... od 2 miesięcy / Besoin/
Dodane przez Deleted_User dnia 03.09.2017 18:54
Witajcie! Od paru dni zaglądam tu do Was próbując znaleźć pomoc dla siebie i moich dzieci. Od dwóch miesięcy przeżywam dramat - rozbicia rodziny, upadku wartości i wiary w drugiego, najbliższego człowieka. Mąż oznajmił mi, że mnie nie kocha i zakochał się w innej kobiecie. od grudnia zeszłego roku widziałam zmianę w jego zachowaniu, stosunku do mnie, dzieci, ale ja naiwna, nie podejrzewałam, że ktoś wkradł się nam pod obrączkę... nie, nie wkradł - został zaproszony. Byłam pewna że znam mego męża, był mi przyjacielem, byłam pewna jego miłości, troskliwości, wyznawanych wartości. Pytałam go co się dzieje, tłumaczył, że praca... dwukrotnie zapytałam czy nie ma między nami innej osoby, zaprzeczał. A ja? tak bardzo pragnęłam jego miłości, poczucia bezpieczeństwa, że pewnie zaślepiona akceptowałam jego odpowiedzi... w końcu w lipcu powiedział, że jest nieszczęśliwy, niezrozumiany, niedoceniony, że mnie nie kocha, że źle mu w domu... Porozmawialiśmy, zapytałam czy chce zawalczyć o nas, nasze dzieci... powiedziałam, ze zrobię wszystko by nam się udało, że zaczniemy więcej czasu spędzać razem... wpędził mnie w totalne poczucie winy za swoje nieszczęście... Dopiero po paru dniach, gdy to wszystko mi nie pasowało, to co mówił i jak się zachowywał, sprzeczne sygnały jakie wysyłał powiedziałam mu, że wg mnie między nami jest trzecia osoba. I wtedy się przyznał... że 1.5 roku temu poznał kogoś, a od grudnia jest związany uczuciowo z tą osobą. I mój świat uległ zniszczeniu. Od dwóch miesięcy jestem w totalnej rozsypce, od 3 dni biorę już leki, bo nie potrafię już sobie z tym wszystkim poradzić... ciągle płaczę, choć miewam już i dobre dni (sukces 6 dni bez płaczu). Ale od ponad tygodnia znów mam głęboki kryzys. On długo nie zabierał swoich rzeczy z domu... w pewnym momencie miał chwilę zwątpienia, pytał mnie czy dam radę spróbować naprawić nasze małżeństwo - tą rozmową dał mi nadzieję, po czym temat umarł i chyba mu już przeszło... och... tyle bym mogła tu pisać i pisać. nie chcę mieć nadzieji, nie chce czekać na jego decyzję, ale też nie godzę się z tym , że to ja mam powiedzieć Żegnam. nie ja odeszłam, nie ja niszczę świat dzieci...mam dość łez, bólu, miłości do niego, smutku. Jak odzyskać poczucie własnej wartości? Jak ukoić żal? Jak żyć?