Zdradzał a teraz robi z siebie ofiarę
Dodane przez viera dnia 23.12.2014 15:41
Proszę was o wsparcie, w trudnej dla mnie chwili, nie wiem co dalej r30; jestem przerażona tym co mnie jeszcze czeka. Wniosłam niedawno pozew z orzeczeniem o winie męża, udokumentowałam zdrady - dwa romanse w ciągu ostatnich 3 lat, mam e-maile, zdjęcia, nawet rozmowę z facebooka z ostatnią kochanką z którą jest obecnie mój mąż. Jesteśmy 20 lat małżeństwem. Pierwszy raz maż zdradził mnie 5 lat po ślubie, wyprowadził się wówczas z domu, ale wybaczyłam mu i wrócił, bo kochał mnie i syna. Później przez wiele lat było dobrze, mąż był dwa razy w Afganistanie, wiodło się nam dobrze, ale kilka lat temu zawiesili go w obowiązkach służbowych w wojsku, wtedy podłamał się, a ja wspierałam go, interesowałam się jego problemami, wzięliśmy adwokata, żyliśmy oszczędniej, ja nie narzekałam. Skończyło się jednak na tym, ze znalazł wsparcie w ramionach innej, wyprowadził się do kochanki, a po 3 tygodniach wrócił mówiąc, że jest chory, że ma depresję. W tej sytuacji, pozwoliłam mu wrócić, był naprawdę chory i brał leki, nie chciałam zostawiać go w tak trudnym okresie i z problemami, ale postawiłam swoje warunki. On jednak pomimo depresji nadal spotykał się z kochanką, ponownie wyprowadził się do niej na krótko, a jak się pokłócili wyprowadził się do swojego brata. Moja siostra pomogła mu załatwić miesięczną terapię w szpitalu, gdzie miał uporządkować swoje emocje, uzgodniliśmy, że po tej terapii zdecydujemy co dalej. Wrócił do mnie, do syna, przepraszał i już po kilku dniach zaczął pisać do kochanki i od czasu do czasu spotykał się z nią na sex. Nadal mnie okłamywał, o czym dowiedziałam się po pół roku, gdy nie wylogował się ze swojej poczty, wtedy zdobyłam dowody. Okłamywał cały czas mnie i syna, który bardzo odczuł całą tą sytuację, opuszczał lekcje w szkole, nie uczył się, nie zdał do następnej klasy, dużo imprezował. Syn uczy się w liceum i wcześniej był bardzo dobrym uczniem. Zawiódł się na ojcu, który był dla niego autorytetem, wojskowy oficer itd. Depresja męża niszczyła nas, a on podleczył się i dalej romansował. Później jakiś niecały rok było dobrze, spokój, wszystko zaczynało się układać, wrócił do pracy otrzymał odszkodowanie, kupiliśmy nowy samochód i r30;. okazało się, że kroi się kolejny romans, już z inną młodszą kobietą. Zaczął wyjeżdżać niby służbowo na weekendy, a był wtedy z kochanką, nie odbierał od nas telefonów. Zdecydowałam, że to koniec. Pierwszy romans wybaczyłam, drugi też - bo był chory i uważałam, że nie mogę zostawić go z takim problemem, ale ile można !! za trzecim razem powiedział dość. Wyprowadził się i jest z tą kobietą, nawet nie ukrywa już tego. Trzy lata koszmaru i taki koniec. Wiem, ze była ślepa i naiwna, kochałam za bardzo i aż 3 lata trwało zanim zrozumiałam, ze on się nie zmieni, ze mnie nie kocha. Wszystko przedstawiłam w sądzie, zażądałam orzeczenia o winie, alimentów na mnie i mieszkanie na mnie i syna, bo syn jest ze mną. Moje malutkie mieszkanie służbowe wykupiliśmy za 5 % . To tyle. On jest i tak w dobrej sytuacji, bo dostanie służbowe mieszkanie z wojska, a za parę lat ja odejdzie na emeryturę to należy mu się odprawa i kasa z wojska za którą może kupić sobie nowe mieszkanie. Teraz mój mąż w odwecie pisze do sądu, że rozpad małżeństwa jest wyłącznie z mojej winy, żąda połowy mieszkania i nie zgadza się na alimenty dla mnie, bo podobno ja nie żyję w niedostatku i mam średnie zarobki. Strasznie musiałam go wkurzyć tym pozwem. Teraz już nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale on wcześniej nie chciał rozmawiać ze mną o rozwodzie, nie spieszył się, chciał mieć furkę. Jego argumenty są takie, że w momencie kiedy został zawieszony i nie pracował oraz podczas depresji ja nie wspierałam go, nie troszczyłam się o niego, co znaczy, że postępowałam nieetycznie, on był osamotniony i szukał zrozumienia u osób trzecich (czyli kochanek) Powołał na świadków połowę swojej rodziny, więc będą teraz udowadniać, że to on jest ofiarą, że gdybym ja bardziej go wspierała i troszczyła się to nie doszło by do tego wszystkiego, czyli do zdrad. Będzie się bronił swoją chorobą, depresją , pisze, że ja w tym czasie myślałam tylko o sobie i swoich sprawach. To istny koszmar, nie spodziewałam się tego, co mogłam jeszcze zrobić? Może powinnam zamieszkać wspólnie z kochaną? Nie chciał się leczyć, przerwał branie leków podczas depresji, ja nie mogłam na siłę dorosłego faceta ciągnąć do lekarzy, bo to on musi chcieć. Pomóżcie, doradźcie co mnie jeszcze czeka, jakie mam szanse uwolnić się od tego człowieka i nie zostać poszkodowaną. Czy powołać syna na świadka, chciałam mu tego oszczędzić, ale on sam chce zeznawać. Pozdrawiam