Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Julianaempat...00:38:28
Obito01:33:38
trzechZczech01:45:36
# poczciwy01:49:36
Kakua02:11:40

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.

Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie. Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i

Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer

poczciwy
08.09.2024 09:18:34
Korzystacie z przeglądarki komputera czy w telefonie?

NieSypiam
07.09.2024 12:42:47
Tak czat umarł, mi też nie działa ^^

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Zdradziłam i się wydałoDrukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansTak jak w temacie. Ale historia nie jest prosta, jest dość pogmatwana i głupia. Nie chcę się zbytnio wdawać w szczegóły bo to jednak zbyt bolesne, Zacznę od tego że zdradziłam męża po ponad 20 latach małżeństwa. Od kilku lat coś nam nie grało, trudności, rodzina, dzieci, moje coraz mniejsze zaangażowanie w seks... w każdym razie na początku roku trochę się pokłóciliśmy. Trochę - to mało powiedziane. Na noże nie poszło, ale stanęło na tym że chciałabym żeby mąż się wyprowadził. Seks w dalszym ciągu był od czasu do czasu, staraliśmy się utrzymywac pozory normalnego małżeństwa, ale wszystko trwało jakby w zawieszeniu. Na początku lata odezwałam się do starego przyjaciela, z którym miałam sporadyczne tylko kontakty, głównie dlatego że mąż go bardzo nie lubił. Dlaczego - teraz dopiero wiem. Ale o tym potem. Wymyśliłam, że skoro będę na wakacjach w jego okolicach, to mogę go odwiedzić, porozmawiać o starych czasach. Nic wielkiego. Zaczęliśmy pisać na komunikatorze. Od słowa do słowa robiło się coraz bardziej pikantnie, nigdy tak z nikim przedtem nie pisałam. Ale cóż, pisanie, słowa tylko, myślałam. Umowiliśmy się, pojechałam. Mąż wiedział gdzie jadę, nie wiedział tylko do kogo. Z początku było trochę niezręcznie, ale szybko znaleźliśmy wspólny język, tak jak kiedyś, dawno temu. I jakoś tak się stało że się przespaliśmy ze sobą. Naprawdę, robiąc to, nie wierzyłam że to robię, przecież on nie był w moim typie, tu nic nie mogło zadziałać! A jednak zadziałało, zrobił mi dobrze i wpadłam z kretesem. Zrobiliśmy to zaledwie kilka razy, ale byłam absolutnie oszołomiona, podniecona i zakochana. Po powrocie do domu kochałam się z mężem i było naprawdę fajnie. Zaczęłiśmy nawet rozmawiać o naszym problemie... W międzyczasie jednak z kochankiem (bo tak go nazwałam) pisaliśmy dalej, bardzo pikantne teksty, nawet wysyłaliśmy sobie nagie zdjęcia. Prowadziłam jakby podwójne życie - w domu z mężem, w internecie - z kochankiem. Podniecało mnie to bardzo. Czas mijał a ja coraz bardziej dogadywałam się z mężem. Podkusiło mnie jednak żeby spotkać się jeszcze raz z kochankiem, teraz nie wiem - przespać się z nim ten ostatni raz, porozmawiać? Nakłamałam męża że jadę w delegację a pojechałam do niego. Do niczego nie zdążyło dojść, bo dostałam serię straszliwych sms-ów od męża, z takimi wyzwiskami że włos zjeżył mi się na głowie. On wiedział. Okazało się, do dziś nie wiem jakim cudem, że wszedł na moje konto i zobaczył wszystko. Wszystko. Całą korespondencję, zdjęcia, nawet film. Nie wiem jak bo wszystko na bieżąco wykasowywałam, a na domowym komputerze nigdy się nie logowałam. Nikt nie wie jak to się stało, bo z technicznego punktu widzenia nie było to możliwe, a jednak. Ktoś gdzieś popełnił błąd. Może ja, może kochanek. Oczywiście powiedziałam kochankowi, a on pierwsze co zrobił to pousuwał mnie ze wszystkich kontaktów, po czym postawił sprawę jasno i wyraźnie że to moja wina i ja mam wszystko naprawić. A mąż rozpętął piekło. Najpierw się upił, potem porozsyłał fragmenty korespondencji ze zdjęciami (!) do jego (kochanka) dziewczyny (tak, tak, miał on dziewczynę, kochał ją a ona jego, planowali dzieci, byli ze sobą już kawał czasu), do jego rodziny, powiadomił (na szczęście nie ze szczegółami) moją rodzinę. Po czym spakował się i wyprowadził. Wróciłam do domu najszybciej jak tylko mogłam. Błagałam męża żeby chociaż wrócił ze mną porozmawiać, zgodził się. Został w domu na próbę. Wstyd, rozgoryczenie, nienawiść do samej siebie, jakie towarzyszyły mi w tych pierwszych dniach, były nie do zniesienia. Poczucie winy mnie zabijało fizycznie. Mąż zamieszkał w oddzielnym pokoju, błagałam go o to bo nie miał gdzie pójść tak od razu. Powoli zaczęliśmy rozmawiać, próbowałam mu wszystko wyjaśnić, ale co tu wyjaśniać? Poprosił mnie o rozwód, tzn. że złoży po świętach, a ja się zgodziłam z poczucia winy. I tak żyjemy sobie, minęły dopiero dwa tygodnie, jakoś pozbierałam się sama z sobą, mąż jednak nie. Niby jest każdego dnia lepiej, ale widzę że wszystko zniszczyłam. Po tym wszystkim widzę jaka byłam głupia, że przez chwilę zauroczenia zniszczyłam całe nasze małżeństwo, i to z człowiekiem z którym tak naprawdę mnie nic nie łączy. Kocham mojego męża, nie wyobrażam sobie życia z nikim innym, ale widzę że raczej to nie jest możliwe żebyśmy byli razem. Próbuję i będę próbowała wszystkiego żeby jednak nie odszedł, ale nie chcę żeby to wyglądało że robię to z poczucia winy, że pragnę się zrehabilitować. Czy istnieje jakaś rehabilitacja? Czy mężczyzna jest w stanie przebaczyć kobiecie zdradę i to jeszcze taką? Czy da się odbudować zaufanie? Co mam robić żeby dać mu przez to przejść jak najbardziej łagodnie? Boję się go skrzywdzić jeszcze bardziej. Panowie, którzy przeżyliście zdradę małżonki, macie jakieś spostrzeżenia, uwagi? Bardzo żałuję tego co zrobiłam i zapłacę za to zo zrobiłam, płacę każdego dnia. Ale widok męża który cierpi, choć może nie pokazuje tego otwarcie, boli mnie stokrotnie bardziej.
3108
<
#298 | B52 dnia 15.10.2013 08:45
Stawiam dolary przeciw orzechom, że za 3 miesiące barbaraF będzie już w nowym związzku, że zrozumie jak ją mąz skrzywdził i jak cudowny jest nowy partner.
10056
<
#299 | pozdradzie dnia 15.10.2013 09:08
Barbaro ... pokuta za grzechy popełnione musi być długa i uciążliwa ! ty mówisz że niczego nie jesteś już pewna... twój mąż już nigdy niebedzie niczego pewien a bardziej Ciebie ! więc aby choć trochę uwierzyć w twe intencje wystawia cię na probe . to może trwać nawet kilka lat a wy jesteście dopiero jakiś ułamek po dopiero ...
3739
<
#300 | Deleted_User dnia 16.10.2013 14:44
Sorry ze musze cos dopowiedziec i przepraszam ze dopiero teraz ale dopiero przeczytalem ostatnie wypowiedzi i kochanka mojego najwiekszego wroga napisala ze mialem sie wyprowadzic z wlasnej inicjatywy!! Zdumiewajace bo o ile ja pamietam gdy zalozylem swoje konto gdy ona juz posiadala i mielismy wspolne to wpadla w furie i kazala mi sie wyprowadzac co powtarzala sukcesywnie bo poczula sie zdradzona finansowo ze podzielilem wszystkie nasze pieniadze na pol i dom byl obslugiwany ze wspolnych wplat na wspolne konto to tylko kwoli scislosci bo widze ze ze chwile dowiem sie ze to ja ja zawiozlem do niego otworzylem mu rozporek a jej .... i kazalem to robic a teraz sie czepiam!!!

Komentarz doklejony:
:topic
10207
<
#301 | Crowley dnia 16.10.2013 15:19
Wnioskując z powyższej wypowiedzi Maziwony, to rzeczywiście emocje opadają Barbaro. Jestes pewna, że ten twój cały workshop omawiałaś ze swoim mężem, a nie jakimś innym gachem?

Coś mi się widzi, że caly czas nami manipulujesz i próbujesz zaklinać rzeczywistość.

Mężu Iwony, włóż ręce do kieszeni spodni i zacznij intensywnie szukać jaj...Jak je już znajdziesz to dojdź do wniosku, że z ruiny jaką jest wasz związek nie zbudujecie już Taj Mahal... co najwyżej jakąś szopkę...
3739
<
#302 | Deleted_User dnia 16.10.2013 23:04
"niech wie, ze czekasz, że żałujesz i cały ten korowód, ale niczego nie rób na siłę,nie rób tez z siebie ( ewentualnie) worka treningowego, bo mimo tego, co zrobiłaś teraz masz swoja godność- meżczyzna musi szanować swoją kobietę a szacunku do siebie ma nauczyć go kobieta i wymagać tego zawsze i wszędzie. Jesli trzeba będzie przyjąć prawdę o jego odejściu na dobre, to trudno- w żadnej sytuacji, żeby nie wiem, co się działo Ty nie żebraj o milość. To, co zrobiłaś już się stało i nie odstanie i skoro ktos nie będzie mógł wrócić już do ciebie, to nalezy przyjąć to na klatę, nigdy nie narzucać się komuś, nie skamlać, bo to przynosi odwrotny skutek. Nową jakość związku możecie wypracować sobie tylko na wzajemnym szacunku, wspolnych celach i priorytetach- nawet milosć nie jest tak ważna w takich przypadkach, jak Wasz, gdy jest PO."- tak napisałam do Ciebie Barbaro kilka dni temu. przeczytałam całą dyskusję, jaka toczyła się od tamtej pory, najdokładniej to, co Ty napisałaś i z jeszcze większym przekonaniem jeszcze raz piszę do Ciebie te przytoczone wcześniej słowa i dodam do tego jeszcze - żadnego wycierania się i kotłowania w samochodzie- ja Ciebie rozumiem, jako kobieta i pamiętaj, jesli straciłaś szacunek swojego męża już tak na zawsze to trudno, ale jesli teraz będziesz pozwalała na to, by ktoś Tobą pomiatał, to w zyciu nie odbudujecie tego malżeństwa. Mężuiwony, jeśli daje się komuś nadzieję, to nie przekracza się tez pewnych granic- mozna robić rożne rzeczy ale trzeba robić je w dobrym guście..

Komentarz doklejony:
Ja jestem wielką zwolenniczką przeciągania kogoś ryjem po podłodze, sama nawet potrafię robić to perfekcyjnie, nawet bez emocji, ale w nie w tym wypadku- trzeba być slepym, żeby nie dostrzec szczerości i starań tej kobiety. Są nieprzekraczalne granice, które należy indywidualizować stosownie do danego przypadku, inaczej mozna wylać przez pomyłkę dziecko z kąpielą.
7236
<
#303 | Nick dnia 17.10.2013 00:48

Cytat

Maziwony dnia październik 05 2013 09:22:33
....... Piszecie wiele rzeczy jedne sa trafne drugie nie bo nie macie pelnego obrazu a cala prawda nigdy nie jest znana do konca . Zostaliscie przez nia czesciowo zmanipulowani poprzez dozowanie wam niepelnych informacji aby znow okazalo sie ze ona winna tak naprawde nie jest tylko sa winni inni.
...........Tym bardziej ze zrobila to z moim najwiekszym wrogiem a miedzy mna a nia byo ok 2 dni przed wyjazdem kochala sie ze mna ...........ona do Krakowa do niego zolnierzyka i po sciagnietym imlancie gdzie ja musialem uzywac prezerwatywy on nie musial wiec jak wrocila i znow sie kochala ze mna to narazala cala rodzine.............
on spal z moja zona ktora przez 20 lat twierdzila ze sie jim brzydzi i nigdy by go nie dotknela


Cytat

barbaraF dnia październik 07 2013 10:03:00
Mój maz sie wlasnie wyprowadził. Cicho, nad ranem, bez ostrzeżenia. Nie mam już wiecej nic do dodania w tym temacie...


Cytat

barbaraF dnia październik 14 2013 14:41:59
......... Faktycznie moje zachowanie może sprawiać wrażenie manipulacji i szantażu smiley Dla mnie jest to tylko wylanie swoich emocji, inaczej gotowa byłabym roznieść wszystko w pył. Co do drugiej sprawy, cóż, zanim cokolwiek miało się wydarzyć (czyli jakis czas przed urodzeniem się myśli o zdradzie), mąż powiedział mi że nie może żyć ze mną a beze mnie też nie.


Cytat

barbaraF dnia październik 14 2013 23:09:14 Tak wiec, maz sie wyprowadzil, przynajmniej wiem ze nie spi pod mostem bo to najbardziej nie dawalo mi spac. Wlasnie odjechal, spedzilismy pare ladnych godzin ze soba, ustalilismy "program wizyt" i program naprawczy na poczatek. Przygotowalam dla nas razem workshop


Cytat

Maziwony dnia październik 16 2013 13:44:23
Sorry ze musze cos dopowiedziec i przepraszam ze dopiero teraz ale dopiero przeczytalem ostatnie wypowiedzi i kochanka mojego najwiekszego wroga napisala ze mialem sie wyprowadzic z wlasnej inicjatywy!! Zdumiewajace bo o ile ja pamietam gdy zalozylem swoje konto gdy ona juz posiadala i mielismy wspolne to wpadla w furie i kazala mi sie wyprowadzac co powtarzala sukcesywnie bo poczula sie zdradzona finansowo ze podzielilem wszystkie nasze pieniadze na pol


Barbaro - co jest prawdą a co fałszem ?
- mąż się wyprowadził cichaczem 7.10 czy 14.10, z własnej woli czy zmuszony przez Ciebie ??
- mąż nie chciał z Tobą żyć czy też kochaliście się bezpośrednio przed Twoją kolejną wyprawą do kochanka ?
- wybrałaś na kochanka największego wroga Twojego męża, pytałaś dlaczego to zrobiłaś - chciałaś upokorzyć mężą ...? i to na "żywca" z perspektywą zarażenia męża chorobami które mógł mieć kochanek lub ...przywiezienia mężowi dziecka jego wroga do wychowania ?
- 20 lat mówisz że kogoś byś się nie tknęła a potem wskakujesz mu do łózka .

Co jest prawdą a co fałszem ?
Przecież manipulujesz tu nami.
Po co weszłaś na to forum ?
Mam wrażenie że to była próba "katharsis", pokazania swojej historii zdrady w taki sposób żeby usłyszeć kilka słów które uspokoją Twoje sumienie. Stworzą w Tobie pozytywny obraz siebie po zdradzie.
Dalej myślisz tylko o sobie.
Dopóki tak będzie, nici z tego związku, a przyszłe też pod znakiem zapytania.
3739
<
#304 | Deleted_User dnia 17.10.2013 01:18
Prosilam o zamkniecie watku, zadnego apdejta juz nie bedzie, teraz to juz tylko sprawa miedzy mna a moim mezem Uśmiech
Ale odpowiem po kolei tym najbardziej ciekawskim
B52 - hazardzista z ciebie
pozdradzie - wiem, ale dzieki
maziwony - Ty juz wiesz co Szeroki uśmiech
Crowley - nie obrazaj mojego meza
Waka - dziekuje za dobre slowo
Nick - twoje pytania pozostana bez odpowiedzi a opinia bez komentarza.
Jeszcze raz dziekuje za zaangazowanie w watek.
7375
<
#305 | B40 dnia 17.10.2013 02:53
BarbaraF nie zamkniemy wątku ponieważ nie widzimy (w każdym razie ja ku temu powodu). Dla wielu Twoja historia będzie pouczająca. Niestety ale wchodząc na to forum należy się liczyć z tym że nie zawsze wszyscy krzykną jednym głosem. Osobiście mam mieszane uczucia co do twojej postawy. Niestety ale osoba z drugiej strony chce bardzo szybko skończyć z tematem i nie wracać do tego - to najlepsza droga do porażki. Twój mąż będzie karmił w sobie w ten sposób wilka aż w końcu ulegnie. Chciała byś aby określił się najlepiej zaraz. Tak się po prostu nie da możliwe że nigdy nie zaakceptuje tego co się stało możliwe że pogodzi się z tym ale nie wymagaj aby pozbył się wspomnień bo po prostu się nie da nie da się zapomnieć o czymś takim można nauczyć się z tym żyć zapomnieć raczej nigdy. Nick nie sądzę że chodziło o poniżenie męża wiesz jak zachowuje się kobieta na fly'u jak głupia szesnastolatka nie patrząc na konsekwencje.
Basia co bym radził on potrzebuje czasu nie naciskaj bo efekt jest odwrotny. I Waka nie zgodzę się włąśnie ma żebrać o to co straciła. Wiesz jak by wyglądało moje małżeństwo gdyby moja żona nie pokazywała szczególnie na początku że jej zależy i żałuje - NIE WYGLĄDAŁO BY. To nie on popełnił błąd ale Barbara. Starania widzę mniej więcej tak mąż ma się szybko określić najlepiej tak jak chce Basia. :tak_trzymaj
3108
<
#306 | B52 dnia 17.10.2013 09:31
"trzeba być slepym, żeby nie dostrzec szczerości i starań tej kobiety"-och to jestem ślepy jak kret...
"Prosilam o zamkniecie watku"- tchórzliwa szantażystko-manipulatorka ucieka, bo nie idzie tu po jej myśli.Zdradzacze to jednak charakter specjalny.Daję temu małenstwu 0 szans, prędzej czy później maziwony przejrzy na oczy.za rok lub za 10.
"Starania widzę mniej więcej tak mąż ma się szybko określić najlepiej tak jak chce Basia"-święte słowa.A jak będzie miał włąsne zdanie to marny jego los.
10207
<
#307 | Crowley dnia 17.10.2013 09:51
To zaiste zabawne, że teraz tak bardzo bronisz czci swojego męża. Nie widzisz w tym hipokryzji o rozmiarach Mont Blanc. Trochę to żałosne, nie sądzisz?

OK powiem wprost: BarbaroF ja nie obrażam twojego męża. To twoja rola, którą, jak widzę wypełniłaś (i nadal to robisz) perfekcyjnie! Ja mu tylko brutalnie, to prawda, ale szczerze, próbuję otworzyć oczy.
3739
<
#308 | Deleted_User dnia 17.10.2013 09:54
betrayed, tu nie chodzi o krzyczenie jednym glosem. Ja po prostu nie widze potrzeby kontynuacji poniewaz wszystko juz zostalo powiedziane, i to po kilka razy, teraz to jest tylko walkowanie tego samego w kolko. Zadna wasza wypowiedz naszych decyzji juz nie zmieni. Przyznaj czy to nie jest zupelnie normalne dla czlowieka ze chce sie uporac z sytuacja najlepiej jak sie da? Czy to nie jest normalne ze czlowiek walczy ze soba, ze swoimi slabosciami? Ze boi sie porazki, ze chce naprawic bledy? Wiec dlaczego zarzucacie mi manipulacje? To ze rozmawiam z mezem, ze ustalamy rozne rzeczy, ze probuje mezowi jakos zalagodzic ten okres, to juz manipulacja?
Widzicie, ja zauwazylam duza roznice w sposobie waszego postrzegania problemow. Przegladam to forum, czytam rozne watki, i co mi sie rzucilo w oczy to to ze wasz punkt widzenia zalezy nie od punktu siedzenia ale od osoby ktorej ten watek dotyczy. Wczoraj czytalam historie faceta ktory zdradzil i to on prosil o pomoc. I co? Nie zauwazylam jakiejs szczegolnej krytyki z waszej strony. I pomimo ze tam sprawy dzialy sie szybko, nikt nie zarzucil mu pospiechu, naciskania, manipulacji... czyli faceta ktory zdradzil i zaluje traktujecie inaczej niz kobiete ktora zdradzila i zaluje. Wiekszosc zdrad tutaj opisywanych to tragedia, zona zdradza, nie chce sie przyznac, maz zdradzil, mowi ze to nic takiego, zatrudniacie detektywow z tego powodu, jakies podsluchy, sprawa trwa miesiacami a wynikow nie ma. A tu zonk, zjawila sie na forum baba ktorej romans sie wydal, nie wyparla sie niczego, zrozumiala co zrobila, zerwala kontakty z kochankiem, a w dodatku ma czelnosc prosic o pomoc w poradzeniu sobie z sytuacja, no nieslychane po prostu. Na szczescie umiem oddzielic ziarna od plew i niczym mi juz glowy nie zmacicie. Poznalam na tym forum wartosciowych, konstruktywnych ludzi, ktorzy i op...c potrafia i poglaskac tez jak trzeba i ich rady sobie cenie, jakie by nie byly. Ci ktorzy pluja jadem niech sobie pluja, widocznie swoje porazki wyladowuja na innych, nie bede sobie nimi zawracac glowy.

Komentarz doklejony:
B52- powiedz fighterowi ze jest tchorzem, a efekty zobaczysz natychmiast. Jestem mimo wszytko kulturalna osoba i nie zamierzam tu nikogo obrazac w odroznieniu od ciebie, ale moze bede musiala. nikt cie tu nie prosil o inwektywy pod czyims adresem. Pokazujesz wszystkim swoje oblicze, nie dziwie sie ze zona miala ciebie dosc. Tez bym nie wytrzymala z hazardzista-szowinista imw dodatku prorokiem.
8155
<
#309 | Kik dnia 17.10.2013 12:53
Barbary mąż przemyslanie zdecydował się na próbę ratowania małżeństwa. należy to uszanować i życzyć obojgu powodzenie. Facet jest intelientny,doskonale zdaje sobie sprawę z tych manipulacji, lepiej niz my wie jaka Barbara jest. Ma plan i fajną strategię, wie co chce osiagnąć i myslę że krzywdy już nie da sobie już zrobić, za co trzymam kciuki i mam tez nadzieję że Barbara zmieni swoje postepowanie.

Waka, gdzie Barbara napisała że jej mąż chce sexu w samochodzie? mąż powiedział " chce ze mną rozmawiać i chce także innych rzeczy" reszta to chyba "dopisek" Barbary... z tym żebraniem o uczucie to trochę przesada bo chyba takie stwierdzenie tu nie padło nigdzie.... niemniej jednak wypadałoby by w tej sytuacji to Barbara zawalczyła o uczucia męza i pokazała ze jej zalezy ( nie tylko w piśmie) , bo jak to ma wygladać.. to mąz ma zabiegać i wznosić pod niebiosy z radosci że wybrala jego...
...bo uczucie jest Waka wazne, nawet w związku PO, bo bez uczucia jest to nie związek dwojga ludzi tylko układ a uklad oparty na wspóldzieleniu dóbr materianych, socjalnych i sexie potencjalnie mozna stworzyć z kazdym innym kto będzie przestrzegał regulaminu okreslonych zasad i wytycznych.Ot tyle i nic więcej. Nie każdy też potrafi tkwić w układzie. Patrząc na 8 punktów które napisal Maziwony a które akceptuje Barbara raczej chcą zbudowac coś więcej niż układ.
3108
<
#310 | B52 dnia 17.10.2013 13:24
"nie dziwie sie ze zona miala ciebie dosc. Tez bym nie wytrzymala z hazardzista-szowinista imw dodatku prorokiem"- takich "fightrów" co to uciekają siędo marnych sztuczek ad personam to ja kładę salwą śmiechu :-).Impregnowany jestem na osóbki twego typu, i niestety, ktoś taki nie jest po prostu w stanie mnie obrazić, tak jak nie obrazi mnie zaszczany pijak pod kioskiem.A wyrażam swoje zdanie nie dla ciebie tylko dla twojego Męża , by przjrzał trochę na oczy i zobaczył nagie fakty pod potokiem słów.
3739
<
#311 | Deleted_User dnia 17.10.2013 13:44
No to położyłeś mnie faktycznie, leżę i kwiczę...Szok
I ty myślisz że twoje gadanie zmieni decyzję mojego męża? No to trochę nisko go cenisz jeżeli myślisz że jest podatny na forumowe gierki. Ten wątek jest mój i ja prosiłam o radę. Jak mój mąż będzie chciał się wyżalić to założy sobie swój własny wątek. My nie rozmawiamy za pomocą forum. Rozmawiamy w cztery oczy, o tym o czym należy rozmawiać. To co tutaj wykrzykujesz jest tylko świadectwem twojego rozgoryczenia na temat. Bo tobie sie nie udalo, wiec dlaczego komus ma sie udac? Ale ja nie zamierzam się udawać na wojenną ścieżkę w twoim kierunku, szczekaj sobie ile chcesz, jak pisalam, oboje z mężem potrafimy oddzielić ziarna od plewów.
Dyskutujcie sobie na wątku jak chcecie, ale proszę mi nie zarzucać że się wycofuję bo tchórzę, wycofuje się bo ta dyskusja jest teraz już dla mnie tylko prowokacją, nie zamierzam zaśmiecać wątku jakimiś przepychankami nie na temat. Wszystko co miało być powiedziane zostało już dawno powiedziane. Ja mam się komu tłumaczyć i kogo błagac o wybaczenie, ale to nie jesteście wy, kochani forumowicze. Koniec z prowokacjami, jak ktoś chce niech pisze na priv.
3739
<
#312 | Deleted_User dnia 17.10.2013 19:24
Ten wątek ma -może nie taka jak mógłby mieć -wartość poznawczą ze względu na aktywny udział kogoś z drugiej strony barykady.
Nie wiem jakimi intencjami kierowałaś się zakładając wątek.Może dyskusja nie potoczyła się dokładnie w przewidywanym przez Ciebie kierunku.Tym niemniej , a może dzięki temu zostało napisane kilka wartościowych postów , które wnoszą coś w nasze rozumienie zdrady , czynią to zrozumienie pełniejszym.
To tylko moja opinia i to nic osobistego.Może odbierzesz ją jako opinię krzywdzącą.Nie ma to znaczenia -piszę to co czuję.
Wiesz co zrobiłaś , ale tego nie rozumiesz.I w takim stanie w jakim jesteś nie daję Wam dużych szans.Nawet nie umiem Ci doradzić gdzie poszło coś nie tak - oczywiście mam na myśli czas po zdradzie-i nie wiem co masz zrobić , żeby dojść do takiego stanu świadomości ,który umożliwi Wam wspólne życie.
Na razie boisz się spojrzeć prawdzie w oczy.To chyba dlatego unikasz odpowiedzi na trudne pytania-pytania nicka choćby.
Nam nie musisz odpowiadać masz rację , to nie o to tu chodzi.
Ale przed sobą grasz ,żeby zrelatywizować to co zrobiłaś.
Idziesz ślepą uliczką.
2439
<
#313 | niepotrafie dnia 18.10.2013 00:55
"Raz ****, zawsze ****" - George Orwell

Może w końcu barbaraF zrozumie z czym jej mężowi przyjdzie się zmierzyć. Każdego dnia, do końca życia.
Może zrozumie ile siły musi w to włożyć aby mąż mógł z tym żyć. Każdego dnia, do końca życia.

Jej wybór i jedynie jej starania mogą uratować ten związek. Starania każdego dnia, do końca życia.

Ma okazję pokazać czy faktycznie z niej fighter i tego im obojgu życzę.

Komentarz doklejony:
W miejscu gwiazdek ****** w miejscu gwiazdek wygwiadkowałem - Betrayed40

Komentarz doklejony:
Rozumiem Betrayed40 i przepraszam ale ten wymowny cytat przez to nieczytelny.
Pozwól aby został, że w miejscu gwiazdek - ku...a
7375
<
#314 | B40 dnia 18.10.2013 20:31
Niepotrafię wygwiazdkowałem jedynie "słownictwo" Z wypowiedzią w 100% się zgadzam, bez urazy :tak_trzymaj
957
<
#315 | mikolaj29 dnia 20.10.2013 21:58
mnie ta historia załamuje, autorka pisze jedno a jej mąż co innego, autorka od samego początku pomijała chyba nawet najważniejszą kwestię jaką jest "największy wróg męża" a skoro to był taki największy wróg to doskonale wiedziała co robi i robiła to z czystą premedytacją aby męża jak najbardziej ewentualna zdrada zabolała, robiła to z myślą o jak największej krzywdzie dla męża, a nam tu pisze że ona nie wie jak to się stało i inne pierdoły, od tak nikt z największym wrogiem najbliższej osoby nie spółkuje ani nie nawiązuje kontaktów.

ciągle jest tylko, ja, ja i ja bo ja mam złą kondycję psychiczną, bo coś tam z córką, ciągle tylko ja a mąż co czuje to nie ważne, ważniejsza kłótnia o kasę o której lepiej nie wspominać bo co co psuć sobie "wizerunek".

i autorko dobrze że piszesz o prowokacji, bo wątek wygląda jakby właśnie był prowokacją i to z Twojej strony.
10211
<
#316 | crowley_bis dnia 26.10.2013 00:18
inna twarz iwobarbarand (w poszukiwaniu źródeł przecieku :sos)
http://www.zdradzeni.info/news.php?readmore=3834&rowstart=20
(program historyczny)

Rozwiązanie problemu jest bardzo proste. Boczniak po ostanim doświadczeniu miał ochotę na eleganckie zakończenie i doniósł do "mążiwony". Sytuacja zaczęła przyjmować nieoczekiwane przez boczniaka poziomy i wszyscy dostali rykoszetem. Zrobiło się śliczne BUM a "iwobarand" nie myśli czerwiach gniazdujących w jej duszy tylko szuka źródeł przecieku.
Też pozdrawiam
10294
<
#317 | GruppenWolf dnia 28.10.2013 16:12
Witam.Jestem tu nowy ale jak wielu innych uległem i postanowiłem się zarejestrować by dorzucić do wątku swoje 3 grosze.Szanując wolę Iwony nie będę powielał dobrych rad, lecz skupie się na tym co barbarzeF nie daje spać.Kryminalny aspekt tej historii staje się bowiem o wiele ciekawszy niż ten banalny- obyczajowy. Zapoznałem się dość dokładnie z sytuacją i głównymi bohaterami, a że jestem dosłownie chwile po rozwikłaniu zagadki kryminalnej z tygodnika Angora wiec i tu zawalczę o nagrodę w postaci ciekawej książki.Z Twoją crowley-bis opinia się nie zgodzę bo ....jestem facetem.Może na wstępie wymienimy bohaterów tej zagadki.Czarny charakter to Basia podająca się za barbareF >nie wymieniona z imienia córka która charakter odziedziczyła po ojcu > maziwony główny poszkodowany (facet z cohones) > suchy szwagier męża BasiF niejaki Wacław z Krakowa -oficer marynarz człowiek ogólnie szanowany któremu my niegodni zafundujemy emeryturę po 15-tu latach pracy - sporo się ostatnio napracował:tak_trzymaj > barbaraF ta prawdziwa -dziewczyna której Wacław używa gdy nic innego nie ma pod ręką - MOIM ZDANIEM OSOBA KTÓRA ROZDAŁA KARTY !
Dlaczego się nie zgadzam z crowley_bis - BO ŻADEN FACET NIE ODMÓWI SOBIE PRZYJEMNOŚCI - JEŚLI GO TO NIC ( w szeroko pojętym znaczeniu) NIE KOSZTUJE !Nawet jeśli zamierzał zakończyć ten związek "po angielsku" to w jego sytuacji kolejny numerek nic nie zmieniał a wiele obiecywał.No chyba że pani Basia dała fałszywe świadectwo i seria esemesów zastała Ją w pozycji horyzontalnej z nogami na pagonach (bez urazy)Ktoś tam sugeruje że o "maziwony" wyczuł pismo nosem i zainstalował na telefonie Żony program szpiegujący i dokonujący zrzutów.Po pierwsze primo zdrada już dawno była skonsumowana i z taka wiedzą KAŻDY MAŻ MAJĄC 100% PEWNOŚĆ ZE ŻONA PRZYPRAWIŁA MU ROGI NIE POPROSIŁBY O REPLAY !Po drugie primo to znamy chyba trochę charakter tego pana.Na dzień dobry - pierwszy wpis - wybuchł granat ,żmija pluła jadem a skorpion przypomniał sobie do czego służy kolec jadowy.Nie mówcie mi zatem że tak "wybuchowy" człowiek jest w stanie dwa miesiące tłamsić w sobie tak upokarzającą tajemnice by "spalić" ja zupełnie bez sensu.Potulny niezguła nie potrafiłby w kilkunastu linijkach tekstu uśmiercić chłopa ,żabę, skorpiona że o ludach bałkańskich nie wspomnę.Stawiam dolary przeciwko orzechom że cała ta wiedza została mu podana na tacy a on sam z wybuchem nie czekał dłużej niż bojowy granat.Zaryzykuję i założę się o ciastko z kremem że źródłem przecieku - pośrednio - jest pan marynarz.Faceci to wzrokowcy - jak ktoś słusznie zauważył- dlatego żaden facet definitywnie nie skasuje fotek kobiety którą wczoraj zaliczył.Może takie zdjęcia gdzieś schować ale na pewno zostawi je sobie na pamiątkę.
Sam jestem facetem i - niechaj będę potępiony - postąpiłbym tak samo.Gdyby to był mój wróg - a taka zażyłość łączy obu panów - NAGIE ZDJĘCIA JEGO ZONY TRAKTOWAŁBYM JAKO ŁUP WOJENNY I Z POGARDA SPOGLĄDAŁBYM NA SWEGO RYWALA!!!
Moja spiskowa teoria jest taka.To dziewczyna oficera pierwsza się w tym wszystkim połapała.Ona znalazła źle ukryte pliki ( bo faceci to jednak bałaganiarze , a tacy którzy wola rozkazywać zamiast samemu zrobić to szczególnie)Zakochana kobieta - do tego w ciąży- podjęła próbę odzyskania ukochanego w najprostszy możliwy sposób."BarbaręF" podała na widelcu mężowi prawdziwa BarbaraF.
Pani Barbaro wiele na to wskazuje.Przede wszystkim skoro sprawa jest tak dla pani zagadkowa to rozwiązanie zagadki musi być proste.
Proszę się nie przejmować moimi wynurzeniami i potraktować moje dywagacje w kategoriach zabawy i odreagowania stresu.Jeśli jednak moje przypuszczenia się kiedyś potwierdza sam się o nagrodę książkową upomnę (+ zdjęcie z ostatniej kolekcji z autografemSzeroki uśmiech )
4498
<
#318 | rekonstrukcja dnia 28.10.2013 16:55
Ponieważ , jak widać na powyższym, user GruppenWolf bardzo się napracował, aby zaistnieć na naszym portalu, proponuję zrobić zrzutę na jakąś nagrodę książkową o wartości adekwatnej do wartości zaprezentowanej twórczości.

Panie GW, czy 9216 autografów usatysfakcjonuje Pana ?
10294
<
#319 | GruppenWolf dnia 29.10.2013 00:05
Aż 9216- chyba nie jestem godzien...Zresztą zamiast książki i związanych z tym wydatków wystarczy wydrukować 32 strony tej zdrady i dość mi będzie chwały ! Ja to sobie gustownie oprawię a Twoje - rekonstrukcjo- wynurzenia uwypuklę złotą czcionką !
A teraz na poważnie. Nie każdy kto wchodzi na to forum jest wrakiem człowieka potrzebującym natychmiastowej pomocy, tak jak nie każdy odczuwa potrzebę by kogoś nawracać.Bywam tu czasem ciekawy świata i ludzi choć na szczęście problemy tu opisywane mnie nie dotyczą.Podobnie było z historią barbaryF.Pamiętam jak ten watek się tu pojawił dlatego z tm większym rozbawieniem zobaczyłem w jaki tasiemiec się zamienił.Dzielnie przemieliłem te kolejne strony choć po pewnym czasie ta papka stała się lekko niestrawna.Nawet główna bohaterka zwiała stąd ratując się przed wstępną fazą obłąkania, jaka jej od tych wałkowanych w kółko porad groziła.
Temat przestał być gorący -emocje opadły wiec pozwoliłem sobie na luźny tekst wyraznie zaznaczając ze w kategoriach zabawy i żartu go traktuje.Nie liczyłem na odzew takiej persony jak Pani rekonstrukcja z góry zakładając jest teraz na pierwszej lini frontu i urobiona po łokcie najbardziej załamanych.To chyba tyle.Może Pani mój tekst usunąć a najlepiej cały profil - takie admina zbójeckie prawo.:kapitulacja.Mimo wszystko pozdrawiam i i jestem pewien że pierwsze wrażenie jakie wzajemnie na sobie wywarliśmy jest mocno mylące.
4498
<
#320 | rekonstrukcja dnia 01.11.2013 16:40

Cytat

Może Pani mój tekst usunąć a najlepiej cały profil - takie admina zbójeckie prawo.


Panie GruppenWolf. Ponieważ jestem osobą wyjątkowo okrutną, zrobię coś o wiele gorszego, niż Pan był łaskaw zasugerować. Mianowicie ...zostawię tekst Pana, albowiem rzeczony kiedyś sam po zbójecku sieknie Pana ciupażką po oczach.

Pozdrawiam...okrutnie Fajne.
3739
<
#321 | Deleted_User dnia 26.11.2013 00:10
crowley_bis dnia listopad 25 2013 22:45:24
Dawno temu zapisałam sobie tekst dla Ciebie Iwobarbaro
a teraz go wreszcie wrzucę

iwobarbara Ten watek byl Twój
Masz niezwykle powazny problem ze swoja osobowoscia. Nie wiem skad pochodzisz. Z pod Kalisza czy tez z tak zwanej dalekiej Warszawy a moze z dalekich Kielc typu Cmin albo Sulków. Niewazne. Wazne ze jestes urodzona klamczucha, która oklamuje nie tylko swoje otoczenie (rodzina, tzw. przyjaciele, wspólpracownicy) ale i sama siebie.
Poslugujesz sie poprawna polszcyzna ale kiedy puszczaja Ci nerwy Twoje wypowiedzi pokazuja Twoje genetyczne nawyki.
Za kazda cene starasz sie manipulowac wszystkimi w celu zaspokojenia swojej bezwzglednej egoistycznej natury. Nie liczysz sie z niczym i nikim. Udajesz pokrzywdzona przez los a Twoim glównym problemem jest nie fakt puszczania sie ale fakt, ze przy Twojej wyimaginownej cwanosci wpadlas we wlasne sidla i odkryte zostalo przez Twoich najblizszych Twoje prawdziwe oblicze.
Przypuszczam, ze wszyscy wiedzieli dokladnie jak instrumentalnie traktujesz swoje otoczenie (rodzine) i jak ich rozgrywasz przeciwko sobie dla osiagniecia swoich celów. Niedowartosciowana, zakompleksiona kobitka potrzebujaca rzadzic w domu i pracy. Nieprzebierajaca w srodkach by zagluszyc czyjes zdanie. Obrazanie sie, placz, krzyk i prowokowanie klótni i awantur z nieistotnych powodów? To chyba dokladnie Twój obraz IWOBARBARO.
Poszlam za tropem CROWLEYA. Prostym i czytelnym. I przekonalam sie, ze nie potrafisz nieklamac i nieoszukiwac. Nawet jak mówisz "dziekuje, przepraszam, prosze" to oznacza tylko "pier... sie".
I tylko nie jestem w stanie zrozumiec Twojego otoczenia, które pozwalalo Ci na te wszystkie aberracje. I pytanie jak bardzo udalo Ci sie zarazic wszystkich swoja aura? Czy wszyscy w Twoim otoczeniu tak samo klamia, udaja i zatruwaja jak TY?
Moze nie. Moze udalo im sie obudzic z tego chocholego tanca.
Moze tak jak MAZIWONY zaczna miec wlasne zdanie i widziec jak trujacym zielem jestes.
A tak notabene jestes chyba ostatnia osoba, która moze miec moralne prawo doradzac komus na tym forum.


Tekst jak wspomniano stary ale w sam raz n a dzisiaj. Napiję się chyba wina z tej okazji , mimo, że to poniedziałek.
Też pozdrawiam


przeniosłam z innego wątku
JW


Komentarz doklejony:
MOA dnia listopad 25 2013 23:09:07

Crowley_bis
Chciałam tylko nadmienić,że portal jest zarówno dla zdradzonych jak i zdradzających,więc Barbara ma takie samo prawo,jak wszyscy inni użytkownicy,wyrażać swoje zdanie.

Nikt natomiast,nawet w skrajnych emocjach,nie powinien zapominać,że po drugiej stronie monitora siedzi żywy Człowiek-dlatego,należy używać słów i zwrotów ,przynajmniej nie obrazliwych.
Ironia,cynizm--ok,ale nie sposób,w jaki został napisany powyzszy tekst,który dla mnie,osobiście,jest jednak pisany w trakcie picia wina.
Nawet takie traumatyczne zdarzenie jak zdrada,nie daje prawa zdradzonemu,na publiczne upokarzanie innego usera.

Przepraszam bardzo,ale teraz to ja idę otworzyć wino.

Cholera,gdzie znowu schowałam korkociąg???

Też pozdrawiam


przeniesione jako kontynuacja
JW
10211
<
#322 | crowley_bis dnia 26.11.2013 00:26
Mogę podesłać korkociąg albo doradzę jak to robiono za dawnych czasów.
Obiektywna (oczywiście czasami subiektywna ocena: osoby, sytuacji) chyba nie jest podstawą do używania słowa "cholera" szcególnie w towarzystwie DAM.
Jednak dalej twierdzę na podstawie informacji dostępnych w sieci, że ta Pani to ......
Z pozdrowieniami

Komentarz doklejony:
Przy okazji to muszę naddmienić, to nie moja skromna osoba została zdradzona przez modliszkę. Trafiłem na tą stronę przypadkiem i tylko przez przypadek nie nazywam się WIWISEKCJA.
Czy korkocią się znalazł czy mogę udzielać porad młodej traperki?
3739
<
#323 | Deleted_User dnia 26.11.2013 00:35
solek dnia listopad 25 2013 23:17:12
Barbaro,
Wiesz czego bardzo pragną zdradzeni od zdradzajacych ? Zrozumienie tego co czują po zdradzie partnera. Niestety jest to niemożliwe. Ciebie to również dotyczy. On potrzebuje czasu, być może bardzo dużo czasu. Zwróć uwagę co piszą zdradzeni bo można odnieść wrażenie, że wpada jednym uchem i wypada r30;.. Często jest tak, że rok to mało żeby zacząć sobie układać w głowie świat PO.
A ty chcesz po 2-3 miesiącach temat mieć pozamiatany i radosnego męża, który będzie Ciebie nosił na rękach jakby się nic nie stało. Możesz być pewna, że on też by tego chciał. Myślisz, że ludzie jadą na prochach przez kilka miesięcy PO, bo tak lubią? Wielu nie radzi sobie z emocjami przez długi czas. Jeśli odbija się to na Tobie, to może uświadom sobie wreszcie, że wszystko co Ciebie w tej chwili spotyka jest konsekwencją zdrady i kłamstw czyli decyzji które podjęłaś sama i tylko sama.

przeniosłam - bardzo proszę komentarze kierowane do historii barbaryF umieszczać tutaj. Mimo, że autorem jest Deleted_User, to jest jej wątek, a skasowanie nicka nastąpiło przez nią samą omyłkowo, jak sama stwierdziła.

JakichWiele
3739
<
#324 | Deleted_User dnia 26.11.2013 00:36
Dziękuję za troskę,nie skorzystam z propozycji,odeszła mi ochota na picie wina.
Zapewniam,że w towarzystwie DAM,nie używam słowa CHOLERA,chyba,że mam na myśli jednostkę chorobową.
Pragnę jednak zwrócić uwagę,na język,w jakim piszemy,wyrażając zdanie o innych userach.
Tylko tyle.
Chociaż....

W sumie język świadczy o człowieku,więc co mi tam...
Z pozdrowieniami

Komentarz doklejony:
<<<zapisałam , trafiłem>>>.---a jednak cuda---czyżby problemy z identyfikacją własnej płci???


Przepraszam Wszystkich,nie mogłam się oprzeć....
10211
<
#325 | crowley_bis dnia 26.11.2013 00:47
JA TEŻ NIE MOGŁAM SIĘ OPRZEĆ I DALEJ SIĘ NIE OPIERAM Szeroki uśmiech
Ale generalnie jestem niezwykle złośliwą francą (to też choroba)
Pozdrawiam
3739
<
#326 | Deleted_User dnia 26.11.2013 00:49
Złośliwość jest przywilejem ludzi inteligentnych:niemoc
3739
<
#327 | Deleted_User dnia 26.11.2013 00:57
crowley_bis dnia listopad 25 2013 23:43:31
Biedna Barbara, oj biedna maleńka Barbara. O przepraszam IWOBARBARA.

Zabawka uciekła z piaskownicy. Scenariusze z amerykańskich filmów nie odpowiadają rzeczywistości? A może RETROSPEKCJA OSOBISTA?

Mam wrażenie że Cię znam. Teraz to chyba będę WIWISEKCJĄ

MOA dnia listopad 25 2013 23:47:05
Ja znowu grzecznie...
Portal nie jest miejscem na załatwianie prywatnych porachunków,Masz możliwość napisania do Barbary PW.
Inni userzy,przychodzący tu pomoc,nie muszą i powinni być świadkami waszej wymiany zdań.

Pozdrowienia

Komentarz doklejony:
Nie powinni----oczywiście...

przeniesione
JW
10211
<
#328 | crowley_bis dnia 26.11.2013 01:10
"idźcie przez zboże we wsi moskal stoi"
Zapewniam, że żadnych osobistych relacji z wyżej wymienioną nie posiadam.
Moje komentarze nie dotyczą IWOBARBARY jako osoby, która jak to kiedyś mój przyjaciel mawiał "zwisa mi i powiewa". Dotyczą zakłamania i tak zwanej "dulszczyzny" że nie wspomnę o typowej moralności "kalego".
Z pozdrowieniami
3739
<
#329 | Deleted_User dnia 26.11.2013 02:10
Oj, crowley_bis, jak juz kiedys napisalam, nie bylo cie stac nawet na wymyslenie swojego wlasnego nicka, a teraz jeszcze zarzucasz mi dulszczyzne i nawet ze jestem Z POD Kalisza Szeroki uśmiech
Kochana, jak pisala MOA, mozesz sie doskonale produkowac na PW, nie musisz zasmiecac forum swoim jadem.
Swoja droga, swiat jest maly a patrzac na date twojego zarejestrowania sie na forum i kilka twoich wypowiedzi smiem twierdzic ze chyba wiem kim jestes. Pani psycholog od siedmiu bolesci... zajmij sie moze swoja wlasna sytuacja, zeby juz wiecej ci rogow nikt nie doprawil.
Nie pozdrawiam.

Komentarz doklejony:
A co do mnie i mojej sytuacji po 9 tygodniach - bylo fajnie, jest kiepsko. Nie wytrzymalam, o 11 w nocy pognalam na leb na szyje do meza zeby mi w oczy powiedzial to co mi napisal w smsach. I tu odniose sie do odpowiedzi solka. Ja wiem ze ON potrzebuje czasu. Ale On uwaza ze skoro po 9 tygodniach wciaz ma obrazy przed oczami to znaczy ze nie moze ze mna byc. Powiedzialam ze przeciez trzeba czasu, ze przeciez to sie zmienia, raz jest gora a raz dol, moze jest w tym dole wlasnie teraz. Twierdzi ze nie. Ze nie da rady. No i OK, co mam zrobic? Robilam co moglam, opisalam to tu http://www.zdradzeni.info/news.php?readmore=756&rowstart=60
Na razie wiec plan B czyli rozwod. Ma wypisane papiery z moim podpisem in blanco, nich sobie dziala. W zasadzie sytuacja nasza niewiele sie zmieni, on sobie mieszka sam, ja sama, tylko seksu nie bedzie. No bo niestety jak separacja to separacja.
Pisze to tak na zimno bo emocje mi opadly, zjadlam pare tableteczek przed snem, nie spalam cala noc wczoraj, dzisiaj jednak bym chciala sie zdrzemnac bo w pracy potem ciezko. Coz, co bedzie to bedzie, ja juz nic nie moge zrobic. Co nas nie zabije to nas wzmocni, prawda?
7375
<
#330 | B40 dnia 26.11.2013 03:47
crowley_bis obserwuję cię już dłuższy czas i gdziekolwiek widze komentarze Barbary tam pojawiasz się Ty
Co do cytatu:

Cytat

Jednak dalej twierdzę na podstawie informacji dostępnych w sieci, że ta Pani to ......

Pierwsze ostatnie ostrzeżenie, nie oczekuję odpowiedzi. :adminpatrzy

Co do Ciebie Barbaro 9 tygodni to cholernie krótko nastapiło tzw zawłaszczenie partnera i... niestety ale demony wróciły. Mi wracały co dzień po 6-12 m-cach (piekło psychiczne jakie robiłem w domu pominę). Zaproponuj męzowi niech napisze do któregoś z nas. Jak chce możemy nawet pogadać. TO NIE KONIEC SWIATA - powiedz mu to ode mnie a wiem co mówię (to że jest się z kimś po nie znaczy że jest się mięczakiem czy nieudacznikiem, jak również gdy kopnie się kogoś w 4 litery nie oznacza że jest się super twardzielem)
10452
<
#331 | solek dnia 26.11.2013 10:19
Ja wiem ze ON potrzebuje czasu. Ale On uwaza ze skoro po 9 tygodniach wciaz ma obrazy przed oczami to znaczy ze nie moze ze mna byc. Powiedzialam ze przeciez trzeba czasu, ze przeciez to sie zmienia, raz jest gora a raz dol, moze jest w tym dole wlasnie teraz. Twierdzi ze nie. Ze nie da rady. No i OK, co mam zrobic? Robilam co moglam

Barbaro
Tego co się z nim w tej chwili dzieje to nawet on sam nie rozumie. Ludzka psychika po traumatycznych przejściach ( a takim jest zdrada) przestaje poddawać się racjonalnym argumentom. Działają emocje które biorą górę i nie ma nad tym kontroli. Jedni przechodzą to w miarę na chłoodno, inni szalęją z rozpaczy lub złośći, a inni się wieszają. Jedynie czas jakoś to wycisza. Ty mu to zafundowałaś więc przyjmij pokornie jego decyzję. On zapewne czasem chciałby Ciebie przytulić a czasem woli być daleko żeby Ciebie własnoręcznie nie udusić. 9 tygodni to zbyt krótko żeby ochłonął. Tylko w serialach zdradzony popłacze 5 minut i żyje dalej długo i szczęśliwie. W realu to długi proces. To co pomaga to, wygadanie się, choć może nie koniecznie Tobie i pomoc farmakologiczne (psychiatra). Ludzie się tego wstydzą i boją, ale to pomaga. O psychologach nie wspominam bo mam fatalne doświadczenia. Odnośnie obrazów przed oczami U mnie jest ponad 2 lata PO i dalej czasem wyświetlają mi się takie obrazy. Tyle, że teraz umiem sobie z tym lepiej radzic i mniej to boli. Twój mąż też będzie miał takie obrazy jeszcze bardzo, bardzo długo a Ty pamiętaj skąd się one w jego głowie wzięły.
7236
<
#332 | Nick dnia 26.11.2013 10:27

Cytat

barbaraF dnia listopad 25 2013 15:47:02
.....
Nie mieszkamy razem od sześciu tygodni i to nie jest krótka ucieczka do kolegi na walizkach, ale formalna przeprowadzka ze zmianą adresu gdzie się da.

Za długo.
Odosobnienie na uporządkowanie myśli to tydzień, max 2.
To co trwa dłużej to powolne przyzwyczajanie się do takiego stanu.
Jaki ma sens taka rozłąka ?
Poszukiwanie powrotu motylków ? - i to na jesień ??? Szeroki uśmiech

Decyzję o rozwodzie można podjąć dopiero kiedy ponownie spróbuje się być razem.
10056
<
#333 | pozdradzie dnia 26.11.2013 10:58
Barbaro
nie będę tutaj oceniał zachowania męża wobec ciebie teraz ... bo sama wiesz jak zachowaś się wobec niego .
ja dając szansę mej żonie i pozwalając jej dalej mieszkać ze mną jasno wytłumaczylem że itak kiedyś mnie znienawidzi ! ona uświadamiala mnie że zniesie wszystko ! i znosiła ! zresztą do dziś ... 2.5roku . Lecz po dwóch latach u niej nastąpiło załamanie , chciała odebrać sobie życie ... a ja w tym momencie poczułem ulgę i pierwszy raz od zdrady poczułem zmartwienie o żonie i pewnego rodzaju niepokój o nią ... i to było początkiem dobrego ! cieszyło mnie to że poniosła karę .
teraz jest w mojej strony wiele lepiej lecz wiadomo to co było ginie bezpowrotnie demony jeszcze wracają lecz teraz ja i tylko ja z nimi obcuje i staram się ich nie uwidaczniać a żona się pilnuje aby nie stwarzać sytuacji alarmowych jak ja to nazywam .
więc szanuj wolę męża..,

Usunąłem dublecik - Betrayed40
3739
<
#334 | Deleted_User dnia 26.11.2013 12:12
Betrayed - napisałam mu żeby sie z Tobą skontaktował. Wiem ze woli mowić niż pisać.
Nick - maz sobie wynajął mieszkanie, to nie była ucieczka na uporządkowanie mysli. Decyzja o rozwodzie nie jest moja ale zamierzam sie z nią pogodzić.
Pozdradzie - szanuje wole męża. Dlatego zostawiam go w spokoju jak tego chce. Furtkę ma zawsze otwarta, dopóki nie ma rozwodu. Przykro mi tylko mi dawal nadzieje. Ale przeciez nic nie obiecywal - jak sam mi powiedzial. No i faktycznie, mowil ze sie postara, ze sprobuje, ale nie mowil ze na pewno.
Moj maz nie zostal ze mna, wyprowadzil sie, uklada sobie nowe zycie. Moze tak wlasnie ma byc, pewnie po ponad 20 latach ma mnie po prostu dosc.

Komentarz doklejony:
Co do głównych pytań, które miałam na początku tematu - szczerze wierze ze rehabilitacja istnieje, a wybaczenie nie jest jednoznaczne z pozostaniem w zwiazku. Czasem przychodzi to z trudem i bardzo długo. Wiem to bo dopiero niedawno wybaczylam mojemu pierwszemu chłopakowi to co mi wtedy zrobił, a było to... 23 lata temu:szoook
Zaufanie? Maz nigdy nie miał do mnie zaufania wiec przyzwyczaił mnie do tego. Ja mu tez nie ufam, w ciagu 20 lat małżeństwa rożne rzeczy sie zdarzają, które teraz nie maja juz znaczenia, chciałam jednak to podkreślić. Ale z tym da sie zyc.
Kobiety jednak wiecej wybaczają :rozpacz
8908
<
#335 | kaktus dnia 26.11.2013 12:51
Barbaro, a może mąż chce sprawdzić, czy Tobie nadal na nim zależy, czy będziesz walczyć o wasze małżeństwo czy może się poddasz?

Mi byłoby dużo lżej, gdy mój mąż wracał do tego tematu. Jego milczenie i czekanie, aż czas uleczy rany strasznie mnie dołuje. Bo mam wrażenie, że on tak nie do końca zrozumiał jaką krzywdę mi wyrządził.

Gdyby nie dzieci, poprosiłabym go o wyprowadzkę. Nie dlatego, że chcę rozwodu ale dlatego, żeby on rzeczywiście przemyślał sobie pewne sprawy. Bo sądzę, że nie wszystko do niego dotarło.

Ja stawałam na głowie, żeby rozbić ich związek i pokazać mu, że jednak my możemy dalej być razem szczęśliwi.

Jego starania przy tym wszystkim, co ja przeszłam, to jest nic.

Myślę, że my PO tym wszystkim potrzebujemy znacznie więcej zrozumienia, troski.

Jakiś czas temu ktoś tu pisał, że swojego niewiernego wyrzucał z domu kilka razy...bo nie dawał rady. A ten zdradzacz po pewnym czasie wracał potulnie wszystko to znosząc.

Barbaro, nie łatwo wybaczyć i pogodzić się z tym wszystkim. Trzeba walczyć i pokazywać, że jednak Ci zależy a nie czekać, aż on sam wróci. U was tak naprawdę minęło bardzo mało czasu. U mnie niedługo będzie rok od początku romansu. I chociaż jest już spokojnie, to ciągle ciężko.

powodzenia, jeśli masz siłę walczyć
10062
<
#336 | zarobionyjestem dnia 26.11.2013 13:07
Barbara.

Wiem, trudno się pogodzić z tym, że mąż chce odejść. Ma jednak do tego prawo. Tak jak pisałaś, zrobiłaś wiele, by to małżeństwo ratować. Myślę, że dasz radę i to wszystko po ogarniasz, by stanąć na nogi, mężowi również tego życzę.
Natomiast w kwestii wyprowadzenia się którejś z stron, by dać sobie czas na przemyślenia, odpocząć od siebie uważam, że nie powinien być to okres długi...kilka dni wystarczy. Później robi się już niebezpiecznie....i w pewnym sensie wygodnie. Nie trzeba już codziennie walczyć z sobą i partnerem, robi się spokojniej , również bezpieczniej. I po takim dłuższym rozstaniu człowiek staje się niezależny, pozostaje przecież przez ten czas z swoimi jedynie słusznymi argumentami, których nikt codziennie nie podważa. Jeżeli już postanawiamy dać sobie trochę czasu na przemyślenia i trochę niezależności, preferował formę czysto wyjazdową, rozrywkową...znajomi, zająć się swoimi pasjami itp.

"Co do głównych pytań, które miałam na początku tematu - szczerze wierze ze rehabilitacja istnieje, a wybaczenie nie jest jednoznaczne z pozostaniem w zwiazku. Czasem przychodzi to z trudem i bardzo długo."


Oczywiście, że tak. Rehabilitacja istnieje....tylko jest druga strona medalu. Tyle ile wysiłku trzeba włożyć w wybaczenie, ile kosztuje zdrowia nie tylko psychicznego...a wiem co mówię...czasami żałuję, że nie poszedłem w kierunku z którego skorzystał Twój mąż. No ale nikt nie mówił, że będzie łatwo:-) Jednak jak się nie spróbuje, to się człowiek nie dowie czy można wybaczyć. A ja należę do ludzi, którzy są z natury bardzo ciekawi i uparci;-)

Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.
10452
<
#337 | solek dnia 26.11.2013 13:20
Furtkę ma zawsze otwarta, dopóki nie ma rozwodu

Barbaro
Barbaro dlaczego stawiasz taki warunek ? Można być razem i szczęśliwie nawet po rozwodzie. Podstawowy warunek bycia mężem i żoną, czyli wiernosć i lojalność wywaliłaś na śmietnik właśnie Ty, ale formalne trwanie małżeństwa przedstawiasz jako warunek konieczny do tego żeby coś naprawiać. Kompletnie tego nie rozumiem. Możesz mi to wytłumaczyć?
3739
<
#338 | Deleted_User dnia 26.11.2013 14:29
kaktus - tutaj to jest raczej odwrotna sytuacja. Mój mąż nie musiał stawać na głowie żeby rozbić "związek", jedyne co mój mąż musiał zrobić to porozmawiać ze mną. Nie musiał okazywać żadnych starań, bo niby o co? Jego staraniem było pozwolenie sobie na spotykanie się ze mną dwa razy w tygodniu. Może ja nie dałam mu rzeczywiście tyle zrozumienia, tyle troski ile potrzebował, może go rzeczywiście za bardzo "tarmosiłam", ale naprawdę, jedyne co sobie mogę zarzucić to to że chciałam by w końcu po dwóch miesiącach się określił. Bo wyprowadzka to nie jest jedyna rzecz. Pani psycholog, do której chodził, zmieszała mnie nieźle z błotem, zakręciła naszym związkiem tak że aż on stwierrdził w końcu że nim manipuluje. Czy się zdecyduje na dalszą terapię, nie wiem. W każdym razie, za namową pani psycholog mąż wyjechał na tydzień w pierwsze lepsze dostępne miejsce, czyli do Szwecji, a przynajmniej tyle mi wiadomo. Miał tam się zastanowić ostatecznie. Nie wolno mu było kontaktować się ze mną ani mnie z nim. Zupełnie. Nie wiedziałąm kiedy jedzie, kiedy wraca, domyśliłam się lotu po skojarzeniu lotów na trzech lotniskach. A jak wrócił, poprosił żebym dała mu jeszcze tydzień czasu, a przynajmniej do czasu kiedy porozmawia z psycholożką. A ten "tydzień czasu" miał minąć w zeszłą niedzielę o północy. Nie wytrzymałam, zapytałam w niedzielę wieczorem ile jeszcze będzie mnie męczył, powiedział że powie mi w poniedziałek, albo wtorek, ale w poniedziałek i wtorek się nie spotykamy więc w środę. No to się wkurzyłam. Popłakałam sobie w samotności, zadzwoniłam do niego, powiedział żebym go nie męczyła i że teraz nic mi nie powie. Więc napisałam mu smsa że ja podjęłam decyzję za niego w takim razie, że nie powinniśmy się na razie spotykać przez jakiś czas, że widziałam jak na mnie patrzy. Że nie chcę go trzymać na siłę przy sobie. No i oczywiście wywołałam lawinę. Napisał mi między innym "Bądź szczęśliwa z innym, ja cię już nie kocham, zrozumiałem to teraz" Oczywiście smsów bylo wiele, dzwoniłam też ileś razy, w końcu powiedział że mnie zablokuje jeśli jeszcze raz zadzwonię. Wiem, że przegięłam, ale wszystko we mnie pękło.
Oczywiście, takie pisanie do siebie to jest tylko wymiana zarzutów, bez potrzeby zupełnie, człowiek w afekcie pisze różne rzeczy, także i te w które nie wierzy. Inaczej byłoby gdyby chciał rozmawiać, ale nie chciał. Ja już wczoraj zaczęłam pić, bo nie mogłam się uspokoić, ale przestałam, po czym kompletnie mi odbiło. Napisałam mu że jadę do niego, wsiadłam w samochód i pojechałam o 11 w nocy. Jakieś 19 kilometrów. Chciałam żeby mi powiedział to wszystko w cztery oczy. Powiedział, tylko szczerze mówiąc nie pamiętam czy powiedział że mnie już nie kocha, tego nie pamiętam. Ale powiedział, że nie jest w stanie ze mną być, że nic mi przecież nie obiecywał. Że nie wie, że może kiedyś... A papiery rozwodowe złoży po świętach.
Zaraz usłyszę, że źle zrobiłam, że go napadłam, że powinnam mu dać spokój jak chciał. Niestety, okazało się że zrobiłam jednak dobrze bo zmusiłam go do spojrzenia prawdzie w oczy. Jakakolwiek by nie była, prawda jest lepsza niż kłamstwo, prawda?

solek - można żyć szczęśliwie po rozwodzie, można nawet i razem, są takie przypadki, ale czy znasz ich wiele? Formalne trwanie małżeństwa absolutnie nie jest warunkiem żeby coś naprawiać. Warunkiem jest obopólna chęć. Na razie tej chęci z jednej strony nie ma. A potem - może okazać się że już jej nigdy nie będzie. Solek, rozwód jest obopólną zgodą na rozwiązanie małżeństwa, w tym przypadku dla mnie kara, dla niego satysfakcja. Wspólnie się temu procesowi poddajemy. Ja nie mam zamiaru skomleć, jęczeć i błagac o wybaczenie, bo to już robiłam wcześniej i nie zamierzam się poniżać. Rozwód pozostawia oboje partnerów wolnych od zobowiązań, jak zarobiony pisał, robi się wygodnie. Furtka może pozostać otwarta do czasu aż zostanie zamknięta, a zamknąć ją po rozwodzie jest znacznie łatwiej, prawda?

Komentarz doklejony:
A jeszcze coś dopowiem w kwestii eksperymentu psycholożki - ona stwierdziła że jestem tak zapatrzoną w siebie egoistką i manipulantką że z całym prawdopodobieństwem po jego powrocie nie będę chciała go widzieć, że przejdzie mi ochota na małżenstwo i że go po prostu wyrzucę ze swego życia. I tu zonk - stało się zupełnie odwrotnie, dlatego uważam że namieszało mu to w głowie jeszcze bardziej bo on się spodziewał tego co przewidziała pani. Ale to tylko taka dygresja, w celu uzupełnienia materiału.
10062
<
#339 | zarobionyjestem dnia 26.11.2013 15:07
Barbara
"A jeszcze coś dopowiem w kwestii eksperymentu psycholożki - ona stwierdziła że jestem tak zapatrzoną w siebie egoistką i manipulantką że z całym prawdopodobieństwem po jego powrocie nie będę chciała go widzieć, że przejdzie mi ochota na małżenstwo i że go po prostu wyrzucę ze swego życia. "


I to stwierdziła....nie rozmawiając z Tobą? Tylko na podstawie relacji zranionego męża? Można wiele wywnioskować z opowiadań drugiej osoby o osobie, której nie znamy. Jednak stwierdzenie pewnych cech charakteru jest dość trudne nawet w sytuacji możliwości przesłuchania podejrzanego;-) Wszak zawsze trzeba brać pod uwagę czy nie jest specjalistą w dziedzinie kłamania i wprowadzania w błąd....albo jest taka mądra...albo taka mądra;-) Jedno trzeba przyznać...że wynika z tego opisu , że Pani psycholog już się określiła i stanęła po stronie męża....żadne to pocieszanie, bo brak podstawowej wiedzy o rozwiązywaniu problemów małżeńskich jaką jest uczestniczenie w sesjach obojga zainteresowanych do niczego dobrego nie doprowadzi. Chyba, że mąż poszedł do Pani psycholog i od razu określił; ma Pani wybić mi moją żonę z głowy...Na co Pani psycholog...O.K nie ma sprawy, załatwione;-)
3739
<
#340 | Deleted_User dnia 26.11.2013 15:21
Pani ze mną nie rozmawiała. Poprosiła męża jednak, że by kazął mi napisać na kartce jak postrzegam swojego męża, zakleić kopertę i mu ją dać, a ona to przeczyta. Napisałam szczerze, w miarę obiektywnie ale i subiektywnie, bo chyba o to chodziło, o to jak JA go spotrzegam. Każdą cechę opisałam, żeby nie było niedomówień. I czytam to teraz jeszcze raz i czytam i, Jezu, tam nie ma nic po czym ona mogłaby stwierdzić jaka jestem. No chyba że po tym że widzę też wady męża a nie same superlatywy. Bo przecież nie ma ludzi idealnych.
Nie wiem zarobiony, być może tak właśnie było że tak właśnie mąż określił swój cel. Ja wyraziłam chęć udziału w terapii jak byłoby to potrzebne. Nie było...
10452
<
#341 | solek dnia 26.11.2013 15:47
Barbaro
Była zbrodnia to może potrzebna iest i kara, i satysfakcja.

Rozwód pozostawia oboje partnerów wolnych od zobowiązań, jak zarobiony pisał, robi się wygodnie. Furtka może pozostać otwarta do czasu aż zostanie zamknięta, a zamknąć ją po rozwodzie jest znacznie łatwiej, prawda?

Barbaro Tobie było wystarczająco wygodnie i wolno i bez rozwodu żeby popłynąć w romansik, więc o czym ty piszesz. Rozwód niczego Tobie nie ułatwi, miałaś wystarczającą łatwość zdradzania i kłamania bez niego. Może być tak, że największym problemem jaki masz to jest myślenie w kategoriach Kalego. Wyobraź sobie taką sytuację. Obcinasz mężowi nogę. Facet leży i wyje a ty jesteś zdziwiona, że nie chce z tobą zatańczyć tanga, choć zawsze to bardzo lubił. Dla Ciebie życie toczy się dalej, wiesz wprawdzie że nie postąpiłas właściwie, ale bez przesady Ile można leżeć i wyc, że obcięta noga boli. Trzeba się pozbierać. A pretensje do Ciebie ? Przecież maiąłś gorszy dzień a siekiera była akurat pod ręką, to o co chodzi. Teraz juz wiesz, że nie należy tego więcej robić. A ucięta noga? To nie jest powód zeby odmawiać gdy Ty jesteś gotowa i zwarta do tańca.
3739
<
#342 | Deleted_User dnia 26.11.2013 16:07
solek, wybacz ale ja nie wiem o czym ty piszesz. To nie ja składam pozew o rozwód. Podpisałam papier in blanco zaraz po tym jak to się stało, bo prosił mnie o to mąż. Ja prosiłam żeby się powstrzymał z tym wszystkim do nowego roku. Miałam nadzieję że się coś da poskładać. Czy ty wziąłeś rozwód ze swoją żoną i teraz nadal żyjecie długo i szczęśliwie że się tak czepiłeś tego? Ja nie wiem o co ci chopdzi z tym wpisem, naprawdę. Chcesz wzbudzić u mnie jeszcze większe poczucie winy niż mam? Uwierz mi, nie da się. Znasz to - uderzą cię w policzek to nadstaw drugi? To uwierz że moja twarz jest już zmasakrowana. Wiesz, niektórzy po prostu nie potrafią żyć ze zmasakrowaną twarzą...

Komentarz doklejony:
Ale po co ja to wszystko piszę, zaraz się jakiś mądry znajdzie i znowu zacznie mi ubliżać, zarzucać zakłamanie, manipulację...
Dobrze że i dobre dusze też są na świecie. Inaczej człowiek by zwariował.
8908
<
#343 | kaktus dnia 26.11.2013 16:14
Solek, chyba lepiej nie da się tego ująć

Barbaro, zastanawia mnie jedno: dlaczego Twój mąż chce złożyć wniosek dopiero po świętach? Przecież papiery podpisałaś, może to zrobić już teraz. Może on jednak liczy, że Ty trochę powalczysz? Może ta walka i związane z tym poniżenie będzie dla Ciebie karą, której on potrzebuje?

Oczekujesz od swojego męża aby się określił. Nie jest to takie proste. Ja po 10 miesiącach jeszcze mówię mojemu mężowi, że być może za jakiś czas dowie się, że jednak nie jestem w stanie dalej z nim być. I to nie jest kwestia mojej złośliwości lub okrucieństwa. Po prostu pewnego dnia mogę stwierdzić, że jednak to dla mnie za trudne. I on musi być tego świadomy.
3739
<
#344 | Deleted_User dnia 26.11.2013 16:28
Odpowiem ci kaktus dlaczego.
Bo mieszkam w Szkocji, a tu jest inne prawo rozwodowe niż w Polsce. Żeby dostać rozwód najszybciej jak się da, trzeba być rok w separacji. Mój mąż wymyślił że przecież można nagiąć prawo, bo kto to sprawdzi faktycznie, obie strony podpisują się na dokumencie a jest domniemanie prawdomówności. On chciał składać od razu, że przecież między nami już od tak dawna źle się działo, że przecież nie będę się sprzeciwiać. Ale ja powiedziałam, że chcę chociaż trochę być uczciwa więc niech poczeka do nowego roku, do czasu kiedy minie cały rok od tego jak się faktycznie schrazniło. Podpisałam papiery bez daty, ale on nie może nic zrobić przed styczniem. Taka była umowa.
kaktus, moja walka odbierana jest źle, powiedział mi co mi powiedział, nie kocha mnie ale chce żeby został mu jakiś szacunek do mnie. WIęc dam mu spokój.
4189
<
#345 | Zenla dnia 26.11.2013 16:36
Może się nie udzielam zwykle, ale siedzę już długo długo na tym portalu i przeczytałem setki historii. I tak się zastanawiam Barbaro że jeżeli nawet mąż się z Tobą rozwiedzie to co zamierasz później? Dalej będziesz próbować ? Zostaniesz sama ? Znajdziesz kogoś innego ? Wiem dziwne pytanie, myślę że strasznie osobiste więc jeżeli Ci się nie spodobało to nie odpowiadaj.
2120
<
#346 | binka dnia 26.11.2013 16:37
Barbaro tak prawdę mówiąc to nie wiem co masz robić aby mąż uwierzył. Dla Ciebie to jest tak mało skomplikowane bo Tylko Ty wiesz jak jest naprawdę, co czujesz, czy można Ci wierzyć i ponownie zaufać Twój mąż tego nie wie tak do końca i dopóki tego sobie nie ułoży będzie się wahał, będzie zadawał tysiące pytań, będzie snuł dziwne dla Ciebie wywody. To jest cena jaka zdradzający płaci za zdradę. Ty zaczynasz się irytować, wydaje mi się ,że o wiele za szybko. Daj mu czas ,pozwól na swobodę, nie narzucaj się. Nic nie możesz więcej zrobić.Możesz pokornie czekać i starać się być dobrym przyjacielem dla męża . Każdy twój gest zniecierpliwienia będzie skutkował takim zachowaniem jakie opisałaś- leć do niego.Nikt nie powiedział ,że będzie lekko. Nie oczekuj szybkich fajerwerków.
10452
<
#347 | solek dnia 26.11.2013 16:57
solek, wybacz ale ja nie wiem o czym ty piszesz

[b]Barbaro,[/b]
No to może wprost.
Czasem w twoich wpisach można znaleźć odrobinę empatii wobec męża, ale najczęściej jest JA, JA, JA. On jest w tej chwili w sytuacji zdecydowanie gorszej od Ciebie, której być może nigdy nie zrozumiesz i nie prosił się o nią, dostał w prezencie od Ciebie. A najgorzse, że nawet nie próbujesz zrozumieć. To miał na celu opis ucietej nogi.
Podpireasz się małżeństwem a swoim postępowaniem (zdradą) zrobiłąś z niego bezwartościowy papierek. JA chciałem się w pewnym momencie rozwieść nie wykluczajac nawet pozostania razem bo ten papierek przestał cokolwiek znaczyć, a wręcz zaczął uwierać jako fikcja i coś zbrukanego.Może to dziwne ale tak mi się zrobiło. Dlatego mąż chce złozyć pozew o rozwód
Odnoszę wrażenie, że dla Ciebe najważniejsze jest cos w rodzaju zachowania twarzy. Godzisz się na swoją winę ale na określonych przez Ciebie zasadach. Ty zdradzałąś ale to mąż wszystko niszczy bo pozew chce złożyć. Tylko tak się nie da.Weź tę winę na klatę Posyp trochę głowę popiołem i pokaż, że Ci zależy (choćby brakiem wymuszania na nim czegokolwiek) i żałujesz, schowaj dumę w kieszeń. Nie występuj z pozycji pokrzywdzonej bo na razie nic Ci się wielkiego nie stało. Zbierasz jedynie co posiałaś. Chciał się oddalić to mu na to pozwól, będzie chciał wrócić to niech wraca. Nie przepychaj się z nim i nie pokazuj pazurków bo to nic nie da, tylko jątrzy. Ty narobiłąś tego bałaganu a on nie wie co ma z tym zrobić i się miota. Daj mu czas.
3739
<
#348 | Deleted_User dnia 26.11.2013 17:11
solek, ja to właśnie robię. A teraz kwestia zrozumienia - ten wątek już dawno uciekł z listy wątków, ale ktoś go odświeżył, więc i ja się udzielam, tym bardziej że część z tej historii wykorzystałam w innym temacie. Ja już nie potrzebuję rad, ja wszystko już dostałam wcześniej. To co napisałeś było prawdziwe wcześniej, teraz to już straciło trochę na znaczeniu. Czytałeś CAŁY wątek?
I to prawda że najczęściej jest "JA, JA, JA" ale to mój wątek, ja prosiłam o rady, mój mąż ich tutaj nie chciał, wpadł na chwilę tylko, wyżalił się. To JA prosiłam o pomoc, o wskazówki jak JA mam postępować, co JA mam robić, jak JA mam męża wspierać i jak się starać. Mój mąż tego wszystkiego nie chciał tutaj, mówiąc że to forum go dołuje. Więcej, nawet prosił żebym ja przestała tu cokolwiek pisać i nawet mi to wyrzygał w niedzielę. Jak on nie chce, niech nie czyta, ale niestety, nie dam sobie zabronić pomocy, jaką tu otrzymuję.
Daj mu czas - dałam, i wciąż daję. Ale nie oczekuję nic, bo co innego wierzyć że być może jeszcze cię ktoś choć trochę kocha, a co innego usłyszeć to co ja usłyszałam.
5592
<
#349 | Wica dnia 26.11.2013 17:13
Barbaro F,

temat Twojego wątku przypomniał mi scenkę sytuacyjną z mojego życia służbowego.
Do Sali wpadł gość. Najpierw ukazała się jego głowa z rozwianym włosem , później powyginane w paragraf część korpusu bo tył zostawił za drzwiami. No więc wpada zatrzymuje się na chwilę, omiata nas i pokój rozbieganym spojrzeniem -jedno oko na Maroko drugie na Kaukaz -po czym wrzeszczy rŁooo , szarpałem i się otwarłor1; .
Łoo zdradziłam i się wydałoUśmiech
7619
<
#350 | Marta74 dnia 26.11.2013 17:22
Barbaro kochana - kobieto niecierpliwa,

Zgadzam się z większością przedmówców...
Znasz moją opinię i wiesz, że dobrze Ci życzę, ale powtórzę jeszcze raz w skrócie:

Cierpliwość...
Pokora...
Miłość pomimo wszystko...

Jeśli marzy Ci się, żeby On Cię pokochał na nowo pomimo tego, co zrobiłaś, to Ty też pokaż, że potrafisz Mu bardzo wiele wybaczyć...

Nie wiem, co dokładnie się w Nim teraz dzieje, ale miotanie się jest w sprzecznych, gwałtownych emocjach jest jak najbardziej typowe...
Naprawdę nie ma innej rady - musisz dać Mu czas...
Możesz ewentualnie zapytać, jak znowu ochłonie, czego od Ciebie oczekuje i... do tego się zastosować, a nie próbować narzucić swoje warunki i terminy...
Silna z Ciebie kobieta - wierzę, że dasz radę!!!
Co by się nie wydarzyło...
3739
<
#351 | Deleted_User dnia 26.11.2013 17:23
Wica, nie zawsze się samo wydaje, często trzeba się długo nachodzić żeby się czegoś dowiedzieć - zobacz jak ludzie kombinują, podsłuchy detektywi...

Komentarz doklejony:
Czy wy wszyscy naprawdę myślicie, że ja latam jak potłuczona, tupię nogami i zaciskam pięści, wykrzykując czego chcę TU i TERAZ, natychmiast???? Wracam z pracy do domu, siedzę w tych czterech ścianach siedząc jak na szpilkach z komórką pod ręką, bo może zadzwoni, a jak się spotykaliśmy to się szykowałam jak głupia dwie godziny w łazience, mówiłam sobie - żadnych dresów i koszulek, ładną mnie ma widzieć. Rzadko dzwoniłam pierwsza, bardzo rzadko pierwsza pisałam, żeby mu nie przeszkadzać, nie nagabywać. Nie wypytywałam co robił u pani psycholog, nie narzucałam się ze swoją obecnością, czekałam cierpliwie na wszystko. Ale nie tylko wy - zdradzeni - macie w sobie emocje, nie tylko wy jesteście raz na górze, raz w bagnie. Ja nie chcę teraz żadnych rad, ok? Ja się chcę tylko wyżalić na piśmie. A wy jak nie chcecie to nie czytajcie.
10452
<
#352 | solek dnia 26.11.2013 18:10
Barbaro,
Czytałęm cąły temat i odezwałem się do Ciebie bo często widzę sposób rozumowania jak u mojej żony z okresu zaraz PO. Sposobu którego ja nigdy nie zrozumiałem. Potem do niej dotarło. Jeśli poczułaś się atakowana, to nie miałem takiej intencji.
Dla pełnej jasności. Szczerze Tobie życzę, żeby sprawy potoczyły się po Twojej myśli jak najszybciej Doświadczenie jednak podpowiada, że to bardzo długa i trudna droga. A psychologowie mają niestety tendencję do przedłużania i komplikowani wszystkiego. Wiadomo -kasa.
10062
<
#353 | zarobionyjestem dnia 26.11.2013 18:13
Barbara.

Napisałem Tobie kiedyś, że trzeba mieć jaja, by wstać i powiedzieć; tak to ja. Oczywiście podtrzymuję to, co znaczy tyle, że chylę czoła dla odwagi. Dopowiem jeszcze jedno....są granice, których nie należy przekraczać. Tak jak napisałaś...jeśli ma pamiętać, niech zapamięta Ciebie jako dumną, mądrą kobietę, która zrozumiała swój błąd,zrobiła ile mogła, by ratować to co zostało ale jednocześnie nie przekroczyła granicy, która dla każdego człowieka jest najważniejsza ....

Trzymaj się ciepło.
7063
<
#354 | ed65 dnia 26.11.2013 19:41
Barbara, spójrz co się dzieje z ludźmi zdradzonymi,gdy zostanie wykryta zdrada.
Zwykle jest to czysty przypadek.
Są jakieś symptomy, że coś jest nie halo ale zdradzanej osobie nawet do głowy nie przyjdzie, że bliska jego sercu osoba jest aż tak perfidną.
On/Ona- nigdy w życiu.
To spada jak grom z jasnego nieba.
I rozwala tak psychikę, że człowiek w jednym momencie kompletnie traci poczucie swojej wartości, szacunek do samego siebie.
W imię walki o odzyskanie osoby, którą kochają depczą do końca swoje resztki szacunku i godności.
O nie wyobrażalnym bólu i cierpieniu, z jakim mają do czynienia nawet nie ma co wspominać.
Do tego dochodzą brak apetytu, spadek wagi, nieraz ogromny, stany depresyjne, lękowe.
Paniczny wręcz strach
Rozum mówi swoje, a serce swoje. No i kierują się zwykle głosem serca
Poniżają się, żebrzą o uczucie, błagają, proszą, skamlają o uczucie którego zdrajca już nie ma.
Gotowi są zrobić wszystko, aby tylko ją/jego odzyskać.
Walka, jaką toczą jest często długa. A porażka niszczy ich kompletnie.
W dodatku, gdy zdrajca wraca łaskawie (często dopiero wtedy, gdy grozi mu odstrzelenie)- to oprócz walki o odzyskanie miłości, toczą morderczą walkę z obrazami zdrady trawiącymi ich umysły.
Ale są gotowi zapłacić nawet taką cenę.


Teraz porównaj swoje podejście.
Upłynęło niewiele tak naprawdę czasu.
Ty mówisz pas. Bo mąż zażądał rozwodu.
Ok.
Tylko czy nie za szybko podpisujesz akt kapitulacji?
Przeczytaj może sobie fazy po zdradzie. Może coś do Ciebie z tego dotrze i zrozumiesz, co się dzieje z Twoim mężem.
Bo on jeszcze się nie zdołał wygrzebać z pierwszego etapu.
Znasz moje podejście do zdrady ale mimo to trzymam za Was kciuki.
9850
<
#355 | lagos dnia 27.11.2013 09:03
To niesamowite, ze nawet najtwardsi dewastatorzy zdradzaczy zycza Ci powodzenia, to chyba znak, ze kazdy gdzies tam w glebi teski z mozliwoscia naprawy czegos w zyciu, daniem szansy, wybaczeniem...tylko tak zadko to wychodzi. Twoja obecnosc tutaj jest cenna w kazdej odslonie, nie tylko wtedy kiedy sprawiasz wrazenie w pelni swiadomej swoich czynow, bledow, slabosci, kiedy mienisz sie wrecz ekspertka od tego tematu, ale takze wtedy kiedy zrezygnowana, zawiedziona tym ze nie poszlo tak, jak tego oczekiwalas cofasz sie do wczesniejszej postawy,skoncentrowanej na sobie, nastawionej roszczeniowo. Problem w tym, ze obooje czujecie sie ofiarami, Ty bo nie chce dac Ci szansy, mimo ze uwazasz ze na nia zaslugijesz po 20 latach razem , on z wiadomych wzgledow, tyle ze on pewnie nawet nie ma sprecyzownych oczekiwan wzgledem Ciebie... Bo przeciez czasu nie cofniesz. Coz daloby Ci
10056
<
#356 | pozdradzie dnia 27.11.2013 09:06
nic tylko podpisać się pod tym wyżej ! dokładnie tak zachowuje się zdradzona osoba ... a im bardziej kochala tym ciężej to przechodzi !
ktoś tu pisał o nie przekraczaniu pewnych granic i nie poniżaniu się i dumie zdrajców !
Ja wiem że to zły kierunek , bo to zdrajcy pozbawiają nas właśnie dumy i człowieczeństwa , przekraczają granicę swą zdradą.
i powiem tak ,gdyby moja żona znosiła mi się dumą i pokazała że nie poniży się dla ratowania związku to w tej chwili bylibyśmy już dawno po rozwodzie !!!

myślę że to co chciałem przekazać jest dość jasne .

Komentarz doklejony:
Barbaro wiem że już dość tu otrzymałaś wszelkiej maści rad , ja tylko opisuje to co ja przeżyłem i czego ja oczekiwałem jako facet od swej wiarolomnej .
życzę tobie wytrwałości a twą dumę schowaj głęboko do kieszeni jeśli chcesz naprawdę naprawić .
9850
<
#357 | lagos dnia 27.11.2013 09:23
To niesamowite, ze nawet najtwardsi dewastatorzy zdradzaczy zycza Ci powodzenia, to chyba znak, ze kazdy gdzies tam w glebi teski z mozliwoscia naprawy czegos w zyciu, daniem szansy, wybaczeniem...tylko tak zadko to wychodzi. Twoja obecnosc tutaj jest cenna w kazdej odslonie, nie tylko wtedy kiedy sprawiasz wrazenie w pelni swiadomej swoich czynow, bledow, slabosci, kiedy mienisz sie wrecz ekspertka od tego tematu, ale takze wtedy kiedy zrezygnowana, zawiedziona tym ze nie poszlo tak, jak tego oczekiwalas cofasz sie do wczesniejszej postawy,skoncentrowanej na sobie, nastawionej roszczeniowo. Problem w tym, ze obooje czujecie sie ofiarami, Ty bo nie chce dac Ci szansy, mimo ze uwazasz ze na nia zaslugijesz po 20 latach razem , on z wiadomych wzgledow, tyle ze on pewnie nawet nie ma sprecyzownych oczekiwan wzgledem Ciebie... Bo przeciez czasu nie cofniesz. Coz daloby Ci gdyby nawet teraz wrocil do Ciebie pelen bolu i rozterek, czy dobrze robi? Toczylibyscie tylko boj, ktory stopniowo by was wyniszczal, przepelniajac tylko coraz wiekszym zalem. Po co z nim walczysz? Po co w srodku nocy jedziesz do niego, by mowil Ci rzczy w ktore sam nie wierzy. By pokazac mu ze jest slaby? Czy zeby pokazac , ze jestes silniejsza niz w faktycznie jestes? Tylko co Ci to da? Dlaczego nie pokazesz: tak jestem slaba, jestem bezsilna, bo popelnilam blad ktory chce naprawic ale Ty nie potrafisz dac mi szansy...on nie oczekuje licytacji bledow, kto ich wiecej popelnil, ale tego by poczuc sie przy Tobie znowu mezczyzna, tym ktory otacza ramieniem, a nie walczy. Mowiac prosto, jesli chcesz cos osiagnac zadbaj o wasze relacje, wbrew swojemu zadziornemu charakterowi, nie walcz, a oddaj sie w niewole....badz slaba, by on mogl byc silny...chyba, ze wolisz isc przez zycie bez niego.
3739
<
#358 | Deleted_User dnia 27.11.2013 10:06
Dziekuje lagos
4498
<
#359 | rekonstrukcja dnia 27.11.2013 10:21
Lagos , jestem pod wrażeniem tego, jak trafnie ująłeś w kilku zdaniach temat nad którym tak wielu się rozwodziło i wciąż nie potrafili okiełznać słownie treści płynącej z pragnień , nadziei, żalu, bólu , co niewątpliwie utwierdzało w jakiejś silnie obciążającej bezsilności i doprowadzało do bezskuteczności działań podjętych przez związki po zdradzie.

Barbara Ty wiesz, że ja również jestem jedną z tych portalowiczów , którzy się cieszą z Twojej obecności na portalu.

Alfama w innym historii zajął kontrowersyjne stanowisko , które ja również popieram. A mianowicie : osobie zdradzonej naprawdę nic nie przyjdzie z tego, że będzie się pastwić nad zdardzaczem. Nic nie przyjdzie z tego, że go poniży, sponiewiera , wytrze nim podłogę, sprowadzi do poziomu przedmiotu , czy też narzędzia odpracowującego swoje grzechy , a szczególnie odpracowującego je w tak delikatnej materii jaką jest szeroko pojęta sfera łóżkowa. Zdradzony poza być może chwilową ulgą w bólu, chwilową satysfakcją oraz chwilowym zapomnieniem, nie da sobie w dalszej perspektywie nic, natomiast dużo odbierze. To ślepa uliczka, dlatego dobrze , że niektóre osoby ( być może z powodu własnego błądzenia po niej ) mają odwagę przekazać innym , że dobrze postawić przed nią zakaz wjazdu.

Komentarz doklejony:
errata : >> Alfama w innej historii zajął kontrowersyjne stanowisko , które ja również popieram.<<
5592
<
#360 | Wica dnia 28.11.2013 11:59
Ja nie uległam magii słów BarbaryF. Nie jest wcale silną kobietą. Co udowodniła swoją zdradziecką postawą.
Przeczytałam cały wątek. Zadałaś Barbaro pytanie rDlaczego zdradziłam?r1;. Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć. Mogę dywagować. Zdradziłaś bo:
1. Nie czułaś się przez męża wystarczająco dowartościowana.
2. Jesteście razem 20 lat zatem mąż okazał się tak przewidywalny, że nuda zajrzała Wam do łóżka, do życia codziennego. Niczym Cię nie zaskakiwał, nie prawił komplementów itp.
3. Zwyczajnie masz giętki kręgosłup moralny i rozdęte ego.
Nic z powyższych rzeczy nie usprawiedliwia Cię. Cierpisz teraz. Chyba to nawet rozumiem.
Ktoś słusznie tutaj zauważył, że zdrada nie ma płci. Cierpienie osoby zdradzonej ma nieco inny ciężar gatunkowy od osoby, która zdradziła. Nie chcę przez to powiedzieć, że jest gorsze czy lepsze. Po prostu inne. Co czuje osoba zdradzona? Podam listę moich odczuć . Myślę, jednak że są zbieżne z emocjami innych zdradzonych: Nadmienię, że nastąpiła kompletna dewastacja mojego wyobrażenia o tym człowieku, dewastacja w psychice , dewastacja sił witalnych:
1. Niewyobrażalny szok po odkryciu zdrady.
2. Spadek masy ciała do ok 10 kg w ciągu 2 tygodni, brak łaknienia, brak snu.
3. Myśli samobójcze, ciągłe pragnienie śmierci. Szukanie sposobu, aby to cierpienie sobie skrócić. Wizyty u psychiatry, na którym chciałam wymusić diagnozę, że zwariowałam. Bo byłam bliska obłędu. Na szczęście, lekarz mądry człowiek, nie dał mi skierowania do psychiatryka. Skończyło się na wypisaniu recepty na psychotropy i lista skutków ubocznych po ich zastosowaniu- podziałało - nie wzięłam ani jednej tabletki.
4. Kompletna wyrwa w życiu zawodowym, to dla niektórych skutkuje utratą pracy. W moim przypadku tak się całe szczęście nie stało, ale dla osób z mojego otoczenia sytuacja była dramatyczna.
5. Śmierć duszy, cierpienie niewyobrażalne, spadek samooceny do zera, obwinianie się za Qurestwo mojego boczniaka.
6. Ogromny żal i smutek do człowieka, który okazał się kimś innym niż w rzeczywistości - bestią w ludzkiej skórze.
7. Zadawanie sobie pytań Dlaczego? Czym zawiniłam? W czym jestem gorsza od tamtej?
8. Zmieniające się uczucia jak w kalejdoskopie. Ze stanu euforii przechodzenie w stan depresji. Niemożność podejmowania racjonalnych decyzji. Chęć ratowania związku, za chwilę popadanie w nienawiść do Qurwiarza.
9. Szukanie pomocy u psychologa, rozmowy z najbliższymi
10. Obojętność i ucieczka we własny świat, daleki od syfu w jakim znajdował się Qurewicz wraz ze swoją Qurewną
11. Brak chęci uczestniczenia w życiu boczniaka. Kompletna izolacja. Radość kiedy go nie ma
12. Po 2-óch latach brak całkowitego zaufania do boczniaka. Trupy z szafy wypadają.


Są i plusy zdrady:
1. Wyszłam z tego silniejsza i w sumie obronną ręką. Wiem teraz gdzie są granice ludzkiego cierpienia i na ile moja psychika jest silna
2. Mam szacunek do siebie. Odnalazłam w sobie pasje . Stałam się przez to pełniejsza.
3. Mój Pan nie jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że teraz on czuje, że stracił coś bardzo wartościowego. A mi już nie zależy na jego adoracji. Jego 5 minut minęło. Trudno jest mu żyć ze świadomością, że mógł stać się całkiem przezroczysty dla mnie. I to chyba jest największa kara dla zdradzacza.
Podobnie jest i z Tobą BarbaroF. Uszanuj wolę męża. Pozwól mu przejść przez wszystkie etapy zdrady tak jak on tego chce. Ty nie jesteś tutaj najważniejsza. To on w ostatecznym rozrachunku zdecyduje co dalej. Myślę, że kiedy emocje opadną, zobaczy z kim przez 20 lat żył pod jednym dachem. I wtedy żadne sole trzeźwiące nie będą mu potrzebne.
Jedyne co możesz zrobić to trochę zweryfikować swoją butność i roszczeniowy ton. Wiesz myślę też, że pokora pomoże Ci wyjść z tego z godnością. Przynajmniej w oczach męża.
3739
<
#361 | Deleted_User dnia 28.11.2013 12:38
Dziękuję ci Wica za szczegółowy opis tego co się z tobą działo po. Podejrzewam że tak jak opisałaś jest w większości przypadków. Mój mąż raczej się przede mną nie otwierał, tak że poza obrazami przewijającymi się w jego głowie, staniem przed bramą piekieł, kalejdoskopem uczuć i oczywiście punktem 1 i 2, nic więcej o jego uczuciach nie wiem. Wiem o swoich ale co to kogo obchodzi?
Dlaczego zdradziłam? Prawdopodobnie trafiłaś w sedno, dodam tylko zę mieliśmy poważny kryzys, który, okazało się, mąż nie brał tak zupełnie na poważnie, jak wszysko zresztą co mnie dotyczyło, w jego opiniii zawsze "jakoś to będzie". Nie przeszkadzało mu to jednak zgodzić się że się wyprowadzi, nawet podał termin - kiedy syn pójdzie na studia, czyli w październiku. Czyli wszystko i tak poszło zgodnie z planem. A ja naprawdę nie widziałam wyjścia z sytuacji, bo on ze mną nie chciał rozmawiać. No i znalazłam sobie pocieszyciela. Mogłam poczekać na "po rozwodzie", jak mi już niektórzy mówili. Mogłam. Ale tego nie zrobiłam. Pojechałam po bandzie i teraz mam za swoje. Nie użalam się nad swoim losem, bo sama sobie go zgotowałam. Jestem ofiarą - swojej własnej głupoty i niecierpliwości. Mąż zaczął pierwsze rozmowy we wrześniu, niestety już po zdradzie. Byc może dlatego że zbliżal się termin jego wyprowadzki. Być może jeszcze chciał wszystko naprawić.
Ponieważ tak wszystkich boli że zdrajca może mieć uczucia, to się troszkę wywnętrzę. Kryzys zaczął się już w ubiegłym roku. Mąż nie chciał w ogóle ze mną o tym rozmawiać, zamiatał wszystko pod dywan. Jednocześnie, ukradkiem ustawiał się na przyszłość, czyli rozdzielił konta bankowe, podzielił to co było wspólne, przy czym część z tych rzeczy ustalał ze swoimi rodzicami za moimi plecami oczywiście. Gdybym nie pracowała, zostałabym rzeczywiście z gołą doopą i mnóstwem kredytów. Ponieważ dom jest na mnie (niestety takie prawo w tu gdzie mieszkam, a mąż nie chce zaakceptować prawa), zostawił mi wszystko co jest w domu, ale też ogromny kredyt i wspólne długi do spłacenia. Na dzieci dzielimy się po połowie, mimo że on mieszka sam a ja mam do utrzymania dwie gęby. Daje im co prawda jakieś pieniądze dodatkowo, ale to są ich pieniądze. Finansowo nie daję sobie rady, ale mam to gdzieś, najwyżej sprzedam dom na wiosnę. I będę miała to samo co mam, ale mniejszym kosztem.
Nie, nie skarżę się, przedstawiam tylko fakty bo wielu z was życzy mi jak najgorzej. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Pomogłam mężowi w podjęciu jedynej słusznej decyzji, czyli kopnięcia mnie w końcu w doopę. Powiedział mi w końcu to czego nie mógł wydusić z siebie przez tyle miesięcy - że mnie już nie kocha i nie chce ze mną być. Żałuję tylko że próbowałam walczyć o nasz związek. Zaoszczędziłabym wszytkim co najmniej dwa miesiące horroru. Mogłam odejść od razu, przeliczyłam się z jego uczuciami do mnie.
Wica, wolę męża szanuję, ja już od dawna nie mam w naszym związku nic do powiedzenia. A "butność i roszczeniowy ton" - to po prostu moje emocje.
Dzięki jeszcze raz. Jestem silną kobietą, wykorzystano jednak chwilę mojej słabości. To tyle.
5592
<
#362 | Wica dnia 28.11.2013 15:38
Barbaro,
wybrałaś drogę na skróty. Dla mnie wchodzenie w relacje intymne z inną osobą, podczas trwania związku, a tym bardziej będącego w kryzysie - to droga na skróty, zwyczajne tchórzostwo i słabość. Ja nie wiem, co rozumiesz pod pojęciem siły?
W obliczu zdrady ja pojmuję siłę w ten sposób, że pomimo iż jest źle, na przykład w moim związku , nie ulegam emocjom, sytuacjom, relacjom ,które z definicji są tragiczne w skutkach - mogą zabić mnie i drugiego człowieka, z którym aktualnie jestem. A więc to również myślenie o drugiej istocie. Bierzesz ślub z Panem/ Panią X - bierzesz też odpowiedzialność za Wasze wspólne życie. Można przewidzieć chyba co mogłoby się stać jeśli zrobię to, czy tamto. Czy to takie trudne? A jednak. Dla niektórych tak. I na tym polega siła, silna wola, hart ducha i charakteru. Tutaj mamy prawdziwy sprawdzian i test z człowieczeństwa.
I znowu chcesz zrzucić z siebie odpowiedzialność za zdradę stwierdzeniem:

Cytat

Jestem silną kobietą, wykorzystano jednak chwilę mojej słabości.

To nie kochanek wykorzystał Twoją słabość. To Ty sama ją wykorzystałaś , przy pomocy cech charakteru, wyznawanego systemu wartości, braku sumienia i nieumiejętności przewidywania skutków swoich czynów.
Uważam, że długa droga przed Tobą. Z Twoich opisów wynika że za cały tej "szajs" obwiniasz wszystkich i wszystko. "Tak zdradziłam ale..", "Tak cierpię, aler30;" Wciąż jest jakieś "ale". Nie wiem, czy w ten sposób chcesz zrzucić z siebie największą odpowiedzialność za zdradę Waszych wspólnych z mężem wartości.
Nie mam chyba nic więcej do powiedzenia w temacie, bo nastąpiło, u mnie przynajmniej ,zmęczenie materiału. Żeby jeszcze można było odczytać z Twoich postów, miękkość. A Twoje słowa nadal wypuszczają jad i zwyczajnie jesteś szorstka. Ja tak Cię odczytuję. Nie gniewaj się. Po prostu czuję.
Dlatego tak wiele osób w sumie dobrze Ci życzy i mówi o pokorze. Może to klucz do budowania na nowo Twoich relacji z mężem. Weź to pod rozwagę. Mimo wszystko każdy z nas zasługuje na spokój. I tego Ci życzę.
3739
<
#363 | Deleted_User dnia 28.11.2013 16:33
Po pojęciem siły rozumiem to że się nie poddaję. Szczerze mówiąc to źle, bo każdą porażkę niezwykle silnie przeżywam. Tak jak teraz przeżywam porażkę mojego małżeństwa. Jestem szorstka, jestem zimna, jestem twarda, bo tego ode mnie zawsze oczekiwano, emocje skrywam dla siebie. Nauczono mnie tego przez tyle lat. Gdybym była miękka, ciepła i głaszcząca, mój mąż nigdy nie zwróciłby na mnie uwagi. Ale ludzie się zmieniają i ich oczekiwania też. Uwierz mi, czego jak czego ale braku pokory to mi nikt nigdy nie zarzucił, a wręcz odwrotnie. Do tego czasu. Bo odważyłam się choć trochę uzewnętrznić emocje.
Zrobiłam to bo nie widziałam żadnych starań ze strony męża żeby naprawił to co sam zepsuł. Zrobiłam to, bo nie było nikogo do kogo mogłam się wtedy odezwać. Zrobiłam to bo chciałam. Nie szczycę się tym, ale nie mogę zawrócić czasu. co się stało to się nie odstanie. Niektórzy uczą się na błędach, inni nie.
I taka mała dygresja - w Polsce katolickiej przysięga się miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że się nie opuści partnera aż do śmierci. W kraju gdzie mieszkam i wielu innych przysięga się być ze sobą na dobre i na złe, w bogactwie i biedzie, w zdrowiu i chorobie, kochac i miłować dopóki śmierć nas nie rozdzieli.
Niestety, ze mną widocznie można być tylko "na dobre".
Przykro mi, jest mi po prostu nieskończenie przykro że mąż dał mi szansę i nadzieję a potem mi to po prostu zabrał. To co tu piszę to jedno, to co się we mnie dzieje to zupełnie co innego.
A co do budowania na nowo moich relacji z mężem - czy można pokochać kogoś drugi raz, skoro się już raz przestało??? Czy można narzucać się osobie która ma cię serdecznie dość i jasno daje to do zrozumienia???

Komentarz doklejony:
Wybaczcie, ale naprawdę nie mogę więcej o tym pisać. Każdy z was miał jakąś żałobę, ja mam teraz swoją. Będę czytać wasze opinie jeśłi zechcecie je jeszcze tu wyrazic, ale nie miejcie mi za złe że nie odpowiem. Jeżeli ktoś napisze na PW, odpiszę.
Ja po prostu nie mogę już tego wytrzymać....
10327
<
#364 | AcidRain dnia 01.12.2013 15:44
Barbaro ty dalej nic nie zrozumiałaś z rad które ci tu zostały przedstawione.
Nie jestem osoba obiektywną jeśli chodzi o zdradę bo moje doświadczenia są takie że zdradzaczowi szansy nie powinno się dawać
i oczywiście możesz uznać to za pełną jadu krytykę ale uważam że dalej kreujesz się na biedną skrzywdzoną sierotkę której nie dano szansy .....
Zapominasz o jednym że odpowiadamy z pełna świadomością za popełnione błędy i posypanie głowy popiołem w obliczu gdy
nasza zdrada się wydała nie wystarczy...masz żal do męża że mimo Twojej "skruchy" nie chce z tobą być....ma takie prawo
Ty zniszczyłaś w bardzo brutalny sposób swoje małżeństwo i nie wymagaj od niego że nagle zamiecie wszystko pod dywanik
bo ty się przecież przyznałaś i deklarujesz poprawę .Targają nim emocje straszne o czym też tu już miałaś napisane.....
więc piękny makijaż , sukienka , i słowa które tak naprawdę wydają się teraz puste nie wystarczą .

Może mimo wszystko za jakiś czas będziesz z mężem ..może zostaniesz sama.... nie wiem i nie będę tutaj pisać scenariuszy .
Ale jeśli sama ze sobą nie dojdziesz do ładu to naprawianie czegoś po omacku ..chaotycznie ...pod wpływem emocji nie ma najmniejszego sensu ...
tu czas odgrywa rolę i trzeba go dużo by móc przede wszystkim naprawdę zrobić porządek w swojej głowie i sercu i wtedy na nowo cokolwiek układać .
3739
<
#365 | Deleted_User dnia 02.12.2013 01:08
Acid, to jest moj trzeci raz i musze ten wpis dokonczyc :sos
Acid, dziekuje Ci ze pokazalas mi droge, dziekuje Ci ze rozjasnilas me mysli, ze utwierdzilas mnie w moich wlasnych.
Pomimo tego ze mialysmy "starcie"na czacie.
Jeszcze wczoraj moje zycie bylo do niczego, bylam na dnie, w czarnej dooopie, brakowalo mi 15 sekund by sie otulic niebiesko-bialym zeglarskim sznurkiem ktory zostawil moj maz, i zwisnac ze strychu.
Uratowala mnie czarna koteczka, ta przez ktora sie wszystko zaczelo. To bylo otrzezwienie, opamietanie. A przysiegam, bvlam w takim stanie, ze szlam juz wlasciwie z tym sznurkiem na szyi....
No nic, nie jestem AZ TAK odwazna.
Acid, dziekuje Ci. Najpierw musze sie zajac soba, to w tej chwili najwazniejsze. Nic nie zamiatam pod dywanik, wszystko zostalo juz powiedziane i ustalone. Wciaz jestem wrakiem czlowieka. moj maz jest w takiej samej sytuacji. Ale od tej chwili ON znajduje SIEBIE, a ja znajduje SIEBIE,.
ACID, jestes WIELKA!!!!!!!!
2120
<
#366 | binka dnia 02.12.2013 07:51
Barbaro ,życie toczy się dalej a to co się stało to się nie odstanie. Pogódź się z tą sytuacją. Rozumiem Cię, rozumiem Twoją reakcję, chwilę słabości. Ten kto twierdzi,że ja to nigdy, że mnie się to nie przytrafi ,najzwyczajniej w świecie jeszcze siebie nie zna. Barbaro gdy Ci będzie źle ,zawsze możesz liczyć na moje wsparcie, pisz.
9850
<
#367 | lagos dnia 02.12.2013 09:52
Barbaro
Jesteś inteligentna, ale czasami jak walniesz jakimś tekstem, to az rece opadają.

Cytat

Jeszcze wczoraj moje zycie bylo do niczego, bylam na dnie, w czarnej dooopie, brakowalo mi 15 sekund by sie otulic niebiesko-bialym zeglarskim sznurkiem ktory zostawil moj maz, i zwisnac ze strychu.
Uratowala mnie czarna koteczka, ta przez ktora sie wszystko zaczelo. To bylo otrzezwienie, opamietanie. A przysiegam, bvlam w takim stanie, ze szlam juz wlasciwie z tym sznurkiem na szyi....

Emocje nie zwalniaja z myslenia, raz juz o tym zapomniałaś i rozpoczełaś to całe goowno...Masz dzieci, masz meża, któremu wciąż mozesz pokazać, że te dwadziescia lat nie było czasem straconym, nawet jesli sie rozstaniecie...a Ty piszesz o sznurze żeglarskim i czarnej koteczce... Jesli to manipulacja obliczona na zrobienie wrazenia na mężu (wiesz że na pewno tu zagląda), to powiem Ci że to żałosne, zresztą chciałabyś, zeby dał Ci sznse z litości, a nie dlatego że mimo wszystko jesteś wartościowym człowiekiem? Ogarnij się kobieto, bo póki co zachowujesz sie jak rozkapryszone dziewcze, które zapamietane w swoim smutku nie dostrzega niczego dookoła. Możesz zrobić wiele, tylko otwórz oczy i nie użalaj się nad sobą.
3739
<
#368 | Deleted_User dnia 02.12.2013 11:54
lagos, to co napisałam to FAKT. Troszkę literacko przedstawiony, bo na szyi tego sznurka nie miałam, ale w mojej głowie tak właśnie było. Każdy człowiek może mieć chwilę załamania i ja właśnie taką miałam. Ale żeby się podnieść, trzeba upaść, prawda?
Oczy mam już otwarte, nie wiem jeszcze co widzę, ale wyłażę powoli z "czarnej doopy". Co do męża, to my rozmawiamy ze sobą, nie muszę robić na nim wrażenia tutaj na forum, to co tu piszę to jest rodzaj mojej osobistej terapii. Tak jak napisałam, muszę się zabrać za samą siebie. No i przede wszystkim, przestać pić bo mi to wcale dobrze nie robi.
10607
<
#369 | Advokat_D dnia 28.12.2013 01:49
Barbara, i jak to jest u was? rozstaliście się na dobre? już po rozwodzie? czy może historia ma swój happy end?
3739
<
#370 | Deleted_User dnia 05.01.2014 20:45
Advocat_D - odgrzebales mój temat, zadałeś sobie tyle trudu... Update na forum bedzie jak minie 6 miesięcy. Wyczekuj terminu Z przymrużeniem oka
Ale jak ci sie tak spieszy, zawsze mozesz napisać na PW. Odpowiadam.
10607
<
#371 | Advokat_D dnia 06.01.2014 01:37
Aż tak mi się nie spieszy, zresztą już wiem:

Cytat

W lutym moje małżeństwo zatoczyłoby trzeci siedmioletni krąg. Ale już nie
rzeczywiście spóźniłem się na ten portal, na pewno odradzałbym mówienie mężowi by tu wszedł i to wszystko czytał - to jak mówienie o sznurze w domu wisielca...
Ciekawi mnie jednak jeszcze jedna rzecz...
14118
<
#372 | Rozzalona dnia 26.11.2023 13:56
Zasada jest jedna: jeśli kochasz nie zdradzasz, jeśli nie jesteś pewna czy kochasz to mówisz wprost o swoich uczuciach i sprawę stawiasz jasno albo ratujecie związek albo rozstajecie się. Tutaj nie ma pośrednich tłumaczeń. Nie zdajesz sobie sprawy co zrobiłaś, jak bardzo zraniłaś swojego męża, który okazał się sprytny. Czego spodziewałaś się, że będą ludzie na tym forum użalać się nad tobą i głaskać po główce? Mąż powinien odejść definitywnie od ciebie, bo inaczej będzie żył w ciągłym lęku i nie licz na to, że zaufa ci powtórnie. O zaufaniu i odbudowaniu tego co spier....ty możesz zapomnieć, bo po zdradzie już nic nie jest takie jak było. Jeśli chce się zabić człowieka nie używając fizycznie narzędzia to zdrada jest stworzona do tego.
15652
<
#373 | Apostata dnia 27.11.2023 14:37
Ładnie odkopałaś ;D
15773
<
#374 | Julianaempatyczna dnia 27.11.2023 15:32
Ciekawe, jak ułożyło się życie autorce.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?