Zdrada - portal zdradzonych - News: Ponad rok później...

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

zona Potifara04:04:53
Pogubiony04:43:11
# poczciwy06:28:03
Saddest07:24:57
mrdear08:18:22

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Ponad rok później...Drukuj

Zdradzona przez mężaPo roku zaczęłam po raz kolejny podsumowywać i... nie wychodzi mi niestety (jeszcze?) tak optymistyczny przekaz, jak w swoim czasie opisał takizly, czy jak pisała Forever... :( Pozostałam w związku, funkcjonujemy na zewnątrz nieźle - osoby, które nie wiedzą o tej całej historii, uważają nas chyba nadal za modelowe małżeństwo. Nie jestem pewna, ile zauważyły nasze dzieci - nie widać po nich nic jednoznacznego. Praktycznie nie ma między nami otwartych konfliktów, razem z mężem zgodnie prowadzimy dom, spędzamy wolny czas, przytulamy się, śpimy razem. Tylko że we mnie nadal jest za dużo smutku, bardzo często wracają przykre wspomnienia, czasem rzucę ironiczny komentarz, wieczorami, kiedy dzieci pójdą spać, wypływają ze mnie emocje, płaczę (śmiałam się ostatnio, że rytuałem stała się dwu-, trzygodzinna gra wstępna polegająca na rozmowie i płaczu - koszmar, prawda...? ;) Pilnuję, żeby ta sytuacja, napięcie co wieczór się rozładowały - zupełnie mi nie pasowało, kiedy raz, czy dwa razy zasnęliśmy i obudziliśmy się następnego ranka niedogadani. Zakładałam, że muszę dać nam czas na odnalezienie się w tej nowej sytuacji, bo podobno "czas leczy rany", ale tracę cierpliwość. To męczy, jak cholera!!! A rok to tak długo... Gdybym wiedziała, że za kolejny rok będzie OK - że upływ czasu, dobre chwile, które nas łączą, starania mojego męża (które doceniam) i to, co robię dla siebie podziałają i będę miała przekonanie, że z tym właśnie człowiekiem powinnam być do końca życia, to wytrzymam. Generalnie pogodzenie się ze słabością męża, Jego błędem wydawało mi się optymalną reakcją dobrej żony i matki, ale okazało się, że nie jestem w stanie szybko i skutecznie się z tym uporać - gdybym potrafiła żyć dalej w poczuciu szczęścia z tym fajnym facetem, któremu zdarzył się poważny błąd, byłoby dla wszystkich najlepiej. Tylko jak do tego doprowadzić...? W lepszych momentach myślę, że powinnam tak zrobić dla dzieciaków, żeby im nie odbierać poczucia stabilizacji i bezpieczeństwa, że jak dorosną, to będę mogła zastanowić się na nowo, co jest najlepsze dla mnie samej... Tymczasem z jednej strony słyszę historie, że dorosłe dzieci wcale nie są wdzięczne za poświęcenie swoich rodziców, bo to dla nich olbrzymi balast, z drugiej słyszę ile dzieci popada w depresję w związku z rozpadem ich rodziny... Ech.... :( Nie ma chyba idealnego wyjścia z tak nieidealnej sytuacji i na nowo się zastanawiam jakie rozwiązania wchodzą w grę: 1. Wystąpić o rozwód z orzeczeniem o winie = trauma dla dzieciaków 2. Wystąpić o separację z orzeczeniem o winie - nie wiem, czy dałoby się to utrzymać w tajemnicy przed dziećmi, dodatkowo to trwa i kosztuje. 3. Uniezależnić się, żyć obok męża, odreagować i miejmy nadzieję wrócić z pełnym przekonaniem, że tu jest moje miejsce - instynktownie wydaje mi się to dobrym dla mnie rozwiązaniem, choć wykracza poza mój dotychczasowy system wartości i może być ryzykowne. Mój mąż i tak od dłuższego czasu mówi, że chciałby, żebym do Niego emocjonalnie wróciła, bo ma poczucie, że żyję w oddaleniu - to oddalenie, jak pisałam wcześniej, chroni mnie chyba przed ewentualnym kolejnym ciosem, a terapeutka sugerowała, że chroni również mojego męża przed moimi emocjami. Ja mam poczucie, że w tej całej mojej emocjonalnej nierównowadze próbuję pozostać lojalna i zastanawiam się czy możliwe, że zwolnienie z lojalności, odreagowanie, przyniosłoby przełom, zakończyło kryzys... Czy ktoś poza Lagosem poszedł taką drogą...? 4. Mogę też trwać dalej w tym względnym dyskomforcie przez kolejny rok, dwa, pięć, dwadzieścia... - mam wrażenie, że w tej chwili nadal funkcjonujemy lepiej niż wiele małżeństw, które nie mają za sobą zdrady - prawie bez konfliktów, doceniając nawzajem swoje starania, chwaląc, komplementując, ale... ja wiem, że było lepiej i obawiam się, że tego powracającego żalu, smutku, chwilami rozpaczy w końcu któreś z nas nie wytrzyma... I wszystko się rozpadnie z wielkim hukiem... Czy ktoś zna jakieś inne rozwiązanie...? Może macie choćby sugestie...? Albo potraficie dać mi nadzieję, że trzeba to po prostu przetrzymać...?
10010
<
#1 | sinead dnia 23.09.2013 17:51
Stawiam na punkt nr 1, cokolwiek nie zrobisz traume dzieci i tak przejda.A widzac placzaca mame to prawdopodobnie juz przechodza.I nie oceniaj zwiazku z zewnatrz- oceniaj poprzez to co czujesz i jak sie z tym czujesz.Nie bedziesz funkcjonowac normalnie jesli codziennie bedziesz sie bic z myslami typu co dalej i co robic i co lepsze.Wrecz ugrzezniesz w pulapce tych mysli az cokolwiek przestanie Ci sprawiac radosc i wszystko zacznie sie krecic wokol- co dalej....
6755
<
#2 | Yorik dnia 23.09.2013 21:01
No kurczÄ™- co jest ?????????????????????????????????????????

Wracaj do podstaw:
1. Chyba nie masz wątpliwości, że problem jest już od dawna tylko w Tobie. Teraz to druga strona czeka....bo już dawno wróciła.
Albo Ty dostosowujesz się do świata, albo szukasz świata, który Ci pasuje (pewnie tylko na jakiś czas, choć cuda też się zdarzają).

2. Czemu mając jasno określony cel wymieniasz opcje przeciwstawne ? Akurat Ty nie jesteś osobą która musi uciekać przed problemami, chociaż to też rozwiązanie, tylko czy dla Ciebie ?Z przymrużeniem oka

3. Czy terapeutka tylko przygląda się, diagnozuje i ględzi, czy daje Ci konkretne instrukcje, ćwiczenia ? Gdzie terapia ? Wciąż automatem wracasz, musisz to w końcu przekierować. Po roku bez terapii nie powinno już tego być...ewentualnie szczątkowe....

Masz 3 ścieżki:
1. zadośćuczynienie w funkcji czasu (które jak widać Ci jeszcze nie wystarcza); rok ? Po roku to możesz funkcjonować, cierpliwości.....Wiesz, ze jesteście jeszcze w różnych miejscach i stanach, idźcie razem...aż się zrównacie...;..nikt nie powie kiedy...

2, Twój pkt. 3;.odreagować, ale raczej nie możesz się zupełnie uniezależniać, bo odpłyniesz i zdasz się na los. Nie chodzi o to, aby potem żałować. W myśl zasady, aby wrócić trzeba najpierw odejść, ale z jakąś kontrolą. Jaki jest problem bez kontroli ? Tobie pewnie pomoże, wrócisz, tyle, że nie wiadomo za ile czasu, a czy wtedy będzie do czego?

3. Nowsze techniki z leczenia PTSD (zrozumiesz). Ważny dobry prowadzący.

Porządnie zastanowiłbym się nad 3, jeśli gdzieś się spieszy lub żyć się nie da. pkt. 2 jako ryzykowny, zostawił bym na koniec, chyba, że jest dobrze przemyślany.

To tyle.
3739
<
#3 | Deleted_User dnia 23.09.2013 21:50
Marta - po roku, byłam nadal w dołku. Miałam podobne dylematy. Nie ma niestety na to idealnego rozwiązania. Czasami długo trwa zanim poukładamy sobie wszystko w głowie. Nic nie jest łatwe.Dręczące wątpliwośći nie pozwalają normalnie funkcjonować.
Zniszczyłam tylko własny organizm, dosłownie. Mocno schudłam ( szkielet ) wypadały mi włosy, musiałam je ściąć. Byłam cieniem samej siebie, a przecież chciałam mieć tylko idealną rodzinę bo moja własna taką nie była ( romans mojego ojca zakończony rozwodem ).
Z czasem nauczyłam się powoli odsuwać od siebie przykre myśli, powiedziałam sobie - basta.
Dam radÄ™ albo zrobiÄ™ totalnÄ… rozpierduchÄ™.
Miałam dosyć użalania się nad sobą i swoim życiem, które wydawało mi się zupełnie bez sensu.
Nie byłam nigdy wcześniej udręczoną zaniedbaną babą, przeciwnie : pełną humoru zadbaną kobietą.To zdrada zmieniła ten stan. Musiałam odzyskać poczucie własnej wartości, wyznaczyłam sobie pewne cele i małymi krokami do nich dążyłam to pozwoliło mi wyciszyć się ,spojrzeć inaczej na niektóre sprawy.
Musisz niestety sama wybrać wyjście, które będzie dla Ciebie i Twojej rodziny najlepsze, a przynajmniej jak najmniej traumatyczne.
Nic na siłę, jeśli czujesz,że jednak nie dasz rady to nie katuj się bo nie warto niszczyć siebie.

Trzymaj siÄ™ cieplutko.
7680
<
#4 | ewa7407 dnia 23.09.2013 22:21
Marta odreagowanie czyli co? ząb za ząb ? nie sadzę aby to był dobry pomysł. Zresztą podobnie jak pozostanie w związku tylko dla dzieci.
A gdyby ich nie było ? Czy wtedy chciała byś odejść od męża czy mimo wszystko budować na nowo.
Trafiłyśmy na to forum w tym samym czasie, i mnie ciągle jeszcze boli, choć częściej tylko ćmi a nie rozrywa od środka jak rok temu.
Myślę niestety że do tych bóli fantomowych trzeba się po prostu przyzwyczaić. Czasem są silniejsze czasem słabsze ale są już chyba częścią nas.
Czas powoli zamknąć drzwi za tym co było i otworzyć się na to co jest i będzie. Nie da się całkowicie zapomnieć i może to dobrze, przecież zapłaciłyśmy za tą lekcję straszną cenę więc warto tę lekcje zapamiętać, choć lobotomia wydaje się wybawieniem.
Pozdrawiam cieplutko Marta, trzymaj siÄ™.
7619
<
#5 | Marta74 dnia 24.09.2013 00:09
Hej, :-)

Dzięki za różnorodne odpowiedzi. To mnie m.in. fascynuje w tym forum - jak różne punkty widzenia ludzie przedstawiają, jak różne emocje...

Sinead,
wiem, że to samo mi pisałaś ponad pół roku temu i pewnie uważasz, że głupia jestem, że Cię nie posłuchałam, ale... ja nadal nie dojrzałam do decyzji o rozstaniu - to w tej chwili mało prawdopodobne, choć nie wiem, jak będzie w przyszłości... Wymieniam to jako jedną z opcji, ale z tego mojego męża zbyt fajny facet jest, żeby Go tak łatwo zostawić. Mam poczucie, że dobrze do siebie pasujemy, że robiliśmy dla siebie wiele dobrego. Nie jest idealny (teraz tym bardziej), ale śmiałam się, że jeśli będzie planował nowy związek, to mogę Mu dać pozytywne referencje. Z przymrużeniem oka Poza tym On cały czas powtarza, jak Mu na mnie zależy - jeszcze wytrzymuje to moje nowe wcielenie, te trudne emocje, chociaż martwię się, jak długo da jeszcze radę...

Yorik,
Ja zdaję sobie sprawę, że problem leży we mnie (chyba że dodatkowo jeszcze o jakimś elemencie życia mojego introwertycznego męża nie wiem). Terapii spróbowaliśmy tylko na chwilę i... może to był błąd...
Może trzeba do tego wrócić...
Terapia PTSD powiadasz...?
Po roku na nowo próbuję zdecydować - czy, jak piszą przynajmniej niektóre osoby, jeszcze czekać, bo wybaczanie to długi proces i trzeba być cierpliwym... I ostatecznie będzie dobrze...
Czy może coś zmienić, zaryzykować - nad pkt. 3 się porządnie zastanawiam, bo od roku nie znalazłam jednoznacznych, racjonalnych argumentów przeciwko... Co masz na myśli pisząc o kontroli...?
Forever,
Ja próbuję wyważyć potrzeby nas wszystkich, znaleźć najmniejsze zło (bo na jednoznacznie dobre rozwiązanie nie starczyło mi altruizmu i kontroli własnych emocji) które pozwoliłoby nam ostatecznie zakończyć ten kryzys.
Ja swojego organizmu (jeszcze?) nie zniszczyłam - w międzyczasie ukończyłam maraton, triatlon, jakieś długie marsze, ale moja psychika nadal nie jest stabilna. Chcę ją odbudować, próbując nie zniszczyć mojego męża i bezpiecznego dzieciństwa naszych dzieci.
Żeby wilk był syty i owca cała...
Ewa7407,
W ten sam sposób, co mój mąż, czy większość obecnych tu zdradzaczy, to ja bym (chyba?) nie mogła odreagowywać...
Nie potrafię oszukiwać i nie chciałabym się kiedykolwiek tłumaczyć dzieciom z takiego zachowania.
Natomiast jasne postawienie sprawy, że potrzebuję wolności, bo dotychczasowe metody nie działają mieści się w moim systemie wartości - może mi podasz argumenty przeciwko, bo ja mam wrażenie, że wolałabym się chyba w przyszłości przyznać dzieciom do takiego rozwiązania tego kryzysu niż do roli wybaczającej Matki Polki...
Gdybyśmy nie mieli dzieci myślę, że zaryzykowałabym czasowe rozstanie już dawno, mając nadzieję, że z pełnym przekonaniem wrócę do tego nieidealnego, ale najlepszego dla mnie faceta i że On na mnie poczeka...
Więc to nie jest, póki co, pozostanie tylko dla dzieci - myślę, że mój mąż jest wart tych wysiłków, ale łagodna, względnie zachowawcza droga wychodzenia z kryzysu związana jest z tym co uważam (być może niesłusznie) za najlepsze dla dzieciaków...
Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję - poczułam się lepiej, jak się znowu wygadałam... Uśmiech
3739
<
#6 | Deleted_User dnia 24.09.2013 01:10
Wygadanie się, zawsze albo przynajmniej prawie zawsze powoduje lepsze samopoczucie Uśmiech
To co napisałam może nie jest zbyt optymistyczne, ale powinno dać Ci pojęcie jak jeszcze może wyglądać życie w rok po usłyszeniu tej "fantastycznej" wiadomości.
Dzisiaj - a minęły już prawie 4 lata jest tak jak napisałam w temacie : "Ponad pół roku Po" .
Włosy też zdążyły dawno odrosnąć Z przymrużeniem oka
Poukładasz wszystko po swojej myśli ,tylko potrzeba Ci cierpliwości i rozwagi.
Będzie dobrze, powodzenia.
5559
<
#7 | Merlin dnia 24.09.2013 12:20
Marta74,

Ze szkodą dla siebie trwasz w obecnym stanie. Poniosłaś (ponieśliście) porażkę życiową i należy wyciągnąć wnioski, a nie użalać się nad sobą. Szkoda czasu na rozpamiętywanie. W Twoim przypadku wybaczenie może oznaczać zupełnie coś innego niż u mnie czy u innych Forumowiczów. Zdefiniuj sobie to pojęcie, a wtedy zobaczysz, czy będziesz w stanie wybaczyć. Być może nie będziesz do tego zdolna i wtedy odejdź. Jeżeli nie jesteś pewna, to daj sobie jeszcze trochę czasu. Dostałaś lekcję od życia i spróbuj z tego wyciągnąć coś pozytywnego. Zrobiłaś wiele rzeczy dla siebie, a Twój mąż stara się wszystko naprawić. Teoretycznie jesteście na najlepszej drodze do zbudowania czegoś dużo lepszego niż wcześniej było, a Ty katujesz się przeszłością, której nie zmienisz. Zobacz to co jest teraz. Zadaj sobie pytanie, czy Wasz związek był wcześniej idealny? Jeżeli uważasz, że byłaś idealną żoną to odejdź, a ja cofam to wszystko co wcześniej napisałem.
Nie ma reguły co do czasu potrzebnego na wyciszenie emocji, więc nie oczekuj, że po roku o wszystkim zapomnisz. U mnie minęło ponad 2 lata i zdarzają się jeszcze sporadyczne mikropożary w mojej głowie, nad którymi potrafię szybko zapanować. Ciebie również namawiam do pracy nad sobą.
Dzisiaj nie rozumiem siebie, dlaczego zamęczałem się przez wiele miesięcy myślami o zdradzie i przestaję rozumieć tych, którzy latami potrafią robić to samo. Po co sztucznie zaniżać swoją wartość? Przecież to zdradzający pokazuje jak nisko upadł. Pamiętaj, że jeżeli naprawisz siebie, to będzie szansa naprawić związek. Z Twoich wypowiedzi wnioskuję, że na tym Ci zależy.
I pozostań sobą.
10010
<
#8 | sinead dnia 24.09.2013 22:49
Dalej obstaje przy punkcie nr1Uśmiech taki fajny facet a zdradzil;b moze sobie znajdz fajnego mezczyzne-mezczyni nie zdradzajaUśmiech
A tak serio, blagam dojrzej szybko zanim zwiedniesz z umartwiania sie.
6755
<
#9 | Yorik dnia 25.09.2013 16:51
He, he...Sinead, no coÅ› Ty ?
Własnie, że fajni mężczyźni zdradzają, bo są ogólnie fajni Szeroki uśmiech Szeroki uśmiech
Jak znajdzie sobie smutnego pana ciućmoka to może sie nie zdarzy, bo żadna go nie weżmie ? No, ale na co jej taki ? Szeroki uśmiech
W scrable będzie z nim grać ?
2120
<
#10 | binka dnia 25.09.2013 18:15
A wiesz Yorik , coś w tym jest. Od zawsze miałam skłonności do facetów jak to nazwałeś ogólnie fajnych. Chociaż mogłam związać się ze spokojnym ,statecznym, misiem domatorem, chociaż wiedziałam ,że będzie z nim dobrze, ciepło ,bezpiecznie ale .... no właśnie, nudno, brakowało tego czegoś, odrobiny szaleństwa, żywiołowości,spontanu. Dochodzę do wniosku ,że zdrada była mi pisanaSzeroki uśmiech. A co najgorsze ,po tych wszystkich przykrych doświadczeniach moje upodobania nie zmieniły się, czyli gdybym potencjalnie miała szukać następnego partnera, dalej byłby to szalony chłopak, chociaż rozum podpowiada inaczej, ot taki myk Szeroki uśmiech
7619
<
#11 | Marta74 dnia 25.09.2013 20:09
Forever,
Nie wiem, czy mi tej cierpliwości i rozwagi już nie zaczęło po roku brakować...
Ale wierzę ciągle jeszcze, że ostatecznie będzie dobrze... Uśmiech
Merlin,
Znam Twoje podejście... Z przymrużeniem oka
Być może jednak jednym z moich problemów jest to, że ja nasz związek sprzed zdrady i moją postawę sprzed zdrady postrzegałam jako naprawdę bliską ideału... Być może się myliłam...
Ale nie jestem gotowa teraz odejść.
Nadal mam nadziejÄ™...
Sinead,
facet czy mężczyzna - jak zwał, tak zwał - jeden CZORT Z przymrużeniem oka
Kiedyś chyba wymieniłyśmy się wiadomościami, że jak się pojawiło g... w ogródku, to miał go przekopać i posadzić kwiatki. Niestety po pierwszym sezonie Z przymrużeniem oka dalej śmierdzi... Chyba będziemy musieli rozplanować ogródek zupełnie na nowo - jak się przez kilka sezonów nie uda, to wtedy się przeprowadzę Z przymrużeniem oka
Yorik,
Masz rację. Uśmiech
Scrable mnie nie ciÄ…gnie, wolÄ™ bardziej dynamiczne rozrywki...
Binka,
Ale ten mój jest pozornie spokojny (trzeba się przyjrzeć, żeby dostrzec wulkan w środku, niestety nie tylko ja byłam spostrzegawcza Z przymrużeniem oka i... czułam się z Nim bezpiecznie - takiego właśnie chciałam i mam nadzieję, że jakimś sposobem przetrwamy... Uśmiech
10010
<
#12 | sinead dnia 26.09.2013 11:33
No ale kombinujecie-faceci sa kompletnie do bani-mezczyzna ma charakter wie jak zadbac o potrzeby swojej kobiety, upieram sie przy swoim-mezczyzna nie zdradza , zdradzaja ****ki;b
scrable to jakas desperacja dla mnie, choc podobniez rozwija czy cos w ten desen...nie sprawdzilam osobiscieSzeroki uśmiech
3739
<
#13 | Deleted_User dnia 26.09.2013 19:32
Marta,powiem przewrotnie;

Cóż znaczy ROK w kontekście całego zycia????Szeroki uśmiech
7619
<
#14 | Marta74 dnia 27.09.2013 00:00
MOA,

Masz racjÄ™ - rok to niewiele...
Ale ja starałam się zawsze żyć tak, jakby to miał być ostatni rok, czy ostatni dzień mojego życia. Z przeświadczeniem, że nawet gdyby tak było, to nic bym nie zmieniała...
To mi się chyba w wcześniej udawało i mam nadzieję, że do takiej równowagi powrócę...
Miłych snów wszystkim życzę... Uśmiech
8724
<
#15 | rado dnia 27.09.2013 00:28
Marta74,
Chcesz iść tą samą ścieżką co Lagos ale do końca nie jesteś tego pewna. Jestem za odreagowaniem ale spontanicznym, natychmiastowym i po roku powinno być już posprzątaneZ przymrużeniem oka
Obecnie odreagowujesz w inny sposób stałaś się niezależna, nie pytasz go o zdanie tylko oświadczasz mu co postanawiasz. Myślę, że również uświadomiłaś go, że w każdej chwili też możesz zdradzić i
będziesz go trzymała w niepewności tak długo, aż się sama z tym problemem nie uporasz. I może to potrwać kolejny rokZ przymrużeniem oka

Cytat

nasz związek sprzed zdrady i moją postawę sprzed zdrady postrzegałam jako naprawdę bliską ideału.


Każdy tak myślał ale po zdradzie okazuje się, że było inaczej.

Marta rób to na co masz ochotę bylebyś była szczęśliwa. Wcale nie musisz cierpieć za czyjeś grzechy. Uśmiech
Ale postaraj się nie krzywdzić innychZ przymrużeniem oka
Pozdrawiam CiÄ™ gorÄ…co.
7619
<
#16 | Marta74 dnia 27.09.2013 11:13
Zastanawiałam się, czy to co wczoraj napisałam w miły wieczór, po dwóch kieliszkach dobrego wina zabrzmiało skrajnie hedonistycznie i egoistycznie...
Chyba jednak nie... Z przymrużeniem oka
Rado,
To nie jest tak, że ja mojego męża nie pytam o zdanie...
Wręcz przeciwnie - pytam Go często, co myśli, co czuje i... dla introwertyka to jest chyba trudne...
I nie jest tak, że ja nie biorę pod uwagę Jego dobra, Jego komfortu fizycznego i psychicznego, Jego emocji.
Ta moja prywatna trauma zmieniła mnie, ale nadal jestem chyba nietypowo empatyczna i w wielu sytuacjach jestem w stanie postawić się w sytuacji drugiego człowieka.
O tym, że mogłam Go już wielokrotnie zdradzić, On wie...
W niepewności będzie już chyba żył zawsze, podobnie, jak i ja...
Mam tylko nadzieję, że ta niepewność nie będzie dominowała w naszym życiu, że może damy sobie oboje prawo do odczuwania pokus, do bycia nieidealnym i nawet gdyby COŚ się wydarzyło, to nie zrujnuje to obrazu tego najbliższego człowieka.
Nie jesteśmy ideałami i nie musimy być...
To byłoby chyba dla mnie IDEALNE Z przymrużeniem oka rozwiązanie...
A ile to jeszcze potrwa...?
Boję się, że za rok może być ciągle jeszcze świeże...
Nie zgodzę się natomiast, że każdy myśli o swoim związku sprzed zdrady, jako bliskim ideałowi...
Niektórym jednoznacznie czegoś BARDZO brakowało - np. docenienia, pochwał, czułości, rozmów, seksu, pracowitości i zaradności partnera, umiejętności sprawnego i skutecznego rozwiązywania konfliktów...
Nie wiem czego jeszcze...
Jestem naprawdę ciekawa, czego byśmy się dowiedzieli, gdyby przeanalizować, jak ta wcześniejsza atmosfera w związku wpływa na proces wychodzenia ze zdrady...
Pozdrawiam serdecznie!!! Uśmiech
9850
<
#17 | lagos dnia 27.09.2013 12:31
Hej Marta
No właśnie, róznica jest taka jak napisał rado, ja to zrobiłem spontanicznie, wcale nie myśląc wtedy że to na chwile, odreaguje sobie, a potem wrócę. To raczej była walka z samym sobą, zeby przestać kochać swoja zonę, zeby od niej uciec, a najłatwiej to zrobic w ramionach innej kobiety, choć nie do końca jak sie okazało, bo znowu jesteśmy razem. Do tego wcale nie myślałem wtedy o niej, ze jest fajną kobietą i nie doceniałem jej starań bo nie były takie jakich oczekiwałem, choć teraz myslę że moze to po prostu była wymówka bo chciałem zrobić to co zrobiłem. W kazdym razie Ty wyciągnełaś do swojego męża rekę, i doceniasz jego starania, jaką motywacja dla niego byłaby teraz separacja? A już w ogóle gdybyś zaczęła sie z kimś spotykać. Myśle że to byłby koniec waszego związku, czy bierzesz taka ewentualność pod uwagę? Mogłoby być tak, ze bardzo byś później tego załowała i zamiast dojś do ładu z soba pogrążyłabyś sie w jeszcze wiekszym chaosie.
A teraz co do samego "odreagowania", powiem szczerze nie wyobrazam sobie żebym mogł być z moja zoną teraz gdyby nie ten rok "doświadczeń". Tak krytykowana dewiza "oko za oko, zab za ząb" wynika z natury człowieka i była podstawą pierwotnego prawa, pózniej poprzez postep cywilizacyjny modyfikowanego, ale czy w skrajnych przypadkach nie powraca ona do nas. Tym bardziej że nie wydłubywałem żonie oczu, ani nie wyrywałem żebów, dałem jej po prostu doświadczyć tego co sam wcześniej doświadczyłem i co musiałem zaakceptować biorąc pod uwagę pozostanie. Czy czuje sie z tym lepiej? Tak , bo nie zadaje sobie pytań dlaczego ona to zrobiła? Bo nie jestem z człowiekiem, którego stawiam nizej od siebie za to jak sie "upodlił". Bo po roku zrozumiałem że sa wartości większe niż emocje, motyle, zemsta, duma...Wiem, ze moja żona też to zrozumiła, kiedy to ona starała sie o zachowanie rodziny, majac swiadomość że sama doprowadziła do jej rozpadu. Myślę, że to że jesteśmy razem wynika ze swiadomości i odpowiedzialności przedewszystkim, choć są i emocje, te pozytywne, między nami, i gdzieś czuje że odnajdujemy sie na nowo, i nawet jest lepiej niz przedtem, o wiele. I rzeczywiście jestem spokojny, i nie mam dołów. To po prostu był okres w naszym zyciu, kiedy najpierw ona, pózniej ja daliśmy sie uwieść emocjom, silnym, które czasem odbierają rozum, ale myslę,ze wyciągneliśmy z tego lekcje, która pozwoli nam nie popełniać błedów w przyszłości, a gdyby tak sie stało po prostu bedziemy mieli śwaidomość, ze to co jest miedzy nami nie jest na tyle silne, by dalej podązać wspólna drogą.
Na koniec, nie uważam,ze byłem idealny, wręcz widze wiele swoich wad i błedów jakie popełniałem w naszych relacjach, ale to nie usprawiedliwia jej zdrady, tym bardziej, ze i ona je popełniała. Naszą droga był upadek i totalny hardcore, by potem razem sie podnieść.
8885
<
#18 | meg5 dnia 27.09.2013 14:49
Marta,
nigdzie się nie oddelegowuj, bo przepadniesz. To znaczy Wy przepadniecie, chociaż, jak czytamy tu wielokrotnie, Was już nie ma po zdradzie Uśmiech
Z całokształtu wynika, że stanowicie z mężem jednak dosyć zgraną całość, nie zgrzyta między Wami, ale zgrzyta w Tobie. To Ty nie możesz wytrzymać smutku i braku spokoju, który może nigdy nie nadejść. Ale on go szanuje,..
Czy odreagowanie u boku innego mężczyzny uleczy Twoje rany? Zagrożenia są dwa;
- ten inny "uleczy" Cię tak skutecznie, że już do męża nie wrócisz (co zdaje się być sprzeczne z Twoim planem), trudno tak sobie pójść i powiedzieć zaraz wracam, bo nigdy nie wiadomo, co się wydarzy Uśmiech zarówno po jednej jak i po drugiej stronie.
- mąż najnormalniej w świecie tego nie zniesie i nie będzie do kogo wracać. Gdyż nikt nie powiedział, że zdrajcy zniosą wszystko. Najczęściej są w stanie znieść mniej niż my, pokrzywdzeni ich zdradą. tu zdaje się nie funkcjonuje "zasada ekwiwalentności świadczeń'.

Sama napisałaś, że żyjecie lepiej niż niejedno "zwykłe" małżeństwo. To dużo.

A droga Lagosa była po prostu naturalna. Nie odszedł do innej na chwilę, bo chciał żonę ukarać, tylko chciał od niej uciec, jak dobrze zrozumiałam. Bo nie widział żadnych perspektyw. Potem się zmieniło.
8724
<
#19 | rado dnia 30.09.2013 01:46
Marta,
Domyślam się, że pytasz męża o zdanie ale w zupełnie innej formie niż wcześniejUśmiech sama wiesz, że on w obecnej sytuacji zgodzi się na prawie wszystko Z przymrużeniem oka nieważne.

Cytat

Niektórym jednoznacznie czegoś BARDZO brakowało - np. docenienia, pochwał, czułości, rozmów, seksu, pracowitości i zaradności partnera..


Dziś rano w telewizji Lew-Starowicz powiedział, że jeżeli nie będziemy raz w tygodniu wyznawać miłości swojej partnerce (partnerowi) to znajdzie się nasz następca.
Przez 8 miesięcy ,,po'' nie powiedziałem, że ją kocham ale doceniam to co teraz robi może dlatego nie w głowie jej teraz następca?UśmiechUśmiech
Marta ja po pierwszym jej razie odreagowałem równie szybko jak Lagos i wtedy poczułem dużą ulgę dlatego już po pół roku wróciła do mnie i jej wybaczyłem, nie pytałem o nic sama mi próbowała opowiadać ale nie chciałem tego słuchać...Najwyraźniej popełniłem błąd...
Ty wiesz wszystko, masz dowody, wiesz, że mąż się stara, jedynie masz problem z tym, że on to zrobił a Ty nie. W życiu nie ma sprawiedliwości. Jedynie co teraz możecie zrobić to pójść na kompromis. Myślę, że masz prawo do ,,większego luzu w związku'' ale sama wiesz gdzie są granice i nie przekroczysz ich. Poza tym jakbyś to zrobiła to powiedziałabyś czy trzymała w tajemnicy?
Przecież zdradzający robią to tak, żeby się nigdy nie wydałoUśmiechUśmiechUśmiech
Dobranoc
7619
<
#20 | Marta74 dnia 30.09.2013 10:54
Dzięki za komentarze! Uśmiech
Mam jednak prośbę - nie komentujcie w tej chwili mojej historii, proszę.
Dajcie mi teraz trochę pomyśleć, poobserwować sytuację, siebie i mojego męża...

Kiedy upłynął mój roczny deadline, zmieniłam taktykę i... pozbierałam się na nowo przynajmniej chwilowo (nie wiem niestety na jak długo). Chciałabym spróbować w tym okrzepnąć, bez ingerencji z zewnątrz.
Mam w tej chwili poczucie wewnątrzsterowności i względnej stabilności emocjonalnej - oby tak dalej... Uśmiech
Moją zadeklarowaną na nowo niezależność, wolność mój mąż znosi w tej chwili lepiej niż rok temu, czy pół roku temu. Mam nadzieję, że ustabilizował się już teraz z grubsza po swoich przebojach (to wszystko było/jest dla Niego też cholernie trudne - podobno najtrudniej wybaczyć sobie samemu...) i widzi, że gdybym chciała odejść, to już bym dawno mogła uzyskać rozwód z orzeczeniem winy, że naprawdę staram się zrobić wszystko, żeby się z Nim zestarzeć...
Nie stałam się Jego wrogiem i mam nadzieję, że tego uniknę nawet gdybyśmy się rozstali...
Ale chyba właśnie dlatego, że jestem z Nim silnie związana emocjonalnie, to trudno mi zaakceptować te silne, negatywne uczucia, które wzbudził.
Nie dawałam sobie do nich prawa, bo przecież muszę być dojrzała, rozsądna, dobra...
Być może teraz udało mi się je zaakceptować...?

Spotkałam się z teorią (może być trudna do łyknięcia dla niektórych -sorry), że objawy depresyjne są związane ze zbyt restrykcyjnym, perfekcjonistycznym superego, związanym z poczuciem winy z powodu agresji skierowanej do ukochanych osób.
To się podobno może wywodzić z jakiejś straty w dzieciństwie...
I stajemy się ofiarami własnego superego, które nas dręczy i dołuje...
Tak ja to rozumiem i wydaje mi się, że odnajduję w tym siebie, ale... chcę o tym jeszcze sama pomyśleć...
Dam Wam pewnie znać za jakiś czas (kilka miesięcy?), co się nowego w moim świecie dzieje.
Jeszcze raz dziękuję Wszystkim za wsparcie! Uśmiech
9900
<
#21 | nohope41 dnia 30.09.2013 16:35
"objawy depresyjne są związane ze zbyt restrykcyjnym, perfekcjonistycznym superego, związanym z poczuciem winy z powodu agresji skierowanej do ukochanych osób. "- świetna diagnoza:tak_trzymaj
5427
<
#22 | takizly dnia 29.10.2013 22:14
Hej Marto . co to jest rok w porównaniu do bomby atomowej , ja trafiłem tu półtora roku po ze swoimi rozterkami . minęły ponad trzy lata i nadal podtrzymuje to co napisałem ostatnio dla mnie było warto .
Twoje rozterki hmmm zrób sobie taki rachunek sumienia nie rób niczego w imię czegoś lub kogoś ( dzieci ,rodzina ,opinia znajomych ) liczysz się ty i twoje ja jeśli postanowiłaś wybaczyć ,facet jest wart wybaczenia i przede wszystkim TY chcesz dalej z nim być , wyprostuj plecy , głowa do góry i podbijaj świat z uśmiechem na ustach a czarne wrony przestaną wracać .
Szczerze mówiąc to jest jedna rzecz z którą nie mogę się uporać a walczę zajadle to z powrotem przybyło 20 kg jednak "zakręt" był najlepszą i naj szybszą kuracją odchudzającą . a propos zna może ktoś jakiś inny skuteczny sposób na pozbycie się tego "plecaka" .
10096
<
#23 | agnieszka19752 dnia 30.10.2013 16:34
Marta jakbym czytała to co sama napisałam. U mnie jest tak samo. To jest po prostu tragiczne, że pomimo upływu czasu rany się nie goją. Pozdrawiam.
3739
<
#24 | Deleted_User dnia 30.10.2013 16:53
Marta, moje zdanie znasz. Zresztą, prosiłaś o niekomentowanie więc nie będę komantować.
takizly - jak widzisz, kuracja nie za bardzo trwała Szeroki uśmiech
Dla mnie najskuteczniejszy sposób to jednak bieganie, powoli, jakieś 45 minut co drugi dzień, a uwierz mi, po kilku miesiącach coś tam z plecaka spadnie. Niestety, wielu facetów tego nie lubi...
7619
<
#25 | Marta74 dnia 30.10.2013 19:35
Jak już i tak komentujecie wbrew mojej woli Z przymrużeniem oka , to może odpowiem...

Takizly,
Miło Cię widzieć! Uśmiech
I cieszę się, że u Ciebie nadal dobrze i że nadal uważasz, że było warto... Szeroki uśmiech
Twoja historia jest jedną z tych pozytywnych, które polecam "nowym" na tym portalu - żeby czerpali z niej siłę... Uśmiech

A w kwestii kilogramów - to chciałam napisać to samo, co barbaraF - z pełnym przekonaniem sugeruję ruch, jakąkolwiek aktywność fizyczną, bo działa zbawiennie na zdrowie, na samopoczucie (endorfiny!!!) i na wygląd trochę też... Uśmiech
Bieganie jest fajne, bo niedrogie i można aktywność elastycznie dopasować do swoich planów.
Ja też mam niestety wrażenie, że lepsze samopoczucie przekłada się u mnie na rosnące boczki, ale dziś znowu przebiegłam kilkanaście kilometrów po lesie i... mam z tego satysfakcję... Szeroki uśmiech
A jak kto woli coś innego może być rower (nawet stacjonarny przed TV), albo pływanie, albo marsze, albo joga, albo siłownia, albo dużo seksu Z przymrużeniem oka
... ale oczywiście nikt nikomu nie broni połączyć kilku dyscyplin... Z przymrużeniem oka

agnieszko19752,
U mnie jest chwilowo (?) lepiej - podziałała chyba zmiana taktyki - powrót do tego, co poprawiało mi samopoczucie w ciągu ostatniego roku, czyli niezależności pomimo ograniczających tendencji mojego zazdrosnego męża... Być może również poczucie, że przydaję się innym ludziom w kryzysie...
Na pewno starałam się znaleźć taki kompromis między moimi potrzebami a potrzebami moich bliskich, żeby mieć poczucie, że robię raczej to, co chcę, a nie tylko to, co powinnam...
Ja decyduję o swoim życiu, a nie ktoś decyduje za mnie...
Tak to w tej chwili czuję, a jak będzie dalej - zobaczymy...
Poukładałam to sobie na nowo i jestem znowu optymistką! Szeroki uśmiech

barbaroF,
Jak bardzo chcesz, to komentuj - czekam na maila... Z przymrużeniem oka
Szkoda, że razem pobiegać nie możemy... Z przymrużeniem oka
7619
<
#26 | Marta74 dnia 30.10.2013 19:35
Jak już i tak komentujecie wbrew mojej woli Z przymrużeniem oka , to może odpowiem...

Takizly,
Miło Cię widzieć! Uśmiech
I cieszę się, że u Ciebie nadal dobrze i że nadal uważasz, że było warto... Szeroki uśmiech
Twoja historia jest jedną z tych pozytywnych, które polecam "nowym" na tym portalu - żeby czerpali z niej siłę... Uśmiech

A w kwestii kilogramów - to chciałam napisać to samo, co barbaraF - z pełnym przekonaniem sugeruję ruch, jakąkolwiek aktywność fizyczną, bo działa zbawiennie na zdrowie, na samopoczucie (endorfiny!!!) i na wygląd trochę też... Uśmiech
Bieganie jest fajne, bo niedrogie i można aktywność elastycznie dopasować do swoich planów.
Ja też mam niestety wrażenie, że lepsze samopoczucie przekłada się u mnie na rosnące boczki, ale dziś znowu przebiegłam kilkanaście kilometrów po lesie i... mam z tego satysfakcję... Szeroki uśmiech
A jak kto woli coś innego może być rower (nawet stacjonarny przed TV), albo pływanie, albo marsze, albo joga, albo siłownia, albo dużo seksu Z przymrużeniem oka
... ale oczywiście nikt nikomu nie broni połączyć kilku dyscyplin... Z przymrużeniem oka

agnieszko19752,
U mnie jest chwilowo (?) lepiej - podziałała chyba zmiana taktyki - powrót do tego, co poprawiało mi samopoczucie w ciągu ostatniego roku, czyli niezależności pomimo ograniczających tendencji mojego zazdrosnego męża... Być może również poczucie, że przydaję się innym ludziom w kryzysie...
Na pewno starałam się znaleźć taki kompromis między moimi potrzebami a potrzebami moich bliskich, żeby mieć poczucie, że robię raczej to, co chcę, a nie tylko to, co powinnam...
Ja decyduję o swoim życiu, a nie ktoś decyduje za mnie...
Tak to w tej chwili czuję, a jak będzie dalej - zobaczymy...
Poukładałam to sobie na nowo i jestem znowu optymistką! Szeroki uśmiech

barbaroF,
Jak bardzo chcesz, to komentuj - czekam na maila... Z przymrużeniem oka
Szkoda, że razem pobiegać nie możemy... Z przymrużeniem oka
3739
<
#27 | Deleted_User dnia 30.10.2013 19:48
Ja mam taki sposób na plaski brzuch - sama stosuje i działa - ćwicze na takich urządzeniach postawionych na świerzym powietrzu codziennie wieczorem- na ławeczce 100 brzuszków (2 serie po 50), i naprzemiennie ćwiczenia na mięśnie nóg i rak . Jak jest zimno to ćwiczę w domu. Wiadomo ograniczenie słodyczy. Po dwóch tygodniach widać efekt. Ja na koniec robię krótką przebieżkę albo 10 min szybki spacer. całość zajmuje 25-30 min. powodzenia

Komentarz doklejony:
na świeżym powietrzu- przepraszam za błąd
5427
<
#28 | takizly dnia 24.12.2013 22:04
Witam witam mówicie bieganie hmm jakieś 500 km w tym roku przebiegłem i oprócz lepszej kondycji i dobrego samopoczucia waga niestety ni hu hu .
Marto i tak trzymaj twoje życie twoje decyzje a nie jakieś tam zrządzenia losu Uśmiech
908
<
#29 | jelonek dnia 11.07.2014 16:49
Marto74, będę Cię dopingował i życzę Ci jak najlepiej. Przegoń te demony jeśli uważasz, że dobrze wybrałaś. Jeśli chcesz to rozpamiętywać to wtedy miej świadomość, że działa to destrukcyjnie na wszystkich. Albo zapomnisz i narazisz się na powtórkę, albo rozpamiętuj ale nie skończy się to dobrze. Jeśli nie możesz sobie z tym poradzić zacznij nowe życie.
8113
<
#30 | Rocco1971 dnia 11.07.2014 22:39
Marta.
Rok to mało. Mną telepało tak do półtora roku. To powraca pod byle impulsem o tej tematyce. Najważniejszy jest czas i poukładanie sobie tego w głowie. Dużo też zależy od drugiej strony jak się zachowuje. My walczymy dalej przeszło 21 m cy. Wychodzimy już na prostą choć pewnie jeszcze coś wyskoczy. Jestem konsekwentny i zawsze walczę do końca. Wszystko albo nic. Pozdrowienia dla mojego Mentora - Yorika
7680
<
#31 | ewa7407 dnia 12.07.2014 00:04
Witaj Marta
Zawitałyśmy tutaj prawie jednocześnie,u mnie w sierpniu minie dwa lata
od kiedy wiem o zdradzie. Podobnie jak Ty staram się budować na nowo swój związek.Nie jest łatwo i już nigdy nie będzie bo ktoś siłą zerwał nam różowe okulary pozwalające wierzyć , że nas tonie dotknie.
Mnie też prześladują myśli o tym co,jak wtedy czułam prawie mnie zabiło. Staram się te myśli odpychać od siebie jak najdalej.Czego mnie to nauczyło?:Że w życiu nie ma nic pewnego oprucz śmierci i podatków,że jestem silniejsza niż myślałam i że mimo wszystko kocham mojego męża i to jest najważniejsze. Przeszłości nie mogę zmienić,mam zamiar żyć teraźniejszością. Pozdrawiam wszystkich,którzy mi pomogli stanąć na nogi,może chwiejne ale własne Uśmiech
7619
<
#32 | Marta74 dnia 12.07.2014 00:24
Ojej... Kochani... Szeroki uśmiech
Zaskoczyliście mnie tym, że odkopaliście mój wątek z ubiegłego roku... Z przymrużeniem oka
Nie oczekiwałam teraz komentarzy... chociaż zastanawiałam się, czy jakiegoś uaktualnienia nie zamieścić...bo nudno wcale nie jest... Z przymrużeniem oka
Zobaczymy kiedy dojrzeję do kolejnych podsumowań... Z przymrużeniem oka
Póki co ograniczę się do serdecznych pozdrowień i podziękowań dla wszystkich, którzy poświęcili swój czas, żeby mi pomagać!!! Szeroki uśmiech
Buziaki serdeczne!!! Szeroki uśmiech

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?