Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam,
Opiszę swoja historię, to dzieje się teraz i odchodzę od zmysłów co robić. Jesteśmy małżeństwem od 6 lat, 4 letni synek, znamy się 8lat. 3 lata temu wróciliśmy z zagranicy do kraju aby spróbować szczęścia w Polsce. Oboje mamy wyższe wykształcenie, za granicą mieliśmy całkiem dobra pracę i pieniądze, tęskniliśmy jednak za domem i rodziną.
Żona wróciła wcześniej i tu urodziła syna, ja szybko znalazłem całkiem fajna pracę i zaczęliśmy prawdziwe życie. Starałem się jak mogłem aby zapewnić im wszystko, pracowałem jak wół i początkowo było ok. Później pojawiły się pierwsze kłótnie, dosłownie o nic, zaczęliśmy się od siebie oddalać. Początkowo żona siedziała z dzieckiem, później zmuszona była pójść do pracy. Znalazła posadę w fajnej korporacji w dziale sprzedaży, kontakt z klientami itd. Dzieckiem opiekowali się wtedy (do dzisiaj czasami) moi rodzice i czasami teściowe. Pieniądze były niezłe, ale nie było nas, coraz więcej kłótni, nieporozumień, podsycanych również przez moich rodziców (nie podobało im się to że nie opiekuje się należycie dzieckiem, zbyt późno wraca z pracy); mnie też to przeszkadzało ale starałem się studzić emocje na linii r11;teściowie r11; synowa.
Jako facet i mąż starałem się być zawsze pomocny, sprzątanie, gotowanie, opieka nad synem (teraz jestem w tym lepszy od mamy, lepiej mi chodzi karmienie itd.). Po pewnym czasie straciłem prace, do końca nie wiem dlaczego, przeżyłem to bardzo ale przynajmniej teraz miałem czas aby opiekować się synem; dostałem od pracodawcy 3-miesięczna pensję i czas na znalezienie pracy. Tak więc dom, opieka nad dzieckiem, od 8 -19, dopóki zona nie wróci z pracy. Widziałem że się spełnia, że podoba jej się to co robi. Po pewnym czasie zacząłem się prosić aby wcześniej wracała z pracy bo ja tez mam prawo trochę odpocząć; czasami kłótnie dotyczyły tego kto ma go położyć spać. Proszę mi wierzyć, naprawdę robiłem prawie wszystko, opieka nad niunkiem cały dzień, nierzadko kąpiel, karmienie i r30;r30; położenie spać. Tu często był problem, żona wypominała mi (robi to do tej pory) ze cały czas się licytowałem ile zrobiłem, a ile ona nie. Może to prawda, nie słyszała z moich ust zbyt wielu miłych słów, pocieszenia gdy była zmęczonar30;. Robiłem to natomiast w dobrej wierze, matka też powinna starać się wychowywać dziecko tak samo jak ojciec, poświęcać mu tyle samo uwagi i cierpliwości. Zauważyłem że łatwo się złości, nie ma dla dziecka czasu, rzadko z nim przebywa, w weekendy przeważnie galeria handlowa, jakieś zakupyr30;. Na pewno go kocha nad życie, w to nie wątpię, boli mnie jednak to że za bardzo poświęciła się pracy.. zapominając trochę o nasr30;. Do tego te ciągłe kłótnie z moimi rodzicamir30;. Mam już dość, faktycznie czasami podświadomie trzymałem ich stronę bo moim zdaniem mieli racje, powinna więcej czasu spędzać w domu z dzieckiem. Pracę kończy około 17.30, po drodze zakupy, jakaś galeria i nierzadko w domu około 19-20. Nie raz prosiłem, wracaj od razu do domu, ja podskoczę po zakupy, nie musisz ich robić ale zawsze słyszę, rdlaczego ty robisz ze wszystkiego problem ?r1; czemu wiecznie narzekasz, ty i twoi dziadkowie, wiecznie jesteście niezadowoleni z tego jak opiekuje się dzieckiem, o której przychodzę z pracy, MAM tego dośćr30;r30;r30;r30;..!!!!!! Teraz wiem że to był błąd, za bardzo moi rodzice weszli w nasze życie, zbyt rzadko brałem stronę zony, zbyt często nie reagowałem na ich kłótnie. Po prostu przestali się wzajemnie tolerować, oni nie istnieją dla niej jako teściowe, ona dla nich jako synowa. To dramat patrzeć na to wszystko, dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę gdy sprawy zaszły już za dalekor30;.
W międzyczasie nieraz, nie dwa usłyszałem w trakcie kłótni, że jestem nikim, looserem, biedakiem bez pracy i kasy, która by mnie chciałar30;.. do tego daremny w łóżku. Serce się krajało jak to słyszałem ale zawsze tłumaczyła to tym że jest narwana i plecie wszystko w nerwach nie zastanawiając. Po którymś razie zacząłem się zastanawiać czy aby wszystko ze mną ok ???? dodam tylko że zawsze starałem się być delikatny w łóżku, zawsze to ją najpierw zaspokajałem (oralnie), starałem się aby to jej było dobrze. Ja byłem na drugim miejscu, co do seksu, no cóż nie jestem na pewno gwiazdorem filmów xxx ale wydaje mi się że średnia krajowa (15cm). Niestety słyszałem że nic nie czuje jak w niej jestem, że za szybko dochodzę (5min). Było mi przykro to słyszeć, jak każdemu facetowi ale chcąc to naprawić w jakimś stopniu, kupiłem parę gadżetów, przedłużki, wibratory. Było całkiem ok ale w dalszym ciągu nasz sex był rzadki, 1 na tydzień r11;dwa, skupiłem się nawet na tym aby ćwiczeniami przedłużyć wytrysk (do około 10min); była zdziwiona i chyba zadowolona. Niestety zawsze sex musiał wyjść z mojej inicjatywy, frustrowało mnie to okropnie, prosiłem czy aby raz na jakiś czas może ubrać sobie jakąś sexy bieliznę, fajnie się umalować, wyprostować włosyr30;nigdy tego nie zrobiła, mówiła, ja tego nie potrzebuje, to twoja zachcianka, ja z tym się źle czuję itd. Ile razy prosiłem że ja jako facet też chciałbym być postrzegany jako obiekt pożądania a nie tylko rprzynieś, wynieś, pozamiataj, znowu tego nie zrobiłem, znowu tego zapomniałeśr1; Przestałem nalegać, zostawał mi tylko sex 1/miesiąc, szlafrok i zero ochoty z je strony. Dodam że jest naprawdę piękną kobietą (choć zbyt rzadko to jej mówiłem), zawsze ubierała się z sexy ale z klasą. Faceci lubią na nią zerkać, jako jej mąż naprawdę byłem z tego dumny (choć NIESTETY zbyt rzadko jej o tym mówiłem).
Aż wreszcie zdarzyło się coś co zabolało mnie strasznie i zaczęło istniejąca obecnie męczarnię !!!! Oliwy do ognia dodały ostatnie wydarzenia sprzed 3 tygodni. Otóż moja Pani wybrała się z koleżankami omówić ważne biznesowe sprawy na miasto, do knajpy. Poinformowała mnie o tym parę dni wcześniej. Zgodziłem się. Nigdy nie miałem z tym problemu aby puścić żonę na babska imprezę, ja też czasami chodzę z kumplami (raz na 3 miesiące, ona częściej jakieś 1 na miesiąc). Zawsze miałem do niej zaufanie, wcześniej nie dawała mi WIĘKSZYCH podstaw do tego. Mniejsze były i to dość dużo: chowanie komórki, przekręcanie ekranem do dołu, dziwne smsy, na pytanie czy mogę zerknąć, pytanie po co, nie ufasz mi????? Jeżeli już mogłem to patrzyła przez ramie co sprawdzam. Zaznaczam, nie jestem typem chorego zazdrośnika ale takie symptomy zaniepokoiłyby każdego MORMALNIE myślącego faceta. Tak więc wracają do feralnego wieczora, była dziwnie pobudzona i zabierana, tłumaczyła mi wszystko w jakiś dziwny sposób jakby była gdzieś indziej i myślała tylko jak najszybciej wyjść. Ubrała się zbyt fajnie moim zdaniem jak na typowe spotkanie biznesowe ( co prawda z koleżankami ale zawsze). Godzinna kąpiel, depilacja, prostowanie włosów (dla mnie tego nigdy nie zrobiła specjalnie). Na moje stwierdzenie, kiedy zobaczą ja TAK piękna TYLKO dla mnie odpowiedziała : dziś wieczorem jak wrócę, pokaże Ci, przygotuj łóżko. Trochę mnie to podniosło na duchu, r30;r30;r30;r30;ale tylko na chwilę. Zerknąłem i zobaczyłem że zniknęła nowa bielizna którą kupiła rzekomo dla mnie 2 dni wcześniej (sama mi ja pokazała). Wyszła, godz. 20.00 Serce mi pękło, głowa pracuje, gdzie ona poszła i z kimr30;.. Ale po kolei, najpierw musiałem wykąpać syna i go nakarmićr30;.Zadzwoniłem chwile później z pytaniem gdzie jest i z kim, głupia sytuacja ale naprawdę byłem na skraju wyczerpania. Później cisza przez dłuższą chwilę, nie odbiera telefonu, nie piszer30;. Nagle w słuchawce odezwała się jakaś kobieta i powiedziała ze mam się o nic nie martwic, ze mam piękną i uczciwą zonę i powinienem być z tego dumny. Zrobiło mi się trochę głupio ze postawiłem ja w tak złym świetle przed koleżankamir30; Po przyjeździe do domu około 24.00 dostałem bure jaki to ze mnie burak, narobiłem jej wstydu przed koleżankami i tyler30;. znowu moja winar30;.. Oczywiście nie musze mówić że nici z łóżka itdr30;.. jestem na skraju wyczerpania, myślę nawet o podsłuchur30;podpowiedzcie mi co mam robićr30; proszę o opinie zwłaszcza kobietyr30;one lepiej rozumieją psychikę płci pięknej, sztuczki i przekrętyr30;.(przepraszam ze tak piszę)r30;..Pytanie brzmir30;. Czy jako facet i mąż miałem prawo tak zareagowaćr30;. Nie chce aby odwrócono kota ogonem i na mnie spadła cała krytyka za zaistniała sytuacjęr30;..
Pomóżcie, proszę......
Nie chce aby odwrócono kota ogonem i na mnie spadła cała krytyka za zaistniała sytuację- czyli mamy pisać tylko to co Tobie podpasuje?- no proszę Cię.
Eter napiszę w ten sposób- Ty i twoi rodzice w pewien sposób zaszczuliście tą kobietę.
jeżeli Ty uważasz, że żona za mało zajmuje się dzieckiem to tylko i wyłącznie Ty rozmawiasz o tym z zon. Przepraszam Cię ale taką zmasowana krytykę odebrała bym jako atak oraz brak lojalności ze strony partnera, tym bardziej, że domyślam się , że uwagi teściów nie były przekazane w subtelny sposób.
Piszesz o tym w jaki sposób słownie obrażała cie żona- napisz jaki sposób słownie obrażałeś ją.
Czy trochę również nie każesz żony za to że ma pracę.?
Nie sądzę żeby żona cie zdradziła , mam też wrażenie, że wsiedliście na nią wspólnie i kobieta ma zwyczajnie dosyć oraz że jesteś przesadnie zazdrosny i kontrolujący.
Może wybierzecie się razem na jakąś terapię , macie kryzys i jeżeli nic z tym oboje nie zrobicie to posypie się to małżeństwo jak domek z kart. I trzymaj z dala swoich rodziców od Twojej żony, co Ty mamisynek, trzymaj stronę żony i z nią wyjaśniaj sobie wszystko.
eter załóż jej Spyphone i się dowiesz. Kiedyś zadzwoniła do mnie koleżanka zony i poprosiła czy może żonka do niej jechać na parapetówkę. Gdzie pojechała nie muszę mówić. Nie wiesz w nic co mówi i w połowę co widzisz.
myślę że coś jesz na rzeczy ... trzeba do tego podejść dyskretnie żeby nie przestraszyć żonki ... może ona spotyka się z kobietą !? wiecie co mam na myśli - w tych czasach to już nie tak rzadkie zjawisko jak kiedyś .
eter, jeśli coś jest nie tak w związku, to się po prostu czuje. I Ty to czujesz, ale nie dopuszczasz myśli, że żona może mieć jakiegoś boczniaka.
Chowanie komórki, odwracanie ekranu ... coś ma do ukrycia.
Przede wszystkim nie zadawaj jej żadnych pytań typu czy kogoś ma, bo kolejna awantura murowana. Najpierw sam musisz się upewnić czy aby to nie Twoja paranoja. Znajdź sposób na sprawdzenie SMS ów, maili, i albo detektyw albo zaufany znajomy przy następnym wyjściu na "babską" imprezę (skąd ja to znam ). I dopiero jak będziesz miał niezbite dowody możesz zacząć działać. Jeśli teraz okażesz podejrzliwość, to tak jak pisałem ... totalne zaprzeczenie, awantura i zejście do jeszcze głębszego podziemia. Więc najpierw DOWODY !!!
Twoi rodzice i Ty razem z nimi na spółę wykończyliście ten związek a nawet, jesli jeszcze nie udało się to Wam tak do końca, to na pewno jesteście na dobrej drodze. Ty taki idealny mąż,ojciec i w ogóle archanioł gabriel nawet nie może się z Tobą równać, Twoi dbający o ukochanego synka (czyli o Ciebie ) rodzice i ta dziewczyna, która tak już ma dość całej tej rodzinki, że ucieka w pracę, w znajomych, byle jak najdalej od miejsca, gdzie ciągle i z uporem maniaka przypomina się jej, że jest zaledwie tolerowaną obcą w jakimś cudzym domostwie. Ja też wracając do takiego domu miałabym nogi, jak z ołowiu. Ty, Twoi rodzice i życie oraz jego problemy i troski wykończyliście to małżeństwo. Trzeba wielkiej mądrości ze strony teściów, by dać spokojnie żyć rodzinie dziecka pod swoim dachem- tu tego zabrakło. Przykro mi, ale tak to widzę na podstaiwe Twojego opisu, może jestem więc niesprawiedliwa, ale nie znam wszystkich realiów Waszej sytuacji- bazuję tylko na Twoim tekście.
Nie napisałeś jak długo jesteś bez pracy? Pisząc bez pracy miałem na myśli nie zarabiasz pieniędzy. Zajmowanie się domem i dziećmi to też dużo obowiązków. Panie dużo mówią o równouprawnieniu, podziale obowiązków jednak gdy dochodzi do sytuacji gdy to one zarabiają na dom potrafią być naprawdę wredne. Twoja żona to pokazała. To ona zarabia pieniądze więc ona decyduje. Jako partner zaczniesz się liczyć jak zaczniesz pracować. Szukaj pracy, jakiejkolwiek, nawet mało płatnej. Zaczniesz pracować i będziesz szukał lepszej. Teraz nawet gdyby miała kochanka to z rozwodem będzie problem, bo jak się utrzymasz.
Gdy już zaczniesz pracę, do rozwiązania pozostanie kolejny problem. To jak żona teraz Cię traktuje. W życiu są różne sytuacje. W takich trudnych chwilach wychodzi prawdziwy charakter partnera. I twoja żona pokazała na co możesz liczyć. Masz pracę jesteś partnerem, nie masz to można nie liczyć się z twoim zdaniem. A co by było gdybyś zachorował, czy wtedy też możesz liczyć na Nią? Nawet gdy wszystko dojdzie do normalności trudno będzie Ci zapomnieć obecną sytuację.
W sprawie rodziców współczuję Ci. Bardzo trudno jest wybierać pomiędzy osobami które kochamy.
Eter dziś wczytałem się bardziej więc po kolei. Wpuszczenie rodziców do małżeństwa było błędem nie powinni być w nim ani twoi ani jej tylko wy i dziecko. Ja wpuściłem teściową. Rodzice dzielą się na mądrych takich którzy pomagają i takich którzy patrzą tylko na swoje dziecko synusia/córusię.
Waka osobiście uważam że to jej ucieczka. Ucieczka z małżeństwa, od kontroli - tak zwane najprostsze (i najgłupsze) wyjście.
Eter jest coś na rzeczy wiem jak to jest dzwonisz, cisza. Po jakimś czasie rozmowa przez telefon w tle dziwny brak odgłosów. Jak by wszyscy zamilkli. Zachowanie zony galeria zakupy zaniedbywanie dziecka. Sorrki ale historia podobna do mojej tyle ze u mnie to moja teściowa była tą złą no i miałem pracę. Powiedz ile weekendów ostatnio spędziłeś sam 3, 4 może więcej. Wiesz pomyśl poważnie o spyphone. Pawcom - fakt to się czuje. Zobacz co zrobiła żona gdy wróciła z "babskiej" imprezy. Awantura jakim nasz rozmówca jest burakiem. Wiesz co słyszałem gdy powiedziałem że kontaktuje się z jakimś fagasem - NIE WYMYŚLAJ SOBIE. Co ma powiedzieć że była na bzykanku z kolegą z pracy?
W komórce niczego nie szukaj nie znajdziesz albo kasuje historię albo ma drugi telefon. Mogłeś ją spłoszyć. Przestań interesować się tym co robi gdzie chodzi. Obserwacja polega na tym że obserwowany nie może mieć świadomości obserwacji bo wtedy zobaczysz to co Tobie pokaże. Wiesz na czym polega uczciwość telefony w domu leżą na wierzchu. Historia w kompie nie jest czyszczona. SMS i prośba - sprawdź kto bo nie wiem kompie się czy gotuję. Tu tego nie widzę wszystkie pozostałe symptomy zdrady tak. Bielizna jak widziałem jak moja żona stroiła się na wyjścia strzelało mnie.
Jedyne co mogę doradzić rób swoje nie pokazuj po sobie czegokolwiek. Korzysta z kompa załóż jej keyloggera (i tak bym założył), spyphone lub chociaż zwykły podsłuch wzbudzany głosem plus GPS. Uwierz nie bywa tam gdzie mówi. Nie żadna galeriia, nie żadne zakupy. Niestety ale kochankowie mają tak zwane "swoje miejsca" łatwo wyselekcjonujesz miejsce i czas spotkań. I jeszcze jedno zona jeździ autem? - Pomyśl o GPS w aucie.
Jak by co pisz, jesteśmy od tego aby Tobie pomóc z racji doświadczenia (którego większość z nas nie ukrywajmy wolała by nie mieć).
I ostatnie nie pytaj gdzie była co robiła, nie usłyszysz prawdy. Do telefonu nawet nie zaglądaj. I jak będzie się kąpać delikatnie rozejrzyj się w jej rzeczach popatrz na paragony (możliwe że ma lub bedzie mieć telefon na kartę).
Powodzenia, nie ty pierwszy i nie ostatni. Myślę że najgorsza wiedza jest gorsza od niepewności
PS
Szukałeś pracy, czy po prostu zszedłeś do roli gosposia domowego?
Komentarz doklejony:
Bazyl dobrze piszesz jakakolwiek praca
eter miejscami jakbym czytał swoją historię, współczuję zatem bo wiem przez co przechodzisz. Powiem Ci tyle, że Ona sie nigdy nie przyzna do niczego, a Ty będziesz popadał w coraz większą paranoję, ąż zaczniesz sam wierzyć w to, że zwariowałeś, a Ona będzie z kochankiem sie z Ciebie śmiać. Moja też wyszła kiedyś na "imprezę z koleżankami" tylko, że przypadkiem zostawiła telefon (bo pewnie miała drugi) i sms od koleżanki przyszedł z pytaniem czy ma eks "dobrze sie bawi" ? A ponoć miały razem być na tej imprezie ... Szkoda gadać ... Po prostu musisz być BARDZO dyskretny (wiem, że to trudne ogromnie) i zbierać dowody ... Pozdrawiam i najlepszego życzę ...
JA tu widzę maminsynka domatora tacy ludzie w ogóle nie powinni tworzyć związku.
Ja na netkobietach takim osobom doradzam by uciekali jak najszybciej
Komentarz doklejony:
@Herostrates A czemu nie mi się podoba pomysł gdzie mój maż zajmowałby się domem a ja pracą.
Na razie jestem samotna ale czegoś takiego właśnie szukam
Ale żadnej rodziny tą pępowinę należy uciąć
eter
Po kolei
myślę że zone powinieneś sprawdzić , intuicja podpowiada więc może warto jej posłuchac
-rodziców postaraj się odizolować , zona stara się a w zamian za to dostaje pretensje
- uderzasz się w pierś , więc już widzisz swoje błędy , czas żeby żona zobaczyła również swoje
-szukaj pracy , jakkolwiek kobiety mówia o równouprawnieniu , niestety jak facet nie pracuje postrzegaja go jako nieudacznika
Sama nie należe do takich kobiet , natomiast Twoja zona chyba tak
- sex lub raczej brak sexu bierze się z frustracji , Ty nie stajesz na wysokosci zadania bo jesteś ponizony przydeptany , ona nie chce się kochac bo jest wściekła na Ciebie
Kółko się zamyka
wzajemne oskarżenia , zarzuty...
Oboje cierpicie
Obawiam się że żona poszukała dowartościowania gdzie indziej
Trzeba to sprawdzić żebyś miał pewnośc , zawalczyć jeżeli pojawił sie rywal
Albo i nie
zrobić coś musisz bo się bardzo oddalacie od siebie , może nie ejst jeszcze za późno
Jak zostawisz to tak jak jest , będzie tylko gorzej
Za nim o coś oskarżysz żonę poszpieguj
Inaczej prawdy się nie dowiesz
I jeżeli coś znajdziesz nie mów jej o tym napisz do nas pomozemy Ci to przeprowadzić tak żebyś nie miotał się
Poczytaj inne historie zobaczysz jak bardzo są podobne do Twojej i jak rozegranie na "zimno" może ulatwić wyjaśnienie sprawy
Trzymaj się
4 letnie dziecko można odprowadzać już do przedszkola.W tym czasie gdy dziecko ma opiekę/inną niż dziadkowie/jest czas na poszukanie pracy.Żonę należałoby wdrożyć w opiekę nad dzieckiem-ustalić kto kiedy odbiera je z przedszkola,kto kiedy kąpie itd.Jak spędzacie soboty-niedziele?na imprezy idziecie zawsze osobno czy czasem są to wspólne wyjścia?Wspólna kolacja,kąpiel,spacer,jakieś tańce?Rozmowa jest lepsza niż wyrzuty ...bo ty nigdy,bo ty zawsze...Wiele kobiet czuje to co ty teraz,niedocenienie,zmęczenie,brak pomocy ze str partnera.Ale rzadko który mężczyzna jest dodatkowo gnębiony przez teściów.Bo przecież kobieta ma obowiązki a mężczyzna jest od zarabiania.U was role się odwróciły ale dla twoich rodziców nie do końca.Myślę że dla twojej żony praca była ucieczką/jak dla wielu kobiet po urlopie wych/od jednostajnych obowiązków.A do domu przestała się spieszyć bo nie było w nim miło.Ona pewnie kocha dziecko ale wie że ma opiekę,jest zadbane.Trzeba na nowo podzielić się obowiązkami/bez udziału!!!!dziadków/ i zacząć spędzać czas wspólnie.Nawet jeżeli zaczęła jakiś flirt to jest szansa że oprzytomnieje.Podsłuch itd,może rozmowa z jakąś waszą wspólną koleżanką swoją drogą, ale równocześnie by nie tracić czasu próba odbudowy.
witam,
dziękuję za tyle szczerych odpowiedzi. potrafię przyjąć na klatę krytykę. Macie racje co do tego że za dużo pozwoliłem moim rodzicom; z tym się zgodzę. Może faktycznie uciekła w pracę bo w domu nie było domowej atmosfery. Z taka ewentualnością tez się liczę. Co do dość często zadawanego pytania odnośnie pracy; pracuje od ponad roku, bez pracy byłem tylko 3 miesiące (pełno płatne); jestem inżynierem sprzedaży czyli handlowcem. zarabiam miesięcznie podobnie, tylko ona ma dużo większe kwartalne premie. co do dziecka i przedszkola; otóż mały chodzi ale jest strasznie chorowity, 3 dni w przedszkolu i tydzień w domu; ja już wykorzystałem swój urlop i od czasu do czasu biore l4, ona zresztą też. co do podziału obowiązków, ja tez przyjeżdżam około 6.00; jestem przed nia i siłą rzeczy musze większość tych obowiązków robić sam (dziadki ida do drugiego pokoju i tyle); chodzi mi tylko o to że jeżeli czasami uda jej się przyjechać wcześniej...aby mnie wyręczyła. robi to ale z wielka pretensja... o to w tym wszystkim chodzi... ja tez do cholery mogę mieć gorszy dzień lub nie mam po postu ochoty robić tego codziennie !!! wydarzenia z ostatnich 3 tygodni.... Jakieś trzy tygonie temu oja zona wróciła ze zjazdu firmowego i powiedziała mi coś takiego... ona widzi jak wiele osób w jej firmie związało się po raz drugi i maja dzieci w owych związkach czyli można również poukładać sobie zycie na nowo.... nie powiem trochę mnie to przybiło, zabaczyłem że faktycznie ma mnie dość lub po prostu kogos poznała, w kims się zaduzyła .... Przeprowadzilismy szczera rozmowę, wygarnęła mi wszystko, brak szacuknu, brak ambicji aby szukac lepszej pracy, w jaki sposbó mam zamiar zapewnić przyszłośc mojemu synowi, ze nigdy z nia nigdzie nie chodziłem (to akurat nieprada bo w miare mozliwośc ichodzimy czasami do kina, 1-2 razy w miesiącu na obiad do dobrej knajpy...). Zrozumiałem ze może faktycznie robiłem cos zle, wziąłem to na klate, obiecałem ze postaram się cos zmienić w mojej osobie.... ona powiedziała ze potrzebuje miesiąca aby wszystko spokojnie przemyśleć, zastanowić się czy chce być ze mna czy nie... ale zrozumcie mnie (zwłaszcza kobiety...) przyznałem się do wielu swoich porażek, otworzyłem się przed nia... zwierzyłem ze wszystkich swoich leków i kompleksów.... w zamian chciałem odrobine szczerości i zrozumienia; Co otrzymałem w zamian, znowu ciche smsy, zmiana haseł na poczcie i portalach np. facebook.... Aby przejść do nastepnych wydarzeń, musze opisać bardzo wazny szczegól z zycia naszych wspołnych znajomych... dokładnie sąsiadów za ścianą... młode małżeństwo, on 37 lat, ona 25lat, już w trakcie rozwodu...powodem jego impotnecja, zona po prostu poszła w tango z dyrektorem z pracy i moja zona początkowo ja kryła.... swoja droga pomimo ze sąsiad niemogący widac było że podoba mu się moją zona..... Generalnie mówiąc sprawa rozwodowa w toku, moja zona wreszcie przejrzała na oczy, przestaje ja kryć przez co wybucha wielka wanatura ze to ona ja wydała i rozbiła ich małżenństwo... ja od samego początku wiedziałem od tej historii i mówiełm zonie aby dała sobie spokój z jej kryciem bo nic dobrego z tego nie wyjdzie... w międzyczasie sąsiad zaczął coraz bardziej "zbliżać" się do mojej zony, cora więcej smsów.. o tym mi czasami mówiła bo wiedziała że to tez mi się nie podoba....początkowo nic sobie z tego nie robiłem , ot taka sąsiedzkie gatki, smsy i tyle.... ale z czasem odkryłem ze spotykają się ze sobą prawie codziennie, na 15-20 min, aby powspierac się nawzajem i pocieszyć(on na zone, moja na mnie)... pomimo że sąsiad "nie może" zaczęło mnie to irytować ,zona kwitowała to tekstem " zaufaj mi, nie robie nic co miałoby zły wpływ na nasz związek"... ile można tego słuchać... co innego słyszych... w co innego zaczynasz wierzyć..... Postanowilem kupic podsłuch... Uwirzcie mi , zanim go uzyłem biłem się z myślami przez tydzień, po prostu byłem już tak zdesperowany że musiałem mieć pewność czy mnie oszukuje czy nie ....zainstalowałem go w samochodzie zony ..... oczywiście już następnego dnia rano odwoziła go gdzies tam na dworzec (przed pracą), co nie przeszkodziło im pobujać się dobre dwie godziny po miescie... przyznaje, nic ciekawego nie usłyszałem ale faktycznie.... słyszałem jak miło z nim rozmawia jak się smieje z jego odow****ów, niby nic a przykre biorąc pod uwagę że mnie już prawie nie tolerowała... W miedzy czsie zadzwoniłem do niej i niego (z nim utrzymywałem normalne stosunki), słychać panike w samochodzie, muzyka w radio nagle sciszona, stają na poboczu, gaszą silnik..... źenada i dziecinada !!!! nigdy nie byłem zaborczym czy zazdrosnym facetem, wystarczylo mi powiedzieć, " hej kochanie jade właśnie z X tu i tam, pomagam mu z sprawie rozwodu czy cos takiego" bez problemu bym to zaakceptował zwłaszcza że wcześniej to byłi nasi dobrzy znajomi.... chodziło mi tylko o szczerość.... Gdy zadałem jej pytanie wieczorem z kim się dzisiaj spotkała,,, zgadnijcie wulgaryzmy, zwymyślany od najgorszych, zazdrosny cham,.... powiedziała ze powinienem się leczyć bo coś mi siadło na mózg.... ludzie takich rzeczy nie powinno się mówić otatak, zwłaszcza że niby o nic ważnego nie chodziło. to mnie zabolało ogromnie, po prostu kręciła, kłamała i tyle.... na drugi dzień znwou spotkanie wieczorem w drosz epowrotnej z pracy do domu... więcej dziennych dzwieków niż jakiejkolwiek rozmowy.... kolejna rozmowa w domu i pytanie z moje strony czy i tym razem z nikim się spotkała...odpowiedz taka sama jak zwykle z ta różnicą ze teraz przyrzekała na wszystko patrząc mi prosto w oczy... jej słowa nic nie znaczą...tak pomyślałem.... Nazajutrz zadzwoniłem do kolegi i powiedziałem mu że domyślam się że spotyka sie z moja zoną, że zwiedłem się na nim i takie tam, ze nie wierze tez zonie bo kreci..... kolego się oczywiście wykręcił ze nie, ze oni tylko czasami do siebie smsója, ona pomaga mu w zbieraniu dowodów przeciwko zonie.... % minut później słysze przez podsłuch jak on dzwoni do mojej zony i cos jej tłumaczy (oczywiście tego nie słyszałem bo nie dała na głośnomówiący); a ona na to; X nie przejmuj się tym, JA się o niczym nie dowiem, wszystkiego się wyrzekła, do niczego się nie przyznała, nie wiem ze oni się spotykają bo SKĄD ???? Pózniej słysze czy zabierze się razem z nia tego dnia do Warszawy (ona miała wyjazd służbowy), on przy okazji miał jej towarzyszyć, widać było że kumpel się wahał, że chyba głupio jest mu w takiej sytuacji jechać gdziekolwiek, ale ONA wręcz przeciwnie, jedź, nie przejmuj się JEGO opinia, mi już to lata co on sobie o mnie myśli, spływa to po mnie jak po kaczce, o niczym się nie dowiem, powie MI że wróci samolotem, że nie będę mógł sprawdzić listy pasażerów tymczasem oni wróca sobie pociągiem do Wrocka, ona odwiezie go potem do domu i tyle... wszystko zostanie miedzy nimi.... Powiem Wam tylko tyle, byłem właśnie w delegacji, była godzina 9.00 rano a do przejechania miałem ponad 300km na spotkanie z klientem.... nie wiem w jaii sposób zdołałem to przezyc, podjechać do klienta i z powotem do domu, głowa pełna myśli, jak tam mogła mnie obgadać przed "po prostu" zwykłym kumplem, dlaczego tak drwiła ze mnie i z moich obaw.. wielokrotnie dzień wcześniej pytałem ja o temat tych spotkań, ucinała to krótko robiąc ze mnie chorego, zawiedzonego biedaka, a raczej chama ze wsi (tak mnie zwykla wtedy nazywać). W tym momencie wiedziałem że kłamie, perfidnie, z premedytacja, jest gotowa patrzeć mi w oczy i przyrzekać na wszystko... dlaczego ? w imie czego? 15 minut później zadzwonił do moich rodziców z prosbą aby przyjachali ze mna pogadać bo cos się ze mna dzieje, nie ufam jej, podejrzewam ja o zdradę itd... kolejny telefo ndo mnie z pytaniem daleczego to robie, dlaczego dzień wcześniej pytałem zwón o to samo; i najlepszy tekst "czy myślisz ze ta cała sytuacja miedzy nami spływa po mnie jak po kaczce?", chwile wcześniej poweidziała zupełnie cos odwrotnego, z ironia w głosię. Urwałem rozmowę, powiedziałem że wracam do domu więc może jeszcze będę mógł ja pożegnać osobiście na lotnisku przed jej wylotem do Warszawy... nie wiem czego oczekiwałem, gnałem jak wariat ze łzami w oczach...mysląc o niczym... Na lotnisku byłem odrobine za późno, już przeszła przez bramki ale mogliśmy pogadać chwile przez szybe i komórki.... Po krótkiej rozmowie typu jak ci minął dzień zaptałem ja wprost; "czy x jedzie z toba dzisiaj do warszawy ?", konsternacja w słuchawce i znowu to samo, co ty wymyślasz, ja i X, o czym ty mówisz, chyba jesteś chory... itd. w końcu nie wytrzymałem i powidziałem wszystko ze szczegółami co mówiła o mnie, w jaki sposób, z jaka ironia...itd. że zawiodłem się na niej jako osobie, że tak łatwo przychodzi jej kłamstwo. A ONA DALEJ ZE NIE WIE OCZYM MÓWIE, ZE ZNOWU BLEDZE !!!!! DACIE WIARĘ!!!!!????? I wtedy powiedziałem o podsłuchu w samochodzie, zmienił się ton rozmowy, zmiękła.... i poszła do samolotu. 3 godziny pózniej już z hotelu zadzwoniła i płakała że przeprasza, że błaga o jeszcze jedna szansę, że się pogubiła w tym wszystkim, komu ufac komu nie, ze potrzebowała się komus wyżalić !!!!! Powiedziałem spokojnie, przyjedziesz jutro i pogadamy, jakoś to odkręcimy.... nic podobnego, następnego dnie po powrocie znowu buta, himery, wróciła o 23.00 czekałem na nia i liczyłem choć na jedno szczere słowo "przepraszam, nie powinnam tak zrobić, mowic, cokolwiek innego." Usłyszałem tylko z wielką łaską; "czego ode mnie oczekujesz, wczoraj cie przeprosiłem, mam cie błagac na kolanach"? Recę mi opadły, nie powiedziałem ani słowa, poszedłem spac ze łzami w oczach... Od tego czasu to ona cały czas mi zarzuca że jak mogłem to zrobić, jak mogłem ja podsłuchiwać, żaden normalny mąż tak nie robi itd.... Oczywiście koleżeństwo z kolego również sie skończyło jak się dowiedziała ze on również wygadywał brednie o niej aby nas jeszcze bardziej poróżnić. Ona nic sobie z tego nie robi ze okłamywała mnie przez długi okres czasu i zrobiła ze nie szmate w oczach kogos innego. Mówi tylko "przecież cie nie zdradziłem więc o co ci chodzi". Próbuje to jakos układac sobie w głowie... ale jest ciężko... dodatkowo od tygodnia jest u nas tesciowa (matka zony) i oczywiście ciche dni, jest teraz wrogiem rodziny numer jeden, jak smiałem podejrzewać o coś jej córkę a tym bardziej ja szpiegować ....
eter ciąg dalszy , zupełnie zmienił postać rzeczy
Jest kiepsko żeby nie powiedzieć gorzej
Dałeś ciała przyznając się do podsłuchu , ale wielu z nas popełniło ten błąd
No chłopie jak jej nie zalezy może być kiepsko
Chyba pognaj teściową z domu ( grzecznie) , rodziców
Albo zatrudnij ich nie u Was ale gdzie indziej jako nianie Waszego dziecka
a Ty zajmij sie Wami
ostre cięcie bez płakania
Żona nie chce , nie wie itd?
Więc niech przemyśli sprawy z dala od Ciebie
Zabierze kilka rzeczy i przemyśli z dala od domu
Może u sąsiada
Nie mówie do końca serio
Ale jak inni wczesniej wspomnieli
ZAŁÓŻ SPODNIE NA DU..PĘ I ZADZIAŁAJ OSTRO
Witam ponownie,
co do ostatnich paru dni....
Jak już wiecie od jakiegoś czasu jest u mnie teściowa, więc moja zona ma jakies wsparcie; nie pisze tego z sarkazmem.....tydzień temu, dokładnie w piątek umówiła się z kolezanką na piwko, pojechała około 18, prosiła aym po nią przyjechał około 21 bo nie chce sama wracać autobusem; ok rozumiem i uwierzcie mi, bez problemu ja odebrałem i przywiozłem do domu; pomyślałem sobie, niech sobie wyjdzie i trochę poplotkuje. spokojnie w międzyczasie ogarnąłem mieszkanko, zająłem się synkiem, wykąpałem , nakarmiłem ,położyłem spać, tesciowa czuwala nad nim jak pojechałe po zonke... mysle sobie, może tym sposobem trochę zyskam w oczach teściowej... następnego dnia chciałem wyjść około 18.00 aby zobaczyć za butami dal syna, zona pyta " o której wrócę bo ona musi być na 19.00 w galerii handlowej; nie musze wiedzieć w jakiej sprawie" ; wtedy toi już podkurwiłem, aby nie słyszała tego teściowa biore ja na stronę i mówię " słuchaj, wczoraj miałaś wolne, byłaś na piwku, może dzisiaj ty zajęłabyś się dzieckiem , tez musze wyjść"; poza tym po prostu dzisiaj chce mieć wolne i proszę abys ty zajęła się małym i kropka" . Powiedziałem to stanowczo ale spokojnie, bez zadnej kótni... i na tym tyle, koniec spokoju, jak we die na mnie siadły, jak mnie moja zaczęła wyzywać od "chamów ze wsi", znowu się kurw... licytuję, jestem gówno nie ojciec....zatkało mnie, do jasnej cholery dla mnie to oczywiste, dzisiaj ja wychodzę na 2 godziny (nie na piwo tylko po buty dla dziecka) a tu taka awantura. wyrzygały mi wszystko, że jestem lewym mężem, ze nic nie robię oprócz opieki nad dzieckiem, że się wszystkiego czepiam, ze ja prześladuje itd. na koniec powiedziałem zrezygnowany i wkurzony , ok mam nadzieję że jedna zjaddzie lepszego męża a gruda lepszego zięcia; w odpowiedzi u słyszałem od zony żebym się o to nie martwił bo ona już ma opiekuna który potrafi zatroszczyć się o nia i naszego ssyna... krew mnie zalała, jedyne co mogłem zrobić to pieprznąc redka wsciane (pęknięte dwie kości) wyjść z domu i nie wrócić praz pare następnych dni. zmyśliłem ze jadę w delegacje na tydzień... tymczasem wynająłem obskurny pokój blisko biura i codziennie normalnie chodziłem do pracy...Pomyślałem, może to da komuś cos do myślenia, nie można tak traktować człowieka, tak łatwo go wyzywać i gnoić, na takie traktowanie nie zasługuje nikt.....Na mojej zonie nie zrobiło to większego wrażenia, nie zadzwoniła przez cały tydzień ani razu, łudziłem ze może zapyta gdzie jestem lud tym podobne; zawsze ja dzwoniłem lub smsowałem z pytaniem jak mały, czy wszystko ok, wybaczcie ale sam również osobiście nie miałem ochoty na rozmowy z nią.... Tak wiec wróciłem w czwartek czyli przedwczoraj, grobowa atmosfera, zero jakiejkolwiek rozmowy; wieczorem oznajmiła że w piątek wieczorem wychodzi, w hotelu organizują firmowe spotkanie tj. "firmowe spotkanie, tym razem z kierownictwem w warszawy" ' razem z nią 5 osób, jak powiedziała będą omawiać i opijać ostatni kontrakt; musi wziąć laptopa; pojechała o 21.0; z laptopem , wróciła o 2.00 !!!! POWIEDZCIE MI LUDZIE, KTO OMAWIA WAZNE SPRAWY BIZNESOWE PO 21.00, PRZY LEJACYCH SIE DRINKACH KLEPIĄC W KOMPUTERY ....???? ZARTY !!!! i tyle, rano obudziła się z wielkim kacem.... i infekcją cewki moczowej !!! cały dzień skwaszona mina, strasznie ja boli, nie może sikać, teściowa biega, robi herbatkę i wierzy w każdą brednię która ona wymyśli... P.S. cała obolała, źle się czuje ale razem na zakupach do 21.00 wytrzymały.... Na koniec dość istotna informacja.... byłem dziś rano u psychologa... 1,5 h sesja; pytał o wszystko, wyciągnął mnóstwo moich własnych brudów...wskazał błędy... na koniec powiedział... jest pan cieniem człowieka, faceta, męża, kogokolwiek, jest Pan kłębkiem nerwów... Zapytał mnie wprost " czego Pan oczekuje od naszej terapii"; odpowiedziałem " chce ratować moje małżeństwo, ale nie za cenę poniżania mojej osoby przy byle okazji" usłyszałem "na dzień dzisiejszy nie podejmę się tego zadania, nie ma szans na ratowanie Pana małżeństwa.....musi ratować Pan samego siebie, jest Pan wrakiem człowieka..." to jego słowa, zabolało ale zdałem sobie sprawę z jednego... nie można żądać miłości od drugiej osoby...jeżeli ona już cie nie kocha...
P.S. co do sugestii jednej z Pań co do ubliżania mojej zonie i jej wyzywania... było to co najwyżej " idiotka, kretynka" nic poza tym i tyle....
eter przeczytałam wszystko i jeszcze raz potwierdzam swoją opinię- Wasze małżeństwo legło w gruzach, ponieważ za bardzo dopuściliście do Waszych spraw Twoich rodziców i jej matkę (nie wiem czy jest też jej ojciec). Młode małżeństwo powinno mieszkać osobno, korzystać ze wsparcia rodziców (wiadomo, są sprawy, gdzie nie da się inaczej), spotykać się choćby nawet raz w tygodniu, ale zawsze należy ustalić bardzo ścisłe granice dotyczące ingerencji w spawy małżeńskie. Waszego małżeństwa parwdopodobnie nie uda się już uratować, ponieważ Twoja żona utraciła przez to wszystko szacunek do Ciebie, nosi ukryte w sercu głębokie urazy, czuje się pokrzywdzona i wygląda na to, że raczej już Cię nie kocha. Nawet roi jej się w głowie jakiś niedorzeczny pomysł, by zacząć z kimś innym. Co Ty możesz zrobić z czymś takim? Prawdę mówiąc chyba już nieiwele, bo sprawy zaszły chyba troszkę za daleko, dodatkowym utrudnieniem jest to, że Wy nie potraficie spokojnie ze sobą rozmawiać- jeast tak, ponieważ Twoja żona nie jest otwarta na łagodzenie konfliktu, ona ma wszystkiego serdecznie dosyć i nie wierzy w żadną poprawę sytuacji, ma już wyrobione zdanie na Twój temat , na temat Twoich rodziców i pozbyła się złudzeń. To co ona mówi do Ciebie w nerwach, jej odgrażanie się dziel raczej (przynajmniej na tym etapie)raczej na czworo- jest po prostu zdesperowana i wściekła, że znalazła się w takim potrzasku. dobrym rozwiązaniem byłoby znalezienie osobnego dla Was mieszkania i podjęcie próby, by na swoim jeszcze raz zacząć wszystko od nowa, na nowych zasadach, tyle tylko, żę nie wiem czy nie jest na to już za późno. Fajnie sprawdzają się też nawet kilkudniowe wyjazdy małżonków, gdzieś tam, bez dzieci sami, we dwoje- tu też nie wiem czy nie jest za późno na coś takiego- w końcu i tak wrócicie na stare śmieci, do Twoich rodziców, mnie na samą myśl, gdybym była na jej miejscu, z miejsca robiłoby się niedobrze. Trudno powiedzieć na ile jest w jej życiu inny facet, a na ile są to zaledwie umizgi dwójki niezadowolonych ze swoich malżeństw ludzi. Według mnie, jeśli jest coś na rzeczy, to jest to raczej pochodna, skutek tego, co dzaiła się między Wami wcześniej- inaczej powiem- to nie zdrada rozwala/liła Wasze małżeństwo, ono uległo rozwałce znacznie wcześniej. Nie wiem co możesz zrobić, by posklejać to wszystko, zwłaszcza, że z tego, co piszesz ja rozumiem, że walczysz samotnie bez wsparcia żony. Ja życzę Ci, żeby wydarzył się jakiś cud i żebyście jakoś się ze sobą dogadali. Jeszcze jedno- ona zarzuca Ci, że jesteś nawiedzony, że żaden normalny mąż tak się nie zachowuje itd. - nie chcę krakać, ale skoro ona tak Ciebie widzi, to znaczy, że ma poważne ku temu powody, może przeginasz, i sam tego nie widzisz, bo tak jesteś przerażony i znokautowany tym, co dzieje się wokół Ciebie. Przemyśl sobie to wszystko i zastanów się czy nie lepiej byłoby dla Waszego małżeństwa, żebyś troszkę odpuścił, przestał ciągać tę kobietę siłą za sobą, może daj jej wolność w sensie wolności wyboru- przestań być aż takim tragarzem Waszego związku, rozumiesz? niech i ona troszeczkę teraz ponosi te ciężkie torby.
zgadzam się z tobą waka co do roli rodziców w ich małżeństwie. Co do jego żony to oprócz atmosfery w domu niewykluczone, że zaszkodziło jej nowe środowisko pracy. Szybki awans ( pewnie jest już członkiem zarządu skoro załatwia sprawy biznesowe wieczorami), koleżaneczki singielki z odzysku, w takich warunkach bezrobotny mąż siedzący wieczorami z dzieckiem może być nie trendy.
eter żona zarzuca ci, że jesteś nie normalnym mężem domyślam się o co jej chodzi. Normalny mąż gdyby mu żona powiedziała, że znalazła sobie opiekuna dla waszego dziecka wywalił by teściowa za drzwi i z takiego bliska by nie spudłował trafiając w ścianę. Generalnie tak jak radzi waka daj jej swobodę, obserwuj jak pójdzie w bydło zbierz dowody i fora ze dwora
Kaz podzielam Twój pogląd, jednak co zrobi oszalały z rozpaczy eter tego nikt nie przewidzi. Daje się kobiecie wolna rękę i niech idzie, skoro jej źle i skoro nie chce ratować swojej rodziny i skoro nie jest zainteresowana szukaniem konstruktywnych rozwiązań. a nie dźwiga się na barkach grzechy całego świata i kopie się z koniem. Problemy nalezy rozwiązywać- czasem należy zrobić to w dosć kontrowersyjny sposób, zwłaszcza, gdy tradycyjne i ogolnie uznawane sposoby nie są skuteczne. Eter swoich rodziców weź grzecznie za frak i wyproś z e swojego życia, czule pożegnaj swoją teściową i po takim pokazie siły posadź swoją kobitę na doppie i przemów do niej krótko i zwięźle. Jesli będzie rzucała zadkiem, to nie certol się i pokaż jej gdzie są drzwi wyjściowe- paradoksalnie tylko tak masz chociaż minimalna szansę na uratowanie swojej rodziny.
Komentarz doklejony:
Dziecka nie pozwól jej ze sobą zabrać, bo potem powie, że wywaliłeś z domu własne dziecko. nigdy i pod żadnym pozorem nie pozwól też rozgrywać jej niczego między Wami dzieckiem- choćby nie wiem co działo się potem, nastaw się na najgorsze, ale nawet na centymetr nie ustępuj- to walka o rodzinę, a Ty albo wygrasz tę batalię, albo przegrasz- czas pokaże, jednak wszystko i tak będzie lepsze od tego, co masz teraz. Powodzenia.
ech...eter.. Sąsiad "niemogący" ? A skąd Ty to wiesz ? " Bo żona powiedziała " ??? A może gej ?
Ja też kiedyś coś takiego usłyszałem, "Ewka mi mówiła że to impotent, Nie martw się.." !!
Okazało się że był "mogący" , a ta opinia , to była tylko zasłona dymna..Przemyśl to..
Eter przeczytałem Twoje dzisiejsze posty... skąd ja to znam. Przeczytaj to co napisał yabby, kaz.
Waka w mojej opinii ona już ma zastępce głównego bohatera historii.
Eter nie szukaj wsparcia w teściowej - błąd to jej córeczka. Nie stanie za Tobą. Będzie ją kryła. Wiem Tak było u mnie. Do dzisiaj moja teściowa udaje że nic się nie stało (wie że chciałem się rozwieźć i złożyłem pozew). Waka jej się nic nie roiw jej głowie, tak zachowuje się ktoś kto układa sobie życie - znam z autopsji. Nie ma tam czworokąta eter żona i jego rodzice ale 6-ciokąt - eter, żona, dziecko, rodzice bohatera i teściowa.
Waka wiesz co słyszałem jak podejrzewałem że coś jest nie halo - nie wymyślaj sobie, gdy spytałem czy jest ktoś trzeci to samo. Przysięgi na głowy dzieci. Eter to nie zadurzenie i podchody. Żona ma romans, zacznij działać.
Późniejsze działania zależą od Ciebie początek zawsze taki sam. Sprawdź ją. Jak? Napisz na do mnie na PW jeżeli chcesz.
Co zrobisz po sam zadecydujesz na razie masz tylko domysły nic więcej - żona nie przyzna się do niczego. Podejrzewam że duży wpływ ma praca, koleżanki. Mój psychiatra powiedział kiedyś, ludzie mają tendencje do wspólnego staczania alkoholik , narkoman na początku stacza się w towarzystwie "Janek tak robi więc ja tez mogę, nie maw tym nic złego - taki skrót myślowy".
Eter na razie zero ruchów błąd że powiedziałeś o podsłuchu.
Odnośnie wypadów służbowych mam takie spotkania średni co 2 tygodnie wiesz ok której się kończą - max 21. Zaczynają się ok 17-18. Wtedy omawia się kontrakty. Później w nocy człowiek jest zbyt zmęczony.
Infekcja cewki?? Człowieku czytasz to co piszesz? Kac, infekcja. Zacznij działać czas ucieka. Jak służę radą. W skrócie najpierw musi spaść na d... z I piętra później poprawisz a później pomyślisz co dalej. Na razie nie szanuje Ciebie i nie bedzie dopóki ty nie zmienisz swojej postawy.
Pamiętaj czas działa na Twoją niekorzyść
Poprawiłem swoje literówki - Betrayed40
betrayed40 całkiem mozliwe jest to, co Ty napisałeś, być może że to nie żaden etap umizgów, tylko regularny już romans, a eter dostrzegł czubek góry lodowej zaledwie. Ja po prostu nie analizowałam aż tak bardzo wątku zdrady (uznałam że coś jest na rzeczy i poprzestałam na tym), bardziej skoncentrowałam się na sprawie rodziców tych ludzi, tak z jednnej, jak i z drugiej strony(koszmar dla każdego małżeństwa), ich prawie do wtrącania się we wszystkie sprawy i tego, że ktoś dał im to prawo. wskazałam więc na ewidentne błędy, które zanim pojawił się ktoś trzeci w tym stadle nękały tę młodą rodzinę. Uważam, że do rozwałki doszło więc znacznie wcześniej- obawiam się, żę jest już po ptakach, jedynie tylko radykalne cięcie ze strony etera może coś tu naprawić, ale też raczej w to wątpię, bo w razie czego, jak on da sobie radę sam z dzieckiem, skoro wywali swoją żonę i usunie dziadkow jednych i drugich. Życie zweryfikuje jego plany na niekorzyść. To,że tamten to impotent, to można między bajki sobie schować. Dziś impotent, jutro gej, a pojutrze pewnie jurny chłop- to ściema na użytek etera. Czas działa na niekorzyść etera- jak ja bardzo zgadzam się z tą opinią, dokładnie tak- każdy dzień zwłoki uczy tylko takich ludzi, jak żona etera, że właściwie nie ma dla nich żadnych granic, że mogą poczynać sobie ze współmałżonkiem bezczelnie i na różne sposoby. Tylko demonstracja siły może przynieść efekty, ale nie każdego na to stać.
Komentarz doklejony:
A zapalenie cewki moczowej, to już w ogóle komedia- ciekawe kto postawił diagnozę. Wróciła po prostu do domu wybzykana na wszystkie strony, aż doszło do otarcia krocza. I ta latająca wtedy wokół niej mamuśka( córeczka obolała i otarta w wyrku, mamuska lata z ziołkami)- ja nie wytrzymałabym w takim domu.
Tutaj sytuacja zagęściła się maxymalnie - stworzyły się dwa wrogie obozy. Z jednej strony żona która ma wspólnika w swojej matce plus ten niby kolega w roli koła zapasowego (jego obecność daje Twojej żonie poczucie pewności że jak wam się nie ułoży do ułoży jej się z nim- moim zdaniem to mało prawdopodobne)
Po drugiej stronie barykady stoją teściowie, którzy nie widzą popełnionych przez siebie błędów, są zapatrzeni w swojego syna jak w obraz i gotowi go bronić do ostatniej kropli krwi.
A pomiędzy nimi miota się eter.
Zbiera żniwo tego co się działo- od samego początku gdy zamieszkali wspólnie powinien twardo zaznaczyć, że nie życzy sobie uwag w stosunku do żony. Nikt za niego tego nie mógł zrobić. eter powinieneś wziąć żnę w obronę i jasno określić że nie ma wtrącania się w Twoje małżeństwo.
Żona czułaby że ma w Tobie sojusznika .
A tak niestety miała wroga w Tobie , w teściach , i nagle pojawił się biedny niby impotent sąsiad któremu ona mogła obetrzeć gile z nosa, pocieszyć , a on pocieszył ją.
I uroiła sobie w tej swojej głowie , że teraz to może już z Wami otwarcie drzeć koty, mama przybyła na pomoc- regularna wojna. a w tle potencjalny wybawiciel, który po prostu wykorzystuje okazję. Powinieneś mu przylać chociażby za wspólna wycieczkę z Twoją żoną do Warszawy.
Widzisz eter Twoje łzy nie zrobią na niej wrażenia, bo ona Tobą pogardza. Powinieneś rozgonić to całe towarzystwo- rozprawić się z sąsiadem ( tylko go mocno nie bij bo pójdzie na policję, może trochę potarmoś), głośno i wyraźnie powiedz rodzicom że nie życzysz sobie żadnych wtrącań. Masz być inny niż dotychczas, nie miękki. Co do zony to powiedz że składasz pozew o rozwód . Z jej winy. Możesz ja pogonić ale bez dziecka.
Teraz Ty rozdajesz karty i życzę Ci żeby Ci się udało odkręcić tą sytuacje i wyjść z żoną na prostą . Jak wam się uda to wynajmijcie mieszkanie gdzie będziecie mieli własne zasady a nie zasady teściów. Ja Ci życzę powodzenia
Witam ponownie,
Opisuje co postanowiłem. Wziąłem sprawy w swoje ręce. Przede wszystkim czas pomyśleć o osobie; kupiłem sobie pare fajnych ciuchów; plus nowe okulary (Ray Ban; a co raz się zyje); zona zauważyła różnicę w ubiorze i okulary od razu; pytanie dla kogo się tak stroję...... przemilczałem . następnie, zapomniałem wspomnieć iż pare tygodni temu do biurowca mojej firmy wprowadziła się nowa firma, i całkiem fajna nowa koleżanka; dziewczyny z mojej firmy stwierdziły nawet że chyba mnie podrywa; nie powiem miło to wszystko; wręczcie do cholery chcę poczuć się jak facet który się komuś podoba. Niby niechcący wspomniałem zonie o nowej koleżance i wrzuciłem mimochodem że próbuje umówić się ze mna na kawę... podziałało, mnóstwo pytań; co to za jedna, dlaczego ostatnio tak fajnie ubieram się do biura (dla niej nigdy tak się nie ubierałem); powiedziałem; słuchaj widocznie twój mąż nie jest taka **** i łajza jak cie wydaje. dodatkowo zmieniłem hasła na poczcie, założyłem blokadę telefonu a nawet założyłem konto na facebooku (tym się zdziwiła i chciała od razu sprawdzić kogo mam w znajomych ; oczywiście gów... zobaczyła); niech se trochę pomyśli. w końcu to do mnie dotarło, zawsze byłem uznawany za fajnego, przystojnego gościa; czas zrobić z tego użytek.... jak sytuacja wygląda dzisiaj, wyluzowałem, udaje ze wali mnie wszystko, chodzi z tym swoim telefonem po katach a ja mam to gdzieś (przynajmniej udaję); dzisiaj mi zarzuciła że jak mi nie zależy na ratowaniu związku to niech sobie układam życie z nowa koleżanką z pracy.... tylko się uśmiechnąłem...nie powiem kosztuje mnie to mnóstwo nerwów, szlak mnie trafia ale zobaczymy co z tego wyjdzie.... a propos... dowidziałem się ostatnio że całkiem fajne ze mnie ciastko... oczywiście mówię to z przymrużeniem oka bo wciąż walczę... zobaczymy co wskóram... dzięki P.S. co do pary faktów pojawiających się wcześniej, tak nasz znajomy jest impotentem, wiem o jego problemie od 3lat, dlatego się rozwiódł z zoną.....
eter, nie przesadź z tą koleżanką, bo Twoja wiaro(u)łomna gotowa obrócić wszystko przeciw Tobie i wyjdzie, że to Ty masz romans, a ona biedna pokrzywdzona...
A poza tym pamiętaj o tym, że skoro ona wie, że jesteś żonaty i że na dodatek masz dziecko, to nie spodziewaj się, że trafiło Ci się istne cudo na kiju. chcesz dowartościować się, jako facet- spoko, ale pamiętaj zero uczuć, żadnego angażowania się chętną na żonatego i dzieciatego traktuje się, jak przedmiot do użycia- nic więcej i to sobie zapamiętaj, zanim wpakujesz się w jakies bagienko. Porządna i wartościowa kobieta nie podrywa żonatych. A za swoje problemy zabierasz się troszkę od doopy strony- przeczytaj jeszcze raz wszystkie rady, jakie tu do ciebie napisano i zacznij rewolucję swojego życia. Tę panienkę potraktuj jak sport i b adź ostrożny, żebyś nie wyszedł na winnego rozwodu- życie lubi płatać rózne figle. Fajnie jednak, że jakoś zbierasz się do ładu i składu. Pokaż żonie, że jesteś dojrzałym i szanującym się facetem wiedzącym, czego chce ,a nie fircykiem w zalotach, rozumiesz? to droga na chwilę, na dłuższą metę donikąd.
Witaj Eter.
No cóż, ciężko się to co napisałeś czytało.
Gdy nadgotliwi rodzice /teściowie ładują się do naszego małżeństwa a my nie potrafimy grzecznie(gdy to nie pomaga, to już mniej grzecznie),zdecydowanie im zakomunikować, aby od niego się trzymali z daleka-to często kończy się dramatem. Eter
To jednak nie zmienia faktu, że Twoja małżonka Ciebie zdradziła i nadal zdradza.
W dodatku robi to w tej chwili już wręcz bezczelnie. Niemal na żywca, śmiejąc się Tobie w oczy. Dlaczego tak twierdzę?
Bo to widać, słychać i czuć na odległość.
Masz wszystkie podręcznikowe niemal symptomy zdrady.
Tak jak napisali przedmówcy, tragizm Twojej sytuacji polega na tym, że Ty jesteś tak naprawdę w tym całym bajzlu sam jak palec.
Co gorsza, masz w domu już dwóch wrogów.
Swoją qrewnę i jej mamuśkę.
Jak znam życie, to została ściągnięta specjalnie , aby chronić tyłek Twojej małżowiny.
Na już - wiedżmę czyli teściową natychmiast wyautuj z waszego domu!
Pozbawisz przynajmniej swojej lafiryndy wsparcia. I jednego wroga w domu mniej.
Również tak jak radzono, trzymaj z dala swoją mamę.
Po drugie.
Musisz przyjąć do wiadomości, że to koniec Twojego małżeństwa.
Im szybciej sobie to uswiadomisz i z tym się pogodzisz, tym lepiej Ciebie.
Twój psycholog ma rację.
Musisz walczyć ale już wyłącznie o siebie!
Nie proś, nie blagaj ani kompletnie nie wierz w to co ona Tobie mówi.
Zabierz się za zbieranie i zabezpieczenie dowodów jej zdrady.
Nie masz wyjścia, inaczej zostaniesz przez nią rozjechany niczym przez walec na sprawie rozwodowej ( o ile ten wariant dopuszczasz).
Stań się dla niej przezroczysty.
Cokolwiek planujesz, ona jest ostatnią osobą, która ma się o tym dowiedzieć!
Zdobyte dowody powiel i dobrze zabezpiecz. Nic co na nią masz lub będziesz miał jej nie ujawniaj.
To jest broń ostatecznego uderzenia.
Jesteś na wojnie, więc nie obowiązują Ciebie żadne reguły.
Liczy się wyłącznie efekt końcowy czyli Twoja wygrana.
W zasadzie będzie nią wyautowanie jej z Twojego życia z orzeczeniem o jej winie.
Lub też gdy Ty tego zechcesz, budowa związku na nowo.
Ale wyłącznie na Twoich warunkach.
Ostateczna decyzja musi byc wynikiem chłodnej, pozbawionej emocji analizy jej rzeczywistej postawy(liczą się wyłącznie jej czyny a nie słowa) i jej szczeriość. A tą możesz zweryfikować wyłącznie, gdy będziesz miał dowody. Bo póki co wiedza jaką posiadasz jest na poziomie niemal zerowym.
Eter
Najważniejsze w tej chwili jest to abyś uspokoił emocje, ochłonął.
Na tyle, abyś mógł podejmować decyzje po wnikliwej analizie swojej sytuacji.
Wiem, co się z Tobą teraz dzieje ale jest to niezbędne abyś mógł myśleć w miarę logicznie.
A logika mówi, że masz do czynienia z kobietą, która nic oprócz nienawiści do Ciebie nie czuje i kompletnie Ciebie nie szanuje.
Wręcz Ciebie kolokwialnie mówiąc olewa. Olewa to co masz do powiedzenia i to co czujesz. A już głęboko w czterech literach ma Twoje uczucia.
Ona ma już plan tylko czeka na odpowiedni moment aby Ciebie pożegnać.
Nie wracaj już do tego co było, bo na to już żadnego wpływu nie masz.
Stało się, mleko już się wylało. A rozstrząsanie tego na nowo tylko Ciebie dobije.
Skup się wyłącznie na tym, na co możesz mieć wpływ.
Czyli na tym, co jest przed Tobą.
Niczego się nie bój.
Bo strach paraliżuje, obezwladnia Ciebie. I pozbawia możliwości racjonalnego myślenia.
Eter, ukróć jej swobodę, z której tak ochoczo korzysta.
Dociążyj ją obowiązkami w domu. Zacznij żyć ale wyłącznie dla siebie.
Akurat doczytałem- zmiana stylu- rewelacyjny pomysł.
Dokładnie tak masz postępować.
Skupiasz się wyłącznie na sobie i swoich potrzebach.
Jej zazdrość- no cóż, zachowanie nam wszystkim znane- ona jest niczym pies ogrodnika.
A niech sobie myśli, co chce.
Ty masz się tylko pilnować, aby nie dać się wpasować w winnego rozpadu małżeństwa.
Nie dostarcz jej argumentów.
Jak sam widzisz, ona dalej nie zmienia swojego postępowania wobec Ciebie-chowa telefon,
Nie pokazuj jej swoich emocji- poker face i wszystko, co robisz- rób z uśmiechem na Twarzy, choćbyś nie wiem jak się gotował.
Nie pozwalaj jej na takie akcje, że ona wychodzi i już.
Zacznij do cholerki wreszcie się szanować!
Pokazuj jej to na każdym kroku, że nie jesteś skomlącym ciapciakiem, tylko szanującym się facetem.
Ty też masz prawo wyjść, spotkać się z kimkolwiek zechcesz. Jej teraz już nic do tego!
Jak jej się to nie podoba, pakujesz ją i wynocha do mamuśki!
To Ty rozdajesz teraz karty, a nie ona!
Eter
Zawsze trzeba wiedzieć, wyczuć ten moment, kiedy kończy się jakiś etap w życiu.
Nie wolno trzymać się kurczowo tego co jeszcze mamy.
Gdy w małżeństwie, związku mamy do czynienia ze zdrajcą, to nie ma lepszego dla naszej psychiki rozwiązania jak ten już pseudo związek zakończyć.
Jeśli uparcie chcemy w nim trwać, stracimy to, co jest jeszcze przed nami. Bo sami na własne życzenie pozbawiamy się szansy na nowe, lepsze życie.
Sam widzisz, że na brak zainteresowania płci przeciwnej raczej narzekać nie będziesz
I masz szansę na nowe otwarcie. Tylko najpierw trzeba zakończyć definitywnie to małżeństwo. Najpierw zamknij jeden etap, a następnie zacznij nowy. W tej a nie w odwrotnej kolejności.
Cytat
dzisiaj mi zarzuciła że jak mi nie zależy na ratowaniu związku t
Taaa- Ty masz walczyć a qrewna będzie się biernie przyglądać do spółki ze swoją mamuśką.
Kasting sobie urządzą.
Jak go przegrasz- pójdzie do swojego popychacza
Nie daj się w tę jej grę wciągnąć, bo gdy przegrasz- będziesz tak zdemolowany psychicznie, że podnosić się z tego będziesz latami!
Gdy ktoś stwierdza:będę walczył o związek to targają mną dreszcze.
Bo związek ma przyszłość albo jej nie ma.
Nie można walczyć o coś co nie ma przyszłości, a o coś co ma przyszłość, walczyć nie trzeba.
A gdy ktoś stwierdza:Będę o nią walczył!!!
To jest pierwsza i podstawowa reakcja niedojrzałych emocjonalnie facetów, boją się zobaczyć jak bardzo mają ich gdzieś kobiety które ich zostawiły dlatego wymyślili sobie że związek można wystać, wychodzić, wyjęczeć i wyżebrać.
Pamietaj, Ty już nic nie musisz. Co najwyżej możesz dać jej szansę na budowę związku od nowa ale na Twoich zasadach.
Powtórzę:
Postaraj się zdobyć dowody, dla niej bądź niczym nieprzeczytana książka. Obojętność to podstawa.
Na PW wysłałem Tobie metodę, kóra jest zabójczo skuteczna. Tylko wymaga żalaznej od Ciebie żelaznej konsekwencji.
Nie ma tam miejsca na żadne odstępstwa.
Jest ona bardzo egoistyczna, bo nakierowana wyłącznie na Ciebie.
Twoja żona nie może tej metody na oczy zobaczyć.
Cóż - pewne zjawiska widzę ze swojego przypadku. To, że robisz z siebie ciacho i liczysz na wywołanie zazdrości - to się może oczywiście udać, bo żonę masz zazdrosną - moja była bardzo zazdrosna, mimo że miała już kochanka.
Druga kwestia - uciekaj od kobiet, które widzą pomoc rodziców w Twoim życiu jako przejaw bycia maminsynkiem - to są tylko zaborcze egoistki, które liczą na absolutne podporządkowanie faceta dla realizacji WYŁĄCZNIE swoich celów. Dla nich rodzice to wróg - a nie pomoc.
Tymczasem - to rodzice jako emocjonalnie słabo zaangażowani są doskonałym detektorem i tym samym zagrożeniem dla takiej puszczalskiej żony - widzą na przykład, jak jej się chce lekkiego życia, a nie rodziny.
Oczywiście - to Ty masz być buforem pomiędzy nimi a żoną, bo każda skrajność jest szkodliwa, ale jak nie ma skrajności, to otrzymujesz najlepszą diagnozę swojej kobiety.
Ja początkowo ignorowałem uwagi rodziców, że coś jest nie halo - a po czasie przekonałem się, że to ja byłem ślepy i ufałem żonie - nie rodzicom - błąd. Rodzice bywają najlepszym detektorem w ocenie związku. Rodziców masz tylko jednych.
I jeszcze jedno: ona nie może wiedzieć, że tutaj piszesz, przeglądarka w trybie prywatnym , czyść historię ...
Gdy się dowie- nie będzie za bardzo można Tobie pomóc
Tak ramirez masz rację, często rodzice widza i czują więcej. Natomiast trzeba rozgraniczyć chęć pomocy od nachalnego wtrącania się we wszystko. Niestety takie przypadki teściów/rodziców często przyczyniają się do rozkładu małżeństwa. Zgodnie z zasadą , że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu.
Nie no ja widzę to inaczej Eter kupił okulary Ray Ban'a zmienił garderobę i myślę że będzie OK (no i do tego to CIACHO), pani jest zazdrosna to już w ogóle. :tak_trzymaj
A teraz serio.
Kupiłeś gogle, zmieniłeś garderobę wcisnąłeś kit o koleżance i .... i nic więcej. Wiele osób podpowiadało co zrobić a Ty cóż jak byś był 17-to latkiem OK ale człowieku jesteś dojrzałym mężczyzną ojcem, mężem, wykształconym. Myślisz że to coś zmieni że masz firmowe okularki. Powiem tobie na swoim przykładzie gdy żona oddaliła się ode mnie powiedziałem walczę w domu cukierek, modne ciuchy, okulary do komputera już miałem (Bossa) sport na max wieczorem lub noca bo chciałem odciążyć bidulkę. Efekt jak kupiłem JPG Le Male i Egoista Chanel pytanie padło a co masz dla mnie. Poczytaj inne historie nie wiem czemu ale zdradzacze są wyjątkowo zazdrośni nawet jak mają kochanków/kochanki nie przyjmują do wiadomości że ktoś może im to zrobić.
Moim zdaniem nie zrozumiałeś nic z tego o czym tobie pisaliśmy. Wymiana garderoby OK tylko jakie to ma znaczenie. Jesteś dla niej nadal nikim tylko firmowo opakowanym. Nie obrażaj się bo byłem kimś takim. Ja zapakowany w firmowe ciuchy - on w sandałach i białych skarpetach jakie to miało znaczenie - żadne.
Nie wiem po co mówisz jej o tym że ktoś się tobą interesuje, będzie zazdrosna ale nadal będzie robić swoje. Powinieneś zacząć działać co zrobiłęś podkładasz się na tacy. Przeczytaj radę JakichWiele - kto sieje wiatr zbiera burze. Zacznij działać. I nie chodzi mi o chęć wywołania zazdrości ale sprawdzenie co się dzieje (a dzieje się dużo). Teściową wyautuj jak zaczniesz rozprawę, teraz próby wywalenia jej z małżeństwa nic nie dadzą (jeżeli ją zaczniesz - rozprawę z wiarołomną) w tym stylu obudzisz się z ręką w nocniku.
Powodzenia ale widzę że nie bardzo umiesz słuchać. Jest takie powiedzenie kto nie umie słuchać musi poczuć. Mimo wszystko powodzenia.
Eter napiszę w ten sposób- Ty i twoi rodzice w pewien sposób zaszczuliście tą kobietę.
jeżeli Ty uważasz, że żona za mało zajmuje się dzieckiem to tylko i wyłącznie Ty rozmawiasz o tym z zon. Przepraszam Cię ale taką zmasowana krytykę odebrała bym jako atak oraz brak lojalności ze strony partnera, tym bardziej, że domyślam się , że uwagi teściów nie były przekazane w subtelny sposób.
Piszesz o tym w jaki sposób słownie obrażała cie żona- napisz jaki sposób słownie obrażałeś ją.
Czy trochę również nie każesz żony za to że ma pracę.?
Nie sądzę żeby żona cie zdradziła , mam też wrażenie, że wsiedliście na nią wspólnie i kobieta ma zwyczajnie dosyć oraz że jesteś przesadnie zazdrosny i kontrolujący.
Może wybierzecie się razem na jakąś terapię , macie kryzys i jeżeli nic z tym oboje nie zrobicie to posypie się to małżeństwo jak domek z kart. I trzymaj z dala swoich rodziców od Twojej żony, co Ty mamisynek, trzymaj stronę żony i z nią wyjaśniaj sobie wszystko.
tak na wszelki wypadek.
Chowanie komórki, odwracanie ekranu ... coś ma do ukrycia.
Przede wszystkim nie zadawaj jej żadnych pytań typu czy kogoś ma, bo kolejna awantura murowana. Najpierw sam musisz się upewnić czy aby to nie Twoja paranoja. Znajdź sposób na sprawdzenie SMS ów, maili, i albo detektyw albo zaufany znajomy przy następnym wyjściu na "babską" imprezę (skąd ja to znam ). I dopiero jak będziesz miał niezbite dowody możesz zacząć działać. Jeśli teraz okażesz podejrzliwość, to tak jak pisałem ... totalne zaprzeczenie, awantura i zejście do jeszcze głębszego podziemia. Więc najpierw DOWODY !!!
Gdy już zaczniesz pracę, do rozwiązania pozostanie kolejny problem. To jak żona teraz Cię traktuje. W życiu są różne sytuacje. W takich trudnych chwilach wychodzi prawdziwy charakter partnera. I twoja żona pokazała na co możesz liczyć. Masz pracę jesteś partnerem, nie masz to można nie liczyć się z twoim zdaniem. A co by było gdybyś zachorował, czy wtedy też możesz liczyć na Nią? Nawet gdy wszystko dojdzie do normalności trudno będzie Ci zapomnieć obecną sytuację.
W sprawie rodziców współczuję Ci. Bardzo trudno jest wybierać pomiędzy osobami które kochamy.
Waka osobiście uważam że to jej ucieczka. Ucieczka z małżeństwa, od kontroli - tak zwane najprostsze (i najgłupsze) wyjście.
Eter jest coś na rzeczy wiem jak to jest dzwonisz, cisza. Po jakimś czasie rozmowa przez telefon w tle dziwny brak odgłosów. Jak by wszyscy zamilkli. Zachowanie zony galeria zakupy zaniedbywanie dziecka. Sorrki ale historia podobna do mojej tyle ze u mnie to moja teściowa była tą złą no i miałem pracę. Powiedz ile weekendów ostatnio spędziłeś sam 3, 4 może więcej. Wiesz pomyśl poważnie o spyphone. Pawcom - fakt to się czuje. Zobacz co zrobiła żona gdy wróciła z "babskiej" imprezy. Awantura jakim nasz rozmówca jest burakiem. Wiesz co słyszałem gdy powiedziałem że kontaktuje się z jakimś fagasem - NIE WYMYŚLAJ SOBIE. Co ma powiedzieć że była na bzykanku z kolegą z pracy?
W komórce niczego nie szukaj nie znajdziesz albo kasuje historię albo ma drugi telefon. Mogłeś ją spłoszyć. Przestań interesować się tym co robi gdzie chodzi. Obserwacja polega na tym że obserwowany nie może mieć świadomości obserwacji bo wtedy zobaczysz to co Tobie pokaże. Wiesz na czym polega uczciwość telefony w domu leżą na wierzchu. Historia w kompie nie jest czyszczona. SMS i prośba - sprawdź kto bo nie wiem kompie się czy gotuję. Tu tego nie widzę wszystkie pozostałe symptomy zdrady tak. Bielizna jak widziałem jak moja żona stroiła się na wyjścia strzelało mnie.
Jedyne co mogę doradzić rób swoje nie pokazuj po sobie czegokolwiek. Korzysta z kompa załóż jej keyloggera (i tak bym założył), spyphone lub chociaż zwykły podsłuch wzbudzany głosem plus GPS. Uwierz nie bywa tam gdzie mówi. Nie żadna galeriia, nie żadne zakupy. Niestety ale kochankowie mają tak zwane "swoje miejsca" łatwo wyselekcjonujesz miejsce i czas spotkań. I jeszcze jedno zona jeździ autem? - Pomyśl o GPS w aucie.
Jak by co pisz, jesteśmy od tego aby Tobie pomóc z racji doświadczenia (którego większość z nas nie ukrywajmy wolała by nie mieć).
I ostatnie nie pytaj gdzie była co robiła, nie usłyszysz prawdy. Do telefonu nawet nie zaglądaj. I jak będzie się kąpać delikatnie rozejrzyj się w jej rzeczach popatrz na paragony (możliwe że ma lub bedzie mieć telefon na kartę).
Powodzenia, nie ty pierwszy i nie ostatni. Myślę że najgorsza wiedza jest gorsza od niepewności
PS
Szukałeś pracy, czy po prostu zszedłeś do roli gosposia domowego?
Komentarz doklejony:
Bazyl dobrze piszesz jakakolwiek praca
Ja na netkobietach takim osobom doradzam by uciekali jak najszybciej
Komentarz doklejony:
@Herostrates A czemu nie mi się podoba pomysł gdzie mój maż zajmowałby się domem a ja pracą.
Na razie jestem samotna ale czegoś takiego właśnie szukam
Ale żadnej rodziny tą pępowinę należy uciąć
Po kolei
myślę że zone powinieneś sprawdzić , intuicja podpowiada więc może warto jej posłuchac
-rodziców postaraj się odizolować , zona stara się a w zamian za to dostaje pretensje
- uderzasz się w pierś , więc już widzisz swoje błędy , czas żeby żona zobaczyła również swoje
-szukaj pracy , jakkolwiek kobiety mówia o równouprawnieniu , niestety jak facet nie pracuje postrzegaja go jako nieudacznika
Sama nie należe do takich kobiet , natomiast Twoja zona chyba tak
- sex lub raczej brak sexu bierze się z frustracji , Ty nie stajesz na wysokosci zadania bo jesteś ponizony przydeptany , ona nie chce się kochac bo jest wściekła na Ciebie
Kółko się zamyka
wzajemne oskarżenia , zarzuty...
Oboje cierpicie
Obawiam się że żona poszukała dowartościowania gdzie indziej
Trzeba to sprawdzić żebyś miał pewnośc , zawalczyć jeżeli pojawił sie rywal
Albo i nie
zrobić coś musisz bo się bardzo oddalacie od siebie , może nie ejst jeszcze za późno
Jak zostawisz to tak jak jest , będzie tylko gorzej
Za nim o coś oskarżysz żonę poszpieguj
Inaczej prawdy się nie dowiesz
I jeżeli coś znajdziesz nie mów jej o tym napisz do nas pomozemy Ci to przeprowadzić tak żebyś nie miotał się
Poczytaj inne historie zobaczysz jak bardzo są podobne do Twojej i jak rozegranie na "zimno" może ulatwić wyjaśnienie sprawy
Trzymaj się
dziękuję za tyle szczerych odpowiedzi. potrafię przyjąć na klatę krytykę. Macie racje co do tego że za dużo pozwoliłem moim rodzicom; z tym się zgodzę. Może faktycznie uciekła w pracę bo w domu nie było domowej atmosfery. Z taka ewentualnością tez się liczę. Co do dość często zadawanego pytania odnośnie pracy; pracuje od ponad roku, bez pracy byłem tylko 3 miesiące (pełno płatne); jestem inżynierem sprzedaży czyli handlowcem. zarabiam miesięcznie podobnie, tylko ona ma dużo większe kwartalne premie. co do dziecka i przedszkola; otóż mały chodzi ale jest strasznie chorowity, 3 dni w przedszkolu i tydzień w domu; ja już wykorzystałem swój urlop i od czasu do czasu biore l4, ona zresztą też. co do podziału obowiązków, ja tez przyjeżdżam około 6.00; jestem przed nia i siłą rzeczy musze większość tych obowiązków robić sam (dziadki ida do drugiego pokoju i tyle); chodzi mi tylko o to że jeżeli czasami uda jej się przyjechać wcześniej...aby mnie wyręczyła. robi to ale z wielka pretensja... o to w tym wszystkim chodzi... ja tez do cholery mogę mieć gorszy dzień lub nie mam po postu ochoty robić tego codziennie !!! wydarzenia z ostatnich 3 tygodni.... Jakieś trzy tygonie temu oja zona wróciła ze zjazdu firmowego i powiedziała mi coś takiego... ona widzi jak wiele osób w jej firmie związało się po raz drugi i maja dzieci w owych związkach czyli można również poukładać sobie zycie na nowo.... nie powiem trochę mnie to przybiło, zabaczyłem że faktycznie ma mnie dość lub po prostu kogos poznała, w kims się zaduzyła .... Przeprowadzilismy szczera rozmowę, wygarnęła mi wszystko, brak szacuknu, brak ambicji aby szukac lepszej pracy, w jaki sposbó mam zamiar zapewnić przyszłośc mojemu synowi, ze nigdy z nia nigdzie nie chodziłem (to akurat nieprada bo w miare mozliwośc ichodzimy czasami do kina, 1-2 razy w miesiącu na obiad do dobrej knajpy...). Zrozumiałem ze może faktycznie robiłem cos zle, wziąłem to na klate, obiecałem ze postaram się cos zmienić w mojej osobie.... ona powiedziała ze potrzebuje miesiąca aby wszystko spokojnie przemyśleć, zastanowić się czy chce być ze mna czy nie... ale zrozumcie mnie (zwłaszcza kobiety...) przyznałem się do wielu swoich porażek, otworzyłem się przed nia... zwierzyłem ze wszystkich swoich leków i kompleksów.... w zamian chciałem odrobine szczerości i zrozumienia; Co otrzymałem w zamian, znowu ciche smsy, zmiana haseł na poczcie i portalach np. facebook.... Aby przejść do nastepnych wydarzeń, musze opisać bardzo wazny szczegól z zycia naszych wspołnych znajomych... dokładnie sąsiadów za ścianą... młode małżeństwo, on 37 lat, ona 25lat, już w trakcie rozwodu...powodem jego impotnecja, zona po prostu poszła w tango z dyrektorem z pracy i moja zona początkowo ja kryła.... swoja droga pomimo ze sąsiad niemogący widac było że podoba mu się moją zona..... Generalnie mówiąc sprawa rozwodowa w toku, moja zona wreszcie przejrzała na oczy, przestaje ja kryć przez co wybucha wielka wanatura ze to ona ja wydała i rozbiła ich małżenństwo... ja od samego początku wiedziałem od tej historii i mówiełm zonie aby dała sobie spokój z jej kryciem bo nic dobrego z tego nie wyjdzie... w międzyczasie sąsiad zaczął coraz bardziej "zbliżać" się do mojej zony, cora więcej smsów.. o tym mi czasami mówiła bo wiedziała że to tez mi się nie podoba....początkowo nic sobie z tego nie robiłem , ot taka sąsiedzkie gatki, smsy i tyle.... ale z czasem odkryłem ze spotykają się ze sobą prawie codziennie, na 15-20 min, aby powspierac się nawzajem i pocieszyć(on na zone, moja na mnie)... pomimo że sąsiad "nie może" zaczęło mnie to irytować ,zona kwitowała to tekstem " zaufaj mi, nie robie nic co miałoby zły wpływ na nasz związek"... ile można tego słuchać... co innego słyszych... w co innego zaczynasz wierzyć..... Postanowilem kupic podsłuch... Uwirzcie mi , zanim go uzyłem biłem się z myślami przez tydzień, po prostu byłem już tak zdesperowany że musiałem mieć pewność czy mnie oszukuje czy nie ....zainstalowałem go w samochodzie zony ..... oczywiście już następnego dnia rano odwoziła go gdzies tam na dworzec (przed pracą), co nie przeszkodziło im pobujać się dobre dwie godziny po miescie... przyznaje, nic ciekawego nie usłyszałem ale faktycznie.... słyszałem jak miło z nim rozmawia jak się smieje z jego odow****ów, niby nic a przykre biorąc pod uwagę że mnie już prawie nie tolerowała... W miedzy czsie zadzwoniłem do niej i niego (z nim utrzymywałem normalne stosunki), słychać panike w samochodzie, muzyka w radio nagle sciszona, stają na poboczu, gaszą silnik..... źenada i dziecinada !!!! nigdy nie byłem zaborczym czy zazdrosnym facetem, wystarczylo mi powiedzieć, " hej kochanie jade właśnie z X tu i tam, pomagam mu z sprawie rozwodu czy cos takiego" bez problemu bym to zaakceptował zwłaszcza że wcześniej to byłi nasi dobrzy znajomi.... chodziło mi tylko o szczerość.... Gdy zadałem jej pytanie wieczorem z kim się dzisiaj spotkała,,, zgadnijcie wulgaryzmy, zwymyślany od najgorszych, zazdrosny cham,.... powiedziała ze powinienem się leczyć bo coś mi siadło na mózg.... ludzie takich rzeczy nie powinno się mówić otatak, zwłaszcza że niby o nic ważnego nie chodziło. to mnie zabolało ogromnie, po prostu kręciła, kłamała i tyle.... na drugi dzień znwou spotkanie wieczorem w drosz epowrotnej z pracy do domu... więcej dziennych dzwieków niż jakiejkolwiek rozmowy.... kolejna rozmowa w domu i pytanie z moje strony czy i tym razem z nikim się spotkała...odpowiedz taka sama jak zwykle z ta różnicą ze teraz przyrzekała na wszystko patrząc mi prosto w oczy... jej słowa nic nie znaczą...tak pomyślałem.... Nazajutrz zadzwoniłem do kolegi i powiedziałem mu że domyślam się że spotyka sie z moja zoną, że zwiedłem się na nim i takie tam, ze nie wierze tez zonie bo kreci..... kolego się oczywiście wykręcił ze nie, ze oni tylko czasami do siebie smsója, ona pomaga mu w zbieraniu dowodów przeciwko zonie.... % minut później słysze przez podsłuch jak on dzwoni do mojej zony i cos jej tłumaczy (oczywiście tego nie słyszałem bo nie dała na głośnomówiący); a ona na to; X nie przejmuj się tym, JA się o niczym nie dowiem, wszystkiego się wyrzekła, do niczego się nie przyznała, nie wiem ze oni się spotykają bo SKĄD ???? Pózniej słysze czy zabierze się razem z nia tego dnia do Warszawy (ona miała wyjazd służbowy), on przy okazji miał jej towarzyszyć, widać było że kumpel się wahał, że chyba głupio jest mu w takiej sytuacji jechać gdziekolwiek, ale ONA wręcz przeciwnie, jedź, nie przejmuj się JEGO opinia, mi już to lata co on sobie o mnie myśli, spływa to po mnie jak po kaczce, o niczym się nie dowiem, powie MI że wróci samolotem, że nie będę mógł sprawdzić listy pasażerów tymczasem oni wróca sobie pociągiem do Wrocka, ona odwiezie go potem do domu i tyle... wszystko zostanie miedzy nimi.... Powiem Wam tylko tyle, byłem właśnie w delegacji, była godzina 9.00 rano a do przejechania miałem ponad 300km na spotkanie z klientem.... nie wiem w jaii sposób zdołałem to przezyc, podjechać do klienta i z powotem do domu, głowa pełna myśli, jak tam mogła mnie obgadać przed "po prostu" zwykłym kumplem, dlaczego tak drwiła ze mnie i z moich obaw.. wielokrotnie dzień wcześniej pytałem ja o temat tych spotkań, ucinała to krótko robiąc ze mnie chorego, zawiedzonego biedaka, a raczej chama ze wsi (tak mnie zwykla wtedy nazywać). W tym momencie wiedziałem że kłamie, perfidnie, z premedytacja, jest gotowa patrzeć mi w oczy i przyrzekać na wszystko... dlaczego ? w imie czego? 15 minut później zadzwonił do moich rodziców z prosbą aby przyjachali ze mna pogadać bo cos się ze mna dzieje, nie ufam jej, podejrzewam ja o zdradę itd... kolejny telefo ndo mnie z pytaniem daleczego to robie, dlaczego dzień wcześniej pytałem zwón o to samo; i najlepszy tekst "czy myślisz ze ta cała sytuacja miedzy nami spływa po mnie jak po kaczce?", chwile wcześniej poweidziała zupełnie cos odwrotnego, z ironia w głosię. Urwałem rozmowę, powiedziałem że wracam do domu więc może jeszcze będę mógł ja pożegnać osobiście na lotnisku przed jej wylotem do Warszawy... nie wiem czego oczekiwałem, gnałem jak wariat ze łzami w oczach...mysląc o niczym... Na lotnisku byłem odrobine za późno, już przeszła przez bramki ale mogliśmy pogadać chwile przez szybe i komórki.... Po krótkiej rozmowie typu jak ci minął dzień zaptałem ja wprost; "czy x jedzie z toba dzisiaj do warszawy ?", konsternacja w słuchawce i znowu to samo, co ty wymyślasz, ja i X, o czym ty mówisz, chyba jesteś chory... itd. w końcu nie wytrzymałem i powidziałem wszystko ze szczegółami co mówiła o mnie, w jaki sposób, z jaka ironia...itd. że zawiodłem się na niej jako osobie, że tak łatwo przychodzi jej kłamstwo. A ONA DALEJ ZE NIE WIE OCZYM MÓWIE, ZE ZNOWU BLEDZE !!!!! DACIE WIARĘ!!!!!????? I wtedy powiedziałem o podsłuchu w samochodzie, zmienił się ton rozmowy, zmiękła.... i poszła do samolotu. 3 godziny pózniej już z hotelu zadzwoniła i płakała że przeprasza, że błaga o jeszcze jedna szansę, że się pogubiła w tym wszystkim, komu ufac komu nie, ze potrzebowała się komus wyżalić !!!!! Powiedziałem spokojnie, przyjedziesz jutro i pogadamy, jakoś to odkręcimy.... nic podobnego, następnego dnie po powrocie znowu buta, himery, wróciła o 23.00 czekałem na nia i liczyłem choć na jedno szczere słowo "przepraszam, nie powinnam tak zrobić, mowic, cokolwiek innego." Usłyszałem tylko z wielką łaską; "czego ode mnie oczekujesz, wczoraj cie przeprosiłem, mam cie błagac na kolanach"? Recę mi opadły, nie powiedziałem ani słowa, poszedłem spac ze łzami w oczach... Od tego czasu to ona cały czas mi zarzuca że jak mogłem to zrobić, jak mogłem ja podsłuchiwać, żaden normalny mąż tak nie robi itd.... Oczywiście koleżeństwo z kolego również sie skończyło jak się dowiedziała ze on również wygadywał brednie o niej aby nas jeszcze bardziej poróżnić. Ona nic sobie z tego nie robi ze okłamywała mnie przez długi okres czasu i zrobiła ze nie szmate w oczach kogos innego. Mówi tylko "przecież cie nie zdradziłem więc o co ci chodzi". Próbuje to jakos układac sobie w głowie... ale jest ciężko... dodatkowo od tygodnia jest u nas tesciowa (matka zony) i oczywiście ciche dni, jest teraz wrogiem rodziny numer jeden, jak smiałem podejrzewać o coś jej córkę a tym bardziej ja szpiegować ....
Jest kiepsko żeby nie powiedzieć gorzej
Dałeś ciała przyznając się do podsłuchu , ale wielu z nas popełniło ten błąd
No chłopie jak jej nie zalezy może być kiepsko
Chyba pognaj teściową z domu ( grzecznie) , rodziców
Albo zatrudnij ich nie u Was ale gdzie indziej jako nianie Waszego dziecka
a Ty zajmij sie Wami
ostre cięcie bez płakania
Żona nie chce , nie wie itd?
Więc niech przemyśli sprawy z dala od Ciebie
Zabierze kilka rzeczy i przemyśli z dala od domu
Może u sąsiada
Nie mówie do końca serio
Ale jak inni wczesniej wspomnieli
ZAŁÓŻ SPODNIE NA DU..PĘ I ZADZIAŁAJ OSTRO
co do ostatnich paru dni....
Jak już wiecie od jakiegoś czasu jest u mnie teściowa, więc moja zona ma jakies wsparcie; nie pisze tego z sarkazmem.....tydzień temu, dokładnie w piątek umówiła się z kolezanką na piwko, pojechała około 18, prosiła aym po nią przyjechał około 21 bo nie chce sama wracać autobusem; ok rozumiem i uwierzcie mi, bez problemu ja odebrałem i przywiozłem do domu; pomyślałem sobie, niech sobie wyjdzie i trochę poplotkuje. spokojnie w międzyczasie ogarnąłem mieszkanko, zająłem się synkiem, wykąpałem , nakarmiłem ,położyłem spać, tesciowa czuwala nad nim jak pojechałe po zonke... mysle sobie, może tym sposobem trochę zyskam w oczach teściowej... następnego dnia chciałem wyjść około 18.00 aby zobaczyć za butami dal syna, zona pyta " o której wrócę bo ona musi być na 19.00 w galerii handlowej; nie musze wiedzieć w jakiej sprawie" ; wtedy toi już podkurwiłem, aby nie słyszała tego teściowa biore ja na stronę i mówię " słuchaj, wczoraj miałaś wolne, byłaś na piwku, może dzisiaj ty zajęłabyś się dzieckiem , tez musze wyjść"; poza tym po prostu dzisiaj chce mieć wolne i proszę abys ty zajęła się małym i kropka" . Powiedziałem to stanowczo ale spokojnie, bez zadnej kótni... i na tym tyle, koniec spokoju, jak we die na mnie siadły, jak mnie moja zaczęła wyzywać od "chamów ze wsi", znowu się kurw... licytuję, jestem gówno nie ojciec....zatkało mnie, do jasnej cholery dla mnie to oczywiste, dzisiaj ja wychodzę na 2 godziny (nie na piwo tylko po buty dla dziecka) a tu taka awantura. wyrzygały mi wszystko, że jestem lewym mężem, ze nic nie robię oprócz opieki nad dzieckiem, że się wszystkiego czepiam, ze ja prześladuje itd. na koniec powiedziałem zrezygnowany i wkurzony , ok mam nadzieję że jedna zjaddzie lepszego męża a gruda lepszego zięcia; w odpowiedzi u słyszałem od zony żebym się o to nie martwił bo ona już ma opiekuna który potrafi zatroszczyć się o nia i naszego ssyna... krew mnie zalała, jedyne co mogłem zrobić to pieprznąc redka wsciane (pęknięte dwie kości) wyjść z domu i nie wrócić praz pare następnych dni. zmyśliłem ze jadę w delegacje na tydzień... tymczasem wynająłem obskurny pokój blisko biura i codziennie normalnie chodziłem do pracy...Pomyślałem, może to da komuś cos do myślenia, nie można tak traktować człowieka, tak łatwo go wyzywać i gnoić, na takie traktowanie nie zasługuje nikt.....Na mojej zonie nie zrobiło to większego wrażenia, nie zadzwoniła przez cały tydzień ani razu, łudziłem ze może zapyta gdzie jestem lud tym podobne; zawsze ja dzwoniłem lub smsowałem z pytaniem jak mały, czy wszystko ok, wybaczcie ale sam również osobiście nie miałem ochoty na rozmowy z nią.... Tak wiec wróciłem w czwartek czyli przedwczoraj, grobowa atmosfera, zero jakiejkolwiek rozmowy; wieczorem oznajmiła że w piątek wieczorem wychodzi, w hotelu organizują firmowe spotkanie tj. "firmowe spotkanie, tym razem z kierownictwem w warszawy" ' razem z nią 5 osób, jak powiedziała będą omawiać i opijać ostatni kontrakt; musi wziąć laptopa; pojechała o 21.0; z laptopem , wróciła o 2.00 !!!! POWIEDZCIE MI LUDZIE, KTO OMAWIA WAZNE SPRAWY BIZNESOWE PO 21.00, PRZY LEJACYCH SIE DRINKACH KLEPIĄC W KOMPUTERY ....???? ZARTY !!!! i tyle, rano obudziła się z wielkim kacem.... i infekcją cewki moczowej !!! cały dzień skwaszona mina, strasznie ja boli, nie może sikać, teściowa biega, robi herbatkę i wierzy w każdą brednię która ona wymyśli... P.S. cała obolała, źle się czuje ale razem na zakupach do 21.00 wytrzymały.... Na koniec dość istotna informacja.... byłem dziś rano u psychologa... 1,5 h sesja; pytał o wszystko, wyciągnął mnóstwo moich własnych brudów...wskazał błędy... na koniec powiedział... jest pan cieniem człowieka, faceta, męża, kogokolwiek, jest Pan kłębkiem nerwów... Zapytał mnie wprost " czego Pan oczekuje od naszej terapii"; odpowiedziałem " chce ratować moje małżeństwo, ale nie za cenę poniżania mojej osoby przy byle okazji" usłyszałem "na dzień dzisiejszy nie podejmę się tego zadania, nie ma szans na ratowanie Pana małżeństwa.....musi ratować Pan samego siebie, jest Pan wrakiem człowieka..." to jego słowa, zabolało ale zdałem sobie sprawę z jednego... nie można żądać miłości od drugiej osoby...jeżeli ona już cie nie kocha...
P.S. co do sugestii jednej z Pań co do ubliżania mojej zonie i jej wyzywania... było to co najwyżej " idiotka, kretynka" nic poza tym i tyle....
eter żona zarzuca ci, że jesteś nie normalnym mężem domyślam się o co jej chodzi. Normalny mąż gdyby mu żona powiedziała, że znalazła sobie opiekuna dla waszego dziecka wywalił by teściowa za drzwi i z takiego bliska by nie spudłował trafiając w ścianę. Generalnie tak jak radzi waka daj jej swobodę, obserwuj jak pójdzie w bydło zbierz dowody i fora ze dwora
Komentarz doklejony:
Dziecka nie pozwól jej ze sobą zabrać, bo potem powie, że wywaliłeś z domu własne dziecko. nigdy i pod żadnym pozorem nie pozwól też rozgrywać jej niczego między Wami dzieckiem- choćby nie wiem co działo się potem, nastaw się na najgorsze, ale nawet na centymetr nie ustępuj- to walka o rodzinę, a Ty albo wygrasz tę batalię, albo przegrasz- czas pokaże, jednak wszystko i tak będzie lepsze od tego, co masz teraz. Powodzenia.
Ja też kiedyś coś takiego usłyszałem, "Ewka mi mówiła że to impotent, Nie martw się.." !!
Okazało się że był "mogący" , a ta opinia , to była tylko zasłona dymna..Przemyśl to..
Waka w mojej opinii ona już ma zastępce głównego bohatera historii.
Eter nie szukaj wsparcia w teściowej - błąd to jej córeczka. Nie stanie za Tobą. Będzie ją kryła. Wiem Tak było u mnie. Do dzisiaj moja teściowa udaje że nic się nie stało (wie że chciałem się rozwieźć i złożyłem pozew). Waka jej się nic nie roiw jej głowie, tak zachowuje się ktoś kto układa sobie życie - znam z autopsji. Nie ma tam czworokąta eter żona i jego rodzice ale 6-ciokąt - eter, żona, dziecko, rodzice bohatera i teściowa.
Waka wiesz co słyszałem jak podejrzewałem że coś jest nie halo - nie wymyślaj sobie, gdy spytałem czy jest ktoś trzeci to samo. Przysięgi na głowy dzieci. Eter to nie zadurzenie i podchody. Żona ma romans, zacznij działać.
Późniejsze działania zależą od Ciebie początek zawsze taki sam. Sprawdź ją. Jak? Napisz na do mnie na PW jeżeli chcesz.
Co zrobisz po sam zadecydujesz na razie masz tylko domysły nic więcej - żona nie przyzna się do niczego. Podejrzewam że duży wpływ ma praca, koleżanki. Mój psychiatra powiedział kiedyś, ludzie mają tendencje do wspólnego staczania alkoholik , narkoman na początku stacza się w towarzystwie "Janek tak robi więc ja tez mogę, nie maw tym nic złego - taki skrót myślowy".
Eter na razie zero ruchów błąd że powiedziałeś o podsłuchu.
Odnośnie wypadów służbowych mam takie spotkania średni co 2 tygodnie wiesz ok której się kończą - max 21. Zaczynają się ok 17-18. Wtedy omawia się kontrakty. Później w nocy człowiek jest zbyt zmęczony.
Infekcja cewki?? Człowieku czytasz to co piszesz? Kac, infekcja. Zacznij działać czas ucieka. Jak służę radą. W skrócie najpierw musi spaść na d... z I piętra później poprawisz a później pomyślisz co dalej. Na razie nie szanuje Ciebie i nie bedzie dopóki ty nie zmienisz swojej postawy.
Pamiętaj czas działa na Twoją niekorzyść
Poprawiłem swoje literówki - Betrayed40
Komentarz doklejony:
A zapalenie cewki moczowej, to już w ogóle komedia- ciekawe kto postawił diagnozę. Wróciła po prostu do domu wybzykana na wszystkie strony, aż doszło do otarcia krocza. I ta latająca wtedy wokół niej mamuśka( córeczka obolała i otarta w wyrku, mamuska lata z ziołkami)- ja nie wytrzymałabym w takim domu.
Po drugiej stronie barykady stoją teściowie, którzy nie widzą popełnionych przez siebie błędów, są zapatrzeni w swojego syna jak w obraz i gotowi go bronić do ostatniej kropli krwi.
A pomiędzy nimi miota się eter.
Zbiera żniwo tego co się działo- od samego początku gdy zamieszkali wspólnie powinien twardo zaznaczyć, że nie życzy sobie uwag w stosunku do żony. Nikt za niego tego nie mógł zrobić. eter powinieneś wziąć żnę w obronę i jasno określić że nie ma wtrącania się w Twoje małżeństwo.
Żona czułaby że ma w Tobie sojusznika .
A tak niestety miała wroga w Tobie , w teściach , i nagle pojawił się biedny niby impotent sąsiad któremu ona mogła obetrzeć gile z nosa, pocieszyć , a on pocieszył ją.
I uroiła sobie w tej swojej głowie , że teraz to może już z Wami otwarcie drzeć koty, mama przybyła na pomoc- regularna wojna. a w tle potencjalny wybawiciel, który po prostu wykorzystuje okazję. Powinieneś mu przylać chociażby za wspólna wycieczkę z Twoją żoną do Warszawy.
Widzisz eter Twoje łzy nie zrobią na niej wrażenia, bo ona Tobą pogardza. Powinieneś rozgonić to całe towarzystwo- rozprawić się z sąsiadem ( tylko go mocno nie bij bo pójdzie na policję, może trochę potarmoś), głośno i wyraźnie powiedz rodzicom że nie życzysz sobie żadnych wtrącań. Masz być inny niż dotychczas, nie miękki. Co do zony to powiedz że składasz pozew o rozwód . Z jej winy. Możesz ja pogonić ale bez dziecka.
Teraz Ty rozdajesz karty i życzę Ci żeby Ci się udało odkręcić tą sytuacje i wyjść z żoną na prostą . Jak wam się uda to wynajmijcie mieszkanie gdzie będziecie mieli własne zasady a nie zasady teściów. Ja Ci życzę powodzenia
Opisuje co postanowiłem. Wziąłem sprawy w swoje ręce. Przede wszystkim czas pomyśleć o osobie; kupiłem sobie pare fajnych ciuchów; plus nowe okulary (Ray Ban; a co raz się zyje); zona zauważyła różnicę w ubiorze i okulary od razu; pytanie dla kogo się tak stroję...... przemilczałem . następnie, zapomniałem wspomnieć iż pare tygodni temu do biurowca mojej firmy wprowadziła się nowa firma, i całkiem fajna nowa koleżanka; dziewczyny z mojej firmy stwierdziły nawet że chyba mnie podrywa; nie powiem miło to wszystko; wręczcie do cholery chcę poczuć się jak facet który się komuś podoba. Niby niechcący wspomniałem zonie o nowej koleżance i wrzuciłem mimochodem że próbuje umówić się ze mna na kawę... podziałało, mnóstwo pytań; co to za jedna, dlaczego ostatnio tak fajnie ubieram się do biura (dla niej nigdy tak się nie ubierałem); powiedziałem; słuchaj widocznie twój mąż nie jest taka **** i łajza jak cie wydaje. dodatkowo zmieniłem hasła na poczcie, założyłem blokadę telefonu a nawet założyłem konto na facebooku (tym się zdziwiła i chciała od razu sprawdzić kogo mam w znajomych ; oczywiście gów... zobaczyła); niech se trochę pomyśli. w końcu to do mnie dotarło, zawsze byłem uznawany za fajnego, przystojnego gościa; czas zrobić z tego użytek.... jak sytuacja wygląda dzisiaj, wyluzowałem, udaje ze wali mnie wszystko, chodzi z tym swoim telefonem po katach a ja mam to gdzieś (przynajmniej udaję); dzisiaj mi zarzuciła że jak mi nie zależy na ratowaniu związku to niech sobie układam życie z nowa koleżanką z pracy.... tylko się uśmiechnąłem...nie powiem kosztuje mnie to mnóstwo nerwów, szlak mnie trafia ale zobaczymy co z tego wyjdzie.... a propos... dowidziałem się ostatnio że całkiem fajne ze mnie ciastko... oczywiście mówię to z przymrużeniem oka bo wciąż walczę... zobaczymy co wskóram... dzięki P.S. co do pary faktów pojawiających się wcześniej, tak nasz znajomy jest impotentem, wiem o jego problemie od 3lat, dlatego się rozwiódł z zoną.....
No cóż, ciężko się to co napisałeś czytało.
Gdy nadgotliwi rodzice /teściowie ładują się do naszego małżeństwa a my nie potrafimy grzecznie(gdy to nie pomaga, to już mniej grzecznie),zdecydowanie im zakomunikować, aby od niego się trzymali z daleka-to często kończy się dramatem.
Eter
To jednak nie zmienia faktu, że Twoja małżonka Ciebie zdradziła i nadal zdradza.
W dodatku robi to w tej chwili już wręcz bezczelnie. Niemal na żywca, śmiejąc się Tobie w oczy. Dlaczego tak twierdzę?
Bo to widać, słychać i czuć na odległość.
Masz wszystkie podręcznikowe niemal symptomy zdrady.
Tak jak napisali przedmówcy, tragizm Twojej sytuacji polega na tym, że Ty jesteś tak naprawdę w tym całym bajzlu sam jak palec.
Co gorsza, masz w domu już dwóch wrogów.
Swoją qrewnę i jej mamuśkę.
Jak znam życie, to została ściągnięta specjalnie , aby chronić tyłek Twojej małżowiny.
Na już - wiedżmę czyli teściową natychmiast wyautuj z waszego domu!
Pozbawisz przynajmniej swojej lafiryndy wsparcia. I jednego wroga w domu mniej.
Również tak jak radzono, trzymaj z dala swoją mamę.
Po drugie.
Musisz przyjąć do wiadomości, że to koniec Twojego małżeństwa.
Im szybciej sobie to uswiadomisz i z tym się pogodzisz, tym lepiej Ciebie.
Twój psycholog ma rację.
Musisz walczyć ale już wyłącznie o siebie!
Nie proś, nie blagaj ani kompletnie nie wierz w to co ona Tobie mówi.
Zabierz się za zbieranie i zabezpieczenie dowodów jej zdrady.
Nie masz wyjścia, inaczej zostaniesz przez nią rozjechany niczym przez walec na sprawie rozwodowej ( o ile ten wariant dopuszczasz).
Stań się dla niej przezroczysty.
Cokolwiek planujesz, ona jest ostatnią osobą, która ma się o tym dowiedzieć!
Zdobyte dowody powiel i dobrze zabezpiecz. Nic co na nią masz lub będziesz miał jej nie ujawniaj.
To jest broń ostatecznego uderzenia.
Jesteś na wojnie, więc nie obowiązują Ciebie żadne reguły.
Liczy się wyłącznie efekt końcowy czyli Twoja wygrana.
W zasadzie będzie nią wyautowanie jej z Twojego życia z orzeczeniem o jej winie.
Lub też gdy Ty tego zechcesz, budowa związku na nowo.
Ale wyłącznie na Twoich warunkach.
Ostateczna decyzja musi byc wynikiem chłodnej, pozbawionej emocji analizy jej rzeczywistej postawy(liczą się wyłącznie jej czyny a nie słowa) i jej szczeriość. A tą możesz zweryfikować wyłącznie, gdy będziesz miał dowody. Bo póki co wiedza jaką posiadasz jest na poziomie niemal zerowym.
Eter
Najważniejsze w tej chwili jest to abyś uspokoił emocje, ochłonął.
Na tyle, abyś mógł podejmować decyzje po wnikliwej analizie swojej sytuacji.
Wiem, co się z Tobą teraz dzieje ale jest to niezbędne abyś mógł myśleć w miarę logicznie.
A logika mówi, że masz do czynienia z kobietą, która nic oprócz nienawiści do Ciebie nie czuje i kompletnie Ciebie nie szanuje.
Wręcz Ciebie kolokwialnie mówiąc olewa. Olewa to co masz do powiedzenia i to co czujesz. A już głęboko w czterech literach ma Twoje uczucia.
Ona ma już plan tylko czeka na odpowiedni moment aby Ciebie pożegnać.
Nie wracaj już do tego co było, bo na to już żadnego wpływu nie masz.
Stało się, mleko już się wylało. A rozstrząsanie tego na nowo tylko Ciebie dobije.
Skup się wyłącznie na tym, na co możesz mieć wpływ.
Czyli na tym, co jest przed Tobą.
Niczego się nie bój.
Bo strach paraliżuje, obezwladnia Ciebie. I pozbawia możliwości racjonalnego myślenia.
Eter, ukróć jej swobodę, z której tak ochoczo korzysta.
Dociążyj ją obowiązkami w domu. Zacznij żyć ale wyłącznie dla siebie.
Akurat doczytałem- zmiana stylu- rewelacyjny pomysł.
Dokładnie tak masz postępować.
Skupiasz się wyłącznie na sobie i swoich potrzebach.
Jej zazdrość- no cóż, zachowanie nam wszystkim znane- ona jest niczym pies ogrodnika.
A niech sobie myśli, co chce.
Ty masz się tylko pilnować, aby nie dać się wpasować w winnego rozpadu małżeństwa.
Nie dostarcz jej argumentów.
Jak sam widzisz, ona dalej nie zmienia swojego postępowania wobec Ciebie-chowa telefon,
Nie pokazuj jej swoich emocji- poker face i wszystko, co robisz- rób z uśmiechem na Twarzy, choćbyś nie wiem jak się gotował.
Nie pozwalaj jej na takie akcje, że ona wychodzi i już.
Zacznij do cholerki wreszcie się szanować!
Pokazuj jej to na każdym kroku, że nie jesteś skomlącym ciapciakiem, tylko szanującym się facetem.
Ty też masz prawo wyjść, spotkać się z kimkolwiek zechcesz. Jej teraz już nic do tego!
Jak jej się to nie podoba, pakujesz ją i wynocha do mamuśki!
To Ty rozdajesz teraz karty, a nie ona!
Eter
Zawsze trzeba wiedzieć, wyczuć ten moment, kiedy kończy się jakiś etap w życiu.
Nie wolno trzymać się kurczowo tego co jeszcze mamy.
Gdy w małżeństwie, związku mamy do czynienia ze zdrajcą, to nie ma lepszego dla naszej psychiki rozwiązania jak ten już pseudo związek zakończyć.
Jeśli uparcie chcemy w nim trwać, stracimy to, co jest jeszcze przed nami. Bo sami na własne życzenie pozbawiamy się szansy na nowe, lepsze życie.
Sam widzisz, że na brak zainteresowania płci przeciwnej raczej narzekać nie będziesz
I masz szansę na nowe otwarcie. Tylko najpierw trzeba zakończyć definitywnie to małżeństwo. Najpierw zamknij jeden etap, a następnie zacznij nowy. W tej a nie w odwrotnej kolejności.
Cytat
Taaa- Ty masz walczyć a qrewna będzie się biernie przyglądać do spółki ze swoją mamuśką.
Kasting sobie urządzą.
Jak go przegrasz- pójdzie do swojego popychacza
Nie daj się w tę jej grę wciągnąć, bo gdy przegrasz- będziesz tak zdemolowany psychicznie, że podnosić się z tego będziesz latami!
Gdy ktoś stwierdza:będę walczył o związek to targają mną dreszcze.
Bo związek ma przyszłość albo jej nie ma.
Nie można walczyć o coś co nie ma przyszłości, a o coś co ma przyszłość, walczyć nie trzeba.
A gdy ktoś stwierdza:Będę o nią walczył!!!
To jest pierwsza i podstawowa reakcja niedojrzałych emocjonalnie facetów, boją się zobaczyć jak bardzo mają ich gdzieś kobiety które ich zostawiły dlatego wymyślili sobie że związek można wystać, wychodzić, wyjęczeć i wyżebrać.
Pamietaj, Ty już nic nie musisz. Co najwyżej możesz dać jej szansę na budowę związku od nowa ale na Twoich zasadach.
Powtórzę:
Postaraj się zdobyć dowody, dla niej bądź niczym nieprzeczytana książka. Obojętność to podstawa.
Na PW wysłałem Tobie metodę, kóra jest zabójczo skuteczna. Tylko wymaga żalaznej od Ciebie żelaznej konsekwencji.
Nie ma tam miejsca na żadne odstępstwa.
Jest ona bardzo egoistyczna, bo nakierowana wyłącznie na Ciebie.
Twoja żona nie może tej metody na oczy zobaczyć.
Pozdrawiam serdecznie i 3maj się
Druga kwestia - uciekaj od kobiet, które widzą pomoc rodziców w Twoim życiu jako przejaw bycia maminsynkiem - to są tylko zaborcze egoistki, które liczą na absolutne podporządkowanie faceta dla realizacji WYŁĄCZNIE swoich celów. Dla nich rodzice to wróg - a nie pomoc.
Tymczasem - to rodzice jako emocjonalnie słabo zaangażowani są doskonałym detektorem i tym samym zagrożeniem dla takiej puszczalskiej żony - widzą na przykład, jak jej się chce lekkiego życia, a nie rodziny.
Oczywiście - to Ty masz być buforem pomiędzy nimi a żoną, bo każda skrajność jest szkodliwa, ale jak nie ma skrajności, to otrzymujesz najlepszą diagnozę swojej kobiety.
Ja początkowo ignorowałem uwagi rodziców, że coś jest nie halo - a po czasie przekonałem się, że to ja byłem ślepy i ufałem żonie - nie rodzicom - błąd. Rodzice bywają najlepszym detektorem w ocenie związku. Rodziców masz tylko jednych.
Gdy się dowie- nie będzie za bardzo można Tobie pomóc
A teraz serio.
Kupiłeś gogle, zmieniłeś garderobę wcisnąłeś kit o koleżance i .... i nic więcej. Wiele osób podpowiadało co zrobić a Ty cóż jak byś był 17-to latkiem OK ale człowieku jesteś dojrzałym mężczyzną ojcem, mężem, wykształconym. Myślisz że to coś zmieni że masz firmowe okularki. Powiem tobie na swoim przykładzie gdy żona oddaliła się ode mnie powiedziałem walczę w domu cukierek, modne ciuchy, okulary do komputera już miałem (Bossa) sport na max wieczorem lub noca bo chciałem odciążyć bidulkę. Efekt jak kupiłem JPG Le Male i Egoista Chanel pytanie padło a co masz dla mnie. Poczytaj inne historie nie wiem czemu ale zdradzacze są wyjątkowo zazdrośni nawet jak mają kochanków/kochanki nie przyjmują do wiadomości że ktoś może im to zrobić.
Moim zdaniem nie zrozumiałeś nic z tego o czym tobie pisaliśmy. Wymiana garderoby OK tylko jakie to ma znaczenie. Jesteś dla niej nadal nikim tylko firmowo opakowanym. Nie obrażaj się bo byłem kimś takim. Ja zapakowany w firmowe ciuchy - on w sandałach i białych skarpetach jakie to miało znaczenie - żadne.
Nie wiem po co mówisz jej o tym że ktoś się tobą interesuje, będzie zazdrosna ale nadal będzie robić swoje. Powinieneś zacząć działać co zrobiłęś podkładasz się na tacy. Przeczytaj radę JakichWiele - kto sieje wiatr zbiera burze. Zacznij działać. I nie chodzi mi o chęć wywołania zazdrości ale sprawdzenie co się dzieje (a dzieje się dużo). Teściową wyautuj jak zaczniesz rozprawę, teraz próby wywalenia jej z małżeństwa nic nie dadzą (jeżeli ją zaczniesz - rozprawę z wiarołomną) w tym stylu obudzisz się z ręką w nocniku.
Powodzenia ale widzę że nie bardzo umiesz słuchać. Jest takie powiedzenie kto nie umie słuchać musi poczuć. Mimo wszystko powodzenia.