Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
franc jeżeli bazyli trafił w sedno , nie dziwię sie reakcji syna
Jeżeli możesz odnies się do tego i wtedy w zasadzie masz powód jak na widelcu
Bo faktycznie nie reagowanie na zachowania żony , utrzymywanie jej i pozwalanie na spotkania z kochankiem utrzymując pozory rodziny pogarszają sytucację
Ze chłopak teraz ma awersję do dziewczyn nie dziwię się
To minie tylko potrzeba czasu
Jest rozżalony na cały świat , nie ważne że Ty nie zdradziłes , dla niego ważne że dopuściłes do tego
Wiem że to głupie ale ludzie w wieku 18 lat widzą inaczej , wszystko ma większy mocniejszy wyraz
Ja w przeciwieństwie do Waszego lekarza uważam że syn powinien skorzystać z pomocy psychologa , tylko trzeba umiejętnie mu ją podsunąć
Albo wprost zapytać co mu jest , przyjąć na klatę każdy zarzut , a przede wszystkim zapytac co się dzieje
Powiedzieć że martwią Ciebie jego smutne oczy czy te teksty o depresji i beznadziejności świata
Zawsze jest jakieś wyjście tylko trzeba się zmęczyć żeby je znaleźć
świat się zawalił ten ktory był , teraz Ty musisz zbudowac nową bezpieczna przystań dla siebie i dzieci
Stałość u dzieci jest bardzo ważna tutaj twardy grunt uciekł i jeżeli to wygląda jak bazyl napisał to kaszana jest
Dzieci nadal na statku bez sternika i bez horyzontu nie wspomnę o kompasie
wszystko zbierz do kupy i zorganizuj
samo sie nie zrobi
I może jakies krótkie cięcie i decyzje godne dorosłego faceta
Ten avatar bo z popiolu... W moim przypadku z bagna..
Franc,dzieci ,nawet te nastoletnie,potrzebują stabilizacji.
U Ciebie jest huśtawka,nic nie wiadomo,nic nie jest jasne.
Lepiej dla dzieci,kiedy wychowują się z jednym Rodzicem,ale mają jasno określone zasady,port,do którego mogą wracać,szczęśliwego Rodzica--niż totalna jazda bez trzymanki,którą Ty fundujesz synowi.
Szacunek,nawet u własnych dzieci,jest bardzo łatwo stracić,
Tylko podjęcie decyzji pozwoli na stabilizację emocjonalną nastolatka.
W końcu jesteś facetem,czyli powinieneś mieć jaja.
c'mon! widzę że straciłem zupełny kontakt z bazą, ale po kolei: nie widzę związku przyczynowo-skutkowego między moim podejściem do sprawy a przeżyciami mojego syna. nie ma żadnych huśtawek - nikt nic nie udaje, nic nie robie na pokaz, na niby nie ma małżeństwa, nie ma improwizacji. dwoje obcych osób w jednym domu ze wspólnymi dziećmi powiązani węzłem wspólnego kredytu i nieruchomosci -formalny rozwód nic tu nie zmieni, a w moim przypadku zaszkodzi - w razie rozwodu bank moze zarzadac spłaty calości kredytu, a co dalej to mozna przewidziec. owszem mogę podejść do sprawy z (jak piszecie) jajami i wtedy synek nie bedzie juz miał rozterek natury emocjonalnej tylko bardziej egzystencjalnej. wyrzucic z domu jej nie moge bo to takze jej dom, a powinniscie wiedziec, ze uzycie przemocy moze sie obrocic przeciwko mnie (np. na rozprawie rozwodowej)- zreszta to nie w moim stylu. exzony juz nie utrzymuje tzn. place raty kredytu + pozostale koszty zwiazane z utrzymaniem domu - i tak musialbym za to placic czy by mieszkala czy tez nie. banku czy gazowni nie obchodzi sytuacja rodzinna - kasa musi sie zgadzac. nawet gdybym zalozyl sprawe rozwodowa i wygral z orzeczeniem o jej winie, to zaden sad nie nakaze jej sie wyprowadzic. zarzadzi podzial majatku a ani ona mnie ani ja jej nie splace, wiec i tak do momentu sprzedazy bedziemy siedziec razem - ot taki urok. a reszta mnie nie obchodzi - nie wiem - moze nawet wziela sie do roboty w koncu ? kto to wie? nawet nie wiem kiedy jest a kiedy jej nie ma w domu - zwisa mi to. tak ze syn zna dobrze sytuację, nic nie ukrywam nie udaję, rozmawiamy przecież o tym. planujemy nawet jak się ustawic w przyszlosci jak sie juz rozejde z jego mamą na 100%. I własnie dlatego dziwi mnie jego nerwowość. Myślicie, że jak na jego oczach upokorzę jego matke, nie wiem :zwyzywam ja od najgorszych, wyrzucę jej rzeczy przez okna, a moze jej wp.... to zyskam jego szacunek?
I powie kolesiom ze jego stary ma jaja bo wp. mamie że się z gachem szlaja? Piszecie o stabilizacji - ona bedzie ale dopiero jak sprzedam ten przeklety dom, do tej chwili musimy sie meczyc wszyscy razem.
Pewnie jak to sie stanie to on i tak pojdzie juz na swoje. Tylko, ze do tego czasu musze w jakis sposob uodpornic jego psychike na ten koszmar.
Nikt nie mówi o biciu i upokażaniu żony. Ty masz tylko dbać o swoje i dzieci sprawy. A jeżeli przy okazji rykoszetem dostanie się żonie to nie twoja wina.
Dalej uważam że powinieneś jak najszybciej wystąpić o rozwód. Rozwód z orzeczeniem o winie trwa długo. W miedzyczasie może znajdziesz kupca na dom. Jeżeli nie to bank gdy kredyt jest spłacany nie jest zainteresowany przejęciem nieruchomości. On też będzie musiał go sprzedać, a więc pozostaje z problemem.
Co daje Ci rozwód?
Po rozwodzie sytuacje między toba i żoną staje sie jasna, nie jesteście już małżeństwem. To ty spłacasz kredyt. Po rozwodzie dalej go spłacasz, ale w przypadku sprzedaży spłacona kwote odliczasz od uzyskanej kwoty uzyskanej ze sprzedaży nie dzielisz z żoną.
Pisząc, że utrzymujesz żonę miałem na myśli opłaty za dom, a żona też w nim mieszka, zakup jedzenia - kupujesz dla siebie i dzieci i nie zamykasz w lodówce, ona też je. A więc to ty utrzymujesz żonę. Kochanek może jej daje pare złotych na podpaski i ubranie. Ale to nie jest utrzymanie. Zresztą panienkai z agencji kosztowały by więcej. Po rozwodzie możesz zażądać portycypowania w utrzymaniu domu, alimentów na córkę. Jeżeli nie da i nie rozpocznie prcy to trudno. Te pieniądze odliczysz od wartości domu.
No i najważniejsze: syn ma jasną sytuacje przed kolegami. A oni mogą być naprawdę wredni. Syn przed maturą potrzebuje spokoju w domu i szkole.
nie widzę związku przyczynowo-skutkowego między moim podejściem do sprawy a przeżyciami mojego syna nie oszukuj się, ten związek jest oczywisty. 18 letni mężczyzna to nie 5 letnie dziecko któremu wciśniesz bajeczkę a ono uwierzy. Ty ciągniesz tą farsę bo myślisz, że zona do Ciebie wróci. Jak ten chłopak ma was szanować - matka szlaja się z kochankiem, a ojciec udaje, że nie ma problemu. Twój syn ma przechlapane bo was kocha , a jednocześnie szarpią nim niefajne uczucia w stosunku do was. Nie dość , że matka ot tak sobie destrukcyjnie działa na wszystkich, beztrosko spędzając noce kochankiem, to na dodatek ojciec który z tym nic nie robi co także działa destrukcyjnie. I robi to dla dziwnie pojętego własnego dobra, mając gdzieś syna
skoro żona nie dokłada się do domu utrzymujesz ja
skoro płacisz kredyt z tego co zarobisz bank powinien przedłużyć umowę
nalezy najpierw zapytac doradcę potem działac ...i wasza sytucja ma wpływ na zachownaie syna
pomyśl o tym franc ....
Ten avatar bo z popiolu... W moim przypadku z bagna..
czyli z Waszych rad wynika, ze jak młodemu pokażę kopię pozwu rowodowego z datą wpływu do sekretariatu to znów będzie happy? i jeszcze do tego założę kłódkę w lodówce i zamknę na klucz TV - jej coś takiego nie rusza - boli natomiast brak kasy na nowe ciuchy, kostmetyki, zabiegi kosmetyczne itp bzdety, które dla niej były zawsze najważniejsze.
sorry za uproszczenie, wiem, że chcecie dobrze, ale do mnie jakoś to nie trafia. jak pisałem wcześniej (czy na innym wątku) MY NIE JESTEŚMY JUŻ MAŁŻEŃSTwEM !!! to nie jest tajemnica. WSZYSCY O TYM WIEDZĄ - dzieci, rodzina, znajomi, ksiądz, policja.
Fenix - ja rozumiem że nasza sytuacja ma wpływ na zachowanie syna - wiemy o tym wszyscy - On też wie i wie też i to, że aby żyć normalnie musimy sprzedac dom i rozstać się. jego nie interesuje oficjalny status - zresztą tak jak mnie.
Taki plan sobie obrałem - najpierw rozwieść się z zależności finansowej a później to sformalizować. po prostu znam swoją ex i jak zacznę od rozwodu z jej winy, to ona dla przekory moze zablokować sprzedaz.
umowe kredytowa mam tak skonstruowaną, ze po rozwodzie beda przeliczac jeszcze raz zdolnosc, ktorej na warunkach ad 2013 nie mam.
Nikt mi nie zagwarantuje, ze bank postapi zdroworozsadkowo -oni na tym moga przeciez niezle zarobic, a ja bede sie bujal pod mostem z niesplaconymi dlugami bo sprzedadza go za10% ceny rynkowej (to raczej temat na inne forum).
No to dostało Ci się od forumowiczów, Franc...
Żyjesz jeszcze...? ;-)
Jeśli tak, to chciałam Cię zapytać, co odpowiedziałeś na stwierdzenie syna, że po tym, co spotkało Ciebie, On nigdy nie zwiąże się z żadną dziewczyną...?
Pytam, bo zastanawiam się, jak Twoje emocje, Wasze doświadczenia, przekaz, który Syn od Ciebie dostaje, wpłynie na Jego przyszłość...
Bardzo mało wiem o Tobie i przepraszam, jeśli poczujesz się dotknięty niesłusznymi wnioskami...
Ale jeśli jest tak, jak w przypadku niektórych zdradzonych, że rozszerzasz swoje słuszne pretensje do żony na wszystkie kobiety świata i masz poczucie, że ze strony żadnej osoby płci żeńskiej nic dobrego nie może Cię spotkać, to może to być paskudny balast dla Twojego syna...
Nie myśl, że nie rozumiem takich emocji, bo mi też zdarzało w najtrudniejszych momentach się już pomyśleć (i powiedzieć mężowi), że może lepiej by mi było samej, bez żadnego faceta, ale niezależnie od tego, czy ostatecznie wyląduję w związku, czy solo, to mam świadomość, że nie cały rodzaj męski jest odpowiedzialny za rany, które zadał mi mój mąż.
Nie wiem, co odpowiedziałeś synowi, nie wiem, co myślisz i co czujesz, ale myślę, że Jemu w takiej sytuacji powinieneś przedstawić przykłady kobiet np. z najbliższego otoczenia, które Syn może oceniać pozytywnie. Być może zrobiłeś to instynktownie, żeby budować w nim pozytywny obraz relacji damsko-męskich, żeby pokazać Mu wielowymiarowość tych relacji i żeby nie budował swojej wizji tylko na podstawie ostatnich traumatycznych wydarzeń w najbliższym otoczeniu...
A jeśli sam masz problem z tym, żeby takie wzorce znaleźć, to pogadaj choćby z kobietami z tego forum i popatrz przez chwilę na świat ich oczami...
Pozdrawiam serdecznie!!!
Post doklejony:
PS. Moją odpowiedź zaczęłam pisać zanim pojawiła się Twoja o kredytach itp.
Stąd pytanie, czy jeszcze żyjesz...?
Kredyty to nie moja specjalność, więc poruszyłam inny aspekt sprawy - jak będziesz chciał, to sobie to przemyślisz...
Przestań zasłaniać się domem, zanim dostaniesz rozwód z orzekaniem winy i nastapi podział majątku dużo czasu upłynie. Istnieje wiele sposobów rozwiązania tej sytuacji tym bardziej , że też stać cie na spłacanie rat podczas gdy utrzymujesz zonę, to tym bardziej starczy ci na raty jak już pozbędziesz się pasożyta. Istnieją prawnicy i negocjacje z bankiem. Ale sobie wymyśliłeś wymówkę. Wiesz co fundujecie swojemu 18 letniemu synowi - Ty który dajesz przyzwolenie żonie na takie zachowanie i zona która puszcza się jak bąk po podłodze. Jak on ma was szanować,? On was kocha i jednocześnie widzi to całe zakłamanie, co on ma myśleć o matce i o ojcu. Wszyscy niby wiedzą - no to ma chłopak przechlapane, kumple pewnie odpowiednio podsumowali Ciebie i Twoja żonę. Współczuje twojemu dziecku, to tylko kwestia czasu kiedy wykrzyczy Ci to w twarz.
"Ty który dajesz przyzwolenie żonie na takie zachowanie" - Lisbet ja nie daję przyzwolenia na takie zachowanie, tyle że co to ją obchodzi... równie dobrze sam mogę kogos poznać i co jak mi moja ex powie, że nie mogę to mam jej posłuchać, a jak jej nie posłucham to się wyprowadzić?
... syn kumpli ma ok powiedzial im i tyle. obciach miał wcześniej jak on starał się tuszować całą sprawę. ale co mu się dziwić - chciał dobrze. I doprawdy nie widzę związku między zamieszkiwaniem pod jednym dachem z orzeczonym rozwodem lub bez. nie chce podawac liczb, ale według różnych źródeł, w Polsce ponad 50% małżeństw żyje po rozwodzie pod jednym dachem...mam montować subliczniki na en el., zapisywać poziom mleka w butelce, a jak weźmie łyk to dzownić na policję?
Nie, ta argumentacja do mnie nie trafia. Wiem jedno - i tak jej się upiecze, bo zgarnie troche kasy za która albo się ustawi, albo będzie miała fajną zabawę, ale mnie to już nie rusza...
Post doklejony:
Marta74 - jeszcze zyje, ale mam watpliwosci co do mojej zdolnosci percepcji.... jesli cały mój problem sprowadza sie do braku kwitu papieru z orzeczeniem rozwodowym to raczej nie jest tak źle. ale jeśli mi taki kwit do niczego nie jest potrzebny?/??
No i nie uważam, że każda kobieta to k.... bez przesady... młodemu też tak doradziłem - chcę jego dobra - żeby nie skończył w sekcie tęczowych.
Tłukłem mu z pół godziny, że dziewczyna to w sumie fajna sprawa, tylko musi trafić na właściwą, a z tym coraz ciężej. z drugiej strony wiem, że coś tam kręci - to poznać po zachowaniu i czasem między wierszami coś się wygada - na to nie ma siły w tym wieku on moze i nie chce, ale coś silnieszego go tam ciągnie
Franc tkwisz w bagnie na własne życzenie, zamieniłeś się w małego gówniarza który nie wie co robić a może nie chce nic zrobić.
Cytat
ponad 50% małżeństw żyje po rozwodzie pod jednym dachem...
To ciebie chyba rajcuje ? Co zrobisz jak do waszego domy przyprowadzi gacha ? Wyprowadzisz się. Będziesz robił im śniadania do łóżka ?
Przecież Ty i tylko TY robisz warunki do takiego życia. Powiedz jej żeby się spakowała, bo Ty nie chcesz takiego życia !!!
Piotr73,
to Franc decyduje, czy takiego życia chce, czy nie...
Może Franc uważa, że taka sytuacja stanowi w tej chwili po prostu mniejsze zło i jak napisał jest świadomy, że obaj z synem poczuliby się lepiej, gdyby nie oglądali na co dzień zdradzaczki, więc czy trzeba od razu wyzywać Go od gówniarzy...?
Franc, jak zrozumiałam masz plan, żeby w tym układzie nie tkwić bez końca, ale nie widzisz możliwości, żeby go w tej chwili z dnia na dzień zmienić - zerknęłam do Twojego starego wątku - rozumiem, że zdecydowałeś się poczekać na sprzedaż domu.
Jeśli chodzi o kontakt z synem, to z tego co piszesz, działasz instynktownie tak, jak my wszyscy byśmy radzili - spędzasz z Nim czas, rozmawiasz, rozważasz szukanie pomocy specjalisty z zewnątrz...?
Wygląda że robisz, co możesz, żeby Mu pomóc odnaleźć się w tej sytuacji.
Moim zdaniem pomoc z zewnątrz byłaby niezbędna, gdybyś miał jakiekolwiek podejrzenia o reakcję ekstremalną: groźbę samobójstwa, ucieczkę w alkohol, czy narkotyki itp. Jeśli masz z Nim dobry kontakt, to chyba byś to wychwycił...
A jeśli chodzi o stwierdzenie lekarza, że "syn pomyśli, że coś z Nim jest nie tak", to możesz synowi wytłumaczyć i sam zracjonalizować, że nie z Nim, nie z Tobą jest coś nie tak, tylko z tą paskudną, porąbaną sytuacją, w której się znaleźliście. Nikt (z owym lekarzem na czele) nie zachowałby spokoju ducha w takim bajzlu, jaki się zrobił w Waszym życiu. Dlatego jeśli nie starcza wsparcia z otoczenia, pomysłów na poradzenie sobie z emocjami, to można chyba pomyśleć o zasięgnięciu opinii różnych ludzi patrzących z dystansu - czy to forumowiczów (nie zawsze zdystansowanych czy psychologów, mediatorów, prawników...
Nie piszesz o swoich emocjach, a wydaje mi się, że im lepiej Ty sobie to wszystko poukładasz, odnajdziesz się w tej nowej sytuacji, im bardziej będziesz przekonany, że robisz dobrze, im będziesz szczęśliwszy, tym mniejszy będzie wpływ tej traumy na emocje Twojego syna i na Jego przyszłość. Optymalnym wyjściem dla Niego byłoby chyba, żeby widział Cię jako silnego, zrównoważonego faceta po przejściach, który z nich wyszedł bogatszy o doświadczenia, ale na nowo szczęśliwy.
Mam nadzieję, że do tego dążysz i tego Ci życzę!!!
PS. A jeśli chodzi o k..wy, to nie tylko nie każda kobieta jest k...wą, ale nie wydaje mi się również, żeby była nią Twoja (prawie ex)małżonka... Dla syna byłoby chyba dobrze, gdybyś nie wylewał w Jego obecności pomyj na kobietę, która Was zraniła, ale Jego matką będzie zawsze. Czytając co piszesz, mam wrażenie, że masz klasę i że chyba tego również udało Ci się uniknąć...
Szacun również ode mnie!
"Powiedz jej żeby się spakowała, bo Ty nie chcesz takiego życia !!!" - Piotrek - Uśmiałem się po pachy, przy tym sennym poniedziałku. Ale poważnie, to Ty myślisz, że nie rozmawialiśmy o tym? Standardowy zdradzacz ma honor i najzwyklej w świecie się wyprowadza. sam - bez żadnej dyskusji. W moim przypadku jest człowiek bez śladu przyzwoitości - ona sobie tłumaczy, że nie chce odejść do niego, tylko ode mnie i mieszkać sama. ze nasze małżeństwo się wypaliło.
Gach jest z kolei typem, który chce uchodzic ńa porządnego i nie chce sie wiązac z rozwodką. od czasu rozstania nie pojawia sie nawet w okolicach domu. poza tym boi się mojego psa-suki
Ale ja w sumie tym razem nie o tym chciałem... zaczynam jednak dostrzegać, że mój sposób działania do niczego nie prowadzi. To moje piep... racjonalne podejście się nie sprawdza, bo nikt wokół mnie racjonalnie nie postępuje - gdyby tak było - nie było by mnie tu.
muszę zrewidować swoje postępowanie, i to co sobie założyłem. Ale będzie ciężko - wierze w jakieś tam zasady i nie chciałbym z nich rezygnować. Między innymi tą zasadą jest zachowanie pewnego poziomu, klasy (wiem w dzisiejszych czasach to przeżytek i dlatego jest mi może tak ciężko), jakiejś tam dumy która została urażona. Ale jeśli wynikiem "trzymania się zasad" mają być problemy moich dzieci - to pieprzyć (przepraszam) zasady!! daliście mi wiele do myślenia, wyrwali z letargu. Dzięki za poświęcony czas i cierpliwość. miłego dnia. franc
Hello! Ja nie trakuję tego określenia jako obraźliwego. Mam dystans do samego siebie, więc to nie problem. A Piotra rozumiem, czasami jak ktoś za bardzo nie kmini o co biega to trzeba nim wstrząsnąć. Ja szukam po prostu optymalnego wyjścia z sytuacji dla swoich dzieci. Do tej pory byłem święcie przekonany, że zapewnienie bytu moim dzieciom na niezmienionym poziomie to podstawa. Ale może krytycy moich decyzji może też mają rację? Może lepiej wstrząsnąć całym tym bajzlem, ropocząć procedurę rozwodową nawet mieszkając dalej razem r11; rozważę to po raz kolejny.
A o mnie nie martwcie się specjalnie r11; ja zostałem już uleczony przez taką super lekarkę z forum (pozdrawiam ją serdecznie) która uświadomiła mi, że są jeszcze wspaniałe kobiety na świecie i życie moze mnie jeszcze miło zaskoczyć.
Piotrze r11; jeśli chodzi o mnie, to nie czuję żadnej urazy. Jeśli się zdarzy okazja to masz i browara, za to, że w ogóle chce Ci się zajmować tym nieszczegolnym przypadkiem
Pozdrawiam.
franc
Franc byłem w takiej sytuacji jak Ty dobrze że krótko.
Wiem co możesz czuć, wiem co czuła moja starsza córka.
Przepraszam wszystkich urażonych "małym gówniarzem"
franc, widzę że pewne sprawy zaczynają do Ciebie docierać. Zasady zostaw sobie dla osób które to docenią. Tutaj najważniejsze jest dobro twoich dzieci i później Twoje.
Czyli tak jak myślałem. Twoja żona jest dobra jako kochanka, jako partnerka dla jaj fagasa już nie. Kolejny schemat. Gdyby on wyraził taką chęć już dawno z nim by mieszkała. On potrzebował tylko kogoś do sexu. Kolejny schemat.Więc po rozstaniu jej dotychczasowe życie całkowicie się zawali. A to oznacza dla Ciebie duże problemy. Przecież zawsze musi być ktoś winny temu. Przygotuj się na wojnę. Wszystkie chwyty dozwolone. W zasadzie jedyną rzeczą na której Ci zależy i na którą wpływ ma żona jest córka. Ona może nią grać.
Powinieneś być dobrze przygotowany na rozmowę z żoną. Czego oczekujesz. A więc rozwód z jej winy. Do czasu rozwodu lub sprzedaży partycypuje w utrzymaniu domu. Jak nie ma pieniędzy niech idzie do pracy lub poprosi kochanka. Syn zostaje z Tobą i Ty go utrzymujesz odpadają więc alimenty na córkę. Żona nie pracuje, nie stać ją na utrzymanie siebie i córki, w związku z tym występujesz o opiekę nad córką i alimenty na nią. A tak wogóle to zastanawiasz się nad alimentami na syna, jest starszy i jego utrzymanie kosztuje więcej niż córki (jeżeli zastanie z żoną).
Franc, to co napisałeś o godz. 11.06 , jest kwintesencją tego, co chciałabym ze swojej strony Tobie napisać. Także wyszło zabawnie. Pamiętam , jak u nas zagościłeś w marcu. Nie pozostaje mi nic innego , tylko powtórzyć jeszcze raz , to co wtedy napisałam :
Cytat
Jakoś jestem o Ciebie spokojna, a podobno mam dobrą intuicję.
"Odwaga ludzka jest jak rower, przewraca się, gdy się na nim nie jedzie." Marti Larni