Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

zona Potifara01:48:55
Pogubiony02:27:13
# poczciwy04:12:05
Saddest05:08:59
mrdear06:02:24

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

wybaczyc, czy nie - moja analizaDrukuj

Kilka dni temu postanowiłem opisać mój przypadek. Chociaż to już 5 lat "po" to jednak miałem jeden z tych już nielicznych baaardzo złych dni, dni załamania i klęski. Już zdecydowanie lepie. Jak pisałem załamanemu są jeszcze ciężkie dni, ale .... Analiza zdrady - to jest case study TYLKO I WYŁĄCZNIE mojego przypadku. Każda zdrada jest inna, choć wiele podobnych. Przyczyny są różne : nuda, brak kasy, brak seksu, rozbieżnośś charakterów, niezrozumienie itp itd. Często wiąże je jedna cecha : brak DOJRZAŁOŚCI emocjonalnej i szacunku do drugiej osoby. Jak było u mnie? Nie wiem. Nie wyciągnąłem tego z niej pomimo bredni o braku czułości, zrozumienia, jej ciężkich chwil Sądzę, że jej niedojrzałość emocjonalna połączona z brakiem rozmowy. Nie istniały dla niej tematy uczuciowe (generalnie jest zamkniętą osobą). Gdzie nie ma rozmowy, tem nie ma niczego. Początki, czyli po czym poznać : typowe w większości przypadków, które tu opisujecie, czyli nagły brak zaineresowania rodziną, brak seksu, ukrywanie telefonu, zmiana ubioru, czy stylubycia/życia. U mnie: wszystkie powyższe plus nerwowość, kiedy zadawałem pytania, czy wszystko jest ok, nagłe oskarżenia typu "podsłu****esz mnie?, śledzisz mnie? Jak możesz, jesteś taką świ...ą" itp. I nagle bęc... wydało się - nieważne jak Następuje potężny szok, przez człowieka przelatuje tysiąc myśli :zabić, wyrzucić z domu co wogóle zrobić. Poczucie klęski i załamania miesz się z poczuciem nienawiści i .... strachem przed samotnością. Przecież tak kochaliśmy i nagle tak zrobiła Tysiące pytań DLACZEGO??????? U mnie: w momencie, kiedy się dowiedziałe, byłem poza domem. Przez telefon poprosiła, abym przyjechał i porozmawiał. Pierwsze myśli co zrobić, jak ją zobaczę - wywalę z domu, zmiana planów -spoliczkuję i napluję w twarz. Godzinę paliłem fajki w garażu, nim odważyłem się wejść. Wszedłem i .... nic, po godzinie udało mi się wydusić znamienne słowo "dlaczego?","coś ty k...a zrobiła, dlaczego" milczała cały czas, kupiłem dużą wódkę bo inaczej nie mogłem na nią spojrzeć. Co nastąpiło dalej? załamany77 powinieneś to przeczytać :zaje...ty s..s przez całą noc. Po kilku dniach zabrałem ją na wczasy, kupiłem kwiaty (TAK, to je jej kupiłem kwiaty!!!) Byłem w potężnym szoku. Ci, którzy obserwowali mnie z boku mówią, że wyglądałem jak zombi, a zachowywałem się, jak zakochany gówniarz. Po miesiącu, może dwóch pierwsze otrzeźwienie. Przycisnąłem do muru, co, jak gdzie, kiedy - typowe dla każdego prawda? "Kotku, tylko raz, przez przypadek, kocham Cię nad życie, chcę być tylko z toba, już nigdy więcej, byłam przybita, a on taki czuły, tak się poświęcał, hot dogi mi do pracy przywoził, ma oziębłą żonę, taki był biedny". To k...wa przecież ten, przed którym kilka lat temu ją broniłem, Rycerz, który "już teraz będzie o nią walczył" Wtedy odpuścił. Myślałem, że go zabiję. (czujecie blusa? jego - nie ją. Terz to dla mnie absurd, bo zgodnie z przysłowiem JAK SUKA NIE DA, TO PIES NIE WEŹMIE" Nie wierzyłem jej ani trochę. Postawiłem warunek, dam jeszcze jedną szansę, ale wyśpiewa mi od a do z wszystko, co bęe chciał wiedzieć. Wyczyści temat do zera. Tylko wtedy można myśleć o powolnej odbudowie zaufania z czasokresem kilkuletnim. I co ? Pisałem już. Była 2,3,6 prawda - tak przez 3 lata. A skąd te prawdy? Bo uderzyłem do żony kochasia (tutaj mnie NK się przydała). Powiedziałem jej prawdę. Szkoda mi jej było później, Wciągnąłem ją i przeżywała to samo , co ja. Wiele osób powie dlaczego?. NIech kobieta wie, jakiego kochającego ma męża. W krzyżowym ogniu pytań i dopływie info z 2 źródeł, udało mi się skleić całą prawdę. Zabiła mnie po raz kolejny. Ale, gdybym dowiedział się tego od mojej ....., może dałym jeszcze jedną szansę. Nie chcę zanudzać, mógłbym na ten temat napisać poemat. Jesteśmy? - nie - mieszkamy dalej razem (być z kimś emocjonalnie, a mieszkać - to różnica). Wybaczyć, czy nie? zależy co kto zrobił, dlaczego, czy jednorazówka, czy romans, czy chce to naprawić i czy ma szczere chęci i co jest dla Was najważniejsze w życiu oraz czy: jesteście bez dzieci. macie małe dzieci macie duże dzieci bo to wszystko trzeba rozpatrywać razem bez dzieci - ja odpuściłbym. Nie dałbym drugiej szansy pod żadnym pozorem. Tak samo w przypadku dosrosłych dzieci. Budowałbym swój nowy świat i im byłbym młodszy, tym miałoby to większy sens ale małe dzieci, które są dla nas najważniejsze, to inna sprawa. Bo to one są sensem naszego życia. Każdy musi to ocenić indywidualnie. u mnie: nie wybaczyłem i nie wybaczę nigdy. To był romans, nie jednorazowy skok w bok (jeżeli ktoś coś zrobi np po pijaku, póżniej szczerze żałuje dałbym szansę -to może zdarzyć się każdemu, ważne czy ta osoba naprawdę tego żałuje iw jaki sposób wygląda skrucha). Dałem jej szansę wyzerowania. Nie skorzystałe, czyli nie żałowała tego szczerze Grała na zwłokę ,tzw zapomnienie (czas leczy rany? nie wszystkie). Dzieci to dla mnie wszysko. Jako facet bez ślubu - nie miałbym żadnych szans, aby były ze mną. Reszteę opiszę przy okazji. Zmęczyłem się troszkę:)
Gość: kris0103
<
#1 | Gość: kris0103 dnia 04.04.2013 17:44
wybaczyć, czy nie
u mnie cd...
Poza tym, kieruję się jednak zasadą "zrobiła to raz, zrobi kolejny" - to tylko kwestia czasu.
Wiem, że niszczę swoje prywatne życie, cierpię lecz mam swoją męską dumę, godność, zasady i wolę ich się trzymać, niż przeżyć kolejne rozczarowanie. Tymbardziej, że wciąż mogę sobie pogadać z nią tylko o pogodzie. I zaufanie, a właściwie jego brak. Jak chce odbudować zaufanie skoro nie potrafiła mimo szansy pzryznać się do prawdy, wyzerować liczniki i zacząć od początku? Widocznie jednak tamto jest ważniejsze od szczerości.
Czytałem tutaj wpis marswieta (chyba), że wybaczyła i jest ok. Ale dlaczego jest ok? bo, jak pisze, mąż wywalił CAŁĄ prawdę i sam dąży do rozmowy, nawet na te ciężkie tematy. Naprawdę chce to naprawic.

Jak żyć dalej "po"
przyjąłem jedno założenie nie wierzyć jej, i tak kiedyś zdradzi.
I tak jest bardzo ciężko . Huśtawki emocjonalne okupione nieprzespanymi nockami "puszczają" po około 3 latach. Te codzienne. Te potężne. Te mniejsze jeszcze teraz są. Ale to raczej jużsporadyczne. Ciężko żyć obok siebie. Ciężko jeździć razem na wczasy, wiedząc, że byćmoże druga osoba chciałaby być tutaj z kochankiem... Ciężko z seksem. Mam czasami odruchy wymiotne, ale jestem tylko facetem Każdy potzrebuje seksu, a jeszcze nie zacząłem sobie nikogo szukać. A zacznę. Bo od około roku (jak pisałem w innym poście) historia zaczyna zataczać kręgi. Brak seksu i rozmów, obojętność. Już to przerabiałem i wię czym to było spowodowane. Może już ma kochanka???
Nie kontroluję nikogo. Bez sensu jest zakładanie czegośtam, śledzenie, nie da się upilnować,. Po co się palić tym psychicznie. Jak chce to zrobiś, to zrobi. Nikt nie jest w stanie upilnować drugiej osoby. Tutaj to już kwestia świadomości I tyle w temcie.

Życzę dużo odporności i odwagi tym, którzy zdecydowali się być razem, ale osobno, niekoniecznie wybaczając. To ciężkie doświadczenie... W chwilach zwątpienia zawsze sobie powtarzam "jest, jak jest. Mój wybór", a dzieci wkrótce będą duże
3739
<
#2 | Deleted_User dnia 04.04.2013 18:21

Cytat

W chwilach zwątpienia zawsze sobie powtarzam "jest, jak jest.


kris,
jest jak jest, to słowa pogodzonego z losem...dobrze, 5 lat szarpania nie poszło na marne.
Skoro nie możemy zmienić przeszłości, nagiąć rzeczywistości do swoich wyobrażeń i pragnień, jedyne co nam pozostaje jest pogodzić się z faktami, nie budować iluzji...by nie szarpać się dłużej.
Choć prawda jest bolesna, to jednak jest wartością samą w sobie. Wiesz jak jest, wiesz kim ona jest i kim ty jesteś. Z taką wiedzą, z wyciągniętymi wnioskami z przeszłości można próbować żyć, niekoniecznie idąc tą samą ścieżką. Choć może nie jest łatwo płynnie przeskoczyć z utartych ścieżek na inne, te nieznane, to jednak pomału dochodzi się do wniosku, że na tej znanej ścieżce nic nowego już człowieka nie spotka, że wszystko się opatrzyło, spowszedniało, jakoś straciło swój urok i czar wyjątkowości.
Zmiany muszą przyjść naturalnie, płynnie, wszak trzęsienie ziemi już było.Z przymrużeniem oka
7555
<
#3 | kasia29 dnia 04.04.2013 19:49
Człowiek w takich momentach nie myśli racjonalnie .., Ja dałam szanse - zmarnowal ja po 1,5 m-cu Wcześniej płakał, że miałam tak cięzko - on mi też takie świństwo zrobił (oczywiście nie sam od siebie - jak odkryłam że mnie zdradza)
Miesiac czasu było dobrze .. później znowu komputerek, czaty ( a dla mnie w miedzyczasie mania spziegowania - jak wracalam do domu to byle jego telefon do raka złapac - czego w zyciu bym nie zrobila przez 6 lat zwiazku) ... "Smacznego kochanie" - od kochanki sms jak obiad nakładałam, dziwne nr w telefonie Jak napisałam na jeden to odpowiedx - sam sie oferował - daj mu q-wo a nie bedzie nikogo szukał
Rozpacz nie do opisania .. Upiłam sie i jednym tchem mu wszystko wyrzuciłam Na koniec powiedzialam,że ma spadać Że będe szczęśliwa, że i tak mnie na ulicy nie pozna tak sie zmienie pozytywnie, że będe miała dzieci Odpowiedział że tego mi z calego serca życzy
W życiu mnie takiej nie widział - zrobiłam focha, spałam na kanapie, nie odzywałam sie, nie robiłam zakupów - czekałam az on wykaze inicjatywe .. i wykazał Za plecami szukał mieszkanka dla swojej nowej ukochanej i jej dzieci
Pojechałam sobie na wczasy .. po wczasach znowu rozpacza Pisałam do niego zeby wrocil Błagałam - zrobiłam z siebie niezla idiotke W miedzyczasie "włamałam" sie do jego poczty - pełno gołych zdjec kobiet, sam skayp mi wyskoczył jego (nawet nie wiedziałam ze to ma) - w nerwach powysyłam jego rozmowy obecnej ukochanej (az wstyd cytowac co tami pisal) .. znowu sie nie odzywałam
Ktoregos dnia zadzwonił - co u mnie (okazało sie ze sie kłocili i pojechała do swojego rodzinnego miasta) - olałam go że wszystko ok, ze robie prawo jazdy czy cos chce jeszcze - odpowiedział że rozłączyłam Podobno za 1,5 h juz po nia jechał
A teraz ... żal, smutek, wspomnienia, niedowierzanie 8 pieprzonych m-cy
5427
<
#4 | takizly dnia 04.04.2013 21:08
Witaj Kris właściwie to nie rozumiem o co ci chodzi.Jeżeli piszesz że żyjecie obok od pięciu lat to mam pytanie czy wspólnie taką decyzje podjęliście czy tylko jednostronnie .Jeśli wspólnie to ok jeśli nie hm.... pisałeś że przez jakiś czas było oki i sie cos znowu spieprzyło a czy nie jest tak że ona doszła do wniosku że jednak nie uda się jej wspiąć na twoją szklaną górę bo po prostu nie dałeś jej szansy ? Żeby nie było że oceniam czy coś zarzucam być może czegoś nie doczytałem.
Wybacz ale przez pięć lat pielęgnujesz w sercu traumę nie wybaczyłeś i już chyba nie wybaczysz szczerze nie widzę sensu wspólnego mieszkania obok po co dla dzieci ? a myślisz że dzieci nie widzą co sie dzieje między wami .Spakuj albo siebie albo ją i sie rozrańcie choćby dla własnego zdrowia psychicznego .
3739
<
#5 | Deleted_User dnia 05.04.2013 11:11

Cytat

czy nie jest tak że ona doszła do wniosku że jednak nie uda się jej wspiąć na twoją szklaną górę bo po prostu nie dałeś jej szansy ?

Czytałam sobie z boku ten wątek. Takizly rozsądnie to ujął. Cofnęłabym się w czasie do początku, kiedy dowiedziałeś się o wszystkim. Czy nie myślisz, że popełniłeś błąd ? Nie dałeś szansy ani jej ani sobie na " wyśpiewanie " szczegółów zdrady. To powinno być załatwione w pierwszej kolejności. Nie gniewaj się ale dostaję białej gorączki, jak czytam ludzi którzy zamiast dać nauczkę i pokazać miejsce w szeregu zdradzaczowi, dostają jakiegoś amoku i wynagradzają go za swoje uczynki np. jak w Twoim przypadku kwiatami, wczasami i czym tam jeszcze. Z tego amoku obudziłeś się zbyt późno.Mam swoją teorię na temat i tu zaznaczę - drobiazgowej - wiedzy o zdradzie.Warto znać jej tyle,aby nie popsuć swojej własnej psychiki, jeśli chce się dać szansę oczywiście. Za późno zacząłeś dochodzić do roztrząsania problemu. Można było najpierw to załatwić i odpuścić a potem dać sobie czas na analizę i wyciszenie. Potem decydować co dalej.
Teraz jest po fakcie.
Żyjecie obok siebie, bo żadne z was nie wyciągnęło wniosków z tego co się stało. Nic nie zostało z waszego związku i nie zależy wam na nim. Dzieci chcą rodziców szczęśliwych, wtedy i one są szczęśliwe. Tkwić w czymś co jest fikcją a nie rodziną, na pewno nie wpłynie pozytywnie na ich rozwój.
Co do Twojego założenia jakie przyjąłeś " i tak kiedyś zdradzi " niestety możesz mieć rację. O ile już się nie spełnia.
Gość: milord
<
#6 | Gość: milord dnia 05.04.2013 11:58
Eeeeeeeeeeeeeeee... A możesz mi wyjaśnić Kris dlaczego tak się katujesz skoro do wybaczenia zdolny nie jesteś? Miłość do żony się ulotniła i zamieniła w obrzydzenie > sorry > ale zachowujesz się jak typowy masochista. Przez te pięć lat to już zdążyłeś się przyzwyczaić do takiego stanu rzeczy i niczego poza wewnętrznymi rozterkami nie masz. Warto?
5592
<
#7 | Wica dnia 05.04.2013 12:33
Forever piszesz że

Cytat

Nie dałeś szansy ani jej ani sobie na " wyśpiewanie " szczegółów zdrady


W moim odczuciu Kris dał jej szansę, której nie wykorzystała. Pisze przecież o tym.
Dla mnie sytuacja jest jasna. Nie doszukuję się w tej historii jakiegoś drugiego dna i nie będę dzielić włosa na czworo.
Case study Krisa zawiera już wszystko. Więc po co maglować i zadręczać go pytaniami o dawanie szansy i motywy pozostawania Krisa w domu obok niewiernej.
Jak sam napisał dzieci. A może jest jeszcze coś z czym niekoniecznie chce się dzielić tutaj z nami. Może to względy finansowe może inne i tylko znane Krisowi. Jego wola i jego prawo. Ja na prawdę nie będę do tego dochodzić.
Ważne, żeby żył swoim życiem, odciął się od niewiernej. Na jakość swojego życia ma wpływ tylko i wyłącznie on. A mnie nic do tego, dlatego nie komentuję motywów pozostawania w 4 ścianach z (nie)żoną.
Mnie historia Krisa dała dużo do myślenia. Trzymaj się Kris i dziękuję za Twój wpisUśmiech
3739
<
#8 | Deleted_User dnia 05.04.2013 12:55
Zwykłe tchórzostwo aby zostawać pod jednych dachem z wyimaginowanych powodów. Tłumaczenie jakie by ono nie było, a z reguły bywają nawet wiarygodne, to zwykła hipokryzja zadana sobie, życie z reguły wystawia za takie czyny gorzki rachunek.
3739
<
#9 | Deleted_User dnia 05.04.2013 12:57
To była jego analiza a moje zdanie.Każdy ma prawo do wyrażania własnej opinii. Do podejmowania decyzji co do swojego życia, tylko on ma prawo, nikt nie może mu niczego narzucić.
3739
<
#10 | Deleted_User dnia 05.04.2013 13:54

Cytat

A możesz mi wyjaśnić Kris dlaczego tak się katujesz skoro do wybaczenia zdolny nie jesteś?


kris0103 napisał kilkakrotnie, że motorem napędowym pozostawania w takim skrzywionym układzie są dzieci. Pytanie tylko, i na to powinien sam sobie odpowiedzieć, czy warto: dla nich, dla siebie (kolejność przypadkowa) i czy jest świadom, na co się porywa?
Gość: milored
<
#11 | Gość: milored dnia 05.04.2013 14:24
No pewnie, że pisał. Dzieci? Tak. Dzieci. A nie wydaje się Wam, że nieszczęśliwe małżeństwo odbija się właśnie na dzieciach? Za moment (O ile już się to nie dzieje) Dzieci zaczną kierować się tym co widzą wedle własnego rozumu. Skonsultują sprawę z rówieśnikami. W moment wyłapią, że rodzice powinni spać razem. Też szukają przyczyn. Na swój dziecięcy i odpowiedni do wieku sposób. A co jest najbardziej bolesne to to, ze zawsze nazywają rzeczy po imieniu. Nie oznacza to, ze przestaną kochać, któregoś z rodziców. Najwyżej będą miały żal. Dzieci mają dar momentalnego rozpracowania fikcji. Zaraz z powodu poczucia winy rodzice zaczną dawać kasę na każde zachcianki. Tak się kończy związek wyłącznie dla dzieci.
3739
<
#12 | Deleted_User dnia 05.04.2013 16:13
Jasne, milordzie, toteż napisałam:

Cytat

Pytanie tylko, i na to powinien sam sobie odpowiedzieć, czy warto: dla nich, dla siebie (kolejność przypadkowa) i czy jest świadom, na co się porywa?

Wydaje mi się jednak, że kris jeszcze do końca nie rozumie, kiedy mówimy o dobru dzieci.
I żeby nie było...pochodzę z rodziny przynajmniej podobnej, jeśli nie niemal identycznej, jak ta, którą chce stworzyć autor swoim dzieciom. Ech...już nawet wspominać mi się nie chce...
Ale kto wie...może kris będzie potrafił coś, czego moi rodzice i, patrząc na portalowe historie, inni nie potrafili...
Gość: lagos
<
#13 | Gość: lagos dnia 05.04.2013 19:58
Kris zrobiłeś wszystko odwrotnie, a teraz zbierasz tego plon. Kiedy dowiadujemy się o zdradzie czujemy wielki ból i żal z jednej strony, oraz strach przed utratą bliskiej osoby z drugiej. Ty zdusiles te pierwsze uczucia, skupiając się na drugim. Stąd kwiaty wyjazd itp. Zamiast dac upust swoim emocjom, pokazać jej w jak Cię zranila, w jakie gowno was wepchnela, Ty upewniles ją w bzdurnym przekonaniu że to Twoja wina, że Cię zdradziła, bo za mało się starales, a teraz to nadrabiasz. Do tego zostawiles ją w przekonaniu, że jest księżniczka, o którą walczysz z kochankiem, jak rycerze o damę swojego serca...niestety kobiety niezależnie od wieku uwielbiają takie klimaty. Ale negatywne emocje wróciły i zaczales ją zadreczac, a ona pewnie nie rozumiała o co chodzi, było fajnie, starales się, a teraz ją meczysz...dlaczego niszczysz coś co było fajne? Do tego na pewno widzi Twoje podejscie i tez sie zniecheca, a co za tym idzie moze zaczac znowu szukac. A mogles zrobic odwrotnie, pognebic ja, dowiedziec sie wszystkiego co chcesz, dac jej poteznego kopa, zeby zrozumiala co zrobila, a jesliby zrozumiala, wtedy mogbys jej dac szanse i tez sie starac, zamiast zatapiac sie w swoim bolu. I nie wierze, ze robisz to tylko dla dzieci, zatrzymales sie miedzy miloscia a nienawiscia, i nie potrafisz zrobic kroku w zadnym kierunku. Chcialbys, zeby byla Ci obojetna, ale tak naprawde nie wyobrazasz sobie tego. Nie potrafisz zyc z nia, ale ibez niej i sam tego nie rozwiklasz, ktos musi Ci pomoc.
Gość: rekonstrukcja
<
#14 | Gość: rekonstrukcja dnia 06.04.2013 12:05
"W Ameryce Południowej żyje gatunek małp, który nazywa się Ateles
paniscus. Tubylcy polują na nie w ten sposób, że wiercą otwór w
drzewie. Otwór ma mieć taką wielkość, żeby małpa mogła z trudem włożyć do niego rękę. Potem do tego otworu wkłada się orzech i czeka. Małpa przychodzi, widzi orzech, więc wkłada rękę, żeby go wziąć. Ale jak chwyci orzech, jej ręka zaciśnie się w pięść i już nie jest w stanie jej wyjąć z tego otworu, więc zaczyna się szarpać. Wtedy przychodzi myśliwy i chwyta małpę...Oczywiście, jeśli małpa byłaby mądra, to wypuściłaby orzecha i mogłaby uciec. Ale wtedy straciłaby swojego orzecha.
Nie ma niczego złego w małpie, myśliwym, ani orzechu. Złe jest przekonanie, że traci się, wypuszczając coś z ręki."

Kris0103, a Ty co wybierasz : orzech czy życie?
3739
<
#15 | Deleted_User dnia 06.04.2013 13:47
Lagos - zgadzam się z Tobą.
rekonstrukcja - szkoda mi tych biednych zwierzaków.
Marny koniec, a wszystko dla orzecha.
7693
<
#16 | MajkaS dnia 06.04.2013 22:17

Cytat

Jesteśmy? - nie - mieszkamy dalej razem (być z kimś emocjonalnie, a mieszkać - to różnica).

Kris0103, cóż, każdy ma niezbywalne prawo, żeby zmarnować sobie życie w imię różnych szczytnych celów np. dobra dzieci. W moim odczuciu, kończy się to fiaskiem, bo dzieci świetnie wyczuwają, czy rodzice kochają się czy nie. Ale tak, jak napisałam w komentarzu do Twojego poprzedniego postu, podejrzewam, że panicznie bałeś i boisz się utraty kontaktu z synkiem w razie rozstania z partnerką. Szkoda, że jednak nie podjąłeś ryzyka. Jest duża szansa, że partnerka nie utrudniałaby Ci kontaktów, chcąc mieć czas dla siebie. A tak, męczycie się we dwójkę: Ty zabetonowałeś się w poczuciu swojego żalu, krzywdy i odrzucenia. A ona? tak jak poprzednio szuka "miłości" na boku. Zobacz, że pomimo deklaracji, że tylko "mieszkacie", nie jest Ci obojętnym fakt, że ona pewnie znowu ma kogoś. Zastanawiam się, jak ta sytuacja wpływa na Twój szacunek wobec samego siebie. Gdybyście rozstali się wcześniej, prawdopodobnie złe emocje już zdążyłyby opaść, i budowałbyś swój świat z kimś innym. Ciągle jeszcze masz szansę...

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?