Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
poczciwy
11.11.2024 13:36:22
Andzia na firefox działa.
Andzia76rr
11.11.2024 03:55:19
na jakiej przeglądarce działa Wam czat?
poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Na wstępie coś o mnie. Jestem zonaty od 20 lat, ma dwóch synów w tym jeden 14 lat z porażeniem mózgowym, padaczka, niedorozwój umysłowy. Materialnie i mentalnie dajemy sobie radę ... tylko że moi rodzice przekazali darowizna (13 lat temu) mieszkanie, w którym mieszkamy na to moje niepełnosprawne dziecko. I jeszcze cos - w 2006 roku zona mi powidziała, że ten syn nie jest moj, tylko jednego gościa z którym miała romans przez pare lat.
A tym roku: Moja żona (44 lata) zakochała się z wzajemnościa w 16 lat młodszym facecie.
To trwa podobno od lipca. Miesiąc temu powiedziała mi o tym, impulsywnie zaproponowałem że albo z nim zerwie albo rozwód. Poszła na rozmowę z nim i po rozmowie powiedziała, że rozwodu nie będzie. Ryczała dwa dni ale po paru dniach stwierdziła, że nie da rady, że to jest cudowna miłośc, cudowny seks itd Powiedziała też, że wie że ten związek (z tym chłopakiem) nie ma szans, że biologia itd i zeby dać jej czas i nie naciskac - dałem (czuje jednak z tym fatalnie i boję sie, że ona to wykorzystuje, żeby ten związek ciągnąć jak najdłużej), nie wytrzymuję jednak czasami. Czuję sie jak śmieć miotający się w klatce. Byłem u psychoterapeutki i z zona i sam. Powiedziała żebym się jej nie czepiał a najlepiej pozwolił jej na kontakty z tym facetem (sic!), że to hormony, chemia i w chwili obecnej mam się zając soba (tak ). Nie wiem kompletnie co mam robić ? Z domu nie wyrzucę (bo mieszkanie na chore dziecko), sam nie mam jeszcze siły żeby odejsc (kocham to dziecko) Jak się zachowywac w domu, co robic, czy liczyc że jej przejdzie i zycie sie jakoś ułozy czy też zupełnie cos innego. Pomózcie !
Szyszak4 nie wiem jaki związek ma wyrzucenie z domu a przepisane mieszkanie na dziecko no ale niech tam. Masz zamiar czekać aż jej przejdzie godzić się na jej sypianie z innym facetem? :szoook . Skoro ona nie dała rady to ty tez daj sobie takie prawo. Nie dałem rady muszę się odciąć. Skoro Ty masz nowy związek to ja też mam takie prawo, więc nie zdziw się, zajmę się sobą i swoim życiem ,tylko z tą różnicą, że powrotu do mojego życia nie będziesz miała.
Materialnie i mentalnie dajemy sobie radę ... tylko że moi rodzice przekazali darowizna (13 lat temu) mieszkanie, w którym mieszkamy na to moje niepełnosprawne dziecko. I jeszcze cos - w 2006 roku zona mi powidziała, że ten syn nie jest moj, tylko jednego gościa z którym miała romans przez pare lat.
Czyli oboje mieszkacie kątem u niepełnosprawnego dziecka ? Inna sprawa : zrobiłeś badania DNA , czy znowu ślepo zawierzyłeś żonie ? Dziwny zbieg okoliczności z darowizną i wyznaniem żony w tym samym czasie ?
Cytat
Byłem u psychoterapeutki i z zona i sam. Powiedziała żebym się jej nie czepiał a najlepiej pozwolił jej na kontakty z tym facetem (sic!), że to hormony, chemia i w chwili obecnej mam się zając soba (tak )
Najwyższy czas wybrać się do normalnego (sic!) terapeuty, a na pewno przestać stosować do rad tej pseudo-terapeutki.
Szyszak4, Twoja żona jest walnięta, Twoja psychoterapeutka jest walnięta, Twój (?) syn jest chory, więc cała nadzieja w Tobie i Twoim zdrowym rozsądku.
Szyszak4 strasznie się dziwie,ze na to pozwalasz...Zona od początku robi z Ciebie ogromnego{przepraszam}rogacza..Jak musisz się czuc wiedzac o tym w jaki sposób zonka się bawi i "korzysta" z zycia...Czy psychoterapeutka to czasem nie była nowicjuszka w swoim zawodzie??? jak można komus doradzać takie rzeczy...o zgrozo!!!..Weź się w garść..To Ty tyktuj warunki...Twoja zonka to rozkapryszone dzieciatko...z rozumem 5-cio latka...I slowko do niej -kobieto opamiętaj się...dla tego młokosa jesteś zwykłym srodkiem zastępczym...Powodzenia Szyszak4...
Nie wiem, na co tu czekać.
Jeśli zdrajca jest tak związany z nowym partnerem, że nie jest w stanie go opuścić (mimo świadomości braku wspólnej z nim przyszłości), to pozamiatane.
Dawanie wyboru, czasu na zastanowienie, oczekiwanie na decyzję nic nie da plus jest dla Ciebie poniżające. Co, ona przez ten czas ma zrobić sobie dwie kolumny "za" i "przeciw" dla każdego z was? Jej serce lub hormony już wybrały. Tym bardziej, że chciała go zostawić, a jednak nie może. Więc nad czym się zastanawiać, czekać aż im się "wypali"? Co byś zresztą miał przez ten czas oczekiwania robić. Patrzeć, jak się do niego wybiera, przygotowuje, jak nie ma jej nocami lub weekendami? Wyobrażać sobie, co robią? Wytrzymałbyś to?
Mieszkanie zapisane na dziecko nie ma nic wspólnego z wyrzuceniem jej z domu. Miejscem zamieszkania dziecka nie musi być miejsce zamieszkania matki. I dasz chyba radę samodzielnie opiekować się niepełnosprawnym synem.
Szyszak4, mój mąż też był potwornie zakochany w koleżance z pracy - jaka zaradna, mądra, świetnie sobie radzi w pracy, super seks.
Walczyłam, przekonywałam, że też potrafię być idealna. Wszystko na nic. On miał na nosie różowe okularki i to przez nie patrzył na swoją lubą.
Podobnie jest w przypadku Twojej żonki.
Przygnieciona problemami dnia codziennego, rutyna, itd.
Teraz dopiero ona czuje, że żyje. Ale to nie potrwa długo. Różowe okularki spadną - w końcu każdy ma wady. Poza tym można pomóc jej w przejrzeniu na oczy. Zainspirować takie działanie kochanka, które spowoduje pokazanie Twojej żonie jego wad.
Pytanie tylko, czego Ty tak naprawdę oczekujesz? Czy chcesz próbować ratować małżeństwo? Czy będziesz w stanie żyć z kimś, kto Cię w tak okrutny sposób potraktował w przeszłości - dawny romans żonki? I nadal tak samo mało empatycznie traktuje.
Może czas najwyższy pokazać królewnie, że Ty dalej nie będziesz tego znosił.
Odnoszę wrażenie, że zbyt łatwo przeszedłeś do porządku dziennego po zdradzie kilka lat temu. Teraz jest recydywa. A niby dlaczego ma nie romansować skoro małżonek taki tolerancyjny? I jeśli nadal chcesz z nią być, to ona musi zrozumieć, że koniec zabawy.
Najlepszy sposób: walizki pakujesz, zawozisz za jej plecami do kochanka i ze stoickim spokojem oświadczasz mu, że odtąd ona u niego mieszka. Dodatkowo informujesz tego pana, że będą odwiedzali ją wasi synowi, w tym jeden niepełnosprawny. Powiedz mu, że będzie musiał się przygotować do pomocy w opiece nad Waszym dzieckiem . Zapytaj go, jak zamierza się do tego przygotować .
Myślę, że mina tego pana po takim tekście będzie bezcenna.
Widzisz, co innego mieć wymuskaną kobitkę, bez problemów dnia codziennego raz na jakiś czas a co innego żyć na co dzień z osobą, którą będzie trzeba zawsze dzielić się z niepełnosprawnym dzieckiem.
Szyszak4 przeczytaj historię Numlocka on też był u magisterka od psychoanalizy (nie pamiętam kto ale na naszym forum był wpis po co zostało to wymyślone - KASA).
I podobne stwierdzenie w stylu że potrzebuje przestrzeni i inne pierdoły. Mój psychiatra napisał jasno możecie być partnerami co nie znaczy że możecie być małżeństwem i odwrotnie możecie być małżeństwem ale nie potraficie być partnerami.
Cytat
Poszła na rozmowę z nim i po rozmowie powiedziała, że rozwodu nie będzie. Ryczała dwa dni ale po paru dniach stwierdziła, że nie da rady, że to jest cudowna miłośc, cudowny seks itd
Nie będzie?? A co ona ma do gadania. Nie rozumiem stawia tobie warunki na powinno być odwrotnie. Zbierz szybko dowody, nagraj jej rozmowy, strzel foty jak bryluje z gnojem. W sumie możesz jeszcze raz z nią pójść do konowała (i oczywiście nagrać rozmowę). I strzelasz pozwem zobaczysz jak szybko minie cudowna miłość i sex.
Jak długo zamierzasz dawać się poniżać. Jedno to wiedzieć o zdradzie ale udawać miśka zbierając dowody, żyć świadomie w trójkącie po hormony jej buzują? Nie rozumiem, zacznij działać i pomyśl o sobie. Wykończysz się wiem jak było u mnie tyle że zona nie wiedział że wiem. Gdy rozpętałem rozgrywką znałem już jej wynik. Nie przewidziałem jednego - że pani odkocha się w kilka godzin.
Pomyśl o testach DNA. Nie wierzył bym w żadne jej słowo. Jeżeli to "recydywistka" po co chcesz w to brnąć dalej. Raz można tłumaczyć miłość, przywiązanie, dwa to o jeden za dużo. Chyba że lubisz cierpieć. Załóżmy że żona zerwie kontakty chemia minie lub doopcinger się znudzi (najbardziej prawdopodobne). Bedziesz czekał na następny skok hormonów?
Podchodzisz na miękko a to nigdy nie daje efektu.
Czas uświadomić żonie - kto sieje wiatr zbiera burze.
Życie z dzieckiem z porażeniem mózgowym jest bardzo ciężkie.
Ludzie często chcą uciec w inny świat i uciekają, bo nie wytrzymują dnia codziennego;
Odkochać ją można w parę godzin, bo samo tak szybko nie przejdzie, ale co dalej ?
Wasze relacje pewnie od lat są nieciekawe?
Niestety ustalenie ojcostwa Cię nie ominie.
Twoi rodzice przekazali darowiznę, bo myśleli, że to Twój syn;
Czemu nie na Ciebie ?
Teraz sie okazało, że to nie Twoja kobieta, nie Twoje mieszkanie i pewnie nie Twój syn.
Mam wrażenie, że zaczął Ci się nowy rodział w życiu, mimo, że go nie chciałeś;
Cokolwiek nie zrobisz będzie lepsze od tego co jest.
Cytat
Powiedziała żebym się jej nie czepiał a najlepiej pozwolił jej na kontakty z tym facetem (sic!), że to hormony, chemia i w chwili obecnej mam się zając soba (tak ).
Chyba miała rację. Zbierz dowody, zakończ to i zajmij się sobą, nawet jak Ci się odkocha w kilka godzin.
Nie wiem co Tobą kieryue, zawsze sie zastanawiam kiedy czytam takie teksty facetów(nie wiem czy odpowiednie słowo). Chłopie dlaczego to robisz, dlaczego dajesz soba pomiatać, czym Ty myslisz. Co jest tak wspaniałego w twojej qurewnie że zgadzasz sie na takie traktowanie. No ręce opadają.
Jeśli to rzeczywiście to nie twój syn to chyba postarałeś sie o alimenty od kochasia qurewny. Czy tylko sobie pobzykał a Ty to wszystko utrzymujesz.
Chodz tak się zastanawiam..jak bardzo marzą wszystkie qurewny żeby mieć takiego męża. Bzykac się i nie umierać.
Ja Cie z gory przepraszam za okreslenie,bo szczerze Ci wspolczuje i dobrze zycze,ale w sumie nie dziwie sie ze babie zaczelo sie pieprzyc w glowie skoro ma za meza takiego gamonia.Wez sprawy w swoje rece,
cokolwoiek zrobisz pamietaj-od tej pory ty tym burdelem dowodzisz.
czyli zdrada to powtórka.Jedna ponad 14 lat temu ,druga teraz.Może kilka po drodze.Po słowach żony masz prawo do wątpliwości i radziłabym test DNA/na 2 synów .Czy twoi rodzice żyją/by móc ewentualnie wycofać darowiznę?Syn nie będzie zdolny do samodzielnego funkcjonowania, mieszkanie /na dzień dzisiejszy/należeć będzie również do jego opiekuna.Gdyby słowa żony okazały się prawdą mogłaby się starać o alimenty od biologicznego ojca.Z całą pewnością kochasz syna ale pomagałbyś dlatego że chcesz a nie dlatego że musisz.
człowieku WYWAL ją na zbity pysk z domu, na co czekasz?
ona ma kur...ką naturę, tego nie zmienisz, zdradzała Ciebie kilka lat, ma z tego romansu dziecko, teraz znowu Ciebie zdradza a Ty to wszystko tolerujesz i chodzisz do debila zwanego psychoterapeutą który zamiast pomóc doradza pozwalać na zabawy żony z kochasiem? no proszę Ciebie, człowieku kopnij ją w tyłek, bierz rozwód i niech ona się w końcu obudzi, ale już jako wolna kobieta a nie że będzie Tobie tylko dzieciaki znosiła ze związków z innymi facetami.
Sprawa z mieszkaniem to dla Ciebie idealna wymówka, by dalej siedzieć pod jednym dachem z kur(...)wą. Może nawet dzięki temu mniej się męczysz, bo zawsze przeciez możesz poudawać, że deszcz pada, gdy jawnie pluja Ci w twarz. Zawsze przecież możesz sobie powiedzieć "no cóz, gdyby nie to że mieszkanie i gdyby nie to biedne dziecko, to wiadomo, że dawno wykopałbym napalona do "zakochanego"młodzieńca, a tak, co mam zrobić? A może przejdzie jej to zauroczenie, przeciez to nie miłosć przecież jest, ona kocha tylko mnie, tamto to tylko fascynacja, nie moge więc poddać się tak łatwo, bo takiej drugiej wspaniałej kobiety, to w życiu już nie spotkam, na dodatek dziecko i matko święta zlituj się nade mną nieszczęśliwym i wynagrodź moja mękę, niech ma luba wróci do mnie z powrotem ". Tak więc ja nie sądzę, byś Ty zrobił porządek z tym małżeństwem, raczej będziesz czekał aż kochanek się zestarzeje i troszkę Ci wtedy dorówna. Nie masz chłopie za grosz honoru i ambicji.
I reguła zdaje się potwierdzać... nie ma kary, nie było zbrodni...
Domykanie przez nią drzwi będzie trwało dopóki ona nie znudzi się gachowi....
Gadanie nic nie pomoże tylko mocny strzał może ją odkochać tylko co dalej?
Jedyne co Ci teraz pozostaje to zebrać odpowiednie dowody i złożyć pozew.
Tu nie ma rozwiązań pośrednich, chciałeś wybaczyć ok. tylko ona powinna to wykorzystać w 100% na przekonanie Ciebie że na szanse zasługuje...
Chce się z nim kontaktować w jakikolwiek sposób to niech spada z Twojego życia...
Komentarz doklejony:
A, betrayed40 - wypraszam sobie, mój a raczej nasz pseudoterapeuta miał tytuł doktora.....:brawo
Powiem krótko: daj jej to, czego pragnie, zgodnie zresztą z sugestią psychoterapeuty. Tylko tak - pozbywając się jej ze swojego życia, uratujesz siebie.
Pozostaje kwestia mieszkania, opieki nad synem, orzeczenia rozwodu, alimentów etc. Nikt lepiej Ci nie doradzi niż prawnik.
Zastanów się, czego chcesz, zrób pierwszy krok, a potem realizuj kolejne. Nikt za Ciebie życia nie przeżyje, nikt nie zadecyduje, nikt nic nie zrobi. To, co jutro miał będziesz, będzie teraz już tylko Twoim wyborem.
autorze a weź się spytaj tej psychoterapeutki czy Ty też możesz na ten czas pobawić się na boku, bo przecież też hormony w Tobie buzują, sperma musi mieć ujście i chcesz seksu z innymi, jestem ciekaw rady pani psychoterapeutki i obstawiam że zakazałaby Tobie takich praktyk.
JakichWiele - ja gdy miałem się przestać wtrącać w uczucia małżonki zapytałem się czy na ten czas też mogę znaleźć sobie kogoś z zastrzeżeniem, że gdy żonka się jednak na mnie zdecyduje to ja w ciągu dwóch tygodni się odkocham i powrócę na swoje miejsce...
Komentarz naszego mentora - "to byłby dobry pomysł" :niemoc
Komentarz doklejony:
Poprawiam komentarz - "TO NIE BYŁBY DOBRY POMYSŁ:niemoc"
Komentarz doklejony:
Prawda jest tak że osobie odurzonej emocjonalnie i nabuzowanej hormonami żadne tłumaczenie nic nie pomoże.
Oni wszystko co dopływa do nich z zewnątrz interpretują na swoją korzyść... tylko tak jak w danej chwili czują.
Jedyne z tego pocieszenie że z czasem się w tym zatracają i popełniają błędy...
To nie ma tu psychologow na forum? Widze ze to staly i popularny punkt leczenia - zrobic to samo zdradzaczowi, a najlepiej z partnerka "boczniaka"
P.S. Waka, pozyczylam twoj okreslnik, chyba wchodzi pomalu do slownika
Psycholog proponuje zmianę na egoistę, ze mną się nie udało.
Wywal ją z życia, ona jest pasożytem.
Cytat
Pasożytnictwo przynosi bezpośrednią korzyść jedynie pasożytowi; żywicielowi związek ten przynosi wyłącznie szkody (straty substancji odżywczych, destrukcja tkanek, zatrucie produktami przemiany materii pasożyta itp.). Pasożyt może doprowadzić organizm żywiciela do wyniszczenia, a nawet śmierci.
JakichWiele, nie komentuje twojego wpisu, tylko taka sytuacja mi sie zdarzyla. I nie tylko mnie, rozmawiam z osobami spoza forum rowniez. psycholog proponowala taki uklad, wiesz? Dla mnie to jest chore, ale nielicznym to pomaga.
Moj pomysl - ta cala sytuacja jest chora, jak mozna byc takim wyrafinowanym? mam dokladnie takie samo zdanie jak ty. Dokladnie tak - zacznij zyc dla siebie, zostaw ja. Zle rokowania. Rak.
Wielu z nas całą swoją uwagę w swoim życiu skierowało na potrzeby partnera. Zapominając o sobie, swoim hobby, pasje z młodości to wszystko gdzieś znikło. Dom, rodzina, zarabianie na życie itp to wszystko zaprzątnęło na głowę. No i oczywiście partner najważniejszy.
A my ?
My na szarym końcu. Wyrozumiali, cierpliwi za pewne nieraz odpuszczający drobne zniewagi czy też złe zachowania partnera względem nas samych.
Zająć się sobą. Zobaczyć wreszcie siebie, zapytać się co ja miałam/am z tego związku. Kim w nim byłam. Zadbać o siebie, swój ubiór, fryzurę. Znaleźć wreszcie czas na swoje drobne, wielkie przyjemności. I wreszcie nie pozwalać sobie na brak szacunku ze strony partnerów, szefów w pracy, znajomych i innych ludzi.
Z tego co widac po komentarzach to chyba tylko Jakichwiele prawidlowo odczytala sugestie psychoterapeutki.
Pusc zone wolno autorze watku z zaznaczeniem jednego aspektu:
To droga w jedna strone i powrotu z niej juz nie bedzie
"Psycholog proponuje zmianę na egoistę, ze mną się nie udało.
Wywal ją z życia, ona jest pasożytem." - No dobra, rozumiem to gdy po pomoc zwraca się jedna strona (poszkodowana), ale gdy na wizytę przychodzi oboje małżonków???
Nie gówniarzy tylko ludzi którzy przez ileś lat budowali wspólnie swój dorobek, mają dzieci, nie wspominając o zobowiązaniach lub interesach....
Przecież jeśli do profesjonalisty przychodzi para, to nie może on zakładać że strona niewierna została przyciągnięta na powrozie.... Powinno istnieć jakieś domniemanie dobrej woli z obu stron.
Gdy idziemy do ortopedy ze złamaną nogą to jej się nie odcina.... tylko składa...
Nasz master powiedział nam po wysłuchaniu naszej (zgodnej) wersji zdarzeń że będzie ok. że nie jesteśmy dla niego żadnym wyjątkiem i skoro Tu jesteśmy to jest chęć walki o związek i wszystko powinno się ułożyć.
A na następnym spotkaniu to tak nam doradził że moja momentalnie poszła w tango....
Co ciekawe rozmawiałem potem o tej terapii ze swoim psychiatrą i jeszcze innym psychologiem i stwierdzili że była ona co najmniej kontrowersyjna....
A nie wzieliście pod uwagę, ze terapeuta może widzieć trochę wiecej niż zdradzony malżonek? Często zgoda na terapię jest tylko grą, jaki sens jest wtedy próbować cos naprawiac jesli realnie nie ma na to woli u jednej ze stron.
Cytat
Przecież jeśli do profesjonalisty przychodzi para, to nie może on zakładać że strona niewierna została przyciągnięta na powrozie.... Powinno istnieć jakieś domniemanie dobrej woli z obu stron.
I pewnie istnieje, ale jesli doświadczenie i przekaz, którego my mozemy nie dostrzegać mówi co innego?
Cytat
Psycholog proponuje zmianę na egoistę, ze mną się nie udało.
Ze strony terapeuty jest to berdzo sprytne podejście. No bo żeczywiście taka postawa pomaga lepiej poradzić sobie ze zdradą w przypadku rozstania, z drugiej strony u Ciebie numlock wywołało to bunt i doprowadziło do bardziej radykalnej postawy wobec żony, o ile pamiętam. Tak czy siak przynisło to pozytywny skutek. Więc może Pany Doktory nie sa takimi głąbami, tylko nie zawsze intencje pokrywaja sie z ich odbiorem. A moze rzeczywiscie są głąbami i to tylko przypadek?
Tu nie jest potrzebny psycholog tylko troche zdrowego rozsadku.Psycholog zaserwowal kilka truizmow-a stwierdzenie ze autor watku ma sie zajac soba-czyli o siebie zadbac-jest truizmem kosmicznym.Taka porade mozna uzyskac od bieszczadzkiego drwala z odrobina zyciowego doswiadczenia-z calym szacunkiem dla drwali.Autor watku krok po kroku ,latami,dal sie sprowadzic do roli scierki do podlogi -tak bywa- i ten stan byloby trudno dzis odkrecic.To wszystko razem nie jest pokreconym tramwajem zwanym pozadaniem,to jest prosta jak szpadel afera rynsztokowa.
Psycholog rozumie, ze kobieta się zakochała. Jest to stan niezależny od woli i nic nie można na to poradzić. Póki nie wynaleziono lekarstwa na odkochanie, można to tylko próbować przeczekać.
Mam pytanie Szyszak - czy Tobie inne kobiety się nie podobają? Może warto się rozejrzeć dookoła? I nie mówię tu o zemście, tylko raczej o funkcji terapeuteczynej. Na pewno małżomka nie będzie miała nic przeciwko, a podbudujesz swoje ego i psyche. Oczywiście jest ryzyko że... się zakochasz, ale czy to takie niebezpieczne w tej sytuacji?
Lagos, tu się z tobą zgodzę, że w moim przypadku terapeuta jednak mi pomógł (dowody zebrałem w tempie ekspresowym), ale gdybym w międzyczasie sam nie robił już rozpoznania tylko upatrywał swojej (naszej) jedynej szansy w psychologu, to po takim strzale od uczonego to tylko w łeb sobie strzelić....
A osobom w podobnej do nas sytuacji trudno się dziwić że gdy im zależy to szukają pomocy. Nie wszyscy trafiają tutaj, lub mają zdolność do twardego zmierzenia się ze swoim porożem....
To tak jak we wszystkim , co w swoim założeniu powinno być oparte na partnerstwie i tu w tej terapii winna być respektowana zasada dążenia do równości. Ja już pominę aspekt , że terapeutka ( jeżeli faktycznie informację zawarła w formie podanej przez Szyszaka4 ) nie uszanowała nawet w elementarnym stopniu jego jako człowieka , a tym bardziej jako głęboko cierpiącego człowieka.
Ale, wracając do wspomnianej przeze mnie zasady dążenia do równości ... Szyszaka obciążyła zadaniami , a więc i odpowiedzialnością za ich wykonanie , natomiast z jego żony zdjęła jakąkolwiek odpowiedzialność usprawiedliwiając to w najgłupszy z możliwych w tym przypadku sposób ( hormony i chemia) . Dla porządku przypominam , że w/g pani terapeutki żona nie ma do wykonania nic , bo chyba trudno określić mianem zadania dalsze poddawanie i oddawanie się swoim chuciom i chciejstwu .
Jaką współpracę między Szyszakiem i jego żoną tego typu poradnictwo miało zapoczątkować ?
Ja natomiast uważam, że człowiek powinien radzić sobie sam, bo tylko wtedy jest najbardziej i najmocniej ugruntowany w swoich poglądach i decyzjach. Rady bliskich osób potrafią byź też bardzo pomocne, ale osoba zainteresowana odbiera jest często tylko, jako pocieszenie, na zasadzie, "no też mi odkrycie, wiadomo, że matka, ojciec czy przyjaciel albo siostra czy brat będą stać po naszej stronie. Ofiara często robi więc sobie z takich osób ścianę płaczu i jakby nie dociera do niej, że ci ludzie tez potrafią patrzeć na sprawę obiektywnie- generalnie wsparcie i rady bliskich nie daja wystarczającego kopa. dobrze sprawdza się słuchanie całkiem obcych osób np. tu na forum, bo tu nikt nie jest w żaden sposób zaangażowany w sprawę i dlatego takie świeże spojrzenie innych jest pomocne. Bardzo jednak jest ono czasem typowym rzutem kula w płot, bo tak naprawdę my nie znamy przeciez zdania tej drugiej strony, jakby z góry zakładamy, że ktoś opisuje swoje dramaty uczciwie- niestety to tak nie działa, tylko w nielicznych przypadkach osoby są całkowicie szczere- ja przekonałam się o tym, bo zdarzyło mi się juz kilka razy, że jakis facet, w sprawie którego ja się wypowiadałam napisał potem do mnie na priw i jawnie składał mi jakies propozycje, bo rzekomo ja taka wyjątkowa jestem i tudzież inne bzdety. dla mnie to śmieszne i tez troszkę mnie to nauczyło - tu niby taka niewinna ofiara jakiejś puszczalskiej baby, a z drugiej strony proszę bardzo, jaki spryciarz. My możemy wiele zdziałać, ale niestety pod warunkiem, że ktoś rzeczywiście jest z nami szczery. Poza tym wystarczy wejść na forum o przemocy w rodzinie i tam można sobie przeczytac historie niczym z horroru, jak jakiś paranoik, maniak wylewa wiadro pomyj na swoją żonę- my nie wiemy przeciez kto do nas pisze. Wracając jednak do pierwszej myśli- uważam, że człowiek powinien sam wiedzieć najlepiej czego oczekuje od życia, powinien być na tyle dojrzały, by wiedziec, co robic w takiej czy innej sytuacji, inni to tylko siła pomocnicza. Pomaga czytanie i pogłębianie wiedzy na temat róznych zaburzeń osobowości, poznawanie historii innych ludzi i uczenie się na ich blędach oraz korzystanie z doświadczenia tych, którzy przeszli już przez całe to pieklo.
Szyszak, żona chce czasu, Ty jej go dajesz...
na co ten czas jest Wam potrzebny ?
Jej jest potrzebny po to, żeby mając zapewnione "tyłu" ( dom, finanse, opiekę nad dziećmi) mieć wolną rękę w zażywaniu przyjemności z młodym chłopcem. Jest świadoma faktu, że ich związek nie ma szans na przetrwanie dłuższego czasu.
To rozumiem.
Ale po co Tobie ten czas ????
Chcesz tracić najbliższe dwa, trzy może ciut więcej lat na zadręczanie się, odchodzenie od zmysłów ?
Albo zwariujesz, albo co końca stracisz szacunek dla samego siebie.
Opiekujesz się dzieckiem żony, które przyniosła Ci do wychowania jako efekt jej kilkuletniego romansu.
Piekne. Szczególnie, że jest to dziecko wymagające ciągłej opieki, praktycznie dożywotnio.
Ale gdzie nastąpiło rozliczenie się z żoną ?
Jakoś nie opisałeś kroków które podjąłeś po dowiedzeniu się prawdy o jej zdradzie (kilkuletniej !).
Teraz, masz powtórkę - to efekt, braku rozliczenia poprzedniej zdrady.
Teraz - dasz czas, załóżmy, że przeżyjesz i ciągle ukradkiem będziesz znosił widok swojego odbicia w lustrze.
Myślisz, że na tym się skończy ?
Nie.
Znajdzie sobie kolejnego kochanka, następną wielką miłośc.
Być może w wieku zbliżonym do niej, co będzie dawało szansę na trwalszy związek.
I zostaniesz sam.
Ze swoim synem, z jej synem na wychowaniu, a ona będzie korzystała z kolejnej porcji czasu.
Pytanie, kiedy nastanie Twój czas.
Czas w którym to Ty będziesz cieszył się z zycia, a żona zajmnie się sprawami przyziemnymi.
Idealnie byłoby, gdyby to była żona która ciszyłaby się razem z Tobą z codzienności wspólnego przebywania, bez potrzeby odrębnego czasu dla siebie.
Dasz sobie taką szansę ??
Jeżeli, jednak dalej upierasz się przy potakiwaniu żądaniom żony, potulnie zgadzasz się na to by inni faceci chodzili Ci po do łózku w butach...
to może przez ten czas, który jej dasz, przynajmniej będzie Ci wypłacała cotygodniowe kieszonkowe na panienki....
Spytałeś się ? Zgodzi się ?
Wziąć sprawy w swoje ręce to znaczy tyle,że należy zacząć decydować o swoim życiu.Nic więcej.Tez to usłysząłam na terapii i przestałam sobie pozwalać na czekanie,na decydowanie o moim życiu niewiernemu i....rodzicom.
Na terapii nikt nie powie,co zrobić,jak żyć,zadaje się tylko pytania,na które samemu trzeba poszukać odpowiedzi,zajrzeć bardzo głęboko w siebie,tak daleko,że widzi się moment spiknięcia plemnika z jajeczkiem..
I terapia wymaga ogromu pracy,przede wszystkim od siebie samego...
Bo o tym jak chcemy dalej żyć,decydujemy sami,nawet jak idziemy ku zagładzie,to też u podstaw tkwi decyzja jednostki...
Dopóki zdradzany pozwala ,żeby zdrajca miła jakikolwiek wpływ na jego życie,jest bez szans.Poczucie winy,wybory ze względu na wszystko inne itd..Manipulacja.
Chcemy żyć po swojemu,dając sobie prawo do błedów???
Pewnie,wszyscy chcemy.Tylko każdy sam musi sobie poszukac drogi do takiego życia....
Cytat
Cytat
Szyszak4, Twoja żona jest walnięta, Twoja psychoterapeutka jest walnięta, Twój (?) syn jest chory, więc cała nadzieja w Tobie i Twoim zdrowym rozsądku.
Jeśli zdrajca jest tak związany z nowym partnerem, że nie jest w stanie go opuścić (mimo świadomości braku wspólnej z nim przyszłości), to pozamiatane.
Dawanie wyboru, czasu na zastanowienie, oczekiwanie na decyzję nic nie da plus jest dla Ciebie poniżające. Co, ona przez ten czas ma zrobić sobie dwie kolumny "za" i "przeciw" dla każdego z was? Jej serce lub hormony już wybrały. Tym bardziej, że chciała go zostawić, a jednak nie może. Więc nad czym się zastanawiać, czekać aż im się "wypali"? Co byś zresztą miał przez ten czas oczekiwania robić. Patrzeć, jak się do niego wybiera, przygotowuje, jak nie ma jej nocami lub weekendami? Wyobrażać sobie, co robią? Wytrzymałbyś to?
Mieszkanie zapisane na dziecko nie ma nic wspólnego z wyrzuceniem jej z domu. Miejscem zamieszkania dziecka nie musi być miejsce zamieszkania matki. I dasz chyba radę samodzielnie opiekować się niepełnosprawnym synem.
pozdrawiam
Walczyłam, przekonywałam, że też potrafię być idealna. Wszystko na nic. On miał na nosie różowe okularki i to przez nie patrzył na swoją lubą.
Podobnie jest w przypadku Twojej żonki.
Przygnieciona problemami dnia codziennego, rutyna, itd.
Teraz dopiero ona czuje, że żyje. Ale to nie potrwa długo. Różowe okularki spadną - w końcu każdy ma wady. Poza tym można pomóc jej w przejrzeniu na oczy. Zainspirować takie działanie kochanka, które spowoduje pokazanie Twojej żonie jego wad.
Pytanie tylko, czego Ty tak naprawdę oczekujesz? Czy chcesz próbować ratować małżeństwo? Czy będziesz w stanie żyć z kimś, kto Cię w tak okrutny sposób potraktował w przeszłości - dawny romans żonki? I nadal tak samo mało empatycznie traktuje.
Może czas najwyższy pokazać królewnie, że Ty dalej nie będziesz tego znosił.
Odnoszę wrażenie, że zbyt łatwo przeszedłeś do porządku dziennego po zdradzie kilka lat temu. Teraz jest recydywa. A niby dlaczego ma nie romansować skoro małżonek taki tolerancyjny? I jeśli nadal chcesz z nią być, to ona musi zrozumieć, że koniec zabawy.
Najlepszy sposób: walizki pakujesz, zawozisz za jej plecami do kochanka i ze stoickim spokojem oświadczasz mu, że odtąd ona u niego mieszka. Dodatkowo informujesz tego pana, że będą odwiedzali ją wasi synowi, w tym jeden niepełnosprawny. Powiedz mu, że będzie musiał się przygotować do pomocy w opiece nad Waszym dzieckiem . Zapytaj go, jak zamierza się do tego przygotować .
Myślę, że mina tego pana po takim tekście będzie bezcenna.
Widzisz, co innego mieć wymuskaną kobitkę, bez problemów dnia codziennego raz na jakiś czas a co innego żyć na co dzień z osobą, którą będzie trzeba zawsze dzielić się z niepełnosprawnym dzieckiem.
trzymaj się
I podobne stwierdzenie w stylu że potrzebuje przestrzeni i inne pierdoły. Mój psychiatra napisał jasno możecie być partnerami co nie znaczy że możecie być małżeństwem i odwrotnie możecie być małżeństwem ale nie potraficie być partnerami.
Cytat
Nie będzie?? A co ona ma do gadania. Nie rozumiem stawia tobie warunki na powinno być odwrotnie. Zbierz szybko dowody, nagraj jej rozmowy, strzel foty jak bryluje z gnojem. W sumie możesz jeszcze raz z nią pójść do konowała (i oczywiście nagrać rozmowę). I strzelasz pozwem zobaczysz jak szybko minie cudowna miłość i sex.
Jak długo zamierzasz dawać się poniżać. Jedno to wiedzieć o zdradzie ale udawać miśka zbierając dowody, żyć świadomie w trójkącie po hormony jej buzują? Nie rozumiem, zacznij działać i pomyśl o sobie. Wykończysz się wiem jak było u mnie tyle że zona nie wiedział że wiem. Gdy rozpętałem rozgrywką znałem już jej wynik. Nie przewidziałem jednego - że pani odkocha się w kilka godzin.
Pomyśl o testach DNA. Nie wierzył bym w żadne jej słowo. Jeżeli to "recydywistka" po co chcesz w to brnąć dalej. Raz można tłumaczyć miłość, przywiązanie, dwa to o jeden za dużo. Chyba że lubisz cierpieć. Załóżmy że żona zerwie kontakty chemia minie lub doopcinger się znudzi (najbardziej prawdopodobne). Bedziesz czekał na następny skok hormonów?
Podchodzisz na miękko a to nigdy nie daje efektu.
Czas uświadomić żonie - kto sieje wiatr zbiera burze.
Ludzie często chcą uciec w inny świat i uciekają, bo nie wytrzymują dnia codziennego;
Odkochać ją można w parę godzin, bo samo tak szybko nie przejdzie, ale co dalej ?
Wasze relacje pewnie od lat są nieciekawe?
Niestety ustalenie ojcostwa Cię nie ominie.
Twoi rodzice przekazali darowiznę, bo myśleli, że to Twój syn;
Czemu nie na Ciebie ?
Teraz sie okazało, że to nie Twoja kobieta, nie Twoje mieszkanie i pewnie nie Twój syn.
Mam wrażenie, że zaczął Ci się nowy rodział w życiu, mimo, że go nie chciałeś;
Cokolwiek nie zrobisz będzie lepsze od tego co jest.
Cytat
Chyba miała rację. Zbierz dowody, zakończ to i zajmij się sobą, nawet jak Ci się odkocha w kilka godzin.
Jeśli to rzeczywiście to nie twój syn to chyba postarałeś sie o alimenty od kochasia qurewny. Czy tylko sobie pobzykał a Ty to wszystko utrzymujesz.
Chodz tak się zastanawiam..jak bardzo marzą wszystkie qurewny żeby mieć takiego męża. Bzykac się i nie umierać.
cokolwoiek zrobisz pamietaj-od tej pory ty tym burdelem dowodzisz.
ona ma kur...ką naturę, tego nie zmienisz, zdradzała Ciebie kilka lat, ma z tego romansu dziecko, teraz znowu Ciebie zdradza a Ty to wszystko tolerujesz i chodzisz do debila zwanego psychoterapeutą który zamiast pomóc doradza pozwalać na zabawy żony z kochasiem? no proszę Ciebie, człowieku kopnij ją w tyłek, bierz rozwód i niech ona się w końcu obudzi, ale już jako wolna kobieta a nie że będzie Tobie tylko dzieciaki znosiła ze związków z innymi facetami.
Domykanie przez nią drzwi będzie trwało dopóki ona nie znudzi się gachowi....
Gadanie nic nie pomoże tylko mocny strzał może ją odkochać tylko co dalej?
Jedyne co Ci teraz pozostaje to zebrać odpowiednie dowody i złożyć pozew.
Tu nie ma rozwiązań pośrednich, chciałeś wybaczyć ok. tylko ona powinna to wykorzystać w 100% na przekonanie Ciebie że na szanse zasługuje...
Chce się z nim kontaktować w jakikolwiek sposób to niech spada z Twojego życia...
Komentarz doklejony:
A, betrayed40 - wypraszam sobie, mój a raczej nasz pseudoterapeuta miał tytuł doktora.....:brawo
Pozostaje kwestia mieszkania, opieki nad synem, orzeczenia rozwodu, alimentów etc. Nikt lepiej Ci nie doradzi niż prawnik.
Zastanów się, czego chcesz, zrób pierwszy krok, a potem realizuj kolejne. Nikt za Ciebie życia nie przeżyje, nikt nie zadecyduje, nikt nic nie zrobi. To, co jutro miał będziesz, będzie teraz już tylko Twoim wyborem.
Cytat
Komentarz naszego mentora - "to byłby dobry pomysł" :niemoc
Komentarz doklejony:
Poprawiam komentarz - "TO NIE BYŁBY DOBRY POMYSŁ:niemoc"
Komentarz doklejony:
Prawda jest tak że osobie odurzonej emocjonalnie i nabuzowanej hormonami żadne tłumaczenie nic nie pomoże.
Oni wszystko co dopływa do nich z zewnątrz interpretują na swoją korzyść... tylko tak jak w danej chwili czują.
Jedyne z tego pocieszenie że z czasem się w tym zatracają i popełniają błędy...
Cytat
Gdybym ja dostała taką radę, odczytałabym ją: "zostaw i zacznij żyć dla siebie, szkoda czasu, bo rokowania złe - pacjent na odstrzał"
P.S. Waka, pozyczylam twoj okreslnik, chyba wchodzi pomalu do slownika
Masz jakiś pomysł w TEJ konkretnej sytuacji autora?
Wywal ją z życia, ona jest pasożytem.
Cytat
Więcej: http://pl.wikipedia.org/wiki/Paso%C5%...BCytnictwo
Moj pomysl - ta cala sytuacja jest chora, jak mozna byc takim wyrafinowanym? mam dokladnie takie samo zdanie jak ty. Dokladnie tak - zacznij zyc dla siebie, zostaw ja. Zle rokowania. Rak.
Cytat
Wielu z nas całą swoją uwagę w swoim życiu skierowało na potrzeby partnera. Zapominając o sobie, swoim hobby, pasje z młodości to wszystko gdzieś znikło. Dom, rodzina, zarabianie na życie itp to wszystko zaprzątnęło na głowę. No i oczywiście partner najważniejszy.
A my ?
My na szarym końcu. Wyrozumiali, cierpliwi za pewne nieraz odpuszczający drobne zniewagi czy też złe zachowania partnera względem nas samych.
Zająć się sobą. Zobaczyć wreszcie siebie, zapytać się co ja miałam/am z tego związku. Kim w nim byłam. Zadbać o siebie, swój ubiór, fryzurę. Znaleźć wreszcie czas na swoje drobne, wielkie przyjemności. I wreszcie nie pozwalać sobie na brak szacunku ze strony partnerów, szefów w pracy, znajomych i innych ludzi.
Czyż to nie jest wreszcie czas dla nas. Jest !
Pusc zone wolno autorze watku z zaznaczeniem jednego aspektu:
To droga w jedna strone i powrotu z niej juz nie bedzie
Cytat
?
Bo ja w dowolnym tłumaczeniu : róbta co chceta, mam was gdzieś drodzy pacjenci, poza waszym honorarium.
Tiaa.
Cytat
Nie sądzę że tylko JakichWiele, to jest sugestia która głównie towarzyszy na tym forum.
Wywal ją z życia, ona jest pasożytem." - No dobra, rozumiem to gdy po pomoc zwraca się jedna strona (poszkodowana), ale gdy na wizytę przychodzi oboje małżonków???
Nie gówniarzy tylko ludzi którzy przez ileś lat budowali wspólnie swój dorobek, mają dzieci, nie wspominając o zobowiązaniach lub interesach....
Przecież jeśli do profesjonalisty przychodzi para, to nie może on zakładać że strona niewierna została przyciągnięta na powrozie.... Powinno istnieć jakieś domniemanie dobrej woli z obu stron.
Gdy idziemy do ortopedy ze złamaną nogą to jej się nie odcina.... tylko składa...
Nasz master powiedział nam po wysłuchaniu naszej (zgodnej) wersji zdarzeń że będzie ok. że nie jesteśmy dla niego żadnym wyjątkiem i skoro Tu jesteśmy to jest chęć walki o związek i wszystko powinno się ułożyć.
A na następnym spotkaniu to tak nam doradził że moja momentalnie poszła w tango....
Co ciekawe rozmawiałem potem o tej terapii ze swoim psychiatrą i jeszcze innym psychologiem i stwierdzili że była ona co najmniej kontrowersyjna....
Cytat
I pewnie istnieje, ale jesli doświadczenie i przekaz, którego my mozemy nie dostrzegać mówi co innego?
Cytat
Ze strony terapeuty jest to berdzo sprytne podejście. No bo żeczywiście taka postawa pomaga lepiej poradzić sobie ze zdradą w przypadku rozstania, z drugiej strony u Ciebie numlock wywołało to bunt i doprowadziło do bardziej radykalnej postawy wobec żony, o ile pamiętam. Tak czy siak przynisło to pozytywny skutek. Więc może Pany Doktory nie sa takimi głąbami, tylko nie zawsze intencje pokrywaja sie z ich odbiorem. A moze rzeczywiscie są głąbami i to tylko przypadek?
Mam pytanie Szyszak - czy Tobie inne kobiety się nie podobają? Może warto się rozejrzeć dookoła? I nie mówię tu o zemście, tylko raczej o funkcji terapeuteczynej. Na pewno małżomka nie będzie miała nic przeciwko, a podbudujesz swoje ego i psyche. Oczywiście jest ryzyko że... się zakochasz, ale czy to takie niebezpieczne w tej sytuacji?
A osobom w podobnej do nas sytuacji trudno się dziwić że gdy im zależy to szukają pomocy. Nie wszyscy trafiają tutaj, lub mają zdolność do twardego zmierzenia się ze swoim porożem....
Cytat
To tak jak we wszystkim , co w swoim założeniu powinno być oparte na partnerstwie i tu w tej terapii winna być respektowana zasada dążenia do równości. Ja już pominę aspekt , że terapeutka ( jeżeli faktycznie informację zawarła w formie podanej przez Szyszaka4 ) nie uszanowała nawet w elementarnym stopniu jego jako człowieka , a tym bardziej jako głęboko cierpiącego człowieka.
Ale, wracając do wspomnianej przeze mnie zasady dążenia do równości ... Szyszaka obciążyła zadaniami , a więc i odpowiedzialnością za ich wykonanie , natomiast z jego żony zdjęła jakąkolwiek odpowiedzialność usprawiedliwiając to w najgłupszy z możliwych w tym przypadku sposób ( hormony i chemia) . Dla porządku przypominam , że w/g pani terapeutki żona nie ma do wykonania nic , bo chyba trudno określić mianem zadania dalsze poddawanie i oddawanie się swoim chuciom i chciejstwu .
Jaką współpracę między Szyszakiem i jego żoną tego typu poradnictwo miało zapoczątkować ?
na co ten czas jest Wam potrzebny ?
Jej jest potrzebny po to, żeby mając zapewnione "tyłu" ( dom, finanse, opiekę nad dziećmi) mieć wolną rękę w zażywaniu przyjemności z młodym chłopcem. Jest świadoma faktu, że ich związek nie ma szans na przetrwanie dłuższego czasu.
To rozumiem.
Ale po co Tobie ten czas ????
Chcesz tracić najbliższe dwa, trzy może ciut więcej lat na zadręczanie się, odchodzenie od zmysłów ?
Albo zwariujesz, albo co końca stracisz szacunek dla samego siebie.
Opiekujesz się dzieckiem żony, które przyniosła Ci do wychowania jako efekt jej kilkuletniego romansu.
Piekne. Szczególnie, że jest to dziecko wymagające ciągłej opieki, praktycznie dożywotnio.
Ale gdzie nastąpiło rozliczenie się z żoną ?
Jakoś nie opisałeś kroków które podjąłeś po dowiedzeniu się prawdy o jej zdradzie (kilkuletniej !).
Teraz, masz powtórkę - to efekt, braku rozliczenia poprzedniej zdrady.
Teraz - dasz czas, załóżmy, że przeżyjesz i ciągle ukradkiem będziesz znosił widok swojego odbicia w lustrze.
Myślisz, że na tym się skończy ?
Nie.
Znajdzie sobie kolejnego kochanka, następną wielką miłośc.
Być może w wieku zbliżonym do niej, co będzie dawało szansę na trwalszy związek.
I zostaniesz sam.
Ze swoim synem, z jej synem na wychowaniu, a ona będzie korzystała z kolejnej porcji czasu.
Pytanie, kiedy nastanie Twój czas.
Czas w którym to Ty będziesz cieszył się z zycia, a żona zajmnie się sprawami przyziemnymi.
Idealnie byłoby, gdyby to była żona która ciszyłaby się razem z Tobą z codzienności wspólnego przebywania, bez potrzeby odrębnego czasu dla siebie.
Dasz sobie taką szansę ??
Jeżeli, jednak dalej upierasz się przy potakiwaniu żądaniom żony, potulnie zgadzasz się na to by inni faceci chodzili Ci po do łózku w butach...
to może przez ten czas, który jej dasz, przynajmniej będzie Ci wypłacała cotygodniowe kieszonkowe na panienki....
Spytałeś się ? Zgodzi się ?
Na terapii nikt nie powie,co zrobić,jak żyć,zadaje się tylko pytania,na które samemu trzeba poszukać odpowiedzi,zajrzeć bardzo głęboko w siebie,tak daleko,że widzi się moment spiknięcia plemnika z jajeczkiem..
I terapia wymaga ogromu pracy,przede wszystkim od siebie samego...
Bo o tym jak chcemy dalej żyć,decydujemy sami,nawet jak idziemy ku zagładzie,to też u podstaw tkwi decyzja jednostki...
Dopóki zdradzany pozwala ,żeby zdrajca miła jakikolwiek wpływ na jego życie,jest bez szans.Poczucie winy,wybory ze względu na wszystko inne itd..Manipulacja.
Chcemy żyć po swojemu,dając sobie prawo do błedów???
Pewnie,wszyscy chcemy.Tylko każdy sam musi sobie poszukac drogi do takiego życia....