcę usprawiedliwiać twojej żony, daleko mi do tego, bo mam bardzo wyrobione zdanie na temat ludzi, którzy zdradzają, ale wydaje mi się, że w przypadku twojego życiowego dramatu chyba mogłabym spojrzeć troszkę liberalniej na twoją żonę. Popełniła ona wielki błąd, bardzo opłakany w skutkach, ale chyba dała się omotać i zanim się spostrzegła sama wplątała się w sieć kłamstw- sa faceci, którzy potrafią tak otumanic kobietę, że nawet najporządniejsza i nawet najbardziej wykształcona i inteligentna kobieta może stracić rozum. Dobrze, że ty zorientowałes się w miarę szybko, bo dzisiaj nie wiadomo w jakim stanie byłaby ta kobieta- otumaniona i skołowana doszczętnie. Na tamtym etapie ich znajomości może nie doszło jeszcze do tego, by ona zakochała się w fircyku- gdyby doszło do czegoś takiego ty dzisiaj chodziłbyś po sądach i chociaż waliłbyś głową w mur, to wasze małżeństwo i tak nie miałoby żadnych szans. Ona poszłaby za tamtym bez wahania, szczególnie, że jest finansowo kobieta niezalezną i raczej nie widzi w tobie tylko bankomatu. mogłaby żyć na wysokim poziomie utrzymując się tylko ze swoich pieniędzy. A reputacja? Tak, ważna sprawa, ale kto dzisiaj przejmuje się aż tak bardzo takimi sprawami- tyle rozwodów wokół...
Do czego zmierzam? Otóż śmiem sądzisz, że skrucha twojej żony może rzeczywiście jest szczera, że ona naprawdę błaga cię o wybaczenie, że nie jest to jej wyrachowanie lecz naprawdę wielkie postanowienie naprawy relacji z tobą i odzyskanie twojego zaufania.
może jestem naiwna mysląc w taki sposób, ale nie sądzę, by tak było. Ja tylko logicznie myślę i nie widzę żadnych powodów do tego, by kobietę tę posądzać o złe intencje. Ona jest w takiej sytuacji, że gdyby nie kochała jakiegoś mężczyzny, to mogłaby odejść od niego bez żadnych problemów, bo sama też dałaby sobie świetnie radę. Skoro przeprasza, a nawet błaga, to znaczy, że zależy jej na tym małżeństwie i gdyby faktycznie było jej w tym związku aż takźle, to dzisiejszą sytuację potraktowałaby jako dobry pretekst i okazję, by się wypisać z tego małżeństwa.
W związku z tym ja uważam, że macie szansę na odbudowanie waszego małżeństwa, chociaż na pewno będzie to długi i trudny proces.
3739
<
#85 | Deleted_User dnia 12.01.2014 23:29
Milord,
Rady, o których piszesz wprowadziłem w życie. Zasada ograniczonego zaufania jak pisze Ramirez - ok.

Naiwnakochanka,

Nie wiem co mam Ci odpisać. Nie oczekuję od Ciebie wiary w moją uczciwość. Nie znasz mnie. Czy jak ktoś coś często mówi a swoim życiem daje temu świadectwo to znaczy, że kłamie? A jeżeli tym słowem jest kocham Cię, które mówisz od lat tylko jednej osobie (za wyjątkiem ojca, matki, rodzeństwa, dzieci), które raz wypowiadasz kilka razy w tygodniu a innym razem kilka razy w ciągu dnia. To znaczy, że kłamiesz?
I jeszcze jedno: kłamstwo prowadzi do zdrady a zdrada opiera się na kłamstwie. Karmią się sobą nawzajem. Nie jestem introwertykiem. To ktoś kto jest zamknięty w sobie i nie potrafi okazywać innym swoich uczuć. Chyba pomyliły Ci się określenia. Nie znam introwertyka, który okazywałby swoje uczucia i tak otwarcie mówił o swoich uczuciach jak robię to ja (narażając się na tym forum nie tylko na współczucie i wsparcie ale też i na krytykę i kpinę).
3739
<
#86 | Deleted_User dnia 12.01.2014 23:41
najgorsze w tym wszystkim jest to, że runęło twoje zaufanie do zony. Az do historii z fircykiem uważalęś ja za pewnik w swoim zyciu, szanowałeś tę kobietę, nosiłeś na rękach i dbałeś, jak tylko potrafiłeś najlepiej. Ta historia pokazała ci całkiem inne oblicze tej kobiety. prxzekonałeś się, że potrafi kręcić, zwodzić, kłamac i robić rzeczy skandaliczne za twoimi plecami- to jest w tym najgorsze i obawiam się, że z tym własnie będziesz miał nawiększe problemy, bo jak uporac się z czymś takim? Jak odpędzić od siebie czarne myśli?
Tu zadanie bojowe dla twojej żony- czy uda się jej sprostać tej sytuacji, czy uda jej się uspokoić cię i przekonać? Czy wystarczy jej sił i cierpliwości?
własnie dlatego są ludzie, którzy odchodzą od partnera, gdy ten wykryje ich zdradę- wiedzą bowiem, że związek po zdradzie jest jak ruina, którą trzeba odbudowywać na nowo. Niektórzy odchodzą honorowo, bo nie chcą podejmować takiej ciężkiej walki. I tak nie byłiby w stanie uwierzyć, że wszystko skonczy się dobrze, a zresztą coż to znaczy skończy się dobrze? To tak niestety jest z tymi zdradami- głupota i krótkowzroczność ludzka pcha kogos w takie bagno, a skutki sa straszne.
Może weź pod uwagę całokształt waszego małżeństwa i cóż- daj wam szansę. Może faktycznie taka sytuacja niedy więcej już się nie powtórzy? Miej jednak ograniczone zaufanie i jeśli, nie daj Boże, znowu zadzieje się między wami coś takiego, to wtedy ty nie wahaj się nawet przez moment, tylko rozwiedź sie z tą kobietą.
Myślę jednak, że ona nie należy do takich kobiet, które puszczają się z pierwszym lepszym, raz powinęła jej się noga, bo trafiła na wprawionego w te klocki gracza, więc potem, w przyszłości...może naprawdę nigdy więcej cię już nie zdradzi.

nie wiem czy dobrze myślę- może mylę się totalnie, ale przeczytałam wszystko, co napisałeś i jakoś tak- taka nasunęła mi się refleksja.
Dobranoc
9767
<
#87 | milord dnia 12.01.2014 23:47
NaiwnaZ przymrużeniem oka
>>>tylko czemu w tekście non stop podkreślasz że sam nigdy nie zdradziłeś <<<
Na to pytanie to akurat odpowiedź jest prosta. Bo miał facet full okazji i z żadnej nie skorzystałZ przymrużeniem oka
Trochę bym podramatyzował nad tym ósmym marca. Na cholerę komu zimny związek. Jak dowalić to w rocznicę zdrady. Dać rózgę pod choinkę. Jak chce się upokorzyć to wibrator na urodziny i unikać jak ognia przez następny miesiąc. Podarki są i powinny być symbolami. Zdecydowanie bardziej symbolami niż fundowaniem wypraw do SPA. Mają coś przekazywać. Zamiast bukietu możesz dać kwitnącego kaktusaZ przymrużeniem oka Te pięknie kwitną. Ale są wyłącznie do oglądaniaZ przymrużeniem oka
Jak szanujesz swoją żonę pomimo tego co Ci zrobiła > to o ósmym marca nie zapomnisz. Nie dokładaj sobie kłopotów. Jeśli ona szanuje Ciebie > zachwyci się wszystkim co od Ciebie dostanie.

Wskazówka dla kobiet...Szeroki uśmiech
Co kupić mężowi na rocznicę ślubu? Zasada pierwsza... Nie należy zaczynać od kupna futra dla siebieSzeroki uśmiech Należy zacząć od wykwintnej zapalniczki.

Nie ma L4 z przysiąg. Są tylko przysięgi niedotrzymane.
3739
<
#88 | Deleted_User dnia 12.01.2014 23:47
Mono,
Dzięki za super post. Trafiłaś w samo sedno. Chciałbym napisać, że nikt nie zna mojej żony bardziej niż ja. Tak bym napisał jeszcze 10 mcy temu. Napiszę więc inaczej. Już pierwszego dnia jak żona wróciła do domu po szkoleniu czułem, że coś jest nie tak. To uczucie narastało we mnie z każdym dniem. Chociaż żona zapewniała mnie, że wszystko jest OK, żebym nie był taki podejrzliwy bo to działa na nią niekorzystnie to COŚ podpowiadało mi, że jest inaczej. To COŚ kazało mi rozpocząć procedurę: sprawdzam. Nie wiem jak TO nazwać intuicja? Podobno tylko kobiety ją mają wyostrzoną. Faceci mają klapki na oczach. W takim razie mam dużo żeńskich hormonów bo u mnie TO COŚ działa. I podpowiada mi, że wszystko jest OK. Czy uda nam się? Myślę, że razem tego pragniemy.
P.S. Dziś żona zapytała się mnie czy nie chciałbym mieć jeszcze córeczkę?!
Drogie Panie/Panowie czy tak zachowuję się kobieta, która nie kocha szczerze i coś kombinuje? Myślę, że jest gotowa zrobić wszystko aby ratować nasze małżeństwo.

Komentarz doklejony:
Milord,
Pomyślę o kaktusie. Wielu facetów i wiele kobiet nie uznaje tego święta bo jest sztuczne. Uważam, że kobiet nie powinno się doceniać i adorować w ten konkretny dzień. Kwiaty powinno dawać się co jakiś czas bez okazji. To działa lepiej. Na rocznicę ślubu raczej nie chciałbym dostać wykwintnej zapalniczki (nie palę). Wolałbym ekskluzywną kolację i megasex przy świecach.
3739
<
#89 | Deleted_User dnia 13.01.2014 00:01
Do dziś żona nie przyznała się do zdrady i sypiania z gościem? W jaki sposób określa, co ją z nim naprawdę łączyło i od kiedy, bo rozumiem, że pytałeś?
9824
<
#90 | BT92 dnia 13.01.2014 00:06
a24-12
Wiesz jeżeli chodzi o następne dziecko to raczej podejrzewam że chce mieć pewność że nie odwidzi Ci się i nie wywalisz jej na stół papierów rozwodowych. Po 2 czytałem tą historię od A do Z i ciśnie mi się że dałeś się łatwo wykręcić. Żona ma cię na widelcu bo wie że ją kochasz a co do kochasia tego którego miała wiesz mawiają że ciało puszczone raz puszcza się cały czas. Więc ogarnij się bo za kilka miesięcy może lat sytuacja się powtórzy tylko że wówcz:cacyas żona bd się bardziej pilnować
9767
<
#91 | milord dnia 13.01.2014 00:08
>>>Dziś żona zapytała się mnie czy nie chciałbym mieć jeszcze córeczkę?!<<<
Jeśli chciałbyś to odczekaj jednak jakiś czasZ przymrużeniem oka Pomijam fakt, że tendencyjność pytania jest dość... dziwna... Skąd wiadomo, ze to bez dwóch zdań będzie córeczka? I nagle teraz takie pytania? Obyś nie miał większych problemów nż te o których myślę.

Ale ogólnie dobrej nocyZ przymrużeniem oka
3739
<
#92 | Deleted_User dnia 13.01.2014 00:14
Dziś żona zapytała się mnie czy nie chciałbym mieć jeszcze córeczkę?!
Drogie Panie/Panowie czy tak zachowuję się kobieta, która nie kocha szczerze i coś kombinuje?


Dziecko na poprawę , sklejenie związku? Strasznie zły pomysł. Wy lepiej ogarnijciw własne emocje i zróbcie porządek między sobą, a nie fundujcie sobie dziecko.
Mam takie wrażenie że szukasz na siłę potwierdzenia że żona nie zdradzi, że warto wybaczyć. Jak dla mnie wygląda na to że kochanek jej nie chcial, coś się zaczęło psuć, nie traktował jej na poważnie i dodatkowo Ty wykryłeś zdradę.
Nie wiem jak dla mnie za dużo tego przekonywania na siłę że żona jest już ok
3739
<
#93 | Deleted_User dnia 13.01.2014 00:14
...nie kracz, milord, nie kracz, bo wykraczesz Z przymrużeniem oka
9767
<
#94 | milord dnia 13.01.2014 00:44
To skąd pytanie akurat o córeczkę??? Geny to geny. Moja matematyczka miała czterech synów i była jedyną kobietą w rodzinie. No hardcore.
Ja tylko złożyłem fakty w całość.Z przymrużeniem oka
No nie chcę krakać > ale droga do celu moze być dłuższa niż ktokolwiek sądził.
3739
<
#95 | Deleted_User dnia 13.01.2014 00:50
Oj chyba Cię poniosło, milord Z przymrużeniem oka
Ja tu widzę akt desperacji i kartę przetargową "zróbmy sobie dzidziusia (czytaj: dam ci córeczkę, a ty w zamian przestań gadać, w końcu ciężarnej nie wolno męczyć)"
A że mamy chłopców, to i zamierzony efekt większy Z przymrużeniem oka
9767
<
#96 | milord dnia 13.01.2014 01:07
DotarłoZ przymrużeniem oka
10607
<
#97 | Advokat_D dnia 13.01.2014 03:04
Hmm chyba milordowi chodziło o coś innego. A swoją drogą ciekawe czy ten gościu - przedstawiciel handlowy/medyczny - nie ma właśnie córek...
9767
<
#98 | milord dnia 13.01.2014 09:52
Bądź jest ten moment, ze trzeba błyskawicznie i w trybie natychmiastowym przespać się z mężem. No to by już była tragedia... Ale nie ma co gdybać. Moim zdaniem po takim tekście trzeba jednak odczekać z tymi sprawami jakiś czas.
9850
<
#99 | lagos dnia 13.01.2014 10:09
milord
Wysuwając takie watpliwości, musisz zakładać że zona autora nadal przyprawia mu rogi, co wydaje sie mało prawdopodobne wiedząc o posunieciach wobec kochasia, duzej odległości miedzy kochankami i kontroli ze strony a24, chyba, ze to ciaza zahibernowana sprzed 10m-cy Z przymrużeniem oka
a24
Wracajac do Twojego szczególowego opisu waszych relacji intymnych, niesadze żeby ktos brał Cie tu za erotomana, raczej chodzi o subiektywnośc relacji, która akurat w tym temacie jest tym bardziej duża, szczególnie u facetów. Ciekawe czy opisywłabyś to tez tak dokładnie, gdybyś nie był mistrzem we tej dziedzinie, a wręcz cienko byłoby na tym polu Z przymrużeniem oka. Niemniej Twoja historia pokazuje, ze Twojej zonie brakowało czegoś także w tym temacie i napewno nie chodziło o technikę, bo jak napisałeś wkładałeś w to wiele starań, nie byłeś też egoistą. Zabrakło jej po prostu emocji, tego dreszczyku podniecenia, kiedy spotyka cie cos niecodziennego, nieoczekiwanego, dalekiego od rutyny. Gościu pewnie nawet był słabszy w te klocki, ale to oczekiwanie kiedy jechała te 150 km, zrobiło swoje niewiele jej pewnie wtedy trzeba było by wznieśc sie na szczyty. Dopadła ja po prostu nuda, w tym pieknym wyidealizowanym swiecie z dobra i szanowana profesja, odpowiednim statusem materialnym, dwójka wspaniałych dzieciaków, cudownym męzęm i domkiem z ogródkiem. Wszystko to zlało sie w jedno mdłe tło, włącznie z Tobą. To nie było zuroczenie, ona nie zgłupiała, nie zaczeła robić głupot pod wpływem wyobrażeń o miłości, która ja nagle odnalazła, to było przemyslane i nie chodziło o uczucia, ale o emocje, żadze... i zabawę. Myśle, ze wpływ kolezanki o takim podejsciu do zycia, nie był tu bez znaczenia. A teraz do czego zmierzam. Zdrada, moim zdaniem wymaga zmian. Czesto jest to radykalna zmiana, która wiaze sie z rozstaniem, ale nawet pozostajac razem trzeba cos zmienić we wzajemnych relacjach. Tymczasem u Ciebie nic sie nie zmieniło, dlaej zapodajesz ten sielski obrazek idealnej rodzinki, której jest ok.,ale za jakis czas moze sie dla niej znowu okazać mdły i nieciekawy. Nie okazales sie lwem, który ryknie i zrobi porzadek w swoim królestwie, dałeś szanse tak z marszu, a ona wiedząc ze nie popsujesz tego idealnego obrazka, gasi Cie za kazdym razem tekstem "to nie jest dla mnie korzystne". A może trzeba było zrobić niezła ropierduche, wzbudzić w niej niepewnośc, tak by poczuła sie niepewnie, tak by wiedziała jak łatwo moze stracić to co wydawało jej sie tylko tłem, wtedy miałbyś wieksza szanse, ze nie przyjdą jej wiecej głupoty do głowy. Bo to nie był błąd a24, to było świadome szukanie wrażeń.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?