Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
poczciwy
11.11.2024 13:36:22
Andzia na firefox działa.
Andzia76rr
11.11.2024 03:55:19
na jakiej przeglądarce działa Wam czat?
poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witajcie.
Przeglądam to forum od niemal roku, od dnia kiedy dowiedziałem się...
Jesteśmy małżeństwem od 10 lat, a znamy się od 12, mamy dwójkę dzieci w wieku 7 i 4, ja mam 32lata.
Jakieś trzy lata po ślubie żona poroniła ciążę, jakiś czas potem powiedziała mi, że podrywa ją kolega z pracy, że raz ją pocałował. Zrobiłem awanturę, zabroniłem jej kontaktów nie mających związku z pracą i zacząłem sprawdzać. Kolega był kierowcą, spotykali się tylko w godzinach jej pracy (on kończył wcześniej). Po tygodniu czy dwóch podjechałem do niej pod jakimś pretekstem, a w biurze siedział on (oczywiście już powinien być w domu), rzuciłem jej obrączkę i wyszedłem. Wieczorem odbyła się poważna rozmowa, powiedziała, że czuła się źle po stracie dziecka, a ja nie widziałem jej problemów, za to on jej słuchał itd. Tego dnia zakończyła ten roman.
Ważna informacja: na 100% nie doszło między nimi do poważniejszego zbliżenia niż pocałunek, w biurze nie było do tego warunków (przewijało się tam dużo ludzi), a po pracy ja po nią przyjeżdżałem.
Oczywiście wracałem do wszystkiego i wypominałem, jednak wtedy czułem, że to moja wina..
Po pewnym czasie wszystko wróciło do normy, urodziły się dzieci (w związku z czym straciła pracę), przestałem być zazdrosny, zaufałem bezgranicznie.
W marcu 2011 trafiłem przypadkowo na wiadomość GG o treści: "ja ciebie też kocham", oczywiście kolejna awantura, tłumaczenie, że chodzi o miłośc jak do brata, że ten gość jest ciężko chory, niedługo umrze, pisze z nim żeby go podnieść na duchu itd.
Zrywa z nim kontakt, on nie daje za wygraną, zaczynają się groźby z jego strony, szantaże, w sprawę miesza się policja, w maju gość daje za wygraną...
I tutaj muszę wyjaśnić: nigdy się z nim nie spotkała, kontakt tylko przez komunikatory (od urodzenia dzieci zajmuje się domem, nigdzie nie wyjeżdżała sama, on też nie był u nas).
Szczerze mówiąc ta sprawa nie bardzo mnie wtedy ruszyła, może przez jej tłumaczenia i to co on odwalił później...
Moje zaufanie nie zmieniło się zbyt wiele.
W czerwcu, żona dostaje skierowanie z PUP na darmowe szkolenia, przez dwa miesiące codziennie jeździ na zajęcia, ma dwa wyjazdy po których wraca kolejnego dnia (rzekomo związane ze szkoleniem). Zaczęła więcej o siebie dbać (wtedy tłumaczyłem to tymi szkoleniami), pojawiły się typowe syndromy zdrady, jednak ja dalej ufałem bezgranicznie, aż do marca 2012...
Wyjechała na zakupy, a ja przez przypadek trafiłem na wiadomość:
-jak w miłości?
-ok
-mąż się domyśla?
-nie
W tym momencie nogi sie pode mną ugieły, jeszcze nigdy nie przeżyłem takiego bólu, na szybko prześledziłem komputer, po chwili wiedziałem ,że romans trwa już jakiś czas, dalej wszystko pamiętam jak przez mgłę..
Na początku wszystkiego się wypierała, a ja po pierwszej awanturze zaciąłem się w sobie, totalne zobojętninie, po kilku dniach pęka, potwierdza to co już wiem i kilka innych spraw. Ja odzyskuję usunięte dane z kompa, wynika z nich, że jakiś czas wcześniej założyła konto na portalu randkowym, zaczeła się spotykać z jednym gościem jednocześnie dalej odpowiadała na zaczepki trzech innych (tzn. flirt przez dzień, dwa i koniec). Pierwsza wiadomość tego najważniejszego jest z kwietnia 2011 (a więc ledwie zakończyła z rzekomo chorym) i trwa blisko rok, z racji tego że opiekowała się domem, było tylko (albo aż) kilka spotkań.
Zrywa wszystkie kontakty i mimo wszystkich moich żali i pytań nie reaguje agresją, tylko cierpliwie mi wszystko wyjaśnia, a przede wszystkim zaczyna się o mnie starać, czuję jak walczy o mnie i dom.
Po miesiącu udało mi się skontaktować z żoną jej przyjaciela, okazuje się, że co prawda romans przerwała, ale w kilku istotnych szczegółach dotyczących przebiegu związku skłamała. Kolejna awantura, wychodzę z domu, gdy wracam okazuje się, że zażyła bardzo silne tabletki i "odpływa". Dalej pogotowie - oddział toksykologii, zabrakło jej pół godziny i byłbym wdowcem...
Na pytanie dlaczego to zrobiła odpowiada, że nie może beze mnie żyć, że dopiero teraz zobaczyła co mogła stracic i gdy wyszedłem myśłała, że już nie wrócę...
Dzisiaj, po niemal roku od jej ostatniej przygody wiem, że nie ma gorszej krzywdy jaką można zrobić komuś bliskiemu niż zdradzić.
Cały czas dręczą mnie te demony, mam potrzebę jej nieustannej kontroli, w każdym geście, słowie doszukuję sie symptomów zdrady.
Ona cały czas się stara, raz lepiej, raz gorzej, a ja chwilami nie daje rady.
Dla zdradzonego to może i krzywda, ale dla zdradzającej kobiety też, bo często wiąże się to z przerwaniem nowej miłości, bo mało który facet ma jaja i postępuje tak jak należy, czyli wystawia walizeczki za drzwi. Zdradzonym przez jedną kobietę można być tylko raz, kolejne to już nie zdrady, a coś czego należy się spodziewać... Inna sprawa, że po kobiecie trzeba się zawsze najpierw spodziewać tego, co nam się wydaje nigdy nie będzie miało miejsca.
Twoja historia pokazuje jak jest praktycznie w każdym związku, tyle, że w mało którym rogaty facet dostaje od życia tyle szans na uratowanie siebie ile dostałeś Ty.
Schrzaniłeś to po całości kolego. A teraz masz to do czego sam doprowadziłeś.
całaprawda
Hm.cała prawda?
Po tym co opisałeś nie Jestem pewien czy ją znasz.
Już od zerówki uczą Nas matematyki.Prawda?.No to policz sobie fakty które już znasz.Wyjdzie równanie z wieloma niewiadomymi.
Po tym co opisałeś nie Jestem pewien czy ją znasz.
Już od zerówki uczą Nas matematyki.Prawda?.No to policz sobie fakty które już znasz.Wyjdzie równanie z wieloma niewiadomymi.
Powiem tak, w związku z tym, że ona zajmuje się domem wiem kiedy wyjezdzala, wiem, że u nas tez nikogo nie było.
Ostatnią, najważniejszą przygodę prześledziłem bardzo dokładnie dzięki żonie przyjaciela.
Oczywiście mogę nie wiedzieć o wszystkim co ona wyprawiała, jednak dalej nie jestem w stanie się dokopać, zresztą to nieistotne, napisałem tą historię żeby pokazać, że nie zawsze warto dawać szansę, nawet jeśli zdradzacz się stara. Ja już dojrzałęm, szkoda tylko, że tak późno...
Ulżyłeś sobie makmek? Szkoda, że nie dopisałeś na końcu : Idź się frajerze powieś.
Cytat
Cały czas dręczą mnie te demony, mam potrzebę jej nieustannej kontroli, w każdym geście, słowie doszukuję sie symptomów zdrady.
Ona cały czas się stara, raz lepiej, raz gorzej, a ja chwilami nie daje rady.
Całaprawda, tyle razy dostałeś z plaskacza, a może bardziej nożem w plecy, że byłoby wręcz nienormalne, gdybyś nie miał opisywanych przez siebie symptomów.
Starania Twojej żony to za mało po tylu upadkach. Parę razy już niby coś rozumiała, a skończyło się jak zwykle.
Ta próba samobójcza...sorry, ale zmuszać kogoś do zostania w TAKI SPOSÓB, to chyba gorsze niż sama zdrada. Zostałeś z nią ze względu na tę próbę samobójczą, czy z innych powodów?
Czy korzystaliście z pomocy specjalisty? Trochę za dużo tu nakrojone, żeby można było samemu pozszywać. Mimo najszczerszych chęci.
Ok.Jeśli wolisz nie wiedzieć to spoko.Twoja wola.Nie wnikam.
Co zamierzasz dalej?.
Czy aby napewno był to jedyny powód tego targnięcia się na życie?
Wątpię.Ta kobieta zdradzała z pełną premedytacją i nie jeden raz.Czy fizycznie też?.Najprawdopodobniej tak choć pewnie nadal się tego wypiera.Prawda?.
Masz na mysli to, że zrobiła to bo nie mogła już być ze swoim Panem?
Też tak myślałem, analizowałem chyba wszystko po milion razy, wierzę tylko w to co widzę. Próba samobójcza była w momencie gdy od miesiąca o wszystkim wiedziałem, zrobiłem jej awanturę o to że wersja pana jest w kilku kwestiach inna (prawdziwa) i wyszedłem mówiąc, że to już koniec. Kłamstwa nie były zbyt poważne np. chodziło o miejsce spotkania, ale to mimo wszystko kłamstwa...
O tym że z ostatnim panem spała powiedziała mi sama, dodatkowo po wyjsciu ze szpitala opowiedziała mi o wszystkich spotkaniach i ich przebiegu (być może nadal mija się z prawdą i było ich więcej, mam tego pełną swiadomość, ale dowiedziałęm się o sprawach o których nie miałem wcześniej zielonego pojęcia i do których nigdy bym nie doszedł).
Z panem od pierwszego dnia nie miała żadnego kontaktu, współpracuje z jego zona do dzisiaj, dzięki niej udało mi się ten romans przeanalizować bardzo dokładnie i potwierdzic kiedy moja mówi prawdę.
>>>>jakiś czas potem powiedziała mi, że podrywa ją kolega z pracy<<<<
To był bardzo zdrowy objaw ale > nie mam pojęcia co takiego zrobiłeś, że ta jej szczerość gdzieś padła. Emocjonalnie stała się inną osobą. Ona Cię kocha. Ten akt próby samobójstwa mając jednocześnie świadomośc, że zostawiłaby dwójkę dzieci mógł być wynikiem albo świadomosci spieprzonego życia bądź też najzwyczajniej w świecie uczucia do Ciebie. Fakt zarejestrowania się na portalu randkowym też o czymś świadczy. Nie wiem czemu > ale wygląda mi to na rozpaczliwą próbę zwrócenia uwagi na siebie. Bez bardzo poważnej rozmowy bez ogródek się nie obejdzie. Głupota głupotą, zdrada zdradą > ale jeśli ją rzeczywiście kochasz to nim podejmiesz decyzję o rozstaniu > szczerze porozmawiajcie. I uprzedź ją, że każde kłamstwo będzie oznaczało koniec.
całaprawda,
smutna historia bo nie pozostawia złudzeń.
Żona ma wyraźne inklinacje w kierunku zdrady, to jest uwarunkowane jej charakterem.
Obojętnie czy w pracy, czy na szkoleniu, czy wreszcie w domu przed komputerem, czasu nie traci- poluje i chce być upolowana, z pełną premedytacją.
Szkoda dzieci, są małe i matki potrzebują, co ja mówię, pełnej rodziny z kochającymi się rodzicami. Ale jak ten warunek spełnić ?
Sam nie podołasz. Nie starczy ci sił i determinacji.
Zresztą nie szkoda życia na szarpanie się?
W końcu można dostać paranoi mając do czynienia z taką kłamczuchą.
Warto pójść do specjalisty, uporać się z demonami, wyciszyć. To dla siebie, by podnieść się z kolan i odzyskać zdrowy rozsądek.
Czy razem może się udać? Wątpliwe to bardzo...ale coż, może jakiś specjalista ją najpierw, później wasze małżeństwo spróbuje naprawić. Kto wie, cuda się zdarzają.
calaprawda
Cholera,czytam Twój tekst a widzę swoje życie.Twoja Pani wygląda mi na taką,która jak pójdzie po mleko to również wejdzie do sąsiada po "bułki.Plusem jest fakt że poznałeś Jej "możliwości".Jeżeli coś oprócz dzieci Was łączy to mimo wszystko warto być razem,chociażby w myśl powiedzenia że lepszy złodziej swój niż obcy.
Dlaczego miał bym mu pisać żeby się wieszał? Sam widzi do czego doprowadza wybaczenie kobiecie zdrady więc jako istota rozumna powinien wiedzieć co należy teraz począć...
Ależ facet niczego nie wybaczył. Stara się po prostu zrozumieć. Zna ułamek prawdy. Nawet jakby podchodził do tematu w sposób: "po jaką cholerę mam stać w kolejce do mojej żony" > to i tak potrzebna mu prawda. To jego życie. Już nic nie będzie tak jak wcześniej. Bez względu na wszystko. Mógłbym napisać, ze lepiej by bylo gdyby ona się przekręciła. Problem leży gdzie indziej. Nie będę wytykał palcami.
>>>O tym że z ostatnim panem spała powiedziała mi sama<<<
To powinno przesądzić całą sprawę. Coś mi mówi, że jednak tak do końca nie jest.
>>>O tym że z ostatnim panem spała powiedziała mi sama<<<
To powinno przesądzić całą sprawę. Coś mi mówi, że jednak tak do końca nie jest.
Co masz na mysli?
Jeśli chodzi o stusunki między nami- jestem typem choleryka, długo duszę wszystko w sobie, aż wybucham, kilka razy powiedziała mi, że się mnie boi i nie chodzi tutaj broń Boże o przemoc fizyczną. Tak niestety było od zawsze. także mam świadomość swoich wad.
Podejrzewam kolego że zaufania do małżonki to już nigdy miał nie będziesz i musicie się oboje z tym pogodzić. Jeżeli męczą Cię "demony" i czasami wyobrażasz sobie co robiła Twoja żona to znaczy że ją kochałeś i zdradzę Ci tajemnice, u mnie minęło już prawie 5 lat od zdrady żony a ja dalej się z tym męczę. Pewnie fakt że zostałeś z nią powoduje obecność dzieci i jest to zrozumiałe, bardzo kochając własne dzieci ciężko jest zdecydować aby wychowywały się bez jednego z rodziców i żeby miały złe wspomnienia z dzieciństwa przez bezmyślność oraz brak przewidywania konsekwencji takiego postępowania przez jednego z rodziców. Mogę Ci również powiedzieć że to iż zostałeś z nią to nie słabość ale wielka siła gdyż potrafiłeś to przeżyć i walczyć tak na prawdę dla siebie i dzieci! Teraz jedynie musisz zdecydować czego chcesz w przyszłości i czy dasz radę oprzeć się tym "demonom" bo miłości w Waszym związku już raczej nie będzie a ewentualnie tylko przywiązanie i wspólne dzieci.
Życzę powodzenia!
Żona miała wiele szans, wiele razy widziała jak reagujesz po wyjściu jej flirtów a mimo to dalej szukała nowych i przekroczyła wszelkie granice uprawiając seks z jednym z tych panów (kto wie czy nie było ich więcej bo tu ufać jej na pewno nie możesz w tej kwestii).
Jej przedstawieniem się nie przejmuj bo ona nie przejmowała się Tobą gdy wskakiwała do łóżka innemu, uciekaj bo związek z nią sprawi że stracisz kolejne lata na osobę która ma we krwi zapisaną zdradę, chcesz tego? Chcesz być zdradzanym cały czas? (bo ona raczej na pewno nie przestanie zdradzać, bo jak widać ją to kręci)
Ilu ona ma mieć jeszcze kochanków na boku abyś się obudził? Gdyby nie to że wskoczyła jednemu z nich do łóżka napisałbyś abyś został bo może ona chce się dowartościować poprzez internetowe flirty, lecz ona poszła na całość czym jasno dała do zrozumienia że Ty jak i wasz związek nic dla niej nie znaczycie, próba samobójcza była przedstawieniem bo po prostu jest jej wygodnie z Tobą i tylko dlatego chce być z Tobą, a czy Ty jesteś aż takim desperatem i masochistą że chcesz tracić życie które masz tylko jedno na życie z kimś kto ma takie olbrzymie ciągotki do zdrad?
Witajcie
Minęły kolejne miesiące, nadal mieszkamy razem...
Dlaczego się nie wyprowadziłem? Najważniejsza sprawa to dzieci, druga to nie za bardzo mam gdzie iśc Mieszkamy w małej miejscowości, od kilku miesięcy szukam czegoś, niestety to co jest, a jest tego niewiele, przekracza moje możliwości finansowe. Mieszkamy z jej rodzicami (zajmujemy piętro domu), więc raczej ja muszę czegoś szukać...
Po wykryciu zdrady bardzo zmieniła swoje nastawie w stosunku do mnie w sensie pozytywnym, bardzo dużo rozmów, wyjaśniania, odpowiadania ze szczegółami na każde moje pytanie, jak wcześniej pisałem początkowe próby ukrywania m.in. miejsc spotkań wyjaśniłem dzięki żonie jej "przyjaciela". W pewnym momencie próbowała popełnić samobójstwo, po powrocie ze szpitala wyjawiła mi wszystko co pamiętała (w 99%), oczywiście wszystko na bieżąco konsultowałem z jego żoną. Jestem pewien niemal wszystkiego bo podobną akcję przeprowadziła ona, zdradzacze wtedy wiedzieli o czym wiemy więc wszelkie nieścisłości momentalnie się wyjaśniały, jak się okazało moja "już" nie kłamała. Piszę, że w 99% bo wiem, że mogę nie znać całej prawdy, chociaż przerobiłem każde jej wyjście z domu. Żona w tym czasie nie miała prawa jazdy, a gość mieszka blisko 100km od nas, więc o wszystkich jej wyjazdach wiedziałem. Poza tym w domu była niepracująca teściowa, więc u nas się nie spotykali...
Tyle jeśli chodzi o wyjaśnienie tamtego okresu...
W tym momencie jest "jakby poprawnie", ale...
I tutaj proszę o radę bo nie wiem co o tym wszystkim myśleć, na to co się dzieje teraz złożyło się kilka czynników więc postaram się wszystko opisać jak najdokładniej.
Żona jest typem społecznika, krótko przed wydaniem się zdrady zaczęła pomagać grupce dzieci w wieku ok 14lat w lekcjach. W najbardziej burzliwym okresie przerwała te kontakty, jednak one bardzo do niej sie garnęły, wiec po ok dwóch miesiącach zaczęły ją odwiedzać u nas, nadmienię jeszcze, że jest z nimi na Ty, w ok. sierpnia kilka razy wyszła z nimi na spacer (zawsze pytając czy może - dzieciaki przychodziły po nią i odprowadzały do domu). Jednego dnia zadzwoniłem z pytaniem o której wraca, zanim się rozłączyła usłyszałem jej złośliwy komentarz: "ormo czuwa" (uprzedzając pytania- w tle było słychać dzieciaki). Niby nic, a poczułem się jakbym dostał w pape...
Poza tym incydentem wszystko ok, dużo fajnego seksu, rozmowy do rana itp. z tym, że ja cały czas wracam do tematu zdrady co najczęściej kończy się jej płaczem, mówi o tym jak mnie skrzywdziła itd.
Jeszcze jedno: cały czas ją szpieguję, znam hasła do jej poczty, facebooka, w kompie jest keyloger nic tam nie znajduję, ale.. do dzisiaj broni dostępu do swojego telefonu co dla mnie jest kolejnym olbrzymim minusem, a dla niej resztkami prywatności...
Czas mija a ja cały czas czuję, że się ode mnie stopniowo odsuwa, niby jest ok, ale na moje powroty do zdrady zaczyna reagować inaczej, tzn. dalej odpowiada na wszystkie pytania, ale nic poza tym, czasami reaguje wręcz agresywnie. W między czasie u teściowej ujawnia się alzhaimer co przysparza coraz więcej stresujących sytuacji, w efekcie sypiamy ze sobą coraz mniej, a moje próby rozmowy na ten temat kończy zdaniem "nie mam na te sprawy ochoty, a nie chcę się zmuszać".
W efekcie poziom mojej frustracji nieustannie szybuje w górę, szukam w internecie rozmaitych porad, sugestii, gdy jej to podsyłam, to albo tego nie czyta ("zobacze później...", albo mówi wprost, że to bzdury, dochodzi do tego, że to ja próbuję coś zmieniać w naszym życiu, a ona dalej się odsuwa (a przecież to nie ja zdradziłem!).
W okolicy stycznia 2013 odkrywam na facebooku, że jakiś gośc próbuje z nią nawiązać kontakt, na szczęście go spławia pisząc, że ma męża i nie jest zainteresowana, jednak mnie o tym nie informuje, a wiadomości usuwa. Robię dym, wyjaśnia, że nie powiedziała mi o tym bo boi się mojej reakcji. Stosunkowo niedawno była podobna sytuacja, teraz spławiła gościa a mi pokazała korespondencję.
W marcu teściowa łamie nogę, niestety już nigdy nie będzie chodzić, co w połączeniu z jej chorobą która się momentalnie pogłebia powoduje, załamanie żony. Zaczyna chodzić do psychologa tam słyszy m.in., że mimo tego co zrobiła ma prawo do prywatności, (no i tu dosłownie zgłupiałem), a ja nie powinienem już do tego wracać...
Tak a pro po, czy prawdą jest, że ja nie powinienem chodzić do tego samego psychologa, bo żona twierdzi, że wg jej psychoterapeuty każde z nas powinno się leczyć u innego, a ew. terapia rodzinna u trzeciego z kolei?
Proszę o analizę nastepującej sprawy: w grupce dzieci o których wspomniałem jest dwóch braci, 14 i 17 lat, kilka razy gdy ja byłem w pracy, byli u nas, syn kiedyś się wygadał, że mama go prosiła żeby mi nie mówił o tych wizytach.
Podczas jednego ze spacerów mój syn zaatakował starszego z braci za to, że podrywa jego mamę, o tym powiedziała mi ona opowiadają jaki był niegrzeczny, ale mi momentalnie zapaliła się lampka...
Z jej wiadomości na facebooku (które przechwyciłem, bo wszystkie usuwa) wynika, że poprosiła ich kiedyś o obrobienie dla niej plików foto, nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że ja jestem grafikiem!
Gdy jej wygarnąłem, że o tym wiem stwierdziła, że ma dość inwigilacji i pozmieniała hasła do kont.
Kilka dni temu jechała do lekarza w sprawie mamy, przypadkowo wybrała mój nr tel i usłyszałem, że jedzie z jednym z nich autem. O niczym niepoprawnym nie rozmawiali, ale...
Gdy powiedziałem, jej, że nie podoba mi sie ta znajomość i "pojechałem" po młodszym zareagowała agresją.
Co o tym myśleć? Gdyby mieli po dwadzieścia kilka lat nie miałbym żadnych wątpliwości, ale przecież to jeszcze dzieci? Jestem przewrażliwiony?
W tej chwili czuje się jak (jak to ktoś okreslił w innym temacie) bamboszowy. Nie mam żadnych dowodów na to, że mnie aktualnie zdradza, ale czuje że mnie nie kocha, czuje jakbym żebrał o miłość. gdy zaczynam się odsuwać - ona zaczyna starania, gdy ona poczuje że wszystko wraca do "normy" -odsuwa się.
Była sytuacja gdy po awanturze nocowałem kilka dni w pracy, wtedy płakała, prosiła, żebym wrócił - wracam, kilka dni jest fajnie i od nowa....
Od lutego nie uprawialiśmy seksu, ja rozumiem, że stres, zmęczenie opieką nad matką nie obudzą w niej wampa, jednak to blisko pół roku, gdzie potrzeba bliskości, dotyku itp? Przecież seks odzwierciedla
Wiem, że pojedziecie po mnie, zdaję sobie sprawe, że tej mąki chleba nie będzie, cały czas szukam mieszkania, chociaż jak pomyśle o teściowej to nie mam sumienia zostawiać jej z tym samej...
Z drugiej strony to jest ciągła huśtawka, jak już pisałem, niby jest dobrze, ale jest kilka kwestii które mnie dręczą, ona większość tłumaczy chorobą matki, rozumiem to, ale jest kilka kwestii które mnie dręczą...
Komentarz doklejony:
Poprawiłem końcówkę...
Przecież seks odzwierciedla to co się dzieje w relacjach małżonkami.
Wiem, że pojedziecie po mnie, zdaję sobie sprawe, że tej mąki chleba nie będzie, cały czas szukam mieszkania, chociaż jak pomyśle o teściowej to nie mam sumienia zostawiać jej z tym samej...
Z drugiej strony to jest ciągła huśtawka, jak już pisałem, niby jest dobrze, ale jest kilka kwestii które mnie dręczą, ona większość tłumaczy chorobą matki, rozumiem to, ale jest kilka kwestii które mnie dręczą...
Szczerze mówiąc , ja w takiej sytuacji też nie miałabym ochoty na ****. Wydaje mi się , że z ofiary zacząłeś zamieniać się w kata.
Jeśli tak wyglada związek utrzymywany dla dzieci, to ja współczuję Waszym dzieciom. Twój syn zamienił się w przedłużenie Twojej inwigilująco-karzącej ręki.
W mojej opinii w zachowaniu Twojej żony nie ma niczego nienormalnego, prawidłowo reaguje na przegięcia z Twojej strony, a te sytuacje o których piszesz z niepokojem są wyrazem buntu przed upokarzającym traktowaniem. Wszystko ma swoje granice, przekroczyłeś je teraz Ty i stąd ten impas (z tendencjami do porażki). Ale z drugiej strony trudno się też Tobie dziwić, po tym , Co żona Ci w przeszłości zaserwowała, no i spirala zła się nakręca, więc potrzebny jest Wam ktoś , kto zrobi STOP.
Powinieneś skorzystać z porady psychologa, ale tak dla siebie. Z całą pewnością nie może to być psycholog żony, bo w czasie wizyt byłbyś nastawiony na wyciągnięcie z niego jakichkolwiek informacji o żonie, czyli znowu byłoby to taplanie w tym, w czym powinieneś właśnie odpuścić. A gdyby , nie daj Panie, terapeuta żony był mężczyzną, myślę że zamiast terapii, byłoby karmienie się niezdrowymi domysłami, czy czasem nie łączy ich coś innego niż terapia.
Wasz związek w takiej postaci jak obecnie , jest związkiem coraz bardziej toksycznym . Nie znam Cię i nie wiem, na ile pomogłyby podpowiedzi przez inernet. Także najrozsądniej będzie , jeśli zgłosisz się w realu do terapeuty, który pomoże uporać się z wypaczeniami w psychice, których dokonała zdrada.
I dokładnie tak : psycholog dla żony, psycholog dla Ciebie, terapia rodzinna oddzielnie.
Z tej mąki chleba nie będzie, ale z innego powodu niż myślisz. Poprostu obydwoje jesteście coraz bardziej zacięci i ktoś mądry musiałby Was poukładać.
" W mojej opinii w zachowaniu
Twojej żony nie ma niczego
nienormalnego, prawidłowo reaguje
na przegięcia z Twojej strony, a te
sytuacje o których piszesz z
niepokojem są wyrazem buntu
przed upokarzającym
traktowaniem. Wszystko ma swoje
granice, przekroczyłeś je teraz Ty i
stąd ten impas (z tendencjami do
porażki). "
Rekonstrukcjo
Przeczytaj ponownie ostatni wpis autora bo mam wrażenie że,nie zauważyłaś pewnych"drobnych mankamentów"które raczej świadczą o braku szczerości tej kobiety.
Coś mi mówi, że Twoja żona powinna zmienić psychologa. Ten trochę za bardzo nakręca ją w stronę pełnej prywatności w małzeństwie. I to po takich akcjach:wykrzyknik Namawiajac ją do tego zeby coraz mniej Ci mówiła zamiast do tego żeby ignorowała Twoje zainteresowanie sprawami zony > bardziej Wasze małżeństwo rozpitala niż scala. Ona woli Ci o czymś nie powiedzieć byś znów nie wracał do sprawy zamiast Ci spokojnie powiedzieć: "napisał do mnie taki i taki, spławiłam go tak i tak" "wolę powiedzieć Ci sama bo i tak się dowiesz". I byłoby od razu po sprawie bo wiedziałbyś, ze w tym konkretnym momencie zachowała się lojalnie. Druga rzecz to ta, że "społecznicy" wszelkiej maści mają dość mocno zaburzoną asertywność. Tzn., ze jak poprosi ich o coś obcy lub znajomy ktoś > o cos > pod byle pozorem, to zwyczajnie nie potrafią odmówić i to robią. Po dłuższym czasie jak dochodzą jeszcze problemy rodzinne, zwyczajnie padają na nos i dla męża/żony nie starcza juz sił. Więc powinna trochę wyluzować. Szczególnie z tym domem opieki nad dziećmi. Rodziców nie mają czy jak? To niech chociaż kasę za to bierze. Pięć dych od łebka i będzie na waciki. A tą rewelację z tym siedemnastolatkiem przyjąłbym jak najbardziej poważnie. Moze Twoja żona go i nie uważa > ale to jest ten wiek kiedy dzieciaki potrafią się zakochać na zabój w dojrzałej kobiecie. A taka jazda już Ci nie potrzeba, co? Efektem będzie to, ze Twoja żona będzie bardziej wypoczęta a tym samym będzie bardziej z Tobą niż obok Ciebiebo na razie wygląda to tak, jakby żona krzesała dla Ciebie resztki sił a nie miała na cokolwiek siły i ochotę. A na koniec dodam, że z tym psychologiem to dobra myśl. Ale powinien to być bardziej ktoś w charakterze psychoanalityka a nie psychologa. Ktoś z kim mógłbyś spokojnie pogadać w realu o problemach, przy kawie lub drinku i ta osoba będzie mocno osadzona w realiach i doświadczona życiowo > bo w obecnej formie Wasze małżeństwo nie przetrwa.
W innych sprawach inwigilacja po zdradzie jest OK a w tym przypadku inwigilacja jest tyranią. Nie popadajmy w skrajnosci to raz a dwa, że jak ma sprawdzić czy wielokrotny kłamca zmienia swoje postepowanie czy jest to dalszy ciąg manipulacji? no jak? po za tym kontrola jest konsekwencją postepowania zdradzacza ..
Druga sprawa. Ten 17 latek (jak mówił syn) podrywał Twoją żonę, więc jeśli nawet ona nie ma złych intencji, dla zdrowych relacji z dzieciakami powinna definitywnie ograniczyć i zdyscyplinować z nim kontakty.
jak wogóle jak zareagowała na jego zaczepki? Czy ona aby nie rozsiewa wokół siebie takiej aury kobiety flirciary? np. "ormo czuwa" z kąd i po co taki komunikat do dzieciaków? skąd odpowiedź ( na jakie pytanie)
Rozumiem że ona jest z nimi na "ty", nie ma nic w tym zlego, jednak to ich opiekunka/wychowaca, Ty jej mąż.
Dobrze że żona chodzi do terapwuty (tylko może niewłasciwego) bo dziwne te jej zachowania.
Milord zwrócił uwagę na pewną kwestię, że kiedyś była szczera, że może jaj zachowanie wynika z chęci zwrócenia na siebie uwagi raczej wynikało bo teraz to juz o wiele wiele dalej poszło. Dlatego Ty tez powinieneś zwrócić się o pomoc do fachowca bo moze było coś co trzeba wyjaśnić. Coś co spowodowało całą tą lawinę nieszczęść a może taki jaj charakter i trzeba sie zwijać z tego ogródka czym prędzej.
Zwyczajnie się ma Rogaczu. Ona wynajduje sobie jak najwięcej obowiązków po to by jak najmniej czasu spędzać z mężem i jego pytaniami. Wniosek jest prosty. Jesli mają być jakie<>takie początki ratowania tego co zostało > oboje rezygnują z wszystkich dodatkowych zajęć i przestać się bać przebywania ze sobą Żona Całejprawdy doskonale wie, że on gryzie a on zaczyna ją w tym coraz bardziej utwierdzać. Nie wiem co dokładnie musi zrobić > ale problemy trzeba rozwiązywać jak najszybciej bo nie widziałem jeszcze balonu, który byłby odporny na wieczne nadmuchiwanie. Może zacząć od rozmowy na temat wzajemnych oczekiwań zamiast być prokuratorem we własnym małżeństwie?:niemoc
Gość: milord
Akurat nie o dodatkowych zajęciach pisałem ale o tym że,ta kobieta ma nadal tajemnice przed mężem.
Czyli moim zdaniem nie jest z nim szczera a co za tym idzie nie stwarza możliwości by odzyskać zaufanie męża po zdradzie.
Całaprawda sam napisał, ze jest typem choleryka. Ona boi się jego reakcji i unika tematu jak może a popełniła też błędów całą masę. Np. skąd ten mail od jakiegoś typa? Bo ona zamiast zmienić adres e-mail i kartę sim > zmieniła hasła. Zamiast pokazać tego maila czy informację od razu Całejprawdzie zaraz po otrzymaniu i wypracowaniu wspólnej wulgarnej odpowiedzi > wolała to zrobić sama bo bała się jego reakcji. (to zasługa tego jej psychologa) Ona nie umie odmawiać i nie potrafi usadzić w momencie zapędów adoratorów > tylko odpowiada. Odpowiedzi prowokują do innych odpowiedzi i dalej już leci. Zamiast wspólnie napisać "**** się głupi ****u bo mam męża" i "mam w **** twoje zaloty" > grzecznie odpisała. Całaprawda żony szuka a ona go unika. Dla wersji Całejprawdy powinna przelać empatię skierowaną na otoczenie > na męża. A on? Docenić wysiłki jednocześnie wymagając lojalności. Ta jej matka rozwiąże prawdopodobnie wszystkie problemy... Jest znakomitym pretekstem by żonę wesprzeć, by pozbyć się obcych dzieci z domu, by nie dawać pretekstów do awantur. Zablokować numery w telefonie (ja zablokowałem ostatnio operatora bo dzwonili do ośmiu razy dziennie z debilną ofertą) Małżeństwo to zespół. Granie na siebie przeważnie oznacza stratę punktów > a tu chodzi o wygraną
Dziekuje za odpowiedzi.
Zgadzam się z waszymi sugestiami, wygląda na to, że ja faktycznie zamieniłem się w kata, a i ona w wielu sprawach postępuje jak dawniej. Ukrywa przede mną wiele spraw bo się boi mojej reakcji, gdy je odkrywam robię dym, wtedy ona jeszcze bardziej się boi i tak bez końca, błedne koło.
Nie wiem czy jestem typowym cholerykiem, jest tak, że dość długo duszę w sobie emocje, aż w końcu wybucham całą lawiną pretensji często wracając do wcześniejszych sytuacji, raczej się nie unoszę, tylko w jednej chwili zalewam ją wszystkimi moimi żalami, często nazywając rzeczy po imieniu.
Ona faktycznie nie potrafi odmawiać co często też generuje stresujące sytuacje.
Jest jeszcze jedna sprawa, mieszkanie z teściami... Nigdy nie wtrącali się w nasze sprawy, jednak wiele razy powstawały konflikty na polu sposobu na życie, obecnie teść przelał na żonę wszystkie obowiązki którymi wcześniej zajmowała się teściowa. Mimo wszystkich naszych problemów ona nie potrafi mu się przeciwstawić, czy choćby porozmawiać o tym, że nie daje rady. Jak sama mówi było tak zawsze.
Dosłownie nie daję rady tego wszystkiego ogarnąć, tu nie tylko chodzi o zdradę, ale o wszystko co się dzieje...
Dzięki Waszym sugestiom zapisałem się do psychoterapeuty, jutro mam pierwszą wizytę, kolejnym krokiem ma być terapia rodzinna.
Postaram się pisać co dzieje się dalej...
Może i jesteś typem choleryka a może jest tak że,tłumisz emocje bo nie ufasz małżonce a na dodatek jej zachowanie nie ułatwia ci ponownego zaufania.
Czy cholerykiem byłeś także wcześniej?.Przed tym jak żona zaczeła szukać potencjalnych kochanków?.
Przypomnij to sobie.
Moim zdaniem przez większość tego waszego małżeńskiego źycia małżonka solidnie zapracowała na brak zaufania z twojej strony.
To nie był jednorazowy skok w bok a wielokrotne poszukiwanie czegoś innego po za związkiem.
Ona wciąż poszukiwała mimo tego że,po odkryciu faktów dawałeś jej kolejną szansę.A może właśnie dlatego że,dawałeś tę szansę była pewna twojej reakcji i kolejnej szansy.
Pytanie czy teraz rozumie swój błąd i jest świadoma że,kolejnej szansy nie będzie?.
Może tak a może nie.
Czas pokaże.
Wybór należy do ciebie bo ona wybierała wcześniej za was dwoje nie pytając ciebie o zdanie.
Terapia; super. Ale proponowałbym również zainteresować przynajmniej króką wizytą u psychologa małżonkę. Ona nie rozumie Twoich odczuć i Twoich reakcji. Sami najwyraźniej nie jesteście sobie w stanie swoich emocji wytłumaczyć. A to powoduje zupełnie niepotrzebne eskalacje zupełnie banalnych zagadnień.
A z innej beczki; kto zna moje poprzednie wpisy, ten wie, że ostrzegam przed sidłami inwigilacji. W sumie przeciętnie inteligentnego nastolatka nie da się dzisiaj dogłębinie inwigilować. Jest wiele metod inwigilacji i jeszcze więcej by tę inwigilację omijać.
A najgorszą pułapką jest, jak to opisać, nasza "potrzeba sukcesu". Jak szukamy, to podświadomie chcemy znaleźć, choć możemy sobie wmawiać, że zależy nam jedynie na potwierdzeniu wierności partnerki.
Jak nie znajdujemy, to zamiast nas to uspokoić wpadamy w następną, może nawet gorszą rozterkę; nie znalazłem, bo nic nie ma, albo; albo jedynie źle szukałem (a na dokładkę możemy zupełnie banalne rzeczy w "własnym sensie" interpretować). Takie coś nakręca się samo i zaczyna człowieka zżerać.
Z tego bez zrozumienia ze strony partnerki raczej nie wyjdziesz. A ona bez kogoś kto jej to zagadnienie (neutralnie) wytłumaczy też sobie z Twoimi fobiami raczej nie poradzi.
Ja mojej tłumaczyłem to dłuższy czas. Na rozmowę t terapeutą się nie zdecydowała i dopiero teraz, po ok. czterech latach zaczyna (powoli) coś do niej docierać ile zawaliła w procesie sprzątania po swoich "motylkach".
Suchy. Inwigilacja przez jakiś czas "po" > jest jak najbardziej na miejscu. Przecież zaufanie padło na całej linii i potrzebne są namacalne dowody, ze zdradzaczka się nawróciła. No jak sprawdzić czy rzeczywiście zerwała kontakty, wykasowała konta, nie sprawiła sobie drugiego telefonu itp. No nijak inaczej Ale dla własnego dobra nigdy przenigdy nie mówić, że się mówi "sprawdzam". I to nikomu. Nawet własnemu odbiciu w lustrze. Bo ma to służyć wyłacznie temu, że mamy sie przekonać na własnej skórze, że zdradzacz rzeczywiście chce coś zmienić i nie ma jakichś ostatnich pożegnań i innych tego typu bzdurnych sytuacji. Jak do tego dojdzie to to "ostatnie pożegnanie w celu zerwania" powinno być totalnym końcem bez względu na intencje zdradzacza. Może niech kobiety się wypowiedzą > ale według mnie odkochiwanie się i mordowanie motyli najszybciej odbywa się, gdy taka zakochana kobieta zostanie potraktowana przez pajaca jak ostatnia suka. Błyskawicznie docenia wtedy co miała. Zrobić to jest bardzo prosto. Wystarczy pomyśleć Całaprawda sam ocenia siebie jako choleryka > ale raczej nim nie jest. To jak z butelką coli i mentosami Wrzuć ich garść do dwulitrowej butelki, mocno wstrząśnij, błyskawicznie zakręć i wiej jak najdalej I nie rób tego w domu. Całaprawda ma podobnie. Przecież jak nic się nie dzieje to zachowuje się spokojnie, nie? Nie wiadomo dokładnie co tak faktycznie spowodowało całą tą sytuację, którą ma Całaprawda. Moze niech pokaże żonie to co na jej temat tutaj wypisujemy Ostatecznie kilka zdradzaczek i zdradzaczy dostało tutaj ostro po uszach Najpierw dowiemy się, że Całaprawda nie rozumiał jej tak jak tamten a później spokojnie będzie można przejść do meritum.
Witajcie ponownie
Jak już pisałem kilka lat temu, jakieś pół roku po wykryciu poprzedniego romansu wszystko wróciło do "normy", czyli mało seksu, obojętność, oczywiście były też lepsze momenty, ale było raczej średnio...
W listopadzie 2014 po długiej chorobie zmarła teściowa i właściwie od tego momentu zaczęła się równia pochyła w dół, na początku kwietnia nie wytrzymałem i powiedziałem dość, gdy słowa nie podziałały zabrałem jej kartę do wspólnego konta, kluczyki do auta... -liczyłem, że spowoduje to walkę o małżeństwo, niestety jej obojętność rosła, w pewnym momencie postanowiłem się na kilka dni wyprowadzić. Chciałem u niej wywołać pewien rodzaj szoku, zobaczy co traci to zacznie się starać. Efekt był inny, była wręcz szczęśliwa. Podczas jednej z rozmów, gdy zapytałem czy ma kogoś odpowiedziała: "nie, wszyscy faceci są tacy sami" no i dotarło do mnie co się dzieje.
Kupiłem dyktafon, zacząłem inwigilację, efekt (trochę moje ustalenia, trochę jej wersja):
We wrzesniu zakłada konto na gg, skype, itp (ja o niczym nie wiem), nawiązuje kontakt z facetem mieszkającym w UK, w styczniu wysyła mu film (pokaz slajdów, zdjęcia normalne, bez podtekstów seksualnych, pomiędzy zdjęciami wplecione teksty kocham, itp), w lutym jedzie do niego na tydzień, rzekomo pod koniec marca zrywają (kawaler-dostał co chciał, na co mu męzatka z dziećmi...). Niemal w tym samym momencie ja rozpoczynam swoją grę.
W tym momencie jestem załamany... mam twarde dowody, ona godzi się na rozwód z jej winy, co z tego jeśli dzieci zostają z nią, są zbyt przywiązane..
Dom - mieszkaliśmy u jej rodziców, więc ja się wynoszę, całe wyposażenie itp zostaje ze względu na dzieci...
Mój problem polega na tym, że po tylu latach zostałem z niczym, dla dzieci stałem się niedzielnym tatusiem i nie ze swojej winy zaczynam od zera, nie mam właściwie nic...
Kto ma miękkie serce musi mieć twardą du..
dobrze że dopisałeś kolejny rozdział swojej historii bo jesteś przykładem na to że dawać szansę trzeba z głową określając ramy czasowe.Dlaczego przez 2 lata nie zrobiłeś sobie osobnego konta?Dlaczego nie przygotowałeś się na to co nastąpiło? miałeś na to dużo czasu.Nie musisz być niedzielnym tatusiem ,żona nie mając nikogo do pomocy pewnie chętnie skorzysta z pomocy nad dziećmi.Masz dopiero!!!34 lata i czas na ułożenie sobie życia na nowo.Nie byłeś zadowolony z mieszkania z teściami,teraz możesz to zmienić.Masz dobrą pracę,chodzisz na terapię?myślę że jest ci baaardzo potrzebna do pomocy w budowaniu relacji z ludźmi.Dlaczego dzieci nie są przywiązane do ciebie tak bardzo jak do żony,nie bierzesz pod uwagą starania się o opiekę gdy uporasz się z kwestią mieszkaniową?
Dom - mieszkaliśmy u jej rodziców, więc ja się wynoszę, całe wyposażenie itp zostaje ze względu na dzieci...
Mój problem polega na tym, że po tylu latach zostałem z niczym, dla dzieci stałem się niedzielnym tatusiem i nie ze swojej winy zaczynam od zera, nie mam właściwie nic...
Niewątpliwie przykre to i rzeczywiście mogące wpędzić człowieka w depresję, gdy nie zawinił, nie skrzywdził, a jedynym, co sprawiedliwie dostanie, jest papier z orzeczeniem winy swojego kata...Już to kilkukrotnie słyszałam z ust forumowych panów i na taką życiową niesprawiedliwość trudno znaleźć właściwe pocieszenie.
Jedno jest pewne...masz szansę. Szansę na nowe życie, takie, jakiego pragnąłeś. Wykorzystaj to.
Niemal dwa miesiące już nie mieszkam w domu, czy może to zostać wykorzystane przeciwko mnie? Prawie codziennie widzę się z dziecmi, na szczęście nie utrudnia mi kontaktów..
Cytat
Dlaczego dzieci nie są przywiązane do ciebie tak bardzo jak do żony,nie bierzesz pod uwagą starania się o opiekę gdy uporasz się z kwestią mieszkaniową?
Nie powiedziałbym, że są do mnie mniej przywiązane, a raczej to, że to ich matka i jej potrzebują. Ona właściwie ze mną nie walczy, jak na razie spełnia wszystkie moje żądania, podpisaliśmy plan wychowawczy, z dziećmi widzę się kiedy tylko ja lub one tego chcą.
czyli nie jesteś niedzielnym tatą,czas który spędzasz z dziećmi możesz w pełni wykorzystać .Jesteś ojcem i ciebie dzieci potrzebują tak samo jak matkę.A matka potrzebuje przy nich pomocy.Napisaliście plan ,trzymacie się go,nie jest źle.W innym watku ktoś napisał by dokumentować czas spędzony z dziećmi/tak na wszelki wypadek/ np.wspólne fotki.Pieniądze na dzieci też dokumentuj/np przelewając na konto/Wyprowadziłeś się ale dzieci nie porzuciłeś.A rozwód to inna sprawa,masz dowody i od ciebie zależy jak je wykorzystasz ale jeżeli....,, ona godzi się na rozwód z jej winy...'. to może obejdzie się bez prania brudów i na szybkim zakończeniu sprawy.
Twoja historia pokazuje jak jest praktycznie w każdym związku, tyle, że w mało którym rogaty facet dostaje od życia tyle szans na uratowanie siebie ile dostałeś Ty.
Schrzaniłeś to po całości kolego. A teraz masz to do czego sam doprowadziłeś.
Hm.cała prawda?
Po tym co opisałeś nie Jestem pewien czy ją znasz.
Już od zerówki uczą Nas matematyki.Prawda?.No to policz sobie fakty które już znasz.Wyjdzie równanie z wieloma niewiadomymi.
Cytat
Już od zerówki uczą Nas matematyki.Prawda?.No to policz sobie fakty które już znasz.Wyjdzie równanie z wieloma niewiadomymi.
Powiem tak, w związku z tym, że ona zajmuje się domem wiem kiedy wyjezdzala, wiem, że u nas tez nikogo nie było.
Ostatnią, najważniejszą przygodę prześledziłem bardzo dokładnie dzięki żonie przyjaciela.
Oczywiście mogę nie wiedzieć o wszystkim co ona wyprawiała, jednak dalej nie jestem w stanie się dokopać, zresztą to nieistotne, napisałem tą historię żeby pokazać, że nie zawsze warto dawać szansę, nawet jeśli zdradzacz się stara. Ja już dojrzałęm, szkoda tylko, że tak późno...
Cytat
Ona cały czas się stara, raz lepiej, raz gorzej, a ja chwilami nie daje rady.
Całaprawda, tyle razy dostałeś z plaskacza, a może bardziej nożem w plecy, że byłoby wręcz nienormalne, gdybyś nie miał opisywanych przez siebie symptomów.
Starania Twojej żony to za mało po tylu upadkach. Parę razy już niby coś rozumiała, a skończyło się jak zwykle.
Ta próba samobójcza...sorry, ale zmuszać kogoś do zostania w TAKI SPOSÓB, to chyba gorsze niż sama zdrada. Zostałeś z nią ze względu na tę próbę samobójczą, czy z innych powodów?
Czy korzystaliście z pomocy specjalisty? Trochę za dużo tu nakrojone, żeby można było samemu pozszywać. Mimo najszczerszych chęci.
Co zamierzasz dalej?.
Czy aby napewno był to jedyny powód tego targnięcia się na życie?
Wątpię.Ta kobieta zdradzała z pełną premedytacją i nie jeden raz.Czy fizycznie też?.Najprawdopodobniej tak choć pewnie nadal się tego wypiera.Prawda?.
Masz na mysli to, że zrobiła to bo nie mogła już być ze swoim Panem?
Też tak myślałem, analizowałem chyba wszystko po milion razy, wierzę tylko w to co widzę. Próba samobójcza była w momencie gdy od miesiąca o wszystkim wiedziałem, zrobiłem jej awanturę o to że wersja pana jest w kilku kwestiach inna (prawdziwa) i wyszedłem mówiąc, że to już koniec. Kłamstwa nie były zbyt poważne np. chodziło o miejsce spotkania, ale to mimo wszystko kłamstwa...
O tym że z ostatnim panem spała powiedziała mi sama, dodatkowo po wyjsciu ze szpitala opowiedziała mi o wszystkich spotkaniach i ich przebiegu (być może nadal mija się z prawdą i było ich więcej, mam tego pełną swiadomość, ale dowiedziałęm się o sprawach o których nie miałem wcześniej zielonego pojęcia i do których nigdy bym nie doszedł).
Z panem od pierwszego dnia nie miała żadnego kontaktu, współpracuje z jego zona do dzisiaj, dzięki niej udało mi się ten romans przeanalizować bardzo dokładnie i potwierdzic kiedy moja mówi prawdę.
To był bardzo zdrowy objaw ale > nie mam pojęcia co takiego zrobiłeś, że ta jej szczerość gdzieś padła. Emocjonalnie stała się inną osobą. Ona Cię kocha. Ten akt próby samobójstwa mając jednocześnie świadomośc, że zostawiłaby dwójkę dzieci mógł być wynikiem albo świadomosci spieprzonego życia bądź też najzwyczajniej w świecie uczucia do Ciebie. Fakt zarejestrowania się na portalu randkowym też o czymś świadczy. Nie wiem czemu > ale wygląda mi to na rozpaczliwą próbę zwrócenia uwagi na siebie. Bez bardzo poważnej rozmowy bez ogródek się nie obejdzie. Głupota głupotą, zdrada zdradą > ale jeśli ją rzeczywiście kochasz to nim podejmiesz decyzję o rozstaniu > szczerze porozmawiajcie. I uprzedź ją, że każde kłamstwo będzie oznaczało koniec.
smutna historia bo nie pozostawia złudzeń.
Żona ma wyraźne inklinacje w kierunku zdrady, to jest uwarunkowane jej charakterem.
Obojętnie czy w pracy, czy na szkoleniu, czy wreszcie w domu przed komputerem, czasu nie traci- poluje i chce być upolowana, z pełną premedytacją.
Szkoda dzieci, są małe i matki potrzebują, co ja mówię, pełnej rodziny z kochającymi się rodzicami. Ale jak ten warunek spełnić ?
Sam nie podołasz. Nie starczy ci sił i determinacji.
Zresztą nie szkoda życia na szarpanie się?
W końcu można dostać paranoi mając do czynienia z taką kłamczuchą.
Warto pójść do specjalisty, uporać się z demonami, wyciszyć. To dla siebie, by podnieść się z kolan i odzyskać zdrowy rozsądek.
Czy razem może się udać? Wątpliwe to bardzo...ale coż, może jakiś specjalista ją najpierw, później wasze małżeństwo spróbuje naprawić. Kto wie, cuda się zdarzają.
Cholera,czytam Twój tekst a widzę swoje życie.Twoja Pani wygląda mi na taką,która jak pójdzie po mleko to również wejdzie do sąsiada po "bułki.Plusem jest fakt że poznałeś Jej "możliwości".Jeżeli coś oprócz dzieci Was łączy to mimo wszystko warto być razem,chociażby w myśl powiedzenia że lepszy złodziej swój niż obcy.
Dlaczego miał bym mu pisać żeby się wieszał? Sam widzi do czego doprowadza wybaczenie kobiecie zdrady więc jako istota rozumna powinien wiedzieć co należy teraz począć...
Ech kobitki kobitki...
>>>O tym że z ostatnim panem spała powiedziała mi sama<<<
To powinno przesądzić całą sprawę. Coś mi mówi, że jednak tak do końca nie jest.
Cytat
To powinno przesądzić całą sprawę. Coś mi mówi, że jednak tak do końca nie jest.
Co masz na mysli?
Jeśli chodzi o stusunki między nami- jestem typem choleryka, długo duszę wszystko w sobie, aż wybucham, kilka razy powiedziała mi, że się mnie boi i nie chodzi tutaj broń Boże o przemoc fizyczną. Tak niestety było od zawsze. także mam świadomość swoich wad.
Życzę powodzenia!
Żona miała wiele szans, wiele razy widziała jak reagujesz po wyjściu jej flirtów a mimo to dalej szukała nowych i przekroczyła wszelkie granice uprawiając seks z jednym z tych panów (kto wie czy nie było ich więcej bo tu ufać jej na pewno nie możesz w tej kwestii).
Jej przedstawieniem się nie przejmuj bo ona nie przejmowała się Tobą gdy wskakiwała do łóżka innemu, uciekaj bo związek z nią sprawi że stracisz kolejne lata na osobę która ma we krwi zapisaną zdradę, chcesz tego? Chcesz być zdradzanym cały czas? (bo ona raczej na pewno nie przestanie zdradzać, bo jak widać ją to kręci)
Ilu ona ma mieć jeszcze kochanków na boku abyś się obudził? Gdyby nie to że wskoczyła jednemu z nich do łóżka napisałbyś abyś został bo może ona chce się dowartościować poprzez internetowe flirty, lecz ona poszła na całość czym jasno dała do zrozumienia że Ty jak i wasz związek nic dla niej nie znaczycie, próba samobójcza była przedstawieniem bo po prostu jest jej wygodnie z Tobą i tylko dlatego chce być z Tobą, a czy Ty jesteś aż takim desperatem i masochistą że chcesz tracić życie które masz tylko jedno na życie z kimś kto ma takie olbrzymie ciągotki do zdrad?
Minęły kolejne miesiące, nadal mieszkamy razem...
Dlaczego się nie wyprowadziłem? Najważniejsza sprawa to dzieci, druga to nie za bardzo mam gdzie iśc Mieszkamy w małej miejscowości, od kilku miesięcy szukam czegoś, niestety to co jest, a jest tego niewiele, przekracza moje możliwości finansowe. Mieszkamy z jej rodzicami (zajmujemy piętro domu), więc raczej ja muszę czegoś szukać...
Po wykryciu zdrady bardzo zmieniła swoje nastawie w stosunku do mnie w sensie pozytywnym, bardzo dużo rozmów, wyjaśniania, odpowiadania ze szczegółami na każde moje pytanie, jak wcześniej pisałem początkowe próby ukrywania m.in. miejsc spotkań wyjaśniłem dzięki żonie jej "przyjaciela". W pewnym momencie próbowała popełnić samobójstwo, po powrocie ze szpitala wyjawiła mi wszystko co pamiętała (w 99%), oczywiście wszystko na bieżąco konsultowałem z jego żoną. Jestem pewien niemal wszystkiego bo podobną akcję przeprowadziła ona, zdradzacze wtedy wiedzieli o czym wiemy więc wszelkie nieścisłości momentalnie się wyjaśniały, jak się okazało moja "już" nie kłamała. Piszę, że w 99% bo wiem, że mogę nie znać całej prawdy, chociaż przerobiłem każde jej wyjście z domu. Żona w tym czasie nie miała prawa jazdy, a gość mieszka blisko 100km od nas, więc o wszystkich jej wyjazdach wiedziałem. Poza tym w domu była niepracująca teściowa, więc u nas się nie spotykali...
Tyle jeśli chodzi o wyjaśnienie tamtego okresu...
W tym momencie jest "jakby poprawnie", ale...
I tutaj proszę o radę bo nie wiem co o tym wszystkim myśleć, na to co się dzieje teraz złożyło się kilka czynników więc postaram się wszystko opisać jak najdokładniej.
Żona jest typem społecznika, krótko przed wydaniem się zdrady zaczęła pomagać grupce dzieci w wieku ok 14lat w lekcjach. W najbardziej burzliwym okresie przerwała te kontakty, jednak one bardzo do niej sie garnęły, wiec po ok dwóch miesiącach zaczęły ją odwiedzać u nas, nadmienię jeszcze, że jest z nimi na Ty, w ok. sierpnia kilka razy wyszła z nimi na spacer (zawsze pytając czy może - dzieciaki przychodziły po nią i odprowadzały do domu). Jednego dnia zadzwoniłem z pytaniem o której wraca, zanim się rozłączyła usłyszałem jej złośliwy komentarz: "ormo czuwa" (uprzedzając pytania- w tle było słychać dzieciaki). Niby nic, a poczułem się jakbym dostał w pape...
Poza tym incydentem wszystko ok, dużo fajnego seksu, rozmowy do rana itp. z tym, że ja cały czas wracam do tematu zdrady co najczęściej kończy się jej płaczem, mówi o tym jak mnie skrzywdziła itd.
Jeszcze jedno: cały czas ją szpieguję, znam hasła do jej poczty, facebooka, w kompie jest keyloger nic tam nie znajduję, ale.. do dzisiaj broni dostępu do swojego telefonu co dla mnie jest kolejnym olbrzymim minusem, a dla niej resztkami prywatności...
Czas mija a ja cały czas czuję, że się ode mnie stopniowo odsuwa, niby jest ok, ale na moje powroty do zdrady zaczyna reagować inaczej, tzn. dalej odpowiada na wszystkie pytania, ale nic poza tym, czasami reaguje wręcz agresywnie. W między czasie u teściowej ujawnia się alzhaimer co przysparza coraz więcej stresujących sytuacji, w efekcie sypiamy ze sobą coraz mniej, a moje próby rozmowy na ten temat kończy zdaniem "nie mam na te sprawy ochoty, a nie chcę się zmuszać".
W efekcie poziom mojej frustracji nieustannie szybuje w górę, szukam w internecie rozmaitych porad, sugestii, gdy jej to podsyłam, to albo tego nie czyta ("zobacze później...", albo mówi wprost, że to bzdury, dochodzi do tego, że to ja próbuję coś zmieniać w naszym życiu, a ona dalej się odsuwa (a przecież to nie ja zdradziłem!).
W okolicy stycznia 2013 odkrywam na facebooku, że jakiś gośc próbuje z nią nawiązać kontakt, na szczęście go spławia pisząc, że ma męża i nie jest zainteresowana, jednak mnie o tym nie informuje, a wiadomości usuwa. Robię dym, wyjaśnia, że nie powiedziała mi o tym bo boi się mojej reakcji. Stosunkowo niedawno była podobna sytuacja, teraz spławiła gościa a mi pokazała korespondencję.
W marcu teściowa łamie nogę, niestety już nigdy nie będzie chodzić, co w połączeniu z jej chorobą która się momentalnie pogłebia powoduje, załamanie żony. Zaczyna chodzić do psychologa tam słyszy m.in., że mimo tego co zrobiła ma prawo do prywatności, (no i tu dosłownie zgłupiałem), a ja nie powinienem już do tego wracać...
Tak a pro po, czy prawdą jest, że ja nie powinienem chodzić do tego samego psychologa, bo żona twierdzi, że wg jej psychoterapeuty każde z nas powinno się leczyć u innego, a ew. terapia rodzinna u trzeciego z kolei?
Proszę o analizę nastepującej sprawy: w grupce dzieci o których wspomniałem jest dwóch braci, 14 i 17 lat, kilka razy gdy ja byłem w pracy, byli u nas, syn kiedyś się wygadał, że mama go prosiła żeby mi nie mówił o tych wizytach.
Podczas jednego ze spacerów mój syn zaatakował starszego z braci za to, że podrywa jego mamę, o tym powiedziała mi ona opowiadają jaki był niegrzeczny, ale mi momentalnie zapaliła się lampka...
Z jej wiadomości na facebooku (które przechwyciłem, bo wszystkie usuwa) wynika, że poprosiła ich kiedyś o obrobienie dla niej plików foto, nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że ja jestem grafikiem!
Gdy jej wygarnąłem, że o tym wiem stwierdziła, że ma dość inwigilacji i pozmieniała hasła do kont.
Kilka dni temu jechała do lekarza w sprawie mamy, przypadkowo wybrała mój nr tel i usłyszałem, że jedzie z jednym z nich autem. O niczym niepoprawnym nie rozmawiali, ale...
Gdy powiedziałem, jej, że nie podoba mi sie ta znajomość i "pojechałem" po młodszym zareagowała agresją.
Co o tym myśleć? Gdyby mieli po dwadzieścia kilka lat nie miałbym żadnych wątpliwości, ale przecież to jeszcze dzieci? Jestem przewrażliwiony?
W tej chwili czuje się jak (jak to ktoś okreslił w innym temacie) bamboszowy. Nie mam żadnych dowodów na to, że mnie aktualnie zdradza, ale czuje że mnie nie kocha, czuje jakbym żebrał o miłość. gdy zaczynam się odsuwać - ona zaczyna starania, gdy ona poczuje że wszystko wraca do "normy" -odsuwa się.
Była sytuacja gdy po awanturze nocowałem kilka dni w pracy, wtedy płakała, prosiła, żebym wrócił - wracam, kilka dni jest fajnie i od nowa....
Od lutego nie uprawialiśmy seksu, ja rozumiem, że stres, zmęczenie opieką nad matką nie obudzą w niej wampa, jednak to blisko pół roku, gdzie potrzeba bliskości, dotyku itp? Przecież seks odzwierciedla
Wiem, że pojedziecie po mnie, zdaję sobie sprawe, że tej mąki chleba nie będzie, cały czas szukam mieszkania, chociaż jak pomyśle o teściowej to nie mam sumienia zostawiać jej z tym samej...
Z drugiej strony to jest ciągła huśtawka, jak już pisałem, niby jest dobrze, ale jest kilka kwestii które mnie dręczą, ona większość tłumaczy chorobą matki, rozumiem to, ale jest kilka kwestii które mnie dręczą...
Komentarz doklejony:
Poprawiłem końcówkę...
Przecież seks odzwierciedla to co się dzieje w relacjach małżonkami.
Wiem, że pojedziecie po mnie, zdaję sobie sprawe, że tej mąki chleba nie będzie, cały czas szukam mieszkania, chociaż jak pomyśle o teściowej to nie mam sumienia zostawiać jej z tym samej...
Z drugiej strony to jest ciągła huśtawka, jak już pisałem, niby jest dobrze, ale jest kilka kwestii które mnie dręczą, ona większość tłumaczy chorobą matki, rozumiem to, ale jest kilka kwestii które mnie dręczą...
Jeśli tak wyglada związek utrzymywany dla dzieci, to ja współczuję Waszym dzieciom. Twój syn zamienił się w przedłużenie Twojej inwigilująco-karzącej ręki.
W mojej opinii w zachowaniu Twojej żony nie ma niczego nienormalnego, prawidłowo reaguje na przegięcia z Twojej strony, a te sytuacje o których piszesz z niepokojem są wyrazem buntu przed upokarzającym traktowaniem. Wszystko ma swoje granice, przekroczyłeś je teraz Ty i stąd ten impas (z tendencjami do porażki). Ale z drugiej strony trudno się też Tobie dziwić, po tym , Co żona Ci w przeszłości zaserwowała, no i spirala zła się nakręca, więc potrzebny jest Wam ktoś , kto zrobi STOP.
Powinieneś skorzystać z porady psychologa, ale tak dla siebie. Z całą pewnością nie może to być psycholog żony, bo w czasie wizyt byłbyś nastawiony na wyciągnięcie z niego jakichkolwiek informacji o żonie, czyli znowu byłoby to taplanie w tym, w czym powinieneś właśnie odpuścić. A gdyby , nie daj Panie, terapeuta żony był mężczyzną, myślę że zamiast terapii, byłoby karmienie się niezdrowymi domysłami, czy czasem nie łączy ich coś innego niż terapia.
Wasz związek w takiej postaci jak obecnie , jest związkiem coraz bardziej toksycznym . Nie znam Cię i nie wiem, na ile pomogłyby podpowiedzi przez inernet. Także najrozsądniej będzie , jeśli zgłosisz się w realu do terapeuty, który pomoże uporać się z wypaczeniami w psychice, których dokonała zdrada.
I dokładnie tak : psycholog dla żony, psycholog dla Ciebie, terapia rodzinna oddzielnie.
Z tej mąki chleba nie będzie, ale z innego powodu niż myślisz. Poprostu obydwoje jesteście coraz bardziej zacięci i ktoś mądry musiałby Was poukładać.
Twojej żony nie ma niczego
nienormalnego, prawidłowo reaguje
na przegięcia z Twojej strony, a te
sytuacje o których piszesz z
niepokojem są wyrazem buntu
przed upokarzającym
traktowaniem. Wszystko ma swoje
granice, przekroczyłeś je teraz Ty i
stąd ten impas (z tendencjami do
porażki). "
Rekonstrukcjo
Przeczytaj ponownie ostatni wpis autora bo mam wrażenie że,nie zauważyłaś pewnych"drobnych mankamentów"które raczej świadczą o braku szczerości tej kobiety.
Mówisz że,znasz 99% prawdy o zachowaniu żony.
Hm.Możliwe.
Tylko jak to się ma do jej obecnego zachowania?
Druga sprawa. Ten 17 latek (jak mówił syn) podrywał Twoją żonę, więc jeśli nawet ona nie ma złych intencji, dla zdrowych relacji z dzieciakami powinna definitywnie ograniczyć i zdyscyplinować z nim kontakty.
jak wogóle jak zareagowała na jego zaczepki? Czy ona aby nie rozsiewa wokół siebie takiej aury kobiety flirciary? np. "ormo czuwa" z kąd i po co taki komunikat do dzieciaków? skąd odpowiedź ( na jakie pytanie)
Rozumiem że ona jest z nimi na "ty", nie ma nic w tym zlego, jednak to ich opiekunka/wychowaca, Ty jej mąż.
Dobrze że żona chodzi do terapwuty (tylko może niewłasciwego) bo dziwne te jej zachowania.
Milord zwrócił uwagę na pewną kwestię, że kiedyś była szczera, że może jaj zachowanie wynika z chęci zwrócenia na siebie uwagi raczej wynikało bo teraz to juz o wiele wiele dalej poszło. Dlatego Ty tez powinieneś zwrócić się o pomoc do fachowca bo moze było coś co trzeba wyjaśnić. Coś co spowodowało całą tą lawinę nieszczęść a może taki jaj charakter i trzeba sie zwijać z tego ogródka czym prędzej.
Akurat nie o dodatkowych zajęciach pisałem ale o tym że,ta kobieta ma nadal tajemnice przed mężem.
Czyli moim zdaniem nie jest z nim szczera a co za tym idzie nie stwarza możliwości by odzyskać zaufanie męża po zdradzie.
Zgadzam się z waszymi sugestiami, wygląda na to, że ja faktycznie zamieniłem się w kata, a i ona w wielu sprawach postępuje jak dawniej. Ukrywa przede mną wiele spraw bo się boi mojej reakcji, gdy je odkrywam robię dym, wtedy ona jeszcze bardziej się boi i tak bez końca, błedne koło.
Nie wiem czy jestem typowym cholerykiem, jest tak, że dość długo duszę w sobie emocje, aż w końcu wybucham całą lawiną pretensji często wracając do wcześniejszych sytuacji, raczej się nie unoszę, tylko w jednej chwili zalewam ją wszystkimi moimi żalami, często nazywając rzeczy po imieniu.
Ona faktycznie nie potrafi odmawiać co często też generuje stresujące sytuacje.
Jest jeszcze jedna sprawa, mieszkanie z teściami... Nigdy nie wtrącali się w nasze sprawy, jednak wiele razy powstawały konflikty na polu sposobu na życie, obecnie teść przelał na żonę wszystkie obowiązki którymi wcześniej zajmowała się teściowa. Mimo wszystkich naszych problemów ona nie potrafi mu się przeciwstawić, czy choćby porozmawiać o tym, że nie daje rady. Jak sama mówi było tak zawsze.
Dosłownie nie daję rady tego wszystkiego ogarnąć, tu nie tylko chodzi o zdradę, ale o wszystko co się dzieje...
Dzięki Waszym sugestiom zapisałem się do psychoterapeuty, jutro mam pierwszą wizytę, kolejnym krokiem ma być terapia rodzinna.
Postaram się pisać co dzieje się dalej...
Czy cholerykiem byłeś także wcześniej?.Przed tym jak żona zaczeła szukać potencjalnych kochanków?.
Przypomnij to sobie.
Moim zdaniem przez większość tego waszego małżeńskiego źycia małżonka solidnie zapracowała na brak zaufania z twojej strony.
To nie był jednorazowy skok w bok a wielokrotne poszukiwanie czegoś innego po za związkiem.
Ona wciąż poszukiwała mimo tego że,po odkryciu faktów dawałeś jej kolejną szansę.A może właśnie dlatego że,dawałeś tę szansę była pewna twojej reakcji i kolejnej szansy.
Pytanie czy teraz rozumie swój błąd i jest świadoma że,kolejnej szansy nie będzie?.
Może tak a może nie.
Czas pokaże.
Wybór należy do ciebie bo ona wybierała wcześniej za was dwoje nie pytając ciebie o zdanie.
A z innej beczki; kto zna moje poprzednie wpisy, ten wie, że ostrzegam przed sidłami inwigilacji. W sumie przeciętnie inteligentnego nastolatka nie da się dzisiaj dogłębinie inwigilować. Jest wiele metod inwigilacji i jeszcze więcej by tę inwigilację omijać.
A najgorszą pułapką jest, jak to opisać, nasza "potrzeba sukcesu". Jak szukamy, to podświadomie chcemy znaleźć, choć możemy sobie wmawiać, że zależy nam jedynie na potwierdzeniu wierności partnerki.
Jak nie znajdujemy, to zamiast nas to uspokoić wpadamy w następną, może nawet gorszą rozterkę; nie znalazłem, bo nic nie ma, albo; albo jedynie źle szukałem (a na dokładkę możemy zupełnie banalne rzeczy w "własnym sensie" interpretować). Takie coś nakręca się samo i zaczyna człowieka zżerać.
Z tego bez zrozumienia ze strony partnerki raczej nie wyjdziesz. A ona bez kogoś kto jej to zagadnienie (neutralnie) wytłumaczy też sobie z Twoimi fobiami raczej nie poradzi.
Ja mojej tłumaczyłem to dłuższy czas. Na rozmowę t terapeutą się nie zdecydowała i dopiero teraz, po ok. czterech latach zaczyna (powoli) coś do niej docierać ile zawaliła w procesie sprzątania po swoich "motylkach".
Jak już pisałem kilka lat temu, jakieś pół roku po wykryciu poprzedniego romansu wszystko wróciło do "normy", czyli mało seksu, obojętność, oczywiście były też lepsze momenty, ale było raczej średnio...
W listopadzie 2014 po długiej chorobie zmarła teściowa i właściwie od tego momentu zaczęła się równia pochyła w dół, na początku kwietnia nie wytrzymałem i powiedziałem dość, gdy słowa nie podziałały zabrałem jej kartę do wspólnego konta, kluczyki do auta... -liczyłem, że spowoduje to walkę o małżeństwo, niestety jej obojętność rosła, w pewnym momencie postanowiłem się na kilka dni wyprowadzić. Chciałem u niej wywołać pewien rodzaj szoku, zobaczy co traci to zacznie się starać. Efekt był inny, była wręcz szczęśliwa. Podczas jednej z rozmów, gdy zapytałem czy ma kogoś odpowiedziała: "nie, wszyscy faceci są tacy sami" no i dotarło do mnie co się dzieje.
Kupiłem dyktafon, zacząłem inwigilację, efekt (trochę moje ustalenia, trochę jej wersja):
We wrzesniu zakłada konto na gg, skype, itp (ja o niczym nie wiem), nawiązuje kontakt z facetem mieszkającym w UK, w styczniu wysyła mu film (pokaz slajdów, zdjęcia normalne, bez podtekstów seksualnych, pomiędzy zdjęciami wplecione teksty kocham, itp), w lutym jedzie do niego na tydzień, rzekomo pod koniec marca zrywają (kawaler-dostał co chciał, na co mu męzatka z dziećmi...). Niemal w tym samym momencie ja rozpoczynam swoją grę.
W tym momencie jestem załamany... mam twarde dowody, ona godzi się na rozwód z jej winy, co z tego jeśli dzieci zostają z nią, są zbyt przywiązane..
Dom - mieszkaliśmy u jej rodziców, więc ja się wynoszę, całe wyposażenie itp zostaje ze względu na dzieci...
Mój problem polega na tym, że po tylu latach zostałem z niczym, dla dzieci stałem się niedzielnym tatusiem i nie ze swojej winy zaczynam od zera, nie mam właściwie nic...
Kto ma miękkie serce musi mieć twardą du..
Cytat
Mój problem polega na tym, że po tylu latach zostałem z niczym, dla dzieci stałem się niedzielnym tatusiem i nie ze swojej winy zaczynam od zera, nie mam właściwie nic...
Niewątpliwie przykre to i rzeczywiście mogące wpędzić człowieka w depresję, gdy nie zawinił, nie skrzywdził, a jedynym, co sprawiedliwie dostanie, jest papier z orzeczeniem winy swojego kata...Już to kilkukrotnie słyszałam z ust forumowych panów i na taką życiową niesprawiedliwość trudno znaleźć właściwe pocieszenie.
Jedno jest pewne...masz szansę. Szansę na nowe życie, takie, jakiego pragnąłeś. Wykorzystaj to.
Cytat
Nie powiedziałbym, że są do mnie mniej przywiązane, a raczej to, że to ich matka i jej potrzebują. Ona właściwie ze mną nie walczy, jak na razie spełnia wszystkie moje żądania, podpisaliśmy plan wychowawczy, z dziećmi widzę się kiedy tylko ja lub one tego chcą.