Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Opowiem Wam historię, która nigdy nie powinna wydarzyć się w normalnym, poukładanym, szczęśliwym, kochającym się związku małżeńskim. Nie powinna się wydarzyć a jednak zdarzyła się.
Mam 38 lat, moja żona ma 37 lat. Znamy się od 16 lat, od prawie 14 lat jesteśmy ze sobą w związku małżeńskim. Nasze uczucie nazwałbym klasyczną miłością od pierwszego wejrzenia. Mamy dwoje dzieci 12 letnich chłopców (bliźniaki), którzy są najważniejszymi osobami w naszej rodzinie, bez nich nie wyobrażamy sobie życia.
Do tej pory wśród rodziny i znajomych uchodziliśmy z żoną za szczęśliwe i wyjątkowo zgodne małżeństwo. Oboje z żoną jesteśmy atrakcyjni. Wizualnie od czasów studenckich niewiele się zmieniliśmy. Podczas rodzinnych uroczystości i na wspólnych imprezach potrafimy się doskonale bawić w swoim towarzystwie.
Mamy bardzo odpowiedzialną pracę (oboje jesteśmy lekarzami), która zapewnia naszej rodzinie środki finansowe znacznie przekraczające średnią krajową ale, która wymaga zaangażowania z naszej strony przez większą część dni tygodnia (czasami także w weekendy). Nie mamy limitowanych godzin zatrudnienia . Pracujemy na kontraktach, sami wyznaczamy sobie liczbę godzin do przepracowania. Plusem takiej formy zatrudnienia jest elastyczny czas pracy, sami wcześniej ustalamy sobie dni wolne i czas wakacji. Minusem jest to, że kiedy nie pracujemy nie zarabiamy i nie możemy sobie pozwolić na dłuższe wakacje niż 2 tygodnie. Ponieważ przyzwyczailiśmy się do życia na pewnym poziomie oboje z żoną pracujemy na przysłowiowych 2,5 etatu. Oboje dorabiamy dodatkowymi dyżurami nocnymi (w pogotowiu) co wiąże się z koniecznością przebywania w nocy poza domem. Żona ma 2 takie dyżury w miesiącu, ja 6 razy w miesiącu. Jak łatwo policzyć z tego tytułu 25% nocy w miesiącu spędzamy bez siebie. Ale przyzwyczailiśmy się do takiego trybu życia (tak żyje 90% małżeństw lekarskich). Dlatego osobiście przykładam dużą wagę do tego aby maksymalnie wykorzystać pozostały wolny czas na podtrzymanie więzi rodzinnych i pielęgnowanie mojego uczucia do żony i dzieci. Obowiązkami domowymi oraz opieką nad dziećmi podczas pracy dzielimy się z żoną wymiennie. Ani ja ani żona nie uciekamy przed obowiązkami domowymi do pracy. Sami ustaliliśmy między sobą taki podział obowiązków i czasu pracy zawodowej. To wymaga zaangażowania, poświęcenia ale ma wymierne korzyści materialne. Stać nas na wygodne życie na poziomie klasy średniej. Praktycznie co roku wyjeżdżamy na wakacje za granicę. Do wszystkiego co posiadamy dochodziliśmy z żoną sami, naszą ciężką i uczciwą pracą, związaną z licznymi wyrzeczeniami (często kosztem naszej rodziny). Gdy chłopcy byli mali główny ciężar utrzymania rodziny spoczywał na mnie a od czasu, kiedy chłopcy poszli do przedszkola pracujemy z żoną razem równie intensywnie.
Mamy przepiękny dom z dużym ogrodem, który jest naszym oczkiem w głowie. Dom jest naszą dumą i naszym marzeniem, naszym miejscem na Ziemi, do którego chce się wracać po ciężkim dniu pracy. Niestety dom jest w kredycie, którego koniec spłaty przypada za jakieś 27 lat. Dom został wybudowany i urządzony w bardzo nowoczesnym stylu wg pomysłów mojej żony. To dzięki kreatywności i poczuciu smaku mojej żony zawdzięcza swój rodzinny klimat. Obowiązkami domowymi dzielimy się z żoną praktycznie po równo ale w części obowiązków żona jest niezastąpiona (gotowanie, prasowanie). Prace porządkowe wykonujemy razem (kiedyś zatrudnialiśmy panią do sprzątania ale doszliśmy do wniosku, że nikt tak nie posprząta domu jak my sami). Nie wstydzę się tego, że pomagam żonie w pracach porządkowych. Do moich obowiązków należy mycie łazienek, mycie okien, odkurzanie i mycie podłóg. Wykonuję także większość prac pielęgnacyjnych w naszym ogrodzie. Doceniam trud i wysiłek jaki moja żona wkłada w to aby nasze ognisko domowe było ciepłe i przyjemne.
Do niedawna wydawało mi się, że spełniam wszystkie oczekiwania i fantazje erotyczne mojej żony. Zawsze byłem i jestem otwarty na nowe propozycje i pomysły, które w jakikolwiek sposób miałyby uatrakcyjnić naszą namiętność w sypialni. Moja żona doskonale wie o tym, że można ze mną porozmawiać w tej kwestii na każdy temat. Wielokrotnie powtarzałem żonie lub dawałem jej do zrozumienia, że jestem w stanie zaakceptować prawie każdy pomysł, propozycję, której celem jest urozmaicenie naszego współżycia o ile pomysł ten akceptujemy oboje i o ile nam obojgu przynosi on przyjemność. Staram się dbać o aby nuda i monotonia nie zaglądała do naszej sypialni. Wiem, że to jaki jest nasz sex (gorący i namiętny) zależy od nas obojga ale obie strony muszą wykazywać chęci do jego urozmaicenia. Do tej pory 2 czasami 3 razy w roku kupowałem żonie seksowną bieliznę, zawsze uważałem i uważam nadal, że piękna i dobrze dopasowana bielizna podkreśla kobiecość i atrakcyjność kobiety. Do tego dochodzą uwodzicielskie i zmysłowe perfumy. Czasami korzystamy z żoną z gadżetów (żele, wibratory, filmy), które pomagają nam lepiej poznać swoje oczekiwania.
Pomimo bardzo absorbującej pracy i licznych obowiązków kochamy się z żoną zdecydowanie powyżej średniej krajowej (kilka razy w tygodniu, czasami nawet dwa razy dziennie). Ale nie o ilość tu chodzi ale o jakość i namiętność. Często zdarza nam się kochać w różnych miejscach naszego domu (łazienka, prysznic, salon, kuchnia, siłownia), w nietypowych sytuacjach co dodatkowo podnosi poziom satysfakcji i wpływa na siłę doznań. W łóżku nie mamy jednej ulubionej pozycji. Kochamy się tak jak zmienia się sytuacja i potrzeby. Raz jest szybki numerek, innym razem długo delektujemy się grą wstępną i celebrujemy nasze doznania. Zawsze jednak staramy się kochać z namiętnością i zaangażowaniem. Bardzo dbam o to, aby żona zawsze była właściwie zaspokojona w pierwszej kolejności. Po tylu latach małżeństwa wiem co lubi i jak lubi najbardziej. Żona uwielbia jak zabawiam się paluszkiem jej łechtaczką. Ponieważ raz dochodzi szybciej a innym razem dłużej, wiem co trzeba robić i jak robić aby cały czas była odpowiednio mokra a intensywność bodźców dostarczanych jej łechtaczce była zmienna. I nie ma dla mnie znaczenia, czy gra wstępna ma trwać 15 czy 45 minut. Będę bawił się łechtaczką żony tak długo aż usłyszę jej jęki rozkoszy i poczuję spazm jej orgazmu. Mogę z prawdziwą przyjemnością powiedzieć, że jak mało który mężczyzna znam się na zabawie paluszkiem. Posiadam specjalistyczne kursy masażu klasycznego, wiem jak i gdzie masować mięśnie kręgosłupa aby relaks był maksymalny. Tak więc zmysł dotyku ręką czy palcem mam opanowany w takim stopniu, że żona nie musi narzekać na moje umiejętności manualne. Z tego co wielokrotnie mi powtarzała umiem TO robić perfekcyjnie. Wiem, że sam rodzaj seksu (oralny, waginalny, inny), długość trwania stosunku, intensywność doznań zależą nie tylko od miejsca, nastroju, okoliczności ale w dużej mierze od fazy cyklu miesiączkowego żony. W zdecydowanej większości przypadków inicjatywa chęci kochania się leży po mojej stronie ale bywają takie dni w miesiącu, kiedy to żona bardziej ma ochotę na miłosne igraszki.
Tak jak w każdym normalnym małżeństwie z podobnym stażem do naszego bywają też te gorsze dni. Wiadomo praca, obowiązki domowe, stres powodują, że bywają też miedzy nami te ciche dni, kiedy mamy odmienne zdanie na temat tego co chcielibyśmy zrobić i jak to zrobić w danym momencie. Wiem z doświadczenia naszych znajomych oraz z opowieści kobiet przytaczanych w internecie, że te gorsze dni mogą mieć bardzo różny charakter (od burzliwych kłótni z rękoczynami i wyzwiskami po okresy zupełnej ciszy i wzajemnej ignorancji ze strony partnerów). W naszym przypadku są to raczej krótkotrwałe sprzeczki z okresami wyciszenia, trwające raczej godziny niż dni. Bardzo cenię sobie u siebie i u żony to, że potrafimy razem przemyśleć trudne tematy oraz powiedzieć do siebie nawzajem słowa przepraszam, nie miałem/łam racji, wybacz mi. Nigdy nie ubliżyłem mojej żonie. Nigdy nie podniosłem ręki na moją żonę (uważam to za akt poniżej wszelkiej godności), ale czasami zdarzało się, że żona płakała po tym jak jej w emocjach coś niemiłego powiedziałem. Na szczęście takie sytuacje do tej pory zdarzały się zupełnie wyjątkowo.
W opinii naszej rodziny i znajomych uchodzimy za małżeństwo wyjątkowo zgodne i dopasowane do siebie pod względem wyglądu zewnętrznego oraz temperamentu. Wielokrotnie łapiemy się na tym, że myślimy o tej samej rzeczy, czynności w danym momencie. Wielokrotnie zdarza się mi dzwonić do żony (lub odwrotnie) w tym samym momencie, albo kupuję w sklepie produkty, które żona chciałaby abym kupił ale zapomniała mi napisać na liście zakupów.
Bardzo dużo rozmawiamy ze sobą, bardzo lubimy razem przebywać w swoim towarzystwie. Oboje przeżywamy bardzo każde, nawet krótkotrwałe chwile rozstania, tęsknimy za sobą.
Bardzo dbamy o to aby nasz związek nie był nudny i monotonny. Dbamy o to aby chemia i namiętność, która wraz z trwaniem stażu małżeńskiego gdzieś powoli się ulatnia, u nas rozpalała ogień miłości i namiętności w naszych sercach i ciałach. Regularnie mówimy sobie słowa kocham Cię, tęsknię, podobasz mi się, pragnę Cię itp. Piszemy do siebie karteczki, liściki, które zostawiamy w nietypowych miejscach. Raz w miesiącu wychodzimy razem na kolację do restauracji lub do kina. Przynajmniej raz (czasami częściej) w miesiącu kupuję żonie kwiatki, tak bez okazji.
Wstęp do mojej historii może był zbyt długi ale konieczny aby zrozumieć sytuację w jakiej się znalazłem.
Nadmieniam, że do chwili obecnej miałem pełne zaufanie do mojej żony i nigdy jej w żaden sposób nie kontrolowałem. Cała korespondencja adresowana na żonę była dla mnie święta i nigdy jej nie otwierałem. Podobnie telefon komórkowy żony był dla mnie nietykalny. Nigdy wcześniej nie ośmieliłem się sprawdzać jej połączeń telefonicznych, smsów, czegokolwiek co mogło w jakikolwiek sposób naruszać prawo do prywatności mojej żony. Jeżeli żona miała życzenie opowiedzieć mi o jakimś spotkaniu, rozmowie, fakcie czy zdarzeniu to sama z własnej woli mi to opowiadała. Mam świadomość, że zarówno żona jak i ja mamy codziennie kontakt z naszymi pacjentami, z różnymi ludźmi bo jest to element naszej pracy zawodowej.
W poprzednich latach zarówno żona jak i ja wyjeżdżaliśmy (raczej osobno i w innych terminach bo mamy odmienne specjalizacje) na różne kursy, szkolenia, konferencje specjalistyczne kilka razy w roku (zwykle 2 lub 3 dniowe wyjazdy). To także element naszej pracy zawodowej wynikający z ustawowego obowiązku podnoszenia kwalifikacji zawodowych. W czasie wyjazdu jednego z nas druga osoba pozostawała w domu z dziećmi i zajmowała się wszystkimi sprawami związanymi z prowadzeniem domu. Zwykle jest tak, że podczas takiego szkolenia w ciągu dnia trwają wykłady i kursy praktyczne a w godzinach wieczornych organizatorzy przewidują atrakcje dodatkowe, które mają różną formę (kolacje koleżeńskie, koncerty, bankiety, wieczorki integracyjne itp.). Zdaję sobie sprawę z tego, że czasami jest to jedyna szansa w roku, kiedy można się jednocześnie podszkolić, zdobyć niezbędne punkty edukacyjne a przy okazji się kulturalnie zabawić. Większość lekarzy wyjeżdża zwykle 2 lub 3 razy w roku na takie szkolenia i traktuje te wyjazdy głównie jako formę podnoszenia własnych kwalifikacji zawodowych. Ale znam też takie osoby z mojego środowiska czy z otoczenia mojej żony, które szukają intensywnie okazji do wyjazdu na jakiekolwiek szkolenia i traktują te wyjazdy głównie w celach towarzyskich. Program szkoleń ma znaczenie drugorzędne. Najważniejsze jest to aby konferencja czy kurs był jak najdalej od rodzinnego domu, w jak najlepszym hotelu (najlepiej z własnym basenem, spa i klubem nocnym lub dyskoteką) a zasięg komórki był ograniczony. Uważam, że wszystko jest dla ludzi. Trzeba tylko umieć postawić sobie granicę, której się po prostu nie przekracza. Trzeba pamiętać o swoim mężu, o żonie, którzy w tym samym czasie zajmują się dziećmi i domem, którzy tęsknią i kochają. Trzeba potem umieć spojrzeć przede wszystkim sobie w oczy przed lustrem a potem spojrzeć w oczy z czystym sumieniem swojemu mężowi, żonie.
Moje sumienie w tym miejscu jest zupełnie czyste. Może zabrzmi to głupio i komicznie ale nigdy nie zdradziłem swojej żony i nie zrobiłem niczego takiego czego musiałbym się wstydzić przed samym sobą, przed moją żoną i moimi dziećmi. Jestem dumny z tego, że mogę mojej żonie spojrzeć w oczy i powiedzieć kocham Cię, tylko Ty mi się podobasz, tylko Ciebie pragnę, tylko z Tobą jestem szczęśliwy.
W poprzednich latach żona wielokrotnie wyjeżdżała na takie szkolenia, konferencje zwykle razem z swoimi koleżankami. Z koleżankami bo w specjalizacji lekarskiej mojej żony dominują głównie panie. Podczas szkoleń, konferencji żona najczęściej zatrzymywała się w zarezerwowanym specjalnie przez organizatorów szkolenia hotelu, zwykle w pokoju z 1 lub 2 koleżankami. Zazwyczaj dzień szkoleniowy rozpoczynał się serią wykładów od godzin porannych do późnych godzin popołudniowych z przerwą na obiad. Wieczorem organizatorzy zapewniali uczestnikom kolacje integracyjne, aktywny wypoczynek w spa, koncert muzyczny lub dyskotekę. Podczas każdego dnia pobytu żona zwykle dzwoniła 2 lub 3 razy do mnie z zapytaniem co słychać w domu, jak radzimy sobie bez niej, czy tęsknimy. Zazwyczaj starałem się nie dzwonić wieczorami do żony, ale nie dlatego, że nie tęskniłem tylko, że rozumiałem, że to jedyny moment, kiedy w tych wszystkich obowiązkach w pracy i w domu to jedyny czas, kiedy żona może choć na chwilę od nas odpocząć, podszkolić się zawodowo a przy okazji trochę się rozerwać. Wiedziałem i godziłem się na to, że wieczorem po całym dniu szkolenia żona z koleżankami wychodziła do pubu na drinka i przepraszam za określenie babskie pogaduchy. Nie martwiłem się o to i nie byłem zazdrosny. Większość koleżanek żony znam osobiście lub znałem z opowiadań żony. Zdecydowana większość to panie w podobnym wieku do mojej żony, pracujące zawodowo, pozostające w stałych związkach, posiadające własne rodziny i dzieci, posiadające stałych partnerów (mężów). Miałem pełne i bezgraniczne zaufanie do mojej żony. Wierzyłem głęboko w to, że mając takiego męża jak ja, kochającego i szanującego żonę; męża, który traktował ją jak przyjaciela, partnera, kochankę, mając tak cudowne dzieci jak nasze, mając swój wymarzony, ciężko zapracowany piękny dom z ogrodem, nie spodziewałem się, że moja żona zdecyduje się na taki bezmyślny krok. Na zdradę.
Do tej pory byłem bardzo tolerancyjny dla mojej żony. Wydawało mi się, znamy się i rozumiemy bardzo dobrze. Moja wiara w żonę i zaufanie do niej była utwierdzona przez te wszystkie lata naszego wspólnego małżeństwa, kiedy rok w rok, miesiąc w miesiąc, dzień w dzień wiedziałem, że mogę zawsze liczyć na moją żonę, że nigdy mnie nie zawiedzie. Wielokrotnie, żona powtarzała mi, że jesteśmy do siebie idealnie dopasowani, że jesteśmy stworzeni dla siebie, że rozumiemy się telepatycznie, i że bardzo się kochamy. Rozumieliśmy się wszędzie: w domu, w pracy, w łóżku, po prostu wszędzie. Razem uwielbialiśmy się wzajemnie (pozytywnie) zaskakiwać, ponieważ uważaliśmy, że to korzystnie wpływa na nasze uczucie. Nasze życie do tej pory było dość poukładane, raczej większość rzeczy mieliśmy zaplanowane do przodu. Jedynym nieprzewidywalnym miejscem dla nas miała być nasza sypialnia (tu zawsze liczyła się spontaniczność, namiętność i pożądanie).
W najgorszych z najgorszych snów nie przypuszczałem, że zostanę tak zaskoczony przez moją żonę.
Dokładnie 07 marca (czwartek) ubiegłego roku żona wyjechała razem z kilkoma koleżankami na 3 dniową konferencję do luksusowego hotelu na południu Polski. Organizatorzy szkolenia zapewnili zakwaterowanie uczestnikom konferencji w super hotelu, gdzie do dyspozycji gości były obok sal konferencyjnych także sale kinowe, basen, spa oraz klub nocny. Przez cały dzień starałem się nie zakłócać spokoju żonie wiedząc, że uczestniczy w wykładach. Żona sama zadzwoniła do mnie wieczorem tego dnia. Zapytała się co słychać w domu i jak dajemy sobie radę. Powiedziała mi, że jak to spędziła prawie cały dzień na interesujących wykładach a po południu wybrała się z koleżanką na basen. Mówiła, że spotykają się tego wieczoru w jednym z pokoi, gdzie w kobiecym towarzystwie przy butelce czegoś mocniejszego będą sobie plotkować. Na koniec rozmowy powiedziała mi, że bardzo nas kocha (mnie i chłopców) oraz, że bardzo za nami tęskni. Domyślałem się, że panie wcześniej czy później przejdą do tematów damsko-męskich, podobno to normalne, kiedy po kilku drinkach języki nieco się wydłużają. Wiedziałem, że koleżanki żony to mężatki pozostające w stałych związkach. Nie martwiłem się o to, że panie wpadną na jakieś dziwne pomysły. Przecież w domach zostawiły swoich mężów, swoje dzieci, swoje rodziny. Liczyłem się z tym, że nawet jak sobie wypiją i pójdą sobie potańczyć do klubu to przecież nic się nie stanie. Wierzyłem w to, że nawet jak potańczą sobie w klubie/dyskotece to zmysł samokontroli, szacunek do siebie i pamięć o bliskich pozwoli im bezpiecznie wrócić do swoich pokoi hotelowych. Nie wierzyłem, że może wydarzyć się coś złego. Liczyłem na mądrość i zaufanie mojej żony. Myślałem, że jako osoba kochana, doceniana, komplementowana, pożądana i zaspokajana nigdy nie przekroczy pewnej nieprzekraczalnej granicy, granicy zaufania. Specjalnie nie wydzwaniałem do żony tego wieczoru. Wiedziałem, że będzie chciała odpocząć od pracy, od obowiązków domowych, od dzieci i ode mnie. Tym bardziej, że takie wyjazdy zdarzały się żonie 2 lub 3 razy w roku a i miejsce i hotel był absolutnie luksusowy.
Następnego dnia był piątek 8 marca (Dzień Kobiet). Zawiozłem rano dzieci do szkoły i pojechałem do pracy. Po południu kupiłem żonie piękny bukiet tulipanów, kupiłem także kwiatki dla pozostałych pań z rodziny żony, odebrałem chłopców ze szkoły i zawiozłem kwiatki z najlepszymi życzeniami ode mnie i chłopców. Ponieważ panie z mojej rodziny mieszkają daleko ode mnie więc powysyłałem wszystkim mms-owe kwiatki z życzeniami. Tego dnia po południu odwiedził mnie brat, który jako student nocował czasami u nas w weekend. Chłopcy bawili się razem u siebie w pokojach a my z bratem sprzątaliśmy razem cały dom. Chcieliśmy zrobić żonie niespodziankę i posprzątać wszystko tak aby po powrocie z konferencji w sobotę nie musiała już nic więcej robić. Po południu zrobiłem zdjęcie telefonem zakupionego żonie bukietu tulipanów i wysłałem jej z najlepszymi życzeniami od nas wszystkich. Wieczorem żona zadzwoniła do mnie, podziękowała za życzenia i mms-owe kwiatki. Powiedziała mi, że mnie i dzieci bardzo kocha, że tęskni za nami. Powiedziała mi również, że nie będzie już tego wieczoru kontaktować się z nami bo wybiera się razem z koleżankami na imprezę do klubu. Pożyczyłem żonie udanej zabawy i nie kontaktowaliśmy się ze sobą więcej tego wieczoru.
Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (08.03.) wynika: kontaktuje się sms-em z tym facetem po raz pierwszy o godz. 11:46 (a więc podczas wykładów). Wymiana sms-ów trwa do godz. 22:32 (łącznie 13 sms-ów). Dzwoni do gościa o godz. 20:05. W całym tym dniu dzwoniła do mnie 1 raz o godz. 14:55 i wysłała do mnie 1 sms-a o godz. 19:03. Ostatni sms do gościa wysyła o godz. 22:32 a zaraz potem o godz. 22:35 dzwoni do swojej koleżanki z pokoju (jej koleżanka to niezbyt urodziwa ale bardzo sympatyczna i wierna żona; o tej godzinie już odpoczywała sama w pokoju). Po co żona dzwoniła do niej? Tego mogę się tylko domyślać, a kolejne wydarzenia opisane poniżej będą tego najlepszym potwierdzeniem.
Kolejnym dniem była sobota 9 marca. Z samego rana żona zadzwoniła do mnie. Na moje pytanie jak udała się jej impreza odpowiedziała, że zabawa była bardzo udana, że jest kompletnie niewyspana bo wróciła do pokoju o 4.30 rano (!), że niewiele spała bo od rana zaczynały się kolejne wykłady. Nie rozmawialiśmy ze sobą zbyt długo, żona spieszyła się na wykłady. Sądząc po tonie jej głosu wiem, że była podekscytowana i bardzo zadowolona. Pożyczyłem jej bezpiecznego powrotu i powiedziałem żonie, że czekamy na nią z utęsknieniem w domu. W głębi serca poczułem się zazdrosny i byłem trochę zły na żonę. Pomyślałem sobie o co tutaj naprawdę chodzi. Czy o wyjazd na konferencje, podnoszenie własnych kwalifikacji zawodowych czy o zabawę bez ograniczeń, bez zahamowań z dala od domu i swoich bliskich? Do tej pory wydawało mi się, że na konferencję wyjeżdża się głównie po to by dowiedzieć się czegoś nowego a spotkania integracyjne wieczorem są tylko dodatkiem do wyjazdu służbowego, nigdy odwrotnie. Po całonocnej imprezie (zakrapianej do tego alkoholem) trudno następnego dnia zebrać się i aktywnie uczestniczyć w wykładach. To chyba wie każdy kto coś takiego doświadczył. Tego dnia żona wróciła po południu do domu. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to było to, że pomimo dużego zmęczenia zachowywała się co najmniej dziwnie. Była uśmiechnięta, zadowolona, wręcz podekscytowana. Przywitała się ze mną, z dziećmi, z moim bratem, powiedziała, że konferencja była bardzo fajnie zorganizowana, że musi teraz częściej wyjeżdżać na szkolenia (!). Teraz przypominam sobie jak przez przypadek zobaczyłem otwartą walizkę żony z wyjazdu na konferencję. A w niej szpileczki, bardzo seksowną, spódniczkę. Zapamiętałem ten szczegół bo moja żona raczej rzadko coś takiego zakłada na siebie (raczej na sylwestra lub wesela) a ja jestem strasznie uczulony na taki styl ubierania (uważam, że żona w takim ubraniu wygląda niezwykle zmysłowo i uwodzicielsko). Charakter naszej pracy raczej nie pozwala na noszenie takich ubrań na co dzień. Ale widać bardzo, chciała się komuś podobać. Wieczorem, kiedy leżeliśmy razem w naszej sypialni moja żona zrobiła dwie rzeczy, które mnie kompletnie zaskoczyły i dały do myślenia. Po raz pierwszy od wielu lat (akurat tego wieczoru) żona zapytała się mnie podczas seksu oralnego w jaki sposób chciałbym być pieszczony (!). Powiedziała mi abym opisał jej co sprawia mi przyjemność a ona postara się dokładnie to zrobić. Wydarzyło się coś o czym marzy chyba każdy facet. Zdziwiło mnie to bardzo, bo do tej pory żona nie pytała mnie nigdy o to. Robiła po prostu to wydawało się jej, że jest przyjemne dla mnie i tyle (choć nie zawsze takim było). Myślę, że nie będę w tym momencie specjalnie odkrywczy jeżeli powiem coś co wszyscy wiedzą doskonale. Przepraszam za kolokwializm ale ujmuje on dokładnie temat. Laska, LASCE nie równa tak jak mineta, MINECIE. I muszę przyznać, że tego wieczoru moja żona postarała się i bardzo miło mnie zaskoczyła. Niestety to był ostatni miły akcent tego wieczoru. Po seksie rozmawialiśmy z żoną na temat jej wyjazdu. Żona opowiedziała mi, że wieczorem w czwartek spotkały się z koleżankami w jednym z pokoi na pogaduchach damsko-damskich przy butelce Johnny Walkera. Ponieważ jak już wcześniej pisałem większość koleżanek mojej żony jest w stałych związkach partnerskich więc temat zszedł na rozmowy o mężach,chłopakach aż w końcu na temat seksu małżeńskiego. Okazało się, że moja żona na tle pozostałych koleżanek wypadła na tym tle chyba najlepiej (kochamy się ze sobą kilka razy w tygodniu, dbam o to aby czuła się pożądana i zaspokojona za każdym razem, urozmaicamy sobie nasz seks tak jak to jest tylko możliwe). Niestety jedna z koleżanek żony (która sama pozostaje w związku małżeńskim w podobnym stażu do naszego) wyraziła swoje zdziwienie i wmówiła mojej żonie, że po kilku latach małżeństwa namiętność i pożądanie wypalają się, że prawdziwe podniecenie i ekscytację zapewnia numerek z kimś innym, z kimś nowym(!). Nie wydaje mi się, że wprost ale być może zasugerowała mojej żonie, że ona sama jeździ od lat w tym celu na konferencje aby poznawać tam nowych ludzi i bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia realizować swoje fantazje. Opowiedziała mojej żonie, że z powodu nawracających epizodów depresji ona i jej mąż (oboje też są lekarzami) regularnie łykają tabletki antydepresyjne i kochają się bardzo rzadko (1 lub 2 razy na miesiąc). Najdziwniejsze jest to, że znam osobiście to małżeństwo (spędziliśmy razem 2 razy udanego Sylwestra) i nigdy bym nie pomyślał, że wypalili się razem jako małżonkowie, kochankowie. Myślę, że był to przełomowy moment tego wieczoru, bo moja żona zaczęła patrzeć bardziej krytycznie na nasze małżeństwo. Z niezrozumiałych dla mnie względów narodził się w jej głowie paranoiczny pomysł spróbowania czegoś, kogoś nowego, innego. Jestem przekonany, że stało się to po tamtym wieczorze, kiedy niezaspokajana, niedowartościowana przez własnego męża pseudokoleżanka, podsunęła pomysł zabawy w klubie bez jakichkolwiek zahamowań. Tak więc młode, piękne, atrakcyjne i samotne Panie Doktor stały się dosyć łatwym łupem dla wszystkich wyposzczonych przedstawicieli handlowych. Przepraszam ale pewnie w tym miejscu powinienem użyć formy pojedynczej (lub napisać dotyczy mojej żony) bo nie sądzę, że jakakolwiek inna koleżanka mojej żony (oprócz wspomnianej pseudokoleżanki) zdecydowała się pójść na całość. Nie wierzę w to, że moja żona sama wymyśliła coś takiego. Nikt przy zdrowych zmysłach kto jest kochany przez swojego partnera, doceniany, adorowany, dowartościowywany i pożądany nie wymyśliłby (na trzeźwo) takiej głupoty. Myślę, że alkohol i nieodpowiedzialne towarzystwo sprawiły, że żona poddała się pokusie bliższej zabawy z nieznajomym sobie facetem. Bardzo żałuję, że nie potrafiła włączyć sobie hamulca bezpieczeństwa w odpowiednim momencie i po tym fakcie uruchomiła kaskadę wydarzeń, której efektem była niezwykle wyrafinowana i perfidna zdrada z jej strony. Niestety jeszcze tego samego wieczoru posprzeczaliśmy się ze sobą. Powodem nieporozumienia stał się odmienny pogląd na dalsze wyjazdy mojej żony na kursy szkoleniowe. Nie wytrzymałem nerwowo, kiedy żona zupełnie niespodziewanie powiedziała mi zdanie, że sex małżeński jest nudny (!), że nie musimy kochać się ze sobą tak często jak do tej pory. Z wrażenia zatkało mnie kompletnie. Wtedy także po raz pierwszy zacząłem kojarzyć pewne fakty ze sobą. Powiedziałem żonie, że czuję wewnętrznie, że coś nie jest w porządku, że odnoszę wrażenie, że nie jest ze mną ko końca szczera, że coś ukrywa przede mną. Posunąłem się nawet do tego, że zasugerowałem żonie, że dowiedziałem się czegoś od naszych wspólnych znajomych na temat tego wyjazdu ale, że wolałbym dowiedzieć się tych informacji od niej samej. Chciałem sprawdzić jak żona zareaguje na taką wiadomość. Ponieważ znam (tak mi się wydawało) moją żonę bardzo dobrze wiem kiedy coś kręci. Reakcja żony tylko uświadomiła mi, że rzeczywiście wydarzyło się coś niedobrego, ponieważ w pierwszej chwili poczuła się zakłopotana i zmieszana. Powiedziałem żonie, że nie podoba mi się sytuacja, w której główny cel szkolenia (czyli wykłady) są na drugim planie wyjazdu bo na pierwszy plan wysuwają się imprezy towarzyszące do godzin porannych. Powiedziałem także żonie, że nie zgadzam się na takie wyjazdy w przyszłości. Uważam, że takie sytuacje, w których żona bawi się do rana z nieznajomymi facetami w klubie nocnym, kiedy ja zajmuję się sprzątaniem w domu i opieką nad dziećmi są nieuczciwe i mogą być powodem nieporozumień w naszym związku. Zasugerowałem żonie aby rozważyła w przyszłości możliwość wyjazdu na takie szkolenie nas obojga. Powiedziałem żonie, że możemy w ten sposób spędzić miło wieczory razem a dzieci możemy zostawić na te 2 czy 3 dni u rodziców. Uświadomiłem żonie, że przecież tak właśnie robi spora część lekarzy wyjeżdżających na szkolenia. Podczas gdy jeden z partnerów bierze udział w wykładach szkoleniowych, drugi w tym czasie korzysta z atrakcji dodatkowych hotelu (basen, spa itp.) a wieczorem spędzają razem miło czas na imprezach towarzyszących takim szkoleniom. Nadmieniam, że już raz mieliśmy z żoną okazję wyjechać na taką konferencję do Aten i oboje wspominamy ten wyjazd niezwykle przyjemnie. Nadmieniam, że sam jako lekarz korzystałem wielokrotnie z takich szkoleń ale nigdy nie rozpatrywałem tego typu wyjazdów w kategoriach rozrywkowych. Ponieważ na początku naszego małżeństwa to na moich barkach spoczywał obowiązek zapewnienia rodzinie środków finansowych oprócz normalnych godzin etatowych dorabiałem dodatkowo w godzinach pozasłużbowych (np. w pogotowiu). Poza domem spędzałem 2 popołudnia z nocami w tygodniu. Nie korzystałem z takiej ilości wyjazdów jak żona. Jeżeli już wyjeżdżałem na szkolenia to po zakończonych wykładach czas wykorzystywałem na naukę do specjalizacji albo najnormalniej w świecie odsypiałem zaległości z całego tygodnia. Poza tym co żona musi mi przyznać za swoje wyjazdy zawsze płaciłem sam więc komfort noclegu podczas moich szkoleń był dużo niższy niż komfort jaki zapewniały żonie i jej koleżankom firmy farmaceutyczne (niestety to powszechne praktyki wśród lekarzy). Tak więc podkreślam, że moje sumienie jest czyste i mogę mojej żonie zawsze spojrzeć w oczy, bo z moich wyjazdów szkoleniowych zawsze wracałem z przyjemnością do domu, do osoby mi bliskiej, do osoby mi wytęsknionej. Niestety na moje argumenty żona zarzuciła mi, że ją szpieguję, że nie będę jej niczego zabraniał, że jak będzie chciała dalej jeździć na szkolenia to będzie to robiła i nic mi do tego. Ponieważ reakcja żony była bardzo wybuchowa i gwałtowna a ja cały czas czułem ucisk w żołądku, coraz bardziej uświadamiałem sobie, że naprawdę wydarzyło się coś niedobrego, coś co zagraża realnie bezpieczeństwu naszego związku, bezpieczeństwu naszej rodziny. Starałem się bardzo zapanować nad swoimi emocjami i coraz większymi wątpliwościami ale serce nie chciało mnie kompletnie słuchać i waliło mi coraz szybciej i szybciej a podświadomość podsuwała mi coraz to bardziej dziwne wizje tego wyjazdu. W końcu nie wytrzymałem. Po raz pierwszy od wielu lat najnormalniej w świecie po prostu się rozpłakałem. Powiedziałem żonie, że wybaczam jej cokolwiek zrobiła niewłaściwego ale też poprosiłem ją aby nie robiła tego więcej. Żona powiedziała mi wtedy, że jestem chory, że jestem zazdrosny, że robię jej sceny chociaż nie ma o co. Ponieważ rozmowa przeciągnęła się do bardzo późnych godzin nocnych, żona była zmęczona całonocnymi wrażeniami z wyjazdu na szkolenie a i ja byłem totalnie zmęczony tą ilością emocji, która mi się udzieliła a następnego dnia rano jechałem na całodobowy dyżur do pogotowia zakończyliśmy naszą dyskusję i zasnęliśmy tego wieczoru osobno na swoich połówkach łóżka.
Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (09.03.) wynika: kontaktuje się sms-em z tym facetem o godz. 04:34 rano (!) a następnie 04:37 (!). Mogę z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że żona wcale nie nocowała tej nocy w swoim pokoju hotelowym. Zadzwoniła do swojej koleżanki po to aby uprzedzić ją, że wróci z imprezy późno. Wróciła do siebie do pokoju faktycznie około 04:30 i w dwóch kolejnych sms-ach podziękowała gościowi za miły i udany wieczór a potem poszła spać na 3 godziny. W ciągu dnia wysyła do gościa 11 sms-ów w tym 5 sms-ów pomiędzy godz. 16:19 a godz. 19:50 (a więc w czasie kiedy już była w domu po powrocie z konferencji (!). Do mnie dzwoni tylko 1 x o godz. 09:43, sms-ów nie otrzymałem.
Nie potrafię tego uczucia nikomu racjonalnie wytłumaczyć. Od powrotu żony do domu z szkolenia (tj. od 09 marca) moje dotychczasowe poukładane życie zmieniło się diametralnie.
Od tej pory czułem dziwny niepokój w sercu, uczucie niezwykle dziwne. Nawet nie wiem jak to opisać. Czułem lęk i strach, uczucie ciągłego, stałego zagrożenia, że coś się wydarzyło albo dzieje się coś niedobrego. Że dotyczy to osoby, która była i jest mi bardzo bliska. COŚ na co nie mam wpływu ale wiem, że jest to niebezpieczne dla mojej rodziny, dla mnie. Temu uczuciu towarzyszył dziwny ścisk nadbrzusza, gdzieś w okolicy żołądka. Czułem się tak jakbym połknął jakiś ciężki kamień. Nie mogłem wieczorem zasnąć, budziłem się w nocy o godz. 4 lub 5 nad ranem, serce waliło mi jak oszalałe, myśli goniły po całej głowie, podświadomość snuła coraz bardziej dziwaczne i nieprawdopodobne scenariusze. Nie miałem zupełnie apetytu, potrafiłem spędzić cały dzień na jogurcie, kanapce i małym talerzyku sałatki. Doskonale pamiętam, że to uczucie pojawiło się u mnie właśnie tego dnia i okazało się, że trwa we mnie do dnia dzisiejszego z mniejszym lub większym natężeniem bo od tego dnia poznałem zupełnie inne oblicze mojej żony. Pomimo kilkunastu lat szczęśliwego małżeństwa oblicze kompletnie mi nieznane.
Następnego dnia była niedziela 10 marca. Od godziny 8.00 rano byłem na dyżurze w pogotowiu i cały dzień miałem wyrzuty sumienia, że może niepotrzebnie robiłem sceny zazdrości żonie, że być może to efekt skumulowania stresu, emocji, że być może niepotrzebnie się jej czepiam. Czułem się bardzo źle, czułem się winny choć niczego złego ani nie zrobiłem ani jej nie powiedziałem. Powiedziałem po prostu to co leżało mi na sercu. Żona zawsze mi powtarzała, że powinniśmy zawsze mówić sobie prawdę i niczego nie kumulować w sobie, bo to niekorzystnie wpływa na nasz związek. Tego dnia żona spotkała się ze swoimi rodzicami na obiedzie. Opowiedziała mojej teściowej o naszej wieczornej sprzeczce, o tym, że zrobiłem jej niepotrzebnie scenę zazdrości a przecież nie było o co bo ona tylko pojechała na zaplanowane szkolenie a ja zrobiłem z tego jakąś dziwną aferę (jestem natomiast przekonany, że nie wspomniała nic na temat swojego zachowania z tym facetem bo jak teściowa się później dowiedziała prawdy ode mnie była kompletnie zaskoczona). Nie wiem dokładnie co żona powiedziała swojej mamie na mój temat ale musiała przedstawić mnie w niekorzystnym świetle. Na pewno rozmawiały na temat moich pasji sportowych (startuję w zawodach lekarskich z sukcesami). Teściowa miała powiedzieć słowa, że jestem egoistą realizującym swoje pasje. Zrobiło mi się ogromnie przykro bo nigdy wcześniej żonie ani nie zabraniałem ani nie uniemożliwiałem realizowanie własnych jakichkolwiek zainteresowań zawodowych lub pozazawodowych. Mało tego wielokrotnie namawiałem żonę aby zapisała się na basen, do klubu fitness lub gdziekolwiek, gdzie będzie mogła odpocząć sobie od domu, od pracy, od nas. Zrobiło mi się podwójnie przykro ponieważ o tej rozmowie żony z swoją mamą dowiedziałem się od naszych synów, którzy byli jej świadkami i opowiedzieli mi o niej następnego dnia.
Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (10.03.) wynika: żona kontaktuje się sms-em z gościem już o godz. 07:28 (!) a więc zaraz po moim wyjściu z domu na dyżur (!). To niespotykane, bo moją żonę obudzić rano w niedzielę jest naprawdę trudno. W ciągu całego dnia wysyła do niego 29 sms-ów (ostatni o godz. 21:48)! A więc wtedy, kiedy ja zadręczam się myślami i wyrzutami sumienia sam na dyżurze moja żona wysyła dziesiątki sms-ów do obcego faceta (!). O godz. 17:37 dzwoni do gościa i rozmawia z nim 23,2 min (!). To pozostawiam bez komentarza. Nie pamiętam, kiedy żona rozmawiała ze mną tak długo przez telefon. Poniższy akapit dobrze to wyjaśnia. Do mnie wysyła 2 sms-y i dzwoni 2 x (rozmowa trwa niecałe 2 minuty).
Zauważyłem także zmianę zachowania się mojej żony. Zmianę, która tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że coś nie jest w porządku. Żona zaczęła robić rzeczy, których normalnie wcześniej nie robiła. Przede wszystkim nosiła cały czas telefon komórkowy przy sobie. Cały czas miała go w zasięgu wzroku. Nawet wtedy, kiedy chodziła korzystać z prysznica telefon kładła na umywalce obok. Dzwonek sms-a był wyłączony. Co chwilę sprawdzała coś w telefonie w ciągu dnia i czuła się zakłopotana, zmieszana, kiedy pojawiałem się niespodziewanie w jej polu widzenia. W ciągu dnia pracy dzwoniła do mnie 1 lub 2 razy tylko po to aby zamienić kilka zdań na temat spraw bieżących związanych z pracą lub domem. Na moje czułe sms-y odpisywała, krótko 1 zdaniem. A tak cały dzień cisza. Cisza, niepewność i ten ciągły skurcz żołądka. W łóżku zachowywała się też jakoś dziwnie. Odnosiłem wrażenie, że była tam obecna tylko ciałem bo myślami na pewno nie była przy mnie. Na moje pytanie o co chodzi żona odpowiadała, że wszystko jest w porządku, że ona nie wie o co mi chodzi oraz mówiła mi abym nie był taki podejrzliwy bo to wpływa na nią niekorzystnie.
Kolejne dni wyglądały bardzo podobnie.
Przez cały ten czas, przez te wszystkie dni liczyłem na jakikolwiek kontakt z żoną tłumiąc w sobie uczucie wewnętrznego niepokoju oraz wspomniany wielokrotnie w tym liście ścisk żołądka. Cały czas dręczyły mnie dziwne myśli, że być może to ja przesadzam, że być może jestem niepotrzebnie zbyt podejrzliwy. Zachowanie żony doprowadzało mnie do przekonania, że to ja jestem winny tej całej nerwowej sytuacji. Starałem się więc bardzo, za wszelką cenę zwrócić uwagę żony na siebie. Pisałem jej więcej niż zwykle miłych i czułych sms-ów, dzwoniłem kilkakrotnie w ciągu dnia tylko po to powiedzieć jej, że miło mi jest usłyszeć jej głos, życzyłem żonie miłego dnia, sympatycznych pacjentów, zostawiałem jej kwiatki za wycieraczką auta, zostawiałem jej liściki miłosne na karteczkach; wielokrotnie powtarzałem żonie, że bardzo ją kocham; że kocham naszych chłopców i zależy mi najbardziej na świecie na tym abyśmy byli razem szczęśliwi. W ciągu tych najtrudniejszych dla mnie 2 tygodni życia od czasu powrotu żony z szkolenia wysłałem jej dziesiątki jak nie setki bardzo wyraźnych sygnałów z jasnym i klarownym przekazem, że bardzo mi zależy na tym abyśmy byli znowu razem szczęśliwą rodziną.
Pomimo moich starań i zabiegów odzew ze strony żony był powściągliwy a nawet chłodny. Na pewno niewspółmierny do moich starań. Na przykład na moje rozbudowane sms-y miłosne żona odpisywała ja też k.c lub mi też było miło i tyle. Zachowanie żony doprowadzało mnie do obłędu. Narastało we mnie przekonanie, że jestem beznadziejny, że nie potrafię właściwie zabiegać o względy żony, że moje paranoiczne ubzduranie czegoś tam rozwala nasz związek.
W poniedziałek 11 marca prosto z nocnego dyżuru w pogotowiu pojechałem do pracy w poradni, po południu odebrałem dzieci ze szkoły a z żoną zobaczyłem się dopiero późnym popołudniem.
Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (11.03.) wynika: kontaktowała się z gościem sms-em już od godz. 07:52 (a więc zaraz po odwiezieniu chłopców do szkoły). Dzwoniła do mnie 1 raz o godz. 13:12 (rozmowa trwała 50 sek.).
We wtorek 12 marca od rana byłem w jednej poradni a po południu w drugiej poradni. Żona od rana też pracowała w poradni. Do domu wróciłem wieczorem.
Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (12.03.) wynika: w trakcie pracy kontaktowała się z gościem sms-ami (w sumie 8 sms-ów). Do mnie przysłała tylko 1 sms-a z treścią (nie mogę teraz odebrać, oddzwonię później) (jak się okazało w tym czasie pisała z gościem) a po kilku minutach zadzwoniła do mnie 1 raz (rozmowa trwała 1,5 min). O godz. 11:46 żona zadzwoniła do jednego z hoteli na południu Polski z prośbą o rezerwacje pokoju (!) (w tym terminie planowane było szkolenie w branży żony).
W środę 13 marca pracowałem od rana w poradni a po południu dyżurowałem w pogotowiu (od godz. 16.00 do 8 rano). Żona od rana pracowała w szpitalu, po południu w poradni. Wieczorem, kiedy ja pracowałem w pogotowiu żona spędzała ten czas w domu z dziećmi.
Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (13.03.) wynika: przysłała do mnie 1 sms-a rano, 2 razy dzwoniła do mnie (ostatni raz o godz. 19:23).W ciągu pracy wysłała do gościa 5 sms-ów. O godz. 11:12 dzwoniła do innego hotelu na południu Polski z prośbą o rezerwację pokoju (!) na kolejną konferencję. Od godz. 20:11 kontaktuje się sms-ami wyłącznie z gościem (dla mnie nie ma niestety czasu) do godz. 22:06 (w sumie 16 sms-ów).
W czwartek 14 marca po nocnym dyżurze w pogotowiu pracowałem od rana w jednej poradni a po południu w drugiej poradni. Żona rano zawiozła dzieci do szkoły, potem pracowała w swojej poradni od południa. Razem zobaczyliśmy się krótko na obiedzie pomiędzy moimi poradniami. Pamiętam, że żona przyjechała po obiad dla chłopców w tym samym czasie, kiedy ja tam byłem na obiedzie. Wyglądała super.
Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (14.03.) wynika: żona wysłała do mnie 3 sms-y (podziękowania za komplementy, którymi ją adorowałem w swoich sms-ach). Z gościem korespondowała sms-owo 6 razy od godz. 18:13 do godz. 19:00 (a więc w czasie, kiedy ja pracowałem w poradni).
W piątek 15 marca od rana pracowałem w poradni, po południu zrobiłem zakupy, odebrałem dzieci od teściowej i wróciłem do domu. Żona od rana pracowała w swojej poradni. Po południu żona była u kosmetyczki. Wieczorem pojechała na dyżur do pogotowia (od godz. 20:00 do 6:00 rano).
Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (15.03.) wynika: do mnie zadzwoniła 2 razy o godz. 13:36 i potem 21:44 (pierwsza rozmowa trwała 30 sek. , druga rozmowa trwała 2 minuty). Otrzymałem od żony 1 sms-a z podziękowaniem za kwiatka, którego zostawiłem za wycieraczką szyby jej samochodu w czasie, kiedy była u kosmetyczki. Od godz. 16:00 do 23:27 żona kontaktowała się sms-ami tylko z tym facetem (w sumie 17 sms-ów) a więc wtedy, kiedy ja cierpiałem w domu fizyczne i psychiczne katusze nie rozumiejąc co złego dzieje się w naszym małżeństwie, żona bawiła się doskonale korespondując z obcym facetem sms-ami i snując wizje kolejnych spotkań.
W sobotę 16 marca żona wróciła rano z nocnego dyżuru w pogotowiu i położyła się jeszcze do łóżka celem odespania dyżuru. Ale do odpoczynku nie doszło, ponieważ ja nękany cały poprzedni wieczór i całą noc dziwnymi myślami i przeczuciami poprosiłem żonę o rozmowę na temat tego co między nami się dzieje. Żona po raz kolejny odpowiedziała mi, że wszystko jest z nią w porządku a jestem niepotrzebnie przesadnie podejrzliwy. Pamiętam, że tego ranka po raz kolejny poprosiłem żonę aby się opamiętała i zakończyła to coś co wydarzyło się podczas jej szkolenia ponieważ to wykańcza mnie fizycznie i psychicznie. Powtórzyłem jeszcze raz żonie, że wybaczam jej to co się stało ale pod warunkiem, że sytuacja między nami wróci do normalności. Pamiętam, że żona powtórzyła mi prosto w oczy, że z jej strony wszystko jest w porządku, powiedziała mi, że sobie coś ubzdurałem, że ona kocha mnie i chłopców i tylko z nami chce być szczęśliwa. Po takich słowach nieco się uspokoiłem. Zrobiłem rano chłopcom śniadanie a potem pojechałem z nimi do fryzjera. Po naszym powrocie pojechaliśmy razem do uzdrowiska pokąpać się w wodach termalnych i nieco się zrelaksować. Podczas całego tego pobytu, żona tuliła się do mnie, podpływała do mnie, obejmowała mnie ramionami, całowała mnie, powtarzała mi jak bardzo jestem ważny w jej życiu, że nie wyobraża sobie życia beze mnie, że bardzo mnie i chłopców kocha (!). Po takiej dawce deklaracji poczułem , że znowu jesteśmy szczęśliwą rodziną. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w karczmie na obiad. Ustaliliśmy z żoną, że ten wieczór spędzimy miło razem. Zadzwoniliśmy do teściów z prośbą aby dzieci nocowały u nich a my z żoną chcieliśmy się sobą nacieszyć. Tego wieczoru zostaliśmy sami. Wieczór miły jednak nie był ponieważ żona po pierwsze była zmęczona dyżurem, atrakcjami w uzdrowisku a poza tym przesadziła z ilością martini i nie nadawała się do miłosnych igraszek.
Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (16.03.) wynika: kontaktowała się z gościem 1 raz sms-em o godz. 04:48 rano (!) będąc jeszcze na nocnym dyżurze w pogotowiu.
W niedzielę 17 marca pojechaliśmy do teściów na obiad. Odebraliśmy chłopców i wróciliśmy do domu. Tego dnia żona nie kontaktowała się z tym facetem.
W poniedziałek 18 marca od rana pracowałem w poradni. Żona rano zawiozła dzieci do szkoły i pojechała do siebie do poradni. Po południu żona pracowała w innej poradni a ja odebrałem chłopców ze szkoły i wróciliśmy razem do domu.
Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (18.03.) wynika: żona o godz. 09:40 zadzwoniła do jednego z przydrożnych hoteli, znajdującego się w połowie drogi pomiędzy miejscowością w której mieszkamy a miejscowością, w której mieszka ten facet z prośbą o dokonanie rezerwacji pokoju na środę 20 marca (!). Następnie wysłała sms-a do gościa o godz. 10:10. 14 minut później tj. o godz. 10:24 wysłała sms-a do mnie z informacją (jak mija Ci praca? Szkoda, że weekend nie trwa dłużej, było miło). O godz. 14:05 jeszcze raz kontaktuje się sms-em z gościem.
To wszystko dzieje się pomimo płomiennych deklaracji mojej żony i po jej zapewnieniach o gorącym uczuciu do mnie i chęci bycia szczęśliwą rodziną (!).
We wtorek 19 marca pracowałem od rana w jednej poradni a po południu w drugiej poradni. Żona po odwiezieniu rano chłopców do szkoły pojechała do pracy do swojej poradni. Po południu odebrała dzieci ze szkoły i pojechała do domu.
Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (19.03.) wynika: kontaktowała się sms-ami z gościem od godz. 09:28 do godz. 20:57 (łącznie 20 sms-ów) a więc cały czas koresponduje z gościem zarówno podczas swojej pracy jak i podczas pobytu w domu. Ze mną kontaktowała się tylko 1 raz sms-em o godz. 16:55; napisała mi (zrobisz mi paluszkiem?). Po takim sms-e do mnie wysyła potem do faceta w sumie 20 sms-ów (!).
W środę 20 marca od rana pracowałem w poradni a po południu byłem na dyżurze w pogotowiu (od godz. 16:00 do 8:00). Na ten dzień żona miała zaplanowane spotkanie z gościem i zarezerwowany pokój w hotelu. Do spotkania nie doszło, dlaczego? Nie wiem mogę się tylko domyślać. Tego dnia żona pojechała normalnie do pracy do szpitala a po południu była z dziećmi w domu.
Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (20.03.) wynika: kontaktowała się z gościem od godz. 11:02 do godz. 18:53 (łącznie 5 sms-ów). Żona kontaktowała się również tego dnia sms-ami ze mną. Ponieważ wieczór ten poprzedzał spotkanie z gościem następnego dnia pozwalam sobie zacytować dosłownie całość tej korespondencji. Wynika z niej, że zdrada mojej żony była zaplanowana i bardzo dokładnie przemyślana. O godz. 12:20 zadzwoniłem do żony i powiedziałem jej, że ją kocham i tęsknię za nią, że czuję się źle bo dziś nie zobaczymy się razem (z uwagi na dyżur w pogotowiu). O godz. 13:03 żona odpisała mi (przecież wiesz co do Ciebie czuję, kocham Cię). O godz. 13:12 napisałem do żony (Skarbie potrzebuję bardzo Twojego wsparcia. Znowu czuję ścisk żołądka i uczucie dziwnej niepewności. W weekend poczułem się szczęśliwy i czułem, że się rozumiemy. Kocham Cię). O godz. 13:25 żona odpisała mi (ja tak samo jak Ty miewam raz gorsze raz lepsze dni, zrozum to). O godz. 14:15 żona napisała do mnie (przecież wiesz, że jest mi z Tobą dobrze, musimy pielęgnować nasz związek. W weekend było fajnie. Nie bądź tylko taki podejrzliwy, bo to działa na mnie niekorzystnie. K.c). O godz. 21:31 napisałem do żony (nie piszę Ci, że Cię kocham, bo powiesz mi, że to wiesz, że już to słyszałaś. Piszę Ci, że uwielbiam przebywać z Tobą i cieszyć się każdą chwilą).O godz. 21:33 żona odpisała do mnie (to miłe, że po tylu latach razem czujemy podobnie. K.c). O godz. 22:14 napisałem do żony (czasem szukamy daleko czegoś co jest zupełnie blisko i nie doceniamy znaczenia tego o czym inni mogą tylko pomarzyć. Miłych snów skarbie). Na tego sms-a już żona mi nie odpisała. Myślę, że decyzję na temat spotkania z tym gościem podjęła już kilka dni wcześniej. Choć nie miałem żadnych dowodów niewierności żony poza moją intuicją i zbiegiem okoliczności kilku wydarzeń walczyłem całym ciałem i całą moją duszą o nasz związek, walczyłem o naszą przyszłość o nasze szczęście. Myślę, że żona była na tyle zdecydowana co do spotkania z tym facetem, że żadne argumenty do niej nie docierały. Dziś patrząc z perspektywy czasu na co się wydarzyło bardzo żałuję, że nie udało mi się przekonać żony do siebie, że nie udało mi się uratować naszego dawnego związku, związku opartego na miłości, przyjaźni, prawdzie i zaufaniu. Przegrałem tę walkę, choć sami mi przyznacie, że walczyłem do końca. Do dziś mam wyrzuty sumienia, że nie sprawdziłem tego telefonu żony kilka dni wcześniej.
W czwartek 21 marca rano nie było mnie tego dnia w domu. Miałem nocny dyżur w pogotowiu z środy na czwartek i prosto z dyżuru pojechałem od rana do poradni. Myślę, że to był główny powód dla którego do spotkania między nimi nie doszło w środę. W czwartek rano żona mogła bez obawy przygotować się do spotkania pod każdym względem. Wiem, że żona zawiozła dzieci do szkoły na godz. 8:00. Normalnie w każdy czwartek rozpoczyna pracę w swojej poradni od godz. 11:00 ale tego dnia żona odwołała wszystkich pacjentów dzień wcześniej. Od samego rana jak tylko zostawiła dzieci w szkole zaczęła kontaktować się z tym facetem.
Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (21.03.) wynika: pomiędzy 08:19 a 08:25 wysłała mu 3 sms-y. O godz. 08:48 (prawdopodobnie z trasy) wysłała do mnie sms-a o treści (Miłej pracy, kocham Cię). O godz. 09:11 kolejny sms do gościa. O godz. 09:36 krótka rozmowa (20 sek.) z gościem (prawdopodobnie jestem na miejscu, gdzie mam wejść?). Kolejny sms do gościa o godz. 15:24 (prawdopodobnie z podziękowaniem za miłe spotkanie). Z bilingu telefonu żony wynika, że spotkanie trwało od 09:36 do 15:24 (ponad 5 godz. seksu i nie chcę wiedzieć czego jeszcze). O godz. 15:59 żona zadzwoniła do mnie i powiedziała mi, że tęskni za mną (!) (rozmowa trwała 43 sek.). Ja w tym czasie byłem w pracy. O godz. 16:10 kolejny sms do faceta. O godz. 18:53 żona mi przysłała sms-a (kup czerwone wino, czekam na Ciebie Skarbie). O godz. 19:02 tuż przed moim powrotem do domu żona dzwoniła do jednego z bardziej luksusowych hoteli na południu Polski i rezerwowała w nim pokój (!). Kilka tygodni później w tej miejscowości miała odbyć się kolejna konferencja szkoleniowa żony.
Tego wieczoru żona kochała się ze mną jak gdyby nic się nie stało. Czy to dlatego, że czuła się niewystarczająco zaspokojona, czy też dlatego aby dalej usypiać moją czujność? Tego nie wiem. Ale takie są suche fakty z najgorszego dnia mojego życia (!). Podsumowując, w czasie gdy ja pracowałem i zarabiałem pieniążki na potrzeby naszej rodziny; w czasie gdy nasze nieświadome niczego dzieci uczyły się w szkole ich kochana mama a moja wspaniała żona realizowała swoje erotyczne fantazje z obcym facetem gdzieś w przydrożnym hotelu.
Następnego dnia był piątek 22 marca żona zawiozła dzieci do szkoły i pojechała do pracy. Wysłałem jej rano sms-a z życzeniami (miłego dnia) i podobnego sms-a odebrałem chwilę później od żony. Od rana siedziałem w swojej poradni. Cały dzień czekałem na jakikolwiek kontakt ze strony żony. Niestety ani nie dzwoniła do mnie ani nie pisała sms-ów. Po południu zrobiłem zakupy, odebrałem dzieci od teściowej i wróciłem do domu. Tego dnia ogarnięty dziwnymi przeczuciami postanowiłem sprawdzić telefon żony. Po raz pierwszy w życiu przekroczyłem barierę zaufania osobistego, którą sobie zawsze bardzo ceniłem i sprawdziłem biling telefoniczny żony. Wieczorem żona pojechała na nocny dyżur do pogotowia (od godz. 20:00 do godz. 6:00). Ja sprzątnąłem dom, zrobiłem chłopcom kolację, wziąłem prysznic, wydrukowałem na drukarce biling szczegółowy telefonu żony, zabrałem się za jego analizę i po kilku minutach poczułem jak krew uderza mi w tętnice z siłą najsilniejszego huraganu a serce zaczyna przyspieszać w tempie 120 uderzeń na minutę. To był dla mnie SZOK!. Szok i niedowierzanie. Tego wieczoru kilka godzin analizowałem numery połączeń telefonicznych, sms-ów wszystkich znanych mi numerów telefonów z okresu od 05.03 do 22.03. Gdy moja analiza dotarła do 08.03 oczy otworzyły mi się szeroko, bardzo szeroko. Z ustaleniem właściciela numeru telefonu nie było najmniejszego problemu. Ponieważ numer należy do mojej sieci wystarczyło zadzwonić na infolinię i miła pani podała mi właściciela telefonu (firma). Potem wystarczyło wpisać numer telefonu i nazwisko do google i poznałem wybranka żony z imienia, nazwiska i z wyglądu. Zawsze uważałem, że moja żona ma dobry gust, poczucie estetyki i smaku. Jak zobaczyłem zdjęcia gościa na facebooku to byłem w kolejnym szoku. Nic nadzwyczajnego, zwykły facet, lekko łysiejący przedstawiciel handlowy w wieku około 38 lat, pracujący w firmie produkującej sprzęt medyczny w branży specjalizacji mojej żony. Kompletnie nie rozumiem czym sugerowała się moja żona decydując się na romans i co najgorsze na pójście do łóżka z takim facetem. Tego nie zrozumiem NIGDY!
Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (22.03.) wynika: O godz. 07:46 napisałem do żony: (Kocham Cię skarbie! Miłego dnia.). O godz. 07:53 żona mi odpisała: (Wiem. Miłego dnia i miłych i młodych pacjentów. Kocham Cię). Od godz. 13:00 do godz. 21:18 żona kontaktowała się sms-ami tylko z tym gościem (łącznie 5 sms-ów) a więc podczas gdy ja analizowałem wieczorem biling żony ona w najlepsze snuła kolejne plany wspólnych spotkań.
Wtedy zrozumiałem, że moja intuicja mnie nie zawiodła, że moje obawy były słuszne, że moje pretensje do żony były absolutnie uzasadnione, że to nie ja jestem w tej całej sprawie sprawcą napięć, niepokoju i zamieszania. Zrozumiałem, że żona zrobiła mi coś strasznego, że nie była ze mną szczera od samego początku, że oszukała mnie, że wmawiała mi przez ten cały czas, że robię jej scenki nie wiadomo o co, że czepiam się jej zupełnie bez powodu, że jestem w stosunku do niej podejrzliwy, że moje zachowanie niekorzystnie wpływa na nasz związek. Usiłowała wmówić mi, że tak naprawdę ta cała sytuacja niepewności, napięcia i niepewności to moja wina bo jestem chorobliwie zazdrosny i podejrzliwy. Najlepsze jest to, że ja naprawdę w to uwierzyłem. Do tego dnia zanim nie sprawdziłem bilingu telefonu żony żyłem w przekonaniu, że to ja jestem winien tej całej sytuacji bo nie starałem się wystarczająco dbać o moją żonę. Miałem moralnego kaca, że zrobiłem żonie tą scenkę zazdrości po jej powrocie z konferencji. Po analizie bilingu telefonu żony zrozumiałem, że nie myliłem się. Nie znałem mojej żony tak naprawdę jak mi się wydawało. Nie wierzyłem, że może być zdolna do czegoś takiego. Do dziś nie rozumiem DLACZEGO żona tak bardzo mnie skrzywdziła, tak bardzo mnie oszukała, tak bardzo mnie poniżyła, tak bardzo mnie zhańbiła, tak bardzo mnie upokorzyła? Czym sobie na to zasłużyłem?
Pamiętam, że tego wieczoru bardzo długo nie mogłem zasnąć. Różne myśli krążyły po mojej głowie. Setki razy zadawałem sobie pytanie DLACZEGO we wszystkich możliwych konfiguracjach. Zrozumiałem dlaczego żona tego dnia, tego wieczoru i przez wszystkie pozostałe, wcześniejsze dni nie miała dla mnie czasu. Ponieważ każdą wolną chwilę przeznaczała na kontakt z tym facetem. Nawet w ten piątkowy wieczór, kiedy była na dyżurze pisała sms-y z tym facetem do godz. 21:18 włącznie. Tego wieczoru nie dzwoniłem do żony, ponieważ nie chciałem aby pod wpływem silnych emocji schodziła z dyżuru i narażała siebie na nieprzyjemności w pracy. Poczekałem na powrót żony do rana.
W sobotę 23 marca żona wróciła rano z dyżuru. Po wejściu żony do domu zapytałem się jej prosto z mostu kim jest dla niej ten facet i co ją z nim łączy. Nie zapomnę nigdy miny mojej żony. Z wrażenia zaniemówiła, była w szoku, oczy miała jak 5 złotych. Nagle zaczęła mnie przepraszać, przytulać się do mnie, prosiła mnie o wybaczenie i wyrozumiałość. Wciąż powtarzała mi, że tamten facet nic dla niej nie znaczy, że kocha tylko mnie i naszych chłopców. Powiedziała mi, że z tamtym facetem wszystko skończone, żebym zapomniał o wszystkim. Zachowanie żony zmieniło się NAGLE o 180 stopni jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Pamiętam, że tego dnia pojechaliśmy z naszymi chłopcami na zawody w biegach przełajowych na orientację. Podczas udziału dzieci w konkursie rozmawialiśmy ze sobą bardzo długo. Żona cały czas mnie przepraszała i prosiła mnie o wybaczenie ale nie chciała mi powiedzieć co tak naprawdę wydarzyło się pomiędzy nią a tym facetem. Wtedy kiedy rozmawialiśmy ze sobą w sobotę (23.03.) nie wiedziałem jeszcze, że spotkała się z nim w hotelu (!). Wiedziałem tylko, że wysyłała do niego sms-y z telefonu, że dzwoniła do niego ale domyślałem się, że do czegoś pomiędzy nimi doszło w drugim dniu konferencji. Pamiętam, że powiedziałem żonie, że postaram się dotrzeć do tych sms-ów odebranych od tego faceta i wysyłanych do niego. Był to blef z mojej strony ale chciałem po prostu sprawdzić reakcję żony na te informacje. Pamiętam, że żona błagała mnie abym tego nie robił, ponieważ treść tych sms-ów będzie dla mnie bardzo przykra (!). Prosiła mnie abyśmy zakończyli ten temat i nigdy więcej do niego nie wracali i postarali się o wszystkim zapomnieć. Łatwo powiedzieć. Jak mam zapomnieć o tym co mnie spotkało skoro wciąż nawet nie wiem DLACZEGO do tego doszło (!).
Z raportu bilingu telefonicznego żony za ten dzień (23.03.) wynika: O godz. 12:36 żona przysłała mi sms-a: (Skarbie tylko Ciebie kocham i tylko na Tobie mi zależy). O godz. 21:55 wysłała ostatniego sms-a do gościa (chyba z informacją o zakończeniu tego związku) i już więcej się z nim nie kontaktowała.
Pamiętam, że tego wieczoru żona starała się być dla mnie wyjątkowo miła. Starała się jakoś wyjść z twarzą z tej całej sytuacji. Nie bardzo chciała rozmawiać o tym co się wydarzyło. Przypominam, że tego wieczoru ja nadal nic nie wiedziałem o ich wspólnym spotkaniu. Atmosfera była na tyle napięta, że postanowiliśmy ją nieco rozluźnić alkoholem. Ale to niewiele dało. Żona jeszcze raz mnie przeprosiła za swoje zachowanie. Powiedziała, że gdyby mogła cofnąć czas z chęcią by to zrobiła i naprawiłaby wszystko to co zepsuła swoim zachowaniem. Powiedziała mi abyśmy nie rozmawiali więcej na ten temat, że czas leczy rany i im wcześniej o tym zapomnimy tym lepiej. Pamiętam, że tego wieczoru miałem już dość wszystkiego. Żona zrzuciła sobie kamień z serca a we mnie dopiero odezwały się emocje i ruszyła wyobraźnia. Zacząłem się domyślać, że w tym całym zdarzeniu nie chodziło tylko i wyłącznie o jakiś przelotny sms-owy flirt żony z przypadkowym przedstawicielem handlowym. Intuicja podpowiadała mi, że pomiędzy tymi dwojga doszło do czegoś więcej niż do wirtualnego romansu. Włączyło mi się na dobre myślenie i kojarzenie faktów. Żona nie dotrzymała mi dłużej towarzystwa tego wieczoru. Emocje z niej opadły, kilka drinków zrobiło swoje i żona poszła spać. Ja zostałem sam w salonie na dole. Była sobota wieczór, pierwszy luźniejszy weekend od jakiegoś czasu. Oglądałem jednym okiem TV ale tak naprawdę myślami wyobrażałem sobie co moja żona robiła z tym gościem w sobotę 2 tygodnie wcześniej w klubie nocnym i potem. W TV ludzie w całej Polsce bawili się na imprezach, tańczyli, cieszyli się a ja siedziałem sam i upijałem się na smutno. Biłem się z własnymi myślami. Jedne z nich mówiły mi to NIEMOŻLIWE, moja żona by mi nigdy TEGO nie zrobiła, przecież miała wszystko o czym zawsze marzyła. Miała mnie, miała chłopców, miała dom, pracę. Stworzyliśmy razem ciepłą, kochającą się i wspierającą się rodzinę. Po co żona miałaby ryzykować swoje i nasze wspólne szczęście dla jakiegoś przypadkowego faceta? Po co miałaby narażać nasz związek ale przede wszystkim własną reputację w moich oczach, w oczach swoich synów oraz wśród własnej rodziny na pogardę i ośmieszenie. No właśnie PO CO? Pamiętam, że tego wieczoru mój zdrowy i chłodny rozsądek, który podsuwał mi te wątpliwe pytania przegrał walkę z suchymi faktami, które odczytywałem z bilingu telefonicznego żony. Im dłużej nad tym myślałem tym bardziej zaczynałem wierzyć niestety w najczarniejszy scenariusz wydarzeń. Emocje gotowały się we mnie. Byłem coraz bardziej wściekły na siebie, że dopuściłem w ogóle do takiej sytuacji, że byłem takim łatwowiernym ****kiem, że byłem tak ślepo zapatrzony w moją żonę. Pamiętam, że tego wieczoru bardzo potrzebowałem kogoś, kto mnie wysłucha, kogoś kto zdejmie chociaż trochę tego ciężaru, który leżał na moich plecach. Nie pamiętam, która była wtedy godzina ale na pewno było grubo po północy. Zadzwoniłem do jedynej osoby z mojej licznej rodziny, do której mogę zawsze zadzwonić o każdej porze i wszystko opowiedzieć bez narażania siebie i mojej żony na nieprzyjemności. Zadzwoniłem do mojego młodszego brata, który mieszka od nas ponad 400 km, który też jest lekarzem (jego żona też), który akurat był na dyżurze w szpitalu i mógł mnie spokojnie wysłuchać. Rozmawialiśmy w sumie prawie godzinę. W zasadzie był to wyłącznie mój monolog, monolog przerywany spazmami płaczu, który momentami przerywał nasz kontakt na dłuższe chwile. Opowiedziałem bratu a w zasadzie wyszlochałem mu wszystko to co mi leżało na sercu. Brat wysłuchał mnie spokojnie, zadawał konkretne i rzeczowe pytania. Nie mógł uwierzyć w to co usłyszał. Zawsze miał bardzo dobre zdanie na temat mojej żony. Wiem, że byliśmy dla niego i jego żony niemal wzorem tego jak może wyglądać kochające się i wspierające się małżeństwo. Jestem do dziś bardzo wdzięczny bratu za ten bardzo trudny dla mnie wieczór. Cenne uwagi brata pozwoliły mi zapanować nad emocjami, które wtedy kompletnie mi podcięły skrzydła. Poprosiłem brata o dyskrecję wśród pozostałych członków naszej rodziny. Nie chciałem aby ktokolwiek inny z mojej rodziny dowiedział się o karygodnym błędzie mojej żony. Moja żona zawsze miała i ma bardzo wysoką pozycję i szacunek w oczach moich rodziców i oczach mojego pozostałego rodzeństwa. W przeciwieństwie do rodziny mojej żony, moja rodzina zawsze była przeze mnie utwierdzana w przekonaniu, że moja żona jest wyjątkowa, jest prawie doskonała pod każdym względem. Jako bardzo dobra żona, jako bardzo dobry przyjaciel, jako bardzo dobra kochanka. Podczas wspólnych spotkań wszyscy słuchali tego co ma do powiedzenia moja żona, wszyscy liczyli się z jej zdaniem, była doceniana przez moją rodzinę bardziej niż ja sam. Rodzice traktowali i nadal traktują moją żonę jak swoją własną córkę, moje rodzeństwo uwielbia spędzać wspólne rodzinne święta z moją żoną. Wielokrotnie słyszałem (w obecności mojej żony) z ust moich rodziców i rodzeństwa słowa, że muszę być dobrym mężem dla swojej żony, kochać ją całym sercem, szanować ją, wspierać ją w trudnych chwilach, że gdybym kiedykolwiek spróbowa
Ja tylko zasugerowałem, że być moze żona a24 wie o czymś i nie ma pojęcia jak to zakomunikować. To jednak niezupełnie czas na tak ekstremalne wiadomości bo mąż jeszcze nie zapomniał na tyle by. >>>>>Bo to nie był błąd a24, to było świadome szukanie wrażeń.<<<< To bardzo prawdopodobne. Jeśli chciała wrażeń to ma je teraz
No to wywołałem dyskusję.
JakichWiele
Twoje uwagi są jak zwykle krótkie i bardzo trafne. Żona nigdy mi nie powiedziała słów "tak poszłam z nim do łóżka", powiedziała mi "tak spotkałam się z nim w hotelu 21.03". Tak jak pisałem w poprzednich postach. Wiesz dobrze jaki jestem. Jak zabieram się za coś to albo robię to bardzo dobrze albo wcale. Jak zacząłem sprawdzać żonę to drobiazgowo. Dlatego zajęło mi to tak dużo czasu z napisaniem tej historii włącznie. Prześwietliłem żonę 18 m-cy wstecz od 03.2013 do 12.2013 włącznie. Jest czysta poza tym okresem 08.03-23.03.2013. Druga sprawa- sprawa dzidziusia. Znowu JakichWiele strzał w 10. Jak zauważyłeś mamy 2 chłopców 12-letnich, praktycznie odchowani. Zawsze marzyliśmy z żoną o córeczce ale przyznam się przyzwyczailiśmy się trochę do wygodnego życia a bliźniaki dały nam za młodu ostro popalić. Nie mieliśmy wsparcia w rodzinie (rodzina żony nam niewiele pomogła w wychowywaniu dzieci, moja rodzina bardzo chciała ale mieszka 350km od nas). Marzenie o córeczce to temat, który przewija się u nas już od 2 lat. Myślę, że żonie chodzi o to, że córka (albo syn) mogłaby scalić nasz związek. Myślę, że to miała na myśli (choć nie ukrywam, że myślę podobnie).
Advokat_D
Ten koleś to już historia. Ale jak pytasz. Facet jest po rozwodzie i ma syna w wieku 11-12 lat.
Milord,
Jeżeli myślisz, że żona jest w ciąży z innym a mnie potrzebuje jako przykrywki to odpowiadam Ci - mylisz się. Obecnie jest "zabezpieczona" przed ciążą, aby mieć dziecko musi się "odbezpieczyć". JakichWiele rozumie o co mi chodzi a Lagos w pierwszych zdaniach też to potwierdza.
Lagos,
Twoje uwagi są bardzo trafne i wziąłem je sobie do serca. Zgadzam się z Tobą absolutnie. Tu nie chodziło o brak wrażeń w łóżku (tych nam ich nie brakowało nigdy). Nie chcę tego wątku rozwijać bo znowu znajdzie się grupa zniesmaczonych. Nie będę się przechwalał ale powiem tak, myślę, że są kobiety, które chciałyby mieć kogoś takiego jak ja w sypialni. Skąd to wiem. Zanim trafiłem na to forum. Szukałem odpowiedzi na moje pytania na forach dla kobiet. Chodziło mi o to, czy robię coś nie tak w łóżku, że żona szuka "innych wrażeń". Po zapoznaniu się z "problemami innych kobiet z swoimi facetami w sypialni" doszedłem do wniosku, że ze mną jest wszystko w porządku. Wirtuozem nie jestem ale umiejętności posiadam. Uświadomiłeś mnie, że to czego jej brakowało to: emocje, żądze, zabawa, podniecenie, "motyle w brzuchu", które mógł wtedy jej dać tylko ktoś inny, obcy, nieznany w tajemnicy. Z pozostałymi uwagami zgadzam się. To co powiedział mi Ed65 + "ryk lwa" zapamiętam to.
BT92
Uważałem moją żonę za ideał żony-kobiety do 03.2013. Bardzo zawiodła moje zaufanie. Ale wiem, że popełniła 1 jedyny błąd, który ja przecierpiałem strasznie. Najgorszemu wrogowi tego nie życzę. Myślę, że bardzo dobrze się stało, że sprawa wydała się w sumie bardzo szybko. Myślę, że żona zrozumiała co zrobiła. Sama to bardzo przeżywała i przeżywa do dzisiaj. Ona wie jak wiele straciła w moich oczach. Jeżeli mogę powiedzieć, że ją znam to wiem, że więcej tego nie zrobi.
a24-12
napisałeś:
" Jeżeli mogę powiedzieć, że ją znam to wiem, że więcej tego nie zrobi."
Nie znasz, nie siedzisz jej w głowie, a ona posiada swój rozum, którym się kieruje.
Dziecko jest na obecną chwilę fatalnym, fatalnym pomysłem. Najpierw potrzeba ogarnąć ten bałagan, który narobiła, a który sprzątacie razem. Samo zaufanie to rarytas na obecną chwilę, a bez tego ciężko dalej funkcjonować.
Niektórzy tu piszą o przeczołganiu. Dla mnie to nie pozwolenie, aby zamieść wszystko pod dywan. Mój mąż przez ok 1 rok przeżywał to ze mną, musiałam to z siebie wyrzucić, a skoro on był sprawcą mego podłego nastroju, więc z nim o tym rozmawiałam. Ciężko było, cholernie, czy było warto? napiszę za 30 lat, na tą chwilę jest ok
Ale Ty cholera jesteś zimny. Do gruntu rzeczowy. A potrafisz coś zrobić spontanicznie? Z jazdą na maxa? Bez skrupulatności, bez podawania dat? Wynieść żonę z kuchni na rękach, położyć na łóżku i zacząć rozbierać? No właśnie... On to zrobił...
A24-12 - sposób w jaki przedstawiasz swoją historię przypomina mi mój temat sprzed roku. Też broniłam swoich racji. Przytaczasz nawet podobne argumenty,i słusznie zresztą.
Z przysięgi małżeńskiej została Miłość i tylko ona może być jeszcze podwaliną nowych fundamentów związku po zdradzie.
Wierność,uczciwość małżeńską - już tylko między bajki można sobie schować a związek małżeński funkcjonuje na papierze jako formalność.
Mówi się: rco było a nie jest nie pisze się w rejestrr1;,jak widać jesteś o tym przekonany i postępujesz w myśl tej zasady. Kochasz żonę,starasz się oddzielić murem przeszłość od przyszłości. Gotów jesteś na wszelkie poświęcenie dla dobra rodziny, i chwała Ci za to. Na przekonaniu, że żona czy mąż nigdy więcej nie zdradzi,wielu się przejechało. Lepiej do zapewnień podchodzić neutralnie,bez zbytniego hurraoptymizmu.
Zdradzający,zawsze gotowi są zarzekać się na wszystkie świętości, że replay z ich strony już nie zagrozi.
Powinniście rozmawiać o swoich uczuciach,a przede wszystkim żona nie powinna takich rozmów unikać. Ważne żebyś mógł wyrzucić z siebie przygnębienie i złość,które wciąż nie dają Ci spokoju.
Potrzebujesz oczyszczenia zatrutej atmosfery,a nie możesz znaleźć ujścia dla złych emocji,ponieważ ona nie chce słyszeć już co masz do powiedzenia.
Błąd, powinna wspomagać Ciebie tak długo jak będzie Ci to potrzebne. Tak długo aż poczujesz ulgę. Jeśli przy tym pocierpi,to i słusznie,bo jej się należy.
Życzę wytrwałości i oby wszelkich wątpliwości było coraz mniej.
Co do historii kobiety,która gdzieś tutaj pisała o tym że zdradziła męża:zbieg okoliczności.
Wszystkie zdrady są do siebie podobne,różnią się tylko okolicznościami.
Nie będę się przechwalał ale powiem tak, myślę, że są kobiety, które chciałyby mieć kogoś takiego jak ja w sypialni.
Ty nadal nie rozumiesz.
Po pierwsze nie chodzi tu o inne kobiety tylko o Twoją żonę. jej czegoś zabrakło. Dał jej to inny.
Byc może technicznie jestes doskonały, a dla swojej żony do bólu przewidywalny i nudny.
Na zasadzie - wszystko perfect , z zegarkiem w ręku, był szczyt jestem super.
On dał jej spontaniczność i dreszcz emocji.
I bedzie tego kiedyś znów szukać.
A24 napiszę to co wywnioskowałem z Twoich wypowiedzi i ustosunkuję się do Twoich stwierdzeń, Żona mnie kocha i nie boi się mnie - pierwsze możliwe drugie fakt nie boi się Ciebie - PRZERAŻASZ ją. Dlaczego proste nie jesteś tępym miśkiem który wszystko łyka ale kimś kto myśli i nie ufa. Boi się że możesz odejść. Pytałeś ją kiedyś o to?
Cały czas nie rozumiesz o co chodzi rodzaje zdrad osobiście dzielę na kilka rodzajów:
- zdrada po wpływem alkoholu i innych środków odurzających (w przypadku tych drugich nie koniecznie i nie zawsze zażytych świadomie), tzw jednorazowy wyskok,
- zdrada będąca wynikiem problemów w związku (najgłupsze rozwiązanie) ale zdrada mająca genezę w tym co było przed i
- najgorszy rodzaj zdrady - popełniona na zimno, z premedytacją. Gdy w związku wszystko grało z tzw. ciekawości, wpływu towarzystwa, odnalezienia dawnej miłości. Podobnie do mnie jesteś ofiarą tej trzeciej.
Wszystkie bolą tak samo ale podświadomie w przypadku tej drugiej odsuwa się od siebie opcję że gdzieś mogliśmy zawinić. Coś było nie tak. Fakt druga strona podjęła najbardziej debilne rozwiązanie. Nie zmienia to jednak faktu gdy nie wiem przykład. Facet jest alkoholikiem, zaniedbuje rodzinę. Żona skupia się tylko na swojej karierze. Powodów może byś wiele.
Fakt zasada prosta kończę jedno zaczynam drugie. Tu jednak było inaczej zdrada bo koleżanka powiedziała że.... Skąd to znam .
Dziecko jako scalenie związku odradzam doły będą się ciągnąć , długo. Z jej strony to zagranie tzw uwiązania. Sam napisałeś że wpływ na Twoją decyzję miały dzieci. Niestety ona to wie. Wie że na razie jej życie przypomina stąpanie po kruchym lodzie wystarczy impuls i bedzie katastrofa. Spójrz prawdzie w oczy do końca liczyła że się uda. Uwierz za rok dwa opowiadała bym że wszystko sobie wymyśliłeś. Dla Ciebie odkrycie zdrady to grudzień, dla niej uświadomienie że wiesz też.
Stąd pomysł z dzieckiem.
Lizbet fakt brakowało siej czegoś, czego - spontana, czułych SMSów, tanik komplementów - powodów setki. Kobiety często słowa wypowiedziane słowami męża traktują inaczej niż te wypowiedziane przez obcego faceta.
I fakt w ogóle nie znasz swojej żony. Wydaje się Tobie ale nie znasz.
A24-12
Całą wiedzę na temat sytuacji musimy opierać wyłącznie na podstawie tego, co zwracający się o pomoc nam napisze.
To zresztą sam zauważyłeś. I to stąd wynikają drobne nieścisłości w ocenie, interpretacji opisywanych zdarzeń lub sytuacji.
I nawet jak nie jest to opis w pełni oddający sytuację, naprawdę bardzo dużo da się wyczytać między wierszami.
Co do mojej osoby.
Tak. Jestem facetem po przejściach.
Ale facetem ze swoim światem wartości.
Światem, gdzie zdrada to nie jest błąd lecz jest to najohydniejsza zbrodnia, której się po prostu nie wybacza.
To koniec wszystkiego co było, a dalsze obcowanie z osobą, która dobitnie pokazała, że naszą miłość ma głęboko w czterech literach nie ma najmniejszego sensu..
Życie jest zbyt piękne, zbyt krótkie na marnowanie go na kogoś, kto pokazał nam jednoznacznie, że jesteśmy już tylko wyłącznie opcją.
Podjętej decyzji o wyautowaniu ze swojego życia swojej ex nie żałuję wcale.
Jedyne, czego można żałować, to tych straconych i zmarnowanych wspólnych lat.
Jestem może i poobijanym, ale w dalszym ciągu znającym swoją wartość, mającym szacunek do samego siebie i tego samego wymagający m konsekwentnie od innych,
Jestem szczęśliwy, kocham i jestem kochany,
Mam u swojego boku nie swojego oprawcę lecz nową partnerkę
Jestem w związku, w którym jest wszystko, czego człowiek oczekuje od dwojga kochających się osób.
Jest wzajemna miłość, wzajemny szacunek, szczerość, oddanie.
I jest to co jest fundamentem. Jest zaufanie.
A24-12
Nie jestem psychologiem, chociaż czytając to co piszę można czasami odnieść takie wrażenie.
Niejako życie tutaj piszących uczyniło z nas psychologów i terapeutów w jednym, zmuszając nas do zagłębienia się w tajemnice ludzkich umysłów.
Do tego doszło nasze życiowe doświadczenie i fakt, że większość pomagających najgorszy okres ma już za sobą.
My stoimy z boku, jesteśmy pozbawieni tych emocji, jakie targają tymi, których zdrada dotyka na świeżo.
Jak sam zauważyłeś, już po pierwszej części Twojego posta wiedziałem, że postanowiłeś dać żonie szansę.
Jednak nie tak jak piszesz, że trzeciej szansy nie będzie.
To jest jej pierwsza, jedyna i ostatnia.
A24-12
Tak naprawdę to tych zmarnowanych szans w okresie przez Ciebie podanym miała wręcz całą serię.
Tylko ona z żadnej z nich nie skorzystała.
A wręcz robiła wszystko, aby z nich nie skorzystać.
Starała się na wszelkie sposoby uśpić Twoją czujność, abyś tylko tych upojnych chwil z kochankiem jej nie przerwał.
Parła konsekwentnie do przodu niczym czołg, kompletnie nie zwracała na Ciebie uwagi.
Wiedziała doskonale, że już wiesz, co czujesz ale to się dla niej kompletnie nie liczyło.
Pokazała, że Ty stałeś się dla niej nikim.
Stałeś się dla niej wyłącznie opcją, a jednocześnie jej jedynym kołem ratunkowym, jakie aktualnie ma dostępne.
Pokazała Tobie, że przestałeś być dla niej najważniejszym facetem w jej życiu.
Że nagle najważniejszą osobą dla niej może stać się kolejny ****opląt i wyłącznie to on się dla niej będzie liczył.
Udowadniała to Tobie przecież na każdym kroku.
Nie liczyło się nawet dla niej to, że nie już nie tylko Ty, ale również dzieci poniosą skutki jej czynów.
Zdawała sobie sprawę, że konsekwencją jej czynów mógłby być rozpad ich bezpiecznego azylu, jakim jest zawsze pełna rodzina!
Wiedziała jednak, że ryzyko było minimalne, aby tak się stało.
Gdyby wiedziała, że zdrada jest obarczona tak wysokim ryzykiem, że oznacza koniec, w życiu by tej ryzykownej dla niej zabawy nie podjęła
Dlaczego jednak weszła w tą grę?
Ano dlatego, że posiada wiedzę o Tobie, Twoim uczuciu do niej na tyle dużą, że w przypadku jej wtopy była pewną niemal w 100%, że uda się jej w miarę bezboleśnie wyślizgać.
Wiedziała, jak zagrać na Twoich uczuciach, aby nie ponieść kary lub by kara za to była minimalną.
To dzięki Twojej postawie, walce o nią jej się doskonale udało.
A24-12
Zauważ, że to jednak chyba ona dążyła do tych spotkań, a nie on.
To wynika z Twojego opisu.
Jeżeli było inaczej, to możesz sprostować
Przecież to ona, a nie on na swoje nazwisko rezerwowała luksusowe hotele.
Była tak zdeterminowana, że on nie musiał tego robić chociaż, gdyby to on rezerwował, byłaby to dla nich bezpieczniejsza opcja.
I nie bądź taki pewien, że ta znajomość obejmuje wyłącznie okres, jaki Ty podajesz.
To, że wydaje się Tobie, że ją i kontakt z gachem szczegółowo prześwietliłeś, to tylko się Tobie wydaje.
Zdrajcy są mistrzami konspiracji i logistyki.
Na tym forum jest na to całe mnóstwo dowodów.
I nie twierdź również tak kategorycznie, że znasz swoją żonę.
Bo to co zrobiła i jak łatwo dałeś jej uśpić Twoją czujność świadczy o tym, że jej kompletnie nie znasz.
Wielu z nas, którzy wcześniej twierdzili, że znają swoje żony, szybko po zdradach dochodzili do zupełnie odmiennych wniosków.
Kompletnie nie poznawali kobiet, z którymi wstępowali w związek małżeński.
A24-12
Kobieta w zdecydowanej większości przypadków, zanim wyląduje z kimś w łóżku, musi najpierw zaangażować się uczuciowo. Musi pojawić się chemia i motylki.
Seks jest dla niej tylko dopełnieniem i potwierdzeniem z jej strony uczucia.
A nieliczne wyjątki tylko to potwierdzają.
Szczególnie dla tego typu kobiet, do jakich zaliczyłeś swoją żonę.
Bo opisałeś ją, jako bardzo wrażliwą i uczuciową
Okazało się , że w Twoim przypadku nawet aż za bardzo .
No chyba, że jednak wbrew temu co piszesz, wcale jednak nie znasz swojej żony i nie wiesz, do czego jest jeszcze zdolną.
Jaką jest naprawdę ta rwrażliwa i uczuciowar1; kobieta, boleśnie się przekonałeś .
Gdyby tak jak ona twierdzi, to był błąd z jej strony, to ta znajomość zakończyłaby się po pierwszym wspólnym noclegu. Ba, do niczego by nie doszło.
Bo przyszłoby z jej strony opamiętanie.
Refleksja. Kobieto, co Ty robisz!
Masz w domu wspaniałego, kochającego męża, dzieci, dom, wspólne plany na przyszłość.
Nie warto tego wszystkiego stracić przez jedną chwilę seksualnych doznań z facetem, z którym nie mam zamiaru planować przyszłości.
A przecież jednak tak nie było, prawda?
Nie demonizujmy też aż tak bardzo wpływu tej jej wyzwolonej koleżanki.
Bo tak jak napisałem,
Twoja żona nie jest istotą pozbawioną mózgu, niezdolną do oceny swojego postępowania i jego skutków.
Dlatego też jednak ja bym wziął dużą poprawkę pomiędzy tym co Ty wiesz, a tym, co było w rzeczywistości.
A24-12
To już tutaj pisano.
Ale warto Tobie to jeszcze raz przypomnieć
Aby cokolwiek wybaczyć, trzeba wiedzieć co się tak naprawdę wybacza.
A Twoja wiedza opiera się w większości wyłącznie na Twoich domysłach..
Wiesz tylko tyle, że to był romans ale kompletnie nie wiesz czy ze sobą się bzykali.
Dalej nie usłyszałeś z jej ust prawdy.
Bolesnej dla Ciebie, ale jednak prawdy.
To by było uczciwe podejście z jej strony do rozpoczęcia budowy nowego związku.
Pokazałaby tym samym Tobie, że jest gotowa na każdą Twoją decyzję, w tym rozpoczęcie wszystkiego od nowa.
Pokazałaby Tobie, że nadal Ciebie szanuje, że jesteś dla niej najważniejszym facetem w jej życiu, autorytetem i przyjmie z pokorą każdą Twoją decyzję ale będzie walczyć o Ciebie jak lwica o swoje młode, da z siebie wszystko aby pozostać w Twoim życiu.
Gdy Twoja decyzja brzmi: dam Tobie szansę, to ona musi być świadoma, że zaczyna się wszystko od początku. I to nie ona lecz Ty dyktujesz warunki.
Ty jesteś głównym architektem, wg projektu którego powstanie nowy dom.
A budowa nie może zaczynać się tak jak do tej pory jej na to pozwoliłeś, czyli od dachu.
Ona ma się rozpocząć od wylania solidnych fundamentów pod nowe już nie małżeństwo(bo jej zdrada je zakończyła), a pod nowy związek.
Na pewno jednak tymi fundamentami nie są jej kłamstwa, mataczenie i wyrywanie wręcz przez Ciebie z jej ust słów prawdy.
Niczym podczas przesłuchania zatwardziałego przestępcy
Nie ma zresztą w tym porównaniu nic dziwnego.
Przecież nim się stała.
Przyznaje się wyłącznie do tego, czego, wobec oczywistych dowodów, wyprzeć się już nie może
Musi wreszcie się zdobyć na to, co jest Tobie od początku winna.
Na całkowitą szczerość, jaka jest niezbędna aby zbudować zaufanie na nowo.
Nie wie dlaczego?
Ależ doskonale wie, tylko się boi Tobie tego powiedzieć.
A24-12
Czy Ty aby wiesz na pewno wszystko, co tak naprawdę jej wybaczyłeś?
Za co otrzymała od Ciebie szansę i na jakiej podstawie.
Bo tak jak pisałem, to wszystko, co było przed jej perfidną zdradą, mówiąc brutalnie, poszło w p***u!
A24
Nie padły czasami z jej ust takie oto słowa:
rKochanie, to nie było tak jak myśliszr1; ?
Masz do czynienia z bardzo przebiegłą osóbką, znającą Ciebie na wylot.
I wcale nie jest tak wrażliwą jak ją przedstawiasz.
Ona doskonale, w sposób niemal perfekcyjny tą wiedzę wykorzystuje.
Pogrywa nadal Twoim uczuciami.
W mojej ocenie( zaznaczam, wyłącznie w mojej), jej gra z Tobą polega wyłącznie na tym, abyś jak najszybciej zapomniał, puścił jej czyn w niepamięć. On szybciutko chce przejść do porządku dziennego.
Ty możesz sobie cierpieć, ale broń Boże abyś Ty swoim zachowaniem wywoływał cierpienie u niej, przypominając jej to co zrobiła.
Masz milczeć i zapomnieć! A jeśli cierpisz, to masz tego cierpienia jej nie pokazywać.
A24-12
Ty póki co pokazałeś jej i nadal pokazujesz, że zagrożona nie jest i nie ma za dużego ryzyka wyatutowania jej z Twojego życia.
Zakochany misiu nie będzie jej wypominał jakiego goofna narobiła i łatwo uda się jej wyślizgać z tematu.
Ma zapomnieć. Koniec, kropka.
To dla niej wprost wymarzona sytuacja.
Nie dość, że się jej upiekło, to w dodatku Ty a nie ona walczyłeś o ocalenie tego, co ona rozpierdzieliła,
Ona dalej uchodzi w oczach rodziny za chodzący ideał,
Danie jej na takie postępowanie wobec Ciebie przyzwolenia, dalsze tolerowanie tego zamiast pierdzielnięcia pięścią w stół i pokazanie jej dobitnie, że tego nie masz zamiaru dłużej tolerować, dla Ciebie jest niczym samobójstwo!
A24-12
Popełniłeś całą masę błędów,
Ja Ciebie jednak doskonale rozumiem.
Tam gdzie są w parze uczucia i emocje, cholernie trudno włączyć rozum.
Trudno o chłodną kalkulację
Bo uczucie, miłość bierze górę nad zdrowym rozsądkiem. Nad rzeczywistą oceną jej uczucia i jego prawdziwości.
To jest właśnie ta przewaga, to jest to, co zdrajcy doskonale potrafią wykorzystać i nie wolno im na to nigdy pozwolić.
Ty jednak na to jej pozwoliłeś.
Pozwoliłeś jej żerować na swoim głębokim uczuciu.
Powtórzę:
Nie Ty masz o nią walczyć lecz ona o Ciebie.
Nie Ty masz jej udowadniać, że ją kochasz.
To ona ma to Tobie udowodnić, że jej uczucie jest szczere.
I to ma udowadniać cały czas , a nie dopiero tak jak teraz, nagłym ożywieniem korespondencji z Tobą za pomocą czułych sms-ów czy też maili, dłuższych niż do tej pory.
Wystarczy tylko porównać treść tego co do niego pisała z tym co pisze aktualnie do Ciebie.
A24-12
Musisz sobie jedną rzecz koniecznie uświadomić.
Z opisu Twojej niemal idealnej żony wynika, że dla niej nie jest aż tak bardzo istotnym fakt zdrady.
Wręcz stara się to zbagatelizować, sprowadzić do poziomu nic nie znaczącego incydentu.
Przecież wg jej słów: przecież to nic nie znaczyło, to nic istotnego, dlatego zapomnij o tym i nie wracaj już do tego. Niech będzie dalej tak jak było przed.
Dla niej ( na podstawie tego co piszesz o jej postawie i chęci do jak najszybszego przejścia do porządku dziennego, zamieceniu sprawy pod dywan) również nie jest istotnym, to że Ty przeszedłeś i przechodzisz emocjonalne piekło.
Liczysz się nie Ty, a wyłącznie jej na zewnątrz utrwalony wizerunek niepokalanej dziewicy.
No bo co ludzie powiedzą. Czyż nie jest tak i nie ma racji?
A24-12
Mimo tego co napisałeś, ja jednak dalej podtrzymuję to, że ona kompletnie nic nie zrozumiała i dalej kompletnie nic nie rozumie!
Przecież do tej pory nie potrafi zdobyć się na całkowite otwarcie się przed Tobą, całkowitą szczerość.
Ba, w swojej przebiegłości namawia Ciebie na kolejne dziecko :szoook
Do niej nie potrafi dotrzeć to, że masz prawo wracać do tematu jej rwyczynur1;, masz prawo do dołów psychicznych i masz prawo do tego, aby Ciebie na każdym kroku wspierała i pomagała Tobie na wszelkie możliwe sposoby, abyś tą traumę, jaką Tobie zafundowała, jak najłagodniej przechodził.
To ona ma pomóc Tobie odbudować całkowicie zdemolowane przez nią Twoje poczucie wartości jako faceta, męża i ojca Waszych dzieci.
Ma również zapracować na Twój szacunek i Twoją miłość.
A24-12
Zburzyć jej to wszystko co było do tej pory przyszło bardzo łatwo.
Pora uświadomić qrewnie, że odbudowanie tego co tak szybciutko zrównała z ziemią równie łatwe już nie będzie.
Że ona musi włożyć olbrzymi wysiłek, wykonać tytaniczną wręcz pracę, aby w Twoich oczach odzyskać Twój szacunek, Twoją miłość.
Jednak bez gwarancji z Twojej strony, że to się uda.
Musisz jej uświadomić, postawić wręcz ją pod ścianą, że tak długo jak długo z Tobą nie będzie szczera, tak długo jak Ty o tym wszystkim będziesz się dowiadywał sam- jej przyszłość u Twojego boku stoi pod znakiem zapytania.
A dowodem na to, że nie rzucasz słów na wiatr powinien być pozew do sądu o separację z orzeczeniem jej winy.
To nie kończy małżeństwa ale dasz jej wyraźnie do zrozumienie, że to nie był błąd, nic nie znaczący incydent.
Ty masz po prostu dość prób bagatelizowania przez nią tematu zdrady, masz dość braku zrozumienia dla tego, co przez nią musisz przechodzić, masz dość wyszarpywania z niej prawdy, braku szczerości i braku z jej wsparcia dla Ciebie.
Masz prawo do tego aby wreszcie usłyszeć od niej całą prawdę, masz prawo nie hamować i ukrywać targających Tobą emocji, wściekłości.
Masz prawo do tego, aby przestać traktować ją jak księżniczkę, jaką do tej pory dla Ciebie była.
I masz prawo do odczuwania obrzydzenia, aby ją przytulić, pocałować lub kochać się z nią.
Ona już nie jest Twoim ideałem kobiety.
A na kwiaty czy też jakikolwiek prezent od Ciebie będzie musiała zapracować.
Inaczej ona nigdy nie zrozumie i nie będzie się nawet starać Ciebie zrozumieć.
Nigdy nie zrozumie tego, że to ona musi wspierać Ciebie w kryzysowych dniach, kiedy będziesz miał przysłowiowego doła psychicznego.
Nie zrozumie tego, że akurat ona nie ona prawa powtarzać niczym mantrę i samospełniające się magiczne zaklęcie, że nic takiego się nie stało.
Ze skoro nic wielkiego się nie stało, to do cholery o co Tobie chodzi, skąd u Ciebie te gorsze dni.
A24
Błędem było zafundowanie jej SPA.
To mogę zrozumieć,
Byłeś w szoku, a jednocześnie w euforii, że jednak do Ciebie wróciła.
Jednak r30;r30;.
Potwornym błędem z Twojej strony było to, że zrealizowałeś z nią to co wcześniej już zaplanowałeś.
Wspólne wczasy w Chorwacji i zakup jej wymarzonego autka. W dodatku pomagasz jej w jego spłacie.
A ona po zdradzie właśnie niczego już nie może być pewną.
To między innymi miałem na myśli, pisząc o przeciągnięciu jej za kudły po podłodze.
Należy ją pozbawić tej pewności co do dalszej przyszłości którą aktualnie ma.
Zasiać w niej poczucie niepewności co do Waszych dalszych wspólnych planów, małżeństwa i co do jej przyszłości jako kobiety u Twojego boku..
A kolejne dziecko będzie dopiero wtedy, gdy zapracuje na Twoją miłość i zaufanie.
Jednak ani chwili wcześniej.
Także pomysł na dziecko póki co wybij sobie i jej z głowy.\
I nie omieszkaj jej oczywiście wyekspediować na pełen pakiet badań na wszelkiej maści choróbska przenoszone przy kontaktach seksualnych..
Rozwodnik, z bogatym życiem seksualnym r30;....
Jesteś lekarzem, to tego nie trzeba chyba Tobie tłumaczyć.
A24
Aby ona wreszcie zrozumiała, jakiego spustoszenia dokonała w Waszym związku,
aby wreszcie dotarło do jej mózgu to przez co Ty przechodzisz, że musi z cierpliwością i zrozumieniem znosić Twoje dołki, doły, musisz ją boleśnie sprowadzić ją na ziemi.
Musisz pozbawić ją poczucia bezpieczeństwa, jakie do tej pory ma i Ty jej zapewniasz
A możesz zacząć to od tego, że swój wymarzony samochód ma spłacać sama.
Na Twoją pomoc już niech nie liczy.
Do tego złóż pozew o separację.
Tak jak pisałem, to nie rozwód ale wyraźny sygnał dla niej, że jak nie zmieni się w stosunku do Ciebie, nie zacznie być uczciwą, to Ty jesteś zdeterminowany na tyle, aby to małżeństwo zakończyć .
Bo chcesz, aby budowa nowego była prowadzona na zdrowych filarach. I fundamentach.
Na szczerości, uczciwości i prawdzie.
Co jednak zrobisz Tym, co napisaliśmy?
Ano to jest Twoje życie i to są wyłącznie Twoje decyzje.
To Ty będziesz musiał się zmierzyć z takimi czy innymi ich skutkami i konsekwencjami z nich wynikającymi.
Życzę podjęcia mądrej decyzji.
Bo jak sobie pościelesz teraz tak się później wyśpisz.
Pozdrawiam serdecznie.
Betrayed,
ona wcale z tego co napisał A24 nie czuje tego, że siedzi teraz na beczce z prochem i wystarczy byle iskra aby wszystko wyleciało w powietrze.
Wręcz odwrotnie, ona się za pewnie czuje, bo A24 jej na to pozwala.
To stąd pomysł z dzieckiem, choć nie wykluczam że tym się stara dodatkowo zabezpieczyć.
On jednak nie ma od niej ani wsparcia ani zrozumienia.
Gdyby było inaczej, byłaby niepewna swojej sytuacji, to szybko pojawiłoby się z jej strony zarówno wsparcie, jak i zrozumienie.
Mogę się jednak w ocenie sytuacji mylić.
Jedyne co ciągle słyszy, to jej słowa: zapomnij, nic przecież się nie stało.
ED69 tu się nie zgodzę pomysł z dzieckiem chęć uwiązania faceta. Został w dużej mierze dla dzieci więc kolejne wiązanie. I uwierz nie czuje się pewnie, wiem z autopsji i wiedzy nie tylko z obserwacji psychiki . Jak ktoś powiedział przyjaciół trzymaj blisko wrogów bliżej. Ed ty podjąłeś swoją decyzję A24 swoją która jest słuszna nie mnie oceniać.
Z czym się zgodzę ona nie rozumie co zrobiła dlaczego bo nikt jej tego nie pokazał.
I to co napisał Ed69 pełen zakres badań. Mój konkurent podobnie rozwodnik po mojej żonie 4 kobiety. W tym 1 rozbite małżeństwo. Badania to podstawa tym bardziej ze podejrzewam że zabezpieczenie to spirala. Więc lecieli na żywca bo i tak nic się nie wydarzy. Stary poważnie nad tym pomyśl. Ja to zrobiłem. Nim poszedłem z żoną do łóżka zażądałem badań.
Jeżeli 100% prawdy odkryłeś niedawno separacja jak najbardziej masz czas musi wiedzieć że to nie żarty. Wybaczenie na miękko skończy się powtórką. Moja gwiazda nie zdradziła mnie na konferencji czy wyjeździe ale z gościem mieszkającym niedaleko nas 30-40 km.
Decyzja należy do Ciebie sam ją już chyba podjąłeś ale na miękko niedaleko zajedziesz.
Powiem tak. Po dzisiejszych postach muszę dość do siebie...
Przepraszam ale muszę jeszcze raz przemyśleć pewne rzeczy.
Nie gniewajcie się na mnie ale potrzebuję paru dni dla siebie.
A24
Ja się nie gniewam.
I Ciebie doskonale rozumiem
W krótkim okresie czasu otrzymałeś taką ilość informacji, że musisz to wszystko spokojnie ogarnąć i wybrać z tej całej naszej pisaniny to, co jest dla Ciebie najlepsze.
Ty tutaj dowodzisz, bo tak jak pisałem, to jest Twoje życie.
I to Ty, a nie ja czy też inni tutaj piszący, ponosisz konsekwencje swoich wyborów, jakiekolwiek by one nie były.
Betrayed
Napisałem przecie, że mogę się mylić w ocenie sytuacji
Ad24
To nie wyścigi, masz czas na dogłębne przemyślenie sprawy.
Jak powiadają pośpiech jest wskazany tylko przy łapaniu pcheł
Także spokojnie, daj sobie tyle czasu, ile jest Tobie go potrzeba.
Bo od ostatecznej decyzji zależy dalsze Twoje życie.
Ja na pewno będę ostatnią osobą, która będzie na Ciebie naciskała w tej kwestii.
Pozdrawiam
A24-12 w odniesieniu co do tego co napisał ed 65 pozostaje tylko zacytować" reszta jest milczeniem". Niestety ale opierając się na przedstawionym opisie zdarzeń mam takie same spostrzeżenia. Czy wasze małżeństwo ma szanse?. Uważam, że jest to realne ponieważ żona przekonała się, że nie jesteś frajerem który będzie łykał wszystkie jej kłamstwa, jesteś inteligentnym facetem który wie kiedy trzeba powiedzieć sprawdzam. Żona jest w tym momencie najszczęśliwszą kobieta na ziemi, zeszmaciła się, bździła się z gachem na trupie jej miłość do ciebie po czym powiedziała przepraszam i wszystko wróciło do normy. Rozważ tylko jedno co ci już wcześniej radzono: jest zbrodnia musi być tęż kara. Wyroki w zawiasach są niewychowawcze.
i moje 5 groszy-- lekarka---- Twarda kobieta , moja zona takze jest lekarzem i wiem jedno ,nie ugnie sie ,nie zmusisz jej do powiedzenia prawdy ..... a co gorsze bedzie Toba manipulowac .. pozdrawiam mechanik
A24-12
Po Twojej odpowiedzi widzę, że albo wyraziłem się niespójnie, albo zostałem opacznie zrozumiany. Jednym z celów tego forum jest pokazanie osobie w szoku różnych aspektów zagadnienia. I to wymaga od adresata spojrzenia na siebie z punktu widzenia osoby patrzącej, czyli z boku, a w naszym wypadku mającej już doświadczenie w poruszanym temacie. Nie za bardzo lubię wypowiedzi w stylu "zrób to, zrób tamto", lub "musisz ...". Dlatego staram się przedstawić jedynie aspekty i ryzyka, by pobudzić do trzeźwiejszego, wyzwolonego ze wpływu tej traumy, spojrzenia na sytuację.
Widzisz, ja działem podobnie jak Ty (forum znalazłem o wiele później). Przeszedłem przez psychologa z powodu tendencji autodestrukcyjnych (jakieś ponad pół roku po tym "jak sprawa się rypła", co spowodowane było eskalacją niezałatwionego "tematu", szczególnie we mnie.
Więc na początek, wcale nie uważam Ciebie za erotomana. Od tego dzieli Cię jeszcze sporo, ale ta droga może w tym kierunku rzeczywiście prowadzić; z tego co pisałeś to nawet u was obojga. Chodziło mi o to, że może bardziej komunikowałeś żonie sferę fizyczną niż "aurę" pomiędzy dwoma osobami. Naprawdę nie wiem jak to lepiej napisać. Jak już przedmówcy płci obojga napisali, "stałeś się przewidywalny, a przez to nudny". W tej konfiguracji zawsze przegrasz, jeśli kobieta potrzebuje odrobiny dreszczyku.
Widzę zresztą więcej podobieństw między nami. Nasze kobiety nie są lafiryndami, które tylko czekały, by kogoś zaliczyć. Wręcz przeciwnie, są osobami, którym wpojono i które mają jakieś zasady. A jednak starczył jakiś impuls i te zasady "poszły się huśtać".
Cytat
Dziś wiem, że bała się powiedzieć mi całej, szczerej prawdy. Powiedziała mi, że postara się zrobić wszystko aby naprawić to co spieprzyła (przepraszam). Powiedziała mi, że bardzo żałuje tego co się stało, że gdyby mogła cofnąć czas to chętnie by to zrobiła po to aby nie dopuścić do tego co się stało.
Przepraszam, ale odpisała od mojej żony?
Cytat
Wybaczyłem jej bo wierzę, że to co przeżyłem ja i ona przez te prawie 10 miesięcy nauczyło ją czegoś, że zrozumiała swój fatalny błąd. Kocham żonę i dzieci i wierzę, że nam się uda.
To Ty, a ona?
Dalej, z mojego punktu widzenia, z boku, i z retrospektywy własnej osoby, jest tylko gorzej:
Cytat
21 marca będzie dla mnie zawsze najgorszym dniem w roku.
Nie mogę się doczekać szkolenia w naszym mieście lub gdzieś obok. Bo chciałbym nieco bliżej poznać tego kolesia co dla niego przyjemne nie będzie.
Jak Ramirez celnie napisał: r30; potwierdzasz drzemiącą w Tobie chęć zemsty ...
To co piszesz stoi w opozycji do wypowiedzi o wybaczeniu. Niby piszesz, że wybaczyłeś, a sprawa trzyma Ciebie o wiele mocniej niż myślisz i niż chciałbyś nam pokazać. Z doświadczenia zaryzykuję twierdzenie, że z tego zaułka można wyjść tylko przy AKTYWNYM zaangażowaniu obojga. Wracając do powyższego cytatu: "gdyby mogła cofnąć czas"; ale nie może!!! I teraz powinna zmierzyć się z tym co jest.
Cytat
Wszyscy mi radzą, abym ukarał żonę, dał jej po pupie.
Nie o karanie tu (w pierwszym rzędzie) chodzi. Z takich wycieczek powrót moim zdaniem możliwy jest jedynie na kolanach. Ze względu na OBIE strony. Z tej perspektywy łatwiej REALNIE ocenić co się zawaliło. Ty rozwinąłeś czerwony dywan usłany płatkami róż. Oczywiście nie musi być w tym nic złego, tylko że to zaburza percepcję zagadnienia u Twojej żony. Po prostu robisz sam, to powinniście robić oboje. Może się udać, ale Twoim kosztem, którego nie jesteś w tej chwili oszacować. A jak Ty się załamiesz to związek i tak się sypnie albo będzie kaleką. A właściwie w tej chwili jest kaleką, bo Ty jeszcze nie przerobiłeś załamania.
Dziecko teraz? Nie spotkałem pozytywnej opinii i moja też taką nie będzie. Jeszcze nie przeszliście przez temat zdrady i zajęcie się dzieckiem zamiotłoby temat pod dywan. A takie śmieci kiedyś mogą zacząć śmierdzieć.
Na zakończenie poruszę to, co napisałeś w kwestii mojego PS
Cytat
Sprawdź jednak co napisałeś w p.s i zastanów się co zrobiliście takiego aby nie patrzeć na siebie z boku.
To nie jest tak, że MY patrzymy na siebie z boku! To JA patrzę na SIEBIE z boku. Ta historia przeryła mi, i tak zresztą wątłą, psychikę. I nie tyle to, że pani z motylkami w brzuchu miała swoje chwile uniesienia, ile to, że zostałem z tym łajnem we mnie do posprzątania sam. To jest tak, jakby ktoś, współczując Tobie, zostawił Ciebie z raną w plecach byś ją sobie sam opatrzył.
Zrobiłem mniej więcej to co Ty. Przekopałem bilingi i komputery. W moim przypadku historia trwała o wiele dłużej i miałem okazję zapoznać się z ich radosną twórczością przez komunikator internetowy. A takie głębokie zaangażowanie musi zostawić ślady w psychice. Gdyby nasze panie od razu wyłożyły kawę na ławę zaoszczędziły by nam tego.
Nie wiem jak Ty, ale ja po kolei, w miarę przekopywania się przez materiał, konfrontowałem moją panią z jej kłamstwami. I tak krok po kroku coś się we mnie łamało. Było to konieczne, czy wynikało jedynie z niezdolności mojej pani do okazania gotowości poniesienia konsekwencji za własne postępowanie?
Bo moim zdaniem wybaczyć można jedynie to, o czym się wie.
Absolutnie nie chcę podważać idei naprawy związku. Tylko chcę uczulić na to, że lepiej to robić nie ucząc się na własnych błędach
uważam że najlepsze są sprawdzone sposoby.
Jeden z nich ma już ponad tysiąc lat, przetrwał.
Widocznie ma sens :
1. Rachunek sumienia
2. Żal za grzechy
3. Mocne postanowienie poprawy
4. Szczera spowiedź
5. Zadość uczynienie
To nie są warunki wybaczenia.
Wybaczenie jest potrzebne nie krzywdzącemu, ale skrzywdzonemu. Jako pozbycie się złych emocji, możliwość powrotu do normalnego funkcjonowania.
Samemu ze sobą.
Powyższe warunki są raczej warunkami akceptacji osoby która nas skrzywdziła.
Warunki jej powrotu do życia w naszym otoczeniu.
Wg mnie warunki niezbędne.
Czy warunki wystarczające ?
To sprawa indywidualna każdego z nas.
Zazwyczaj najtrudniej uzyskać warunek nr 5.
To m.inn. pomoc zdradzonemu w uporaniu się ze śladami które wyryła w jego psychice zdrada. Nie pozostawienie go samego, jak pisze Suchy64 - pokazując współczucie, pozostawieniem rany w plecach do samoopatrzenia przez zdradzonego.
Dziecko jako lekarstwo na kryzys, zdradę ?
A czym ono zawiniło, żeby przychodzić na świat kiedy jego rodzice mają kłopot ze sobą ???
Świadome szukanie wrażeń- ktoś napisał wcześniej. Pewnie tak. Co należy zrobić aby osoba zdradzająca nie szukała tych wrażeń, aby spadły jej klapki z oczu i zrozumiała ,że kochanek (kochanka) nie jest kimś wyjątkowym, że wbrew pozorom mamy kogoś takiego obok ,tylko nie potrafimy tego dostrzec. Trzeba zburzyć ten wyidealizowany wizerunek wspaniałego kochanka (kochanki). Jak to zrobić? Pozwolić na empiryczne doznania. Skoro kogoś kręci tajemnica- już jej nie ma, proszę jedź (droga stanie się męcząca a nie podniecająca).
A24 sam bardzo dobrze to ująłeś odpowiadając wcześnie Mikołajowi, nie chce tutaj tego wklejać bo zrobi się misz masz. Żona przekonała się ,że w sumie ten gość nie okazał się takim supermenem jakiego sobie wyobrażała. Sprawa się wydała i tym bardziej przeszła ochota na dalsze odurzanie.
Komentarz doklejony:
czytam - Nie znasz całej prawdy, nie powiedziała. No co ma powiedzieć? Potrzebne są te detale? Mnie nie były potrzebne ( sama sobie dopowiedziałam ,tak ,był seks, tak było adorowanie i wszystko co się z tym wiąże). Dlaczego zdradzacze o tym nie chcą rozmawiać? Bo nie chcą się obnażać,bo musieliby powiedzieć bolesną dla zdradzanego prawdę i wtedy w ich oczach pokazali się od najgorszej strony a przecież nie chcą tego, zwłaszcza teraz. Nie chcą tego, bo już się światełko zaświeciło, pojawia się lęk o to, jak w obliczu takiej prawdy zachowa się osoba zdradzona. Najważniejsze chyba (tak było w moim przypadku) dla zdradzonego jest przyjęcie tego co było nie dopowiedziane jako faktu i zmierzenie się z tym oraz dokładne wypowiedzenie na głos- spróbuję, jednak nie miej mi za złe gdy nie dam rady z tym żyć i po jakimś czasie nie odpuszczę sobie, musisz mieć tą świadomość, że w dalszym ciągu podejmujesz ryzyko, taka ryzykowna gra bo w drugą stronę też ryzykowałaś i miałaś tego świadomość. I nie miej wtedy do mnie pretensji za zmarnowany czas bo jest to także mój czas, moja wewnętrzna walka,tak?
14.01.2014 ostatni raz rozmawialiśmy z żoną na ten temat. Pierwszy raz żona uświadomiona przeze mnie, że nasze małżeństwo zmierza do upadku z powodu braku przyznania się jej do winy oraz braku szczerości z jej strony powiedziała mi całą prawdę i odpowiedziała na każde moje pytanie. To był jedyny warunek gdyż tylko prawda jest w stanie odbudować nasz nowy (inny) związek. To czego sie dowiedziałem w zasadzie pokrywa się z tym co podpowiadała mi intuicja i dowody zebrane do tej pory.
Opowieść żony !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Żona powiedziała mi, że w czwartek 07.03 piły drinki z koleżankami w pokoju. Potem wieczorem zeszły z koleżankami do klubu nocnego. Pseudokoleżanka mojej żony (Magda B.) zaprowadziła wszystkie panie do stolika, gdzie siedzieli przedstawiciele handlowi firmy T (Magda B.) znała tam jednego z nich bo miała z nim wcześniej romans (!!!). (Tak to ta sama p. Doktor, która ma fajnego męża i syna prawie w wieku naszych synów. Jeździ do stolicy 2 x w miesiącu na weekendy do pracy a wieczorami zabawia się z obcymi facetami. Z mężem kocha się 2 x w miesiącu bo wg niej sex małżeński jest nudny...) .Tam żona poznała Mariusza M. Bawili się wszyscy razem i pili alkohol. Już wtedy żona wpadła mu w oko. Sama przyznała mi się, że adorował ją i podrywał. Uwiódł ją komplementami na temat jej urody, zachowania, wdzięku itp. (choć nigdy jej tego nie szczędziłem)!!!. Tego wieczoru żona wróciła do swego pokoju. Następnego dnia, kiedy była na wykładach Mariusz M. zaczął wysyłać do niej smsy, na które żona ochoczo odpisywała. Umówili się na kolejną imprezę wieczorem. W piątek 08.03 spotkali sie ponownie w klubie nocnym, bawili się i pili alkohol. Już tego samego wieczoru postanowili pójść razem do łóżka (!!!). Moja żona bez jakichkolwiek skrupułów poszła z nim do JEGO pokoju gdzie kochali się bez jakiegokolwiek zabezpieczenia (!!!) bo żona ma założoną spiralkę. Z obcym facetem, z rozwodnikiem, który korzysta z kontaktów seksualnych przypadkowych kobiet, poszła do łóżka już następnego dnia (!!!). Już wtedy ustalili, że będą się spotykać na konferencjach. To dlatego żona rezerwowała te hotele. Po powrocie do domu żona utrzymywała z nim kontakt smsowy, telefoniczny a mnie cały czas oszukiwała i usypiała moją czujność. Cały czas miała do mnie pretensje, że jestem niepotrzebnie podejrzliwy, że "węszę" a przecież NIC ZŁEGO SIĘ NIE DZIEJE. 21.03 umówili sie na spotkanie w hotelu I. w Cz. Żona pojechała na to spotkanie trzeźwa, z pełną odpowiedzialnością i świadomością tego co robi. Odwiozła dzieci do szkoły, wysłała do mnie uspokajającego smsa, że "mnie kocha i życzy mi miłego dnia w pracy" (!!!), odwołała wcześniej wszystkich pacjentów tego dnia w pracy. Ona miała do pokonania 120 km (1,5 godz.), on 60 km (0,5 godz.). Pokój wynajęła w hotelu żona na SWOJE NAZWISKO I ZAPŁACIŁA gotówką za pokój (około 160,00 PLN). Wypili w restauracji kawę i poszli do pokoju. Kochali się kilkakrotnie BEZ JAKIEGOKOLWIEK ZABEZPIECZENIA (!!!). Potem zeszli do restauracji na obiad, za który zapłacił w ramach "rewanżu" on. Planowali kolejne spotkania. Potem wrócili do swoich domów. Co było potem, już wiecie. 23.03.2013 ujawniłem żonie jej kochanka i rozpocząłem swoje dochodzenie. Tego samego dnia żona wysłała mu smsa z treścią aby więcej się z nią nie kontaktował w jakikolwiek sposób. Od tego czasu kontakt między nimi urwał się.
W woli uzupełnienia nadmienię tylko, że 26.03 a więc 5 dni po spotkaniu żona dostała opryszczki wargowej (po raz pierwszy w życiu)!!! Dla mnie tłumaczyła sie tym, że opryszczkę miała jej koleżanka na konferencji (!!). Na przełomie 06-07.2013 żona miała dziwne stany podgorączkowe 37,5 przez 3 tygodnie (!!!). Do tej pory nie wiedzieliśmy dlaczego.
Po tych informacjach z dnia 14.01.2014 i skojarzeniu wszystkich faktów, następnego dnia 15.01.2014 pojechałem na badania w kierunku chorób przenoszonych drogą moczowo-płciową (panel badań koszt 740,00 PLN) na wyniki czekam... Dziś odebrałem część wyników (HIV, WZW-B, WZW-C) nie mam, na dalsze wyniki czekam.
Moja żona musi uświadomić sobie co tak naprawdę mi zrobiła. Niech wczuje się w moje położenie, co przeżywałem wcześniej i co przeżywam teraz. Moja psychika jest kompletnie rozbita. Upadł cały system wartości w który wierzyłem, upadło moje zaufanie do żony.
Żona musi zrozumieć, że tak na dobrą sprawę nie poniosła jakichkolwiek konsekwencji swojego lekkomyślnego postępowania. Jej rodzina (ojciec i matka) wiedzą tylko to co powiedziałem im osobiście 27.03 (biling telefoniczny żony + moje domysły). Moja teściowa wie to co jej sama powiedziała żona (przecież oszukała nie tylko mnie ale własną matkę, z którą zawsze była szczera). W oczach moich teściów mieliśmy "drobny kryzys małżeński", który się już dawno zakończył. W ich oczach moja żona nadal uchodzi za kochającą i przykładną żonę. To ja zawsze byłem i jestem tym, który "szuka dziury w całym".
Wybaczyłem mojej żonie zdradę bo wciąż nadal ją kocham. Wiem, że żona i ja marzyliśmy od dłuższego czasu o córeczce. Żona stara się mnie namówić do tego. Musi jednak zrozumieć, że nie jest to odpowiedni moment. Dziecko powinno być owocem miłości rodziców a nie próbą rozwiązania ich problemów !!! Żona zdradziła mnie w najgorszy z możliwych sposobów (przemyślany, z premedytacją). Czego oczekuję od moich teściów? Aby "wstrząsneli nią emocjonalnie" !!! Niech się opamięta w tym co zrobiła. Niech to do niej dotrze. Strategia wypierania się, zaprzeczania, unikania rozmowy, wzbudzania we mnie poczucia winy nie prowadzi do niczego. To strategia "zamiatania śmieci pod dywan". Efektem tego jest świadomość taka: zrobiłam błąd, oficjalnie się wyparłam, przycisnęli mnie, przyznałam się częściowo, uczyniłam męża współodpowiedzialnym za TO COŚ, NIE PONIOSŁAM KARY, otrzymałam ekspresowe wybaczenie. To w przyszłości może doprowadzić do powtórki z TEMATU. Tu potrzebna jest terapia szokowa. Po to by na ruinach tego związku powstał nowy oparty na prawdzie, zaufaniu, szacunku i miłości. Czy moi teściowie i moja żona to zrozumieją czas pokaże. Ja pomimo bólu i cierpienia jestem gotowy by podać rękę mojej żonie ponownie, pomimo tego, że ze słów małżeńskiej przysięgi (...ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską) pozostała już tylko miłość... Miłość i r30;nadzieja.
Na razie znikam z tego forum bo mam JUZ DOŚĆ WSZYSTKIEGO!!!!!!!!!!!!!
Wychodzi na to,że znów zaczynasz wszystko od początku,dość przygnębiająca perspektywa...
Najważniejsze jest ,że w końcu wiesz na czym stoisz.
Kibicuję Ci i życzę żebyś doszedł do ładu ze swoim życiem.
Żonie naprawde nieźle na głowe padło, bo jak inaczej określić sytuację w której lekarz (czyli osoba która najlepiej powinna mieś tego świadomość) idzie do łóżka z obcym facetem i kocha się z nim bez żadnego zabezpieczenia. Normalnie szok. Naraziła nie tylko swoje zdrowie ale i całej swojej rodziny.
A swoją drogą to tylko Ty zrobiłeś te badania? A co z żoną? Mam nadzieję, że mimo wszystko nic Ci nie wyjdzie bo i tak problemów masz co niemiara.
Myślę że teściowie powinni się dowiedzieć o tym że ich córeczka nie jest taka idealna na jaką się kreuję.
Najlepiej to teraz weź kilka dni urlopu i wyjedź gdzieś sam by poukłądać sobie wszystko w głowie.
a24-14; jeśli kiedyś spojrzysz; albo innym się przyda.
Cytat
To w przyszłości może doprowadzić do powtórki z TEMATU.
No nie przesadzajmy. Są też błędy które robi się raz w życiu. Jakoś nie mam wrażenia, że moja Pani ma ochotę na powtórkę.
Cytat
Żona zdradziła mnie w najgorszy z możliwych sposobów (przemyślany, z premedytacją).
Wierz mi, są gorsze. Pytanie kim był ten gość dla niej; jedynie odskocznią od przewidywalnej monotonii życia, czy zbierała się do uwicia nowego gniazdka?
Bo u mnie był ten drugi przypadek. Przynajniej kochaś na to napierał, a ona podchwyciła. Mam to "na piśmie". Każdego boli, ale u mnie była to operacja zęba przez odbyt. Dotykała każdego aspektu mojej świadomości włącznie z dziećmi!!! I właśnie to Twoja pani musi Tobie logicznie wyjaśnić. Wyjaśnić dlaczego to zrobiła (a jak "nie wie", to się nad tym zastanowić!) i dlaczego została (a nie ile razy i w jakich pozycjach). Większość facetów musi mieć jakieś logiczne wyjaśnienie, bo inaczej nie zaznają spokoju. Tylko kobiety tego, patrząc ze swojego punktu widzenia, za grosz nie rozumieją.
Opryszczka? Sam wiesz, że z powodu stresu mogła się dopiero teraz zamanifestować; ale co w takiej sytuacji po wiedzy?
To w pierwszym rzędzie pani powinna zainwestować w pełną diagnostykę i przynieść wyniki w zębach. To też należy do sprzątania po tej historii.
Cytat
Tu potrzebna jest terapia szokowa.
Ten etap macie już za sobą. Zrozumienie ma niewiele wspólnego z "potrząsaniem". Pani musi pojąć, że "odbudowa" Ciebie, to logiczna konsekwencja tego co się stało i bez jej udziału się nie obejdzie. Nikt tego za nią, przynajmniej w tym związku:cacy , nie zrobi.
Cytat
... wzbudzania we mnie poczucia winy ...
Z jednej strony to próba wybielenia się, ale z drugiej strony nie możemy tego uniknąć. Gdzieś tam jest informacja, że najwyraźniej mimo kwiatków, zapewnień o uczuciu itd. było coś, czego drugiej stronie brakowało. Ważne, by druga strona przygotowała się do takich rozmów, bo takie treści przekazane niewłaściwie, a zwłaszcza w formie wyrzutów rzeczywiście dobijają.
Cytat
W ich oczach moja żona nadal uchodzi za kochającą i przykładną żonę.
Akurat to osobiście odczuwam czasem jedynie jako drobny dyskomfort. Nawet w mojej rodzinie moja pani ma o wiele lepsze notowania niż ja . Nikt by mi nie uwierzył gdybym to wyciągnął. Ale to naprawdę pryszcz. Gorszy jest ten cieć pałętający się w mojej świadomości. Bo jak WY go z Twoich myśli nie wywalicie, to zawsze będziecie w trójkę.
Takie są moje przemyślenia w temacie tego co u nas nie wyszło. Może Wam pomoże.
Powodzenia.
Suchy, bardzo cenię Twoje spojrzenie, ale w jednym się nie zgodzę.
Z tym, że etap kuracji wstrząsowej jest za nimi.
Z tego, co pisze A24, dopiero teraz wyrwał jej z gardła całą prawdę.
Prawdę, która mu się należała od samego początku.
Jak psu zupa.
Gdyby A24 od razu ją usłyszał, to być może by skończyło się awanturą, przeczołganiem jej (osobiście wątpię, aby on zakończył to małżeństwo, po tym co napisał w ostatnim poście), ale już najgorsze byłoby za nim.
Znałby całą prawdę, a nie się jej domyślał.
Ona cały czas pokazuje, że do niej kompletnie nie dociera, jakiego okrutnego morderstwa się dopuściła.
Bo ona tą egzekucję wykonywała na raty.
A ostatnim jej etapem było powiedzenie całej prawdy dopiero po 10 miesiącach.
A24,
Weź sobie tydzień lub więcej wolnego,
Wyjedź tam, gdzie najbardziej lubisz.
Bo dopiero teraz tak naprawdę do Ciebie to wszystko dotrze i to z potworną siłą.
Obawiam się, że teraz to dopiero ciężko będzie się uporać z tym co usłyszałeś z z jej ust.
Do tej pory tylko się domyślałeś, a teraz już wiesz, z jak okrutną kobietą masz do czynienia i do czego jest zdolną.
Wyjazd umożliwi Tobie ochlonięcie, uspokojenie się bo jej obecność nie będzie zakłócać i wpływać na Twoje przemyślenia.
Poproś ją, aby do Ciebie nie dzwoniła i nie pisała.
Bo musisz to wszystko uporządkować w swojej głowie.
Gdy po tym czasie dalej podtrzymasz decyzję o daniu jej szansu, to ona musi od samego początku wziąść cały ciężar odbudowy na siebie.
Wspierać Ciebie i podnosić, gdy będziesz leżał na ziemi.
A nie uciekać i udawać, że stoisz.
Wiesz, co Tobie wcześniej pisałem.
Wiesz, co pisali inni.
Wybierz to, co uważasz za najlepsze w Twojej sytuacji. Co będzie dobre dla Ciebie, dla Was.
Ona powinna zrozumieć, że separacja,rozdzielczość majątkowa(to musisz teraz zrobić) to jest i tak łagodny wymiar kary za tak okrutnie popełnione morderstwo.
W imię się swojej miłości do niej, nie pozwól uczynić z siebie współsprawcy tej egzekucji.
Nie wpisuj się w jej narracjię.
Nie daj jej zamienić ról.
To Ty jesteś ofiarą, a ona katem.
I to ona ma krew na rękach. Jak tego ona nie zrozumie, nie ma co marzyć o odbudowie.
Trzymaj się.
Z jednej strony to próba wybielenia się, ale z drugiej strony nie możemy tego uniknąć. Gdzieś tam jest informacja, że najwyraźniej mimo kwiatków, zapewnień o uczuciu itd. było coś, czego drugiej stronie brakowało. Ważne, by druga strona przygotowała się do takich rozmów, bo takie treści przekazane niewłaściwie, a zwłaszcza w formie wyrzutów rzeczywiście dobijają.
Nie zawsze jest tak, ze tej drugiej stronie czegos brakuje. Czasem jest to poprostu chcęć rozrywki i to tez warto brac pod uwagę.
Kilkukrotnie było napisane że A24 był przewidywalny, za bardzo poukladany. Może i był ,ale sadzicie że stał się taki nagle? nie sadzę.
Dwoje inteligentnych ludzi weszło w zwiazek, zaplanowali rodzinę - założyli ją. To nie jest małzeństwo z wpadki czy przypadku które praktycznie nic o sobie nie wiedziało.Przecież żona a24 znała go wczesniej, wiedziała jaki jest.
Jestesmy rózni, dobieramy sobie partnerów pod swoim kątem. Żona A24 wybrała wlasnie jego, faceta drobiazgowego, przewidywalnego, obsypujacego kwiatami itp itd, więc w czym problem?
Mniemam, że a24 na łańcuchu żony przed ołtarz też nie zaciagnął, więc nie widzę tu podstaw do jakichkolwiek okoliczności łagodzacych czy przerzucania podstaw jej zachowania na "przewidywalnosć" a24. Starał się jak mógł i umiał - ona tego nie doceniła, zlekcewazyla i tyle.
a24
Wbrem temu jak sie teraz czujesz, to co sie stało, wyznanie prawdy przez Twoja zonę jest poczatkiem czegos pozytywnego w Twoim zyciu. Na Twoich oczach zawalił sie twój idealny swiat, gdzie obraz nieskazitelnej zony był waznym, o ile nie najwazniejszym aspektem. Pewnie nie mozesz sie z tym teraz pogodzić, ale zakceptowanie tego jest nalepszym co możesz zrobić, im prędzej tym lepiej. Potem juz tylko będziesz musiał sobie odpowiedzieć czy potrafisz, i czy chceszdalej być ze swoja zona majac tego swiadomość. Nie wybaczyłeś, a jedynie dałeś szanse i to jeszcze nie majac pełnej wiedzy. Moze gdzies po cichu liczyłeś, że nie było tak żle (jak każdy chyba), jednak rzeczywistośc okazała sie standardowa, a przez to łatwa do przewidzenia, czego wyrazem były nasze wpisy tutaj. Nie rezygnuj więc z forum, bo bedzie Ci jeszcze na pewno przydatne. Nie oczekuj od jej rodziców wpłyniecia na nią, to nie ich rola. To sprawa miedzy wami, a przede wszystkim ona sama powinna zrozumieć co sie na prawdę stało. Powinni jednak wiedzieć, aby mieli świadomość tego co dzieje sie w waszym małżeństwie i co dziać sie jeszcze może. W przeciwnym razie możesz byc przez nich postrzegany jako kat, ona jako ofiara. Tym bardziej,że są wpatrzeni w nia jak w obrazek, a Twoje notowania nie są zbyt wysokie, jak sam pisałeś.
Wielu daje szanse zwiazkowi, jednak odnależienie sie w tej sytuacji, wcale nie jest proste., dlatego wsłu**** sie w siebie, szukaj optymalnej drogi dla siebie, bo to Twoje zycie i Twój wybór. Idealizm na pewno w tym nie pomoże, jest dobry dla tych którzy odchodzą i szukają szczęścia gdzie indziej. Zostając lepiej zaakceptować swiat jakim jest, zmieniając i kształtując go tam gdzie można, pozostawiając sprawy na które nie mamy wpływu. Inaczej skarzesz sie na długie cierpinie i wieczne pytanie "dlaczego"?
Suchy 64
Cytat
No nie przesadzajmy. Są też błędy które robi się raz w życiu. Jakoś nie mam wrażenia, że moja Pani ma ochotę na powtórkę.
A za pierwszym razem miałeś? Przy dobrym kamuflażu, o drugim mozesz sie nie dowiedzieć. "Terapia wstrząsowa" ma być takim dzwoneczkiem w głowie, kiedy przychodzą głupie mysli ( a kazdy je ma), ze nie warto, bo konsekwencje przynoszą większe straty, niz te chwile przyjemności- zyski. A zona a24 póki co żadnych kosekwencji nie poniosła, poza niewygodnym dla niej przyznaniem sie do winy, ale czy to wystarczy?
Ed65
Cytat
Ona powinna zrozumieć, że separacja,rozdzielczość majątkowa(to musisz teraz zrobić) to jest i tak łagodny wymiar kary za tak okrutnie popełnione morderstwo.
Przy całym szancunku dla Twojego wkładu na tym forum, a24 nic nie musi, to jego wybory i jego życie, my przedstawiamy mu rózne spojrzenia, warianty, podpowiedzi w zależności od naszych doświadczeń, naszego spojrzenia na sprawę zdrady, ale to on wybiera, nawet gdyby to nie były najbardziej optymalne wybory, bo to on bedzie ponosił konsekwencje swoich decyzji. Dlatego najlepiej gdyby wynikały z jego głebokiego przekonania, że sa dla niego najwłaściwsze, a nie z sugestii, bo nik z nas odpowiedzialności za nasze rady nie ponosi.
Ed65
...ale w jednym się nie zgodzę.
Z tym, że etap kuracji wstrząsowej jest za nimi.
Z tego, co pisze A24, dopiero teraz wyrwał jej z gardła całą prawdę.
Pytanie jak to zrozumieć? Wyrwał, więc co ma jeszcze "wstrząsami" osoągnąć? Teraz wiele by pewnie dał by nie musieć wyrywać. Bo to wyrywanie wpakowało go bardziej w ten dół, niż sama historia. Kiedyś trzeba przejść z wyrywania do łatania dziur. A kiedy, jak nie teraz? Autor chce ratować, odbudować ten związek. Więc teraz moim zdaniem pora na zrozumienie i "pracę u podstaw". Tylko do pani jeszcze to nie dotarło, ale młotem jej tego do łba się nie wtłucze. To trzeba zrozumieć. Eskalacja odbije się na pewno na dzieciach i może spowodować okopanie się obojga na "cierpiętniczych" pozycjach.
Cytat
Kik
Czasem jest to poprostu chcęć rozrywki i to tez warto brac pod uwagę.
Ależ oczywiście. Skoro pani rozrywki brakowało.
Tylko w związku zawsze trzeba z czegoś zrezygnować. Za to dostaje się coś innego. Taka jest istota związku. Jeśli pani brakowało jedynie rozrywki, to jest to też ważna informacja nad którą mogą się zastanowić, jak lepiej żyć bez ciągu do substytucji jakimś łysiejącym rozwodnikiem.
Cytat
Lagos
Cytat
No nie przesadzajmy. Są też błędy które robi się raz w życiu. Jakoś nie mam wrażenia, że moja Pani ma ochotę na powtórkę.
A za pierwszym razem miałeś? Przy dobrym kamuflażu, o drugim mozesz sie nie dowiedzieć.
Jakby to napisać; wiedziałem, że coś wisi w powietrzu, ale byłem przekonany, że dotyczy to tylko nas. Takiego łajna za nic bym się nie spodziewał. Nawet jak każdy rozsądny, z boku patrzący obserwator po lekturze tego co zobaczyłem stwierdziłby, że mam poroże że sufit rysuje mnie zdawało się, że mojej pani się jedynie wirtualny świat rozhuśtał.
Jak kiedyś napisałem, nie żyjemy jedynie z drugą osobą, ale też z naszymi o niej wyobrażeniami. Te wyobrażenia powodowały, że pewnych rzeczy zupełnie odruchowo nie dopuszczałem do siebie.
Dlatego jestem zdania, że replaya bym szybko wyczuł; zwłaszcza w stanie jaki mi po tej historii pozostał. W sumie nigdy prostym partnerem nie byłem, ale teraz sam się dziwię, jak można ze mną żyć. Tylko, że moja pani przyjmuje to jako karę bożą za swój wyskok i nie za bardzo do niej chce dotrzeć, że wolałbym wyjść z tego doła, zamiast w nim tkwić, by ona mogła pokutować.
Po prostu chciałem przekazać, że można się w tym procesie naprawy, budowania, odbudowywania, zwał jak zwał, tak zakałapućkać, że tkwi się latami w maraźmie.
Mój wniosek; odbudowa bez czynnego zaangażowania kobiety która zdradziła jest niemożliwa.
Od mojego ostatniego wpisu minęło już prawie 7 miesięcy...
Po tym co mnie spotkało obiecałem sobie, że już nigdy nie będę "interesował się" TYM tematem.
Otrzymałem bardzo dużo komentarzy i prywatnych listów (na niektóre nie odpisałem do dziś - przyznaję się i bardzo przepraszam - miałem już dość wszystkiego...).
Za wszystkie komentarze i rady w listach dziękuję.
Chciałoby się napisać - to był dla mnie "kubeł zimnej wody" na głowę i gigantyczny cios od najbliższej mi osoby...
Prawdą jest, że czas leczy rany. Moją ranę może zabliźnił ale nie wiem czy wyleczy kiedykolwiek... Demony wracają...
Moje życie wywróciło się do góry nogami.
Bariera bezgranicznego zaufania do żony "pękła jak bańka mydlana", nie powiem, że ją kontroluję czy szpieguję, po prostu sprawdzam co jakiś czas jej prawdomówność. Zgadza się wszystko co pisałem wcześniej. Kontakt został zerwany 23.03.2013.
Żona stara się jak może aby wynagrodzić mi te przykrości, które mi zaserwowała. Ja ze swojej strony staram się równie mocno abyśmy nadal byli "normalną" rodziną.
Teściowie nigdy nie podjęli rozmowy ze mną na TEN temat. Moim zdaniem wychodzą z założenia, że to "nasz problem" i sami musimy sobie z nim poradzić.
Odnoszę wrażenie, że moja żona i wszyscy ("w temacie" zachowują się tak jak gdyby nic się nie stało... Nie rozmawiamy ze sobą na TEN temat. Dlaczego? Żona nie chce wracać do tego co było... Odnoszę wrażenie, że żona uznała, że temat jest zamknięty. Przyznała się, poprosiła o wybaczenie, dostała wybaczenie i nauczkę i nie chce więcej rozmawiać na ten temat.
Niech i tak będzie.
Problem do mnie wrócił ponownie... Niestety z zdwojoną siłą...
Jak pisałem wcześniej w moim przypadku dość szybko zorientowałem się, że "dostałem cios w plecy" i do wszystkiego doszedłem sam drogą dedukcji i obserwacji. Potwierdziło się to co opisałem.
Więc w czym jest problem?
Już dawno temu poczyniłem pewne starania aby "odzyskać" smsy, które żona pisała z tym facetem.
Dlaczego to zrobiłem? Bo nie dawało mi to spokoju. Zadręczałem się pytaniami DLACZEGO???? Co taki facet jak ja robił źle, że żona zrobiła mi to co mi zrobiła? Czy swoim zachowaniem mogłem przyczynić się do tego, że zdecydowała się ulec "głupiej pokusie"...
I wiecie co ponownie jestem w szoku.
Dziś otrzymałem próbkę ich twórczości SMS-owej. Resztę mogę dostać na dniach. Nie udało się odzyskać wszystkich smsów. Odzyskali ok. 30%. Ale już w tej liczbie i po treści widać, że mógłbym dostać w sądzie rozwód z orzeczeniem winy bez najmniejszego problemu. Koszt? Z analizą prawie 2000 pln. Porównałem daty i godz. smsów z bilingiem, wszystko się zgadza.
Mogę to mieć tylko nie wiem czy chcę? Po to tu piszę ponownie.
Doradzicie coś ???
Zgadza się wszystko co pisałem wcześniej. (...) Żona stara się jak może aby wynagrodzić mi te przykrości, które mi zaserwowała. Ja ze swojej strony staram się równie mocno abyśmy nadal byli "normalną" rodziną.
W zestawieniu z tym, co wyżej...zostaw te smsy.
Nawet jeśli znajdziesz w nich jakieś nieścisłości, skoro zaczęliście od nowa i jak widać może Wam się udać, bezcelowym i chyba przeszkadzającym będą odczytane słowa, wyznania etc.
Powrócą emocje, które są Ci teraz najmniej potrzebne.
IMO...skup się na tym, co masz, co widzisz, co czujesz...
Nie podoba mi się postawa Twojej żony z chęcią zamknięcia tematu, ale każdy z nas jest inny, więc jeśli Tobie to nie przeszkadza...
Odnoszę wrażenie, że moja żona i wszyscy ("w temacie"smiley zachowują się tak jak gdyby nic się nie stało... Nie rozmawiamy ze sobą na TEN temat. Dlaczego? Żona nie chce wracać do tego co było... Odnoszę wrażenie, że żona uznała, że temat jest zamknięty. Przyznała się, poprosiła o wybaczenie, dostała wybaczenie i nauczkę i nie chce więcej rozmawiać na ten temat.
Niech i tak będzie.
Problem do mnie wrócił ponownie... Niestety z zdwojoną siłą...
Zanurkowałeś głową w dół do jeziora i z przerażeniem budzisz się, żona tonie, wąchasz - oj, pomyłka, to nie jest jezioro - to szambo. Przez pewien czas się z tego szamba wyczołgujecie, jego zapach jest już wspomnieniem, ale przeżycie było traumatyczne, więc od czasu do czasu powraca.
W każdym z nas jest tu odrobina masochisty, więc czasami na widok krowiego lapsza, mamy irracjonalną ochotę zabrać go ze sobą do domu by sprawdzić, co znajdziemy w środku i co jadła krowa.
Można się tak bawić?
Można!:szoook
Ale po co?! :rozpacz
Czy coś zmienisz z tego co już było?
Nic.
Masz z tym problem, idź na pole, przynieś jakąś kupę, pobaw się nią. Na pewno tego chcesz? Dowiesz się na tym modelu, jak to jest grzebać się w wielkim G.
Zamku z tego nie ulepisz, a smrodu będzie że ho ho...
2000 zł za 30% SMSowego pitolenia przez telefon?! Ja wiem, że lekarze setkami mogą się podcierać, ale... zatrudnij może literata - on dopisze Ci resztę, te brakujące 70% - bo nie liczyłbym na finezję, czy oryginalność tych treści :szoook
Wiem czego szukasz w tych SMSach. Odpowiedzi, jaki jesteś, choćby w oczach żony. Nie potrafisz zrozumieć, dlaczego to zrobiła - i to Cię gryzie.
Ale nigdy nie zrozumiesz motywów, jakimi kierują się kobiety.
W tej sprawie, albo masz coyotes, albo ich nie masz. Przyniesiesz kupę do domu, palcem rozgrzebiesz, nawąchasz się - i dojdziesz do jedynego słusznego wniosku: śmierdzi. To że śmierdzi, to fakt, ale teraz powiedz, czy tak na prawdę nie szukasz pretekstu do tego, by się móc solidniej zemścić? Kusi Cię możliwość dręczenia?
To, jak to rozegrałeś do tej pory - męczy Cię. Napisałeś: wszystko wróciło ze zdwojoną siłą.
I będzie wracać, jeśli nadasz temu duże znaczenie.
Więc może czas konkretnie i po męsku, stanąć w lustrze, spojrzeć, i zapytać siebie: co chcesz uzyskać, jakie rezultaty - od tej chwili do, powiedzmy za miesiąc czy dwa?
Wezwiesz żonę na dywanik, i co, każesz wejść teraz pod stół i szczekać?
Jak kochasz żonę, to już wybaczyłeś, jest restart - i nie ma do czego wracać.
Ale może jej wcale nie kochasz, irytuje Cię, że takie fajne wyposażenie Twojego życia Ci zbiegło - i psuje tę misterną układankę życia na bogato?
Jeśli tak - to się nie dziw. To, że ktoś nas nie kocha, że ma nas jak odkurzacz - na wyposażeniu domu....., takie coś się czuje.
I wtedy nie dziw się, że się szuka w tak umeblowanym życiu najmniejszej odmiany. I wtedy... na równi z nią ponosisz za to co się stało pełną odpowiedzialność! Nie wystarczy bowiem do domu tylko kasę przynosić, zabierać na wczasy, czy kupować nowe auto. Trzeba nauczyć się też rozmawiać, a to dla nas prostych facetów, jest najtrudniejszą sztuką. Po latach, często wzajemnie poranieni, przestajemy nawet chcieć rozmawiać. I wtedy może pojawić się ktoś, kto potrafi, dawne emocje i motylki w brzuchu wracają,... a skutek znasz.
Za to jesteś tak samo odpowiedzialny i bierz to na klatę!
Już dawno temu poczyniłem pewne starania aby "odzyskać" smsy, które żona pisała z tym facetem.
Dlaczego to zrobiłem? Bo nie dawało mi to spokoju. Zadręczałem się pytaniami DLACZEGO???? Co taki facet jak ja robił źle, że żona zrobiła mi to co mi zrobiła? Czy swoim zachowaniem mogłem przyczynić się do tego, że zdecydowała się ulec "głupiej pokusie"...
No dobra , masz próbkę sms-ów. Postarałeś się o nie z powodu, który powyżej wytłuściłam. I...
Cytat
I wiecie co ponownie jestem w szoku.
Dlaczego ? Znalazłeś tam szokującą odpowiedź na swoje pytanie DLACZEGO ? Dowiedziałeś się , "co taki facet jak Ty robił źle " itd. ?
Przypominam , że to takiej wiedzy szukałeś. Przynajmniej z założenia, bo zdaje się , że zapomniałeś w tym szoku, po co wogóle odzyskiwałeś te sms-y.
Cytat
Ale już w tej liczbie i po treści widać, że mógłbym dostać w sądzie rozwód z orzeczeniem winy bez najmniejszego problemu.
No nie wiem, nie wiem. Zdaje się , że wybaczyłeś , mieszkasz i żyjesz z nią nadal. Dalej razem , łącznie z łóżkiem. To gdzie widzisz ustanie więzi , na podstawie którego otrzymuje się rozwód ?
Cytat
Mogę to mieć tylko nie wiem czy chcę?
Jeśli chcesz być konsekwentny w szukaniu odpowiedzi na swoje DLACZEGO i " co taki facet jak ja (...)" , to wertuj dalej. No chyba , że już się dowiedziałeś tego, co chciałeś . To wtedy czytać kolejne , jak przypuszczam, monotematyczne dialogi romansującej parki sezonowych kochanków, jest raczej bez sensu ( choć ciekawość i tak Cię będzie zżerać, bo po pierwszej szokującej dawce , apetyt na kolejną będziesz mieć ). Sądzę , że co najmniej połowa z naszych portalowiczów, jest w stanie w ciemno powiedzieć , cóż to za bezcenne treści były przesyłane w okresie godowym z komórki na komórkę . I to bez utraty 2000 pln.
Moim zdaniem, skoro zdecydowałeś się z żoną zostać, to czytanie tych sms-ów "trochę" Ci utrudni życie . Chyba musisz się pogodzić z faktem, że nie ma czegoś takiego, jak zabezpieczenie przed kolejną zdradą. A coś mi się wydaje, że to Cię nurtuje . Byłeś niemal idealnym mężem przed tą zdradą, która już się dokonała , a przecież i tak żona dorobiła rogi . Widzisz , zawsze się znajdzie jakiś powód do zdrady , choćby najgłupszy z możliwych. Dlatego pytanie DLACZEGO nie ma sensu, ponieważ najbliższa prawdzie odpowiedź brzmi : NO BO TAK. Niezbyt ciekawa , prawda ?
Ufff.... Jakoś przebrnęłam, choć jestem po nocnym dyżurze i ledwie widzę na oczy. Zajęło mi to ponad godzinę, z małą przerwą na kawę. Otoż jest godzina 7.43, kiedy mogę odtrąbić zwycięstwo! Przeczytałam.
W czasie czytania robiłam sobie notatki, aby wyłuszczyć najistotniejsze rzeczy.
No cóż....
Moim skromnym zdaniem, wasze małżeństwo nie przetrwa. Nie wiem, czy Twoja żona zdradzi jeszcze raz, czy nie zdradzi, to już jest mało ważne w tej sytuacji. Ty tego nie pociągniesz dalej! Nie dasz rady! Twój idealny świat, idealna rodzina z której byłeś tak dumny, wcale nie jest taka, jak myślałeś. Romans Twojej zony był jak trzęsienie ziemi w Los Angeles; niby wszystko po nim stoi nieuszkodzone, ale pęknięcia na budynkach powstały i z czasem posuwają się dalej. Każde mikro trzesienie teraz może spowodować zawalenie się wieżowca, który wydawał się stateczny i nie do ruszenia.
Nie jesteś w stanie wybaczyć, zapomnieć, zakopać i żyć dalej. I wcale Ci się poniekąd nie dziwię!
Przeżywasz tę całą sytuację dokładnie tak, jak wszyscy, którzy podobnej doświadczyli!
Najpierw jest załamanie i niedowierzanie, później szok, gdy prawda dociera, potem etap gniewu i złości, następnie etap zadawania pytań i szukania winy w sobie, na końcu etap podsumowania i refleksji w stylu; Czy mogę mu/jej jeszcze zaufać?
Zgadnij na jakim etapie teraz jesteś?
Według mnie przerabiasz wciąż w kółko etap zadawania pytań i szukania winy w sobie. Chcesz poznać treść smsów, bo chcesz wiedzieć, gdzie zrobiłeś błąd i dlaczego ona Cię zdradziła? Nie spoczniesz, dopóki się tego nie dowiesz. A to pociągnie za sobą skutki, jakich się na pewno nie spodziewasz. Twoja żona już nie będzie taka kryształowa, taka idealna, taka do podziwiania. Będziesz wciąż szukał, gdzie jeszcze ja przeceniłeś, czego jeszcze nie zauważyłeś. Z czasem zaczniecie się oboje męczyć sobą, bo o spontaniczności w życiu i w seksie będziecie mogli oboje zapomnieć. To co was łączyło najbardziej, zacznie być udręką i przekleństwem i to będzie koniec!
Mogę to mieć tylko nie wiem czy chcę? Po to tu piszę ponownie.
Doradzicie coś ???
a czego chcesz ?
małżeństwa czy rozwodu ?
Jeżeli małzeństwa, to odpuść sobie poznanie wszystkich szczegółów.
Zaczniesz je interpretować po swojemu, niekoniecznie tak jak żona.
Co Ci ta wiedza da, jeżeli chcesz małżeństwa i masz poparcie w tym jak zachowuje się żona.
Masz problem ze sobą.
Zrób coś z tym, najlepiej gdyby to zona pomogła Ci wyjśc z tego dołka.
Potrzebujesz porady osoby z zewnątrz, psycholog, terapeuta małżeństw.
Bierzesz sobie do serca to, co tych dwoje wypisywało do siebie w okresie szału namiętności.
Po co Ci takie "atrakcje"?
Wiadomo przecież, że Twoja żona musiała Cię oczerniać, bo trudno, żeby pisała do kochanka o tym, że nie ma Ci nic do zarzucenia, że jesteś cudowny, że bardzo Cię kocha i szanuje itd. Kochanek byłby raczej zdziwiony, bo jak to?
Tu kobieta puszcza się z nim, chociaż ma takiego fajnego męża?Skoro romans trwał jakiś czas, to wiadomo, że tam nie chodziło tylko o zaspokojenie chuci, tylko o cos więcej. Może temu boczniakowi chodziło tylko o seks, ale Twoja żona na pewno była zaangazowana uczuciowo w ten układ. To co miała mu pisać?
Nie czytaj tych smsów, bo to bez sensu- tylko niepotrzebnie się zadręczasz.
Czy teraz, gdy na nowo odbudowujecie swoje małżeństwo, to czy Ty masz jakies podstawy do tego, by sądzić, że ta kobieta już Ciebie nie kocha? Takie rzeczy czuje się przecież. Jak ona na Ciebie patrzy? Jak przytula się do Ciebie? Czujesz w tym wszystkim bliskość z jej strony czy też masz jakies dziwne wrażanie, że z jej strony, to nie miłość, tylko raczej rodzaj poddania się i zaprzestania walki o lepsze jutro z kimś innym?
Powinieneś wiedzieć i wyczuwać takie rzeczy.
Dlaczego Cie zdradziła?
Ja zawsze odpowiadam tak- zdradziła, bo CHCIAŁA I MOGŁA.
Gdyby nie chciała, to żaden boczniak nie miałby do niej dostępu- to oczywiste. Facet tamten musiał podobac się jej, jako mężczyzna- inaczej ona nie poszłaby z nim do łóżka. Po prosty CHCIAŁA, więc zdradziła.
Mogła toteż zdradziła- mogła, bo miała dogodne ku temu warunki (na takich szkoleniach różne rzeczy dzieją się przecież- każdy o tym wie, ona na pewno nie była jedyną mężatką, która puszczała się z kolegą ze szkolenia) i mogła w takim sensie, że widocznie sumienie albo jego brak pozwoliło jej na coś takiego.
Skoro nie był to z jej strony jeden tylko raz z boczniakiem, tylko cała seria skoków, to znaczy, że ona czuła się świetnie, jako zdradzająca Cię żona- gdyby było inaczej, to na pewno by Cie nie zdradzała w sposób ciągły, bo czułaby się bardzo źle po czymś takim- no, w lustro nie mogłaby spojrzeć. Ona spokojnie jednak patrzyła w lustro, więc jaki możesz wyciągnąć z tego wniosek? Wiadomo jaki. Po prostu MOGŁA, więc zdradzała.
Wybaczyłeś tej kobiecie, ale nie zapomniałeś i wszystko wraca do Ciebie co chwilę i to ze zdwojoną siłą. No tak to właśnie działa- zdrada jest bowiem najohydniejszą rzeczą, jaką mozna zrobić drugiemu człowiekowi, który ufa nam i wierzy w nas.
Nie da się zapomnieć czegoś takiego, no nie da się i już.
Można bowiem poróznic się z kimś w kwestiach poglądów światopoglądowych, wychowywania dzieci, tego jak chcemy umeblować dom itd. - można pokłócić się zkimś i być na tę osobę wściekłym ,ale wszystko to mija jednak i da się z czymś takim żyć z daną osobą. Jednym jedynym wyjątkiem, który uniemożliwia normalne i szczęśliwe oraz spokojne życie z kimś, to zdrada. Nie ma możliwości, żeby zapomnieć o czymś tak odrażającym. Musisz mieć tego świadomość.
Boisz się na pewno, że taka sprawa znowu może się powtórzyć. No cóż- masz rację, bo faktycznie żadnej gwarancji nikt Ci nie da. Mówi się potocznie, że jeśli ktoś zdradził raz, to zdradzi i drugi i trzeci. Tak mówi się też o facetach, którzy biją kobiety, że jeśli uderzył raz, to uderzy i drugi, i trzeci.
Różne rzeczy mówi się potocznie i statystyki są też takie, a nie inne.
Nie wiadomo czy Twoja żona zdradzi Cię znowu, ale skoro wybaczyłeś jej, to myślę, że powinieneś troszkę wyluzować i poddać się fali wydarzeń, na zasadzie będzie, co ma być. Nie pali się przecież, prawda? Poczekaj więc jeszcze trochę- może rok, dwa i zobaczysz wtedy, co dalej łączy Cię z tą kobietą, co łączy ją z Tobą. Wyluzuj.
Jeśli za jakiś czas stwierdzisz, że jednak nie jesteś w stanie uspokoić się, zaufać i kochać ją dalej bezpiecznie, to zwyczajnie rozwiedź się, bo szkoda Twojego życia, zdrowia i nerwów. Rozwiedź się bez względu na to, co wydarzy się potem.
Nie bój się niczego, bo jeśli ludzie kochają się naprawdę, to żadna przeszkoda nie jest im straszna i nawet sądowe orzeczenie o rozwodzie nie zdoła ich rozdzielić, bo oni tak się odnajdą, bo jedno bez drugiego nie może żyć.
Nurtuje Ciebie to dlaczego ona Cię zdradziła, co zrobiłeś nie tak, że doszło do czegoś takiego.
Odpuść sobie takie rozważania, bo i tak nigdy tego ustalisz.
Przeciez kobiety zdradzają wspaniałych mądrych i przystojnych facetów z byle łajzami. Cały świat dziwić się może takiej, bo mając takiego męża, co ona widziała w tym wypierdku i dlaczego z nim poszła.
Facet zostawi piękną, dobrą i kochającą wspaniałą kobietę i pójdzie do pasztetu. Też wszyscy mogą mu się dziwić i piękna żona zachodzić może w głowę dlaczego, o co chodzi itd. - no w życiu tego nie pojmiesz.
Mogłeś być złoty i brylantowy, wspaniały i idealny, a przecież i tak zostałeś zdradzony. Może chodzi o tę poprzeczkę do przeskoczenia, gdy jest się z kimś idealnym? Może u kogoś występuje już zmęczenie materiałem, to wieczne staranie się, by sprostać ideałowi i może kochanek/kochanka, to taki rodzaj odskoczni od tych codziennych trudów, by dorównać swojemu idealnemu partnerowi?
Nie zastanawiaj się nad tym wszystkim- ciesz się z tego, co masz, wyluzuj, a jeśli dalej będziesz się tak mordował, to daj sobie spokój z tym małżeństwem.
Komentarz doklejony:
Ja od samego początku uznałam, że masz w sobie cechy osobowości narcystycznej- Twoja idealna żona była Twoim lustrzanym odbiciem.
Niestety- wszystko w co wierzyłeś okazało się mitem i Twoim pobożnym życzeniem. Nie jest tak kobieta chodzącym ideałem, więc jakim cudem Ty masz widzieć teraz w lustrze idealnego siebie?
Z nikim nie zbudujesz szczęśliwego związku, bo Ty zaorzesz drugą osobe na śmierć.
nie potrafisz normalnie żyć i cieszyć się z tego, co masz, Nie potrafisz cieszyć się życiem ani drobiazgami. Wszystko musi być na pokaz i bez skazy.
Powiem Ci prawdę prosto w oczy, bo doszłam do wniosku, że tego właśnie Ci trzeba, tak trzeba do Ciebie przemawiać.
Masz wielki problem sam ze sobą i każda kobieta, która z Toba będzie też będzie miała wielki problem ze sobą- dlatego własnie żona nie wytrzymała tej presji i poszła w tango z kimś, kto niczego od niej nie chciał i nie wymagał.
Komentarz doklejony:
Tyle jest wokół nędzy i nieszczęść ludzkich,a Ty jesteś lekarzem. Jakim jesteś lekarzem, jako człowiek? Czy potrafisz pomóc komuś, tak po prostu i z dobroci serca kierująć się współczuciem i zrozumieniem?
Wywaliłeś tyle kasy, na odczytywanie smsów żony do jej kochanka, chociaz wiadomo było, co w nich odczytasz.
A może powinieneś pochylić się nad jakimś swoim pacjentem, który nie ma kasy i dlatego jest skazany na porażkę w tym kraju?
Jednak pacjent, to nie Twoje idealne lustrzane odbicie, prawda?
Witaj A24-12 widzisz taka prawidłowość większość userów tych którzy odchodzą z forum po daniu szansy jednak z czasem wraca (średnio po pół roku - taka moja obserwacja). Na początku czytamy historię jedną, drugą i... wszystkie różnią się szczegółami sedno pozostaje takie same. Powód z reguły jeden. Czy potrafi nas zrozumieć ktoś kto tego nie przeżył? Moim zdaniem nie.
Fajnie że postanowiłeś napisać. Nie raz zastanawiałem się co u Ciebie. Na początek pozwolę odnieść się do tego co napisałeś.
Cytat
Prawdą jest, że czas leczy rany. Moją ranę może zabliźnił ale nie wiem czy wyleczy kiedykolwiek... Demony wracają...
Moje życie wywróciło się do góry nogami.
To nie czas ale my sami czas tylko pomaga efekt zależy od tego jak podejdziemy do tematu ktoś kiedyś napisał "skoro nie można się cofnąć trzeba znaleźć najlepszy sposób aby pójść naprzód".
Sorry że to powiem ale nie robisz tego cały czas gonisz swój ogon. Demony wracają i będą wracać. Powie to Tobie prawie każdy kto dał szansę. Znam ludzi którzy widzą swoich konkurentów w trakcie ... (też to miałem), są tacy których pierwszą myślą po przebudzeniu jest DLACZEGO (zadawałem sobie to pytanie b. długo).
Dlaczego nie dowiesz się nigdy na pewno nie z tych SMS-ów. Pierwszy który znajdzie odpowiedz jak pisałem dostanie Nobla.
Cytat
Teściowie nigdy nie podjęli rozmowy ze mną na TEN temat. Moim zdaniem wychodzą z założenia, że to "nasz problem" i sami musimy sobie z nim poradzić.
Tu szukał bym odpowiedzi gdzie indziej. Sam napisałeś w swojej historii:
Cytat
Rozmawiałem z teściami blisko godzinę. Opowiedziałem im o sytuacji panującej pomiędzy mną a żoną. Byli bardzo poruszeni całą sprawą. Nie powiedzieli mi tego ale widać było, że nie mogli się pogodzić z myślami, że ich własna córka, bardzo dobra matka i żona, szanowana pani doktor mogła coś takiego zrobić m
- wytłuściłem b. ważny element.
i
Cytat
Generalnie żona zawsze
Cytat
była i jest pod ogromnym wpływem swojej mamy.
Bardzo często opowiadała jej o wielu sprawach dotyczących naszego rodzinnego życia. Było to powodem powstania obrazu mojej osoby w świadomości mojej teściowej w niezbyt korzystnym świetle co potem odbijało się negatywnie w moich relacjach z teściową.
Tu nie wiem czy piszesz o mojej czy swojej żonie .
Szukasz odpowiedzi a sam na to wpadłeś opisując historię. Zostawili was sami nie dla tego że sami macie sobie poradzić. Z pozycji obserwatora powód jest widoczny jak na dłoni. Bo co mają zrobić? Stanąć po stronie córki? Łatwiej jest wierzyć w półprawdę niż zmierzyć się z rzeczywistością.
Czy uderzyć się w klatę i powiedzieć: Tak nasza córka szanowana pani doktor, nasza duma przy rodzinie powód do chwalenia się okazała się miernotą zdradzającą męża?
Tego nie zrobią nigdy. Bo rzuciło by to cień również na nich. Zburzyło by obraz rodziny i cudownej córeczki - Powodu do DUMY. Powiem Tobie z autopsji. Moja teściowa po daniu szansy nigdy, NIGDY nie poruszyła tematu zdrady - JAK BY NIC SIĘ NIE STAŁO. Nie mówimy więc nie ma problemu.
Wracając do tematu SMS powtórzę za JW:
Cytat
W zestawieniu z tym, co wyżej...zostaw te smsy.
Nawet jeśli znajdziesz w nich jakieś nieścisłości, skoro zaczęliście od nowa i jak widać może Wam się udać, bezcelowym i chyba przeszkadzającym będą odczytane słowa, wyznania etc.
Powrócą emocje, które są Ci teraz najmniej potrzebne.
IMO...skup się na tym, co masz, co widzisz, co czujesz...
Bardzo trafnie określiła to Rekonstrukcja:
Cytat
Jeśli chcesz być konsekwentny w szukaniu odpowiedzi na swoje DLACZEGO i " co taki facet jak ja (...)" , to wertuj dalej. No chyba , że już się dowiedziałeś tego, co chciałeś . To wtedy czytać kolejne , jak przypuszczam, monotematyczne dialogi romansującej parki sezonowych kochanków, jest raczej bez sensu ( choć ciekawość i tak Cię będzie zżerać, bo po pierwszej szokującej dawce , apetyt na kolejną będziesz mieć ). Sądzę , że co najmniej połowa z naszych portalowiczów, jest w stanie w ciemno powiedzieć , cóż to za bezcenne treści były przesyłane w okresie godowym z komórki na komórkę . I to bez utraty 2000 pln.
Bo fakt każdy z nas zna te "uniesienia" poziom 14 latka (chociaż jakoś w tym wieku mam nadzieję byłem bardziej rozgarnięty).
Napisałeś:
Cytat
Mogę to mieć tylko nie wiem czy chcę? Po to tu piszę ponownie.
Doradzicie coś ???
Powiem Tobie z autopsji. Wiedza którą zdobyłem na temat poczynań małżonki jest przytłaczająca w porównaniu z tym co wiesz. Dlatego mam świadomość jak to boli.
Twój wybór. Można mieć i zrobić to co ja. Wiesz podobnie do Ciebie katowałem się przez pierwsze pół roku. Słuchaniem ich rozmów, czytaniem raportu detektywa, porównywaniem strzałów z GPS i SMS w tym czasie do mnie. Można tylko po co? MOżna słuchać jaką się było miernotą której przypisano wszelkie wady kochanka. Można się cofać przez kolejne, 2, 3, lata. Jedyny powód motywujący cofnięcie to tylko taki aby wziąć rozpęd.
W Twoim (i w tamtym czasie również moim) przypadku to karmienie wilka. Nic więcej. Niczemu nie potrzebne niczemu nie służące.
Doradził bym zrobić to co zrobiłem zamknąłem wszystkie materiały w "czarnej skrzynce" i schowałem głęboko w bezpiecznym miejscu. Na wypadek gdybym:
- nie dał rady
- miał bym replay
- gwiazda nie wytrzymała by jazd
i musiał bym powiedzieć kiedyś dzieciom dlaczego musiałem odejść. Nie zaglądam. Kopertę zakleiłem, nagrania zgrałem na CD i niech leżą. Chcesz mieć te SMS ok "kup" je i nie czytaj. Niech przyślą je w kopercie wsadź w drugą dołącz bilingi. I również zaklej. Złóż w bezpiecznym miejscu. Czasu nie cofniesz. Wiesz nie raz gdy wracały demony, mądrzy ludzie podpowiedzieli mi przeszłości nie zmienisz patrz jak jest teraz. Oceń czy było warto dać szansę. A czy to jest miłość? Sam powinieneś wiedzieć.
Pamiętam gdy dałem szansę wszyscy pukali się w głowę również na forum. Kasa, strach itp - takie padały argumenty. I jestem dwa lata po. Dwa lata walki O MAŁŻEŃSTWO - dodam walki małżonki ja jedynie starałem się nie przeszkadzać (tak bardzo).
Wracając do tematu Mono nie poznaję Ciebie (nie jesteś już taka mono-poglądowa) - i to bardziej sympatyczny profil.
Mono napisała:
Cytat
Nurtuje Ciebie to dlaczego ona Cię zdradziła, co zrobiłeś nie tak, że doszło do czegoś takiego.
Z tych SMS na pewno tego się nie dowiesz.
Cytat
Przeciez kobiety zdradzają wspaniałych mądrych i przystojnych facetów z byle łajzami. Cały świat dziwić się może takiej, bo mając takiego męża, co ona widziała w tym wypierdku i dlaczego z nim poszła.
Facet zostawi piękną, dobrą i kochającą wspaniałą kobietę i pójdzie do pasztetu. Też wszyscy mogą mu się dziwić i piękna żona zachodzić może w głowę dlaczego, o co chodzi itd. - no w życiu tego nie pojmiesz.
Mogłeś być złoty i brylantowy, wspaniały i idealny, a przecież i tak zostałeś zdradzony. Może chodzi o tę poprzeczkę do przeskoczenia, gdy jest się z kimś idealnym? Może u kogoś występuje już zmęczenie materiałem, to wieczne staranie się, by sprostać ideałowi i może kochanek/kochanka, to taki rodzaj odskoczni od tych codziennych trudów, by dorównać swojemu idealnemu partnerowi?
Nie zastanawiaj się nad tym wszystkim- ciesz się z tego, co masz, wyluzuj, a jeśli dalej będziesz się tak mordował, to daj sobie spokój z tym małżeństwem.
Bo tak dokładnie jest. Nie raz się nad tym zastanawiałem. Poznałem kilka dziewczyn z forum, facetów również gdy widziałem kontrkandydatów np. na FB :rozpacz
Mam podobne do Ciebie Mono odczucia odnośnie autora.
Cytat
Twoja idealna żona była Twoim lustrzanym odbiciem.
Niestety- wszystko w co wierzyłeś okazało się mitem i Twoim pobożnym życzeniem. Nie jest tak kobieta chodzącym ideałem, więc jakim cudem Ty masz widzieć teraz w lustrze idealnego siebie?
Bo to boli. Wiem bo miałem podobnie. Gdyby był to nie wiem Pan profesor, światowy autorytet w neurochirurgi ale takie coś. Ktoś o dwie półki niżej od nas.
Ale jak napisała Mono co zacytowałem: "zdradzają wspaniałych mądrych i przystojnych facetów z byle łajzami" bo tak jest i myślę to zwiększa poczucie bólu i poniżenia.
I niestety ale sposób jak drążysz temat wskazuje że jednak duży problem tkwi w Tobie. Jak mogła zrobić to MI z takim kimś.
Z perspektywy czasu powiem jeżeli zrobiła by z kimś innym, lepszym nie miało by większego znaczenia. Może poczucie poniżenia utraty wartości było by mniejsze. Ale ból był by ten sam.
Odpuść sobie dałeś szansę ona się stara jak napisałeś:
Cytat
Żona stara się jak może aby wynagrodzić mi te przykrości, które mi zaserwowała
Nie popełniaj błędów innych znam przypadki gdy zdrajcy nie wytrzymali jazd zdradzonych (a czasami potrafią trwać b. długo). I uwierz wiem co mówię. Bo pastwiłem (tak pastwiłem się nad nią dłuuugo) z czego teraz nie jestem dumny. Nie warto.
Kiedyś również ktoś powiedział: "Twoje życie staje się lepsze gdy ty stajesz się lepszy"
betrayed40, bo to właśnie tak działa- zdradzony człowiek nie ma sobie praktycznie nic do zarzucenia, do tego nieźle wygląda, ma poukładane w głowie, coś w życiu osiągnął, starał się, jak mógł, w łóżku też nie było najgorzej, więc o co właściwie chodzi?
Dlaczego partnerka poszła do innego i to na dodatek do takiego wypierdka mamuta?
Gdzie sens i logika?
Czy to oznacza, że ja mam zawyżone o sobie mniemanie, że jakoś krzywo postrzegam samego siebie?
Przecież jestem lepszy nic wypierdek, więc dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? Czym sobie na to zasłużyłem?
Zdrada to największe świństwo, jakie można komuś zrobić i za coś takiego powinno obcinać się komuś łeb i to przy samej doopie. Powinny być odpowiednie paragrafy na coś takiego oraz konkretne kary, a nie tylko kodeks moralny.
Bo skoro nie podoba ci się coś człowieku, to trudno. Powiedz jednak normalnie, co siedzi ci na wątrobie i idź szukać kogoś, kto będzie bardziej ci odpowiadał.
Nikt nikogo na siłę trzymać przecież nie będzie- nie chcesz człowieku, to zrób wypad i tyle.
Jednak nie zdradzaj na Boga, bo to ohydne świństwo, po którym wiesz przecież, że ja się nie pozbieram.
Zdrada niszczy w osobie zdradzonej poczucie własnej wartości, uderza w sam środek serca- nikt nie powinien doświadczać takiej krzywdy.
Facet zostawia żonę dla młodej doopy- żona myśli wtedy "no tak jestem przeciez stara i do niczego, gdzie mi tam do młodej itd"
Facet zostawia kobietę dla rówieśnicy- żona myśli wtedy "no tak, jestem do niczego, fleja przecież ze mnie, na niczym się nie znam, chodzę jak kocmołuch, on wstydzi się mnie, jestem beznadziejna w łóżku, marna ze mnie żona"
Kobieta puści się z wypierdkiem mamuta- facet myśli sobie "Boże kochany, zdradziła mnie z takim zerem? to kim ja w takim razie jestem? Jestem jeszcze bardziej beznadziejny niż jej kochanek?"
Kobieta puści się z bogatszym- tu sprawa jest prosta.
Mogłabym wyliczać tak takie różne kombinacje bez końca, ale wydaje mi się, że wszyscy i tak już domyślają się o co mi chodzi.
Takie rozważania nie mają po prostu najmniejszego sensu i nie prowadzą do wyjaśnienia problemu, tylko do wbijania siebie w poczucie winy i w niepotrzebne kompleksy.
Totalny bezsens.
Sprawa jest prosta- albo jesteś w stanie żyć z kimś, kto Cię zdradził, bo coś tam i mimo wszystko, albo robisz zwrot w tył i odchodzisz od kogoś takiego, bo masz taką konstrukcję psychiczną, że nie ma takiej opcji.
Ja własnie mam taką konstrukcję psychiczną- od razu bowiem widzę bliską mi osobę W TRAKCIE i zwyczajnie mam odruch wymiotny, szczególnie patrząc na łapy takiego osobnika. Nie wiem, jak działa to u mnie, ale ja naprawdę brzydzę się łap takiego faceta, bo wiem, gdzie je pakował, co nimi robił.
Ale ja mogę sobie pozwolić na takie przebieranie w ulęgałkach,, bo jestem osobą samotną i całkowicie niezależną, i nie muszę przełamywać się w środku, by być z kimś, kto ładował łapy w majtki innej.
Jednak gdybym miała dziecko z kimś takim, jakies inne uwarunkowania, to kto wie czy moje postrzeganie takiej osoby nie byłoby inne. Już nie mogłabym przebierać sobie tak w tych ulęgałkach.
A21- Ty niewątpliwie masz problem sam ze sobą, ale i tak masz szansę. Możesz zanteresować się bliżej swoją osobowoscią, chodzić na jakieś treningi, nauczyć się radzenia sobie z przegraną.
Masz cechy osobowości narcystycznej i jeśli chcesz żyć pełnią życia, to musisz zrobić porządek sam ze sobą.
Nie jesteś oczywiście postacią negatywną, jakimś czarnym charakterem, bo na szczęście,, Ty nie jesteś zdemoralizowany.
Jesteś porządnym facetem i porządnym człowiekiem. Masz niezłomne zasady i jesteś uczciwy. To rzadkość dla osoby Twojego pokroju.
może więc ta zdrada przyda się Tobie do zmiany pewnych schematów myślowych, do jakiejś autoreflleksji?
Przekuj tę zdradę na własną korzyść.
Tobie warto pomóc, bo nie jestes zdemoralizowany.
Komentarz doklejony:
A12, podejrzewam, że raczej mnie nie lubisz, ale ja i tak napiszę Ci coś jeszcze- najwyżej odrzucisz moją opinię.
O co więc mi chodzi?
Otóż, przy założeniu, że ja dobrze Cię wyczułam z tymi skłonnościami narcystycznymi, dążeniu do perfekcjonizmu, pedanterii, no wszystkich tych cech (ja widzę je wyraźnie, jak na patelni), to dla Ciebie najlepszym chyba rozwiązaniem byłoby, gdybyś potrafił spojrzeć na swoją żonę, jak na zwykłą kobietę, taką z krwi i kości, która oprócz niezliczonej ilości zalet, posiada też i wady, a najgorszą z przywar, jakie ona ma, to po prostu jej przeciętność.
Gdyby udało się Tobie dostrzec w tej kobiecie zwykłą kobietę, to poszedłbyś do przodu znacznie bardziej.
To nie działa bowiem tak, że Ty wymyśliłeś sobie, że będziesz żył w taki, a nie inny sposób, że będziesz miał idealną żonę, idealne dzieci, idealny dom i idealną furę oraz całe stado wpatrzonych w Ciebie z uwielbieniem pacjentów, a gdzie byś Ty nie poszedł, to wszyscy ludzie padną z wrażenia i wielkiej wdzięczności, że mają zaszczyt widzieć Cię właśnie.
A Ty niczym basza rozsiądziesz się dumny na swoim tronie, będziesz uśmiechał się dobrotliwie i kiwał z zadowoleniem głową do zgromadzonego tłumu, a jeśli coś zakłóci Twoją wizję, tego jak miałaby przebiegać ta niezwykle zaszczytna ceremonia, to Ty już stracisz grunt pod nogami, zrobisz się czerwony na twarzy, ręce zaczną Ci się trząść, bo jak to? Miało być tak idealnie, a wyszło inaczej?
Matko święta! I co teraz będzie?
Popatrz może na tę kobietę, jako na całkiem zwykłą, jakich pełno chodzi po ulicach.
Potem, gdy uda Ci się spojrzeć tak na tę kobietę, to przyjdzie czas na następny i chyba najtrudniejszy dla Ciebie etap pt." Zgadzam się na to, że nie dostałem wszystkiego, że wprawdzie to tylko namiastka z moich oczekiwań, ale ja i tak cieszę się z tego, co mam"
Może tak zacznij myśleć?
może dzięki temu poczujesz się lepiej?
Ostatni wpis poczyniłem dzień przed wyjazdem na urlop, dlatego nie odpisywałem na posty, przepraszam.
Po przeczytaniu tego co napisaliście i ponownym przemyśleniu "tematu" dokonałem właściwego wyboru.
Niestety nie napiszę co zrobiłem. Zostawiam to dla siebie.
Opisując na tym forum swoją historię (zbyt długo, zbyt szczegółowo, momentami banalnie) stworzyłem w głowach czytających (niechcący) obraz "idealnego", przewidywalnego, drobiazgowego, megapoukładanego faceta, korzystającego z życia "na bogato", nie liczącego się z nikim i z niczym hedonisty, egoisty i narcyza, z którym "ciśnienia" nie wytrzymała własna równie "idealna" żona...
Dzień przed dokonaniem ostatniego wpisu dotarły do mnie materiały, o które starałem się wiele miesięcy temu. Miałem wątpliwości co z nimi zrobić, dlatego poprosiłem o pomoc.
Dziś z perspektywy wszystkich wydarzeń i czasu wiem, że bardzo żałuję tego co zrobiłem.
Zamiast opisywać wszystko na forum i pozwolić sobie wylewać pomyje na głowę, mogłem zostawić dla siebie swoje przemyślenia i rozwiązać ten problem wyłącznie pomiędzy mną a żoną. Niestety wtedy jednak nie miałbym tak wielu różnych rad i opinii. Tak skrajnie różnych opinii, ale przecież sam tego chciałem.
Pisałem szczerze i uczciwie to co czułem i o tym na co nie miałem wpływu, nie chowałem się ze swoim zawodem pod nocnikiem własnego nicka. Z tego tytułu nie szczędzono mi złośliwych uwag i bolesnych "szpil".
Z ofiary niektórzy zrobili ze mnie kata i oprawcę, który sam winien jest tego co go spotkało.
To bardziej mnie boli chyba niż wydarzenia ostatnich miesięcy.
Wiem jednak na pewno to, że nadal kocham żonę i zależy mi na szczęściu naszej rodziny, nie miałem i nie mam zamiaru dręczyć żony z powodu tego co mi zrobiła, nie mam problemów z nawiązywaniem komunikacji z żoną ani z dziećmi, ani z kimkolwiek innym. W domu moich rodziców oraz w naszej rodzinie podczas spotkań rodzinnych rozmawia się na różne tematy.
Chyba znalazłem odpowiedzi na nurtujące mnie pytania...
Dziękuję za szczere rady JakichWiele, rekonstrukcji, Mono oraz betrayed40.
Myślę, że mi oraz żonie uda się przetrwać ten najtrudniejszy okres w naszym związku, ponieważ oboje tego chcemy i oboje ciężko nad tym pracujemy z pełnym zaangażowaniem i spontanicznością...
Zgodnie z zasadą "co nas nie zabije to nas wzmocni"...
P.S. 28.08.2014 będziemy obchodzić 15 rocznicę ślubu.
a24-12: Rozumiem twoje dazenie do poznania wszystkich szczegolow I brak mozliwosci zostawienia tego w przeszlosci bez wczesniejszego poznania tychze.
Mam nadzieje ze Wam sie uda.
Powodzenia.
Z ofiary niektórzy zrobili ze mnie kata i oprawcę, który sam winien jest tego co go spotkało.
To bardziej mnie boli chyba niż wydarzenia ostatnich miesięcy.
No widzisz. Podziękuj.
Ta Twoja wcześniejsza trauma przy tym to pikuś
To tak na zasadzie, jak boli paluszek, utnij sobie stopę, palec będzie bez znaczenia
A tak na poważnie to jeśli jesteś mądrym facetem, a nie tylko nadętym zapatrzonym w siebie balonikiem to z tej krytyki najwięcej skorzystasz, bo sam się zorientujesz, że to co Cię boli nie jest zdrowe.
A jak już postawisz własciwą diagnozę i podejmiesz się leczenia, a to nie łatwe, to bedziesz naprawdę fajnym facetem i lekarzem potrafiącym pochylić się nad słabościami swoimi i innych.
Żyć uczymy się przez całe życie, na wielu doświadczeniach i błędach, a pokora i znajomość natury ludzkiej u tych, którzy mają nad innymi jakąkolwiek władzę, jest bezcenna.
PS. Od samego początku nurtuje mie jeszcze jedno pytanie, a nie miałem dotąd śmiałości. Własciwie do Pań
Czy któraś marzy o merdaniu jej paluszkiem przez prawie godzinę dotąd aż dojdzie?
Czyja satysfakcja będzie większa, merdającego czy merdanej ?
Czy przez ten czas można zaplanować wizytę u kosmetyczki, fryzjera, ustalić menu na cały tydzień oraz zaplanować wakacje ?
Yorik... Doskonałę!
Sama chyba nie miałam odwagi na podobny wpis..
Czytania po pachy, a wniosek jak zawsze...
Albert Einstein powiedział kiedyś, że dwie rzeczy są nieskończone: Wszechświat i głupota ludzka, nie ma pewności co do tej pierwszej...
Dziękuję za wasze komentarze.
Z pewnością były mi potrzebne właśnie w takiej formie.
Admina proszę o zamknięcie mojego tematu.
Bawcie się dalej historiami innych.
Słońce..
My tu nie bawimy się żadnymi historiami, Twoją tez..
Może troszkę co niektórych rozbawiły szczegóły , ale sam sobie jesteś winien.. Zwłaszcza ta opowieść z paluszkami, bezcenna!
Życzymy Ci wszyscy wszystkiego najlepszego.. I żebyś tu nie musiał znów zawitać za czas jakiś..
Ty nam tak źle, a my Ci tak dobrze. No widzisz, jak dobrze trafiłeś?
I trzymaj się Stary, bo bez trzymanki nie dasz rady. Paluszki tez będą za słabe.
Coz za bezczelnosc i brak kultury,on posiada specjalistyczne kursy masazu klasycznego oraz jest maestrem lechtaczki,zna rowniez inne punkty niz G,wiec nalezy zamilknac i zazdroscic ...zonie.
Komentarz doklejony:
Ja nie wiem,czy tylko ja mam takie wrazenie,ze lekarze uwazaja sie za kogos lepszego,kogos innej kategorii.Pytam sie autora tego postu,bo az kipi tym samochwalstwem,budzi irytacje.Nie dziwie sie,ze zaczeli sie z Ciebie smiac i drwic.Pycha idzie przed upadkiem,czego przykladem jestes.Uwazasz sie za kogos jakze idealnego ,a tu cos takiego.
Przeczytałem twoją historię i wszystkie dołączone do niej komentarze z zapartym tchem. Powiem szczerze, że uroniłem nawet kilka łez, bo tak jak ty jestem romantykiem i bardzo przeżyłem to co zrobiła Ci najbliższa dla Ciebie osoba. Wiele myślałem nad tym wszystkim co napisałeś i nad wszystkimi poradami/przemyśleniami/opiniami innych użytkowników tego portalu. Wiele komentarzy według mnie jest słusznych, wiele jest też negatywnych, np. dotyczących tego, iż masz naturę narcystyczną. Moim zdaniem jest to nieprawdą, dlatego, że Ty dbałeś o swoją żonę najlepiej jak umiałeś i chciałeś zapewnić Wam jak najlepsze życie i miałeś nadzieję, że Ona też tego chce. Sądzę, że Jej zapewnienia o tym, że nadal Cię kocha są KŁAMSTWEM. Ona Cię już nie kocha. W tym momencie jesteś w Jej oczach wspaniałym opiekunem dla Niej i dla waszych dzieci, opcją ratunkową, którą ma pod ręką i na którą może zawsze liczyć, wiedząc, że ona nigdy nie zawiedzie. Chce być z Tobą także ze względu na strach przed samotnością (wyobraź sobie, że zdecydowałeś się na rozwód i wyprowadziłeś się z domu, sąd przyznał opiekę nad synami matce, Ty natomiast byłbyś ojcem ,, z doskokur1;. Wyobraź sobie Ją samą zmagającą się z pracą, opieką nad dziećmi i innymi obowiązkami w pojedynkę. 37 r11; letnia kobieta z dwójką dzieci, która jest winna rozpadu swojego małżeństwa ¬- trudno po czymś takim ułożyć sobie życie. Lampka ostrzegawcza powinna Ci się zaświecić, gdy zaproponowała spłodzenie kolejnego dziecka. Następne dziecko byłoby dobrym pretekstem do odbudowania więzi, ale także powodem do zaprzestania rozmów na temat zdrady, odłożeniem go na półkę) i obawą przed uszczerbkiem na wizerunku, wizerunku wspaniałej matki, żony i córki. Gdyby Twoja żona Cię szanowała, to nalegałaby na rozwód, prosząc jedynie, abyś po rozstaniu był z nią, aby pomóc Jej wychować wasze dzieci. Według mnie twoja żona czuje wobec Ciebie TYLKO szacunek i wdzięczność, za przeszłość, zwłaszcza za dwóch, świetnych synów, których macie. Sądzę tak, ponieważ Ona zdradziła Cię wielokrotnie, świadomie, sama inicjując spotkania z tym mężczyzną, poza tym Ciebie cały czas zapewniając o swojej miłości (kłamała Ci w żywe oczy, jednocześnie planując kolejne schadzki).
Komentarz doklejony:
C.D.
Wiedziała też, że tym postępowaniem może Cię zranić i rozbić rodzinę, ale znała Twój dobrotliwy charakter i wiedziała, że i tak Ty wszystko Jej wybaczysz. Według mnie zrobiła to z ciekawości i chęci przeżycia przygody, która i tak się nie wyda, a nawet jak wyjdzie na jaw to i tak wszystko zostanie zamiecione pod dywan. Żona chce być z Tobą nadal, głównie ze względu na dzieci, a także ze względu na przyzwyczajenie do dotychczasowego życia, życia na odpowiednim poziomie. Gdybyście nie mieli dzieci lub gdyby wasi synowie byli już dorośli, Jej całkowicie nie zależałoby na pozostaniu przy Tobie. Duże znaczenie według mnie ma też fakt, że była traktowana przez rodziców jako ,,ta gorszar17;r17;, spośród dwóch córek. To też mogło mieć negatywny wpływ na jej życie. Ciekawi mnie, czy rozmawiałeś
z Nią o swoich uczuciach, obawach, wątpliwościach czy starałeś się być niewzruszoną opoką, którą nic nie poruszy? Twoja żona mogła czuć się zbyt beztroska, wiedząc, że Ty nie kontrolujesz tego co ona robi. Jeżeli miałbym Ci coś radzić to radziłbym, abyś wziął rozwód ze swoją żoną (może tak już postąpiłeś, ale nie sądzę, żebyś to zrobił).
O tym dlaczego ona się stara i udaje, napisałem już wcześniej. Ona najprawdopodobniej Cię zdradzi po raz kolejny, ale teraz dopracuje każdy szczegół (zrobi to chociażby dlatego, że czuje, że postąpiła strasznie i na Ciebie nie zasługuje). A gdy synowie już będą dorośli i samodzielni, to prawdopodobieństwo, że zacznie Cię zdradzać będzie ogromne. Nawet rozwód nie byłby czymś niezwykłym, po prostu uwolnienie się z ,,oficjalnych więzówr1;, a po rozstaniu, może robić co tylko się Jej podoba. Polecam Ci przeczytać książkę (kryminał) Camilli Lackberg ,,Księżniczka z lodur1;. Jeden z głównych wątków tej powieści jest bardzo podobny do Twojej sytuacji. Żona zdradza swojego przystojnego i troskliwego męża, z mężczyzną, z którym nikt by Ją o to nie podejrzewał.
P.S. Bardzo mnie ciekawi jak rozwiązałeś tą sytuacją i co postanowiłeś zrobić ze swym życie (aż zżera mnie z ciekawości)? Ciekawi mnie także co ma Ci do zarzucenia w wiadomościach pisanych do kochanka?
,,Teraz przypominam sobie jak przez przypadek zobaczyłem otwartą walizkę żony z wyjazdu na konferencję. A w niej szpileczki, bardzo seksowną, spódniczkę. Zapamiętałem ten szczegół bo moja żona raczej rzadko coś takiego zakłada na siebie (raczej na sylwestra lub wesela) a ja jestem strasznie uczulony na taki styl ubierania (uważam, że żona w takim ubraniu wygląda niezwykle zmysłowo i uwodzicielsko)"
zdrada zaplanowana przed wyjazdem, szon jedzie w przekonaniu ze zapoluje na ruchacza
JakichWiele
Twoje uwagi są jak zwykle krótkie i bardzo trafne. Żona nigdy mi nie powiedziała słów "tak poszłam z nim do łóżka", powiedziała mi "tak spotkałam się z nim w hotelu 21.03". Tak jak pisałem w poprzednich postach. Wiesz dobrze jaki jestem. Jak zabieram się za coś to albo robię to bardzo dobrze albo wcale. Jak zacząłem sprawdzać żonę to drobiazgowo. Dlatego zajęło mi to tak dużo czasu z napisaniem tej historii włącznie. Prześwietliłem żonę 18 m-cy wstecz od 03.2013 do 12.2013 włącznie. Jest czysta poza tym okresem 08.03-23.03.2013. Druga sprawa- sprawa dzidziusia. Znowu JakichWiele strzał w 10. Jak zauważyłeś mamy 2 chłopców 12-letnich, praktycznie odchowani. Zawsze marzyliśmy z żoną o córeczce ale przyznam się przyzwyczailiśmy się trochę do wygodnego życia a bliźniaki dały nam za młodu ostro popalić. Nie mieliśmy wsparcia w rodzinie (rodzina żony nam niewiele pomogła w wychowywaniu dzieci, moja rodzina bardzo chciała ale mieszka 350km od nas). Marzenie o córeczce to temat, który przewija się u nas już od 2 lat. Myślę, że żonie chodzi o to, że córka (albo syn) mogłaby scalić nasz związek. Myślę, że to miała na myśli (choć nie ukrywam, że myślę podobnie).
Advokat_D
Ten koleś to już historia. Ale jak pytasz. Facet jest po rozwodzie i ma syna w wieku 11-12 lat.
Milord,
Jeżeli myślisz, że żona jest w ciąży z innym a mnie potrzebuje jako przykrywki to odpowiadam Ci - mylisz się. Obecnie jest "zabezpieczona" przed ciążą, aby mieć dziecko musi się "odbezpieczyć". JakichWiele rozumie o co mi chodzi a Lagos w pierwszych zdaniach też to potwierdza.
Lagos,
Twoje uwagi są bardzo trafne i wziąłem je sobie do serca. Zgadzam się z Tobą absolutnie. Tu nie chodziło o brak wrażeń w łóżku (tych nam ich nie brakowało nigdy). Nie chcę tego wątku rozwijać bo znowu znajdzie się grupa zniesmaczonych. Nie będę się przechwalał ale powiem tak, myślę, że są kobiety, które chciałyby mieć kogoś takiego jak ja w sypialni. Skąd to wiem. Zanim trafiłem na to forum. Szukałem odpowiedzi na moje pytania na forach dla kobiet. Chodziło mi o to, czy robię coś nie tak w łóżku, że żona szuka "innych wrażeń". Po zapoznaniu się z "problemami innych kobiet z swoimi facetami w sypialni" doszedłem do wniosku, że ze mną jest wszystko w porządku. Wirtuozem nie jestem ale umiejętności posiadam. Uświadomiłeś mnie, że to czego jej brakowało to: emocje, żądze, zabawa, podniecenie, "motyle w brzuchu", które mógł wtedy jej dać tylko ktoś inny, obcy, nieznany w tajemnicy. Z pozostałymi uwagami zgadzam się. To co powiedział mi Ed65 + "ryk lwa" zapamiętam to.
BT92
Uważałem moją żonę za ideał żony-kobiety do 03.2013. Bardzo zawiodła moje zaufanie. Ale wiem, że popełniła 1 jedyny błąd, który ja przecierpiałem strasznie. Najgorszemu wrogowi tego nie życzę. Myślę, że bardzo dobrze się stało, że sprawa wydała się w sumie bardzo szybko. Myślę, że żona zrozumiała co zrobiła. Sama to bardzo przeżywała i przeżywa do dzisiaj. Ona wie jak wiele straciła w moich oczach. Jeżeli mogę powiedzieć, że ją znam to wiem, że więcej tego nie zrobi.
napisałeś:
" Jeżeli mogę powiedzieć, że ją znam to wiem, że więcej tego nie zrobi."
Nie znasz, nie siedzisz jej w głowie, a ona posiada swój rozum, którym się kieruje.
Dziecko jest na obecną chwilę fatalnym, fatalnym pomysłem. Najpierw potrzeba ogarnąć ten bałagan, który narobiła, a który sprzątacie razem. Samo zaufanie to rarytas na obecną chwilę, a bez tego ciężko dalej funkcjonować.
Niektórzy tu piszą o przeczołganiu. Dla mnie to nie pozwolenie, aby zamieść wszystko pod dywan. Mój mąż przez ok 1 rok przeżywał to ze mną, musiałam to z siebie wyrzucić, a skoro on był sprawcą mego podłego nastroju, więc z nim o tym rozmawiałam. Ciężko było, cholernie, czy było warto? napiszę za 30 lat, na tą chwilę jest ok
Z przysięgi małżeńskiej została Miłość i tylko ona może być jeszcze podwaliną nowych fundamentów związku po zdradzie.
Wierność,uczciwość małżeńską - już tylko między bajki można sobie schować a związek małżeński funkcjonuje na papierze jako formalność.
Mówi się: rco było a nie jest nie pisze się w rejestrr1;,jak widać jesteś o tym przekonany i postępujesz w myśl tej zasady. Kochasz żonę,starasz się oddzielić murem przeszłość od przyszłości. Gotów jesteś na wszelkie poświęcenie dla dobra rodziny, i chwała Ci za to. Na przekonaniu, że żona czy mąż nigdy więcej nie zdradzi,wielu się przejechało. Lepiej do zapewnień podchodzić neutralnie,bez zbytniego hurraoptymizmu.
Zdradzający,zawsze gotowi są zarzekać się na wszystkie świętości, że replay z ich strony już nie zagrozi.
Powinniście rozmawiać o swoich uczuciach,a przede wszystkim żona nie powinna takich rozmów unikać. Ważne żebyś mógł wyrzucić z siebie przygnębienie i złość,które wciąż nie dają Ci spokoju.
Potrzebujesz oczyszczenia zatrutej atmosfery,a nie możesz znaleźć ujścia dla złych emocji,ponieważ ona nie chce słyszeć już co masz do powiedzenia.
Błąd, powinna wspomagać Ciebie tak długo jak będzie Ci to potrzebne. Tak długo aż poczujesz ulgę. Jeśli przy tym pocierpi,to i słusznie,bo jej się należy.
Życzę wytrwałości i oby wszelkich wątpliwości było coraz mniej.
Co do historii kobiety,która gdzieś tutaj pisała o tym że zdradziła męża:zbieg okoliczności.
Wszystkie zdrady są do siebie podobne,różnią się tylko okolicznościami.
Ty nadal nie rozumiesz.
Po pierwsze nie chodzi tu o inne kobiety tylko o Twoją żonę. jej czegoś zabrakło. Dał jej to inny.
Byc może technicznie jestes doskonały, a dla swojej żony do bólu przewidywalny i nudny.
Na zasadzie - wszystko perfect , z zegarkiem w ręku, był szczyt jestem super.
On dał jej spontaniczność i dreszcz emocji.
I bedzie tego kiedyś znów szukać.
Cały czas nie rozumiesz o co chodzi rodzaje zdrad osobiście dzielę na kilka rodzajów:
- zdrada po wpływem alkoholu i innych środków odurzających (w przypadku tych drugich nie koniecznie i nie zawsze zażytych świadomie), tzw jednorazowy wyskok,
- zdrada będąca wynikiem problemów w związku (najgłupsze rozwiązanie) ale zdrada mająca genezę w tym co było przed i
- najgorszy rodzaj zdrady - popełniona na zimno, z premedytacją. Gdy w związku wszystko grało z tzw. ciekawości, wpływu towarzystwa, odnalezienia dawnej miłości. Podobnie do mnie jesteś ofiarą tej trzeciej.
Wszystkie bolą tak samo ale podświadomie w przypadku tej drugiej odsuwa się od siebie opcję że gdzieś mogliśmy zawinić. Coś było nie tak. Fakt druga strona podjęła najbardziej debilne rozwiązanie. Nie zmienia to jednak faktu gdy nie wiem przykład. Facet jest alkoholikiem, zaniedbuje rodzinę. Żona skupia się tylko na swojej karierze. Powodów może byś wiele.
Fakt zasada prosta kończę jedno zaczynam drugie. Tu jednak było inaczej zdrada bo koleżanka powiedziała że.... Skąd to znam .
Dziecko jako scalenie związku odradzam doły będą się ciągnąć , długo. Z jej strony to zagranie tzw uwiązania. Sam napisałeś że wpływ na Twoją decyzję miały dzieci. Niestety ona to wie. Wie że na razie jej życie przypomina stąpanie po kruchym lodzie wystarczy impuls i bedzie katastrofa. Spójrz prawdzie w oczy do końca liczyła że się uda. Uwierz za rok dwa opowiadała bym że wszystko sobie wymyśliłeś. Dla Ciebie odkrycie zdrady to grudzień, dla niej uświadomienie że wiesz też.
Stąd pomysł z dzieckiem.
Lizbet fakt brakowało siej czegoś, czego - spontana, czułych SMSów, tanik komplementów - powodów setki. Kobiety często słowa wypowiedziane słowami męża traktują inaczej niż te wypowiedziane przez obcego faceta.
I fakt w ogóle nie znasz swojej żony. Wydaje się Tobie ale nie znasz.
A24-12
Całą wiedzę na temat sytuacji musimy opierać wyłącznie na podstawie tego, co zwracający się o pomoc nam napisze.
To zresztą sam zauważyłeś. I to stąd wynikają drobne nieścisłości w ocenie, interpretacji opisywanych zdarzeń lub sytuacji.
I nawet jak nie jest to opis w pełni oddający sytuację, naprawdę bardzo dużo da się wyczytać między wierszami.
Co do mojej osoby.
Tak. Jestem facetem po przejściach.
Ale facetem ze swoim światem wartości.
Światem, gdzie zdrada to nie jest błąd lecz jest to najohydniejsza zbrodnia, której się po prostu nie wybacza.
To koniec wszystkiego co było, a dalsze obcowanie z osobą, która dobitnie pokazała, że naszą miłość ma głęboko w czterech literach nie ma najmniejszego sensu..
Życie jest zbyt piękne, zbyt krótkie na marnowanie go na kogoś, kto pokazał nam jednoznacznie, że jesteśmy już tylko wyłącznie opcją.
Podjętej decyzji o wyautowaniu ze swojego życia swojej ex nie żałuję wcale.
Jedyne, czego można żałować, to tych straconych i zmarnowanych wspólnych lat.
Jestem może i poobijanym, ale w dalszym ciągu znającym swoją wartość, mającym szacunek do samego siebie i tego samego wymagający m konsekwentnie od innych,
Jestem szczęśliwy, kocham i jestem kochany,
Mam u swojego boku nie swojego oprawcę lecz nową partnerkę
Jestem w związku, w którym jest wszystko, czego człowiek oczekuje od dwojga kochających się osób.
Jest wzajemna miłość, wzajemny szacunek, szczerość, oddanie.
I jest to co jest fundamentem. Jest zaufanie.
A24-12
Nie jestem psychologiem, chociaż czytając to co piszę można czasami odnieść takie wrażenie.
Niejako życie tutaj piszących uczyniło z nas psychologów i terapeutów w jednym, zmuszając nas do zagłębienia się w tajemnice ludzkich umysłów.
Do tego doszło nasze życiowe doświadczenie i fakt, że większość pomagających najgorszy okres ma już za sobą.
My stoimy z boku, jesteśmy pozbawieni tych emocji, jakie targają tymi, których zdrada dotyka na świeżo.
Jak sam zauważyłeś, już po pierwszej części Twojego posta wiedziałem, że postanowiłeś dać żonie szansę.
Jednak nie tak jak piszesz, że trzeciej szansy nie będzie.
To jest jej pierwsza, jedyna i ostatnia.
A24-12
Tak naprawdę to tych zmarnowanych szans w okresie przez Ciebie podanym miała wręcz całą serię.
Tylko ona z żadnej z nich nie skorzystała.
A wręcz robiła wszystko, aby z nich nie skorzystać.
Starała się na wszelkie sposoby uśpić Twoją czujność, abyś tylko tych upojnych chwil z kochankiem jej nie przerwał.
Parła konsekwentnie do przodu niczym czołg, kompletnie nie zwracała na Ciebie uwagi.
Wiedziała doskonale, że już wiesz, co czujesz ale to się dla niej kompletnie nie liczyło.
Pokazała, że Ty stałeś się dla niej nikim.
Stałeś się dla niej wyłącznie opcją, a jednocześnie jej jedynym kołem ratunkowym, jakie aktualnie ma dostępne.
Pokazała Tobie, że przestałeś być dla niej najważniejszym facetem w jej życiu.
Że nagle najważniejszą osobą dla niej może stać się kolejny ****opląt i wyłącznie to on się dla niej będzie liczył.
Udowadniała to Tobie przecież na każdym kroku.
Nie liczyło się nawet dla niej to, że nie już nie tylko Ty, ale również dzieci poniosą skutki jej czynów.
Zdawała sobie sprawę, że konsekwencją jej czynów mógłby być rozpad ich bezpiecznego azylu, jakim jest zawsze pełna rodzina!
Wiedziała jednak, że ryzyko było minimalne, aby tak się stało.
Gdyby wiedziała, że zdrada jest obarczona tak wysokim ryzykiem, że oznacza koniec, w życiu by tej ryzykownej dla niej zabawy nie podjęła
Dlaczego jednak weszła w tą grę?
Ano dlatego, że posiada wiedzę o Tobie, Twoim uczuciu do niej na tyle dużą, że w przypadku jej wtopy była pewną niemal w 100%, że uda się jej w miarę bezboleśnie wyślizgać.
Wiedziała, jak zagrać na Twoich uczuciach, aby nie ponieść kary lub by kara za to była minimalną.
To dzięki Twojej postawie, walce o nią jej się doskonale udało.
A24-12
Zauważ, że to jednak chyba ona dążyła do tych spotkań, a nie on.
To wynika z Twojego opisu.
Jeżeli było inaczej, to możesz sprostować
Przecież to ona, a nie on na swoje nazwisko rezerwowała luksusowe hotele.
Była tak zdeterminowana, że on nie musiał tego robić chociaż, gdyby to on rezerwował, byłaby to dla nich bezpieczniejsza opcja.
I nie bądź taki pewien, że ta znajomość obejmuje wyłącznie okres, jaki Ty podajesz.
To, że wydaje się Tobie, że ją i kontakt z gachem szczegółowo prześwietliłeś, to tylko się Tobie wydaje.
Zdrajcy są mistrzami konspiracji i logistyki.
Na tym forum jest na to całe mnóstwo dowodów.
I nie twierdź również tak kategorycznie, że znasz swoją żonę.
Bo to co zrobiła i jak łatwo dałeś jej uśpić Twoją czujność świadczy o tym, że jej kompletnie nie znasz.
Wielu z nas, którzy wcześniej twierdzili, że znają swoje żony, szybko po zdradach dochodzili do zupełnie odmiennych wniosków.
Kompletnie nie poznawali kobiet, z którymi wstępowali w związek małżeński.
A24-12
Kobieta w zdecydowanej większości przypadków, zanim wyląduje z kimś w łóżku, musi najpierw zaangażować się uczuciowo. Musi pojawić się chemia i motylki.
Seks jest dla niej tylko dopełnieniem i potwierdzeniem z jej strony uczucia.
A nieliczne wyjątki tylko to potwierdzają.
Szczególnie dla tego typu kobiet, do jakich zaliczyłeś swoją żonę.
Bo opisałeś ją, jako bardzo wrażliwą i uczuciową
Okazało się , że w Twoim przypadku nawet aż za bardzo .
No chyba, że jednak wbrew temu co piszesz, wcale jednak nie znasz swojej żony i nie wiesz, do czego jest jeszcze zdolną.
Jaką jest naprawdę ta rwrażliwa i uczuciowar1; kobieta, boleśnie się przekonałeś .
Gdyby tak jak ona twierdzi, to był błąd z jej strony, to ta znajomość zakończyłaby się po pierwszym wspólnym noclegu. Ba, do niczego by nie doszło.
Bo przyszłoby z jej strony opamiętanie.
Refleksja. Kobieto, co Ty robisz!
Masz w domu wspaniałego, kochającego męża, dzieci, dom, wspólne plany na przyszłość.
Nie warto tego wszystkiego stracić przez jedną chwilę seksualnych doznań z facetem, z którym nie mam zamiaru planować przyszłości.
A przecież jednak tak nie było, prawda?
Nie demonizujmy też aż tak bardzo wpływu tej jej wyzwolonej koleżanki.
Bo tak jak napisałem,
Twoja żona nie jest istotą pozbawioną mózgu, niezdolną do oceny swojego postępowania i jego skutków.
Dlatego też jednak ja bym wziął dużą poprawkę pomiędzy tym co Ty wiesz, a tym, co było w rzeczywistości.
A24-12
To już tutaj pisano.
Ale warto Tobie to jeszcze raz przypomnieć
Aby cokolwiek wybaczyć, trzeba wiedzieć co się tak naprawdę wybacza.
A Twoja wiedza opiera się w większości wyłącznie na Twoich domysłach..
Wiesz tylko tyle, że to był romans ale kompletnie nie wiesz czy ze sobą się bzykali.
Dalej nie usłyszałeś z jej ust prawdy.
Bolesnej dla Ciebie, ale jednak prawdy.
To by było uczciwe podejście z jej strony do rozpoczęcia budowy nowego związku.
Pokazałaby tym samym Tobie, że jest gotowa na każdą Twoją decyzję, w tym rozpoczęcie wszystkiego od nowa.
Pokazałaby Tobie, że nadal Ciebie szanuje, że jesteś dla niej najważniejszym facetem w jej życiu, autorytetem i przyjmie z pokorą każdą Twoją decyzję ale będzie walczyć o Ciebie jak lwica o swoje młode, da z siebie wszystko aby pozostać w Twoim życiu.
Gdy Twoja decyzja brzmi: dam Tobie szansę, to ona musi być świadoma, że zaczyna się wszystko od początku. I to nie ona lecz Ty dyktujesz warunki.
Ty jesteś głównym architektem, wg projektu którego powstanie nowy dom.
A budowa nie może zaczynać się tak jak do tej pory jej na to pozwoliłeś, czyli od dachu.
Ona ma się rozpocząć od wylania solidnych fundamentów pod nowe już nie małżeństwo(bo jej zdrada je zakończyła), a pod nowy związek.
Na pewno jednak tymi fundamentami nie są jej kłamstwa, mataczenie i wyrywanie wręcz przez Ciebie z jej ust słów prawdy.
Niczym podczas przesłuchania zatwardziałego przestępcy
Nie ma zresztą w tym porównaniu nic dziwnego.
Przecież nim się stała.
Przyznaje się wyłącznie do tego, czego, wobec oczywistych dowodów, wyprzeć się już nie może
Musi wreszcie się zdobyć na to, co jest Tobie od początku winna.
Na całkowitą szczerość, jaka jest niezbędna aby zbudować zaufanie na nowo.
Nie wie dlaczego?
Ależ doskonale wie, tylko się boi Tobie tego powiedzieć.
A24-12
Czy Ty aby wiesz na pewno wszystko, co tak naprawdę jej wybaczyłeś?
Za co otrzymała od Ciebie szansę i na jakiej podstawie.
Bo tak jak pisałem, to wszystko, co było przed jej perfidną zdradą, mówiąc brutalnie, poszło w p***u!
A24
Nie padły czasami z jej ust takie oto słowa:
rKochanie, to nie było tak jak myśliszr1; ?
Masz do czynienia z bardzo przebiegłą osóbką, znającą Ciebie na wylot.
I wcale nie jest tak wrażliwą jak ją przedstawiasz.
Ona doskonale, w sposób niemal perfekcyjny tą wiedzę wykorzystuje.
Pogrywa nadal Twoim uczuciami.
W mojej ocenie( zaznaczam, wyłącznie w mojej), jej gra z Tobą polega wyłącznie na tym, abyś jak najszybciej zapomniał, puścił jej czyn w niepamięć. On szybciutko chce przejść do porządku dziennego.
Ty możesz sobie cierpieć, ale broń Boże abyś Ty swoim zachowaniem wywoływał cierpienie u niej, przypominając jej to co zrobiła.
Masz milczeć i zapomnieć! A jeśli cierpisz, to masz tego cierpienia jej nie pokazywać.
A24-12
Ty póki co pokazałeś jej i nadal pokazujesz, że zagrożona nie jest i nie ma za dużego ryzyka wyatutowania jej z Twojego życia.
Zakochany misiu nie będzie jej wypominał jakiego goofna narobiła i łatwo uda się jej wyślizgać z tematu.
Ma zapomnieć. Koniec, kropka.
To dla niej wprost wymarzona sytuacja.
Nie dość, że się jej upiekło, to w dodatku Ty a nie ona walczyłeś o ocalenie tego, co ona rozpierdzieliła,
Ona dalej uchodzi w oczach rodziny za chodzący ideał,
Danie jej na takie postępowanie wobec Ciebie przyzwolenia, dalsze tolerowanie tego zamiast pierdzielnięcia pięścią w stół i pokazanie jej dobitnie, że tego nie masz zamiaru dłużej tolerować, dla Ciebie jest niczym samobójstwo!
A24-12
Popełniłeś całą masę błędów,
Ja Ciebie jednak doskonale rozumiem.
Tam gdzie są w parze uczucia i emocje, cholernie trudno włączyć rozum.
Trudno o chłodną kalkulację
Bo uczucie, miłość bierze górę nad zdrowym rozsądkiem. Nad rzeczywistą oceną jej uczucia i jego prawdziwości.
To jest właśnie ta przewaga, to jest to, co zdrajcy doskonale potrafią wykorzystać i nie wolno im na to nigdy pozwolić.
Ty jednak na to jej pozwoliłeś.
Pozwoliłeś jej żerować na swoim głębokim uczuciu.
Powtórzę:
Nie Ty masz o nią walczyć lecz ona o Ciebie.
Nie Ty masz jej udowadniać, że ją kochasz.
To ona ma to Tobie udowodnić, że jej uczucie jest szczere.
I to ma udowadniać cały czas , a nie dopiero tak jak teraz, nagłym ożywieniem korespondencji z Tobą za pomocą czułych sms-ów czy też maili, dłuższych niż do tej pory.
Wystarczy tylko porównać treść tego co do niego pisała z tym co pisze aktualnie do Ciebie.
A24-12
Musisz sobie jedną rzecz koniecznie uświadomić.
Z opisu Twojej niemal idealnej żony wynika, że dla niej nie jest aż tak bardzo istotnym fakt zdrady.
Wręcz stara się to zbagatelizować, sprowadzić do poziomu nic nie znaczącego incydentu.
Przecież wg jej słów: przecież to nic nie znaczyło, to nic istotnego, dlatego zapomnij o tym i nie wracaj już do tego. Niech będzie dalej tak jak było przed.
Dla niej ( na podstawie tego co piszesz o jej postawie i chęci do jak najszybszego przejścia do porządku dziennego, zamieceniu sprawy pod dywan) również nie jest istotnym, to że Ty przeszedłeś i przechodzisz emocjonalne piekło.
Liczysz się nie Ty, a wyłącznie jej na zewnątrz utrwalony wizerunek niepokalanej dziewicy.
No bo co ludzie powiedzą. Czyż nie jest tak i nie ma racji?
A24-12
Mimo tego co napisałeś, ja jednak dalej podtrzymuję to, że ona kompletnie nic nie zrozumiała i dalej kompletnie nic nie rozumie!
Przecież do tej pory nie potrafi zdobyć się na całkowite otwarcie się przed Tobą, całkowitą szczerość.
Ba, w swojej przebiegłości namawia Ciebie na kolejne dziecko :szoook
Do niej nie potrafi dotrzeć to, że masz prawo wracać do tematu jej rwyczynur1;, masz prawo do dołów psychicznych i masz prawo do tego, aby Ciebie na każdym kroku wspierała i pomagała Tobie na wszelkie możliwe sposoby, abyś tą traumę, jaką Tobie zafundowała, jak najłagodniej przechodził.
To ona ma pomóc Tobie odbudować całkowicie zdemolowane przez nią Twoje poczucie wartości jako faceta, męża i ojca Waszych dzieci.
Ma również zapracować na Twój szacunek i Twoją miłość.
A24-12
Zburzyć jej to wszystko co było do tej pory przyszło bardzo łatwo.
Pora uświadomić qrewnie, że odbudowanie tego co tak szybciutko zrównała z ziemią równie łatwe już nie będzie.
Że ona musi włożyć olbrzymi wysiłek, wykonać tytaniczną wręcz pracę, aby w Twoich oczach odzyskać Twój szacunek, Twoją miłość.
Jednak bez gwarancji z Twojej strony, że to się uda.
Musisz jej uświadomić, postawić wręcz ją pod ścianą, że tak długo jak długo z Tobą nie będzie szczera, tak długo jak Ty o tym wszystkim będziesz się dowiadywał sam- jej przyszłość u Twojego boku stoi pod znakiem zapytania.
A dowodem na to, że nie rzucasz słów na wiatr powinien być pozew do sądu o separację z orzeczeniem jej winy.
To nie kończy małżeństwa ale dasz jej wyraźnie do zrozumienie, że to nie był błąd, nic nie znaczący incydent.
Ty masz po prostu dość prób bagatelizowania przez nią tematu zdrady, masz dość braku zrozumienia dla tego, co przez nią musisz przechodzić, masz dość wyszarpywania z niej prawdy, braku szczerości i braku z jej wsparcia dla Ciebie.
Masz prawo do tego aby wreszcie usłyszeć od niej całą prawdę, masz prawo nie hamować i ukrywać targających Tobą emocji, wściekłości.
Masz prawo do tego, aby przestać traktować ją jak księżniczkę, jaką do tej pory dla Ciebie była.
I masz prawo do odczuwania obrzydzenia, aby ją przytulić, pocałować lub kochać się z nią.
Ona już nie jest Twoim ideałem kobiety.
A na kwiaty czy też jakikolwiek prezent od Ciebie będzie musiała zapracować.
Inaczej ona nigdy nie zrozumie i nie będzie się nawet starać Ciebie zrozumieć.
Nigdy nie zrozumie tego, że to ona musi wspierać Ciebie w kryzysowych dniach, kiedy będziesz miał przysłowiowego doła psychicznego.
Nie zrozumie tego, że akurat ona nie ona prawa powtarzać niczym mantrę i samospełniające się magiczne zaklęcie, że nic takiego się nie stało.
Ze skoro nic wielkiego się nie stało, to do cholery o co Tobie chodzi, skąd u Ciebie te gorsze dni.
A24
Błędem było zafundowanie jej SPA.
To mogę zrozumieć,
Byłeś w szoku, a jednocześnie w euforii, że jednak do Ciebie wróciła.
Jednak r30;r30;.
Potwornym błędem z Twojej strony było to, że zrealizowałeś z nią to co wcześniej już zaplanowałeś.
Wspólne wczasy w Chorwacji i zakup jej wymarzonego autka. W dodatku pomagasz jej w jego spłacie.
A ona po zdradzie właśnie niczego już nie może być pewną.
To między innymi miałem na myśli, pisząc o przeciągnięciu jej za kudły po podłodze.
Należy ją pozbawić tej pewności co do dalszej przyszłości którą aktualnie ma.
Zasiać w niej poczucie niepewności co do Waszych dalszych wspólnych planów, małżeństwa i co do jej przyszłości jako kobiety u Twojego boku..
A kolejne dziecko będzie dopiero wtedy, gdy zapracuje na Twoją miłość i zaufanie.
Jednak ani chwili wcześniej.
Także pomysł na dziecko póki co wybij sobie i jej z głowy.\
I nie omieszkaj jej oczywiście wyekspediować na pełen pakiet badań na wszelkiej maści choróbska przenoszone przy kontaktach seksualnych..
Rozwodnik, z bogatym życiem seksualnym r30;....
Jesteś lekarzem, to tego nie trzeba chyba Tobie tłumaczyć.
A24
Aby ona wreszcie zrozumiała, jakiego spustoszenia dokonała w Waszym związku,
aby wreszcie dotarło do jej mózgu to przez co Ty przechodzisz, że musi z cierpliwością i zrozumieniem znosić Twoje dołki, doły, musisz ją boleśnie sprowadzić ją na ziemi.
Musisz pozbawić ją poczucia bezpieczeństwa, jakie do tej pory ma i Ty jej zapewniasz
A możesz zacząć to od tego, że swój wymarzony samochód ma spłacać sama.
Na Twoją pomoc już niech nie liczy.
Do tego złóż pozew o separację.
Tak jak pisałem, to nie rozwód ale wyraźny sygnał dla niej, że jak nie zmieni się w stosunku do Ciebie, nie zacznie być uczciwą, to Ty jesteś zdeterminowany na tyle, aby to małżeństwo zakończyć .
Bo chcesz, aby budowa nowego była prowadzona na zdrowych filarach. I fundamentach.
Na szczerości, uczciwości i prawdzie.
Co jednak zrobisz Tym, co napisaliśmy?
Ano to jest Twoje życie i to są wyłącznie Twoje decyzje.
To Ty będziesz musiał się zmierzyć z takimi czy innymi ich skutkami i konsekwencjami z nich wynikającymi.
Życzę podjęcia mądrej decyzji.
Bo jak sobie pościelesz teraz tak się później wyśpisz.
Pozdrawiam serdecznie.
Betrayed,
ona wcale z tego co napisał A24 nie czuje tego, że siedzi teraz na beczce z prochem i wystarczy byle iskra aby wszystko wyleciało w powietrze.
Wręcz odwrotnie, ona się za pewnie czuje, bo A24 jej na to pozwala.
To stąd pomysł z dzieckiem, choć nie wykluczam że tym się stara dodatkowo zabezpieczyć.
On jednak nie ma od niej ani wsparcia ani zrozumienia.
Gdyby było inaczej, byłaby niepewna swojej sytuacji, to szybko pojawiłoby się z jej strony zarówno wsparcie, jak i zrozumienie.
Mogę się jednak w ocenie sytuacji mylić.
Jedyne co ciągle słyszy, to jej słowa: zapomnij, nic przecież się nie stało.
Z czym się zgodzę ona nie rozumie co zrobiła dlaczego bo nikt jej tego nie pokazał.
I to co napisał Ed69 pełen zakres badań. Mój konkurent podobnie rozwodnik po mojej żonie 4 kobiety. W tym 1 rozbite małżeństwo. Badania to podstawa tym bardziej ze podejrzewam że zabezpieczenie to spirala. Więc lecieli na żywca bo i tak nic się nie wydarzy. Stary poważnie nad tym pomyśl. Ja to zrobiłem. Nim poszedłem z żoną do łóżka zażądałem badań.
Jeżeli 100% prawdy odkryłeś niedawno separacja jak najbardziej masz czas musi wiedzieć że to nie żarty. Wybaczenie na miękko skończy się powtórką. Moja gwiazda nie zdradziła mnie na konferencji czy wyjeździe ale z gościem mieszkającym niedaleko nas 30-40 km.
Decyzja należy do Ciebie sam ją już chyba podjąłeś ale na miękko niedaleko zajedziesz.
Przepraszam ale muszę jeszcze raz przemyśleć pewne rzeczy.
Nie gniewajcie się na mnie ale potrzebuję paru dni dla siebie.
Ja się nie gniewam.
I Ciebie doskonale rozumiem
W krótkim okresie czasu otrzymałeś taką ilość informacji, że musisz to wszystko spokojnie ogarnąć i wybrać z tej całej naszej pisaniny to, co jest dla Ciebie najlepsze.
Ty tutaj dowodzisz, bo tak jak pisałem, to jest Twoje życie.
I to Ty, a nie ja czy też inni tutaj piszący, ponosisz konsekwencje swoich wyborów, jakiekolwiek by one nie były.
Betrayed
Napisałem przecie, że mogę się mylić w ocenie sytuacji
Ad24
To nie wyścigi, masz czas na dogłębne przemyślenie sprawy.
Jak powiadają pośpiech jest wskazany tylko przy łapaniu pcheł
Także spokojnie, daj sobie tyle czasu, ile jest Tobie go potrzeba.
Bo od ostatecznej decyzji zależy dalsze Twoje życie.
Ja na pewno będę ostatnią osobą, która będzie na Ciebie naciskała w tej kwestii.
Pozdrawiam
Po Twojej odpowiedzi widzę, że albo wyraziłem się niespójnie, albo zostałem opacznie zrozumiany. Jednym z celów tego forum jest pokazanie osobie w szoku różnych aspektów zagadnienia. I to wymaga od adresata spojrzenia na siebie z punktu widzenia osoby patrzącej, czyli z boku, a w naszym wypadku mającej już doświadczenie w poruszanym temacie. Nie za bardzo lubię wypowiedzi w stylu "zrób to, zrób tamto", lub "musisz ...". Dlatego staram się przedstawić jedynie aspekty i ryzyka, by pobudzić do trzeźwiejszego, wyzwolonego ze wpływu tej traumy, spojrzenia na sytuację.
Widzisz, ja działem podobnie jak Ty (forum znalazłem o wiele później). Przeszedłem przez psychologa z powodu tendencji autodestrukcyjnych (jakieś ponad pół roku po tym "jak sprawa się rypła", co spowodowane było eskalacją niezałatwionego "tematu", szczególnie we mnie.
Więc na początek, wcale nie uważam Ciebie za erotomana. Od tego dzieli Cię jeszcze sporo, ale ta droga może w tym kierunku rzeczywiście prowadzić; z tego co pisałeś to nawet u was obojga. Chodziło mi o to, że może bardziej komunikowałeś żonie sferę fizyczną niż "aurę" pomiędzy dwoma osobami. Naprawdę nie wiem jak to lepiej napisać. Jak już przedmówcy płci obojga napisali, "stałeś się przewidywalny, a przez to nudny". W tej konfiguracji zawsze przegrasz, jeśli kobieta potrzebuje odrobiny dreszczyku.
Widzę zresztą więcej podobieństw między nami. Nasze kobiety nie są lafiryndami, które tylko czekały, by kogoś zaliczyć. Wręcz przeciwnie, są osobami, którym wpojono i które mają jakieś zasady. A jednak starczył jakiś impuls i te zasady "poszły się huśtać".
Cytat
Przepraszam, ale odpisała od mojej żony?
Cytat
To Ty, a ona?
Dalej, z mojego punktu widzenia, z boku, i z retrospektywy własnej osoby, jest tylko gorzej:
Cytat
Nie mogę się doczekać szkolenia w naszym mieście lub gdzieś obok. Bo chciałbym nieco bliżej poznać tego kolesia co dla niego przyjemne nie będzie.
Jak Ramirez celnie napisał: r30; potwierdzasz drzemiącą w Tobie chęć zemsty ...
To co piszesz stoi w opozycji do wypowiedzi o wybaczeniu. Niby piszesz, że wybaczyłeś, a sprawa trzyma Ciebie o wiele mocniej niż myślisz i niż chciałbyś nam pokazać. Z doświadczenia zaryzykuję twierdzenie, że z tego zaułka można wyjść tylko przy AKTYWNYM zaangażowaniu obojga. Wracając do powyższego cytatu: "gdyby mogła cofnąć czas"; ale nie może!!! I teraz powinna zmierzyć się z tym co jest.
Cytat
Nie o karanie tu (w pierwszym rzędzie) chodzi. Z takich wycieczek powrót moim zdaniem możliwy jest jedynie na kolanach. Ze względu na OBIE strony. Z tej perspektywy łatwiej REALNIE ocenić co się zawaliło. Ty rozwinąłeś czerwony dywan usłany płatkami róż. Oczywiście nie musi być w tym nic złego, tylko że to zaburza percepcję zagadnienia u Twojej żony. Po prostu robisz sam, to powinniście robić oboje. Może się udać, ale Twoim kosztem, którego nie jesteś w tej chwili oszacować. A jak Ty się załamiesz to związek i tak się sypnie albo będzie kaleką. A właściwie w tej chwili jest kaleką, bo Ty jeszcze nie przerobiłeś załamania.
Dziecko teraz? Nie spotkałem pozytywnej opinii i moja też taką nie będzie. Jeszcze nie przeszliście przez temat zdrady i zajęcie się dzieckiem zamiotłoby temat pod dywan. A takie śmieci kiedyś mogą zacząć śmierdzieć.
Na zakończenie poruszę to, co napisałeś w kwestii mojego PS
Cytat
To nie jest tak, że MY patrzymy na siebie z boku! To JA patrzę na SIEBIE z boku. Ta historia przeryła mi, i tak zresztą wątłą, psychikę. I nie tyle to, że pani z motylkami w brzuchu miała swoje chwile uniesienia, ile to, że zostałem z tym łajnem we mnie do posprzątania sam. To jest tak, jakby ktoś, współczując Tobie, zostawił Ciebie z raną w plecach byś ją sobie sam opatrzył.
Zrobiłem mniej więcej to co Ty. Przekopałem bilingi i komputery. W moim przypadku historia trwała o wiele dłużej i miałem okazję zapoznać się z ich radosną twórczością przez komunikator internetowy. A takie głębokie zaangażowanie musi zostawić ślady w psychice. Gdyby nasze panie od razu wyłożyły kawę na ławę zaoszczędziły by nam tego.
Nie wiem jak Ty, ale ja po kolei, w miarę przekopywania się przez materiał, konfrontowałem moją panią z jej kłamstwami. I tak krok po kroku coś się we mnie łamało. Było to konieczne, czy wynikało jedynie z niezdolności mojej pani do okazania gotowości poniesienia konsekwencji za własne postępowanie?
Bo moim zdaniem wybaczyć można jedynie to, o czym się wie.
Absolutnie nie chcę podważać idei naprawy związku. Tylko chcę uczulić na to, że lepiej to robić nie ucząc się na własnych błędach
Powodzenia.
Jeden z nich ma już ponad tysiąc lat, przetrwał.
Widocznie ma sens :
1. Rachunek sumienia
2. Żal za grzechy
3. Mocne postanowienie poprawy
4. Szczera spowiedź
5. Zadość uczynienie
To nie są warunki wybaczenia.
Wybaczenie jest potrzebne nie krzywdzącemu, ale skrzywdzonemu. Jako pozbycie się złych emocji, możliwość powrotu do normalnego funkcjonowania.
Samemu ze sobą.
Powyższe warunki są raczej warunkami akceptacji osoby która nas skrzywdziła.
Warunki jej powrotu do życia w naszym otoczeniu.
Wg mnie warunki niezbędne.
Czy warunki wystarczające ?
To sprawa indywidualna każdego z nas.
Zazwyczaj najtrudniej uzyskać warunek nr 5.
To m.inn. pomoc zdradzonemu w uporaniu się ze śladami które wyryła w jego psychice zdrada. Nie pozostawienie go samego, jak pisze Suchy64 - pokazując współczucie, pozostawieniem rany w plecach do samoopatrzenia przez zdradzonego.
Dziecko jako lekarstwo na kryzys, zdradę ?
A czym ono zawiniło, żeby przychodzić na świat kiedy jego rodzice mają kłopot ze sobą ???
A24 sam bardzo dobrze to ująłeś odpowiadając wcześnie Mikołajowi, nie chce tutaj tego wklejać bo zrobi się misz masz. Żona przekonała się ,że w sumie ten gość nie okazał się takim supermenem jakiego sobie wyobrażała. Sprawa się wydała i tym bardziej przeszła ochota na dalsze odurzanie.
Komentarz doklejony:
czytam - Nie znasz całej prawdy, nie powiedziała. No co ma powiedzieć? Potrzebne są te detale? Mnie nie były potrzebne ( sama sobie dopowiedziałam ,tak ,był seks, tak było adorowanie i wszystko co się z tym wiąże). Dlaczego zdradzacze o tym nie chcą rozmawiać? Bo nie chcą się obnażać,bo musieliby powiedzieć bolesną dla zdradzanego prawdę i wtedy w ich oczach pokazali się od najgorszej strony a przecież nie chcą tego, zwłaszcza teraz. Nie chcą tego, bo już się światełko zaświeciło, pojawia się lęk o to, jak w obliczu takiej prawdy zachowa się osoba zdradzona. Najważniejsze chyba (tak było w moim przypadku) dla zdradzonego jest przyjęcie tego co było nie dopowiedziane jako faktu i zmierzenie się z tym oraz dokładne wypowiedzenie na głos- spróbuję, jednak nie miej mi za złe gdy nie dam rady z tym żyć i po jakimś czasie nie odpuszczę sobie, musisz mieć tą świadomość, że w dalszym ciągu podejmujesz ryzyko, taka ryzykowna gra bo w drugą stronę też ryzykowałaś i miałaś tego świadomość. I nie miej wtedy do mnie pretensji za zmarnowany czas bo jest to także mój czas, moja wewnętrzna walka,tak?
Opowieść żony !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Żona powiedziała mi, że w czwartek 07.03 piły drinki z koleżankami w pokoju. Potem wieczorem zeszły z koleżankami do klubu nocnego. Pseudokoleżanka mojej żony (Magda B.) zaprowadziła wszystkie panie do stolika, gdzie siedzieli przedstawiciele handlowi firmy T (Magda B.) znała tam jednego z nich bo miała z nim wcześniej romans (!!!). (Tak to ta sama p. Doktor, która ma fajnego męża i syna prawie w wieku naszych synów. Jeździ do stolicy 2 x w miesiącu na weekendy do pracy a wieczorami zabawia się z obcymi facetami. Z mężem kocha się 2 x w miesiącu bo wg niej sex małżeński jest nudny...) .Tam żona poznała Mariusza M. Bawili się wszyscy razem i pili alkohol. Już wtedy żona wpadła mu w oko. Sama przyznała mi się, że adorował ją i podrywał. Uwiódł ją komplementami na temat jej urody, zachowania, wdzięku itp. (choć nigdy jej tego nie szczędziłem)!!!. Tego wieczoru żona wróciła do swego pokoju. Następnego dnia, kiedy była na wykładach Mariusz M. zaczął wysyłać do niej smsy, na które żona ochoczo odpisywała. Umówili się na kolejną imprezę wieczorem. W piątek 08.03 spotkali sie ponownie w klubie nocnym, bawili się i pili alkohol. Już tego samego wieczoru postanowili pójść razem do łóżka (!!!). Moja żona bez jakichkolwiek skrupułów poszła z nim do JEGO pokoju gdzie kochali się bez jakiegokolwiek zabezpieczenia (!!!) bo żona ma założoną spiralkę. Z obcym facetem, z rozwodnikiem, który korzysta z kontaktów seksualnych przypadkowych kobiet, poszła do łóżka już następnego dnia (!!!). Już wtedy ustalili, że będą się spotykać na konferencjach. To dlatego żona rezerwowała te hotele. Po powrocie do domu żona utrzymywała z nim kontakt smsowy, telefoniczny a mnie cały czas oszukiwała i usypiała moją czujność. Cały czas miała do mnie pretensje, że jestem niepotrzebnie podejrzliwy, że "węszę" a przecież NIC ZŁEGO SIĘ NIE DZIEJE. 21.03 umówili sie na spotkanie w hotelu I. w Cz. Żona pojechała na to spotkanie trzeźwa, z pełną odpowiedzialnością i świadomością tego co robi. Odwiozła dzieci do szkoły, wysłała do mnie uspokajającego smsa, że "mnie kocha i życzy mi miłego dnia w pracy" (!!!), odwołała wcześniej wszystkich pacjentów tego dnia w pracy. Ona miała do pokonania 120 km (1,5 godz.), on 60 km (0,5 godz.). Pokój wynajęła w hotelu żona na SWOJE NAZWISKO I ZAPŁACIŁA gotówką za pokój (około 160,00 PLN). Wypili w restauracji kawę i poszli do pokoju. Kochali się kilkakrotnie BEZ JAKIEGOKOLWIEK ZABEZPIECZENIA (!!!). Potem zeszli do restauracji na obiad, za który zapłacił w ramach "rewanżu" on. Planowali kolejne spotkania. Potem wrócili do swoich domów. Co było potem, już wiecie. 23.03.2013 ujawniłem żonie jej kochanka i rozpocząłem swoje dochodzenie. Tego samego dnia żona wysłała mu smsa z treścią aby więcej się z nią nie kontaktował w jakikolwiek sposób. Od tego czasu kontakt między nimi urwał się.
W woli uzupełnienia nadmienię tylko, że 26.03 a więc 5 dni po spotkaniu żona dostała opryszczki wargowej (po raz pierwszy w życiu)!!! Dla mnie tłumaczyła sie tym, że opryszczkę miała jej koleżanka na konferencji (!!). Na przełomie 06-07.2013 żona miała dziwne stany podgorączkowe 37,5 przez 3 tygodnie (!!!). Do tej pory nie wiedzieliśmy dlaczego.
Po tych informacjach z dnia 14.01.2014 i skojarzeniu wszystkich faktów, następnego dnia 15.01.2014 pojechałem na badania w kierunku chorób przenoszonych drogą moczowo-płciową (panel badań koszt 740,00 PLN) na wyniki czekam... Dziś odebrałem część wyników (HIV, WZW-B, WZW-C) nie mam, na dalsze wyniki czekam.
Moja żona musi uświadomić sobie co tak naprawdę mi zrobiła. Niech wczuje się w moje położenie, co przeżywałem wcześniej i co przeżywam teraz. Moja psychika jest kompletnie rozbita. Upadł cały system wartości w który wierzyłem, upadło moje zaufanie do żony.
Żona musi zrozumieć, że tak na dobrą sprawę nie poniosła jakichkolwiek konsekwencji swojego lekkomyślnego postępowania. Jej rodzina (ojciec i matka) wiedzą tylko to co powiedziałem im osobiście 27.03 (biling telefoniczny żony + moje domysły). Moja teściowa wie to co jej sama powiedziała żona (przecież oszukała nie tylko mnie ale własną matkę, z którą zawsze była szczera). W oczach moich teściów mieliśmy "drobny kryzys małżeński", który się już dawno zakończył. W ich oczach moja żona nadal uchodzi za kochającą i przykładną żonę. To ja zawsze byłem i jestem tym, który "szuka dziury w całym".
Wybaczyłem mojej żonie zdradę bo wciąż nadal ją kocham. Wiem, że żona i ja marzyliśmy od dłuższego czasu o córeczce. Żona stara się mnie namówić do tego. Musi jednak zrozumieć, że nie jest to odpowiedni moment. Dziecko powinno być owocem miłości rodziców a nie próbą rozwiązania ich problemów !!! Żona zdradziła mnie w najgorszy z możliwych sposobów (przemyślany, z premedytacją). Czego oczekuję od moich teściów? Aby "wstrząsneli nią emocjonalnie" !!! Niech się opamięta w tym co zrobiła. Niech to do niej dotrze. Strategia wypierania się, zaprzeczania, unikania rozmowy, wzbudzania we mnie poczucia winy nie prowadzi do niczego. To strategia "zamiatania śmieci pod dywan". Efektem tego jest świadomość taka: zrobiłam błąd, oficjalnie się wyparłam, przycisnęli mnie, przyznałam się częściowo, uczyniłam męża współodpowiedzialnym za TO COŚ, NIE PONIOSŁAM KARY, otrzymałam ekspresowe wybaczenie. To w przyszłości może doprowadzić do powtórki z TEMATU. Tu potrzebna jest terapia szokowa. Po to by na ruinach tego związku powstał nowy oparty na prawdzie, zaufaniu, szacunku i miłości. Czy moi teściowie i moja żona to zrozumieją czas pokaże. Ja pomimo bólu i cierpienia jestem gotowy by podać rękę mojej żonie ponownie, pomimo tego, że ze słów małżeńskiej przysięgi (...ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską) pozostała już tylko miłość... Miłość i r30;nadzieja.
Na razie znikam z tego forum bo mam JUZ DOŚĆ WSZYSTKIEGO!!!!!!!!!!!!!
Najważniejsze jest ,że w końcu wiesz na czym stoisz.
Kibicuję Ci i życzę żebyś doszedł do ładu ze swoim życiem.
Wróć za jakiś czas i napisz czy Ci się udało.
Komentarz doklejony:
O kurczę , na nowo to przeżywasz . Przykro mi .
A swoją drogą to tylko Ty zrobiłeś te badania? A co z żoną? Mam nadzieję, że mimo wszystko nic Ci nie wyjdzie bo i tak problemów masz co niemiara.
Myślę że teściowie powinni się dowiedzieć o tym że ich córeczka nie jest taka idealna na jaką się kreuję.
Najlepiej to teraz weź kilka dni urlopu i wyjedź gdzieś sam by poukłądać sobie wszystko w głowie.
Cytat
Cytat
Wierz mi, są gorsze. Pytanie kim był ten gość dla niej; jedynie odskocznią od przewidywalnej monotonii życia, czy zbierała się do uwicia nowego gniazdka?
Bo u mnie był ten drugi przypadek. Przynajniej kochaś na to napierał, a ona podchwyciła. Mam to "na piśmie". Każdego boli, ale u mnie była to operacja zęba przez odbyt. Dotykała każdego aspektu mojej świadomości włącznie z dziećmi!!! I właśnie to Twoja pani musi Tobie logicznie wyjaśnić. Wyjaśnić dlaczego to zrobiła (a jak "nie wie", to się nad tym zastanowić!) i dlaczego została (a nie ile razy i w jakich pozycjach). Większość facetów musi mieć jakieś logiczne wyjaśnienie, bo inaczej nie zaznają spokoju. Tylko kobiety tego, patrząc ze swojego punktu widzenia, za grosz nie rozumieją.
Opryszczka? Sam wiesz, że z powodu stresu mogła się dopiero teraz zamanifestować; ale co w takiej sytuacji po wiedzy?
To w pierwszym rzędzie pani powinna zainwestować w pełną diagnostykę i przynieść wyniki w zębach. To też należy do sprzątania po tej historii.
Cytat
Ten etap macie już za sobą. Zrozumienie ma niewiele wspólnego z "potrząsaniem". Pani musi pojąć, że "odbudowa" Ciebie, to logiczna konsekwencja tego co się stało i bez jej udziału się nie obejdzie. Nikt tego za nią, przynajmniej w tym związku:cacy , nie zrobi.
Cytat
Z jednej strony to próba wybielenia się, ale z drugiej strony nie możemy tego uniknąć. Gdzieś tam jest informacja, że najwyraźniej mimo kwiatków, zapewnień o uczuciu itd. było coś, czego drugiej stronie brakowało. Ważne, by druga strona przygotowała się do takich rozmów, bo takie treści przekazane niewłaściwie, a zwłaszcza w formie wyrzutów rzeczywiście dobijają.
Cytat
Akurat to osobiście odczuwam czasem jedynie jako drobny dyskomfort. Nawet w mojej rodzinie moja pani ma o wiele lepsze notowania niż ja . Nikt by mi nie uwierzył gdybym to wyciągnął. Ale to naprawdę pryszcz. Gorszy jest ten cieć pałętający się w mojej świadomości. Bo jak WY go z Twoich myśli nie wywalicie, to zawsze będziecie w trójkę.
Takie są moje przemyślenia w temacie tego co u nas nie wyszło. Może Wam pomoże.
Powodzenia.
Z tym, że etap kuracji wstrząsowej jest za nimi.
Z tego, co pisze A24, dopiero teraz wyrwał jej z gardła całą prawdę.
Prawdę, która mu się należała od samego początku.
Jak psu zupa.
Gdyby A24 od razu ją usłyszał, to być może by skończyło się awanturą, przeczołganiem jej (osobiście wątpię, aby on zakończył to małżeństwo, po tym co napisał w ostatnim poście), ale już najgorsze byłoby za nim.
Znałby całą prawdę, a nie się jej domyślał.
Ona cały czas pokazuje, że do niej kompletnie nie dociera, jakiego okrutnego morderstwa się dopuściła.
Bo ona tą egzekucję wykonywała na raty.
A ostatnim jej etapem było powiedzenie całej prawdy dopiero po 10 miesiącach.
A24,
Weź sobie tydzień lub więcej wolnego,
Wyjedź tam, gdzie najbardziej lubisz.
Bo dopiero teraz tak naprawdę do Ciebie to wszystko dotrze i to z potworną siłą.
Obawiam się, że teraz to dopiero ciężko będzie się uporać z tym co usłyszałeś z z jej ust.
Do tej pory tylko się domyślałeś, a teraz już wiesz, z jak okrutną kobietą masz do czynienia i do czego jest zdolną.
Wyjazd umożliwi Tobie ochlonięcie, uspokojenie się bo jej obecność nie będzie zakłócać i wpływać na Twoje przemyślenia.
Poproś ją, aby do Ciebie nie dzwoniła i nie pisała.
Bo musisz to wszystko uporządkować w swojej głowie.
Gdy po tym czasie dalej podtrzymasz decyzję o daniu jej szansu, to ona musi od samego początku wziąść cały ciężar odbudowy na siebie.
Wspierać Ciebie i podnosić, gdy będziesz leżał na ziemi.
A nie uciekać i udawać, że stoisz.
Wiesz, co Tobie wcześniej pisałem.
Wiesz, co pisali inni.
Wybierz to, co uważasz za najlepsze w Twojej sytuacji. Co będzie dobre dla Ciebie, dla Was.
Ona powinna zrozumieć, że separacja,rozdzielczość majątkowa(to musisz teraz zrobić) to jest i tak łagodny wymiar kary za tak okrutnie popełnione morderstwo.
W imię się swojej miłości do niej, nie pozwól uczynić z siebie współsprawcy tej egzekucji.
Nie wpisuj się w jej narracjię.
Nie daj jej zamienić ról.
To Ty jesteś ofiarą, a ona katem.
I to ona ma krew na rękach. Jak tego ona nie zrozumie, nie ma co marzyć o odbudowie.
Trzymaj się.
Cytat
Nie zawsze jest tak, ze tej drugiej stronie czegos brakuje. Czasem jest to poprostu chcęć rozrywki i to tez warto brac pod uwagę.
Kilkukrotnie było napisane że A24 był przewidywalny, za bardzo poukladany. Może i był ,ale sadzicie że stał się taki nagle? nie sadzę.
Dwoje inteligentnych ludzi weszło w zwiazek, zaplanowali rodzinę - założyli ją. To nie jest małzeństwo z wpadki czy przypadku które praktycznie nic o sobie nie wiedziało.Przecież żona a24 znała go wczesniej, wiedziała jaki jest.
Jestesmy rózni, dobieramy sobie partnerów pod swoim kątem. Żona A24 wybrała wlasnie jego, faceta drobiazgowego, przewidywalnego, obsypujacego kwiatami itp itd, więc w czym problem?
Mniemam, że a24 na łańcuchu żony przed ołtarz też nie zaciagnął, więc nie widzę tu podstaw do jakichkolwiek okoliczności łagodzacych czy przerzucania podstaw jej zachowania na "przewidywalnosć" a24. Starał się jak mógł i umiał - ona tego nie doceniła, zlekcewazyla i tyle.
Wbrem temu jak sie teraz czujesz, to co sie stało, wyznanie prawdy przez Twoja zonę jest poczatkiem czegos pozytywnego w Twoim zyciu. Na Twoich oczach zawalił sie twój idealny swiat, gdzie obraz nieskazitelnej zony był waznym, o ile nie najwazniejszym aspektem. Pewnie nie mozesz sie z tym teraz pogodzić, ale zakceptowanie tego jest nalepszym co możesz zrobić, im prędzej tym lepiej. Potem juz tylko będziesz musiał sobie odpowiedzieć czy potrafisz, i czy chceszdalej być ze swoja zona majac tego swiadomość. Nie wybaczyłeś, a jedynie dałeś szanse i to jeszcze nie majac pełnej wiedzy. Moze gdzies po cichu liczyłeś, że nie było tak żle (jak każdy chyba), jednak rzeczywistośc okazała sie standardowa, a przez to łatwa do przewidzenia, czego wyrazem były nasze wpisy tutaj. Nie rezygnuj więc z forum, bo bedzie Ci jeszcze na pewno przydatne. Nie oczekuj od jej rodziców wpłyniecia na nią, to nie ich rola. To sprawa miedzy wami, a przede wszystkim ona sama powinna zrozumieć co sie na prawdę stało. Powinni jednak wiedzieć, aby mieli świadomość tego co dzieje sie w waszym małżeństwie i co dziać sie jeszcze może. W przeciwnym razie możesz byc przez nich postrzegany jako kat, ona jako ofiara. Tym bardziej,że są wpatrzeni w nia jak w obrazek, a Twoje notowania nie są zbyt wysokie, jak sam pisałeś.
Wielu daje szanse zwiazkowi, jednak odnależienie sie w tej sytuacji, wcale nie jest proste., dlatego wsłu**** sie w siebie, szukaj optymalnej drogi dla siebie, bo to Twoje zycie i Twój wybór. Idealizm na pewno w tym nie pomoże, jest dobry dla tych którzy odchodzą i szukają szczęścia gdzie indziej. Zostając lepiej zaakceptować swiat jakim jest, zmieniając i kształtując go tam gdzie można, pozostawiając sprawy na które nie mamy wpływu. Inaczej skarzesz sie na długie cierpinie i wieczne pytanie "dlaczego"?
Suchy 64
Cytat
A za pierwszym razem miałeś? Przy dobrym kamuflażu, o drugim mozesz sie nie dowiedzieć. "Terapia wstrząsowa" ma być takim dzwoneczkiem w głowie, kiedy przychodzą głupie mysli ( a kazdy je ma), ze nie warto, bo konsekwencje przynoszą większe straty, niz te chwile przyjemności- zyski. A zona a24 póki co żadnych kosekwencji nie poniosła, poza niewygodnym dla niej przyznaniem sie do winy, ale czy to wystarczy?
Ed65
Cytat
Przy całym szancunku dla Twojego wkładu na tym forum, a24 nic nie musi, to jego wybory i jego życie, my przedstawiamy mu rózne spojrzenia, warianty, podpowiedzi w zależności od naszych doświadczeń, naszego spojrzenia na sprawę zdrady, ale to on wybiera, nawet gdyby to nie były najbardziej optymalne wybory, bo to on bedzie ponosił konsekwencje swoich decyzji. Dlatego najlepiej gdyby wynikały z jego głebokiego przekonania, że sa dla niego najwłaściwsze, a nie z sugestii, bo nik z nas odpowiedzialności za nasze rady nie ponosi.
Cytat
...ale w jednym się nie zgodzę.
Z tym, że etap kuracji wstrząsowej jest za nimi.
Z tego, co pisze A24, dopiero teraz wyrwał jej z gardła całą prawdę.
Cytat
Czasem jest to poprostu chcęć rozrywki i to tez warto brac pod uwagę.
Ależ oczywiście. Skoro pani rozrywki brakowało.
Tylko w związku zawsze trzeba z czegoś zrezygnować. Za to dostaje się coś innego. Taka jest istota związku. Jeśli pani brakowało jedynie rozrywki, to jest to też ważna informacja nad którą mogą się zastanowić, jak lepiej żyć bez ciągu do substytucji jakimś łysiejącym rozwodnikiem.
Cytat
Cytat
A za pierwszym razem miałeś? Przy dobrym kamuflażu, o drugim mozesz sie nie dowiedzieć.
Jakby to napisać; wiedziałem, że coś wisi w powietrzu, ale byłem przekonany, że dotyczy to tylko nas. Takiego łajna za nic bym się nie spodziewał. Nawet jak każdy rozsądny, z boku patrzący obserwator po lekturze tego co zobaczyłem stwierdziłby, że mam poroże że sufit rysuje mnie zdawało się, że mojej pani się jedynie wirtualny świat rozhuśtał.
Jak kiedyś napisałem, nie żyjemy jedynie z drugą osobą, ale też z naszymi o niej wyobrażeniami. Te wyobrażenia powodowały, że pewnych rzeczy zupełnie odruchowo nie dopuszczałem do siebie.
Dlatego jestem zdania, że replaya bym szybko wyczuł; zwłaszcza w stanie jaki mi po tej historii pozostał. W sumie nigdy prostym partnerem nie byłem, ale teraz sam się dziwię, jak można ze mną żyć. Tylko, że moja pani przyjmuje to jako karę bożą za swój wyskok i nie za bardzo do niej chce dotrzeć, że wolałbym wyjść z tego doła, zamiast w nim tkwić, by ona mogła pokutować.
Po prostu chciałem przekazać, że można się w tym procesie naprawy, budowania, odbudowywania, zwał jak zwał, tak zakałapućkać, że tkwi się latami w maraźmie.
Mój wniosek; odbudowa bez czynnego zaangażowania kobiety która zdradziła jest niemożliwa.
Od mojego ostatniego wpisu minęło już prawie 7 miesięcy...
Po tym co mnie spotkało obiecałem sobie, że już nigdy nie będę "interesował się" TYM tematem.
Otrzymałem bardzo dużo komentarzy i prywatnych listów (na niektóre nie odpisałem do dziś - przyznaję się i bardzo przepraszam - miałem już dość wszystkiego...).
Za wszystkie komentarze i rady w listach dziękuję.
Chciałoby się napisać - to był dla mnie "kubeł zimnej wody" na głowę i gigantyczny cios od najbliższej mi osoby...
Prawdą jest, że czas leczy rany. Moją ranę może zabliźnił ale nie wiem czy wyleczy kiedykolwiek... Demony wracają...
Moje życie wywróciło się do góry nogami.
Bariera bezgranicznego zaufania do żony "pękła jak bańka mydlana", nie powiem, że ją kontroluję czy szpieguję, po prostu sprawdzam co jakiś czas jej prawdomówność. Zgadza się wszystko co pisałem wcześniej. Kontakt został zerwany 23.03.2013.
Żona stara się jak może aby wynagrodzić mi te przykrości, które mi zaserwowała. Ja ze swojej strony staram się równie mocno abyśmy nadal byli "normalną" rodziną.
Teściowie nigdy nie podjęli rozmowy ze mną na TEN temat. Moim zdaniem wychodzą z założenia, że to "nasz problem" i sami musimy sobie z nim poradzić.
Odnoszę wrażenie, że moja żona i wszyscy ("w temacie" zachowują się tak jak gdyby nic się nie stało... Nie rozmawiamy ze sobą na TEN temat. Dlaczego? Żona nie chce wracać do tego co było... Odnoszę wrażenie, że żona uznała, że temat jest zamknięty. Przyznała się, poprosiła o wybaczenie, dostała wybaczenie i nauczkę i nie chce więcej rozmawiać na ten temat.
Niech i tak będzie.
Problem do mnie wrócił ponownie... Niestety z zdwojoną siłą...
Jak pisałem wcześniej w moim przypadku dość szybko zorientowałem się, że "dostałem cios w plecy" i do wszystkiego doszedłem sam drogą dedukcji i obserwacji. Potwierdziło się to co opisałem.
Więc w czym jest problem?
Już dawno temu poczyniłem pewne starania aby "odzyskać" smsy, które żona pisała z tym facetem.
Dlaczego to zrobiłem? Bo nie dawało mi to spokoju. Zadręczałem się pytaniami DLACZEGO???? Co taki facet jak ja robił źle, że żona zrobiła mi to co mi zrobiła? Czy swoim zachowaniem mogłem przyczynić się do tego, że zdecydowała się ulec "głupiej pokusie"...
I wiecie co ponownie jestem w szoku.
Dziś otrzymałem próbkę ich twórczości SMS-owej. Resztę mogę dostać na dniach. Nie udało się odzyskać wszystkich smsów. Odzyskali ok. 30%. Ale już w tej liczbie i po treści widać, że mógłbym dostać w sądzie rozwód z orzeczeniem winy bez najmniejszego problemu. Koszt? Z analizą prawie 2000 pln. Porównałem daty i godz. smsów z bilingiem, wszystko się zgadza.
Mogę to mieć tylko nie wiem czy chcę? Po to tu piszę ponownie.
Doradzicie coś ???
Cytat
W zestawieniu z tym, co wyżej...zostaw te smsy.
Nawet jeśli znajdziesz w nich jakieś nieścisłości, skoro zaczęliście od nowa i jak widać może Wam się udać, bezcelowym i chyba przeszkadzającym będą odczytane słowa, wyznania etc.
Powrócą emocje, które są Ci teraz najmniej potrzebne.
IMO...skup się na tym, co masz, co widzisz, co czujesz...
Nie podoba mi się postawa Twojej żony z chęcią zamknięcia tematu, ale każdy z nas jest inny, więc jeśli Tobie to nie przeszkadza...
Cytat
Niech i tak będzie.
Problem do mnie wrócił ponownie... Niestety z zdwojoną siłą...
Zanurkowałeś głową w dół do jeziora i z przerażeniem budzisz się, żona tonie, wąchasz - oj, pomyłka, to nie jest jezioro - to szambo. Przez pewien czas się z tego szamba wyczołgujecie, jego zapach jest już wspomnieniem, ale przeżycie było traumatyczne, więc od czasu do czasu powraca.
W każdym z nas jest tu odrobina masochisty, więc czasami na widok krowiego lapsza, mamy irracjonalną ochotę zabrać go ze sobą do domu by sprawdzić, co znajdziemy w środku i co jadła krowa.
Można się tak bawić?
Można!:szoook
Ale po co?! :rozpacz
Czy coś zmienisz z tego co już było?
Nic.
Masz z tym problem, idź na pole, przynieś jakąś kupę, pobaw się nią. Na pewno tego chcesz? Dowiesz się na tym modelu, jak to jest grzebać się w wielkim G.
Zamku z tego nie ulepisz, a smrodu będzie że ho ho...
2000 zł za 30% SMSowego pitolenia przez telefon?! Ja wiem, że lekarze setkami mogą się podcierać, ale... zatrudnij może literata - on dopisze Ci resztę, te brakujące 70% - bo nie liczyłbym na finezję, czy oryginalność tych treści :szoook
Wiem czego szukasz w tych SMSach. Odpowiedzi, jaki jesteś, choćby w oczach żony. Nie potrafisz zrozumieć, dlaczego to zrobiła - i to Cię gryzie.
Ale nigdy nie zrozumiesz motywów, jakimi kierują się kobiety.
W tej sprawie, albo masz coyotes, albo ich nie masz. Przyniesiesz kupę do domu, palcem rozgrzebiesz, nawąchasz się - i dojdziesz do jedynego słusznego wniosku: śmierdzi. To że śmierdzi, to fakt, ale teraz powiedz, czy tak na prawdę nie szukasz pretekstu do tego, by się móc solidniej zemścić? Kusi Cię możliwość dręczenia?
To, jak to rozegrałeś do tej pory - męczy Cię. Napisałeś: wszystko wróciło ze zdwojoną siłą.
I będzie wracać, jeśli nadasz temu duże znaczenie.
Więc może czas konkretnie i po męsku, stanąć w lustrze, spojrzeć, i zapytać siebie: co chcesz uzyskać, jakie rezultaty - od tej chwili do, powiedzmy za miesiąc czy dwa?
Wezwiesz żonę na dywanik, i co, każesz wejść teraz pod stół i szczekać?
Jak kochasz żonę, to już wybaczyłeś, jest restart - i nie ma do czego wracać.
Ale może jej wcale nie kochasz, irytuje Cię, że takie fajne wyposażenie Twojego życia Ci zbiegło - i psuje tę misterną układankę życia na bogato?
Jeśli tak - to się nie dziw. To, że ktoś nas nie kocha, że ma nas jak odkurzacz - na wyposażeniu domu....., takie coś się czuje.
I wtedy nie dziw się, że się szuka w tak umeblowanym życiu najmniejszej odmiany. I wtedy... na równi z nią ponosisz za to co się stało pełną odpowiedzialność! Nie wystarczy bowiem do domu tylko kasę przynosić, zabierać na wczasy, czy kupować nowe auto. Trzeba nauczyć się też rozmawiać, a to dla nas prostych facetów, jest najtrudniejszą sztuką. Po latach, często wzajemnie poranieni, przestajemy nawet chcieć rozmawiać. I wtedy może pojawić się ktoś, kto potrafi, dawne emocje i motylki w brzuchu wracają,... a skutek znasz.
Za to jesteś tak samo odpowiedzialny i bierz to na klatę!
Cytat
Dlaczego to zrobiłem? Bo nie dawało mi to spokoju. Zadręczałem się pytaniami DLACZEGO???? Co taki facet jak ja robił źle, że żona zrobiła mi to co mi zrobiła? Czy swoim zachowaniem mogłem przyczynić się do tego, że zdecydowała się ulec "głupiej pokusie"...
No dobra , masz próbkę sms-ów. Postarałeś się o nie z powodu, który powyżej wytłuściłam. I...
Cytat
Dlaczego ? Znalazłeś tam szokującą odpowiedź na swoje pytanie DLACZEGO ? Dowiedziałeś się , "co taki facet jak Ty robił źle " itd. ?
Przypominam , że to takiej wiedzy szukałeś. Przynajmniej z założenia, bo zdaje się , że zapomniałeś w tym szoku, po co wogóle odzyskiwałeś te sms-y.
Cytat
Cytat
Moim zdaniem, skoro zdecydowałeś się z żoną zostać, to czytanie tych sms-ów "trochę" Ci utrudni życie . Chyba musisz się pogodzić z faktem, że nie ma czegoś takiego, jak zabezpieczenie przed kolejną zdradą. A coś mi się wydaje, że to Cię nurtuje . Byłeś niemal idealnym mężem przed tą zdradą, która już się dokonała , a przecież i tak żona dorobiła rogi . Widzisz , zawsze się znajdzie jakiś powód do zdrady , choćby najgłupszy z możliwych. Dlatego pytanie DLACZEGO nie ma sensu, ponieważ najbliższa prawdzie odpowiedź brzmi : NO BO TAK. Niezbyt ciekawa , prawda ?
W czasie czytania robiłam sobie notatki, aby wyłuszczyć najistotniejsze rzeczy.
No cóż....
Moim skromnym zdaniem, wasze małżeństwo nie przetrwa. Nie wiem, czy Twoja żona zdradzi jeszcze raz, czy nie zdradzi, to już jest mało ważne w tej sytuacji. Ty tego nie pociągniesz dalej! Nie dasz rady! Twój idealny świat, idealna rodzina z której byłeś tak dumny, wcale nie jest taka, jak myślałeś. Romans Twojej zony był jak trzęsienie ziemi w Los Angeles; niby wszystko po nim stoi nieuszkodzone, ale pęknięcia na budynkach powstały i z czasem posuwają się dalej. Każde mikro trzesienie teraz może spowodować zawalenie się wieżowca, który wydawał się stateczny i nie do ruszenia.
Nie jesteś w stanie wybaczyć, zapomnieć, zakopać i żyć dalej. I wcale Ci się poniekąd nie dziwię!
Przeżywasz tę całą sytuację dokładnie tak, jak wszyscy, którzy podobnej doświadczyli!
Najpierw jest załamanie i niedowierzanie, później szok, gdy prawda dociera, potem etap gniewu i złości, następnie etap zadawania pytań i szukania winy w sobie, na końcu etap podsumowania i refleksji w stylu; Czy mogę mu/jej jeszcze zaufać?
Zgadnij na jakim etapie teraz jesteś?
Według mnie przerabiasz wciąż w kółko etap zadawania pytań i szukania winy w sobie. Chcesz poznać treść smsów, bo chcesz wiedzieć, gdzie zrobiłeś błąd i dlaczego ona Cię zdradziła? Nie spoczniesz, dopóki się tego nie dowiesz. A to pociągnie za sobą skutki, jakich się na pewno nie spodziewasz. Twoja żona już nie będzie taka kryształowa, taka idealna, taka do podziwiania. Będziesz wciąż szukał, gdzie jeszcze ja przeceniłeś, czego jeszcze nie zauważyłeś. Z czasem zaczniecie się oboje męczyć sobą, bo o spontaniczności w życiu i w seksie będziecie mogli oboje zapomnieć. To co was łączyło najbardziej, zacznie być udręką i przekleństwem i to będzie koniec!
Cytat
Doradzicie coś ???
a czego chcesz ?
małżeństwa czy rozwodu ?
Jeżeli małzeństwa, to odpuść sobie poznanie wszystkich szczegółów.
Zaczniesz je interpretować po swojemu, niekoniecznie tak jak żona.
Co Ci ta wiedza da, jeżeli chcesz małżeństwa i masz poparcie w tym jak zachowuje się żona.
Masz problem ze sobą.
Zrób coś z tym, najlepiej gdyby to zona pomogła Ci wyjśc z tego dołka.
Potrzebujesz porady osoby z zewnątrz, psycholog, terapeuta małżeństw.
Po co Ci takie "atrakcje"?
Wiadomo przecież, że Twoja żona musiała Cię oczerniać, bo trudno, żeby pisała do kochanka o tym, że nie ma Ci nic do zarzucenia, że jesteś cudowny, że bardzo Cię kocha i szanuje itd. Kochanek byłby raczej zdziwiony, bo jak to?
Tu kobieta puszcza się z nim, chociaż ma takiego fajnego męża?Skoro romans trwał jakiś czas, to wiadomo, że tam nie chodziło tylko o zaspokojenie chuci, tylko o cos więcej. Może temu boczniakowi chodziło tylko o seks, ale Twoja żona na pewno była zaangazowana uczuciowo w ten układ. To co miała mu pisać?
Nie czytaj tych smsów, bo to bez sensu- tylko niepotrzebnie się zadręczasz.
Czy teraz, gdy na nowo odbudowujecie swoje małżeństwo, to czy Ty masz jakies podstawy do tego, by sądzić, że ta kobieta już Ciebie nie kocha? Takie rzeczy czuje się przecież. Jak ona na Ciebie patrzy? Jak przytula się do Ciebie? Czujesz w tym wszystkim bliskość z jej strony czy też masz jakies dziwne wrażanie, że z jej strony, to nie miłość, tylko raczej rodzaj poddania się i zaprzestania walki o lepsze jutro z kimś innym?
Powinieneś wiedzieć i wyczuwać takie rzeczy.
Dlaczego Cie zdradziła?
Ja zawsze odpowiadam tak- zdradziła, bo CHCIAŁA I MOGŁA.
Gdyby nie chciała, to żaden boczniak nie miałby do niej dostępu- to oczywiste. Facet tamten musiał podobac się jej, jako mężczyzna- inaczej ona nie poszłaby z nim do łóżka. Po prosty CHCIAŁA, więc zdradziła.
Mogła toteż zdradziła- mogła, bo miała dogodne ku temu warunki (na takich szkoleniach różne rzeczy dzieją się przecież- każdy o tym wie, ona na pewno nie była jedyną mężatką, która puszczała się z kolegą ze szkolenia) i mogła w takim sensie, że widocznie sumienie albo jego brak pozwoliło jej na coś takiego.
Skoro nie był to z jej strony jeden tylko raz z boczniakiem, tylko cała seria skoków, to znaczy, że ona czuła się świetnie, jako zdradzająca Cię żona- gdyby było inaczej, to na pewno by Cie nie zdradzała w sposób ciągły, bo czułaby się bardzo źle po czymś takim- no, w lustro nie mogłaby spojrzeć. Ona spokojnie jednak patrzyła w lustro, więc jaki możesz wyciągnąć z tego wniosek? Wiadomo jaki. Po prostu MOGŁA, więc zdradzała.
Wybaczyłeś tej kobiecie, ale nie zapomniałeś i wszystko wraca do Ciebie co chwilę i to ze zdwojoną siłą. No tak to właśnie działa- zdrada jest bowiem najohydniejszą rzeczą, jaką mozna zrobić drugiemu człowiekowi, który ufa nam i wierzy w nas.
Nie da się zapomnieć czegoś takiego, no nie da się i już.
Można bowiem poróznic się z kimś w kwestiach poglądów światopoglądowych, wychowywania dzieci, tego jak chcemy umeblować dom itd. - można pokłócić się zkimś i być na tę osobę wściekłym ,ale wszystko to mija jednak i da się z czymś takim żyć z daną osobą. Jednym jedynym wyjątkiem, który uniemożliwia normalne i szczęśliwe oraz spokojne życie z kimś, to zdrada. Nie ma możliwości, żeby zapomnieć o czymś tak odrażającym. Musisz mieć tego świadomość.
Boisz się na pewno, że taka sprawa znowu może się powtórzyć. No cóż- masz rację, bo faktycznie żadnej gwarancji nikt Ci nie da. Mówi się potocznie, że jeśli ktoś zdradził raz, to zdradzi i drugi i trzeci. Tak mówi się też o facetach, którzy biją kobiety, że jeśli uderzył raz, to uderzy i drugi, i trzeci.
Różne rzeczy mówi się potocznie i statystyki są też takie, a nie inne.
Nie wiadomo czy Twoja żona zdradzi Cię znowu, ale skoro wybaczyłeś jej, to myślę, że powinieneś troszkę wyluzować i poddać się fali wydarzeń, na zasadzie będzie, co ma być. Nie pali się przecież, prawda? Poczekaj więc jeszcze trochę- może rok, dwa i zobaczysz wtedy, co dalej łączy Cię z tą kobietą, co łączy ją z Tobą. Wyluzuj.
Jeśli za jakiś czas stwierdzisz, że jednak nie jesteś w stanie uspokoić się, zaufać i kochać ją dalej bezpiecznie, to zwyczajnie rozwiedź się, bo szkoda Twojego życia, zdrowia i nerwów. Rozwiedź się bez względu na to, co wydarzy się potem.
Nie bój się niczego, bo jeśli ludzie kochają się naprawdę, to żadna przeszkoda nie jest im straszna i nawet sądowe orzeczenie o rozwodzie nie zdoła ich rozdzielić, bo oni tak się odnajdą, bo jedno bez drugiego nie może żyć.
Nurtuje Ciebie to dlaczego ona Cię zdradziła, co zrobiłeś nie tak, że doszło do czegoś takiego.
Odpuść sobie takie rozważania, bo i tak nigdy tego ustalisz.
Przeciez kobiety zdradzają wspaniałych mądrych i przystojnych facetów z byle łajzami. Cały świat dziwić się może takiej, bo mając takiego męża, co ona widziała w tym wypierdku i dlaczego z nim poszła.
Facet zostawi piękną, dobrą i kochającą wspaniałą kobietę i pójdzie do pasztetu. Też wszyscy mogą mu się dziwić i piękna żona zachodzić może w głowę dlaczego, o co chodzi itd. - no w życiu tego nie pojmiesz.
Mogłeś być złoty i brylantowy, wspaniały i idealny, a przecież i tak zostałeś zdradzony. Może chodzi o tę poprzeczkę do przeskoczenia, gdy jest się z kimś idealnym? Może u kogoś występuje już zmęczenie materiałem, to wieczne staranie się, by sprostać ideałowi i może kochanek/kochanka, to taki rodzaj odskoczni od tych codziennych trudów, by dorównać swojemu idealnemu partnerowi?
Nie zastanawiaj się nad tym wszystkim- ciesz się z tego, co masz, wyluzuj, a jeśli dalej będziesz się tak mordował, to daj sobie spokój z tym małżeństwem.
Komentarz doklejony:
Ja od samego początku uznałam, że masz w sobie cechy osobowości narcystycznej- Twoja idealna żona była Twoim lustrzanym odbiciem.
Niestety- wszystko w co wierzyłeś okazało się mitem i Twoim pobożnym życzeniem. Nie jest tak kobieta chodzącym ideałem, więc jakim cudem Ty masz widzieć teraz w lustrze idealnego siebie?
Z nikim nie zbudujesz szczęśliwego związku, bo Ty zaorzesz drugą osobe na śmierć.
nie potrafisz normalnie żyć i cieszyć się z tego, co masz, Nie potrafisz cieszyć się życiem ani drobiazgami. Wszystko musi być na pokaz i bez skazy.
Powiem Ci prawdę prosto w oczy, bo doszłam do wniosku, że tego właśnie Ci trzeba, tak trzeba do Ciebie przemawiać.
Masz wielki problem sam ze sobą i każda kobieta, która z Toba będzie też będzie miała wielki problem ze sobą- dlatego własnie żona nie wytrzymała tej presji i poszła w tango z kimś, kto niczego od niej nie chciał i nie wymagał.
Komentarz doklejony:
Tyle jest wokół nędzy i nieszczęść ludzkich,a Ty jesteś lekarzem. Jakim jesteś lekarzem, jako człowiek? Czy potrafisz pomóc komuś, tak po prostu i z dobroci serca kierująć się współczuciem i zrozumieniem?
Wywaliłeś tyle kasy, na odczytywanie smsów żony do jej kochanka, chociaz wiadomo było, co w nich odczytasz.
A może powinieneś pochylić się nad jakimś swoim pacjentem, który nie ma kasy i dlatego jest skazany na porażkę w tym kraju?
Jednak pacjent, to nie Twoje idealne lustrzane odbicie, prawda?
Fajnie że postanowiłeś napisać. Nie raz zastanawiałem się co u Ciebie. Na początek pozwolę odnieść się do tego co napisałeś.
Cytat
Prawdą jest, że czas leczy rany. Moją ranę może zabliźnił ale nie wiem czy wyleczy kiedykolwiek... Demony wracają...
Moje życie wywróciło się do góry nogami.
To nie czas ale my sami czas tylko pomaga efekt zależy od tego jak podejdziemy do tematu ktoś kiedyś napisał "skoro nie można się cofnąć trzeba znaleźć najlepszy sposób aby pójść naprzód".
Sorry że to powiem ale nie robisz tego cały czas gonisz swój ogon. Demony wracają i będą wracać. Powie to Tobie prawie każdy kto dał szansę. Znam ludzi którzy widzą swoich konkurentów w trakcie ... (też to miałem), są tacy których pierwszą myślą po przebudzeniu jest DLACZEGO (zadawałem sobie to pytanie b. długo).
Dlaczego nie dowiesz się nigdy na pewno nie z tych SMS-ów. Pierwszy który znajdzie odpowiedz jak pisałem dostanie Nobla.
Cytat
Teściowie nigdy nie podjęli rozmowy ze mną na TEN temat. Moim zdaniem wychodzą z założenia, że to "nasz problem" i sami musimy sobie z nim poradzić.
Tu szukał bym odpowiedzi gdzie indziej. Sam napisałeś w swojej historii:
Cytat
Rozmawiałem z teściami blisko godzinę. Opowiedziałem im o sytuacji panującej pomiędzy mną a żoną. Byli bardzo poruszeni całą sprawą. Nie powiedzieli mi tego ale widać było, że nie mogli się pogodzić z myślami, że ich własna córka, bardzo dobra matka i żona, szanowana pani doktor mogła coś takiego zrobić m
- wytłuściłem b. ważny element.
i
Cytat
Generalnie żona zawsze
Cytat
Tu nie wiem czy piszesz o mojej czy swojej żonie .
Szukasz odpowiedzi a sam na to wpadłeś opisując historię. Zostawili was sami nie dla tego że sami macie sobie poradzić. Z pozycji obserwatora powód jest widoczny jak na dłoni. Bo co mają zrobić? Stanąć po stronie córki? Łatwiej jest wierzyć w półprawdę niż zmierzyć się z rzeczywistością.
Czy uderzyć się w klatę i powiedzieć: Tak nasza córka szanowana pani doktor, nasza duma przy rodzinie powód do chwalenia się okazała się miernotą zdradzającą męża?
Tego nie zrobią nigdy. Bo rzuciło by to cień również na nich. Zburzyło by obraz rodziny i cudownej córeczki - Powodu do DUMY. Powiem Tobie z autopsji. Moja teściowa po daniu szansy nigdy, NIGDY nie poruszyła tematu zdrady - JAK BY NIC SIĘ NIE STAŁO. Nie mówimy więc nie ma problemu.
Wracając do tematu SMS powtórzę za JW:
Cytat
W zestawieniu z tym, co wyżej...zostaw te smsy.
Nawet jeśli znajdziesz w nich jakieś nieścisłości, skoro zaczęliście od nowa i jak widać może Wam się udać, bezcelowym i chyba przeszkadzającym będą odczytane słowa, wyznania etc.
Powrócą emocje, które są Ci teraz najmniej potrzebne.
IMO...skup się na tym, co masz, co widzisz, co czujesz...
Bardzo trafnie określiła to Rekonstrukcja:
Cytat
Bo fakt każdy z nas zna te "uniesienia" poziom 14 latka (chociaż jakoś w tym wieku mam nadzieję byłem bardziej rozgarnięty).
Napisałeś:
Cytat
Mogę to mieć tylko nie wiem czy chcę? Po to tu piszę ponownie.
Doradzicie coś ???
Powiem Tobie z autopsji. Wiedza którą zdobyłem na temat poczynań małżonki jest przytłaczająca w porównaniu z tym co wiesz. Dlatego mam świadomość jak to boli.
Twój wybór. Można mieć i zrobić to co ja. Wiesz podobnie do Ciebie katowałem się przez pierwsze pół roku. Słuchaniem ich rozmów, czytaniem raportu detektywa, porównywaniem strzałów z GPS i SMS w tym czasie do mnie. Można tylko po co? MOżna słuchać jaką się było miernotą której przypisano wszelkie wady kochanka. Można się cofać przez kolejne, 2, 3, lata. Jedyny powód motywujący cofnięcie to tylko taki aby wziąć rozpęd.
W Twoim (i w tamtym czasie również moim) przypadku to karmienie wilka. Nic więcej. Niczemu nie potrzebne niczemu nie służące.
Doradził bym zrobić to co zrobiłem zamknąłem wszystkie materiały w "czarnej skrzynce" i schowałem głęboko w bezpiecznym miejscu. Na wypadek gdybym:
- nie dał rady
- miał bym replay
- gwiazda nie wytrzymała by jazd
i musiał bym powiedzieć kiedyś dzieciom dlaczego musiałem odejść. Nie zaglądam. Kopertę zakleiłem, nagrania zgrałem na CD i niech leżą. Chcesz mieć te SMS ok "kup" je i nie czytaj. Niech przyślą je w kopercie wsadź w drugą dołącz bilingi. I również zaklej. Złóż w bezpiecznym miejscu. Czasu nie cofniesz. Wiesz nie raz gdy wracały demony, mądrzy ludzie podpowiedzieli mi przeszłości nie zmienisz patrz jak jest teraz. Oceń czy było warto dać szansę. A czy to jest miłość? Sam powinieneś wiedzieć.
Pamiętam gdy dałem szansę wszyscy pukali się w głowę również na forum. Kasa, strach itp - takie padały argumenty. I jestem dwa lata po. Dwa lata walki O MAŁŻEŃSTWO - dodam walki małżonki ja jedynie starałem się nie przeszkadzać (tak bardzo).
Wracając do tematu Mono nie poznaję Ciebie (nie jesteś już taka mono-poglądowa) - i to bardziej sympatyczny profil.
Mono napisała:
Cytat
Nurtuje Ciebie to dlaczego ona Cię zdradziła, co zrobiłeś nie tak, że doszło do czegoś takiego.
Z tych SMS na pewno tego się nie dowiesz.
Cytat
Przeciez kobiety zdradzają wspaniałych mądrych i przystojnych facetów z byle łajzami. Cały świat dziwić się może takiej, bo mając takiego męża, co ona widziała w tym wypierdku i dlaczego z nim poszła.
Facet zostawi piękną, dobrą i kochającą wspaniałą kobietę i pójdzie do pasztetu. Też wszyscy mogą mu się dziwić i piękna żona zachodzić może w głowę dlaczego, o co chodzi itd. - no w życiu tego nie pojmiesz.
Mogłeś być złoty i brylantowy, wspaniały i idealny, a przecież i tak zostałeś zdradzony. Może chodzi o tę poprzeczkę do przeskoczenia, gdy jest się z kimś idealnym? Może u kogoś występuje już zmęczenie materiałem, to wieczne staranie się, by sprostać ideałowi i może kochanek/kochanka, to taki rodzaj odskoczni od tych codziennych trudów, by dorównać swojemu idealnemu partnerowi?
Nie zastanawiaj się nad tym wszystkim- ciesz się z tego, co masz, wyluzuj, a jeśli dalej będziesz się tak mordował, to daj sobie spokój z tym małżeństwem.
Bo tak dokładnie jest. Nie raz się nad tym zastanawiałem. Poznałem kilka dziewczyn z forum, facetów również gdy widziałem kontrkandydatów np. na FB :rozpacz
Mam podobne do Ciebie Mono odczucia odnośnie autora.
Cytat
Niestety- wszystko w co wierzyłeś okazało się mitem i Twoim pobożnym życzeniem. Nie jest tak kobieta chodzącym ideałem, więc jakim cudem Ty masz widzieć teraz w lustrze idealnego siebie?
Bo to boli. Wiem bo miałem podobnie. Gdyby był to nie wiem Pan profesor, światowy autorytet w neurochirurgi ale takie coś. Ktoś o dwie półki niżej od nas.
Ale jak napisała Mono co zacytowałem: "zdradzają wspaniałych mądrych i przystojnych facetów z byle łajzami" bo tak jest i myślę to zwiększa poczucie bólu i poniżenia.
I niestety ale sposób jak drążysz temat wskazuje że jednak duży problem tkwi w Tobie. Jak mogła zrobić to MI z takim kimś.
Z perspektywy czasu powiem jeżeli zrobiła by z kimś innym, lepszym nie miało by większego znaczenia. Może poczucie poniżenia utraty wartości było by mniejsze. Ale ból był by ten sam.
Odpuść sobie dałeś szansę ona się stara jak napisałeś:
Cytat
Żona stara się jak może aby wynagrodzić mi te przykrości, które mi zaserwowała
Nie popełniaj błędów innych znam przypadki gdy zdrajcy nie wytrzymali jazd zdradzonych (a czasami potrafią trwać b. długo). I uwierz wiem co mówię. Bo pastwiłem (tak pastwiłem się nad nią dłuuugo) z czego teraz nie jestem dumny. Nie warto.
Kiedyś również ktoś powiedział: "Twoje życie staje się lepsze gdy ty stajesz się lepszy"
Dlaczego partnerka poszła do innego i to na dodatek do takiego wypierdka mamuta?
Gdzie sens i logika?
Czy to oznacza, że ja mam zawyżone o sobie mniemanie, że jakoś krzywo postrzegam samego siebie?
Przecież jestem lepszy nic wypierdek, więc dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? Czym sobie na to zasłużyłem?
Zdrada to największe świństwo, jakie można komuś zrobić i za coś takiego powinno obcinać się komuś łeb i to przy samej doopie. Powinny być odpowiednie paragrafy na coś takiego oraz konkretne kary, a nie tylko kodeks moralny.
Bo skoro nie podoba ci się coś człowieku, to trudno. Powiedz jednak normalnie, co siedzi ci na wątrobie i idź szukać kogoś, kto będzie bardziej ci odpowiadał.
Nikt nikogo na siłę trzymać przecież nie będzie- nie chcesz człowieku, to zrób wypad i tyle.
Jednak nie zdradzaj na Boga, bo to ohydne świństwo, po którym wiesz przecież, że ja się nie pozbieram.
Zdrada niszczy w osobie zdradzonej poczucie własnej wartości, uderza w sam środek serca- nikt nie powinien doświadczać takiej krzywdy.
Facet zostawia żonę dla młodej doopy- żona myśli wtedy "no tak jestem przeciez stara i do niczego, gdzie mi tam do młodej itd"
Facet zostawia kobietę dla rówieśnicy- żona myśli wtedy "no tak, jestem do niczego, fleja przecież ze mnie, na niczym się nie znam, chodzę jak kocmołuch, on wstydzi się mnie, jestem beznadziejna w łóżku, marna ze mnie żona"
Kobieta puści się z wypierdkiem mamuta- facet myśli sobie "Boże kochany, zdradziła mnie z takim zerem? to kim ja w takim razie jestem? Jestem jeszcze bardziej beznadziejny niż jej kochanek?"
Kobieta puści się z bogatszym- tu sprawa jest prosta.
Mogłabym wyliczać tak takie różne kombinacje bez końca, ale wydaje mi się, że wszyscy i tak już domyślają się o co mi chodzi.
Takie rozważania nie mają po prostu najmniejszego sensu i nie prowadzą do wyjaśnienia problemu, tylko do wbijania siebie w poczucie winy i w niepotrzebne kompleksy.
Totalny bezsens.
Sprawa jest prosta- albo jesteś w stanie żyć z kimś, kto Cię zdradził, bo coś tam i mimo wszystko, albo robisz zwrot w tył i odchodzisz od kogoś takiego, bo masz taką konstrukcję psychiczną, że nie ma takiej opcji.
Ja własnie mam taką konstrukcję psychiczną- od razu bowiem widzę bliską mi osobę W TRAKCIE i zwyczajnie mam odruch wymiotny, szczególnie patrząc na łapy takiego osobnika. Nie wiem, jak działa to u mnie, ale ja naprawdę brzydzę się łap takiego faceta, bo wiem, gdzie je pakował, co nimi robił.
Ale ja mogę sobie pozwolić na takie przebieranie w ulęgałkach,, bo jestem osobą samotną i całkowicie niezależną, i nie muszę przełamywać się w środku, by być z kimś, kto ładował łapy w majtki innej.
Jednak gdybym miała dziecko z kimś takim, jakies inne uwarunkowania, to kto wie czy moje postrzeganie takiej osoby nie byłoby inne. Już nie mogłabym przebierać sobie tak w tych ulęgałkach.
A21- Ty niewątpliwie masz problem sam ze sobą, ale i tak masz szansę. Możesz zanteresować się bliżej swoją osobowoscią, chodzić na jakieś treningi, nauczyć się radzenia sobie z przegraną.
Masz cechy osobowości narcystycznej i jeśli chcesz żyć pełnią życia, to musisz zrobić porządek sam ze sobą.
Nie jesteś oczywiście postacią negatywną, jakimś czarnym charakterem, bo na szczęście,, Ty nie jesteś zdemoralizowany.
Jesteś porządnym facetem i porządnym człowiekiem. Masz niezłomne zasady i jesteś uczciwy. To rzadkość dla osoby Twojego pokroju.
może więc ta zdrada przyda się Tobie do zmiany pewnych schematów myślowych, do jakiejś autoreflleksji?
Przekuj tę zdradę na własną korzyść.
Tobie warto pomóc, bo nie jestes zdemoralizowany.
Komentarz doklejony:
A12, podejrzewam, że raczej mnie nie lubisz, ale ja i tak napiszę Ci coś jeszcze- najwyżej odrzucisz moją opinię.
O co więc mi chodzi?
Otóż, przy założeniu, że ja dobrze Cię wyczułam z tymi skłonnościami narcystycznymi, dążeniu do perfekcjonizmu, pedanterii, no wszystkich tych cech (ja widzę je wyraźnie, jak na patelni), to dla Ciebie najlepszym chyba rozwiązaniem byłoby, gdybyś potrafił spojrzeć na swoją żonę, jak na zwykłą kobietę, taką z krwi i kości, która oprócz niezliczonej ilości zalet, posiada też i wady, a najgorszą z przywar, jakie ona ma, to po prostu jej przeciętność.
Gdyby udało się Tobie dostrzec w tej kobiecie zwykłą kobietę, to poszedłbyś do przodu znacznie bardziej.
To nie działa bowiem tak, że Ty wymyśliłeś sobie, że będziesz żył w taki, a nie inny sposób, że będziesz miał idealną żonę, idealne dzieci, idealny dom i idealną furę oraz całe stado wpatrzonych w Ciebie z uwielbieniem pacjentów, a gdzie byś Ty nie poszedł, to wszyscy ludzie padną z wrażenia i wielkiej wdzięczności, że mają zaszczyt widzieć Cię właśnie.
A Ty niczym basza rozsiądziesz się dumny na swoim tronie, będziesz uśmiechał się dobrotliwie i kiwał z zadowoleniem głową do zgromadzonego tłumu, a jeśli coś zakłóci Twoją wizję, tego jak miałaby przebiegać ta niezwykle zaszczytna ceremonia, to Ty już stracisz grunt pod nogami, zrobisz się czerwony na twarzy, ręce zaczną Ci się trząść, bo jak to? Miało być tak idealnie, a wyszło inaczej?
Matko święta! I co teraz będzie?
Popatrz może na tę kobietę, jako na całkiem zwykłą, jakich pełno chodzi po ulicach.
Potem, gdy uda Ci się spojrzeć tak na tę kobietę, to przyjdzie czas na następny i chyba najtrudniejszy dla Ciebie etap pt." Zgadzam się na to, że nie dostałem wszystkiego, że wprawdzie to tylko namiastka z moich oczekiwań, ale ja i tak cieszę się z tego, co mam"
Może tak zacznij myśleć?
może dzięki temu poczujesz się lepiej?
Ostatni wpis poczyniłem dzień przed wyjazdem na urlop, dlatego nie odpisywałem na posty, przepraszam.
Po przeczytaniu tego co napisaliście i ponownym przemyśleniu "tematu" dokonałem właściwego wyboru.
Niestety nie napiszę co zrobiłem. Zostawiam to dla siebie.
Opisując na tym forum swoją historię (zbyt długo, zbyt szczegółowo, momentami banalnie) stworzyłem w głowach czytających (niechcący) obraz "idealnego", przewidywalnego, drobiazgowego, megapoukładanego faceta, korzystającego z życia "na bogato", nie liczącego się z nikim i z niczym hedonisty, egoisty i narcyza, z którym "ciśnienia" nie wytrzymała własna równie "idealna" żona...
Dzień przed dokonaniem ostatniego wpisu dotarły do mnie materiały, o które starałem się wiele miesięcy temu. Miałem wątpliwości co z nimi zrobić, dlatego poprosiłem o pomoc.
Dziś z perspektywy wszystkich wydarzeń i czasu wiem, że bardzo żałuję tego co zrobiłem.
Zamiast opisywać wszystko na forum i pozwolić sobie wylewać pomyje na głowę, mogłem zostawić dla siebie swoje przemyślenia i rozwiązać ten problem wyłącznie pomiędzy mną a żoną. Niestety wtedy jednak nie miałbym tak wielu różnych rad i opinii. Tak skrajnie różnych opinii, ale przecież sam tego chciałem.
Pisałem szczerze i uczciwie to co czułem i o tym na co nie miałem wpływu, nie chowałem się ze swoim zawodem pod nocnikiem własnego nicka. Z tego tytułu nie szczędzono mi złośliwych uwag i bolesnych "szpil".
Z ofiary niektórzy zrobili ze mnie kata i oprawcę, który sam winien jest tego co go spotkało.
To bardziej mnie boli chyba niż wydarzenia ostatnich miesięcy.
Wiem jednak na pewno to, że nadal kocham żonę i zależy mi na szczęściu naszej rodziny, nie miałem i nie mam zamiaru dręczyć żony z powodu tego co mi zrobiła, nie mam problemów z nawiązywaniem komunikacji z żoną ani z dziećmi, ani z kimkolwiek innym. W domu moich rodziców oraz w naszej rodzinie podczas spotkań rodzinnych rozmawia się na różne tematy.
Chyba znalazłem odpowiedzi na nurtujące mnie pytania...
Dziękuję za szczere rady JakichWiele, rekonstrukcji, Mono oraz betrayed40.
Myślę, że mi oraz żonie uda się przetrwać ten najtrudniejszy okres w naszym związku, ponieważ oboje tego chcemy i oboje ciężko nad tym pracujemy z pełnym zaangażowaniem i spontanicznością...
Zgodnie z zasadą "co nas nie zabije to nas wzmocni"...
P.S. 28.08.2014 będziemy obchodzić 15 rocznicę ślubu.
Mam nadzieje ze Wam sie uda.
Powodzenia.
Cytat
To bardziej mnie boli chyba niż wydarzenia ostatnich miesięcy.
No widzisz. Podziękuj.
Ta Twoja wcześniejsza trauma przy tym to pikuś
To tak na zasadzie, jak boli paluszek, utnij sobie stopę, palec będzie bez znaczenia
A tak na poważnie to jeśli jesteś mądrym facetem, a nie tylko nadętym zapatrzonym w siebie balonikiem to z tej krytyki najwięcej skorzystasz, bo sam się zorientujesz, że to co Cię boli nie jest zdrowe.
A jak już postawisz własciwą diagnozę i podejmiesz się leczenia, a to nie łatwe, to bedziesz naprawdę fajnym facetem i lekarzem potrafiącym pochylić się nad słabościami swoimi i innych.
Żyć uczymy się przez całe życie, na wielu doświadczeniach i błędach, a pokora i znajomość natury ludzkiej u tych, którzy mają nad innymi jakąkolwiek władzę, jest bezcenna.
PS. Od samego początku nurtuje mie jeszcze jedno pytanie, a nie miałem dotąd śmiałości. Własciwie do Pań
Czy któraś marzy o merdaniu jej paluszkiem przez prawie godzinę dotąd aż dojdzie?
Czyja satysfakcja będzie większa, merdającego czy merdanej ?
Czy przez ten czas można zaplanować wizytę u kosmetyczki, fryzjera, ustalić menu na cały tydzień oraz zaplanować wakacje ?
Sama chyba nie miałam odwagi na podobny wpis..
Czytania po pachy, a wniosek jak zawsze...
Albert Einstein powiedział kiedyś, że dwie rzeczy są nieskończone: Wszechświat i głupota ludzka, nie ma pewności co do tej pierwszej...
Z pewnością były mi potrzebne właśnie w takiej formie.
Admina proszę o zamknięcie mojego tematu.
Bawcie się dalej historiami innych.
My tu nie bawimy się żadnymi historiami, Twoją tez..
Może troszkę co niektórych rozbawiły szczegóły , ale sam sobie jesteś winien.. Zwłaszcza ta opowieść z paluszkami, bezcenna!
Życzymy Ci wszyscy wszystkiego najlepszego.. I żebyś tu nie musiał znów zawitać za czas jakiś..
Ty nam tak źle, a my Ci tak dobrze. No widzisz, jak dobrze trafiłeś?
I trzymaj się Stary, bo bez trzymanki nie dasz rady. Paluszki tez będą za słabe.
Komentarz doklejony:
Ja nie wiem,czy tylko ja mam takie wrazenie,ze lekarze uwazaja sie za kogos lepszego,kogos innej kategorii.Pytam sie autora tego postu,bo az kipi tym samochwalstwem,budzi irytacje.Nie dziwie sie,ze zaczeli sie z Ciebie smiac i drwic.Pycha idzie przed upadkiem,czego przykladem jestes.Uwazasz sie za kogos jakze idealnego ,a tu cos takiego.
Nawet taka trauma nie zmusiła do przemyśleń.
Szkoda, bo mieli by jeszcze szansę.
Komentarz doklejony:
C.D.
Wiedziała też, że tym postępowaniem może Cię zranić i rozbić rodzinę, ale znała Twój dobrotliwy charakter i wiedziała, że i tak Ty wszystko Jej wybaczysz. Według mnie zrobiła to z ciekawości i chęci przeżycia przygody, która i tak się nie wyda, a nawet jak wyjdzie na jaw to i tak wszystko zostanie zamiecione pod dywan. Żona chce być z Tobą nadal, głównie ze względu na dzieci, a także ze względu na przyzwyczajenie do dotychczasowego życia, życia na odpowiednim poziomie. Gdybyście nie mieli dzieci lub gdyby wasi synowie byli już dorośli, Jej całkowicie nie zależałoby na pozostaniu przy Tobie. Duże znaczenie według mnie ma też fakt, że była traktowana przez rodziców jako ,,ta gorszar17;r17;, spośród dwóch córek. To też mogło mieć negatywny wpływ na jej życie. Ciekawi mnie, czy rozmawiałeś
z Nią o swoich uczuciach, obawach, wątpliwościach czy starałeś się być niewzruszoną opoką, którą nic nie poruszy? Twoja żona mogła czuć się zbyt beztroska, wiedząc, że Ty nie kontrolujesz tego co ona robi. Jeżeli miałbym Ci coś radzić to radziłbym, abyś wziął rozwód ze swoją żoną (może tak już postąpiłeś, ale nie sądzę, żebyś to zrobił).
O tym dlaczego ona się stara i udaje, napisałem już wcześniej. Ona najprawdopodobniej Cię zdradzi po raz kolejny, ale teraz dopracuje każdy szczegół (zrobi to chociażby dlatego, że czuje, że postąpiła strasznie i na Ciebie nie zasługuje). A gdy synowie już będą dorośli i samodzielni, to prawdopodobieństwo, że zacznie Cię zdradzać będzie ogromne. Nawet rozwód nie byłby czymś niezwykłym, po prostu uwolnienie się z ,,oficjalnych więzówr1;, a po rozstaniu, może robić co tylko się Jej podoba. Polecam Ci przeczytać książkę (kryminał) Camilli Lackberg ,,Księżniczka z lodur1;. Jeden z głównych wątków tej powieści jest bardzo podobny do Twojej sytuacji. Żona zdradza swojego przystojnego i troskliwego męża, z mężczyzną, z którym nikt by Ją o to nie podejrzewał.
P.S. Bardzo mnie ciekawi jak rozwiązałeś tą sytuacją i co postanowiłeś zrobić ze swym życie (aż zżera mnie z ciekawości)? Ciekawi mnie także co ma Ci do zarzucenia w wiadomościach pisanych do kochanka?
zdrada zaplanowana przed wyjazdem, szon jedzie w przekonaniu ze zapoluje na ruchacza
gdzie dalsza część