Rozwód jak wojna 2 | [0] |
whiteangel | 20. Kwiecień |
grzegorz28 | 20. Kwiecień |
Starbuck | 20. Kwiecień |
oszustka | 20. Kwiecień |
rafex | 20. Kwiecień |
Mari1999 | 00:23:38 |
bardzo smutny | 03:50:59 |
makasiala | 05:20:57 |
Julianaempat... | 06:46:54 |
Matsmutny | 08:02:10 |
nie jestes odosobnionym przypadkiem tutaj...
większość która kontynuje związek dalej odczuwa tak samo...
ja jestem nie długo dwa lata po zdradzie i uwierz mi... nawet na sekundę o tym nie zapominam!
tyle. że zaczynam się przyzwyczajać i
czy zaakceptujemy ten fakt czy nie zależy tylko od nas...
powodzenia.
I coraz częściej przywołuję słowa mojego wiarołomnego męża którę jak jego love story wyszła na jaw odebrałam jako szczyt obłudy i beszczelności: "zanim się dowiedziałaś nikt nie był nieszczęśliwy..."a dziś sądzę że coś jednak w tym jest...chyba jednak bredzę - dziś man dzień zdecydowanie z tych gorszych...
A może rzeczywiście miotaj się dalej za jakieś 20 lat przestaniesz, bo wtedy wiele rzeczy samoistnie przestaje mieć sens, zwłaszcza tych, czy ktoś kogoś kocha, czy się tylko przyzwyczaił, zarówno do partnera jak i jego karty płatniczej, czy też wygodnego domu i samochodu bez dachu, starego wina i sera z pleśnią.
Skomentuje to tak. Jesteś idiotą. (tego nie zabroniłeś)
Pozdrawiam i życzę rozsądku.
Na pewno nie jest łatwo zostać po czymś takim. Wiem, bo próbowałam przez pół roku, ale nie dało się. Czy słusznie - to już sam ocenisz ... kiedyś.
Cytat
Widzę ,że nie tylko ja ale i kilka innych osób z portalu żywych trupów ma dzisiaj gorszy dzień
Cytat
Po co tu gryzmolisz skoro nie chcesz komentarzy. Trzeba było wrzucić swój w pisz ogłoszenia i dać tytuł zresztą nie będę Ci podpowiadał wykaż się inwencją.
A może rzeczywiście miotaj się dalej za jakieś 20 lat przestaniesz, bo wtedy wiele rzeczy samoistnie przestaje mieć sens, zwłaszcza tych, czy ktoś kogoś kocha, czy się tylko przyzwyczaił, zarówno do partnera jak i jego karty płatniczej, czy też wygodnego domu i samochodu bez dachu, starego wina i sera z pleśnią.
Skomentuje to tak. Jesteś idiotą. (tego nie zabroniłeś)
Pozdrawiam i życzę rozsądku.
Mam prośbę do Admina aby upomniał Admina
Cytat
Tezeusz wyjasnijmy sobie jedno. Nikt nikomu niczego nie zabranial i nie zabrania. Jak juz sie odezwales to mam goraca prosbe. Rozwin swoja mysl.
Oddałbym wiele, a może wszystko co mam, aby mógł się znaleźć się w tak komfortowej sytuacji jak Ty (niestety nie jest to możliwe, może tego nie jarzysz odpowiednio w tej chwili, ale czas płynie i nie da się go zawrócić). Po epizodzie małżeństwa (to nie był żaden związek) chyba wniosek nasuwa się jeden, Twoje odczucia, hmm. (chyba nie opisywałeś wrażeń faceta usłyszanych w sąsiedniej kabinie pracowniczego WC, chyba że ma tak samo, nomen omen przesrane jak Ty).
Czego się boisz? Prawdy? Czy tego, że chcesz się oszukać a wiesz, ze nie dasz rady ?
Tak czy inaczej jeśli stchórzysz podążając w jakimkolwiek z obranych kierunków będzie źle.
Cytat
Tezeusz, powinieneś mieć avatar w formie błyszczącego hiper ostrego skalpela.
Szacuneczek, za Twoje wpisy w tej historii.
Mam nadzieję Kris, że nie będę żałować...choć czasami brakuje mi już sił...i mam ochotę się rozstać...i zacząć żyć z podniesioną głową wolną od tych strasznych myśli...
-cierpimy,bo do stanu sprzed zdrady nie ma powrotu,jesli odejdziemy-mozemy zalowac ze nie walczylismy, a trzeba pamietac ze nic nie przeskoczy dobrych wspomnien z mlodosci ,mimo tego zla ktore wydarzylo sie potem.Kiedy zdecydowalem sie zawalczyc o bycie razem motywowalem to prosto-jesli nie sprobuje nie dowiem sie jakby to bylo gdybysmy byli razem.Dzis mysle-cholera,zycie wlasciwie minelo,a ja nie wiem i juz sie nie dowiem czy bylbym szczesliwy z inna kobieta,ktora byc moze nigdy by mnie nie skrzywdzila.Kiedys,przed laty,zbudowalem cale swoje zycie wokol kobiety z ktora jestem , (blad, to sie niezwykle rzadko udaje,trzeba miec ogromny margines dla siebie).Dzis pozostala mi frustracja i z uplywem czasu coraz silniejszy gniew na siebie za glupie decyzje.Formalnie nie mam swojej towarzyszce niczego do zarzucenia,ale po prostu nie jestem szczesliwy.Kiedys nucilem sobie "Z toba odeszly anioly" Zapytala,z kim one odeszly,odpowiedzialem -z Toba.Powiedziala-ale ja przeciez jestem.Ja na to -owszem ,ale anioly nie wrocily.Tak to po prostu jest.
Znowu podoba mi się wpis Lagosa i być może w innych warunkach poszłobym taką drogą, jak On. Ale w moim przypadku oznaczałoby to wielki stres dla trójki dzieci i na razie próbuję je przed tym ochronić. Dlatego szukam nowej wersji szczęścia w tej zmienionej sytuacji...
Wszyscy zostaliśmy nieodwołalnie zranieni, tego się zmienić nie da, ale da się z tym żyć, jak i po innych traumach, chorobach, wypadkach... Ważne chyba, co się z tym zrobi - którego wilka się karmi (z cytatu pod wpisami Kobiety 33).
Nie jesteśmy jedynymi dla swoich partnerów i tak już pozostanie, prawdopodobnie na świecie jest też gromadka osób, które i dla nas mogłyby być alternatywnymi partnerami. Nie mam jednak poczucia, żeby zakończenie związku po zdradzie rozwiązywało problem i było receptą na szczęście - jak widać chociażby z wpisów osób na tym forum, które związki zakończyły, a niestety z ich wypowiedzi wyziera poczucie krzywdy, zgorzknienie, chwilami napastliwość.
Wierzę, że szczęśliwi być możemy niezależnie od tego, czy związek zakończymy, czy nie... :-)
Później postaram się napisać, jakie sposoby się sprawdzają dla mnie przynajmniej na razie, żeby poczuć się lepiej (niestety też nie przez 24/7, bo to chyba nierealne) bo teraz muszę już koniecznie lecieć.
Dostało mi się za mój optymizm jakoś przeżyłam
Czasem trzeba dostać po tyłku, żeby uzmysłowić sobie jakie popełnia się błędy.
Ilu ludzi tyle poglądów. Każdy ma własny sposób na rozwiązywanie problemów. Pomimo często trafnych rad, koniec końców, trzeba i tak poradzić sobie w pojedynkę z własną burzą w umyśle.
Jednym to siÄ™ udaje innym nie.
Jeśli się nie udaje, trzeba się pożegnać, niestety i potem też nie zawsze bywa różowo.
Rozwód czy pozostanie w dotychczasowym związku, mają jednak ze sobą coś wspólnego : budowanie życia od podstaw na nowo, z innymi założeniami i na innych zasadach.
Ja stoję właśnie na rozdrożu dróg i zastanawiam się które "zło" mam wybrać. Pozostać w związku z nadzieją że kiedyś będzie lepiej, albo rozstać się w zgodzie dając nam szanse na pogodniejsze juto.
Być może trze się rozstać aby ponownie się odnaleźć.
W moim przypadku trwało to aż do zeszłej jesieni.Nie uwieżysz ale to już 17lat.
Oczywiście chodzi mi o te zaufanie 100% a raczej99% bo ten 1% zostanie na zawsze niepewnością.
Przez ten czas było w moim życiu wiele kobiet ale zawsze byłe ten jeden szczegół który mówił źe,to jeszcze nie ta.Pewnie wielu zna to uczucie.
Ja postawiłem na los.
Powiedziałem sobie po paru latach źe,przestaję już szukać i co ma być to będzie.No i stało się.Długo czekałem ale czy nie jest warto?.
Inną sprawą wpływającą na tzw.życie po życiu jest to uczucie do ex.Jeśli było mocne to napewno długo potrzyma a tym samym nowy związek raczej nie wejdzie w grę.
No chyba źe,tylko **** ale to już inna inszość.
Komentarz doklejony:
Jak szukałem to nie mogłem znaleźć a jak już przestałem to sama mnie znalazła.
Dla niej to był fly i super przeżycia dla mnie koszmar. Nie raz w trakcię widzę ich twarze, słyszę ich wyznania i ... mam ochotę skończyćten obłęd. Nieraz zastanawiam się dlaczego?. Ona skrucha na 100% on teraz gwiazda FB (po tygodniu miał nową d...e). Najlepsze jest to że gdy mam dosyć cały czas są argumenty że mamy dzieci że to przeżyją ale nie wiem czy jest sens brnąć w to dalej. Czy coś do mnie czuje - mówi że tak ale wiele rzeczy mówiła z jak wyszło wiadomo.
Zauważyłem że coraz częściej ciekam z domu rolki, dzieci, rower. Unikam bliskości bo po takim g...nie ciężko być z kimś blisko.