Czy zdrajca zasługuje na szansę?
Dodane przez nutellaxo dnia 19.12.2014 15:05
Od paru miesięcy spotykam się z facetem, jest między nami chemia, od początku bardzo mieliśmy się ku sobie. On jest ode mnie ponad 10 lat starszy i od dawna żyje w poważnym związku. Nigdy bym nie przypuszczała, że tak się stanie ale zaczęłam spotykać się z kimś zajętym, stałam się tą drugą.
Oczywiście zdrada jest dla mnie czymś obrzydliwym i trudno mi wytłumaczyć dlatego weszłam w tą relację.
Wiele razy próbowałam urwać tę znajomość ze względu na jego związek.
On już na samym początku naszego "romansu" jeszcze przed seksem zadeklarował, że rozstanie się ze swoją partnerką.
Tylko oczekiwał, że przedtym ja zdeklaruję się być z nim a ja mam co do tego wątpliwości...
bo już wcześniej zdradził swoją partnerkę, 2 razy, jeszcze przede mną.
Czy wejść w związek z kimś kto zdradził?
Skoro zrobił to bez problemu 2 razy, to może robić to dalej.
Czy jest sens robienia sobie złudzeń, że ze mną będzie inaczej?
A może faktycznie był w związku z niewłaściwą osobą?
Nie bronię go bo to jasna sprawa, że zamiast ją zdradzać nie powinien w ogóle z nią być.
Ale czasami zadaję sobie pytanie: może jego błędem było życie w związku z osobą, której nie kocha? Może chciał zawalczyć o nią ale zabrakło uczucia? I to jest powodem zdrady? Może ze mną łączy go uczucie dzięki któremu nie byłoby zdrady?
Dodam też, że gdy z nim "zerwałam" znajomość i zaraz potem miałam kłopoty w życiu to on mi w nich bardzo pomógł. Wiele dobrego dla mnie zrobił. Dlatego nasza znajomość "odżyła" na nowo bo oprócz zdrad zobaczyłam w nim dobro.
On stara się byśmy byli razem. A ja... wciąż nie wiem. Boję się związku z kimś kto ma za soba zdrady.
Nie wierze w cudowne przemiany.
Człowiek z zasadami nie dopuściłby się aż dwóch (ze mną trzech!) zdrad.
Przecież można rozstać się z kimś zamiast go zdradzać.
Boję się życia z kimś kto żył w związku krzywdząc swoją partnerkę, prowadząc podójne życie czy robiąc skok w bok.
Z drugiej strony jest mi on bardzo bliski.
Proszę o Wasze rady.
Jestem rozdarta bo serce mi mówi jedno, a rozum drugie.
Powiedzcie czy myślicie, że związek z nim może mieć sens?