Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Marto wiem ,że myślisz po kobiecemu nie wątpię w to a przykładem są twoje pytania poniżej , które już dawno przerabiałem.A jednak (szalałem).Byłem długo 3-4 lata. Lecz słowo byłem zastąpmy spotykałem się (2-3) razy w tygodniu.Wiec nie można mówić o nudzie raczej o faktycznym opamiętaniu się zrozumieniu że to złe .
Bobi, niczego mi nie wyjaśniłeś, pomimo iż staram się uczciwie Cię zrozumieć. Nie szaleje się bez przyczyn. Czyli układ z kochanką nie był czysto seksualny, bo by jej ewentualne zdrady niespecjalnie coś dla Ciebie znaczyły (no chyba, że tak mocno bałeś się syfa czy innej zarazy ). Czyli mój wniosek byłeś tam silnie zaangażowany. Mylę się? Spróbuj mi jakoś to wyjaśnić.
Cytat
Wiec nie można mówić o nudzie raczej o faktycznym opamiętaniu się zrozumieniu że to złe .
No, tak, tyle że tak się nie stało, nie opamiętałeś się, bo zawiał północny wiatr, tylko wszystko zaczęło się od tego (jeśli dobrze rozumiem), że kochanka była nie fair w stosunku do Ciebie.
A skoro byłeś silnie zaangażowany i było Ci dobrze z kochanką, to ciekawi mnie co miałoby spowodować Twoje opamiętanie, jeśli nie powstałby problem (który wg mnie mocno kopie w poczucie własnej wartości osobę zdradzoną), między Tobą a kochanką?
Mi jako kobiecie rodzi się pytanie: czy dałabym radę w takiej sytuacji, bo czułabym się jak nagroda pocieszenia, a nie główna wygrana. Wiesz, czułabym: cholera, wrócił do mnie, bo go tamta kopnęła w dupę, wrócił lizać rany, a ja nie jestem tą naj.
BOB są kobiety które pomimo zdrady dają szansę i obdarzaja zaufaniem jeszcze raz,pomomo kolejnej zdrady robia to znów. Więc zaufania nie daje się raz,ONE UFAJĄ ZNÓW. więc to nie rególa ani 100% prawda.
Bobi, robisz spory błąd, przypisując kobietom męskie cechy. Kobiety, jeśli nawet dają szanse w nieskończoność, to nie dlatego, że podejmują decyzję jak facet. To nie jest "decyduję, że dam mu szansę". Kobieta jest w emocjonalnej klatce i nie ma wyboru. Ona czuje że kocha i nie widzi innego wyboru, bo to byłoby wbrew niej samej. Ale zapewniam Cię, że jeśli w kobiecych emocjach powstanie wskutek takich szans, rozdarcie, pustka, to stwarza to szansę że "wskoczy" tym emocja do kogoś innego. A wtedy dla Ciebie po zawodach jest.
Wczytaj się w to, co piszą tutaj poszkodowani faceci (w tym ja). Próbowaliśmy myśleć o kobietach jak o facetach, wkładać im w naszych wyobrażeniach męską logikę, męskie motywacje. A skończyliśmy tutaj.
Nie rób tego błędu. Kobieta to nie facet. Nie interpretuj jej. Jeśli chcesz wiedzieć zapytaj. Może się dowiesz, może nie. Kobieta też często nie wie. Kobieta czuje.
To że kobieta daje szansę nie ma nic wspólnego z zaufaniem. U faceta być może ma. U kobiety to nie ma związku. Może dać Ci szansę a jednocześnie ciągle sprawdzać co robisz. Cały czas pytać dlaczego, dlaczego. Nie doszukuj się logiki tam, gdzie rządzą emocje.
I lepiej dla Ciebie że tak jest. Bo jeśli kiedyś zacznie myśleć jak facet, to otworzy drzwi i Cię wykopie na zewnątrz. Tak jak zrobiłby to facet, niezależnie od tego jak byś się nie usprawiedliwiał po powrocie. Bo zdrada jest zdradą i ch.j z powodami.
Marto nie znam ani twojej historii przyczyn ani żadnych rzeczy z tym związanych.
Przyczyny były mniej więcej takie jak u Was, on chciał seksu, ja nie czułam, że w tym wszystkim to ja jestem podmiotem jego działań, więc ja nie chciałam. Należy dodać, że był kompletny brak komunikacji, dwie osoby, które nie potrafiły rozmawiać.
Cytat
Są zgodne kochające się małżeństwa a mimo wszystko faceci jednak chodzą i korzystają z usług domów publicznych. korzystają z różnych powodów nie tylko chodzi o sex.Czasem rozmowa ,mile spedzony czas troche zapomnienia od codziennych problemów miłe gesty ze strony płci przeciwnej.I to nie jest od razu miłość chodz chodzą czasem do jednej i tej samej.To forma pewnego relaxu odprężenia umysłu powiązanego z przyjemnościa fizyczną
Bobi czy chcesz mi powiedzieć, że facet który chodzi do agencji, ma wyłączność na daną prostytutkę. To znaczy, że jeśli ona, pójdzie z innym klientem, to on będzie szalał, dzwonił?
A jednak szalałeś? Co to znaczy?
BOB są kobiety które pomimo zdrady dają szansę i obdarzaja zaufaniem jeszcze raz,pomomo kolejnej zdrady robia to znów. Więc zaufania nie daje się raz,ONE UFAJĄ ZNÓW. więc to nie rególa ani 100% prawda.
.
mój mąz był,(jest nadal) taki sam jak bobi,Z tą różnicą,że bobi widzi co zrobil źle, i kocha dzieci oraz żonę..Moj mąz po każdej zdradzie ,ciskał się ,miotal, Gdy wybaczałam staral się być dobry, Oj jaki on był wyrozumiały dla swej glupoty, jaki skruszony..I trwało to do Następnej zdrady.Znów wybuchał, nerwowość.I dodam,że nie byłam żoną która bolała glowa, to ja inicjowałam seks...Moje kolejne szanse dawalm 5 razy,Na kolejna nie miałam już sił i chęci.Od 2 miesięcy Nie jesteśmy już razem.Bobi jeśli jesteś pewien że kochasz żonę to nie rób już jej porsze numerów i bo i jej może się cierpliwość skończyć.
witam wszystkich nie szczesliwych .moj partner mnie zdradzil a przynajmniej tak mi sie wydaje bo on twierdzi ze nie zrobił mi tego ale my kobiety mamy swoja intuicje i własnie ona mi mowi ze tak jest juz pare razy zauwazyłam w jego telef.ze pisza do niego jakies kolezanki ale on twierdzi ze nic go znimi nie łaczy tylko sa jego kolezankami
BOB zauważyłem że od mojego pierwszego postu zdecudowanie przeprowadzasz ataki na mnie. ale ok twoja sprawa. Jak by nie było stoisz po stonie zdradzonego więc to wszystko tłumaczy.
równie dobrze możesz napisać, że przeprowadzam ataki na Finkę, bo Twoja wypowiedź spowodowała małą konfrontację między Finką a mną.
Bobi, zakładam, że jeśli wchodzisz na forum to masz dobre intencje. Ale równocześnie formułujesz swoją pierwszą wypowiedź w sposób wygodny dla Ciebie. Przecież obaj wiemy, jak to jest z męską logiką.
W efekcie zacząłem mieć wrażenie, że nie piszesz tego DLA SIEBIE ale POD KOGOŚ (nie wiem, pokazujesz żonie te wpisy czy jak)?
Cytat
I nie mów mi że jak to powiedziałes (ch..j z tym) też tak postąpiłeś i otworzyłeś jej drzwi.
Nie, nie zrobiłem tego. Te moje słowa, które przytaczasz, służyły zilustrowaniu różnic damsko-męskich. Celem było wyjaśnienie, nie sugestia, że tak się powinno stać.
Cytat
za bardzo starasz się zgłebic tajemnice kobiecego umysłu
Bobi, nie za bardzo. Na tyle, żebym mógł żyć z człowiekiem będącym kobietą. Na tyle, żeby rozumieć jej inność i nie robić jej krzywdy moją interpretacją jej zachowań w sposób dla mnie wygodny.
Cytat
TU nie znajdziesz odpowiedz dlaczego to zrobiła musisz zajrzeć w głąb siebie to ty jestes mężem i to ciebie zdradzono więc to co mówię DLACZEGO.
Bobi, tylko ona wie dlaczego. Ja wiem tyle, ile się od niej dowiedziałem. Ile bym zaglądał wgłąb siebie, to mi nic nie powie, bo to jest drugi człowiek.
Ty natomiast zapewne wiesz dobrze, dlaczego otrzymałeś kolejną szansę, dlaczego żona nadal Cię kocha. Chętnie posłucham.
Cytat
BOB nie przypisuje kobietom męskich cech. to nie nasza wyłączność dawać szansę i zaufanie.W sferze uczuć są szerzej i zdecydowanie mocniej rozbudowane niż my.Dawanie szansy opiera się napewno na wielu czynnikach np.dalsze uczucie lub choćby jakiś strach przed zostaniem samą róznie.
Bobi, przecież to jest cudacznie pokrętne, piszesz mniej więcej coś takiego, że "dawanie szansy i zaufania u kobiety opiera się na wielu czynnikach jak dalsze uczucie lub choćby jakiś strach przed zostaniem samą róznie". Przecież to jest całkowicie oderwane od Ciebie jako człowieka. Gdzie tu jesteś Ty, jako podmiot tej szansy, jeśli kobieta robi to ze strachu bądź z emocji, którą czuje?
Jak pójdziesz do kumpla, to on Ci może przynieść piwko z lodówki, bo to robi dla Ciebie, bo jest Twoim kumplem. Ale jak mu nabluzgasz, to więcej piwka nie dostaniesz. Tu widzisz wybór, kumpel decyduje czy dać Ci piwko czy nie, w zależności od tego jakie masz z nim relacje.
Żona nie daje Ci szansy z własnego wyboru. Ona ma emocję, którą kiedyś wytworzyłeś i nie jest w stanie jej zmienić. Nie od razu. Ta emocja, uczucie, wygasa przez długi czas. Dlatego my faceci podnosimy się szybciej po związkach. Nasze emocje są w miarę krótkie i zależne od tego, co się dzieje. Kobiety mają te emocje znacznie dłuższe i niezależne od aktualnej rzeczywistości.
To Ci staram się przekazać, żebyś dla dobra własnego i Waszego związku nie interpretował tego, co ona teraz robi, jako aktu jej woli. Teraz masz szansę, bo jej świat się rozwalił i ona (w dużym skrócie) czuje to, co czuła przed zawaleniem. Ale jeśli tego nie wykorzystasz, tej szansy, to ona za jakiś czas zbuduje nowy świat, a tam może zabraknąć miejsca dla Ciebie. Czego Ci szczerze nie życzę.
tylko forma wzajemnej akceptacji jakiegoś przywiązania zauroczenia tą indywidualna osobowością
Bobi, szczerze dla mnie to jest to rozmydlone. Jak na to nie spojrzę, to mi wychodzi forma miłości. Ale to chyba nawet nie o to chodzi, jestem wstanie sobie wyobrazić, że mogłeś dla własnej wygody dwie sroki za ogon ciągnąć.
Tylko wydaje mi się, że skoro już tak się stało, a chcesz to jakoś zmienić, to chyba powinieneś pogadać z żoną. Tylko, że jeśli tłumaczysz jej sprawy tak jak tu na forum, to wydaje mi się, że robisz błąd.
Wiesz moja opinia jest taka, że nie da się tego wytłumaczyć tak jak próbujesz. Twój związek z kochanką miał znamiona dużego zaangażowania, a że z żoną nie zerwałeś..cóż myślę, że to było wygodne, dwie sroki za ogon ciągnąć. Wydaje mi się, że większe szanse na to, żeby żona Ci naprawdę zaufała będziesz miał mówiąc jej prawdę, nawet najgorszą o sobie i tamtym związku, a nie rozpuszczając rzeczy które można nazwać jednym właściwym słowem, na wiele ogólników. Oraz zapewniając ją, że nie chcesz już być takim (sorry) dupkiem, egoistą (gorzej nie powiem) i chcesz stworzyć wszystko na nowo.
Nie mów, że zrobiłeś źle, bo to to ona najlepiej wie, ale powiedz jaki Ty jesteś, bez upiększania.
Zyskasz tym dwie rzeczy: po pierwsze pokażesz, że jesteś szczery i będzie o tym wiedziała (bo uwierz mi, kobiety niezależne od dawania szansy i kochania, czują pod skórą, że coś nie do końca jest tak, że gra fałszywa nuta). Po drugie dasz jej możliwość dokonania prawdziwego wyboru.
Myślę, że to da Ci większą szansę na dobry związek niż szukanie łagodnych form (błąd, zło, emocje, forma akceptacji itp.) na określenie tego co robiłeś. A jej da to spokój wewnętrzny, a nie przymus domyślania się o co w tym wszystkim chodziło.Ja bym w każdym razie to doceniła. A na uspokojenie dodam również, że kobiety wcale nie przestają kochać, kiedy widzą niedoskonałość. Zwłaszcza, jeśli ta ukochana osoba chce to zmieniać.
Po przeczytaniu ostatniego postu bobiego, aż musiałem się zalogować, a miałem odpoczywać...
Strzał nr 1:
Cytat
widzę że kobiety potrafia kochać mimo niedoskonałości
Normalnie dla mnie rewelacja dnia! Wiesz, nie jestem kobietą, ale tym doskonałym mężczyzną, jednak jakoś nie musiałem czytać postów na forum, żeby dojść do tak rewelacyjnych wniosków. Szkoda, że jeszcze nie napisałeś, że psy potrafią szczekać, a ptaszki śpiewać. Gdybym był kobietą, i to nie koniecznie feministką, to by się trochę wku...ił. Wiesz - powinieneś bardziej uważać co piszesz, a jak napiszesz to przeczytaj zanim dodasz odpowiedź.
Strzał nr 2:
Cytat
zakończyłem kiedy dowiedziałem sie że z kochanką jest jednak nie tak
A gdyby się okazało, że jest TAK to dalej robiłbym swoją "niedoskonałą" żonę w jajo. Nie no, ekstra masz podejście chłopie.
Czytam Twoje posty i widzę tam niezły chaos. To w sumie wiele tłumaczy. Powinieneś sobie dać troszkę spokoju i poukładać swoje myśli i czyny, bo coś mi wychodzi, że Twoje życie jest nie poukładane równie mocno jak zdania, które budujesz na forum.
PS.
Ja wiem, że problemy opisywane na forum są smutne i poważne, ale dawno nie śmiałem się po przeczytaniu posta.
Bobi, zrobisz z tym, co próbuję Ci przekazać co będziesz chcieć. Starałem się napisać tak jasno, jak się dało, tak jak napisałem wcześniej, zakładam że przyszedłeś na forum po jakąś formę pomocy w ratowaniu Twojego związku.
Nie ma sensu czepiać się o pojedyncze słowa, kiedy nie ma to znaczenia dla całości przekazu. Możesz z mojej wypowiedzi usunąć to, co wg Ciebie naciągnąłem nie cytując wiernie, a ta wypowiedź nadal będzie aktualna.
Bobi, co do szczerości, to są jej różne poziomy. Dlatego w sądach USA mówi się o "prawdzie, całej prawdzie i tylko prawdzie". Bo powiedzenie części prawdy jest już manipulacją. Ale to kwestia między Tobą a Twoją żoną. Ja nie jestem od tego, żeby Cię przesłuchiwać "na okoliczność". Założyłem po prostu wcześniej, że chcesz pomocy. Tak jak napisałem wyżej, być może nie o pomoc chodzi.
Cytat
Więc nie wiem naprawdę dlaczego nie pomyślałes o kobiecie kiedy sie z nią wiązałeś że jest inna i ma inna osobowość żę to właśnie jak przytaczas nie ten kumpel.
Bobi, bo nie wiedziałem. Gdybym wtedy wiedział, że jest taki portal, siedziałbym tu cały czas i wołał pomocy. Żeby ktoś mi wyjaśnił, przybliżył co jest nie tak, co ja źle robię, jakie mam opcje, co mogę zrobić.
Zakładam Bobi, że po to się tu pojawiłeś.
Co więcej, napiszę, że w moim aktualnym związku już portal sporo pomógł. Nauczył mnie bardziej rozumieć kobiety, ich emocje. To pomogło w moim aktualnym związku, bo były trudne chwile, których nie potrafiłem rozwiązać. I kilka osób stąd pomogło. Ale to opiera się na prawdziwej potrzebie i na rzeczywistym otwarciu się. Wszyscy tutaj są anonimowi, więc nic nie stoi na przeszkodzie żeby się maksymalnie odsłonić. Ale Bobi, trzeba chcieć.
Bobi, nie wiem, może tylko ja mam takie wrażenie, ale Ty chyba nie chcesz. Zapytam więc, tak jak i mnie pytano kiedyś, po co tu przyszedłeś, Bobi?
O, widzę że Rise też zwrócił uwagę na Twoje dziwne wypowiedzi. Rise, faktycznie umknęły mi te dwa kąski, z ostatniej wypowiedzi Bobiego skupiłem się tylko na części adresowanej do mnie.
Bobi, zatem, o co chodzi? Chcesz się tu podładować jakim jesteś fajnym facetem i w swojej niezmierzonej głębi* odkryłeś właśnie miłość do żony? I ona za to powinna, jako niedoskonała istota, cieszyć się i radować?
---
* - dotyczy ego
Bobi, cofam słowo "niedoskonała" postawione jako określenie do słowa "istota". Rise mylnie zinterpretował Twoją wypowiedź a ja oparłem się na Rise'ie. Powinienem najpierw sprawdzić, nie potem.
Rise, strzał nr 1 nie jest strzałem. Bobi niegramatycznie odwołał się do słów Marty 2 posty wcześniej. Chodziło o miłość kobiety pomimo niedoskonałości mężczyzny.
wITAJ rise.Tu właśnie musiął mi umknąć wątek o którym mówiłem a miało być tak że potrafią kochać mimo niedoskonałości naszego męskiego gatunku. (czytaj kochac tego który zdradzł). ciesze sie ze sie smiejesz bo to pozytywna cecha człowieka, choć mi nie bardzo to wychodzi.Do strzału drugiego to nie jestes mną ani moją żoną nigdy z nami nie mieszkałes i nić o nas nie wiesz pozatym co napisałem.A to co siedzi w mojej głowie i czy robiłbym JĄ w jajo czy nie pozostawiam swemu sumieniu.I dokładnie mam chaos w głowie i to poteżny więc dzieki za radę (NARESZCIE) i napewno z tego skorzystam. będę odpoczywał i nabierał siły. jutro znów jest dzień.
Bobi - teraz też to widzę, no cóż - rzeczywiście strzeliłem kulą w płot. Wniosek - pisz dokładniej swoje myśli, bo sam widzisz, że łatwo o złe interpretacje Twoich niedokończonych słów.
Co do strzału dwa - tak, masz rację, że nie siedzę w Twojej głowie, bo i nie chcę. Nie chce siedzieć w głowie żadnego innego człowieka, moja mi wystarczy. Natomiast Bobi kusi mnie żeby zadać takie same pytanie jak Bob - jaki jest cel Twojej wizyty na tym forum? Niby szukasz porady, niby szukasz odpowiedzi, a jednocześnie brak Ci szczerości, piszesz krótkie, lakoniczne odpowiedzi, po czym obrażasz się jak ktoś Ciebie nie daj Bóg źle zrozumie. Musisz się zdecydować czy chcesz znaleźć tutaj jakąś pomoc czy tylko troszkę namieszać i pokazać się (niestety nie z dobrej strony).
Mi forum pomogło - nie było tym jedynym antidotum, szczepionką, ale pomogło... Nie mam co do tego żadnych wątpliwości - ale Bobi, moje posty zawsze są szczere, nawet jeśli mam wątpliwości czy zostaną dobrze odebrane.
Zdradzona przez mężaZupelnie nie wiem jak zaczac..zdradzana latami..po wiecznym wybaczaniu..wreszcie singelka..bo tak po prostu lepiej.Coz wszystko mija,kazda zaloba po takim fakcie tez..pamietajcie o tym.Proby naprawy,bo dzieci..dzieci wychowujemy niby dla siebie ale ida w swiat..ukladaja sobie swoje zycie a my..no coz ..chcialam wam napisac jedno-zacznijcie od siebie..Postawcie tylko na siebie.badzcie takie atrakcyjne albo cieple albo seksowne albo intrygujace albo pelne zycia albo...dla siebie .Nie beda od was odchodzic.Macie swoje pasje,hobby..macie cos co tylko was kreci..nie? no to poszukajcie sobie.Wyjdzcie z domu dla siebie-na rower,na koncert ,na basen,na pogaduchy..macie jeszcze cos wspolnego co was razem kreci..np.ryby,motory..kino,tance..nie..? no to pora to miec..potem bedzie za pozno.Zdradzaja..czy ja wiem - robia sobie dobrze ..szukaja tego czego im brak i znajduja to-bo te trzecie to czasem takie zwykle dziewczyny ,tyle ze cieple rzucajace sie mu na szyje,szczesliwe..a wy ..?zapracowane,zatroskane , bez usmiechu-po calym dniu..i jeszcze glowa was boli..pisze to wszystko majac gleboki dystans do tego co sie stalo..na stare lata potrzebny mi niezawodny przyjaciel ,osobowosc z ktora mozna pogadac,dobrze spedzic czas,ktora znam i darze ja uczuciem a nie marionetke ktora jest ze mna bo zrobilam z niej kolejne dziecko..ubezwlasnowolnione(po dziesiatkach naprawczych rozmow)pantofel bo tak mu wzgodniej.Obiecal nie zdradzac..obiecac nie grzech! Tak to jest ,ze to oni jednak maja zawsze drugie wyjscie-pojsc do tej drugiej.Dlaczego?Bo dosc maja ciosania kolkow na glowie,obiecywania,podporzadkowywania sie naszym wymaganiom(wybaczylam to sie staraj..u te drugiej jest latwiej i milej.Dlatego zmiencie sposoby na osiaganie tego samego celu..badzcie we dwoje,cieszcie sie wspolnymi chwlami,organizujcie je sobie i nie zalujcie sobie niczego,dbajcie o dobry nastroj,muzke,ciuchy,to rownie wazne,polubcie swoje odrebnosci,badzcie dla siebie osobowasciami,ciekawymi ludzmi rozmawiajacymi o swoich pasjach.. pozdrawiam..Naprawde szkoda waszch lez..zamknac co bylo i zaczac od nowa...inaczej
Bobi, możesz się ze mną nie zgadzać, ale proszę, nie interpretuj moich słów tak jak Ci wygodnie. Kiedy coś piszę, to mam na myśli dokładnie to, co jest zawarte w słowach (tak się przynajmniej staram).
Jest z pozoru subtelna, a w rzeczywistości kolosalna różnica między stwierdzeniem:
1."Kochanie, źle zrobiłem, wiem, że Cię skrzywdziłem, zacznijmy wszystko od nowa"
a
2."Kochanie, jestem sk... ,egoistą, robiłem to, bo myślałem tylko o sobie, ale od dziś nie chcę taki być, zacznijmy wszystko od nowa"
Podpowiem 2. jest właściwa.
1. jest określeniem tylko faktu, który miał miejsce
2. jest wskazaniem faktycznej przyczyny
Cytat
musze przekonac tą DRUGĄ stronę że mimo iz zawiodłem nie jestem bezwartościowym człowiekiem i jestem godny danej mi szansy i zaufania.
Bobi, wartość jako człowiek straciłeś w momencie, kiedy stałeś się niemorlany, kiedy zacząłeś być nieuczciwy w stosunku do najbliższej Ci osoby. Zatem nie masz jak przekonywać o swojej wartości. Teraz masz szansę, żeby ją odbudować, ale do tego trzeba "wyczyścić plac pod budowę", czyli stanąć w prawdzie przed sobą i żoną, bo inaczej predzej czy później wszystko się rozp....li.
Dołączam do pytania chłopaków. Bo w sumie cokolwiek Ci ktoś próbuje powiedzieć, to się zaczynasz bronić. Czego Ty właściwie bronisz?
Dzięki Mrarto zaje........ie mnie zmotywowałaś, ale do Trzeciego wyjścia.nic dodać nic ująć.Ktoś coś pisał post wyzej trochę miał racji marzy wam się trzecie DZIECKO. A jutro znów jest dzień i następny dzień bedę ją KOCHAŁ,
Bobi -pamiętam lekcji polskiego w podstawówce coś takiego co się nazywało "czytanie ze zrozumieniem". Polegało to na tym, że się czytało fragment tekstu, a potem się opowiadało o tym co się przeczytało. Czytam Twoje posty i powiem szczerze, że nie za bardzo wiem o co chodzi. Staraj się pełniej budować swoje posty, bo po raz kolejnych masz dowód na to, że nikt nie rozumie co chcesz nam powiedzieć.
Bobi mój mąż tak jak Ty prowadził życie podwójne przez około 4 lat, w domu był cudowny, nie dał dowodu na to że jest ta druga, zwiążek ich opierał się na spotkaniach i wypadach na jedną noc, sama sielanka. Niby jak mówi mieli jakies wspólne plany. W tym roku, pękł, zaczął dusić się z tym, co robi, chwyciłam na kłamstwie, może tez tego chciała, zaczął męczyć się z tym ąz w końcu wyznał że jest ta druga.
Wybaczyłam, wyciągnełam rękę, bo widze szanse odbudowy.
Mój mąż natomiast miota się między mną a nią, przywykł do całej sytuacji, i teraz staje przed wyborem czy odejść czy zostąć, jest mu trudno. Zdaje sobie sprawę ze skrzywdził dwie osoby, bo mnie zapewniał przez ały zas że kocha i ta drugą też. Teraz zadaje mu pytania, nie umie na nie znaleść odpowiedzi. Nie umie zdecydować. Najchętniej zapadłby sie po ziemie. Zdaje sobie sprawę że skrzywdził mnie, że ja cierpie, a jednak, że ja o tym wiem.
Jesteśmy jeszcze razem, dużo rozmawiamy, wyjaśniamy, mąż przyznał że kocha tą drugą, a jaki związek chciałby tworzyć z nią nie wie, bo nie zna jej oczekiwań. Rodzina nie jest mu obojętna, to co zbudowaliśmy, stworzyliśmy razem, żal mu zostawiać to wszystko i odejść. Jak powiedział, łatwo podjąć decyzje o odejściu... a zapewne jak zamknę za sobą drzwi tego domu nie będzie ponownego otwarcia. Opowiedziałam nie będzie.
Uwazam, że tak długi romans niesie za sobą skutki i to poważne, zawsze buduje się uczucie, obojętnie w jakich okolicznościach jeśli to trwa tak długo strony angażują się. I potem jest cięzko, jeszcze jak okazuje się że w domu mąz był cudowny i jest kochany, a żona wybacza.Czytam Bobi Twoje posty i nie jestem pprzekonana do tego, że kochasz żone, oże boisz się że zostaniesz sam.... Kochanka znalazła innego, i wróciłeś do żony, a gdyby dzisiaj Kochanka chciała wrócić do ciebie, zaczeła namiętnie pisac sms, dzwonić, co być zrobił, romans twój nie trwał krótko,a był długotrwały.Myślałeś że tak tez może sie stać?
Bobi, Gift napisała kawałek głębokiej prawdy. Wyrwałeś z jej kontekstu kawałek zdania i przypisałeś zupełnie inne znaczenie. Gift napisała:
Cytat
na stare lata potrzebny mi niezawodny przyjaciel ,osobowosc z ktora mozna pogadac,dobrze spedzic czas,ktora znam i darze ja uczuciem a nie marionetke ktora jest ze mna bo zrobilam z niej kolejne dziecko..ubezwlasnowolnione(po dziesiatkach naprawczych rozmow)pantofel bo tak mu wzgodniej.Obiecal nie zdradzac..obiecac nie grzech!
Przyjaciel a w opozycji do niego dziecko. Co oznacza związek partnerski, dorosły albo po drugiej stronie zaborczy, dziecinny.
Owszem, Ty zachowujesz się tak, jakby dla Ciebie ten układ "pantoflowy" był wygodniejszy. Zrobiłeś źle, to przychodzisz z płaczem do żony jak do rodzica uważając, że to wystarczy, że jesteś skrzywdzony, popłaczesz i będzie dobrze.
Bobi, dorośnij. Naprawdę nie wolałbyś innych relacji z kobietą? Gdzie ona jest Twoim partnerem, przyjacielem? Jak przyjaciel przychodzi do drugiego, któremu wyciął niezłe świństwo, okłamywał przez parę lat, to też odbudowa tej przyjaźni ma polegać na łzach i zapewnieniach? Czy nie należą mu się PRAWDZIWE SŁOWA, dlaczego?
Bobi, w wierze chrześcijańskiej jest taki uniwersalny schemat przebaczania. Wymaga on SPOWIEDZI, ŻALU i POKUTY. I jest w tym coś bardzo prawdziwego. Bo my ludzie, kiedy zrobimy źle, potrzebujemy oczyścić siebie, żebyśmy poczuli się czyści. I pomimo, że nie jestem katolikiem, to uważam, że ten mechanizm jest uniwersalną receptą, bo wynika z nas, ludzi, ze sposobu, w jakim działa nasze myślenie.
Bobi, bez SPOWIEDZI, żal i pokuta, a tym bardziej przebaczenie, nie będzie prawdziwe. I nie będzie działać. Ani Ty nie poczujesz się w środku czysty, owszem, być może Ci nie zależy na takiej czystości. Ani Twoja żona nie będzie szczęśliwa, bo pytanie dlaczego będzie stale obecne w jej głowie. Nie będzie też pełnego wybaczenia z jej strony, bo nie można wybaczyć czegoś o czym się nie wie. Ty teraz pracujesz na to, jak będzie za jakiś czas między wami, za rok, za 2 lata, za 5 lat.
Bobi wg mnie powinieneś być szczery aż do bólu (SPOWIEDŹ), dokładnie wytłumaczyć dlaczego zdradziłeś, co jest w Twojej mrocznej części, co to spowodowało. Potem dopiero powiedzieć, jak jest Ci przykro i być w tym szczery, nie musisz lać łez (ŻAL). Ona wtedy pewnie wsiądzie na Ciebie i rozjedzie walcem (POKUTA), ale na koniec, od razu albo po paru dniach PRZEBACZY. Wtedy to będzie pełne i autentyczne. Bobi, każde z nas jest słabe, więc nie ma po co się tego wstydzić. Siła polega na umiejętności przyznania się do tego, nie na tworzeniu wizerunku.
Bob - gratuluję Tobie w tym poście dwóch rzeczy. Po pierwsze, że udało się Tobie wyciągnąć jakąś w miarę myśl z postów Bobiego, po drugie, że doskonale opisałeś mechanizmy jakie powinny funkcjonować po zdradzie.
Czytają te liczne posty na forum wyraźnie widać, że większość zdradzających kończy tylko na spowiedzi, nieliczni dochodzą do żalu, a już naprawdę wyjątkowi do pokuty. Co ciekawe z kolei większość zdradzanych decyduje się na przebaczenie już po pierwszym etapie.
Bobi - zacznij choć od tego pierwszego etapu - spowiedzi, zrób dokładnie tak jak mówi Bob.
Witaj Oleńko może nie jest jeszcze tak żle może zadzwoń do niej i delikatnie wybadaj sytuacje
Wymyśl coś jakiś pretekst by z nią porozmawiać że się o niego martwisz i wtedy może się zorjentujesz o co chodzi i to uspokoi twoje sumienie