Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
poczciwy
08.09.2024 09:18:34
Korzystacie z przeglądarki komputera czy w telefonie?
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Chce tylko podzielić się przeżyciem jakiego niedawno doświadczyłem. Otóż po dwudziestu pięciu latach małżeństwa dowiedziałem się, że żona zdradziła mnie gdy byliśmy młodym małżeństwem (2-3 lata po ślubie) Pomimo tego że to już historia mnie boli to jakby zdarzyłoby się to wczoraj, w głowie mam mętlik. Staram się o tym zapomnieć ale się nie da, wyobraźnia płata mi figla, widzę to oczyma wyobraźni tzn wyświetlam w głowie wymyślone obrazy, ech dziwna to sytuacja...
Witaj Sztylet.
To forum służy wsparciem dla osób takich jak Ty. Napisz coś więcej o sobie i o swojej historii a postaramy się jakoś pomóc.
W jaki sposob wypłynęła zdrada? Żona sama się przyznała, czy w innych okolicznościach się dowiedziałeś? To była jednorazowa przygoda czy dłuższy romans?
Witam, w zasadzie nie oczekuję pomocy bo i jak można pomóc? czasu nie cofniemy. A wiedzę o zdradzie trzeba samemu strawić, wiele dla mnie znaczy samo to, że mogłem anonimowo podzielić się tym. Wieść o zdradzie wypłynęła w bardzo skomplikowany sposób, raczej nie jest to istotne, kłopot jest w tym, że (pomijam już cierpienie) jak zaufać komuś kto ukrywał to przez tyle lat? mój móżdżek tego nie pojmuje. Zbudowaliśmy rodzinę, dzieci, wnuki więcej blasków niż cieni i co teraz? przekreślić to? chyba nie potrafię ale z drugiej strony czy to było szczere? a może takich zdrad było więcej? a może to tylko błąd młodości?......... Dzięki za zainteresowanie
Ja myślę,że gdyby Twoja żona zdradzała Cię potem jeszcze, to nie ma siły, żebyś tego nie namierzył, nie wyczuł, nie zorientował się w żaden sposób- prawdopodobnie tamten raz był pierwszym i ostatnim. Czy warto burzyć teraz to wszystko? No a jeśli zburzysz dorobek całego małżeństwa, to co dasz sobie w zamian? Będziesz latał na stare lata po portalach randkowych, po biurach matrymonialnych i szukał kobiety? Wprawdzie wartościową kobietę znaleźć jest łatwiej niż faceta, ale to też ogromne ryzyko, bo w zyciu nie prześwietlisz nikogo dokładnie, nawet sobie nie wyobrażasz ile jest dziadostwa na rynku pod tym względem. wydaje mi się, że powinieneś patrzeć praktycznie, bo jesli przez wszystkie te lata żyliście w zgodzie i w normalnym malżeństwie, to raczej trzymaj się tego, bo rozwalić jest łatwo, ale potem obudzisz się z ręką w nocniku, zakochasz się w jakiejś, a gdy poznasz jej historię, to włos zjeży Ci się na głowie. Ja chyba bym nie ryzykowała.
Sztylet , teraz? Co chcesz przekreślać? Po 25 latach razem to już inna bajka. To już nie ta sama kobieta co wtedy. Nie chcę pisać o fizjologii bo to wiadome i nie ma co dywagować, czas robi swoje. Psychicznie to już inny człowiek, inaczej myśli ,ma inne priorytety, tak jak sam napisałeś więcej blasków i tego się trzymaj. Coś się wydarzyło dawno temu ,nie wiadomo w jakich okolicznościach. Przynajmniej ja biorąc pod uwagę obecne klimaty i stosunki międzyludzkie , w swoim przypadku machnęłabym ręką na coś co miało miejsce ćwierć wieku temu.
Binka zgadzam się z Tobą- nie warto wyszukiwać sobie problemów. Sztylet odpuść sobie, potrzebne Ci teraz takie dywagacje? Co Ty z tego będziesz miał? No chyba, że Twoja zona generalnie jest do niczego, to faktycznie mozna by było rozważać zycie od nowa np. samemu lub z kimś innym, ale Ty sam przyznajesz, że widzisz same plusy niemalże, to co ? Nagle zacząłeś się nudzisz i szukać dziury w całym? a w jaki sposób dowiedziałeś się o tamtej zdradzie? Może usłyszałeś coś, coś tam sobie dośpiewałeś i tak się nakręciłeś, że teraz zżerają Cię złe myśli? nie szukaj wiatru w polu, bo naprawdę mozesz nieźle się naciąć i będziesz żałował do końca życia. A zresztą my mamy za mało danych, bazujemy tylko na tym, co nam napisałeś.
Słuchaj Sztylet. A jak wyglądało całe Twoje późniejsze małżeństwo po tym momencie gdy żona dała zadu? Może tu jest odpowiedź na Twoje pytanie. No i jak się dowiedziałeś. Sama Ci powiedziała, czy stało się to przypadkiem?
Waka
>>>>to co dasz sobie w zamian?<<<<<
Bez pytania, zbędnych tłumaczeń i ograniczenia czasowego moze sobie wyskoczyć np. na ryby Są inne kwestie. Ale to na później bo rozterek po tak długim czasie to zazwyczaj sporo jest...
Sztylet, nie zapominaj o takim scenariuszu: -
Ona - zrobiła skok w bok, potem żałowała i bała się Ciebie stracić, Ty - nie pogodziłbyś się z tym faktem.
Gdyby Ci powiedziała wtedy, to nie przeżylibyście tylu może całkiem dobrych lat, dochowalibyście się dzieci, wnuków.,,,
Jeden głupi błąd który .... ?
Ale to Ty jesteś od tego żeby ocenić czy taki scenariusz ma racje bytu.
Myślę podobnie do Was jednakże targają mną różne uczucia z naciskiem na te niemiłe, pojawiają się i już. Staram się o tym nie myśleć ale widać każdy musi swoje przejść. Jeszcze raz dziękuję.
Ed ja też się teraz z tego śmieję, bo przeczytałam, co napisałam i widzę, jak to zabrzmiało w kontekście tego, o czym my tu na forum czytamy. No ale czy nie mam chociaż troszkę racji? Jakbyś nie patrzył, to beznadziejnych facetów jest trochę więcej. Dziś prędzej trafisz kulą w płot nim znajdziesz kogoś do normalnego zycia, każdy ma coś za pazurami- wiadomo.
Widzę Ze trochę lekko potraktowaliście Sztyleta Ależ drogi minęło tyle lat Czy będziesz szukał kogoś nowego Chcesz niszczyć co dobrze funkcjonuje Ale czy jest co niszczyć czy coś funkcjonuje to pytanie na pewno go nurtuje jeżeli cała sprawa wyszła przypadkiem niezależnie od zony na pewno staje pytanie czy to wszystko ? A może całe życie i we wszystkim byłem oszukiwany.
Proszę się jednak zastanowić bo sytuacja naprwdę nie jest do pozazdroszczenia
Wystarczy się zastanowić kim jesteśmy Co stanowi o naszej spójności jako osób To jest nasze życie, nasze wspomnienia Nasza osobowość to oczywiście poza danym nam od losu czy rodziców aparatem genetycznym to to co przeżyliśmy A co się stanie jeżeli juz po przejściu kawałka życia stajemy nagle przed następującą perspektywą Wszystko co pamiętamy to kłamstwo Ten wspólny wieczór z zachodem słońca to kłamstwo Ta miłość to kłamstwo. Te dzieci to może tez kłamstwo bo wszystko co pamiętamy z ostatnich 20 lat przestaje byc naszym życiem a staje sie jakim matriksem gdzie widzieliśmy tylko lukier i pozłotkę którą nam serwowano.
Przed takim problemem staną autor wątku Czy to życie które pamięta które jest nim to prawda czy tylko manipulacja I WŁAŚCIWE NIE PRZEŻYŁ NIC NA PRAWDĘ
TO JEST BARDZO POWAŻNY PROBLEM Myślę ze może być trudniejszy do przejścia i rozwiązania niz te burze hormonów i naruszone ego którymi sie tu z upodobaniem zajmujecie
Howg
Sztylet, nie napisalęś jak się o tym dowiedzialęś a to chyba dośc istotne.
Czy od żony. czy rozmawialiscie o tym?
Czy od osoby trzeciej. Czy zweryfikowałęs fakty? czy masz pewnośc że takie zdarzenie, w takiej oprawie o jakiej usłyszaleś się wydarzyły?
No co ty StaryZgredzie Mogę w bardzo łatwy sposób tak zaognić sytuację, że głowa mała. Przecież widzę, ze facet boi się nawet klawiatury. Chciałem tylko żeby w jakiś sensowny sposób to opisał. Od tego służy notatnik. Każde słowo można poprawiać w nieskończoność jak się chce. Usiłowałem kilka razy różnym ludziom uświadamiać (tak jak napisała to Rekonstrukcja), że całość datuje się od momentu dowiedzenia się, ze zdrada nigdy się nie przedawnia. Pewnie znalazłby się oszołom (na tym portalu również), który zdecydowałby się dalej mieszkać z seryjnym mordercą (w tym wypadku mordercą uczuć) i mieć nadzieję na powodzenie resocjalizacji zdradzacza. To może opisz jeszcze raz wszystko od początku Sztylet, odpowiedz na pytania, które Ci zadałem bo możliwe, ze Twoje życie zaczęło się kilka lat po ślubie lub nigdy Twoje nie było tak jak sugeruje Zgred.
he he facet boi się nawet klawiatury tia.... Nawet jeśli moją historię opiszę ze szczegółami to i tak nic to nie zmieni, nie szukam tu recepty na dalsze życie, chciałem się jedynie podzielić z kimś kto otarł się o podobny temat. Pomyślałem, że dobrze mi to zrobi. W realu jakoś siebie nie widzę zwierzającego się kumplowi czy kumpelce z reszta bo i po co.
Korzystając z okazji odpowiem obu przedmówcom
Milord
Mój post kierowałem nie do Sztyleta, ale do komentujących jego wypowiedź Chciałem zwrócić uwagę ze choć jego sytuacja jest inna niz standard tu opisywany to tez ma swoją głębie przeżycia. Odniosłem wrażenie że to ciut lekko traktujecie i tyle.
Sztylet
Niezależnie czy coś opiszesz lub nie to sytuacja się nie zmieni Fakty się nie zmieniają natomiast grono osób zgromadzone tutaj ( nie mówię o sobie takim przypadkowym gościu ) być może pozwoli Ci spojrzeć na fakty szerzej Nie zapominaj też o terapeutycznej mocy wywalenia problemu z siebie tym bardziej że tu jesteś anonimowy.
Nie namawiam cie do pisania bowiem to jest tylko Twoja decyzja i zrobisz jak ci serce i rozum podyktuje Nieżalżenie od tego myślę że poradzisz sobie z sytuacją ;-) Powodzenia
Do "Starego Zgreda" mądrego to aż miło posłuchać. Co bym nie zrobił, co bym nie powiedział to i tak ja sam będę się z tym bujał. To że podzieliłem się swoim kłopotem z Wami może i przyniosło ulgę (krótkotrwałą) ale sprawy nie załatwiło, muszę nauczyć się z tym żyć nie wiem jeszcze jak (razem czy osobno) jedno wiem na pewno nic już nie będzie takie samo NIC.
Nawet jeśli moją historię opiszę ze szczegółami to i tak nic to nie zmieni, nie szukam tu recepty na dalsze życie, chciałem się jedynie podzielić z kimś kto otarł się o podobny temat. Pomyślałem, że dobrze mi to zrobi.
a jak tak, to ja cofam moje pytania.
Nie, nie będzie takie samo, ale moze te 25 lat jest warte tych kolejnych, aczkolwiek "innych"
Trochę mnie jednak przeceniasz Sztylecie ale zawsze miło usłyszeć ;-)
Chciałbym przedstawić Ci pewne fakty
Jeżeli człowiek sam rozmyśla nad jakimś problemem często zapętla się. Zatrzymuje. Nie potrafi pójść dalej i krąży wokół kilku myśli. Jest to powszechny efekt i dlatego przy badaniach a szcsególnie przy rozwiązywaniu problemów zalecana jest wymiana mysli. Takie r0;rozmowyr1; czy to bezpośrednio, czy pisemnie mają kilka aspektów
Często myślimy emocjami a nie logiką Chcąc przedstawić to co myslimy najpierw sami musimy to sprecyzować uporzadkować . Ubrać precyzyjnie w słowa. Takie porzadkowanie tego co myślimy
Drugim aspektem jest poddanie naszych mysli pod osąd kogoś innego kto stojacy trochę z boku i niezaangażowany emocjonalnie potrafi wytknąć nam nasze błędy, nieścisłości i przekłamania.
To nie dotyczy tylko emocji takich jak Twoje ale stosowane jest powszechnie w najróżniejszych problemach od emocjonalnych do naukowych czy projektowych To działa
Dlatego radzę abyś spróbował tak postąpić Biorąc pod uwagę wrażliwość spraw które Cię dotyczą sam musisz wybrać dyskutantów /dyskutanta oraz formę wymiany myśli
Sam mam do Ciebie jeżeli pozwolisz tylko jedno pytanie.
Podobno po 25 latach dobrego małżeństwa dowiedziałeś się, że żona zdradziła Cię ponad 20 lat temu. Skąd taka wiadomość i pewność, że jest prawdziwa. Minęło prawie ćwierć wieku. Ślady materialne nawet jeżeli coś się wydarzyło zaginęły w czasie i przestrzeni. Świadkowie i r0;Życzliwir1; potrafią kłamać nawet bezpośrednio po wydarzeniu a co dopiero po takim czasie. Zresztą jest powiedzenie prawnicze r0;kłamie jak naoczny świadekr1;. Przeżyłeś ze swoją żoną 25 lat Znacie się jak stare konie i chyba potrafisz ocenić czy w ogóle potrafiła by odwalić taki numer i ocenić wiarygodność dowodów na zdradę
Jednak Zgredzie wyciągnąłeś mnie pod tablicę, to że zostałem zdradzony to fakt, żona potwierdziła to. Nie chcę opisywać tego wszystkiego ze szczegółami bo musiałbym źle wyrazić się o kobiecie bez względu na to co zrobiła. Zrobiła co zrobiła nie drążę już tego tematu, teraz powinienem zająć się sobą wiem brzmi to egoistycznie ale czuję że jeśli zrobię porządek ze sobą to i wokół mnie wszystko nabierze kolorów. Letko nie jest ale trza twardym być.
Czy to pewne, że po tej wpadce 20 lat temu małżonka przez kolejne lata była "grzeczna"? Jeżeli to prawda, to tak właściwie powinieneś się cieszyć. Małżonka, mimo że zasmakowała "zakazanego owocu" wybrała Ciebie. Zrobiła to z własnej woli. Wygrałeś z konkurencją nie wiedząc nawet, że ją masz. Zazdroszczę Ci. Zdecydowana większość odwiedzających ten portal przyłapało swoje połówki na mniej lub bardziej gorącym uczynku. W takim wypadku, gdy zostaje się razem jest niestety obawa przed "powtórką". Po czymś takim nawet jeżeli zdradzacz stara się być najlepszym małżonkiem pod słońcem, to niestety pozostaje bez odpowiedzi pytanie o motywację. Czy wybiera mnie z miłości (cokolwiek by to nie znaczyło), czy strachu przed kolejnym przyłapaniem, z obawy przed utratą bezpieczeństwa i stabilności życiowej, ze względu na dzieci czy innego jeszcze powodu? Ty jesteś mniej lub bardziej wolny od takich dylematów. Zazdroszczę Ci.
Jak prawie każdy z nas miałeś poczucie, że twoje małżeństwo jest wyjątkowe i wolne od tego g., które widzi się wszędzie wokół. Nagle ktoś Ci popsuł ten ładnie namalowany obrazek. Odczuwasz z tego powodu rodzaj straty, ale to z czasem przejdzie. Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie najgorzej było chyba z utratą wiary w ludzi. Jeżeli najbliższa osoba robi ci coś takiego, to czego możesz spodziewać się od innych? Nie poddawaj się temu. Będzie ok :tak_trzymaj.
Sztylecie
Pomimo, że zadałem pytania nie było moim celem wyciąganie cie przed tablice a raczej danie tematu do zastanawiania się. Po Twojej odpowiedzi widzę, że nie mając danych o Tobie i twojej sytuacji strzeliłem kulą w płot Poszedłem po najprawdopodobniejszej dla mnie interpretacji tego co napisałeś.
Pomimo , że twoja sytuacja wydaje mi sie taka mało prawdopodobna, dziwna to az się boję zadawać dalszych pytań żeby znowu nie zostać posądzonym o pociąganie Cię za Język ;-)
Jeżeli się zgodzisz to mogę napisać je na priva
Pozdrawiam i myślę, ze w miarę szybko poukładasz sobie świat wokół Ciebie od nowa.
Mysle, z epowinienes jej dac szanse. Popelnila blad, powazny, ale jest z Toba nadal. Przeciez nie musiala. ten blad pozwolil jej zrozumiec, jak bardzo Cie kocha i chce z Toba byc. Nie patrz na to az tak negatywnie.
Witam, konto założyłam po to, bo po prostu muszę zadać pytanie osobom uważającym, że sztylet powinien zapomnieć o zaistniałej sytuacji. I tu moje pytanie (to nie jest hejt, po prostu ciekawość) - czy Wy w ogóle macie swoją godność?
Jakie znaczenie ma to, że zdrada miała miejsce 25 lat temu? To jest nadal zdrada. Jak ktoś zabił dziecko 25 lat temu ale potem nie robił nic złego, to znaczy, że zrozumiał swój błąd i trzeba mu wybaczyć? Ok, może to nie jest najlepsze porównanie, ale rozumiecie do czego dążę? Zlosnica Ty tak serio? Widzisz w ogóle logikę w tym co napisałaś? Jak sztylet ma nie patrzeć na to negatywnie, skoro teraz jego dalsze życie skazane będzie na cierpienie? I to w imię czego? Tego, że jego żona dzięki zdradzie zrozumiała jak bardzo go "kocha"? haha Świetne.
Wiem, że odświeżam post po 5 latach, ale jeśli sztylet nadal jest z tą kobietą to współczuję. I współczuję wszystkim tym, którzy wybaczyli swoim partnerom, bo jest mi trudno uwierzyć, że takie coś przestanie boleć.
Niestety, moja sytuacja jest podobna jak Sztyleta, z tym, że moja zdradziła mnie przed ślubem po 5 latach "chodzenia" i w zasadzie narzeczeństwa.
Dowiedziałem się rok temu, dowody zdobyłem w tym.
Niestety masz rację, to, że zdarzyło się to 21 lat temu nie ma żadnego znaczenia, pomimo tego, że "wybrała" mnie. Ryje mi to psychikę a jej psychikę ryję ja. Fajnie byłoby mieć w głowie "reset do ustawień fabrycznych" i po prostu nie pamiętać. Niestety, nic na to nie poradzimy, że takie sprawy się się dzieją w związkach. Jedni, mają szczęście tego nie doznać, inni niestety nie. C'est la vie jak mówią Francuzi.
hakaa myślisz, że dasz w ogóle radę wytrzymać w tym związku? Czy w ogóle da się być jeszcze szczęśliwym...?
Nie wiem, czy fajnie byłoby mieć taki "reset", po prostu żyłbyś wtedy bez świadomości krzywdy jaką wyrządziła Ci druga osoba, jak w iluzji. Wiedza zawsze jest lepsza od niewiedzy (przynajmniej według mnie) bo wtedy wiesz po czym stąpasz. Bardzo Ci współczuję i mam nadzieję, że Twoje życie się ułoży, ale na pewno nie z żoną.
Czytam teraz Twój wątek o zdradzie i serio - dlaczego te kobiety bronią Twojej żony i ją usprawiedliwiają? Dżizas, to jest straszne.
My faceci jestesmy po prostu mocno zafiksowani na punkcie tego, ze ktos kiedys dotykal Nasze kobiety. Ten problem i te obrazy to wlasnie wynik tej psychologii meskiej. Nie sa to moje "odkrycia" a Pana Zbigniewa Lwa-Starowicza, najlepszego seksuologa w PL.
Jest jednak tez druga strona medalu, sa dwa typy zdrad: zdrada dla samej zdrady- poplyniecie emocjonalne i fizyczne polaczone z brakiem skruchy badz skrucha "sztuczna". Wtedy czesto Twoja oblubienica wraca do Ciebie bo druga galaź tj. kochanek nie jest dosc mocna aby sie jej "chwycic"(czytaj: kochanek ma ja w d.., chcial tylko zamoczyc) Drugi typ to taki, ze kobieta zdradzila bo faktycznie popelnila blad, zadziałała "chemia" zabladzila i ten blad chce naprawic. Musisz dojsc prawdy z czym miales doczynienia i jakie byly pobudki zony. Jezeli to typ drugi, mysle, ze mozesz "odpuscic", uwolnic sie od tego. Po tak dlugim czasie od tej sytuacji, to by bylo jakies rozwiazanie.
Ostatnia kwestie jest tez obecna postawa zony, czy jest u niej skrucha, czy tlumaczy, czy czuje sie winna? Czujesz w niej milosc do siebie i chec naprawy, oddania Ci honoru?
Dasz w ogóle radę wytrzymać w tym związku? Czy w ogóle da się być jeszcze szczęśliwym...?
Myślę, że tak całkiem być szczęśliwym i wolnym od złych myśli i podejrzeń już NIGDY nie będzie możliwe. No może tylko wtedy, gdy winowajczyni szczerze okaże skruchę i gotowość do naprawy zniszczonego zaufania. Ale takie coś to tylko w tanich romansach.
W moim przypadku generalnie zawaliło się wszystko w ciągu jednego roku. Właśnie likwiduję firmę budowaną z mozołem od 18 lat, z żoną w zasadzie już nie ma związku, egoistyczne dzieci nas nienawidzą, moi rodzice schorowani jeżdżą po szpitalach i wymagają mojej opieki, czeka mnie zarobkowa, samotna emigracja - aż dziw, że jeszcze nie całkiem osiwiałem. Na szczęście poddanie się nie leży w mojej naturze, trochę przypominam Toshiro Mifune przeszywanego setkami strzał w finałowej scenie "Tronu we krwi" :-)
To forum służy wsparciem dla osób takich jak Ty. Napisz coś więcej o sobie i o swojej historii a postaramy się jakoś pomóc.
W jaki sposob wypłynęła zdrada? Żona sama się przyznała, czy w innych okolicznościach się dowiedziałeś? To była jednorazowa przygoda czy dłuższy romans?
Waka
>>>>to co dasz sobie w zamian?<<<<<
Bez pytania, zbędnych tłumaczeń i ograniczenia czasowego moze sobie wyskoczyć np. na ryby Są inne kwestie. Ale to na później bo rozterek po tak długim czasie to zazwyczaj sporo jest...
Ona - zrobiła skok w bok, potem żałowała i bała się Ciebie stracić, Ty - nie pogodziłbyś się z tym faktem.
Gdyby Ci powiedziała wtedy, to nie przeżylibyście tylu może całkiem dobrych lat, dochowalibyście się dzieci, wnuków.,,,
Jeden głupi błąd który .... ?
Ale to Ty jesteś od tego żeby ocenić czy taki scenariusz ma racje bytu.
Proszę się jednak zastanowić bo sytuacja naprwdę nie jest do pozazdroszczenia
Wystarczy się zastanowić kim jesteśmy Co stanowi o naszej spójności jako osób To jest nasze życie, nasze wspomnienia Nasza osobowość to oczywiście poza danym nam od losu czy rodziców aparatem genetycznym to to co przeżyliśmy A co się stanie jeżeli juz po przejściu kawałka życia stajemy nagle przed następującą perspektywą Wszystko co pamiętamy to kłamstwo Ten wspólny wieczór z zachodem słońca to kłamstwo Ta miłość to kłamstwo. Te dzieci to może tez kłamstwo bo wszystko co pamiętamy z ostatnich 20 lat przestaje byc naszym życiem a staje sie jakim matriksem gdzie widzieliśmy tylko lukier i pozłotkę którą nam serwowano.
Przed takim problemem staną autor wątku Czy to życie które pamięta które jest nim to prawda czy tylko manipulacja I WŁAŚCIWE NIE PRZEŻYŁ NIC NA PRAWDĘ
TO JEST BARDZO POWAŻNY PROBLEM Myślę ze może być trudniejszy do przejścia i rozwiązania niz te burze hormonów i naruszone ego którymi sie tu z upodobaniem zajmujecie
Howg
Czy od żony. czy rozmawialiscie o tym?
Czy od osoby trzeciej. Czy zweryfikowałęs fakty? czy masz pewnośc że takie zdarzenie, w takiej oprawie o jakiej usłyszaleś się wydarzyły?
Milord
Mój post kierowałem nie do Sztyleta, ale do komentujących jego wypowiedź Chciałem zwrócić uwagę ze choć jego sytuacja jest inna niz standard tu opisywany to tez ma swoją głębie przeżycia. Odniosłem wrażenie że to ciut lekko traktujecie i tyle.
Sztylet
Niezależnie czy coś opiszesz lub nie to sytuacja się nie zmieni Fakty się nie zmieniają natomiast grono osób zgromadzone tutaj ( nie mówię o sobie takim przypadkowym gościu ) być może pozwoli Ci spojrzeć na fakty szerzej Nie zapominaj też o terapeutycznej mocy wywalenia problemu z siebie tym bardziej że tu jesteś anonimowy.
Nie namawiam cie do pisania bowiem to jest tylko Twoja decyzja i zrobisz jak ci serce i rozum podyktuje Nieżalżenie od tego myślę że poradzisz sobie z sytuacją ;-) Powodzenia
Cytat
a jak tak, to ja cofam moje pytania.
Nie, nie będzie takie samo, ale moze te 25 lat jest warte tych kolejnych, aczkolwiek "innych"
Chciałbym przedstawić Ci pewne fakty
Jeżeli człowiek sam rozmyśla nad jakimś problemem często zapętla się. Zatrzymuje. Nie potrafi pójść dalej i krąży wokół kilku myśli. Jest to powszechny efekt i dlatego przy badaniach a szcsególnie przy rozwiązywaniu problemów zalecana jest wymiana mysli. Takie r0;rozmowyr1; czy to bezpośrednio, czy pisemnie mają kilka aspektów
Często myślimy emocjami a nie logiką Chcąc przedstawić to co myslimy najpierw sami musimy to sprecyzować uporzadkować . Ubrać precyzyjnie w słowa. Takie porzadkowanie tego co myślimy
Drugim aspektem jest poddanie naszych mysli pod osąd kogoś innego kto stojacy trochę z boku i niezaangażowany emocjonalnie potrafi wytknąć nam nasze błędy, nieścisłości i przekłamania.
To nie dotyczy tylko emocji takich jak Twoje ale stosowane jest powszechnie w najróżniejszych problemach od emocjonalnych do naukowych czy projektowych To działa
Dlatego radzę abyś spróbował tak postąpić Biorąc pod uwagę wrażliwość spraw które Cię dotyczą sam musisz wybrać dyskutantów /dyskutanta oraz formę wymiany myśli
Sam mam do Ciebie jeżeli pozwolisz tylko jedno pytanie.
Podobno po 25 latach dobrego małżeństwa dowiedziałeś się, że żona zdradziła Cię ponad 20 lat temu. Skąd taka wiadomość i pewność, że jest prawdziwa. Minęło prawie ćwierć wieku. Ślady materialne nawet jeżeli coś się wydarzyło zaginęły w czasie i przestrzeni. Świadkowie i r0;Życzliwir1; potrafią kłamać nawet bezpośrednio po wydarzeniu a co dopiero po takim czasie. Zresztą jest powiedzenie prawnicze r0;kłamie jak naoczny świadekr1;. Przeżyłeś ze swoją żoną 25 lat Znacie się jak stare konie i chyba potrafisz ocenić czy w ogóle potrafiła by odwalić taki numer i ocenić wiarygodność dowodów na zdradę
Pozdrawiam StaryZgred
Czy to pewne, że po tej wpadce 20 lat temu małżonka przez kolejne lata była "grzeczna"? Jeżeli to prawda, to tak właściwie powinieneś się cieszyć. Małżonka, mimo że zasmakowała "zakazanego owocu" wybrała Ciebie. Zrobiła to z własnej woli. Wygrałeś z konkurencją nie wiedząc nawet, że ją masz. Zazdroszczę Ci. Zdecydowana większość odwiedzających ten portal przyłapało swoje połówki na mniej lub bardziej gorącym uczynku. W takim wypadku, gdy zostaje się razem jest niestety obawa przed "powtórką". Po czymś takim nawet jeżeli zdradzacz stara się być najlepszym małżonkiem pod słońcem, to niestety pozostaje bez odpowiedzi pytanie o motywację. Czy wybiera mnie z miłości (cokolwiek by to nie znaczyło), czy strachu przed kolejnym przyłapaniem, z obawy przed utratą bezpieczeństwa i stabilności życiowej, ze względu na dzieci czy innego jeszcze powodu? Ty jesteś mniej lub bardziej wolny od takich dylematów. Zazdroszczę Ci.
Jak prawie każdy z nas miałeś poczucie, że twoje małżeństwo jest wyjątkowe i wolne od tego g., które widzi się wszędzie wokół. Nagle ktoś Ci popsuł ten ładnie namalowany obrazek. Odczuwasz z tego powodu rodzaj straty, ale to z czasem przejdzie. Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie najgorzej było chyba z utratą wiary w ludzi. Jeżeli najbliższa osoba robi ci coś takiego, to czego możesz spodziewać się od innych? Nie poddawaj się temu. Będzie ok :tak_trzymaj.
Pomimo, że zadałem pytania nie było moim celem wyciąganie cie przed tablice a raczej danie tematu do zastanawiania się. Po Twojej odpowiedzi widzę, że nie mając danych o Tobie i twojej sytuacji strzeliłem kulą w płot Poszedłem po najprawdopodobniejszej dla mnie interpretacji tego co napisałeś.
Pomimo , że twoja sytuacja wydaje mi sie taka mało prawdopodobna, dziwna to az się boję zadawać dalszych pytań żeby znowu nie zostać posądzonym o pociąganie Cię za Język ;-)
Jeżeli się zgodzisz to mogę napisać je na priva
Pozdrawiam i myślę, ze w miarę szybko poukładasz sobie świat wokół Ciebie od nowa.
Jakie znaczenie ma to, że zdrada miała miejsce 25 lat temu? To jest nadal zdrada. Jak ktoś zabił dziecko 25 lat temu ale potem nie robił nic złego, to znaczy, że zrozumiał swój błąd i trzeba mu wybaczyć? Ok, może to nie jest najlepsze porównanie, ale rozumiecie do czego dążę?
Zlosnica Ty tak serio? Widzisz w ogóle logikę w tym co napisałaś? Jak sztylet ma nie patrzeć na to negatywnie, skoro teraz jego dalsze życie skazane będzie na cierpienie? I to w imię czego? Tego, że jego żona dzięki zdradzie zrozumiała jak bardzo go "kocha"? haha Świetne.
Wiem, że odświeżam post po 5 latach, ale jeśli sztylet nadal jest z tą kobietą to współczuję. I współczuję wszystkim tym, którzy wybaczyli swoim partnerom, bo jest mi trudno uwierzyć, że takie coś przestanie boleć.
Niestety, moja sytuacja jest podobna jak Sztyleta, z tym, że moja zdradziła mnie przed ślubem po 5 latach "chodzenia" i w zasadzie narzeczeństwa.
Dowiedziałem się rok temu, dowody zdobyłem w tym.
Niestety masz rację, to, że zdarzyło się to 21 lat temu nie ma żadnego znaczenia, pomimo tego, że "wybrała" mnie. Ryje mi to psychikę a jej psychikę ryję ja. Fajnie byłoby mieć w głowie "reset do ustawień fabrycznych" i po prostu nie pamiętać. Niestety, nic na to nie poradzimy, że takie sprawy się się dzieją w związkach. Jedni, mają szczęście tego nie doznać, inni niestety nie. C'est la vie jak mówią Francuzi.
Nie wiem, czy fajnie byłoby mieć taki "reset", po prostu żyłbyś wtedy bez świadomości krzywdy jaką wyrządziła Ci druga osoba, jak w iluzji. Wiedza zawsze jest lepsza od niewiedzy (przynajmniej według mnie) bo wtedy wiesz po czym stąpasz. Bardzo Ci współczuję i mam nadzieję, że Twoje życie się ułoży, ale na pewno nie z żoną.
Czytam teraz Twój wątek o zdradzie i serio - dlaczego te kobiety bronią Twojej żony i ją usprawiedliwiają? Dżizas, to jest straszne.
My faceci jestesmy po prostu mocno zafiksowani na punkcie tego, ze ktos kiedys dotykal Nasze kobiety. Ten problem i te obrazy to wlasnie wynik tej psychologii meskiej. Nie sa to moje "odkrycia" a Pana Zbigniewa Lwa-Starowicza, najlepszego seksuologa w PL.
Jest jednak tez druga strona medalu, sa dwa typy zdrad: zdrada dla samej zdrady- poplyniecie emocjonalne i fizyczne polaczone z brakiem skruchy badz skrucha "sztuczna". Wtedy czesto Twoja oblubienica wraca do Ciebie bo druga galaź tj. kochanek nie jest dosc mocna aby sie jej "chwycic"(czytaj: kochanek ma ja w d.., chcial tylko zamoczyc) Drugi typ to taki, ze kobieta zdradzila bo faktycznie popelnila blad, zadziałała "chemia" zabladzila i ten blad chce naprawic. Musisz dojsc prawdy z czym miales doczynienia i jakie byly pobudki zony. Jezeli to typ drugi, mysle, ze mozesz "odpuscic", uwolnic sie od tego. Po tak dlugim czasie od tej sytuacji, to by bylo jakies rozwiazanie.
Ostatnia kwestie jest tez obecna postawa zony, czy jest u niej skrucha, czy tlumaczy, czy czuje sie winna? Czujesz w niej milosc do siebie i chec naprawy, oddania Ci honoru?
Pozdrawiam
Cytat
Myślę, że tak całkiem być szczęśliwym i wolnym od złych myśli i podejrzeń już NIGDY nie będzie możliwe. No może tylko wtedy, gdy winowajczyni szczerze okaże skruchę i gotowość do naprawy zniszczonego zaufania. Ale takie coś to tylko w tanich romansach.
W moim przypadku generalnie zawaliło się wszystko w ciągu jednego roku. Właśnie likwiduję firmę budowaną z mozołem od 18 lat, z żoną w zasadzie już nie ma związku, egoistyczne dzieci nas nienawidzą, moi rodzice schorowani jeżdżą po szpitalach i wymagają mojej opieki, czeka mnie zarobkowa, samotna emigracja - aż dziw, że jeszcze nie całkiem osiwiałem. Na szczęście poddanie się nie leży w mojej naturze, trochę przypominam Toshiro Mifune przeszywanego setkami strzał w finałowej scenie "Tronu we krwi" :-)
https://www.youtube.com/watch?v=3GvVz...GvVzvoEx4w