Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
W październiku dowiedziałem się że się zauroczyła w kimś ale mówiła ze to przeszłośc, przełknąłem to i wybaczyłem, uwierzyłem że to moja wina. Mówiła ze to były tylko rozmowy i pragnienia ale do niczego wiecej nie doszło.
Parę dni temu dowiedziałem sie ze to nie była przeszłość a trwało to jeszcze do lutego i to nie było juz zauroczenie i tylko rozmowy.
Podobno raz on ją tylko rozebrał a kolejnym razem to już była również zdrada fizyczna...
A teraz nie wiem co dalej, jestesmy ze sobą 10 lat, mamy córkę szescioletnią, ja powiedziałem że chcę rozwód - chociaż nie wiem czy nie powinienem jednak wybaczyć i być z nią dalej.
Oj chyba przed Tobą moc odkrywania. Z tej krótkiej notki wniosek jest jeden, wiesz tylko tyle, ile w niekontrolowany sposób udało Ci się dogrzebać. Prawda może okazać się zgoła odmienna i może być tak, że niejedna informacja zweryfikuje tą deklarację rozwodu. W jakim kierunku nie wiem. Oby nie stało się tak, że dając drugą szansę wręczysz jej kulę, bo za pierwszym razem chybiła.
pozew nigdy nie zaszkodzi a podziała jak kubeł zimnej wody na głowę! i twoja pani zrozumieże to nie żarty...
a z dawaniem szansy się nie śpiesz... najpierw jej spowiedź i to ona ma udowodnić tobie jak było, kiedy , gdzie, itd...
trzymaj się bo nie będzie łatwo!
Poczytaj trochę podobnych sytuacji na tym forum i sam dojdziesz do wniosku, że nie warto dawać szansy.
Im wcześniej zakończysz ten związek, tym szybciej otrząśniesz się z tego.
Kończ waść, wstydu oszczędź.
Dasz radę choć będzie bolało i to czasami bardzo.
co ona na informację o rozwodzie ? Jak się zachowuje ?
Najpierw zajmij się sobą myśl jak egoista totalny egoista tylko
Ty się liczysz i dziecko. Za mało piszesz o swojej sytuacji materialnej kto pracuje, kto moze zaopiekować się dzieckiem.
Ona może być zaczadzona kłamstwem, nie wierz w to co słyszysz
za dużo czasu upłynęło, jeżeli chodzi o zdradę to czasowo jest
jak u mnie. Ja rozwodzę się z orzeczeniem winy - ciało puszczone raz, puszcza się cały czas
Tak naprawdę to ja osobiście nie mógłbym ze szmatą już żyć.
Jest tyle wartościowych kobiet.
Podobno to czy tamto - nie znaczy NIC.
Fakt, że ukrywała, pozorowała bycie fair, podczas gdy ich układ trwał w najlepsze świadczy o tym, że jak wielu zdradzonych, żeby nie powiedzieć że wszyscy bez wyjątku i ty masz do czynienia z kłamstwem zaawansowanym. Skala tego kłamstwa i tego co się za nim kryje ma znaczenie o tyle, że możesz ustawiać w hierarchi wagę jej czynów i się do nich ustosunkować.
Tak czy owak, byłeś zdradzany i oszukiwany - to jest fakt.
Reszta zależy od tego jaki jest jej stosunek do ciebie TERAZ, po odkryciu tych bolesnych faktów i oczywiście stosunek jej do jej własnych czynów...to istotna rzecz, w ogóle warunkująca możliwość dania szansy komukolwiek.
Nie rozważaj dania szansy dopóki nie zaistnieją warunki do jej dania, tzn. jej postawa i ubieganie się o wybaczenie i szansę...oczywiście jeśli ty jesteś skłonny to zrobić.
Dawanie szansy, wybaczenie kiedy zdradzacz sobie bimba jest jak zagrzewanie go dalszych oszustw.
Napisz więcej o jej zachowaniu teraz.
dowiedziałem się od partnerki faceta z którym mnie zdradziła - wysłała mi ich maile ale ich jeszcze nie czytałem lecz po przyjsciu do domu zapytałem wprost. w pewnej chwili przerwałem nie mogac dalej słuchać.
jej postawa - jest wyciszona i bardzo miła, chce robić kolacje, itp.
na moje stwierdzenie o rozwód - odpowiedziała ze spodziewała sie tego i nie bedzie przeciwstawiac sie mojej decyzji, mysle ze ma depresje
Wczesniej widziałem jej reakcje, byłą niechetna rozmowom a ja okłamywałem sie ze ma gorsze dni, ze zajeta jest pracą
Jesli chodzi o sytuacje finansową oboje pracujemy ona zarabia wiecej
mamy dom, działke budowlaną i troche na kontach, dziecko chodzi do przedszkola a gdy sie cos dzieje zostaje najczesciej u tesciowej...
to chyba odpowiedzi na wszystkie wasze pytania
Komentarz doklejony:
to jak sie zachowuje wynika przede wszystkim z tego o co prosiłem: ma jak najmniej do mnie mówić, ja zamieszkam w swoim pokoju, ona zaproponowała ze w salonie bedzie mi wygodniej
Spodziewała się rozwodu i nie będzie się przeciwstawiać.
Jeśli powiedziała to w pełni świadomie to masz chłopie sprawę jasną.
Postawiła krzyżyk na waszym związku i nie zależy jej na kontynuowaniu go dalej.
Gdyby uznawała romans za swój błąd to raczej nie zgadzała by się tak łatwo na rozwód.
a ja uwazam ze rozumie ze to jej błąd, prosiła mnie wczesniej abym wszystko przemyslał ze wzgledu na córke,
jutro mam terapie DDA mysle ze to tez mi pomoże, ale dziekuje za wasze słowa i za upewnienie mnie ze dobrze robie
DDA,
derpesję możemy wykluczyć.
Nikt kto ma derpesję nie jest zdolny do romasowania....tak więc nie szukaj usprawiedliwienia dla jej zachowań
Dowiedziałeś się nie od niej, znaczy że "proceder" by trwał w najlepsze gdyby żona romea nie odkryła prawdy a ty wkrótce wchodziłbyś do domu bokiem z powodu rozbudowanego poroża.
Cytat
na moje stwierdzenie o rozwód - odpowiedziała ze spodziewała sie tego i nie bedzie przeciwstawiac sie mojej decyzji,
Zcedowała decyzję na ciebie...czyli jej jest w pewien sposób obojętne jaki będzie finał...a ty będziesz twórcą tego finału, tak prawdopodobnie kombinuje.
Wygląda na to, że pozamiatane.
Może niepotrzebnie ograniczyłeś komunikację, nic z tego nie wyniknie. Brak rozmów nie posunie cię ani o krok.
Może spotkaj się z żoną romea, ona ci powie co z drugiej strony słychać. Może romeo z twoją żoną mają już plan na wspólne życie.
Skoro tak by było, musiałbyś się zabezpieczyć, zdobyć jakieś dowody jej winy, by w razie rozwodu mieć jakieś atuty przed sądem.
Jakikolwiek bieg przybiorą sprawy dobrze jest wiedzieć przynajmniej co zamierza ta druga strona.
Dostarczone ci maile przeczytaj KONIECZNIE, kobieta się napracowała a ty co? Będzie boleć ale przynajmniej będziesz miał wiedzę a ta jest bezcenna, choć niewątpliwie bolesna.
DDA, ja żałuję że w moim przypadku nie miałem wiedzy i przykładów dostępnych na tym forum. Być może postąpił bym inaczej i kto wie jak to wszystko by się potoczyło. Byłem jednak potulny i wciąż czekałem licząc że będzie lepiej. Cała moja dobra wola została bezwzględnie wykorzystana. Nie chcę być zlym prorokiem, choć niektóre przeczytane tutaj przeze mnie historie pokazują że może się udać. Działaj więc i powodzenia.
Cóż to za skrucha i żal, jak jej "nie będę się przeciwstawiać" brzmi "zrób, jak chcesz, mam to w de"...Nie tłumaczy (choć tłumaczenia i tak są zwykle kretyńskie), nie prosi, nie obiecuje...
Ja widzę, mimo popełnionej "zbrodni", głowę wysoko podniesioną i sztywne kolana. Depresja? Poczytaj trochę o tej chorobie, zrozumiesz to, o czym wyżej mówi Margaret.
Reasumując, jak na zdradzacza, który niby żałuje, postawa zgoła odwrotna. A jeśli tak...Po cóż pakujesz swoje wybaczenie tam, gdzie go nie chcą?
Radziłabym (nawet gdy nie wykluczasz rozstania) postawę "pakuj się". A potem...potem zobaczysz...
Wiecie ja wiem ze na tą chwilę ten zwiazek jest skonczony żona z tym facetem pewnie nie spotka się już nigdy (wierze w to na 80%).
Co do maili zamierzam je przeczytac po terapii.
A czy nie jest to tak że wpadła w depresje gdy ja się dowiedziałem, bo nie wie co dalej?
Wiem być może bronie ją, bo jako DDA zrzucam winę na siebie.
Chociaż czasem wydaje mi sie ze ten układ jaki jest teraz odpowiada jej, powiedziałem że na razie bedziemy mieszkac razem, a ona poza tym że jest "przymilna" i smutna nic nie robi jakby własnie zostawiajac wszystko mi.
Dalej mówi mi ze np. rachunek za pec opłaciła (wie że sie złoszcze gdy robi to na ostatnia chwilę, albo po terminie), pyta co wieczorem bede robić, kiedy mam terapie, itp.
A czy nie jest to tak że wpadła w depresje gdy ja się dowiedziałem, bo nie wie co dalej?
Mylisz depresję ze zwykłym spadkiem nastroju. To nie to samo. Poczytaj o objawach, to zrozumiesz.
Z pewnością bycie DDA przeszkadza Ci w racjonalnej ocenie sytuacji. Kto wie...może ona do świadomie lub mniej świadomie wykorzystuje, manifestując "zobacz, jaka jestem uległa"...Nic tylko zlitować się na chorą i zagubioną
Może macie racje, tylko jest jeszcze coś o czym nie mówiłem...
kiedys dawno temu gdy jeszcze bylismy narzeczeństwem to ja ją zdradziłem... ona sie dowiedziała a mimo to wzieła ze mną ślub i ona na to nalegała
więc czuję sie winny...
ja jednak od tamtej pory nigdy jej nie zdradziłem... zreszta jako dda uciekam od zwiazków gdy ludzie są dla mnie mili bo nie ufam nikomu, tylko jej zaufałem tak bezgranicznie i dlatego teraz trudno uwierzyc ze to koniec...
A i jeszcze coś ona komunikuje sie teraz ze mną jakby tamtego nie było, dzwoni mówiac o której bedzie w domu, nie wiem już nic, czy to tylko udawanie? czy udaje przed sobą, bo raczej nie przede mną ...
W takim razie jest remis.
I nie znaczy to wcale, że będzie lepiej....będzie coraz gorzej.
Ty będziesz biegał na terapię, kontrolował żonę itd. Po prostu koszmar :szoook
A co byłoby, gdybyś nie został poinformowany przez żonę faceta? Pewnie trwałoby to dalej.
DDA
Poczytaj tutaj lub wpisz w wyszukiwarkę hasło o kobietach i ich zachowaniu gdy żałują że,zdradziły to zrozumiesz co jest nie tak z zachowaniem żony.
Naprawdę nie wydaje ci się to dziwne?
Tak na chłopski rozum.
A może żeby lepiej zrozumieć przypomnij sobie swoje zachowanie gdy to ty byłeś w sytuacji zdradzacza.
Jak się wtedy zachowywaleś i co robiłeś by "odpracować"popełniony błąd?
A to dlaczego odkładasz to w czasie?
To istotne byś sobie odpowiedział.
Zapewne twój strach jest tak ogromny, że boisz się czy uniesiesz ciężar gatunkowy tejże korespondencji i w związku z tym nie będzie opcji pt. może ta skucha żonki się już nigdy nie powtórzy.
Ty się boisz DDA...ok to twoja sprawa, ale uniki przed wiedzą niczego nie zmienią...ta cię i tak dopadnie, gziekolwiek się przed nią schronisz...
Nie nakłaniam cię do radykalnych posunięć, na które zresztą zawsze jest czas lecz nakłaniam cię do wyjścia z postawy bycia pasywnym. Taka postawa jest bez sensu, nie prowadzi cię nigdzie.
Zachowujesz się tak, jakbyś chciał uniknąć ZA WSZELKĄ CENĘ podejmowania decyzji a tym samym brania życia we własne ręce.
Jeśi twoje poczucie winy z tamtych czasów jest motywem do przejścia nad jej wielomiesięcznym romansem do porządku dziennego- to ok.
I tak zrobisz co uważasz, zresztą masz prawo do tego, to twoje życie.
Tu dostajesz wskazówki, co z nimi zrobisz to twoja sprawa, tak więc nie czuj się zobowiązany podążać ślepo za naszymi propozycjami.
Uważam, że tylko doświadczenia zmieniają nas, może potrzebujesz więcej ich by zacząć zmieniać swoje spojrzenie.
Margaret
Sądzę że,punkt widzenia a tym samym i reakcja autora zmieni się po przeczytaniu maili kochanków.
Raczej nie są one o pierdołach skoro żona tamtego zadała sobie trud ponformowania o tym autora.
Nie nakłaniam cię do radykalnych posunięć, na które zresztą zawsze jest czas lecz nakłaniam cię do wyjścia z postawy bycia pasywnym. Taka postawa jest bez sensu, nie prowadzi cię nigdzie.
Margaret ma rację.Decyzje są złośliwe i tylko czyhają ,żeby je podjąc. A tak naprawdę brak decyzji to też decyzja.Daje tylko złudzenie ,że nią nie jest.
Jedziesz z żoną samochodem prosto na betonowy mur.
Możesz zahamować , skręcić w prawo lub w lewo.Możesz też nie robić nic, mając nadzieję ,że to mur zahamuje.Na razie jesteś pasażerem, ale i tak gdzieś jedziesz tylko dobrowolnie pozbawiasz się wpływu na to gdzie i po co .a
A ja mam wrażenie, ze ona boi się podjąć decyzję, a może nawet nie ma siły. Może to dlatego, ze oglądałem przed chwilą film Almodovara, ale wydaje mi sie, ze są u was jakieś pokrecone klimaty. DDA, Twoja zdrada, ona nie odchodzi, a powinna, jej zdrada, Ty chcesz czytać maile po terapii, jak w pokreconym melodramacie, jakbyscie byli uwikłani w siebie.zrób coś chlopie, bo skończy się tak, ze oboje będziecie nieszczęśliwi...razem.
Ok mieliście racje wczoraj rozmawiałem jeszcze z nią, moja decyzja o rozwodzie jest słuszna
Maile czytałęm ale sie rozczarowałem tam niewiele jest, tak naprawde to co tam jest nie mówi o jej zaangazowaniu, a wręcz przeciwnie, wyglada jakby została wykorzystana
Dziekuje za wszystkie wypowiedzi
DDA, a ja widzę dla was światełko w tunelu. Wszystko zależy od tego jacy jesteście. Jedno jest pewne, musicie ze sobą powspółpracować i nie ważne, że boli. Może przeżywa rozstanie z kochankiem, może czuje się jakoś wykorzystana, ale Ciebie przy niej nie ma. A przy Tobie jej też nie ma. Nawet gdyby chciała, to na siłe tego nie zrobi.
Lagos chyba dobrze czuje, że to jakieś pokęcone klimaty utrzymywania jakiegoś dystansu, ale dla was to może akurat normalne i jest wam z tym dobrze.
>>>>DDA, a ja widzę dla was światełko w tunelu<<<
To InterCity Yorik. DDA właśnie patrzy w jego reflektory. To bardzo źle wróży każdemu związkowi gdy wkradnie się zdrada. Nawet jeśli zdarzy się przed wszystkimi deklaracjami. Popatrz jak żona reaguje na słowa o rozwodzie. "Rób co chcesz DDA. Jak musisz rozwód to rób to". Jest spokojna i opanowana. Gdyby czuła się wykorzystana przez tamtego to raczej spokój nie byłby jej atrybutem. Myślę, ze to ma podłoże gdzie indziej. Ona czuje, ze DDA jest w pełni zależny i trochę jak plastelina. Ciekaw jestem czy kiedykolwiek go kochała.
To InterCity Yorik. DDA właśnie patrzy w jego reflektory.
No ale może zamiast chodzić na te dziwne terapie, zdąży odskoczyć..? Najgorsze, że nie widać, żeby to był jakiś impuls dla kogoś. Coś faktycznie padło już dużo wcześniej niż podczas tej zdrady...;..
Jestesmy po rozmowach i pewnie jeszcez duzo rozmów przede mną. Kazdy z Was ma pewną racje, to trudno wytłumaczyc ale z tego co piszecie to ja musze poskładać własne przemyslenia. Oczywiscie ona wie ze byłem "z plasteliny", mysle ze przekonuje sie ze taki nie ejstem, bo już zaczeła okazywać swoje uczucia, mówie o jej smutku, poczuciu winy itp.
Rozmowy z nią wygladaja inaczej niz na poczatku.
Oczywiscie ja na ta chwile nie zmieniam swojej decyzji dałem sobie i jej czas do konca roku, przy czym no własnie czy cokolwiek moze z tego byc jesli separuje sie od niej?... tzn prowadzimy osobne "gospodarstwa domowe" i życie. Chodzi o to ze ja daje jej pieniadze na dziecko i utrzymanie domu, mieszkamy pod wspólnym dachem lecz kazdy ma swoje pomieszczenia. Ja własnie o to poprosiłem.
DDA - wszystkie te sugestie powyżej służą wyborowi jakiego dokonasz wyłącznie sam. Miej świadomość że każda zdrada jest inna, każdy żal i każde zachowanie kobiety zdradzającej podobne ale nie takie samo. W tej chwili upłynęło za mało czasu abyś mógł podejmować racjonalne decyzje. Potrzeba czasu - każdy zasługuje na czas i być może drugą szansę. Sam wspomniałeś, że teraz jest 1:1. Mimo wszystko powodzenia życzę i zdrowego rozsądku. Twoje życie, tylko Ty o nim zdecydujesz jakie ma być. Też jestem DDA r11; idę na terapię DDA od września po właśnie zakończonej terapii małżeńskiej.
Ps. Do Piotr 73 - Nie poganiaj chłopaka. Twoja sytuacja jest znacząco inna.
Rocco1971 - oczywiscie masz racje. To ja podejmuje decyzje przy czym wsłu****e się w rózne punkty widzenia, bo być moze mi pewne rzeczy umykają i czegos nie dostrzegam. Chociaż to własciwie ja "wszystko" wiem.
Każda sytuacja jest inna chociaż zwykle wszystkie mają jakiś podtekst wspólny stąd pytania tutaj na forum.
Myślałem tez o terapii małżenskiej, ale na razie jestem na indywidualnej i ona daje mi siłe i już inaczej funkcjonuje. Przy czym terapeutka zajmuje się mną i stara sie robić wszystko aby to moje postrzeganie sie zmieniło - co jest zrozumiałe.
Życzę powodzenia.
Ps. Do Piotr 73 - Nie poganiaj chłopaka. Twoja sytuacja jest znacząco inna.
Rocco1971 Nie poganiam !!!
Cytat
każdy zasługuje na czas i być może drugą szansę
Nie ma czegoś takiego jak druga szansa, to nic nie zmienia.
Jak już to należy budować związek od początku, to nie jest proste,
a może i niewykonalne. DDA musi sprawdzić czy to co słyszy od żony to prawda.
Komentarz doklejony:
W październiku:
Cytat
mówiła ze to przeszłośc
w lutym ?
Cytat
Podobno raz on ją tylko rozebrał a kolejnym razem to już była również zdrada fizyczna...
DDA - My mamy w sobie siłę wyniesioną z dzieciństwa. Nie niszcz tego świata, spróbuj go naprawiać. Jesteśmy otoczeni słabymi ludźmi (żona). To w nas jest siła. To co kiedyś przeżyłeś dokonało wzmocnienia twojej osobowości jednocześnie doprowadziło do wzmocnienia obojętności na bliskość i pełną miłość. Bliskość kojarzyła się z bólem i cierpieniem. Samowolnieprzeniosłeś te mechanizmy do życia rodzinnego.Jak przepytasz kochanka żony to ci to potwierdzi. To my wymagamy terapii pomimo swojej siły. Mysimy nauczyć się znowu ufać. Ja nigdy nikomu nie ufałem. Doprowadziłem do klęskiw życiu rodzinnym. Ale odbuduję to wszystko. Tylko nie przyznawaj. się się nigdy że jestw tym też trochę twojej winy.Powodzenia. Dasz radę. To co Cię dawniej nie zabiło teraz już nic nie da Ci rady. Tamto już nie wróci.Wiesz o czym mówię.Potrafimy pokonać samych siebie.
DDA a ja tym razem zgodzę się z Rocco1971, sam podejmiesz decyzję czy słuszną nie wiem czas pokarze. Mojej opini zachowanie żony dobrze "wróży" Dlaczego tak myślę bo przypomina to sytuacje u mnie po odkryciu zdrady żona natychmiast zerwała kontakty z typem (jedyna szansa na "ratowanie" tego co się spieprzyło), ja też taki byłem "plastelina" dawałem ile się dało ile mogłem aby pani była zadowolona jak się skończyło wiadomo. Teraz podchodzę do wszystkiego z dystansem teraz to żona pyta mnie jakie mam plany na.... i dopasowuje swoje zajęcia do mojego czasu. Podobnie do Twojej zony po fakcie była cicha wręcz unikała konfliktów ze mną (nadal ich unika) i co mogę powiedzieć stara się jak może od prawie roku aby naprawić to co spi....ła. Tak że uważam - moja opinia że macie szanse bo widać że ona tego chce. A do Piotr73 wydaje mi się że że jednak naciskasz na chłopaka a nie tedy droga sam ma podjąć decyzję teraz wszystko w jego rękach żona zaakceptuje to co DDA postanowi (chodzi o rozwód separację lub danie szansy) Piotr Twoja sytuacja jest inna zresztą sam zauważyłem że Ci którzy nie mieli okazji dać szansy najgłośniej krzyczą "kopnij ją w d...e, wywal gada itp" Wydaje mi się że DDA jeżeli podejmie decyzje że jednak koniec (szybko pod wpływem emocji gniewu) może tego żałować.
Wiem co mówię bo danie szansy wcale n ie jest łatwe ci co dali wiedzą o czym mówię. Jak myślicie ile razy miałem ochotę wywalić żonę z domu, nawet niedawno powiedziałem że jak ma zamiar robić to czy tamto to niech wyp....a z naszego życia i co: uszy po sobie na drugi dzień prośba abym trochę uważał co mówię przy dzieciach i nadal walczy każdego dnia. Tak że próbuj chłopie żaden kochanek nie zastąpi twojemu dziecku ojca. Nigdy nie bedzie kochał go tak jak ty (i niech nikt nie mówi że się taki znajdzie bo się nie znajdzie). Rocco masz rację zachowanie naszych żon świadczy tylko i wyłącznie o ich słabości, kmiotków naszych pań pomijam bo to wyjątkowe miernoty.
Rocco
Nie obraź sie, ale dla mnie to co napiałeś to taka psychologiczna popelina, jak w dawnych filmach Allena, w któryms momencie brzmi to groteskowo. Sama idea DDA jest dla mnie watpliwa, ok rozumiem pomoc, odniesienie sie do niełatwych przezyć z dzieciństwa, ale wiem ze ludzi tkwia tam latami i staje sie to pewnym sposobem na zycie, uzaleznieniem, ucieczką i do tego te "przepsychologizowanie" zycia, prowadzące czasami do absurdów.
Faceci sa "prości" i właśnie to, mimo ze gadaja inaczej, kobiety cenią w nich najbardziej, zdolność do jasnej, konkretnej oceny sytuacji i podjecia właściwej decyzji, bez kontekstów i podtekstów. To stanowi o ich sile, i właśnie tego potrzeba kiedy ma sie do czynienia z zagubiona, zauroczoną kobietą, prostych rozwiazań, może nawet i radykalnych, a nie dzielenia włosa na czworo i psychologicznych rozważań, siegajacych dzieciństwa.
Cytat
To my wymagamy terapii pomimo swojej siły. Mysimy nauczyć się znowu ufać. Ja nigdy nikomu nie ufałem. Doprowadziłem do klęskiw życiu rodzinnym...Tylko nie przyznawaj. się się nigdy że jestw tym też trochę twojej winy
No co to kur.. ma być. Jeszcze brakuje tego zebyś przeprosił Twoją żonę, ze Cie zdradziła. Za kryzysy w małżeństwie odpowiadaja obie strony, za zdrade tylko ta, która egoistycznie podjęła tą decyzje, to jest tu powtarzane jak mantra, bo to po prostu prawda. Nie wiem co oni wam wciskaja na tym DDA, ale wychodzi na to że czego byście sie nie tkneli, to wasza wina, bo mieliscie popieprzone dzieciństwo. No perspektywa ****ista...
Rocco1971
dziekuję za to co napisałeś to bardzo pomaga i własciwie jakos inaczej sie myśli o wszystkim
lagos - Nikt nie mówił ze na terapii DDA wmawiaja nam naszą winę, a raczej przeciwnie, dochodzi sie do róznych ciekawych wniosków które maja nam pomagać w zyciu. Mi ułatwia to podjecie decyzji ale samodzielnej - my po prostu od paru spotkań mówimy o tym że jestem w stanie sam funkcjonowac i bedzie mi dobrze. A i dla córki moze to byc lepsze od tkwienia w tym co jest, a moze w tym co nie jest.
Oczywiscie zgadzam się z tym że za kryzys winni są oboje, a za zdrade osoba która zdradza!!
Lagos masz rację wina jest jej. Możesz być spokojny nigdy jej nie przeproszę. To ona przeprasza mnie. Mój ojciec wszystko niszczył- mamę , mnie i siostrę. Pewnego dnia wszystko się uporządkowało i umarł w samotności z przepicia. Nikt po nim nie płakał i żaden z kumpli nie poszedł za trumną. Nie obrażam się na Ciebie. Po prostu chcę aby ten świat był lepszy, aby moje dziecko miało normalne warunki rozwoju pomimo słabości żony. Ona to docenia, w sytuacjach kryzysowych wychodzi prawdziwa szczerość słowa ,, kocham ,,. Nie chcę nic burzyć - jestem ,,Budowniczym,,- budowniczym lepszego świata, świata lepszego dla naszych dzieci które normalnie i z uśmiechem wejdą w dorosłość. Mam świadomość że mnie zdradziła ale wyższe cele są górą nad bzdetami typu ,,urażone męskie ego,, W moim związku wszystko pozytywnie, zbudowaliśmy nowe silne realacje pomimo że żona dała przeszło 9 m- cy temu tyłka innemu.Jest różnica mieć nową ****cię,nieznaną przelecianą przez pół miasta lub swoją znaną przelecianą przez jednego. Wielu z nas ma poroże nieświadome i żyją w najlepsze. Najważniejsze w życiu to co przed Nami.Xd
DDA i Rocco, jeśli Wasze podejście do życia takie, jakie wynika z waszych wypowiedzi, to nie otrzymacie dużego wsparcia na tym portalu.
Nie można przyjmować postawy cierpiętnika.
Zgadzam się z Lagosem, że na tym DDA mieszają Wam jeszcze bardziej w głowach zamiast podbudować i wzmocnic poczucie własnej godności.
Nie zdziwię się, gdy za rok znów pojawicie się tutaj pod zmienionym nickiem.
Od jakiegoś czasu zacząłem odwiedzać ten portal. Niektóre sytuacje przypominają moją. Dawno temu rozwiązałem problem i poszedłem swoją ścieżką.
Czytając historie zawarte na tym portalu, doszedłem do wniosku, że bardziej zdecydowane są kobiety niż mężczyźni. Zdradzacz wywalany jest do kochanki i z głowy....później kochanka wywala od siebie itd.
I prawie wszystkie są zadowolone z podjętej decyzji.
Natomiast przeważająca większość mężczyzn, którzy byli zdradzeni godzi się w końcu z tym faktem i pozostaje w chorym związku.
"Mam świadomość że mnie zdradziła ale wyższe cele są górą nad bzdetami typu ,,urażone męskie ego,, " - to cytat Rocco.
Rocco, nie musisz usprawiedliwiać się......my wiemy o co chodzi
Ramzes - najważniejsze że jesteś szczęśliwy. I tak trzymaj.
,,Chory związek" - to samotność sobotnio/niedzielnej nocy ????
Zwróć uwagę o której piszesz ????
A i jeszcze jedno - nie szukam już wsparcia na tym portalu. Ja jestem sam dla siebie swoim wsparciem. To że tu czasem napiszę powodowane jest tym aby ludzie zdruzgotani na świeżo zobaczyli że jest też inna możliwa droga. Bez samotności weekendowej, bez zwiększonego zużycia ciepłej wody pod prysznicem. To tyle w temacie.
Ramzes Natomiast przeważająca większość mężczyzn, którzy byli zdradzeni godzi się w końcu z tym faktem i pozostaje w chorym związku.
Nie wiem czy tak jest, mozna również znaleźć stwierdzenie, że częściej daja szanse kobiety, bo maja wzglad na sytuacje finansowa, dobro dzieci i nie maja "meskiego ego", o którym pisał Rocco. A moze jest po prostu tak, ze kobiety sa wiekszymi manipulatorkami i wielu facetów daje sie na te ich szlochy i zapewnienia o miłości złapać. Wszyscy jesteśmy zranieni i nie ma sensu sie przepychać, kto jest wiekszym frajerem, ten kto zostaje czy ten kto odchodzi. Wazne jest aby zyskać swiadomośc, nie oszukiwać siebie, i nie popełniać błędów, które skłonia nas do pisania nowych historii na tym forum, niezaleznie czy w starym, czy nowym zwiazku. Sam wróciłem do zony, ale irytuje mnie prezentowana przez Rocco postawa, ale nie dla tego, ze uważam samo pozostanie za bład (byłbym hipokrytą), tylko dlatego, że usprawiedliwia przed samym soba pozostanie z żona, tworząc obrazek zastepczy: przejmuje część winy na siebie, i wierzy w nagły niczym nie uzasadniony renesans uczuć zony. Choć może to tylko zasłona dymna, bo słowa: Jest różnica mieć nową ****cię,nieznaną przelecianą przez pół miasta lub swoją znaną przelecianą przez jednego. Bez samotności weekendowej, bez zwiększonego zużycia ciepłej wody pod prysznicem.
mogą wskazywać na bardziej prozaiczne przyczyny
Z drugiej strony denerwuje mnie tez stwierdzenie, ze rozstanie i poszukanie nowego partnera jest jedynym własciwym wyjściem, tak jakby nasze szczęscie zależało od tego z kim jesteśmy, a nie od nas samych. Może dlatego, że spróbowałem obu opcji, wiem że rozwiązanie problemów zależy od nas, a nie od osoby która jest obok.
Lagos
Twoja decyzja pewnie była przemyślana i szanuję to.
Pomimo tego, zdrada zawsze zostanie w pamięci i czasami ukłuje.
Nigdy nie nazwałem powrotu frajerstwem, nawet nie miałem tego na myśli... nie widzę siebie w takiej sytuacji.
Czytasz wypowiedzi mężczyzn, którzy potrzebują pomocy i na pewno zauważyłeś, że najpierw są zapewnienia o definitywnym zakończeniu związku a następnie następuje zmiana decyzji. To mnie irytuje.
Jest różnica mieć nową ****cię,nieznaną przelecianą przez pół miasta lub swoją znaną przelecianą przez jednego. Wielu z nas ma poroże nieświadome i żyją w najlepsze.
Jeżeli już zamierzasz sprowadzać rozumowanie do absurdu bo inaczej nie jesteś w stanie obronić swojej decyzji to rób to konsekwentnie.
Przyjmując 0-1 logikę zostaja jeszcze przypadki :
nowa nieznana nie przeleciana przez nikogo du..pcia ,
swoja znana przeleciana przez pół miasta.
To ,że wiesz o jednym to może być wiedza niepełna.
Skąd wiesz ,że obecnie jesteś świadom sytuacji.
Skoro poprzednio byłeś oszukiwany przez dłuższy czas to może jesteś i teraz.Dowodu na 100 % niewinność żony nie jesteś w stanie przeprowadzić.Możesz dawać sobie teraz rękę uciąć ,że jest wierna ,ale kiedyś myślałeś dokładnie to samo.Życzę żebyś po złożeniu tego typu deklaracji nie musiał stukać nosem w klawiaturę.
To że przelaciało Ci żonę pół miasta to znaczy ,że drugie pół jeszcze nie.
Nie jest taka ostatnia-masz kolejny powód ,żeby z nią zostać.
Po przeczytaniu Twych postów nie widzę radości,ze szczęścia nie promieniejesz.Między akapitami jest sporo nostalgii, przygnębienia, smutku.
Rocco1971 i DDA zostałem okłamany przez niewierna, teraz gdyby nastąpił jej powrót a ja bym sie zgodzil, to bym sam siebie okłamał,
kłamstwo trwało by dalej. Wolę być samotny, pod prysznic zawsze mogę kogoś zaprosic
Widzę że dyskusja się rozwinęła
ja postanowiłem ze zaczekam do grudnia i tej decyzji chyba nie zmienię, wiele juz wiem chociaż nie wszystko. Tylko pytanie co ta wiedza daje, decyzję podejmę samodzielnie, na tą chwilę chcę się rozstać.
Nie zgodze się ze na terapii mi mieszają, ale wypowiadam się za siebie, u mnie wręcz przeciwnie przed odkryciem zdrady kobieta przygotowywała mnie do odejścia a przynajmniej ja to tak interpretuje.
W tej chwili rozmawiamy nie o powrocie ale o tym co odczuwam.
Więc nie widzę mieszania w tym.
Natomiast z zainteresowaniem czytam to co piszecie, chociaż każdy przypadek jest nieco inny podobnie jak każda osoba. Jedyne co wszystkie przypadki łaczy to ZDRADA przez osobę którą często nawet byśmy o to nie posądzali.
ja powiedziałem że chcę rozwód - chociaż nie wiem czy nie powinienem jednak wybaczyć i być z nią dalej.
Dodane przez DDA dnia czerwiec 10 2013 12:24:35
ja postanowiłem ze zaczekam do grudnia i tej decyzji chyba nie zmienię,
DDA dnia lipiec 01 2013 21:52:35
Współczuje,obrałeś najgorszy sposób,rozwiązania swojej jak dla mnie dramatycznej sytuacji,czyli metodę strusia.Głowa DDA jest w piasku a sempiterna wystawiona na kopniaki od niewiernej partnerki.Związek płonie a zainteresowany z filozof amator,odsyła ekipę strażaków bo pożar związku gaszą nie taką wodą.Pal sześć Ty ale z jakiej racji fundujesz taka mocno nie komfortowa sytuację swojej 6-ścio latce.Jak dla mnie Twoje zachowanie jest mocno nie poważne.
ja postanowiłem ze zaczekam do grudnia i tej decyzji chyba nie zmienię, wiele juz wiem chociaż nie wszystko.
A ja nie uważam, zeby była to zła decyzja. Kwestia, co Ty i Twoja żona zrobicie z tym czasem.
Odłożenie decyzji ma swoje plusy i nie musi wcale oznaczać chowania głowy w piasek loner. Jesli wykorzystasz ten czas DDA na poznanie prawdy( na ile to mozliwe), ochłonięcie z emocji i ugruntowanie w sobie decyzji, jaka by ona nie była, to tylko na tym zyskasz, jesli zaczniesz sie karmić złudzeniami, które pewnie bedzie Ci serwowac twoja zona to słabo to widze. Jesli ona widząc rozpad rodziny, obudzi sie, dostrzeże swój egoizm i wartości, które są w zyciu wazne i wyrwie sie z dziecięcego snu o pieknym królewiczu, to moze uda wam sie to jakoś poskładać lub chociaz rozstaniecie sie jak ludzie, mając na wzgledzie dobro dziecka.
Czytasz wypowiedzi mężczyzn, którzy potrzebują pomocy i na pewno zauważyłeś, że najpierw są zapewnienia o definitywnym zakończeniu związku a następnie następuje zmiana decyzji. To mnie irytuje.
Widzisz ramzes, na to wpływ też ma to forum. Zraniony, pełen emocji gościu, dostaje prawde na oczy, z sugestią, by sprawy rozwiazał jak najszybciej, oczywiscie w sadzie, ulega euforii, ze rzeczywiście sprawa jest banalnie prosta, wystarczy rozwieść sie, olać wredna sukę, a szczęście czeka już za rogiem. I moze czasami jest to tak proste, ale nie w długoletnich zwiazkach, szczególnie jeśli są dzieci, i nie chodzi wtedy tylko o relacje kobieta-mężczyzna, ale następuje rozpad rodziny, czegos co ma o wiele większą wartość. Kiedy ta bolesna prawda przebija sie przez tą euforię, następuje totalny odwrót, a faceci znikaja z forum świadomi swojej słabości. Łatwiej odejśc, kiedy nie mamy sie juz na nic wpływu (mozna najwyrzej skomleć by została), gorzej gdy kobieta z róznych względów obarcza faceta decyzją o ostatecznym rozpadzie rodziny (oczywiscie zaczął sie juz wcześniej z chwilą jej zdrady). No i oczywistość w naszym kraju, facet po rozwodzie jest na straconej pozycji jesli chodzi o dzieci.
Na koniec jesli chodzi o terpię DDA, nie chodzi mi o zła wole terapełtów, ale o to że, moim zdaniem, zbyt duży wpływ na terażniejszość przypisuje temu co było, na co juz nie mamy wpływu, co ustawia na gorszej pozycji, takie ciągniecie ogona za sobą.
I moze jeszcze nie psychologicznie, a animalistycznie. DDA jeśli chcesz uratowć rodzinę bądż jak lew , jesli chcesz odejść, jak lis
loner dnia lipiec 01 2013 22:19:05
Współczuje,obrałeś najgorszy sposób,rozwiązania swojej jak dla mnie dramatycznej sytuacji,czyli metodę strusia. (..)Jak dla mnie Twoje zachowanie jest mocno nie poważne.
czyli co Twoim zdaniem należy podjąc decyzje wtedy gdy się ma sprzeczne odczucia, tak na gorąco? Tak lepiej, bo decyzja pod wpływem emocji jest najlepsza?
Ja działam tak jak ja chcę, wasze opinie przyjmuje do wiadomosci, ale to są dla mnie opinie. Tak naprawde ja znam cały "problem" - nie da się go opisać na forum bo nikt chyba do konca nie przeczytałby tego.
A jeszcze odnosnie dziecka - tutaj masz rację i w tej chwili córka wie co sie dzieje oczywiscie nie wszystko, ale ma również jasne komunikaty. Troche ta decyzja o tym co sie stało wpłynęła na nią ale uważam ze nie należy dzieci okłamywać.
lagos dnia lipiec 02 2013 10:41:52
(...)jesli zaczniesz sie karmić złudzeniami, które pewnie bedzie Ci serwowac twoja zona to słabo to widze. Jesli ona widząc rozpad rodziny, obudzi sie, dostrzeże swój egoizm i wartości, które są w zyciu wazne i wyrwie sie z dziecięcego snu o pieknym królewiczu, to moze uda wam sie to jakoś poskładać lub chociaz rozstaniecie sie jak ludzie, mając na wzgledzie dobro dziecka.
Niezależnie od tego co sie stanie, ja już się uspokoiłem na tyle aby nie karmic sie złudzeniami. A jeśli chodzi o rozstanie to na pewno jeśli rozstaniemy się zrobimy to jak ludzie.
Jeśli chodzi o terapie DDA ja nie czuje ze "ciągne ogon", myślę ze w jednych rzeczach jestem lepszy w innych gorszy i to wszystko, ale każdy ma coś takiego. Nie wiem co to jest zbyt duży wpływ przeszłosci, kiedy jest duży a kiedy taki w sam raz?
I jeszcze dla wszystkich jeszcze raz opinie od Was są dla mnie wazne, gdyż pokazują inny punkt widzenia, ale to ja podejmę decyzję bo to ja znam więcej od Was faktów związanych z jej zdradą.
Na pewno w grudniu bądź wczesniej (bo czasem myslę że decyzje podejmę wczesniej) poinformuje Was o tym jak to się skończyło
<
#52 |
Gość: Ten który odbudowałdnia 03.07.2013 20:07
Hej Ramzes i Lagos - znawcy tematu i wyboru jedynej słusznej drogi. To że nas kobieta zdradza to nasza wina, porażka na całego dlatego trzeba kobietę wyrzucić z życia aby ta świadomość nie powracała. Można też przeanalizować życie, zrozumieć błędy, spróbować jeszcze raz odbudować związek od początku - ale to jest trudne i potrafi to jakieś 5% zdradzonych( statystyka terapi ). Człowiek lubi łatwiznę i tyle, jesteśmy leniwi. Zostawcie DDA w spokoju. On musi się wyciszyć i podjąć właściwą własną decyzję po opadnięciu emocji w oparciu o fakty, wiedzę , głos z wnętrza. Powodzenia dla wszystkich.
To że nas kobieta zdradza to nasza wina,- zdrada jest winą zdradzacza o jest trudne i potrafi to jakieś 5% zdradzonych( statystyka terapi ). Człowiek lubi łatwiznę i tyle, jesteśmy leniwi- tu nie chodzi o lenistwo, czy pójście na łatwiznę, raczej trzeba patrzeć indywidualnie- ja nie wyobrażam sobie pogodzenia się z rzeczami które robił mi mąż, powrotu do niego i życia w stylu, zdradzi, nie zdradzi, uderzy , nie uderzy. A może to i lenistwo- nie chcę mi się w taki upodlający sposób już żyć. I dlatego powrotu nie ma
lisbet - wg kościoła tak masz robić, masz wrócic do męża, zdradzeni mężowie do żon i żyć w trójkontach, Przeanalizować swoje
błedy, będem była moja żona to moja analiza. Ten króry odbudował
co mam zrobić po takiej analizie. Kupować im prezerwatywy, kupić
wózek, lóżeczko jak będą mieć dzieci ? Mam patrzeć jak cierpią moje dzieci, wiem dla niektórych cierpienie jest drogą do zbawienia.
Łatwizna, lenistwo, pójście na łatwiznę, kpisz człowieku z ludzi zdradzonych. Co ty odbudowałeś człowieku chyba nadzieję.
Komentarz doklejony:
Cytat
Zostawcie DDA w spokoju
Wystarczy że zamknie okno. Tu nikt nikogo do niczego nie zmusza.
Cytat
głos z wnętrza
Chyba po grochówce
Widzę że z ciebie"Ten który odbudował" ktoś zrobił warzywo bez
godności dla samego siebie. Winę za zdradę ponosi zdradzający,
my możemy być winni kryzysu, a zdrada to pogłebienie kryzysu a nie wyjscie.
padłam, jak to przeczytałam dobrze czasem poczuciem humoru rozładować atmosferę. Jakieś urozmaicenie po śmiertelnie poważnych dyskusjach.
Cytat
Zostawcie DDA w spokoju
Wystarczy że zamknie okno. Tu nikt nikogo do niczego nie zmusza
Właśnie, DDA wchodził tutaj w konkretnym celu : poznać opinie innych zdradzonych. Skoro jeszcze nie uciekł z krzykiem, to chyba coś mu to daje. Tylko on wie jak przekształcić tę wiedzę w użyteczny dla siebie sposób.
Są tacy którym się udało wrócić, naprawić i żyć szczęśliwie dalej. Nic do nich nie mam i jeżeli są szczęśliwi to dobrze.
Kiedy nie ma dokąd wracać, bądź powrót równa się tkwieniem w schemacie (zdrady, bicie itp) to się tego nie robi.
Dobro dzieci- kolejne hasło- mojej córce nie było dobrze jak jej ojciec przy niej mnie uderzył. Wyraz twarzy dziecka- nie zapomnę nigdy.
Oczywistą jest rzeczą, że chciałabym być z kimś, spędzać czas i tworzyć rodzinę, nie chcę być sama. Ale mój mąż (juz niedługo ex) nie będzie już mi towarzyszył. Nie będę z nim tylko dlatego żeby nie być sama. Nie jest lekko ale w mojej sytuacji innego wyjścia nie było- nie chcę takiego szufladkowania- Ci którzy zostali z partnerami to bohaterowie i potrafą wybaczać a Ci którzy odeszli , zastosowali ostre cięcie to zgorzkniałe, samotne istoty. Po prostu nie zawsze ma się komu wybaczać , i po prostu nie ma po co tego robić.
Lisbet - bardzo dobre podsumowanie, tylko nie wszyscy potrafią tak rozumować i często wynikają z tego tytułu nieporozumienia.
W Twojej sytuacji, ostre cięcie było najlepszym wyjściem.
Jak można odbudować coś co już nie istnieje?
Zbudować na nowych zasadach to rozumiem.Ale odbudować?.To zaklinanie rzeczywistości i jednostrone chciejstwo vel strach przed utratą iluzorycznego obrazu przeszłości.Twierdząc że,coś odbudo aliście tak naprawdę przedłużyliście swój byt w świecie iluzji.
Piotr73 masz racje tak jest według nauki kościoła, bo Bóg wszystko wybacza, a ja nie muszę po to dał mi wolną wolę, najwyżej będę się zmażył w piekle))
Lisbet masz rację dzieci to tylko hasło zdradzacza, też przez to przechodziłem, ale wyjaśniłem że prawie to na mnie nie działa, lepiej żyć osobno niż w kłamstwie że nic się nie stało.
Przecież stało się!!
rogacz 76
czy po zdradzie już nic nie istnieje? mam wątpliwości, oczywiście nie istnieje zaufanie, gosci strach i lęk ale czy na pewno nie można nic odbudować?
Pytam bo nie jestem tego pewien, wydawało mi się że na podwalinach / fundamentach tego co kiedyś łaczyło dwoje ludzi mozna coś budowac na nowo (jestem budowlańcem stąd takie skojarzenie). Oczywiście o ile obydwoje tego chcą. By c może nie bedzie to własnie dokładnie to co było, a nawet nie może być ale dla mnie to jest odbudowa.
DDA moim zdaniem można ale to tylko moja opinia warunek druga strona musi chcieć tego bardziej niż my.
Ty nie musisz chcieć możesz pozwolić jej aby spróbowała ale już nic nie musisz. I jeszcze jedno zdradzacz zawsze zasłania się dziećmi standard jak wali nam rogi jakoś o nich zapomina:szoook:szoook
Komentarz doklejony:
lisbet zgodzę się z tobą czasami nie ma z kim zostawać a zostanie z kimś to nie bohaterstwo chociaż wymaga więcej niż ostre cięcie to możliwe że bedziesz zmagał się z demonami bardzo bardzo długo. TO poświęcenie i na pewno nie jest prosto mówię to z perspektywy roku PO
Bohaterstwo to pozostanie, w imie miłosci i lojalności, z ciezko chorym partnerem, mimo ze to pasmo udręk i poswięcenia, a nie pozostanie w związku po zdradzie, gdzie jeszcze manipulując partner przezuca wine na nas. Ten który odbudował
Rozumiem, że skoro Ty jesteś winny zdrady swojej kobiety, a nie ona, to teraz Ty musisz sie starac, zeby to wszystko naprawić, a ona łaskawie daje Ci szanse. Tylko co gdyby Cie znowu zdradziła (czego Ci nie życzę), w myśl tej logiki bedziesz sie jeszcze bardziej starał, a potem jeszcze bardziej i jeszcze bardziej...?
Wydaje mi sie że mylisz dwie rzeczy, dostrzeżenie swoich błędów w zwiazku, z obarczaniem sie winą za zdrade. Błędy mozna naprawiać, ale dopiero wtedy kiedy zdradzajacy zrozumie swój egoizm i bedzie starał udowodnic, ze zasługuje na szanse, wtedy mozna naprawiać zwiazek jako taki, w tym i swoje błędy, lub raczej jak napisał rogacz 76, zbudować go na nowo, świadomie określajac zasady i relacje jakie powinny w nim panować, o czym wchodząc w zwiazek, zauroczeni i pełni, czesto mylnych wyobrażeń, zapominamy, lub po prostu nie wydaje nam się to istotne.
isbet - wg kościoła tak masz robić, masz wrócic do męża, zdradzeni mężowie do żon i żyć w trójkontach, Przeanalizować swoje
błedy, będem była moja żona to moja analiza. Ten króry odbudował
Nie, wg koscioła nalezy się odciąć, nie pozwolić na życie w trójkącie.
Nie dać przyzwolenie na to by dać się komus krzywdzić za to że się go kocha.
nawet w Biblii - ""Ktokolwiek by odprawił żonę swoją, z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa, i poślubił inną, cudzołoży, a kto by odprawioną poślubił, cudzołoży.r1;" (MATEUSZ 19:8-9)"
Zdrada jest wg biblii powodem do rozwiązania małżeństwa.
a z dawaniem szansy się nie śpiesz... najpierw jej spowiedź i to ona ma udowodnić tobie jak było, kiedy , gdzie, itd...
trzymaj się bo nie będzie łatwo!
Im wcześniej zakończysz ten związek, tym szybciej otrząśniesz się z tego.
Dasz radę choć będzie bolało i to czasami bardzo.
co ona na informację o rozwodzie ? Jak się zachowuje ?
Najpierw zajmij się sobą myśl jak egoista totalny egoista tylko
Ty się liczysz i dziecko. Za mało piszesz o swojej sytuacji materialnej kto pracuje, kto moze zaopiekować się dzieckiem.
Ona może być zaczadzona kłamstwem, nie wierz w to co słyszysz
za dużo czasu upłynęło, jeżeli chodzi o zdradę to czasowo jest
jak u mnie. Ja rozwodzę się z orzeczeniem winy - ciało puszczone raz, puszcza się cały czas
Tak naprawdę to ja osobiście nie mógłbym ze szmatą już żyć.
Jest tyle wartościowych kobiet.
Fakt, że ukrywała, pozorowała bycie fair, podczas gdy ich układ trwał w najlepsze świadczy o tym, że jak wielu zdradzonych, żeby nie powiedzieć że wszyscy bez wyjątku i ty masz do czynienia z kłamstwem zaawansowanym. Skala tego kłamstwa i tego co się za nim kryje ma znaczenie o tyle, że możesz ustawiać w hierarchi wagę jej czynów i się do nich ustosunkować.
Tak czy owak, byłeś zdradzany i oszukiwany - to jest fakt.
Reszta zależy od tego jaki jest jej stosunek do ciebie TERAZ, po odkryciu tych bolesnych faktów i oczywiście stosunek jej do jej własnych czynów...to istotna rzecz, w ogóle warunkująca możliwość dania szansy komukolwiek.
Nie rozważaj dania szansy dopóki nie zaistnieją warunki do jej dania, tzn. jej postawa i ubieganie się o wybaczenie i szansę...oczywiście jeśli ty jesteś skłonny to zrobić.
Dawanie szansy, wybaczenie kiedy zdradzacz sobie bimba jest jak zagrzewanie go dalszych oszustw.
Napisz więcej o jej zachowaniu teraz.
Komentarz doklejony:
od kogo się dowiedziałeś?
jej postawa - jest wyciszona i bardzo miła, chce robić kolacje, itp.
na moje stwierdzenie o rozwód - odpowiedziała ze spodziewała sie tego i nie bedzie przeciwstawiac sie mojej decyzji, mysle ze ma depresje
Wczesniej widziałem jej reakcje, byłą niechetna rozmowom a ja okłamywałem sie ze ma gorsze dni, ze zajeta jest pracą
Jesli chodzi o sytuacje finansową oboje pracujemy ona zarabia wiecej
mamy dom, działke budowlaną i troche na kontach, dziecko chodzi do przedszkola a gdy sie cos dzieje zostaje najczesciej u tesciowej...
to chyba odpowiedzi na wszystkie wasze pytania
Komentarz doklejony:
to jak sie zachowuje wynika przede wszystkim z tego o co prosiłem: ma jak najmniej do mnie mówić, ja zamieszkam w swoim pokoju, ona zaproponowała ze w salonie bedzie mi wygodniej
Cytat
To nie depresja to zakochanie - zamroczenie umysłu.
Liczy się tylko ON, tęskni za nim,za jego zapachem,słowami,biliskością itd.
Jeśli powiedziała to w pełni świadomie to masz chłopie sprawę jasną.
Postawiła krzyżyk na waszym związku i nie zależy jej na kontynuowaniu go dalej.
Gdyby uznawała romans za swój błąd to raczej nie zgadzała by się tak łatwo na rozwód.
jutro mam terapie DDA mysle ze to tez mi pomoże, ale dziekuje za wasze słowa i za upewnienie mnie ze dobrze robie
derpesję możemy wykluczyć.
Nikt kto ma derpesję nie jest zdolny do romasowania....tak więc nie szukaj usprawiedliwienia dla jej zachowań
Dowiedziałeś się nie od niej, znaczy że "proceder" by trwał w najlepsze gdyby żona romea nie odkryła prawdy a ty wkrótce wchodziłbyś do domu bokiem z powodu rozbudowanego poroża.
Cytat
Zcedowała decyzję na ciebie...czyli jej jest w pewien sposób obojętne jaki będzie finał...a ty będziesz twórcą tego finału, tak prawdopodobnie kombinuje.
Wygląda na to, że pozamiatane.
Może niepotrzebnie ograniczyłeś komunikację, nic z tego nie wyniknie. Brak rozmów nie posunie cię ani o krok.
Może spotkaj się z żoną romea, ona ci powie co z drugiej strony słychać. Może romeo z twoją żoną mają już plan na wspólne życie.
Skoro tak by było, musiałbyś się zabezpieczyć, zdobyć jakieś dowody jej winy, by w razie rozwodu mieć jakieś atuty przed sądem.
Jakikolwiek bieg przybiorą sprawy dobrze jest wiedzieć przynajmniej co zamierza ta druga strona.
Dostarczone ci maile przeczytaj KONIECZNIE, kobieta się napracowała a ty co? Będzie boleć ale przynajmniej będziesz miał wiedzę a ta jest bezcenna, choć niewątpliwie bolesna.
Nad Ty sie zastanawiasz?I tak juz rogami syfit rysujesz.Miej żesz jaja chlopie.
Ja widzę, mimo popełnionej "zbrodni", głowę wysoko podniesioną i sztywne kolana. Depresja? Poczytaj trochę o tej chorobie, zrozumiesz to, o czym wyżej mówi Margaret.
Reasumując, jak na zdradzacza, który niby żałuje, postawa zgoła odwrotna. A jeśli tak...Po cóż pakujesz swoje wybaczenie tam, gdzie go nie chcą?
Radziłabym (nawet gdy nie wykluczasz rozstania) postawę "pakuj się". A potem...potem zobaczysz...
Co do maili zamierzam je przeczytac po terapii.
A czy nie jest to tak że wpadła w depresje gdy ja się dowiedziałem, bo nie wie co dalej?
Wiem być może bronie ją, bo jako DDA zrzucam winę na siebie.
Chociaż czasem wydaje mi sie ze ten układ jaki jest teraz odpowiada jej, powiedziałem że na razie bedziemy mieszkac razem, a ona poza tym że jest "przymilna" i smutna nic nie robi jakby własnie zostawiajac wszystko mi.
Dalej mówi mi ze np. rachunek za pec opłaciła (wie że sie złoszcze gdy robi to na ostatnia chwilę, albo po terminie), pyta co wieczorem bede robić, kiedy mam terapie, itp.
Cytat
Mylisz depresję ze zwykłym spadkiem nastroju. To nie to samo. Poczytaj o objawach, to zrozumiesz.
Z pewnością bycie DDA przeszkadza Ci w racjonalnej ocenie sytuacji. Kto wie...może ona do świadomie lub mniej świadomie wykorzystuje, manifestując "zobacz, jaka jestem uległa"...Nic tylko zlitować się na chorą i zagubioną
kiedys dawno temu gdy jeszcze bylismy narzeczeństwem to ja ją zdradziłem... ona sie dowiedziała a mimo to wzieła ze mną ślub i ona na to nalegała
więc czuję sie winny...
ja jednak od tamtej pory nigdy jej nie zdradziłem... zreszta jako dda uciekam od zwiazków gdy ludzie są dla mnie mili bo nie ufam nikomu, tylko jej zaufałem tak bezgranicznie i dlatego teraz trudno uwierzyc ze to koniec...
A i jeszcze coś ona komunikuje sie teraz ze mną jakby tamtego nie było, dzwoni mówiac o której bedzie w domu, nie wiem już nic, czy to tylko udawanie? czy udaje przed sobą, bo raczej nie przede mną ...
(Kosmetyka posta. Yorik)
I nie znaczy to wcale, że będzie lepiej....będzie coraz gorzej.
Ty będziesz biegał na terapię, kontrolował żonę itd. Po prostu koszmar :szoook
A co byłoby, gdybyś nie został poinformowany przez żonę faceta? Pewnie trwałoby to dalej.
Poczytaj tutaj lub wpisz w wyszukiwarkę hasło o kobietach i ich zachowaniu gdy żałują że,zdradziły to zrozumiesz co jest nie tak z zachowaniem żony.
Naprawdę nie wydaje ci się to dziwne?
Tak na chłopski rozum.
A może żeby lepiej zrozumieć przypomnij sobie swoje zachowanie gdy to ty byłeś w sytuacji zdradzacza.
Jak się wtedy zachowywaleś i co robiłeś by "odpracować"popełniony błąd?
Cytat
A to dlaczego odkładasz to w czasie?
To istotne byś sobie odpowiedział.
Zapewne twój strach jest tak ogromny, że boisz się czy uniesiesz ciężar gatunkowy tejże korespondencji i w związku z tym nie będzie opcji pt. może ta skucha żonki się już nigdy nie powtórzy.
Ty się boisz DDA...ok to twoja sprawa, ale uniki przed wiedzą niczego nie zmienią...ta cię i tak dopadnie, gziekolwiek się przed nią schronisz...
Nie nakłaniam cię do radykalnych posunięć, na które zresztą zawsze jest czas lecz nakłaniam cię do wyjścia z postawy bycia pasywnym. Taka postawa jest bez sensu, nie prowadzi cię nigdzie.
Zachowujesz się tak, jakbyś chciał uniknąć ZA WSZELKĄ CENĘ podejmowania decyzji a tym samym brania życia we własne ręce.
Jeśi twoje poczucie winy z tamtych czasów jest motywem do przejścia nad jej wielomiesięcznym romansem do porządku dziennego- to ok.
I tak zrobisz co uważasz, zresztą masz prawo do tego, to twoje życie.
Tu dostajesz wskazówki, co z nimi zrobisz to twoja sprawa, tak więc nie czuj się zobowiązany podążać ślepo za naszymi propozycjami.
Uważam, że tylko doświadczenia zmieniają nas, może potrzebujesz więcej ich by zacząć zmieniać swoje spojrzenie.
Sądzę że,punkt widzenia a tym samym i reakcja autora zmieni się po przeczytaniu maili kochanków.
Raczej nie są one o pierdołach skoro żona tamtego zadała sobie trud ponformowania o tym autora.
Cytat
Margaret ma rację.Decyzje są złośliwe i tylko czyhają ,żeby je podjąc. A tak naprawdę brak decyzji to też decyzja.Daje tylko złudzenie ,że nią nie jest.
Jedziesz z żoną samochodem prosto na betonowy mur.
Możesz zahamować , skręcić w prawo lub w lewo.Możesz też nie robić nic, mając nadzieję ,że to mur zahamuje.Na razie jesteś pasażerem, ale i tak gdzieś jedziesz tylko dobrowolnie pozbawiasz się wpływu na to gdzie i po co .a
Maile czytałęm ale sie rozczarowałem tam niewiele jest, tak naprawde to co tam jest nie mówi o jej zaangazowaniu, a wręcz przeciwnie, wyglada jakby została wykorzystana
Dziekuje za wszystkie wypowiedzi
Lagos chyba dobrze czuje, że to jakieś pokęcone klimaty utrzymywania jakiegoś dystansu, ale dla was to może akurat normalne i jest wam z tym dobrze.
To InterCity Yorik. DDA właśnie patrzy w jego reflektory. To bardzo źle wróży każdemu związkowi gdy wkradnie się zdrada. Nawet jeśli zdarzy się przed wszystkimi deklaracjami. Popatrz jak żona reaguje na słowa o rozwodzie. "Rób co chcesz DDA. Jak musisz rozwód to rób to". Jest spokojna i opanowana. Gdyby czuła się wykorzystana przez tamtego to raczej spokój nie byłby jej atrybutem. Myślę, ze to ma podłoże gdzie indziej. Ona czuje, ze DDA jest w pełni zależny i trochę jak plastelina. Ciekaw jestem czy kiedykolwiek go kochała.
Cytat
Rozmowy z nią wygladaja inaczej niz na poczatku.
Oczywiscie ja na ta chwile nie zmieniam swojej decyzji dałem sobie i jej czas do konca roku, przy czym no własnie czy cokolwiek moze z tego byc jesli separuje sie od niej?... tzn prowadzimy osobne "gospodarstwa domowe" i życie. Chodzi o to ze ja daje jej pieniadze na dziecko i utrzymanie domu, mieszkamy pod wspólnym dachem lecz kazdy ma swoje pomieszczenia. Ja własnie o to poprosiłem.
Ps. Do Piotr 73 - Nie poganiaj chłopaka. Twoja sytuacja jest znacząco inna.
Każda sytuacja jest inna chociaż zwykle wszystkie mają jakiś podtekst wspólny stąd pytania tutaj na forum.
Myślałem tez o terapii małżenskiej, ale na razie jestem na indywidualnej i ona daje mi siłe i już inaczej funkcjonuje. Przy czym terapeutka zajmuje się mną i stara sie robić wszystko aby to moje postrzeganie sie zmieniło - co jest zrozumiałe.
Życzę powodzenia.
Cytat
Rocco1971 Nie poganiam !!!
Cytat
Nie ma czegoś takiego jak druga szansa, to nic nie zmienia.
Jak już to należy budować związek od początku, to nie jest proste,
a może i niewykonalne. DDA musi sprawdzić czy to co słyszy od żony to prawda.
Komentarz doklejony:
W październiku:
Cytat
w lutym ?
Cytat
Wiem co mówię bo danie szansy wcale n ie jest łatwe ci co dali wiedzą o czym mówię. Jak myślicie ile razy miałem ochotę wywalić żonę z domu, nawet niedawno powiedziałem że jak ma zamiar robić to czy tamto to niech wyp....a z naszego życia i co: uszy po sobie na drugi dzień prośba abym trochę uważał co mówię przy dzieciach i nadal walczy każdego dnia. Tak że próbuj chłopie żaden kochanek nie zastąpi twojemu dziecku ojca. Nigdy nie bedzie kochał go tak jak ty (i niech nikt nie mówi że się taki znajdzie bo się nie znajdzie). Rocco masz rację zachowanie naszych żon świadczy tylko i wyłącznie o ich słabości, kmiotków naszych pań pomijam bo to wyjątkowe miernoty.
Nie obraź sie, ale dla mnie to co napiałeś to taka psychologiczna popelina, jak w dawnych filmach Allena, w któryms momencie brzmi to groteskowo. Sama idea DDA jest dla mnie watpliwa, ok rozumiem pomoc, odniesienie sie do niełatwych przezyć z dzieciństwa, ale wiem ze ludzi tkwia tam latami i staje sie to pewnym sposobem na zycie, uzaleznieniem, ucieczką i do tego te "przepsychologizowanie" zycia, prowadzące czasami do absurdów.
Faceci sa "prości" i właśnie to, mimo ze gadaja inaczej, kobiety cenią w nich najbardziej, zdolność do jasnej, konkretnej oceny sytuacji i podjecia właściwej decyzji, bez kontekstów i podtekstów. To stanowi o ich sile, i właśnie tego potrzeba kiedy ma sie do czynienia z zagubiona, zauroczoną kobietą, prostych rozwiazań, może nawet i radykalnych, a nie dzielenia włosa na czworo i psychologicznych rozważań, siegajacych dzieciństwa.
Cytat
No co to kur.. ma być. Jeszcze brakuje tego zebyś przeprosił Twoją żonę, ze Cie zdradziła. Za kryzysy w małżeństwie odpowiadaja obie strony, za zdrade tylko ta, która egoistycznie podjęła tą decyzje, to jest tu powtarzane jak mantra, bo to po prostu prawda. Nie wiem co oni wam wciskaja na tym DDA, ale wychodzi na to że czego byście sie nie tkneli, to wasza wina, bo mieliscie popieprzone dzieciństwo. No perspektywa ****ista...
dziekuję za to co napisałeś to bardzo pomaga i własciwie jakos inaczej sie myśli o wszystkim
lagos - Nikt nie mówił ze na terapii DDA wmawiaja nam naszą winę, a raczej przeciwnie, dochodzi sie do róznych ciekawych wniosków które maja nam pomagać w zyciu. Mi ułatwia to podjecie decyzji ale samodzielnej - my po prostu od paru spotkań mówimy o tym że jestem w stanie sam funkcjonowac i bedzie mi dobrze. A i dla córki moze to byc lepsze od tkwienia w tym co jest, a moze w tym co nie jest.
Oczywiscie zgadzam się z tym że za kryzys winni są oboje, a za zdrade osoba która zdradza!!
Nie można przyjmować postawy cierpiętnika.
Zgadzam się z Lagosem, że na tym DDA mieszają Wam jeszcze bardziej w głowach zamiast podbudować i wzmocnic poczucie własnej godności.
Nie zdziwię się, gdy za rok znów pojawicie się tutaj pod zmienionym nickiem.
Od jakiegoś czasu zacząłem odwiedzać ten portal. Niektóre sytuacje przypominają moją. Dawno temu rozwiązałem problem i poszedłem swoją ścieżką.
Czytając historie zawarte na tym portalu, doszedłem do wniosku, że bardziej zdecydowane są kobiety niż mężczyźni. Zdradzacz wywalany jest do kochanki i z głowy....później kochanka wywala od siebie itd.
I prawie wszystkie są zadowolone z podjętej decyzji.
Natomiast przeważająca większość mężczyzn, którzy byli zdradzeni godzi się w końcu z tym faktem i pozostaje w chorym związku.
"Mam świadomość że mnie zdradziła ale wyższe cele są górą nad bzdetami typu ,,urażone męskie ego,, " - to cytat Rocco.
Rocco, nie musisz usprawiedliwiać się......my wiemy o co chodzi
,,Chory związek" - to samotność sobotnio/niedzielnej nocy ????
Zwróć uwagę o której piszesz ????
Ciekawe te dwie skrajności Rocco- mnie bardziej zastanawia kogo Ty chcesz przekonać bardziej nas czy siebie?
Jeżeli jesteś z kimś żeby w weekendy nie być sam- to smutne jest
Natomiast przeważająca większość mężczyzn, którzy byli zdradzeni godzi się w końcu z tym faktem i pozostaje w chorym związku.
Nie wiem czy tak jest, mozna również znaleźć stwierdzenie, że częściej daja szanse kobiety, bo maja wzglad na sytuacje finansowa, dobro dzieci i nie maja "meskiego ego", o którym pisał Rocco. A moze jest po prostu tak, ze kobiety sa wiekszymi manipulatorkami i wielu facetów daje sie na te ich szlochy i zapewnienia o miłości złapać. Wszyscy jesteśmy zranieni i nie ma sensu sie przepychać, kto jest wiekszym frajerem, ten kto zostaje czy ten kto odchodzi. Wazne jest aby zyskać swiadomośc, nie oszukiwać siebie, i nie popełniać błędów, które skłonia nas do pisania nowych historii na tym forum, niezaleznie czy w starym, czy nowym zwiazku. Sam wróciłem do zony, ale irytuje mnie prezentowana przez Rocco postawa, ale nie dla tego, ze uważam samo pozostanie za bład (byłbym hipokrytą), tylko dlatego, że usprawiedliwia przed samym soba pozostanie z żona, tworząc obrazek zastepczy: przejmuje część winy na siebie, i wierzy w nagły niczym nie uzasadniony renesans uczuć zony. Choć może to tylko zasłona dymna, bo słowa:
Jest różnica mieć nową ****cię,nieznaną przelecianą przez pół miasta lub swoją znaną przelecianą przez jednego.
Bez samotności weekendowej, bez zwiększonego zużycia ciepłej wody pod prysznicem.
mogą wskazywać na bardziej prozaiczne przyczyny
Z drugiej strony denerwuje mnie tez stwierdzenie, ze rozstanie i poszukanie nowego partnera jest jedynym własciwym wyjściem, tak jakby nasze szczęscie zależało od tego z kim jesteśmy, a nie od nas samych. Może dlatego, że spróbowałem obu opcji, wiem że rozwiązanie problemów zależy od nas, a nie od osoby która jest obok.
Twoja decyzja pewnie była przemyślana i szanuję to.
Pomimo tego, zdrada zawsze zostanie w pamięci i czasami ukłuje.
Nigdy nie nazwałem powrotu frajerstwem, nawet nie miałem tego na myśli... nie widzę siebie w takiej sytuacji.
Czytasz wypowiedzi mężczyzn, którzy potrzebują pomocy i na pewno zauważyłeś, że najpierw są zapewnienia o definitywnym zakończeniu związku a następnie następuje zmiana decyzji. To mnie irytuje.
Cytat
Jeżeli już zamierzasz sprowadzać rozumowanie do absurdu bo inaczej nie jesteś w stanie obronić swojej decyzji to rób to konsekwentnie.
Przyjmując 0-1 logikę zostaja jeszcze przypadki :
nowa nieznana nie przeleciana przez nikogo du..pcia ,
swoja znana przeleciana przez pół miasta.
To ,że wiesz o jednym to może być wiedza niepełna.
Skąd wiesz ,że obecnie jesteś świadom sytuacji.
Skoro poprzednio byłeś oszukiwany przez dłuższy czas to może jesteś i teraz.Dowodu na 100 % niewinność żony nie jesteś w stanie przeprowadzić.Możesz dawać sobie teraz rękę uciąć ,że jest wierna ,ale kiedyś myślałeś dokładnie to samo.Życzę żebyś po złożeniu tego typu deklaracji nie musiał stukać nosem w klawiaturę.
To że przelaciało Ci żonę pół miasta to znaczy ,że drugie pół jeszcze nie.
Nie jest taka ostatnia-masz kolejny powód ,żeby z nią zostać.
Po przeczytaniu Twych postów nie widzę radości,ze szczęścia nie promieniejesz.Między akapitami jest sporo nostalgii, przygnębienia, smutku.
kłamstwo trwało by dalej. Wolę być samotny, pod prysznic zawsze mogę kogoś zaprosic
Piotr73 podejmował decyzję przez 0,5 roku. Przeczytaj historię Piotra i nie męcz się.
0,5 roku to mnie zdradzała, dowiedzałem sie z koncem kwietnia, decyzja 1 miesiąc może +- dwa tygodnie.
Komentarz doklejony:
Po ochłonięciu z załamania. ( 7 dni bez snu, trzy tygodnie na samej wodzie -20 kg wagi )
Komentarz doklejony:
Rocco1971 i DDA
Wolę być samotny poza związkiem niż samotny z osobą która mnie
skrzywdziła, udając że nic się nie stało.
ja postanowiłem ze zaczekam do grudnia i tej decyzji chyba nie zmienię, wiele juz wiem chociaż nie wszystko. Tylko pytanie co ta wiedza daje, decyzję podejmę samodzielnie, na tą chwilę chcę się rozstać.
Nie zgodze się ze na terapii mi mieszają, ale wypowiadam się za siebie, u mnie wręcz przeciwnie przed odkryciem zdrady kobieta przygotowywała mnie do odejścia a przynajmniej ja to tak interpretuje.
W tej chwili rozmawiamy nie o powrocie ale o tym co odczuwam.
Więc nie widzę mieszania w tym.
Natomiast z zainteresowaniem czytam to co piszecie, chociaż każdy przypadek jest nieco inny podobnie jak każda osoba. Jedyne co wszystkie przypadki łaczy to ZDRADA przez osobę którą często nawet byśmy o to nie posądzali.
Dodane przez DDA dnia czerwiec 10 2013 12:24:35
ja postanowiłem ze zaczekam do grudnia i tej decyzji chyba nie zmienię,
DDA dnia lipiec 01 2013 21:52:35
Współczuje,obrałeś najgorszy sposób,rozwiązania swojej jak dla mnie dramatycznej sytuacji,czyli metodę strusia.Głowa DDA jest w piasku a sempiterna wystawiona na kopniaki od niewiernej partnerki.Związek płonie a zainteresowany z filozof amator,odsyła ekipę strażaków bo pożar związku gaszą nie taką wodą.Pal sześć Ty ale z jakiej racji fundujesz taka mocno nie komfortowa sytuację swojej 6-ścio latce.Jak dla mnie Twoje zachowanie jest mocno nie poważne.
Cytat
A ja nie uważam, zeby była to zła decyzja. Kwestia, co Ty i Twoja żona zrobicie z tym czasem.
Odłożenie decyzji ma swoje plusy i nie musi wcale oznaczać chowania głowy w piasek loner. Jesli wykorzystasz ten czas DDA na poznanie prawdy( na ile to mozliwe), ochłonięcie z emocji i ugruntowanie w sobie decyzji, jaka by ona nie była, to tylko na tym zyskasz, jesli zaczniesz sie karmić złudzeniami, które pewnie bedzie Ci serwowac twoja zona to słabo to widze. Jesli ona widząc rozpad rodziny, obudzi sie, dostrzeże swój egoizm i wartości, które są w zyciu wazne i wyrwie sie z dziecięcego snu o pieknym królewiczu, to moze uda wam sie to jakoś poskładać lub chociaz rozstaniecie sie jak ludzie, mając na wzgledzie dobro dziecka.
Widzisz ramzes, na to wpływ też ma to forum. Zraniony, pełen emocji gościu, dostaje prawde na oczy, z sugestią, by sprawy rozwiazał jak najszybciej, oczywiscie w sadzie, ulega euforii, ze rzeczywiście sprawa jest banalnie prosta, wystarczy rozwieść sie, olać wredna sukę, a szczęście czeka już za rogiem. I moze czasami jest to tak proste, ale nie w długoletnich zwiazkach, szczególnie jeśli są dzieci, i nie chodzi wtedy tylko o relacje kobieta-mężczyzna, ale następuje rozpad rodziny, czegos co ma o wiele większą wartość. Kiedy ta bolesna prawda przebija sie przez tą euforię, następuje totalny odwrót, a faceci znikaja z forum świadomi swojej słabości. Łatwiej odejśc, kiedy nie mamy sie juz na nic wpływu (mozna najwyrzej skomleć by została), gorzej gdy kobieta z róznych względów obarcza faceta decyzją o ostatecznym rozpadzie rodziny (oczywiscie zaczął sie juz wcześniej z chwilą jej zdrady). No i oczywistość w naszym kraju, facet po rozwodzie jest na straconej pozycji jesli chodzi o dzieci.
Na koniec jesli chodzi o terpię DDA, nie chodzi mi o zła wole terapełtów, ale o to że, moim zdaniem, zbyt duży wpływ na terażniejszość przypisuje temu co było, na co juz nie mamy wpływu, co ustawia na gorszej pozycji, takie ciągniecie ogona za sobą.
I moze jeszcze nie psychologicznie, a animalistycznie. DDA jeśli chcesz uratowć rodzinę bądż jak lew , jesli chcesz odejść, jak lis
Współczuje,obrałeś najgorszy sposób,rozwiązania swojej jak dla mnie dramatycznej sytuacji,czyli metodę strusia. (..)Jak dla mnie Twoje zachowanie jest mocno nie poważne.
czyli co Twoim zdaniem należy podjąc decyzje wtedy gdy się ma sprzeczne odczucia, tak na gorąco? Tak lepiej, bo decyzja pod wpływem emocji jest najlepsza?
Ja działam tak jak ja chcę, wasze opinie przyjmuje do wiadomosci, ale to są dla mnie opinie. Tak naprawde ja znam cały "problem" - nie da się go opisać na forum bo nikt chyba do konca nie przeczytałby tego.
A jeszcze odnosnie dziecka - tutaj masz rację i w tej chwili córka wie co sie dzieje oczywiscie nie wszystko, ale ma również jasne komunikaty. Troche ta decyzja o tym co sie stało wpłynęła na nią ale uważam ze nie należy dzieci okłamywać.
lagos dnia lipiec 02 2013 10:41:52
(...)jesli zaczniesz sie karmić złudzeniami, które pewnie bedzie Ci serwowac twoja zona to słabo to widze. Jesli ona widząc rozpad rodziny, obudzi sie, dostrzeże swój egoizm i wartości, które są w zyciu wazne i wyrwie sie z dziecięcego snu o pieknym królewiczu, to moze uda wam sie to jakoś poskładać lub chociaz rozstaniecie sie jak ludzie, mając na wzgledzie dobro dziecka.
Niezależnie od tego co sie stanie, ja już się uspokoiłem na tyle aby nie karmic sie złudzeniami. A jeśli chodzi o rozstanie to na pewno jeśli rozstaniemy się zrobimy to jak ludzie.
Jeśli chodzi o terapie DDA ja nie czuje ze "ciągne ogon", myślę ze w jednych rzeczach jestem lepszy w innych gorszy i to wszystko, ale każdy ma coś takiego. Nie wiem co to jest zbyt duży wpływ przeszłosci, kiedy jest duży a kiedy taki w sam raz?
I jeszcze dla wszystkich jeszcze raz opinie od Was są dla mnie wazne, gdyż pokazują inny punkt widzenia, ale to ja podejmę decyzję bo to ja znam więcej od Was faktów związanych z jej zdradą.
Na pewno w grudniu bądź wczesniej (bo czasem myslę że decyzje podejmę wczesniej) poinformuje Was o tym jak to się skończyło
o jest trudne i potrafi to jakieś 5% zdradzonych( statystyka terapi ). Człowiek lubi łatwiznę i tyle, jesteśmy leniwi- tu nie chodzi o lenistwo, czy pójście na łatwiznę, raczej trzeba patrzeć indywidualnie- ja nie wyobrażam sobie pogodzenia się z rzeczami które robił mi mąż, powrotu do niego i życia w stylu, zdradzi, nie zdradzi, uderzy , nie uderzy. A może to i lenistwo- nie chcę mi się w taki upodlający sposób już żyć. I dlatego powrotu nie ma
błedy, będem była moja żona to moja analiza. Ten króry odbudował
co mam zrobić po takiej analizie. Kupować im prezerwatywy, kupić
wózek, lóżeczko jak będą mieć dzieci ? Mam patrzeć jak cierpią moje dzieci, wiem dla niektórych cierpienie jest drogą do zbawienia.
Łatwizna, lenistwo, pójście na łatwiznę, kpisz człowieku z ludzi zdradzonych. Co ty odbudowałeś człowieku chyba nadzieję.
Komentarz doklejony:
Cytat
Wystarczy że zamknie okno. Tu nikt nikogo do niczego nie zmusza.
Cytat
Widzę że z ciebie"Ten który odbudował" ktoś zrobił warzywo bez
godności dla samego siebie. Winę za zdradę ponosi zdradzający,
my możemy być winni kryzysu, a zdrada to pogłebienie kryzysu a nie wyjscie.
Cytat
Chyba po grochówce
padłam, jak to przeczytałam dobrze czasem poczuciem humoru rozładować atmosferę. Jakieś urozmaicenie po śmiertelnie poważnych dyskusjach.
Cytat
Wystarczy że zamknie okno. Tu nikt nikogo do niczego nie zmusza
Właśnie, DDA wchodził tutaj w konkretnym celu : poznać opinie innych zdradzonych. Skoro jeszcze nie uciekł z krzykiem, to chyba coś mu to daje. Tylko on wie jak przekształcić tę wiedzę w użyteczny dla siebie sposób.
Kiedy nie ma dokąd wracać, bądź powrót równa się tkwieniem w schemacie (zdrady, bicie itp) to się tego nie robi.
Dobro dzieci- kolejne hasło- mojej córce nie było dobrze jak jej ojciec przy niej mnie uderzył. Wyraz twarzy dziecka- nie zapomnę nigdy.
Oczywistą jest rzeczą, że chciałabym być z kimś, spędzać czas i tworzyć rodzinę, nie chcę być sama. Ale mój mąż (juz niedługo ex) nie będzie już mi towarzyszył. Nie będę z nim tylko dlatego żeby nie być sama. Nie jest lekko ale w mojej sytuacji innego wyjścia nie było- nie chcę takiego szufladkowania- Ci którzy zostali z partnerami to bohaterowie i potrafą wybaczać a Ci którzy odeszli , zastosowali ostre cięcie to zgorzkniałe, samotne istoty. Po prostu nie zawsze ma się komu wybaczać , i po prostu nie ma po co tego robić.
W Twojej sytuacji, ostre cięcie było najlepszym wyjściem.
Zbudować na nowych zasadach to rozumiem.Ale odbudować?.To zaklinanie rzeczywistości i jednostrone chciejstwo vel strach przed utratą iluzorycznego obrazu przeszłości.Twierdząc że,coś odbudo aliście tak naprawdę przedłużyliście swój byt w świecie iluzji.
Lisbet masz rację dzieci to tylko hasło zdradzacza, też przez to przechodziłem, ale wyjaśniłem że prawie to na mnie nie działa, lepiej żyć osobno niż w kłamstwie że nic się nie stało.
Przecież stało się!!
rogacz 76
czy po zdradzie już nic nie istnieje? mam wątpliwości, oczywiście nie istnieje zaufanie, gosci strach i lęk ale czy na pewno nie można nic odbudować?
Pytam bo nie jestem tego pewien, wydawało mi się że na podwalinach / fundamentach tego co kiedyś łaczyło dwoje ludzi mozna coś budowac na nowo (jestem budowlańcem stąd takie skojarzenie). Oczywiście o ile obydwoje tego chcą. By c może nie bedzie to własnie dokładnie to co było, a nawet nie może być ale dla mnie to jest odbudowa.
Ty nie musisz chcieć możesz pozwolić jej aby spróbowała ale już nic nie musisz. I jeszcze jedno zdradzacz zawsze zasłania się dziećmi standard jak wali nam rogi jakoś o nich zapomina:szoook:szoook
Komentarz doklejony:
lisbet zgodzę się z tobą czasami nie ma z kim zostawać a zostanie z kimś to nie bohaterstwo chociaż wymaga więcej niż ostre cięcie to możliwe że bedziesz zmagał się z demonami bardzo bardzo długo. TO poświęcenie i na pewno nie jest prosto mówię to z perspektywy roku PO
Ten który odbudował
Rozumiem, że skoro Ty jesteś winny zdrady swojej kobiety, a nie ona, to teraz Ty musisz sie starac, zeby to wszystko naprawić, a ona łaskawie daje Ci szanse. Tylko co gdyby Cie znowu zdradziła (czego Ci nie życzę), w myśl tej logiki bedziesz sie jeszcze bardziej starał, a potem jeszcze bardziej i jeszcze bardziej...?
Wydaje mi sie że mylisz dwie rzeczy, dostrzeżenie swoich błędów w zwiazku, z obarczaniem sie winą za zdrade. Błędy mozna naprawiać, ale dopiero wtedy kiedy zdradzajacy zrozumie swój egoizm i bedzie starał udowodnic, ze zasługuje na szanse, wtedy mozna naprawiać zwiazek jako taki, w tym i swoje błędy, lub raczej jak napisał rogacz 76, zbudować go na nowo, świadomie określajac zasady i relacje jakie powinny w nim panować, o czym wchodząc w zwiazek, zauroczeni i pełni, czesto mylnych wyobrażeń, zapominamy, lub po prostu nie wydaje nam się to istotne.
Cytat
błedy, będem była moja żona to moja analiza. Ten króry odbudował
Nie, wg koscioła nalezy się odciąć, nie pozwolić na życie w trójkącie.
Nie dać przyzwolenie na to by dać się komus krzywdzić za to że się go kocha.
nawet w Biblii - ""Ktokolwiek by odprawił żonę swoją, z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa, i poślubił inną, cudzołoży, a kto by odprawioną poślubił, cudzołoży.r1;" (MATEUSZ 19:8-9)"
Zdrada jest wg biblii powodem do rozwiązania małżeństwa.