Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Miną rok od dnia kiedy dowiedziałem się o zdradzie żony. Nadal jesteśmy razem, choć coraz częściej zaczynam myśleć o rozwodzie. Nie potrafię zapomnieć. Może powinienem raczej napisać nie umiem odsunąć złych myśli, skojarzeń na dalszy plan. Nadal mnie męczą, prześladują. Nie ma dnia abym nie spojrzał na żonę przez pryzmat kochanka. Kiedy w filmie jest scena miłosna natychmiast mam wrażenie, że to ona z nim.
Na każde jej KOCHAM CIĘ od razu nasuwa mi się pytanie jak długo. Kiedy znów usłyszę "nie wiem co do ciebie czuję".
Nie potrafię zrozumieć. Przed ślubem kochała mnie, półtora roku po ceremonii kocha innego. Kiedy z nim nie wyszło znów zapałała miłością do mojej osoby. Czuje się jak zapasowe koło w samochodzie. Jak wyjście awaryjne.
Przez to wszystko mam wahania nastroju. Nie to żebym wybuchał gniewem, tylko zamykam się w sobie. Unikam wówczas jakiegokolwiek kontaktu z żoną.
Drodzy forumowicze.
Nie oczekuję poklepywania po ramieniu czy głaskania po głowie. A tym bardziej tekstów typu "kopnij ją w du..ę". Chciałem po prostu to z siebie wyrzucić.
Miotam się w amoku myśli jak topielec chcący złapać haust powietrza.
witaj
nie jestes odosobnionym przypadkiem tutaj...
większość która kontynuje związek dalej odczuwa tak samo...
ja jestem nie długo dwa lata po zdradzie i uwierz mi... nawet na sekundę o tym nie zapominam!
tyle. że zaczynam się przyzwyczajać i
czy zaakceptujemy ten fakt czy nie zależy tylko od nas...
powodzenia.
Tego nie daje się tak łatwo przetrawić, mogą być tylko dni trochę lepsze lub te fatalne, ktoś nazwał te uczucia tutaj "toksyną", mnie też owa toksyna codziennie podtruwa już od pół roku, mimo że staramy się(!!!!!!!!????????) ale tak naprawdę NIC nie będzie już tak samo, tamta epoka sprzed romansu męża minęła, żałobę należy przejść, sporo zmienić w sobie również, itp, itd wszystko to też pewnie wiesz.Mnie najbardziej dobija mój własny cynizm, sarkazm, rozgoryczenie, które NIE MIJA mimo że zastosowałam się do wielu mądrych rad użytkowników forum, dając naszemu małżeństwu szansę. I też nie przestaję myśleć o rozstaniu, które przy moim stanie ducha chyba jest nieuchronne, wczesniej czy póżniej...
I coraz częściej przywołuję słowa mojego wiarołomnego męża którę jak jego love story wyszła na jaw odebrałam jako szczyt obłudy i beszczelności: "zanim się dowiedziałaś nikt nie był nieszczęśliwy..."a dziś sądzę że coś jednak w tym jest...chyba jednak bredzę - dziś man dzień zdecydowanie z tych gorszych...
hej ,milo jestem 3 lata po i coz -**** .Mysili byly sa i niestety beda. U mnie sytuacja jest troszke inna spimy osobno ,choc pozornie jest idealne malzenstwo ale co MY jako faceci czujemy chyba tylko my wiemy.Jakis czas temu dotarlo do mnie ze facet zdradza tylko aby sobie "poskakac" a kobieta niestety z milosci -wiec sam wiesz jak jest. pozdro mechanik.
Widzę ,że nie tylko ja ale i kilka innych osób z portalu żywych trupów ma dzisiaj gorszy dzień.U mnie cynizm też .Ale najgorsze ,że obraz świata sprzed nie daje się odtworzyć , a nowy nie jest koherentny.Coraz częstsze ataki obojętności.A to 8 lat.
Po co tu gryzmolisz skoro nie chcesz komentarzy. Trzeba było wrzucić swój w pisz ogłoszenia i dać tytuł zresztą nie będę Ci podpowiadał wykaż się inwencją.
A może rzeczywiście miotaj się dalej za jakieś 20 lat przestaniesz, bo wtedy wiele rzeczy samoistnie przestaje mieć sens, zwłaszcza tych, czy ktoś kogoś kocha, czy się tylko przyzwyczaił, zarówno do partnera jak i jego karty płatniczej, czy też wygodnego domu i samochodu bez dachu, starego wina i sera z pleśnią.
Skomentuje to tak. Jesteś idiotą. (tego nie zabroniłeś)
Witam .Coraz więcej jest nas a to wszystko dzieje się tak szybko ze nie wiadomo kiedy przez to zaganianie miedzy praca-dom i zapominamy co jest ważne dla nas a one to wykorzystują. Ja mam to samo 5 lat temu to było i jakoś nam się udało ale teraz znów i chyba już nie dam sobie rady z tym porostu już lubi to robić a ja głupi myślałem ze będzie dobrze . Pozdrawiam..
a w jaki celu się tak katujesz???i jakby nie było ją też?To nie jest naprawa to wegetacja,tylko po co?samo się zaleczy,uładzi?Co robiliście /oprócz jej zmienionych deklaracji i twojego cierpienia /by było dobrze?Potrzebujesz profesjonalnej pomocy albo nowego towarzystwa na życie.
Milo, niestety, ale takie jazdy emocjonalne jeszcze potrwają - długo, może nawet bardzo. Jak powiadają niektórzy - zdradę można wybaczyć, ale nie da się zapomnieć. No chyba, że poprzez lobotomię.
Na pewno nie jest łatwo zostać po czymś takim. Wiem, bo próbowałam przez pół roku, ale nie dało się. Czy słusznie - to już sam ocenisz ... kiedyś.
skoobi dnia kwiecień 23 2013 18:13:55
Widzę ,że nie tylko ja ale i kilka innych osób z portalu żywych trupów ma dzisiaj gorszy dzień
Cytat
tezeusz dnia kwiecień 23 2013 18:37:28
Po co tu gryzmolisz skoro nie chcesz komentarzy. Trzeba było wrzucić swój w pisz ogłoszenia i dać tytuł zresztą nie będę Ci podpowiadał wykaż się inwencją.
A może rzeczywiście miotaj się dalej za jakieś 20 lat przestaniesz, bo wtedy wiele rzeczy samoistnie przestaje mieć sens, zwłaszcza tych, czy ktoś kogoś kocha, czy się tylko przyzwyczaił, zarówno do partnera jak i jego karty płatniczej, czy też wygodnego domu i samochodu bez dachu, starego wina i sera z pleśnią.
Skomentuje to tak. Jesteś idiotą. (tego nie zabroniłeś)
Cóż Ci mam rozwinąć.
Oddałbym wiele, a może wszystko co mam, aby mógł się znaleźć się w tak komfortowej sytuacji jak Ty (niestety nie jest to możliwe, może tego nie jarzysz odpowiednio w tej chwili, ale czas płynie i nie da się go zawrócić). Po epizodzie małżeństwa (to nie był żaden związek) chyba wniosek nasuwa się jeden, Twoje odczucia, hmm. (chyba nie opisywałeś wrażeń faceta usłyszanych w sąsiedniej kabinie pracowniczego WC, chyba że ma tak samo, nomen omen przesrane jak Ty).
Czego się boisz? Prawdy? Czy tego, że chcesz się oszukać a wiesz, ze nie dasz rady ?
Tak czy inaczej jeśli stchórzysz podążając w jakimkolwiek z obranych kierunków będzie źle.
Żeby dać szanse zwiazkowi po zdradzie, nie mozna pozostać idealistą. Konfrontacja idealnego obrazka rodziny, wartosci takie jak wiernosć, uczciwość, słowem wszystko czym jesteśmy naładowani wiążąc sie z drugą osobą, a szczególnie biorąć slub, z brutalną rzeczywistością, jaka uderza w nas w momencie zdrady, musi boleć i boli długo, może nie przestać boleć nigdy, jeśli pielęgnujemy w sobie ten idealizm. Dlatego jesli zwiazek nie trwał długo, nie ma dzieci, moze warto pozostać ze swoimi ideałami i poszukać prawdziwej miłości, gdzie indziej. Jeśli jednak zdecydujemy sie pozostać, zaakceptujmy rzeczywistość taka jaka jest, nasz a partnerka/partner nie są juz tymi jedynymi, idealnymi, a przede wszystkim my nie jesteśmy tymi jedynymi dla nich. W obliczu zdrady trzeba sie zmierzyć z żalem i gniewem, ale i z poczuciem utraty kogoś bliskiego. Jeśli nie chcemy straty, dajemy szanse, dusimy w sobie te pierwsze uczucia, ale z czasem one daja o sobie znać, szukajć ujścia w formie watpliwośći i rozterek. Po zdradzie mojej żony, dałem upust mojemu gniewowi i zalowi...uciekając od niej w ramiona innych kobiet. Trwało tak przez rok, jednocześnie zegnałem sie ze swoim idealizmem. Zrozumiałem, ze pogoń za tym idealnym obrazkiem, wcale nie jest mi potrzebna do śżczęścia. Wróciłem do żony, daliśmy sobie oboje szanse, bo mamy wspólny cel wychowanie dzieci, które oboje kochamy, znamy swoje lepsze i gorsze strony, dzieki czemu bardziej swiadomie mozemy skupić się na tym by relacje w naczym związku były dobre. I w własnie na relacjach w rodzinie, na przyjemności ze wspólnie spędzonych chwil, wspólnych działaniach, sie skupiam, przez co nie mam dołów o których wszyscy tu piszecie. Nie tęsknie do tego co bylo przed, dla mnie to jakby nowy związek. Właśnie to zrozumiałem przez rok, kiedy nie byliśmy razem, większą szanse mam ułożyć sobie życie z żoną, niż z nową osobą. Ale tak jak z kążdą inną osobą, nie zakładam, że to już na zawsze, bo tego po prostu nie można wiedzieć, nie ufam w pełni, bo nikomu na ten moment bym nie zaufał. Kiedy moją żona mówi, ze mnie kocha, nie szarpie sie z myślami, czy to prawdziwe. Powiedziała mi kiedyś wiem, że mi nie wierzysz, ale każdego dnia będę ci udowadniała, że moje uczucia do ciebie są prawdziwe...więc niech udowadnia, mnie sie nie spieszy, dałem jej dużo czasu
A mnie bardziej od Twoich rozterek łóżkowych interesuje to w jaki sposób to wogóle się wydało, ze miała kochasia i kto to skończył. Po takim czasie to ona pewnie myslała, że w zasadzie to nie ma się juz czego obawiać skoro przez taki czas "po" niczego się nie domyśliłeś a cała sprawa przyschła. Wiedziała przecież, ze jak będzie trzymała jęzor na wodzy to nic nie wyjdzie. A różnica między wami polega na tym, że dowiedziałeś się w momencie, w którym dla niej sprawa była już przedawniona > czyli dla Ciebie świeża.
Ja sie tak miotam 30 lat,nigdy nie zapomnialem.Zmarnowalem sobie zycie,nie dalem sobie szansy na normalnosc.Nie warto rezygnowac z idealow,nie warto przestac walczyc o siebie.Tego sie nie da zapomniec.
Nie jesteś sam w tych odczuciach. Przeczytaj sobie mój post "czy po nocy przychodzi dzień". U mnie dopiero trzy miesiące i nie wiem co w tej chwili czuje do mnie mój mąż. Też się miotam. Cały czas "słyszę" słowa mojego męża do kochanki nagrane dyktafonem w trakcie ich romansu "mam dom dzieci psa i żonę, która mnie kocha a której ja nie kocham". Ktoś napisał tu, że takie rozterki to cena jaką płaci osoba zdradzona za danie szansy. Nie łatwo jednak przekreślić (u mnie) naście lat.
Mam nadzieję Kris, że nie będę żałować...choć czasami brakuje mi już sił...i mam ochotę się rozstać...i zacząć żyć z podniesioną głową wolną od tych strasznych myśli...
Z tego co widzę dookoła, to niemal każdy się tak "miota". Ludzie sami sobie stwarzają problemy a później pytają dlaczego mają problemy. Taka natura, czym prędzej porzucimy naiwne myślenie o wyjątkowości damsko-męskich relacji tym będzie mniej zdrad (bo zdradzacze nie będą myśleli, że spotkało ich coś wyjątkowego na boku i miłość itd) a zdradzeni będą też mniej cierpieć jeśli będą od początku wiedzieć, że zdrada prędzej czy później się pojawi.
Najgorsze jest to ze zdrada to sytuacja patowa z ktorej nie ma dobrego wyjscia.Jesli postanowimy sprobowac naprawic zwiazek
-cierpimy,bo do stanu sprzed zdrady nie ma powrotu,jesli odejdziemy-mozemy zalowac ze nie walczylismy, a trzeba pamietac ze nic nie przeskoczy dobrych wspomnien z mlodosci ,mimo tego zla ktore wydarzylo sie potem.Kiedy zdecydowalem sie zawalczyc o bycie razem motywowalem to prosto-jesli nie sprobuje nie dowiem sie jakby to bylo gdybysmy byli razem.Dzis mysle-cholera,zycie wlasciwie minelo,a ja nie wiem i juz sie nie dowiem czy bylbym szczesliwy z inna kobieta,ktora byc moze nigdy by mnie nie skrzywdzila.Kiedys,przed laty,zbudowalem cale swoje zycie wokol kobiety z ktora jestem , (blad, to sie niezwykle rzadko udaje,trzeba miec ogromny margines dla siebie).Dzis pozostala mi frustracja i z uplywem czasu coraz silniejszy gniew na siebie za glupie decyzje.Formalnie nie mam swojej towarzyszce niczego do zarzucenia,ale po prostu nie jestem szczesliwy.Kiedys nucilem sobie "Z toba odeszly anioly" Zapytala,z kim one odeszly,odpowiedzialem -z Toba.Powiedziala-ale ja przeciez jestem.Ja na to -owszem ,ale anioly nie wrocily.Tak to po prostu jest.
Rzeczywiście większością z nas targają podobne emocje... :-(
Znowu podoba mi się wpis Lagosa i być może w innych warunkach poszłobym taką drogą, jak On. Ale w moim przypadku oznaczałoby to wielki stres dla trójki dzieci i na razie próbuję je przed tym ochronić. Dlatego szukam nowej wersji szczęścia w tej zmienionej sytuacji...
Wszyscy zostaliśmy nieodwołalnie zranieni, tego się zmienić nie da, ale da się z tym żyć, jak i po innych traumach, chorobach, wypadkach... Ważne chyba, co się z tym zrobi - którego wilka się karmi (z cytatu pod wpisami Kobiety 33).
Nie jesteśmy jedynymi dla swoich partnerów i tak już pozostanie, prawdopodobnie na świecie jest też gromadka osób, które i dla nas mogłyby być alternatywnymi partnerami. Nie mam jednak poczucia, żeby zakończenie związku po zdradzie rozwiązywało problem i było receptą na szczęście - jak widać chociażby z wpisów osób na tym forum, które związki zakończyły, a niestety z ich wypowiedzi wyziera poczucie krzywdy, zgorzknienie, chwilami napastliwość.
Wierzę, że szczęśliwi być możemy niezależnie od tego, czy związek zakończymy, czy nie... :-)
Później postaram się napisać, jakie sposoby się sprawdzają dla mnie przynajmniej na razie, żeby poczuć się lepiej (niestety też nie przez 24/7, bo to chyba nierealne) bo teraz muszę już koniecznie lecieć.
Znajoma dyskusja podobnie gorąco było gdy zalogowałam się i założyłam swój temat.
Dostało mi się za mój optymizm jakoś przeżyłam
Czasem trzeba dostać po tyłku, żeby uzmysłowić sobie jakie popełnia się błędy.
Ilu ludzi tyle poglądów. Każdy ma własny sposób na rozwiązywanie problemów. Pomimo często trafnych rad, koniec końców, trzeba i tak poradzić sobie w pojedynkę z własną burzą w umyśle.
Jednym to się udaje innym nie.
Jeśli się nie udaje, trzeba się pożegnać, niestety i potem też nie zawsze bywa różowo.
Rozwód czy pozostanie w dotychczasowym związku, mają jednak ze sobą coś wspólnego : budowanie życia od podstaw na nowo, z innymi założeniami i na innych zasadach.
Forever masz słuszną rację. Niezależnie jaką drogę wybierzemy to i tak z problemem zostaniemy sami.
Ja stoję właśnie na rozdrożu dróg i zastanawiam się które "zło" mam wybrać. Pozostać w związku z nadzieją że kiedyś będzie lepiej, albo rozstać się w zgodzie dając nam szanse na pogodniejsze juto.
Być może trze się rozstać aby ponownie się odnaleźć.
Czas ,chęci ,samozaparcie ,całkowite zamknięcie etapu zdrady ,no i długi ciężki "marsz pod górę" ale można niektórym sie udaje . Na pewno jest więcej argumentów za tym aby odejść od zdradzacza/czki może jest to łatwiejsza droga ,ale czy na pewno ? Ja zostałem ,zbudowaliśmy nowy związek trwało to trzy lata . długo czy krótko ? A tak z innej strony pytanie do wszystkich którzy odeszli . Po jakim czasie byli w stanie pozbierać się i związać na stałe z nowym partnerem/partnerką i zaufać mu/jej tak w 100% ?
Takizły
W moim przypadku trwało to aż do zeszłej jesieni.Nie uwieżysz ale to już 17lat.
Oczywiście chodzi mi o te zaufanie 100% a raczej99% bo ten 1% zostanie na zawsze niepewnością.
Przez ten czas było w moim życiu wiele kobiet ale zawsze byłe ten jeden szczegół który mówił źe,to jeszcze nie ta.Pewnie wielu zna to uczucie.
Ja postawiłem na los.
Powiedziałem sobie po paru latach źe,przestaję już szukać i co ma być to będzie.No i stało się.Długo czekałem ale czy nie jest warto?.
Inną sprawą wpływającą na tzw.życie po życiu jest to uczucie do ex.Jeśli było mocne to napewno długo potrzyma a tym samym nowy związek raczej nie wejdzie w grę.
No chyba źe,tylko **** ale to już inna inszość.
Komentarz doklejony:
Jak szukałem to nie mogłem znaleźć a jak już przestałem to sama mnie znalazła.
Po zdradzie trzeba sobie odpowiedzieć na pytania, czy jest realne to,ze zdradzajacy w pełni zrozumiał swój czyn, chce to naprawić, nie ma zamiaru wiecej szukać takich klimatów i przede wszystkim bedzie czuł sie z nami szczęśliwym. Ze swojej strony najważniejsze jest pytanie, czy jestem w stanie wybaczyć?. I nie chodzi tu o potoczne rozumienie tego słowa jako danie szansy, ale o prawdziwe wybaczenie, czy jesteśmy w stanie kiedyś spojrzeć na naszego partnera, nie przez pryzmat zdrady, ale tego jakim jest człowiekiem. Na pewno nie jest to proste i czasami paradoksalnie pozostanie w zwiazku moze to wykluczyć. Najgorsze jest to, że często jest tak, że warunki te spelniane sa jednostronie, a tylko spełnienie ich przez obie strony, daje sznse na powodzenie. Nie jestesmy w stanie ocenić tego od razu, dlatego potrzebny jest czas, ale nie mozna obudzić sie po 30 latach, jak w przypadku gościa.Więcej realnej oceny, a mniej idealizmu, który niestety zaslepia.
Witam... jestem na tym portalu pierwszy raz. Jestem 3 lata po rozwodzie. Po pierwszej jej zdradzie dalismy sobie szanse... (???) smieszne. Po pół roku wyprowadziła sie do jeszcze innego. Czasy są podłe. Ludzie nie mają żadnych zasad. Przykro mi, ale moja rada: nie warto ciągnąć tego po zdradzie. Powiem tak: rozbij kubek, powiedz że żałujesz i zobacz czy sie sklei... Życze siły i Powodzenia...
milo to tak jak u mnie prawie rok. Jak jest ... nieciekawie na początku podobnie do ciebie **** mistrzostwo świata tera potrafię nie odezwać się do niej przez cały dzień. Nie raz myślę że czas skończyć tą farsę nie wiem czy potrafię czuć do niej to co kiedyś.
Dla niej to był fly i super przeżycia dla mnie koszmar. Nie raz w trakcię widzę ich twarze, słyszę ich wyznania i ... mam ochotę skończyćten obłęd. Nieraz zastanawiam się dlaczego?. Ona skrucha na 100% on teraz gwiazda FB (po tygodniu miał nową d...e). Najlepsze jest to że gdy mam dosyć cały czas są argumenty że mamy dzieci że to przeżyją ale nie wiem czy jest sens brnąć w to dalej. Czy coś do mnie czuje - mówi że tak ale wiele rzeczy mówiła z jak wyszło wiadomo.
Zauważyłem że coraz częściej ciekam z domu rolki, dzieci, rower. Unikam bliskości bo po takim g...nie ciężko być z kimś blisko.
nie jestes odosobnionym przypadkiem tutaj...
większość która kontynuje związek dalej odczuwa tak samo...
ja jestem nie długo dwa lata po zdradzie i uwierz mi... nawet na sekundę o tym nie zapominam!
tyle. że zaczynam się przyzwyczajać i
czy zaakceptujemy ten fakt czy nie zależy tylko od nas...
powodzenia.
I coraz częściej przywołuję słowa mojego wiarołomnego męża którę jak jego love story wyszła na jaw odebrałam jako szczyt obłudy i beszczelności: "zanim się dowiedziałaś nikt nie był nieszczęśliwy..."a dziś sądzę że coś jednak w tym jest...chyba jednak bredzę - dziś man dzień zdecydowanie z tych gorszych...
A może rzeczywiście miotaj się dalej za jakieś 20 lat przestaniesz, bo wtedy wiele rzeczy samoistnie przestaje mieć sens, zwłaszcza tych, czy ktoś kogoś kocha, czy się tylko przyzwyczaił, zarówno do partnera jak i jego karty płatniczej, czy też wygodnego domu i samochodu bez dachu, starego wina i sera z pleśnią.
Skomentuje to tak. Jesteś idiotą. (tego nie zabroniłeś)
Pozdrawiam i życzę rozsądku.
Na pewno nie jest łatwo zostać po czymś takim. Wiem, bo próbowałam przez pół roku, ale nie dało się. Czy słusznie - to już sam ocenisz ... kiedyś.
Cytat
Widzę ,że nie tylko ja ale i kilka innych osób z portalu żywych trupów ma dzisiaj gorszy dzień
Cytat
Po co tu gryzmolisz skoro nie chcesz komentarzy. Trzeba było wrzucić swój w pisz ogłoszenia i dać tytuł zresztą nie będę Ci podpowiadał wykaż się inwencją.
A może rzeczywiście miotaj się dalej za jakieś 20 lat przestaniesz, bo wtedy wiele rzeczy samoistnie przestaje mieć sens, zwłaszcza tych, czy ktoś kogoś kocha, czy się tylko przyzwyczaił, zarówno do partnera jak i jego karty płatniczej, czy też wygodnego domu i samochodu bez dachu, starego wina i sera z pleśnią.
Skomentuje to tak. Jesteś idiotą. (tego nie zabroniłeś)
Pozdrawiam i życzę rozsądku.
Mam prośbę do Admina aby upomniał Admina
Cytat
Tezeusz wyjasnijmy sobie jedno. Nikt nikomu niczego nie zabranial i nie zabrania. Jak juz sie odezwales to mam goraca prosbe. Rozwin swoja mysl.
Oddałbym wiele, a może wszystko co mam, aby mógł się znaleźć się w tak komfortowej sytuacji jak Ty (niestety nie jest to możliwe, może tego nie jarzysz odpowiednio w tej chwili, ale czas płynie i nie da się go zawrócić). Po epizodzie małżeństwa (to nie był żaden związek) chyba wniosek nasuwa się jeden, Twoje odczucia, hmm. (chyba nie opisywałeś wrażeń faceta usłyszanych w sąsiedniej kabinie pracowniczego WC, chyba że ma tak samo, nomen omen przesrane jak Ty).
Czego się boisz? Prawdy? Czy tego, że chcesz się oszukać a wiesz, ze nie dasz rady ?
Tak czy inaczej jeśli stchórzysz podążając w jakimkolwiek z obranych kierunków będzie źle.
Cytat
Tezeusz, powinieneś mieć avatar w formie błyszczącego hiper ostrego skalpela.
Szacuneczek, za Twoje wpisy w tej historii.
Mam nadzieję Kris, że nie będę żałować...choć czasami brakuje mi już sił...i mam ochotę się rozstać...i zacząć żyć z podniesioną głową wolną od tych strasznych myśli...
-cierpimy,bo do stanu sprzed zdrady nie ma powrotu,jesli odejdziemy-mozemy zalowac ze nie walczylismy, a trzeba pamietac ze nic nie przeskoczy dobrych wspomnien z mlodosci ,mimo tego zla ktore wydarzylo sie potem.Kiedy zdecydowalem sie zawalczyc o bycie razem motywowalem to prosto-jesli nie sprobuje nie dowiem sie jakby to bylo gdybysmy byli razem.Dzis mysle-cholera,zycie wlasciwie minelo,a ja nie wiem i juz sie nie dowiem czy bylbym szczesliwy z inna kobieta,ktora byc moze nigdy by mnie nie skrzywdzila.Kiedys,przed laty,zbudowalem cale swoje zycie wokol kobiety z ktora jestem , (blad, to sie niezwykle rzadko udaje,trzeba miec ogromny margines dla siebie).Dzis pozostala mi frustracja i z uplywem czasu coraz silniejszy gniew na siebie za glupie decyzje.Formalnie nie mam swojej towarzyszce niczego do zarzucenia,ale po prostu nie jestem szczesliwy.Kiedys nucilem sobie "Z toba odeszly anioly" Zapytala,z kim one odeszly,odpowiedzialem -z Toba.Powiedziala-ale ja przeciez jestem.Ja na to -owszem ,ale anioly nie wrocily.Tak to po prostu jest.
Znowu podoba mi się wpis Lagosa i być może w innych warunkach poszłobym taką drogą, jak On. Ale w moim przypadku oznaczałoby to wielki stres dla trójki dzieci i na razie próbuję je przed tym ochronić. Dlatego szukam nowej wersji szczęścia w tej zmienionej sytuacji...
Wszyscy zostaliśmy nieodwołalnie zranieni, tego się zmienić nie da, ale da się z tym żyć, jak i po innych traumach, chorobach, wypadkach... Ważne chyba, co się z tym zrobi - którego wilka się karmi (z cytatu pod wpisami Kobiety 33).
Nie jesteśmy jedynymi dla swoich partnerów i tak już pozostanie, prawdopodobnie na świecie jest też gromadka osób, które i dla nas mogłyby być alternatywnymi partnerami. Nie mam jednak poczucia, żeby zakończenie związku po zdradzie rozwiązywało problem i było receptą na szczęście - jak widać chociażby z wpisów osób na tym forum, które związki zakończyły, a niestety z ich wypowiedzi wyziera poczucie krzywdy, zgorzknienie, chwilami napastliwość.
Wierzę, że szczęśliwi być możemy niezależnie od tego, czy związek zakończymy, czy nie... :-)
Później postaram się napisać, jakie sposoby się sprawdzają dla mnie przynajmniej na razie, żeby poczuć się lepiej (niestety też nie przez 24/7, bo to chyba nierealne) bo teraz muszę już koniecznie lecieć.
Dostało mi się za mój optymizm jakoś przeżyłam
Czasem trzeba dostać po tyłku, żeby uzmysłowić sobie jakie popełnia się błędy.
Ilu ludzi tyle poglądów. Każdy ma własny sposób na rozwiązywanie problemów. Pomimo często trafnych rad, koniec końców, trzeba i tak poradzić sobie w pojedynkę z własną burzą w umyśle.
Jednym to się udaje innym nie.
Jeśli się nie udaje, trzeba się pożegnać, niestety i potem też nie zawsze bywa różowo.
Rozwód czy pozostanie w dotychczasowym związku, mają jednak ze sobą coś wspólnego : budowanie życia od podstaw na nowo, z innymi założeniami i na innych zasadach.
Ja stoję właśnie na rozdrożu dróg i zastanawiam się które "zło" mam wybrać. Pozostać w związku z nadzieją że kiedyś będzie lepiej, albo rozstać się w zgodzie dając nam szanse na pogodniejsze juto.
Być może trze się rozstać aby ponownie się odnaleźć.
W moim przypadku trwało to aż do zeszłej jesieni.Nie uwieżysz ale to już 17lat.
Oczywiście chodzi mi o te zaufanie 100% a raczej99% bo ten 1% zostanie na zawsze niepewnością.
Przez ten czas było w moim życiu wiele kobiet ale zawsze byłe ten jeden szczegół który mówił źe,to jeszcze nie ta.Pewnie wielu zna to uczucie.
Ja postawiłem na los.
Powiedziałem sobie po paru latach źe,przestaję już szukać i co ma być to będzie.No i stało się.Długo czekałem ale czy nie jest warto?.
Inną sprawą wpływającą na tzw.życie po życiu jest to uczucie do ex.Jeśli było mocne to napewno długo potrzyma a tym samym nowy związek raczej nie wejdzie w grę.
No chyba źe,tylko **** ale to już inna inszość.
Komentarz doklejony:
Jak szukałem to nie mogłem znaleźć a jak już przestałem to sama mnie znalazła.
Dla niej to był fly i super przeżycia dla mnie koszmar. Nie raz w trakcię widzę ich twarze, słyszę ich wyznania i ... mam ochotę skończyćten obłęd. Nieraz zastanawiam się dlaczego?. Ona skrucha na 100% on teraz gwiazda FB (po tygodniu miał nową d...e). Najlepsze jest to że gdy mam dosyć cały czas są argumenty że mamy dzieci że to przeżyją ale nie wiem czy jest sens brnąć w to dalej. Czy coś do mnie czuje - mówi że tak ale wiele rzeczy mówiła z jak wyszło wiadomo.
Zauważyłem że coraz częściej ciekam z domu rolki, dzieci, rower. Unikam bliskości bo po takim g...nie ciężko być z kimś blisko.