Mój Mąż ma/miał romans
Dodane przez mrsbelief dnia 16.10.2021 12:32
Dwa lata temu dowiedziałam się o tym, że Mąż się z kimś spotyka, byliśmy wtedy 3 lata po ślubie, 6 lat w związku. Mamy córkę. Mówił, że to tylko koleżanka z pracy, że nic jego z nią nie łączy. Płakałam, wariowałam, prosiłam o rozmowę, on się oddalał, zanikało nasze współżycie, wychodząc nie trzymaliśmy się za ręce, przestał nosić obrączkę, bo mówił, że spuchły mu palce i nie będzie co chwilę jej powiększał i zmniejszał u jubilera. Dostałam ich zdjęcie, nic na nim nie widać, prócz tego że stoją i rozmawiają ze sobą na parkingu, ale osoba która je zrobiła, mówiła, że ona głaskała go po ramieniu, gdzie on nigdy nie pozwalał się dotykać innym kobietom. Próbowałam z nim rozmawiać, ciągle słyszałam daj mi czas, daj mi czas, nie naciskaj. Psychicznie nie wytrzymywałam, robił mi pranie mózgu, wmawiał że to wszystko moja wina.. Złożyłam pozew, przestraszył się, powiedział że nie da mi rozwodu. Pandemia przesunęła naszą sprawę, później między nami zaczęło się coś układać, zaczęłam wierzyć że rzeczywiście nic się takiego nie wydarzyło, poszliśmy na terapię.. Nie pomogła, albo za krótko na niej byliśmy, w międzyczasie kazałam mu się wyprowadzić, ok 1,5roku nie mieszkamy razem. Wznowił pozew - chciałam zrobić to samo, ale uprzedził mnie - w styczniu b.r. jesteśmy po dwóch sprawach, po opinii biegłych, w sądzie powiedział że mnie nie zdradził. Przed rozprawą powiedział że mnie kocha. To było w czerwcu, kilka dni temu odezwała się do mnie ta dziewczyna ze zdjęcia.. Po dwóch latach szukała kontaktu ze mną przez portal społecznościowy, zaprosiła mnie, niestety usunęłam to zaproszenie, nie wiedziałam kto to, nie skojarzyłam, napisała mi wiadomość, że się nie znamy, ale musi mi coś powiedzieć. Po niespełna dobie miała usunięty profil. Zdążyłam zapisać jej zdjęcie profilowe, imię i nazwisko, przekazałam adwokatowi. Przez przyjaciół napisałam od razu do niej jak dowiedziałam się od Męża, że to ta sama dziewczyna ze zdjęcia. Nie chciał mi się przyznać, że miał romans, dopiero później.. Wydzwaniał do mnie, odrzucałam, napisał że przeprasza, że się pogubił, nie odpisałam. W pierwszej chwili czułam panikę, później ulgę, wdzięczność że ona się odezwała, że już wiem.. Nie rozumiem tylko, zawsze powtarzaliśmy, że jeśli ktoś się pojawi, to powiemy sobie o tym, jeszcze parę tygodni temu mówił, że będę pierwszą która się o tym dowie. Spędzał czas z nami i z nią, lawirował. Mi ciągle wmawiał, że wszystko wymyślam, że jestem chorobliwie zazdrosna, w sądzie to samo powiedział. W końcu mu uwierzyłam, zaczęłam brać winę na siebie.. I nagle los się do mnie uśmiechnął, pokazał że to ja byłam ofiarą, to ja byłam krzywdzona, zdradzana. On był do mnie wulgarny, nieprzyjemny, chamski, mówił że do niczego się nie nadaję, nic nie umiem. A pracuję cały czas na pełny etat, zajmowałam się domem, bo on nie pomagał, opiekował się głównie córką w wolnym czasie, kiedy jeszcze mieszkał z nami, a ja robiłam na dwa etaty i miał pretensje że zmęczona jestem, choć sam obiadu nie przygotował..
Boli mnie, boli mnie że zdradzał, choć od prawie roku nie sypiamy ze sobą. Boli że miał romans mimo tego, że wtedy mówił że jesteśmy rodziną i dlaczego ja ją psuję składając pozew..