Co dalej, złość, natrętne myśli, jak żyć od nowa.
Dodane przez Deleted_User dnia 20.06.2015 08:26
Historia jakich pewnie wiele. Małżeństwo z kilkunastoletnim stażem 2 dzieci. Ja mąż zarabiający na rodzinę, żona wychowująca potomstwo. Początki normalne, było w miarę dobrze. Lecz z upływem lat wychodziły nasze różnice w myślach, sposobie spędzania czasu, ambicji. Studiowałem i pracowałem, przejąłem od ojca sposób prowadzenia rodziny opieka finansowa i myślałem, że dobrze robię. Zacząłem być zmęczony prosiłem żonę aby poszła do pracy. Ale wzór przyjęty z domu żony, że to facet powinien utrzymać rodzinę tkwił z głowie Mojej Pani. Zaczeliśmy spędzać czas oddzielnie, żona z koleżankami a ja z kolegami w knajpach. Zaczęły się lata powolnego uzależnienia od alkoholu, hazardu, pornografii czy sexu. Nie dostawałem w domu wsparcia, rozmowy, wspólnego czasu, uciekałem w nałogi. Wydawało mi się, że jest w miarę ok utrzymuję rodzinę i tyle. Nie nauczyliśmy się miłości. Oczywiście nie wszystko było tak zle często mieliśmy dobre chwile i czas. Ale wkradła się rutyna i nuda. Przejdę do meritum: Kilka lat temu poznałem kobietę, wreszcie ktoś mnie pochwalił, że zarabiam, wychodzę z dziećmi, zauroczyłem się. Nie rozwinęło się to w romans, spędzałem z nią czas szczególnie przy alkoholu wtedy czułem się swobodny, na trzezwo już tak nie było nie umiałem się otworzyć. łóżko nam nie wyszło ona chciała ale ja miałem blokadę.Gdy minął okres zauroczenie będąc świadomym co robię postanowiłem zakończyć związek. I tak zrobiłem. Ale w domu panowała pustka ile bym się nie starał co bym nie robił, to czułem, że to za mało dla mojej żony. Byłem zmęczony. jak odbudować małżeństwo gdy druga strona jest obojętna. Mam piękną żonę, zaczęła dbać o siebie, nowe kolory włosów, solarium, paznokcie, depilacje bikini. Nie wiedziałem o co chodzi, z jednej strony byłem zadowolony a z drugiej jakoś jakby to nie było dla mnie. Nie dopuszczałem myśli, że mogła by mnie zdradzić, zawsze mówiła, że to okropne i by nie mogła. Nadszedł moment, że na mojej skrzynce przeczytała meile od tamtej kobiety. Załamałem się myślałem, że to koniec. Zależy mi na małżeństwie. Zacząłem się zmieniać koniec z wychodzeniem do knajp, kontaktów z tamtą kobietą, zacząłem adorować żonę ale nic to nie zmieniało. Zaczęło mi brakować sił co bym nie zrobiła żona była niezadowolona. Czułem się dziwnie. Aż pewnego dnia przyznała mi się do zdrady, byłem w szoku, złość niedowierzanie. Ale ok myślałem, że to tylko jednorazowo gdzieś na szkoleniu po alkoholu. Chciałem to wyjaśnić ale spotykałem mur, chciałem wiedzieć kto to, ale mur. Z czasem okazało się, ze to romans, że kochała, poczuła się bezpiecznie, że nie planowali ale tak wyszło. koniecznie chciałem poznać kto to taki i po blisko roku okazało się, że to osoba której się najmniej spodziewasz. Mój kilkanaście lat młodszy sąsiad - szok, młody wysportowany, bez nałogów.Złość i niedowierzanie, razem siedzieliśmy piliśmy piwo czy herbatę. Mijaliśmy się na klatce mówiąc Dzień Dobry, a za plecami chodzili do łożka. Zona zakończyła i dopiero mi powiedziała takimi słowami Kocham Cię i Ci powiem, nigdy byś się nie dowiedział ale nie mogę z tym żyć. I tu nie rozumiem kobiet po co mi to sprzedała, ona się wyzwoliła a mi na głowę rzuciła temat z którym sobie nie radzę. Wybaczam żonie ale zawsze chciałem to wyjaśnić i zawsze wtedy się złości i ucieka. Dlaczego nie mogę się dowiedzieć ile to trwało, co robili, gdzie. To doprowadza czasami mój mózg do jakiegoś zaplątanie myślowego. Po tym przyznaniu zaczeliśmi z Bogiem odbudowywać związek, ale nie bardzo nam wychodzi. Były chwile nowych wspaniałych rzeczy również w łożku których wcześniej nie miałem i tu mam problem z myślami czy on to wszystko dostał. Dzisiaj wiem, że jak kobieta kocha to potrafi wiele. Chcę zacząć od nowa ale niewyjaśnienie zdrady mnie blokuje, czy to normalne, że chcę poznać szczegóły aby się uspokoić lub pogodzić z prawdą, czy to dobre. Czuję się gorszy od niego jak nie znam prawdy. Jak coś pytam odnośnie zdrady zaczynają się kłótnie. Nie bardzo wiem jak odbudować nasz związek, żona jest romantyczką a ja praktykantem. Ja głownie zarabiam i nie starcza zaczęły się problemy finansowe ale żona nie bardzo chce pójść do normalnej pracy, lubi siedzieć i gadać z koleżankami, swoją mamą. Nie interesuje ja to co mnie rozwój, sport, wspólne wypady. Jest domatorką a ja pragnę kobiety ambitnej. dziwny ten nasz związek dwoje ludzi, żyjących trochę oddzielnie. Gdy mówię o moich oczekiwaniach ma top gdzieś, problem związków brak uległości kobiet, bycia za mężem i odwrotnie, wspierania się, wspólnego czasu, planów, marzeń. Nie wiem po co to napisałem, czuję się samotny w związku. Jestem normalnym facetem który chciałby razem pracować utrzymywać rodzinę, nie mieć przed sobą tajemnic. Może ktoś odpowie jak ratować ten związek. żona gdy jest dobrze jest ok gdy pojawi się problem rachunków czy wyjaśnienia przeszłości ucieka i jej to nie dotyczy. Zostaję sam z problemami. Niech Bóg nas i was błogosławi.