zdradzona i porzucona
Dodane przez zraniona111 dnia 19.12.2016 20:40
Witam wszystkich. Pierwszy raz piszę na forum. Jest mi bardzo ciężko ponieważ nie umiem sobie poradzić sama ze sobą. Może zacznę od tego, że jestem mężatką od 12 lat. Mamy 11 letniego syna. Małżeństwo moje nie było usłane różami. Mąż alkoholik, nie raz już zdradził. Jednak przebaczyłam, wysłałam go na odwyk i on nie pije już od półtora roku. Moje życie wróciło do normy. Odżyłam, zaufałam poraz kolejny, czułam stabilizację. Jednak tak mi się tylko wydawało. Mąż owszem przestał pić, ale za to nie rozstawał się ze swym telefonem, gdyż gra w jakąś grę on line i oczywiście zawarł tam wiele nowych znajomości. Wcale mi się to nie podobało, a gdy zakodował telefon, coś znów we mnie drgnęło.W zeszłym miesiącu mąż nagle obwieścił, że jedzie do pracy w delegację. Na decyzję tę nie miałam wpływu, ponieważ wykrzyczał że to jego sprawa.Zaczął mnie tak nagle traktować z góry i odpychać od siebie. Prosiłam o rozmowę, to usłyszałam że nie ma już że mną o czym rozmawiać. Przykro mi było bardzo. W zeszłym tygodniu przyjechał na weekend - pijany- Obwieścił że bardzo kocha inną.Bez żadnych skrupułów rozmawiał z nią przy mnie przez telefon, pisał jej jak bardzo ją kocha, a ona jemu to odwzajemniła. Nawet jej zdjęcia widziałam. Świat mi się zawalił a serce myślałam że wyskoczy z rozpaczy. Teraz znów wyjechał w delegację. Zablokował mój nr żebym do niego nie dzwoniła bo powiedział że nie chce ze mną rozmawiać. Ona ma 18 lat, on 36 a ja 38. Mogłaby być moją córką! A on obwieścił że spał już z nią. Nie umiem zrozumieć dlaczego on mi i synowi to zrobił. Myślałam, że po tylu przejściach, wreszcie będzie normalnie. Nie spodziewałam się tego. To tak cholernie boli. Nie potrafię sobie z tym poradzić. Jestem załamana i nie wiem jak żyć. Kocham go, a on tak mnie rani. Dlaczego on tego nie widzi??? Najgorsze jest to, że dobrze wiem że powinnam dać sobie z nim spokój, że powinnam rozwieść się, bo wykończył mnie psychicznie, jednak serce mówi inaczej. Nie umiem od niego podejść, nie umiem pogodzić się z tym. Proszę, napiszcie jak mam dalej żyć, skąd brać siłę? Co robić???