Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
poczciwy
11.11.2024 13:36:22
Andzia na firefox działa.
Andzia76rr
11.11.2024 03:55:19
na jakiej przeglądarce działa Wam czat?
poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam. Znalazłem się w gronie tych zdradzonych co często tyrają dla domu i dzieci kiedy ich żony doprawiają im rogi. Ale do rzeczy. Jestem 45 letnim ojcem 4 dzieci i pracoholikiem. W miare kiedy moje dzieci dorastały postanowiłem zainstalować program szpiegowski aby wiedzieć co tak naprawde dzieci robią na necie. Tak mnie to "interesowało" , że dopiero po 5 miesiącach kiedy robiłem bilans roczny postanowiłem zobaczyć co twarde dyski zapisały o moich dzieciach. Po przeglądniećiu ich zawartości dzieci zachowały się wzorcowo ale to co zobaczyłem jak moja żona flirtowała ze swoim kolegą na NK powaliło mnie w sekundę. Szok, niedowierzanie, wstrząs jak po defibliratorze! Po 22 latach małżeństwa zdradzała mnie jak byłem w pracy. Nawet dała mu klucze do mieszkania. Jak doszłem do siebie po kilku dniach zamontowałem ukryte kamery w domu i postanowiłem z zimną krwią wszystko utrwalić. Jestem na ogół twardym człowiekiem ale tym razem płakałem wieczorami w biurze jak dzieciak. Nigdy nie zdradziłem swojej żony choć sytuacji do tego miałem dziesiątki ale to co mnie spotkało zawaliło mój świat który budowałem i na który tak ciężko pracowałem. Postanowiłem pójść do Psychologa i prosiłem o radę. Tak jak Psycholog mi oradził postanowiłem porozmawiać z żoną i wszysko jej pokazałem jakie argumenty mam w rękawie. Mimo, żę na filmie widać jak uprawiaja seks ona mówiłe do mnie , że to nie ona. Rozwiedliśmy się po roku bo tyle czasu trzeba było aby razem z Psychologiem załagodzić sprawy dzieci aby zniosoły to jakoś. Nie będę ukrywał, że to wszystko zabrało mi z 10 lat zdrowia i motywację do życia. Z uwagi na dzieci które postanowiły pozostać ze mną staram się budować nowy dom od nowa. Cięzko mi jest tworzyć wszystko od poczatku ale dzisiaj mimo, że mam nową kobietę w domu nie potrafię już tak kochać jak kiedyś. Nie potrafię walczyć o swoją partnerkę tak jak kiedyś walczyłem o żonę. Ciągle mam wrażenie, że partnerka potrzebuje mnie jako obiektu seksualnego który spełnia jej wszystkie oczekiwania a ja oprócz seksu potrzebuje drugiej połowy która pomoże mi pchac ten wóz który nazywa się rodzina. Zrobiłem się nie czuły i oziębły, chodzę systematycznie do Psychologa bo on mi trochę daje motywacji do walki ale czuje, że wypaliłem się i popadam w coraz wiekszą depresję. Te obrazy, te teksty jak moja żona wypisywała o mnie swojemu kochankowi sa jak nie chciany zapis w głowie którego nie można w żaden sposób usunąć. To taka krwawiąca rana. W dodatku do końca nawet jak Pani Sędzia zadała pytanie żonie dlaczego tak postępuje i czy nie szkoda jej 22 lat małżęństwa to odpowiedziała, że to nie ona na tym filmie i nie wie o czym Pani Sędzia mówi. Wypierała się do końca. Zadaje sobie pytanie kiedy opełniłem błąd i dlaczego do tego doszło. Nie znajduje odpowiedzi.
kolego! masz już to za sobą... a kobiet nie zrozumiesz! one zdradzają jak mają zbyt dobrze w małżeństwie i czują się pewnie...
a to my nie świadomie im te warunki stwarzamy. a potem zadajemy sobie właśnie takie pytania... dlaczego!
ja dałem szansę mojej żonie bo wykryłem to na dość wczesnym etapie...
życzę powodzenia w nowyw życiu i nie oglądaj się za siebie bo teraz już nie warto...
Smutne to co napisałeś. Przeżywam to samo, też korzystam z psychologa. I też nie znajduję odpowiedzi-dlaczego ? Co kieruje osobami zdradzającymi?.Jakaś potężna siła destrukcji?Czy człowiek jest w gruncie rzeczy zły i fałszywy? Dlaczego dobry trafia na złego?Wierny na niewiernego partnera?Już nic nigdy nie będzie takie jak dawniej,a chyba najgorsza jest niepewność i brak zaufania do nowych partnerów.Niestety, to są koszta naszej miłości do nie wartych tego osób.
Myślę,że nie popełniłeś błędu, po prostu ona miała podły charakter.
Jeśli byłoby jej źle,mogła walczyć o naprawę waszych relacji małżeńskich. Wybrała łajdactwo,drogę na skróty,ale do piekła.
Piotras
.Nie jest z Tobą tak zle.W rozsądnym terminie rozstałeś się z kobietą która do czasu skutecznie udawała Twoja żonę.Zatrzymałeś przy Sobie dzieci,znalazłeś inna kobietę.Cholernie dużo jak na jednego wstającego na dodatek po ciężkim nokaucie faceta. Pomoże tylko czas.Jedyny skuteczny pocieszyciel ludzi skrzywdzonych.Bieżące sprawy powoli znieczulą (bo nigdy nie wyprą z pamięci)traumę po żonie.No i znowu zaczynaj pływać w życiu samodzielnie,bez pomocy psychologa.
Fakt,czas jest najlepszym lekarstwem.Rana z czasem się zagoi i pozostanie blizna.Jak każdy z nas zadajesz sobie pytanie,co z Tobą nie tak?Ale to nie tak.Zdradzający,to osoby pozbawione jakichkolwiek zasad moralnych,myślących inaczej niż my i dlatego należy te dywagacje zostawić.Na pytania typu dlaczego,po co,co z nami nie tak itp. nie ma odpowiedzi.My i oni,to różne dwa światy.Dlatego też trzeba jedynie wnioski wyciągnąć,przydają się w póżniejszych relacjach. Znaczy to ni mniej,ni więcej jak praca nad sobą.U Ciebie rzucił mi się w oczy pracoholizm.W życiu nie samą pracą człowiek żyje.Czasem lepiej skromniej,ale razem.Mam na myśli zrównoważenie tych dziedzin życia,tzn.pracy i zycia prywatnego.Przemyśl,co mógłbyś dla siebie zrobić(tata przemęczony,zestresowany-nie mający czasu zająć się sprawami dzieci i nie biorący w ich życiu udziału,bo wiecznie Cię nie ma!!!!-chyba nie o to Tobie chodzi,prawda?)i swoich dzieci.A tak poza tym,to świetnie sobie poradziłeś,masz mój szacun.Nie warto rozkminiać za bardzo przeszłości,raczej zajmij się terażniejszym życiem,czyli tym,na co masz wpływ.:tak_trzymaj
Jak czytam Twoja historię to zastanawiam się czy to nie ja ją napisałem pod innym nickiem.
Słowo w słowo to samo co u mnie. Nawet te cholerne 22 lata, które prześladuje kilka osób na tym forum.
Jeszcze nie dopisałeś, czy Twoja żona robiła w tym czasie zęby. Jeżeli tak, to zapłacę Ci za prawa autorskie.
Piotras, ja przestałem zastanawiać się nad byłą żoną, przestałem mysleć co robi, z kim się spotyka itp. To przeszłość i trzeba jak najszybciej o tym zapomnieć. Ju skupiłem sie teraz na sobie i na budowaniu przyszłości swoim synom. Jeszcze trochę pracy mi zostało, ale to juz końcówka.
A odnosnie nowego związku mam takie same dylematy jak Ty. Ale o tym, jeżeli chcesz, mogę Ci napisać na PW.
Moja rada - postaraj sie popracować nad tym, że to co przeżyłeś to przeszłość, której za cholerę nie zmienisz, a przed Tobą jest przyszłość na którą masz wpływ. Jeszcze masz kawał życia przed sobą. Nie zmarnuj go.
Trzymaj się, najgorsze już masz za sobą.
Piotras
Zapamiętaj jeszcze jedno.Kobieta z którą jesteś to nie proteza.
To jest nowe serce które wszczepiłeś swojej rodzinie po tym jak stare Was oszukało.Do końca życia wszyscy,Ty i dzieci musicie otoczyć implantowany "organ"szczególną opieką.
Mam nadzieję że dzieci tu nie ma.Nie zapominaj że dodatkowy niespodziewany **** to pewny i sprawdzony sposób na skruszenie lodowej ściany,którą odgradzasz się od partnerki.Rozumiem wynikające z wieku uwarunkowania ale do tego warto sie zmobilizować.
Piotras masakra , nie chcę Cię dołować ale uważam ,że marnie sobie poradziłeś. Wszystko co mogłeś przeniosłeś do drugiego związku. Czy ten psycholog nie mówił ,że tak się nie robi? Nie pogodziłeś się ze zdradą,popełniasz te same błędy.Współczuję serdecznie Twojej obecnej partnerce. To nie robokop. To kobieta, która nie jest niczemu winna. Co jej fundujesz i za co? Czy myślisz ,że ona nie widzi i nie czuje? Tak ,jesteś egoistą myślącym tylko o sobie.(to ja potrzebuję ,to mnie skrzywdzono ,to ja przeszedłem) delektujesz się tym wszystkim jak pysznym deserem po obiedzie. Dobrze, że chociaż to zauważasz,jestem nieczuły, wypaliłem ,nie dbam. I dziwisz się postępowaniu obecnej partnerki? Masz pretensje? Zastanawiam się kiedy ta kobieta od ciebie ucieknie jak długo jeszcze wytrzyma.Facet , weź się w garść Ty już to co było zakop,masz nowe życie i nim się zajmij. Jako kobieta napiszę Ci ,Obecna partnerka nie zasługuje na takie życie jak jej fundujesz. Pomijając fakt zdrady ,zastanów się dlaczego do niej doszło. czy nie miała tu znaczenia samotność w związku.? Samotność partnerki, z którą ona w końcu nie potrafiła sobie poradzić a Ty nie zauważałeś problemu bo praca ,praca ,praca, wszystko mieć,dać i jeszcze raz praca. Nie potrafisz zrozumieć dlaczego? Brakowało jej kochającego faceta w domu, faceta adorującego,mającego czas dla niej, podziwiajacego,.zaskakującego, pomagającego,wspierającego w zwykłych codziennych problemach, zabierającego wieczorem na spacer posłuchać jak ptaki w parku śpiewają,cieszącego się życiem, Zabrakło tej codziennej pielęgnacji w związku. A nie podlewany kwiat usycha. Ona nie wiem ,może za słabe dawała sygnały ,może Ty zapracowany ich nie dostrzegałeś,przestała to robić. Znalazła inne wyjście ,to złe,bo tylko to chciała zmienić ,reszta jej odpowiadała. Dlatego ta walka tak myślę. Jednak ten etap już za Tobą, podjąłeś decyzję nie odwracaj się za siebie ,nie dręcz się. Masz nowy związek i zacznij do cholery coś z tym robić ,bo uschnie tak jak poprzedni i znowu będziesz się zastanawiać co było nie tak bo jak taki dobry.
Piotras,
jestem zdradzoną żoną, przeżywam piekło, miotam sie między rozwodem a chęcią uratowania mojego związku.
Ale nawet jako zdradzona, mogę ci powiedzieć, że w większości przypadków zdrada nie jest początkiem kryzysu w małżeństwie tylko jego objawem. Którego nie chcemy lub nie umiemy zauważyć.
Coś sie musiało u Was dziać, albo właśnie nic sie nie działo. Kwestia moralności partnera, jego system wartości jest oczywiście rzeczą osobną. Ale, uwierz mi, zdrada zdarza się bardzo rzadko w pielęgnowanych związkach , w których partnerzy o siebie dbają, zabiegają.
Zszokowało mnie Twoje stwierdzenie (którego nie zauważył żaden z panów), że "masz w domu nową kobietę". A czym ona jest? Urządzeniem zmywającym, piorącym i prasującym? Takie podejście do partnerki nie wróży nic dobrego, a wiele też mówi generalnie o Twoim podejściu do kobiet.
Wiadomo, zdrajca robi nam krzywdę, nie my ponosimy odpowiedzialność za to co zrobił, to był jej/jego wybór. Ale warto też zawsze zastanowić sie nad sobą w kontekście całej sytuacji. Zaraz mnie tu zakraczą, ale nie ma róży bez kolców.
Fakt,czas jest najlepszym lekarstwem.Rana z czasem się zagoi i pozostanie blizna.
Pozostając przy tym medycznym porównaniu; plaster na niewyczyszczoną ranę z czasem prowadzi do gangreny, amputacji lub śmierci. Widzę to u siebie i widzę to u Piotrasa; i najwyraźniej nie jestem sam w tym osądzie.
Pomyśl może trochę ciepło o Twojej obecnej partnerce. Czy ona zasługuje na to by zostać ofiarą tej gangreny?
O partnerkę się nie walczy, lecz się z nią dzieli życie. Wygląda mi na to, że nie jesteście w stanie szczerze rozmawiać (czy to kwestia czasu, czy inne uwarunkowania zostawiam na boku). W sumie pachnie to już na kryzys w związku. Jeśli sami nie jesteście w stanie, to może jakaś terapia par?
Termin u terapeuty skutecznie wyrwie Ciebie ze spraw zawodowych i może ta odrobina czasu pozwoli WAM przełamać ten impas; czego Wam serdecznie życzę.
meg5
Ja nie uważam siebie za ideał. Zdaję sobie też sprawę z tego ile nas dzieli. Dlatego mogę zrozumieć, że kobieta może się źle czuć w związku i szukać czegoś innego. Ale niech skończy jedno i dopiero wtedy zaczyna drugie.
Bo inaczej jest to podłe asekuranctwo kosztem nieszanowanego partnera.
PS Miłość, imho, polega również na zrezygnowaniu z kogoś, na rzecz jego szczęścia i cieszenia się tym szczęściem.
Suchy64 W moim przypadku rozwód był ,,zaszyciem rany" i zamknięciem przeszłości,oraz wyciągnięciem wniosków na przyszłość.Blizny nie rozdrapuję.Więc nie ma też możliwości wdania się gangreny.Piotras też jest po rozwodzie lecz nie uporał się z demonami zdrady,jest chyba jeszcze w żałobie po związku.Jak dla mnie być może,za szybko wszedł w nową relację,nie pogodził się ze stratą,ogarnia go zniechęcenie,smutek,żal i to na pewno nie pozostaje bez wpływu na terażniejszy związek.Psychologiem nie jestem,ale tak uważam.
Witam dawniej mnie zdradziła kobieta chciałem jej wybaczyć ale ona miała wyrzuty sumienia i sama odeszła był podział majątku nawet dorzuciłem jej kawał kasy.
Teraz mam dwie dziewczyny Nataszę i Anię.
Zawarłem związek z jedną a z drugą żyję w konkubinacie.
Powiem jedno z doświadczenia kobieta bardziej się boi przyznać ponieważ dla niej jest najważniejsze dobro rodziny jako całości łącznie z dziećmi.
Ale dla wiadomości podam jeszcze że kobiety częściej przebaczają ponieważ wielu z nas(nie mnie) bardziej złości zdrada żony ponieważ boimy się o to że dziecko jest nie nasze.
Zanim oszalejecie pomyślcie że w wielu państwach za zdradę męża kobietę czeka ciężka kara a na odwrót co najwyżej słowne potępienie.
Wielu nas z podobnymi problemami. Moja żona zdradziła mnie po 21 latach z młodszym o 8 lat kolegą z pracy. Przeżyłem załamanie, jesteśmy razem, ale coraz bardziej widzę,że to nie ma sensu. Gdyby nie syn (16 letni).. tylko on mnie trzyma w domu. Ciężko, pisać nawet ciężko..
Z upływem czasu podobno rana się zabliźnia tylko jak człowiek był z osoba z którą miał dzieci i budował tą swoją "wyspę szczęścia" i nagle okazuje się, że wszystko co robisz jest nic nie wartę zabiera niemal w sekunde motywację do wszystkiego. Aktualnie będąc z nowa partnerką ciagle mam obawę , czy to co zaczynam od nowa budowac znowu okaże sie tylko zamkiem z piasku. Kiedyś byłem pewny, że jak mnie zabraknie, "żona" zrobi dokladnie to co ja bym zrobił. I w pewnym momencie tak było. Ale chyba to zaufanie, że kogo jak kogo ale mnie takie coś to nie może spotkac ale chyba można powiedziec , że tylko głupiec tak może mysleć. Wiele bym dał aby miał ta energie co kiedyś i potrafił dażyć miłością partnerkę jak kiedyś ex zonę. No ale staram sie walczyc z tym , muszę byc dobrej mysli. Troche motywuja dzieci.
gaga 18 Nie poznasz jej nie była ani lepsza w łóżku ani ładniejsza po prostu nudzi ich stabilizacja.
Piotras miałem to samo jak u mnie małżeństwo było już skreślone nie chciałem się związać z fajną kobietą (która w kryzysie była przy mnie bez żadnych oczekiwań - w każdym razie o nich nie mówiła) teraz małżeństwo trwa ale ja nadal nie umiem nikomu zaufać. I zastanawiam się czy warto budować od nowa???:rozpacz
Pietras kobieta zajmuję się twoimi dziećmi czy ty tego nie widzisz? Czy ona ma być plastrem na twoje rany?
Wiesz co ona powinna zrobić?
Powinna odejść od Ciebie po to abyś dojrzał do decyzji bycia razem. Albo zrozumiesz czym jest związek z drugą osobą, albo będziesz wiecznie rozpamiętywał swoje skrzywdzenie i będziesz sam z dziećmi które i tak w końcu odejdą. Ty zostaniesz wtedy sam.
A ta kobieta która jeszcze z Tobą jest na pewno będzie już zajęta przez mężczyznę który potrafi docenić jej wartość.
A ja tak z innej beczki. Tak czytam, i gdzie nie spojrzeć same Piotry. Sam znam w realu dwóch kolesi o tym imieniu, którzy się rogów dorobili. I tak sobie myślę fatum jakie czy co, nagle mnie olsnilo, to imię jest przeklete, za zdradę św. Piotra ( zaparcie to jakaś forma zdrady). Tak więc Piotrasy, nie ma co dociekac dlaczego, ze ona winna, ze może ja winny, całą psychologie na bok, toż to przecież w gwiazdach zapisane
suchy 64
popieram twoją wypowiedź z 10 maja 2013 godz. 14:28
jeżeli ktokolwiek źle czuje się w związku i chce szukać nowego szczęścia niech skończy to jedno! każdy ma prawo to bycia szczęśliwym.....po co siebie ranić i upokarzać?nie kocham żony/męża a kocham tego nowego partnera- kończę jedno i zaczynam drugie!
RUDAAA dnia luty 26 2014 10:48:46
.....po co siebie ranić i upokarzać?nie kocham żony/męża a kocham tego nowego partnera- kończę jedno i zaczynam drugie!
problem w tym, że skoro "kocham tego nowego partnera" - to odchodzę "DO" , bo się zakochałam/łem, bo znalazłam/em "lepszy model.
Nie dlatego że jest mi źle w obecnym związku, ale dlatego że jest ktoś inny "lepszy".
Czyli pomieszanie pojęć, odwrotna kolejność postepowania.
To co piszesz to usprawiedliwienie zdrady.
nie chciałam usprawiedliwiać zdrady!ja tylko bym chciała żeby mnie mąż zostawił!nie kocha mnie a kocha JĄ to niech wyp.... do niej! dlaczego to ja mam sprzątać w naszym pseudo związku? znalazł lepszy model -OK- ale niech pokaże że ma jaja i odejdzie a nie gra na dwa fronty
NIck dokładnie kolejność nie pasuje mi związek - odchodzę i szukam czegoś nowego. Nie odwrotnie pierw szukam a później odchodzę.
Wiesz Ruda jest na początku drogi. Myślę bardziej że chodziło m/w w ten deseń "zakochałam/em się odchodzę" Myślę ze to bardziej złe sformułowanie. Próba zrozumienia dlaczego nie potrafią zakończyć jednego zaczynając drugie (mogę się mylić)
Rudaa nigdy tak nie robią. Rozmawialiśmy o tym. Powód prosty - to tchórze. Asekuranci. Złotouści w wyznaniach do kochanek/kochanków. Mistrzowie górnolotnych wywodów. Dla nich jest tu i teraz. Dlatego nigdy nie powiedzą mam kogoś odchodzę (no może kilka wyjątków). Najczęściej bohema, górnolotne obietnice. W konfrontacji z rzeczywistością najczęściej nic nie znaczące.
I jeszcze jedno ci egoiści w tym czasie nie myślą o tym czy kogoś ranią małżonka, żonę, dzieci nie ma to znaczenia liczy TU I TERAZ. Tzw 3 x JA. Nie potrafią odejść bo tych jaj niestety nie mają.
Obiecują sobie górnolotne wywody. Po odkryciu prawdy przypominają bardziej szczury uciekające z okrętu. Obwiniające jeden drugiego za wspólne błędy, niż osoby które połączyło coś wielkiego. :niemoc
a to my nie świadomie im te warunki stwarzamy. a potem zadajemy sobie właśnie takie pytania... dlaczego!
ja dałem szansę mojej żonie bo wykryłem to na dość wczesnym etapie...
życzę powodzenia w nowyw życiu i nie oglądaj się za siebie bo teraz już nie warto...
Myślę,że nie popełniłeś błędu, po prostu ona miała podły charakter.
Jeśli byłoby jej źle,mogła walczyć o naprawę waszych relacji małżeńskich. Wybrała łajdactwo,drogę na skróty,ale do piekła.
.Nie jest z Tobą tak zle.W rozsądnym terminie rozstałeś się z kobietą która do czasu skutecznie udawała Twoja żonę.Zatrzymałeś przy Sobie dzieci,znalazłeś inna kobietę.Cholernie dużo jak na jednego wstającego na dodatek po ciężkim nokaucie faceta. Pomoże tylko czas.Jedyny skuteczny pocieszyciel ludzi skrzywdzonych.Bieżące sprawy powoli znieczulą (bo nigdy nie wyprą z pamięci)traumę po żonie.No i znowu zaczynaj pływać w życiu samodzielnie,bez pomocy psychologa.
Ja jestem dopiero na początku tego przeżycia.
Trzymaj się masz dzieci przy sobie.
Słowo w słowo to samo co u mnie. Nawet te cholerne 22 lata, które prześladuje kilka osób na tym forum.
Jeszcze nie dopisałeś, czy Twoja żona robiła w tym czasie zęby. Jeżeli tak, to zapłacę Ci za prawa autorskie.
Piotras, ja przestałem zastanawiać się nad byłą żoną, przestałem mysleć co robi, z kim się spotyka itp. To przeszłość i trzeba jak najszybciej o tym zapomnieć. Ju skupiłem sie teraz na sobie i na budowaniu przyszłości swoim synom. Jeszcze trochę pracy mi zostało, ale to juz końcówka.
A odnosnie nowego związku mam takie same dylematy jak Ty. Ale o tym, jeżeli chcesz, mogę Ci napisać na PW.
Moja rada - postaraj sie popracować nad tym, że to co przeżyłeś to przeszłość, której za cholerę nie zmienisz, a przed Tobą jest przyszłość na którą masz wpływ. Jeszcze masz kawał życia przed sobą. Nie zmarnuj go.
Trzymaj się, najgorsze już masz za sobą.
Zapamiętaj jeszcze jedno.Kobieta z którą jesteś to nie proteza.
To jest nowe serce które wszczepiłeś swojej rodzinie po tym jak stare Was oszukało.Do końca życia wszyscy,Ty i dzieci musicie otoczyć implantowany "organ"szczególną opieką.
Mam nadzieję że dzieci tu nie ma.Nie zapominaj że dodatkowy niespodziewany **** to pewny i sprawdzony sposób na skruszenie lodowej ściany,którą odgradzasz się od partnerki.Rozumiem wynikające z wieku uwarunkowania ale do tego warto sie zmobilizować.
jestem zdradzoną żoną, przeżywam piekło, miotam sie między rozwodem a chęcią uratowania mojego związku.
Ale nawet jako zdradzona, mogę ci powiedzieć, że w większości przypadków zdrada nie jest początkiem kryzysu w małżeństwie tylko jego objawem. Którego nie chcemy lub nie umiemy zauważyć.
Coś sie musiało u Was dziać, albo właśnie nic sie nie działo. Kwestia moralności partnera, jego system wartości jest oczywiście rzeczą osobną. Ale, uwierz mi, zdrada zdarza się bardzo rzadko w pielęgnowanych związkach , w których partnerzy o siebie dbają, zabiegają.
Zszokowało mnie Twoje stwierdzenie (którego nie zauważył żaden z panów), że "masz w domu nową kobietę". A czym ona jest? Urządzeniem zmywającym, piorącym i prasującym? Takie podejście do partnerki nie wróży nic dobrego, a wiele też mówi generalnie o Twoim podejściu do kobiet.
Wiadomo, zdrajca robi nam krzywdę, nie my ponosimy odpowiedzialność za to co zrobił, to był jej/jego wybór. Ale warto też zawsze zastanowić sie nad sobą w kontekście całej sytuacji. Zaraz mnie tu zakraczą, ale nie ma róży bez kolców.
Cytat
Pozostając przy tym medycznym porównaniu; plaster na niewyczyszczoną ranę z czasem prowadzi do gangreny, amputacji lub śmierci. Widzę to u siebie i widzę to u Piotrasa; i najwyraźniej nie jestem sam w tym osądzie.
Pomyśl może trochę ciepło o Twojej obecnej partnerce. Czy ona zasługuje na to by zostać ofiarą tej gangreny?
O partnerkę się nie walczy, lecz się z nią dzieli życie. Wygląda mi na to, że nie jesteście w stanie szczerze rozmawiać (czy to kwestia czasu, czy inne uwarunkowania zostawiam na boku). W sumie pachnie to już na kryzys w związku. Jeśli sami nie jesteście w stanie, to może jakaś terapia par?
Termin u terapeuty skutecznie wyrwie Ciebie ze spraw zawodowych i może ta odrobina czasu pozwoli WAM przełamać ten impas; czego Wam serdecznie życzę.
meg5
Ja nie uważam siebie za ideał. Zdaję sobie też sprawę z tego ile nas dzieli. Dlatego mogę zrozumieć, że kobieta może się źle czuć w związku i szukać czegoś innego. Ale niech skończy jedno i dopiero wtedy zaczyna drugie.
Bo inaczej jest to podłe asekuranctwo kosztem nieszanowanego partnera.
PS Miłość, imho, polega również na zrezygnowaniu z kogoś, na rzecz jego szczęścia i cieszenia się tym szczęściem.
Teraz mam dwie dziewczyny Nataszę i Anię.
Zawarłem związek z jedną a z drugą żyję w konkubinacie.
Powiem jedno z doświadczenia kobieta bardziej się boi przyznać ponieważ dla niej jest najważniejsze dobro rodziny jako całości łącznie z dziećmi.
Ale dla wiadomości podam jeszcze że kobiety częściej przebaczają ponieważ wielu z nas(nie mnie) bardziej złości zdrada żony ponieważ boimy się o to że dziecko jest nie nasze.
Zanim oszalejecie pomyślcie że w wielu państwach za zdradę męża kobietę czeka ciężka kara a na odwrót co najwyżej słowne potępienie.
Piotras miałem to samo jak u mnie małżeństwo było już skreślone nie chciałem się związać z fajną kobietą (która w kryzysie była przy mnie bez żadnych oczekiwań - w każdym razie o nich nie mówiła) teraz małżeństwo trwa ale ja nadal nie umiem nikomu zaufać. I zastanawiam się czy warto budować od nowa???:rozpacz
Twoje słowa są bardzo trafne.
Pietras kobieta zajmuję się twoimi dziećmi czy ty tego nie widzisz? Czy ona ma być plastrem na twoje rany?
Wiesz co ona powinna zrobić?
Powinna odejść od Ciebie po to abyś dojrzał do decyzji bycia razem. Albo zrozumiesz czym jest związek z drugą osobą, albo będziesz wiecznie rozpamiętywał swoje skrzywdzenie i będziesz sam z dziećmi które i tak w końcu odejdą. Ty zostaniesz wtedy sam.
A ta kobieta która jeszcze z Tobą jest na pewno będzie już zajęta przez mężczyznę który potrafi docenić jej wartość.
za powod podam te fakty
Pozdrawiam !!!
Piotr
popieram twoją wypowiedź z 10 maja 2013 godz. 14:28
jeżeli ktokolwiek źle czuje się w związku i chce szukać nowego szczęścia niech skończy to jedno! każdy ma prawo to bycia szczęśliwym.....po co siebie ranić i upokarzać?nie kocham żony/męża a kocham tego nowego partnera- kończę jedno i zaczynam drugie!
Cytat
.....po co siebie ranić i upokarzać?nie kocham żony/męża a kocham tego nowego partnera- kończę jedno i zaczynam drugie!
problem w tym, że skoro "kocham tego nowego partnera" - to odchodzę "DO" , bo się zakochałam/łem, bo znalazłam/em "lepszy model.
Nie dlatego że jest mi źle w obecnym związku, ale dlatego że jest ktoś inny "lepszy".
Czyli pomieszanie pojęć, odwrotna kolejność postepowania.
To co piszesz to usprawiedliwienie zdrady.
Wiesz Ruda jest na początku drogi. Myślę bardziej że chodziło m/w w ten deseń "zakochałam/em się odchodzę" Myślę ze to bardziej złe sformułowanie. Próba zrozumienia dlaczego nie potrafią zakończyć jednego zaczynając drugie (mogę się mylić)
Rudaa nigdy tak nie robią. Rozmawialiśmy o tym. Powód prosty - to tchórze. Asekuranci. Złotouści w wyznaniach do kochanek/kochanków. Mistrzowie górnolotnych wywodów. Dla nich jest tu i teraz. Dlatego nigdy nie powiedzą mam kogoś odchodzę (no może kilka wyjątków). Najczęściej bohema, górnolotne obietnice. W konfrontacji z rzeczywistością najczęściej nic nie znaczące.
I jeszcze jedno ci egoiści w tym czasie nie myślą o tym czy kogoś ranią małżonka, żonę, dzieci nie ma to znaczenia liczy TU I TERAZ. Tzw 3 x JA. Nie potrafią odejść bo tych jaj niestety nie mają.
Obiecują sobie górnolotne wywody. Po odkryciu prawdy przypominają bardziej szczury uciekające z okrętu. Obwiniające jeden drugiego za wspólne błędy, niż osoby które połączyło coś wielkiego. :niemoc