Jak to ogarnąć?
Dodane przez llli dnia 16.05.2017 13:08
Mija prawie drugi tydzień odkąd sie dowiedziałam.. Mąż zdradził mnie z sąsiadka zza ściany, moja "dobra" koleżanka.. jesteśmy 7 lat razem, dwa lata po ślubie minęły w kwietniu.. ja jestem w 6 msc ciazy aktualnie.. staraliśmy sie zeszły rok o dziecko, w końcu doprowadziło to do tego ze sie udało, ale kosztem naszego życia intymnego.. od początku roku zaczął sie dziwnie zachowywać, pod koniec stycznia twierdził ze sie wypaliło, ze nie pasujemy do siebie itd. Ja próbowałam rozmawiać, walczyć, były awantury i ciche dni i jakoś to życie sie toczyło w takiej beznadziejnej atmosferze.. w końcu wywaliłam go z sypialni i już nie wrócił.. mówił ze zobaczymy na pytania kiedy wróci.. późno wracał, zatracił sie w pracy, ciąża sie nie interesował w ogóle.. zapanowała obojętność. A ja jej sie z tego wszystkiego zwierzałam.. poznaliśmy sie dwa lata temu, jak sie wprowadzila z rodzina, rok temu sie rozwiodła i ma dwójkę małych dzieci, jest ode mnie kilka lat starsza. Zawsze nam zazdrościła, mąż podobał jej sie od początku. Podejrzewałam cos już wcześniej, to sie obraziła.. I okazało sie ze pod koniec stycznia jak ja zaczęłam mówić jej o moich problemach to zaczęła z nim rozmawiać.. walentynki między nami były zimne, w ogóle ich nie było. Jej kupił bieliznę za ponad 200 zł.. na dzień kobiet dwa bukiety, jeden dla mnie drugi dla niej. Później wyjechali na weekend nad morze do drogiego hotelu i tam dopięła swego.. a mi w tym czasie mówił ze ma awarie i musi pracować, zero kontaktu ja cała w nerwach w pracy.. w ciazy.. odkryłam to jak rozmawiali ze sobą na fb.. nazwał ja tak jak mnie nazywał, mówił ze zazdrosny i ze tęskni.. wrócił do domu i dostał w pysk i sie przyznał.. i mówił ze jakbym tego nie odkryła toby tego nie skończył mimo ze to nie miało żadnych perspektyw i ona poleciała tez na niego przez pryzmat kasy, wyglądu i ze jest on tzw. Dobra partia.. wyrachowana suka :( Skończył to z nią, przynajmniej tak twierdzi.. ja doszłam do wniosku, ze nie mogę tam mieszkać i sie wyprowadziłam.. w zeszłym tygodniu.. on przyjeżdża pisze i dzwoni codziennie. Powiedział, ze chce spróbować ratować małżeństwo.. ale kilka dni rozłąki może dobrze nam zrobi.. później ma sie wprowadzić.. pojutrze idziemy na terapie.. nie wiem na którym etapie jestem, i nie wiem czy chce z nim być. Z kolei nie wiem czy on chce również.. nie potrafię cieszyć sie ciąża, niby nie słyszę jej na klatce i za ściana, ale świadomość ze on jest tam sam i ona może wykorzystać okazje mnie dobija. Kocham go, ale nie wiem czy to nas nie dobiło.. z drugiej strony nie chce pozbawiać dziecka szansy na rodzine, która może miałaby szanse być szczęśliwa.. między nami aktualnie uczuć nie ma i to mnie wkurza bo nie chce z jednej strony z drugiej on cały czas pozostaje 'wierny' jej.. i ta złe i tak niedobrze.. on tez sam z siebie nie robi kroków. Jak jeszcze byłam w domu to wnocy płakał myśląc ze śpię.. ale normalnie to sam z siebie mnie nie dotknie.. moje poczucie wartości jest teraz strasznie niskie bo wiem, ze ja jestem lepsza od niej a on mimo wszystko na nią poleciał.. jeszcze zmieniające sie ciało w ciazy i brak intymności od zeszłego roku i w perspektywie niewiadomo do kiedy mnie przeraża.. tak naprawdę nie wiem jak mam sie zachowywać, nie chce zebrać o uczucia ale tak bardzo ich potrzebuje.. w życiu nie pomyślałabym, ze takie cos mnie spotka w takim momencie życia :(