Rozwód jak wojna 2 | [0] |
martunia35 | 21. Kwiecień |
nika310 | 21. Kwiecień |
Pawel42 | 21. Kwiecień |
orgo25 | 21. Kwiecień |
telawiwjafa | 21. Kwiecień |
# poczciwy | 00:06:33 |
BabaYaga | 00:13:43 |
bardzo smutny | 00:34:52 |
Roszpunka1988 | 02:13:04 |
zona Potifara | 09:32:53 |
Wykasowałam dubelek. rekonstrukcja
Jeśli chcesz prawdy czy Cię kocha, a nie zatrzymywanie na siłę..póść go i nie walcz, nie błagaj, nie poniżaj się! Zamknij za nim drzwi, wyłącz telefon i odetnij go od siebie. Tylko tak będziesz miała pewność..Jaki sens jest żyć z facetem, który już jest trupem emocjonalnym bo myśli o innej??? Jeśli wróci, będzie Twój w 100%..teraz go nie masz. W trakcie seksu, założę się że myśli o niej, nie o Tobie. Z tego co piszesz, on nigdy Cię nie szanował, nie wspierał i teraz też g go obchodzi co czujesz.
Jeśli chcesz wiedzieć jaki miała finał moja historia..puściłam do innej. Chciał wrócić po 2 miesiącach, ale ja zrozumiałam że nie umiałabym tak żyć, w kłamstwie. Kim byłabym przy nim? Ile dałby mi czasu do następnego razu?
Cytat
Zebrało mi się na wymioty z kilku powodów o których nie będę pisać. A żeby nie było, że nie na temat, to szczerze Ci powiem, że "no sex no love". Wiem, że w dzisiejszych czasach sex został odarty z tej wyjatkowej intymności dwóch KOCHAJĄCYCH się osób, stał się doskonale sprzedającym towarem i wiele ludzi wmawia sobie, że jeśli dwie osoby pragną czegoś dziwnego w łóżku to już nie jest dewiacja (jaaasne...). Jednakże istnieje sex z miłości i to jest coś tak niesamowicie cudownego, że nie sposób o tym wciąż nie myśleć i wciąż nie pragnąć. Trzeba tylko znaleźć odpowiednią osobę.
Ale jak wczesniej żyliście ? Czy przez ten czas pprzed lsubem nie uprawialiście sexu?
Zaistniał problem i jakkolwiek po 30 latach od slubu można żyć bez sexu (uogólniam nie czepiac się) tak w tym początkowym etapie sex jest bardzo wazny
Kwestia dzieci , czy przed slubem nie rozmawialiście na temat dzieci i ich posiadania?
Mam wrażenie że ot tak sie pobraliście dla ...właśnie co było powodem
I jak sama zdrada jest podłością ,tak to co do niej doprowadziło nie wiem jak nazwać
Oboje medycyna-lekarz i studentka i zadne z Was nie poszło po poradę????
w czymś się rozmineliście , może w swoich celach w życiu , może w realizacji , potrzebach oczekiwaniach
Zostawiliście to wszystko odłogiem ...
Wg mnie teraz niewiele zrobisz , mąz wybrał szarpie się bo nie chce z Tobą być
Czy ona jest psychopatką? Nie sądze , walczy o Twojego męża jak umie
Nie chcę jej bronić , bo wlazła w Wasze zycie z buciorami i narzygała na wycieraczke , ale cierpi nie mniej jak Ty
Walczy straszy bo równiez kocha i jest zaangażowana
I nie wiesz niestety czy on jej nie mówi że jest z Tobą bo się boi o Ciebie
Może puśc go wolno jak inni tu sugerowali niech idzie do niej a Ty ochłoń , odpocznij i zastanów się co z tym zrobić
I idź do lekarza , sprawdź co się dzieje że nie możesz uprawiać sexu
Bo jeżeli nie z mężem to kiedyś może zechcesz iść do łóżka z innym facetem i chyba warto wiedzieć co jest powodem tego że nie możesz kochac się
Mam nadzieje że rozumiesz co chcę Ci przekazać i o co zapytać i za nim pogniewasz się na mnie odpowiedz chocoaz sobie na pytania które zadałam :cacy:cacy
Blum28 - to nie do końca tak jest. Mój mąż jest w środku bardzo wrażliwym człowiekiem, potrafił widząc moją radość np. z przyniesionego mi kwiatka, mieć oczy mokre od łez szczęścia, że ja się cieszę. Ale ta wrażliwość sprawia też, że jest wrażliwy na uczucia. I też mocno się zako****e. Powiedział mi, że ten ich związek trwał miesiąc. A ja czuję, że po miesiącu nawet bardzo bliskich zwierzeń, czułości, pocałunków i nawet seksu facet nie może być w 100% pewny, że kocha. Przecież ta kobieta nawet nie zdążyła mu pokazać swoich złych cech, ani on jej, byli w fazie zauroczenia, kiedy wszystko się wydało. Tak czuję, znam trochę mojego męża. Myślę, że stąd ta trudność w nim, by tak nagle zerwać z nią kontakt i wyrzucić z pamięci. Mówiąc mi, że za nią tęskni, chciał być wobec mnie uczciwy. Przeciez zapytałam co go trapi. Może to zabrzmi dziwacznie, ale ja to doceniłam, że nie okłamał mnie znowu, tylko podzielił się ze mną tym, co czuje, to z jego strony duży postęp. Poza tym, to było jakieś 2 tygodnie temu. Jak pisałam od 1,5 tygodnia nie odpowiadał na jej tel./smsy, mówi, że chce ze mną być, zadeklarował się. A ja oficjalnie dałam mu szansę. Tylko on się mota sam ze sobą.. Z jednej strony był zauroczony, wydało się nagle, nie był przygotowany na podejmowanie żadnych decyzji, czy to w jedną czy w drugą stronę. Wiem, że to może brzmieć jak jakieś bronienie go, tłumaczenie. Ale on jest jak dziecko błądzące we mgle, czasami trzeba go prowadzić za rękę - przynajmniej w sprawach dotyczących emocji, uczuć, spraw życiowych. Bardzo go kocham... mimo tego, że on jest bardzo powierzchownym człowiekiem, którego mało co cieszy i mało co potrafi docenić. I okazać emocje. Ale czuję, że jest o co walczyć. Tak czuję, może jestem naiwna, nie wiem, ale nie potrafię przekreślić miłości bez podjęcia próby uratowania tego, co nas łączyło. Boję się, że mogę kiedyś żałować, że się poddałam zbyt szybko. Wolę poczekać i zobaczyć jak się ułoży.. czym jest miesiąc, dwa oczekiwania wobec całego przyszłego życia?
Demonico Też przeszło mi to przez głowę. Że on myśli o niej, kiedy się teraz ze mną kocha. Może mogę go o to zapytać? Tak patrzac w oczy, i wyczytać w jego odpowiedź, w jego oczach widzę zawsze prawdę. Może mówić nie, a ja widzę, że oczy mówią tak. Tylko czy to nie będzie masochizm? To by mnie okropnie zabolało.. Teraz chyba za późno na puszczenie z torbami. Od 2 tygodni tak jakby budujemy już coś na nowo, oficjalnie dałam mu szansę. Nagle powiem mu spadaj z mojego życia, zmieniłam zdanie? A jeśli jemu potrzeba po prostu trochę czasu, żeby się w tamtej odkochać? A może już to zrobił tylko jest słaby i wraca chwilami do jakichś wspomnień? Ta kobieta naprawdę dała mu w kość po tym, jak ją rzucił. Straszyła, że się zabije, że go zniszczy w pracy, zaczęła szantażować też jego starszych kolegów z pracy, że powie szefowi o jakichś machlojkach, o których wie.. Komedia. On się strasznie bał, że ona pójdzie do jego szefa i będzie miał problemy. Mówił mi, że się nieźle wkopał i nigdy już tego błędu nie popełni, że to była straszna głupota, że kolega go ostrzegał.. Naprawdę ja czuję, że jemu jest wręcz wstyd, że jak to powiedział jego kolega z pracy taki stary jesteś a świra nie potrafiłeś wyczuć Mówiąc świr miał na myśli tę kochankę.
Więc chyba poczekam. Ale wiem, że jeśli coś się powtórzy, albo zobaczę, że to nie ma sensu, będę już silniejsza.
WakaJak pisałam wyżej, chyba za późno na wyrzucenie z mieszkania, już wrócił za moim przyzwoleniem. Może po prostu powiem mu, że daję mu wolny wybór. Bo rzeczywiście wręcz go błagałam - tak to chyba musiało wyglądać, jak teraz sobie o tym pomyślę po czasie - żeby został ze mną, że my coś już tworzymy, że to normalne, że wielka chemia mija po 3 latach i musi starać się pielęgnować uczucie, które się zmienia, że nie może co 2-3 lata zmieniać sobie partnerki, bo poprzednie wg niego wygasło. Mówię - on jest trochę jak dziecko, które nie rozumie czym jest dojrzałe uczucie. Myślałam nawet o terapii małżeńskiej. Być może się na nią zdecydujemy. On jest średnio chętny, ale powiedział że jak będzie trzeba to pójdzie. Zobaczymy, póki co czuję, że potrzebujemy czasu.
Villemo Mój mąż był moim pierwszym partnerem, nie mam porównania Akurat seks w tej tradycyjnej formie nie sprawiał mi przyjemności tylko ból, a to akurat z tego co się orientuję nie jest czymś wyjątkowym. Mój błąd że nie szukałam pomocy u lekarza, tylko odstawiłam problem na bok. Teraz mam zamiar to zmienić i nad tym pracować. Nawet nie dla niego, tylko dla siebie. Akurat zdrada męża podziałała w tej kwestii na mnie jako bodziec do wzięcia sprawy w swoje ręce. To też potrzebuje pracy czyli czasu.
zarobionyjestem Piszesz, że następne są łatwiejsze.. ale mój mąż wygląda teraz jakby dostał obuchem w głowę, jest mu wstyd, chyba nie do końca zdawał sobie sprawę w co wchodzi i jakie będą konsekwencje - sam mi powiedział, że to wszystko się wymknęło. że on tego nie planował.. Ja miesiąc od wiadomości o zdradzie już patrze trzeźwiej na tę sprawę. Już byłoby mi łatwiej odejść. Ale nie chcę tego robić, bez dania szansy. Tak już jestem... Nie niszczę, jeśli nie jestem pewna że coś wymaga zniszczenia. Bo jeśli odejdę, to nie zostawię za sobą otwartych drzwi. Rozdział będzie dla mnie zamknięty i chcę być niepodważalnie pewna tego, co robię.
wittman Masz rację - mój mąż nie jest emocjonalnie gotowy na małżeństwo. Kiedy zapytałam go 2 tyg. temu dlaczego się ze mną ożenił, to nawet nie potrafił mi odpowiedzieć. Ale jednak to zrobił, i ja też, choć ja wiem, że z miłości. On strasznie unika tego typu słów, że miłość, że kocha, że uczucia. Może też z miłości, tylko nie potrafi tego nazwać...
Fenix Przed ślubem też nie było seksu, takiego stricte. Po prostu jakoś tam się zaspokajaliśmy i było nam z tym dobrze. Przynajmniej mi, a on nigdy mi nie powiedział, że jemu nie, więc zakładam, że też.
O dzieciach rozmawialiśmy rzadko, dla niego zawsze był to temat zbędy, ale kiedy pytałam poważnie, że nim wyjdę za niego za mąż chce wiedzieć, czy będzie chciał mieć ze mną dzieci, powiedział że tak. Że nie za rok ani dwa ale kiedyś... Zawsze była to dla niego bardzo odległa przyszłość. Powiedziałam mu przed ślubem, że dla mnie jest ważna pewność, że mój mąż bedzie chciał mieć dzieci, i nie przypominam sobie, by jakoś mnie zatrwożył. Więc musiał mówić, że oczywiście tak. No a potem wyszło szydło z worka.. Ale on po prostu nie dorósł do tematu dzieci, zresztą ja też chcę najwcześniej za 4-5 lat, narazie rozwijam się zawodowo. On też. Myślę, że za tych kilka lat, on dojrzeje. Nawet ostatnio przywiózł z domu swoich rodziców książkę o jakichś potworach mówić, że może kiedyś będzie dzieciom czytał...
Pobraliśmy się bo w moim odczuciu chcieliśmy spędzić ze sobą całe życie, z miłości. Ja od pierwszej randki wiedziałam, że to będzie mój mąż, może to głupie ale tak czułam. I nadal marzę by sie przy nim zestarzeć, byle tylko on wrócić na odpowiednią drogę. Czuję, że się pogubił, przez sowją słabość charakteru, ale jak dziecko, które się oparzyło, drugi raz mocno się zastanowi, nim odpowie na wdzięki jakiejś kobiety. Tak czuję..
Jeżeli czujesz że chcesz ratowac , że warto że oboje sie pogubiliście ratuj
tylko takiego samego zaangażowania szukaj tez ( i wymagaj ) u męża
dzieci na teraz "odstaw" na bok , do tego dojdziecie potem
Masz teraz inne kłopoty i to może jeszcze poczekac szczególnie że sam mówisz ze jeszcze jest czas
Co nie oznacza że ten temat masz znowu zostawic odłogiem
Potrzebny jak zwykle "złoty środek"
Niestety myśle że ten brak normalnego sexu przyczynil sie bardzo do zdrady , ale najważniejsze to brak komunikacji i artykułowania potrzeb
jesteście medyczni a tak się jakoś zachowaliście jak dzieci
Daj znać jak sytuacja się rozwija
I cieszę sie że merytorycznie podeszłas do naszych opinii ( szczególnie do mojej)
Twa ksywa mówi kim jesteś nie chciałbym ciebie spotkać w ciemnej ulicy...
Komentarz doklejony:
Lepszy pomysł to oszukać go że się ma partnera wtedy będzie wkurzony a ty masz czyste sumienie
Komentarz doklejony:
@Waka miłość może być bez seksu, są białe związki.
To że komuś wybacza się zdradę nigdy nie oznacza że jest się winnym zdrady i że się zapomni.
Bo dla zdrady nie ma żadnego usprawiedliwienia poza groźbami karalnymi i przemocą :wykrzyknik
Cytat
Ja chcę to naprawić, i dużo zrobię, żeby z mojej strony było wszystko jak powinno.
Jestem przekonana, że brak seksu był głównym czynnikiem, który pchnął mojego męża do innej, nie jedynym, ale głównym.
Zresztą już po pierwszym zbliżeniu, po jego powrocie powiedział mi, że gdyby wiedział, że ja takie rzeczy potrafię to by nawet nie spojrzał na inną. A to był normalny seks. Głupia byłam, myśląc, ze brak seksu to nie problem tylko jakaś taka forma inności. To jest wielki problem, ale dopiero teraz to wiem. Czasami się zastanawiam czy ta zdrada nie była nam potrzebna żeby się ogarnąć i zacząć żyć jak normalne, zdrowe małżeństwo, a nie jakieś takie niepełnosprawne. I może to wszystko wyjdzie nam na dobre.
Ale wiem, że będzie trudno. Nie ufam mu. Jak jest w pracy, czasami wyobrażam sobie, że może ona przyszła do niego, że on się złamie, porozmawia, no i pójdzie. Ale wiem, że muszę zwalczać te wyobrażenia, bo to może zabłocić nasz nowy początek. Z drugiej strony boję się zaufać, bo potencjalny drugi taki sam cios zniszczy mnie jako człowieka od środka. Pewność siebie, kobiecość, poczucie jakiejkolwiek wartości. I tak to wszystko poleciało częściowo.
Najchętniej usnęłabym na najbliższy miesiąc i obudziła się kiedy będzie już jasne w jakim punkcie jestem. Póki co wierzę.
Jak miło widzieć, że się zbierasz!
Choć to jeszcze z pewnością niestety nie koniec tej historii...
PodpisujÄ™ siÄ™ pod postami Fenix (wyrazy szacunku
Wiem dodatkowo, co ja czułam, kiedy mąż był na noc w pracy w pierwszym okresie i... rzeczywiście zastanowiłabym się nad zasianiem w Nim niepewności, co Ty możesz robić w tym czasie...
Niech się może trochę pomartwi...
Uświadomi sobie, że mógł/może Cię stracić...
Wydaje mi się, że to może zadziałać, jak intensywny afrodyzjak-otrzeźwiacz...
A swoją drogą, sądząc z moich/naszych doświadczeń, to nawet jeśli mąż jest silnie z Tobą związany i ostatecznie wszystko może skończyć się dobrze, to On może teraz za Nią tęsknić, może nie być gotowy Jej jednoznacznie odtrącić, zranić. Tak to chyba może być z wartościowym, wrażliwym mężczyzną, który się pogubił...
Niestety taka huśtawka jest trudna do wytrzymania dla wszystkich.
Mi ktoś poradził w pewnym momencie (trochę za późno), żeby wygarnął kochance w mojej obecności.
Czy podziałało...? Chcę wierzyć, że tak...
A gdyby się ostatecznie nie ułożyło Mi, czy Tobie, czy innym, to przecież nie jest koniec świata - jesteśmy bardzo wiele warte i damy radę!!!
Trzymaj siÄ™, dzielna dziewczyno!!!
Cytat
Co masz dokładnie na myśli? Powiedziec mu, ze jest ktoś w moim życiu? Że ktoś się o mnie stara? Ale on tuż po tym jak się wydało, wręcz szukał mi rozpaczliwie, pytał czy tam gdzie pracuję nie ma wolnych facetów, chciał mnie tak jakby oddać w inne ręce, żeby swoje mieć czyste, że mnie nie zranił tak mocno i przecież świetnie sobie życie ułożę, i jestem taka śilna... ;/ Obawiam się, że jeśli teraz rzucę mu, że może mam kogoś to będzie bodziec dla niego, że teraz łatwiej będzie znieść mi rozstanie. Myślę, że on jest jeszcze na zakręcie i taka informacja pchnie go w stronę kochanki. I będzie czuł że mu się trochę sumienie oczyszcza.
Cytat
Dokładnie tak to czuję, dlatego jak patrzył w ścianę i mówił, że jest zagubiony, że chyba tęskni za tamtą, to ja go głaskałam po głowie i mówiłam, że potrzebuje czasu. Wiem, jak to może wyglądać z boku, wróć - jak na pewno wygląda. Że jestem naiwna i głupia. Ale mój mąż to naprawdę nie jest wyrachowany człowiek, który wykorzystuje czyjeś emocje. On jest bardzo słaby... A ja czuję, że muszę mu teraz stróżować jeśli chcę, żeby coś z tego było, a nie bawić się w jakieś wymyślanie moich flirtów. Zresztą on wie, że go kocham bezgranicznie, ja takich rzeczy nie potrafię ukryć.
ten facet nie jest Twoim dzieckiem i nie powinnas go tak traktowac. to dorosly czlowiek, ktory ponosi konsekwencje tego, co robi. jesli Cie krzywdzi, to Ty musisz sie bronic, a on powinien to odczuc. nie dasz rady obronic tej milosci przed kolejnymi romansami. kiedys glaskanie go po glowie po kolejnym seksie z pania doktor czy pielegniarka doprowadzi Cie do granicy, poza ktora Ciebie juz nie bedzie, odwrotu rowniez. co wtedy zrobisz? kochasz go bardziej niz siebie? to niemozliwe. gdyby tak bylo, pozwolilabys mu na wybor. kochasz siebie bardziej i dlatego nie chcesz siebie pozbawiac jego. tylko cena moze byc zbyt wysoka. lepiej zawalczyc dzis niz w przyszlosci polec.
masz szanse wygrać z tą chorobą, bo to choroba jak RAK niszczy wszystko, czasami ma przeżuty . Trudno z tym wygrać ale Ty masz szanse . Ja zwątpiłem było mi prościej i łatwiej sie rozstać ale Ty walcz
Tylko nie obwiniaj sie tak jak to czynisz bo w Tobie nie ma winny , to że nie uprawialiście sexu wcale nie znaczy że mąż miał prawo Cię zdradzić . Zdrada to atak na najbliższą osobę to gwałt na najbliższej osobie to brak szacunku do partnera to brak honoru ze strony zdradzającego . przecież mąż mógł Ci powiedzieć - albo zrobimy coś z tym sexem albo rozstanę się z tobą i pójdę do innej ,było by uczciwie -prawda ! Sam miałem kiedyś dziewczynę która lekko powiedziawszy nie przepadała za sexem i wiedziałem o tym od samego początku , nie zdradziłem ani nigdy do głowy mi to nie przyszło , jesli się kogos kocha to takim jakim jest z jego zaletami i wadami . Zawsze można się rozstać a nie zdradzać . Nie obwiniaj się nie doszukuj się powodów zdrady bo nie jesteś winna , to Egoizm zdradzającego jest powodem . Jeśli masz na tyle siły Walcz ! Rozstać możesz się w dowolnej chwili . Pozdrawiam serdecznie Dawid
Cytat
Właściwie to ja tak zrobiłam.. powiedziałam mu, żeby dał sobie miesiąc na podjęcie decyzji czy chce odejść, żeby dał sobie czas na wybór, bo jeśli ode mnie odejdzie - nie będzie miał powrotu, nigdy. Powiedziałam mu też, że go kocham i jestem gotowa dać mu szansę. Tak mu powiedziałam. Na drugi dzień po tej rozmowie się zadeklarował, że chce być ze mną. Nie wiem czy mnie kocha, ale chcę być ze sobą brutalnie szczera, nie mydlić sobie samej oczu - i wydaje mi się, że nie... Ale trudno mi to ocenić, bo póki co moje rany są świeże, on się jeszcze nie pozbierał po tym wszystkim. Też to mocno przeżył, tyle że jemu się akurat należało.
rekonstrukcja Jak widać problem leżał w psychice ;/ Nie powiem bym teraz nie odczuwała żadnego bólu ale z każdym razem jest lepiej
Tyle że nie mam pojęcia czy dobrze robię decydując się na seks z człowiekiem, z którym nie wiem czy nadal będę. Bo on, jeśli ja nie powiem 'odchodzę', takiej decyzji nie podejmie. Na pewno nie teraz i tego akurat jestem pewna. Żałuje, wstydzi się i wie, że mnie mocno zrani. Pytanie czy będzie szczęśliwy...
Może powinnam jutro jak wróci z pracy zacząć jakoś rozmowę, i zadać mu pytanie czego chce i dać mu wolną drogę? I zobaczyć co powie? Może widząc, że nie będę rozpaczać po rozstaniu skorzysta i odejdzie. Może się przestraszy mojej obojętności, i znowu cos zrozumie. A może zrozumie sam przed sobą, że mnie kocha i wizja rozstania go przerazi? W sumie chyba nie mam nic do stracenia i mogę tak sprawę postawić..?
Najmniej powinno to interesować Ciebie. Miej gdzieś jak On się czuje bo przecież Ty majtek przed obcym nie ściągałaś. Prawda jest taka, ze musisz zrozumieć, że w tej sytuacji to Ty jesteś najważniejsza i ty będziesz żyć z świadomością co twój mąż wyprawiał. A pewnie wesoło było i nie jeden raz ten obraz będzie wracał do Ciebie. Jeśli uważasz, ze będziesz potrafiła wybaczyć...bo gwarantuję ci , że nie zapomnisz...i żyć z tą świadomością to próbuj. Zawsze namawiam do próby odbudowy związku. Wiesz,..wasza historia jest jak wiele innych z tym jednak wyjątkiem, że zdarzyła się o wiele za szybko, bo w tym okresie endorfina powinna wylewać się z Was uszami....a tu jedno znajduje sobie bardzo szybko pocieszycielkę. Skąd więc pewność, że przy okazji następnego kryzysu...tak, tak pewnie będą, może nawet gorsze, nie będzie podobnej sytuacji?
Nic mi do tego jaką decyzję podejmiecie. Życzę Wam natomiast by się powiodło...cokolwiek to znaczy.
napisalas, ze on decyzji o odejsciu nie podejmie. zebys sie nie przeliczyla. a jesli nawet masz racje, to z pewnoscia nie bedzie Cie prosil o zgode na kolejny i kolejny romans.
powtorze jeszcze raz, dzialasz sobie na zlosc. jesli nawet z Toba zostanie po tym glaskaniu po glowie i tuleniu do piersi oraz dzieki wymuszonemu seksowi - i tak bedziesz przegrana w tym zwiazku.
Cytat
Kalanchoe , problem leży nie wiadomo jeszcze gdzie, bo nikt tego nie zbadał u Ciebie. To, że teraz Ci się udaje odbyć stosunek ( mam nadzeję, że zazgrzyta ten wers w Twoich uszach )może jest spowodowane tym, co pisałam w pierwszym poście.
Powiem tak : kiedyś niechcący wycięłam sobie kawałek skóry i mięska z dłoni , byłam tym tak wystraszona, że nie czułam ani bólu ani krew mi nie leciała. Do czasu dopóki moja mama nie zainteresowała się , czemu ukrywam rękę za sobą . Nagle trysnęła krew i pojawił się bardzo silny ból , aż zaczęłam płakać.
Czasami myślę, że lepszy w związku jest szacunek do partnera niż miłość...miłość jednak ma znamiona egoizmu ( takiego niezdrowego egoizmu) Miłość daje zadowolenie i umożliwia samorealizację dzięki obecności drugiego człowieka, więc nie jest dobra z założenia. Natomiast szacunek to przede wszystkim uszanowanie, poszanowanie, respekt, atencja, estyma, pokłon, uznanie więc z logicznego punktu jest bardziej korzystny dla związku niż miłość....która przemija...naukowcy już nawet policzyli po jakim okresie
Ale ja tam nikogo do moich teorii na siłę nie będę przekonywał...bo mój sposób myślenia jest tylko mój i nie koniecznie dobry dla innych.
Trzymaj się ciepło kalanchoe....swoją drogą bardzo ciekawa roślinka
Jak widać problem leżał w psychice
Kalanchoe , problem leży nie wiadomo jeszcze gdzie, ......
Swoją drogą to zastanawia mnie to, że jak dobrze zrozumiałem macie do czynienia z medycyną na co dzień i to z medycyną prawdziwą, naukową...hym, to w czym problem...na pewno nie ze środkami z NFZ Seksowanie to jet najważniejsza sprawa w związku...dla mnie i ten problem musisz rozwiązać sama tz sama zadbać by został rozwiązany. Dużo jest słowa na ten temat i faktycznie podstawy problemu mogą być zarówno po stronie psychicznej jak i fizycznej...no chyba, że partner został obdarzony
A faktycznie tak wyszło, że można odczytać pierwsze zdania jako Twoje. No ale tu mądrzy ludzie są więc na pewno się połapali o co kaman
Nie zgadzam się z Tulią (mam nadzieję, że mi wybaczy).
Nie uważam, że żeby aktualnie ten Wasz żywiołowy seks musiał być wymuszony. U wielu par po zdradzie tak to chyba wygląda...
Nie jestem też zwolenniczką "karania" brakiem seksu, co wykorzystuje chyba sporo kobiet...
Jeśli masz ochotę, sprawia Ci to przyjemność, to hulaj dusza...
Ja w każdym razie zwłaszcza w pierwszym okresie po miałam potrzebę półświadomego udowodnienia, że jestem od Niej lepsza... ;-)
Nie wiem, czy to ostatecznie podziałało, czy podziała (nasz kryzys joeszcze się nie skończył) ale jeśli Ty Kalanchoe wyjdziesz z tego nawet bez tego męża, ale dowartościowana tym, co potrafisz i z nowo odkrytym entuzjazmem do seksu w wielu jego postaciach - to moim zdaniem będzie dla Ciebie olbrzymi zysk. Nie zmusisz/nie powinnaś próbować zmusić męża, żeby z Tobą został, ale moim zdaniem możesz Mu pokazać, co traci...
A że swoją drogą wcześniej było u Was w tych kwestiach specyficznie, to prawda... Może potrzebny będzie specjalista (np. endometrioza???) a może życie rozwiązuje właśnie problem...
Trzymaj siÄ™!!!
PS. PodpisujÄ™ siÄ™ pod postem zarobionego.
Generalnie jeśli widzisz, Kalanchoe, dla Was szansę - wsłu**** się w głosy Frakcji W. - zerknij na wątki " Ponad pół roku po..." i "Ponad rok po..." - to ci może dać siłę i sposoby, które u nas (być może...?) zadziałały...
Choć zawsze uważam, że warto też zapoznać się z innym punktem widzenia i go przemyśleć. Pozdrawiam Wybaczaczy i Rozstawaczy!
Trzymaj siÄ™, Kalanchoe!!!
Mam wrażenie że ta rzeczywistosc którą nam pokazujesz jest mocno przekłamana. Nie zebyś to robila celowo .. w moim odczuciu jestes taka jak wchodzaca w zycie, dziwczynka wyrwana z pod klosza rodziców. Taka trochę nierealna jak "Ania z Zielonego wzgórza". Nie mam tu na mysli jakiejś niedojrzałości, ale jest cos takiego w Tobie marzycielskiego, fantazyjnego sposobu bycia.. zyjesz jak w jakiejś bajce. Przy zcym z twojego podejscia do sprawy wynika ze jesteś też dobrym czlowiekiem z szczerymi intencjami. Twoją opowieśc czyta się jak scenariusz filmu romantycznego który zawsze ma szczęsliwy finał. ..
On ja zdradził.. zrozumiał, teraz cierpi.. nie wie kogo wybrac, ach jaki on wrazliwy jest .. ona tez cierpi.. wspiera go w jego rozmyslaniach .. głaszcze po włosach, by z wielkiej milości do niego, pomóc mu podjąc wlasciwą decyzję.. uwodzi go....a , on w rozpaczy chce, dla jej dobra, oddac ją nowemu mężczyźnie ....w tle rozhisteryzowana szalona kochanka.. jednak on wybiera ją i zyją długo i szczesliwie..
W moim odczuciu to opera mydlana. Stało się, mleko się rozlało. Powinnaś tupnąć nogą i jasno okreslic ze pan musi się zdecydować albo Ty i próbujecie sie uporac z problemem, albo ona. A on sobie, stłamszony zyciem, zaplontany, wybiera jak między cukierkiem malinowym a truskawkowym.. To jakies chore.
Tylko ze to jest zycie.. i szczesliwego finalu nie musi być.. a brak twojej stanowczości teraz moze w przyszłości mieć fatalne konsekwencje.
Kolejna rzecz.
Wyimaginowałaś sobie jakiś zwiazek z sexem zastepczym i wydawało Ci się że bedziecie życ dlugo i szczęsliwie. to Ty stworzylas w swojej glowie ten swiat i wprowadziłas go w Wasze zycie. Nie zastanawiło Cię, ze przeciez normalne relacje między dorosła kobietą a mezczyzną wygladają inaczej?. Tzrymać się za rekę i trochę się tam podotykać, głeboko patrząc w oczy i isc przez zycie, i jest tak cudownie.. a sex ? no cos o tym słyszalam i cos tam widzialam ale jest tak cudnie.. "już zawsze bedziemy chodzić za rekę"... Co Ci to przypomina? bo mnie pierwsze kontakty chłopaka z dziewczyną, a Wy przeciez jestescie juz dorosli. Oczywiscie istnieją tzw. biale małżeństwa ale to wspólna decyzja, myslę że przegadana, dwojga ludzi o podobnych pogladch czy też życiowych decyzjach.
Inna sprawa, że Twój mąż miał dla Waszego i Twojego dobra bezsprzecznie temat powinien podjac, bo tak naprawdę nie wiadomo co w Tobie siedzi i co jest przyczyną Twoich komplikacji. jak innych mnie też naprawde dziwi, że zadne z Was nie zainteresowało się Twoim zdrowiem.
Teraz pewnie myslisz że pójdziesz do lekarza on czarodziejską różdżką machnie i wszystko się naprawi. ..
Dostałaś cenne rady od Fenix, Tuli , zarobionego i innych .. tylko nie wiem czy zrozumiesz je tak dosadnie, bo ich przekaz jest za bardzo racjonalny i przyziemny.
Piszesz też, ze Twój mąż jest taki cudowny i wrazliwy i delikatny i uczciwy jak dziecko... Stworzyłas czlowieka o cechach w anioła, myslę że to jest kolejny Twój twór wyobraxni. Owszem może posiadać te cechy lub tez inaczej były do momentu X, ale tez wykazal się zgoła innymi które wykluczają te pierwsze. Chyba malo w nim dziecka skoro tak dobrze sobie poradził z tamta, panią a i wrażliwosci a i uczciwoscia tez sie nie kierował...
dziwna ta jego wrazliwosc.. Wiesz, ja też nie lubie małych dzieci, czesto te rozwrzeszczane , rozpasane nazywam bachorami ale zeby czyć do nich odrazę, nienawiść? żeby miec obrzydzenie do ludzi którzy w moim mniemaniu nie są ładni czy zdeformowani. Nie przeszło by to prze zemnie. Gdybym w takich kategoriach o kimś pomyślała chyba bym czuła odrazę do samej siebie.
Moze się mylę, ale jakoś nie mogę złapać punktu zaczepienia w Tej Twojej historii ... troche w niej sprzecznosci i trochę wg. mnie mało realitywizmu. Nie umiem wyczytac z tego co piszesz prawdziwych intencji Twojego męza.
Oczywiscie, zebys mnie xle nie zrozumiała.. nie widzę żadnego usprawiedliwienia ani Twojej winy w tym jak postapił Twój mąż.
W zasadzie to powinien być warunek jakichkolwiek rozważań w tej czy innej sprawie. Ja dodałbym jeszcze video konferencję. Opis drugiej strony daje niewyobrażalną wiedzę, o której nawet przy szczerych chęciach nie dowiemy się od osoby opisującej... w tym przypadku zdradę.. Wiemy z książek jak również z treści różnych for, że w takich przypadkach, w których nie możemy zobaczyć emocji ludzi ich wyrazu twarzy, spojrzenia, zachowania również my nie obiektywnie spoglądamy na sytuację, sprawę.
Każdy widzi zdarzenie inaczej i jest w stanie podświadomie kryć pewne jemu niewygodne fakty. Dlatego realne opisanie sprawy ma tu kluczowe znaczenie dla jej prawidłowego rozważenia. Niestety nikt tu nie przychodzi zrelaksowany i wypoczęty opisując sprawę **** Maryni tylko ludzie zagubieni, wściekli z ogólnymi objawami stresu pourazowego...czyli niezdolni do przekazania rzetelnie faktów, historii zdarzenia. Wymaga dużo czasu i odpowiedniego podejścia by wyciągnąć ich z zaplątania i zmusić do racjonalnego spojrzenia na sprawę. Jestem daleki od nakłaniania kogokolwiek do zrobienia tego, czy owego. również nie jestem zwolennikiem wyciągania wniosków i pisania typu. Na 100% masz rogi...przykład. Należy spokojnie i racjonalnie tłumaczyć i ukierunkowywać zdradzonego by on sam doszedł do wniosków, które mu próbujemy pokazać. Tak czy siak każdy przypadek jest inny ba z założenia nie ma takiej samej sytuacji, charakterów ludzi itd.
Te wszystkie podane fakty chyba majÄ… siÄ™ nijak do istoty rzeczy.
Mam wrażenie, że do małżeństwa doszło bez zastanowienia, na zasadzie, bo tak wszyscy robią, pod wpływem zauroczenia czy jeszcze czegoś tam. Ciężko zakładać, że to coś więcej niż jakaś zwykła wtopa, mimo że presji np. ciąży nie było.
Rok po ślubie takie jaja, no ludzie
Czyżby zauroczenie minęło i okazało się, że nie tak to miało być ?
Kalanchoe jest młodą osobą poznającą życie, która myślała, że związek, małżeństwo, rodzina, to tak jak się myśli w przedszkolu.
Historia ta popiera tezę, że małżeństwo jest dobre, ale tylko dla nielicznych, dla dość wąskiej grupy osób o odpowiedniej konstrukcji, więc po co na siłę te śluby? Bo wszyscy tak robią, tak wypada ?
Nie zależnie od realności przekazu, aby coś ratować, trzeba najpierw coś zbudować. A ja tu niewiele widzę
Inna sprawa. Panowie , którzy wybierają zawody medyczne muszą mieć pewne predyspozycje osobowościowe. To rzadko są romantyczni mężczyźni, natomiast często romansowi.
Cytat
Ha, ha..zaiste, to jest niezbędna predyspozycja do wykonywania obowiązków służbowych np. chlastania wyrosticus robaticus Bez tego naprawdę ciężko by było
Z dnia na dzień dowiaduję się coraz to ciekawszych szczegółów... I w sumie fakt, że jest ta inna już mnie tak nie boli. Za to boli mnie strasznie to, że mnie tak perfidnie okłamywał, że uprawiał ze mną seks po spotkaniu z nią, że zrobił z siebie przed nią ofiarę a ze mnie tyrana. Jeszcze dziś rano mówił, że ma ją gdzieś, że ma już dosyć tej sytuacji. Po paru godzinach mówił co innego. Niestety póki co mieszkamy pod wspólnym dachem ale dla mnie on już w tej chwili nie istnieje. Dodam, że mamy prawie 9 miesięczne dziecko.
Aaa i co najważniejsze - winą za to co się stało obarcza mnie... W dodatku uważa, że ta "znajomość" bardzo mu pomogła, dowartościował się...
Wierzę, że jest Ci ciężko i mega źle... i solidaryzuję się z Tobą
Pozdrawiam
" Za to boli mnie strasznie to, że mnie tak perfidnie okłamywał, że uprawiał ze mną seks po spotkaniu z nią,..."
To, że żona ściągnęła majtki nie jest dla mnie tak upokarzające (a jestem dumnym i honorowym mężczyzną) jak jej perfidne kłamstwa i aktorstwo, które odprawiła i wiem, że z tym najtrudniej sobie radzę. Te jej kłamstwa były dla mnie namacalne, uczestniczyłem w nich nie z własnej woli, a sama zdrada jest gdzieś poza mną bo jej nie widziałem a moje osobiste projekcje są tylko projekcją lepszą lub gorszą, prawdopodobną lub mniej realną. O same szczegóły nigdy nie pytałem bo jest mi to do niczego. Kłamstwo jednak strasznie boli i trudno je utknąć gdzieś w podświadomości.
Z mojego skromnego doświadczenia wśród tych medyków można by jeszcze wyróżnić co najmniej dwa podtypy - zabiegowcy (ci od chlastania ) w większości samce alfa (choć zdarzają się wyjątki) i niezabiegowcy - bywają romantyczni i empatyczni (choć zdarzają się wyjątki )
Zarobiony,
Mnie też oszustwo, kłamstwa zabolały najbardziej...
A projekcje szczególnie bolesne (z mojego kobiecego punktu widzenia) to chyba romantyczne spotkanie po 15 latach i czułe chwile w łóżku po... (f)akcie...
Plus całkiem rzeczywiste, a nie wyobrażone słowa z SMSów, które przeczytałam...
Ale generalnie o szczegóły wypytałam od razu na początku męża oraz kochankę i szczęśliwie nic zaskakującego od roku nie wyskoczyło z szafy...
Oby tak dalej... Przynajmniej w tej kwestii...
Kalanchoe, czy przestraszyłaś się groźnych forumowiczów...?
Trzymaj siÄ™, dziewczyno!!!
Dasz radę, co by się nie wydarzyło!
Całe życie przed Tobą!
Cytat
ale ja nie o zagubieniu pislam.... bo zagubienie nie jest niczym nadzwyczajnym w takich okolicznościach
a co do meza, to był taki "odnosnik" że moze są inne(bardziej rzeczywistych) okoliczności niż tu przedstawione. ....to oczywiste ze w obecnej sytuacji głupotą bylo by tu męza zatachać do pisania.
.. a z opisów partnera, jego zachowań w róznych okolicznościach, zwrotow ktorych uzywa , mozna wiele wywnioskowac...