Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam od pewnego czasu przegladam ten portal i doszedlem do wniosku ze czas opisac rowniez moj problem.
Moj nasz problem jes dosc specyficzny zdradzalismy sie na wzajem ja jezdzilem na dziwki zona przez 8 miesiecy miala kochanka.
Jak do tego doszlo sam nie wiem czulem sie odepchniety sex byl wielkim rozczarowaniem, nie mielismy wspolnego jezyka raczej nie klucilismy sie zazwyczaj malo rozmawialismy albo wcale.
Uwierzcie gdyby mozna bylo cofnac czas zrobilbym wszystko nigdy nie bylo mi dobrze na dluzsza chwile z pania do towarzystwa zawyczaj juz w drodze powrotnej mialem wyrzuty sumienia po dotarciu do domu zawsze musialem wziasc prysznic zeby zmyc to z siebie jedyne co mi dawaly dziwki to to ze przez chwile bylo mi dobrze ale tylko chwile.
W zeszlym roku zaczolem podejrzewac moja zone ze jednak ma kogos po 10 latach to sie czuje miala mnie poprostu gdzies zlapalem ja w proisty sposob glupia wypisywala o swoich przezyciach na GG do innego kolegi z detalami co gdzie kiedy jak stad wiem wszystko.
Najbardziej boli mnie to ze byly sytuacje w ktorych mowila mi ze mnie kocha a nastepnego dnia szla spac z nim nawet w dzien rocznicy naszego slubu spotkala sie z nim bo ja bylem na szkoleniu z firmy jak rowniez w sylwestra zrobila wszystko zeby sie z nim zobaczyc a o 12 pisala mi smsy ze mnie kocha i chce zebysmy byli normalna rodzina straszne takich rzeczy sie nie zapomina.
Pewnie nasuwa wam sie pytanie skad ona wie o mnie powiedzialem, jej stalo sie to pewnie w odruchu zlosci i zarzenowania stad wie teraz jest jej lzej odkad dowiedziala sie o mnie nie czuje sie wogule winna nie chce rozmawiac dlaczego stalo sie tak ze musiala mnie zdradzac z facetem o 15 lat starszym.
Pewnie jak zwykle dla jego przyrodzenia i milych komplementow.
Jemu oddala cala siebie w seksie byla szalona umiala byc kobieta, miedzy nami to byla monotonia zarzucila mi ze to moja wina ok ale czy tylko ja sam bylem w tym malzenstwie, dla mnie nigdy nie chciala byc atrakcyjna w lozku on dostal wszysko co chcial i jak chcial super sexowne stroje sex bez ograniczen nawet sie nie zabezpieczala poszla na calosc.
Teraz mam problem nie kocham jej sex na poczatku tak jak juz pisali inni byl swoistym zalem zeby udowodnic sobie ze jestem lepszy niestety jestem gorszy przykra prawda minelo 7 miesiecy odkad wiem i jest gorzej niz na poczatku teraz wogule niemam ochoty na sex z nia brzydze sie jej nie pociaga mnie widze tylko obrazy jak robi to z nim.
Ale powiem jedno ze sprawiedliwosc jednak jest ja jezdzilem na dziwki i dziwke mam w domu to czego ja szukalem u pan do towazystwa moja zona dawala kochankowi moze nawet lepiej bo z uczuciem i zaangazowaniem ubierajac sie jak rasowa jw.
Po tym wszystkim ona twierdzi ze chce byc ze mna ze mnie kocha ja mam w sobie zaal i jedna mysl ze nie jestem facetem dla niej wogule nie jestem facetem,nie jestem w stanie jej zaspokoic,no moze jestem ale nie po tym co wiem i co wypisywala na moj temat kazdy dzien teraz jest przepychanka w pracy czuje sie znakomicie ale kiedy zbliza sie pora wygjscia i wiem ze musze wracac do domu do niej wtedy jest mi zle.
traszek
Przykro sie takie cos czyta.
Związek powinien być budowany od początku na wierności,lojalności,ogólnie na słowach przysiegi małżenskiej.
A Wy co?
Powiedz mi?Ty masz moralność?Wiesz co to jest?
Piszesz..."Moj nasz problem jes dosc specyficzny zdradzalismy sie na wzajem ja jezdzilem na dziwki zona przez 8 miesiecy miala kochanka."
Co to ma być?Zwiazek czy rynsztok?
Sam sobie odpowiedz na to pytanie.
Piszesz
"Ale powiem jedno ze sprawiedliwosc jednak jest ja jezdzilem na dziwki i dziwke mam w domu to czego ja szukalem u pan do towazystwa moja zona dawala kochankowi moze nawet lepiej bo z uczuciem i zaangazowaniem ubierajac sie jak rasowa jw"
Tego czegoś nigdy nie mozna nazwac związkiem.
Idz chłopie sie ogarni,przemyśl priorytety,idz do psychologa zrób cokolwiek tylko nie tkwij w czyms,na którym podejrzewam kazdemu z nas włączy sie odruch wymiotny.
traszek10- to nie życie bywa okrutne tylko ludzie.
Mam wrażenie, że nie zdajesz sobie konsekwencji zdrowotnych po spotkaniach z prostytutkami.
Dla bezpieczeństwa swojego i swojej żony zrób badania.
Masz wstręt do żony, a myślisz że ona po akcjach z prostytutkami do Ciebie nie ma?
Sprawy zaszły bardzo daleko- tylko Ty wiesz , czy chcesz to jeszcze sklejać, czy uciekać?
Piszesz, żę nie jesteś w stanie jej zaspokoić- ale nad tym da radę popracować, technika, czułość ale to jest tylko jedna sfera życia, inna czy wy się jeszcze w ogóle kochacie?. Czy jednak miłość już dawno wygasła, a teraz trzyma was przy sobie tylko żal.
Smutna ta historia.
Człowiek czasem narzeka na swój los, bo nie ma tego, a tamtego brakuje i w ogóle wszystko jest jakieś takie do niczego. Jednak, gdy przeczyta się coś takiego, to od razu robi się lepiej na duszy, bo matko święta ludzie i tak przecież zyją, jak tu na załączonym obrazku- w zyciu nie chciałabym mieć takiego męża, juz wolę być sama niż gdybym miała być z takim człowiekiem. Bardzo przyszłościowe małżeństwo, tylko brać kredyt i budować dom. Komedia.
Zgotowaliscie sobie takie bagno że moim zdaniem nie bardzo jest nie tyle "co" ale jak ratować. Żadne z was nie ma zasad, kregoslupa moralnego. Nie ma kto pociągnąc tego zwiazku w górę. Które z was miało by dac podstawy do odbudowy?
Nalezało by chyba całkowicie przewartosciować zycie, zbudować twardy system wartosci i zacząc od nowa. Na razie dostrzegłes co robisz źle, czy potrafisz dokonac zmin i wytrwac w nich?
traszek może rozwiniesz, bo nie rozumiem.
masz straszny zal do żony, brzydzisz się nią. Dlaczego? przecież ty robiłęś to samo. Dlaczego niby ona ma się nie brzydzić faceta ktory wytarł się o dziesiatki innych? myslisz że mydlo to zmylo? ona zapewne tez bierze kapiel..
czy aby to "obrzydzenie" nie zaminnik tego ze jej nie kochasz? tylko boisz sie jej to powiedziedzieć bo.... trzeba będzie sie przeprowadzić , zrobić podział majatku itd
Komentarz doklejony:
*Nalezało by chyba całkowicie przewartosciować zycie, zbudować twardy system wartosci i zacząc od nowa. od nowa -osobno
Komentarz doklejony:
Nie na pretensjach do zony teraz powinienes się skupiać.
witam dziekuje za ostre wypowiedzi spodziewalem sie tego ale chyba nie sam powinienem sie tu wypowiedziec pozwolcie ze zaprosze rowniez zone bo ten problem nie dotyczy tylko mnie w naszym przypadku jestesmy zdradzaczami obydwoje.
Co gorsze dom i kredyt juz jest i 2 dzieciakow.
Jesli chcecie uslysdzec odpowiedz czy zaluje tak ja zaluje tego co zrobilem,i zadaje sobie od pewnego czasu pytanie czy mozna bylo temu zapobiec czy gdybym byl nie wiem jakis inny(lepszy)bardziej kochajacy namietny w stosunku do zony czy ona by nie szukala pocieszenia i powiem wam ze nie wiem po tym wszystkim uwazam ze zdrada moze zdarzyc sie nawet w najbardziej udanym zwiazku,w naszym przypadku jest odwrotnie do zdrady doszlo bo nic nie umielismy zbudowac wspolnie tzn mamy duzo dom dzieci itd tylko nie ma nas o to mi chodzilo a teraz teraz tak szczerze odpowiem nie wiem co dalej naprawde nie wiem co robic
jeszcze ostrych wypowidzi na tym portalu chyba nie wiedzialeś ( nie znaczy chamskich)
czy mozna bylo temu zapobiec czy gdybym byl nie wiem jakis inny(lepszy)bardziej kochajacy namietny w stosunku do zony czy ona by nie szukala pocieszenia i powiem wam ze nie wiem po tym wszystkim uwazam ze zdrada moze zdarzyc sie nawet w najbardziej udanym zwiazku,
Oczywiscie ze mozna zapobiec a może nie tyle zapobiec co nie dopuscić do zdrady.
Zdrada jest tylko i wyłacznie naszym wyborem. Brak zrozumienia, sexu, zafascynowanie czy inne są tylko czynnikiem pośrednim do zdrady ale nie przyczyną. Podobnie jak okolicznosci i sytuacje w zyciu, niejednokrotnie dają nam okazję do zdrady. Podobnie tez jak wiele innych rzeczy ktorych w naszym dłuższym luk krótszym zyciu nie robimy z powodów moralnych, etycznych etc. Poprostu zdrady się chce lub nie.
Oczywiscie że kazdy zdradzacz się usprawiedliwia, chocby po to by nie być taki zły przed samym sobą tylko ze to jest kolejne kłamstwo którym karmi siebie i innych.
Dlaczego skupiasz się na zdradzie żony i tym co zdrobiła? Nie, nie bronię jej. Uwazam jednak że "zasługi" w waszym związku są dokładnie takie same.
Napiszę coś nie po to by ublizyć tobie czy twoejej zonie a po to byś zaczął spogladac na problem z innej strony.
Ty jesteś taką samą dz*** jak te z ktorymi sypialeś i twoja żona. To że płaciles a nie sprzedawałes się (za pieniadze czy mile slówka) , ze miałeś wyrzuty sumienia( moim zdaniem się usprawiedliwialeś tym chwilowym niesmakiem do siebie) nie stawia cie na wyzszej pozycji ni całą reszte tego zamieszania.
Zdrada fizyczna, psychiczna, przelotna, długotrwała jest tylko kwestia odbioru indywidualnego. Kazdej z nich nie umniejsza skutkow, cierpienia czy upodlenia.
Cytat
Żeby zmienić swoje zycie musisz zacząć od "naprawy" samego siebie
nie szukać tematu zastepczego - zona mnie zdradział i jak mogla to robic z innym.
Póki co, z niewiadomego powodu, patrzysz tylko w jednym kierunku.
Nikt ci nie powie co masz robić, sam musisz do tego dojść.
Cytat
nie umielismy zbudowac wspolnie tzn mamy duzo dom dzieci itd tylko nie ma nas
to co was przy sobie trzyma teraz ? czy to nie jest aby tak że : mamy "cos" do wyrzucenia ale wsadzamy to do pawlacza. Niby nie jest nam to "coś" potrzebne lub niegdy nie było ale z drugiej strony to mamy a jest to wyłacznie takim "zapchaj kątem"
Kredyt ,kredytem ale dzieci .. pamiętaj że dzieci widzą więcej niz nam się wydaje i wiele wzorców także tych złych przenoszą do własnego zycia wylącznie przez brak odpowiedzialnosci rodziców. Chocby dlatego powinniscie swoją przyszlość wyprostować.
traszek10 takie gdybanie na zasadzie, co mogloby być, a co nie jest odpuśc sobie, czasu nie cofniesz i niczego nie zmienisz. Fakty sa takie- chodzileś na dziwki, a Twoja zona zafundowała sobie kochanka- oboje doszliście do takiego punktu w waszym malżeństwie, że właściwie nic Wam nie pozostało,totalna zgnilizna, fetor na sto mil, nic tylko wziąć sznur i się obwiesić, nie wiem, co jeszcze moglibyście zrobić sobie nawzajem, zeby dobić to małżeństwo tak dokumentnie, całkowicie na amen. Na co właściwie liczyliście oboje zyjąc w taki sposób? Teraz przypomniałeś sobie o dzieciach? A wcześniej, to o czym myslałeś? Latałeś z wywalonym kut... i uzywałeś z dziwami, to stanowiło dla ciebie treść życia. Dla mnie jesteś zwykłym pustakiem, ja jak spotykam kogoś Twojego pokroju, to uciekam gdzie nogi mnie poniosą, strasznie boję się chorób, juz nie mowiąc o innych skojarzeniach, gdy patrzę na kogoś takiego. Po prostu nie zadaję się z takimi ludźmi. Do czego jednak zmierzam? Chodzi o dzieci- przypomniałeś sobie o nich, pora najwyzsza, tyle tylko, ze ja w tej materii nie widzę żadnych szans dla Ciebie, obudziłeś się za późno.
Chcesz zaprosić tutaj zonę- zrób to, chociaż szczerze mówiąc, to nie za bardzo wiem po co. Ona ma kochanka i pewnie dlatego do tej pory się z tobą nie rozwiodła, bo miała na uwadze wspólny Wasz bytowy dorobek, a poza tym kochankowie lubią za darmo pobzykac, ale do ożenku, to raczej im nie śpieszno i wcale się temu nie dziwię. Gdybym była facetem i miałabym za kochankę meżatkę, to raczej nie traciłabym głowy dla takiej kobiety, w trosce o własny tyłek, że kiedyś i mnie przecież przyprawi rogi, na pewno nie wiązałabym się z taką. Podejrzewam, że twoja zona ma taki właśnie problem ze swoim kochankiem i tylko dlatego jeszcze z Tobą jest.
Szczerze? Ja nie widzę dla Was szans na wspolne, szczęśliwe życie.
Waka dziekuje za twoja ostra ocene sytuacji kazda wypowiedz cenie nawet ta niezbyt przyjemna tylko wybacz ja szukam jeszcze jakiejs pomocy aby cos zrobic to ze nic nie jestem wart jako maz i facet to wiem to ze taka sama mam malzonke rowniez dobijanie tonacego okretu w niczym nie pomoze, niestety tacy ludzie jak ja i moja zona zyja na tym swiecie.
Niestety żyją tacy na tym świecie- cała zabawa polega tylko na tym, żeby unikać takich ludzi, a żeby to się udawało należy mieć olej we łbie.
Ty w jakimś sensie się obudziłeś, ale tylko dlatego, że zadziałał instynkt właściciela, bo jakże to? Moja zona puszcza się z innym? Takie przywileje, to przecież były do tej pory tylko Twoją działką. Skandal. Co się dzieje? A dom? A dzieci? No jak tak mozna? Wcześniej trzeba było mieć rozum i jakieś zasady oraz właściwe priorytety. Teraz, to wiesz gdzie możesz się pocałować.
To, co zrobiliście ze swoją rodzina, to dno. Tego nie da się uratować.
Jedyne, co mozesz zrobić, to dać wolność tej Twojej zonie, pozamiatać po tym małżeństwie, by bylo w miarę sprawiedliwie i żyć dalej z jakąś godnością. Tak byś na koniec życia mógł być z siebie dumnym.
traszek
Jestes na samym dnie moralnym i Twój zwiazek nie istnieje.
Dziecka tylko szkoda...Co ono wyniesie z tego wszystkiego?Pomyśl troche?
Ogólnie chora sytuacja.
Jesli chcesz cokolwiek ratowac,zmienic siebie i zone..
Po pierwsze-zapros ja tutaj
Po drugie-szczerze pogadaj z żoną co bys chcial,czego pragniesz,co ona na to.
Po trzecie-terapia u BARDZO DOBREGO O ILE NIE NAJLEPSZEGO TERAPEUTY dla Was obojga.
Po czwarte-szczera chęc z Waszej wspónej strony
Moze spróbuj.
Jesli Ci tak naprawde zalezy to moze cos z tego wyjdzie,chociaz widac że to w czym teraz jestes to...no gorzej byc nie moze.
Cuda sie zdarzaja i Tobie takowego zycze.
Waka ujela to dobrze, ja chyba niepotrzebnie rozdrobniłam się w tłumaczeniu odpowiadajac na twoje pytanie "co by było gdyby"
Przeciez ty doskonale o tym wiesz. Nikt cię na sile nie rozbieral, na silę nie zaciagnał do dzi** a twojej zony do kochanka.
cały czas się miotasz i kręcisz w kółko. Po co i bezsensu. chcesz dokonac w sobie zmian to zaczać dzialać.
Niestety cokolwiek się nie stanie, zbeirzecie zniwo waszych postępowań. czas sobie to uswiadomić.
Nawet jeżeli skończyliscie ze swoimi "uzywkami" to nic nie zmienia. Dalej tkwicie oboje w gnoju i niebycie.
Raczej samemu się nie pozbierasz z tego syfu. Zatracony dobrze radzi terapia. Watpie by was(związek) uratowala ale pojedynczo możecie wiele ze sobą zrobić.
Cytat
Jedyne, co mozesz zrobić, to dać wolność tej Twojej zonie, pozamiatać po tym małżeństwie, by bylo w miarę sprawiedliwie i żyć dalej z jakąś godnością. Tak byś na koniec życia mógł być z siebie dumnym.
Może z dumny z siebie to za duzo powiedziane ale spojrzec w lustro i zobaczyć w nim czlowieka.
A tak wogóle to zacznijcie od badań, przedewszystkim ze wzg na dzieci. Nie tylko ty ale twoa zona też, nie wiadomo ile ten jej lovelas miał takich jak ona wczesniej.
Dobrze, że odchodzisz stąd bez żalu do kogokolwiek- dla mnie to oznaka jakiejs dojrzałości i odpowiedzialności za własne czyny i zycie. Szkoda, że tyle złych rzeczy musiało zadziać się w Twoim zyciu, żebyś w końcu jakoś tam dojrzał i wydoroślał. Nikt tutaj nie jest Twoim wrogiem i nie zyczy Ci źle- napisałeś szczerze, poprosiłeś o komentarze, więc je dostałeś. Od Ciebie tylko zależało czy się obrazisz, czy też wyciągniesz jakieś konstruktywne dla siebie wnioski, jeszcze nie umierasz, trochę zycia przed Tobą, więc będziesz miał trochę czasu na jakieś zmiany.
Na razie zapłaciłeś swoim małżeństwem za głupotę i pustotę, żal dzieci, ale one dadzą sobie radę, dla ciebie ważne jest to, co zrobisz dalej, czy ożenisz się z kolejną kobietą i czy dalej będziesz zdradzał ją np. z ****mi, czy też przewartościujesz pewne sprawy i będziesz żył godziwie.
Jesteś Panem swojego życia, więc decyduj.
Z Waszego małżeństwa nic już nie będzie, bo to co oboje zrobiliście, to szczyt głupoty i zepsucia. Twoja zona w ekspresowym tempie musiałaby się odkochać ze swojego lowelaska i wziąć się za bary, by ratować rodzinę, a gdzie w tym wszystkim zaufanie, jakiś szacunek? Ja osobiście nie wyobrażam sobie, by po czymś takim możliwe byłoby budowanie czegokolwiek. Napisałeś zresztą, że tak naprawdę nigdy nie udawało Wam się zbudowanie czego kolwiek, że szło, jak po grudzie- to też daje do myślenia, takie sianie na jałowej glebie. Dziś nie jest istotne, które z Was zawinilo bardziej albo od kogo zaczęło się to zlo, bo to byłoby takie głupie przewalanie winy z jednego na drugie, na zasadzie, że ty jesteś głupia, a ty jeszcze bardziej. Pewne rzeczy już się stały i koniec, to małżeństwo jest na straconej pozycji. Zróbcie sobie badania, bo dziwy mają rózne choroby, ginekologiczne i inne, a kochanek też nie wiadomo ile ma tych nałożnic, skoro prowadza się z mężatką, to nic dobrego z niego nie jest.
Posprzataj w swoim życiu, a potem żyj godziwie. Przepraszam za ostre slowa- wyjdziesz z tego.
minelo 7 miesiecy odkad wiem i jest gorzej niz na poczatku teraz wogule niemam ochoty na sex z nia brzydze sie jej nie pociaga mnie "-czy to się zmieniło????nigdzie nie pisałeś że kochasz żonę.
Przykro sie takie cos czyta.
Związek powinien być budowany od początku na wierności,lojalności,ogólnie na słowach przysiegi małżenskiej.
A Wy co?
Powiedz mi?Ty masz moralność?Wiesz co to jest?
Piszesz..."Moj nasz problem jes dosc specyficzny zdradzalismy sie na wzajem ja jezdzilem na dziwki zona przez 8 miesiecy miala kochanka."
Co to ma być?Zwiazek czy rynsztok?
Sam sobie odpowiedz na to pytanie.
Piszesz
"Ale powiem jedno ze sprawiedliwosc jednak jest ja jezdzilem na dziwki i dziwke mam w domu to czego ja szukalem u pan do towazystwa moja zona dawala kochankowi moze nawet lepiej bo z uczuciem i zaangazowaniem ubierajac sie jak rasowa jw"
Tego czegoś nigdy nie mozna nazwac związkiem.
Idz chłopie sie ogarni,przemyśl priorytety,idz do psychologa zrób cokolwiek tylko nie tkwij w czyms,na którym podejrzewam kazdemu z nas włączy sie odruch wymiotny.
Mam wrażenie, że nie zdajesz sobie konsekwencji zdrowotnych po spotkaniach z prostytutkami.
Dla bezpieczeństwa swojego i swojej żony zrób badania.
Masz wstręt do żony, a myślisz że ona po akcjach z prostytutkami do Ciebie nie ma?
Sprawy zaszły bardzo daleko- tylko Ty wiesz , czy chcesz to jeszcze sklejać, czy uciekać?
Piszesz, żę nie jesteś w stanie jej zaspokoić- ale nad tym da radę popracować, technika, czułość ale to jest tylko jedna sfera życia, inna czy wy się jeszcze w ogóle kochacie?. Czy jednak miłość już dawno wygasła, a teraz trzyma was przy sobie tylko żal.
Smutna ta historia.
Nalezało by chyba całkowicie przewartosciować zycie, zbudować twardy system wartosci i zacząc od nowa. Na razie dostrzegłes co robisz źle, czy potrafisz dokonac zmin i wytrwac w nich?
traszek może rozwiniesz, bo nie rozumiem.
masz straszny zal do żony, brzydzisz się nią. Dlaczego? przecież ty robiłęś to samo. Dlaczego niby ona ma się nie brzydzić faceta ktory wytarł się o dziesiatki innych? myslisz że mydlo to zmylo? ona zapewne tez bierze kapiel..
czy aby to "obrzydzenie" nie zaminnik tego ze jej nie kochasz? tylko boisz sie jej to powiedziedzieć bo.... trzeba będzie sie przeprowadzić , zrobić podział majatku itd
Komentarz doklejony:
*Nalezało by chyba całkowicie przewartosciować zycie, zbudować twardy system wartosci i zacząc od nowa.
od nowa -osobno
Komentarz doklejony:
Nie na pretensjach do zony teraz powinienes się skupiać.
Co gorsze dom i kredyt juz jest i 2 dzieciakow.
Jesli chcecie uslysdzec odpowiedz czy zaluje tak ja zaluje tego co zrobilem,i zadaje sobie od pewnego czasu pytanie czy mozna bylo temu zapobiec czy gdybym byl nie wiem jakis inny(lepszy)bardziej kochajacy namietny w stosunku do zony czy ona by nie szukala pocieszenia i powiem wam ze nie wiem po tym wszystkim uwazam ze zdrada moze zdarzyc sie nawet w najbardziej udanym zwiazku,w naszym przypadku jest odwrotnie do zdrady doszlo bo nic nie umielismy zbudowac wspolnie tzn mamy duzo dom dzieci itd tylko nie ma nas o to mi chodzilo a teraz teraz tak szczerze odpowiem nie wiem co dalej naprawde nie wiem co robic
Cytat
jeszcze ostrych wypowidzi na tym portalu chyba nie wiedzialeś ( nie znaczy chamskich)
czy mozna bylo temu zapobiec czy gdybym byl nie wiem jakis inny(lepszy)bardziej kochajacy namietny w stosunku do zony czy ona by nie szukala pocieszenia i powiem wam ze nie wiem po tym wszystkim uwazam ze zdrada moze zdarzyc sie nawet w najbardziej udanym zwiazku,
Oczywiscie ze mozna zapobiec a może nie tyle zapobiec co nie dopuscić do zdrady.
Zdrada jest tylko i wyłacznie naszym wyborem. Brak zrozumienia, sexu, zafascynowanie czy inne są tylko czynnikiem pośrednim do zdrady ale nie przyczyną. Podobnie jak okolicznosci i sytuacje w zyciu, niejednokrotnie dają nam okazję do zdrady. Podobnie tez jak wiele innych rzeczy ktorych w naszym dłuższym luk krótszym zyciu nie robimy z powodów moralnych, etycznych etc. Poprostu zdrady się chce lub nie.
Oczywiscie że kazdy zdradzacz się usprawiedliwia, chocby po to by nie być taki zły przed samym sobą tylko ze to jest kolejne kłamstwo którym karmi siebie i innych.
Dlaczego skupiasz się na zdradzie żony i tym co zdrobiła? Nie, nie bronię jej. Uwazam jednak że "zasługi" w waszym związku są dokładnie takie same.
Napiszę coś nie po to by ublizyć tobie czy twoejej zonie a po to byś zaczął spogladac na problem z innej strony.
Ty jesteś taką samą dz*** jak te z ktorymi sypialeś i twoja żona. To że płaciles a nie sprzedawałes się (za pieniadze czy mile slówka) , ze miałeś wyrzuty sumienia( moim zdaniem się usprawiedliwialeś tym chwilowym niesmakiem do siebie) nie stawia cie na wyzszej pozycji ni całą reszte tego zamieszania.
Zdrada fizyczna, psychiczna, przelotna, długotrwała jest tylko kwestia odbioru indywidualnego. Kazdej z nich nie umniejsza skutkow, cierpienia czy upodlenia.
Cytat
Póki co, z niewiadomego powodu, patrzysz tylko w jednym kierunku.
Nikt ci nie powie co masz robić, sam musisz do tego dojść.
Cytat
to co was przy sobie trzyma teraz ? czy to nie jest aby tak że : mamy "cos" do wyrzucenia ale wsadzamy to do pawlacza. Niby nie jest nam to "coś" potrzebne lub niegdy nie było ale z drugiej strony to mamy a jest to wyłacznie takim "zapchaj kątem"
Kredyt ,kredytem ale dzieci .. pamiętaj że dzieci widzą więcej niz nam się wydaje i wiele wzorców także tych złych przenoszą do własnego zycia wylącznie przez brak odpowiedzialnosci rodziców. Chocby dlatego powinniscie swoją przyszlość wyprostować.
Chcesz zaprosić tutaj zonę- zrób to, chociaż szczerze mówiąc, to nie za bardzo wiem po co. Ona ma kochanka i pewnie dlatego do tej pory się z tobą nie rozwiodła, bo miała na uwadze wspólny Wasz bytowy dorobek, a poza tym kochankowie lubią za darmo pobzykac, ale do ożenku, to raczej im nie śpieszno i wcale się temu nie dziwię. Gdybym była facetem i miałabym za kochankę meżatkę, to raczej nie traciłabym głowy dla takiej kobiety, w trosce o własny tyłek, że kiedyś i mnie przecież przyprawi rogi, na pewno nie wiązałabym się z taką. Podejrzewam, że twoja zona ma taki właśnie problem ze swoim kochankiem i tylko dlatego jeszcze z Tobą jest.
Szczerze? Ja nie widzę dla Was szans na wspolne, szczęśliwe życie.
Ty w jakimś sensie się obudziłeś, ale tylko dlatego, że zadziałał instynkt właściciela, bo jakże to? Moja zona puszcza się z innym? Takie przywileje, to przecież były do tej pory tylko Twoją działką. Skandal. Co się dzieje? A dom? A dzieci? No jak tak mozna? Wcześniej trzeba było mieć rozum i jakieś zasady oraz właściwe priorytety. Teraz, to wiesz gdzie możesz się pocałować.
To, co zrobiliście ze swoją rodzina, to dno. Tego nie da się uratować.
Jedyne, co mozesz zrobić, to dać wolność tej Twojej zonie, pozamiatać po tym małżeństwie, by bylo w miarę sprawiedliwie i żyć dalej z jakąś godnością. Tak byś na koniec życia mógł być z siebie dumnym.
Jestes na samym dnie moralnym i Twój zwiazek nie istnieje.
Dziecka tylko szkoda...Co ono wyniesie z tego wszystkiego?Pomyśl troche?
Ogólnie chora sytuacja.
Jesli chcesz cokolwiek ratowac,zmienic siebie i zone..
Po pierwsze-zapros ja tutaj
Po drugie-szczerze pogadaj z żoną co bys chcial,czego pragniesz,co ona na to.
Po trzecie-terapia u BARDZO DOBREGO O ILE NIE NAJLEPSZEGO TERAPEUTY dla Was obojga.
Po czwarte-szczera chęc z Waszej wspónej strony
Moze spróbuj.
Jesli Ci tak naprawde zalezy to moze cos z tego wyjdzie,chociaz widac że to w czym teraz jestes to...no gorzej byc nie moze.
Cuda sie zdarzaja i Tobie takowego zycze.
Przeciez ty doskonale o tym wiesz. Nikt cię na sile nie rozbieral, na silę nie zaciagnał do dzi** a twojej zony do kochanka.
cały czas się miotasz i kręcisz w kółko. Po co i bezsensu. chcesz dokonac w sobie zmian to zaczać dzialać.
Niestety cokolwiek się nie stanie, zbeirzecie zniwo waszych postępowań. czas sobie to uswiadomić.
Nawet jeżeli skończyliscie ze swoimi "uzywkami" to nic nie zmienia. Dalej tkwicie oboje w gnoju i niebycie.
Raczej samemu się nie pozbierasz z tego syfu. Zatracony dobrze radzi terapia. Watpie by was(związek) uratowala ale pojedynczo możecie wiele ze sobą zrobić.
Cytat
Może z dumny z siebie to za duzo powiedziane ale spojrzec w lustro i zobaczyć w nim czlowieka.
A tak wogóle to zacznijcie od badań, przedewszystkim ze wzg na dzieci. Nie tylko ty ale twoa zona też, nie wiadomo ile ten jej lovelas miał takich jak ona wczesniej.
Na razie zapłaciłeś swoim małżeństwem za głupotę i pustotę, żal dzieci, ale one dadzą sobie radę, dla ciebie ważne jest to, co zrobisz dalej, czy ożenisz się z kolejną kobietą i czy dalej będziesz zdradzał ją np. z ****mi, czy też przewartościujesz pewne sprawy i będziesz żył godziwie.
Jesteś Panem swojego życia, więc decyduj.
Z Waszego małżeństwa nic już nie będzie, bo to co oboje zrobiliście, to szczyt głupoty i zepsucia. Twoja zona w ekspresowym tempie musiałaby się odkochać ze swojego lowelaska i wziąć się za bary, by ratować rodzinę, a gdzie w tym wszystkim zaufanie, jakiś szacunek? Ja osobiście nie wyobrażam sobie, by po czymś takim możliwe byłoby budowanie czegokolwiek. Napisałeś zresztą, że tak naprawdę nigdy nie udawało Wam się zbudowanie czego kolwiek, że szło, jak po grudzie- to też daje do myślenia, takie sianie na jałowej glebie. Dziś nie jest istotne, które z Was zawinilo bardziej albo od kogo zaczęło się to zlo, bo to byłoby takie głupie przewalanie winy z jednego na drugie, na zasadzie, że ty jesteś głupia, a ty jeszcze bardziej. Pewne rzeczy już się stały i koniec, to małżeństwo jest na straconej pozycji. Zróbcie sobie badania, bo dziwy mają rózne choroby, ginekologiczne i inne, a kochanek też nie wiadomo ile ma tych nałożnic, skoro prowadza się z mężatką, to nic dobrego z niego nie jest.
Posprzataj w swoim życiu, a potem żyj godziwie. Przepraszam za ostre slowa- wyjdziesz z tego.