Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Zycie z żona lub mezem po ich zdradzie?Jak to jest?
Witajcie
Bardzo mnie ciekawi powyższe pytanie...jak to jest?Jak to mozliwe?
Ja akurat nie wybaczyłem,sposobie sie do rozwodu,podam moje powody które będą zarazem pytaniem do Was.
Otóz-
zaufanie-przeciez po tym wszystkim to niemozliwe
lojalność- j/w
przysięga małzenska-przeciez nie mozna odnowic czegos co zostało zbeszczecone i oplute przez zdradzającego.
taka przyziemna sprawa jak łózko-ja bym nie mógł dotknąc tego czegos i nie dotknąłem.Jak to mozliwe ze niektórzy moga to robic ze zdradzającym wiedząc o jego zdradzie...
mysli o kochanku-nie dręczą Was?Oczywiscie chodzi mi o tych co wybaczyli...Mnie osobiscie chyba zjadły by takie myśli ze robiąć to z nia juz jakis pajac to robił
szacunek do samego siebie-przeciez to sie nie da siebie szanowac po tym wszystkim jak sie zostaje ze zdradzaczem.
godnośc-chyba wiadomo....
Proszę o opinie osoby które dały sobie rade z powyzszym,bo dla mnie....to niemożliwe.Naprawde.Bycie z kims kto Cie zdradził to jak rak,który powoli drązy...Ale to tylko moja opinia...
godność
Nie należę do grupy osób, do których kierujesz te kilka pytań. Obserwacje jak najbardziej słuszne, ale są osoby, które próbują je obejść. Co nimi kieruje ? W większości tchórzostwo przed nowymi rozwiązaniami i tak pewnie jest w większości przypadków, kwestia dorobienia ideologi i ta dziwna mantra - Przecież nie był/była oprócz tej zdrady aż taki zły
Może jedna uwaga, nie jest to kwestia zaufania a jedynie szacunku do siebie, kiedy po zdradzie ten skrzywdzony próbuje wmówić sobie, że nic wielkiego się nie stało. Stało się.
Zatracony- jestem w takiej samej sytuacji jak Ty- nie wybaczyłam i uzdrowienie jakie odczuwam po miesiącach samotności bezcenne, a uczucie obojętności do osoby która mnie skrzywdziła działa jak najlepsze lekarstwo. Pozdrawiam
Po zdradzie żyliśmy 6 lat osobno.Od 2 lat znowu razem.
W międzyczasie ja w związku z inną osobą.Więc ani nie boję się samotności , ani nowych rozwiązań.Teraz nie mam przekonania co do sluszności żadnej decyzji.Chociaż suche fakty nie pozostawiją mi złudzeń , nie wiem dlaczego nie potrafię tej decyzji podjąć.
Zżera mnie to od środka zostawiając pustkę.
Właśnie skoobie
I dlatego wlasnie nigdy nie wolno wracac do przeszlosci.
A zdrada to hydra,odetniesz łeb,odrośnie dziesięc.Zdecydowanie nie warto...
tezeusz,dobrze to ująłes...:tak_trzymaj
lisbet-widze ze wiesz o co kaman :brawo
Komentarz doklejony:
Reansumując
Jest tyle wartościowych kobiet na swiecie ze szkoda tracic czas dla szmaty,życie mamy tylko jedno.
Komentarz doklejony:
Ale dalej jestem ciekaw pytania jakie zadałem w tytule wątku...Prosze,niech napisza zdradzeni,którzy wybaczyli...
Zatracony. Nie męcz tych którzy myślą inaczej niż ty, nie szukaj usprawiediwienia i rozgrzeszenia dla swoich czynów. Widać u ciebie to prosta sprawa kopnąć, spłynąć i wygonić 20 lat życia. Może to było marne życie i nic nie warte, bez wspólnych osiągnięć. Wyczuwam w twoich wywodach lekką ironię pod adresem tych która chcą ten świat naprawiać aby z uśmiechem witać każdy dzień, wychować szczęśliwe dzieci których tobie brak. Dla mnie jesteś płytki i nieudaczny życiowo bo kto z jajami zaczyna od tego że jest mgr. Łącz się w myślach z tym swoim tezeuszem i srezeuszem i tobie podobnymi którzy uciekają na łatwiznę swego nieudacznego życia. I nie męcz i nie prowokój tych co mają w sobie siłę przebaczenia i budowania od nowa. Nie zrozumiesz tego swoim płytkim sposobem pojmowania świata. Pamiętaj poddać się to typowo ludzkie ale wybaczyć to coś dużo więcej.
Monet . Z racją jest jak z ****, każdy ma swoją. Nikt wam nie zabrania dożywać emerytury waszym nudnym samotnym życiem z problemem braku powtórnego zaufania. Łatwizny jest pełno dookoła. Zdrada to czasem tylko **** - po prostu chwilowa zamiana. Popraw sobie ego - wybrałeś bardzo dobrze z własnego punktu widzenia.A ja z własnego.
Jasne, ktoś Cię w wała robił, ale przebaczaj, przebaczaj. Nigdy się nie dowiesz, co ten ktoś tak naprawdę wykombinował i po co mu Twoje wybaczenie. Tezeusz ma rację, większość tych wybaczających to tchórzem podszyci nieudacznicy.
Forgiver- a kto mówi o samotności Ja układam sobie życie- lepsze bo uczciwe
Żywić się złudzeniami to nie dla mnie- wyluzuj, zażyj jakąś neospazminę czy coś. Pozdrawiam
Oj kochani moi mili, wygląda na to, że Forgiver dotknął waszego bolącego punktu, stąd tyle emocji.
Co z wami jest?
Założyliście kółko wzajemnej adoracji, żeby wspierać się w jedynej słusznej drodze jaką obraliście ?
Skoro taka jedyna i słuszna, to wsparcia nie potrzebuje.
Forgiver podał nawet wam receptę na tą bolączkę: Popraw sobie ego - wybrałeś bardzo dobrze z własnego punktu widzenia. A ja z własnego.
Kto będzie chciał, to zrozumie.
Tezeuszu, nie jest to kwestia jedynie szacunku do samego siebie przez wmówienie sobie, że nic wielkiego się nie stało. Co to za dyrdymały ?
Tchórzostwo przed nowymi rozwiązaniami ? Nie osłabiaj mnie, proszę. Chyba jednak właśnie jest zupełnie odwrotnie.
Rekonstrukcjo, czy większość tych wybaczających to tchórzem podszyci nieudacznicy ? Znaczy się, że większość tych, którzy nie wybaczają to odważni udacznicy do których się oczywiście zaliczasz?
Przemyśl to.
Mgr rehabilitacji nie może zrehabilitować żony? To jakieś kursy doszkalające trzeba skończyć
Chcesz potwierdzenia swojej decyzji ? Nic z tego. Ale skoro jesteś kryształowy i z aureolką nad głową, to nie będziesz jej żałował, ale pamiętaj, że i zakonnice też mają swoje za uszami, ale się nie dają
Zaufanie nie możliwe? A co to jest zaufanie? Ja do siebie na 100% nie mam, a co dopiero do kogoś ? Ale jak się zsumuje, to te 100% będzie
To jak jest z tym Twoim zaufaniem do samego siebie ? Nigdy siebie lub nikogo nie zawiodłeś ? Czy tylko masz na to świetne wytłumaczenia ?
Lojalność ? pewnie jeszcze na całe życie ?......
Nie ma to jak tępa lojalność głupiego psa, prawda ? i życie jest proste Z kotami to już nie wiadomo jak będzie.
A słyszałeś o starciu się dwóch przeciwnych celów życiowych czy równorzędnych wartości na daną chwile ? Niestety wygrywa tylko jedna lojalność w danym momencie, w innym ta druga.
Przysięga małżeńska ? Jeśli związek jest dobrze dobrany to przysięgi nie są potrzebne. Ten się na nią powołuje, kto ją dotrzymał
Łóżko, dotykanie zdradzającego? Jak przebadany to nie ma obawy, inaczej faktycznie trzeba uważać
Myśli o kochanku ? Zmora większości, ale to kwestia realnej samooceny, która strasznie siada.
Tak Yorik, dalej stoję na stanowisku, że większość z tych, co się zdecydowali zostać, zrobiła to z tchórzostwa , pozornego braku perspektyw .
Zaufanie. Jeśli wykorzystane długofalowo i w perfidny sposób, to nie ma mowy o jego odbudowie, więc jeden z najpotężniejszych filarów związku nie istnieje. Drugi filar- szacunek też nie. Miłości (trzeciego filaru) też trudno się doszukać w takiej kloace, jaka powstaje przy zdradzie. Gdzie w tym wszystkim przyjaźń, lojalność, no cokolwiek budującego? Powiedz mi Yorik, na czym oparty jest taki "związek", jak nie na znajomym smrodku i ciepełku wytwarzanym przez oswojony latami obornik ? Zdrowe to to nie jest. I szczególnie na zdrowiu się odbija.
Spójrz Yorik, ilu bohaterów wraca tu po latach. I to nie dlatego, że znowu dostali po rogach. Wracają, żeby ostrzec tych, co nie rozumieją w co się pakują.
Forgiver
Nie dyskutuje z Tobą bo nauczony jestem innego sposobu konwersacji,opartego na argumentach i kulturze a nie na chamstwie i buractwie.W pierwszej chwili miałem napisać Ci pare słow ale wybacz...nie znize sie do Twojego poziomu.Piszesz ze zacząłem wpis od mojego zawodu i wieku.No niestety,tak mnie uczono pisac listy,a jeśli sie z tym nie zgadzasz,odsyłam do szkoły podstawowej gdzie dzieci sie uczą pisac listy.Zobacz lepiej jak ty zacząles list-od obrazania i chamstwa.
A teraz gwoli wyjasnienia delikatnego dla wszystkich...Naprawde motywem mojego wpisu była chęc poznania w/w rzeczy.Po prostu mnie to ciekawi jak to możliwe.Co w tym złego???
Piszecie ze szukam potwierdzenia swojej decyzji??No bez jaj.Ja od dziecka wiedziałem jak sie zachowam w takiej decyzji jesli mnie to spotka.I wcale nie ironizuje wobec tych co wybaczyli.
zatracony
skoro postanowiłeś odejść od żony po jej zdradzie, to co cię do cholery obchodzi jak to jest, gdy się żyje z żoną/ mężem po zdradzie?
Czyżbyś nie był pewien swojego wyboru?
Jak chcesz sprawdzić jak to jest to do niej wróć, a potem opisz , a jak nie chcesz wrócić to zajmij się czymś innym, jakąś nową panią, poszukaj sobie innych problemów
bumerang
Jetem pewien swojego wyboru,juz dawno dokonałem wyboru,jestem dyspozytorem swoich torów,spełniam sie w muzyce hardcoru :tak_trzymaj:tak_trzymaj
Komentarz doklejony:
A tak powaznie...
Nie można zapytac o cos bez zadnych podtekstów?Zresztą ten post może być komus pomocny w podjęciu decyzji,tak mi sie wydaje.
PAX Drodzy Forumowiczowie.
pytać zawsze można, podobno nie ma głupich pytań, tylko głupie odpowiedzi, a jak tak to może lepiej czasem nie pytać bo się dostanie durną odpowiedź ?
mimo wszystko radzę nie zaplątać sobie tym głowy skoro podjąłeś decyzję, szkoda czasu na myślenie o czymś takim, takie zdrowie psychiczne jest wg mnie bardzo ważne, więc myśl o miłych rzeczach.
Zatracony - Przepraszam jeśli cie uraziłem. Słowa wypowiedziane w gniewie. Nie jestem aż taki burak jakim mnie malujesz.
Po prostu ja podjąłem własną słuszną dla mnie decyzję i nie szukam potwierdzenia na forum podobnie jak Yorik - czy aby na pewno dobrze zrobiłem.
Przejrzyj wpisy waszego towarzystwa wzajemnej adoracji - sobota,późne godziny wieczorne, samotność i wpisy typu : Ja to rozwiązałem sprawę po męsku, a te wydmuszki dają się dalej dymać. Powiedźcie mi wydmuszki jak to jest żyć dalej ze zdrdzaczem. Spróbuj wybaczyć to się dowiesz.
Z tych wpisów rozumiem tylko Lisbet bo jej historia kładzie na kolana ( nawiasem właściwa i mądra decyzja Lisbet) - jesteś wielka.
Jak widzisz każdy przypadek jest inny, należy do niego podejść indywidualnie, ludzie popełniali i popełniają błedy, Chcesz wiedzieć - drugi raz nie wybaczę, nie będzie dyskusji, nawet nie drgnę powieką, tak mnie to wzmocniło i nie mażę się wieczorami -nie szukam potwierdzenia i rozgrzeszenia. Daj spokój zrobiłej co zrobiłeś i ja to szanuję. Przypomina mi się kwestia Geyowska w twoich rozważaniach : Ludzie zobaczcie jestem : GAY , Ludzie Zobaczcie. Powiedz kogo to obchodzi jesteś to jesteś i tyle, a przede wszystkim jesteś człowiekiem takim samym jak każdy z nas. Wybierając to co wybrałem nie wypisuję : powiedźcie czy właściwe wybrałem : nikt ci na to nie odpowie, każdy przypadek jest inny. Niejedna kobieta wkurza jak się na nią tylko patrzy i wysłu****e jej klepania, nie potrzeba nawet do tego jej zdrady aby powiedzieć - żegnaj.
Mimo wszystko wszystkiego dobrego Ci życzę w twoim jasnym wyborze. To Twój wybór i Twoje życie.
Napiszę tak : dotykanie ( łóżko ) - mój po tych kilku latach już się porządnie doszorował od łapsk paniusi, więc nie mam z tym problemu Chociaż, na początku i owszem był.
Tak na zdrowy rozum, gdyby miało nas brzydzić, że ktoś przed nami obmacywał partnera, to nie byłoby związków. No bo jak tu wiązać się z kimś wcześniej używanym ? Niby co, nie wezmę ślubu bo chłopak miał przede mną z osiem dziewczyn, które bzyknął ? ... Po zdradzie jest z tym problem, bo myślimy że mieliśmy partnera na wyłączność a to niestety mit i żadne papiery gwarancji na posiadanie nie dają.
Co do tchórzliwych nieudaczników - tylko Ci co wybaczyli, wiedzą ile odwagi potrzeba aby dać szansę na odbudowanie tego co zostało na zgliszczach po zdradzie. Racja w tym, że decyzja zostać czy odejść, jest osobistym wyborem każdego z nas. Jednak przykre jest że Ci, którzy ciągną ten wózek dalej ( często pod górę ) są niestety traktowani jak osobnicy drugiej kategorii, bez honoru. Tylko pytanie : skąd wiadomo, że w kolejnym związku po rozwodzie ktoś nie przyprawi rogów ? przecież wracają na Portal ludzie, pokiereszowani po następnych przejściach.
Podsumowując, jedni dają radę się pozbierać inni nie ale wszyscy zostaliśmy jednakowo zranieni, tylko każdy znajduje prywatny sposób na poradzenie sobie ze stanem w jakim się znalazł. Czy dobry czy zły to jego sprawa.
Jestem dobra w wybaczaniu, więc wybaczam wam to że się po mnie za chwilę przejedziecie
Forever...każdy ma swoją drogę, zatem nie powinnaś się czuć niekomfortowo z powodu, że ktoś inaczej postrzega rozwiązania bliskie tobie. Dla ciebie ta jest słuszna i tego się trzymaj.
Zresztą, niektórzy z tych bezwzględnie niedających szansy daliby ją, gdyby np. zdradzający barrrrrrrrrdzo ubiegał się o nią. Skoro jednak nikt się nie ubiegał, łatwiej było powiedzieć że tej szansy nie dali.
lecz
Cytat
Niby co, nie wezmę ślubu bo chłopak miał przede mną z osiem dziewczyn, które bzyknął ? ... Po zdradzie jest z tym problem, bo myślimy że mieliśmy partnera na wyłączność a to niestety mit i żadne papiery gwarancji na posiadanie nie dają.
Tu się jednak z tobą nie zgodzę ponieważ to porównanie jest całkowicie nieforutnne.
Ilość bzykanych dziewczyn przed związkiem - nie ma znaczenia, bo były zanim związek zaistniał , natomiast w czasie jego trwania te bzykanka mają całkowicie inny wymiar, chyba też się z tym zgodzisz.
Gwarancji na czyjąś wierność nie ma żadnych nigdy, mimo papierów i przysiąg wszelakich, zatem należałoby się zastanowić czy w ogóle jest zasadnych uważać, że partnera możemy mieć na wyłączność....może to tylko mit spowodowany uwarunkowaniem kulturowym, religią tudzież znikąd wziętymi mrzonkami o miłości doskonałej i ponadczasowej? Może to walka z wiatrakami wobec niemonogamicznej natury człowieka?
Margaret
U mnie akurat było tak ze błagała,nawet kilkakrotnie na kolanach,codziennie wydzwaniała(rekord 83 nieodebrane połączenia),przychodziła do pracy itd.
Jak odierałem tel. to błagając mówiła ze kocha...Wtedy ja zadałem sobie pytanie juz abstra****ąc od tego co pisałem w pierwszym poscie ze...przeciez gdyby kochała,nie zdradziłaby mnie.czyż nie mam racji?No moze nie,ale ja dalej bede sie trzymał tezy ze jak sie kocha to sie nie zdradza.A kochanka miala kilka miesiecy i ja przerwalem to ku...Gdyby nie to pewnie dalej rosły by mi rogi...
Ok - czas na odsłonę . Przepraszam wszystkich których uraziłem swymi wpisami przede wszystkim Zatraconego i Tezeusza. Każdy patrzy z własnej perspektywy.
Nie chciało mi się logować więc użyłem Nicku : Forgiver - tak naprawdę jestem Rocco1971 i trzymam się twardo ,,swojego" wyboru.
Yorik był, jest i będzie moim wsparciem, jesteśmy jak dwie bratnie dusze. On pisząc swoje nie wiedział w tym czasie że Forgiver to ,, Ja"
Życzę wszystkim szczęścia na drodze swojego własnego wyboru.
To forum ma nas wspierać w chwilach załamania i przygnębienia.
Zatracony i Tezeusz - Przepraszam jeszcze raz. Powodzenia
Margaret - oczywiście jest różnica przed związkiem czy w trakcie to nie było porównanie a raczej stwierdzenie.Generalnie miałam na myśli to, że nikt nie jest kryształowo czysty.
Zatracony,
uważam, że zawsze należy słuchać się swojego wewnętrznego JA i bezwzględnie nie robić niczego wbrew sobie samemu.
Jeśli zatem tak czujesz, rób tak. Nie musisz dawać szansy nikomu, choćby pełzał i zalewał się łzami. Ktoś inny da bo tak będzie czuł, bywa że dana szansa miała sens, w większości jednak, jak statystyki pokazują, okazuje się podszyta płonnymi nadziejami.
Za każdą decyzję, za każdy nasz krok, przychodzi zapłacić.
Wybór jest nasz i konsekwencje tegoż wyboru także.
Za wszelką cenę należy być w zgodzie z sobą samym - to jest najważniejsze! Rocco1971,
witaj...ah to ty od tych "potoków endorfin ze zboczy wulkanu" !
powodzenia...masz dobrego anioła stróża, Yorika
Możesz i powinieneś logować się jako gość ,używając nicka, pod jakim się zarejestrowałeś.
Yorik ale bodyguarda sobie przysposobiłeś.Czyżby jakieś bojówki do pałacowego przejęcia władzy na portalu
Niestety problem jest taki ,że nikomu nie będzie dane porównać drugiej opcji, mamy tylko jedno życie.I w tej sprawie ciężko jest wydawać werdykt nie odnosząc się do konkretnego wypadku.Ogólne prawidłowośći i schematy są tylko drogowskazem ,ale nie wyrocznią.
Posłużę się zawodną pamięcią.Na tym portalu wielokrotnie osoby , które same nie dały szansy doradzają innym userom ,żeby tą szansę dały. I odwrotnie. Osoby dające szansę udzielają rad ,żeby absolutnie tej szansy nie dawać.
Myślę ,że szczególnie my powinniśmy mieć wystarczająco dużo empatii ,żeby zrozumieć drugą stronę sporu.
Przykład historia lisbet .Czy ktokolwiek będąc na jej miejscu dałby szansę ? Nie sądzę.
Jedyne co nas różni to narysowanie cienkiej czerwonej linii w innym miejscu.
"Czyżby jakieś bojówki do pałacowego przejęcia władzy na portalu"
Zgadzam się ze skoobi-m.Forgiver vel Rocco1971 z Yorik-iem kpiąc i obrażając,być może usiłują nas skłócić.Uwagę zwracająodział ról miedzy nimi na dobrego i złego policjanta i taktyka,dwa kroki do przodu,jeden do tyłu.Inaczej wygląda wtedy z pozoru niewytłumaczalny najazd na tezeusza.
Gdyby nie było dzieci to ani chwili nie zastanawiał bym się nad decyzją.
I nie uważam siebie za tchórza, mam w domu dwójkę wspaniałych dzieci i wolę patrzeć na nie jak chowają się z dwójką rodziców.
Co do zdrajczyni to zebrałem takie materiały i kwity że mogłem ją puścić w samych skarpetkach a z budowaniem kolejnego związku myślę że nie miał bym obiektywnie większego kłopotu (chociażby ze względu na tzw. pozycję życiową). Tylko jest jedno pytanie po co???
Wyszedłem z założenia że nie chcę przenosić g... w które się władowałem na dzieci a rozwieść mogę się zawsze.
Niewiernej nie brzydzę się choć cały czas pozostaje pytanie dlaczego????
Z gachem problemów też nie mam bo gnój był i jest zerem i zadbam o to aby nim pozostał. Na razie mam go z głowy.
W tym całym jak to określacie "tchórzliwym" układzie to ja podjąłem tą decyzję świadomie z wizją wszelkich możliwych konsekwencji. Jak ja to przeżywam to wiem tylko ja i choć jest ciężko to nie żałuję. Wiem na pewno że drugiej szansy nie będzie.
I wszelkiego rodzaju dywagacje w tym związku kojarzą mi się tylko z dyskusją czyja prawda jest bardziej prawdziwa.....
Gwarancji na czyjąś wierność nie ma żadnych nigdy, mimo papierów i przysiąg wszelakich, zatem należałoby się zastanowić czy w ogóle jest zasadnych uważać, że partnera możemy mieć na wyłączność....może to tylko mit spowodowany uwarunkowaniem kulturowym, religią tudzież znikąd wziętymi mrzonkami o miłości doskonałej i ponadczasowej? Może to walka z wiatrakami wobec niemonogamicznej natury człowieka?
Jak zwykle u Margaret, dobra puenta.
Ciekawe jaki procent populacji żyje w swoich dziecinnych mrzonkach o miłości doskonałej i ponadczasowej, bo to ich dowartościowuje?
Są wtedy tacy wyjątkowi, wartościowi wybrańcy losu. A czy to nie jest zwykłe chciejstwo i oszukiwanie się? No piękne to jest, wiadomo.
A jak czar pryska, to widzenie wszystkiego tylko w czarno-białych kolorach, aby zaakcentować swoje rozczarowanie pojmowaniem świata i natury człowieka? Tworzenie ideologii i nie dopuszczanie do świadomości, że aż tak można się mylić. Niby wiemy, że życie nie jest czarno-białe, takie jak byśmy chcieli i płata figle, ale staramy się o tym nie myśleć, bo nas to nie dotyczy lub mamy nadzieję, wierzymy że to co nie pasuje, to nas jakoś ominie.
Ciekawe ile osób wiedzie w miarę spokojne życie tylko dlatego, że nie wie o czymś co im zupełnie do obrazu świata nie pasuje ?
Wydaje mi się, że trzeba rozdzielić dwie sprawy, czy w iogóle dopuszczamy możliwość pozostania w związku ze zdradzaczem, od tego jak w praktyce wygląda życie po zdradzie. Jeśli ktoś nie wierzy w to, że ktoś kto zdradził może być jeszcze wierny, lojalny, może zaslugiwac kiedyś na zaufanie, a okazywane przez niego uczucia mogą nie być jedynie perfidna grą, wtedy sprawa jest dla niego jasna. Jeslii ktoś dopuszcza taka możliwość, powstaje pytanie, czy warto sprobowac. Ja sprobowalem, jak bedzie czas pokaze, sprobowalem tez zycia bez niej, z innymi kobietami i moze dlatego nie mam juz dylematow. Nie zakladam jednak, ze to na zawsze, jesli bedzie nie tak zawsze mozna sie rozstac. Nie bede uwazal tego czasu za stracony, jesli sie nie uda, zakladam taka opcje.jesli chodzi o odwage i tchorzostwo, to wybaczcie, ale to sa rozwazania na poziomie podpuszczajacych sie nastolatkow. Jesli chodzi o seks, spotykajac sie z trzydziestoparolatkami mozesz byc pewien, zatracony, ze nie jeden pajac je dotykal, chyba ze szukasz dziewic. Wiec tak na prawde nie chodzi o seks, a poczucie wlasnosci, ze ktos dotykal Twoja kobiete, i urazone meskie ego. Co do przysiegi malzenskiej, sam ja olales, wiec nad czym rozpaczasz? Wydaje mi sie, ze tak bardzo boisz sie o swoj wizerunek faceta, ze nie zaryzykowalbys danie szansy zonie, nawet jesli mialbys na to ochote, a moze wlasnie mialbys duze szanse na powodzenie, bo dostala w doope, ze hoho i mysle, ze wiele mogla zrozumiec, a jesli tak dlugo prosi Cie o powrot, to w gre wchodzi kasa albo...uczucia.
numloc
Czyli zostałeś tylko dla dzieciaków.no tak,tutaj sprawa troche jest inna...
Yorik...wiesz u mnie w miescie,szczególnie teraz jak jest ciepełko można obserwowac pary ok.80-latków trzymających sie ręce i usmiechniętych albo siedzących tych że staruszków karmiących gołębie.Bardzo sie wzruszam na takie widoki...Myślisz że oni się zdradzali?Szczerze wątpie.I dzieki nim wiem równiez że prawdziwa miłość istnieje.I taką ja znajde,bo po zdradzie mojej byłej wiem że z nią tak już nie bedzie.Nie bede z nią za 40-pare lat karmił gołebi.
Komentarz doklejony:
lagos,ja uwazam ze jezeli ktos łamie przysiege,to przestaje ona obowiązywac.To chyba jest jasne.
Mówisz uczucia??Nie rozumiem.Czyli jak spotykała sie kilka miesięcy z kolesiem.włóczyła sie po hotelach az przyprowadzila go do naszego domu i sie z nim pie.. to znaczy ze w gre wchodza uczucia????
Yorik dnia maj 05 2013 14:16:41
Ciekawe ile osób wiedzie w miarę spokojne życie tylko dlatego, że nie wie o czymś co im zupełnie do obrazu świata nie pasuje ?
A ile wiedzie takie życie, świadomie ignorując takie fakty .
Zdaniem części osób na portalu zaliczają się do nich wybaczający.
lagos
A czy jesteś pewien ,że przysięga jeszcze obowiązuje po złamaniu jej przez drugą stronę ?
Komentarz doklejony:
Margaret,
Cytat
Gwarancji na czyjąś wierność nie ma żadnych nigdy, mimo papierów i przysiąg wszelakich, zatem należałoby się zastanowić czy w ogóle jest zasadnych uważać, że partnera możemy mieć na wyłączność....może to tylko mit spowodowany uwarunkowaniem kulturowym, religią tudzież znikąd wziętymi mrzonkami o miłości doskonałej i ponadczasowej? Może to walka z wiatrakami wobec niemonogamicznej natury człowieka?
Może wszystko po trochu , ale jako skutek negatywnych konsekwencji zdrady dla społeczeństwa jako całości w epoce gdy tworzyły się podstawy prawne kultury atlantyckiej.Prawo nie zmieniło się od tamtego czasu.
Biologia ewolucyjna odkryła ,że nie jesteśmy jako gatunek monogamistami.Stąd problem.A otoczka kulturowa i religijna monogamii to propagandowe wzmacnianie społeczne korzystnych dla społeczeństwa wzorców.To co przeżywamy to skutek konfliktu rozbieżnych uwarunkowań biologicznych i wpajanych nam w ramach socjalizacji postaw.Oczywiście mam na myśli nasz krąg kulturowy.
He, he...dobry jest, no nie? Taki spokój, najprawdziwsza prawda ze wszystkich prawd jest ustalona, a tu proszę, co jakiś czas jakiś zamach na z góry ustalone teorie Nie ma spokoju..
Cytat
Czyżby jakieś bojówki do pałacowego przejęcia władzy na portalu
Skoobi, tylko Twój przenikliwy umysł mógł to dostrzec. No cóż, od zawsze mam chęć na......Królową
Dałeś dobre podsumowanie. Sztucznie wykreowany spór na poziomie ogólników. Ile bólu i goryczy musi być w konserwatywnych ,,zwolennikach ostrego cięcia" że nie potrafią uszanować kogoś, kto wybrał inne rozwiązania czy sposób na życie. Nawet tego nie widzą. Czyżby zazdrość, nienawiść, utwierdzanie się w jedynej słusznej podjętej decyzji, co do której są wątpliwości, bo chyba nie troska o kogoś każe obrażać czy ironizować.
Te same osoby w poszczególnych przypadkach oceny sytuacji czasami potrafią mieć ogromny dystans do świata. Czyżby menopauza ? Czyżby po odejściu trudniej było się podleczyć?
Dziwne zjawisko, bo raczej Ci co powiedzmy ,,dali szansę" nie atakują, odgryzają się jak ktoś ich obraża lub prowadzi nagonkę (np. Forever). Nie każdy czuje potrzebę odwdzięczania się tym samym aż kapcie spadną, tak jak Rocco
Czyżby podjęta decyzja wpływała na wizje świata, pokorę wobec życia, radykalizm czy wcześniej wypracowana osobowość ?
Miłego dnia.
Komentarz doklejony:
Zatracony, nie chcę Ci mieszać w głowie, ale złap trochę dystansu do życia. Jesteś romantykiem, ale przeczytaj uważnie Lagosa, który całkiem nieźle chodzi po Ziemi starając się nie bujać w obłokach.
Sam musisz ustalić czego chcesz od życia i co Ci na tą chwilę pasuje. Nie jestem zwolennikiem działania w silnych emocjach, bo jak wyciszenie przyjdzie, najczęściej potem się żałuje.
To teraz strasznie wygląda i będzie wracać co byś nie zrobił. Raczej szybciej spokój osiągniesz rozstając się. To będzie prostsze, ale nigdy nie będziesz wiedział, co by było gdyby.
Cytat
Yorik...wiesz u mnie w miescie,szczególnie teraz jak jest ciepełko można obserwowac pary ok.80-latków trzymających sie ręce i usmiechniętych albo siedzących tych że staruszków karmiących gołębie.Bardzo sie wzruszam na takie widoki...Myślisz że oni się zdradzali?Szczerze wątpie.
Zapytaj ich! To może być cenne.
I żebyś się nie zdziwił.
Wszystko możliwe. Może właśnie przez ogromne doświadczenie życiowe, pokorę wobec życia, wspieranie się mimo wszystko wciąż wiedzą jaką mają dla siebie wartość ?
Może to już są kolejne związki ?
Cytat
Nie bede z nią za 40-pare lat karmił gołebi.
To Twoja decyzja i ona nie ma na to wpływu po tym jak sobie zaszalała.
Cytat
Mówisz uczucia??Nie rozumiem.Czyli jak spotykała sie kilka miesięcy z kolesiem.włóczyła sie po hotelach az przyprowadzila go do naszego domu i sie z nim pie.. to znaczy ze w gre wchodza uczucia????
Nie dziwne, że nie rozumiesz. Wciąż żyjesz w swojej bajce.
Kobieta zmienną jest, nawet nie wiesz co hormony mogą zrobić z człowieka ? Chyba masz klasykę.
Nie wiem czemu kobiety często ściągają fagasów do własnego gniazda, ale to nie jest jakiś dziwny wyjątek wymierzony specjalnie przeciwko Tobie, żeby Cię upodlić, odebrać godność. Ciebie raczej w rozważaniach poprostu nie było.
Jeśli nie ma ewidentnych korzyści z bycia z Tobą, to teraz chciała by karmić z Tobą te kaczki czy gołębie bardziej niż ktokolwiek na świecie...Nie masz tylko pewności czy wytrwa w tym postanowieniu. Co do innych będziesz miał większą pewność, tylko dlatego, ze ich nie znasz i znów stworzysz sobie ich wyidealizowany obraz ?
He,...czego oczy nie widzą tego sercu nie żal
Spróbuj zrozumieć Lagosa
yorik
Fajnie to wszystko zostało ujęte.Naprawde.
Mówisz wyidealizowany obraz...Tylko ten ktoś kogo poznam nie zdradził mnie i moze nigdy nie zdradzi.Istnieje taka szansa,mimo hormonów.Prawda?
A tutaj...Juz zawsze bede pamietał i bał sie ze znów za rok,5,10 znów to zrobi,bo ona to juz zrobila.
Ale dokładnie rozumiem przekaz Twojego postu.Jednym słowem...Cała ta zdrada rujnuje a pózniej tak czy siak,zmienia wszystko..juz nie mówiąc o tym jak cholernie boli.
Co Ty z tymi gołębiami .Nie bój się ,że za 5 ,10 lat zrobi to znowu.Jak nie zrobi to będziesz za lat 40 karmił z nią gołębie.Jak zrobi to za 5 lat to nakarmisz nią kruki.
I skąd wiesz kto te gołębie karmi?Przecież to może być para zdradzaczy tylko w tym wieku co innego ich już rajcuje .Nakarmią gołębie , potem razem pomoczą nogi w jednej misce z ciepłą wodą a wygląda to na sielankę monogamistów .
Poza tym Margaret,lagos,numlock i Yorik napisali coś z czym się zgadzam i właściwie nie za bardzo jest do tego co dodać.
Zatracpny, dokładnie tak to widzę.
I w jedna i w drugą stronę pochopne deklaracje są niebezpieczne. I z jednej i z drugiej strony będą chodzić za Tobą demony.
Stało się. Ona uległa swoim emocjom i co z tego wyszło. Może warto, abyście oboje wydorośleli i zeszli na Ziemię ?
A może tak?
Zostajesz w swojej bajce i szukasz następnej idealnej królewny zakładając, że z upływem czasu ani Ty ani ona ani los wzajemnych oczekiwań nie zmieni. Na wiele czynników jednak nie masz wpływu.
Próbujesz zmienić swoją wizję świata, siebie i ludzi walcząc głównie z sobą samym ostrożnie będąc przy niej.
Będziesz się bał, ze to zrobi ? To chyba ona powinna się bać. Ty już masz inną pozycję.
Pamiętał będziesz, długo będziesz czuł ból i nie będziesz wiedział, czy to przetrwacie. Dla obojga to duża ofiara z własnego życia, niestety. Czy ty myślisz, ze ona będzie miała z Tobą lekko ?
Też będziesz jej sobą przypominał, co fajnego zrobiła. No i będziesz miał kobietę nieźle przeszkoloną w temacie.
Zostanie z nią w Twoim przypadku może być rozpatrywane tylko wtedy, jeśli było wam wcześniej ze sobą dobrze. Jeśli to nie lafirynda, która nagle odkryła w sobie nowy ekscytujący sposób na życie kosztem wszystkiego, jeśli szczerze ją oświeciło, że to jednak nie była miłość (bo tak pewnie myślała), a poświęciła tak wiele.
Jeśli to był kolejny raz, to odpuść sobie, bo to silniejsze od niej.
Przestań myśleć ogólnikami, że jak się kocha to się nie zdradza.
Najpierw trzeba zdefiniować, czym dla kogo jest miłość ?
Właśnie w odpowiednich okolicznościach można przechwycić już istniejące emocje do kogoś innego, jeśli ktoś się nie pilnuje, choć najczęściej zdrada to indukcja emocji na bazie jakichś deficytów.
Potraktuj to tylko jako rzucenie światła. Tylko Ty wiesz, co będziesz w stanie łatwiej znieść. Ja jedną zostawiłem, mimo, że skamlała jak Twoja i zacząłem nowe życie, jak widać nie trafiłem, więc z drugą dla odmiany zostałem. Inne realia. No ile można zmieniać? Dobrze wiem, że do trzech razy szuka, limitu jeszcze nie wyczerpałem
Możliwe, ze za jakiś czas spotkasz mnie, jak karmie gołębie i nie będziesz wiedział czy to ta z którą wciąż chodzę za rączkę, czy jakaś następna już zupełnie siwa laseczka ?
Forgiver podziwiam Cie za siłę jaką masz w sobie. Nie znam Twojej historii i nie wiem skąd ta siła, czy sam wybaczyłeś/wybaczyłaś czy jesteś teoretykiem. Każdy podejmuje własną decyzje to fakt. Psycholodzy podkreślają, że najłatwiej jest zostawić mało kto ma siłę wybaczyć i zacząć wspólne życie od nowa. Prawda jest taka, że jeżeli ktoś został zdradzony to z tym "piętnem" będzie żył do końca swoich dni bez względu na to czy zdecyduje się wybaczyć czy zostawić. Zawsze to będzie gdzieś z tyłu głowy. Wierzę że prawdziwa miłość jest pokonać wszystko... życie to jedna wielka sinusoida, sztuką jest nie poddawać się w upadkach i cieszyć się z dobrych chwil. Nigdy nie bedziemy przygotowani na to co nas spotka dlatego trzeba znać siebie, swoje emocje i możliwości. Jedni mają siłe sie podnieść i wybaczyć a inny wolą odejść pod chwilą negatywnych emocji. Życze każdemu wiary i siły. Nigdy nie wiadomo jak my potraktujemy drugą osobę i co wtedy byśmy chcieli od niej dostać pogardę czy przebaczenie...
No dziękuje dziękuje ,pojechaliście mi po rajtuzach i nie bardzo wiem dla czego , czyżby wasza mojsza była aż tak najmojsza że nie przyjmujecie nawet możliwości innej opcji ? To może ja jako ten podszyty strachem nieudacznik odpowiem na zadane pytania :
1. zaufanie . Ok odchodzisz poznajesz inną i co ? zaufasz na 100% ??? Przecież to ten sam gatunek !!! jak jedna zdradziła to ta też może
2. lojalność . j/w
3.przysięga małżeńska . fakt bez spornie złamana .niech odezwie sie osoba która dotrzymała wszystkich złożonych ślubów ,tak tak wiem to co innego ale przysięga to przysięga i jak ktoś składa jaką kolwiek przysięgę i nie ma zamiaru jej dotrzymać to jest h.... !
4 łózko . waszym tokiem myślenia proponuje przyszłą wybrankę wysłać na badania czy aby nie była ruszona , no bo jak można dotknąć skalane ciało !
5. szacunek do samego siebie .Czy ktoś każe wam brać przewinienia zdradzacza na swoje barki ? a w czy zawiniliście żeby stracić do siebie szacunek noooo chyba że sami wepchaliście partnera w ramiona kochanka !
6. godność . Co jest bardziej szlachetne wybaczyć czy zabić ?
Co do odwagi najłatwiej jest uciec jak coś nie wyjdzie trudniej jest zostać i stawić czoła .
Co do zaufania, trzeba być idiotą żeby móc na 100% zaufać nowemu partnerowi ,czy komukolwiek po takiej lekcji .
Oczywiście są różne zdrady są różni ludzie i niema złotego środka czasem nie ma takiej opcji jak powrót .
Wybrałem taką drogę jaką wybrałem , był to mój świadomy wybór bynajmniej nie podyktowany strachem czy lenistwem , wybrałem drogę pod górę właśnie dla tego że nie jestem tchórzem który podwija ogon pod siebie jak mu życie napluje w twarz i proszę niech mi i podobnym mi osobą ku..a nikt nie ubliża !!!
Ja jestem na etapie "wybaczania". Mija u mnie 4 miesiące od ujawnienia zdrady, wiem że jeszcze nie wybaczyłam , ale staram się wybaczyć.
Zaufanie - nigdy nie ufałam męzowi w 100%, z resztą nikomu na tyle nie ufam, no może jedynie własnej matce. Tak więc jest bardziej zszarpnięte napewno, ale do nikogo nigdy pewności miec nie można. Nie kotroluje natarczywie i 5 minut dłużej w pracy męża mnie nie niepokoi. Gdyby chciał zdradzić po raz drugi i tak by to zrobił bez względu na moja kontrolę , tak myslę.
Jestśmy po ślubie cywilnym, więc słabo mnie rusza tamta formułka, po koscielnym jednak napewno czułabym sie z tym conajmniej nijako. Tak teraz po tym wszystkim mąż powiedział że oświadczy się po raz drugi, że chce ślub koscielny wziąść choć od zawsze jak pamiętam twierdził , że to nie dla niego....
W łóżku nie mam oporów by dotykać męża, kochać się z nim. Lepiej (wiem wiem jak to brzmi) ze zdradził mnie w aucie ( zauważyłam , że ostatnio bardzo popularne ) auto- nie łóżko, w aucie nie ma pola manewru ani czasu na różne sceny niczym z serialu brazylijskiego hehe macanki i inne... Z początku miałam to przed oczami w każdej minucie, z każdym dniem mniej o tym myślę.
Nigdy w "trakcie" nawet nie pomyślałam , że podobinie mogło byc z nią hmm nie wiem może dlatego że nie robię tego w aucie??? Nie wiem.
Tymbardziej że wedlug mnie nie była chyba taka dobra skoro mój mąz nie skorzytsał jeszcze raz....
W godność uderzył wiadomo, no cóż czasu nie da sie wrócić.
Ale co taki Zdradzacz ma zrobic jesli faktycznie żałuje?
Dopiero po zdradzie zobaczyłam jak wiele związków żyje razem po zdradzie któregos z partnerów. W jednych jednak zdrada miała miejsce raz i faktycznie potem zyją szczęsliwie a w innych zdrada wkrada sie po raz drugi i związek się rozpada.
Ja myslę , że łatwiej jest odejść niż dac drugą szansę. Gdzieś czytalam że błądzic rzeczą ludzką , a wybaczac boską i cos w tym jest chyba.
Nie odważyłbym się negować ani postawy tych co dają szansę ani tych co zamykają relacje.
Forgiver - jeśli jesteś facetem, nie chcę twojej żony ale pożyczaj mi co tydzień na noc samochód z pełnym bakiem, swoją piżamę i kpl. bielizny oraz szczoteczkę do zębów.
Po oddaniu używaj ich bez zahamowań, sprawdzania stanu i dezynfekcji.
Zgadzasz się na taki 3 miesięczny luźny romans ?
Straszne uproszczenie. Samochodu nie pożyczam i szczoteczki a reszta przeszła kwarantannę. Niektórzy z nas nie wiedząc dalej w zaufaniu używają niesterylnych narzędzi. Masz 100 % pewności u siebie ???
ps : samochód pewnie też kiedyś kupiłeś używany.
Witaj Zatracony. Właściwie to chyba mam juz prawo wypowiadać sie w w/w kwestiach po jestem 5 lat po odktyciu wszystkiego , po niejednokrotnej trwającej 3 lata zdradzie i to nie zjednym facetem , matki moich dwojga wtedy nieletnich dzieci . Zadajesz pytania takie same jakie ja sobie zadałem kiedyś .i to niejednokrotnie .
Wybaczyć ? , łatwo powiedzieć to słowo ale jest ono związane z zapomnieniem wszystkiego / jak sie chce zostać / a zapomnieć trudno i powiedzeć że nic sie nie stało i zaczynamy od nowa . Bo to jest podstawą do odbudowy zaufania
Łóżko jest sprawą bolesną i bardzo indywidualną , szczególnie jak się ktoś dowiedział że nie ma bólu głowy ,że na drodze chuci to i miesiączka nie jest przeszkodą albo tak jak ja miałem to szczęście ; ze szczegółami przeczytać opisy kochanka kiedy było mu najlepiej . Wiem że to ordynarde co pisze ale przez takie piekło też można przejść.
Kochanków miała dwóch ; jeden bogaty na kolacyjki i coś extra a drugi był świetny w te klocki / 20 lat młodszy o de mnie / nic dodać nic ująć .Mogę im rozwalić rodziny albo zrobić z ich dzieci sieroty , tylko po co ? I właściwie pozostał ten najtrudniejszy wątek ;
Szacunek do samego siebie ! Ja pomimo całego tego upodlenia , goryczy porażki życiowej , przegranego życia - SKUNDLIŁEM SIĘ i postanowiłem pozostać .Powodów było dużo i wielu znich wstydzę się że wtedy jaj mi zabrakło , wtedy byłem głupi i naiwny że wszystko będzie jak dawniej i bedziemy kochająca sie rodziną , że czas uleczy rany . I choć prawie wszysto wróciło do normy , to jedna rzecz jest dla mnie nieosiągalna , powinna pojawić się naturalnie . To jest brak prawdziwej MIŁOŚCI , ona została kiedyś zabita , zabrała ją z mojego serca dla lowelasów i ona juz do do mnie nigdy nie powróciła . Jakkolwiek to zabrzmiało patetycznie , to łapię się czasami na stwierdzeniu że jesteśmy poukładanym na nowo związkiem dwojga ludzi wychowujących prawiedorosłe dzici ,tylko miłości tu nie ma .To zastanawiające jak nisko upadłem i że chce mi się jeszcze żyć , choć to przegrane życie .To masochizm co teraz napiszę ; ale dumny jestem z tego że potrafiłem to wszystko znieść prawie na spokojnie / na zewnątrz/ w roku kiedy dzieci zdawały mature - bo własnie wtedy o wszystkim sie dowiedziałem. Najprostszym wyjście byłoby rozwalić wtedy rodzinę i ich przyszłe życie , wumarzone studia , przyjaciół , zbabrać im wszystko .Pomyślałem ; nie muszą cierpieć za głupote matki . I dzisiaj wiem że postąpiłem dobrze , zaraz kończą studią maja sympatie , może założą rodziny i oniczym nie wiedzą . A ja i tak histori nie zmienię , co przeżyłem i wycirpiałe , czasami wypłakałem - tylko mnie wzmocniło .
Pytasz --zatracony--, jak dalej tak żyć ? nie dostaniesz dobrej odpowiedzi , każdy z Nas musi znależć swoją drogę i wziąć za to odpowiedzialność .Takie to juz Nasze parszywe szczęście .
Pozdrawiam wszystkich .
~Rocco: samochodu nie pożyczasz a chcesz by inni tolerowali użyczanie intymności i emocji oraz ryzykowali budowę na wątpliwych fundamentach.
A dlaczego, auto łatwo naprawić, benzynę kupić, tapicerkę wyprać a emocje zdrady są jak kwas trawiący metal, puki rdza go nie zje do szczętu wyraźnie widać skutki jego działania.
Szczególnie gdy co jakiś czas trafisz na odpowiednią perspektywę.
Dla mnie twoja postawa to dualizm moralny, na dodatek ukierunkowany materialnie.
U mnie zwiazke przechodzil kryzys (mezczyzna dlugo nie mogl znalezc pracy), a to rzutowalo na wszystko... zwlaszcza,ze rodzina i bliscy tez sie wtracali.
Kryzys rzucil sie cieniem na lozko..na relacje..na ogolne pogawedki.
Przestalam byc partnerka- stalam sie medzaca i marudzaca kura domowa. raz go wspieralam,drugim razem wylewalam wiadra pomyj. zaczelam wychodzic sama na imprezy. a jak z nimto na jego oczach flirtowalam z innymi. Strasznie chcialam poznac kogos, kto dalby mi to,czego nie mialam od mojego faceta- po prostu upadl w moich oczach, od kiedy przestal pracowac.
Wiedzialam,ze go nie zdradze-bo najnormalniej w swiecie nie umialabym. I pomyslalam wtedy,ze lepiej byloby gdyby on mnie zostawil...
KIlka misiecy pozniej zdradzil mnie.. ze swoja ex.. bylam cholernie wsciekla, zla, wpadlam w histerie, bo zostalam upokorzona... i... to smutne,ale wtedy zdalam sobie sprawe, ze ja go naprawde kocham i przestalam doceniac, bo chcialam tylko wiecej... a on mi dawal wsparcie,opiekowal sie mna, byl zawsze przy mnie i do tamtej pory nie zawiodl..
Dalam mu szanse, bo zaczelam myslec o tym,ze zdrada to choroba zwiakzu..ze przyzlo to na moje wlasne zyczenie..i niestety taki dramat byl dla mnie jak obuch w glowe.
Wybaczylam mu,bo sie skruszyl i powiedzial, ze to bylo jednorazowe.. wybaczylam, bo kadzy czlowiek zasluguje na II szanse..wybaczylam, bo umiem wybaczac.. a gdybym ja to zorbila (zdradzila), wiem,ze on by mnie zostawil bez slowa..
oczywiscie,boli jak cholera.. ale potrafie sie soba zajac i wiem teraz czego w naszym zwiazku zabraklo.
niestety- czasem takie przykre rzeczy musza sie wydarzyc po to,zeby sie rowniez OPAMIETAC i docenic co sie ma.
P.s- nie bronie tu wszystkich zdradzajacych ani nie tlumacze swojego faceta..
ZED - fanjy jest ten twój dualizm ( aż musiałem odwiedzić WIKI ).
Za dużo filozofii w tym a za mało rzeczywistości którą jeśli znasz matematykę można opisać prostym równaniem poniżej:
\int\frac{1}{y}dy=-\int 2 dt
ln|y|=-2t+C
ln|y|=-2t+ln|C|
ln|y|-ln|C|=-2t
ln|\frac{y}{C}|=-2t
\frac{y}{C}=e^{-2t}
y=Ce^{-2t} jest rozwiązaniem twojego dylematu życiowego.
Jak widzisz ja nie chcę nic od innych. Moje życie - mój wybór.
Rocco - nie rozumiem, obustronne dążenie do punktu styku, powtarzalne w nieskończoność ?
Co to rozwiązuje ?
__\__\__\__
/ / /
Przecież życie to akurat idealny asynchron wymagający serca by ciągle buforować niezgranie.
A może tylko tak mi się wydaje :kapitulacja
Ja nie wiem czy wybaczyłam mężowi , ale jestesmy razem.Bo co to znaczy tak naprawdę wybaczyć ? Zapomnieć się nie da. Ale też nie wracam juz do tego. A jeżeli juz to w samotności. A z mężem uczymy się żyć na nowo, inaczej - bo wiele spraw było odległych, zapomnianych. Inaczej sobie okazujemy uczucia, szacunek. Ja wiem że dla wielu to nie jest zrozumiałe, ale w naszym przypadku to sam nasz związek w jakiś sposób uzdrowiło. Wiem że drugi raz juz nie miał by szans. To byłby koniec. Ale on się naprawdę zmienił. Ja też się zmieniłam. Uwierz mi mozna żyć z osoba , która cię zdradziła. To zależy od wielu czynników. Przede wszystkim co wasz łączy, jak ta osoba się zachowuje po zdradzie, co dla niego znaczyła. Mi jest bardzo trudno. Ale wiem też że sama ponosze za to winę , bo byłam zbyt skupiona na sobie i dzieciach a jego byłam pewna na 100%. Też dużo zrozumiałam, pomogła nam terapia. Dwoje musi chcieć tej odbudowy.Pozdrawiam
Jak widać, każdy z Forumowiczów ma inne kryteria, jeżeli chodzi o zdradę i wybaczenie. Ogólnie uważam, że nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny i najważniejsze, aby umieć wyciągnąć wnioski z każdego wydarzenia. Zawsze mamy kilka możliwości wyjścia z danej sytuacji i nie można krytykować żadnego wyboru, bo każdy ma inny system wartości, inną wrażliwość. Jeżeli ktoś uważa, że dawał w związku z siebie wszystko, to po zdradzie powinien odejść, bo nie będzie mógł dać więcej, a dla zdradzającego to było za mało. Zdrada to jasny sygnał od życia, że należy coś zmienić. To czas na transformację.
Na podstawie własnych doświadczeń uważam, że po zdradzie nie należy robić z siebie ofiary. Szkoda czasu na użalanie się nad sobą. Szkoda również tracić energię na szukanie sposobów na uprzykrzanie życia zdradzającemu czy kochasiowi. Lepiej skupić się na sobie i na tym, co jest dla nas w danym momencie najważniejsze. Jeżeli zdecydujemy się pozostać, wówczas trzeba sobie dokładnie zdefiniować słowo "wybaczenie". Dalsza wegetacja na zasadzie "czas leczy rany" również niczego nie wnosi i bez głębszego zaangażowania obydwu stron związek raczej nie ma szans na przetrwanie.
Widztaj zatracony . Przeczytaj uważnie co piszą ; jednazwielu i Merlin . To absolutna kwint-esencja na Twoje rozterki i pytania .
To powinno zamknąć dyskusję w Twoim temacie , z szacunku dla tych ludzi i tego co napisali . Weż to sobie mocno do serca .
Przykro że w Twoim związku nie było miłość, nie tylko ze strony żony ale i z Twojej. Bo tylko prawdziwa miłość choćby zatrzyma się i zastanowi co się z nią stało takiego, a nie od razu wystawia winnego za drzwi.
piszesz: przysięga małzenska-przeciez nie mozna odnowic czegos co zostało zbeszczecone i oplute przez zdradzającego.
A fragment przysięgi:" na dobre i na złe i że Cię nie opuszczę aż do śmierci" można by tu powiedzieć, że również ją zbeształeś.
Wybaczenie jest trudne, wymaga naprawdę dużo wysiłku i pracy, ale dobrze jest sprawdzić czy warto - jeśli się kocha, bo odejść można zawsze.
zdrada jest chyba najgorszym z bledow/grzechow miedzyludzkich, znam ją z obydwu stron i tylko wybaczenie(jak kolwiek rozumiane) pozwala na dalsze zycie, czasami RAZEM a czasami OSOBNO.
Nie musicie wierzyc temu co mowie, ale bedac na obydwu stronach, znajac uczucia/nerwy/bole z obydwu stron mysle ze najpewniejsza i jedyna droga to ta trudna - jesli chcesz wejsc na gore nie mozesz chodzic dookola, musisz sie zaczac wspinac a to czasami boli..
jesli ktos chcialby pogadac zapraszam na rozmowe telefoniczna, i prosze sie nie obawiac reklam, spamu etc.. jestem zdradzony, sam zdradzilem i ciagle JESTEM:wykrzyknik
Witajcie, można wybaczyć zdradę, jest to bardzo ciężkie, ale jest możliwe. Do osób wierzących: nie próbujcie sami sobie z tym poradzić...poproście Pana Boga o pomoc, On was uleczy ze wszystkich zranień. Powodzenia!
Dla mnie po zdradzie to pustka.Ja jestem 13 lat po ślubie i brak zaufania mnie przytłacza.Na razie mam małe dzieci więc trwam w tym układzie chorym.Nie wiem jak długo.Szkoda tylko lat minionych.Zmarnowanych.....
Może jedna uwaga, nie jest to kwestia zaufania a jedynie szacunku do siebie, kiedy po zdradzie ten skrzywdzony próbuje wmówić sobie, że nic wielkiego się nie stało. Stało się.
W międzyczasie ja w związku z inną osobą.Więc ani nie boję się samotności , ani nowych rozwiązań.Teraz nie mam przekonania co do sluszności żadnej decyzji.Chociaż suche fakty nie pozostawiją mi złudzeń , nie wiem dlaczego nie potrafię tej decyzji podjąć.
Zżera mnie to od środka zostawiając pustkę.
Był kiedyś żydowski kawał o kozie. Proponuję uleczyć życie za pomocą substytutu takiej kozy.
I dlatego wlasnie nigdy nie wolno wracac do przeszlosci.
A zdrada to hydra,odetniesz łeb,odrośnie dziesięc.Zdecydowanie nie warto...
tezeusz,dobrze to ująłes...:tak_trzymaj
lisbet-widze ze wiesz o co kaman :brawo
Komentarz doklejony:
Reansumując
Jest tyle wartościowych kobiet na swiecie ze szkoda tracic czas dla szmaty,życie mamy tylko jedno.
Komentarz doklejony:
Ale dalej jestem ciekaw pytania jakie zadałem w tytule wątku...Prosze,niech napisza zdradzeni,którzy wybaczyli...
Kimkolwiek jesteś człowieku to nie zauważasz że,to co napisałeś do autora i innych odnosię także do ciebie.Przemyśl swe słowa.
Żywić się złudzeniami to nie dla mnie- wyluzuj, zażyj jakąś neospazminę czy coś. Pozdrawiam
Co z wami jest?
Założyliście kółko wzajemnej adoracji, żeby wspierać się w jedynej słusznej drodze jaką obraliście ?
Skoro taka jedyna i słuszna, to wsparcia nie potrzebuje.
Forgiver podał nawet wam receptę na tą bolączkę:
Popraw sobie ego - wybrałeś bardzo dobrze z własnego punktu widzenia. A ja z własnego.
Kto będzie chciał, to zrozumie.
Tezeuszu, nie jest to kwestia jedynie szacunku do samego siebie przez wmówienie sobie, że nic wielkiego się nie stało. Co to za dyrdymały ?
Tchórzostwo przed nowymi rozwiązaniami ? Nie osłabiaj mnie, proszę. Chyba jednak właśnie jest zupełnie odwrotnie.
Rekonstrukcjo, czy większość tych wybaczających to tchórzem podszyci nieudacznicy ? Znaczy się, że większość tych, którzy nie wybaczają to odważni udacznicy do których się oczywiście zaliczasz?
Przemyśl to.
Mgr rehabilitacji nie może zrehabilitować żony? To jakieś kursy doszkalające trzeba skończyć
Chcesz potwierdzenia swojej decyzji ? Nic z tego. Ale skoro jesteś kryształowy i z aureolką nad głową, to nie będziesz jej żałował, ale pamiętaj, że i zakonnice też mają swoje za uszami, ale się nie dają
Zaufanie nie możliwe? A co to jest zaufanie? Ja do siebie na 100% nie mam, a co dopiero do kogoś ? Ale jak się zsumuje, to te 100% będzie
To jak jest z tym Twoim zaufaniem do samego siebie ? Nigdy siebie lub nikogo nie zawiodłeś ? Czy tylko masz na to świetne wytłumaczenia ?
Lojalność ? pewnie jeszcze na całe życie ?......
Nie ma to jak tępa lojalność głupiego psa, prawda ? i życie jest proste Z kotami to już nie wiadomo jak będzie.
A słyszałeś o starciu się dwóch przeciwnych celów życiowych czy równorzędnych wartości na daną chwile ? Niestety wygrywa tylko jedna lojalność w danym momencie, w innym ta druga.
Przysięga małżeńska ? Jeśli związek jest dobrze dobrany to przysięgi nie są potrzebne. Ten się na nią powołuje, kto ją dotrzymał
Łóżko, dotykanie zdradzającego? Jak przebadany to nie ma obawy, inaczej faktycznie trzeba uważać
Myśli o kochanku ? Zmora większości, ale to kwestia realnej samooceny, która strasznie siada.
Brak szacunku do samego siebie czy zdradzacza ?
Miłej niedzieli
Zaufanie. Jeśli wykorzystane długofalowo i w perfidny sposób, to nie ma mowy o jego odbudowie, więc jeden z najpotężniejszych filarów związku nie istnieje. Drugi filar- szacunek też nie. Miłości (trzeciego filaru) też trudno się doszukać w takiej kloace, jaka powstaje przy zdradzie. Gdzie w tym wszystkim przyjaźń, lojalność, no cokolwiek budującego? Powiedz mi Yorik, na czym oparty jest taki "związek", jak nie na znajomym smrodku i ciepełku wytwarzanym przez oswojony latami obornik ? Zdrowe to to nie jest. I szczególnie na zdrowiu się odbija.
Spójrz Yorik, ilu bohaterów wraca tu po latach. I to nie dlatego, że znowu dostali po rogach. Wracają, żeby ostrzec tych, co nie rozumieją w co się pakują.
Nie dyskutuje z Tobą bo nauczony jestem innego sposobu konwersacji,opartego na argumentach i kulturze a nie na chamstwie i buractwie.W pierwszej chwili miałem napisać Ci pare słow ale wybacz...nie znize sie do Twojego poziomu.Piszesz ze zacząłem wpis od mojego zawodu i wieku.No niestety,tak mnie uczono pisac listy,a jeśli sie z tym nie zgadzasz,odsyłam do szkoły podstawowej gdzie dzieci sie uczą pisac listy.Zobacz lepiej jak ty zacząles list-od obrazania i chamstwa.
A teraz gwoli wyjasnienia delikatnego dla wszystkich...Naprawde motywem mojego wpisu była chęc poznania w/w rzeczy.Po prostu mnie to ciekawi jak to możliwe.Co w tym złego???
Piszecie ze szukam potwierdzenia swojej decyzji??No bez jaj.Ja od dziecka wiedziałem jak sie zachowam w takiej decyzji jesli mnie to spotka.I wcale nie ironizuje wobec tych co wybaczyli.
skoro postanowiłeś odejść od żony po jej zdradzie, to co cię do cholery obchodzi jak to jest, gdy się żyje z żoną/ mężem po zdradzie?
Czyżbyś nie był pewien swojego wyboru?
Jak chcesz sprawdzić jak to jest to do niej wróć, a potem opisz , a jak nie chcesz wrócić to zajmij się czymś innym, jakąś nową panią, poszukaj sobie innych problemów
Jetem pewien swojego wyboru,juz dawno dokonałem wyboru,jestem dyspozytorem swoich torów,spełniam sie w muzyce hardcoru :tak_trzymaj:tak_trzymaj
Komentarz doklejony:
A tak powaznie...
Nie można zapytac o cos bez zadnych podtekstów?Zresztą ten post może być komus pomocny w podjęciu decyzji,tak mi sie wydaje.
PAX Drodzy Forumowiczowie.
mimo wszystko radzę nie zaplątać sobie tym głowy skoro podjąłeś decyzję, szkoda czasu na myślenie o czymś takim, takie zdrowie psychiczne jest wg mnie bardzo ważne, więc myśl o miłych rzeczach.
Po prostu ja podjąłem własną słuszną dla mnie decyzję i nie szukam potwierdzenia na forum podobnie jak Yorik - czy aby na pewno dobrze zrobiłem.
Przejrzyj wpisy waszego towarzystwa wzajemnej adoracji - sobota,późne godziny wieczorne, samotność i wpisy typu : Ja to rozwiązałem sprawę po męsku, a te wydmuszki dają się dalej dymać. Powiedźcie mi wydmuszki jak to jest żyć dalej ze zdrdzaczem. Spróbuj wybaczyć to się dowiesz.
Z tych wpisów rozumiem tylko Lisbet bo jej historia kładzie na kolana ( nawiasem właściwa i mądra decyzja Lisbet) - jesteś wielka.
Jak widzisz każdy przypadek jest inny, należy do niego podejść indywidualnie, ludzie popełniali i popełniają błedy, Chcesz wiedzieć - drugi raz nie wybaczę, nie będzie dyskusji, nawet nie drgnę powieką, tak mnie to wzmocniło i nie mażę się wieczorami -nie szukam potwierdzenia i rozgrzeszenia. Daj spokój zrobiłej co zrobiłeś i ja to szanuję. Przypomina mi się kwestia Geyowska w twoich rozważaniach : Ludzie zobaczcie jestem : GAY , Ludzie Zobaczcie. Powiedz kogo to obchodzi jesteś to jesteś i tyle, a przede wszystkim jesteś człowiekiem takim samym jak każdy z nas. Wybierając to co wybrałem nie wypisuję : powiedźcie czy właściwe wybrałem : nikt ci na to nie odpowie, każdy przypadek jest inny. Niejedna kobieta wkurza jak się na nią tylko patrzy i wysłu****e jej klepania, nie potrzeba nawet do tego jej zdrady aby powiedzieć - żegnaj.
Mimo wszystko wszystkiego dobrego Ci życzę w twoim jasnym wyborze. To Twój wybór i Twoje życie.
Tak na zdrowy rozum, gdyby miało nas brzydzić, że ktoś przed nami obmacywał partnera, to nie byłoby związków. No bo jak tu wiązać się z kimś wcześniej używanym ? Niby co, nie wezmę ślubu bo chłopak miał przede mną z osiem dziewczyn, które bzyknął ? ... Po zdradzie jest z tym problem, bo myślimy że mieliśmy partnera na wyłączność a to niestety mit i żadne papiery gwarancji na posiadanie nie dają.
Co do tchórzliwych nieudaczników - tylko Ci co wybaczyli, wiedzą ile odwagi potrzeba aby dać szansę na odbudowanie tego co zostało na zgliszczach po zdradzie. Racja w tym, że decyzja zostać czy odejść, jest osobistym wyborem każdego z nas. Jednak przykre jest że Ci, którzy ciągną ten wózek dalej ( często pod górę ) są niestety traktowani jak osobnicy drugiej kategorii, bez honoru. Tylko pytanie : skąd wiadomo, że w kolejnym związku po rozwodzie ktoś nie przyprawi rogów ? przecież wracają na Portal ludzie, pokiereszowani po następnych przejściach.
Podsumowując, jedni dają radę się pozbierać inni nie ale wszyscy zostaliśmy jednakowo zranieni, tylko każdy znajduje prywatny sposób na poradzenie sobie ze stanem w jakim się znalazł. Czy dobry czy zły to jego sprawa.
Jestem dobra w wybaczaniu, więc wybaczam wam to że się po mnie za chwilę przejedziecie
W porządku,juz o.k.Ja też przepraszam jeśli poczułeś się urażony...
Zresztą, niektórzy z tych bezwzględnie niedających szansy daliby ją, gdyby np. zdradzający barrrrrrrrrdzo ubiegał się o nią. Skoro jednak nikt się nie ubiegał, łatwiej było powiedzieć że tej szansy nie dali.
lecz
Cytat
Tu się jednak z tobą nie zgodzę ponieważ to porównanie jest całkowicie nieforutnne.
Ilość bzykanych dziewczyn przed związkiem - nie ma znaczenia, bo były zanim związek zaistniał , natomiast w czasie jego trwania te bzykanka mają całkowicie inny wymiar, chyba też się z tym zgodzisz.
Gwarancji na czyjąś wierność nie ma żadnych nigdy, mimo papierów i przysiąg wszelakich, zatem należałoby się zastanowić czy w ogóle jest zasadnych uważać, że partnera możemy mieć na wyłączność....może to tylko mit spowodowany uwarunkowaniem kulturowym, religią tudzież znikąd wziętymi mrzonkami o miłości doskonałej i ponadczasowej? Może to walka z wiatrakami wobec niemonogamicznej natury człowieka?
U mnie akurat było tak ze błagała,nawet kilkakrotnie na kolanach,codziennie wydzwaniała(rekord 83 nieodebrane połączenia),przychodziła do pracy itd.
Jak odierałem tel. to błagając mówiła ze kocha...Wtedy ja zadałem sobie pytanie juz abstra****ąc od tego co pisałem w pierwszym poscie ze...przeciez gdyby kochała,nie zdradziłaby mnie.czyż nie mam racji?No moze nie,ale ja dalej bede sie trzymał tezy ze jak sie kocha to sie nie zdradza.A kochanka miala kilka miesiecy i ja przerwalem to ku...Gdyby nie to pewnie dalej rosły by mi rogi...
Nie chciało mi się logować więc użyłem Nicku : Forgiver - tak naprawdę jestem Rocco1971 i trzymam się twardo ,,swojego" wyboru.
Yorik był, jest i będzie moim wsparciem, jesteśmy jak dwie bratnie dusze. On pisząc swoje nie wiedział w tym czasie że Forgiver to ,, Ja"
Życzę wszystkim szczęścia na drodze swojego własnego wyboru.
To forum ma nas wspierać w chwilach załamania i przygnębienia.
Zatracony i Tezeusz - Przepraszam jeszcze raz. Powodzenia
uważam, że zawsze należy słuchać się swojego wewnętrznego JA i bezwzględnie nie robić niczego wbrew sobie samemu.
Jeśli zatem tak czujesz, rób tak. Nie musisz dawać szansy nikomu, choćby pełzał i zalewał się łzami. Ktoś inny da bo tak będzie czuł, bywa że dana szansa miała sens, w większości jednak, jak statystyki pokazują, okazuje się podszyta płonnymi nadziejami.
Za każdą decyzję, za każdy nasz krok, przychodzi zapłacić.
Wybór jest nasz i konsekwencje tegoż wyboru także.
Za wszelką cenę należy być w zgodzie z sobą samym - to jest najważniejsze!
Rocco1971,
witaj...ah to ty od tych "potoków endorfin ze zboczy wulkanu" !
powodzenia...masz dobrego anioła stróża, Yorika
Drażliwy temat i tyle.
Możesz i powinieneś logować się jako gość ,używając nicka, pod jakim się zarejestrowałeś.
Yorik ale bodyguarda sobie przysposobiłeś.Czyżby jakieś bojówki do pałacowego przejęcia władzy na portalu
Niestety problem jest taki ,że nikomu nie będzie dane porównać drugiej opcji, mamy tylko jedno życie.I w tej sprawie ciężko jest wydawać werdykt nie odnosząc się do konkretnego wypadku.Ogólne prawidłowośći i schematy są tylko drogowskazem ,ale nie wyrocznią.
Posłużę się zawodną pamięcią.Na tym portalu wielokrotnie osoby , które same nie dały szansy doradzają innym userom ,żeby tą szansę dały. I odwrotnie. Osoby dające szansę udzielają rad ,żeby absolutnie tej szansy nie dawać.
Myślę ,że szczególnie my powinniśmy mieć wystarczająco dużo empatii ,żeby zrozumieć drugą stronę sporu.
Przykład historia lisbet .Czy ktokolwiek będąc na jej miejscu dałby szansę ? Nie sądzę.
Jedyne co nas różni to narysowanie cienkiej czerwonej linii w innym miejscu.
Jeśli chodzi o przeprosiny to chyba o czymś koleś zapomniałeś.
Domyśl się o co mi chodzi.
Zgadzam się ze skoobi-m.Forgiver vel Rocco1971 z Yorik-iem kpiąc i obrażając,być może usiłują nas skłócić.Uwagę zwracająodział ról miedzy nimi na dobrego i złego policjanta i taktyka,dwa kroki do przodu,jeden do tyłu.Inaczej wygląda wtedy z pozoru niewytłumaczalny najazd na tezeusza.
I nie uważam siebie za tchórza, mam w domu dwójkę wspaniałych dzieci i wolę patrzeć na nie jak chowają się z dwójką rodziców.
Co do zdrajczyni to zebrałem takie materiały i kwity że mogłem ją puścić w samych skarpetkach a z budowaniem kolejnego związku myślę że nie miał bym obiektywnie większego kłopotu (chociażby ze względu na tzw. pozycję życiową). Tylko jest jedno pytanie po co???
Wyszedłem z założenia że nie chcę przenosić g... w które się władowałem na dzieci a rozwieść mogę się zawsze.
Niewiernej nie brzydzę się choć cały czas pozostaje pytanie dlaczego????
Z gachem problemów też nie mam bo gnój był i jest zerem i zadbam o to aby nim pozostał. Na razie mam go z głowy.
W tym całym jak to określacie "tchórzliwym" układzie to ja podjąłem tą decyzję świadomie z wizją wszelkich możliwych konsekwencji. Jak ja to przeżywam to wiem tylko ja i choć jest ciężko to nie żałuję. Wiem na pewno że drugiej szansy nie będzie.
I wszelkiego rodzaju dywagacje w tym związku kojarzą mi się tylko z dyskusją czyja prawda jest bardziej prawdziwa.....
Cytat
Jak zwykle u Margaret, dobra puenta.
Ciekawe jaki procent populacji żyje w swoich dziecinnych mrzonkach o miłości doskonałej i ponadczasowej, bo to ich dowartościowuje?
Są wtedy tacy wyjątkowi, wartościowi wybrańcy losu. A czy to nie jest zwykłe chciejstwo i oszukiwanie się? No piękne to jest, wiadomo.
A jak czar pryska, to widzenie wszystkiego tylko w czarno-białych kolorach, aby zaakcentować swoje rozczarowanie pojmowaniem świata i natury człowieka? Tworzenie ideologii i nie dopuszczanie do świadomości, że aż tak można się mylić. Niby wiemy, że życie nie jest czarno-białe, takie jak byśmy chcieli i płata figle, ale staramy się o tym nie myśleć, bo nas to nie dotyczy lub mamy nadzieję, wierzymy że to co nie pasuje, to nas jakoś ominie.
Ciekawe ile osób wiedzie w miarę spokojne życie tylko dlatego, że nie wie o czymś co im zupełnie do obrazu świata nie pasuje ?
Czyli zostałeś tylko dla dzieciaków.no tak,tutaj sprawa troche jest inna...
Yorik...wiesz u mnie w miescie,szczególnie teraz jak jest ciepełko można obserwowac pary ok.80-latków trzymających sie ręce i usmiechniętych albo siedzących tych że staruszków karmiących gołębie.Bardzo sie wzruszam na takie widoki...Myślisz że oni się zdradzali?Szczerze wątpie.I dzieki nim wiem równiez że prawdziwa miłość istnieje.I taką ja znajde,bo po zdradzie mojej byłej wiem że z nią tak już nie bedzie.Nie bede z nią za 40-pare lat karmił gołebi.
Komentarz doklejony:
lagos,ja uwazam ze jezeli ktos łamie przysiege,to przestaje ona obowiązywac.To chyba jest jasne.
Mówisz uczucia??Nie rozumiem.Czyli jak spotykała sie kilka miesięcy z kolesiem.włóczyła sie po hotelach az przyprowadzila go do naszego domu i sie z nim pie.. to znaczy ze w gre wchodza uczucia????
Cytat
Ciekawe ile osób wiedzie w miarę spokojne życie tylko dlatego, że nie wie o czymś co im zupełnie do obrazu świata nie pasuje ?
A ile wiedzie takie życie, świadomie ignorując takie fakty .
Zdaniem części osób na portalu zaliczają się do nich wybaczający.
lagos
A czy jesteś pewien ,że przysięga jeszcze obowiązuje po złamaniu jej przez drugą stronę ?
Komentarz doklejony:
Margaret,
Cytat
Może wszystko po trochu , ale jako skutek negatywnych konsekwencji zdrady dla społeczeństwa jako całości w epoce gdy tworzyły się podstawy prawne kultury atlantyckiej.Prawo nie zmieniło się od tamtego czasu.
Biologia ewolucyjna odkryła ,że nie jesteśmy jako gatunek monogamistami.Stąd problem.A otoczka kulturowa i religijna monogamii to propagandowe wzmacnianie społeczne korzystnych dla społeczeństwa wzorców.To co przeżywamy to skutek konfliktu rozbieżnych uwarunkowań biologicznych i wpajanych nam w ramach socjalizacji postaw.Oczywiście mam na myśli nasz krąg kulturowy.
Cytat
He, he...dobry jest, no nie? Taki spokój, najprawdziwsza prawda ze wszystkich prawd jest ustalona, a tu proszę, co jakiś czas jakiś zamach na z góry ustalone teorie Nie ma spokoju..
Cytat
Skoobi, tylko Twój przenikliwy umysł mógł to dostrzec. No cóż, od zawsze mam chęć na......Królową
Dałeś dobre podsumowanie. Sztucznie wykreowany spór na poziomie ogólników. Ile bólu i goryczy musi być w konserwatywnych ,,zwolennikach ostrego cięcia" że nie potrafią uszanować kogoś, kto wybrał inne rozwiązania czy sposób na życie. Nawet tego nie widzą. Czyżby zazdrość, nienawiść, utwierdzanie się w jedynej słusznej podjętej decyzji, co do której są wątpliwości, bo chyba nie troska o kogoś każe obrażać czy ironizować.
Te same osoby w poszczególnych przypadkach oceny sytuacji czasami potrafią mieć ogromny dystans do świata. Czyżby menopauza ? Czyżby po odejściu trudniej było się podleczyć?
Dziwne zjawisko, bo raczej Ci co powiedzmy ,,dali szansę" nie atakują, odgryzają się jak ktoś ich obraża lub prowadzi nagonkę (np. Forever). Nie każdy czuje potrzebę odwdzięczania się tym samym aż kapcie spadną, tak jak Rocco
Czyżby podjęta decyzja wpływała na wizje świata, pokorę wobec życia, radykalizm czy wcześniej wypracowana osobowość ?
Miłego dnia.
Komentarz doklejony:
Zatracony, nie chcę Ci mieszać w głowie, ale złap trochę dystansu do życia. Jesteś romantykiem, ale przeczytaj uważnie Lagosa, który całkiem nieźle chodzi po Ziemi starając się nie bujać w obłokach.
Sam musisz ustalić czego chcesz od życia i co Ci na tą chwilę pasuje. Nie jestem zwolennikiem działania w silnych emocjach, bo jak wyciszenie przyjdzie, najczęściej potem się żałuje.
To teraz strasznie wygląda i będzie wracać co byś nie zrobił. Raczej szybciej spokój osiągniesz rozstając się. To będzie prostsze, ale nigdy nie będziesz wiedział, co by było gdyby.
Cytat
Zapytaj ich! To może być cenne.
I żebyś się nie zdziwił.
Wszystko możliwe. Może właśnie przez ogromne doświadczenie życiowe, pokorę wobec życia, wspieranie się mimo wszystko wciąż wiedzą jaką mają dla siebie wartość ?
Może to już są kolejne związki ?
Cytat
To Twoja decyzja i ona nie ma na to wpływu po tym jak sobie zaszalała.
Cytat
Nie dziwne, że nie rozumiesz. Wciąż żyjesz w swojej bajce.
Kobieta zmienną jest, nawet nie wiesz co hormony mogą zrobić z człowieka ? Chyba masz klasykę.
Nie wiem czemu kobiety często ściągają fagasów do własnego gniazda, ale to nie jest jakiś dziwny wyjątek wymierzony specjalnie przeciwko Tobie, żeby Cię upodlić, odebrać godność. Ciebie raczej w rozważaniach poprostu nie było.
Jeśli nie ma ewidentnych korzyści z bycia z Tobą, to teraz chciała by karmić z Tobą te kaczki czy gołębie bardziej niż ktokolwiek na świecie...Nie masz tylko pewności czy wytrwa w tym postanowieniu. Co do innych będziesz miał większą pewność, tylko dlatego, ze ich nie znasz i znów stworzysz sobie ich wyidealizowany obraz ?
He,...czego oczy nie widzą tego sercu nie żal
Spróbuj zrozumieć Lagosa
Fajnie to wszystko zostało ujęte.Naprawde.
Mówisz wyidealizowany obraz...Tylko ten ktoś kogo poznam nie zdradził mnie i moze nigdy nie zdradzi.Istnieje taka szansa,mimo hormonów.Prawda?
A tutaj...Juz zawsze bede pamietał i bał sie ze znów za rok,5,10 znów to zrobi,bo ona to juz zrobila.
Ale dokładnie rozumiem przekaz Twojego postu.Jednym słowem...Cała ta zdrada rujnuje a pózniej tak czy siak,zmienia wszystko..juz nie mówiąc o tym jak cholernie boli.
Co Ty z tymi gołębiami .Nie bój się ,że za 5 ,10 lat zrobi to znowu.Jak nie zrobi to będziesz za lat 40 karmił z nią gołębie.Jak zrobi to za 5 lat to nakarmisz nią kruki.
I skąd wiesz kto te gołębie karmi?Przecież to może być para zdradzaczy tylko w tym wieku co innego ich już rajcuje .Nakarmią gołębie , potem razem pomoczą nogi w jednej misce z ciepłą wodą a wygląda to na sielankę monogamistów .
Poza tym Margaret,lagos,numlock i Yorik napisali coś z czym się zgadzam i właściwie nie za bardzo jest do tego co dodać.
I w jedna i w drugą stronę pochopne deklaracje są niebezpieczne. I z jednej i z drugiej strony będą chodzić za Tobą demony.
Stało się. Ona uległa swoim emocjom i co z tego wyszło. Może warto, abyście oboje wydorośleli i zeszli na Ziemię ?
A może tak?
Zostajesz w swojej bajce i szukasz następnej idealnej królewny zakładając, że z upływem czasu ani Ty ani ona ani los wzajemnych oczekiwań nie zmieni. Na wiele czynników jednak nie masz wpływu.
Próbujesz zmienić swoją wizję świata, siebie i ludzi walcząc głównie z sobą samym ostrożnie będąc przy niej.
Będziesz się bał, ze to zrobi ? To chyba ona powinna się bać. Ty już masz inną pozycję.
Pamiętał będziesz, długo będziesz czuł ból i nie będziesz wiedział, czy to przetrwacie. Dla obojga to duża ofiara z własnego życia, niestety. Czy ty myślisz, ze ona będzie miała z Tobą lekko ?
Też będziesz jej sobą przypominał, co fajnego zrobiła. No i będziesz miał kobietę nieźle przeszkoloną w temacie.
Zostanie z nią w Twoim przypadku może być rozpatrywane tylko wtedy, jeśli było wam wcześniej ze sobą dobrze. Jeśli to nie lafirynda, która nagle odkryła w sobie nowy ekscytujący sposób na życie kosztem wszystkiego, jeśli szczerze ją oświeciło, że to jednak nie była miłość (bo tak pewnie myślała), a poświęciła tak wiele.
Jeśli to był kolejny raz, to odpuść sobie, bo to silniejsze od niej.
Przestań myśleć ogólnikami, że jak się kocha to się nie zdradza.
Najpierw trzeba zdefiniować, czym dla kogo jest miłość ?
Właśnie w odpowiednich okolicznościach można przechwycić już istniejące emocje do kogoś innego, jeśli ktoś się nie pilnuje, choć najczęściej zdrada to indukcja emocji na bazie jakichś deficytów.
Potraktuj to tylko jako rzucenie światła. Tylko Ty wiesz, co będziesz w stanie łatwiej znieść. Ja jedną zostawiłem, mimo, że skamlała jak Twoja i zacząłem nowe życie, jak widać nie trafiłem, więc z drugą dla odmiany zostałem. Inne realia. No ile można zmieniać? Dobrze wiem, że do trzech razy szuka, limitu jeszcze nie wyczerpałem
Możliwe, ze za jakiś czas spotkasz mnie, jak karmie gołębie i nie będziesz wiedział czy to ta z którą wciąż chodzę za rączkę, czy jakaś następna już zupełnie siwa laseczka ?
Powodzenia.
Napisałem Ci PW
Uwielbiam porządkowanie oraz drobne naprawy tego świata.
1. zaufanie . Ok odchodzisz poznajesz inną i co ? zaufasz na 100% ??? Przecież to ten sam gatunek !!! jak jedna zdradziła to ta też może
2. lojalność . j/w
3.przysięga małżeńska . fakt bez spornie złamana .niech odezwie sie osoba która dotrzymała wszystkich złożonych ślubów ,tak tak wiem to co innego ale przysięga to przysięga i jak ktoś składa jaką kolwiek przysięgę i nie ma zamiaru jej dotrzymać to jest h.... !
4 łózko . waszym tokiem myślenia proponuje przyszłą wybrankę wysłać na badania czy aby nie była ruszona , no bo jak można dotknąć skalane ciało !
5. szacunek do samego siebie .Czy ktoś każe wam brać przewinienia zdradzacza na swoje barki ? a w czy zawiniliście żeby stracić do siebie szacunek noooo chyba że sami wepchaliście partnera w ramiona kochanka !
6. godność . Co jest bardziej szlachetne wybaczyć czy zabić ?
Co do odwagi najłatwiej jest uciec jak coś nie wyjdzie trudniej jest zostać i stawić czoła .
Co do zaufania, trzeba być idiotą żeby móc na 100% zaufać nowemu partnerowi ,czy komukolwiek po takiej lekcji .
Oczywiście są różne zdrady są różni ludzie i niema złotego środka czasem nie ma takiej opcji jak powrót .
Wybrałem taką drogę jaką wybrałem , był to mój świadomy wybór bynajmniej nie podyktowany strachem czy lenistwem , wybrałem drogę pod górę właśnie dla tego że nie jestem tchórzem który podwija ogon pod siebie jak mu życie napluje w twarz i proszę niech mi i podobnym mi osobą ku..a nikt nie ubliża !!!
Zaufanie - nigdy nie ufałam męzowi w 100%, z resztą nikomu na tyle nie ufam, no może jedynie własnej matce. Tak więc jest bardziej zszarpnięte napewno, ale do nikogo nigdy pewności miec nie można. Nie kotroluje natarczywie i 5 minut dłużej w pracy męża mnie nie niepokoi. Gdyby chciał zdradzić po raz drugi i tak by to zrobił bez względu na moja kontrolę , tak myslę.
Jestśmy po ślubie cywilnym, więc słabo mnie rusza tamta formułka, po koscielnym jednak napewno czułabym sie z tym conajmniej nijako. Tak teraz po tym wszystkim mąż powiedział że oświadczy się po raz drugi, że chce ślub koscielny wziąść choć od zawsze jak pamiętam twierdził , że to nie dla niego....
W łóżku nie mam oporów by dotykać męża, kochać się z nim. Lepiej (wiem wiem jak to brzmi) ze zdradził mnie w aucie ( zauważyłam , że ostatnio bardzo popularne ) auto- nie łóżko, w aucie nie ma pola manewru ani czasu na różne sceny niczym z serialu brazylijskiego hehe macanki i inne... Z początku miałam to przed oczami w każdej minucie, z każdym dniem mniej o tym myślę.
Nigdy w "trakcie" nawet nie pomyślałam , że podobinie mogło byc z nią hmm nie wiem może dlatego że nie robię tego w aucie??? Nie wiem.
Tymbardziej że wedlug mnie nie była chyba taka dobra skoro mój mąz nie skorzytsał jeszcze raz....
W godność uderzył wiadomo, no cóż czasu nie da sie wrócić.
Ale co taki Zdradzacz ma zrobic jesli faktycznie żałuje?
Dopiero po zdradzie zobaczyłam jak wiele związków żyje razem po zdradzie któregos z partnerów. W jednych jednak zdrada miała miejsce raz i faktycznie potem zyją szczęsliwie a w innych zdrada wkrada sie po raz drugi i związek się rozpada.
Ja myslę , że łatwiej jest odejść niż dac drugą szansę. Gdzieś czytalam że błądzic rzeczą ludzką , a wybaczac boską i cos w tym jest chyba.
Forgiver - jeśli jesteś facetem, nie chcę twojej żony ale pożyczaj mi co tydzień na noc samochód z pełnym bakiem, swoją piżamę i kpl. bielizny oraz szczoteczkę do zębów.
Po oddaniu używaj ich bez zahamowań, sprawdzania stanu i dezynfekcji.
Zgadzasz się na taki 3 miesięczny luźny romans ?
ps : samochód pewnie też kiedyś kupiłeś używany.
Wybaczyć ? , łatwo powiedzieć to słowo ale jest ono związane z zapomnieniem wszystkiego / jak sie chce zostać / a zapomnieć trudno i powiedzeć że nic sie nie stało i zaczynamy od nowa . Bo to jest podstawą do odbudowy zaufania
Łóżko jest sprawą bolesną i bardzo indywidualną , szczególnie jak się ktoś dowiedział że nie ma bólu głowy ,że na drodze chuci to i miesiączka nie jest przeszkodą albo tak jak ja miałem to szczęście ; ze szczegółami przeczytać opisy kochanka kiedy było mu najlepiej . Wiem że to ordynarde co pisze ale przez takie piekło też można przejść.
Kochanków miała dwóch ; jeden bogaty na kolacyjki i coś extra a drugi był świetny w te klocki / 20 lat młodszy o de mnie / nic dodać nic ująć .Mogę im rozwalić rodziny albo zrobić z ich dzieci sieroty , tylko po co ? I właściwie pozostał ten najtrudniejszy wątek ;
Szacunek do samego siebie ! Ja pomimo całego tego upodlenia , goryczy porażki życiowej , przegranego życia - SKUNDLIŁEM SIĘ i postanowiłem pozostać .Powodów było dużo i wielu znich wstydzę się że wtedy jaj mi zabrakło , wtedy byłem głupi i naiwny że wszystko będzie jak dawniej i bedziemy kochająca sie rodziną , że czas uleczy rany . I choć prawie wszysto wróciło do normy , to jedna rzecz jest dla mnie nieosiągalna , powinna pojawić się naturalnie . To jest brak prawdziwej MIŁOŚCI , ona została kiedyś zabita , zabrała ją z mojego serca dla lowelasów i ona juz do do mnie nigdy nie powróciła . Jakkolwiek to zabrzmiało patetycznie , to łapię się czasami na stwierdzeniu że jesteśmy poukładanym na nowo związkiem dwojga ludzi wychowujących prawiedorosłe dzici ,tylko miłości tu nie ma .To zastanawiające jak nisko upadłem i że chce mi się jeszcze żyć , choć to przegrane życie .To masochizm co teraz napiszę ; ale dumny jestem z tego że potrafiłem to wszystko znieść prawie na spokojnie / na zewnątrz/ w roku kiedy dzieci zdawały mature - bo własnie wtedy o wszystkim sie dowiedziałem. Najprostszym wyjście byłoby rozwalić wtedy rodzinę i ich przyszłe życie , wumarzone studia , przyjaciół , zbabrać im wszystko .Pomyślałem ; nie muszą cierpieć za głupote matki . I dzisiaj wiem że postąpiłem dobrze , zaraz kończą studią maja sympatie , może założą rodziny i oniczym nie wiedzą . A ja i tak histori nie zmienię , co przeżyłem i wycirpiałe , czasami wypłakałem - tylko mnie wzmocniło .
Pytasz --zatracony--, jak dalej tak żyć ? nie dostaniesz dobrej odpowiedzi , każdy z Nas musi znależć swoją drogę i wziąć za to odpowiedzialność .Takie to juz Nasze parszywe szczęście .
Pozdrawiam wszystkich .
A dlaczego, auto łatwo naprawić, benzynę kupić, tapicerkę wyprać a emocje zdrady są jak kwas trawiący metal, puki rdza go nie zje do szczętu wyraźnie widać skutki jego działania.
Szczególnie gdy co jakiś czas trafisz na odpowiednią perspektywę.
Dla mnie twoja postawa to dualizm moralny, na dodatek ukierunkowany materialnie.
Kryzys rzucil sie cieniem na lozko..na relacje..na ogolne pogawedki.
Przestalam byc partnerka- stalam sie medzaca i marudzaca kura domowa. raz go wspieralam,drugim razem wylewalam wiadra pomyj. zaczelam wychodzic sama na imprezy. a jak z nimto na jego oczach flirtowalam z innymi. Strasznie chcialam poznac kogos, kto dalby mi to,czego nie mialam od mojego faceta- po prostu upadl w moich oczach, od kiedy przestal pracowac.
Wiedzialam,ze go nie zdradze-bo najnormalniej w swiecie nie umialabym. I pomyslalam wtedy,ze lepiej byloby gdyby on mnie zostawil...
KIlka misiecy pozniej zdradzil mnie.. ze swoja ex.. bylam cholernie wsciekla, zla, wpadlam w histerie, bo zostalam upokorzona... i... to smutne,ale wtedy zdalam sobie sprawe, ze ja go naprawde kocham i przestalam doceniac, bo chcialam tylko wiecej... a on mi dawal wsparcie,opiekowal sie mna, byl zawsze przy mnie i do tamtej pory nie zawiodl..
Dalam mu szanse, bo zaczelam myslec o tym,ze zdrada to choroba zwiakzu..ze przyzlo to na moje wlasne zyczenie..i niestety taki dramat byl dla mnie jak obuch w glowe.
Wybaczylam mu,bo sie skruszyl i powiedzial, ze to bylo jednorazowe.. wybaczylam, bo kadzy czlowiek zasluguje na II szanse..wybaczylam, bo umiem wybaczac.. a gdybym ja to zorbila (zdradzila), wiem,ze on by mnie zostawil bez slowa..
oczywiscie,boli jak cholera.. ale potrafie sie soba zajac i wiem teraz czego w naszym zwiazku zabraklo.
niestety- czasem takie przykre rzeczy musza sie wydarzyc po to,zeby sie rowniez OPAMIETAC i docenic co sie ma.
P.s- nie bronie tu wszystkich zdradzajacych ani nie tlumacze swojego faceta..
Za dużo filozofii w tym a za mało rzeczywistości którą jeśli znasz matematykę można opisać prostym równaniem poniżej:
\int\frac{1}{y}dy=-\int 2 dt
ln|y|=-2t+C
ln|y|=-2t+ln|C|
ln|y|-ln|C|=-2t
ln|\frac{y}{C}|=-2t
\frac{y}{C}=e^{-2t}
y=Ce^{-2t} jest rozwiązaniem twojego dylematu życiowego.
Jak widzisz ja nie chcę nic od innych. Moje życie - mój wybór.
Co to rozwiązuje ?
__\__\__\__
/ / /
Przecież życie to akurat idealny asynchron wymagający serca by ciągle buforować niezgranie.
A może tylko tak mi się wydaje :kapitulacja
Na podstawie własnych doświadczeń uważam, że po zdradzie nie należy robić z siebie ofiary. Szkoda czasu na użalanie się nad sobą. Szkoda również tracić energię na szukanie sposobów na uprzykrzanie życia zdradzającemu czy kochasiowi. Lepiej skupić się na sobie i na tym, co jest dla nas w danym momencie najważniejsze. Jeżeli zdecydujemy się pozostać, wówczas trzeba sobie dokładnie zdefiniować słowo "wybaczenie". Dalsza wegetacja na zasadzie "czas leczy rany" również niczego nie wnosi i bez głębszego zaangażowania obydwu stron związek raczej nie ma szans na przetrwanie.
To powinno zamknąć dyskusję w Twoim temacie , z szacunku dla tych ludzi i tego co napisali . Weż to sobie mocno do serca .
piszesz: przysięga małzenska-przeciez nie mozna odnowic czegos co zostało zbeszczecone i oplute przez zdradzającego.
A fragment przysięgi:" na dobre i na złe i że Cię nie opuszczę aż do śmierci" można by tu powiedzieć, że również ją zbeształeś.
Wybaczenie jest trudne, wymaga naprawdę dużo wysiłku i pracy, ale dobrze jest sprawdzić czy warto - jeśli się kocha, bo odejść można zawsze.
Nie musicie wierzyc temu co mowie, ale bedac na obydwu stronach, znajac uczucia/nerwy/bole z obydwu stron mysle ze najpewniejsza i jedyna droga to ta trudna - jesli chcesz wejsc na gore nie mozesz chodzic dookola, musisz sie zaczac wspinac a to czasami boli..
jesli ktos chcialby pogadac zapraszam na rozmowe telefoniczna, i prosze sie nie obawiac reklam, spamu etc.. jestem zdradzony, sam zdradzilem i ciagle JESTEM:wykrzyknik