Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

bardzo smutny
Hagi1000:11:18
heniek00:26:58
Sasza00:30:29
zona Potifara00:48:10

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

10 straconych lat?Drukuj

Zdradzony przez żonęWitam, Też się tu znalazłem, chociaż szczerze myślałem że nigdy mnie to nie spotka. To co się wydarzyło, to najgorszy syf jaki mnie w życiu spotkał. Chciałbym rzucić tylko ogólny zarys żeby nie zanudzać, ale pewnie trochę się rozpiszę za co z góry przepraszam. Mam 32 lata, moja była żona jest ode mnie o 5 lat młodsza. Znamy się 10 lat, tyle byliśmy ze sobą razem, z 7 lat wspólnego mieszkania, 3 lata małżeństwa. Rozwiodłem się w maju tego roku ale tak naprawdę od marca nie jesteśmy razem. Nie mamy dzieci, nie mamy wspólnego kredytu etc. Pierwszy raz zdradziła mnie po 3-4 latach, byłem zakochany (nie będę pisał że mocno, bo nie wiem czy istnieje mocniejsze i słabsze zakochanie), coś we mnie pękło ale wybaczyłem jej, to był długi burzliwy proces ale jakoś sobie poradziłem z tym, uwierzyłem jej, wiem teraz że okazałem się prostodusznym bambusem. Ożeniłem się. Na 3 lata małżeństwa przynajmniej połowa to oszustwo (kolega z pracy, rzekoma miłość). Tak jak po pierwszej zdradzie domagałem się tysięcy wyjaśnień itp., tak po drugiej zostałem złamany doszczętnie, już nie obchodziły mnie tak bardzo okoliczności, powody itd. Ale dostałem wytłumaczenie, zakochała się. Kocha i mnie i jego. Nie potrafi być dla mnie na wyłączność, kocha nas obu i nie powiedziała mi wcześniej bo nie potrafiła zrezygnować z którejś z miłości. (wtf?!?) O zdradzie dowiedziałem się przez przypadek, ciekawe ile lat jeszcze bym żył w tym związku (sick!) gdyby nie to. Po długich przemyśleniach wiedziałem że to koniec. Nie będziemy w stanie uratować tego związku, tego małżeństwa. Ona nie walczyła, mówiła że sama nie wie czego chce, że jest pogubiona ale wie że kocha i mnie i jego i tego nie zmieni. Złożyłem wniosek bez orzeczenia o winie tak aby szybko uporać się z tym gównem. Minęło wiele miesięcy, niestety było kilka spraw które trzeba było wyjaśnić, zakończyć itd. Wymagało to niestety kontaktu z nią, ewentualnych spotkań, czego bardo nie chciałem. Ona od początku chciała abyśmy zostali przyjaciółmi (wtf?!?). Czułem że każde spotkanie mnie rozbija, każdy kontakt utrudnia moje poczucie podnoszenia się z kolan. Wiele razy ją ignorowałem (nie odbierałem tel, nie odpisywałem na mejle, esemesy ). Ale ona nie dawała za wygraną, co jakiś czas się odzywała, przypominała o sobie. Ostatnie spotkanie rozje. mnie doszczętnie. Pomijając szczegóły powodu spotkania i całej rozmowy, usłyszałem że ona już wie czego chce i już wie jak jej życie będzie wyglądać. Jest zakochana - jej sympatia z młodzieńczych licealnych lat. Znowu usłyszałem że ona chce się ze mną przyjaźnić, moje wytłumaczenia że taka przyjaźń nie jest mi potrzebna nie skutkowały przez te wszystkie miesiące. Powiedziałem jej że mamy już wszystko wyjaśnione, ale żeby nie dzwoniła i nie pisała do mnie, nie chcę mieć z nią kontaktu, życzę jej jak najlepiej ale nie chcę jej w moim życiu. Nie wiem na jak długo będę miał spokój, zobaczymy. Usłyszałem tylko coś w rodzaju: jak już kogoś pokochałam, to będę kochać go do końca życia (sick!) Jeśli się komuś niespecjalnie chciało czytać to poniżej sedno mojego wpisu: 1) Jak długo czuliście że jesteście na samym dnie, jesteście rozłamani w pół i ciężko jest wam się podnieść? 2) Jestem sam, miałem jakieś tam różne przygody ale jestem sam i czuję że chcę być sam, muszę się najpierw pozbierać, jak długo powinienem unikać nowego związku, pchania się w coś nowego, bo w sumie mam taką okazję. 3) Jak powinienem podejść do spraw rodzinnych, chodzi o rodzinę z jej strony. Właściwie to unikam wszystkiego co jest z nią związane także i jej rodziny, nie wiem czy właściwie robię ale inaczej nie potrafię, przynajmniej teraz. Jak się zachować żeby źle nie wyjść w ich oczach ? 4) No i co myśleć o tej przyjaźni ? Ciekawią mnie wasze uwagi, podpowiedzi. Jestem otwarty na dyskusję. Ciekawi mnie też to czy istnieje gdzieś sprawiedliwość, nie będę tego ukrywał, twierdzę że zostałem skrzywdzony, jeszcze bardziej mi trudno wiedząc że jej się wszystko układa i jest szczęśliwa, tzn. nie wiem tego ale tak mi się wydaje, oczywiście nigdy nie zależało mi aby miała być nieszczęśliwa, pisząc to bardziej skupiam się na sobie, w jakiś sposób dostałem mocny cios, głowa zryta, jakoś sobie radzę ale jest średnio. I tak jak w tytule; czy te 10 lat można spisać na stratę?
320
<
#1 | Pawcom dnia 24.09.2013 21:24
Ad 1.) Jak długo ? To zależy od człowieka, przeważnie po roku jest już lżej, ale im szybciej zerwiesz totalnie kontakt z tą modliszką tym lepiej dla Ciebie .
Ad 2.) Jeśli na razie czujesz, że chcesz być sam to w nic się na siłę nie pchaj ale nie pluj jadem i też na siłę nie unikaj, bo może Ci przejść koło nosa coś bardzo ważnego i pięknego.
Ad 3.) Kaszanka nie kiełbasa, teściowa nie rodzina.
Ad 4.) Przyjaźni ? ... jakiej przyjaźni ? Przyjaźń jest najwyższą formą miłości, więc nawet nie rozumiem tego pytania aby na nie odpowiedzieć.
3739
<
#2 | Deleted_User dnia 24.09.2013 21:45
ad 1 czasem długo czasem krótko, u mnie długo, oj długo jestem 4 lata po jego ucieczce a ciągle jeszcze mi się nogi chwieją Uśmiech, ale tylko czasami
ad 2 ciągle jestem sama, może do końca zostanę? Uśmiech ( mam nadzieję że nie, ale ...
ad 3 żona nie rodzina Uśmiech, teraz obca osoba, teściowa do końca życia pozostanie teściową niestety, nie można powiedzieć że nie masz teściowej, masz, tak mówi prawo, ale z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu, więc możesz ją pominąć
ad 4 przyjaciel to ten kto cię nigdy nie skrzywdził, ten na kim możesz polegać, ten, którego poznajesz w biedzie, a nie ten który ci wbija nóż w plecy, więc ... przyjaźń ? jaka przyjaźń? z daleka od takiej, im rzadziej widzisz tym mniej myślisz
10 lat spisać na straty? to tylko 10 lat, ja mam 20 lat spisanych na straty albo nie? to połowa mojego życia, tylko połowa , a twojego tylko jedna trzecia, nie jest źle Uśmiech widzisz są inni co mają gorzej Z przymrużeniem oka
3739
<
#3 | Deleted_User dnia 24.09.2013 21:52
Pytasz czy istnieje jakaś sprawiedliwość. Moim zdaniem nie istnieje, a to ze zycie zna jakies przykłady, jak to komuś, kto był podły dla innych na koniec powinęła się noga i marnie skończył, to ja nawet nie słucham, bo jestem za bardzo racjonalna. nie ma sprawiedliwości i juz. Człowiek sam musi o siebie zadbać, a powiedzenie o liczeniu na siebie nalezy wciągnąć sobie na najwyższe miejsce wśród życiowych mott. Podły człowiek zawsze dobrze się urządzi i zawsze na plecach jakiejś poczciwiny, a dobremu zawsze wiatr będzie wiał w oczy. nie mozna miec żadnych względów i być za dobrym, nawet z własnymi dziećmi trzeba bardzo uważać. Człowiek musi być sam sla siebie najwyższą wartością, bo jesli osiąga taki stan swojego umysłu i ma dobrze rozwiniętą samoświadomość i miłosć własna, to emanuje na zewnątrz siłą i nikomu nie przyjdzie nawet do głowy, zeby przyssać się i wykorzystać okazję. Tak więc, jesli chodzą Ci po głowie jakies myśli, że Twoja żona prędzej czy później zapłacze i będzie żałowała, że cię straciła, to szybko wybij sobie takie myślenie z głowy - to tak nie działa. niech wiedzie jej się jak najlepiej, Ty życz jej tego z całego serca, jednak sobie samemu życz jeszcze lepiej. Po co ci kobieta, która chodzi z innym do łóżka, która cię nie kochała i dla której wierność i lojalność to puste nudne słowa, dobre dla głupich i naiwnych. Ciebie zostawiła dla innego, z toba sypiała będąc z tamtym, więc gdy tylko nadarzy jej się kolejna okazja znowu kogoś zdradzi- z kłamca nie zawiera się żadnych umów. ty ciesz się z tego, ze odkryłes zdradę i że wyszedłeś z bagna. a skąd wiesz ilu wcześniej miała tych gachów/ Możesz za nia ręczyć? Mnie szkoda by było nawet paznokcia. to taki gatunek kobiety, więc niech bierze ją sobie ten drugi. oni pasują do siebie bardzo dobrze. Nie zajmuj się nimi, idź do przodu, ciesz się życiem i niczym się nie przejmuj- zycie samo dostarczy Ci zmartwień i kłopotów. Ty nie musisz dok ładać sobie do gara rozmyslaniem o tej parce. Oni o Tobie nie myslą, więc dlaczego Ty miałbyś przejmować się nimi. Zamknij ten rozdział swojego zycia i nie żałuj decyzji o zakończeniu szopki, jaką było Twoje malżeństwo.
9127
<
#4 | Pilatus dnia 24.09.2013 23:15
Szczęściarz z Ciebie! Tak! Uporasz się szybciej niż myślisz. Po co jej kontakty z Tobą skoro jest taka szczęśliwa? Ma miłość, to niech się nią zajmuje. Myślę, że jest coś nie tak z Twoją ex. Nie myśl, nie zawracaj sobie głowy. To Twoje doświadczenie życiowe, czegoś się nauczyłeś. Ciesz się, że tak szybko to łajdactwo skończyło się. Zyczę Ci, żebyś spotkał wartościową, dobrą dziewczynę.
7548
<
#5 | Drewno dnia 25.09.2013 00:24
ad.1 Ja męczę się drugi rok, rozwód w trakcie, bo walczę o orzeczenie o jej winie.
ad.2 skoro masz okazję, spróbuj nowego związku.Na pewno kontakt z kimś kto Cię wysłucha i zrozumie pomoże Ci dojść do równowagi emocjonalnej. Ale podejdź do tematu ostrożnie.
ad.3 Co do rodziny żony! W ich oczach to Ty jesteś tym złym ,co "zmarnował" życie ich córce. Może nie powiedzą tego wprost, ale to cholerę Ci kontakty z jej rodziną.ONI i tak mają swoją wersję zdarzeń,którą znają od Twojej żony.
ad.4 Czy zawarł byś przyjaźń z osobą,która "zabiła" Cię emocjonalnie?
Nie oszukujmy się, nigdy nie będziesz już taki sam(jak my zresztą też).Chcesz być spowiednikiem swojej byłej żony?
NA PRZYJAŹŃ TRZEBA ZASŁUŻYĆ!
Trzymaj się!

Komentarz doklejony:
Waka
Święte słowa. Na pewno nie ma sprawiedliwosci! I na pewno nie ma sensu na nią czekać! Trzeba samemu zacząć nowe życie,i spróbować zapomnieć o przeszłosci.Człowiek "porządny" funkcjonuje wedle ścisłych ram,dlatego z czasem staje się dla drugiej osoby nudny, przewidywalny,nieatrakcyjny.I trzymając się swoich zasad-przegrywa z osobami bez hamulców i kręgosłupa moralnego.
9767
<
#6 | milord dnia 25.09.2013 01:16
Czyli wsparcia nie szukasz. I zdradę można oswoić. >>>Ciekawią mnie wasze uwagi, podpowiedzi<<< Już wybrałeś. Nie ta to inna. Na kija Ci te podpowiedzi>Z przymrużeniem oka
5559
<
#7 | Merlin dnia 25.09.2013 09:32
PawelJ

Moim zdaniem, to ty masz już z górki. Twoja historia pokazuje, że nie warto zadawać się z taką kobietą i trzeba jak najszybciej zakończyć znajomość. Zostaw ją ze swoim szczęściem. I nie zamęczaj się przeszłością. Zdobyłeś kolejne doświadczenie w życiu i jeżeli wyciągniesz wnioski, to Twój kolejny związek będzie tylko lepszy. Znajdziesz sobie kogoś wartego Twoich uczuć.

Waka, Drewno

Ja jednak wierzę w sprawiedliwość. Wierzę, że nie ma zbrodni bez kary. Życie wcześniej czy później odda za wyrządzone krzywdy. W moim przypadku właśnie tak było. Moja żona jakiś czas później miała problemy zdrowotne i zawodowe. Chociaż poważnie myślałem o rozstaniu, nie zostawiłem jej w trudnych chwilach, co zwielokrotniło u niej poczucie winy z powodu tego co zrobiła. I wiem, że mam u niej dozgonną wdzięczność za daną szansę. A kochaś przy kolejnej próbie kontaktu dostał publicznie takiego kosza, że do dzisiaj jej unika.
6881
<
#8 | Fenix dnia 25.09.2013 10:10
Odpowiedzi poszły więc nie ma co powielac poprzedników ..
Dodam od siebie , abys przemyślał zmianę nr tel oraz adresu mailowego i tych innych miejsc przez ktore ona kontaktuje sie z Toba
O ile wcześniej do czasu pozamykania spraw było to konieczne o tyle teraz nie
i nie mów że znajomi maja ten nr , że bank itd To wszystko możan zmienic w 5 min
Zastrzeż też że nikt nie ma jej podawać Twwoich namiarów ani mówic co u Ciebie
Trucizne nalezy wyrzucić z organizmu , zablokuj jej dostep do siebie i będzie lepiej
6529
<
#9 | wolfie dnia 25.09.2013 16:39
Paweł, przestań się nad sobą użalać Uśmiech

W sumie to jesteś szczęściarzem, zero obciążeń, szybki bezproblemowy rozwód, czysta karta, czego chcieć więcej.

Zamiast rozkminiać jaki to masz zryty beret i jak bardzo zostałeś skrzywdzony zacznij żyć i cieszyć się życiem. Jesteś młody, nie warto marnować życia na samoumartwianie.
10101
<
#10 | PawelJ dnia 25.09.2013 19:35
Pawcom - dzięki za odpowiedzi.

bumerang - dzięki za odpowiedzi, nigdy nie chciałem pocieszać się nieszczęściem innych, ale doceniam twoją próbę pocieszania mnie w ten sposób ;]

Waka - uważam że twój wpis jest bardzo wartościowy, trafia w to czego szukam, potwierdza mój sposób myślenia i obrany kierunek. nie jest źle ze mną widocznie tak do końca.

Pilatus - teraz w 100% jestem pewny że jedyny powód jej kontaktu ze mną, to utwierdzanie się że ze mną jest okej, aby zmniejszyć swoje poczucie winy, wyrzuty sumienia, wiem że to nie moja sprawa, ale wiem że taki właśnie jest powód.

Drewno - konretnie, dosadnie, okej dociera to do mnie. najgorszy jest fakt że jestem chrzestnym syna jej siostry, to mnie najbardziej boli... bo nie wiem jak się zachować.

"Człowiek "porządny" funkcjonuje wedle ścisłych ram,dlatego z czasem staje się dla drugiej osoby nudny, przewidywalny,nieatrakcyjny.I trzymając się swoich zasad-przegrywa z osobami bez hamulców i kręgosłupa moralnego."
właściwie te słowa podsumowały moją relację z byłą żoną - czyli jednak nie jestem sam, ktoś już mógł mieć podobnie.

milord - nie wiem co rozumiesz przez wsparcie? są pewne ostwarte kwestie z którymi chciałbym sobie poradzić, od początku miałem przyjaciół z kótrymi mogłem porozmawiać - pomogli. jednak nie mogę powiedzieć że są
to osoby obiektywne, wiadomo że będą chciały dla mnie dobrze. chciałem jednak usłyszeć odpowiedzi od osób obcych (przepraszam za taką formę), którzy z dystansem mogą podejść do tematu, którzy mają wiekszą wiedzę
na ten temat niż ja w tej chwili i mogą doradzić bo już mają rozeznanie. ja nie wiem, nie wiem czy dobrze robię, albo jak zrobić aby było dobrze. więc jednak wsparcie jest mile widziane.

Merlin - muszę sobie to uzmysłowić jeszcze, to z górki...i jeśli to zrobię to może rzeczywiście nie mam tak źle.
Jeszcze raz powtórzę - nie szukam sprawiedliwości!! poprostu zastanawiam się czy ona gdzieś jest. nie życzę byłej żonie źle, nie życzę sobie teraz zapłaty za wyrządzone krzywdy.
jestem mocnym realistą, a to pytanie o sprawiedliwość to takie głośne myślenie, głośne rozterki zranionej osoby.

Fenix - właśnie myślę o tej blokadzie trucizny,jednak bez tak drastycznych środków, typu zmiana nr i mejla. myślę że czas mi pomoże się wzmocnić, ignorowanie jest najlepszym lekarstwem w tym wypadku.
zastanawiam się ile tego czasu potrzebuję aby tą moc uzyskać hmm.

wolfie - wporządku.bez użalania się, bez samoumartwiania. to do mnie naprawdę dociera i jestem świadomy. czasami poprostu jest trudno, a i założenia zawsze wydają się łatwiejsze i prostsze niż praktyka.
7548
<
#11 | Drewno dnia 25.09.2013 22:14
Ja z"żoną",już w trakcie jej romansu(o którym jeszcze nie wiedziałem) zostaliśmy chrzestnymi u córki mego brata. I oni tego nie mogą jej wybaczyć, bo dziecko nie będzie miało matki chrzestnej.
A Ty,mając czyste sumienie,z czasem dojdziesz do równowagi psychicznej i spokoju wewnętrznego.Najważniejsze,żebyś nie mścił się na "losie" ,łamiąc swoje zasady.To nic nie da, a stracisz szacunek sam do siebie. Znajdziesz Swoją drugą połówkę, ale nie robaczywą,jak poprzednia.
9767
<
#12 | milord dnia 26.09.2013 10:11
>>>....ignorowanie jest najlepszym lekarstwem w tym wypadku.
zastanawiam się ile tego czasu potrzebuję aby tą moc uzyskać hmm.<<<<
Mniej więcej tyle, aż zacznie Cię wpieniać, gdy jej przyjdzie ochota się do Ciebie odezwać w najmniej oczekiwanym momencieZ przymrużeniem oka Np. gdy będziesz o krok od ułożenia sobie życia.
4498
<
#13 | rekonstrukcja dnia 26.09.2013 10:20
Gdybyś Paweł faktycznie chciał z tym skończyć, zrobiłbyś chociaż to , co proponowała Fenix. Ale Ty zachowujesz się jak kura , która niby ucieka przed kogutem , ale co chwilę patrzy do tyłu i kombinuje: " Czy ja aby nie za szybko przed nim uciekam ?!" Fajne
6881
<
#14 | Fenix dnia 26.09.2013 10:37
Dokładnie rekonstrukcja , Paweł nie zmieni nr itd
Paweł dałam Ci proste rozwiązanie problemu , odcięcia się od tego co Cię męczy i rozbija
Nie chcesz tego tak naprawdę , uważam że liczysz na to iż ona będzie prosić żeby mogła wrócić
I nie uda Ci się jej ignorowac świadczy o tym chocby to co napisałes w swojej historii
Napisałes że spotkania z nią Cię dobijają ...
Ćpasz chłopie ( nie dosłownie ) jestes tak uzalezniony od trucizny że boisz się ją odstawic

Mocy nie masz , gdybys ją miał nie byłoby Cie tutaj ....
4498
<
#15 | rekonstrukcja dnia 26.09.2013 10:44
Henix, Paweł nie ma siły, bo ją inwestuje w utopię. Paweł , spraw sobie psa, poczuj co to znaczy prawdziwa wierność , zaufanie i lojalność. A potem otwórz się na ludzi , bo póki co wygląda na to, że na całym wielkim świecie jedynym człowiekiem, z którym się liczysz jest Twoja była żona.
7548
<
#16 | Drewno dnia 26.09.2013 19:50
To nie Pawła wina ,że miał niezrównoważoną żonę. Powiedziała mu po rozwodzie-" jak już kogoś pokochałam, to będę kochać go do końca życia (sick!)", tzn. że Pawła w takim razie nie kochała? Przecież nie raz słyszał od niej takie słowa,że nie wspomnę o przysiędze małżeńskiej!
Moim zdaniem jest ona po prostu bezczelna, bez cienia empatii, zapatrzona w siebie egoistka. Zranic najbliższą osobę, a potem szukać z nią kontaktu? Honoru jej po prostu brakuje,i szacunku dla Pawła. A Paweł potrzebuje po prostu więcej czasu, żeby poukładać z powrotem swój Świat.

Komentarz doklejony:
Trzy razy "po prostu",sorry za ubogie słownictwo.Uśmiech
3739
<
#17 | Deleted_User dnia 26.09.2013 22:47
Drewno to chyba jakaś telepatia, bo wlasnie miałam zamiar napisać to samo. Paweł Twoja była żona jest nic niewartą kobietą, mężczyźni uciekają od takich, ponieważ tego rodzaju kobiety nie mają żadnych zasad, nawet tych elementarnych i podstawowych dla każdej szanującej się kobiety. Jak można będąc czyjąś żoną chodzić do innego chłopa i bzykać się z nim? Co to w ogóle za baba- daj sobie spokój z taką. Dalej- napisałeś, że troszeczkę nie dowierzałeś swoim bliskim znajomym, gdy otwierali ci oczy na tego rodzaju kobietę, domyslam się, że myślałeś sobie " no wiadomo, ze trzymają moją stronę i starają się pocieszac mnie na rozne sposoby, a w rzeczywistości, to jednak ja jestem do niczego, bo przecież poszła do innego itd.", jestem pewna, ze tak właśnie myslałeś- ja znam tego rodzaju myslenie z autopsji, tez nikomu nie dowierzałam, wszystkich posądzałam o mydlenie mi oczu dla mojego dobra. Zaczęłam więc drążyć temat narcyza w związku, bordera i innych takich od innej strony, mnóstwo czytałam, co tylko wpadło mi w ręce ja pochłaniałam wiedzę na temat różnych zaburzeń osobowości, porównywałam, zanim tu napisałam( pierwszy raz, gdzies w okolicach końca lipca) najpierw wiele miesięcy czytałam różne wątki, pochłaniałam wiedzę jak gabka, nawet rozmowy z zaprzyjaźnionymi osobami nie były mi już do niczego potrzebne, oni przypominali mi zdartą płytę, w kółko słyszałam to samo, pocieszenia i pocieszenia. ja nie potrzebowałam pocieszenia i głaskania po głowie, bo dla mnie była to droga donikąd- do swoich pogladów doszłam więc troszkę dookoła świata, ale dzisiaj nikt nie przekona mnie do pewnych rzeczy- zrozumiałam schemat rządzący zdradą i ludźmi, którzy robią takie rzeczy. Dla mnie ci ludzie sa gorszym gatunkiem człowieka i czy to facet, czy kobieta dla mnie to ostatnie dno, uciekam od takich, bo sa to nic niewarci ludzie. Czasem dziwię się zdradzanym kobietom, że chcą faceta, który wchodzi na inną albo irytuję się, gdy czytam o jakims mężczyźnie, który cierpi z powodu puszczalskiej zony czy partnerki, walę więc prosto z mostu, co myslę, bo mam bardzo ugruntowane poglądy na ten temat. Paweł z toba też tak będzie, bo widzę, że jesteś bardzo racjonalnym człowiekiem i zanim wyrobisz sobie ostateczny poglad na jakąś sprawę, lubisz chyba drążyć, prawda? Dlatego wyjdziesz z tego i bedziesz patrzył z góry i na tę kobiete, i na frajera, który połakomił się na taką. Potrzeba kontaktowania się z nią odejdzie pewnego dnia, nawet będziesz zaskoczony tym, jak bardzo masz w doopie jej sprawy- będzie dobrze. Akurat Ty masz szansę na dalsze fajne życie- ja szczerze Ci tego życzę.
7548
<
#18 | Drewno dnia 27.09.2013 00:56
Waka
" zrozumiałam schemat rządzący zdradą i ludźmi, którzy robią takie rzeczy. Dla mnie ci ludzie sa gorszym gatunkiem człowieka i czy to facet, czy kobieta dla mnie to ostatnie dno, uciekam od takich, bo sa to nic niewarci ludzie".
Zgadzam się z Tobą całkowicie. Ze swojej strony dodałbym jeszcze,że dla niektórych przebywanie z takimi osobami może być po prostu"zaraźliwe".Widzę to na przykładzie swojej jeszcze żony, gdzie wpływ jej "nowoczesnego" rodzeństwa przestawił ją na złe tory.
Przecież nie mogła być gorsza,inna niż jej zdradzające rodzeństwo.
Miała rady typu-korzystaj z życia;rób tak ,żebyś była szczęśliwa(rada jej matki na etapie romansu),itd. I ja też powoli rozgryzam schematy rządzące zdradą, szkoda że dopiero po fakcie.
8155
<
#19 | Kik dnia 27.09.2013 09:34

Cytat

Ze swojej strony dodałbym jeszcze,że dla niektórych przebywanie z takimi osobami może być po prostu"zaraźliwe".Widzę to na przykładzie swojej jeszcze żony, gdzie wpływ jej "nowoczesnego" rodzeństwa przestawił ją na złe tory.


oj, zgadzam się. Zwłaszcza że Ci nazwijmy ich "niepoprawni" są zawsze chętni do udzielania "dobrych rad" i wskazówek. Fakt, są jak zaraza.
6959
<
#20 | zgryzolowaty dnia 28.09.2013 14:54
panie kolego, współczuje bo trafiłeś moim zdaniem na bezczelne babsko...
jak przyjźń ??!! z oszustami nie zawiera się przyjaźni... bez wzgledu na płeć... inna sprawa, że w stosunkach damsko-męskich czasem kobieta proponuje starajacemu się o jej względy mężczyźnie "tylko przyjaźń" co oznacza ni mnie ni wiecej "wolę iść do łóżka z ropuchą jak z tobą..."
radzę to wziąść pod uwagę...następna uwaga, zastrzec nr telefonu, zmieńić adres e-mail i jeżeli z teściowa miał pan dobre relacje, wybrac sie do niej ostatni raz, wyjaśnić dlaczego jest to koniec ostateczny i skończyc wszelkie kontakty...
i na koniec, skońćzyć wszelkie kontakty z ex... do oficjalnej korespondencji wyznaczyz adwokata albo kogos zaufanego...o ile możliwe, nawet zmienić adres... jakiekolwiek sptkania, kontakty to strata czasu i co najważniejsze, rozdrapywanie nie zagojonych jeszcze ran...
panie kolego, zmień pan nr telefonu do cholery... albo ustaw pan funkcje na ignoruj... i każdy inny nr z którego zadzwni do pana automatycznie na ingonruj... definitywny koniec i tyle...
życzę powodzenia...
10101
<
#21 | PawelJ dnia 30.09.2013 22:46
dobrze, ze skruchą przyjmuje zarówno negatywne wsparcie jak i to pozytywne. rozumiem już co chcecie mi przekazać...

Fenix - nie wiem na jakim etapie ty jesteś ale zioniesz jadem strasznie. Widocznie to już mocno jest w tobie zakorzenione. Ale wporządku, dziękuję za mocne słowa, nie jestem tu aby głaskać mnie po głowie.

Waka i Drewno dzięki za słowa otuchy.

Zgryzolowaty - czytając twój wpis, już jestem pewny że ten wątek jest do zamknięcia. Już wiem co powinienem zrobić.

Podsumowując - wiem że jeszcze w przyszłości będę się z tego wszystkiego śmiał. Wiem że to nieuniknione, bo wiem jak skonstruowany jest świat. Osobiście życzę wszystkim powodzenia!
3739
<
#22 | Deleted_User dnia 30.09.2013 23:08
Paweł może będziesz się "śmiał", a nie śmiał- rozumiem oczywiście, co masz na mysli. dokładnie tak będzie, nigdy nie żałuj straty kobiety, która puszcza się na boku z innymi, jest taka byle kim i tyle. Życzę Ci szczęścia i spokojnego fajnego zycia.
6881
<
#23 | Fenix dnia 30.09.2013 23:12
Oj Paweł gdzie Ty u mnie widzisz jad???
Chłopie ja wiem co to znaczy wychodzic z takiego toksycznego zwiazku uzaleznienia , dlatego mowie jak sobie radzic
zły jestes , bo w prosty sposób możesz załatwić sprawę a nie chcesz
to jest słabość , ja ją znam aż za dobrze
Myśl co chcesz i jak chcesz nie będe już Ci "jadu " siać
Powodzenia życze Uśmiech
6428
<
#24 | mark1000 dnia 06.10.2013 04:01
Witam ! Powiem to wprost że Żona to żona a mąż mąż na całe życie i wszystko można wybaczyć a nie słuchać durnych ludzi . Tego się nigdy nie zapomina , to ty jej przysięgałeś a ona tobie . To po co był ten cały cyrk? . Pod koniec życia wszyscy sobie tak nagle przypominają o żonach i mężach i tych zdradzonych , proszą ludzi i boga o wybaczenie. A jak żyli? mieli na to czas . Proszę wszystkich nie piszcie takich bzdur bo każdy z was mysli o byłym i nic nigdy nie będzie już takie same. Gdzie wasza wiara? Opamiętajcie się!
7548
<
#25 | Drewno dnia 06.10.2013 04:18
mark1000
szczerze, to nie zrozumiałem Twojego komentarza.Smutek
Kto ma się opamiętać?
Wiara w co?
Jaki cyrk?Jakie bzdury?
Czego się nie zapomina?
3739
<
#26 | Deleted_User dnia 06.10.2013 08:50
Mark przybył do nas z innej planety- może to jakis nawiedzony ksiądz? Należy go ignorować.
10101
<
#27 | PawelJ dnia 06.10.2013 22:47
pogodzic sie to jedno, zaczac dalej zyc to drugie. kiedy juz zakceptujemy to ze nasze przeszle zycie juz nie wroci, ze nie ma juz tego zycia, myslalem ze latwiej bedzie. jest dziwnie, nie na za zasadzie ze rozpamietuje, wiadomo ze trudno zapomniec i odciac sie w 100%.

wiele czytalem czy to na forum czy gdzies indziej, wszedzie doradzaja zeby nie pchac sie w zwazek za szybko,zeby ulozyc sobie od nowa zycie w samotnosci. samotnosc cholernie boli, wiem ze wchodzic w zwiazek ktory od poczatku nie ma przyszlosci (bo jestem tego swiadomy) to totalne nieporommienie.

stad pytanie, czy samotnosc i cierpliwosc zaprowadzi nas do czegos wyjatkowego?
3739
<
#28 | Deleted_User dnia 06.10.2013 22:52
PawelJ Co ty pier.... samotność cholernie boli, gdzie mieszkasz na bezludnej wyspie ? Ile jest wartościowych kobiet wokół Ciebie ?

Zabierz się za siebie i nie jęcz bo nie ma o co.
10101
<
#29 | PawelJ dnia 06.10.2013 23:15
nie mieszkam na bezludnej wyspie, jest cala masa kobiet,z wieloma sie spotkalem, nie uwazam zadnej za interesujaca. czy taki pkt widzenia robi ze mnie skomlacego psa? wiem ze samotnosci boli, dlaczego mialbym tego nie wiedziec, jednak zastanawiam sie czy napewno lepszy jest zwiazek tylko aby unikanc samotnosci. co to znaczy zabierz sie za siebie? nie siedze nieogolony i nieogarniety w domu, w pizamie i nie wpierdalam czipsow. naprawde super sie odnosic do takich wpisow jak wyzej :S
7548
<
#30 | Drewno dnia 06.10.2013 23:27
PawełJ
Ja uważam,że na nowy związek masz jeszcze czas. Nie zagoiłeś ran po starym,i w pewnym sensie nie jesteś jeszcze tą osobowością, którą byłeś wcześniej. Co nie znaczy,że masz się z nikim nie spotykac! Samemu będziesz wiedział,że już czas na zmiany, naprawdę. Co do czipsów- jesli pomagają w stresie, to czemu nie?Uśmiech
10101
<
#31 | PawelJ dnia 06.10.2013 23:38
no dobra, skoro pomagaja to czemu nie (;
spotykam sie ,az za duzo.tzn nie wiem czy tak mozna to okreslic.
wlasnie chodzi mi o ta osobowosc, tesknie za soba takim jakim bylem przed tym zwiazkiem. intuicja a niekoniecznie inne osoby, podpowiada mi aby byc cierpliwym, ta cierpliwosc nie ma nic wspolnego z izolacja, chociaz ma duzo wspolnego z samotnoscia.
7548
<
#32 | Drewno dnia 06.10.2013 23:52
Brawo
Idziesz dobrą drogą,intuicyjnie wyczuwasz co jest dla Ciebie dobre. Jak mógłbyś zaczynać nowy związek będąc w fazie szoku? Od podsłuchów, GPS, sprawdzania billingów?Minie"żałoba", wróci "stary" Paweł. Zaufasz z powrotem ludziom, to i miłość sama przyjdzie. Co do cierpliwości, to pewnych etapów po prostu nie przeskoczysz,a samotność pozwala zregenerować na nowo organizm. Sam zobaczysz,że zaczniesz się na nowo uśmiechać do ludzi.
I jeszcze jedno,już nie musisz się zmieniać dla żony, bo ona tego chce, czyli- włóż to, tego nie, jak ty wyglądasz? zrób to!nie rób tego!itd itp. Po prostu LUZ.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?