Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Kobieta składając pozew rozwodowy NIGDY nie robi tego pod wpływem impulsu. Jest to STARANNIE PRZEMYŚLANA decyzja, będąca wynikiem WIELOMIESIĘCZNYCH a nawet WIELOLETNICH przygotowań. Najsmutniejsze jest to, że mężczyźni bardzo często nie są świadomi, że ich hiena już dąży do rozwodu. Owszem, zdarzają się zgrzyty, iskrzenia, ale gro mężczyzn nie przeczuwa jaki jest tego finał.
Co bardziej wyrachowane i "nowoczesne" kobiety przygotowują się do rozwodu "fabrykując dowody" dla sądu. Poprzez fabrykację uznaję wyrachowane, prowokowane zachowanie naginające rzeczywistość i nie mające nic wspólnego z obiektywnie pojętą prawdą WYDARZENIA O KONSEKWENCJACH PRAWNYCH, które inicjują kobiety. Oto niepełna ich wyliczanka:
1) NA NIEBIESKĄ KARTĘ, czyli przemoc w rodzinie.
2) Programowanie wybuchów GNIEWU w miejscach publicznych / przy świadkach.
Prywatnie w domu żona nachalnie, uporczywie "truje" mężowi z byle powodu. Większość po jakimś czasie nie wytrzymuje i zaczyna reagować wybuchami gniewu, podniesionym głosem itp. Kolejnym krokiem żony jest delikatne "trucie" w towarzystwie rodziny i przyjaciół. Reakcją męża jest wybuch gniewu, podniesiony głos, krzyk - generalnie awantura. Dla osób postronnych - kobieta coś spokojnie powiedziała, maż-cham indyczy się i awanturuje. Nie mają pojęcia, że męża odpowiednio przez długi czas zaprogramowano jak psa Pawłowa na taką reakcję. Mamy więc świadków, którzy w najlepszej wierze potwierdzą wersję żony w sądzie.
3) Prowokowanie sytuacji konfliktowych z rodziną małżonka.
Prowokacyjne, tendencyjne i długotrwałe psucie relacji z rodziną męża, najczęściej z teściową i teściem. O cokolwiek. Po eskalacji konfliktu - histeryczne żądania poparcia własnego stanowiska od męża. Późniejsze żalenie się koleżankom i przyjaciółkom o problemie. One będą później świadczyć, również w dobrej wierze ... Bardzo często spotykana sytuacja.
4) Przeinaczanie faktów / odkręcanie kota ogonem.
Kupiłeś laptopa, a ona chciała przystroić mieszkanie. Masz hobby/pasję która wymaga wydatków, a ona chciała jechać na wycieczkę do Egiptu? Chomikujesz na koncie, a ona chciała kupić komplet mebli w stylu Ludwika XVI? Wiedz przyjacielu, że właśnie 'rujnujesz życie rodziny i przekreślasz jej przyszłość poprzez egoistyczne skupienie się na własnych zachciankach, zamiast na łożenie pieniędzy na rodzinę. Zabawne że "cel rodzinny", w tym przypadku oznacza "egoistyczną zachciankę kobiety". Te wakacje w Egipcie to przecież dla cementowania wspólnych więzów Skutek - rozkład pożycia i brak widoków na harmonijny rozwój małżeństwa do którego się przykładasz, ergo - twoja wina...
5) embargo na seks.
Klasyk. Z byle powodu.
Na te statystyczne 20 kobiet tylko jedna, powtarzam jedna!, nie miała już nowego, czekającego na nią partnera. Pozostałych 19 kręciło już sobie nowe lokum u boku kolejnego faceta, ciągle będąc w pierwszym związku małżeńskim. Tzw. syndrom miękkiego lądowania albo małpy, która nie puści z ręki gałęzi dopóki nie trzyma pewnie w łapie drugiej.
6) Na WABIK tzw. ustawka.
W wersji podstawowej "biednej", metoda "na wabik" polega na testowaniu męża poprzez dalsze koleżanki i znajome żony. Gdy dochodzi do jakiejś chemii, wówczas na sygnał zatrudniany jest detektyw i on dokumentuje "dowody zdrady".
Ramirez, miej litość dla siebie . Przejdź na jakieś przyjemniejsze lektury, bo inaczej grozi Ci dożywotnie starokawalerstwo. Na safari tym swoim camperem zmierzasz ?
"Odwaga ludzka jest jak rower, przewraca się, gdy się na nim nie jedzie." Marti Larni
Ksiazka fajnie napisana z niesamowitym poczuciem humoru moze dlatego zdenerwowaly mnie w niej tylko dwie rzeczy:
Po pierwsze zdanie: "On ma dopiero 40 lat ona az 40"- rozumowanie zywcem wziete juz nawet nie z glebokiego PRLu ale z XIX wieku. Obserwacja rzeczywistosci przekonuje ze "slowianskie" (cyt z autora) samce w wieku 40 lat lat prezentuja powierzchownosc wskazujaca na AZ 40 zas slowianskim samicom zdarza sie czesto spalniac kryteria slowa DOPIERO lol
Druga sprawa to glebokie przekonanie autora o tym ze kobiety (hieny?) marza o stworzeniu domowego stada ze starym, nadzianym dziadem. Juz w mlodym wieku nalezy sprokurowac sobie roznice wieku ktora sprawi ze kobieta dochodzac do wieku az 40 lat bedzie spokojna gdyz jej luby, zamiast skokow w bok jedyna trase ktora bedzie pokonywal to ta do wychodka i z powrotem podpierajac sie przy tym kijem brrr przerazajaca wizja. Pomijam juz fakt ze nie tak latwo o starego dziada jakby wydawac sie moglo.
kobieta dochodzac do wieku az 40 lat bedzie spokojna gdyz jej luby, zamiast skokow w bok jedyna trase ktora bedzie pokonywal to ta do wychodka i z powrotem podpierajac sie przy tym kijem brrr przerazajaca wizja. Pomijam juz fakt ze nie tak latwo o starego dziada jakby wydawac sie moglo
Laura85 napisał/a:
Ksiazka fajnie napisana z niesamowitym poczuciem humoru moze dlatego zdenerwowaly mnie w niej tylko dwie rzeczy:
Druga sprawa to glebokie przekonanie autora o tym ze kobiety (hieny?) marza o stworzeniu domowego stada ze starym, nadzianym dziadem. (...) Pomijam juz fakt, ze nie tak latwo o starego dziada jakby wydawac sie moglo.
Hop, hop... skaczę jak osiołek ze Shreka... :brawo
Nie, z tego co zapamiętałem, to autor uważa za strategiczny błąd kobiet (w tym sporej ilości hien), wchodzenie w związek z równolatkiem. Faceci to w sporej większości wzrokowcy, ich biologiczne starzenie to proces przebiegający często wolniej i mniej dotkliwie - nawet siwizna, łysinka czy zmarszczki - mogą nie być jakimś problemem dla nich w zainteresowaniu sobą młodszych od siebie kobiet.
Wystarczy być tylko przystojnym, męskim i wyglądać np. tak: http://www.elsbastards.cat/files/2014...069f0c.jpg
Może gdyby ktoś przeprowadzał badania statystyczne, mogłoby się okazać, że sporo problemów ze zdradzającymi mają właśnie panie - równolatki, gdy ich partnerzy zaczynają oglądać się za dużo młodszymi, chudszymi, atrakcyjniejszymi - gdy oni faceci są po czterdziestce, lub tuż przed.
Ale ten kij ma dwa końce - zbyt młoda partnerka lubiąca zabawę i "dojrzały mężczyzna", gdy temu się marzy spokój, książka, komputer czy telewizor - to wtedy ona często szuka wrażeń często poza domem.
Będąc jeszcze przed pięćdziesiątką, mając EX 11 lat młodszą - coś przecież o tym wiem... A przecież było tak pięknie...
Chyba nikt rozsądny nie chciałby jednak podzielić losu premiera Marcinkiewicza - taki romantyczny związek był wspaniały póki były pieniądze i endorfiny, i już go nie ma. "Stara" żona Marcinkiewicza utraciła męża na rzecz atrakcyjniejszej i młodszej kobiety. Logiczny więc wniosek, że kobieta w związku lepiej jak ma "zapas czasu", by jej mężowi przeszedł spokojnie kryzys wieku średniego, gdzie jeszcze jest zmotywowany do udowadniania sobie własnej męskości - by była dla niego WYSTARCZAJĄCO atrakcyjna, a on dla niej WYSTARCZAJĄCO niezbyt stary.
Ostatnio to słowo WYSTARCZAJĄCO bardzo mi się podoba, ponieważ daje sporą elastyczność wyobrażeń - dla jednych będzie to rok, a dla innych 20 lat i więcej .
Wtedy, fajnie byłoby znaleźć najkorzystniejszą medianę dla różnicy wieku gwarantującej obu stronom satysfakcjonujący trwały związek.
W jakiej więc grupie wiekowej powinno szukać się kolejnej partnerki/partnera po rozstaniu? Może to temat dla przyszłej ankiety
Rozmawiając kiedyś na czacie - same dziewczyny określały, że tak góra 5 lat starszy przyszły mąż mógłby dla nich być, ale najlepiej z 5 lat młodszy, przystojny, umięśniony... Ryzykantki
Dobre pytanie: w jakiej grupie wiekowej?
Jakis czas temu poszukujac przewodnika dla mojego osobistego dwuosobowego stada (ja i syn) natknelam sie na problem ktorego istnienia nigdy bym nie podejzewala. Otoz na okolo 10 zgloszonych kandydatur tylko jeden slownie JEDEN legitymowal sie data urodzenia uprzednia do mojej. Zostal przyjety jak ustawa w sejmie w pierwszym czytaniu i to bez poprawek jako jedyny kandydat spelniajacy kryterium wiekowe . Jakas teoria na ten temat? Dlaczego mlodsi faceci szukaja starszych od siebie kobiet? Dodam ze w wieku 32 lat kobieta niekoniecznie szuka 5-7 lat mlodszego
Laura85 napisał/a:
Dobre pytanie: w jakiej grupie wiekowej?
Jakas teoria na ten temat? Dlaczego mlodsi faceci szukaja starszych od siebie kobiet? Dodam ze w wieku 32 lat kobieta niekoniecznie szuka 5-7 lat mlodszego
Stawiałbym na teorię na rzecz męskiego hienizmu, ewentualnie na rzecz złego napoczęcia
Za męskim hienizmem przemawiałaby teoria zgodna ze staropolskim przysłowiem: "U wdowy chleb gotowy".
Taka kobieta ma z reguły ustabilizowaną sytuację materialną, ma mieszkanie lub dom, jej oczekiwania nie są tak jak potrafią przerażać oczekiwania kobiet młodszych: "a teraz kochany, jeśli nie chcesz mojej zguby, krokodyla daj mi luby"
Młoda dziewczyna oczekuje od swojego nieopierzonego jeszcze faceta, że ten stanie na wysokości jej oczekiwań i zapewni "gniazdo", czyli mieszkanie, plus do "gniazda", czyli na życie i przyjemności. To może być źródłem stresu i niskiego poczucia własnej wartości - gdy ciężko w dodatku w polskich warunkach temu sprostać.
Dodatkowy stres to zagrożenie niechcianą dzietnością - dojrzała kobieta zgodnie z założeniem, jest "bezpieczniejsza" w seksie - potrafi się już zabezpieczać i ma regularne i przewidywalne okresy. Miałem kumpelę, która w swej młodości miała przez ponad 3 tygodnie w miesiącu okres - więc jej chłopak nie był z tego powodu zbytnio szczęśliwy. Dopiero po porodzie - zaczęło być stabilnie i przewidywalnie.
Jeśli taki młody człowiek stanął kiedyś wobec takich zobowiązań budowy "gniazda" i poległ - z miłą chęcią zwróci wzrok w kierunku partnerki, dla której będzie w dodatku atrakcyjniejszy fizycznie od jej równolatków - a więc będzie miał nad nimi swą męską przewagę - a to też łechce próżność, oraz nie będzie zmuszony do zobowiązań, wobec których czuje się słaby. On - śmiało pozwoli się takiej starszej od siebie kobiecie... zaopiekować.
Druga kwestia - złego napoczęcia, może mieć za czynnik decydujący o dokonanym wyborze - często pierwsze przeżycia seksualne z lat młodzieńczych. Kiedyś kumpel mi opowiadał, że jego pierwszy kontakt seksualny nastąpił już w szkole podstawowej... z zasobną w biust nauczycielką języka polskiego Kiedy przyszło mi kiedyś naprawiać jego komputer, jego ukryta kolekcja pornoli przedstawiała wyłącznie leciwe gwiazdy porno, grubo po 60-tce. Takie pierwsze doznania pozostają często już na całe życie. Wtedy, zgodnie z tak postawioną teorią, taki mężczyzna będzie szukał kobiety dojrzałej, która "wpisana" jest jako pierwsza w jego wzorzec uzyskiwania przyjemności.
Pozostałe przypadki to ta chemia lub wibracja/inteligencja kobiet, która jest często dla nas mężczyzn niepojęta. Po prostu - chce się tej, a nie innej - i może być starsza - jest to wtedy bez znaczenia, bo stanowi często atrakcyjne wyzwanie... intelektualne dla mężczyzny, zakończone jej zdobyciem i uwieńczone seksem.
Jasny gwint Ramirez chyba trafiles w 10! Faktycznie: zaden z Tych 10 nie mial mieszkania, kazdy byl chetny wprowawdzic sie do mojego w jak najkrotszym czasie i kazdy zarabial mniej niz ja. Na dodatek wszyscy byli zle napoczeci cos mi sie zdaje ze wdepnelam na mine. Z mila checia przeczytalabym w calosci ta ksiazeczke o hienach problem tylko ze mieszkam za granica jak ja zdobyc?
Niestety - w życiu non stop spotykamy się z matematyką wyboru - a ta jest dla nas boleśnie prawdziwa i zawsze objawia nam... jakość naszych genów. Niestety - tysiące lat doboru genetycznego partnerów wypracowało pewne reguły, według których dokonują się te wybory... poza naszym świadomym Ja.
Ludzie (zarówno kobiety i mężczyźni) ZAWSZE optymalizują swój wybór, ale tylko kobiety są prawdziwie hipergamiczne (instynktownie szukają zdrowszych genów niż własne, by ludzkość nie wyginęła). Różnicą są progi dopuszczalnej do zaistnienia seksu atrakcyjności, które są inne dla obu płci.
Może to będzie dla Ciebie teraz szokująca wiadomość. W czasach równouprawnienia statystyczne kobiety nie poślubiają mężczyzn, którzy są dla nich silnie atrakcyjni seksualnie.
Odkąd kobieca seksualność została w pewien sposób wyzwolona, tworzy to sytuacje, w których większość kobiet uprawia seks z mężczyznami, którymi nie jest już szczerze zainteresowana. Ryzykowna teza?
To jest sytuacja bardzo podobna do takiej, w jakiej być może teraz jesteś - skoro tu trafiasz.
Przeciętny mężczyzna odczuwa satysfakcję uprawiając seks z przeciętną kobietą, ale kobieta nie odczuwa zbytnio tego, uprawiając seks z zupełnie przeciętnym mężczyzną - czuje się niedowartościowana.
Hipergamia - oznacza "zainteresowaniem osobą o wyższej wartości seksualnej niż własna" (w skrócie SMV). W dawnych czasach kobieta była gorsza od mężczyzny w wielu aspektach, a przynajmniej w walce mieczem. Była tego świadoma, nie protestowała, nie miała żadnych kompleksów z tego powodu. Dzięki temu mogła na mężczyznę patrzeć z fascynacją - i społeczną, i seksualną - mężczyzna zapewniał byt i obronę potomstwa.
Dzisiaj, kiedy kobiety wywalczyły sobie prawa do równouprawnienia, zmieniły rolę i znaczenie mężczyzn, przez co paradoksalnie ta hipergamia nie pozwala im tych mężczyzn już zwyczajnie wielbić - jest to dramat współczesnych czasów, który jest źródłem nieszczęśliwych związków.
Hipergamia mówi o tym, że kobieta kocha tylko kogoś, kto ma wyższą od niej wartość "na rynku seksualnym" - ale na szczęścia sama jeszcze określa tę wartość.
W każdym miejscu i czasie, w każdej sytuacji i okoliczności, wszyscy dążymy do NAJLEPSZEGO. Mogą to być pieniądze, wygląd, majątek, umiejętności, wiedza, a nawet pozycja i znajomości. Ale przede wszystkim wybieramy najlepsze geny dla własnych dzieci. Patrząc na hipergamię skupiamy się na zdobywaniu ważnych cech, które będą dodawały nam schodków w naszym progu atrakcyjności. Całe szczęście, że wśród ważnych cech jest przeogromny wybór - inaczej rozmnażalibyśmy się dokładnie niczym stado wilków, gdzie prawo do potomstwa ma tylko jeden dominujący samiec.
Mężczyźni
Mężczyźni mają dużo szerszy zakres "filtrów atrakcyjności" niż kobiety. To oznacza z reguły mniejsze wymagania, by chcieć iść do łóżka. Jedno jest piękne: większość mężczyzn jest zainteresowana większością kobiet. Mężczyzna zawsze będzie zainteresowany kobietą powyżej jego SMV (Seksualna Wartość Rynkowa), czy kobietą na tym samym poziomie SMV, a także troszkę poniżej tego progu. Mężczyzna nigdy nie będzie uprawiał seksu z kobietą, którą nie jest zainteresowany seksualnie. Nigdy nie zainwestuje w nią, nigdy nie będzie zaangażowany.
Mężczyzna może być zainteresowany kobietą o niższej wartości seksualnej niż on sam. W praktyce wygląda to tak: wyjściową będzie teoretyczna SMV równa +0, czyli gdy kobieta z mężczyzną mają prawie równy poziom wartości seksualnej. Mężczyzna także będzie zainteresowany kobietami SMV +1, +2, +3, ale też -1, choć często w wielu przypadkach niższą -2, czyli - gdy kobieta jest od niego mniej atrakcyjna.
Mężczyzna - samiec Alfa - taki brutal z testosteronem - 9 lub 10 (w skali 1/10) będzie miał dużo szerszy zakres zainteresowania seksualnego kobietami. Taki mężczyzna zainteresuje się seksualnie kobietami 10,9,8,7,6, a nawet 5. Mężczyzna 5 (czyli przeciętniak), jeśli jest "wyposzczony" - zainteresuje się kobietą np. z SMV = 2. Mężczyzna z SMV = 2, ma już bardzo mały zakres wyboru, ponieważ będzie mógł uprawiać seks z kobietami o SMV 2 i 1. Te kobiety są wtedy poniżej jego progu wartości seksualnej (SMV), ale nie poniżej progu atrakcyjności (czasem mimo, że będzie to kobieta 1 - to i tak będzie zaspokajać go seksualnie).
Weźmy przeciętnego mężczyznę o SMV = 5. Bez zająknięcia zainteresuje go kobieta o SMV = 6 i wyżej. Będzie także zainteresowany odpowiedniczką, czyli SMV = 5. W wielu przypadkach zainteresuje się kobietą 4, czasami też 3. Jego najlepszą relacją będzie relacja z kobietą 4, ponieważ kobieta zrealizuje w nim swoją hipergamiczną naturę zdobywając samca o "wyższej wartości seksualnej na rynku". Ponieważ on jest 5, nie będzie mógł utrzymać relacji z kobietą 6 i wyżej przez zbyt długi okres czasu - i jego związek się rozleci.
Kobieta 5 także po pewnym czasie związku nie będzie usatysfakcjonowana mężczyzną 5, ponieważ kobiety nie są zainteresowane swoimi odpowiednikami SMV. Takie związki jeśli powstają - z reguły nie są trwałe.
Kiedy dochodzi do małżeństwa, priorytetem mężczyzny jest to, by był zainteresowany seksualnie kobietą. Mężczyzna nigdy nie poślubi kobiety, z którą nie chce uprawiać seksu. Dla mężczyzn seks jest zero-jedynkowy. Albo chcą seksu, albo nie.
Kobiety
Kobiety mają znacznie wyższe wymagania i tym samym węższy zakres, w którym będą chciały uprawiać seks. Typowa kobieta NIE JEST zainteresowana większością mężczyzn.Progi atrakcyjności dla niej są równe lub powyżej jej własnej SMV.
Hipergamia tego wymaga. Progiem zainteresowania dla kobiety będzie więc SMV +1,+2,+3 i wyżej.
Ona nie jest prawdziwie zainteresowana SMV +0 (odpowiednik własnej atrakcyjności) i NIGDY nie jest zainteresowana kimś o niższej atrakcyjności (SMV -1 i niżej).
Weźmy przykład kobiety o SMV 6. Będzie bardzo zainteresowana mężczyzną SMV 9. Spodoba jej się też mężczyzna SMV 8 i 7. Troszkę zainteresowania wykrzesa w sobie do mężczyzny o SMV 6. Aczkolwiek ona nigdy nie zainteresuje się mężczyzną o SMV 5 i niżej.
Dopuszczalna granica atrakcyjności seksualnej płci przeciwnej dla kobiet jest SMV+0 (w przeciwieństwie do np. -2 mężczyzn).
Próg atrakcyjności kobieta ustawia na +1, ale to nie znaczy, że nigdy nie dopuści do siebie mężczyzny o niższej atrakcyjności. Mężczyzna może nadrobić swój brak atrakcyjności tym, co kobieta potrzebuje społecznie.
W większości zawiera się to w 3 składniowych: pieniądze, zasoby i zaangażowanie.
Są jeszcze inne "wymagania" typu wiek, przeszłość seksualna, chęć na posiadanie dzieci, poglądy, presja kulturowa i rodziny. Kobieta może iść ze swoją naturą na kompromis interesując się gorszym wg niej mężczyzną, dając mu pozory miłości.
Kobiety mają też inne podejście do seksu niż mężczyźni.
Hipotetyczna kobieta SMV 6, chciałaby seksu z mężczyzną SMV 7, ale tak naprawdę to pragnęłaby seksu z mężczyzną przynajmniej o SMV 8 i 9 (10 powiedzmy zostawia sobie na fantazje erotyczne). Mogłaby też uprawiać seks z mężczyzną o SMV 6, czy nawet niektórymi SMV 5 ale tylko wtedy, gdyby nadrobili braki wymaganiami społecznymi którymi są: pieniądze, stabilizacja, zasoby, zaangażowanie (miłość mężczyzny do kobiety, nie na odwrót).
Ona kompletnie nie chce uprawiać seksu z mężczyzną o SMV 4 i poniżej (no chyba, że jest bodatym miśkiem, ale wtedy w łóżku zaciśnie zęby, a podczas stosunku będzie myślała o jakimś przystojniaku) - ale przeważnie będzie zawsze bolała ją głowa.
Bolesna prawda prowadząca często do zdrad i rozstań: kobieta SMV 6 pragnie seksu z mężczyzną przynajmniej o SMV = 8 i wyżej, i właśnie dlatego mężczyzna SMV >= 8 nie musi nic wnosić do związku, by kobieta go pragnęła - masz swojego brutala, drania z testosteronem, któremu prawisz: "Kocham pana, panie Sułku". :cacy:cacy. Mężczyzna o SMV 6 musi nadrabiać innymi cechami, by ona się "przemogła". Mężczyzna SMV 5 i niżej będzie jej przynosił zasoby, ale ona nigdy naprawdę tego seksu z nim nie będzie chciała. Zwiąże się z nim, on dostanie czasem seks, ale nie będzie to prawdziwa jej chęć - a po dziecku będzie z tym już realny problem - tak rodzą się żebracy łóżkowi, których seksualnych potrzeb żona nie chce akceptować.
Prawda o prawdziwych mężczyznach
Im wyższe SMV posiada mężczyzna, tym mniej musi wnosić do relacji by mieć seks. Im niższe SMV, tym mężczyzna musi więcej wnosić np zasobów, by to dostać. Będzie pracował, inwestował i będzie aktywnie zaangażowany. Ona jednak nie będzie nim prawdziwie zainteresowana, tylko jego zaangażowaniem i odnoszonymi korzyściami!!!
O męskich wyborach
Mężczyzna będzie optymalizował, czyli wybierze sobie najlepszą kobietę na którą go w danym momencie stać, ale tylko taką, która będzie dla niego atrakcyjna seksualnie. Jeśli progiem mężczyzny o SMV 5 jest kobieta o SMV 4, to wybierze sobie najlepszą kobietę o SMV 4 spośród możliwych. Tak wygląda w realnym świecie optymalizacja męska - szukanie najlepszej, ale na swoim progu lub niżej.
Dla kontrastu - kobieta, która jest sporo poniżej jego progu SMV - nie ma mu nic do zaoferowania, więc niczego od niego nie dostanie, nie wzbudzi zainteresowania, zaangażowania.
Co się dzieje z mężczyznami, którzy nie mogą uprawiać seksu z kobietami z którymi chcieliby to robić? Obywają się bez - lub uciekają w pornografię, zdrady, prostytucję.
Dla kobiet jest to bardziej skomplikowane. Oczywiście do samego seksu kobieta mężczyznę zawsze znajdzie, ale sprawa ma się inaczej, gdyby chciała z takim się związać lub takiego poślubić. Na świecie nie ma aż tak dużo mężczyzn z SMV 8, 9 czy 10, którzy byliby zainteresowani kobietami 5 i niżej (a te kobiety są właśnie nimi zainteresowane prawdziwie). Najbardziej atrakcyjni mężczyźni są NIEDOSTĘPNI. Albo zajęci, albo nie chcą się wiązać - prowadząc często bogate życie seksualne. Kobiety wtedy decydują się na rolę kochanki - lub zdradzają. W konsekwencji, większość kobiet nie może poślubić mężczyzn których ich podświadomość pragnie. Jeśli chcą związku - obniżają poprzeczkę, będąc w nich często realnie nieszczęśliwymi.
Kobiety chcące związku idą więc na kompromis, rezygnując z najbardziej atrakcyjnych i seksownych mężczyzn, których mogą zdobywać. Kobieta wtedy tylko obniży swoją skalę wymagań SMV, by mieć związek, rekompensując to sobie zasobami mężczyzny i jego zaangażowaniem, jego "pozostałymi" cechami, ale nie oznacza tego że będzie nim zainteresowana, zauroczona, prawdziwie zakochana. To, że on będzie posiadał dla niej ważne cechy społeczne kwalifikujące do związku wcale nie znaczy, że ona będzie nim seksualnie zainteresowana. Często nazywa się to związkami z rozsądku, małżeństwami z rozsądku.
Kobieta jest skłonna do coraz większych negocjacji, poświęceń i zmniejszenia wymagań progu SMV wraz z postępem jej wieku. Wtedy będzie skłonna do związania się z mężczyzną, z którym MOŻE uprawiać seks, rezygnując z mężczyzn, których podświadomie PRAGNIE do seksu.
Mężczyzna o wysokim SMV, z którym ona pragnie zawsze uprawiać seks, wystarczy by był sobą przez cały czas, by utrzymać jej stałe zainteresowanie. Mężczyzna, z którym ona jedynie mogłaby uprawiać seks bez prawdziwego pragnienia, musi wnosić do związku dużo więcej. Jeśli nie uda mu się to z jakiegoś powodu (traci pracę, majątek, sprawność), jego małżeństwo i relacja jest praktycznie skończona.
Kobiety nieatrakcyjne fizycznie i będące świadome swoich słabszych genów, najczęściej nie patrzą na atrakcję seksualną mężczyzny (mówią: "ja nie patrzę na wygląd, ma dla mnie małe znaczenie lub żadnego". One ustawiły sobie SMV na poziomie 1, dzięki czemu będą zainteresowane mężczyznami od SMV 2 wzwyż. Czasami nazywają siebie romantyczkami.
Mężczyźni nie postępują tak jak kobiety. Jeśli nie pragną seksu z daną kobietą, to jej nie pragną. Nie ma tu miejsca na kompromisy. Mężczyźni nie uprawiają seksu, gdy tego autentycznie nie chcą. Mężczyźni nie oferują zasobów, pieniędzy i zaangażowania (adoracji, chęci związku) kobietom, z którymi nie chcą uprawiać seksu. Mężczyźni nie poślubią kobiety, z którą nie chcą uprawiać seksu. Jeśli mężczyzna podjął decyzję by uprawiać seks z daną kobietą - to znaczy, że ona jest dla niego seksualnie atrakcyjna. Mężczyzna nie zrobi raczej niczego dla kobiety dla niego nieatrakcyjnej.
Jeśli chodzi o relację seksualną, kobiety nigdy nie idą na kompromis. W każdym wieku szukają najlepszego możliwego dla nich mężczyzny, który ma od nich wyższą wartość.
Będą uprawiały seks z mężczyznami SMV +2, +3 ponieważ znaleźć takiego, to dla nich żaden problem. SMV +1 czasami dostaną od nich seks, ale za kwiaty i prezenty. Mężczyźni z SMV +0 i niżej - nie dostaną od nich niczego, choć... te kobiety będą od nich wymagały mocnego zaangażowania się: "adoruj mnie, a być może może uczucie się pojawi, bo przecież liczy się charakter".
Jest spotykana reguła - atrakcyjna kobieta z reguły trzyma w swoim otoczeniu kilku adoratorów - którymi nie jest zainteresowana, uprawia seks z niezainteresowanymi związkiem samcami Alfa, czekając na takiego Alfę, z którym chętnie by weszła w związek i urodziła mu silne dzieci. Co ciekawe - gdy on się nie pojawi, wtedy kobieta decyduje się na zerwanie relacji seksualnej z przypadkowymi alfami od łóżka i seksu, na rzecz samca beta, którym nie jest aż tak zainteresowana, a który chce z nią związku i rokuje na dostatnią stabilizację życia.
Marny jest nasz los, panowie Beta, gdy stajemy się takim wybrańcem... Tracimy naszą miłość, lub jesteśmy na straconej pozycji - pomiatani, spychani na margines związku.
I tu pojawia się proza życia i prawdziwy dramat - kobiety wchodzą w prawdziwe związki wyłącznie z mężczyznami, którymi nie są seksualnie zainteresowane na wysokim poziomie. Ona może uprawiać seks z mniej atrakcyjnymi, ale tylko wtedy kiedy ci wniosą coś dodatkowego - choćby samym sobą jako bycie "zaślepką" na brak tzw. faceta.
Brutal i drań
Mają dzieci! Wyglądają na szczęśliwą "rodzinkę". Wniosek otoczenia? Kochają się. Zwykle jest to nieprawda i to ze strony kobiety. Winą niekochania obarcza mężczyznę, często oskarża, że się zmienił na gorsze, ponieważ nie zna swojej hipergamicznej natury i weszła w związek z kimś, kto nie był dla niej wystarczająco atrakcyjny seksualnie.
Mężczyźni także są obarczani winą, gdy byli w związku za dobrzy. Co to oznacza? Że mężczyzna oferował "zasoby" kobiecie, gdy ona ich NIE CHCIAŁA. Nie chciała, nie ceniła, ponieważ nie była nim prawdziwie zainteresowana. Okłamywała jego i często przy tym siebie. To jest ta przyczyna, dlatego też kobiety zostają przy mężczyznach, którzy je bardzo źle traktują. Z tymi mężczyznami łączy je emocjonalnie prawdziwa genetyczna seksualna więź dominanta. Są oni wciąż atrakcyjni seksualnie. Społecznie może atrakcyjni nie są, ale to się NIE LICZY dla kobiety, choć ona pragnęłaby i atrakcji seksualnej i pozycji społecznej (mężczyzna 10, dobry i zaangażowany). Dostaje więc tylko seks.
Kobiety często po ślubie i po porodzie przestają chcieć uprawiać seks (skarżąc się na klasyczną wymówkę - ból głowy. Wcześniej - dawały go tylko po to by uzyskać ślub, zmienić swój status społeczny, pozyskać nierzadko pieniądze. Seks był celem samym w sobie, a nie ich pragnieniem. Czasami go uprawiają, ale nie dlatego że chcą, a dlatego - że czasem muszą się też rozładować.
Wskaźnik zdrad wśród kobiet sięga ponad 30%, ale ponad 50% - gdy mężczyzna ma równy lub niższy status społeczny niż kobieta (nie może nadrobić seksualności pieniędzmi). Kobieta jeśli dostanie wybór atrakcyjniejszego mężczyzny, z łatwością zerwie obecny związek. Stąd może też wzięło się przeświadczenie o przechodzeniu kobiety z gałęzi na gałąź - gdy tkwi w jednym związku, ale zrezygnuje z niego tylko wtedy, gdy może znaleźć się w kolejnym nowym.
Podsumowując - bolesna prawda jest taka: większość kobiet poślubia mężczyzn, którymi nie jest często poważnie zainteresowana seksualnie. Gdy ma szansę na "lepszą ofertę", rzadko która rezygnuje ze spełnienia się w związku, gdy jej moralność nie jest żadnymi regułami życia społecznego ograniczana. Zawsze więc stajemy się niejako ofiarami popełnianych kompromisów. Łatwiej jest je popełniać - gdy wiemy już, jakie atawistyczne mechanizmy nami rządzą w życiu.
Na podstawie: http://www.samczeruno.pl/index.php?op...Itemid=101
Może coś w tym jest, gdzieś to słyszałem, ale bez klucza do oznaczania atrakcyjności, wartości rynkowej- SMV ciężko to przełożyć na zastosowania praktyczne; Sam oceniając w skali 1 do 10 bardzo się starając, spokojnie mogę się pomylić o jakieś 3 punkty w obie strony
Hmm..inne też będę miał SMV dla kobiety ubranej i rozebranej.
I niekoniecznie tendencja w górę, więc to nie będzie błą stały
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
Yorik - mała pomyłka logiczna. Nigdy sami dla siebie nie ustalimy SMV (na szczęście ) - on jest niczym ocena nas. W dodatku - nigdy nie jest ustalany raz na zawsze. Każdy może mieć "systemy maskujące" - które na chwilę podniosą jego SMV, jednakże w realnym życiu, ta ocena może szybko sięgnąć gleby
W dodatku SMV jest dynamiczny. Ja mogę mieć dla wielu kobiet zarówno SMV=1 jak i wyżej - to zawsze wynika z ich "obliczeń", nigdy moich.
Cały tekst można jednak sprowadzić do kilku najważniejszych faktorów, przynajmniej dla nas mężczyzn:
1. Dziewczyny od początku posługują się własnym "koprocesorem matematycznym" błyskawicznie wyliczającym nasze SMV. Często popełniają zgniły kompromis, a potem są nieszczęśliwe, często zamieniając nas w żebraków łóżkowych, lub przehandlowując seks za to, co chcą uzyskać.
2. Mężczyzna może nadrobić swój brak atrakcyjności tym, co kobieta potrzebuje społecznie: finanse, pozycja, poczucie stabilizacji, itd..
3. Im wyższe SMV posiada mężczyzna, tym mniej musi wnosić do relacji, by mieć seks.
4. Większość kobiet nie może poślubić mężczyzn których ich podświadomość pragnie. Jeśli chcą związku - obniżają poprzeczkę, będąc w nich często realnie nieszczęśliwymi - co bardzo łatwo potrafią okazywać z upływem czasu.
5. Mężczyzna daleki od bycia samcem Alfa - jeśli nie uda mu się pozyskiwać akceptowalnego poziomu zasobów na rzecz kobiety z jakiegoś powodu (np. traci pracę, majątek, sprawność), jego małżeństwo i relacja są praktycznie skończone.
6. Kobiety nigdy nie idą na kompromis. W każdym wieku szukają najlepszego możliwego dla nich mężczyzny, który ma od nich wyższą wartość SMV, a przynajmniej od już zdobytego przez nie partnera. W związku z tym, głupotą jest zakładać, że jeżeli na kobietę nie zostaną narzucone normy moralne wynikające np. z religii - to możemy w związku spocząć na laurach i temat zdrady nigdy nie będzie nas nie dotyczył. Będzie - dlatego tutaj trafiliśmy.
7. Jeśli doświadczasz zdrady tracąc czujność - zaniedbano utrzymania pozycji własnego SMV lub pozwolono, by atrakcyjniejsza w "kalkulacjach" żony konkurencja "zabrała" nam ją.
Taka jedna uwaga, do tych Waszych męskich dywagacji. Opierają się one na nieuzasadnionym założeniu, że seks dla pań to jakaś ciężka orka, niewdzięczny obowiązek, przykry wysiłek, który one wykonują tylko z interesownych powodów . Szkoda w takim razie, że nie spotkaliście na swych życiowych ścieżkach pań, które seksują się , bo lubią i traktują seks w sposób naturalny . Dziwne w tym jest to, że ja w swoim dłuuugim życiu nie miałam okazji poznać nawet jednej kobiety, dla której seks byłby "be" i narzekałaby na nadmiar tego "obowiązku". Natomiast znam niejedną panią, która cierpiała z powodu deficytów seksu w stałym związku i to raczej im machano tym seksem przed nosem, jak osłu marchewką na długim kiju.
"Odwaga ludzka jest jak rower, przewraca się, gdy się na nim nie jedzie." Marti Larni
rekonstrukcja napisał/a:
Taka jedna uwaga, do tych Waszych męskich dywagacji. Opierają się one na nieuzasadnionym założeniu, że seks dla pań to jakaś ciężka orka, niewdzięczny obowiązek, przykry wysiłek, który one wykonują tylko z interesownych powodów. Szkoda w takim razie, że nie spotkaliście na swych życiowych ścieżkach pań, które seksują się , bo lubią i traktują seks w sposób naturalny. Dziwne w tym jest to, że ja w swoim dłuuugim życiu nie miałam okazji poznać nawet jednej kobiety, dla której seks byłby "be" i narzekałaby na nadmiar tego "obowiązku". Natomiast znam niejedną panią, która cierpiała z powodu deficytów seksu w stałym związku i to raczej im machano tym seksem przed nosem, jak osłu marchewką na długim kiju.
Kochana Rekonstrukcji - ja w swoim dłuuugim życiu może raz spotkałem dziewczynę, która lubiła seks - za to w polowaniu na mężczyzn o wyższym SMV - to było mistrzostwo świata Potem zawsze byłem zaślepką - kompromisem - doskonałą trampoliną, która pozwalała kobiecie sięgnąć wyżej. Jako dzięcię z tzw. dobrego domu, doświadczyłem modelowego upolowania, a nawet zabawnej walki o mnie pomiędzy konkurentkami. Doświadczyłem potem relacji handlowych za seks typu: ty kupisz/zrobisz to i to, a ja wynagrodzę ci to wieczorem w łóżku - raz. Nie piszę tego z męskiej zemsty czy złośliwości - po prostu może tylko miałem pecha. Ale dopiero teraz po latach mogę dostrzec pewne prawidłowości, które zostały nieco chaotycznie zebrane w książce Pawła Śląskiego - a które pozwoliłem sobie zacytować i zebrać jako te, których sam doświadczyłem - oraz z obserwacji najbliższego otoczenia.
Wszędzie są wyjątki - są być może dziewczyny, które nie czynią z seksu metody na handel wymienny za korzyści, które kochają ludzi i świat, z którymi wygodnie się idzie przez świat, nie doświadczając pozycji osła zaprzęgniętego do solidnej orki. Gdybym może miał więcej szczęścia w życiu - nie trafiłbym tu na zetkę i nie pisał o tym.
Niemniej wątek traktuje o pewnej specyficznej grupie kobiet, które zdradzają - a których mężowie przybywają tu na forum z odwiecznym pytaniem: dlaczego ona mnie zdradziła, dlaczego nie było seksu, dlaczego traktuje mnie jak krzesło - wystarczy przypomnieć sobie np. historię Skoobiego. Na to próbujemy sobie odpowiedzieć - może po to, by nie dołować się podświadomym obrazem samego siebie, jacy to jesteśmy beznadziejni. Nie. Jesteśmy tacy jacy jesteśmy - to panie dokonują po prostu dla siebie lepszych wyborów - bo tak jest to już poukładane przez odwieczne mechanizmy doboru genetycznego - preferujące od zawsze lepsze zestawy genów, według takich a nie innych reguł - z podstawowym warunkowaniem: kobieta od zawsze wybiera mężczyznę rokującego na najlepsze potomstwo.
Tylko, że najlepszych mężczyzn jest mało - więc to rodzi "patologię", jaką jest m. in. zdrada, czy H jak Hienizm - pewien zespół cech kobiecych, z jakimi wielu słabszych genetycznie mężczyzn musi się zmierzyć w swoim życiu. Jak na nie nie trafiają - to są te szczęśliwe i zadowolone z życia małżeństwa. Ale są też pechowcy, którzy doświadczają skutków zimnych kalkulacji i popełnianego kompromisu, na zasadzie, że lepszy wróbel w garści... A jak do tego dołożymy pewne cechy podłego charakteru - przypomnę więc, o jakie przypadki kobiet tu idzie, których moim zdaniem jest więcej niż mniej:
---- *** ---- No i zaczęło się, krzywa morda, pretensje o wszystko, wydawanie rozkazów, kpienie, ośmieszanie, spojrzenia pełne politowania w gronie przyjaciół i rodziny, wycięcie całej mej rodziny, wyizolowanie mnie od wszystkich bliskich, fochy w łóżku. Na początku zacząłem wracać później do hieniej i mojej jamy. Eksplozja Hieny: - Tak, tak, bo pewnie masz dziwkę i u niej siedzisz!
Potem zacząłem zatrzymywać kumpli po pracy, a jak nie chcieli zostać, to stawiałem im wódkę. Erupcja Hieny: - Tak, tylko wóda i dziwki cię interesują, a ja tu czekam. Tłumaczę, że tak nie jest i włażę do łóżka, ale, niestety, podenerwowany tym jazgotem - nie mogę! Nie staje mi! A Hiena zaczyna ujadać:
- A widzisz, łajdaku, nawet nie możesz z własną żoną!!!
Oczywiście, że potrafią KAŻDEGO doprowadzić do impotencji, KAŻDEGO, i proszę mi tu nie szpanować, Panowie, sam byłem na upokarzających badaniach, zastrzyk w rurę, strzykawa w małego - ohyda, a przecież byłem zdrowy jak komandos.
Do tego kręgosłup moralny, przykazanie jasno powiada: nie cudzołóż i nikt takiemu nie pospieszy z pomocą, nie wyjaśni, nie uświadomi, co robić. A sam temat jest trudny i wstydliwy. Idź i powiedz kumplom, że Hiena nie ściągą majtek, albo czyni to rzadko i tylko w jednej pozycji. Idź i przyznaj się, popatrzą z politowaniem i ze zgrozą - nawet jeśli u nich jest tak samo... Pogrążysz się w jeziorze wstydu.
Pierwszy aksjomat i jedyny aksjomat w tej sferze: HIENA JEST A S E K S U A L N A.
Hieni mózg jest pozbawiony obszarów wiążących się z przyjemnościami łoża, jest to całkowicie zgodne z logiką jej wyposażenia i oprogramowania.
Zwrócę jednak uwagę, że pod pojęciem aseksualności dokonałem uproszczenia, nie twierdzę, że Hiena to całkowicie, do końca, kawał drewna i kropka. Niekoniecznie aż tak, ale pod tym względem jest mocno upośledzona wobec normalnych kobiet, a jeśli przyłożyć do tego męski łokieć zapotrzebowania, to dętka, zapotrzebowanie zerowe.
Jak miałaby dręczyć wstrętami faceta, gdyby sama zaczynała się łasić do niego już po dwóch dniach?...
Jak miałaby go konsekwentnie wykańczać, gdyby sama miała ochotę na przyjemności łoża z nim właśnie? Jak dokonywać manipulacji głodowo-łóżkowych, gdyby jej samej chodziło to po głowie? Po prostu tak się nie da. Dlatego z natury jest wyposażona w stłumiony instynkt namiętności, ale za to jej mózg jest wolny od tego bagażu, tak silnie działającego na mężczyznę.
Zresztą, aby wreszcie zeżreć faceta, nie można go ani lubić, ani odczuwać z nim jakichś doznań w sferze cielesnej. No co - zarżniesz ukochaną kozę, co się łasi i codziennie Cię wita? A oswojonego kogutka, co to przybiega na wołanie, wsadzisz do gara?
Otóż hienie doznania seksualne są o wiele słabsze od doznań innych kobiet. Kłopoty z dojściem, jakieś niekończące się gry wstępne, zawsze pewna apatia ruchowa i brak spontanicznej fantazji - a już o wzniosłych powtórkach z kolejnymi sukcesami mowy nie ma, choćby zatrudnić do tej roboty szwadron ułanów kresowych. Jej jest to niepotrzebne i traciłaby na tym jej zdolność myśliwego.
Hiena, w odróżnieniu od wszystkich innych normalnych dziewcząt, kpi i wyraża się niezwykle cynicznie o wszystkich mężczyznach. Że głupie to jakieś takie, że naiwne, że faceci to w ogóle debile - i ten jej bełkotliwy warkot zawsze znajduje ujście zarówno wobec koleżanek, jak i nawet facetów - niby że to w żartach. ... BO HIENA NIE LUBI MĘŻCZYZN! Ona się mizdrzy do nich, ale ich nie lubi!
Istnieje coś takiego jak Bezwzględność Kobieca. Nam, mężczyznom, nie wstawiono tego podprogramu w prostackie czaszki. Generalnie Bezwzględność Kobieca nie dopuszcza wyjątków i powoduje, że odbicie innej faceta, nawet przyjaciółce, nie stanowi problemu moralnego. Bezwzględność wyłącza wszelkie skrupuły, nawet gdyby poszkodowana skamlała, umierała, a z nią wianuszek dzieci.
---- *** ----
Tak więc, może gdzieś świeci Słońce, może gdzieś na świecie są kobiety, które kochają nie dokonując obrachunków zysków i strat, które idą przez życie razem bez polowania na lepsze.
Istnieje coś takiego jak Bezwzględność Kobieca. Nam, mężczyznom, nie wstawiono tego podprogramu w prostackie czaszki. Generalnie Bezwzględność Kobieca nie dopuszcza wyjątków i powoduje, że odbicie innej faceta, nawet przyjaciółce, nie stanowi problemu moralnego. Bezwzględność wyłącza wszelkie skrupuły, nawet gdyby poszkodowana skamlała, umierała, a z nią wianuszek dzieci.
Owe prostackie czaszki, są w stanie wyprodukować równie bezwzględne posunięcia . Także nie bądźcie panowie tacy skromni, bo zaprawdę macie niezłe programy i niejeden ich gwóźdź stał się tym ostatnim do trumny. Jedyne w czym się jako płci mijamy, to ewentualnie w osobistych pobudkach , bo tak poza tym to każdy sposób dobry, żeby się na kimś wyskakać.
Podsumowując, każda płeć ma dostatecznie dużo brudu za paznokciami, żeby ją pogrupować w jakieś hieny , sępy i inne padlinożerne zwierzęta.
"Odwaga ludzka jest jak rower, przewraca się, gdy się na nim nie jedzie." Marti Larni
Hurricane ... świat jest pełen "złych kobiet" ...
Liga broni, liga radzi , liga nigdy was nie zdradzi ...
Samiec to wróg .. zeżarli nasze święte jabłka ..
Kopernik była kobietą..
Ciemność ..widzę ciemność ..
Jestem jak układanka. Składam się z miliona klocków, gdzie każdy jest inny, ale tak samo ważny. Biorąc do ręki jeden element, pamiętaj, że to dopiero część mnie. Podobnie jak z puzzlami: możesz trafić na fragment przedstawiający, słońce, c
AcidRain -pełen złych i bezwzględnych kobiet - nie zapominaj
Ale jestem zdecydowanie przeciwna takiemu wysuwaniu kobiet w tej dziedzinie na prowadzenie, bo zaprawdę mężczyźni nie pozostajecie w tyle w swoich poczynaniach i nie wiem czy warto się licytować kto potrafi być lepszy w tej swojej bezwzględności, bo to chyba nie jest kwestia płci a stopnia "stracenia głowy" i jakości tych "motyli w d...e"
Tak naprawdę sami nie jesteśmy w stanie określić na co nas stać dopóki się w danej sytuacji nie znajdziemy, ja nie wiem na przykład co bym zrobiła jakbym taką kochankę spotkała na swojej drodze jaką miał mój ex - no naprawdę nie wiem
albo wiem ....
"...No matter how many deaths that I die, I will never forget..."
Tak naprawdę sami nie jesteśmy w stanie określić na co nas stać dopóki się w danej sytuacji nie znajdziemy,
Mam wrazenie, ze jakieś 80% populacji raczej tego nie wie i nie chce wiedzieć, czyżby brak doświadczeń czy kłopoty z pamięcią ?
Cytat
ja nie wiem na przykład co bym zrobiła jakbym taką kochankę spotkała na swojej drodze jaką miał mój ex - no naprawdę nie wiem
albo wiem ....
Jak naprawdę dobra sztuka się trafiła, to dla takiej warto nawet zmienic płeć
Rekonstrukcja,
Cytat
Podsumowując, każda płeć ma dostatecznie dużo brudu za paznokciami, żeby ją pogrupować w jakieś hieny , sępy i inne padlinożerne zwierzęta.
No niestety, mistrzowska hipokryzja, knucie, knowania, ploty i intrygi, podstępność, nieuczciwa walka, podtruwanie, materializm i wyrachowanie jakby były jednak trochę bardziej sprzężone z jedną płcią
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia