wlasnie mi pękł okrąglutki roczek ZERO KONTAKTU.. efekt: wcześniej ledwo mogłem wydusić a dziś pełną pierśią krzyczę ..To była zwykła szmata! pzdr
1golec
15.04.2023 01:05:28
Psycholog zawsze mile widziany ale nie zawsze pomocny
Tu raczej decyzja podjęta tylko ta walka wewnętrzna dzieci i mieszkanie lub dom
Nie warto lubi przygody nie zmienisz tego majątek można podzie
hurricane
09.04.2023 13:41:10
Spokojnych Świąt Wielkanocnych
Paulinaa1
27.03.2023 14:46:41
Cześć
Gregor123
22.03.2023 10:19:16
Czesc
Jestem od dwoch lat z kobieta, ktora nieprawdopodobnie kocham.
Moj/nasz problem polega jednak na tym, ze ona nigdy nie byla wierna zadnemu mezczyznie. Miala ich dotychczas kilku i wszystkich z
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Pierzesz brudy na całą Polskę to pierz je dalej. 19 lat bez rozmów nagle się obudziles ?. gunia jagoda i drum oraz cała reszta tegoż kraju niech Cię wspiera. W pozwie napisz ze na Internecie wszem i wobec masz świadków
Od początku wiązał nas sex szybko się od niej uzależniłem, zakochałem, i długo nie widziałem niczego złego w jej charakterze. Po pół roku zaszła w ciążę. Szybki ślub w styczniu a w lipcu przyszła na świat córka. Chciałem tego dziecka czekałem na nie, po latach okazało się że tylko ja. Żonie ponoć zawaliło to życie.... Na początku było mi ciężko, wracałem zarobiony, nie przyzwyczajony do takiej harówy. Ale byłem żywicielem rodziny, ojcem i mężem! Kasy wciąż mało niezależnie, ile nie przynosiłem, ciągłe wymówki. Nie wiedziałem, czego w końcu ode mnie chce. A że zawsze była nerwowa, więc nie przebierała w słowach i czynach. Wolałem coraz częściej uciekać w pracę kolegów i alkohol. Po roku byłem wrakiem człowieka zazdrosny i niepewny poczynań "mojej", co chwila zapijałem, aby żyć tylko daną chwilą.
Jak się później okazało, żona bawiła się już w najlepsze. Terapii nie dokończyłem przez próbę samobójczą. Byłem idiotą. Wtedy jeszcze była sensem mojego życia. Po pół roku i jeszcze jednej próbie i kolejnej terapii byłem z powrotem w domu. Trzeźwy i traktowany jako zło konieczne. Żona zaczęła swoje frustracje wyładowywać na córce. ... W relacjach ja-żona było fatalnie. Już wtedy zaczęła mnie (znowu) zdradzać. Z byle kim i byle gdzie. Sąsiad, mechanik, ktokolwiek. Głównie przez czaterie. Zakochała się! ... Przez te ostatnie półtorej roku co chwila dowiadywałem się nowości. ... Choroba to choroba. Alkoholizm nią jest. I można z niego wyjść , to akurat wiem w 100%. Mi się udało dzięki pomocy wielu ludzi , ale na pewno nie dzięki żonie. I to też wiem w 100%. Jeśli ktoś chce stawiać znak równości między mną, a nią to jego sprawa. ... Nie odwróciłem się od niej, próbowałem pomóc, tłumiłem najgorsze co we mnie siedzi. A siedzi jak w każdym zranionym. Otrzymałem i dalej dostaję kłamstwa , oskarżenia i całą resztę. Jakby nic się nie zmieniło. Dalej jest po cichu jej czateria... Najgorszy jest brak nadziei na jakąkolwiek zmianę, bo o zaufaniu w takiej sytuacji nie może być mowy. "Nie umiem, nie potrafię, jak się nie podoba to się wyprowadź, wszyscy się wyprowadźcie" to jest odpowiedź...
http://www.zdradzeni.info/news.php?re...dmore=4443
II
Jako że temat wrócił na tapetę...mam pytanie .... Jak się czujesz zdradzając męża emocjonalnie? Te tysiące smsów i połączenia do cudzego męża? Chciałaś się zemścić i robisz to z dobrym skutkiem. ... Nie zdradzasz, nie szukasz nikogo, nie masz....oprócz wiernej powiernicy, z która naśmiewacie się z twojej żony. Internet wie więcej niż twoja zona. Ale winna jest tylko ona, ta zła, niedobra i zaburzona. ... a nie widziały gały co brały? To ja jestem ta zła? A Ty książę krystaliczny....myślałby kto. ... Pierzesz brudy na całą Polskę, to pierz je dalej. 19 lat bez rozmów, nagle się obudziłeś?
Cytat
Hienka jest zawsze krytyczna, oszczercza, obmawia i intryguje, i to poza wszelkim ludzkim wyobrażeniem. Jeśli nawet u bab jest jakaś norma, to Hienka tę normę tratuje i przekracza tysiąckrotnie. Pamiętam kłapanie paszczami różnorakich Hien. Bo jeśli już otwierają paszcze, to tylko po to, by kogoś obmówić. Zasada brzmi: o innej kobiecie nic, a jeśli już, to tylko źle. Jest to też wspaniały sposób na zidiocenie męskiej ofiary, która nie może przecież nawet w myślach przypuszczać, że temperatura w garnku idzie ostro w górę, że napalono już w piecu, że na świecie są inne dziewczyny: miłe, wesołe i też by chętnie poszły na spacer, i buzi by dały, aż miło. Debil męski ma tego nie wiedzieć, stąd ten wieczny jad w głosie Hieny, jad do świata zewnętrznego. Ona nie mówi, ona prycha, parska, chrypi - z odrazą mówiąc o innej kobiecie; hienia morda krzywi się wtedy, oczy mrużą, głos zmienia i przechodzi w mocne wibrato, Hiena wypuszcza powietrze przez nos i tak rodzi się jej opowieść o innej dziewczynie, innej kobiecie.
Ten typ hieniego chrumkania towarzyszy mężczyźnie przez cały okres znajomości, czy też związku z Hieną. Jest nieodłącznym tłem, jak tło zapachowe. Stajnia ma swój zapach, obora ma swój... Do dziś pamiętam zapach strychu u dziadka... W pożyciu z Hieną tłem zapachowym jest stałe, negatywne, zajadłe obmawianie bliźnich. O innych nic, a jeśli już, to negatywnie! Hiena rozpromienia się tylko na wieść o cudzych nieszczęściach. Stare, słowiańskie, paskudne przysłowie (bracia Rosjanie wymyślili) brzmi: Cudze nieszczęście - podwójna radość, i Hiena tym żyje, w tym się tarza, to ją kręci."
niechże wam będzie że jestem hiena, tępa borderka, chora psychicznie, żałosna, śmieszna itd. Nie będę się więcej pokazywała swej nędznej i żałosnej osoby. Bez sensu jest pokazywanie czegokolwiek bo to i tak zostanie nazwane hienizmem itp. Jestem nikim i taka umrę bo jestem nic nie warta, nic nie wniosłam w życie i nic nie wyniosę z tego padołu. Powodzenia ludziska trzymcie się
niechże wam będzie że jestem hiena, tępa borderka, chora psychicznie, żałosna, śmieszna itd. Nie będę się więcej pokazywała swej nędznej i żałosnej osoby. Bez sensu jest pokazywanie czegokolwiek bo to i tak zostanie nazwane hienizmem itp. Jestem nikim i taka umrę bo jestem nic nie warta, nic nie wniosłam w życie i nic nie wyniosę z tego padołu.
Samoświadomość jest już podstawą do rozpoczęcia dialogu. Kwestia postawienia pytania, co dalej - i znalezienia odpowiedzi. Gdy kończy się atak, jest szansa na pokój.
Wkręciliśmy się oboje w pisanie, itd. Ona zostawiła faceta... Był to związek weekendowy i popołudnia w tygodniu. ... W 2015 w kwietniu żona zaszła w ciążę. W połowie czerwca jednak poroniła. ... nie cieszyła z tego dziecka. Gdy poroniła, nie było po niej widać żadnego żalu. ... Wiedziałem już, że jest u kogoś w domu. ... Okazało się, że ma kochanka. ... Tłumaczyła mi że to kolega, że pije kawę itd. Była wręcz oburzona zamiast być skruszona. ... powiedziała że rezygnuje, że nie kocha tak mocno jak ja, że nie gwarantuje miłości do grobowej deski, itd. ... Generalnie przez ten cały okres żona sama nie wiedziała czego chce od życia. Powiedziała że czuła się osaczona, że ją męczyłem i atakowałem od tej zdrady. ... od stycznia zaczęła z nim pisać ostrzej i wsiąkać dalej. Powiedziała że na koniec w lipcu popłynęła i zdradziła mnie 3 razy do momentu, jak ją wyciągnąłem. Teraz się zastanawiam, czy to było moje dziecko w ogóle. Tłumaczyła, że się jej nie podobało nasze małżeństwo ,bo długo pracowałem, itd. ... Że czuła się jak kucharka i sprzątaczka, a u niego czuła się kobietą. Powiedziała, że docenił jej kolor paznokci i włosów i mówił jaka jest piękna. Itd. Stwierdziłem, że moja żona mając 31 lat, zachowuje się jak 16 latka. ... że wszystko jest nie tak, i się zastanawiam o co tu chodzi. ...
Ja mam 32 lata i wiem że miała ode mnie wszystko:
- nigdy na nią nawet nie krzyknąłem,
- nie kłóciłem się
Dziś siedzę i zastanawiam się, co robiłem nie tak. Doradźcie mi coś Panowie, bo chodzę z lekka głupi.
Kobiety mogły kiedyś przetrwać tylko i wyłącznie dzięki najsilniejszemu samcowi -silny samiec dawał jedzenie, pozycję społeczną, zdrowe potomstwo, bezpieczeństwo. I żeby wygrać w życiu WSZYSTKO co najlepsze, kobieta musiała być tylko szybka i... seksowna. Pradawnego samca nie interesowały inteligentne dysputy z samicą, włochaty samiec Alfa jak i często obecnie, nie chciał słuchać paplaniny samicy - samiec chciał seksu, a samica potomstwa, futer i pozycji, aby żyć wygodnie, a jej dzieci miały lepsze życie.
Teraz kobiety są nowoczesne i wyzwolone, ale o decyzjach człowieka nadal decydują emocje, a nie choćby najbardziej racjonalny umysł. Ważne sprawy zawsze uruchamiają emocje - analiza jest zawsze rzeczą wtórną. To te emocje nam wskazują, kogo np. wybierzemy na małżonka - zakochujemy się.
Są silniejsze psychicznie, te zdominowane przez atawizmy, nie mają często skrupułów i ograniczających barier moralnych, mają niejako wbudowane w swoje oprogramowanie mechanizmy wypierania prawdy i projekcji własnej winy na innych.
Mieć kochanka? Teraz każda ma, to i ja zapoluję w hienim polowanku...
Muszą być takie - bo inaczej te samolubne geny nie przetrwałyby kilku milionów lat, gdzie żeby przetrwać trzeba było:
- zainteresować najsilniejszego w okolicy samca, który zapładniając, weźmie ją pod swoją opiekę;
- dać się zapłodnić innym silniejszym samcom, by w razie śmierci tego słabszego, inny chciał zaopiekować się nią i jej dziećmi. Gdyby tak nie robiła, umierałaby z dziećmi w okropny sposób z głodu i zimna, a kobieta dla dzieci najczęściej zrobiłaby wszystko.
- żeby zdradzić z silniejszym samcem, w istocie musiała mieć obniżoną moralność, albo mechanizmy jej wypierania - inaczej by nie przetrwała bez dokonywania lepszych wyborów i porzucania słabszych.
Gdy kobieta mówi, że uwielbia fajnych ciepłych mężczyzn kochających dzieci, pracujących na rodzinę, to mówi prawdę, bo ona naprawdę tak myśli!!!
Ale uważaj, bo nie będę najważniejszego powtarzał - kobieta podejmuje decyzje za pomocą emocji, więc to co kobieta myśli i mówi, wiążące nie jest - bowiem ważne jest tylko to, co ona czuje!!!!
I tu masz swoje schody, bo Ty i większość mężczyzn tego nie łapiecie. Kobieta może lubić swojego delikatnego, pracowitego ciepłego misia swoim UMYSŁEM, ale po około mniej jak 7 latach, ona emocjonalnie nim GARDZI.
A od kobiecej wzgardy do zdrady jest bardzo blisko!!! Chyba, że zadziałają przesłanki dominującego samca!
Ten mechanizm odczuwania siły i dominacji miliony lat kojarzył siłę z przetrwaniem i pozycją, więc ona teraz tak właśnie reaguje na przejawy siły.
Kobieta nie rozumiejąca samej siebie, która potrafiła bez zająknięcia spławić fajnego słabego chłopaka - oddaje się bandycie czy alkoholikowi i gadowi, który ją poniewiera i zdradza.
A ponieważ kobieta nie rozumie swoich własnych reakcji emocjonalnych, tworzy sobie projekcję, by sama mogła siebie przekonać - dlatego słyszymy żenujące historie o de facto gnojkach, że to dobrzy chłopcy tylko zagubieni, ale ona to zmieni ich swoją miłością.
Zdradzająca kobieta często nie rozumie szarpiących nią emocji, więc się z nią po męsku i racjonalnie nie dogadasz.
Jak kobieta nie wie co się z jej emocjami dzieje, bo dzieje się to często na poziomie podświadomości - to wymyśli Ci jakąś bajeczkę na poczekaniu, że szczena Ci ze zdziwienia opadnie i potoczy się z hukiem.
Tu - że za dużo pracowałeś, itd...
Emocje które kobietą rządzą to mechanizm z czasów, kiedy były brutalne i prymitywne warunki życia. Wtedy wszystko co najlepsze dawał najsilniejszy samiec, a słaby oznaczał braki jedzenia, niską pozycję społeczną, pogardę i śmiech koleżanek z jaskini. Kobiety, żeby obronić się przed STRESUJĄCYM JE losem, którego gwarantem był każdy słabeusz, wytworzyły w sobie PODŚWIADOMIE mechanizm pogardy i niechęci wobec słabych samców, a pożądanie i SZACUNEK wobec silnych.
Nadal podobny odczuwamy wstręt i strach przed pająkami i wężami, a te właśnie nieprzyjemne odczucia mają nas uchronić od często pierwszego i ostatniego kontaktu z nimi.
SŁABY mężczyzna rozumuje tak: będę miły, więc będę szanowany i żona odpłaci mi samym dobrem i swoimi słodkościami. Niestety, dla podświadomych emocji kobiety miły, spokojny facet... jest nudny i SŁABY.
Jej umysł docenia Twoją dobroć męża i ojca, ale jej emocje Tobą bezczelnie gardzą - i jest to absolutnie poza kontrolą kobiety.
Tak więc masz wszystko na talerzu - poznaliście się i Wasze kontakty rozgrywały się w jej umyśle jako EMOCJE - w sposób korespondencyjny, gdzie jej umysł zbudował sobie obraz Ciebie, jako mężczyzny któremu każda kobieta chce rodzić dzieci. Potem, po ślubie - pojawia się smutna szara rzeczywistość, życie wymusza na nas codzienne NUDNE czynności, jak gotowanie, pranie, sprzątanie - rutyna. Poeci mówią o SZAROŚCI ŻYCIA, kobiety mówią o NUDZIE i coś o szarej myszy.
Zero emocji, Ty pracujesz do późna, praktycznie nie ma Cię w domu, Tłumaczyła, że się jej nie podobało nasze małżeństwo ,bo długo pracowałem, itd. ... Że czuła się jak kucharka i sprzątaczka, a u niego czuła się kobietą. Powiedziała, że docenił jej kolor paznokci i włosów i mówił jaka jest piękna.
Kto wnosił więc jakieś pozytywne emocje do jej życia? Ty - czy on? Odpowiedź może być tylko jedna. Ułomność jej kobiecego umysłu ponownie wytworzyła fantoma idealnego samca, któremu chciałaby urodzić dziecko, ale nie temu gorszemu samcowi, urodzić je temu, który potrafił ją zauroczyć i wytworzyć przyjemne kobiece emocje prawiąc komplementy i doceniając na każdym kroku. Dlaczego więc miałaby żałować straty dziecka mężczyzny, który w jej mniemaniu, jest słabszy od nowego - takim kobiety nie chcą rodzić dzieci.
Ona chętnie urodzi dziecko dla mężczyzny, który ją uwiedzie, zdominuje przy tym, pozbawi ją najmniejszych wątpliwości, że nie jest słabeuszem, albo będzie miał według niej lepsze dla przyszłego potomstwa geny. Takiego faceta pragnie kobiece serducho, gdy w kobiecie do głosu dochodzą pradawne atawizmy - na szczęście, u jednych działają one mocniej, u innych słabiej.
Zagłodziłeś jej potrzeby emocjonalne, więc poszukała sobie uzupełnienia tych deficytów poza domem, w postaci czułego kochanka.
Wiesz tylko co innego być z kimś na godzinę a co innego na całe życie.
Wiesz kiedyś przestanie prawić komplementy bo się mu znudzi Panienka co wpadała na godzinę.
Co wtedy? poszuka kolejnego samca i tak do 70 tki?
Post doklejony:
A jeszcze jedno. Przeczytałem to uważnie. Widzisz usłyszałem też od niej że była stłamszona przezemnie że nie wyrażała swojego zdania że przytakiwała itd.
A co do jej kochanka to taki straszny pizduś co gada jak ksiądz więc nie wyglądał na samca ALFA tylko na ciotę.
Ja akurat jestem bardzo męskim facetem przynajmniej z zachowań i bardzo konkretnym. Więc nie wiem jak to się ma do tej teorii o mocniejszym samcu ALFA
Post doklejony:
Zresztą nie ważne i tak jest pozamiatane. Kiedyś znów po dwóch latach się obudzi że motyle opadły z brzucha i została szara rzeczywistość. Że znów siedzi w tym samym puncie tylko z innym facetem. Dojdzie do wniosku że już kiedyś to było tylko z mężem a teraz jest to samo tylko z kolejnym facetem.
Więc nie wiem jak to się ma do tej teorii o mocniejszym samcu ALFA
Siła w dzisiejszych czasach nie koniecznie oznacza już mięśnie. Siła podziwiana przez kobiety w obecnych czasach często oznacza dla nas samców zupełnie mylące nas pojęcie:
- możesz być wymoczkiem czy mieć wygląd troll'a, ale zarabiasz niezłe pieniądze i potrafisz dominować nad innymi;
- możesz być niczym pizduś zajączek, ale masz silniejsze geny, i to je ocenia podświadomość kobiety, że z tej mieszanki genów będzie lepszej jakości potomstwo;
- możesz być słabszy fizycznie, a ona poszukuje uzupełnienia deficytów w związku w postaci kogoś, kto umie wywołać kobiece emocje - więc znajdzie sobie słabeusza - ale poetę, chuchro - ale o pięknych oczach, cieniasa - ale o dużych dłoniach i zadbanych paznokciach. Jego siła może więc wyrażać się zupełnie w innych i obcych nam często aspektach.
Siła oznacza jej wybór, jako wybór lepszego - tego, który znalazł ten magiczny seksualny klucz do kobiecych emocji. Jest u gada jakaś pożądana przez nią cecha, której nie znajduje u męża - i na tym polu mimo góry mięśni przegrywasz, jesteś słabszy.
tomihigh dnia wrzesień 25 2015 10:05:52
Poczytałem wasze opinie itd. Dużo w tym prawdy wiem o tym. Słuchajcie zdrada zdradą, ale mnie przeraziło to co zobaczyłem dalej. Myślałem, że gdy wyciągnę żonę od kochanka z domu, to spuści głowę na dół i będzie skruszona. Tak się nie stało, zobaczyłem wręcz oburzenie.
Przez 6 tygodni zobaczyłem żonę jakiej nie znałem:
- żonę, która twierdzi, że w momencie wykrycia zdrady jej ulżyło. Bo męczyło ją podwójne życie i miała już tego dość i nie wiedziała co zrobić,
- żonę, która twierdzi, że już nie kocha, że jej uczucie jest małe i nie takie jak moje do niej,
- żonę, która twierdzi, że sama nie wie co ona chce od życia,
- żonę, która twierdzi, że nie nadaje się na żonę i matkę,
- żonę, która nie ma instynktu macierzyńskiego,
- żonę, która twierdzi, że może być sama i znajdzie sobie najwyżej faceta na bzykanie,
- żonę, która twierdzi, że jak ją zostawię, to pójdzie do kochanka z rozsądku żeby nie być sama ( on ma dziecko i żonę która z nim nie siedzi),
- żonę, która twierdzi, że zgadzała się na wszystko i przytakiwała. Ale nie powiedziała nic że jej coś nie pasuje i żeby coś zmienić,
- żonę, która od pół roku pisała i spotykała się z gościem na kawki psując i niszcząc swoją miłość i uczucie do mnie do reszty,
- żonę, która kłamała perfidnie ,
- żonę, która z jednej strony kombinowała z kochankiem, a z drugiej planowała dziecko twierdząc, że ono uleczy nasze relacje,
- żonę, która nie potrafiła porozmawiać ze mną, a rozmawiała z jakimś typem,
- żonę, która jak się okazało, nie wyraża uczuć i emocji,
- żonę, która nigdy nie powiedziała pierwsza "kocham Cię",
- żonę, dla której były ważne przedmioty meble i obrazki na ścianach, a nie człowiek,
- żonę, która nikogo nie lubi, żadnych ludzi, żadnych dzieci itd.,
- żonę, która oszukiwała grając zadowoloną i normalną kobietę, jak gdyby nigdy nic się nie stało.
Panowie i Panie to mnie przeraziło najbardziej. Jak tak można żyć i kłamać i udawać? Czy nie lepiej usiąść i porozmawiać? Ale rozmowy żony ograniczały się do opowiadania o pracy i tym co się tam dzieje. A jak usiadły z siostrą, to już tylko o tym we dwie gdyż pracują w tej samej korporacji. Zabrakło szczerej rozmowy. Uważam też, że moja żona jest osobą która może się nudzi facetem i musi mieć nowego, szuka nowości. Tak to mi wygląda na dzień dzisiejszy. Ja sobie odpuściłem, ale tak myślę, że jakbym to uratował, to jak żyć z taką osobą, która po 1,5 roku się znudziła?! To co by było po 20-30 latach małżeństwa?! Co wtedy?! Jak taka osoba chce przeżyć starość z kimś u boku?! Tą osobę nie fascynuje nic, ani góry, ani morze, nic na niej nie robi żadnego wrażenia. W zoo może obejrzeć zwierzęta i powie, no co, to tylko zwierzęta. To mnie przeraża, to osoba lecąca przez życie płyciutko po powierzchni. Zero pasji, zero hobby, nic po prostu nic. Może teraz mi coś ktoś ciekawego napisze.
... Wydawała mi się spokojną ułożoną i miłą dziewczyną. Nie przewidziałem tego, co tak naprawdę w niej drzemie i na co mogę liczyć od niej na stare lata życia. Jak widać chyba wyszło na to, że na nic nie mogę liczyć, bo to osoba pozbawiona głębszych uczuć. Ona buduje powierzchowne relacje z ludźmi i ze wszystkim, co ją otacza.
Ramirez zdajesz się demonizować kobiety. W wielu schematach Twoje słowa się sprawdzają, ale w innych nie, bo biologia kobiety podlega większym bądź mniejszym atawizmom i z różnym natężeniem, powiela w życiu różne schematy. Moja babcia dokonywała innych wyborów biorąc sobie męża niż mama. Ja powielam schematy babci, nie mamy. Sytuacja kobiety to zawsze wycinek w czasie i przestrzeni. Kobiety podejmują różne ryzyka bądź podobne. Atawizmy, którym podlegała moja mama w ogóle na mnie nie działają, atawizmy którym podlegała babcia czynią mnie bezwolną. W kobietę może uderzać mnóstwo atawizmów, te silniejsze zdominuje jej działania chyba, że im się nie podda, ale będzie dostawać po głowie, że ich nie zrealizowała. Daleka jestem od demonizowania kobiecej biologii.
Post doklejony: Ramirez Coś dla Ciebie, moje subiektywne opinie, które mogą się zgadzać ale nie muszą.
Związek to umiejętna gra na wzbudzanych w partnerach instynktach. Wzbudzisz je dostatecznie silnie, partner nie odejdzie. Jeśli jesteś męskim facetem, to masz większe szanse na odzyskanie żony. Każdy uczciwy seksuolog powie pacjentowi, że człowiek z natury jest poligamistą, a z kultury monogamistą- więc to od człowieka zależy czy wygra w nim jego ,,kulturowa twarz'' czy ,,biologiczna twarz''- wolna wola. Kobiety podlegają wielorakim atawizmom- gdy facet jest piłkarzem czy też rockmanem- staje się kulturowym ,,Samsonem- któremu się nie odmawia'' Zona ,,Lewego'' na fb musi poskramiać kobiety, które w każdym mieście i wiosce na zapizdziajewie podlegają temu samemu atawizmowi. Możesz być ,,mocniejszym alfą'' tak jak wielu tutaj, tylko, że kobieta od wieków rodziła dzieci samym ,,mocniejszym alfom'', była poligamiczna. Wybierała przez całą swoją rozrodczość tylko mężczyzn silnych, dających jej poczucie bezpieczeństwa. Gdy kobieta zachodzi w ciąże wykonuje instynktowne ruchy, które mają ją chronić, ciąża kiedyś powodowała że stawała się bezbronna i była łatwym łupem, dlatego na partnera wybierała męskiego faceta. Więc mocniejszy alfa traci gdy w pobliżu znajdą się także jemu podobni męscy faceci, wystarczy, że pramatki (matka, babcia, pra) kobiety prokreowały w taki sposób. Szalenie jest to widoczne u kobiet ze wsi jeszcze w dwudziestoleciu wojennym kiedy dostęp do najlepszych kobiet mieli faceci siedzący w pierwszych ławach w kościele- hierarchia- pierwsze ławy dla szlachciców i najbogatszych gospodarzy- którzy jako jedyni mieli dostęp to najbardziej temperamentnych kobiet, dzielili się nimi- musieli, dlatego tak bardzo walczyło się o bycie najlepszym gospodarzem- gdy Twoje areały obrodziły słabiej- przedsiębiorczy sąsiad majstrował Ci kolejną buzie do wykarmienia. O trwałości związków decyduje biologia kobiety i mężczyzny, a nie kultura. Będąc męskim facetem jest łatwiej, niż bycie niemęskim facetem, z samego faktu, że z natury masz większe prawo do prokreacji, prawo do kobiety. Dlatego, że sygnalizujesz coś, a w głowie kobiety rodzi się reakcja na Twój bodziec, nie każdy mężczyzna ,,wysyła sygnały''. Jaki mężczyzna ma prawo do kobiety? Zabawny, bystry, inteligentny i dający jej poczucie bezpieczeństwa. Jaki hormon rządzi światem testosteron czy estrogen? W liceum największe branie mają faceci, którzy noszą glany- ale dlaczego- bo przy bliskim spotkaniu wew strony kolana z glanem- rzepka traci swój kształt... Kobiety podświadomie czują się bezpiecznie gdy facet nosi ciężkie obuwie- sygnał do głowy- jest z nim bezpiecznie, obroni moje potomstwo i mnie. Czy któraś płeć biologicznie podlega drugiej? W tangu emocji męskiej i żeńskiej, któraś zaburza drugą. Czasem gdy ogląda się kogoś z rana- kto jest bardziej ,,cały w emocjach''- ona czy on?
Oczywiście, że to kobietom lasuje się mózg od ogromu emocji. Koleżanki z zazdrością komentują ,,A ta znów cała w emocjach''. Jeśli jesteś ,,mocniejszym alfą'' to znaczy, że Twoi praojcowie- radzili sobie, mieli prawo do prokreacji. W naturze prokreuje 90 % kobiet, a 40 % mężczyzn, w tych 60 % odrzuconych mężczyzn (żaden nie jest ojcem, a na pewno nie wszystkich dzieci w swojej rodzinie, ale wielu jest meżczyzn jest mężami- ten proceder teraz zaczną regulować testy DNA). Jeśli jesteś męskim facetem, to możesz działać na swoją żonę. W grupie gdzieś na siłowni bądź na pewno znajdą się kobiety, które zaliczą Cię do ,,męskiego faceta'' żona musi o tym wiedzieć- będzie zazdrosna. Gdzieś na Sylwestrze ,,bądź mężczyzną'' o którego są zazdrosne inne kobiety. U każdej w głowie zapala się lampka, że tamten to ten odpowiedni, a nie jej facet- triumfuje żona najlepszego faceta-dostanie ten sygnał do głowy. Jeśli rodzice żony są ze wsi bądź z małego miasteczka, gdzie każdy zna każdego, to można wysunąć żonę na ostracyzm społeczny, z tym krokiem to trzeba rozważnie- raz zszargana reputacja- nie odzyska się jej już nigdy- teściowie będą naciskać córkę, gdy ona narazi ich reputację. Zdradzony mąż delikatnie możesz gdzieś ,,mimochodem'' sąsiadowi rodziców powiedzieć, że w te święta nie złożą sobie życzeń, bo żona właśnie straciła dziecko innego mężczyzny. Do teściowej żadna sąsiadka już nie przyjdzie na ploty, a teściowi popękają uszy od podśmiewania innych, żona zostanie wyniesiona do rangi ,,rasowej złej kobiety''. Dobrze jest gdy jesteś członkiem różnych grup, bo wtedy można sobie zręcznie manipulować, wywierać naciski przez grupę- to jest bardzo pożyteczne. Ludzie ze wsi są czarno- biali i świat tak właśnie odbierają. Ktoś kto się rozwodzi na wsi, jest z niej społecznie wyautowany. Niech żona czuje, że jesteś męskim facetem, że ,,jesteś w wieku prokreacji''!, że ona właśnie straciła prawo prokreacji z Tobą, że wokół jest wiele kobiet, z którymi Twoi poprzednicy (pradziadkowie, dziadek) szli w tango z pramatkami innych kobiet, musisz jej to sygnalizować ale nie słownie! Wydaje mi się, że trzeba to sygnalizować delikatnie, bo stawiania twardo warunków zwykle zniechęca. W kulturze amerykańskiej utarło się hasło- ,,Nikt nie będzie mi zabierał meżczyzny z łóżka'' więc zabierz jej faceta z łóżka- siebie. Wiedz, że straciła strasznie dużo, bo istnieją tacy faceci, od których będąc w obiekcji- kobieta dostaje ,,guli w brzuchu'', jest jej nie dobrze bo facet jest na tyle odpychający. Na każdej randce z takim facetem wszamia się sos czosnkowy, żeby tylko nie musieć się z nim całować, albo pije zbyt dużo wody, żeby powodować wyjścia do toalety. Pociągający facet to ten, od którego się kręci w głowie, jest się ,,całą w emocjach'', w brzuchu są motyle nie gula, te inne wargi nabrzmiewają. Trzeba dobitnie pokazać, że straciła do Ciebie prawo, że zerwała warunki umowy zawartej w kościele.
Ramirez, zdajesz się demonizować kobiety. W wielu schematach Twoje słowa się sprawdzają, ale w innych nie, bo biologia kobiety podlega większym bądź mniejszym atawizmom i z różnym natężeniem... Ja powielam schematy babci, nie mamy... Atawizmy, którym podlegała moja mama w ogóle na mnie nie działają, atawizmy, którym podlegała babcia czynią mnie bezwolną.
W kobietę może uderzać mnóstwo atawizmów, te silniejsze zdominuje jej działania, chyba, że im się nie podda, ale będzie dostawać po głowie, że ich nie zrealizowała.
Daleka jestem od demonizowania kobiecej biologii.
Związek to umiejętna gra na wzbudzanych w partnerach instynktach. Wzbudzisz je dostatecznie silnie, partner nie odejdzie.
Kobiety podlegają wielorakim atawizmom - gdy facet jest piłkarzem, czy też rockmanem - staje się kulturowym ,,Samsonem- któremu się nie odmawia'' Żona ,,Lewego'' na fb musi poskramiać kobiety, które w każdym mieście i wiosce na zapizdziajewie podlegają temu samemu atawizmowi. Możesz być ,,mocniejszym alfą'' tak jak wielu tutaj, tylko, że kobieta od wieków rodziła dzieci samym ,,mocniejszym alfom'', była poligamiczna. Wybierała przez całą swoją rozrodczość tylko mężczyzn silnych, dających jej poczucie bezpieczeństwa. ... Więc mocniejszy alfa traci, gdy w pobliżu znajdą się także jemu podobni męscy faceci, wystarczy, że pramatki (matka, babcia, pra) kobiety prokreowały w taki sposób. Szalenie jest to widoczne u kobiet ze wsi jeszcze w dwudziestoleciu wojennym, kiedy dostęp do najlepszych kobiet mieli faceci siedzący w pierwszych ławach w kościele - hierarchia - pierwsze ławy dla szlachciców i najbogatszych gospodarzy - którzy jako jedyni mieli dostęp to najbardziej temperamentnych kobiet, dzielili się nimi - musieli, dlatego tak bardzo walczyło się o bycie najlepszym gospodarzem - gdy Twoje areały obrodziły słabiej - przedsiębiorczy sąsiad majstrował Ci kolejną buzie do wykarmienia.
O trwałości związków decyduje biologia kobiety i mężczyzny, a nie kultura. Będąc męskim facetem jest łatwiej, niż bycie niemęskim facetem, z samego faktu, że z natury masz większe prawo do prokreacji, prawo do kobiety. Dlatego, że sygnalizujesz coś, a w głowie kobiety rodzi się reakcja na Twój bodziec, nie każdy mężczyzna ,,wysyła sygnały''.
Jaki mężczyzna ma prawo do kobiety? Zabawny, bystry, inteligentny i dający jej poczucie bezpieczeństwa.
W liceum największe branie mają faceci, którzy noszą glany... Kobiety podświadomie czują się bezpiecznie, gdy facet nosi ciężkie obuwie - sygnał do głowy - jest z nim bezpiecznie, obroni moje potomstwo i mnie.
Oczywiście, że to kobietom lasuje się mózg od ogromu emocji. Koleżanki z zazdrością komentują ,,A ta znów cała w emocjach''.
Jeśli jesteś ,,mocniejszym alfą'' to znaczy, że Twoi praojcowie- radzili sobie, mieli prawo do prokreacji. W naturze prokreuje 90 % kobiet, a 40 % mężczyzn, w tych 60 % odrzuconych mężczyzn (żaden nie jest ojcem, a na pewno nie wszystkich dzieci w swojej rodzinie, ale wielu jest mężczyzn jest mężami - ten proceder teraz zaczną regulować testy DNA).
Jeśli jesteś męskim facetem, to możesz działać na swoją żonę. W grupie gdzieś na siłowni bądź na pewno znajdą się kobiety, które zaliczą Cię do ,,męskiego faceta'', żona musi o tym wiedzieć - będzie zazdrosna. Gdzieś na Sylwestrze ,,bądź mężczyzną'' o którego są zazdrosne inne kobiety. U każdej w głowie zapala się lampka, że tamten to ten odpowiedni, a nie jej facet - triumfuje żona najlepszego faceta - dostanie ten sygnał do głowy.
Pociągający facet to ten, od którego się kręci w głowie, jest się ,,całą w emocjach'', w brzuchu są motyle, a nie gula, te i inne wargi nabrzmiewają.
Fajnie kobiece - najpierw zaprzeczyć, że niby Ramirez demonizuje kobiety, a potem zasypać przykładami, jak działają atawizmy na kobietę, kierując jej wyborami. :brawo
Nie wiem, czy tylko ja tak mam, ale... czytając teksty typu ten powyższy, to mam wrażenie jakbym czytała wypracowanie jakiegoś gimnazjalisty, który dorosłych sprawy filtruje przez swój niedojrzały i pozaśmiecany jakimiś powyrywanymi z kontekstu tezami naukowymi i paranaukowymi + opowieści z pierwszej ręki spod trzepaka. A całość prezentuje się jak obśliniony lizak utoczony w piachu, kolkach, kłakach i resztkach złotka.
Dowiedliście tyle , że każdą durnotę można sprzedać, jeśli tylko najpierw umiejętnie się podkręci ludzką ciekawość pobudzoną przez losowe okoliczności. I prawdopodobnie temu zawdzięcza swoją popularność owa książka o hienach . Wystarczyło paru poranionych jeleni , a dalej poszłooooo.........
"Odwaga ludzka jest jak rower, przewraca się, gdy się na nim nie jedzie." Marti Larni
Spotkałam się z Nią, nie biłam, nie wyzywałam tylko chciałam zrozumieć dlaczego uwiodła żonatego faceta z dwójką maleńkich dzieci. Jej odpowiedz bezcenna, "on jej się podoba", fakt, facet ma 36 lat, jest zadbany, wysportowany. inteligentny, ale żonaty. Wg niej to nie problem. Gdy jej powiedziałam, że z Niego nie zrezygnuję bo go kocham i to bardzo, nazwała mnie kobietą bez honoru. Jak mam żyć!!!
Źródło: http://www.zdradzeni.info/news.php?re...dmore=4836
Hieny są bezwzględne i nie interesuje je los innych. Cecha charakterystyczna - każda z nich powie wprost i w oczy: "mam prawo być szczęśliwa". Bez względu na konsekwencje swojego występku...
Zawsze byłem dobrym i pomocnym człowiekiem, stwierdziłem, że warto się nią zaopiekować i pomóc jej przebrnąć przez ciężki okres liceum... Jednak charakter mojej wybranki nierzadko dawał o sobie znać. Jako że jest jedynaczką, nie umiała uszanować niczyjego zdania z wyjątkiem mojego, co było przyczyną wielu sporów pomiędzy nią, a moimi znajomymi. Nigdy nie lubiłem ludzi, którzy mieli się za lepszych od innych, ale w przypadku mojej dziewczyny nie przeszkadzało mi to. ... Zorientowałem się, że moja ukochana zaczęła bez przerwy siedzieć na telefonie, nie umiała go odłożyć i cieszyć się ze spotkania ze mną. Zmuszony przez ciekawość, udało mi się dostać na jej Facebooka. Jak się okazało, na studiach poznała kolesia, o rok młodszego ode mnie, który ORDYNARNIE ją podrywał! ... jedyne co usłyszałem to opierdziel za włamanie się na fejsa. ... pojechaliśmy na wymarzony wyjazd do USA, na Florydę we wrześniu tego roku. Całkowicie bez przyczyny nie chciała ze mną się kochać,... Po powrocie nagle kontakt się zupełnie urwał, jak próbowałem dzwonić pytać się o co chodzi to byłem spławiany... Tydzień później poprosiła o spotkanie, na którym ze mną zerwała, z powodu, że nam się nie układa i nie może sobie z tym poradzić. ... zgodziła się na spotkanie. Zabrałem ją w miejsca które uwielbiała, a potem do mnie gdzie emocje trochę nas poniosły uprawialiśmy cudowny (chyba najlepszy) seks. Po tym incydencie stwierdziła, że ja jestem najlepszy i do mnie wróciła. Przyznała się że się spotykała przez ten tydzień z tym facetem... Dodam, że na prezent dla niej, spełnienie jej marzeń - skok ze spadochronem, odkładałem i planowałem przez ponad pół roku. Najwyraźniej nie doceniła.
Po jej powrocie zauważyłem że coś jest nie tak, że coś ją i mnie niepokoi, dręczy, myślałem ze to przejdzie. Gdy nagle wypaliła, że idzie z Maćkiem na imprezę. ... ponieważ przemilczałem sprawę z Maćkiem, to że się na nią obraziłem i stwierdziła że ch*j ją obchodzi że do niej przyjechałem i mam "sp**lać" .... Tydzień później zadzwoniła do mnie, żebym przyjeżdżał, bo się stęskniła, niewiele myśląc wsiadłem w auto i zasuwam. Jak siedziałem sobie z nią wieczorem, zasnęła koło mnie nago (zaufanie dalej jest!?) coś mnie tknęło i przejrzałem jej telefon ....
Najczęściej wybierane : Maciek, wpadłem na smsy - zacytuję tylko fragmenty -
Dziewczyna: "seks z Tobą był cudowny, kocham Cię i pragnę Cie bardzo mocno, ale nie możemy już rozpamiętywać - Piotrek ma mi dużo więcej do zaoferowania"
Maciek: "Lecisz na jego kasę? To bądź z nim oficjalnie a ze mną po cichu"
D: "muszę to przemyśleć, ale kasa nie jest dla mnie najważniejsza"
po tym ją obudziłem, przyznała mi się do wszystkiego, powiedziała że zdrada była w momencie, kiedy ze sobą nie byliśmy i błagała żebym jej wybaczył ze łzami w oczach...
Siedzę samotny już tydzień i nie radzę sobie ze swoimi emocjami kompletnie. Niby jej wybaczyłem, ona usunęła wiadomości od niego i kazała mu spadać, ale jednak czuję dozę niepewności.
Klasyka hienizmu: zajęcie dominującej pozycji i odsuwanie od przyjaciół, specyficzne poczucie wyższości, polowanie non stop na lepszego samca, przyjmowanie królewskich i należnych darów bez docenienia, chłodna kalkulacja, kto jest bardziej opłacalnym facetem - aż do kolejnej okazji na zmianę na lepszy model, gdy hienie polowanko się uda, bo obecne wypadło w sumie słabo i opłacało się wrócić "na stare śmieci".
Nie zniosłabyś, że Twój mężczyzna miał z kimś fantastyczny seks.
Panom, którzy chcą zakładać rodziny szybko dziękuję i znikam z ich horyzontu.
Dla Was to jednak niepojęte, że ktoś nie potrzebuje do szczęścia prawego męża i dzieci.
Ja się nie walę jak kłoda, tylko jestem wytrawną kochanką. Moich partnerów nie postrzegam jak bogów, sama się wcielam w rolę bogini w łóżku.
Gdybym chwytała panów bogów za nogi, to z takim podejściem bym potem za nimi płakała i tęskniła. Ja nie nadaję takiej wartości partnerom, dlatego po rozstaniach mam się dobrze.
Zarabiam kasę, realizuję się dzięki temu życiowo i mam co chcę.
To, że mężczyzna przespał się z inną kobietą to naturalna sprawa, która jej nie upokarza. Seks to tylko seks. Nigdy nie zrozumiem jak można tego nie rozumieć.
Tak to już w życiu jest, że energię angażujemy zazwyczaj w to, co nam jedynie w życiu jako tako wychodzi. W dodatku, jesteśmy głodni piedestału, a ten jest tylko za to, co nam wychodzi dość dobrze, gdzie warto się starać. Więc mając świadomość i będąc głodną zachwytów męskich, warto się angażować w łóżku, by było jak w ostrych pornolach. Dla tego zachwytu, by ktoś szczerze docenił wkładany wysiłek oraz zaangażowanie.
Pojawia się motyw dawania na fundacje. To też jest cecha, po której czujemy się lepiej, że ktoś niby nas za ten wkład doceni.
Bo Pszczoła - tak na prawdę ma deficyt. Deficyt dobrej oceny. To nie jest prawda, gdy pisze, że jest twarda, że olewa nasze słowa - nie wierzę w to. Silne kobiety mają rodziny, męża i dzieci, słabeuszkom zostają więc tylko ruchy frykcyjne.
Przypadek Pszczoły jest dość ciekawym zjawiskiem hienizmu, bowiem hiena jest pasożytem, hiena non stop poluje na swoje męskie ofiary, a te zdobyte wysysa z wartości oraz zadręcza, do czasu aż nie znajdzie kolejnej. Brzmi znajomo? Tak. Ofiara już się przejadła, znudziła, została wyssana i przestała dostarczać potrzebne hienie deficyty zachwytu i wielbienia - bowiem straciła w jej oczach swój męski power, przestała być ciekawa, stała się wręcz nudna. No i ta kobieca bezwzględność wobec innej kobiety.
To pewna kobieca ułomność, dość często niestety spotykana. Tutaj hienizm nie domaga się zdobyczy materialnych, bowiem inteligencja pozwoliła sięgnąć Pszczółce
po pieniądze samej - tu mężczyzna nie musiał zapewnić kobiecie pozycji, majątku, pozycję ową osiągnęła sama, na pewno nie bez poważnych wyrzeczeń - a to boli.
W związku z tym, teraz faktycznie rola męska sprowadza się wyłącznie do zaspokojenia jej potrzeb seksualnych. To trochę jak modliszka - to hienizm polegający na wykorzystywaniu frajerów, seksualnym wykorzystywaniu - potrzebny jest ciepły żywy wibrator i trochę intelektualnej rozgrywki, uwielbienia - i nic więcej. Jak napisała nasza bohaterka opowieści: "Seks to tylko seks".
Ale i ułomność.
Pszczoła postrzega siebie poprzez pryzmat zawodowych osiągnięć oraz przez makaron na uszy, jaki faceci nawijali jej na uszy, by móc ją przelecieć ciasnym ruchem frykcyjnym, że niby ma lepszą fizykę pochwy i nie tylko.
Cóż, prawda może być bardziej brutalna - dla większości seks to ruchy frykcyjne, wystarczy więc by być wspaniałą w łóżku, to mieć ciasną cipkę co nie rodziła, oraz lubić męskie zabawy. Wielkie mi mecyje, zaspokajać się facetem, dobrze się przy tym samej bawiąc. A jak z kuchnią? A jak z życiem rodzinnym? Tu zapewne będzie na całej długości klapa. Pszczoła, tu jak widać nie musi być aseksualna (choć to też jest pewna forma aseksualności - brak empatii, seks to tylko seks, itd... ), życie rodzinne ma za nic, bowiem odczuwa przed nim dość mocny strach i opór, bowiem wie - że się na tym polu zupełnie nie sprawdzi, wręcz wodę przypali... skompromituje się. .
A to pole, gdzie grozi nam jakaś kompromitacja - przed tym się ucieka - więc Pszczoła spławia każdego faceta, który wnosi sobą zagrożenie "uwikłania w życie rodzinne".
Wie, że w takich warunkach czułaby się niepewnie z nim jak w kosmosie. Co innego, jak fagas zaprosi do knajpy na obiad, a co innego stanąć w kuchni przy garach i samej coś wspaniałego wykonać.
Tu jest być może ta szczera ułomność, która okazała się nie do pokonania, nakazując rezygnację z tego co ludzie kochają najbardziej - z rodzinnego życia, z robienia tego razem, z tego wzajemnego starania się o siebie, z tego dbania i wspierania. A tu - seks to tylko seks, i byle fajnie się gadało, aż do pierwszej nudy. Ułomność? Moim zdaniem spora.
Jak się ktoś nadaje wyłącznie do łóżka, to życie rodzinne wydaje się dla niego dość przerażające i przygnębiające. Jak bowiem można budować w takich warunkach obraz siebie jako wspaniałej kochanki, gdy czasami trzeba jeszcze brudne gatki do pralki wrzucić, czy też je wyprasować. Jakże te banalne czynności psułyby naszej Pszczółce wspaniały i niczym nie zmącony wizerunek wspaniałej zimnej Królowej Lodu. Oralnego
"...tego co ludzie kochają najbardziej - z rodzinnego życia, z robienia tego razem, z tego wzajemnego starania się o siebie, z tego dbania i wspierania..."
Pięknie napisane...