czy mam prawo myslec, ze jestem zdradzona/zdradzana?
Dodane przez anula13 dnia 25.06.2013 00:47
jestem z mezem 3 lata po slubie, mamy 8 miesieczne dziecko, jeszcze przed slubem wyjechalismy za granice i jestesmy tu do dzis. maz pracuje jako kierowca, dostawca gazet - praca w nocy 6 dni w tygodniu. Maz odbiera gazety od dystrybutora i w umowionym miejscu dostarcza do reszty pracownikow i pozniej kazdy jedzie w swoja trase. Ostatnio do firmy zostala przyjeta dziewczyna. maz zostal poproszony przez szefa o pomoc dziewczynie w dostarczeniu dodatkowych gazet i ewentualnej pomocy gdyby czegos nie wiedziala. Pojechali wiec pewnego wieczora razem na jej trase. wyszedl z domu przed 20 wrocil po 1 w nocy, po pol godzinie pojechal znow do pracy. ( tamtego dnia zgubil kluczyk do naszego samochodu - ale sttwierdzil ze po prostu zgubil i nie wie gdzie i jak to sie stalo). nie przywiazywalam uwagi do tej dziewczyny, nie bylam czujna, ufalam mezowi. Az pewnego dnia od znajomego dowiedzialam sie ze chodza sluchy ze maz i ta dziewczyna rozmawiaja calymi nocami przez telefon i opowiadaja sobie rozne rzeczy... nie uwierzylam bo polacy czesto wymyslaja historyjki, zeby kogos sklocic, albo zeby narobic sensacji. dyskretnie sprawdzilam jego telefon. nie bylo zadnych polaczen ani do niej ani jej do niego. dla pewnosci wiec zalogowalam sie na strone operatora gdzie mamy telefon i zobaczylam biling jego rozmow... bylo to 17 czerwca. i od 1 do 17 czerwca przegadal z nia ok 250minut (tyle mamy darmowych w abonamencie, a juz zaczely byc naliczane dodatkowe. wyprowadzilo mnie to z rownowagi, bo o czym mozna gadac tyle czasu? napewno nie o gazetach. spytalam mojego meza czy ma mi cos do powiedzenia na ten temat, spytalam o czym rozmawiaja i po co do niej dzwoni. powiedzial, ze rozmawiaja o pracy, o gazetach...i ze przeciez szef kazal jej pomagac jak nie bedzie czegos wiedziala. nie rozumiem tego do tej pory, bo gdyby miala problem na swojej trasie to ona do niego by zadzwonila, a nie on do niej...pozniej probowalam og przycisnac, powiedzial ze nic zlego nie zrobil i rozmawial z nia z nudow. poprosilam og zeby z tym skonczyl, bo nie podoba mi sie to. jesli bardzo chce rozmawiac to moze w koncu zacznie ze mna. Nigdy nie chce rozmawiac o problemach, obraza sie nie odzywa, wychodzi. nagle przed obca dziewczyna tak sie otworzyl? obiecal jednak ze nie bedzie do niej dzwonil. spytalam, czy widza sie po pracy jak odstawiaja samochody sluzbowe, odpowiedzial, ze nie bo koncza o roznych godzinach. nastepnego dnia sprawdzilam znow bilingi i mimo, ze obiecal, ze nie bedzie do niej dzwonil, rozmawial z nia 40minut! zrobilam mu awanture, przypomnialam o zgubionym kluczyku, pytalam czemu klamie prosto w oczy, czemu mnie oszukuje, spytalam czego u niej szuka? odpowiedzial, ze dzwonil, bo mu sie nudzilo - rozmowa to przeciez nie zdrada. obrazil sie na mnie. ale tego samego dnia rozbolala og noga. i stwierdzil, ze nie pojedzie po gazety, tylko pojedzie kolega. a on je odbierze razem ze wszystkimi w tym miejscu co zawsze. jezdzil wczesniej niz powinien, zeby z nia porozmawiac - tak przypuszczam. dwa razy og budzila ta kolezanka... postanowilam raz jechac za nim i zobaczyc i ja i w ogole chcialam zobaczyc cokolwiek. nadmieniam ze obiecal drugi raz ze bedzie z nia rozmawial tylko o sprawach sluzbowych. tej nocy znow zaspal, ona og budzila, pozniej on oddzwonil do niej. jak wychodzil, udawalam, ze spie, wyszedl, ja za nim. w umowionym miejscu stali tylko oni, reszta pracownikow juz pojechala. mimo ze zaspali, jakos im sie nie spieszylo, stalam i czekalam, w koncu nie wytrzymalam i podeszlam, obvoje mieli zdziwione miny. spytalam co tu jeszcze robia skoro juz dostali gazety. nie odpowiedzieli. spytalam jej co chce od mojego meza, czego szuka i powiedzialam ze jak chce to moze og sobie juz dzis wziac i zyc w trojkacie ona ma meza od roku). spytalam ja po co dzwoni do mojego meza, odpowiedziala, ze nie dzwoni. powiedzialam jej ze wiem ze dzwoni i wiem o czym rozmawiaja. spytalam drugi raz czego szuka u mojego meza, odpowiedziala, ze niczego bo ze swoim jest szczesliwa, kazalam jej wiec zostawic mojego w spokoju. oczywoscie moj maz lojalny byl wobec niej a nie mnie i zaczal ich oboje bronic. kazalam mu jechac gdzie tam ma jechac, dokonczylam rozmowe z nia sama. odeszlam, pojechalam za mezem, zaczal uciekac przede mna. zadzwonilam, kazalam sie natychmiast zatrzymac. o dziwo w koncu stanal. przesiadlam sie do jego samochodu i pojechalam z nim. wzielam jego telefon. po 10 minutach ona dzwoni. odebralam i pytam czy czegos nie zrozumiala? tak wyglada jej niedzwonienie do mojego meza? rozlaczyla sie. poklocilam sie z nim bardzo. krzyczalam, on sie tylko glupio usmiechal i caly czas twierdzil ze on nic zlego nie zrobil. pozniej stwierdzil ze jestem o niego bardzo zazdrosna. nie jestem, pojechalam tam, zeby udowodnic mu klamstwo, bo on jest typem czlowieka, ktory za nic w swiecie sie nie przyzna, chyba, ze dowod poda mu sie na tacy... zazwyczaj maz wracal z pracy ok 9.30, od kiedy ona pracuje wraca po 10, raz wrocil o 11.40, powiedzial, ze dlugo mu zeszlo bo byly doatkowe gazety a pozniej myl samochod sluzbowy (tylko, ze wszystkie godziny spisuje w sobie w swoim kajeciku w samochodzie, sprawdzilam - tego dnia kiedy wrocil o 11.40 pracowal do 9.30) Nie wiem, byc moze sama wymyslam sobie niestworzone rzeczy, ale czuje, ze albo sie to zaczelo, albo zamierzalo sie zaczac, albo sama nie wiem. kazalam mu wybrac albo rozmowy z nia albo nasze malzenstwo.powiedzial, ze to skonczy. kazalam mu wiec powiedziec jej ze to koniec. wczoraj w nocy znow pojechalam za nim, ale nie w to ich miejsce przekazywania gazet, stanelam dalej, zeby zobaczyc o ktorej z tego miejsca odjechal. odjechal tak jak powinien... powiedzial mi ze powiedzial jej ze to koniec. ale w koncu tez przyznal, ze spotykaja sie na bazie, gdzie samochody zostawiaja. jest pewny siebie, nie mam twardych dowodow, mam tylko rozmowy, ktore dla mnie juz sa zdrada... potrzebuje Waszej opinii, opinii osob tzrecich, jak to wyglada z boku? co wedlug Was mam myslec o tym, co zrobic z tym? nie chce co noc za nim jezdzic, bo to bez sensu. i tak nie upilnuje ich, po pracy sie widza i tylko oni wiedza co robia. prosze Was o opinie i moze porade co robic?